Vizualizate recent
Loghează-te pentru vedea lista loturilor
Preferate
Loghează-te pentru vedea lista loturilor
Jeden ze znakomitszych malarzy wiedeńskich z początku bieżącego wieku, w Polsce jakiś czas przebywał. Przyszedł na świat r. 1708 w Aschach w okolicy Linzu, kształcił się w akademii wiedeńskiej pod Fügerem, a rozwinięta jego zdolność zyskała mu już r. 1784 akademickie nagrody. W młodszych latach pracował w Polsce w domach książąt Czartoryjskich i Lubomirskich, gdzie się korzystnie z talentu swego dał poznać. R. 1797 już był z powrotem w Wiedniu. R. 1802 wyjechał do Rzymu, jako stypendysta austryackiego rządu, a sześć lat tamże bawiąc, wielce się jeszcze w sztuce udoskonalił. Wróciwszy do Wiednia, słynął tamże za pierwszego po Fügerze malarza, będąc z uczniów jego najlepszym. Malował przedmioty mitologiczne i ze starożytnych dziejów, obrazy kościelne i wyborne portrety. Umarł w Wiedniu r. 1818. Jego portret księcia A. Czartoryskiego syna, sztychował w Wiedniu A. Geiger r. 1799. Portret Dyonizego Franciszka Kniaźnina, wierszopisa (♰ d. 25 Sierpnia 1807, licząc lat wieku 57, w Końsko Woli, tamże pochowany); miał być w Puławach.
(Joh. Georg Meusel, Neue Miscellaneen artistischen Inhalts Leipzig 1797. Stuck VI. str. 827. - Tegoż Miscellaneen Erfurt 1784 XXI, 185-6. - G. K. Nagler. I, 5. - Atanazy Hr. Raczyński, Histoire de l'art moderne en Allemagne, Paris 1839, 4to, II, 5 48).
Malarz krakowski, o którym wspominają akta radzieckie tego miasta, pod rokiem 1519, księga A. 5, str. 421; również pod r. 1521.
Malarz Krakowski. Akta radzieckie tego miasta już go wzmiankują pod r. 1499, Adam pictor, jako poręczenie dającego. Również r. 1506 przywiedziony jest Adam pictor jako opiekun, w księdze Liber juris civilis in ceptus A. 1493 (A. Grabowski Skarbniczka str. 41).
Widzieliśmy go takoż jeszcze r. 1519 i 1521.
X. An. Grodzicki w księdze o żywocie S.Jacinkta 1595, wspomina szczegół z życia tego malarza, podając pod rokiem 1519, jako Jadam malarz mieszczanin krakowski doznał cudu uzdrowienia u grobu tego świętego (A. Grabowski w Bibl. Warsz. z r. 1854 I, 413).
Malarz Warszawski, w wieku 16 tu żyjący i pracujący, o którym niejakie wiadomości dochowały akta radzieckie miasta Starej Warszawy, gdzie wielokrotnie bywa wspominany, lubo nazwisko jego wykryć się tamże nie daje, gdy z imienia tylko zawsze wymieniony bywa. Tak roku 1588 okazuje się on jako rajca przedmieścia freckiego; r. 1591 w godności takowej potwierdzony. Roku 1596 umierając, czyni testament ciekawe zawierający szczegóły. Zeznaje on w nim, iż wziął zadatku od pani Łęczyckiej na malowanie kaplicy u Bernardynów złp. 40; od p. Lewickiego zadatku na ołtarz złp. 4; od p. Kulińskiego na effigiem do Kamiona złp. 4; od p. Nadarzyńskiej na ołtarz złp. 3; naostatek, iż dwu chłopców Stanisława i Matysa, którzy podówczas przezeń na robotę do Mniszewa posłani byli, uwalnia to jest wyzwala. Spisany inwentarz pozostałych po nim rzeczy, wymienia między innemi obrazy, które jeżeli nie wszystkie, to w większej części niewątpliwie tworami są jego własnemi:
„Item Obras wielki Salvator mundi.
- Effigies Beatae Mariae Virginis na płótnie.
- Skrzynia z rozmaitemi obrazy papierowemi kuarthami ktorich w liczbie 370.
- Obras Krucyfix na płótnie pod wodą.
- Obras Pan Christus w Ogroiczu. Dwoie malowanie niemieczkye.
- Effigies Beatae Marine Virginis pod oleiem.
- Rozmaite kunsti na płótnie.
- Sztuka malowania niemieczkyego na płótnie.
Item Obras Wladislawa i Alexandra kroliow.
- Effigies Beatae Marine Virginis et Salvatoris pod olejem.
- Obras wielki niedomalowany.
- Sztuka malowana do ołtarza.
- Dwie sztucze malowane do ołtarza.“
Wdowa po nim Agnieszka, zawarła r. 1606 powtórne związki małżeńskie z Matysem Dedeńskim takoż malarzem, który jak się zdaje był poprzednio zmarłego Adama uczniem, owym w testamencie wyzwolonym chłopcem.
Akta m. Starej Warszawy radzieckie Ks. 10 str. 153; Ks. 11 str. 66, 67; Ks. 12 str. 34; Ks. 16 str. 407; Ks. 17 str. 216.
Z tego wszystkiego okazuje się, iż malarz Warszawski Adam był wielce czynnym artystą, obrazy zwłaszcza treści religijnej malujący. Z żalem o zaletach prac jego nic na teraz powiedzieć się nie da, gdy obecnie żadna z nich znaną nie jest.
Malarz krakowski, był starszym cechu malarskiego tego miasta roku 1071, jak to świadczą akta radzieckie z tego roku.
Już pod rokiem 1647 wspominają go akta cechowe miasta Krakowa. Roku 1671 d. 21 czerwca, jako starszy cechu malarskiego, użyty był do oszacowania obrazów pozostałych po Gerhardzie Priamim rajcy krakowskim. Na akcie urzędowym podpisał się: Tomasz Adamowicz malarz. (Z akt radzieckich Ambr. Grabowski Skarbniczka str. 63-64).
Niemiec rodem, przebywał i pracował, zdaje się, w Polsce, w drugiej połowie XVI wieku, za czasów panowania Zygmunta Augusta. Znany jest sztych Matei Zünten (Zündta czyli Zyndta) z r. 1568, z obrazu J. Adelhausera: Widok Grodna z wjazdem poselstw moskiewskiego i wołoskiego w czasie tamecznego sejmu za króla Zygmunta Augusta, r. 1568. Rycina ta wykonana w Norymberdze, przypisana jest królowi Zygmuntowi Augustowi. Mniemać wypada, że malarz obrazów wykonywać musiał na miejscu.
Malarz krakowski, wspomniany pod r. 1530 w aktach radzieckich tego miasta, ks. A. 8, str. 256.
Kościół w Piotrkowie jezuicki, a po zniesieniu tego zakonu pijarski, stał się polem do wykrycia niepośledniej zdolności malarskiej księdza Andrzeja Ahorna, jezuity. Kościół ten cały przyozdobiony jest malowaniami ściennemi al-fresco, a celniejsze z nich dziełem są tego zakonnika. Z pomiędzy licznych przedstawień zwracają szczególniej uwagę malowania na sklepieniu, z których jedno wyobraża Nawrócenie Indyan przez S. Xawerego, drugie S. Xawerego unoszonego do niebios przez aniołów; w środku sklepienia Walka Polaków z Turkami. Nad skarbcem przeciw zakrystyi pięknie wystawiony modlący się za kratą zakonnik, ma być portretem samego malarza. Nad chórem umieszczone trzy osoby, składają rodzinę z której pochodził; pod niemi jest napis:
D. O. M. Gloriae, divi Xaverii Honori, Posteritatis memoriae. Opus hoc marte proprio et ingenio (quia sine ullo Moderato re hac in arte) peractun ex integro post conflagrationem a Patre Andrea Ahorn S. J. gratis pro Deo 1741 28 Julii.
Z napisu tego okazuje się, iż w pierwszej połowie XVIII wieku wykonał odznaczające się malowania ścienne kościoła jezuickiego w Piotrkowie, X. Andrzej Ahorn jezuita, które d. 28 Lipca 1741 r. ukończył; nadto, ze w nabyciu udoskonalenia w sztuce malarskiej nie miał żadnego przewodnika, że się w niej przeto przy wrodzonej zdolności sam ukształcił.
Uczony kapłan opisujący wspaniały ów przybytek Pański w Piotrkowie, do powyższej o malarzu jezuicie wiadomości przydaje: iż sam znał jeszcze osoby, co za bytności swej w szkołach jezuickich koło roku 1760, widzieli na rusztowaniach w kościele malującego księdza jezuitę; niemniej, iż po zniesieniu zakonu jezuickiego, pamiętano przybycie razu pewnego do świątyni księdza jezuity, nad skarbcem odmalowanego, który z zakonnika zostawszy proboszczem, przejeżdżał przez Piotrków, a oglądając lat młodszych dzieło swoje, od rzewnych łez wstrzymać się nie mógł.
(X. J. Gacki, Dzieje instytutów edukacyjnych mianowicie pijarskich zakładów w Piotrkowie, zamieszczone przy programmie popisu publ. uczniów szkoły XX. Pijarów w Piotrkowie r. 1830. Warsz. 4to, str. 37-38).
R. 1786 wysłany kosztem rządu do Rzymu, celem doskonalenia się w malarstwie, poczynił tam znaczne postępy i trzykrotnie nagrodami akademii kapitolińskiej uwieńczony (Gazeta Rządowa Warszawska z r. 1794 Nr. 70). Uzdolniony ten artysta umarł w młodym wieku; był on bratem słynnego budowniczego Piotra Aignera.
Portret własny malarza znajdował się w Puławach u jego siostry, pani Sobolewskiej.
(Wzmianki o nim: w Gazecie Warsz. z r. 1788 Nr. 86; w Gazecie Warsz. z r. 1821 Nr. 117; w S. Ciampiego Bibliografia critica, Firenze 1839, II, 257).
Pisany takoż Albrychiewicz i Albrykiewicz. Malarz Krakowski, w r. 1745 mistrzem cechu malarskiego będący. Należał wtedy do reformy cechu i poddania go pod zarząd uniwersytecki, a na ten koniec podanie do rektora wraz z innymi malarzami podpisał.
R. 1747 wpisany w album uniwersyteckie Jan Albrykiewicz.
(Ustawy cechu w końcu tego tomu).
R. 1750 d. 6 kwietnia na zgromadzeniu cechowem obrany radzcą czyli konsyliarzem (Dziennik rękopiśmienny A. Radwańskiego, gdzie go pisze Jan Albrychiewicz).
Dalszy bieg jego żywota, uzdolnienie w sztuce i rodzaj prac podejmowanych, nie są nam wcale wiadome.
Syn mieszczanina warszawskiego, a brat uczonego biskupa, przyszedł na świat w Warszawie w pierwszej połowie 18-go wieku po roku 1730, w temże mieście w dosyć podeszłym wieku umarł. Bawił długi czas za granicą, gdzie się zapewne w sztuce malarskiej doskonalił. Po powrocie został malarzem nadwornym króla Stanisława Augusta, i przez niego wyznaczony na nauczyciela malarstwu poświęcającej się młodzieży, dla jej użytku napisał dzieło: 0 malarstwie, wiersz w5 pieśniach (w Warszawie u Grölla 1790, 8-vo), gdzie od str. 98 do 136 jest wykład osteologii, myologii i proporcyi ciała ludzkiego, tudzież różnych wyrazów twarzy, dla artystów służyć mający.
Malował ze znajomością sztuki obrazy kościelne i portrety. Niektóre jego dzieła:
S. Karol Boromeusz, w ołtarzu bocznym u Ś. Krzyża w Warszawie (X. Michał Symonowicz w opisie tego kościoła, Rozmaitości do Gazety Korresp. Warsz. z r. 1825 N. 3).
Portret króla Stanisława Augusta, kilka razy powtórzony. Podług niego sztychował Jan Marstaller.
lmperatorowa Katarzyna II, kopia niegdyś w Galleryi króla Stanisława Augusta. Miara cali 60-46, cena w spisie czerw. zło. 60.
Jan Chrzciciel Albertrandi jezuita, Biskup Zenopolitański, Prezes Tow. Warsz. Przyjaciół Nauk ♰ Warszawie 10 Sierpnia 1808 r. w 77 roku życia, brat malarza; takoż przedtem w galleryi Stan. Augusta. Miara cali 15-11, cena w spisie czer. zło. 10.
X. Stanisław Hieronim Konarski, Rektor konwiktu pijarów, ♰ sierpnia 1773 r. U XX. Pijarów warszawskich.
Portret Antoniego Albertranclego, malował Krafft, a znajdował się w zbiorze króla Stan. Augusta.
Malarz Krakowski, o którym akta radzieckie tego miasta przechowują wspomnienie pod r. 1486, jako zeznawał dług Grzegorzowi, Alexander pictor. (A. Grabowski Skarbniczka str. 175.
ALEXANDROWIC STANISŁAW.
Może Alexandrowicz, malarz Lwowski z początku 17 wieku. W aktach radzieckich lwowskich wspomniany jest pod rokiem 1611, jako zięć malarza P. Bogusza: „Alexandrowic Stanislaus pictor, famati olim Pauli Bogusz Armeni pictoris gener.“ (Z notat p. Żegoty Pauli).
Uczeń Łukasza Smuglewicza, przebywał w Warszawie malując tu portrety około r. 1782. Miernego usposobienia, w lat kilka później umarł w młodym wieku.
Portret jego pędzla Jana Zamojskiego hetmana i kanclerza, przywodzi A. Grabowski Skarbniczka str. 43: “Kanclerz jest w żupanie zielonkowatym, okryty delią czerwoną obłożoną czerwonem futrem, spiętą pod szyją dużą spinką. Na drugiej stronie portretu napis: Jan Zamojski, hetman i kanclerz W. Kor. r. 1605. Poniżej: Alexandrowicz pinxit 1783. “Owal na tle ciemniejszem czworobócznem; miara cali 21½-18.
Podobne jego portrety sławnych ludzi, z podpisem: „Alexandrowicz pinxit 1777“ znajdowały się w Porycku, własności niegdyś Tadeusza Czackiego, mianowicie; Andrzej Firlej wojewoda Sandomirski; Karol Chodkiewicz hetman W. Lit.; Marcin Kazanowski hetman polny kor.; Ludwika Marya Gonzaga królowa polska; Łukasz Opaliński marszałek W. Kor.; Cecylia Renata królowa polska.
Ten malarz w Słowniku pisany był Aleksandrowicz, lecz mylnie przez rodzaj uporu drukarzom niektórym warszawskim dziś właściwego, którym głoska x stała się jakby wstrętną.
Malarz Lwowski, który otrzymał od króla Jana Kazimierza przywilej na serwitorat, pod datą d. 18 kwietnia 1663 r., mianujący go prawdziwym sługą i malarzem królewskim. Przywilej rzeczony jest treści następującej:
Jan Kazimierz mając sobie zaleconego przez niektórych panów Rad Jana Alexandrowicza malarza lwowskiego, w sztuce malarskiej biegłego, oraz prawość jego obyczajów i t. d. przyjmuje onego w liczbę sług swoich, a dozwala mu swobodnego wykonywania sztuki malarskiej, przyjmując czeladź (socios), uczniów (tyrones) i chłopców (pueros), jednego lub tylu co mu się podobać będzie, a mogąc onych po nauce wyzwalać. Pozwolono mu także sprowadzać towary z zagranicy, lub takowe z kraju za granicę wywozić; nadto wolną miał propinacyę wszelkich trunków i we wszystkich miastach. Wyjętym jest od jurysdykcyi jakich bądź sądów, a tylko sądom królewskim i marszałkowskim podległy. Uwolniony także od wszelkich ciężarów służb i podatków, wyjąwszy tych które na sejmie uchwalone ogółu dotykać mają; i za prawdziwego sługę i malarza królewskiego poczytany. Akta metryki koronnej Ks. 203 str. 225.
Prace i zdolność tego artysty, królewskiego malarza, znane nie są wcale; wierząc w słowa królewskie przywileju iż był w sztuce biegłym, życzyć należy tworów jego odszukania. Być może, iż jest z jednej rodziny co wyżej nadmieniony Alexandrowic Stanisław.
Pisany takoż Allen, jeden z najzawołańszych malarzy angielskich w wieku bieżącym, urodzony w Edymburgu roku 1782. Robił kompozycje historyczne i rodzajowe, a okazał równą siłę w przedmiotach poważnych jak wesołych; figury jego pełne są wyrazu, gruppy urozmaicone, koloryt łagodny i powabny. Sława jego ustaliła się w Anglii około r. 1822, umarł d. 23 lutego 1850 r. w Edymburgn licząc lat 68, a będąc prezydentem szkockiej akademii sztuk pięknych.
W młodym wieku sprowadzony on był do Polski przez Szczęsnego Potockiego, u którego w Tulczynie wiele lat przebywał. Pozostawił tamże liczne obrazy rodzajowe olejne i akwarelle. Posłany ztąd na wystawę do Londynu obraz, przedstawiający wesele żydowskie, początkiem był tamże artystycznej jego sławy. Do wydania Zofljówki St. Trembeckiego z tłumaczeniem hr. de Lagarde, w Wiedniu 1815 r., dołączone sześć rycin są z rysunków Allana, które bezwątpienia na miejscu zdejmował, sztychowane przez W. F. Schlotterbecka- Na rycinach tych podpis: Allen del.
W. Allan był przyjacielem Waltera Scotta, a utwory tegoż natchnęły malarza do wielu wzniosłych kompozycyi historycznych.
Urodzony w Neapolu r. 1657, uczył się sztuki malarskiej w mieście rodzinnem i w Rzymie. R. 1682 jeden z kardynałów posłał go królowi Sobieskiemu do Polski, gdzie wedle twierdzenia Ciampiego i Naglera lat trzy, lecz prawdopodobniej czas dłuższy pozostawał, pracując szczególnie ku ozdobie Willanowa i innych zaników królewskich, jako też kościołów które w większych względach u króla zostawały. Malował takoż dla hetmana Stanisława Jabłonowskiego. Przybycie atoli Attamontego do Polski wcześniejszem o kilka lat być musiało, jeżeli obraz bitwy pod Chocimem w kościele Żółkiewskim znajdujący się, istotnie jego jest dziełem. Obraz ten albowiem był już w tej świątyni roku 1679, oglądany tamże przez kawalera de Beaujeu, ja kto świadczą jego pamiętniki (Memoires du Chevalier de Beaujeu contenant ses divers voyages, tant en Pologne, en Allemagne, qu’en Hongrie, avec des relations particulieres des affaires de ces pays-la, depuis l’annee 1679. Amsterdam, 1700, str. 234). Niewiadomo z jakiego powodu wyniósł się następnie Altemonti do Wiednia; tutaj osiadłszy, wiele prac podejmował i pięknych obrazów wykonał, a w końcu r. 1745 umarł w 88 loku wieku. Przezywany bywa rozmaicie: Allomonte, Altemonte, Altamonte i Attamonte; nadto Niemcy przekształcają go niekiedy po swojemu na Hochberga.
Z dzieł po nim w Polsce pozostałych, odznaczają się we względzie tak historycznym jak artystycznym, trzy ogromnego rozmiaru obrazy w kościele farnym Żółkiewskim po dziś dzień znajdujące się:
1. Bitwa pod Chocimem d. 11 Listopada 1673 r. Geniusz unoszący się trzyma rozpuszczoną wstęgę z napisem: Dextera Domini percussit inimicum. Chwila jest wzięta, kiedy ze wszech stron uderzono na obóz nieprzyjacielski. Widać po drugiej stronie Dniestru okopany obóz, Turcy ociekają, wielu ginie w rzece; Polacy napadają na obóz ze wszystkich stron. Z przodu w całej okazałości świetnieje wódz, na spinającym się koniu gniadym, w wielkości naturalnej: głowę ma odkrytą, buława hetmańska w ręku, ubrany w zbroję po której spływa tygrysia skóra, a lekki płaszcz czerwony unosi się z wiatrem w powietrzu; wyraz twarzy surowy i spokojny, zwycięztwo zapowiadający. Obraz ten kolorytu żywego, dobrej perspektywy, wielkiego ogólnego wrażenia. U spodu napis: In expugnatis direptisque Turcarum ad Chocimum castris, ibique plusquam octoginta millibus barbarorum deletis, altero ab obitu Michaelis Poloniae regis die, virtute et imperiis Joannis Sobieski, protunc supremi Regni et Campi Mareschalci, nunc feliciter Poloniae regnantis Joannis III ac victoris Dei. 1673 Nov. XI ipso divi Martini, militum et heroum patroni die. - Ten obraz umieszczony jest po prawej stronie wielkiego ołtarza nad stallami. W dziele: Galicya w obrazach, Lwów u Pillera 4 to str. 10, powiedziano jest, iż malarz tego obrazu nazywał się Koster, lecz temu trudno dać wiarę, a kilkokrotne oglądanie Żółkiewskich obrazów śmiało i tenże Altumontemu przyznawać skłania. Być może że ów Koster czy też Coster, był uczniem Altamontego, a zatem i pomocnikiem jego. Wszakże dzieje sztuk kilku Costerów wspominają. Wreszcie dodać winienem, że dochodząc troskliwie wiadomości pewniejszej o istotnym malarzu tego obrazu, otrzymałem w ostatnich czasach doniesienie od p. Marcina Jabłońskiego ze Lwowa, iż tenże doczytał na rzeczonym obrazie podpis malarza: Kaestler, a mniema p. Jabłoński, że obraz ten nie jest pędzla Altamontego. Czas wyświeci zapewne wątpliwość rzeczy, którą tu wiernie przedstawiam.
2. Bitwa pod Wiedniem r. 1683 d. 12 Września. U góry unosi się anioł, trzymający w jednej ręce nad głową króla palmę zwycięztwa, w drugiej wstęgę z napisem: Ne quando dicant gentes, ubi est Deus eorum. 113 psal. Obrana chwila przechylania się zwycięztwa, gdy turcy zaczynają ratować się ucieczką. W głębi po prawej stronie widać miasto okryte dymem i płomieniami, wieżą Ś. Szczepana odznaczające się. W środku świetny obóz turecki, obszerny jakby miasto: wśród niego szklni się szkarłatny namiot w. wezyra. Ze strony lewej okazuje się król w wielkości naturalnej, na czele swoich zbrojnych rycerzy: złocista zbroja okrywa bohatera, na głowie srebrny szyszak z skrzydlatym orłem u wierzchu, w ręku ma buławę; wyraz twarzy powagi i godności pełny; dosiada konia bułanego, pod którego nogami padają trzej przewróceni turcy. Zaraz za królem rycerz z drzewcem, u wierzchu którego osadzone skrzydło, znak objawiający obecność wodza, którego widok przekonał był dopiero Kara Mustafę, że król jest przy wojsku. Po nad osobą króla przelatuje orzeł od Kalembergu, wróżba zwycięztwa. Przed królem uciera się kilka chorągwi, Turcy uciekają w prawo, a wśród uchodzących widać siedzącą na wielbłądzie faworytę wezyra, którą Janczary uprowadzić usiłują: odznacza się też uciekający strwożony siedmiogrodzanin. Pod tymże, na samym kraju obrazu, wypisane jest nazwisko malarza. - Obraz ten wielkiego ogólnego wrażenia, zajmujących szczegółów, arcy historycznie ważny, tonu nieco ponurego a kolorytu zielonkowatego, któremu korzystne jest światło pogodne, umieszczony jest w kaplicy po lewej stronie. Ten obraz był litografowany we Lwowie u Pillera z rysunku de Münsterfeld.
3. Bitwa pod Ostryhoniem (Gran, Strigonium, po węgiersku Esztergom) i Parkanami r. 1683 d. 9 Października. Widokrąg przedstawia po drugiej stronie Dunaju miasto Ostryhon z zamkiem na wysokiej skale, z tej zaś strony rzeki są Parkany. Most po którym Turcy chcą się ocalić, w połowie zburzony, a całe ich usiłowanie żeby się na drugi brzeg dostać. Król w naturalnej postaci, na koniu bułanym, przodkuje swym rycerzom: ozdobna złocista zbroja okrywa pierś jego, na głowie hełm srebrny z orłem jak na poprzednim obrazie, oprócz tego ma wstęgę błękitną orderową. Obok króla młody szesnastoletni syn jego, królewicz Jakób w zupełnej zbroi, rozkazy ojca odbierający. Po lewej stronie puszkarze polscy nabijają skwapliwie ogromne działa. Nad głową króla ulatuje takoż orzeł biały. U góry r obłokach anioł, w jednej ręce trzymający palmę, w r drugiej wstęgę z napisem: Flavit spiritus tuus, et submersi sunt quasi plumbum in aquis vehementibus. - Obraz ten niemniej cenny, w kaplicy po prawej stronie umieszczony, zacieniony ołtarzem i z tego powodu dla braku światła, ponurego nieco wydaje się tonu.
Trzy powyższe obrazy w nowszych czasach restaurowane były kosztem Stanów galicyjskich, przez malarza Józefa Engerth. Lecz szerzące się na nich znaki zbutwienia, mniej trafne podklejenie dowodzące, wzniecają obawę blizkiego zniszczenia. Do innych zalet i tę posiadają, że główne osoby są w nich portretowane.
Prócz tych trzech naczelnych tworów, znane są jeszcze inne Altamontego w Polsce wykonane roboty, a pragnąć należy by ściślejsze poszukiwania wykryć onych więcej zdołały.
4. Ś. Marcin, zrobiony do ołtarza kościoła ks. Karmelitów we Lwowie, fundacyi Sobieskiego. Dostał się później do galleryi hr. Ale. Chodkiewicza w Warszawie.
5. Ś. Roch, uzdrawiający w szpitalu powietrzem rażonych; obraz ołtarzowy malowany w Wiedniu r. 1719, był w kościele miejskim OO. Franciszkanów we Lwowie, następnie przeniesiony przez nich do kościółka na przedmieściu przy klasztorze tego zakonu znajdującego się. W ogólnym pożarze tego kościoła na dniu 15 maja 1833 r. nastąpionym, obrazów przez ratujących nie mogąc być z ołtarza wyjętym, rozdarty na cztery części został i tak na plac wyrzucony; na domiar nieszczęścia, leżące na ziemi części, przechodnie konie zdeptały. Tak zniweczonego obrazu szczątki, zebrane troskliwością przełożonego, niepoślednim przemysłem niejakiego p. Wagnera po kilkomiesięcznej pracy r. 1835 złożone i przez Ant. Langa odrestaurowane zostały, a obraz do pierwiastkowego niemal stanu powrócił. Umieszczony jest znowu w rzeczonym kościele, na ścianie jego prawej (Gazeta Lwowska z r. 1839 Nr. 40, str. 247).
6. S. Jan z Dukli, który Lwów oblegających Turków, unosząc się w powietrzu, poraża. W kościele X.X. Bernardynów we Lwowie.
7. Ś. Jan Nepomucen, obraz małego rozmiaru, jest we Lwowie u artysty malarskiego P. Marcina Jabłońskiego.
8. Narodzenie Chrystusa. Obraz ten należący do prywatnej galleryi we Lwowie, był do nabycia tamie przy sprzedały publicznej owej galleryi r. 1839 (Gazeta Lwowska z r. 1839, Nr. 64 str. 394).
9-10. Ś. Rodzina, w zamku Podhoreckim (jak to opiewa inwentarz tego zamku). - Tamże portret Stanisława Koniecpolskiego kaszt, krakowskiego, hetmana w. koron. Z tego portretu wedle rysunku K. W. Kielesińskiego rytował Ant. Tepplar, a sztych ten dołączony jest do dzieła: Pamiętniki o Koniecpolskich Stanisława Przyłęckiego, Lwów, 1842; lecz co do portretu tego nasuwa się wątpliwość, gdy Stan. Koniecpolski jeszcze r. 1646 umarł, przeto i wizerunek jego wcześniejszego zdaje się być malowania.
11. Altamonti miał być takoż użyty do przyozdobienia kościoła Ś. Piotra na Antokolu w Wilnie (J. I. Kraszewski, Wilno… II, 367), co bliższego zbadania godne jest. Jakieby prace wykonał dla hetmana St. Jabłonowskiego, nie jest dotąd wiadome.
(O Altamontim pisali: T. Swięcki, Opis staro. Polski, wyd. 2gie, II, 25-33 w ustępie za Gazetą Lwowską z roku 1824.-Seb. Ciampi, Notizie... Lucca 1830, str. 65-67; tenże, Bibiografia critica, Firenze, 1839,11,234-235.-Mała wzmianka w Gazecie Krako. z r. 1830 N. 133 str. 548.- Przyjaciel Ludu z r. 1842, artykuł Żółkiew N. 39 przez J. K. - J. R. Fuessli, 1779 fol. str. 22. - G. K. Nagler, I, 83, tudzież VI, 203. - O obrazach Żółkiewskich Karol Milewski, Pamiątki hist. krajowe, artykuł Żółkiew, Warszawa, 1848, str. 198 i następne; tudzież w Zbieraczu umysłowych rozrywek, Kraków, 1839 II, 203-211, powtórzenie z Gazety Lwowskiej).
W zamku Żółkiewskim znajduje się pędzla jego portret Jakóba Sobieskiego królewicza, w młodym wieku.
Tamże w Żółkwi u XX. Dominikanów jest jego ręki portret Teofili Sobieskiej z Danilewiczów, matki króla Jana III.
(Z notat p. Żegoty Pauli).
Malarz Warszawski, syn Bartłomieja Ambrozino murarza (murator). Wzmiankę o nim przechowały akta radzieckie miasta Starej Warszawy Ks. 15 str. 23 odwr.: w roku 1601 zezwala on na zajęcie swego domu na Krakowskiem Przedmieściu przez wierzyciela Mikołaja Moczydłowskiego mieszczanina warszawskiego, iw tym celu robi przed aktami zeznanie.
Powiada Jarzemski w opisaniu Warszawy w roku 1643, że w pałacu Ossolińskiego, kanclerza w. kor. na reformackiej ulicy, znajdowały się portrety familijne, przez malarza nazwiskiem Ammana robione (Zbiór Pamiętników J. U. Niemcewicza III, 435). O tym malarzu nic więcej nie ma wiadomego; nazwisko to wszakże sztuce malarskiej obcem nie jest, a między innemi był H. Ammon malarzem w Norymberdze w początku 17go wieku.
Powiada Dyonizy Zubrzycki w Kronice m. Lwowa 1844 str. 147, pod rokiem 1524, że w tym czasie znajdował się we Lwowie „jakiś sławny malarz Jędrzej Rusin."
Malarz osiadły w Warszawie około połowy 17 wieku i tutaj własność nieruchomą posiadający. Ciekawy dowód na to przechowują akta metryki koronnej Ks. 199 str. 21, akcie z daty 27 kwietnia 16-11 r. Jan Grzybowski starosta Warszawski dworzanin pokojowy króla Imci „upatrując to być z większym prowentem tak starostwa warszawskiego jakoteż i podatków Rzplitej przyczynieniem, mianowicie gdy się grunty i place pod miastem warszawskiem, na których się różnej kondycyi ludzie za wiadomością i pozwoleniem moim tudzież i konfirmacją JKMci fundować i osiadać się na czynszu dorocznym, rozdadzą. Co do effektu przyprowadzić chcąc naznaczyłem i wymierzać kazałem sztukę gruntu do starostwa warszawskiego należącego za S. Krzyżem przy gościńcu z Warszawy do Ujazdowa idącym będącego, wszerz zagonów dziesiątek a wzdłuż począwszy przez staje podle pana Pawła Piaskowskiego muzyka króla Jmci z jednej, a z drugiej strony podle pana Lenarta kołodzieja króla Jmci. Jakoż i niniejszym listem moim daję i pozwalam sławetnemu panu Andrzejowi malarzowi i potomkom jego, na którym placu wolno mu się będzie budować i stanowić i tym budynkiem według upodobania za konsensem moim i sukcessorów moich dysponować, dać, darować i jakimkolwiek sposobem alienowąć i na insze pożytki salvo censu annui obrócić wolno będzie, szynki różnych napojów ku pożytkowi swemu, salvis oneribus, mieć i wynajdować. A względem tego płacić i budynków na nim postanowionych żadnych ciężarów ani robót dziennych mnie samemu i następcom moim należących, salva tanien jurisdictione Capitaneali, nie będzie powinien pełnić i odprawować, oprócz czynszu dorocznego po złotych dwunastu i groszy piętnastu, który do podstarościego mego prowentowego starostwa warszawskiego on sam iz potomkami swemi począwszy od daty dzisiejszej co rok oddawać na Święty Marcin powinien będzie.“ W nadaniu tein zastanawia, iż obdarzony sławetny malarz Andrzej wymieniony jest jedynie z imienia, gdy sąsiedzi gruntu mu nadanego z nazwisk są przytoczeni.
Malarz Wileński z drugiej połowy 17 wieku. Przy dziele Zbiór dawnych dyplomatów i aktów miast: Wilna, Kowna, Trok, prawosławnych monasterów, cerkwi i w różnych sprawach 1843, 4wjęzykach rossyjskim i polskim pobocznie wydanem, znajduje się dołączony bardzo ciekawy plan m. Wilna. Plan części miasta Wilna z autentyku zrobionego w r. 1672 znajdującego się w archiwum wileńskiego prawosławnego klasztoru S. Trójcy. Na planie tym wyrażającym domy wedle ówczesnych posiadaczy, zamieszczony jest takóż „domek Andrzeja malarza" Dalszych o nim wiadomości, a zwłaszcza stopniu uzdolnienia w sztuce czy też robotach, nie posiadamy obecnie wcale.
R. 1526 przyjął prawo miejskie w Krakowie: Andris moler de Gelnicz dedit (wstępnego) grossos 36. (Z księgi Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 42).
R. 1539 pozostałą już po nim wdowa Helena, przyjęła prawo miejskie. Helena Andreę pictoris de Gelnicz relicta vidua. Dedit unam sexagenam, to jest kopę. (Tamże, str. 42-43).
Malarz dekorator, był jakiś czas przy teatrze Warszawskim, i r. 1805 odmalował kortynę miernej roboty z napisem Wirgiliusza: Regit dictis animos et pectora.
Rzymianin, uczeń Landiego, sprowadzony do Polski z Włoch przez lir. Ludwika Paca r. 1823, do przyozdobienia malowaniami pałacu w Dospudzie w Augustowskiem. Wykonał tamże wiele obrazów przedmiotów historycznych, jako tez następnie do pałacu hrabiego w Warszawie. R. 1828 opuścił Polskę i powrócił do Rzymu, gdzie d. 3 sierpnia tegoż roku umarł.
Dwa jego obrazy ołtarzowe zdobią kościół w Raczkach, fundacyi generała Paca. Takoż w kościele w Różance, fundacyi podobnie gen. Paca, obraz w ołtarzu kolosalnej wielkości, jest pędzla M. de Angelis.
(S. Ciampi, Bibliografia critica, Firenze 1839 II, 250-251).
Malarz Krakowski, mieszkał na Kazimierzu, a miał syna Bartłomieja takoż malarza, który się wyniósł do Warszawy r. 1586. Akta m. Starej Warszawy, Ks. 526 niefoliowana pod tym rokiem, jak zaraz poniżej.
Syn malarza krakowskiego Jana, tamże zapewne zrodzony, sam malarz w Warszawie osiadły. Dochowały o nim niejaką wiadomość akta radzieckie miasta Starej Warszawy, gdzie wielokrotnie jest wspominany. Atoli nazwisko jego w aktach rozmaicie przekręcano, pisząc go naprzemian Ankiel, Ankielewski, Angiel, Hangiel, Zangiel, nawet Zanklik, ztąd trudno jest nateraz wywieść jaka była właściwie nazwa jego: najprawdopodobniej Ankiel czy Ankielewski.
Przeniósł się on z Krakowa do Warszawy i przyjął tu prawo miejskie d. 17 listopada 1586 r. (Akt przerzeczonych Ks. 526 niefoliowana, pod datą feria secunda post festum Sancti Martini A. 1586). R. 1587 miał sprawę z niejakim Jakóbem Stańskim o summę zip. 15 (Ks. 10 str. 74). Roku 1588 wiódł proces z cechem złotników, w rozsądzeniu którego nakazane zostało złotnikom złożenie ich przywileju (Ks. 10 str. 203). R. 1591 miał znowu proces z Janem Litwinkiem malarzem krakowskim o zip. 100 przynależnych za włócznie, pro hastis; wyrokiem skazany na zapłacenie należytości i kar sądowych (Ks. 12 str. 2, 15). Umarł w tymże roku 1591, spisawszy d. 25 sierpnia testament, mocą którego uczynił żonę swą Jadwigę główną dziedziczką. Posiadał dom w Warszawie w ulicy Mostowej, który r. 1595 wdowa jego sprzedała Janowi Czapiga; drugi w Krakowie, na którym zapisał złp. 100 dla szpitala P. Maryi na Nowem Mieście w Warszawie i drugie zł. 100 dla kościoła S. Ducha. Zeznał także, że mu winien zł. 400 Mikołaj Mniszek starosta Łukowski, a złp. 50 Jakób Gostomski; tę ostatnią summę zapisał kościołowi p. Maryi na Nowem mieście (Ks. 11 str. 224 odwr.).
Proboszcz Rabski, przyozdobił kościół swój parafialny w Rabce malowaniami al-fresco r. 1802. Tamże nad drzwiami w zakrystyi, zawieszony jest wizerunek tego xiędza malarza amatora. On takoż przyozdobił malowaniami freskowemi kościół w Skomelni Białej w parafii Rabka.
Malarz Warszawski, wspomniany jest w aktach m. Starej Warszawy w r. 1617, jako posiadacz domu na Krakowskiem przedmieściu: dom ten wymieniony jest jako sąsiedni domowi Jana Raczek rzeźnika, w akcie sprzedaży przez tegoż Raczka na rzecz Jana Urbacha i Agnieszki małżonków. (Akta jak wyżej ks. 545 str. 14).
Brat Antoni od Ś-go Jana, urodzeniem Ormianin Lwowski, z szlachetnej a malarskiej rodziny pochodzący.
Opowiada X. Sadok Barącz w dziele o Ormianach, Polskich, że „malarze Ormiańscy przyniósłszy z sobą sztukę tę nadobną do kraju, pierwszymi zapewne byli rozkrzewicielami szkoły bizantyńskiej na Rusi. Niepodobna bowiem, żeby te wszystkie obrazy mające cechę wschodu, przechowywane niegdyś w cerkwiach i kościołach na Rusi, były w Carogrodzie lub jego okolicach malowane. Lecz niestety czas w swym niepohamowanym prądzie wszystko niszczący, pochłonął nawet ślady imion tych znakomitych mężów, którzy przez wizerunki świętych przez siebie wykonane, tak dzielnie działali na umysł i serce pobożnego ludu. Dopiero w drugiej połowie wieku szesnastego, jawią się dowody istniejących rodzin Ormiańskich, którzy piękną swą umiejętność, jakoby drogą spuściznę potomkom swym przekazywali." Nieujmując w niczem ważności dostrzeżenia X. Barącza, iż rodziny Ormiańskie w dawnych wiekach do Polski, Rusi zwłaszcza Czerwonej przybyłe i w niej osiadłe, przynieść z sobą mogły sztukę i smak malarstwa Bizantskiego; przydać wszakże winniśmy, iż ten malarstwa rodzaj od wieku już czternastego z pewnością uprawiany był w Polsce takoż przez malarzy Rusinów, których na ten cel w głąb kraju nawet sprowadzano, na co mamy niejednokrotne dowody. Tak w końcu wieku czternastego Władysław Jagiełło do malowania Kościoła Śto-Krzyskiego na Łysej-Górze i sypialni swej na Krakowskim zamku, sprowadził był malarzy Ruskich, pictores Ruthenicos, jak o tem świadczą znane z tamtych czasów rachunki wydatków domu królewskiego; podobnie malarzom Ruskim powierzał naprawę uszkodzonego obrazu Częstochowskiego. W drugiej połowie wieku piętnastego syn Jagiełły, Kazimierz Jagiellończyk, przyozdabiał takoż kaplicę fundacyi swej przy katedrze Krakowskiej, malowaniami bizantskiego stylu; na malowaniach tych były napisy narzecza słowiańskiego, a mianowano je współcześnie jako wykonane Graeco more, zaś kaplica sama od rzeczonych zapewne malowań nazywała się niegdyś Ruską. Przeto nie sami tylko Ormianie uprawiali w odległej przeszłości sztukę tę w kraju naszym, lubo być może, iż ją rzeczywiście tutaj z sobą przynieśli.
Na dowód swego twierdzenia, przywodzi X. Barącz żywot, jak powiada sławnego malarza, pochodzącego od rodziny malarskiej z nazwiska dziś niewiadomej, Brata Antoniego od Ś-go Jana, o którym wiadomość wyczerpał z dzieła: Konterfekt życia przykładnego z ozdoby Karmelu zakonnego kopiowany, w Krakowie w dr. Dyaszewskiego 1747 fol. O nim tedy podaje, iż przyszedł na świat roku 1593 w Lwowie, z rodziców szlachetnych, a ojciec jego miał być wyśmienitym malarzem i syna sztuki swej nauczył. Wstąpiwszy w młodym wieku do zakonu Karmelickiego, wysłany został z Przeorem Lwowskim Cyrylem do Rzymu, gdzie jakiś czas zabawiał. Wróciwszy do kraiu, poświęcony na zakonnika w Krakowie dnia 24 Czerwca 1617 roku, odtąd wiek swój cały po klasztorach swego zakonu świątobliwie trawił, w pokorze i posłuszeństwie polecone mu przez starszych czynności i prace wykonywając. „Tak zaś prostotę szczerą w posłuszeństwie zachował, ze kiedy z rozkazania malował według reguł kunsztu malarskiego, w którym był bardzo doskonały, a przełożony na próbę posłuszeństwa jego ganił mu sztukę, albo mu ją zamalować rozkazał, zaraz to wszystko jakby się na tem nie znał, po prostu, jak mu rozkazano uczynił." Umarł w Krakowie w czasie powietrza dnia 30 Sierpnia, lecz nie dodaje X. Barącz którego roku. Prace jego malarskie, jak same nazwisko rodowe, pozostają na dziś zupełnie nieznane; przechowują się jeszcze gdzie może po Karmelitańskich Kościołach i Klasztorach, zwłaszcza w Krakowie.
(X. Sadok Barącz, Żywoty sławnych Ormian w Polsce, Lwów 1856 str. 181-188).
