Numizmat dla najbardziej wymagających kolekcjonerów.
Nie tylko wielkiej rzadkości pierwszy rocznik szelągów elbląskich Augusta III, który Jarosław Dutkowski szacował na stopień R7, ale również pięknej urody miedziana, XVIII-wieczna moneta.
Po niemal stu latach przerwy, od czasów Michała Korybuta Wiśniowieckiego, Elbląg wrócił na numizmatyczną mapę Polski, by podczas panowania Augusta III Sas wybić swoje ostatnie miejskie monety.
Lata panowania Augusta III to okres, w którym kraj zalewa fałszywa moneta bita przez Fryderyka Wielkiego. By walczyć z tym procederem, broniąc swojego rynku, Miasta Pruskie zaczynają bicie monety miejskiej. Jak czytamy w CNCE:
„…Pierwszy projekt otwarcia mennicy zgłosił Radzie Miasta Elbląga gdańszczanin Jakub Dirskon. Po podpisaniu umowy, której patronował burmistrz miasta Carl Chrystian Lange, otwarto mennicę w 1760 roku. Do celów menniczych wykorzystano dawny budynek mennicy przy ulicy Św. Ducha. W 1760-1761 roku wybito pod jego znakami „CHS” liczne szelągi…”
I to właśnie w „świeżo otworzonej” mennicy powstał ten piękny szeląg.
Odmiana bez liter CHS u dołu.
Najładniejszy znany nam egzemplarz tej wielkiej rzadkości monety. Szeląg z szufladową powierzchnią, w patynie, z przebijającą się naturalną czerwienią i ostrym reliefem. Gdy weźmie się pod uwagę, że to miedź – metal bardzo podatny na czynniki środowiskowe – przymiotnik „wyśmienity” jest jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej, że szelągi elbląskie krążyły po całym kraju, naturalnie się zużywając, jak pisał o tym Kałkowski:
„Monety gdańskie, toruńskie i elbląskie znajdują się w obiegu w całym kraju. Rozprowadzają je kupcy handlujący z tymi trzema „oknami Polski na świat”. Za ich pośrednictwem sprowadza się z krajów zachodnich wiele towarów, głównie tekstylia i korzenie…”.