W kościele Ś-go Ducha w Poznaniu znajdują się wielkie obrazy malowane na płótnie, przedstawiające cuda trzech skradzionych Hostyi w r. 1399, wykonane przez Braciszka Antoniego Karmelitę w latach 1682, 1683 i 1689. (Alex. Lesser, wzmianka w Kronice Warsz. z roku 1856 Nr. 254). Nie można przypuścić, żeby to mógł być jeszcze poprzedni Brat Antoni Karmelita, urodzeniem Ormianin Lwowski, gdyż on żył i pracował wcześniej; jest to przeto inny takoż zakonnik Karmelitański, imieniem podobnie Antoni.
Bazylian, malował cerkiew w Supraślu. (Z notat p. Żegoty Pauli).
Malarz Krakowski, żyjący około roku 1387-1390. W księdze Acta Consularia civitatis Casimiriensis przy Krakowie, obejmującej wydatki rajców z rzeczonych lat, znajdują się wypłaty za kupno obrazów do kościoła Bożego Ciała. Tamże jest zapisano: Pro ymagine Armknecht pictori dedimus marcas 4.
Okazuje się ztąd, że ten malarz w drugiej połowie XIV wieku malował obrazy treści religijnej.
(A. Grabowski, Skarbniczka 1854 str. 38).
Malarz Warszawski z pierwszej połowy 18 wieku, o którym wie się tylko z ubocznej wiadomości w aktach radzieckich miasta Starej Warszawy, Ks. 80 str. 332 dochowanej. R. 1745 wdowa jego, łącznie z bratem swym Józefem Ciemniewskim chorążym wojsk J. KMści, prowadziła process przeciwko Józefowi Antoniemu Pęczkowskiemu sędziemu Ciechanowskiemu o 2,000 tynfów, jako resztę z szacunku dóbr im przynależnych.
Malarz Lwowski z 16 wieku, o którym kilkakrotne wspomnienia dochowują się w aktach tego miasta radzieckich. Pod r. 1551 kupuje dom: „Sebastianus mensator domum suam ante portam haliciensem Augustino pictori concivi Leopoliensi pro 130 flor. poi. vendit.“
R. 1553 jest sprawującym urząd miejski: „Augustinus pictor loco viceadvocati suburbii haliciensis."
R. 1557 „Augustinus pictor suburbanus Leopoliensis."
Z powyższych zapisów okazuje się, że już r. 1551 był mieszczaninem lwowskim i domu na przedmieściu halickiem posiadaczem; że musiał być człowiekiem pewnego w mieście odznaczenia i nauki, kiedy pod r. 1553 występuje jako urzędnik gminy.
Co do jego prac malarskich widzimy dalej, iż r. 1567 odnowił obraz N. Panny Maryi ww. ołtarzu w katedrze, za co zapłacono mu z kassy miejskiej złotych 8. (Dyonizy Zubrzycki, Kronika m. Lwowa 1844 str. 190, za temiż aktami miejskiemi).
Francuz, bawił w Warszawie za czasów króla Stanisława Augusta. Malował miniatury, ale nie szczególnie, i dawał w mieście godziny rysunków. Podobno następnie przebywał jakiś czas na Litwie, lecz potem wrócił do Warszawy. Był on zapewne synem metra tańców d’Auvigny, sprowadzonego z zagranicy przez ks. Adama Czartoryskiego gener. ziem podolskich, do nauki dzieci swoich. Na pierwszej wystawie sztuk warszawskiej, z r. 1819, ukazał oryginalny obraz olejny: Pierwszy żeglarz, podług idylli Gessnera.
Na wystawie z r. 1821 malowanie miniaturowe: Amor i Psyche, niemniej kilka robót gwaszowych. Umarł w Warszawie śmiercią nagłą, tknięty apoplexyą d. 4 lutego 1830 r. licząc lat 70 wieku, a w wielkim niedostatku zostający. Opowiada o nim Kuryer Warsz. (z r. 1830, Nr 35) anekdotę następującą: „Gdy miał lat 30, był przekonanym, iż nie będzie żył dłużej jak do roku 50go, i trwając w tem przekonaniu cały swój majątek podzielił na 20 części, aby skromnie resztę życia przepędzić. Lecz minęło lat 20, a artysta czuł że jest zdrów i czerstwy, ale gotowizna zupełnie wyszła. Musiał więc wrócić do dawnej pracy i przeżył lat 70“. Pisano go takoż Dauvigny, lecz błędnie.
Malarka z Gdańska rodem, gdzie r. 1704 na świat przyszła. Uczyła się u Dumasa, i malowała portrety miniaturowe, a nadto obrazy rodzajowe. Zmarła około r. 1790. (G. K. Nagler I, 212). Wspomnieć tu przychodzi, ze matka słynnego Daniela Chodowieckiego była z domu Ayrer Henryetta; zdaje się ze Justyna była tamtej siostrą a ciotką Chodowieckiego. J. D. Fiorillo mówiąco Chodowieckim powiada , ze po roku 1743 zachęcany był w Berlinie do sztuki malarskiej, przez ciotkę swą panią Ayrer, która sama wielce była biegłą w malarstwie miniaturowem (Geschichte der zeichnenden Kunste 1818, 111, 405).
Włoch, rodem z Turynu, tamecznej akademii sztuk uczeń, sprowadzony do Warszawy przez Stanisława hr. Potockiego, Ministra oświecenia, w którego domu wiele pracował. W Willanowie, w galleryi otwartej od ogrodu, malował r. 1816 na pilastrach muzy olejno, pomiędzy zaś pilastrami na ścianach krajobrazy al-fresco, tudzież tamże dwa sufity; na jednym z nich piękny obraz historyczny ku czci króla Sobieskiego. Podobne roboty wykonał w Gucinie i w domku wiejskim w Morysinie.
W galleryi wilanowskiej są jego krajobrazy: Nr. 50 i Nr. 385 spisu.
Na wystawie sztuk warszawskiej z r. 1819 był jego obraz oryginalny Zachód słońca, powrót Sylena z uczty od Bachusa. Obraz ten jest w galleryi wilanowskiej.
Z Warszawy wyjechał do Anglii. G. K. Nagler I, 212 przytacza Piotra Ayres urodzonego w Savigliano a zamieszkałego w Turynie, iw sztuce wielce uzdolnionego. Lecz zdaje się, iż to jest inny lubo tego samego imienia i nazwiska malarz.
(Wzmianka o nim u S. Ciampiego, Bibliogr. critica Firenze 1839. II, 248, ale go zowie Haires).
Malarz Warszawski, żyjący w połowie 18 wieku. Wzmiankę o nim podają akta radzieckie m. Starej Warszawy: wymieniony w wykazie dłużników wedle rachunków kupieckich po Makinim rajcy i kupcu warszawskim r. 1758 zmarłym, Ks. 87 str. 52. W tychże aktach Ks. 69 str. 144 wspomniany znajduje się Azbiejowski Augustyn rajca Leszna; niewiadomo czyliby był jedną z malarzem rzeczonym osobą.
Dwa wielkie obrazy historyczne jego pędzla znajdują się w zamku podhoreckim: Oddanie Smoleńska Władysławowi IV, i Szwedzi pod Wolą proszą o pokój, (opis tego pałacu Stan. Przyłęckiego, w Dniestrzance Stan. Jaszowskiego, Lwów 1841 str. 12). Wnosić wypada, że ten artysta przebywać musiał w Polsce, i tutaj powyższe obrazy malował. Dalsze poszukiwania wątpliwość tę może w czasie wyświecą.
Co do żywotu Jana van der Baan, wiadome są szczegóły następujące: Przyszedł na świat d. 20 Lutego 1633 r. w Haarlem; początki sztuki powziął od wuja Pirmansa, następnie uczył się pod Jakóbem Backer. Był biegłym portrecistą, starając się naśladować van Dycka. Bawił niedługi czas w Anglii, gdzie zjednał upodobanie. Malował wiele znakomitych osób. R. 1676 mianowany przez Elektora Brandeburgskiego pierwszym nadwornym malarzem i Dyrektorem Akademii Berlińskiej, odmówił te godności. Umarł w Hadze 1702 r. Jakby się zaś ten jego żywot pogodzić dał z pobytem w Polsce i podjętemi tu historycznemi kompozycyami, dalszym śledzeniom zostawić przychodzi.
(S . Descamps. II, 471. - J. D. Fiorillo 1818. III, 193- 194. - J. R. Fuessli, 1779 fol. str. 43. - G. K. Nagler I, 214. L. Moreri, Dietl. Histo. 1759 fol. II, 3).
Włoch urodzony w Lucce r. 1769, w ośmnastym roku życia udał się do Rzymu dla doskonalenia się w malarstwie, gdzie lat szesnaście zostawał; członek Akademii Ś. Łukasza. W roku 1807 sprowadzony do Polski przez Tadeusza Czackiego dla uczenia jego dzieci rysunków i języka włoskiego, przez lat dziesięć bawiąc w Krzemieńcu, dawał prywatne godziny rysunków będącej w Liceum krzemieckiem znakomitszej młodzieży Wołynia i Podola. Następnie był nauczycielem rysunków w gimnazyum w Kamieńcu Podolskim. Malował wiele obrazów kościelnych i portretów, które po znaczniejszych kościołach i domach Wołynia i Podola przechowują się. Ostatnie lata życia od r. 1830 strawił w Czarnym Ostrowcu na Podolu, w domu hrabiego Przezdzieckiego, Marszałka Gubernii Podolskiej. Prace jego malarskie odznaczają się dokładnością rysunku, widać w nich akademicką naukę; lecz w kompozycyach zarzucano mu brak oryginalności i życia w kolorycie. Doszedł sędziwego wieku.
Z robót jego godniejszych uwagi są dwa oryginalne obrazy w kościele Czarno-Ostrowskim: Wskrzeszenie Piotrowina i Chrzest Cesarza Konstantyna.
Z jego portretu Tadeusza Czackiego sztychował w Wilnie prof. Saunders.
(Wzmianka o nim Alexandra Hr. Przezdzieckiego: Podole, Wołyń, Ukraina. Wilno, 1841. I, 84-90).
Dla udokładnienia życiorysu jego, przydają się następujące szczegóły. W Kamieńcu Podolskim był on jak się rzekło nauczycielem rysunków w gimnazjum, a to w latach 1817 do 1820 (Kalendarzyk polit. z tychże lat, tudzież X. W. Marczyńskiego Statystyka Podolska, Wilno 1822). Przebywał zaś w Kamieńcu Podolskim jeszcze do r. 1827. Od tego roku i przez dwa lata następne bawił z powrotem w Krzemieńcu. Od r. 1830 do końca życia zostawał w domu hrabiego Przezdzieckiego w Czarnym Ostrowie na Podolu i tutaj umarł r 1850.
Szczególnem przeoczeniem w drukach urzędowych szkolnych pisano go Maciejem, gdy rzeczywiście imię jego chrzestne było Mateusz. Jako cudzoziemiec i języka krajowego mało świadomy, nie dostrzegał zapewne sam takowej pomyłki.
Urodzony w Rzymie d. 16 Lutego 1731 r., od młodości poświęciwszy się sztuce malarskiej, doskonalił się w niej pod sławnym wówczas nauczycielem Benelialim. Już w 22 roku życia dał dowody biegłości, a przy wzrastającej sławie, powołany r. 1753 przez Króla Augusta III do Drezna, użyty najprzód do rysowania celniejszych obrazów tamecznej galleryi, z których to rysunków wykonane sztychy, znajdują się zamieszczone w wydanym zbiorze rycin galleryi drezdeńskiej fol. maj. W Dreźnie poślubił Bacctarelli Fryderykę Rychter, celującą artystkę w malowaniu miniatur. Odwiedzając z Augustem III Warszawę, poznany od znakomitszych Polaków, podobał się szczególniej Stanisławowi Poniatowskiemu, podtenczas Stolnikowi Litewskiemu. Cesarzowa Marya Teressa wyjednała u Augusta III przybycie Bacciarellego do Wiednia w r. 1761, gdzie portrety całej cesarskiej rodziny, i wielki obraz Apollina z muzami na górze Parnassu cztery córki Cesarzowej wyobrażający, wykonał. Nastąpiła śmierć Augusta III: książę Kaunitz namawiał Bacciarellego do pozostania w Wiedniu, czyniąc mu u dworu cesarskiego zaszczytne i korzystne warunki; podobne namowy i od innych dworów odbierał, lecz przeniósł wezwanie Stanisława Poniatowskiego już wtedy Króla Polskiego.
Osiadłszy tym sposobem w Warszawie r. 1765, zasługiwał sobie odtąd ciągle w nowej ojczyźnie na wziętość i szacunek. Już na sejmie extraordynaryjnym warszawskim, r. 1767 rozpoczętym a r . 1768 zakończonym, otrzymał szlachectwo polskie (Konstytucye tego Sejmu, str. 330); Stanisław August mianował go Generalnym Dyrektorem budowli królewskich. Niezliczone są od tej pory dzieła malarskie długiego a pracowitego życia Bacciarellego: prócz wykonanych poprzednio w Dreźnie i Wiedniu, przyozdobiły się niemi domy znakomitych panów polskich, a mieszkania królewskie w Warszawie zimowe i letnie: Zamek i Łazienki, szczególnym stały się pomnikiem sławy artysty. W początkach trzymał się Bacciarelli samych tylko portretów, lecz na usilne naleganie Króla odważył się i do historycznego malowania. Z dzieł jego celniejszych, zwracał uwagę na zamku w sali marmurowej szereg portretów Królów Polskich, poczynający się od Bolesława Chrobrego a idący aż do Stanisława Augusta. Wizerunki pierwszych Królów z wielką trudnością wykonane być mogły: zbierano zewsząd dawne ich obrazy i rysunki, a stosownie do nich i do charakterów jakie każdemu z osobna panującemu przypisują narodowe dzieje, tworzone zostawały początkowych Królów zarysy. W portretach Królów późniejszych większa jest dokładność, w portrecie zaś Króla Stanisława Augusta, prócz szczególnego podobieństwa, uderza świetność hiszpańskiego stroju, w którym koronacyę odbył, iw nim na portrecie tym wystawionym być zechciał. W sali środkowej balowej na suficie wielki utwór: Jowisz świat z zamętu wyprowadzający. W sali rycerskiej sześć wielkich obrazów, wyobrażające znaczniejsze z dziejów krajowych zdarzenia: Kaźmierz W. przyjmujący proźby chłopów i rozkazujący naprawę miast, Ustanowienie Akademii Krakowskiej, Nadanie Prus w lenność księciu Albertowi I przez Zygmunta I, Połączenie Polski z Litwą na sejmie lubelskim r. 1569, Traktat Chocimski, Jan III oswobodzający Wiedeń. W tejże sali portrety sławnych Polaków: Krzysztofa Radziwiłła, Rewery Potockiego, Stanisława Hozyusza, Romana Sanguszki, Jana Karola Chodkiewicza, Jana Tarnowskiego, Marcina Kąckiego, Andrzeja Olszowskiego, Mikołaja Kopernika, Marcina Kromera. W pałacu Łazienkowskim salę gościnną zwaną, ozdobił obrazami dzieje króla Salomona wystawiającemi, w których główniejsze głowy portretami są wielu współczesnych na dworze bawiących osób.
Obok tylu prac znamienitych, nowym jeszcze pożytkiem zapragnął przysłużyć się krajowi, otwierając w własnej pracowni szkołę malarską, brak publicznej akademii sztuk zastąpić mającą. W niej z życzliwością uczył uczęszczającą młodzież początków rysunku i zasad sztuki; kierując zaś dalszemi jej postępami, sposobił na biegłych artystów. Cierpliwość, słodycz i przyjacielskie przy tych naukach obejście, zyskiwały mistrzowi szczególną uczniów cześć i miłość. Król znawca, miłośnik i niepośledni sztuk opiekun, oceniając wartość Bacciarellego, prócz mnogich prac malarskich, w pracowni na zamku urządzonej a często przez Króla odwiedzanej, wykonywanych, poruczył mu dozór ogrodów swoich i nawet ekonomii kozienickiej; polecił korrespondencyę z sławniejszymi artystami zagranicznymi, od których odbierał doniesienia o wychodzących nowych dziełach co do sztuk, o przedaży obrazów, posągów, rycin i rysunków, a z takich doniesień przedstawiał Królowi, coby do tworzonych zbiorów nabyć wypadało. Równie sprowadzenie z zagranicy kosztownych sprzętów ku ozdobie mieszkań królewskich, smakiem Bacciarellego kierowane było. Nadto miał zwierzchni dozór nad kopalniami kamieni i marmurów krakowskich, do czego w podróży do Włoch odbytej, ugodził i sprowadził zdatnych rzemieślników, którzy z korzyścią te prace w dalszym czasie wykonywali. Wreszcie nie było u Dworu większego publicznego obchodu, festynu, illuminacyi, fajerwerku, zgoła świetniejszej zabawy, którejby urządzeniem nie musiał zająć się Bacciarelli. Takie to zasługi ściągały zasłużenie szczególne królewskie względy i szacunek.
R. 1787 po dokonaniu tak licznych dzieł, udał się Bacciarelli za zezwoleniem Stanisława Augusta do Włoch i południowej Francyi. Doznał w tej podróży niepośledniego przyjęcia w Wiedniu od Józefa II Cesarza, i od brata jego Leopolda księcia Toskańskiego. Akademia sztuk pięknych wiedeńska umieściła go w gronie swych członków; został też przybrany za członka Akademii sztuk w Dreźnie, Berlinie, St. Łukasza w Rzymie, w Wenecyi i Bolonii. Papież Pius M mianował go kawalerem orderu złotej ostrogi. Zaszczycili go laskami Królowie sardyński i neapolitański, a osobliwie królowa neapolitańska, która go jeszcze w Wiedniu przed zamęźciem bawiąc przy matce Maryi Teressie znała. Korzystał z tej podróży Król St. August ku wzbogaceniu swej galleryi, i sprowadzeniem wzorów starożytnych posągów, uczniom zamierzonej akademii sztuk do nauki służyć mającym.
Po powrocie do Warszawy, nie ustawał Bacciarelli w robotach. Z tego to czasu odznaczają się między płodami jego pędzla dwa obrazy do kościoła parafialnego w Szczorsach, w dobrach Joachima Chreptowicza Kanclerza Lit. zrobione.
R. 1807 obrany członkiem Towarzystwa Warsz. Przyjaciół Nauk, ofiarował mu dzieło swe, portret Fryderyka Augusta, Króla saskiego Księcia warszawskiego, który salę posiedzeń Towarzystwa zdobił. Do ostatka życia ciągle był pracowitym, i niepoślednie dzieła wykonywał. Między ostatniemi w starości jego malowaniami, odznacza się obraz, który zrobił dla kościoła metropolitalnego St. Jana w Warszawie. Kościół ten przyozdobiony był obrazem Palma młodszego w w. ołtarzu umieszczonym, który w r. 1807 przez Francuzów do Paryża zabrany został. Wynagradzając tę stratę, zrobił Bacciarelli obraz tejże wielkości i przedmiotu, i ofiarował go kościołowi. Wystawia to dzieło N. Pannę, z dzieciątkiem Jezus na ręku trzymanem, otoczoną Aniołami, u spodu S. Jan Chrzciciel, patron kościoła i S. Stanisław Biskup, patron kraju. Naśladowanie to dawnego obrazu, nie niewolnicze, wiele pięknych zalet odznacza. „Zdaje się, mówi uczony malarza życiopis X. Szaniawski, że żywość młodego wieku jaśniejąca w tyra obrazie, nie daje bynajmniej dostrzegać drżącej ręki starości. Przypomina ten obraz, przez wyrażenie na nim figur Świętych Jana i Stanisława, smutne zdarzenie zmarłych w kwiecie młodości wkrótce jednego po drugim dwóch braci Książąt Mazowieckich Janusza i Stanisława". Po zwróceniu pierwotnego obrazu Palmy z Paryża, dzieło Bacciarellego ustąpiło mu miejsce ww. ołtarzu kościoła, i odtąd w składzie kościelnym przechowane zostaje. Przy zaprowadzeniu wydziału nauk i sztuk pięknych w nowo utworzonym królewskowarszawskim Uniwersytecie, został Bacciarelli Professorem malarstwa, a zarazem pierwszym wydziału tego Dziekanem, którego urządzenie w części wedle planu przez niego podanego nastąpiło. Do ostatnich dzieł malarza należy wizerunek Cesarza i Króla Alexandra I., z polecenia Tow. Przyjaciół Nauk Warszawskiego rozpoczęty, a którego ukończenia śmierć nie dozwoliła.
D. 5 Stycznia 1818 r. zszedł z tego świata w Warszawie. W ocenieniu prac jego malarskich, baczenie mieć wypada na ogólny smak w czasach tamtych panujący. Szkoła francuzka powagą znamienitych w niej malarzy Bouchera i Wanloo utrzymywana, obszerne miała panowanie: Król Stanisław August, pierwsze osoby w Warszawie, smakowi temu sprzyjały. Bacciarelli szedł w części za popędem ówczesnym, dogadzając i wiekowi i osobom prac jego żądającym. Uznana jest poprawność jego rysunku, umiejętność i płodność w kompozycji, wielkie podobieństwo w portretach, zręczność w władaniu pędzlem, w układaniu czyli grupowaniu figur, bogactwo i piękność draperyi, lekkość, czystość i harmonia kolorytu, którego wszakże cechą w wszystkich niemal tworach artysty jest pewna bladawość. Dla takich to zalet bezstronna potomność umieści go bezsprzecznie w rzędzie znakomitych 18go wieku malarzy. Wszakże hołdując smakowi ówczesnej francuzkiej szkoły, nie zawsze zachował ścisłość historyczną w wyobrażanych osobach, co razi nieraz w jego utworach historycznych, zwłaszcza zaś w wielkich Łazienkowskich obrazach. Przymioty jego duszy i zachowanie w życiu prywatnem skreśla wymownie szanowny jego biograf: „Dobry mąż, czuły ojciec, przyjaciel stały, grzeczny, przystępny, uprzejmy dla każdego, unikający pochlebstwa względem wyższych, niepogardzający niższymi; powszechny zyskał szacunek u wszystkich, którzy go znali. Skromny w każdej okoliczności życia, często sam wykazywał wady i uchybienia w obrazach przez siebie malowanych. Unikał okazałości światowych, nie zajęty sobą, względny na drugich, pamiętał i o ubogich, wspierał hojnie a skrycie ich potrzeby. Dochował do samej śmierci czerstwość, żywość, uczciwość, przystojność; miłym był w każdem towarzystwie osób choć z różnego wieku i stanu złożonem, miłym ciągle nawet w znacznie posuniętej starości. Dokonał szczęśliwie zamierzonego sobie od najwyższej Opatrzności kresu na ziemi, spokojnie umarł bez poprzedniczej choroby kończąc 87 rok wieku swojego, żałowany powszechnie". Trzebaż dodać, ze i on nie uszedł pocisków zawiści, każdą wyższość szarpać zwykle lubiącej. Ciało zmarłego, stosownie do ostatniej jego woli, złożone było obok żony w grobach kościółka niegdyś Belwederskiego; lecz przy zamierzonem rozebraniu onego, zwłoki obu małżonków przeniesione zostały do kościoła Metropolitalnego Warszawskiego, i tamże w sklepie przed w. ołtarzem spoczywają. Pozostałe dzieci i wnuki wystawiły malarzowi i jego żonie piękny pomnik grobowy w tejże świątyni, a napis do niego stosowny ułożył Prof. Seb. Ciampi. - Bacciarelli miał ciągle mieszkanie obok pracowni swej na Zamku; nadane mu przez Króla Stanisława Augusta, w posiadaniu którego pozostawiały go i następne rządy. R. 1772 otrzymał od Króla prawem dziedzicznem grunt przy ulicy Okopowej Ner. 1761; tam nie małym kosztem pobudował domki i założył ogród owocowy i przechadzkowy. Tę własność posiadał do końca życia, która przez jego spadkobierców sprzedana, w późniejszych czasach Bagatelą przezwaną została.
Obrazy M. Bacciarellego wykonywane dla króla Stanisława Augusta.
(Ceny oznaczone są przez samego malarza, w spisie galleryi St. Augusta).
Królowie polscy w sali Marmurowej na Zamku:
1. Bolesław Chrobry.
2. Wacław Czeski.
3. Władysław Łokietek.
4. Kazimierz W.
5. Ludwik Węgierski.
6 Jadwiga.
7. Władysław Jagiełło.
8. Władysław Warneńczyk.
9. Kazimierz Jagiellończyk.
10. Jan Albert.
11. Aleksander.
12. Zygmunt I.
13. Zygmunt August.
14. Henryk Walezyusz.
15. Stefan Batory.
16. Zygmunt III.
17. Władysław IV.
18. Jan Kazimierz.
19. Michał Wiszniowiecki.
20. Jan III.
21. August II.
22. August III. - Te wszystkie 22 portrety cenione po czerw. zło. 50. Z nich kilka jest litografowanych przez J. Piwarskiego; cena 1100 zł
23. Stanisław August, w wielkości naturalnej, w ubiorze koronacyjnym. Ten portret jest obecnie w Jabłonnie; cena 300 zł
24. Sufit w tejże Sali Marmurowej, wystawiający Sławę głoszącą pamiętne czyny Monarchów Polskich; cena 800 zł
25. Ogromny sufit w Sali wielkiej koncertowej, wyobrażający Jowisza wyprowadzającego świat z zamętu; 720-288"; cena 3000 zł
Obrazy w Sali Rycerskiej na Zamku:
26. Kazimierz W. nadający prawa. Na ramie był napis: Leges Casimiri; 144-132"; cena 500 zł
27. Władysław Jagiełło ustanawiający akademię krakowską. Napis na ramie: Acad. Cracov. inslituta; 144-132"; cena 500 zł
28. Nadanie Prus w lenność Księciu Albertowi I przez Zygmunta I. Napis na ramie: Prussia in fidem data Poloniae. Ten obraz zabrany przez Francuzów do Paryża r. 1807, powtórnie odmalował artysta z polecenia króla saskiego, księcia warsz. Oryginał zwrócony został po roku 1815; 144-132"; cena 500 zł
29. Unia Litwy z koroną za Zygmunta Augusta. Na ramie napis: Lilhvania juncta Poloniae; 144-132"; cena 500 zł
30. Traktat Chocimski. Napis na ramie: Pax Cholimensis;144-132"; 500 zł
31. Oswobodzenie Wiednia przez Jana Sobieskiego. Z napisem na ramie: Vienna liberała; 144-132"; cena 500 zł
32. Jan Tarnowski; 39-28"; cena 60 zł
33. Roman Sanguszko; 39-28"; cena 60 zł
34. Jan Karol Chodkiewicz; 39-28"; cena 60 zł
35. Mikołaj Kopernik; 39-28"; cena 60 zł
30. Stanisław Hozyusz; 39-28"; cena 60 zł
37. Rewera Potocki; 39-28"; cena 60 zł
38. Krzysztof Radziwiłł; 39-28"; cena 60 zł
39. Andrzej Olszowski; 39-28"; cena 60 zł
40. Marcin Kromer; 39-28";cena 60 zł
41. Marcin Kącki; 39-28"; cena 60 zł
42. Sufit w dawnej sali Tronowej, przedstawiający kwitnienie w pokoju sztuk, nauk i przemysłu; cena 1500 zł
43. Posłuchanie młynarza. Król leżący, młynarz klęcząc całuje go w rękę; młynarka okazuje mu w pokłonie wdzięczność. Przy królu z lewej strony stoją: Franciszek Ryx kamerdyner, starosta Piaseczyński i Reymann lekarz królewski; za nimi dwaj chirurdzy królewscy Lagenie i Ritsch. Z przodu obrazu hr. Moszyński August stolnik kor. i prałat Kajetan Ghigiotti, za tymi dwaj szambelani od służby Zabiełło i Walewski. Na prawo Jan Boekler doktór nadworny, generał Ernest Fryderyk Coccey kommendant gwardyi kor., nadto Susson szatny królewski. Malarz obecny tej scenie, zdarzonej nazajutrz po porwaniu króla 1771 r., odmalował się w głębi, pomiędzy kaszt. Karasiem marszałkiem dworu a vice-marszałkiem Tomaszem Aleksandrowiczem. Po za tymi rotmistrz Przyłuski podkoniuszy królewski. - Wszystkie portrety zadziwiającego podobieństwa; 25-24"; cena 200 zł
44. Obraz odpowiedni poprzedzającemu (pendant), późniejszego malowania: szkic wyobrażający Smierć króla Stanisława Augusta w Petersburgu d. 12 Lutego 1798 r. Król konający leży na łożu, przy którem stoją: Imperator Paweł I z dwoma synami W. Ks. Aleksandrem i Konstantym, tudzież książę Repnin. Po za nimi szambelanowie Trembecki i Wolski, kamerjunker Jabłoński i podkoniuszy Kawecki. Z lewej strony łóżka doktór Boekler trzymający za puls króla. Po jego stronie Mniszech marszałek w. kor,, za nim Arnold Byszewski i Michał Kirkor adjutanci, tudzież Tadeusz Witski marszałek dworu. Wprost łoża X. Jurewicz jałmużnik, za którym adjutant Cichocki i Wilczewski dworzanin; 25-24"
45. Dyanna raniona przez uciekającego Kupidyna; przy niej Nimfa i dwa psy; 61-58; cena 150 zł
46. Religia (owal); 40-56"; cena 100 zł
47. Sprawiedliwość (owal); 40-56"; cena 100 zł
48. Mądrość miarkująca zapęd młodości, wystawione pod postacią Arystotelesa i Alexandra (owal); 40-56"; cena 100 zł
49. Siła pod postacią Samsona poskramiającego lwa (owal); 40-56"; cena 100 zł
50. Popiersie starca w ciemnej sukni, włosy i broda siwe; 20-15"; cena 25 zł
51. Ester mdlejąca przed Assuerem, (owal); 46-53"; cena 100 zł
52. Rebeka przyjmująca dary z ręki Eleazara (owal); 46-53"; cena 100 zł
53. Agar na puszczy trzymająca syna na kolanach (owal); 43-23"; cena 80 zł
54. Anioł okazujący Agarze źródło (owal); 43-23"; cena 80 zł
55. Narcyz; 25-47"; cena 25 zł
56. Dyana czyli Księżyc; 20-29"; cena 20 zł
57. Apollo czyli Słońce; 20-29"; 20 zł
58. Kopia Magdaleny Correggia; 36-56; 50 zł
59. S. Magdalena; 33-58"; 80 zł
60. Sufit przedstawiający tryumf Anfitryta (owal podłużny); 90-205"; cena 150 zł
w Łazienkach:
61. Sufit Sen Salomona; cena 300 zł
62. Poświęcenie kościoła Jerozolimskiego przez Salomona; cena 600 zł
63. Salomon czyniący ofiary fałszywym bogom; cena 600 zł
64. Sąd Salomona; 300 zł
65. Królowa Saba; cena 300 zł
66. Salomon z królem Hieram; cena 200 zł
67. Sprawiedliwość; cena 100 zł
68. Mądrość; cena 100 zł
69. Łagodność (Clementia); cena 100 zł
70. Sita; cena 100 zł
Portrety osób współczesnych:
71. Stanisław Poniatowski, ojciec królewski, w kirysie, kopia podług Pesne; 24-19"; cena 15 zł
72. Matka królewska, w sukni dworskiej, kopia; 24-19"; cena 15 zł
73. Kasztelan Krakowski, ojciec króla, kopia ( owal); 53-41"; cena 25 zł
74. Pani Krakowska, matka królewska, kopia (owal); 53-41"; cena 100 zł
75. Ojciec i Matka króla Stan. Augusta, w wielkości naturalnej; 78-54"; cena 100 zł
76. Stanisław Ciołek Poniatowski, kasztelan krakowski, ojciec króla, w 83 roku życia, w pół ciała, malowany r. 1758. - Z niego sztychował Bart. Folin w Warszawie 1767. Jest obecnie w Jabłonnie; 51-37"; cena 70 zł
77. Książę Andrzej Poniatowski, generał en chef wojska Austryjackiego, brat króla (owal); 23-18 ½"; cena 25 zł
78. Pani Wincentowa Tyszkiewiczowa, córka ks. Andrzeja Poniatowskiego (owal); 23-181"; cena 25 zł
79. Książę Józef Poniatowski, syn księcia Andrzeja, trzyma dwa gwoździki (owal); 16-13"; cena 12 zł
80. Książę Józef Poniatowski, w mundurze gwardyi konnej. Nabył hr. Mniszech; 28-22"; cena 30 zł
81. Pani Wincentowa Tyszkiewiczowa, siostra jego; trzyma zasłonę okrywającą głowę; 16-13"; cena 12 zł
82. Książę Kazimierz Poniatowski, w. podkomorzy kor., brat króla (owal); 23-18 ½"; cena 25 zł
83. Jego żona z domu Ustrzycka (owal); 23-1 ½"; cena 25 zł
84. Książę Stanisław Poniatowski, syn ks. Kazimierza (owal); 23-18 ½"; cena 25 zł
85. Pani Tyszkiewiczowa z Poniatowskich, córka ks. Kazimierza (owal); 23-18 ½"; cena 25 zł
86. Księżna Poniatowska, w. podkomorzyna kor. w ubiorze białym, z synem księciem Stanisławem w postaci amora; 58-42" zł
87. Książę Kazimierz Poniatowski, w. podkomorzy kor. Był później w Jabłonnie; 61-43"; cena 60 zł
88. Pani Tyszkiewiczowa z Poniatowskich, (okrągły); 10 ½"; cena 15
89. Książę Michał Poniatowski, arcyb. gnieźnieński, prymas, brat króla (owal); 23-18 ½"; cena 25 zł
90. Pani Zamojska z Poniatowskich, wojewodzina Podolska; siostra królewska (owal) 23-18 ½"; cena 25 zł
91. Pani Mniszech, marszałkowa w., z Zamojskich, córka poprzedniej, (owal); 23-18 ½"; 25
92. P. Mniszech z Zamojskich (okrągły); 10 ½"; cena 15 zł
93. Pani Mniszchowa, marszałkowa w. kor. w stroju dworskim. Kopia z Roslina. Nabyty przez hr. Mniszcha; 28-22"; cena 15 zł
94. Pani Branicka z Poniatowskich, hetmanowa w. kor., siostra królewska (owal); 23- 18 ½"; cena 25 zł
95. Pani Branicka z Poniatowskich, kaszt, krakowska, siostra królewska; siedząca, w ubiorze strojnym błękitnym, poniżej kolan; prawa ręka sparta na roztwartej księdze, na której sztych portretu ojca pani krakowskiej. Jest dziś w Jabłonnie; 57-42"; cena 60 zł
96. Książę Adam Czartoryski, generał ziem podolskich, później generał feld-marszałek austryjacki ♰ w Sieniawie d. 19 marca 1823 r. w 89 roku życia, pochowany w Warszawie w kościele xx. missyonarzy; w mundurze generała gwardyj litewskich, z kapeluszem pod pachą. Nabył hr. Mniszech; 28-22"; cena 30 zł
97. August II, w sukni aksamitnej ponsowej, złotem bramowanej; 46-38"; cena 50 zł
98. Imperatorowa Katarzyna II, w postaci Minerwy; 24-19"; cena 36 zł
99. Taż, w postaci Dyanny; 24-19"; cena 36 zł
100. Taż, popiersie w profilu, we włosach i sukni błękitnej, podług Rotarego; 21-16"; cena 25
101. Neuman Bey poseł turecki w Warszawie r. 1777; 36-34"; cena 50 zł
102. Denhoff, po kolana, w ubiorze dawnym z krysą koronkową; ma włosy białe, sparty jedną ręką na lasce. Kopia; 41-32"; cena 15 zł
103. Wilczewski, głucho-niemy, kamerjunker dworu królewskiego, kasztelanie Wiski; 16-13"; cena 20 zł
104. Księżna Sapieżyna z domu Branicka (owal). Nabył później hr. Mniszech; 23-19"; cena 25 zł
105. Pani Popielowa kasztelanowa Sierpska; 23-19"; cena 25 zł
106. Księżna Sapieżyna z Lubomirskich kanclerzyna Lit., głowa sparta na ręce; 38-29"; cena 25 zł
107. Pani Bielińska, marszałkowa nadw., w ubiorze błękitnym, z draperyą karmazynową, trzyma pieska; 17 ½" -14 zł
108. Pani Sewerynowa Potocka z książąt Sapiehów; 36-28"; cena 50 zł
109. Aleksandra hrabina Krasicka z Grabowskich, niewykończony; 26-22"; cena 15 zł
110. Anna z Scypionów Szaniawska starościna Małogolska ♰ 1795. Nabyty przez lir. Mniszcha; 34-26"; cena 36 zł
111. Księżna Kurlandzka z hrabiów Medem; 40-31"; cena 80 zł
112. Pani Thomatis, w profilu (owal); 27-21"; cena 25 zł
113. Pani Thomatis, w postaci Muzy, 27-21"
Inne rozmaite obrazy i portrety
114. Ś. Izydor orzący rolę, w oddaleniu żona z dziecięciem pod cieniem drzewa oczekuje na powrót rolnika, z wysokości niebios Bóg Ojciec błogosławi pracy. (Do kościoła w Szczorsach, dobrach kanclerza Lit. Joachima Chreptowicza).
115. Chrystus Pan dający błogosławieństwo dzieciom (do tegoż kościoła).
116. Naśladowanie obrazu Palmy młodszego dla kościoła Metropolitalnego Warszawskiego: N. Panna z Dzieciątkiem Jezus na ręku otoczona aniołami, u spodu Ś. Jan Chrzciciel i Ś. Stanisław biskup. Za obraz ten malarz żadnej nagrody przyjąć nie chciał; przeto Kapituła jednomyślnie wdzięczność mu swoją na piśmie oświadczyła, a po śmierci zwłoki jego i żony w grobach kościelnych złożyć dozwoliła.
117. Nadanie Ustawy Księstwa Warszawskiego przez cesarza Napoleona w Dreźnie, d. 22 Lipca 1807 r. Cesarz siedzący podaje Ustawę Stan. Małachowskiemu prezesowi kommissyi rządzącej; za cesarzem stoją ministrowie Talleyrand książę Benewentu i Maret, z przodu członkowie kommissyi rządzącej Ludwik Gutakowski, Stanisław lir. Potocki, Józef Wybicki, Ksawery Działyński, Piotr Bieliński, Walenty Sobolewski i sekretarz generalny Jan Paweł Łuszczewski. Wszystkie osoby wielkiego podobieństwa. Obraz malowany z rokazu króla Saskiego księcia Warszawskiego, po trzech letniej pracy r. 1811 ukończony (Gazeta Korr. Warsz. z r. 1811, dodatek do Nru 90). Z niego litografia szczególnie piękna Fr. Hanfstaengla w Dreźnie.
118. Sen Stanisława Augusta, obraz allegoryczny małego rozmiaru. (Z galleryi Józefa lir. Ossolińskiego, u hr. Leona Łubieńskiego w Warszawie).
119. Portret allegoryczny króla Stanisława Augusta z klepsydrą, burza na niebie i napis: Lucebit lumen de Coelo. Malowany w kwietniu 1793 r. Ten nader piękny portret sam malarz powtórzył kilkakrotnie. (Jest u hr. z Tyszkiewiczów Wąsowiczowej w Krakowie, inny w domu hr. Gutakowskiej, inny w Wiśniowcu u hr. Mniszcha). Był też i przez innych kopiowany, a z niego sztychował A. Fogg r. 1798. Miara cali 60-48.
120. Stanisław August z popiersiem marmurowem papieża Piusa VI. Powtarzany (jeden jest u piszącego). Miara cali 48-39.
121. Stanisław August król (w Willanowie N. 424).
122. Stanisław August król, malowany r. 1775, w zbroi i zarzuconym płaszczu koronacyjnym w orderach Orłab. i ś . Stanisława (owal). Cali 27-21. (U piszącego).
123. Stanisław August król, w mundurze generalskim błękitnym. (W Jabłonnie).
124. Stanisław August w ubiorze koronacyjnym, w całej postaci, małego rozmiaru. Cali 20½-14. (U P. Jahołkowskiego w Warszawie).
125. Stanisław Poniatowski kaszt, krakowski, ojciec króla (owal). Jest w Jabłonnie.
126. Konstancya z książąt Czartoryskich Poniatowska, matka króla (owal). Jest w Jabłonnie.
127. Książę Michał Poniatowski, arcyb. gnieźnieński, prymas, brat króla; w stroju duchownym czarnym, z orderem Orła białego i ś. Stanisława (owal). Cali 27-21. (U piszącego).
128. Książę Michał Poniatowski, prymas, w purpurze. Cali 30-25.
129. Książę Kazimierz Poniatowski, w. podkomorzy kor., w całej postaci, w ubiorze francuzkim, siedzący na krześle. (U wnuczki hr. Anny z Tyszkiewiczów Wąsowiczowej w Krakowie).
130. Książę Kazimierz Poniatowski, ex-podkomorzy kor., brat królewski. W sukni ponsowej z kołnierzykiem futrzanym, w orderach Orła b. i ś. Stanisława (owal). Cali 27½ - 21. (U piszącego).
131. Książę Stanisław Poniatowski, podskarbi w. Lit., szef gwardyi kor., syn księcia Kazimierza. W mundurze ponsowym ze szlifami złotemi, i orderach Orła b. i ś. Stanisława (owal). Cali 27-20. (U piszącego).
132. Konstancya Tyszkiewiczowa z Poniatowskich, hetmanowa polna Lit., córka księcia Kazimierza. W sukni fioletowej z dużemi białemi kryzami; na głowie fryzura wysoka pudrowana, wianek z białych kwiatów i dwa pióra błękitne i białe (owal). Cali 26½ - 21. (U piszącego).
133. Pani Zamojska wojew. podolska, siostra króla. W sukni karmazynowej z sobolami, czepku białym z owinięciem czarnem i włosach pudrowanych (owal). Cali 26½ - 20 (U piszącego).
134. Urszula hrabina Mniszech z Zamojskich, marszałkowa w. kor., córka wojew. podolskiej, siostrzenica króla. W sukni materyalnej paljowej z sutym garnirunkiem białym i kutasami; na głowie wielka fryzura pudrowana, u wierzchu biała przepaska i zielone liście (owal). Cali 27½ - 20. (U piszącego).
135. Pani Branicka hetmanowa w. kor., siostra królewska. W sukni jedwabnej białej w złoty haft, owinięta futerkiem sobolowem; głowa w samych włosach pudrowanych (owal). Cali 26½ - 20. (U piszącego).
136. Pani Branicka, hetmanowa w. kor., siostra królewska. Ubiór strojny biały z zielonym; po niżej kolan. (W zbiorach Imienia Ossolińskich we Lwowie).
137. Jan Klemens Branicki hetman w. kor. kaszt, krakowski, ♰ w Białymstoku r. 1773 licząc lat wieku 83, pochowany w Krakowie w kościele po-jezuickim r. 1779.
138. Księżna Izabella z Flemingów Czartoryska, generałowa Ziem Podolskich, ♰ d. 17 czerwca 1835 r. w Wysocku w obw. Przemyskim, licząc lat 90 wieku. Powtórzony kilkakrotnie.
139. Andrzej Mokronoski, wda mazowiecki. W sukni ponsowej z kołnierzykiem futrzanym, w orderze orła b. (owal). Cali 27-20. (U piszącego).
140. X Kajetan Ignacy Sołtyk, biskup krakowski, siedzący. (♰ 30 lipca 1788 r.) Sztychowany w Rzymie r. 1767 przez Cunego i Perini. Podobno powtarzany, jeden jest u P. Hoppen w Radomiu. Odznacza się pięknością draperyi, szczegółów ubioru.
141. Franciszek Salezy Potocki wda kijowski. Z tego sztychował w Wiedniu 1782 r. Dom. Cunego. Portret ten bardzo piękny Fr. Salezego Potockiego, w ubiorze polskim, sztychował Dom. Cunego r. 1781 nie w Wiedniu lecz w Rzymie. Rycina nosi podpis: Baciarelli pictor Regius pinxit Varsavii. Jest takoż równoczesny portret żony powyższego, Anny Elżbiety z Potockich Potockiej, cytowany podobnie w Rzymie r. 1782 przez Dom. Cunego, z podpisem na rycinie: Baciarelli pictor regius pinxit Versavii (sic).
143. Stanisław książę Lubomirski marszałek w. kor., owal. (W Willanowie Nr. 44 spisu).
144. Tenże, inny portret. Owal. (W Willanowie N. 482).
145. Izabella księżna Lubomirska, z książąt Czartoryskich marszałkowa w. kor. siedząca w ubiorze strojnym, kosz kwiatów na stole przed nią, z którego lewą ręką wyjmuje kwiatek, prawą zaś głaszcze psa; postać poniżej koIan.♰ w Wiedniu d. 25 listopada 1816 r. w 83 roku życia. (W Wilanowie Nr. 483).
146. Joachim hr. Chreptowicz, kanclerz w. lit. ♰ w Warszawie d. 4 marca 1812 r. w 84 roku życia.
147. Maciej Sobolewski, kaszt, warszawski; ♰ w Warszawie d. 2 lipca 1804 w 81 roku życia. (W domu hr. Gutakowskiej w Warszawie).
148. Hr. Brahl pierwszy minister Augusta III. (U piszącego).
149. Kardynał Archetti Andrzej arcybiskup kalcedoński, były nuncyusz papieski w Polsce.
150. Hr. Stackelberg ambassador rossyjski u dworu polskiego. Sztychowany przez Koschkine.
151. Thomatis Karol, dworzanin królewski, później hrabia, dyrektor Teatrów.
152. Walenty Gagatkiewicz doktór nadworny. Sztychował w Warszawie 1805 r. Jan Ligber.
153. Marya Antonina, królowa francuzka, żona Ludwika XXI. Kopia z Davida.
154. Fryderyk August, król Saski książę Warszawski.
155. Królowa Saska jego małżonka.
156. Książę Józef Poniatowski jako wódz naczelny, z burką. Wielokrotnie kopiowany. (Jest w Jabłonnie). Z niego sztychował Bollinger, tudzież John w Wiedniu.
157. Stanisław Nałęcz Małachowski, referendarz w. kor. marszałek sejmu wielkiego, prezes kommisyi rządzącej za księstwa warszawskiego, potem senator wojewoda i prezes senatu ks. warszawskiego, ♰ 29 grudnia 1809 r. w 74 roku wieku swego. W mundurze kom. rządzącej. - Dwukrotnie, dla ówczesnego rządu i u hr. Wincentego Krasińskiego.
158. Ludwik hr. Gutakowski, wojewoda, prezes senatu księstwa warszawskiego, ♰ d. 1 grudnia 1811 w Warszawie licząc lat 86 życia. W mundurze kommissyi rządzącej księst. warsz. (W domu lir. Gutakowskiej w Warszawie).
159. Maryanna z hr. Sobolewskich hr. Gutakowska, żona poprzedniego. (Tamże).
160. Tomasz hr. Ostrowski, kasztelan czerski i podskarbi nadw. kor. za Rzpltej, później senator wojewoda i prezes senatu; ♰ 5 lutego 1817 r. w Warszawie w 82 roku wieku, pochowany w Nadarzynie.
161. Stanisław Kostka hr. Potocki, generał artylleryi, członek kommisyi rządzącej, prezes rady stanu i ministrów za księstwa Warszaw.; minister oświecenia i religii, senator wojewoda i prezes senatu król. pol.; członek tow. war. Przyjaciół nauk, słynny mówca i wielu dzieł pisarz, ♰ d. 14 września 1821 r. licząc lat 64 w Willanowie, tamże pochowany.
162. Ksawery hr. Działyński, członek kommisyi rządzącej r. 1807, senator wojewoda; ♰ w Warszawie d. 13 marca 1819 r. w 63 roku życia.
163. Walenty hr. Sobolewski, w mundurze członka kommissyi rządzącej księst. warszawskiego. Starosta Warszawski za Rzpltej, Członek Kommissyi Rządzącej po wejściu francuzów, Senator Wojewoda, Prezes Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego, ♰ w Warszawie dnia 4 Czerwca 1831 r. licząc lat 66 wieku
164. Jan Paweł Łuszczewski, minister spraw wewnętrznych za księst. warsz. ♰ 4 lipca 1812 r. w Warszawie, licząc lat wieku 48. Z niego sztychował J. Ligber.
165. Anna Nakwaska z Krajewskich, kasztelanowa.
166. Burakowski, sędzia (up. w . K. Wójcickiego). Czytać Burakowski Dominik Sędzia Najw. Instancyi.
167. Pani Gąsiorowska, głowa ubrana w zawój.
168. Józef Łukaszewicz, prezydent m. Warszawy w ostatnich latach zeszłego wieku.
169. Tegoż żona.
170. Jan Zamojski kanclerz i hetman w. kor. Miara cali 59-41. (W galleryi Królikarni).
171. Jan Tarnowski hetman. Malowany na miedzi.
172. Stanisław Żółkiewski hetman. Na miedzi.
173. Wiszniowiecki hetman. Na miedzi.
174. Andrzej Olszowski prymas. Na miedzi
175. Floryan Czartoryski biskup. Na miedzi.
176. Niewiasta z Amorem płaczącym. Wielkość naturalna.
177. Niewiasta trzymająca pieska. Tamtemu odpowiedni.
178. Portret własny malarza, nabyty przez ówczesną kommissyę wyznań relig. i oświecenia.
179. Portret dziewczynki, wnuczki malarza (u piszącego).
180. Cesarz i król Aleksander I, przez tow. przyjaciół nauk warsz. obstalowany, dzieło malarza ostatnie, którego wykończenie śmierć przerwała.
Portrety znajdujące się w Wiśniowcu u hr. Mniszcha, prócz już przytoczonych wyżej:
181. Stanisław August w stroju koronacyjnym. Miara cali 84-60.
182. Książę Michał Poniatowski, prymas. Miara cali 108-72.
183. Urszula z Zamojskich Mniszchowa, marszałkowa w. kor. Miara cali 108-60.
184. Jan Mniszech podkomorzy w. Lit.
185. Michał Wandalin Mniszech marszałek w. kor., w całej postaci. Miara cali 18-12.
186. Jego żona, w całej postaci; szkic. Miara cali 18-12. (Na 181-186 przytoczone w spisie galleryi hr. Mniszcha w Wiśniowcu, w Wizerunkach i roztrząsaniach naukowych, Wilno 1836 III, 153, 156, 157).
Obrazy w posiadaniu P. Karola Hoppen w Radomiu:
187. Zwiastowanie N. Panny i dwie figury. Miara cali 191-25.
188. N. Panna z dzieciątkiem, w obłokach. Cali 21-29.
189. Nereidy z amorkiem na wodzie. Cali 27-22 ½. 190. Betsabea w kąpieli. Cali 18-22 ½.
191. Stanisław August w ubiorze cywilnym, po kolana. Cali 35-47.
192. Pani Szymanowska, owal. Cali 33 -46.
193. Pani Węgierska, owal. Cali 33-46.
194. Jedna z córek malarza, owal. Cali 33-46.
195. Tyszkiewicz. Cali 22-27.
196. Napoleon, z profilu. Cali 20-25 ½.
197. Sam malarz. Cali 22 ½ -28.
198. W Horodnie na Litwie, majętności niegdyś Ludwika Tyszkiewicza marszałka w. i hetmana polnego w. ks. Lit. mają znajdować się portrety rodziny króla Stan. Augusta, wszystkie pędzla Bacciarellego. (Wiadomość udzielona przez lir. Annę z Tyszkiewiczów Wąsowiczową, obecnie właścicielkę dóbr Horodeńskich). 199. W pałacu Działoszyńskim w miasteczku w pow. Wieluńskim, własności P. Ignacego Myszkowskiego, niegdyś należącem do starosty Wieluńskiego Stanisława Męcińskiego, znajdować się ma przeszło 20 wizerunków pędzla Bacciarellego, rodziny króla Stanisława Augusta, Czartoryskich i innych monarchy tego krewnych. W pałacu rzeczonym zbudowanym i okazale przyozdobionym przez starostę St. Męcińskiego, król Stan. August podpisał statuta orderu Ś. Stanisława; w pokojach od jego tamże pobytu zwanych królewskiemi, znajduje się ów zbiór portretów rodziny Stan. Augusta. W Plancie w Sandomirskiem, majętności P. Ludwika Łempickiego, trzy portrety:
200. Książę Aleksander Sapieha kanclerz w. lit.
201. Karolina z książąt Sapiehów pierwszych ślubów Potocka, powtórnych Sołtykowa; w piórach na głowie, a przy orderze krzyża złocistego.
202. Adam hr. Potocki, pułkownik 11go pułku jazdy za księstwa warszawskiego, ♰ w Warszawie d. 25 listopada 1812 r.; wystawiony jako adjutant gen. Kościuszki, w 15 roku wieku.
203. Wizerunki dwa przytoczonego powyżej X. Kajetana Ignacego Sołtyka biskupa krakowskiego, w całej postaci, znajdują się jeden u P. Franciszka Sołtyka w Piastowie w Radomskiem, drugi w Kurozwękach w Krakowskiem u P. Pawła Popiela. Szkice większych dzieł Bacciarellego pozostały własnością rodziny. Wielki zbiór jego rysunków, a między temi studiów do wykonanych obrazów, posiada P. Hoppen w Radomiu. Seb. Ciampi mówi, i z przeszło 200 portretów odmalował osób prywatnych, różnej wielkości. Syn zaś malarza twierdzi, że dla samego króla zrobił przeszło 250 portretów oryginalnych, a prace jego dla Stanisława Augusta wykonane, ocenione zostały przez malarzy obcych na summę dwudziestu tysięcy czerwonych złotych. Z różnych portretów tego króla, niektóre kilkakrotnie powtórzył, które dziś rozmaicie rozproszone natrafiać się dają. To samo powiedzieć można o jego portretach wielu znakomitszych ów czesnych osób. Z portretów królewskich kilka było sztychowanych: jeden r. 1784 przez S. Kuetnera. Król Stanisław August gdy po upadku kraju z Grodna wyjeżdżał, chcąc wynadgrodzić godnie zasługi Bacciarellego, przesłał mu rewers do swego prywatnego majątku na summę czerwonych złotych 25,000. W pozostałych po malarzu papierach, znajdowało się wiele listów i biletów Sta. Augusta, w różnych czasach do niego poufale pisanych. Jeden z nich zamieszcza się tu dla ciekawości:
ce 19 Juin.
Si Vous avez le moyen de parvenir a Łazienki a 6 heures ce soir, je serai bien aise de vous y voir. Ma belle-soeur la princesse Gde chambellane s’est obligemment offerte, a vous preter sa main et son bras pour votre Muse. Nous ne pouvons en souhaiter de plus beaux. Mais nous ne dirons pas qui fut l’original de cette Muse.
204. Głowa młodzieńca w kapeluszu, miara cali 17-14. Był w galleryi lgn. hr. Krasickiego arcyb. gnieźnieńskiego (Spis tejże sporządzony do publicznej sprzedaży, drukowany w Warszawie 1805 r.)
(O M. Bacciarellim pisali: Nekrolog bezimienny w Gazecie Korresp. Warsz. w dodatku do Nr. 5 z d. 17 stycznia 1818 r . - Obrona przez syna Fryderyka Bacciarellego, w Rozmaitościach do Gazety Warsz. z r. 1819 Nra 40, 41 i 42.-Nekrolog bezimienny w Gazecie Liter. Warsz. z r. 1822 Nr. 36 z d. 14 października. - X. Szaniawski, rys życia czytany na publicznem posiedzeniu Tow. król. warsz. przyjaciół nauk d. 25 stycznia 1822 r., w rocznikach tow. XVI, 222-232. - Seb. Ciampi, Notizie Lucca 1830. - Tenże Bibliogr. critica, Firenze 1839 II, 238-244.- J. R. Fuessli, allgem. Künstlerlexicon 1779 fol. str. 43.-Dr. G. K. Nagler Künstler-Lexicon, Munchen 1835 1, 215, lecz bardzo niedokładnie, a zowie go raz właściwem nazwiskiem, i znowu Bacciarchi).
Że w wyliczeniu prac Bacciarellego, tudzież następnie kilku innych malarzów, znajdują się często przytoczeni członkowie rodziny Sta. Augusta króla, a skład onej mógłby nie być obecnym w pamięci ogółu dzisiejszych czytelników; przeto zdawało się rzeczą stosowną przypomnieć go, jako objaśnienie przedmiotu.
Skład rodziny króla Stanisława Augusta.
Ojciec: Stanisław z hrabiów Torelli Ciołek, wojewoda mazowiecki, potem kaszt, krakowski. Urodzony d. 15 września r. 1676, zmarły w Rykach d. 30 sierpnia 1762 r. Wchodził dwukrotnie w związki małżeńskie, najprzódz Wojnianką Jasienicką kasztelanką nowogrodzką, wdową po Ogińskim mieczniku lit.; powtóre z Konstancyą Czartoryską.
Matka: Konstancya z książąt Czartoryskich, córka Kazimierza ks. Czartoryskiego kasztelana wileńskiego, zaślubiona d. 14 września 1720 r., zmarła w Malczycach d. 27 października 1759 r., pochowana w Janowie na Rusi Czerwonej.
Bracia, podniesieni do godności książęcej na sejmie koronacyjnym r. 1764:
1. Książę Kazimierz, podkomorzy w. kor. (później zwany księciem ex-podkomorzym). Urodzony r. 1721, zmarły d. 13 kwietnia 1800 r. w Warszawie.
Jego żona Apolonia z Ustrzyckich kasztelanka przemyska, zmarła w Wiedniu d. 22 listopada 1813 r. w 72 roku życia.
Potomstwo ich: Książę Stanisław, szef gwardyi pieszej kor., podskarbi w. lit., generał lejtnant wojsk kor., urodzodzony d. 23 listopada 1754 r., zmarły we Florencyi d. 13 lutego 1833 r.
Konstancya hr. Tyszkiewiczowa, żona Ludwika Tyszkiewicza marszałka w. i hetmana polnego w. ks. lit., urodzona d. 2 marca 1759 r., zmarła w Wiedniu dnia 28 kwietnia 1830 r.
2. Franciszek, Infułat, proboszcz krakowski; urodzony r. 1723, zmarły r. 1758.
3. Książę Andrzej, książę rzeszy niemieckiej, generał porucznik wojsk austryjackich. Urodzony r. 1735, zmarły d. 3 marca 1773 r. w Wiedniu.
Jego żona Marya Teressa hrabianka Kińska, zaślubiona r. 1760. Potomstwo ich: książę Józef, urodzony w Warszawie dnia 7 maja 1763 r., naczelny wódz wojska poi. r. 1792, minister wojny i wódz naczelny za ks. warszawskiego, marszałek cesarstwa francuzkiego 1813 r.; zginął w nurtach Elstery pod Lipskiem d. 19 października 1813 r., ciało złożone w grobach katedry krakowskiej.- Marya Teressa hr. Tyszkiewiczowa, żona Wincentego hr. Tyszkiewicza, referendarza Lit., urodzona dnia 28 listopada 1765 r., zmarła we Francyi w mieście Tours d. 2 listopada 1834 r., pochowana w Valencay dobrach księcia Talleyranda.
4. Michał Jerzy, biskup płocki, następnie arcybiskup gnieźnieński, prymas królestwa. Urodzony d. 12 października 1736 r., zeszły ze świata w Warszawie d. 12 sierpnia 1794 r.
Siostry:
1. Ludwika Zamojska, żona Jana Zamojskiego wojew. podolskiego; urodzona r. 1728, zmarła r. 1797. - Jej córka Urszula hrabina Mniszchowa, zaślubiona poprzednio Wincentemu Potockiemu podkomorzemu w. kor., powtórnie Michałowi Wandalinowi hr. Mniszchowi marszałkowi w. kor.; dama orderu Ś. Katarzyny z gwiazdą (ozdobiona r. 1787), dama portretowa, zmarła we Lwowie d. 7 października 1816 r.
2. Izabella Branicka, żona Jana Klemensa Branickiego herbu gryff, hetmana w. kor., kasztelana krakowskiego; urodzona r. 1730, zmarła w Białymstoku d. 14 Lutego 1808 (pisali ją Jaśnie Oświeconą).
M. Bacciarelli nie trudnił się malowaniem akwarelli; szkice nawet czyli pomysły do obrazów historycznych, wykonywał zwykle na płótnie olejno. Jedyna podobno dochowująca się akwarella jego roboty, jest pomysł do wielkiej kompozycyi historycznej, noszący podpisy jak następuje: „Założenie Akademii krakowskiej r. 1400. - Stanislaus Aug. Rex invenit. - Bacciarelli pinxit Varsaviae.“ Widocznie król podał artyście myśl do obrazu, który życzył mieć wykonanym, a zażądał przełożenia sobie poprzedniego rzutu. Wielce ciekawy ten obrazek znajduje się w zbiorach Andrzeja hr. Zamojskiego.
Panna, córka Marcellego i Fryderyki ur. Richter, nabyła uzdolnienia w sztuce od rodziców, a malowała zwłaszcza zaletnie miniatury. Z prac jej tego rodzaju w zbiorze piszącego znajdują się dwa portrety: pani Wittowej później Szczęsnowej Potockiej, greczynki; tudzież inny niewiadomej niewiasty w stroju tureckim, z zawojem na głowie.
Panna Bacciarelli w młodych latach posiadała takoż biegłość w śpiewie, tak dalece, że na pokojach u króla Stanisława Augusta śpiewała w koncertach po włosku i polsku. Zakończyła smutno żywot wielce exaltowany, w Odechowie w Sandomierskiem, gdzie w kościele jest jej obraz Zwiastowanie Najśw. Panny.
Miniaturzystka z Drezna, niepoślednią sławę w połowie drugiej 18go wieku posiadająca. Poszła za mąż r. 1755 za malarza M. Bacciarellego w służbie króla Augusta III będącego, i z tego powodu towarzyszyła mężowi do Warszawy r. 1756. R. 1759 otrzymała od Augusta III patent malarki nadwornej. R. 1761 udała się z mężem do Wiednia, a od r. 1765 wraz z nim osiadła w Warszawie, gdzie r. 1812 umarła. Pochowana w grobach kościółka niegdyś Belwederskiego, a przy zamierzonem jego rozebraniu, ciało wraz z mężowskiem przeniesiono do grobów kościoła metropolitalnego Ś. Jana. Pomnik dla obu małżonków wystawiło potomstwo w tymże kościele.
W Dreźnie kopiowała ołówkiem niektóre obrazy tamecznej galleryi, które potem sztychowane były w Paryżu. Portret jej Stanisława Augusta, medalion przez orła w chmurach unoszony, rytował r. 1765 Demercenay. - Portret artystki malowany przez A. Graffa, posiada P. Hoppen w Radomiu; z tegoż kopia J. Gładysza nad grobowcem, inna u piszącego.
(Wspomnienie o niej Fr. Bacciarellego syna, w Rozmaitościach do Gazety Korres. Warsz. z r. 1819 N. 41 str. 108. - Wzmianka u G. K. Naglera XIII, 139; lecz co do biegu życia bardzo mylna).
Jeden z bieglejszych pruskich malarzy, który wyższe uzdolnienie swoje winien był opiece i wsparciu polskiego pana sztuk pięknych szczególnego miłośnika. Przyszedł na świat w Potsdamie 1756 r., a uczył się sztuki u A. B. Krugera w Potsdamie, le Sueura dyrektora akademii berlińskiej i prof. Frisch. Do ukształcenia tez jego umysłowego, przyczynili się najsławniejsi owocześni uczeni berlińscy. W młodym wieku okazał się wielce oddanym sztuce i ku temu przedsiębiorczym: wtedy już dal on stanowczy popęd akademii sztuk berlińskiej, spowodowawszy wprowadzenie do niej rysunku i studyowania z natury. W pośród mnogich a ciągle podejmowanych prób i doświadczeń, do różnostronnego zaprawienia się w sztuce, gdy razu jednego kopiował którąś z naczelnych prac Pesna, zastał go przy tej robocie Józef hr. Ossoliński; to przypadkowe spotkanie wpłynęło głównie na przyszły los artysty. Podobał się hrabiemu pilny młodzieniec, znawczem okiem upatrzył w nim niepospolitą zdolność; wziął go przeto z sobą do Warszawy na domownika i nadwornego malarza. Następnie posuwając dalej dobroczynną opiekę, wysłał go do Francyi i Włoch, a opatrzył pensyą na czteroletni pobyt w Rzymie. Umiał Bach korzystać z tej długiej zagranicznej bytności, wyniósł się tez na znamienitego artystę. Gdy z Rzymu udał się był do Florencyi, mianowano go tu professorem i członkiem akademii. W Wenecyi wuczał się jeszcze w dzieła Correggia; w Wiedniu otworzył odznaczającą się dzieł własnych wystawę. Za powrotem do Berlina wystawił podobnież na widok prace przez siebie we Włoszech wykonane, a pięć obszernych izb niemi zapełnił. Ku końcowi wieku zeszłego mianowany dyrektorem szkoły szląskiej sztuk pięknych w Wrocławiu; otrzymał takoż tytuł nadwornego radzcy. W dalszym czasie wykonywał Bach mnogie i odznaczające się dzieła : malował obrazy historyczne, rodzajowe, portrety, zwierzęta, robił wyborne kopie, rysunki, a niekiedy nawet sztychował. Zachwalony jest z śmiałości pędzla, dobrego rysunku, prawdy i piękności w kolorycie. R. 1825 żył jeszcze. Prace jego rozeszły się obficie po Niemczech, Rossyi i Polsce; przecie żadnej z nich w kraju tutejszym przechowanej odszukać nie udało się, a co dziwniejsza, że spisy galleryi hr. Józefa Ossolińskiego żadnego onych nie wykazują śladu.
Nie jest wiadomo, jak dalece Bach zachowywał w sercu wdzięczność dla dobroczyńcy swego hr. Ossolińskiego; wierzyć temu wypada. Udzielenie to artyście hojnego a szlachetnego wsparcia, wspominane jest wprawdzie przez Niemców, lecz obojętnie i jako rzecz wcale niby naturalną, niemal powinną. Pomoc owa i tyle owocna protekcya cudzoziemca, godne są zaiste największej pochwały. Jest to niezaprzeczenie najpiękniejsze użycie mienia, którem młodzież zdolnością obdarzona, ale do rozwinięcia onej środków nieposiadająca, przez umiejętne a szczodre wsparcie, wznieść się za czasem zdoła do stopnia mężów wyższej sławy i niepospolitej zasługi. Cześć więc głośna i należna niechaj będzie takowym dobroczyńcom. Atoli zarailczyć nam tu nie można, że czyn piękny hr. Ossolińskiego, z widoczną szkodą krajową przypadł na artystę cudzoziemskiego. Mógł był pod tę porę z łatwością znaleźć młodzieńca rodaka, podobnej dobrej chęci, równej wrodzonej zdolności; było i będzie u nas zawsze takich wiele. Korzyść ztąd wynikłaby dla sztuki krajowej widoczna, wdzięczność dla dawcy zapewne silniejsza. Znalazłożby się kiedy, zęby wzorem podobnym który germanin, zaniechawszy pospolitą chciwość a samolubstwo rodzime, podeprzeć zechciał jakiego niedostatnego polaka?
(G. K. Nagler I, 216-217. - F. Faber, Conversations-Lexicon für bildende Kunst, Leipzig 18-16 II, 15).
Uczeń Rustema w szkole wileńskiej, najbliższy rodzajem talentu mistrza, malarz wdzięczny lecz manierny, który zdolność swą obracał na ładne drobnostki, ztąd słusznie malarzem sztambuchowym nazwany. Małe jego krajobrazy, figurki, wiele mają powabu; robił wszakże i olejne obrazy, tudzież portrety. Nie doszedłszy lat 30 życia, zstąpił do grobu r. 1837 w Dobrowlanach, w domu hr. Güntherów, miejscu na Litwie znamienitem ze swej ozdobności, wykształcenia i dobrego smaku jego mieszkańców, a nadto ze zbioru dzieł sztuki i dawnych pamiątek. Bachmatowicz odznaczał się słodyczą charakteru i szlachetnością duszy, był też za życia lubiony, a zgon jego tak wczesny wzbudził żal powszechny.
Trudnił się on takoż litografią, i wydał kilka litografowanych zbiorów, jako to: Przypomnienia Wilna, Dobrowlany, Orlosiady, Rysunki Jana Rustema.
(Wspomnienie o nim Adama Szemesza w Atheneum zr. 1844 VI, 218-219).
Malarka krakowska; wspominają o niej akta radzieckie tego miasta pod rokiem 1538: Dorothea Baczkowskij. Ks. Nr. 3, 14 str. 2.
Malarz krakowski, wspominany w aktach radzieckich podr. 1544: Boczkowski, Batzkowski alias Wolka Mathias. Księga Nr. 5, 16, str. 542 i 639.
C. H. de Heineken, Diet, des artistes Leipzig 1788 II, 51 przywodzi go jako malarza wileńskiego, a przytacza jego portret królowej Maryi Józefy, który był sztychowany. Zdaje się że się pisał raczej Balczewski i żył za czasów Augusta III, wszelako o nim zkąd inąd żadnej nie posiadamy wiadomości.
Wyborny rysownik, w sile wieku przedwcześnie z niemałą dla sztuki krajowej stratą zgasły. Dokładny jego życiorys skreślił z uczuciem przyjaciel, i bezimiennie w Gazecie Warsz. ogłosił; z niego przeto czerpiemy o żywocie artysty główniejsze szczegóły.
Przyszedł na świat r. 1820 z rodziców ubogich w Krakowie, tutaj też od r. 1831 pobierał nauki, naprzód jako uczeń szkoły technicznej, potem celując w oddziale sztuk pięknych rysunku wyższego, malarstwa i litografii, pod nauczycielami F. Wrońskim, Gizińskim, Bizańskim, Sztatlerem i J. N. Głowackim. Ten ostatni szczególnie opiekował się Balickim, kierując sposobność jego głównie do krajobrazów. Po Głowackiego śmierci, A. Płonczyński i A. Gorczyński wspierali rozwijające się zdolności, a pod ich okiem rósł Balicki na artystę. Niemałe przecież do zwalczenia trudności, jakby zawistnym losem stawione, natrafia! na drodze życia pilny, łaknący uzdatnienia młodzieniec: był bardzo słabego zdrowia, a przytem bardzo biedny. W tak dotkliwem położeniu, nieraz pozbawiony calszego ubrania, na ciemne zaułki i poddasza wypchnięty, w modlitwie szukał pociechy; niewiele od niego bogatsi współuczniowie i przyjaciele, ratowali jak mogli chodzącą biedotę. Oni też zebrawszy dlań małą składkę, wyprawili go w r. 1847 do Drezna, celem doskonalenia się w sztuce dalszego. Roczny za granicą pobyt posłużył jeszcze wielce do ukształcenia artysty, a gdy wrócił do rodzinnego miasta, wziął się z podwojoną gorliwością do pracy pędzlem, ołówkiem czy na kamieniu; pełen skromności, zawsze słaby i biedny, łaską Bożą prawie żyjący. W lat kilka, kiedy wyższe jego uzdolnienie zaczęło mu właśnie zjednywać znaczenie odznaczonego artysty, rozwinęła się w nim choroba sercowa, która go też wkrótce do grobu strąciła: złożony w zakładzie klinicznym, dwukrotnie przyjąwszy SS. Sakramenta, z modlitwą na ustach, skonał dnia 15 czerwca 1854 r. w wieku lat 34.
Twory K. Balickiego nacechowane są wielką dokładnością rysunku, smakiem czystym, zrozumieniem sztuki, starannem i sumiennem wykończeniem, do drobiazgowości nieraz posuniętem. "Bo też, powiada jego biograf, zachowanie w przedstawionej rzeczy prawdy i wierności z naturą, uważał sobie za religijny obowiązek. To delikatne uczucie sumienności było poniekąd przyczyną biedy jego; rysował tak, iż przez szkła jak na daguerotypie szczegółów dojrzałeś; ztąd poszło, iż nad każdym przedmiotem ślęczał długo, z miłością, a więc praca stawała się zawsze nieopłaconą.” Rysownik i akwarelista wzorowy, wprawny litograf, na lat 4 przed śmiercią wziął się był do malowania olejnego krajobrazów, w czem zapowiadał już nadal wyższość niepospolitą.
Celniejsze jego prace oryginalne i kopie:
Krajobrazy olejne. 1. Las bukowy, podług Kummera. 2. Widok Rathen nad Elbą, z tegoż. 3. Okolica skalista, podług Mullera. 4. Orzech, z Gauermana. 5. Wiąz, z Steinfelda. 6. Widok Kalwaryi, z A. Gorczyńskiego. 7. Widok klasztoru Tynieckiego, z A. Płonczyńskiego. 8. Mydlinki, z natury. 9. Widok kaplicy S. Ducha w Wiślicy, podług sztychu Freja. 10. Widok Lanckorony, z A. Gorczyńskiego. 11. Widok okolicy tyrolskiej, z J. Haegera.
Widoki akwarellą. - 1. Wezuwiusz. 2. Salzbury. 3. Jezioro Gmuden. 4. Zamek Slahrenberg. 5. Wieś niemiecka. 6. Wyższy Limpach, w Węgrzech. 7. Kościółek polski, 8. Zamek w Ojcowie, z natury. 9. Kościół w Kalwaryi. 10. Sadzawka S. Stanisława na Skałce, z natury. 11. Kapliczka S. Bronisławy, z natury.
Rysunków widoków z okolic Krakowa, różnych gmachów i starożytności zabytków, wykonał ilość znaczną, częścią na obstalunki, częścią z własnego popędu, z których po śmierci jego wiele, stosownie do jego życzenia, przyjaciołom i dobroczyńcom rozdano. Portretów ołówkowych ślicznie rysowanych lub akwarellowych, sztuk około 50, odrobił dla wielu krakowskich rodzin.
Litografie jego, do najlepszych tegoczesnych w Krakowie wychodzących należące, przedstawiają takoż rozliczne widoki miejsc, budowli, starożytnych sztuki pomników, obrazów i portretów; są to wszystko przedmioty przez niego samego z natury zdjęte, a poprzednio najstaranniej zrysowane.
Wydawnictwo wzorów sztuki średniowiecznej i odrodzenia, zawezwało było między innymi takoż Balickiego do udziału w pracach; wykonał wybornie dwa do tego dzieła starożytnych przedmiotów akwarellowe przerysy. Następnie powierzone miał sobie zdjęcie rysunku wielkiego ołtarza P. Maryi w Krakowie, arcydzieła snycerskiego niezrównanego mistrza Wita Stwosza. Równocześnie zakład chromolitograficzny M. Fajansa w Warszawie, zapraszał artystę pod warunkami korzystnemi; w Krakowie też ofiarowano mu właśnie zyskowniejszą jeszcze posadę nauczyciela w szkole przemysłowej. Jak sobie w tem postąpił artysta, przywiedziemy słowa jego przyjaciela i biografa: „Wreszcie w ostatnim roku życia i los uśmiechać się zaczął nareszcie artyście... Na kilka tedy miesięcy przed skonem, nawet, przebierać mógł w czynionych mu propozycyach - zyski się otwierały i łudziły błyszcząc; przemógł artysta nad biedakiem pragnącym cieplej sukni dla chorego ciała. Wszystko na bok odłożywszy, rzucił się Balicki do wykonania ołtarza Stwosza. Robił pierwszą tablicę, wierzch i spód; podziwialiśmy sztukę, pracę, cierpliwość ogromną, sumienność i miłość, z jaką powstawała ta śliczna akwarella. Widywaliśmy go po godzinach klęczącego w świątyni Maryackiej, nim począł przelewać ołówkiem i pędzlem dzieło mistrza, którego i czuł i rozumiał. Nie była to kopia, ów dywan przewrócony na nice; ale Balicki czcił Stwosza i odtwarzał dzieło jego niby mistrzowi i sobie pomnik stawiając. Zrobić akwarellę całego ołtarza Maryackiego, było to jedyne pragnienie i życzenie artysty naszego. Kochał się w Stwoszu i rozpływał w tem uczuciu religijnem, jakie wygląda z pod każdej iglicy krakowskiego arcydzieła. Przecież iw kościele nieopuściło go nieszczęście - i tam znalazła się wilgoć i zimno z marmurów, co znów w łoże boleści złożyły ś. p. Balickiego" Wydawcy wzorów sztuki nie zaniechają korzystać z pracy tej Balickiego, zgonem przerwanej, mieszcząc w dziele swem doskonały przerys jego części słynnego ołtarza Stwosza w kościele Panny Maryi.
K. Balicki był nadto pisarzem kilku dziełek sztuki dotyczących, w rękopismach pozostających dotąd, mianowicie: 1. Elementarny wykład perspektywy krajobrazów. 2. O potrzebie gruntownego systematu w nauce malarstwa, z niemieckiego Fr. J. Waldmüllera. 3. Przewodnik w malowaniu farbami wodnemi, przez Jerzego Barre, z niemieckiego.
(Wiadomość o nim pozgonna, przez przyjaciela bezimiennie podana do Gazety Warsz. z r. 1854, Nr 256).
Malarz Krakowski, o którym wzmiankują akta radzieckie tego miasta pod r. 1443. Baldazar moler. (A. Grabowski Skarbniczka str. 39).
Malarz Berliński pastellowy, posiadający w swoim czasie wziętość; jakoż usposobiony pod Le Sueurem, był zdolnym artystą. Wiele z jego robot przecie, potraciły już świeżość farb pierwotną. Po r. 1775 przybył do Warszawy i pracował tu z powodzeniem.
Z obrazów jego sztychowało wielu: Bause, D. Berger, i inni. Znane są takoż niektóre jego prace rytownicze.
(G. K. Nagler I, 273. - C. H. de Heineken, Diet, des artistes Leipzig 1788 II, 130).
BARI PIOTR.
Piotr Bari czy może z Baru miasta włoskiego; przytacza go Seb. Ciampi (Viaggio in Polonia, Firenze 1831, str. 135; tudzież Bibliogr. critica, Firenze 1839 II, 245.) pod rokiem 1605, mieniąc go Piotrem z Baru. Malował w kościele OO. Kapucynów w Krakowie, i tutaj zszedł z tego świata. W kościele rzeczonym jest jego nagrobek, na małej tablicy marmurowej po prawej stronie wielkich drzwi umieszczony; napis na nim jest następujący:
Sta VJator en
PetrVs Bar J
Inslgnls PIctor
In arte nuLLI secVnDVs
PenlcILLo LIbItlnae
DecoLoratVs est
Die 18 Augusti.
Głoski większe domyślać się każą roku zejścia; lecz wychwalane w owym napisie wysokie uzdolnienie, z odszukaniem prac jego dopiero wykazaćby się mogło.
Niespracowany badacz zabytków przeszłości krajowej hr. Alex. Przezdziecki, odszukał w księgozbiorze Wolfenbuttelskim ciekawą księgę zatytułowaną: Sancti et Sanctae Poloniae. Zawiera ona trzynaście rycin wyobrażających świętych polskich, a wykonanych w latach 1605-1606 przez sztycharza Piotra Querrat w Kolonii. Dwie z nich S. Stanisław Kostka i S. Jacek noszą podpis: Martinas Baron Polonus autor, a na wtórej dodatek Jeroslaviensis.
Okazuje się ztąd, iż ten malarz Marcin Baron, urodzony w Jarosławiu na Rusi Czerwonej, przebywać musiał za granicą w początkach XVII wieku i tamże obrazy kościelne, a może i inne malował. Z tych to prac jego Querrat wykonał dwie ryciny. Nazwa ta jego tak wyrażona, w sztuce cudzoziemskiej znana, nie zdaje się być wszakże polską. Byćby mogło, iż to jest skrócenie Baronowius. Baranowski, lub co podobnego. Atoli zostaje to prostym jedynie naszym domysłem, pewniejszego za czasem objaśnienia oczekującym.
Malarz gallicyjski wyższego usposobienia. Około r. 1800 malował al-fresco kościół famy w Drohobyczy w okręgu Samborskim. Szczegóły życia jego nie są wiadome; to tylko pewna, że się oddawał wielce trunkowi i nie pierw szedł do roboty, póki przynajmniej kwarty gorzałki nie wychylił, inaczej głowa mu się kręciła i nie mógł robić. W malowaniu jego okazuje się wielka zdolność, zarzucić mu tylko przychodzi ostrość pędzla i zbytnie używanie czarnej farby. Umarł około roku 1814.
Malarz krakowski. Akta radzieckie tego miasta wzmiankują pod r. 1518. Anna filia olim Bartholomaei pictoris. Księga A. 5 str. 360.
Malarz Krakowski, którego przywiedliśmy jako r. 1518 już nieżyjącego. W aktach radzieckich tego miasta wzmiankowany jest jeszcze r.1481 w zapozwie: Data est adcitatio Joanni parvo pictori, cum Barthol. pictore, pro tribus flor, cum 20 gross. (A. Grabowski Skarbniczka str. 175).
R. 1494 przyjął on prawo miejskie w Krakowie. Bartholomeus moler jus et literam habet. Dedit 12 gross, quia pauper. (Z tychże akt, tamże str. 41).
Malarz na szkle, vitreator, osiadły w Krakowie. R. 1536 był starszym cechu malarskiego tego miasta, jak to świadczą akta radzieckie Ks. A. 12 str. 703.; był nim takoż r. 1539, Ks. Nr. 3, 14 str. 140. Też akta wspominają pod r. 1541 starszego cechu malarskiego Bartłomieja Conard; może to jest ten sam szklarz. Ks. 4. 15 str. 325-334.
Altarzysta przy kościele Panny Maryi w Krakowie, malarz miniaturowy ksiąg rękopiśmiennych. Roku 1481 „wniósł do akt rektorskich Uniw. Jagiellońskiego umowę zawartą z Jakubem z Bystrzycy prawa kanonicznego bakalarzem, którą obowiązuje się rzeczonego Jakuba szczerze nauczyć wszystkiego, cokolwiek do sztuki zdobienia ksiąg rękopiśmiennych złotem i kwiatami należy, za co otrzyma zapłaty czerw, złotych trzy. (Akta rektorskie str. 295).
Malarz Lwowski, kończył malowanie al-fresco kościoła XX. Bernardynów we Lwowie r. 1740, jak to opiewa napis w tymże kościele.
Urodzony r. 1710, poświęcił się stanowi duchownemu, i był zakonnikiem Paulinem w konwencie warszawskim. Kalligraf, rysownik i malarz miniaturowy na pargaminie wprawny; używany był za czasów panowania Stanisława Augusta do wzorzystego sporządzania dyplomatów przez króla wydawanych.
W zbiorze p. Jana Łaskiego prokuratora przy trybunale radomskim, znajduje się bardzo pięknie wykonany na pargaminie dyplom szlachectwa dla Wojciecha Jakubowskiego pułkownika wojsk francuzkich, a wierszopisa polskiego, przez króla Stanisława Augusta wydany. Dyplom ten rzadkiej piękności pod względem wzorzystego pisma, ozdobności herbu i arabesków, wykonał X. Antoni Bartoszewicz Paulin Warszawski, jak to stwierdza umieszczony u spodu dyplomu pomiędzy arabeskami napis drobniuchnemi głoskami: „Scripsit et adornavit P. Antonius Bartoszewicz Ordinis s. Pauli pr. Erem, in conventu Varsaviensi Pater senior A. D. 1764 aetatis suae 54, diebus decerabris, Varsaviae.“
W księgozbiorze klasztoru częstochowskiego XX. Paulinów, dochowują się różne kalligraflczne i rysownicze tegoż zakonnika utwory. Bezwątpienia przebywać musiał czasowo w tym takoż klasztorze.
Nie trzeba wszakże mięszać tego X. Antoniego Paulina, z innym X. Antonim Bartoszewiczem Jezuitą, pisarzem, który żył pod też same czasy.
(F.M. Sobieszczański, Wycieczka archeologiczna w Bibl. Warsz. z r. 1851. IV, 411).
Malarz i mieszczanin Krakowski. W pierwszej połowie 18 wieku odnawiał złoceniem kościół w Skaryszewie, na co wydatki czynił miejscowy proboszcz Jacek Tułczyński Otrzymał za wyzłocenie w. ołtarza złp. 4,000, od dwóch iynych ołtarzów zło. 600; od ambony, ołtarza czwartego, pozytywu i dwóch chórów złp. 1,500, prócz podejmowania malarza z czeladzią. „Za co on wszystkie rzeźby, słupy, kapitele, szpręgle, laury lito wyzłocił, sztuki zaś stolarskiej roboty jedne wysrebrzył, drugie na srebrze wylacerował na kolor szafirowy w tartarugę. "X. J. Gacki, Hist. kościoła w Skaryszewie, w Pamięt. Relig. z r. 1853. XXV, 250.
R. 1745 jako mistrz cechu malarskiego krakowskiego, należał do reformy cechu i poddania go pod zarząd Uniwersytecki, akt zaś na ten cel do rektora wraz z innymi malarzami podpisał.
R. 1747 wpisany w album uniwersyteckie. (Ustawy cechu w końcu tego tomu),
Malarz wielkiego uzdolnienia, pracujący w Dreźnie w końcu XVII wieku. C. H. de Heineken utrzymuje, że był Polakiem, atoli Nagler twierdzi, iż był z urodzenia Czechem, z czem nazwa sama jest prawdopodobniejsza, przy braku zupełnym innych o nim tutejszokrajowych wiadomości. M Bodenehr sztychował za nim wizerunek Jerzego Mejster ogrodnika dworu, i Stefana Pilarick r. 1698.
(C. H. de Heineken, Diet, des artistes II, 227. - G. K. Nagler I, 319).
Malarz ruski, który bawił przy dworze króla Jana III, a posiadać miał wyższe w sztuce usposobienie. Jego roboty miały być obrazy niektóre w kościele farnym żółkiewskim , sceny z wojny tureckiej przedstawiające. W cerkwi Bazylianów krechowskich są jego dwa obrazy: Chrystus Pan i N. Marya Panna. W cerkwi Bazylianów krasnopustyńskich cały Ikonostas jest jego malowania. Domyślać się trzeba, że malował takoż i do Lwowa.
(Wspomnienie o nim bezimienne w Gazecie Krakowskiej z r. 1830 Nr. 133, str. 548).
Biskup Andrzej Załuski w listach (tomu I część II, str. 1010-1011) opowiada pod r. 1687, że król Sobieski w czasie pobytu w Lwowie w styczniu tegoż roku, zapragnął wraz z królową być świadkiem obrzędu ślubnego w cerkwi ruskiej, a zarazem zaślubin malarza swego ruskiego pochodzenia. „Demisit se Majestas per humanitatem, imo (si vera fateri libet) per curiositatem videndi Ruthenae Ecclesiae ritus circa assistentiam connubialis vinculi, pietorisque sui Rutheni origine nuptiis cum Regina interesse voluit. Non dissimiles ceremoniae graecae latinis sunt, praeterquem, quod pro annulis digito inserendis adhibeantur serta, quae his neosponsis aurea adamantibus distincta imposita fuere.“ - Wątpić nie można, że ten malarz królewski ruski jest Bazyli ze Lwowa, o którym zkąd inąd wiemy, jak to już powiedziane było, iż na dworze króla Jana III bawił iz odznaczeniem pracował. Widać że był w łaskach u królewskiej pary, kiedy swą obecnością ślub jego zaszczyciła.
Malarz miniatur, zamieszkały w Warszawie za czasów panowania króla Stanisława Augusta; w mieście tem zszedł z tego świata d. 16 kwietnia 1812 r., będąc wdowcem a lat 80 życia licząc (Sepultura w parafii Ś. Krzyża). Obok podejmowanych własnych prac malarskich, trudnił się on w Warszawie dawaniem prywatnych nauk rysunku i malowania miniatur, i kilku uczniów usposobił. Sam wykonał bardzo wiele portretów miniaturowych różnych znamienitych współczesnych osób; nadto robił i większe kompozycye miniaturowe.
Z portretów jego odznaczają się:
11 sztuk Rodziny panującej Saskiej, a między niemi: Fryderyk August w młodości, książę Antoni brat jego, obaj potem królowie; książę Maksymilian drugi brat, Marya Amelia żona.
Stanisław August król, kilkakrotnie.
Książę Michał Poniatowski, prymas.
Ludwika Zamojska z Poniatowskich, wojewodzina podolska.
Marya Teressa Tyszkiewiczowa referendarzowa lit., synowicą króla (u piszącego).
Książę Stanisław Poniatowski, podskarbi w. lit. (u piszącego).
Konstancya Tyszkiewiczowa marszałkowa w. lit., synowicą króla.
Księżna Izabella Czartoryska z Flemingów.
Urszula Mniszchowa z Zamojskich, marszałkowa w. kor., siostrzenica króla.
Cesarzowa Katarzyna II.
Suwarów generał (u piszącego).
Tadeusz Kościuszko (u piszącego).
Nelson admirał angielski.
Kiliński szewc potem pułkownik 1794 r. (u piszącego).
Szymanowska regentowa.
Aleksandra z książąt Czartoryskich Ogińska, hetmanowa w. lit., pierwszych ślubów Sapieżyna podkanclerzyna lit., ♰ d. 28 sierpnia 1798 r. mając lat 68. (u piszącego).
Z większych kompozycyj przytoczyć można:
Zdjęcie z krzyża, grupa z 13 figur, podług Jouveneta, na pergaminie; miara cali 10-8 ½, z roku 1805.
Cześć Kupidynowi oddana przez dziewicę, podług Greuse, na pergaminie; miara cali 7-5.
Mucyusz Scevola w namiocie Porsenny pali własną rękę, grupa z 7 figur, na pergaminie; miara cali 10-8 ½.
Kąpiel Dyanny z przemianą Akteona, zdaje się podług Albano, grupa z 11 figur, na pergaminie; miara cali 10-8 ½.
W zbiorze listów przez osoby niewiadome pisanych, a w Athenaeum J. I. Kraszewskiego z r. 1651 zamieszczonych, znajduje się list pisany z Warszawy dnia 25 marca 1787 r. do xięcia Sapiechy. Tu donosi piszący o dokonanem poleceniu xięcia, obstalunku jakiegoś małego portretu widocznie miniaturowego, który też xięciu posyła. "Cug nie chciał się podjąć malować tak małego portretu, Bessona ledwo złapałem, który go u mnie maluje, ale jaką mam z nim biedę, to xiążę nieuwierzysz. Większego fanfarona w życiu mojem nie widziałem, co dzień podwyższa cenę swojej roboty, a że widzi że kuryer czeka to się droży, księżna mi na to przysłała 20 cz. zł. a on chce więcej, ale i podobieństwo złapał i podchlebił.... Portret xięcia odsyłam, rozumiem że jest dobrze zrobiony, dałem za niego 30 cz. zł., ale com się nabiedował z tym Bessonem to strach." (Athenaeum 1851. IV, 28-29). Z powyższych słów listu okazuje się, że ów piszący mało był sztuki i artystów świadomy, bo nazwiska ich nawet w piśmie przekręcał. Za owych czasów znajdowali się w Warszawie między innymi dwaj odznaczeni miniaturzyści Zeig i Bechon Karolą nie ma wątpliwości że to o nich jest mowa, tylko że pierwszego wyraża Cug a drugiego Besson. Tej wszakże nazwy Besson nie jest wcale znany u nas odrębny malarz za epoki Stanisława Augusta; przeto twierdzimy, iż to był nie kto inny jak Karol Bechon, o którym wiadomość podana jest w tomie I.
Do najpiękniejszych jego robót, zaliczyć wypada wielką miniaturę rodziny Urbanowskich, przedstawiającą ojca i trzech synów, z podpisem malarza: „C. Bechon Pinx: Warso: 1786.“
Jeden z tych Urbanowskich Krzysztof, był człowiekiem światłym, w sztukach pięknych zamiłowanym. Pozostawił znakomitą bibliotekę, gabinet numizmatyczny, zbiór wybornych obrazów, rycin i rękopismów.
Miniatura przerzeczona jest obecnie własnością pana Edwarda Starzyńskiego, spadkobiercy po Urbanowskich, do którego też przeszły wszystkie owe szacowne Krzysztofa Urbanowskiego zbiory.
Przyszedł na świat w Wenecyi około r. 1724, uczył się przy wuju Antonim Canale, w którego rodzaju z wielką doskonałością następnie krajobrazy i widoki miast malował. We Włoszech robił widoki Rzymu, Verony, Medyolanu, Brescii i zwłaszcza rodzinnego miasta Wenecyi. Następnie pracował w Dreźnie, gdzie został r. 1764 członkiem tamecznej akademii; zebranie obrazów które dla elektora saskiego wykonał, tworzyłyby już same bogatą galleryę. W Dreźnie robił też widoki okolic tego miasta. Dla elektora bawarskiego malował widoki Nimfenburga. Bawił takoż w Anglii dwa lata, gdzie wiele pracował i wielką sobie sławę zjednał. Sprowadzony do Polski przez jednego z ówczesnych możnych panów, zaczął tu swe prace od wielkiego obrazu przedstawiającego Elekcyą króla Stanisława Augusta pod Wolą. Tem dziełem nabył zaraz sławy i ściągnął łaskę monarchy, który go w dalszym czasie wiele zatrudniał, tak że do śmierci w Warszawie już pozostał. Przywodzi S. Ciampi, że mu król płacił pensyi miesięcznej czer. zło. sto, po śmierci zaś malarza jego wdowie miesięcznie czer. zło. 50. Dla podobieństwa rodzaju z mistrzem Antonim Canale, przezwał go był król znawca Canaletto il giovane, i pod tą nazwą pospolicie jest odtąd znanym. Używał tytułu malarza królewskiego. Umarł w Warszawie apopleksyą tknięty r. 1780.
Bellotto artysta wielkiej biegłości, odznacza się w tworach swych lekkością roboty, dobrą perspektywą, pięknością przezroczów, a siłą w oświetleniu przez które blask słońca przezierać się zdaje. W cieniach, czasami zanadto ciemnych i nieprzezroczystych, ściągał surowszej krytyki zarzuty; lecz i tej wady często uniknął szczęśliwie. Obojętne nawet przedmioty pod jego pędzlem nabywają uroku, zachwycają prawdą. Zarazem słynie on jako dobry rytownik, a między pracami jego rylca zaliczają się i widoki Warszawy. - Piszą go zarówno Bellotto, Belotti, i Belotto.
Obrazy B. Bellotto dla króla Stan. Augusta wykonane:
(Ceny oznaczone są w spisie Galleryi królewskiej na czerwone złote, zdaje się przez M. Bacciarellego).
1. Elekcya króla Stan. Augusta pod Wolą. Wielki obraz dwa razy malowany: jeden był na zamku, drugi w galleryi hr. Aleksan. Chodkiewicza. Był też przez innych kopiowany; 91-66"; cena 400 zł
2. Widok Willanowa wzięty z Belwederu; 91-66"; cena 60 zł
3. Widok pałacu Kommissyi; 91-66"; cena 60 zł
4. Obrzęd la giumenta w kościele S. Piotra w Rzymie; 60-43"; cena 100 zł
5. Il Campo Vaccino w Rzymie z łukiem Septyma Severa; 60-43"; cena 60 zł
6. Widok kościoła Brygidek i arsenału Warszawie; 60-43"; cena 60 zł
7. Widok Willanowa; 42-62"; cena 60 zł
8. Widok Warszawy od bramy krakowskiej; 42- 62"; cena 60 zł
9. Plac Navonna w Rzymie; 42-62"; cena 100 zł
10. Krakowskie Przedmieście, wzięte z dom u Pani Lhuillier. (Dom narożny obok domu dra Malcza, od uliczki); 42-62"; cena 60 zł
11. Widok Willanowa z ogrodu; 42-62"; cena 60 zł
12. Widok Panteonu w Rzymie; 42-62"; cena 100 zł
13. Widok Warszawy od Pragi. Malarz wystawił się tu z synem; 65-98"; cena 100 zł
14. Widok Warszawy od pałacu Ordynackiego; 65-98"; cena 100 zł
15. Widok Willanowa od zajazdu; 31-39"; cena 60 zł
16. Widok kościoła S. Sakramentu na Nowem Mieście; 31-39"; cena 60 zł
17. Widok ulicy Miodowej z Senatorskiej; 31-39"; cena 60 zł
18. Widok rozwalin kościoła katedralnego w Dreźnie; 31-39"; cena 30 zł
19. Krakowskie Przedmieście od kościoła dominikanów obserwantów; 31-39"; cena 60 zł
20. Widok ulicy Długiej od Nowego Miasta; 31-39"; cena 60 zł
21. Pałac willanowski od strony ogrodu; 31-39"; cena 60 zł
22. Wjazd uroczysty Jerzego Ossolińskiego do Rzymu, posła r. 1663. Ten obraz dwukrotnie malowany: jeden dla króla, inny jest w zbiorach imienia Ossolińskich we Lwowie; 62-100"
23. Widok wnętrza kościoła Ś. Pawła w Rzymie; 60-43"; cena 60 zł
24. Łuk Konstantyna w Rzymie; 60-48"; cena 60 zł
25. Widok Warszawy z mieszkania X. Kajetana Ghigiotti, kanonika warmińskiego, sekretarza królewskiego; 42-62"; cena 80 zł
26. Kapitolium w Rzymie; 31-39"; cena 40 zł
27. Szczątki świątyni Nervy w Rzymie; 31-39"; cena 30 zł
28. Widok kościoła S. Maryi Egipskiej i świątyni Fortuny w Rzymie; 31 -39"; cena 30 zł
29. Ś. Marya Maggiore z kolumną świątyni pokoju w Rzymie; 44-64"; cena 100 zł
30. Brama del Popolo w Rzymie z wyścigami konnemi; 31-39"; cena 30 zł
31. Klasztor Ś. Trójcy z wielkiemi schodami w Rzymie; 31-39"; cena 40 zł
32. Masztalerz prowadzący konia do ujeżdżalni; 26-30"; 20 zł
33. Pułkownik Koenigsfeld uczący jazdy konnej księcia Józefa Poniatowskiego; 26-30"; cena 20 zł
34. Jeździec za którym huzar; 27-24"; cena 20 zł
35. Paź Gintowt na koniu, za nim masztalerz w barwie królewskiej; 27-24"; cena 20 zł
36. Chrystus wyganiający przekupniów ze świątyni; 57 -42"; cena 150 zł
37. Widok budowli fontanny, gdzie się wystawił malarz w stroju weneckim; 57-42"; cena 150 zł
38. Kolumna Zygmunta III: król Stan. August wraca do zamku przypatrując się skrzydłu spalonemu r. 1767. Wszystkie figury są portretami wielkiego podobieństwa. W Zatorze u hr. Anny Wąsowiczowej z hr. Tyszkiewiczów. Z obrazu tego zdjął kopię Marcin Zaleski; 65-90"
39. Widok Warszawy z tarasu zamkowego, widać ujeżdżalnię, pałac pod blachą; z wielu figurami, będącemi portretami zdjętemi z natury osób ówczesnych. Własność Anny hr. Wąsowiczowej w Zatorze; kopię takoż robił M. Zaleski; 62-99"
40. Naddrzwi: architektury z głowy. 39-42"; cena 15 zł
41. Naddrzwi: architektury z głowy. 39-42"; cena 15 zł
42. Widok Żelaznej Bramy od koszar gwardyi konnej; 31-40"
43. Część rynku Nervy w Rzymie; 31-40"
44. Widok ruin: widać mężczyznę co je rysuje, starca i dwie niewiasty; 31-40"; cena 30 zł
45. Architektury z pomnikami grobowemi; 190-77"; cena 150 zł
46. Architektury z pomnikami grobowemi; 190-77"; cena 150 zł
47. Dwa widoki twierdzy Koenigstein; 19-32"; cena 15 zł
48. Dwa widoki twierdzy Koenigstein; 19-32"; cena 15 zł
49. Widok kościoła Reformatów; 31-39"
50. Pałac księcia Adama Czartoryskiego; 31-39"
51. Widok kościoła Karmelitów; 42- 62"
52. Widok kościoła Panien Wizytek; 42-62"
53. Widok pałacu Lubomirskich za Żelazną Bramą; 42-62"
54. Widok pałacu Mniszchowskiego; 42-62"
55. Dwa widoki kościołów; 17-20"
56. Dwa widoki kościołów; 17-20"
57. Kolumna Trajana: papież Sykstus V. otoczony dworem swym. Z podpisem: B. B. de Canaletto fecit A. 1770. Ten obraz przeniesiony później do Jabłonny, tamże znajduje się; 96-61"; cena 300 zł
58. Widok pałacu Oktawiusza w Rzymie; 31-39"; cena 60 zł
59. Obraz niewykończony, dzieło ostatnie mistrza, z przodu dwóch pustelników; 24-28"; cena 15 zł
Inne jego dzieła w Polsce:
60. Dzieciątko Jezus, w w. ołtarzu kościółka Dzieciątka Jezus w Warszawie; ma być jego pędzla (Ł. Gołębiowski, opis Warsz 1827 str. 98).
61. Widok placu S. Marka w Wenecyi. W galleryi willanowskiej Nr. 9.
62. Widok Drezna, tamże Nr. 136.
63. Inny widok Drezna, tamże Nr. 149.
64. Widok rynku w Meissen. W galleryi Królikarni, Nr. 6; 19-24"
65. Krajobraz: klasztor, dwa domy, 2 przodu błonie po którem idą ludzie a kobiety suszą bieliznę na sznurach. Tamże, Nr 282; 19-32 1/2"
66. Dwa widoki Wenecyi. Tamże, Nra 430 i 431; 13½-23"
67. Dwa widoki Wenecyi. Tamże, Nra 430 i 431; 13½-23"
68. Widok Neapolu, obraz podarowany niegdyś przez króla Stan. Augusta, obecnie u P. Józefowicza w Warszawie.
Ze sztychów jego prócz innych, widoków Saksonii, są trzy widoki Warszawy z własnych obrazów, wydane w formacie arkusza wielkiego, pod tytułami:
1.) Prospekt placu przed XX. Bernardynami to Warszawie, biorąc wejrzenie z nad bramy krakowskiej. - Inny tytuł po francuzku. W pośrodku herb Ciołek. - Poniżej: „Obraz którego sztychowano jest u króla Imci. Ten prospekt jest malowany i sztychowany przez P. Bernarda Belotto de Canaletto malarza j. królewskiej mości A. 1771” - U spodu wymienienie znaczniejszych 10 kościołów i pałaców.
2.) Prospekt Warszawy od pałacu Ordynackiego aż do zamku, z częścią Pragi za Wisłą. Malowany w r. 1772 przez Bernarda Belotto de Canaletto i przez niego sztychowany w roku 1774. - Obok, tenże tytuł po francuzku, a między dwoma herb Ciołek. - Poniżej wymienienie 4 gmachów znaczniejszych.
3.) Widok Warszawy zacząwszy od pałacu Sapieżyńskiego aż na koniec Solca, i dalej aż do zamku willanowskiego z częścią miasta Pragi po drugiej stronie Wisły. Malowany w roku 1770 przez Bernarda Belotto de Canaletto i przez niego sztychowany w roku 1772. - Obok, ten sam tytuł po francuzku, w pośrodku zaś obu herb Ciołek.
B. Bellotto miał syna takoż malarza i córki z których dwie z kolei zaślubione były Karolowi de Perthees pułkownikowi wojsk koronnych i geografowi j. k. mości. Z tego małżeństwa było dwoje dzieci, po wyniesieniu się Pertheesa do Wilna tamże zamieszkałych: syn był urzędnikiem w policyi wileńskiej, córka zaś w panieństwie podeszłego dożyła wieku i w Wilnie w niedostatku zmarła r. 1818. Posiadane przez nią rysunki dziada, w ilości sztuk 47, nabył hr. Konstanty Tyszkiewicz, a takowe w zbiorach jego w Łohojsku znajdują się zachowane. W zbiorze różnych ciekawości hr. Eustachego Tyszkiewicza, jest własnoręczny Bellottego wykaz strat jakie ponieść miał w Dreźnie, w czasie bombardowania tego miasta przez Fryderyka W., a to w obrazach, książkach, sprzętach i rzeczach, 50,000 talarów wynoszących.
(O B. Bellotto pisali: Seb. Ciampi. Notizie... Lucca 1830 str. 70-73. - Tenże, Bibliogr. critica, Firenze 1839 II, 235-238, 265-267 - 1. R. Fuessli, 1779 fol. str. 64-65. - Abrege de la vie des peintres, dont les tableaux composent la galerie de Dresde. 1782, str. 114. - G. K. Nagler I, 394.)
C. H. de Heineken (Diet, des Artistes II, 434-437) pisze go Bellotti lecz mylnie, wylicza jego prace sztycharskie, a udokładnia przywiedzioną datą jego śmierci w Warszawie r. 1780 d. 17 października. Tytułuje go Heineken hrabią, wszakże sam w Polsce nigdy się do tego tytułu nie przyznawał.
BELOTTO CANALETTO WAWRZYNIEC.
Syn poprzedzającego. Pomagał ojcu do malowania widoków Warszawy i jej okolic, a w widokach tych prawie wszystkie figury mają być jego pędzla (Fryd. Bacciarelli w obronie ojca w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 N. 41). Wnosić wypada, iż posiadał w malarstwie wyższe usposobienie; czyli co osobno malował, nie jest wiadomo. Wszakże zszedł z tego świata w Warszawie, lat 18 wieku zaledwie licząc (S. Ciampi, Bibliogr. critica II, 266).
Malarz perspektyw z drugiej połowy XVII wieku, w Warszawie zrodzony, osiadły i tutaj zapewne zmarły. Był on synem słynnego budowniczego warszawskiego za króla Jana, Medyolańczyka Jana Belloto, który jak to o nim Powiada F. M. Sobieszczański (Wiado. hist. o sztukach, Warszawa 1849 II, 213) najcelniejsze budowle owoczesne w stolicy wznosił, przykładem kościół missyonarski S. Krzyża, pałac Krasińskich i inne. Ten Jan Belloto budowniczy nadworny królewski, ożenił się był w Warszawie r. 1688 z Polką Maryanną Olewińską; z niej więc zdaje się Pochodził przerzeczony syn Wawrzyniec. Wedle Ciampiego umarł tenże przed ojcem swoim, a zatem w młodym Wieku; prace zaś jego obecnie wcale znanemi nie są. (Seb. Ciampi, Biblio critica, Firenze 1839. II. 235).
Malarz krakowski, o którym pod r. 1549 wspominają akta radzieckie tego miasta, księga 7, 18 str. 598.
Malarz w połowie wieku XVII żyjący, który roku 1645 przyozdobił stalle kościoła Bernardyńskiego w Przeworsku malowidłami z żywota S. Franciszka. Wiadomość o tem przechował rękopism: Cathalogus praecipuorum benefactorum loci Przeworscensis ad S. Barbaram renovatus per Fr. Januarium Mulecki Guardianum loci A. D. 1687. Pracował tam Benedykt równocześnie z Franciszkiem Lexyckim, a był może jego uczniem.
(Z notat P. Żegoty Pauli).
Malarz nadworny króla Jana Kazimierza. O nim podaje Kuryer Warszawski (z r. 1826 Nr. 294) wiadomość, wyjętą w dosłownym przekładzie z dzieła włoskiego Peregrini drukowanego w Wenecyi 1688 r., opisy różnych wędrowników obejmującą.
„Malarz Franciszek Benetti wędrując po Francyi i Niemczech, udał się do Polski r. 1648; w Szląsku zgubił sakiewkę i ledwo o kilku dukatach przybył do Warszawy. Zmiana klimatu i zmartwienie po utracie całego zapasu, stały się powodem ciężkiej choroby; najął małą izdebkę przy ulicy Capiecco (zapewne być to musi Zapiecek), a gdy już ostatni grosz mu pozostał, prosił służącej, aby sprzedała dwie miniatury, jedyną rzecz pozostałą przy nim w chorobie. Wpół godziny przyprowadza taż służąca jakiegoś dworzanina, który wypytuje się malarza o nazwisko, gdzie przebywał iw jakim czasie: po dość długiej indagacyi oddala się, a znowu wpół godziny przybywa poważny starzec, oświadcza że jest doktorem i że ma rozkaz leczyć płacąc nawet za aptekę. Gorliwe staranie tego zacnego lekarza rodem Czecha, wróciły artyście dawne zdrowie w przeciągu dni dziesięciu, poczem każe mu się ubierać, prowadzi do powozu i wiezie do wspaniałego pałacu na Krakowskiem Przedmieściu. Zdumiony cudzoziemiec nie pojmuje co się z nim dzieje. Prowadzą go do wielkiej sali, w której znajduje Pana otoczonego licznymi świetnym orszakiem dworzan. Doktór przedstawia malarza w te słowa: „Otóż to ten Włoch Najjaśniejszy Panie“. Malarz strwożony nie śmie przemówić, a król łagodnie rzecze: „Pokazano mi miniatury na których znajdowało się imię ich autora; chciałem się przekonać czy to ten jest w istocie, którego miałem zamiar wezwać, jakoż jesteś nim rzeczywiście. Gdy mnie pod strażą wieziono przez Francyę do Paryża, gdym był królewiczem, na popasie uwiadomiony zostałem, ze przejeżdżający przez toż miasteczko malarz, niezmiernie życzy aby mógł mój portret wymalować, bo teraz w całej Europie mówią o Kazimierzu, a jego portret mógłby tyle być pokupnym, iż stanowiłby los artysty, który pierwszy go wymaluje. Niegrzeczna straż nie dozwoliła aby malarz do mnie był przypuszczony, lecz ja zanotowałem jego nazwisko, a przypadek zrządził, iż stajesz w mojem państwie gdy już jestem monarchą; przeto odtąd jesteś moim nadwornym malarzem".
„Wiadomo, dodaje Kuryer Warszawski, że Jan Kazimierz będąc królewiczem doznał wiele nieprzyjemności we Francyi, z której przez długi czas nie chciano go wypuścić. Pamiętał o wszystkich od których w tem przykrem położeniu doznał jakiej uprzejmości, i później jako król hojnie ich nadgradzał“.
Malarz miniatur, pochodzący z Muhlhausen, u kształcił się na artystę w Paryżu pod Isabeyem. Jeździł wiele po Niemczech, Francyi i był takoż jakiś czas w Warszawie w latach 1815 i 1816. Umrzeć miał wedle Naglera około r. 1818. W Warszawie malował wiele miniatur, między innemi: Maryi z Wołowskich Szymanowskiej, fortepianistki, r. 1816 (znajduje się u jej stryja radzcy stanu Jana Wołowskiego w Warszawie).
Księżnej Aleksandry z Steckich Radziwiłłowej.
Dra Filipa Kincla.
Państwa Brejnich i całej ich rodziny.
Księcia Józefa Poniatowskiego; z tego wizerunku jest sztych Johna w Wiedniu wykonany.
(O nim G. K. Nagler I, 415).
Malarz niemieckiego pochodzenia, bawił w Wilnie w drugiej połowie 17go wieku. W kościele tamecznym katedralnym, w kaplicy Ś. Maryi Magdaleny, jest obraz ogromnego rozmiaru Wszystkich Świętych, na którym wykryty napis opiewa, iż go malarzów r. 1690 malował. Obraz ten okazuje wiele śmiałości, ale też zły smak i przesadę w układzie i wykonaniu (Wizerunki i roztrząsania naukowe, Wilno 1838 I, 29-31). Po bokach tego obrazu były dwa inne mniejsze tegoż malarza, Ś. Stanisław i Ś. Kazimierz. Za wszystkie trzy otrzymał w nagrodę złotych sześć set, jak to podają akta kapituły wileńskiej z r. 1697, die 2 octobris f. 594 (Wizerunki i roztrząsania naukowe, Wilno 1838.1, 29-31; tudzież 1840. XIV, 22). W rachunku współczesnym kapitule złożonym, pisany jest Berkoff, W zbiorze rysunków Pana J. I. Kraszewskiego znajduje się mały szkic tuszem na sinym papierze, Merkurego z Kaduceuszem, paletrą i pędzlami w rękach, z napisem u góry: Joannes Gothardus Berchhoff M. K.; z drugiej strony: Vilnae in Litvania A. 1676 (J. I. Kraszewski w Athenaeum z r. 1841. III, 138-9. Tudzież wzmianka w bezimiennym artykule w Wizerunkach z r. 1842. XXIII, 91-92).
Rodem ze Świeża miasteczka w okręgu Brzeżańskim, kształcił się w sztuce malarskiej w Rzymie kosztem hr. Cetnera. Wróciwszy do ojczyzny, osiadł w miejscu rodzinnem, i malował ze zdolnością wiele portretów i obrazów do kościołów wiejskich. We Lwowie w kościele 00. Franciszkanów były pędzla jego wielkiego rozmiaru dzieła: Narodzenie Chrystusa, Zmartwychwstanie, SS. Paweł i Franciszek Seraficki. Obrazy te w czasie pożaru kościoła r. 1833 zaszłego, uległy zniszczeniu; atoli ostatni odratowany, odnowiony został starannie przemysłem niejakiego P. Wagnera (Gazeta Lwowska z r. 1839 Nr. 40 str. 247), i dotąd zdobi ową świątynię, umieszczony naprzeciw ambony. Na obrazie tym jest podpis: Bereza pinxit 1815. - Bereza zszedł z tego świata r. 1827 w Swieżu.
Kosztem wojewody Cetnera wysłany na doskonalenie się do Rzymu, po powrocie do ojczyzny bawił jakiś czas u tego pana w Krakowcu. Około roku 1805 odwiedzał go tamże Jan Królikowski malarz, jak to w własnym życiorysie rękopiśmiennym opowiada. Widział on u Berezy kilka kopii w Rzymie przez niego wykonanych, przytem i oryginalne obrazy, z których jeden obstalowany był dla cerkwi unickiej Jarosławskiej. Mówi zaś o nim jako o artyście wyższego rzędu.
Felicyan Łobeski w opisie obrazów po kościołach Lwowskice utrzymuje, iż kościele Bernardyńskim w ołtarzu bocznym pierwszym po prawej stronie, obraz Ś-go Michała podług Guido Reni, jest pędzla Berezy. Atoli obraz ten szpetnie przemalowany, nic z dawnej swej piękności nie zachowuje. (Dodatek do Gazety Lwów, z roku 1853 Nr. 9 str. 36).
Dekorator teatralny Warszawski. Listy dawne płac kassy teatralnej, dochowały o nim wiadomość. Był on dekoratorem w teatrze w pałacu Radziwiłłowskim, od maja 1774 r. do lutego 1776 r., pod antrepryzą Ryxa kamerdynera królewskiego, a dyrekcyą Kurtza. Pobierał miesięcznie zło. 160. Jakie zaś były jego prace i uzdolnienie, wiadomem nie jest.
W teatrze owym wtedy grywano sztuki w języku polskim, niemieckim, opery po włosku i balety.
R. 1495 przyjął prawo miejskie w Krakowie, za opłatą wstępnego groszy 15 i poręczeniem dwóch mieszczan krakowskich. „Vincentius Berger de Freystadt pictor, jus habet, pro litera portanda fidejusserunt Lasco tischer et Math, glaser, dedit 15 gross.“ (Z ksiąg miejskich A. Grabowski Skarbniczka str. 41).
Czech z miasta Pragi rodem, był kanonikiem katedry tamecznej, a następnie w Wiedniu nauczycielem dwóch synów cesarzowej Maryi Teressy, Józefa i Leopolda. Przydany do poselstwa wiedeńskiego w Warszawie, umiał tu pozyskać sobie względy hetmana W. Kor. i kasztelana krakowskiego Jana Klemensa Branickiego, który w dobrach swych nadając mu beneficya kościelne, skłonił do pozostania i osiedlenia się w Polsce. Za czasem r. 1783 został biskupem przemyskim, a z ustanowieniem r. 1784 uniwersytetu we Lwowie, mianowany onego pierwszym rektorem magniflcus. Umarł r. 1786 d. 21 stycznia, pochowany na cmentarzu w Brzozowie.
Biskup Betański był zamiłowany w sztuce malarskiej, dom swój przyozdabiał wybornemi obrazami; nadto sam zabawiał się malowaniem nie bez zdolności. Niektóre jego prace dochowane są w mieszkaniu proboskiem w Tyczynie w obwodzie Rzeszowskim; dwa zaś obrazy ukrzyżowania Chrystusa Pana, jeden w Przemyślu, inny ww. ołtarzu kościoła w Brzozowie.
(Żywot jego w dziele: Vitae Episcoporum Premisliensium ritus Latini, Viennae 1844 wydane przez biskupa przemyskiego Fr. Xaw. Zachariasiewicza; str. 176-181).
Przyszła na świat na Pomorzu w Szczecinie d. 7 marca 1782 r., tamże chowała się w rodzicielskim domu i okazując zdolność do rysunków, otrzymała onych początki od malarza Schmidta. Między latami 1805 a 1811 odwiedzała częstokroć bawiącego w Berlinie brata Karola Fryderyka Mintera, a wtedy uczyła się malowania kwiatów od sławnego w te czasy w Berlinie onych malarza, Godfryda Wilhelma Volker, dyrektora fabryki porcellany i professora w Akademii. R. 1811 przybyła panna Minter do Warszawy, do starszego brata swego Wilhelma wówczas w wojsku xięstwa warszawskiego kapitana inżynieryi. Odtąd Warszawa stała się jej zamieszkaniem stałem, a Polska drugą ojczyzną. Roku 1813 wyszła za mąż, za Wilhelma Beyera naczelnika w Dyrekcyi Loteryi, który po sześciu latach pożycia obumarł ją roku 1819, pozostawiając przy szczupłych zasobach z trojgiem drobnych dziatek. Poznała wkrótce matka troskliwa, że do należytego wychowania synów, nie wystarczą jej posiadane dochody; przypomniała sobie przeto uprawianą dawniej sztukę, postanowiła zostać artystką. Wzięła się też gorliwie do pracy, i za czasem przy radach brata Karola Mintera a zwłaszcza professora A. Brodowskiego, lat parę w domku jej na Lesznie szczęśliwym trafem mieszkanie trzymającego, osięgła w sztuce znamienitego usposobienia.
Już r. 1821 widziano na wystawie warszawskiej obraz jej kwiatów olejno malowany, który pozyskał jej nagrodę w medalu brązowym kl. I, jako zachętę do postępowania w zawodzie.
R. 1823 dała na wystawę pięć obrazów kwiatów, a te uwieńczone już zostały medalem złotym, z wyrażeniem w reskrypcie Ministra oświecenia: „W ocenieniu zalet tego dzieła (owych 5 obrazów), uznaje deputacya dobry smak w układzie, świeżość kolorytu, wykończenie szczegółów i ogólną harmonię."
Na wystawie z r. 1825 cztery jej obrazy kwiatów nagrodzone znowu zostały złotym medalem; reskrypt ministeryalny takie co do nich przydaje zdanie: „Obraz pod Nr. 30 szczególniej zwrócił uwagę deputacyi przez miękkość pędzla, łagodny koloryt i doskonałe naśladowanie natury, które najwięcej go zaleca."
Na wystawach z lat dalszych, oglądano takoż prace pani Beyer, jednające jej zawsze upodobanie powszechne. Tak na wystawę z roku 1828 dała cztery obrazy olejne wazonów z kwiatami; r. 1836 kwiatów i owoców różnych obrazów dziewięć; r. 1838 podobnych kompozycyi obrazów dziesięć; wreszcie r. 1841 obrazów własnego pomysłu pięć.
Obok tak licznych prac malarskich, pani Beyer trudniła się bezprzestannie dawaniem godzin w mieście licznym uczennicom. R. 1821 otworzyła była nadto szkołę malarską dla osób płci żeńskiej, w mieszkaniu swojem w pałacu Olbromskich na Senatorskiej ulicy. Szkoła ta jej istniała ciągle i później do r. 1833, przeniesiona w końcu do domu Raszkiego.
Domierzywszy lat sędziwych, po krótkiej chorobie, zgasła Henryka Beyer w Chrzanowie majętności syna pod Warszawą, w d. 24 października r. 1855- Przewieziona do kaplicy przy warszawskim cmętarzu ewangelicko-reformowanym, tamże jest pochowana.
Zalety utworów artystki, wykazane w sądach deputacyi wystaw warszawskich, przywiedliśmy w dosłownych wypisach. Jakoż prace jej wabią niewymownie oko ogólnym wdziękiem, smakiem W układzie, miękkością pędzla, łagodnością kolorytu, prawdą w wiernem naśladowaniu natury. Pilne a bezprzestanne studya, doprowadziły ją do tak wysokiego uzdolnienia; pozostała po niej ogromna teka, tak olejnych jak akwarellą odrabianych studyów z natury kwiatów i owoców, często w ogrodzie botanicznym z rosnącego krzewu zdejmowanych, świadczą o niezmordowanej usilności ciągłego doskonalenia się.
Jako nauczycielka, położyła niemałe w kraju tutejszym zasługi, nietylko ukształceniem wielu odznaczonych uczennic, lecz nadto rozpowszechnieniem pomiędzy płcią piękną, tyle dlań w życiu powabu i osłody niosącego sztuk zamiłowania. W rzewnem uczuciu żalu i przywiązania, przy zwiezieniu zwłok mistrzyni, uczennice jej drogę cmętarza, całą kaplicę i katafalk, zasłały owem zmarłej prawdziwem godłem, kwiatami.
Po śmierci artystki, pozostałe liczne jej obrazy poszły w majątkowych działach na sprzedaż publiczną: część znaczną nabył syn, uczony numizmatyk i fotograf p. Karol Beyer; kilka też ubogaciło zbiór piszącego.
Malarz lwowski portretowy, żył przy końcu wieku 18go. Malował bardzo wiele portretów, które dziś natrafiać można po różnych domach; lecz wyjąwszy pamiątek rodzinnych i strojów zeszłego wieku, żadną inną wartością nie odznaczają się.
Pracował w drugiej połowie 18 wieku w Lwowie, gdzie malował obrazy kościelne do cerkwi Wołowskiej. Zarazem robił portrety.
Jest jego wizerunek Franciszka Szeptyckiego stolnika lwowskiego, z podpisem malarza i datą r. 1778 Febr: we Lwowie.
Malarz inny Lwowski tego nazwiska, którego przytoczyliśmy w tomie I, pisał się T. Bielawski.
W pałacu Arcy-biskupa Ormiańskiego w Lwowie, cztery portrety Arcy-biskupów: Wartana Hunaniana ♰ r. 1715, Jana Tobiasza Augustynowicza ♰ d. 31 Lipca 1751 roku, Jakuba Stefana Augustynowicza ♰ d. 11 Stycznia 1783 r. i Jakuba Tumanowicza ♰ dnia 2 Września r. 1798, noszą z tyłu podpis Bielawski pinxit i rok 1801 i 1802. (F. Łobeski Opis obrazów w kościołach Lwowskich, Dodatek do Gaz. Lwów, z r. 1853 Nr. 6 str. 23).
W zbiorze obrazów X. Kanonika Axentowicza w Lwowie, jest tegoż malarza Sybilla. (Tamże str. 24).
BIELKIEWICZ.
Uczeń wileński Fr. Smuglewicza. Około r. 1820 malował przedmioty historyczne nie bez zalety. Między jego robotami odznaczała się Safo, wielkości naturalnej. Później wyjechał na Wołyń, i poświęciwszy się muzyce, z której uczenia utrzymanie znajdywał, zaniechał podobno zupełnie malarstwa.
(Wzmianka w Tygodniku wileńskim z r. 1820. X, 149. - Wspomnienie W. Smokowskiego w Athenaeum z r. 1847 I, 162- 3).
Malarz z Krakowa, pracował przy kollegiacie w Kielcach r. 1765.
(Z notat p. Żegoty Pauli)
Malarz osiadły w Krakowie, starszy cechu malarzy tego miasta r. 1603, akta radzieckie ks. 21/32 str. 437; wspomniany jeszcze w tychże aktach r. 1605.
Malarz historyczny, przedmiotów religijnych i portretowy. Przyszedł na świat d. 6 maja 1785 r. w Olsztynie w Warmii. W dziecinnym wieku osierocony, bez majątku, znalazł opiekę w dobroczynności współobywatela. Przez tego przeznaczony początkowo do stanu duchownego, następnie do nauki prawa; lecz przyrodzona skłonność do malarstwa, inne mu powołanie wskazywała. Oddany przeto w Warszawie pod kierunek J. Kosińskiego miniaturzysty, przy którym z wielką pilnością sposobił się. R. 1808 pobyt króla saskiego w Warszawie ułatwił mu dostanie się do Drezna do tamecznej akademii sztuk, gdzie pracował niezmordowanie z nauk Grassego korzystając. W trzecim roku pobytu w Dreźnie, otrzymał zlecenie od królowej zrobienia portretu króla Fryderyka Augusta, który tak mu się uda ł, ze pochwałę królowej i hojne wynadgrodzenie, a w skutek tego dalsze liczne obstalunki portretów zjednał. Przytem trudnił się wiele starannem kopiowaniem znamienitszych dzieł galleryi drezdeńskiej, z pomiędzy których odznacza się kopia Magdaleny Corregia. R. 1815 wrócił do Warszawy i zajął się naprzód malowaniem wielu portretów, następnie zaś podejmował wyższe twory historyczne i kościelne. R. 1817 mianowany professorem malarstwa w uniwersytecie warszawskim, którą to posadę piastował chlubnie aż do zamknięcia tej szkoły. Umarł w Warszawie d. 20 lutego 1844 r., licząc lat 58, pochowany na Powązkach.
Celniejsze obrazy Blanka:
1. Bóg Ojciec błogosławiący pracy robotników (r. 1818 z polecenia księżnej Izabelli Czartoryskiej).
2. Niewiasta z Kanai przed Chrystusem.
3. Katona dysputa; miara łokci 3-2½.
4-5. ŚŚ. Piotr i Paweł. - Ś. Katarzyna. Dwa te obrazy obstalowane r. 1822 przez biskupa warmińskiego księcia Hohenlohe dla kościoła w Roesel w Warmii.
6. Chrystus Pan ukrzyżowany. W kaplicy tow. dobroczynności w Warszawie.
7. Przemienienie Pańskie; do kościoła na Wołyń.
8. Edyp w Kolonos.
9. Poślubienie S. Weroniki Chrystusowi, dla xx. Kapucynów w Warszawie.
10. Trójca Święta., dla kościoła xx. Bazyljanów w Warszawie na Podwalu.
W ostatnich latach malował różne obrazy do cerkwi greckich w Suwałkach, Radomiu, Jabłecznie, Drohiczynie.
11-12. W Pałacu Skierniewickim sufit sali wyobrażający Jutrzenkę, zaś w tamecznej kaplicy obrazy na suficie.
Portrety:
13. Fryderyk August, król saski ks. warszawski (w Dreźnie).
14. Andrzej Horodyski Referendarz Stanu.
15. Anna z Ledóchowskich Czapska wojewodzina malborgska ♰ d. 25 lutego 1837 r. w Warszawie licząc lat 90 wieku.
16. Helena Chrapowiecka z Suffczyńskich kasztelanowa mścisławska, ♰ 8 lipca 1832 r. w Warszawie licząc lat 77 wieku.
17. Karol Ferdynand Wojda, Prezydent m. Warszawy, Radzca Stanu, później Senator, otoczony rodziną (♰ w Warszawie d. 21 lutego 1846 r. mając lat 74); obraz familijny.
18. Cesarz i Król Aleksander I, w wielkości naturalnej; dwukrotnie dla ówczesnej Kom. Oświecenia i dla Tow. Przyjaciół Nauk.
19. Cesarz i Król Aleksander I, do kolan; powtórzony kilkakrotnie. Jeden był w sali senackiej, inny w sali Towarzystwa Warsz. Przyjaciół Nauk.
20. Stanisław hr. Potocki, Prezes Senatu, Minister Oświecenia. Jest w Willanowie, inny był w sali senackiej mniejszej.
21. Abraham Stern, Członek Tow. Przyjaciół Nauk, zmarły w Warszawie d. 3 lutego 1842 r. w wieku lat 73. Miara cali 52-39 (u piszącego). Dzieło naczelne, zaszczyt malarzowi czyniące; z niego sztychował J. Piwarski.
W kopiach umiał zbliżać się bardzo do oryginałów, ztąd tez kopie jego są cenione.
R. 1835 zajął się Blank ułożeniem i spisaniem galleryi obrazów po zmarłym księciu Michale Hieronimie Radziwille wojew. wileńskim pozostałej, a w pałacu letnim Królikarni pod Warszawą, w części zaś w Nieborowie znajdującej się. Spis ten krytyczny wyszedł r. 1835 w Warszawie, obejmujący str. 145 prócz regestru.
R. 1651 starsi bractwa Męki Pańskiej przy kościele Ś. Franciszka w Krakowie, sprawili obraz do w. ołtarza w kaplicy Męki Pańskiej w tymże kościele, który malował Marcin Blechowski. Obraz ten malowany był na blasze cynowej, a malarz wziął za robotę swą złotych poi. 178. Ten obraz zgorzał r. 1655. Wiadomość powyższą z akt rzeczonego bractwa wyczerpał Ambr. Grabowski (Starożytności hist. polskie, Kraków 1840. I, 156-158).
W zbiorze rycin arcy-księcia Karola w Wiedniu odziedziczonym po księciu Albercie Cieszyńskim, mają być ryciny Blechowskiego, może tego samego artysty (Rozmaitości Lwowskie zr. 1834 N. I, str. 7). Miał być jeszcze malarz Jakób Blechowski.
R. 1655 był starszym krakowskiego cechu malarzów, a jako taki użyty do urzędowego oszacowania zbioru obrazów po Janie Pavioli rajcy krako. pozostałych. Na akcie tym podpisał się d. 15 lutego 1655 r. Marcin Blechowski malarz krak. (Akt radzieckich Ks. Nr. 40 str. 693; z niej A. Grabowski Skarbniczka str. 61-63).
Urodzony w Gouda, w młodym wieku podróżował do Włoch poświęcając się sztuce malarskiej. Obok niej doskonalił się w matematyce, a malował wyborne architektury. Rubens widząc jego dzieła, uznał go za najlepszego malarza niderlandzkiego perspektyw i architektur. W późniejszym czasie trudnił się on wyłącznie budownictwem wojennem. Król polski, zapewne Zygmunt III, wziął go do służby swej wojskowej, a wkrótce pozyskał monarchy tego szacunek i względy; lecz opuścił tę służbę, widząc ze wzbudza w innych zawiść. Następnie wszedł w służbę arcyksięcia Leopolda, w której postradał życie około r. 1630 przy twierdzy Winnoxberge, spadłszy w wodę z koniem.
(Arnol. Houbraken, żywoty malarzy flamandzkich, po holendersku 1718. - L. Moreri, Ie grand diction, histo. 1759 fol. II, 512.- G. K. Nagler I, 532).
W mieście Krakowie zrodzony, przyjął tu r. 1486 prawo miejskie, przyczem jako miejscowy wolny był od opłaty. Stanislaus Bnyak pictor jus habet, nil dedit quoniam hinc ortus. (Z akt miejskich A. Grabowski Skarbniczka str. 41).
Ormianin Lwowski. Powiada o nim X. Sadok Barącz (Ormianie str. 82), oparty na aktach miejskich Lwowskich, iż r. 1675 zatem za króla Jana III, był sługą i żołnierzem królewskim, a trudnił się takoż malarstwem. Roku 1685 wygodził miastu Lwowu w sprawach Ormiańskich summą złotych 1000. R. 1692 powierzono mu urząd gospodarstwa hetmana polnego koronnego. Tyle o nim X. Barącz; atoli jakie były te jego zatrudnienia malarskie i przy jakiem uzdatnieniu, tego wcale nie wymienia.
Ormianin we Lwowie osiadły, o którym jako też o jego artystowskiej rodzinie, przechowały niejakie wiadomości akta m. Lwowa radzieckie. Jest on w nich już wzmiankowany pod r. 1600, zaś r. 1613 jako zmarły. Żoną jego była Elżbieta Axentowiczowna, z której pozostawił dwóch synów Szymona i Jana, obu podobnie malarzy, tudzież dwie córki malarzom takoż poślubionych, Katarzynę wydaną za Stanisława Alexandrowicza i Elżbietę zaślubioną Stanisławowi Sławkowi.
(Z notat p. Żegoty Pauli).
Syn starszy poprzedniego, wzmiankowany w aktach radzieckich lwowskich pod r. 1605: Simon Boguszowie artis pictorum socius.
Widzieliśmy go pod r. 1605 wzmiankowanego w aktach radzieckich Lwowskich, jako towarzysza sztuki malarskiej, artis pictorum socius. X. Barącz (Ormianie str. 87), czerpiąc w Księgach Acta judicii Armenorum Leopol. 1611 ad 1615, VIII str. 8, w Tab. magistr. Lwów., powiada że Szymon Boguszowicz r. 1611 jeździł do Moskwy, dla odznaczenia zdolności swej w malarstwie. R. 1644 d. 12 Marca zapisał Kościołowi miejskiemu Ormiańskiemu kamienicę własną we Lwowie (z akt Kapituły Orm. Lwów.).
Syn wtóry Pawła, w aktach radzieckich lwowskich wspomniany pod r. 1605: Jan Boguszowic pictor.
X. Sadok Barącz w dziele o Ormianach w Polsce str. 87, mówi że Bogusza rodzina Lwowska Ormiańska, byli malarzami w Lwowie całym rodem od r. 1579. „Zatrudnienie to przechodziło od ojca do syna jakoby w spuściźnie. Musieli celować w tej sztuce, gdyż mieli znaczny majątek/' Z pomiędzy nich przywiedliśmy Pawła i dwóch tegoż synów Szymona i Jana, a zdaje się iż byli i dawniejsi.
W kościele katedralnym poznańskim, w kaplicy Gorków, znajduje się jego piękny obraz malowany jak świadczy napis w r. 1626, podług myśli dziekana poznańskiego Łętowskiego. Dalsza wiadomość, o tym malarzu zostaje do dochodzenia.
O tym malarzu i jego obrazie w katedrze Poznańskiej, była już mowa w tomie obecnym str. 139. Uzupełnienie wiadomości podaje p. Alexander Lesser zwiedzający Poznań, w artykule zamieszczonym w Gazecie Poznań, z d. 2 Listopada 1856 roku, a powtórzonym w Kronice Warsz. z d. 24 Grudnia 1856.
Obraz rzeczony malowany na drzewie, przedstawia Legendę Ś-go Marcina. „Wyobrażenie to, mówi p. Lesser, jest dość osobliwe, bo czyto z niewiadomości archeologicznej, czy też dla dobitniejszego przedstawienia nabożnym widzom tego zdarzenia, artysta ubiory osób i miejscowość obrał sobie prawie współeczne. W górnej części ukazuje się Chrystus z płaszczem Ś-go Marcina, otoczony licznym chórem Aniołów. W dali jest miasto obszerne z ozdobnemi kościołami, w pośrodku którego wznosi się ratusz z krużgankami i wieżą wysoką; z przodu brama bardzo ozdobna i mury miasta otoczone wodą zamarzniętą. Tutaj liczne rycerstwo uzbrojone, z chorągwiami do miasta wjeżdża na czele którego piękny młodzian, przedstawiający Ś-go Marcina, spotyka obnażonego żebraka którego litościwie otula, ucinając połowę swego płaszcza. Scena ta naiwnie i z wielkiem uczuciem jest przedstawiona i przypomina styl malarstwa naszego za króla Zygmunta III, ... co też podpis łaciński u dołu obrazu umieszczony potwierdza, albowiem brzmi on jak następuje: Wielmożny Marcin Lentowsky Opat w Paradyżu Sekretarz Królewski, obraz ten swego patrona do kościoła w Paradyżu fundował (zkąd też obraz pochodzi), a malował go Krzysztof Alexander Boguszewski dnia 12 Września 1628 roku. Pod tym napisem znajduje się mały herb krzyża srebrnego, po bokach którego dwa półksiężyce srebrne na polu czerwonem z literami artysty K. A. B. Przy dalszem rozpatrywaniu, ukazuje się przy rycerstwie na chorągwi tylnej orzeł dwugłowy cesarski, zaś na przedniej herb z pastorałem przez Aniołów trzymany, a otoczony głoskami M. L. A. P. S. S. R. M., co znaczy: Martinus Lentowsky Abbas Paradisiensis Secretarius Sacrae Regiae Majestatis, Na ozdobnej bramie znajduje się dwa razy tarcza herbowa z trzema literami i koroną królewską; może to jest herb króla Walezego, a miasto zdaje się jedno z krajowych przedstawiać, może nawet Poznań ówczesny z ratuszem, który zbudowany 1508, widocznie był częściej był odnawiany, nawet przebudowany."
W Kapliczce na Prądniku pod Krakowem, w jednym z ołtarzów, jest obraz nie bez zalet: Biczowanie Chrystusa Pana, na którym wyrażony rok 1604 i podpis malarza: „Stanislaus Boja pinxit.” Wyśledził gorliwy starożytności krajowych badacz p. Józef Łepkowski.
Malarz portretowy, który jakiś czas przebywał w Warszawie za czasów Stanisława Augusta, i wizerunek tego króla malował, za którym znany sztych J. E. Nilsona, (C. H. de Heineken, Diet, des artistes, Leipzig 1789. III, 167).
Zięć Antoniego Smuglewicza. Był uczniem w uniwersytecie wileńskim Franciszka Smuglewicza; ten widząc młodzieńca pracowitość, a upatrując w nim zdolność, wyjednał dla niego u kilku osób zamożnych zasiłek pieniężny, który posłużył Borowskiemu do wyjazdu do Paryża, końcem dalszego doskonalenia się w sztuce. Rok tam zabawił, lecz dla braku dalszych funduszów i opieki, przy nastąpionej zwłaszcza śmierci Smuglewicza (1807 r.), wrócić musiał do Wilna z niewielką z podróży korzyścią. Był jakiś czas nauczycielem rysunków w Wilnie, a około r. 1820 malował przedmioty historyczne w rodzaju Smuglewicza, nie bez zalety, lubo z pewną niedbałością zwłaszcza w naśladowaniu natury. Potem uzyskał posadę nauczyciela rysunków w Kownie, zkąd po niejakim czasie przeniesiony do Białegostoku, i tam stale zamieszkał.
(Wzmianka Ossolińskiego w Czasop. lwowskim z r. 1828 I, 125. - Wzmianka w Tygodniku Wileńskim z r. 1820. X. 149. - Wspomnienie W. Smokowskiego w Athenaeum J. I. Kraszewskiego, Wilno 1847. I, 156-159).
Malarz lwowski, uczeń Rejhana ojca; posiada! wiele zdolności, malował jednak najwięcej pokoje po znamienitszych domach. Oddawszy się trunkowi, umarł w biedzie około r. 1820 w Drohobyczy, w okolicach tamtych przebywając ku schyłkowi życia. Malował wcale zaletne portrety.
Żyjący w pierwszej połowie 17 wieku, za czasów króla Zygmunta III; malował portrety dla prymasa Stanisława Łubieńskiego, na którego dworze zostawał i pracował. Okazuje się to z własnych słów prymasa Łubieńskiego w liście pisanym d. 25 lutego 1630 r. z Wyszkowa do wojewody łęczyckiego (?), w którym tak się wyraża: „Konterfekt królewicza JMci ma mi poprzódy przemalować Borzymowski, który teraz w Gdańsku musi prima idea do czasu przy ranie zostać, którą ja odesłać nie zaniedbam.” (Odszukał mąż uczony Alexander Batowski w rękopiśmie listów tegoż prymasa Stan. Łubieńskiego, w księżnicy zakładu imienia Ossolińskich w Lwowie).
Malarz Warszawski. W lustracyi miasta Starej Warszawy w r. 1754 przez J. J.Dawidsona sporządzonej, a w głównem archiwum król, polskiego przy aktach dawnych miejskich Ks. 940 str. 23 znajdującej się, przywiedziony jest ten malarz, jako mieszkający przy ulicy Nowomiejskiej w domu Adama Cytulego szewca.
Anglik urodzony w Londynie około r. 1756, poświęcił się naprzód stanowi wojskowemu, lecz go potem odstąpił dla sztuki, w której się doskonalił pod Loutherburgem, iw niedługim czasie znaczne postępy uczynił. Został członkiem akademii królewskiej w Londynie, i otrzymał order zasługi. R. 1791 wszedł w służbę króla Stanisława Augusta jako malarz gabinetowy, a król ceniąc jego zdolność, wyniósł go do stanu szlacheckiego. Następnie wrócił do swojej ojczyzny i został malarzem krajobrazowym króla angielskiego, który mu otrzymane w Polsce szlachectwo zatwierdził. Żył jeszcze r. 1815.
Celował w krajobrazach, w których ściśle trzymał się natury. Doświadczał się także w przedmiotach historycznych, ale z mniejszem już powodzeniem. Jest dokładnym i poprawnym rysownikiem; wadą częstą jego prac, był brak w całości harmonii.
(K. G. Nagler. II, 91).
Malarz gdański 17go wieku. Robił portrety i krajobrazy; lecz był mniej ceniony od współczesnego Daniela Schulza, w którego rodzaju malował. Umarł r. 1677. - Jego roboty mały portret znajdował się w Gdańsku w galleryi D. Schwarza. Z jego portretów wiele sztychowano. Do dzieła Jana Heweliusa Machina Coelestis, pars prima, Gedani 1673 fol., tudzież pars posterior Gedani 1679, piękna rycina tytułowa z jego rysunku, sztychowaną była przez J. Falcka. Podobnież do dzieła J. Heweliusza Selenografia sive Lunae descriptio, Gedani 1647 fol. rycina tytułowa J. Falcka jest z rysunku A. Boya. Nadto z jego rysunku są ryciny J. Allen przy dziełach Heweliusza: Epistolae II... Gedani 1654 fol.; Dissertatio dcnativa Saturni facie, Gedani 1656 fol.; Mercurius in sole visus Gedani..., Gedani 1662 fol.; Annus dim actericus, Gedani 1685, fol.
(Piszą o nim: I. R. Fuessli 1779 fol., str. 101. - J. Bernoulli, Reisen, Leipzig 1779. I, 293. - G. K. Nagler, II, 98).
Malarz ten w Gdańsku wiele zajęty, znajdował takoż w Oliwie przez czas dłuższy zatrudnienie, a musiał tam niemało pracować dla opala Kosowskiego, kiedy od niego udarowany został domem mieszkalnym, o czem znajduje się wzmianka w aktach hipotecznych Oliwskich. (T. Hirsch, das Kloster Oliva, Danzig 1850 str. 35).
Z jego portretu Sweicklera konsula gdańskiego, cytował r. 1668 Jan Bensheimer. Niemniej za jego rysunkiem emblematów sztuk siedm.
W. Hondius sztychował z jego rysunku r. 1649 dużą thezę przypisaną Janowi Kazimierzowi królowi. (C. H. de Heineken, Diet, des artistes 1789. III, 284).
Atoli najwięcej sztychów z prac jego wykonywał Jeremiasz Falek. Prócz przytoczonych poprzednio kart tytułowych do dzieł Heweliusza, wizerunki: Konstantego Ferbera konsula gdańskiego, Joachima Mochingera pastora u S. Katarzyny, Stuviusa Dantiscana, postać duchownego nad grobem. Nadto inne ryciny: Piramides ante fores Regii hospitii 1646; Areus circa festivitatem 1646; Brama tryumfalna na wjazd Maryi Ludwiki Gonzagi r. 1646, w dwóch rycinach; wreszcie kilka kart tytułowych do dzieł, Monita Politico-moralia Max. Fredry 1664; Kobieta z koroną w ręku i księgą na kolanach, a zapewne i inne.
W czasie przejazdu przez Gdańsk królowej Maryi Ludwiki Gonzagi r. 1646, a wspaniałego przyjęcia jej przez toż miasto, brama zwana zieloną była przyozdobioną pięknemi wizerunkami wykonanemi na ten cel przez A. Boya. Po jednej stronie bramy był wizerunek króla Władysława IV w ubiorze żałobnym, król stojący przy stole na którym złożone insignia monarsze: tudzież obraz drugi Kupido trzymający portret jakby żywy królowej Maryi Ludwiki. Z drugiej strony bramy para królewska siedząca, na tronach w strojach koronacyjnych, a podająca sobie ręce, pomiędzy niemi Amorek, w górze Geniusz trzymający dwie korony. Nad bramami mniejszemi były takoż wizerunki Władysława Jagiełły, Kazimierza Jagiellończyka, Zygmunta I i Zygmunta III. (Z współczesnego opisu przybycia do Polski królowej Maryi Ludwiki: Einzug der Ludovica Maria Gonzaga Braut des Kónigs Vladislaus IV von Polen, nach Danzig u. Warschau, von Adam Jacob Martini. Gedruckt in Danzig 1646).
Rzymianin, biegły budowniczy, a zarazem i malarz; robił zwłaszcza piękne obrazy architektur i ścienne arabeski alfresco. Jakiś czas bawił w Warszawie za panowania Stanisława Augusta. Następnie wyniósł się do Petersburga, gdzie już r. 1801 znakomite budowle wystawił, a mianowicie wykończył budowę kościoła Izaaka w r. 1802. Mianowany był budowniczym nadwornym Cesarskim, później Radzcą Stanu. R. 1814 żył jeszcze.
(Wzmianka Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korresp. Warsz. z r. 1819 Nr. 41 str. 108. - G. K. Nagler. II, 125 - S. Ciampi, Bibliogr. critica, Firenze 1839. II, 245).
Malarz i mieszczanin Krakowski. R. 1745 był mistrzem cechu malarskiego, a jako taki należał do jego reformy i poddania pod zarząd akademicki, akt po temu wraz z innymi malarzami podpisał. R. 1747 wpisany w album uniwersyteckie. (Ustawy cechu w końcu tego tomu).
Dalszy bieg jego żywota, a usposobienie w sztuce i prac rodzaj, nie są nam wcale wiadome.
Malarz i ławnik miasta Starej Warszawy. R. 1508 feria sexta in crastino festi Sancti Laurencii, wraz z innymi urzędnikami miejskimi, sporządzał akt urzędowego działu majątku po niegdy Mikołaju Kobiałce pozostałego. Miał Broda dwóch synów: Konstantego, któremu w roku 1509 feria quarta ante festum Sti Bartholomaei dom z ogrodem na przedmieściu w Warszawie ustąpił, i Józefa który został Augustyanem, a wtedy zrzekł się na rzecz brata Konstantego roku 1520 feria sexta in vigilia Conceptionis Sacratissimae Virginis Mariae, części swej mienia po rodzicach na niego przypaść mogącej. (Akta miasta Starej Warszawy Ks. I niefoliowana, pod datami przywiedzionymi).
R. 1519 Piotr Broda malarz z synem Konstantym zeznali, iż zostali zaspokojeni z summy 20 kop groszy w półgroszkach, pożyczonych przedtem Ulrychowi Frescher mieszczaninowi warszawskiemu: Akta m. Starej Warszawy Ks. 529 niefoliowana, pod datą feria sexta in vigilia festi Sanctae Helizabeth.
Znakomity malarz historyczny i portretowy. Urodzony w Warszawie r. 1784, w dziecinnym już wieku objawiał zdatność do sztuki, w której następnie celował. Będący podówczas w Warszawie malarz Leicher i sztycharz a zarazem malarz Kappeller, dostrzegli tę przyrodzoną w nim zdolność, i pierwsi rozwinęli ją nauką do wieku zastosowaną. Następnie zajmował się jego wykształceniem rzeźbiarz Pink. Jednak pierwsze wychowanie Brodowskiego nie miało skierowanej dążności do wyłącznego poświęcenia się sztuce: skłonność ku niej i wrodzoną sposobność sam w młodocianym wieku udoskonalał, więcej wszakże jako amator aniżeli artysta. W r. 1805 wyjechał do Francyi, gdzie przez lat trzy bawił, i w Paryżu pod malarzem miniatur Augustin tego rodzaju malowania uczył się, w którym niepośledniej dostąpił biegłości. Za powrotem do kraju trudnił się jakiś czas jako amator robieniem miniatur; lecz ten zdrobniony rodzaj nie odpowiadał wyższym jego zdolnościom, zarzucił go tez i wziął się na nowo do rysunków i kompozycyj. Wkrótce prace Brodowskiego zwróciły uwagę znawców, a w r. 1809 izba edukacyjna wysłała go na koszt rządu do Paryża, gdzie pod Gerardem rozpoczął naukę malarstwa historycznego. Pięć lat ciągłej pracy pod sławnym mistrzem postawiły go na wysokim stopniu udoskonalenia, a tak uzdatniony wrócił do ojczyzny. Pierwsza wystawa sztuk pięknych w Warszawie r. 1819, dała mu pole do okazania obok kilku portretów, wielkiego obrazu historycznego Gniewu Saula, który jednozgodne znawców uzyskawszy pochwały, najwyższą wystaw nagrodę otrzymał. Niebawem mianowany został professorem malarstwa przy uniwersytecie warszawskim, następnie zaś r. 1822 wezwany do grona towarzystwa przyjaciół nauk. Posadę professora piastował do końca istnienia uniwersytetu, i na niej położył największe zasługi, tak w trafnem sposobieniu początkowem uczącej się pod nim młodzieży, jak w dalszem kierowaniu postępami onej na drodze czysto i głęboko pojmowanej sztuki. Jednał też powszechne uczniów swych poważanie i miłość, nabywając je słodyczą, szczerością rad i ojcowskiem około każdego zajęciem się: ubiegły czas nie osłabił tych uczuć, a pamięć mistrza nie przestaje być dotąd szczególnego uczniów uwielbienia przedmiotem.
W biegu kilkunastoletniego życia artystycznego, pomimo najwyższego zamiłowania sztuki, wzniosłego jej rozumienia i obszernych wiadomości, nie wiele dzieł po sobie zostawił , raniej daleko, aniżeliby po niepoślednich zdolnościach spodziewać się i życzyć wypadało. Wielka osobista skromność, samemu sobie niedowierzanie, stan chorobliwy natężeń pracy nie dozwalający, w części zaś może niekorzystne ówczesne dla artystów czasy, w których zbyt rzadkie były miłośników zachęty i obstalunki: te są zapewne powody nielicznych prac Brodowskiego. Atoli za to wykonane przez niego dzieła odznaczają się wykończeniem, czystością smaku, poprawnością rysunku i szczególnie pięknym kolorytem. Długiemi cierpieniami nękany uległ im przedwcześnie, w 48 roku życia opuścił świat ten w Warszawie d. 31 marca 1832 r. pochowany na cmętarzu powązkowskim.
Obok artystowskiego powołania, był zarazem Brodowski zdatnym urzędnikiem, naprzód w wydziale sprawiedliwości pod ministrem Łubieńskim, później w wydziale spraw wewnętrznych przy boku ministra Mostowskiego. Gruntowna nauka, umysł objęty i wielka w językach biegłość, otwierały mu i w tym zawodzie drogę do świetnego wywyższenia się. R. 1815 ozdobiony został orderem Ś. Stanisława 3-ciej klassy. W pożyciu łączył rzadkie przymioty duszy, z łagodnością i obejściem wyższych społeczeństw człowieka cechującem. Szczególnością jego było, iż rysował ręką prawą, a malował zawsze lewą.
Brodowski wykonał cztery tylko wielkie obrazy historyczne:
1. Gniew Saula na Dawida. Obraz ten prócz najwyższej nagrody wystaw sztuk pięknych, uzyskał malarzowi pochlebny list od ministra sekretarza stanu w imieniu monarchy napisany, a z polecenia cesarza i króla Aleksandra I rzeczony obraz zakupiony został do zbioru uniwersyteckiego za summę złp. 10,000. Miara cali 156-120. (Jest w zbiorach publicznych warszawskich).
2. Edyp prowadzony przez córkę Antygonę. Osoby wielkości naturalnej; dzieło naczelne malarza (u Radzcy Stanu Popławskiego w Warszawie. - Szkic olejny głowy Antygony u hr. Fryd. Skarbka).
3. Hektor wyrzucający gnuśność Parysowi w obec Heleny. Ten obraz niezupełnie wykończony, nieszczęśliwym przypadkiem uszkodzony został; przywrócony przecie jest do pierwotnego stanu. Miara cali 108-127. (U piszącego).
4. Nadanie dyplomu przez cesarza i króla Aleksandra l ustanowienia uniwersytetu warszawskiego. Obraz ten przechowuje w wielkości naturalnej wizerunki Cesarza, ministrów Stan. Potockiego i St. Staszica, tudzież składu ówczesnych professorów uniwersytetu. (W zbiorach publicznych warszawskich. - Szkic olejny niewykończony tego obrazu u piszącego).
Obok tych wielkich utworów zamieścić należy Parysa siedzącego z lirą w ręku, w czapce frygijskiej na głowie; figura po kolana, wielkości naturalnej. Obraz bardzo pięknie wykonany jeszcze w Paryżu. (Własność pani Osińskiej w Warszawie).
Portrety Brodowskiego malowane są z godną podziwienia zdatnością, a rodzaj w nich malarza dotąd zaszczytnie się odznacza. W ogóle liczba onych zaledwie dochodzi czterdziestu.
1. Józef Sułkowski, Adjutant gen. Bonapartego, zabity pod Kairem w Egipcie d. 21 września 1798 r. (u piszącego). Miara cali 26-22.
2. Książę Dominik Radziwiłł, ordynat Nieświezki i Ołycki, w całej postaci, w mundurze pułkownika 8-go pułku ułanów Ktwa Warsz.; ♰ r. 1813 w 28 roku życia we Francyi w Lauterce, w skutek odniesionych ran tknięty apopleksyą, zwłoki jego przewiezione do grobów rodzinnych w Nieświeżu.
3. Adam Krasiński biskup Kamieniecki, w całej postaci siedzący (u hr. Winc. Krasińskiego); ♰ 1800 w listopadzie, w Krasnem w ziemi Ciechanowskiej, lat 88 wieku licząc.
4. Michał Krasiński, marszałek generalny konfe. barskiej, podkomorzy różański, w całej postaci (u hr. Winc. Krasińskiego).
5. Jan Krasiński, starosta Opinogórski, w całej postaci: obraz zaczęty przez A. Brodowskiego, dokończony przez Al. Kokulara. (u hr. W. Krasińskiego).
6. Franciszek Krasiński, biskup krakowski, popiersie podług dawnego portretu w Krasnem znajdującego się (u hr. W. Krasińskiego).
7. Tomasz hr. Ostrowski, prezes senatu. Z niego litografował L. Letronne w Warszawie 1822.
8. Tadeusz hr. Mostowski, kasztelan raciążski za Rzpltej, później senator wojewoda, minister spraw wewnętrznych, ♰ w Paryżu dnia 6 grudnia 18-12 r. (u rodziny w Warszawie). Z niego litografował Marszałkiewicz.
9. Marya hr. Mostowska z hr. Potockich, żona ministra, ♰ w Paryżu r. 1837 (tamże).
10. Tadeusz hr. Mostowski, syn ministra (w Paryżu).
11. Józefa hrabianka Mostowska, córka ministra.
12. P. Szymanowski Maurycy.
13. Marcin Badeni senator wojewoda, minister sprawiedliwości, ♰ w Warszawie d. 13 listopada 1824 r. licząc lat 75 wieku.
14. Książę Józef Poniatowski (u piszącego). Miara cali 37-29. Portret ten uchodzi za najpodobniejszy z wszystkich innych różnego pędzla.
15. - 16. Julian Ursyn Niemcewicz, sekretarz senatu, prezes tow. warsz. przyjaciół nauk; ♰ w Paryżu d. 21 maja 1841 r. licząc lat 83 wieku; pochowany w Montmorency; ubrany w futrze. Portret zrobiony w darze dla tow. przyjaciół nauk, i powtórnie z niektóremi odmianami w ubiorze
17. Szczepan Hołowczyc, arcybiskup prymas, poprzednio biskup sandomirski, senator, członek tow. warsz.
przyjaciół nauk; ♰ w Warszawie d. 27 sierpnia 1823 r w 83 roku życia (u piszącego). Miara cali 52-43.
18. Ignacy Tymowski, senator kasztelan; ♰ w Postękalicach pow. Piotrkowskim d. 3 maja 1820 r. w 61 r. życia. W ubiorze polskim (u rodziny w Warszawie).
19. Józef Tymowski, sekretarz stanu, tajny radzca i prezes banku polskiego, w wieku młodzieńczym (tamże).
20. Dr. Filip Kincel, członek tow. warsz. przyjąć, nauk.
21. Franciszek Morawski, generał i członek tow. wars. przy. nauk (u P. Tomasza Zielińskiego).
22. Ksawery Kossecki, generał dywizyi, radzca sekretarz stanu.
23. Michał Szubert, professor botaniki w uniw. warsz., członek tow. warsz. przyjaciół nauk.
24. Adam Maksymilian Kitajewski, dziekan i professor chemii w uniw. warsz., członek tow. warsz. przyjąć, nauk; ♰ d. 3 lipca 1837 r. w Warszawie. Litografowany r. 1837 przez Adolfa Piwarskiego.
25. Pani Kurpińska Zofia w roli Ofelii z Hamleta.
26. Wacław hr. Gulalcowski.
27. Henryk hr. Zabiełło, d. 17 stycznia 1850 r. w Warszawie, pochowany w grobach kościoła Ś. Krzyża.
28.-29. Dwa oddzielne portrety Ludwika Osińskiego, referendarza stanu, dziekana i professora literatury w uniw. warsz., dyrektora teatrów, wierszopisa i mówcy; ♰ w Warszawie d. 27 listopada 1838 r. licząc lat 63 wieku. Jeden z nich w przyborze wolnomularskim.
30. Józef Ciechomski, vice-referendarz stanu.
31. Pani Ciechomska z Łempickich.
32. Sędzia Ignacy Karczewski.
33. P. Ignacy Rzońca, urzędnik emeryt kom. spraw, wewnętrznych.
34. P. Nossarzewski Ignacy, zamieszkały w Paryżu i tamże malowany (u hr. Fr. Skarbka w Warszawie).
35. Karol Brodowski, rzecz, radzca stanu, brat malarza.
36-37. Państwo Kozłowscy, rodzice radzcy stanu Wincentego Kozłowskiego.
38. Wincenty Kulikowski, senator kasztelan, malowany r. 1825; ♰ w Honiatynie w pow. hrubieszowskim r. 1844.
39. Dwaj Krajewscy, Stanisław Kostka Instygator kor. (♰ w Warszawie d. 28 listopada 1801 r. w 55 roku życia) i syn jego Jan Klemens Stanisław (poległy pod Krupczycami d. 19 września 1794). Portret familijny, miara cali 52-43 (u piszącego).
40. Jan Paweł Woronicz, arcybiskup prymas; ♰ w Wiedniu d. 6 grudnia 1829 r., w zmniejszonym rozmiarze, jedyny malarza w tej wielkości portret (u prof. J. Piwarskiego).
41-42. Dwa oddzielne portrety samego malarza (u pozostałej rodziny). Jeden w kapeluszu, inny z którego dołączona rycina. Ten ostatni litografował takoż r. 1832 A. Piwarski.
(Nekrolog A. Brodowskiego dwukrotnie skreślony przez jego przyjaciela Fryderyka hr. Skarbka: jeden zaraz po zejściu, w Gaz. Warsz. z d. 3 kwietnia 1832 r. N. 91 zamieszczony; inny obszerniejszy pełen uczucia, druku dotąd oczekujący).
W aktach miasta Starej Warszawy występuje wielokrotnie malarz Konstanty, i imienia tylko oznaczony. Mniemać wypada, że to jest właśnie Konstanty Broda syn Piotra malarza, jak to o nich obu była mowa powyżej.
R. 1523 feria quarta post festum S. Laurentii za jego i Wencesława stolarza zaręczeniem, został przypuszczony do używania prawa miejskiego warszawskiego, malarz Hoffnal Maciej. (Akta m. St. Warszawy Ks. 526 niefoliowana, pod tamtą datą).
R. 1530 Konstanty malarz obrany został ławnikiem m. Star. Warszawy; roku zaś następnego 1531 miał sprawę z Piotrem aptekarzem o pewien kawał gruntu. (Akta m. Star. Warszawy Ks. 2 str. 26, 30, 35, 330).
R. 1536 Sabbatho post festum S. Hedvigis, dom swój na Dunaju, położony między sąsiedztwy Mikołaja piekarza z jednej, a domu Młynkowskiego z drugiej strony, zamienił z dołożeniem pewnej summy na grunt i domostwo własnością Mikołaja Thaśnika będące, a położone za mostem idąc na Rybaki, post pontem ad piscatoriam eundo. Ale tę nowo nabytą własność odstąpił zaraz Hermanowi Dąmbala. (Akta m. St. Warszawy ks. 531 pod wyżej wskazaną datą).
R. 1540 na rzecz jego zeznaje dług Jan Krzesiński, to jest 4½ kopy i groszy 17, którą to summę obowiązuje się zapłacić na S. Jakób 3 kopy, resztę na S. Jadwigę. (Akta miasta St. Warszawy Ks. 531, pod r. 1540 zeznanie z daty feria sexta post octavas Corporis Christi).
Tak tedy o tym Konstantym Brodzie są spominki różnoczesne od r. 1509 do 1540; nic przecie jako o artyście.
Przyszedł na świat w Warszawie w drugiej połowie wieku 18, i tu uczęszczał do szkół XX. Pijarów. Po roku 1794 dostał się do Łańcuta, gdyż jego ojczym jako przedtem guwerner młodego xięcia Henryka Lubomirskiego, otrzymał na koniec życia zawiadowstwo pałacu Łańcuckiego. W Łańcucie chodził jeszcze do miejscowej szkoły normalnej, a okazując wcześnie pociąg do malarstwa, uczył się rysunku od malarza wówczas w pałacu pracującego. Po niejakim czasie, gdy pierwsze młodzieńca prace przełożone zostały xiężnie marszałkowej Lubomirskiej, ta zaradziła się względem jego zdolności malarza Abla, który korzystne dał o nim zdanie; przeto na swój koszt wysłała go xiężna do Wiednia, by tamże sposobił się W akademii malarskiej. Jakoż zapisany w poczet uczniów, przez lat dziesięć doskonalił się w sztuce, lat dwa ucząc się pod Ablem a następnie pod sławnym Lampim. R. 1805 Wrócił do Łańcuta, i kilka lat tu przemieszkał, różne podejmując prace malarskie. R. 1807 przybył do Krakowa, gdzie w r. 1809 zapragnął wstąpić w szeregi wojska polskiego. Atoli odradził mu to sam generał Dąbrowski, który przejrzawszy świadectwa malarza z akademii wiedeńskiej , oświadczył iż nabyłem już uzdolnieniem pożyteczniejszym może być swemu krajowi, aniżeli oddając się służbie wojskowej. Odtąd osiadł on zupełnie w Krakowie i resztę żywota tu spędził. R. 1811 mianowany nauczycielem rysunków w liceum S. Anny; r. 1816 podobnym nauczycielem przy uniwersytecie Jagiellońskim; zaś r. 1817 rzeczywistym professorem malarstwa w rzeczonym uniwersytecie. R. 1842 uzyskał emeryturę, ar. 1853 d. 8 grudnia umarł w Krakowie, licząc lat wieku około 70.
J. Brodowski malował nie mało, kilka kompozycji Wyższych jako też widoków, a zwłaszcza portretów. W pracach jego widać dobrą szkołę, lubo stanowiska wzniosłego w sztuce dopiąć nie zdołał.
Celniejsze jego dzieła:
1-3. Sceny z komedyi odegranej w zaniku łańcuckim przez amatorów. Trzy te obrazy są w Przeworsku W posiadaniu XX. Lubomirskich.
4. Sąd ostateczny żydowski obchodzony w bóżnicy Łańcuckiej, scena nocna; obraz wyższych zalet. We Lwowie w zbiorach zakładu imienia Ossolińskich.
5. Chrystus przemawiający do S. Piotra. Ww. ołtarzu kościoła S. Piotra w Krakowie.
6. Kościuszko w Krakowie r. 1794, scena wieczorna w rynku. Obraz zamówiony przez panią Skotnickę.
7. Przedstawienie Krakusów Napoleonowi pod Dreznem.
8. Wzięcie Kościuszki pod Maciejowicami.
9. Widok zamku krakowskiego od Wisły.
10. Widok mogiły Kościuszki.
Dwa powyższe obrazy w Tarnowie u xięcia Sanguszki.
11. Widok, dziedzińca zamku krakowskiego, gdzie wyobrażony Włodzimierz Potocki na czele oddziału artylleryi. Obraz nabyty przez hr. Włodzimierzową Potockę.
12. Uczta ludowa na Skałce w dzień S. Stanisława.
13. Sypanie mogiły Kościuszki.
14. Baszty dawne krakowskie od ulicy Szewskiej.
15. Kościół P. Maryi ze sąsiedniemi kamienicami.
16. Herkules zabijający hydrę Lernejską; z wzoru żywego Herkulesa północnego Franke. Obraz darowany szkole technicznej krakowskiej.
17. Pies Amerykański. U hrabiny Arturowy Potockiej w Krakowie.
18. Westalki uciekające z Rzymu, kopia wykonana w Wiedniu.
19. Zuzanna w kąpieli, kopia takoż robiona w Wiedniu.
20. Zgon Germanika, olejno podług ryciny.
21. Przybycie matki Koryolana do jego obozu, olejno podług ryciny.
22. Ułani polscy pod Sommo-Sierra, olejno podług ryciny.
23. Chrystus przed piłatem, kopia.
24. Uwięzienie S. Pawła, kopia.
25. Rodzina Ugolino, kopia.
Portrety:
1. Stanisław hr. Wodzicki, Senator Wojewoda, Prezes Senatu krakowskiego, (♰ w Krakowie 14 marca 1843 r., pochowany w Niedźwiedziu). - Do sali posiedzeń Senatu krakowskiego.
2-4. Hr. Swerts-Sperk. - Kasztelan Ignacy Miączyński. - Baron Reibnitz. Trzej kommissarze organizatory Rzpltej krakowskiej. Do sali posiedzeń Senatu krakowskiego.
5-7. Cesarz i Król Alexander I. - Cesarz Franciszek I. - Król Pruski Fryderyk Wilhelm III. - Trzy portrety ofiarowane przez malarza Towarzystwu Naukowemu krakowskiemu. (Zdanie sprawy Prezesa z d. 15 lutego 1820 r. w Gazecie Krako. z tego roku, dodatek do Nru 21, str. 254).
8. Tadeusz Kościuszko. Ofiarowany Towarzystwu Naukowemu Krako. r. 1821. (Zdanie sprawy Prezesa z d. 15 lutego 1821 roku, w Gazecie Krak. z tego roku Nr. 20, str. 234).
9. Włodzimierz Potocki, pułkownik artylleryi.
10. Tegoż synek bawiący się z gołębiem.
11. Walenty Litwiński, Rektor uniw. Jagiellońskiego.
12. Sebastyan Girtler, Rektor uniw. Jagiellońskiego.
13. Józef hr. Załuski, kurator instytutów naukowych krako., generał.
14. Józef Maxymilian hr. Ossoliński, założyciel zakładu naukowego imienia Ossolińskich w Lwowie. - W tymże zakładzie.
15. Artur hr. Potocki, malowany około roku 1807. (♰ w Wiedniu r. 1832).
16. Thorwaldsen słynny rzeźbiarz. Malowany w czasie jego bytności w Krakowie. - W szkole technicznej krakowskiej.
17. Pani Catalani śpiewaczka. Malowana w czasie bytności jej w Krakowie. - W szkole technicznej krakowskiej.
18. Walabreck, mąż pani Catalani.
19. Kącki, miody wirtuoz. - W szkole technicznej krakowskiej.
20. Maciej Mączyński, portret bardzo piękny, malowany w Łańcucie jeszcze, w rodzaju Lampiego. - U córki pani Kremerowej w Krakowie.
21. Rodzina cesarza Karola V, kopia z Wan Dyka, wykonana pilnie w Wiedniu. - W Łańcucie.
22. Portret własny, w całej postaci, z paletrą w ręku przy swej pracy.
Nadto kilka głów starców, tudzież wielu osób prywatnych wizerunki.
Pozostawił też po sobie liczne rysunki i akwarelle, widoków miasta i okolic Krakowa.
R. 1822 J. Brodowski odezwą w Pszczółce krakowskiej (I. 17-21), zachęcał do utworzenia Towarzystwa sztuk pięknych, na rozkrzewienie onych w kraju wpływać mającego.
(O kilku jego obrazach przytoczonych powyżej, wzmianka w Pszczółce Krako. z r. 1822. III, 83. - Wzmianka w Gazecie Krako. z r. 1819, Dodatek do Nru 9 str. 10. - Życiorys skreślony przez syna, w Rozmaitościach do Gazety lwowskiej z roku 1855, N. 32).
Syn wyżej przytoczonego znakomitego artysty professora Antoniego Brodowskiego, przyszedł na świat w Warszawie, d. 2 września 1821 r. W dziecinnym już wieku rokował ojcu w zawodzie sztuki wielkie nadzieje; lecz na swe nieszczęście utracił ojca zaledwie lat 10 życia dobiegłszy, a tak pozbawiony został najlepszego w dalszym żywocie przewodnika, jak w sztuce nauczyciela. W następujących latach kształcił się w sztuce malarskiej pod A. Blankiem i Aleks. Kokularem; atoli widziane utwory Verneta, a więcej jeszcze wsławiającego się już w Warszawie Januarego Suchodolskiego, zachęciły młodzieńca do chwycenia się rodzaju obu tych mistrzów. W czasie wystawy sztuk r. 1836 w Warszawie, różne próby zdolności młodego Brodowskiego zwróciły nań uwagę znawców: przedstawione Księciu Namiestnikowi Królewskiemu, zjednały mu jego wysoką życzliwość. Trzy lata następne doskonalił się jeszcze w Warszawie. R. 1839 otrzymał polecenie od Księcia Namiestnika zdjęcia kopii z niektórych bitew J. Suchodolskiego; za tę pracę hojnie nadgrodzony, następnie wyprawiony został kosztem rządu do Włoch, dokąd w listopadzie 1841 r. wyjechał. Tak więc i wrodzona zdolność i los pomyślny podający łatwość ku rozwinięciu tamtej, sprzyjały zarówno Tadeuszowi Brodowskiemu; trzeba mu tylko było chcieć z owych darów Nieba i ludzi korzystać, poświęcając się sumiennie powołaniu swemu, łącząc wytrwałość w pracy z statecznością w postępowaniu. Ale nie poszedł tą drogą młodzieniec, w odległej krainie pod strażą własnego rozsądku zostający: zwolennik wesołego życia, oddał się jego uciechom bez pomiarkowania, wkrótce tez nadwątlił zdrowie i piersiowej słabości nabył. W Rzymie bawił blisko lat dwa, poczem zwiedzał inne miasta Włoch i Sycylii; następnie udał się do Monachium, lecz niewiele tu korzystając po półrocznym pobycie, doznawszy nowych łask Księcia Namiestnika w podwojonej pensyi i zaleceniu go szczególnej opiece H. Verneta, wyjechał do Paryża. Przyjęty życzliwie przez tego mistrza, pracował w Wersalu pod jego okiem; postępy też Brodowskiego były widoczne, a dłuższy w tej szkole pilny pobyt,, mógł go był na znamienitego artystę wynieść. Lecz i tu przemogły złe skłonności, które go wkrótce do grobu zawiodły. R. 1848 d. 31 marca umarł w Paryżu, zaledwie 26 rok życia licząc; szczególniejszem zrządzeniem śmierć jego przypadła w tenże sam dzień i godzinę co i jego ojca, w lat 16 od tegoż zgonu. Pochowany na cmentarzu du Pere la Chaise. Przedwczesne to i tak marne talentu nadziei pełnego zgaśnienie, niechajby stało się choć zbawienną przestrogą dla uczącej się, a podobną wrodzoną zdolnością uposażonej młodzieży!
Z prac Tadeusza Brodowskiego widziane na wystawie warszawskiej z r. 1841:
Wzięcie Baszy tureckiego w niewolę przez Czerkiesów.
Walka Persów z kozakami.
Walka Greków z Turkami.
W czasie pobytu za granicą nadesłał był do Warszawy:
Pers unoszący trupa na koniu.
Arab pędzący na koniu z uciętą głową nieprzyjaciela.
Inne obrazy które za granicą wykonał:
Oblężenie Wiednia.
Ks. Józef Poniatowski nad Esterą.
Don Quichotte w stajni.
Nadto różne sceny wojenne perskie i kaukazkie.
Malował krajobrazy, kwiaty i owoce; rysownik biegły. Rodem niemiec z Drezna, uczeń szkoły Adr. Zink, sprowadzony do Polski przez ordynata Stan. hr. Zamojskiego. W Wasrzawie dawał godziny prywatne rysunków i był bardzo wzięty. Wrócił do Drezna, a tamże umarł.
Na wystawach sztuk pięknych warszawskich z lat 1819, 1821 i 1823, były widywane jego roboty; mianowicie zaś krajobrazy rysowane sepią, widoki malowane akwarellą, kwiaty i owoce wykonane gwaszami.
Przybył do Warszawy r. 1800 z Paryża, i trudnił się malowaniem miniatur, a nadto dawał godziny rysunków. Zachorowawszy na suchoty, umarł d. 31 stycznia 1813 r., licząc lat 34.
Piękna jego miniatura malarza Ludwika Vesus, z rokiem 1812 jest u piszącego.
Altarysta kollegiaty P. Maryi w Kielcach, którego pędzla jest obraz Ukrzyżowania P. Jezusa w tymże kościele, naprzeciw loży biskupiej znajdujący się. W kruchcie przy kościele w posadzce jest kamień grobowy, z cmentarza tu przeniesiony z poza wielkiego ołtarza, na nim jest napis następujący:
D. O. M.
Hoc sub marmore quiescit Adm. Rdus. Antonius Brygierski Altarista hujus Eccsiae, Sacerdos exem plaris, Pictor celeberrimus. Obiit a. 1791 d, 14 septembr. Aetatis suae anno 69. Cujus animae amice Viator, requiem praecare aeternam.
Zalety obrazu wyżej przytoczonego, jako jedyne dzieło dotąd znane tego kapłana malarza, zasługują na bliższe badanie jego życia i prac malarskich.
(Opis kollegiaty P. Maryi kieleckiej przez X. Walentego Michała Witkowskiego, w pamiętniku religijno-moralnym warsz. 1845 IX, 197).
Nim został altarzystą w Kielcach, był proboszczem w Otfinowie. P. Żegota Pauli posiada w Krakowie dwa portrety jego pędzla:
Andrzeja Załuskiego biskupa krakowskiego, ♰ 1758 r.
Michała Poniatowskiego prymasa.
Podług jego rysunku sztychował w Wrocławiu J. B. Strachowski mały obrazek: Droga do nieba.
Malarz z Cieszyna, który r. 1706 odnawiał starożytny obraz Pocieszenia P. Maryi w kościele Żywieckim, jak to opowiada kronika Komonieckiego.
Być może, iż był ojcem albo stryjem poprzedniego X. Antoniego Brygierskiego.
Rodem z Wołynia, uczył się sztuki w Wilnie, a następnie w Krzemieniu u J. Pitschmanna. Był za czasem nauczycielem rysunków i budownictwa w gimnazjum podolskiem w Winnicy około r. 1820, gdzie też plany do ogólnej gmachów gimnazjalnych restauracyi wygotował. (X. W. Marczyński, Opis. gub. podolskiej 1822.II, 35-39). Umarł na Podolu.
Z jego rysunku sztychował w Wilnie r. 1804 Izydor Weiss portret Hieronima Strzemień Strojnowskiego biskupa koad. łuckiego, rektora uniw. wileńskiego.
Niderlandczyk rodem, był nauczycielem rysunków przy uniwersytecie lwowskim w pierwszych lalach 19 wieku; atoli sam rysował niewyśmienicie, a mało co malował, zwłaszcza olejno kwiaty. Umarł w Lwowie około r. 1830, słabą pod względem sztuki zostawiwszy pamięć.
Francuz, uczył się w Paryżu u znamienitego malarza kwiatów Jana Chrzciciela Monnoyer; następnie wsławił się sam w malowaniu kwiatów i owoców. Długi czas pracował we Włoszech, szczególniej w Neapolu, gdzie się tez i ożenił. W Rzymie zabrał znajomość z słynnym malarzem Antonim Pesne, który tamże córkę jego najstarszą Urszulę Annę poślubił; gdy zaś Pesne powołany został do Berlina, wyjechał tam za zięciem i Du Buisson. W Berlinie wiele prac wykonał, między innemi cztery pory roku, wielkiego rozmiaru obrazy, na których Pesne dorabiał figury. Z temi obrazami udał się Gayot du Buisson do Drezna, celem przedstawienia onych Augustowi II królowi polskiemu, który podług nich kazał wykonać kobierce i takowe do Warszawy posłał. Podążył tamże i sam malarz, a do śmierci w Warszawie pozostał, która zaskoczyła go 75 lat wieku liczącego. Dwie młodsze córki wydał za mąż w Warszawie; pozostawił nadto trzech synów, którzy wszyscy malarzami byli, atoli w obcych krajach pracowali. Zdaje się iż W Polsce znajdować się powinny prace Du Buissona.
Portret tego malarza był w zbiorze obrazów Ign. hr. Krasickiego arcyb. gnieźnieńskiego, miara cali 28-22, spisu drukowanego Nr. 223.
(Nachrichten von verschiedenen Künstlern welche.... in Berlin gelebt und gearbeitet haben, von Abraham Humbert und von J. M. Falben herausgegeben. Leipzig 1768. I. 21. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 115. - G. K. Nagler II, 194).
Malarz krakowski, r. 1542 posiadał nieruchomość na Kawiorach przy Łobzowie, z której do kasy miasta płacił rocznego czynszu groszy 30. (Regestra przychodów i wydatków miasta Krakowa, w oryginale za uprzejmą pomocą P. A. Grabowskiego przejrzane). Wspominają o nim takoż akta radzieckie tego miasta pod r. 1541 Ks. Nr. 4, 15 str. 379; również pod r. 1549, Ks. 7 - 18 str. 700 - 710.
R 1539 przyjął prawo miejskie w Krakowie, Joannes Burkat pictor. (Z księgi Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 43).
Jeszcze w roku 1557 wspomniany on jest w aktach radzieckich krakowskich, jako posiadacz domu na Kawiorach. (A. Grakowski, tamże str. 175).
Malarz i mieszczanin krakowski. R. 1603 już nie żył, gdyż tego roku stawiła się u urzędu rajców miejskich jego wdowa Anna. Akta radzieckie Ks. 21/32 pod tym rokiem.
R. 1583 był w Krakowie starszym cechu malarzów, jak to świadczą akta miejskie radzieckie z tego roku. (A. Grabowski Skarbniczka str. 43)
R. 1589 z polecenia rajców miejskich, wygotował 17 tablic do zawieszenia na miejscach publicznych, na których siekiera do ręki przyłożona jest, za co otrzymał grzywnę 1, groszy 37. (Z rachunków miejskich, tamże str. 57).
R. 1594 użyty był wraz z Kasprem Kurcz do przyozdobień malarskich bramy tryumfalnej i piramid, na wjazd do Krakowa króla Zygmunta III, za co otrzymali oba nagrodę. (Tamże, str. 126).
Malarz warszawski z drugiej połowy 18-go wieku, uczeń Torabarego i Brenny których był naśladowcą, pracował potem przy B. Bellotto. Znany jest z arabesków i kwiatów, któremi w malowaniach al-fresco i więcej klejowo zdobił pokoje. Był lubiony dla zręczności w tego rodzaju robotach. Są takoż jego niektóre obrazy olejne, tak na przykład na korytarzach klasztoru OO. Kapucynów warszawskich. Umarł w podeszłym wieku, r. 1815 żył jeszcze.
(Kalendarz domowy E. Gałęzowskiego na r. 1832, Warszaw. str. 27).
Z Mińska rodem, uczeń Rustema w Wilnie, r. 1829 wyjechał do Drezna. Nie mając zasiłków, musiał szukać utrzymania w dawaniu prywatnych godzin i robieniu na zamówienie licznych kopij z galleryi drezdeńskiej. Obok tego rysował i malował portrety wielu rodaków w Dreźnie przebywających, a między tymi portret olejny gen. Kniaziewicza. Lecz czuł to dobrze Byczkowski, ze do wyższego usposobienia w sztuce, konieczną jest gruntowna akademicka nauka; udał się przeto r. 1836 do Monachium, a chociaż już siwiejący, postanowił naukę malarstwa od początku w akademii rozpocząć. Przykład skromności u artystów rzadki, godzien pochwały i wskazania go oddającej się sztukom młodzieży. Jakoż pomyślny skutek uwieńczył usilności malarza; odtąd przedsiębrał wyższych rodzajów oryginalne utwory, w których odznaczył się dobrą kompozycyą i śmiałością pędzla. Następnie powrócił do Drezna, a w r. 1842 wyjechał do Wenecyi. Tu r. 1843 odebrał sobie życie: popłynąwszy do Lido poderżnął sobie gardło, rzucił się w wodę i utonął. Zwłoki jego w dni kilka wyrzuciła woda w Lido, od ryb morskich pogryzione; pogrzebiony tamie na piasku, w miejscu gdzie się był utopił. Przyczyna samobójstwa trudną była do odgadnienia, gdyż Byczkowski był człowiekiem prawym, zawsze wesołym, nawet w biedzie, a dla pięknych przymiotów powszechnie lubionym. Być może iż go do tego przywiodły cierpienia oczów, na które był zapadł, w czem do dalszej gorliwej pracy przeszkody doznawał. Obok malarstwa miłował namiętnie muzykę, grając sam dobrze na skrzypcach.
Z dzieł jego przytacza się celniejsze:
Druidki wróżące straszną przyszłość. Obraz duży, pół-figury naturalnej wielkości, nabyty w Dreźnie.
Ś. Wiktorya zbierająca jałmużnę dla biednych. W Monachium u Bankiera Felshof.
Żniwiarz szwajcarski ostrzący kosę. W Krakowie u P. Soczyńskiego.
Dziewczynka z potłuczonym dzbankiem przed druciarzem.
Muzyk strojący wioloncellę. Był na wystawie warszawskiej r. 1841 i otrzymał pochwałę; nabyty przez P. Mintera.
Hr. Konstanty Tyszkiewicz, prostując co o życiu tego artysty powiedziane było, udzielił wiadomość, iż tenże przyszedł na świat w domu Tyszkiewiczów, gdy ojciec jego był kuchmistrzem u rodziców hr. K Tyszkiewicza w Łohojsku. Dodaje hr. Tyszkiewicz, iż zwał się właściwie nie Byczkowski ale Byszkowski; przecie później gdy na artystę wyszedł, pod pierwszą nazwą powszechnie był znany i pisany. Do Drezna wywiózł go pułkownik Szymanowski na nauczyciela rysunków do swych dzieci, w roku 1827 a nie 1829.
Pan Kraszewski utrzymuje, że Byczkowski miał na imię chrzestne Tadeusz a nie Tytus; lecz to jest mylne, gdyż uczony pisarz mięsza dwie osoby Tytusa Byczkowskiego z żyjącym Tadeuszem Byczkowskim synem obywatela pow. wileńskiego, który się pierwiastkowe oddawał był w Uniwersytecie wileńskim malarstwu, następnie od r. 1828 urzędował w Banku Polskim w Warszawie, potem w majętności ziemskiej w Wileńskiem osiadł i tamże obecnie przebywa.
X. Piotr Widawski (Kościół i klasztor X. X. Cystersów w Obrze, w Przyja. Ludu z r. 1844 N. 28 I, 218) powiada: ze kościół parafialny S. Elżbiety w Obrze w Poznańskiem, malował wewnątrz około r. 1785 malarz z Poznania Byszkowski.
Tenże X. P. Widawski (1. c. I, 220) pisze, że w kościele X.X. Cystersów w Obrze, podniebienie kościelne malowane było w latach 1753-1754, przez malarza z Poznania Bzożowskiego, staraniem opata X. Józefa Michała Loki.
Nadworny malarz trzech królów polskich z kolei, Jana Kazimierza, Michała Korybuta i Jana III, o którym jedyną na teraz wiadomość wyczerpujemy z jego nagrobku. Znajduje się on we Wrocławiu w kościele Sgo Wicentego: u góry jest niewielki a wcale miernego wykonania obrazek olejny, przedstawiający popiersie zmarłego artysty podtrzymywane przez figury symboliczne, po nad wizerunkiem unoszą się geniusze z wieńcami. Pniżej napis:
D. O. M.
Claudius Calloth
Nobilis Lotharingus
Trium Poloniae Regum
Pimarius Pictor
Regi cui omnia vivunt
Vixit annos LXIV
Obiit Vratislaviae
Anno 1689 die 21 Angue.
Okazuje się ztąd, że ten malarz przyszedł na świat W Lotaryngii r. 1625, ze pochodzi! z rodu tamecznego szlacheckiego, że przeżył lat 64, a zakończył żywot d. 21 sierpnia 1689 we Wrocławiu, gdzie też ostatni spoczynek w kościele Sgo Wincentego znalazł.
W mieście stołecznem Lotaryngii Nancy była z dawna osiadła znakomita rodzina Callotów, z której Klaudyusz Callot r. 1584 do stanu szlacheckiego podniesiony został. Syn tegoż Jana znajdował się na dworze księcia lotaryńgskiego, wnuk zaś Klaudyusza a syn Jana Jakób r. 1592 zrodzony w Nancy, r. 1635 zmarły, wyszedł na wysokiej sławy artystę sztycharza. Ten Jakób roku właśnie 1625 zawarł był śluby małżeńskie z panną Kattinger z szlacheckiego rodu de Marsal; rok ten dziwnie przypada z rokiem urodzenia naszego królewskiego malarza Klaudyusza Kalloth. Wszelako jak życiorysy sztycharza Jakóba pouczają, tenże dzieci nigdy nie miał, pzzeto i nasz Klaudyusz synem jego być nie może. Jakkolwiek bądź, nie zdaje nam się ulegać wątpliwości, że pochodził z tejże samej znamienitej rodziny Callotów Nancejskich, z której w sztuce odznaczył się niepospolicie sztycharz Jakób.
Zwrócimy tu jeszcze uwagę na tożsamość imienia chrzestnego rzeczonego polskich królów malarza, z Callotem lotaryngskim, który w tamtym rodzie pierwszy nobilitacyę otrzymał, az porównania dat mógł być pradziadem naszego.
Jakieby zaś było w malarstwie uzdolnienie tego naszego Klaudyusza Calloth czy może Callot (bo ten napis nagrobkowy przez kończącą głoskę h nie może stanowczo rozróżniać tożsamości rodu), jakie wykonywał prace, kiedy i gdzie przebywał w Polsce, w której był przecie nadwornym malarzem trzech królów, a zatem wedle daty śmierci jego Jana Kazimierza, Michała i Sobieskiego, za panowania którego r. 1689 umarł; wszystko to zostaje do dalszych poszukiwań i szczęśliwych odkryć.
(Pierwszą wskazówką wiadomości o tym malarzu i jego nagrobku, udzielić raczył Warszawski miłośnik i znawca sztuki p. Józefowicz).
Malarz z Bolonii, uczeń Fr. Brizio, następnie Fr. Albaniego. Kardynał Santa Croce wysłał go do Polski, gdzie został malarzem nadwornym Władysława IV, i jako taki nabył sławy w Warszawie. Lecz nie mogąc znieść tutejszego klimatu, zszedł z tego świata około r. 1650 zaledwie lat 50 licząc. Żadna z jego robót w Polsce znaną dziś nie jest.
(J. R. Fuessli, 1779 fol. str. 126. - G. K. Nagler ll, 312. - Wzmianka u S. Ciampiego, Bibliogr. critica, Firenze 1839 II, 245).
Włoch, malarz architektur i widoków, bawił jakiś czas w Polsce za panowania Stanisława Augusta, o czem i Seb. Ciampi wzmiankuje. W zbiorach tego króla było kilka jego robót, jako to miniatury:
Venus pieszcząca Amora, trzyma dwa gołąbki; pół postaci. Miara cali 4-3½, cena w spisie czer. zł. 18.
Venus leżąca, przy niej pies; podług Titiana. Miara cali 3½- 4¾, cena w spisie czer. zło. 16.
Niemniej rysunek: Portret króla Stanisława Augusta, pod którym wiersze. Miara cali 27-23, cena w spisie czer. zło. 18.
(Wzmianka u S. Ciampiego: Bibliogr. critica, Firenze 1839 II, 245).
Patrz Belotto Bernard.
Malarz i mieszczanin warszawski, o którym wspominają akta radzieckie krakowskie pod r. 1604: Fam. Petrus Cebulski pictor civis Varsoviensis.
Takoż pisany Cengler, Cangler i Cegler, malarz i mieszczanin Krakowski. R. 1745 jako mistrz cechu malarskiego, należał do onego reformy i poddania pod zarząd uniwersytetu Jagiellońskiego; akt na ten cel wraz z innymi malarzami podpisał. Roku 1747 zapisany został w album uniwersyteckie. Roku 1748 był radzcą czyli konsyliarzem cechu, a należał do układu nowych dla cechu przepisów. (Akta cechu w końcu tego tomu).
Prace atoli jego, stopień uzdolnienia i dalszy bieg życia, nie są nam znane.
Urodzony w Krakowie w drugiej połowie 18-go wieku, uczył się malarstwa obdarzony protekcyą króla Stanisława Augusta. Malował miniatury nie bez zalet. Ku końcowi życia przeniósł się do Warszawy i tu po roku 1820 umarł. Posiadał takoż biegłość w graniu na skrzypcach.
Malarz Warszawski w 17 wieku żyjący. 'Ślad wiadomości o nim przechowały akta radzieckie miasta Starej Warszawy. Z nich okazuje się, iż roku 1641 zakupił pewien grunt nad Wisłą położony za zł. 300 (Ks. 28 str. 33); roku 1644 miał sobie przeczone posiadanie tego gruntu przez spadkobierców Jana Kaczki kuśnierza (Ks. 29 str. 817, 937); r. 1645 spłaciwszy rzeczonych spadkobierców, nabył dom w Warszawie za furtką miejską położony (Ks. 30 str. 71 odwr).
Francuz zdaje się rodem, w Warszawie osiadły, za czasów króla Sobieskiego i Augusta II tutaj pracujący. Niejaką wiadomość o tym malarzu podają akta pałacu Kazimierowskiego tyczące się, a w archiwum Kommissyi Rządowej Przychodów i Skarbu w Warszawie zachowane. Pałac Kazimierowski był własnością króla Jana III, od wierzycieli króla Jana Kazimierza kupiony. Po śmierci Sobieskiego, dzieci jego nie mogły się z sobą długo zgodzić o podział ojcowskiego majątku; tak więc i pałac Kazimierowski pozostał bez pewnego właściciela, ztąd pustoszał i niszczał. Wtedy St. Szczuka podkanclerzy lit., jako pełnomocnik rodziny Sobieskich, chcąc zabezpieczyć rzeczony pałac od dalszego upadku, zawarł kontrakt w Warszawie d. 7 września 1799 r. z niejakim Antonim Charli malarzem, w języku francuzkim spisany, mocą którego wynajął cały pałac temuż artyście, z obowiązkiem naprawy pałacu, utrzymywania go w całości swojej i ozdobie, mianowicie zaś „konserwowania obrazów i malowideł, które p. Charli do pierwotnego stanu przyprowadzić przyrzeka," za to zaś wolno mu wszelkie korzyści z pałacu ciągnąć, wynajmować i t. p. W następnym akcie z d. 20 kwietnia 1702 r., pod tytułem Copie du Compte, Szczuka otrzymuje rachunek malarza Charli i świadczy że się przekonał, iż na naprawę pałacu Kazimierowskiogo zewnątrz i wewnątrz wydał Charli z własnych pieniędzy zł. 22,400, pokrył go zupełnie nowym dachem, pokoje odnowił, dal nowe podłogi, okna, piece, nowe malowanie i obrazy odnowił, tudzież inne ozdoby dodał, nie otrzymawszy zysku z najmu jak zł. 2,650; że te naprawy i odmiany wykonał w bardzo krótkim czasie, wyrestaurowawszy 15 pokoi. Szczuka zatem w imieniu książąt Sobieskich zapewnia p. Charli, że z ich skarbu będzie miał rzeczoną summę zapłaconą.
Z powyższej o nim dochowanej wiadomości wnosić można, iż musiał do lepszych ówczesnych malarzów warszawskich należyć, w mieście tem za czasów króla Jana III czynnych. Zawarta z nim umowa przez podkanclerzego Szczukę świadczy zarówno o pokładanem zaufaniu w jego charakter i zdolność w sztuce, jak niemniej że musiał być pewnej majątkowej zasobności.
Przywodzą go również akta m. Starej Warszawy radzieckie, Ks. 50 str. 354, jako w r. 1694 prowadzącego process z Łukaszem Krymskim o zip. 20. Jest on tu wymieniony Szarli Antoni malarz, co widocznie jest spolszczeniem w pisowni istotnego jego nazwiska Charli.
Żył w połowie 18 wieku, a malował obrazy kościelne. W Warszawie w posiadaniu p. Jundzilła są jego tego rodzaju dwie prace: S. Antoni Padewski trzymający dziecię Jezus na książce siedzące, w ręce drugiej lilię. W postaci całkowitej. Po stronie odwrotnej napis: „1768 d. 24 mart. Pincx. Fr. Vincenti Charliński."
S. Barbara, w całej postawie. Podobnie na odwrotnej stronie napis: „1768 d. 24 Mart. Pincx. Fr. Vincenti Charliński.” Atoli oba te dzieła wcalo są nizkiej wartości.
Malarz z pierwszej połowy XVII wieku, w Krakowskiem pracujący. W kościele we wsi Tłuczani są jego malowania ścienne klejowe z r. 1618. W napisie świadczącym o tem, wyraża sam malarz, iż jest starego rodu i multis memoratus in oris. Przecie malowania te jego w Tłuczani wcale są mierne, jeżeli je późniejsze jakie odnowienie nie popsuło.
Malarz krakowski, wzmiankowany w aktach radzieckich tego miasta pod r. 1549. Księga 8-19 str. 52 i 266.
R. 1540 przyjął on prawo miejskie w Krakowie, za poręczeniem starszych malarskiego cechu. Stanislaus Chebda pictor. Fidejusserunt Seniores pictorum. (Za księgą Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka, str. 43).
Wojciecha Chełmińskiego malarza z Inowrocławia, sprowadził Zygmunt August do Wilna. Nie wiadomo czyli był istotnie artystą, czy może tylko malarzem pokojowym.
(Rachunki Justa Ludwika Decyusza kassyera Zygm. Augusta z lat 1552-1562, w pamiętniku warsz. F. Bentkowskiego, 1815 II, 155).
Malarz Krakowski, o którym wzmiankują akta radzieckie tego miasta pod r. 1559, Simon Chmyl pictor.
R. 1573 mieszkał on w dzielnicy miasta zwanej Kwartał Grodzki.
(A. Grabowski w Bibl. Warsz. z r. 1854. I, 414).
Zdaje się że to jest ten sam malarz, którego widzimy zwanego tylko z imienia Szymon, a który roku 1578 już nie żył.
Malarz Krakowski żyjący w połowie wieku 18. Wspomnienie o nim dochowuje się w rządkiem dziś dziele w Rzymie r. 1764 fol. wydanem: Sacra rituum Congregatione.... Beatificationis et canonisationis Ven. Vincentii Kadłubek de Rosis.... Użyty był ten malarz roku 1762 do poświadczenia dawności wizerunku błogosławionego biskupa w Jędrzejowie znajdującego się, a na str. 48 rzeczonego dzieła powiedziano, iż świadectwo wydał „Petrus Komielecki in arte pictoria peritus magister.“ Atoli jest to nazwisko przekręcone przez Włochów, gdy na str. 63 i dalej zwany jest ciągle Petrus Chmielecki. W świadectwie zaś przez siebie tu wydanem, powiada, iż z owego obrazu błogosławionego biskupa Wincentego Kadłubka, kopii 15 sam zrobił.
Malarz krakowski, był starszym zgromadzenia malarzy krakowskich r. 1648, jak o tern świadczą akta radzieckie m. Krakowa z tegoż roku; również i r. 1650.
R. 1648 jako starszy zgromadzenia malarzów, użyty był do urzędowego szacowania obrazów, przy czem podpisał się Samuel Chmielowic (z akt miejskich A. Grabowski Skarbniczka str. 61).
Może jest potomkiem malarza Szymona Chmiel, z nazwiska którego obyczajem ówczesnym następcy przezwali się Chmielowicz.
Sławny rytownik, był zarazem miniaturzystą i olejne robił obrazy. Że sława jego z rycin ustalona, przeto obszerniejsza o nim wiadomość i wykazanie w tamtym zawodzie zalet, dziełom o sztycharstwie pozostawić należy. Tutaj pokrótce tylko o nim się powie. Urodzony w Gdańsku d. 16 października 1726 r., następnie osiadł w Berlinie. W młodych latach sposobił się do handlu, któremu do r. 1754 wyłącznie się poświęcał, tak że w wolnych tylko chwilach mógł oddawać się rysunkowi i malowaniu. Z początku malował miniatury do tabakierek. Zaniechawszy kupiectwo, zwrócił się całkiem do sztuki: malował portrety miniaturowe na emalii i niektóre olejne obrazy. Z tych Pożegnanie nieszczęśliwego Calasa, nader wykończona praca, dowiodła wysokiej jego do malarstwa zdolności. Podczas siedmio-letniej wojny, malował obrazy historyczne, do których pomysły czerpał w ówczesnych zdarzeniach. Roboty jego miniaturowe z Żywotu Chrystusa Pana, z wielkim wyrazem i wykończeniem wykonane, powszechnie się podobały. Lecz rytownictwo stało się głównem jego zatrudnieniem, które sławę jego najwyżej wyniosło. Umarł w Berlinie d. 7 lutego 1801 r., jako dyrektor królewskiej akademii sztuk pięknych.
Z jego mnogich rysunków sztychowali: D. Berger, Gejser, E. Henne, J. F. Krethlow i inni. Wykaz sztychów D. Chodowieckiego wydał w Berlinie Jacoby pod tytułem: Chodowieckim Werke, oder: Verzeichniss sämmtlicher Kupferstiche, welche der verstorbene Herr Daniel Chodowiecki, Direktor der Königl. Preuss. Academie der Kunste, von 1758 bis zu seinem Tode 1800 veriertigt, und nach der Zeitfolge geordnet hat. Berlin, 1814. In Jacoby’s Kunst-Handlung, 8° str. XII, 163. Obejmuje numerów 950; atoli sztychy Chodowieckiego do 3000 numerów dochodzą, zbiór zaś onych najzupełniejszy oglądać można w słynnym gabinecie rycin polskich P. Gw. Pawlikowskiego w Medyce. - Na wystawie malarstwa we Lwowie r. 1837 widziana była jego miniatura Podowskiego prymasa arcyb. gnieźnieńskiego.
Księgozbiór uniwersytetu jagiellońskiego w Krakowie, przechowuje między szacownemi pamiątkami, ciekawy list własnoręczny D. Chodowieckiego, wywód jego polskiego pochodzenia podający. List ten w wiernem tłumaczeniu zamieścił J. S. Bandtkie w swojej Historyi drukarń krakowskich, Kraków 1815 str. 106-7; jest on następującego brzmienia:
„Kiedy zechcesz mnie liczyć do Polaków, których rodzice w Niemczech osiedli, to mnie krzywdzisz; bo tym sposobem nie byłbym Polakiem, lecz Niemcem; a ja sobie zaszczyt czynię być prawdziwym Polakiem, chociażem w Niemczech osiadł. Bartłomiej Chodowiecki był ziemianinem w Wielkiej Polsce. Jego syn czwarty Mateusz z Krystyny Morawskiej urodzony r. 1583, był dyssydenckim księdzem w Żychlinie i ożenił się z Elżbietą Mozoniowną. Mateusz spłodził r. 1610 syna Jana, potem księdza w Toruniu, a żona jego była Elżbieta Rychowska. Tenże Jan spłodził r. 1655 Krystyana kupca w Gdańsku, za którym była Zofia de Gentinowna. Krystyan r. 1698 także kupiec w Gdańsku spłodził Godfryda syna, który się ożenił z Henriettą Ayrer, i r. 1726 spłodził Daniela. Ten ja sam jestem, pierwszy z Chodowieckich, który opuściwszy Polskę, w Niemczech osiadł. Ztąd widzisz Pan, żem prawdziwy Polak“.
Uczony Józef Łukaszewicz w gruntownem dziele: O kościołach Braci Czeskich w dawnej Wielkiej Polsce, Poznań 1835 str. 328, przywodząc Samuela Chodowieckiego ministra kościoła Braci czeskich w Orzeszkowie, a od r. 1675 konseniora zborów wielkopolskich, r. 1691 zmarłego, powiada że rodzina Chodowieckich jest polska, pochodząca z Chocza nad Prosną w wojew. kaliskiem, a do rodziny tej należał Daniel Chodowiecki rytownik w Berlinie osiadły, w temże dziele przytacza J. Łukaszewicz kilku innych ministrów czyli kapłanów wyznania braci czeskich z tegoż rodu Chodowieckich: Macieja Sereniusza, urodzonego w Choczu, który lat kilkanaście był plebanem w Parcicach, zkąd przeniósł się do Żychlina i tam umarł w godności konseniora r. 1641 str. 335; tegoż synowca Józefa, który pełnił obowiązki duchowne przy zborach braci czeskich w Ostrorogu iw Skokach, str. 333, a w czasie wojny Szwedzkiej za Jana Kazimierza zmuszony uchodzić za granicę ze Skoków, umarł w Dreźnie r. 1656, str. 344 i 347; Samuela Sereniusza, ministra w Skokach str. 347; Jana Sereniusza ministra w Toruniu, str. 404; wreszcie Jana syna poprzedniego, urodzonego w Toruniu, ministra od r. 1688, rektora szkoły w Lesznie od r. 1695, a następnie w Gdańsku od r. 1702, tamże zmarłego; ten Jan był człowiekiem uczonym, pisarzem dzieł kilku i członkiem akademii naukowej berlińskiej, str. 404-405. Z genealogii własnej Daniela Chodowieckiego okazuje się, iż od wyżej przytoczonego Jana Sereniusza pochodził.
(Bliższą o nim wiadomość szukać w dziełach następujących: Gw. Pawlikowski w Czasop. lwowskim zr. 1829 I, 125-138. - W tymże Czasopiśmie: wiadomość z rękopismów Ossolińskiego wyjęta, r. 1828 I, 126- 129. - Wspomnienie przez E. Z. w Magazynie Powszechnym, Warsz. 1837. Wspomnienie w Przyjacielu Ludu z r. 1839 N. 6. - J. G. Meusel’s Miscellen artistischen Inhalts, gdzie i własne podanie Chodowieckiego; zeszyty V, 3-43; VII, 3-14; IX, 3; XXII, 227; XXX, 338 - Heinecke Dictionnaire des artistes. - Erscha i Grubera Powszechna encyklopedya. - M. Huber, Notices generates des Graveurs et des Peintres, Dresde 1787, str. 73-74 i 114- 116. - J.D. Fiorillo, Geschichte der zeichnenden Künste in Deutschland. 1818 III, 404-407. - Conversations-Lexicon 1827 II, 635 6. - J. R. Fuessli Allgemeines Künstler-Lexicon 1779 fol. str. 157. - G. K.Nagler, Neues allg. Künstler-Lexicon II; 520- 524 . - Atanazy hr. Raczyński, Hist. de Fart moderne en Allemagne, Paris 1841. Ill. 6).
Pomiędzy źródłami wiadomości o tym znakomitym artyście, wymienione było (tom l, str. 89) dzieło zbiorowe J. G. Meusel’s Miscellen artistischen Inhalts, i wskazane znajdujące się tamże kilkakrotne o nim artykuły. Jeden z tych, w zeszycie V 3-43 z r. 1780, jest autobiografią Chodowieckiego, a wystawia pełen życia, prawdy i prostoduszności obraz jego lat młodzieńczych i stopniowego postępu w zawodzie. Wielce zajmujące to opowiadanie, jako uzupełnienie życiorysu poprzednio podanego, zdawało się być rzeczą stosowną zamieścić tu w wyciągu.
„Przyszedłem na świat, tak o sobie mówi D. Chodowiecki, w Gdańsku d. 16 października 1726 r. Mój ojciec, kupiec, malował dla rozrywki miniatury i dał mi pierwsze wskazówki w tej sztuce; ale że mnie wychowywał właściwie do kupiectwa i r. 1740 już umarł, przeto mało bardzo dotąd nauczyłem się w rysunku i malowaniu. Siostra mojej matki, panna Ayerer, lepiej od ojca mego malująca, po śmierci jego uczyła mnie jeszcze cokolwiek; lecz wkrótce oddano mnie na naukę do handlu korzennego, gdzie bawiłem półtora roku, ar. 1743 posłany zostałem do Berlina do innego handlu do brata mojej matki. Tu oddany kupiectwu, jeździłem z pryncypałem na jarmarki i byłem jego buhalterem. W chwilach wolnych malowałem miniatury do osadzenia onych w tabakierki, które mój pryncypał innym kupcom sprzedawał. Dał on mi się takoż uczyć malowania na emalii i kazał malować mnóstwo emaliowanych tabakierek. Ale to wszystko nie mogło ukształcić mnie na artystę, gdy nie otrzymałem żadnej wskazówki ani w rysunku, ani w kompozycyi i z żadnym artystą nie miałem znajomości. Czułem dobrze że wszystko co robię bardzo jest błędne w rysunku, a niedokładne w kolorycie; nie było tu żadnej harmonii, tylko wszystko z rycin kopiowane. Mój wuj był kupcem; o zysk szło mu więcej, jak o postępy moje w sztuce; na malarstwie nie znał się wcale, a wierzył że co tylko ja maluję były to same arcy-dzieła; ai ja też prawie to samo myślałem. W końcu zobaczyłem u malarza co mnie uczył malowania na emalii (był to Augsburczyk nazwiskiem Hayd) akademickie i inne rysunki, usłyszałem od niego jak artysta uczyć się powinien; bo on posiadał więcej teoryi, aniżeli praktyki. To wszystko podnieciło we mnie ogień w popiele dotąd ukryty; zacząłem poznawać że nic nie umiem. Do handlu straciłem zupełnie ochotę; cóż miało się stać ze mną?.... R. 1754 postanowiłem ostatecznie porzucić kupiectwo zupełnie. Opuściłem mego wuja, pracowałem bezprzestannie, poznałem się zwolna z dobrymi artystami; odwiedzałem Pesna, Fallego, Rodego, le Sueura i wielu innych. Teraz przeświadczyłem się tem bardziej, jak nic nie umiem; nie odstraszyłem się przecie, porzuciłem malowanie fabryczne tabakierek, rysowałem pilnie, wprawiałem się w własne kompozycye, zacząłem malować portrety miniaturowe i uzyskałem upodobanie. W tym rodzaju malarstwa zatrudniałem się długo prawie wyłącznie, w chwilach wypoczynku czyniąc niekiedy tylko doświadczenia w malowaniu olejnem..."
Opowiada dalej, jak współubieganie innych malarzy tabakierek, znacznie taniej malujących, skłoniło go do rzucenia się do rytownictwa, a zawód ten rozpoczął r. 1756.
W kilka lat później wykonał olejno odznaczający się obraz Pożegnanie nieszczęśliwego Calasa, o czem sam tak powiada: „Wyszła była w Paryżu rycina „la malheureuse familie de Calas;” rycina ta mało się tu podobała, ja nie byłem tego zdania i starałem się ją bronić. Znajdowałem prawdę w postawach i stosowny wyraz w przedstawieniu; tylko traktowanie przedmiotu nie podobało mi się. Zkopiowałem to olejno, a kto mój obraz widział, pogodził się z ryciną. Nabyłem ochoty zrobić do tego obraz odpowiedni: postarałem się o wiadomości, jakie z powodu toczonych dochodzeń w processie Galasowym, w Paryżu drukowane były, a z czytania ich dostrzegłem, że rozmyślnie w Paryżu do tamtej ryciny wybrano ową chwilę, która się tutaj tak zimną wydała. Gdy mi o to nie szło, ażeby zrobić komplement narodowi francuzkiemu, ale żeby obrać chwilę zgrozę wzbudzającą, a na myśl niewinnie kołem łamanego zacnego człowieka, łzę politowania wyciskającą; wybrałem przeto scenę ową, kiedy przed wyprowadzeniem na plac żegna się z rodziną swoją. Pomysł ten wykonałem, a miałem tę przyjemność, że nikt z oglądających nie odchodził bez wzruszenia." Z obrazu tego r. 1767 wykonał sam rycinę, która wyszła rokiem 1768 oznaczona. „Gdy tym sztychem zajęty byłem, mówi dalej, zacząłem przewidywać, że będę może musiał malowania miniaturowego ostatecznie zaniechać." Już zaczęto czynić mu obstalunki do rycin,, a mogłem patrzyć na to obojętnie, że tańsze portrety miniaturowe przekładano nad moje.“
„R. 1773 po trzydziestoletniej nieobecności, odwiedziłem moją drogą ojczyznę (miasto Gdańsk), która mnie nie jako zbiegłego syna, lecz z całą miłością i przyjaźnią przyjęła. Obciąłem dwa tylko tygodnie zabawić na rodzinnem łonie, ale zarzucono mnie tylu robotami, że dziewięć tygodni pozostać, musiałem. Tu pomiędzy wielu portretami miniaturowemi, malowałem największy jaki kiedy wykonałem, Prymasa Polskiego Xięcia Podoskiego, co potem zmarł w Marsylii, miniatura 13 cali wysoka, 10 szeroka. Nie pomyślę nigdy bez wzruszenia o owych dniach przyjemnych, które tam spędziłem. Z artystów nie znalazłem tu nikogo, prócz pana Wessel biegłego malarza, i pana Dausch sztycharza. Pan Lohmann był tu jeszcze takoż."
Dalej opowiada o następnych robotach swoich sztycharskich i dołącza spis wszystkich swych sztychów od r. 1758 do 1781 włącznie (spis ten ukończony w Meusla zeszycie IX, 131-136 z r. 1781). Wszystkie zaś tu przytoczone ryciny, jeżeli przy nich nie jest wymieniony malarz lub rysownik, wykonane były z własnego pomysłu Chodowieckiego.
Powyższa autobiografia poucza jeszcze, że ojciec Daniela, Godfryd Chodowiecki kupiec Gdański, tamże r. 1740 zmarły, zabawiał się jako amator malowaniem miniaturowym. Również, że panna Justyna Ayrer malarka z Gdańska rodem, urodzona r. 1704, o której w właściwem miejscu (I, 15) była mowa, jest rzeczywiście ciotką Daniela Chodowieckiego, a siostrą jego matki Henryetty; że długo bawiła w Gdańsku, bo jeszcze po roku 1740, a nie źle malowała. Zdaje się, że później przeniosła się do Berlina.
Obraz olejny D. Chodowieckiego bardzo wielkiego wykończenia a wzniosłej kompozycji: Pożegnanie nieszczęśliwego Jana Calasa, znajduje się w galeryi królewskiej w Berlinie. Tamże w ostatnich czasach dostały się dwa wysokich zalet obrazy jego olejne. Jeden z nich wystawia grę zwaną das Blindekuhspiel: towarzystwo liczne w ogrodzie przypatruje się tej grze przez młodą parę odgrywanej; podpis O. Chodowiecki p. 1768, na płótnie, miara cali 25-30¾, Numer Galleryi 482. Drugi tejże miary i z tejże daty, tamtemu odpowiedni (pendant), wyobraża grę der Hahnenschlag; mnogie towarzystwo przygląda się w ogrodzie grze do kurka przez młodzieńca wykonywanej; Nr. galleryjny 485. Oba te odznaczające się utwory, celują lekkością i dowcipem; w jasnych, śrebrzystych tonach przypominają one rodzaj Lancreta; zresztą łączą w sobie wszystkie zalety robót artysty sztycharskich, trafne postrzeganie natury, dobry rysunek i wiele życia.
Również piękny obraz olejny Chodowieckiego malowany na płótnie, miary cali 10¾-13¾, wyobrażający Niewiastę siedzącą przy gotowalni, a obzierającą różne do stroju nąleżące przyniesione jej towary, znajduje się w zbiorze piszącego. Obraz ten w rodzaju Lavreinca i Baudouina, nabyty został na publicznej wyprzedaży w Lipsku r. 1856, galleryi po księgarzu J. A. Baumgärtnerze.
Chodowiecki rysował prześliczne głowy, jako studia akademickie, zwykle czerwoną kredą. Wzmiankuje podobne jego roboty R. Wejgla Kunstkatalog; siedm takowych jest w zbiorze piszącego.
Portret D. Chodowieckiego sztychował z rysunku A. Zinka Geizer; inny G. C. Kilian; takóź Schellenberger do Lawatera dzieła fizyognomii, i oddzielnie odmienny; sam Chodowiecki zamieścił swój wizerunek, wraz z osobami ze swej rodziny, w rycinie pod nazwą Gabinet malarza; z tego kopiował J. A. Haid; niemniej sztycharz bezimienny w Augsburgu.
(Do źródeł wiadomości o nim przydać należy: J. A. Romberg i Fried. Faber, Conversations-Lexicon fur bildende Kunst, Leipzig 1846, II, 428-429. - C. II. de Heineken, Diet, des Artistes. Leipzig 1790, IV, 76-99, gdzie jest spis sztychów artysty).
Młodszy brat sławnego rytownika Daniela. Urodzony w Gdańsku r. 1728, osiadł był w Berlinie, gdzie r. 1781 umarł. Malował miniaturowo i na emalii, zwłaszcza widoki okolic, łowów, bitew i koni. Pozostawił tez piękne rysunki piórem, a zarazem był biegłym rytownikiem. (Gw. Pawlikowski w Czasop. Lwowskim 1829 I, 125. - Joh. Georg Meusel, Teutsches Künstler-lexikon. Lemgo 1778 str. 24-25. - I. R. Fuessli 1779 fol. str. 157. - G. K. Nagler II, 524).
Jedna z córek słynnego rytownika Daniela, zaślubiona pastorowi Henry, była dobrą malarką w Berlinie osiadłą i wielce cenioną, której roboty na wystawach sztuk tej stolicy z upodobaniem były widywane, a wiele z nich do zbiorów królewskich zakupione. R. 1812 obrana członkiem akademii sztuk berlińskiej; r. 1819 d. 27 marca zmarła w Berlinie, przeżywszy lat 55. Robiła olejno i pastelami różne obrazy: portrety, obrazy familijne, kopie z celujących mistrzów.
Z licznych jej prac przytoczyć można:
1. Obraz z płaczącą dziewczyną z r. 1799, chwalony.
2. Szereg 8 obrazów wystawiających w rodzaju Hogartha dobre i złe wychowanie córek, z r. 1800; takoż podobały się.
3. Portrety rodziny królewskiej pruskiej.
4. Skutki szczęśliwego i nieszczęśliwego małżeństwa, jako dalszy ciąg wychowania dziewcząt; z r. 1802.
5. Szereg obrazów wystawiających różność sposobu życia żonatego i bezżennego mężczyzny, z r. 1810.
6. Sceny z Oberonu.
7. Szereg 12 obrazów wystawiających porównanie sposobu życia niedzielnego w początku 18 a 19 wieku; sztychowane przez Henne.
8. Kopia Magdaleny Battoniego.
9. Kopia Amora Mengsa.
10. Kopia Ś. Rodziny del Sarto. (G. K. Nagler. VI, 108. - Gw. Pawlikowski, Czasop Lwowski 1829 I, 125. - Wiadomość o zejściu w Gazecie Korr. Warsz. z r. 1819 Ner 30.)
Malarz lwowski, Uczeń i zięć stan. Stroińskiego, dostąpił wyższego usposobienia; malował z uczuciem i wielkiem wykończeniem. R. 1774 wezwany został do malowania obrazów do kościoła metropolitalnego lwowskiego, które potąd w większej części świątynię tę zdobią. Wedle umowy z kanonikami katedralnymi zawartej na dniu 18 kwietnia 1774 r., zobowiązał się malarz wykonać owe obrazy w ciągu półtora roku za cenę czerwonych złotych 300. Obrazy te przez niego malowane są następujące.
1. Abraham nawiedzony przez aniołów. Na zasuwę do St. Trójcy.
2. Przemienienie Pańskie.
3. Chrystus Pan w Ogrojcu. Na zasuwę do Przemienienia Pańskiego.
4. SS. Wojciech i Stanisław.
5. SS. Wacław i Floryan. Owal w górze.
6. S. Jan Kanty.
7. S. Stanisław Kostka, błogosławieni Wincenty Kadłubek i Jozafat arcybiskup płocki. Owal.
8. S. Kazimierz królewicz, i S. Jadwiga królowa.
9. S. Kunegunda i S. Salomea. W górze.
10. SS. Patroni miasta Licowa.
11. S. Jan Chrzciciel.
12. S. Jan Nepomucen. Owal.
13. Zesłanie Ducha Świętego.
14. Święci doktorzy łacińscy.
5. Najś. Panna Bolesna.
16. SS. Ewangeliści.
17. Tajemnica ukoronowania. Na zasuwę do Pana Jezusa miłosiernego.
18. S. Eligiusz.
19. S. Michał.
20. S. Walenty.
21. Niepokalane poczęcie. Na zasuwę.
22. S. Joachim i S. Anna.
23. SS. Piotr i Paweł.
24. S. Tomasz dotykający boku P. Jezusa. Owal.
25. S. Sebastyan.
26. S. Rozalia.
27. S. Józef.
28. S. Barbara. Owal.
29. S. Tekla.
Z portretu Chojnickiego X. Ferdynanda Onufrego Kickiego arcybiskupa lwowskiego, sztychował r. 1784 Prixner.
J.Chojnicki umarł około r. 1812.
Do prac jego przydać jeszcze wypada obraz w Katedrze ormiańskiej lwowskiej: S. Piotr i S. Paweł, jemu przypisywany a kompozycji oryginalnej.
Przyszedł na świat w Wiedniu d. 23 grudnia 1814 r.; ojciec jego, pokojowy księcia Franciszka Sapiehy, odbywając liczne podróże po Polsce, Niemczech, Anglii i Francyi, woził z sobą syna, sposobiąc go do malarstwa. W Paryżu zwłaszcza otrzymał on pierwsze wykształcenie w sztuce; Wróciwszy zaś z ojcem do Wiednia, oddany do akademii sztuk pięknych, wielce się w niej uzdolnił. Umarł w młodym wieku w Wiedniu d. 31 marca 1836 r.
Na wystawie sztuk pięknych w Wiedniu r. 1836 trzy jego obrazy uzyskały pochwały znawców. Robił takoż portrety i podobieństwa, poprawnego rysunku i pięknego kolorytu zaletne. Kopie jego z obrazów dawnych wielce są chwalone: jedna z nich z obrazu Ticiana, zakupioną została do galleryi księcia Pawła Esterhazego w Wiedniu. W zakładzie naukowym imienia Ossolińskich we Lwowie jest jego obraz: mężczyzna z brodą w szubie i czapce zimowej, siedzący za stołem i palący fajkę; lecz obraz ten okazuje początkujące dopiero zdolności.
(Wspomnienie o nim w Rozmaitościach lwowskich z r. 1837 Nr. 46).
Przyszedł na świat dnia 29 września 1787 r. we wsi Szczurowie w Gallicyi, zmarł dnia 26 kwietnia 1848 r. w Kaliszu, będąc majorem w kommendach inwalidnych z b. weteranów polskich a kommendantem poczty extradycyjnej. Oddawał się sztuce malarskiej jako amator; w młodości robił portrety miniaturowe zalecające się podobieństwem, później wykonywał takowe olejno. Malował takoż różne sceny życia domowego, z mniejszem wszakże powodzeniem. R. 1835 w czasie zjazdu monarchów w Kaliszu, wypracował obraz Parady wielkiej wojskowej na polach kaliskich; ten obraz jest w galleryi JO. Księcia Namiestnika Królestwa Polskiego.
Malarz Poznański, żyjący za czasów Stanisława Augusta. Malował zewnątrz Ratusz Poznański: główna facyata onego przedstawia wizerunki królów polskich, malowane al-fresco; choć znacznie zacierające się, jednak dotąd dotrwałe.
(J. Łukaszewicz, Obraz m. Poznania. 1838, II, 71 i 74).
Malarz krakowski, r. 1649 miał swą kamienicę w ulicy grodzkiej, jak to świadczą akta radzieckie z tego roku.
Powiada X. Michał Siejkowski (Świątnica Pańska....... str. 11), ze w konwencie XX. Dominikanów krakowskich żył brat zakonny malarz Kazimierz Cisowski, który wiele obrazów malował. Umarł r. 1726 w Janidłowku, włości do OO. Dominikanów krakowskich należącej.
Jego dziełem, wedle przechowanej w klasztorze wiadomości, są obrazy w ilości sztuk 19 na korytarzach klasztoru dominikańskiego Ś. Trójcy w Krakowie będące, a zdarzenia z żywotów świętych tego zakonu wystawiające, które brat Cisowski przekopiował z pierwotnych ręką sławnego Tomasza Dolabelli wykonanych. Z tych lubo kopii, okazuje się sposobność malarska Cisowskiego (A. Grabowski, Starożytności hist. polskie, Kraków 1840.I, 421). W jednym z tych obrazów upatrzył X. W. P. (lebankowicz) portret malarza, który w Przyjacielu Ludu został rycony. (Wzmianka tamże o K. Cisowskim przez X. W. P. (lebankowicza) Rok 1842 Nr. 26). W kaplicy Ś . Jana Chrzciciela tegoż kościoła, znajduje się kilka obrazów, przedstawiające różnych Świętych kaznodziejów zakonu Dominikańskiego, w wielkości naturalnej, które zdaniem X. W. P. z rozkazu zwierzchnika K. Cisowski odmalował (Tamże).
X. Michał Siejkowski w opisaniu kościoła dominikańskiego krakowskiego (Swiątnica Pańska, Kraków 1743 4-to str. 11-12) powiada: że w kaplicy Ligęzów przedtem S. Stanisława dziś Pana Jezusa ukrzyżowanego, jest wiele obrazów różnych świętych zakonu dominikańskiego, które malował brat konwers tego zakonu Kazimierz Cisowski, malarz, tak że co święto jakiego świętego lub świętej z zakonu dominikańskiego, wystawiany bywa obraz na cześć tego czyja jest uroczystość. Obrazy te malował Cisowski za staraniem przeora X. Seweryna Oczka; umarł zaś Cisowski r. 1726 we wsi do konwentu OO. Dominikanów krakowskich należącej Jodłownik. Powtarza to dosłownie P. H. Pruszcz: Klejnoty m. Krakowa 1745, 4-to str. 74-75.
O malarzu tym już pod rokiem 1639 wspominają akta cechowe m. Krakowa.
Rodem zdaje się z Warmii, pracował wiele dla biskupa warmińskiego potem arcybiskupa gnieźnieńskiego Ignacego hr. Krasickiego; mianowicie malował dla niego szereg wizerunków w małym rozmiarze sławnych w dzejach polaków. W galleryi obrazów arcyb. Krasickiego znajdowało się 30 wizerunków takowych, jako to:
1. Stanisław Łubieński, biskup Płocki.
2. Piotr Tomicki, biskup krakowski, kanclerz w. kor.
3. Piotr Gembicki, biskup krakowski.
4. Stanisław Lubomirski, wojewoda krakowski.
5. Zbigniew Oleśnicki, biskup krakowski, kardynał.
6. Michał Pac, wojewoda wileński, hetman w. lit.
7. Jakub Zadzik, biskup krakowski.
8. Andrzej Maksymilian Fredro, wojewoda podolski.
9. Samuel Maciejowski, biskup krakow. kanclerz w. ko.
10. Andrzej Chryzostom Załuski, biskup warmiński, kanclerz w. kor.
11. Łukasz z Bnina Opaliński, marszałek w. kor.
12. Paweł Piasecki, biskup przemyski.
13. Jan Herburt, kasztelan sanocki
14. Jan Tarnowski, kaszt. krakow. hetman w. kor.
15. Konstanty książę Ostrogski, kasztelan wileński, hetman w. lit.
16. Stanisław Karnkowski, arcyb. gnieźnieński, prymas.
17. Stanisław Orzechowski.
18. Jan Długosz, nominat arcybiskup lwowski.
19. Bernard Maciejowski, biskup łucki, potem krakowski, arcyb. gnieźnieński, prymas, kardynał.
20. Tenże, powtórnie.
21. Marcin Kromer, biskup warmiński.
22. Jerzy książę, Lubomirski, marszałek w. kor.
23. Stanisław Żółkiewski, kancl. w. kor. i hetman w. kor.
24. Krzysztof Radziwiłł, wojew. wileński, hetman w. lit.
25. Jan Zamojski, kanclerz w. kor., hetman w. kor.
26. Andrzej Lipski, biskup krakowski.
27. Roman książę Sanguszko, wojewoda bracławski, hetman polny w. lit.
28. Hieronim książę Wiszniowiecki, czytać Jeremiasz, wojew. ruski, ojciec króla Michała.
29. Andrzej Olszowski, arcyb. gnieźnieński, prymas.
30. Stanisław Koniecpolski, kasztelan krakowski, hetman w. kor.
Te 30 portretów wykazane są jako dzieła Clossego, w spisie galleryi arcybiskupa Krasickiego do sprzedaży publicznej pozostałości po nim sporządzonym: Catalogue de tableaux, desseins, bronzes et bustes faisant partie de la succession du defunt archeveque de Gnesne comte de Krasicki, dont l’enchere publique se fera a Varsovie le 25 Fevrier 1805 a Varsovie, imprimime chez J. C. G. Ragoczy. 8-vo. Wnosić można, że w zbiorze Krasickiego było takowych portretów Clossego więcej. Część onych nabył Stanisław lir. Zamojski ordynat i znajdują się w pałacu ordynackim w Warszawie, to jest Nra 20-30. Tamże jest jeszcze
31. Karol Chodkiewicz, hetman w. lit.
32. Ignacy hr. Krasicki, biskup warmiński, arcyb. gnieźnieński (u piszącego).
Wszystkie te wizerunki są jednostajnej miary, cali 10½-9½, a wcale zaletnego pędzla. Szczegóły życia Clossego o zupełnie są nieznane.
Miniaturzysta Wioski najwyższej sławy, urodzony w Grisone w Kroacyi r. 1498, zmarły w Rzymie r. 1578. S. Ciampi Notizie str. 88, zamieścił go między artystami włoskimi, którzy przebywali w Polsce, ale bez żadnego co do jego tu pobytu dodatku czyli objaśnienia, a nie wskazując źródła zkądby tę wiadomość zaczerpał. W póżniejszem dziele Bibli. Critica, juz go nawet z szeregu włochów w Polsce pracujących wypuszcza. Dodajmy, że z wielu pisarzy o sztukach pięknych, którzy życiorys Juliusza Clovio Podają, żaden o bytności jego w Polsce nie wie. Jakkolwiek bądź, na zasadzie owego przywiedzenia jego nazwy przez Ciampiego, urosło u nas mniemanie, ze Clovio był jakiś czas w Polsce, a mianowicie na dworze Zygmunta I i królowej Bony. Byćby to mogło, atoli wyznać musimy, iż obecnie nie mamy po temu dostatecznego dowodu. Z żywotu malarza wiadomo, że cały prawie wiek swój we Włoszech spędził, przecie lat parę bawił na dworze króla węgierskiego Ludwika II Jagiellończyka, od r. 1524 aż do króla zgonu, zatem do roku 1526, w którym ten król w bitwie pod Mohaczem zginął. Jeżeliby więc Clovio iw kraju polskim, w stolicy jego Krakowie, jakiś czas na dworze Zygmunta I bawił, to pobytów jego nastąpić tu musiał przed jego bytnością w Węgrzech, to jest przed r. 1524, gdyż ztąd wrócił on zdaje się wprost do Włoch, ar. 1527 już był niewątpliwie w Rzymie.
Był starszym zgromadzenia malarzy w Krakowie r. 1541; patrzyć pod Bartłomiej.
Malarz krakowski, r. 1562 przyjął prawo miejskie, jak to świadczą księgi archiwalne m. Krakowa. Więcej o nim nie wiadomo.
Malarz ten Włoch, sprowadzony był przez Katarzynę z Sosnowskich Platerowę kasztelanowę Trocką do Beresteczka, gdzie pałac jej malowaniami ściennemi przyozdobił Są tam wyobrażene bitwy Turków z Grekami, krajobrazy i rozmaite inne przedmioty. Również przyozdobił malowaniami ściennemi i obrazami kościół Trynitarski w Beresteczku. Był takoż zatrudniany w domach okolicznych obywateli. W Równem pracował podobnie do zamku X. Józefa Lubomirskiego kasztelana kijowskiego. Nadto robił malowidła do kościoła katedralnego w Lublinie.
Cormaroni malował najczęściej al-fresco, ale wykonywał także obrazy olejne, portrety, widoki i miniatury. Umarł około roku 1815-1817 w Beresteczku tamże pochowany.
(Z notat prof. Adama Słowikowskiego).
Francuz rodem, emigrant z czasów rewolucji francuzkiej wieku zeszłego, przemieszkiwał długi czas w Polsce, a malował piękne krajobrazy. W Warszawie przebywał do r. 1819.
Jego krajobraz skalisty posiadał gen. Rautenstrauch w Warszawie.
Francuz rodem ze Strasburga, lat kilkanaście przebywał w Warszawie podejmując prace malarskie. R. 1809 przeniósł się do Płocka i w gimnazyum tamecznem dawał prywatne godziny rysunków. W mieście tem d. 20 lutego 1810 r. rozstał się z życiem. Rodzaj tego malarza i zdolność w sztuce nie są nam wiadome
(Wspomnienie o nim w Gazecie Korresp. Warsz. z r. 1810, dodatek do Nr. 17) str. 282).
Francuz, malarz dekoracyi, krajobrazów i portretowy. Sprowadził go do Warszawy r. 1818 Ludwik Osiński podówczas antreprener i dyrektor teatru warszawskiego. Malował dekoracye ze zdatnością, a przez czas pobytu swego przy warszawskim teatrze, następujące dekoracye wykonał:
R. 1818 do opery Jan Kochanowski jednę. - Do opery Tankred 2,
R. 1819 do opery Dzwonek 3. - Do baletu Parys na górze Ida 1. - Do tragedyi Zbigniew 2.
R. 1820 do melodrammy Machabeusze 10. - Do baletu Mars i Flora 2. - Do opery Jagiełło w Tęczynie 2. - Do tragedyi Dziewica Orleańska 7. - Nadto dekoracyę z natury Widok Łazienek Królewskich.
R. 1821 do opery Jadwiga 3.
W tymże roku opuścił teatr. Dekoracye jego lubo ze zdolnością wykonane, uległy temu samemu nieposzanowaniu co i dawniejsze A. Smuglewicza, przez późniejszego dekoratora zniszczone, lub wyprane i przemalowane. Courtin malował nadto w Warszawie wiele portretów, zwłaszcza kobiet; prócz tego robił piękne krajobrazy, z których kilka było na wystawach warszawskich sztuk pięknych.
Na wystawie z r. 1819:
Widok Łazienek, z natury malowany.
Widok pałacu z zewnątrz, malowany z natury.
Widok dziedzieńca pałacu jakiegoś w Paryżu.
Widok fabryki we Francyi.
Na wystawie z r. 1821: Krajobraz historyczny.
R. 1821 Courtin wyniósł się z Polski i powrócił do Paryża, gdzie żył jeszcze do niedawna.
C. de Heineken Diet, des Artistes, IV, 470 powiada, że to był malarz Polak, który się trudnił takoż sztycharstwem, o żył około r. 1648. Pisze go Matthias Czwiczeck, i przywodzi jego rycinę, wizerunek Xięcia Kurlandzkiego Jakóba. G. K. Nagler III, 233, mówi o tym samym artyście, pisząc go Matthias Czwiczeck, Cwiczeke lub Schwezge, lecz wcale go za Polaka nie trzyma i dodaje, ze był malarzem nadwornym Elektora Brandenburgskiego. Już r. 1628 był on czynny, a okołur. 1643 malował przedmioty historyczne i perspektywy, tudzież portrety, mianowicie wizerunek wielkości naturalnej Kurfirsta Fryderyka Wilhelma i obu sióstr jego. Tegoż Xięcia malował on wielokrotnie i jeszcze r. 1648. Więcej nie wie nic o tym malarzu Nagler. J. J. Kraszewski twierdzi, że on był istotnie polakiem, a Niemcy go sobie tylko przywłaszczają; atoli nie Mając na to przekonywających dowodów, nie zdaje się żeby go za naszego krajowca poczytać można, gdy nazwa raczej na Czeską zakrawa.
Malarz i mieszczanin Warszawski, w pierwszej połowie wieku 17 żyjący. Wiadomości o nim niektóre, lubo sztuki niedotyczące, przechowały akta radzieckie miasta starej Warszawy. Występuje w nich często pod samem tylko imieniem Piotra malarza, począwszy od r. 1604, a to w sprawie przeciwko Montelupim, o zło. 415, o które żonę jego Elżbietę z tytułu spadku pozywali. Z porównania nazwisk innych osób do tego interesu wchodzących, wykrywa się istotne jego nazwisko. (Też akta ks. 15, str. 631, 643). R. 1609 sprzedał wraz z żoną Elżbietą część własną domu na Waliszewie ku mostowi, Baltazarowi Jałmużna, a zaraz w tym roku kupił inny dom od spadkobierców Jana Króla mieszczanina warszawskiego (Ks. 16, str. 229, 355). W r. 1622 gdy miał process ze słodownikami, braxatores, pisanym jest w aktach: pictor, civis Varsaviensis, senior braxatorum alias Kyiankow; co naprowadza na wniosek, że oprócz malarstwa zajmował się warzeniem piwa, kiedy był starszym cechu tego (Ks. 22, str. 40, 45, 364).
CYMERMAN SEBASTYAN.
Malarz i mieszczanin krakowski, o którym wzmiankę przechowują akta radzieckie m. Krakowa pod rokiem 1604: Joachim Cymerman Doctoris et Dorothae Miączyńska conjugum fllius.
Żyjąca w 18-ym wieku, żona Michała Czackiego podczaszego kor., od lat młodych miała upodobanie do malarstwa, w którem doskonaliła się u najlepszych artystów, tak w kraju jak bawiąc we Włoszech. Z jej obrazów godne są przytoczenia:
Hebe karmiąca orła.
Portret familijny, w którym na wzór matki Grachów, okazuje swe dzieci jako najdroższe klejnoty.
Portret w postaci Sybilli. Portret P. Bystrego.
Jego żony.
Głowy starców.
Obrazy do kościoła w Sielcu, Pow. Włodzimirskim, majętność tej pani.
W czasie pobytu w Rzymie, doskonaliła się w sztuce takoż od malarza Landiego. Zmarła w Sielcu na Wołyniu r. 1824.
Szereg obrazów i portretów pędzla tej odznaczonej artystki amatorki, przechowujących się po większej części w Sielcu, majętności rodziny Czackich:
1. Hebe karmiąca orła; w rozmiarach nadnaturalnych.
2. Diogenes.
3. Judyta.
Te trzy obrazy wykonane były w Rzymie około r. 1795, pod kierunkiem Landiego.
4. Sybilla, w większym nad naturę rozmiarze.
5-7. Trójca Święta. - Najśw. Panna. - Święty Józef. Trzy obrazy do kościoła parafialnego w Sielcu.
8. Tadeusz Czacki. Portret w większych nad naturę rozmiarach, z widokiem w głębi Krzemieńca.
9. Józef Czacki, syn poprzedniego; zmarły w Szczekocinach r. 1812.
10. Michał Czacki, Podczaszy Wiel. Kor., mąż Beaty, ♰ w Sielcu dobrach swych na Wołyniu r. 1829, licząc lat wieku 75.
11. Julia z Czackich Stecka, córka Beaty, takoż artystka malarka.
12. Wincenty Szeptycki Pułkownik gwardyi, potem Generał; zięć Beaty. ♰ w Lwowie d. 22 stycznia 1836 roku, przeżywszy lat 53.
13. Konstancya z Czackich Szeptycka, żona poprzedniego, a córka druga Beaty.
14. Aniela Czacha, siostra poprzedniej, córka trzecia Beaty, f r. 1855.
15. Rozalia z Czackich hr. Tarnowska, córka Szczęsnego Czackiego Podczaszego W. Kor. i Katarzyny Małachowskiej; żona Jana hr. Tarnowskiego Starosty kakorlickiego. ♰ w Warszawie d. 12 kwietnia 1821 roku, w wieku lat 68.
16. Antonina z Czackich hr. Krasińska, siostra poprzedniej, żona Jana hr. Krasińskiego, Starosty opinogórskiego. ♰ w Warszawie d. 27 lipca 1834 roku, w wieku lat 89.
17. Xiężna de Sault z domu Choiseul.
18. Pani Duchesne z domu Merlini.
19. Ignacy Lisiecki.
20. La Porte.
Oba poprzedni, nauczyciele w domu Czackich.
21. Jan Albertrandi biskup Zenopolitański, pierwszy Prezes Tow. Warsz. Przyjaciół Nauk.
22. Gustaw hr. Olizar.
23. Pani krajczyna Potocka.
24. Romuald Bystry, Tajny Radzca, członek Kommissyi edukacyjnej wołyńskiej, podolskiej i kijowskiej. Kopia z pani Lebrun.
25. Żona poprzedniego. Takoż kopia z pani Lebrun.
26. Ludwika Elżbieta Lebrun, malarka. Kopia z jej własnego portretu.
27. August hr. Moszyński, Stolnik Kor. ♰ W Wenecyi r. 1782. Kopia z Grassego.
28. Stanisław Nałęcz Małachowski, Marszałek sejmu czteroletniego. Kopia z Lampiego ojca.
29. Walerya z hr. Strojnowskich hr. Tarnowska, córka Waleryana hr. Strojnowskiego, żona Jana hr. Tarnowskiego Senatora Kasztelana; autorka i artystka amatorka. Kopia z Landiego, w większych nad naturę rozmiarach.
Wszystkie powyższe obrazy przechowują się w Sielcu majętności rodu Czackich.
30. Jan Kanty Bożydar Podhorodeński biskup Polemoneński, officyał Łucki i Żytomirski, niegdyś professor akademii Zamojskiej; zmarły w Łucku. Portret ofiarowany rodzinie biskupa, u niej znajduje się.
31. Kasper Kolumna Cieciszowski biskup Łucki i Żytomirski, potem metropolita arcy-biskup Mohylowski; zmarły w Łucku.
32. Ludwik Kropiński Generał, Wizytator gener. szkół wołyńskich i podolskich, członek Tow. Warsz. Przyjaciół Nauk, poeta; zgasły w dobrach swych Woronczynie.
33. Krzysztof Dunin hr. Karwicki Generał; zmarły w Mizoczu.
34. Adam xiążę Czartoryski, Generał ziem podolskich.
35. Wincenty Korwin hr. Krasiński, Generał Broni, Senator Wojewoda.
36. Marya z Czackich xiężna Lubomirska, córka Tadeusza Czackiego; artystka amatorka.
37. Wiktor Czacki, syn wtóry Tadeusza.
38. Felix Czacki, Prezes Kommissyi edukacyjnej wołyńskiej i podolskiej; syn Beaty.
39. Marya Barbara z Czackich Czacha, żona poprzedniego.
40. Alexander Czacki, syn wtóry Beaty.
41. Michał Czacki, Marszałek szlachty gub. wołyńskiej.
42. Tekla z Pilichowskich Czacka, żona poprzedniego.
43-45. Leontyna z Czackich hr. Ledóchowska. - Ewelina Czacka. - Wanda Czacka; córki poprzednich.
46. Franciszek Czacki, Strażnik W. Kor.
47. Kunegunda z xiąiąt Sanguszków Czacka, żona poprzedniego; artystka amatorka.
48. Dominik Czacki, syn poprzednich; zmarły w Boremlu.
49. Regina z Gutkowskich Czacka, żona tamtego.
50. Barbara z Dembińskich Czacka, Starościna Nowogrodzka, żona Tadeusza.
51. Hr. Wielhorski, Generał.
52. Z Dembińskich hr. Wielhorska, żona tamtego, siostra pani Tadeuszów ej Czackiej.
53. Waleryan hr. na Strojnowie Strzemień Strojnowski, Tajny Radzca, Senator, członek Towarzystw uczonych, pisarz dzieł ekonomicznych.
54. Pierwsza jego żona.
55. Jan hr. Tarnowski, Senator Kasztelan, wizytator szkół wołyńskich i podolskich, członek Tow. Warsz. Przyjaciół Nauk, historyk i bibliofil, zięć poprzedniego; zmarły w dobrach swych Dzikowie d. 3 maja 1842 roku, w wieku lat 65.
56. Michał hr. Tarnowski, brat Jana; zmarły na Wołyniu w dobrach swych Iwaniu.
57. Jacek Nałęcz Małachowski, kanclerz W. Kor.
58. X. Hieronim Strzemień hr. Strojnowski, Rektor Uniwersytetu, potem biskup Wileński; pisarz dzieł ekonomicznych.♰ w Wilnie.
59. Antoni de Galles hr. de Courbon, emigrant francuzki, zmarły w Stepaniu u hr. Wercellów.
60. X. Chevalier, kanonik Łucki.
61. Stanisław August król.
62. Tadeusz Kościuszko.
63. Józef xiążę Poniatowski.
64. Józef xiążę Zajączek, Namiestnik Król. Pol.
65. Mikołaj Nowosilcof, Senator, w końcu Prezes Rady Państwa, hrabia.
66. Portret własny.
67. Oprócz wyżej przytoczoncch obrazów olejnych, rodzina Czackich w Sielcu posiada jeszcze przedziwną miniaturę pędzla Beaty Czackiej, wyobrażającą całą jej rodzinę: ją samą, męża, dwóch synów i trzy córki.
(Z notat uzyskanych od dostojnej rodziny, tudzież udzielonych przez prof. Adama Słowikowskiego).
Córka Pawia xięcia Sanguszki, Marszałka W. X. Lit. Duninowny Referendarzowny Kor., żona Franciszka Czackiego Strażnika W. Kor.; malowała olejno, na porcelanie cytowała na miedzi. Uczyła się sztuki w Gdańsku około r. 1770, od sławnego artysty Mateusza Deisch. Obrazy jej pędzla znajdowały się w Porycku.
Z jej rycin znane są dwa portrety: Kajetana Sołtyka biskupa krakowskiego 4°, i Beaty z Duninów Sanguszkowej Marszałkowej W. X. Lit. fol., matki swojej.
Generał-Major w polskiej służbie, żyjący w połowie 18-go wieku. Człowiek uczony, obczytany, miłośnik starożytności, oddający się nauce chemii, o której parę pisemek wydał. Posiadał przytem wiele talentów, a między innemi biegłym był w malarstwie miniaturowem, w którem zwłaszcza piękne robił portrety. W młodszych latach wiele podróżował. Gdy razu jednego bawiąc w Londynie zabrakło mu pieniędzy, wpadł na myśl zaradzenia chwilowemu niedostatkowi, zdolnością swą w sztuce malarskiej. Wykonał różne portrety osób nieznających go, i dobrze za nie zapłacony został. Wkrótce doczekawszy się nadejścia funduszów z domu, wyjechał do Francyi i ukazał się na wersalskim dworze, stosownie do swego urodzenia i stopnia. Tam spotkał się z pewnym panem angielskim, którego niedawno co portret malował; ten wpatrując się w rysy twarzy hrabiego, nie mógł się wstrzymać żeby mu nie powiedział jak dalece znajduje go podobnym do jakiegoś malarza, który niedawno portret jego robił. Hrabia śmiejąc się wyznał mu szczerze swoję w Londynie przygodę, a później z upodobaniem zdarzenie to przyjaciołom opowiadał. Hr. Czapski osiadł następnie w Gdańsku, zgromadziwszy w domu swym rozmaite naukowe ciekawości, gabinet mineralogiczny i historyi naturalnej, bibliotekę, zbiór malowań miniaturowych i pastelowych. R. 1777 żył jeszcze.
(O nim pisali: Johann Bernoulli, Reisen... Leipzig 1779 I, 319-321. - G. K. Nagler III, 232).
Czapskich generałów wojsk Rzeczypospolitej było dwóch braci; zdaje się że wylej przytoczony jest Antoni podkomorzy chełmiński, generał-lejtnant wojsk koronnych, szef regimentu pieszego, kawaler orderu S. Stanisława, zmarły w Warszawie 1792 r.
Karmelita, urodzony na Rusi Czerwonej w ziemi sanockiej. W młodych latach oddał się był zawodowi malarskiemu, przy czem doskonalił się też w umiejętności lekarskiej. Następnie wstąpił do zakonu Karmelickiego w konwencie lwowskim, w którym r. 1757 kres żywota znalazł, lat 43 wieku domierzywszy. Ula pożytku i dobra zakonu swego, zajmował się w nim zarówno malowaniem i leczeniem: po wielu klasztorach pozostawił obrazy swego pędzla. Bibliotekę konwentu lwowskiego pomnożył nabytkiem znacznej liczby dzieł w przedmiocie lekarskim.
Tyle czerpiemy o nim z notat X. Ign. Chodynieckiego Karmelity lwowskiego, zakonu swego życiorysy skreślającego.
W kościele S. Michała we Lwowie, jest portret zakonnika malarza, z pędzlami i paletrą w ręku, z napisem przekazującym bliższą jeszcze o jego życiu i uzdolnieniu w sztuce wiadomość. Napis ten jest brzmienia następującego: R. P. Gregorius Czajkowski Carmelita, A. R. O. Theologus, Medicus et Pictor, Romae artium harum electus: reversus, patriam perfectis imaginibus, fratrum ordinis sui in Conventibus Galiciae, Volhyniae ac Lithuaniae, unitam pro tunc Provinciam constituentibus, praesentemque sui ipsius propria manu ex specula pictam. ornavit. Obiit in Conventu majori Leopoliensi A. 1757. Aetatis suae 48, religionis 20 annorum.
Okazuje się tedy z napisu powyższego, ze Grzegorz Czajkowski przyszedł na świat r. 1709, w r. 1737 w zakonie Karmelickim został kapłanem, a bawiąc w Rzymie doskonalił się w sztuce lekarskiej i malarstwie. Powróciwszy do ojczyzny, spędził resztę żywota w zaciszy klasztornej, lecząc i zdobiąc tworami pędzla swego kościoły prowincji karmelitańskiej, Gallicyę, Wołyń i Litwę wówczas obejmującej. Wizerunek własny pozostawił w konwencie Lwowskim, w którym też umarł roku 1757, licząc lat życia 48. (Podług Chodynieckiego 43, lecz tamta data zdaje się pewniejsza).
P. Felix Łobeski, który o jego pracach i życiu, ciekawe wiadomości w Lwowie wyśledził, powiada, że w kościele lwowskim S. Michała, kilka ołtarzowych obrazów i portretów na korytarzach klasztoru są jego dziełem; nadto, że podobno malował portrety niektórych osób znakomitych, zmarłych w latach 1734 i 1755. Na nieszczęście większa część owych jego obrazów w rzeczonym kościele, ręką nieumiejętną przemalowane zostały, tak, że zaledwie parę z nich wyższe artysty zdolności poznać i ocenić dziś dozwalają. Obrazy te, idąc za panem Łobeskim, są następujące:
1. S. Wojciech Karmelita siedzący w celi, w całej postaci a naturalnej wielkości. W pierwszym ołtarzu bocznym po stronie prawej kościoła. „Przed nim na stoliku lilia, w głębi oknem widać morze i okręta. Skończony rysunek, żywy i mocny koloryt, lekka technika, czystość i przezroczystość farb, są zalety niniejszego utworu i znamionujące przeto pędzel Czajkowskiego.“
2. S. Anna i S. Joachim w postaci siedzącej, w pośród których N. Panna ze złożonemi rękami stojąca na wężu, z gwiazdami około skroni; w górze w obłokach błogosławiący Bóg Ojciec i dziecię Jezus na kuli świata z wielkim krzyżem w ręku. W ołtarzu bocznym po lewej stronie. ”Ta sama co i w poprzednim utworze lekkość i przezroczystość farb, takaż moc kolorytu oraz wyższość kompozycyi i stylu; słowem, cecha wielkiego uzdolnienia i niepospolitego ukształcenia artysty."
3. S. Eliasz, klęczący w obłokach na tęczy, przed nim tezy miecz płomienisty; w górze Mojżesz i Chrystus. W ołtarzu obok filaru z prawej strony. „Piękny utwór tak w Pomyśle jak i kompozycyi, twarz dotąd pełna natchnienia; lecz tu i owdzie dotknęła go już niezgrabna i niedbała ręka.“
4. S. Jan od Krzyża, w ołtarzu trzecim z prawej strony. Obraz zupełnie przemalowany i zeszpecony. „Tu już nie pozostało i śladu z pierwotnej oryginalności."
5. Angelus Postąpski, Prowincyał karmelit., ♰ w Lwowie d. 24 maja 1767 r.
6. Łukasz Drzażgowski Przeor konwentu karmelitańskiego lwowskiego, f d. 9 paźdz. 1648 r.
7. Wojciech Barszczewski, Karmelita, Przeor konwentu lwowskiego, ♰ d. 21 grudnia r. 1734.
8. Andrzej Barszczewski, Prowincyał karmelitański, ♰ d. 17 maja r. 1755.
Wszystkie powyższe portrety niepośledniej wartości, przypisuje P. Łobeski Czajkowskiemu.
(Notaty X. Ign. Chodynieckiego Karmelity lwowskiego. - Felix Łobeski, w dodatku do Gazety lwów, z r. 1853, Nra 41, 42, 44, 46. - Za tymże A. Grabowski, Mozaika w Bibl. Warsz. z r. 1855, IV, 58-59).
Malarz w Krakowie osiadły, roku 1573 mieszkający w Kwartale Grodzkim.
(A. Grabowski w Bibl. Warsz. z r. 1854. I, 414).
Celujący malarz historyczny, przedmiotów prawie wyłącznie religijnych. Przyszedł na świat w Krakowie d. 22 sierpnia 1689 r. z rodziców szlachetnego rodu ale ubogich Jana i Kunegundy Czechowiczów.
W dziecinnym wieku osierocony, znalazł opiekę w Franciszku Maksymilianie Ossolińskim podskarbim nadw. kor., i jego staraniem otrzymał pierwiastkowe wychowanie. Wkrótce odkryła się w młodzieńcu szczególna skłonność do malarstwa; lecz pod tę porę nie było w Polsce łatwości sposobienia się w sztukach, a do wyjazdu za granicę nie posiadał wcale zasobu. Atoli iw tern znalazł pomoc u dobroczyńcy swego, którego kosztem do Włoch wyprawiony został. Zawdzięczając tę doznaną opiekę, pisał się później na niektórych obrazach Simon Czechowicz Pol. Dom. Ossol. Pictor Romae.
W Rzymie jako w siedlisku wzorów i mistrzów, oddał się Czechowicz z całym zapałem nauce zamiłowanej sztuki. Sławny ówczesny malarz Karol Maratti przyjaźnią go swoją zaszczycał, a będąc początkowej jego nauki przewodnikiem, wprowadził go na tę udoskonalenia drogę, po której następnie do wysokiej chwały doszedł. Własnem uczuciem kierowany, potrafił wpatrywaniem się w arcydzieła sztuki, zgłębić onej tajniki, nabyć czyste pojęcie pięknego, i wykształcić smak w sposób który się w dalszych jego tworach tak zaletnie odznacza. Wkrótce zdołał dać dowody niepospolitej zdatności i biegłości, a płody jego pędzla przez akademię Ś. Łukasza kilkakrotnie nagrodami uwieńczone zostały. Lat 30 przemieszkiwał w Rzymie ciągle pracując, ciągle się doskonaląc. Natężona usilność w pracy, przy klimacie gorącym włoskim, tak zwątliły zdrowie jego, iż mu lekarze powrót do ojczyzny doradzili. Rzym więc i Włochy nie bez żalu porzucić musiał.
Za powrotem do Polski, udał się naprzód do rodzinnego miasta Krakowa; lecz nie długo tu zabawiwszy, przeniósł się do Warszawy. Odtąd w ustronnem życiu sztuce swej zupełnie oddany, nader liczne dzieła wykonywał i do wieku podeszłego w pracy nie ustawał. Malował prawie wyłącznie obrazy kościelne i przedmioty treści religijnej. Wybór onych odpowiadał wzniosłemu Czechowicza pojmowaniu sztuki, czystemu wyobrażeniu pięknego, dla których rodzaj ten stawał się najwłaściwszym; zgadzał się on iz uczuciami malarza, z pobożnością w której był ciągle zatopiony, tak dalece iż dla zupełniejszego jej oddania się bezżenne życie prowadzić postanowił, i w niem trwał aż do zgonu. Piękne obrazy tego znakomitego artysty ozdobiły bardzo wiele kościołów w Polsce, Litwie, Ukrainie, a nawet i w Szląsku; wiele ich było i jest w prywatnych domach po kraju. W Warszawie r. 1750 mieszkał wraz z mężem swej siostrzenicy Łukaszem Smuglewiczem, w rynku Starego Miasta w domu pod Nr. 59 (Ł. Gołębiowski, opisanie Warszawy 1827 str. 175). Zdaje się iż musiał iw Wilnie przebywać, kiedy tam prac jego tyle się znajduje; podejmował zaś ich w tern mieście najwięcej dla kościołów xx. Jezuitów. Bawił jakiś czas w podhoreckim zamku u Wacława Rzewuskiego hetmana w. kor. kasztelana ki akowskiego, pana sztuki piękne wielce miłującego; wiele też obrazów dla niego wykonał, które w podhoreckim zamku dotąd pozostają. Pobyt ten Czechowicza w Podhorcach nastąpił przed rokiem 1767, gdyż sam hetman Rzewuski do tego roku tylko w zamku tym przemieszkiwał. Około r. 1770 sprowadzony do Połocka przez rektora X. Czerniewicza do kollegium akademickiego jezuickiego, dwa lata tamże blizko zamieszkał i mnogie dzieła zdobiące kościół i kollegium wykonał. Na starość został tercyarzem zakonu kapucyńskiego w Warszawie (M. Baliński, Fundacya zakonu i kościoła XX. Kapucynów w Warszawie, w Alleluja z r. 1840 str. 160), a dla kościołów kapucyńskich w Koronie wiele pięknych dzieł wykonał. Umarł dnia 21 lipca r. 1775 w późnej starości, licząc 86 rok życia; ciało jego w grobach kościoła kapucyńskiego spoczywa, złożone tamże d. 24 lipca tegoż roku, jak to księga sepultur klasztoru kapucyńskiego świadczy.
Szymon Czechowicz trzyma niezaprzeczenie pierwsze miejsce między malarzami polskimi przeszłych wieków. Twory jego pędzla nacechowane są wielkiem przejęciem się klassycznemi wzorami sztuki. Układ w nich prosty, nie wymuszony, lecz zawsze głęboko pomyślony; zasada jedności ściśle zachowana, wszędzie panuje naturalność i prawda. Rysunek jest poprawny; koloryt nie wrzaskliwy, rozważny, oku przyjemny. Ogólne wrażenie zajmujące, miłe, słodyczą, harmonią i wdziękiem serce przenikające. Obok tylu przeważnych zalet, nie jest wszakże Czechowicz bezbłędnym, i zarzucić mu nie raz przychodzi zaniedbanie w draperyach, czasami ciężkich i niezgrabnych. Sztuka krajowa, prócz wzniesienia się w utworach pędzla do stopnia celującego mistrza, zawdzięcza mu inną jeszcze zasługę: bo on pierwszy z Polaków otworzył u siebie formalną szkołę malarstwa, nieznaną do tego czasu na naszej ziemi. Zaopatrzywszy ją znacznym zbiorem wyborowych rycin, sprowadziwszy nie małym nakładem z Rzymu modele i klassycznych posągów odlewy, poświęcał to wszystko bezpłatnie dla usposobienia swych uczniów; a nie przestając na udzielanych naukach, kilku z nich ubogich własnym utrzymywał koszem. Ta to szkoła rozszerzyła zamiłowanie malarstwa, i stała się przykładem późniejszym w tym względzie przez samego króla sterowanym usiłowaniom. - Czechowicz dożył czasów panowania Stanisława Augusta, pod jego niemal bokiem pracował w Warszawie. Zadziwiającą jest rzeczą, iż król sztuk pięknych lubownik i znawca, nie zdawał się oceniać wysoką zdolność malarza. W pośród tylu artystów dla Stanisława Augusta pracujących, nie był używany Czechowicz, nie zaszczycił go ani jeden obstalunek królewski, i ani razu podobno dworskich nie przestąpił progów. Zaniedbanie to nie inaczej sobie tłumaczyć można, jak ocenieniem rodzaju ówczesnego w malarstwie smaku, któremu przedmioty światowe i dziejowe milej przypadały, kiedy Czechowicz same tylko kościelne i religijne odrabiał.- W życiu prywatnem odznaczał się Czechowicz wielkiemi cnotami: bogobojny, prawy, dobry, łagodny, dobroczynny.
Dokładna wiadomość o licznych tworach pędzla S. Czechowicza, nie jest dziś łatwą; co tylko z naocznego widzenia lub wiarogodnych źródeł zebrać się dało, wykaz poniższy przedstawi, dalszym badaniom zostawiając sprostowania i uzupełnienia:
1. Nawiedzenie N. Maryi Panny, ww. ołtarzu kościoła Panien Wizytek w Warszawie (Ł. Gołębiowski, Opis. Warsz. 1827 str. 93, lubo A. Grabowski utrzymuje że ten obraz T. Konicza).
2.-5. Ś. Wojciech Karmelita. - Marya Magdalena. - Ś. Józef. - Ś. Eliasz. W ołtarzach kościoła Karmelitów na Lesznie w Warszawie; ale obrazy te były odnawiane przez D. Kondratowicza (Ł. Gołębiowski, str. 84).
6.-7. Pan Jezus na krzyżu, u spodu N. Panna i Ś. Jan. - Narodzenie Zbawiciela. W sali posiedzeń Towa. Dobroczynności w Warszawie (Ł. Gołębiowski, str. 91).
8.-10. P. Jezus ukrzyżowany.- Ś. Jan Nepomucen.- Ś. Józef Oblubieniec. W kościele XX. pijarów w Warszawie trzy te obrazy sprawione były kosztem X. Antoniego Wiśniewskiego pijara, jak to wspomina pod r. 1772 kronikarz kollegium warszawskiego (Wiadomość udzielona przez X Fr. Ksaw. Kurowskiego). Ł. Gołębiowski powiada: iż powyższe obrazy niektórzy przypisują malarzowi Mańkowskiemu; lecz to jest zupełnie błędne. Równie myli się Ł. Gołębiowski str. 86, przytaczając w kościele pijarskim czwarty obraz Czechowicza, S. Jan Kanty, albowiem jest to kopia obrazu z Francyi przywiezionego przez Jana Tarłę wojew. lubelskiego, który dotąd w refektarzu XX. pijarów znajduje się. Szkic oryginalny obrazu P. Jezusa ukrzyżowanego z w. ołtarza, w małym rozmiarze, jest w refektarzu XX. pijarów.
11.-12. Przeminienie Pańskie. - S. Wojciech. W w. ołtarzu kościoła XX. kapucynów w Warszawie; ostatni mały nad tamtym (M. Baliński, Alleluja z r. 1840 str. 149)
13.-14. Komunia S. Ludwika. - Ś. Stanisław. Dwa te obrazy były w gallery i hr. Józefa Ossolińskiego w Warszawie.
15. Zwiastowanie N. Panny, w małym rozmiarze. U doktora Kosztulskiego w Warszawie.
16.-20. Ś. Antoni. - Ś. Anna. - Ś. Jan Nepomucen. W ołtarzach bocznych kościoła Przemienienia Pańskiego XX. pijarów w Krakowie. Te obrazy miały być w Rzymie jeszcze malowane (J. Mączyński, Pamiątka z Krakowa. 1845 II, 347).
21-24. W stallach kościoła S. Anny w Krakowie są Czechowicza cztery obrazy, umieszczone tamże r. 1741, a zapłacone malarzowi czer. zło. 24 (L. Kosicki, opis tego kościoła str. 31. - J. Mączyński II, 202).
25. Matka Boska w obłokach unosząca się nad Krakowem, w kościele XX. pijarów w Krakowie. Widok Krakowa jako współczesny malowaniu obrazu przez wielkiego mistrza, nader jest ciekawy.
26. Cud S. Jana Kantego, w kościele S. Floryana w Krakowie, na filarze.
27. Chrystus Pan na krzyżu, w małym rozmiarze, u sena. Karola Soczyńskiego w Krakowie. Na ramie napis ów Pictor Dom. Ossolińscianae.
28. Nawrócenie S. Pawła; był w Krakowie.
29. Chrystus P. pomiędzy Apostołami, oddający klucze S. Piotrowi. Obraz mały, w zbiorze szkoły technicznej krakowskiej. Jest to kompozycya pierwotna do wielkiego obrazu zdobiącego dawniej wielki ołtarz kościoła S. Piotra w Krakowie, który przez arcy naganną nieświadomość wartości dzieła, z ołtarza wyjęty i zniweczony został.
30. Chrystus między faryzeuszami; małego rozmiaru. Był litografowany, lecz tylko w dziesięciu egzemplarzach.
31-40. W Lubartowie w kościele XX. kapucynów jest obrazów Czechowicza dziesięć. W w. ołtarzu Męczeństwo S. Wawrzyńca, figury wielkości więcej jak naturalnej. Obraz piękności znamienitej. - Nad tym: S. Mikołaj, popiersie. - W ołtarzach bocznych: Zwiastowanie N. Panny; ten obraz należy do celniejszych dzieł malarza. - Nad nim S. Kajetan, popiersie.- Objawienie Chrystusa P. Śmu Antoniemu Padewskiemu.- Nad nim: S. Fidelis kapucyn męczennik, popiersie. - S. Franciszek z Assiso w chwili kiedy mu się Chrystus P. z N. Panną objawiają, dopraszający się odpustu zwanego Porcienkula. - Nad nim: S. Jan Nepomucen. - N. Panna składająca w ręce S. Feliksa kapucyna Dzieciątko Jezus. - Nad nim: S. Serafin kapucyn.
41-44. W Zakroczymie w kościele XX. kapucynów są w ołtarzach bocznych obrazy Czechowicza następujące: S. Franciszek, podobny do obrazu w Lubartowie.- S. Feliks, takoż jak w Lubartowie. - S. Jan Nepomucen trzymający krzyż, w całej postaci, wielkości naturalnej. - S. Antoni z Dzieciątkiem Jezus na ręku, w całej postaci, wielkości naturalnej.
45. Odwiedzenie grobu Chrystusowego po Zmartwychwstaniu przez Matkę Boską i święte niewiasty. Wysokości około 3 łokci: W Nacpolsku w płockiem u PP. Dembowskich.
46. Wniebowzięcie N. Maryi Panny, ww. ołtarzu kościoła kollegiackiego P. Maryi w Kielcach. Obraz w Rzymie malowany i tamże kosztem biskupa krakowskiego Felicyana Konstantego Szaniawskiego za 100 czer. zło. zakupiony i sprowadzony r. 1728. (Opis hist. staty. m. Kielc, w Pamiętn. Sandomirskim 1829 I, 73; takoż w Lwowianinie z r. 1838 III, 73 ). Wedle zaś twierdzenia X. W. M. Witkowskiego, obraz ten malowany w Rzymie nakładem X. kanonika Żeromskiego, sprowadzony był z Rzymu r. 1727 przez XX. pijarów krakowskich, a kosztował złp. 2000 (Opis kollegiaty kieleckiej w Pamiętniku Relig. 1845 IX, 196).
47-53. W Kielcach w zbiorze P. Tomasza Zielińskiego: S. Tadeusz, wielkości naturalnej.- Męczeństwo S. Floryana.- Męczeństwo S. Jana Nepomucena.- S. Stanisław Kostka. - N. Panna z synem. - S. Józef z Chrystusem P.- Zmartwychwstanie Pańskie, figury wielkości naturalnej Wszystkie te obrazy mają być Czechowicza.
54. W Pilicy w kościele XX. reformatów w jednym z ołtarzów bocznych S. Franciszek Seraficki.
55-56. S. Stanisław wskrzeszający Piotrowina. - S. Stanisław Kostka; do kościoła katedralnego poznańskiego. Te obrazy dziś nie istnieją, i zdaje się, ze w pożarze który wnętrze tej świątyni r. 1772 dotknął, wraz z innemi jego ozdobami zgorzały.
57. W kościele XX. paulinów we wsi Leśna, w dawnem wojew. brzesko-litewskiem, mają być jego obrazy (T. Święcki, Opis staro. Polski 1828 II, 225; tudzież K. W. Wójcicki, Opis cudownego obrazu w Leśny, Alleluja 1843 str. 248).
58.-59. W Siemiatyczach, majętności niegdyś księżnej Anny z książąt Sapiehów Jabłonowskiej, wojewodziny bracławskiej, w kościele XX. missyonarzów w ołtarzach: Najś. Panna i S. Wincenty a Paulo (Dyaryusz bytności króla Stan. Augusta w Siemiatyczach, w grudniu 1793 r. w Korres. krajowym i zagranicznym warsz. z d. 10 grudnia 1793 r.. Dodatek do Nr. 99, str. 2209 ).
60.-61. W Wilnie w kościele katedralnym: S. Ignacy Łojola, spotykający się, przed Rzymem z Chrystusem P. krzyż niosącym, w kaplicy Ś. Ignacego, obraz przeniesiony tu r. 1798 z kościoła pojezuickiego Ś. Ignacego; miary łokci 7½- 3 (M. Baliński, Wilno 1835 str. 175). Ukrzyżowanie Zbawiciela, pod krzyżem stoją Najś. Panna i S. Marya Magdalena; w kaplicy tego imienia, obraz przeniesiony tutaj z kościoła niegdyś Ś. Kazimierza, odnawiany przez Januszewicza (Wizerunki i roztrząsania naukowe. Wilno 1838.1, 25 i 1841. XXH, 139). Z tego obrazu sztych wykonany przez Antoniego Oleszczyńskiego w Paryżu, jest w Album wileńskiem J. K. Wilczyńskiego.
62.-76. W kościele Ś. Katarzyny przy klasztorze panien benedyktynek w Wilnie znajduje się obrazów oryginalnych Czechowicza sztuk trzynaście: W w. ołtarzu Zaślubienie S. Katarzyny z dzieciątkiem Jezus na rękach Najś. Maryi Panny; obraz znacznych rozmiarów i wielkiej piękności, lubo przez czas uszkodzony (Wizerunki… Wilno 1838 I, 77). - Święta Trójca, obraz w. ołtarza umieszczony nad poprzednim. - Niepokalane poczęcie N. Maryi Panny, w ołtarzu bocznym. - S. Placyda, w ołtarzu bocznym. - S. Gertruda, której się Chrystus P. objawia w widzeniu, w ołtarzu. - S. Mechtylda, w ołtarzu. - Nad tym obrazem mniejszy owalny S. Franciszka. - S. Benedykt opat, w ołtarzu, obraz odznaczający się. - S. Scholastyka ksieni, założycielka zakonu PP. benedyktynek, w ołtarzu; obraz takoż wyższych zalet. - Nadto cztery obrazy pomniejsze nad obrazami ołtarzowemi, legendy z życia świętych przedstawiające. - Prócz tych 13 obrazów, znajdowały się jeszcze w tymże kościele w dwóch pobocznych ołtarzach obok wielkiego, ponad mensą u dołu dwa małych rozmiarów piękne obrazy: Rodzina Święta i Zwiastowanie N Panny, atoli obrazy te w ostatnich czasach znikły.
77. W kościele pojezuickim na teraz parafialnym Ś. Rafała w Wilnie na przedmieściu Snipiszki: Wzniesienie do nieba archanioła Rafała w przytomności starego Tobiasza i jego rodziny. Obraz ołtarzowy, który w czasie wojny napoleońskiej przeniesiony był z tego kościoła czasowo. do kościoła ś. Jakóba na Łukiszkach. a następnie tu zwrócony.
78. W kościele Ś. Jakóba na Łukiszkach w Wilnie, mają być podobno obrazy Czechowicza (J. 1. Kraszewski, Wilno... 1840. II, 354).
79.-85 . W kościele PP. wizytek w Wilnie na przedmieściu Rosa zwanem, jest siedm dobrze dochowanych jego obrazów, umieszczone w ołtarzach. (J. Saunders str. 640; J. I. Kraszewski, Wilno... II, 491; Wizerunki... Wilno 1838. I, 78); a mianowicie: Nawiedzenie N. Panny, ww. ołtarzu, obraz wielkiego rozmiaru. - S. Joanna Franciszka Fremiot de Chantal, pierwsza matka zgromadzenia PP wizytek. - S. Franciszek Salezyusz, ustawodawca tegoż zakonu. - Chrystus P. ukrzyżowany, obraz zalecany z wybornego rysunku. - S. Józef piastujący na rękach dzieciątko Jezus; obraz najwyższych zalet, nie tylko znawców lecz każdego uczuciem obdarzonego widza oko i serce zachwycający. Z tego obrazu sztych w Album wileńskiem J. K. Wilczyńskiego, Antoniego Oleszczyńskiego. - S. Franciszek Ksawery postrzegający w widzeniu mnogość krzyżów po niebie rozproszonych. - S. Jan Ewangelista w zachwyceniu, z piórem w ręku; do celniejszych dzieł artysty należący.
86. W kościele Ś. Stefana przy klasztorze PP. maryawitek w Wilnie na przedmieściu rudnickiem był ww. ołtarzu obraz Czechowicza (Wizerunki… Wilno 1838. I, 78), przedstawiający S. Józefa z dzieciątkiem Jezus, S. Anną i aniołem. Obraz ten wielkich zalet przeniesiony tu był z pojezuickiego niegdyś kościoła Ś. Ignacego, a w ostatnich czasach stał się własnością znanego miłośnika sztuk p. Kazim. Wilczyńskiego.
87.-90. W kościele Ś. Jerzego przy Seminaryum dyecezyalnem wileńskiem były na ścianach bocznych cztery Czechowicza obrazy, pochodzące z kościoła niegdyś Ś. Ignacego: S. Franciszek Borgiasz.- S. Aloizy Gonzaga - Przebicie serca S. Teressy. - S. Anna z Joachimem i N. Panną Maryą dzieckiem. Obrazy źle utrzymywane i nieco podupadłe, nie wiadomo w czyje posiadanie przeszły.
Twierdzi J. Saunders, str. 640, ze w kościele wileńskim S. Kazimierza, przedtem należącym do jezuitów, następnie missyonarskim, dziś zaś na katedrę grecką zamienionym, miały być jego obrazy, mianowicie zaś S. Jan Nepomucen. Lecz to jest mylne, gdyż obrazy tego kościoła malował uczeń Czechowicza, niewiadomego nazwiska, presbiter unicki. W Wilnie nadto w rękach prywatnych były lub są dotąd niektóre obrazy Sz. Czechowicza:
91.-103. Posiadali takowe prof. Gdański i prałat Dłuski (J. Saunders, str. 640). Tego ostatniego zbiór obrazów przeszedł na własność P. Konstantego Nowomiejskiego, u którego dziś są prace Czechowicza następujące: S. Jan Kanty wstępujący do nieba; małego rozmiaru. Wskrzeszenie Piotrowina przez S. Stanisława, małego rozmiaru. S. Franciszek Ksawery nawracający Indyan, niewielkiego rozmiaru. S. Józef z dzieciątkiem Jezus, takoż małego rozmiaru. S. Anna ucząca czytać N. Pannę Maryę, okrągły.- Prof. J. Saundres miał jego piękny obraz S. Magdalena. - S. Jan Nepomucen modlący się; miara łokci 2 ½- 1 ¾. jest w zbiorach dra Kazim. Wilczyńskiego. - Zjawienie się dwóch aniołów grających na cytrze i śpiewających przed S. Janem Kantym, który układa na pulpicie śpiew gregoryański do hymnu o N. Pannie przez siebie napisanego, a niebieską ową melodyę z natężeniem słucha i przejmuje. (Wizerunki Wilno 1838. I, 100-101). Obraz ten niewielki lecz pełen zalet, należał do pro!. Mikołaja Mianowskiego, obecnie ma być u jego wdowy w Solecznikach pod Wilnem. - S. Józef z dzieciątkiem Jezus w obłokach nad kulą ziemską siedzący; prośby z niej ludzkie do Niebios wznoszące się, wypisane na osobnych kartkach: Bonam mortem, Venaim peccatorum, Serenitatem, Panem, Sanitalem, Devotionem; takowe Chrystus Pan podpisem Fial potwierdza. Pomysł nie zupełnie trafny, lecz pięknie Wydany. Mały ten obraz był niegdyś w kościele Ś. Ignacego, obecnie u P. Walinowicza. - S. Paweł po nawróceniu uleczony przez Ananiasza, figury wielkości prawie naturalnej (J. I. Kraszewski w Athenaeum 1846. III, 81). - Pan Jezus w dziecinnym wieku rozprawiający z Doktorami (M. Czarnowski w Dzień, wileńskim z r. 1822. III, 109). - Cud S. Jana Kantego ze stłuczonym garnkiem mleka, obraz największych zalet, za arcydzieło malarza przez znawców uznany (przytoczony przez J. Saundersa str. 635, tudzież przez Michała Czarnowskiego w Dzień, wileńskim z r. 1822. III, 109.) Przedmiotem tego obrazu jest spotkanie Ś. Jana Kantego przed gmachem akademickim w Krakowie, biednej w rozpaczy służącej, która stłukłszy garnek z mlekiem, surowej za to obawia się kary; wzruszony litością mąż Boży, składa rozproszone skorupy naczynia, które w jego rękach zrastają, a rozlane mleko cudownie się nagradza; w głębi trzech studentów akademii krakowskiej przypatruje się ciekawie tak dziwnemu zjawisku. Studenci owi mają wysoko podgolone czupryny, w czem malarz popełnił anachronizm, gdyż podówczas w Polsce długie jeszcze włosy noszono. Miara cali 51-36. Obraz ten długo zostawał w zapomnieniu i w zupełnej niewiadomości jego wysokich zalet. Dopiero w r. 1811 Adam hr. Chreptowicz członek honorowy uniwersytetu wileńskiego, wybrany na wizytatora szkół gubernii grodzieńskiej, zwiedzając szkołę powiatową XX. Bazylianów w Żyrowicach, dostrzegł ów obraz w pokojach biskupa unickiego brzeskiego Józefata Bułhaka, natenczas tamże przemieszkującego. Znawczem okiem oceniwszy wartość obrazu, uprosił biskupa o jego pożyczenie dla zdjęcia kopii i przesłał go do Wilna professorowi J. Rustemowi Użyty do skopiowania Januszewicz trzy aż tegoż kopie wykonał, a tak mu się udały, iż sami professorowie Rustem i Saunders kopii od oryginału rozeznać nie mogli. Jedna z nich odesłana biskupowi Bułhakowi, druga hr. Chreptowiczowi, sam zaś oryginał pozostał w zbiorach szkoły malarskiej uniwersytetu wileńskiego, w dalszym czasie wraz z wszelkiemi uniwersyteckiemi zbiorami przewieziony do Kijowa. Kopia trzecia jest dotąd w Wilnie, własnością professora i dziekana byłego tamecznego uniwersytetu, radcy stanu Michała Pełki Polińskiego.
104. W kościele XX. missyonarzów w Śmiłowicach, dobrach PP. Moniuszków były jego roboty (J. Saunders, str. 640).
105. Syn marnotrawny, obraz niegdyś należący do Krasińskiego oboźnego kor.
106. W Szczorsach u hr. Adama Chreptowicza są jego prace (Ale. Przezdziecki w Athenaeum zr. 1842 II, 187).
107-109. Trzy głowy starców, w Dobrowlanach u hr. Adama Günthera (Ale. Przezdziecki w Athenaeum 1842 II, 192).
110. Portret S. Czechowicza przez niego samego robiony, w Postawach u hr. Tyzenhauza (Ale. Przezdzlecki w Athenaeum 1842 II, 198). Ten wizerunek uprzejmie przez właściciela w oryginale nadesłany, posłużył do wykonania dołączonej tu ryciny.
111. W kościele katedralnym Mińskim były jego obrazy (J. Saunders, str. 640); między innemi S. Józef z dzieciątkiem Jezus na ręku, wielkości naturalnej.
112. S. Benedykt, miara łokci 4-2 blisko, w kaplicy w Czerwonym Dworze w gub. kowieńskiej u hr. Benedykta Tyszkiewicza.
113. Narodzenie Chrystusa P., obraz odznaczającej się piękności, w Ostrowiu u hr. Jana Tyszkiewicza.
114. S. Franciszek modlący się przed dzieciątkiem Jezus, miara łokci 1½ -1 przeszło; w Żurowicach w zbiorze X. biskupa Hołubowicza.
115-117. Zwiastowanie N. Panny, miara łokci 1½ -1. Niemniej dwa inne obrazy treści religijnej; w Kociuchowie. pow. Borysowskim up. Wincentego Hornowskiego.
118. Cudowne przeniesienie przez aniołów domku Loretańskiego; rysunek na szaro wykończony na tekturze, nigdy olejno niemalowany, miara cali 15-11. W Łohojsku u hr. Konstantego Tyszkiewicza.
119. Śmierć S. Benedykta, małego rozmiaru; przedtem malarza Wal. Wańkowicza, nabyty za wysoką kwotę przez księżnę Aleksandrowę z Morszkowskich Radziwiłłowę.
120. Przedstawienie w świątyni Pańskiej, obraz należący do znacznej prywatnej galleryi we Lwowie, był do nabycia tamże r. 1839 przy sprzedaży publicznej tejże galleryi (Gazeta lwowska z r. 1839 Nr 64 str. 394).
121-122. Bawiąc w Rzymie wykonał obrazy dla kościołów SS. Jana i Pawła, tudzież pielgrzymów polskich S. Stanisława w obu dotąd znajdujące się. (Seb. Ciampi, Viaggio in Polonia... Firenze 1831 str. 152. - L. Kosicki, opis kościoła S. Anny w Krakowie, w programmie popisów liceum S. Anny, Kraków 1833 str. 31). W tym ostatnim kościele jest jego Chrystus na krzyżu (Kuryer krako. z r. 1834 str. 295).
123-126. Portrety: Jana Aleksandra Lipskiego, kardynała biskupa krako., z którego sztychował J. F. Mylius w Warszawie. - Jana Fryderyka Sapiehy, kanclerza w. lit., z którego sztychował J. F. Mylius 1741 w Warszawie. - Sebastyana Dembowskiego biskupa kujawskiego, sztychowany przez J. F.Myliusa r. 1743. - Księcia Hieronima Radziwiłła, który szczególniej uczcił malarza, gdy chcąc się dać malować i na ten cel sprowadzając go do Ołyki rezydencyi swojej, wysłał po niego pojazd i kuchnię (Kalendarz domowy warsz. A. Gałęzowskiego na r. 1832, str. 26).
Obrazy S. Czechowicza w zamku Podhoreckim niedaleko Brodów znajdujące się, sztuk 107 (przytoczone w opisie tego zamku przez Stanisława Przyłęckiego w Dniestrzance St. Jaszowskiego. Lwów 1841, str. 11-17):
127. Anioł, Tobiasz podaje mu rękę.
128. A. Panna ze S. Dominikiem.
129. S. Stanisław Kostka trzyma P. Jezusa.
130. Głowa A. Panny, kopia z Rafaela.
131. S. Apolonia.
132. Porciunkula.
133. Mojżesz, lud na puszczy od ukąszenia wężów zabezpieczający.
134. Jezus nogi uczniom umywa.
135. Jezus dziecię zasypia, aniołowie pokazują mu narzędzia przyszłej jego męki.
136. S. Paweł nawraca Sergiusza konsula.
137. S. Paweł, któremu chcą czynić ofiary jako bożkowi.
138. S. Stanisław Kostka od anioła kommunię przyjmuje.
139. N. Panna z Dzieciątkiem Jezus, kopia z Rafaela.
140. N. Panna śpiącego Jezusa S. Janowi pokazuje.
141. S. Antoni z Padwy.
142. Zaślubienie S. Katarzny, i P. Jezus.
143. S. Stanistaio Szczepanowski Piotrowiną wskrzesza.
144. S. Roch.
145. Chrystus oddaje klucze Piotrowi.
146. S. Józef trzymający Jezusa.
147. S. Onufry przyjmuje kommunię od anioła.
148. S. Józef z P. Jezusem, otoczony aniołami.
149. S. Kajetan całuje ranę boku Chrystusowego.
150. S. Antoni z Padwy trzyma P. Jezusa.
151. S. Antoni z Padwy trzyma P. Jezusa między ubogiemi.
152. Jezus, Marya i Józef.
153. S. Jan chrzci P. Jezusa w Jordanie.
154. S. Szymon wprowadza M. Pannę do kościoła,
155. Professya S. Borgiasza.
156. S. Franciszek Ksawery.
157. N. Panna z dzieciątkiem Jezus, z Rafaela.
158. N. Panna z dzieciątkiem Jezus, inna kopia z Rafaela.
159. Natan i Abison w rozstąpioną ziemię z ludźmi zapadający.
160. N. Panna trzyma stojącego P. Jezusa, na głowie ma zasłonę.
161. N. Panna trzyma śpiącego P. Jezusa, głowę ma pod zasłoną.
162. S. Anna trzymająca N. Pannę.
163. S. Józef któremu we śnie okazuje się anioł.
164. P. Jezus któremu anioł kielich podaje.
165. Wniebowzięcie N. Panny.
166. Dzieciątko Jezus śpiące między aniołami.
167. Piłat umywa ręce od sprawy Jezusa.
168. Pan Jezus z krzyżem.
169. P. Jezus upada pod krzyżem.
170. P. Jezus krzyż dźwigający, któremu N. Panna, drogę zachodzi.
171. Pan Jezus związany, Nikodem krzyż niesie.
172. P. Jezus pod krzyżem upada, Weronika chustkę podaje.
173. P. Jezus pod krzyżem upada, Cyreneusz krzyż podnosi.
174. P. Jezus z krzyżem za bramę wychodzi, niewiasty płaczące zachodzą mu drogę.
175. P. Jezus pod krzyżem upada, od katów ciągniony.
176. P. Jezus ze szat obrany.
177. P. Jezus na krzyż przybijany.
178. P. Jezus ukrzyżowany.
179. P. Jezus zdjęty z krzyża.
180. P. Jezus w grobie złożony.
181. P. Jezus wstępuje do piekieł.
182. Zmartwychwstanie Chrystusa.
183. N. Panna prowadzi Jezusa, S. Józef i S. Jan/ Obraz na srebrnej blasze.
184. Spoczynek w podróży N. Panny z P. Jezusem i S. Józefem.
185. S. Franciszek.
186. P. Jezus do słupa przywiązany.
187. Cecylia.
188. Tomasz niewierny kładzie palec w ranę boku Chrystusa,
189. S. Urszula.
190. Złożenie do grobu Chrystusa.
191. Marya Magdalena pokutująca.
192. N. Panna trzyma Dzieciątko Jezus.
193. N. Panna i S. Józef.
194. P. Jezus i S. Jan.
195. Narodzenie P. Jezusa.
196. Marya Magdalena leżąca na ziemi.
197. S. Franciszek.
198. Zwiastowanie P. Maryi.
199. Pan Jezus przy Józefie konającym.
200. Pan Jezus ubiczowany pada na ziemię.
201. S. Antoni klęczy przed P. Jezusem.
202. S. Franciszek na puszczy.
203. P. Jezus ukazuje się Apostołom.
204. S. Paweł. 205. Herod każe zabijać dzieci w Egipcie.
206. S. Stanisław Kostka bierze P. Jezusa od P. Maryi.
207. Porcinkula.
208. S. Sebastyan.
209. Powitanie Ś. Elżbiety.
210. S. Franciszek na modlitwie.
211. Tomasz niewierny dotyka boku Chrystusa palcem.
212. N. Panna trzyma dziecię Jezus i Ś. Józef.
213. P. Jezus wkłada wieniec na głowę Ś. Katarzyny.
214. Tobiasz z synem, którym ukazuje się anioł.
215. N. Panna z P. Jezusem, Ś. Elżbieta i S. Józef.
216. N. Panna podaje P. Jezusa S. Józefowi.
217. Pan Jezus po zmartwychwstaniu ukazuje się aniołom.
218. S. Antoni z Padwy.
219. P. Jezus mówiący do zakonnicy.
220. S. Bruno.
221. Zwiastowanie N. Maryi Panny.
222. S. Kazimierz klęczący.
223. S. Fidelis, kapucyn męczennik.
224. S. Michał archanioł.
225. N. Panna i S. Feliks.
226. S. Augustyn.
227. Serce P. Jezusa.
228. Adam i Ewa.
229. P. Jezus przed Piłatem.
230. S. Makary na puszczy, kuszony od złego ducha.
231. Judasz całuje P. Jezusa.
232. N. Panna trzyma dziecię Jezus, i S. Józef.
233. Obrzezanie Jezusa Chrystusa, kopia z Juliusza Romano, obraz wielkiego rozmiaru.
Obrazy S. Czechowicza w kollegiacie akademickiej XX. jezuitów w Połocku, około r. 1770 w ciągu lat dwóch malowane. z opisu J. E. Lachnickiego.
234. Stefan Batory, fundator Kollegium Potockiego r. 1579; wielkości naturalnej. Miara łokci 3 ½-2. W refektarzu.
235. Gody w Kanie Galilejskiej.
236. Chrystus P. uczący w kościele doktorów: dwaj z nich mają okulary na nosie.
237. Chrystus P. na puszczy usługiwany przez aniołów.
238. Nakarmienie zgłodniałych na puszczy.
239. Ostatnia wieczerza Chrystusa P. z uczniami.
240. Wniebowzięcie Bogarodzicy.
241. Ukazanie się Chrystusa P. dźwigającego krzyż S. Ignacemu przed Rzymem. Powtórzenie obrazu będącego w katedrze wileńskiej.
242. S. Stanisław Kostka piastujący na ręku dzieciątko Jezus.
Nra 235-542 miary łokci 2-2, wszystkie w refektarzu.
243. Chrystus Pan z sercem płomienistem.
244. Paweł III. papież.
245. Grzegorz XIII papież.
246. Bellarmin kardynał.
247. Mikołaj Łęczycki prowincyał lit. jezuicki.
248. Piotr Skarga.
249. Wawrzyniec Ricci ostatni generał jezuicki.
250. Błogosławiony Franciszek de Hieronymo.
251. Wielebny Ludwik de Ponte.
252. Wielebny brat Berchmans.
253. Wielebny Alfons Rodriques.
254. Wołłowicz podkanclerzy.
255. Żuk dobroczyńca zakonu.
Nra 243-255 owalne, po 1½ łokcia wysokie, w refektarzu nad poprzedniemi.
256. S. Aloizy Gonzaga, z krzyżem i lilią w ręku; głowa w promieniach. Wielkości naturalnej, owal, około 4 łokci wysoki.
257. S. Stanisław Kostka, któremu ukazuje są dzieciątko Jezus; głowa w promieniach. Owal, około 4 łokci wysoki.
258. N. Matka piastująca śpiące dziecię Jezus. Kwadrat po 2½ łokcia.
259. S. Stanisław Kosika w zachwyceniu, utrzymywany przez aniołów. Kwadrat po 2½ łokcia.
Nra 256-259 na korytarzach.
260. Chrystus Pan na krzyżu. Miara łokci 1- ½ .
261. N. Matka z dziecięciem Jezus na ręku. Miara łokci 1-1.
Nra 260-261 w mieszkaniu księdza ministra.
262. N. Matka z dziecięciem spiącem na ręku. Około 1½ łokcia w kwadrat. W oratoryum duchownem.
263. Błogosławiony Jędrzej Boholi. Owal 1½ łokcia wysoki.
264. S. Borgiasz otoczony aniołami w zachwyceniu przed N. Sakramentem. Miara łokci 3½-2 ½ . Uszkodzony.
Nra 263-264 w zakrystyach
265. N. Matka ze S. Kazimierzem, N. Janem Nepomucenem i błogosławionym męczennikiem Jozafatem Kuncewiczem arcyb. połockim. Osoby wielkości naturalnej: Miara łokci 8 ½-4.
266. N. Matka oddaje dziecię Jezus w ręce S. Stanisława Kostki, poniżej S. Aloizy Gonzaga i S. Franciszek Borgiasz. Osoby wielkości naturalnej; miara łokci 8 ½-4.
267. S. Michał Archanioł pokonywający szatana. Miara łokci 3 ½- 1½ .
268. Anioł Stróż prowadzący duszę do nieba. Miara łokci 3½-1½.
269. S. Barbara wstępująca do nieba. Miara łokci 3½ -1 ½.
270. S. Katarzyna męczenniczka. Miara łokci 3 ½-1 ½.
271. Spotkanie S. Elżbiety z N. Panną. Owal, 4 łokcie wysoki.
Nra 265-271 w kościele Ś. Szczepana.
272. Chrystus P. krzyż dźwigający zachodzi drogę S. Ignacemu przed Rzymem. Miara łokci 7 ½-3 około. Powtórzenie obrazów w katedrze wileńskiej i w refektarzu.
273. S. Borgiasz w zachwyceniu przed N. Sakramentem. Miara łokci 3 ½- 2 ½, odmienny od wyżej przytoczonego pod N. 264.
Nra 272 - 273 w kościele Ś. Krzyża.
274. Śmierć S. Ksawerego apostoła Indyj wschodnich. Miara łokci 1 1/2-3 około.
275. S. Szczepan wstępujący do nieba. Miara łokci 8 ½-4; obraz w wojnie 1812 r. mocno uszkodzony.
Nra 274-275 w kościele Ś. Ksawerego na Mogile, 2 wersty od Połocka.
276. Stefan Batory, wielkości naturalnej. Był w domu wiejskim Spas pod Połockiem, spalony podczas wojny r. 1812.
277. Piotr Skarga, wielkości naturalnej. Tamże, podobnemu uległ losowi, wraz z kilku innemi pomniejszemi obrazami Czechowicza.
Kościół i kollegium pojezuickie w Połocku w późniejszym czasie zajęte zostały na korpus kadetów, a część obrazów Czechowicza poszła w poniewierkę i rozproszenie.
278. W Olesku w kościele XX. kapucynów: S. Stanisław wskrzeszający Piotrowina, obraz wielkiego rozmiaru; podobnego układu lecz mniejszy jest w Podhorcach, przytoczony wyżej.
S. Czechowicz jako troskliwy przestrzegacz natury w utworach swych, zwykł był przy rozpoczęciu jakiego obrazu zrysowywać poprzednio na papierze z natury pojedyncze figury i części ciała, a nawet draperye i różne sprzęty, które następnie w obrazy przenosił. Zbiór takich jego rysunków posiadał P. Kasper Borowski nauczyciel w gimnazyum białostockiem. Wiele szkiców jego należących spadkiem do Smuglewiczów, poszły do zbiorów hr. Adama Günthera W Dobrowlanach i hr. Tyzenhauza w Postawach. Opisał je starannie Alex. hr. Przezdziecki w Athenaeum z r. 1842. Szkice te całą genialnością artysty nacechowane, wielkie są wartości dla krajowej sztuki; zebranie onych i ogłoszenie sztychem, jak niemniej upowszechnienie sztychem obrazów samych Czechowicza, byłoby wielce korzystnym nabytkiem dla sztuki, a pięknym pomnikiem dla sławy malarza. Niektórzy piszą Czechowicza Szymonem z Lipnicy; lecz pochodzenie to rozumieć należy nie jako malarza samego, ale jego świętego patrona. Przypisują mu, jako też i Dolabelli, odznaczający się obraz Zdjęcia z krzyża u P. Maryi w Krakowie pod małym chórem na ścianie zawieszony; ale to jest błędne, a obraz ten pewnie z Włoch dawniej sprowadzony został.
(O S. Czechowiczu pisali: Józef Saunders, wiadomość o życiu i dziełach Czechowicza w Dzienniku wileńskim z r. 1815 II, 625-640.- J. E. Lachnicki, wiadomość o obrazach w Połocku, Dziennik wil. z r. 1817 VI, 144- 152. - Ignacy Mieroszewski, wzmianka w rozprawie o malarstwie z r. 1817 w Rocznikach tow. naukowego krakowskiego 111. 243, gdzie twierdzi iż Czechowicz rodem jest z Wieliczki, lecz to jest błędne, gdy i księgi metrykalne wielickie, staraniem P. Amb. Grabowskiego przejrzane, zamilczają o tem pochodzeniu. - Wzmianka bezimienna w Tygodniku wileń. z r. 1820 X, 152. - J. M. Ossoliński, wiadomość w Czasop. Lwowskim z r. 1828 I, 120- 125. - Wzmianka w Kalendarzu A. Gałęzowskięgo na rok 1832. - Wspomnienie w Kuryerze krakowskim z r. 1834 N. 74 i z r. 1835 N. 1. takoż wywodzi go z Wieliczki. - Alex. hr. Przezdziecki. wiadomość o szkicach S. Czechowicza w Athenaeum J. I. Kraszewskiego z r. 1842 II, 186- 194. - Julian Heppen. wspomnienie w dzienniku Zorza, Warszawa 1844 r. sir. 134-7, takoż z Wieliczki pochodzenie malarza wywodzący. - Pominąć tu nie można uwagi, że hr. Atanazy Raczyński, niepospolity sztuk pięknych znawca w znakomitem dziele swem o sztukach Del’art moderne en Allernagne, dając dorywczy obraz malarstwa w Polsce, nic nie wie o istnieniu S. Czechowicza. - J. R. Kuessli 1779 fol. wspomina go zowiąc zarówno Cekowitz, Cenowiz i Lekowitz, ztąd bajka o malarzu Szymonie Lekowiczu. który jest tymże samym S. Czechowiczem).
W lustracyi m. Starej Warszawy r. 1754 przez J. J. Dawidsona Gminnego dokonanej, zapisany jest słynny ten malarz jako mieszkający wraz z Łukaszem Smuglewiczem, w rynku Starego Miasta, w kamienicy Tomasza Czempińskiego, obecnie Nr. 59 (w Archiwum główne m Król. Pol. Ks. 940, str. 6). W życiorysie jego powiedziane było, iż w tymże domu już r. 1750 oba malarze stali: okazuje się więc, że tam było ich trwałe długoletnie zamieszkanie.
C. H. de Heineken, Diet, des Artistes, wspomina o Czechowiczu w kilku słowach dwukrotnie, a robi z niego dwóch oddzielnych niby malarzy, raz IV, 10 zowiąc go Simon Cescowitz, gdzie przywodzi jeden jego obraz S. Wincenty a Paulo przed. N. Panną, z którego sztychował J. B. Jacoboni; inny IV, 470 pod istotnem malarza nazwiskiem S. Czechowicz.
G. K. Nagler III, 232 wie o nim takoż bardzo mało, jednak wzmiankuje o nim dokładniej, przyznając mu, że był biegłym polskim malarzem, ein geschickter polnischer Maier. Wszakże zowie go Czechowicza, a idąc za błędem innych, odróżnia go od mniemanego Lekowicza. Zarzucają cudzoziemcom, iż w dziełach o sztuce zbyt mało i niedokładnie, a nawet zupełnie mylnie mówią o artystach polskich; Nagler ulega takoż temu obwinieniu. Wszelako dziwić się temu niewypadałoby, a przypisać trzeba raczej winę nam samym, gdy tak mało przedtem o artyzmie ojczystym wspominaliśmy, wiedzieć o nim prawie jakby niechcąc. Spodziewać się trzeba, że od obudzonej pod tym względem u nas ciekawości i objawionych około tego przedmiotu prac zasobniejszych, zwróci się na nie uwaga pisarzów zagranicznych, a sztuka polska jak dotąd nieznaną i lekceważoną przez nich nie będzie.
Do dzieł malarskich S. Czechowicza przydać jeszcze należy, piękny obraz w kościele Mielnickim na Polesiu Wołyńskiem znajdujący się: S. Franciszek kluczący w obłokach (Gazeta Warsz. z r. 1852 Nr. 130, dodatek). Niemniej z rysunku jego w Rzymie wykonanego rycinę, Wskrzeszenie Piotrowina, z napisem u dołu: Romae Simon Czechowicz delin.; exemplarz tej ryciny odbity na jedwabnej różowej materyi, jest w zbiorze zakładu imienia Ossolińskich we Lwowie.
X. Piotr Widawski w opisie kościoła i klasztoru XX. cystersów w Obrze w poznańskiem (Przyja. Ludu z r. 1841 N. 28. I, 220) powiada, że w tymże kościele ww. ołtarzu jest obraz Wniebowzięcia Najś. Maryi Panny, malowany r. 1756 z obstalunku opata Józefa Michała Loki, przez Czechowicza z Poznania. O malarzu tym poznańskim, jego uzdolnieniu, jako też czyli był w związku jakowym pokrewieństwa z Szymonem Czechowiczem, nie posiadamy żadnej innej wiadomości.
R. 1446 przyjął prawo miejskie w Krakowie, Joannes Czesia pictor. (Z akt miejskich A. Grabowski Skarbniczka str. 40).
R. 1536 przyjął prawo miejskie w Krakowie. Benedict Czipser de Lenczona pictor. Mozę Cypser z Łęczny. (Za księgą Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 42).
Uczeń Fr. Smuglewicza w Warszawie, robił z talentem al-fresco architektury i widoki. Zginął na Pradze r. 1794. znajdując się tamże przypadkowo w czasie zdobywania.
Malarz osiadły w Krakowie i mieszczanin tego miasta w drugiej połowie 16-go wieku. Wdowa po nim pozostała Barbara, wyszła powtórnie za mąż za malarza krakowskiego Jakóba Mertens, który r. 1598 wynosząc się z tego miasta do rodzinnego kraju Niderlandów, testamentem zapis onej uczynił. Innej wiadomości o malarzu tym Pawle Tomtorn nie ma, ani tez o jego pracach; testament zaś rzeczony, wzmiankujący o nim, znajduje się w archiwum miasta Krakowa.
W aktach radzieckich krakowskich wzmiankowany jest pod r. 1583, jako starszy cechu malarskiego, a pisany Paweł Czumthorn (A. Grabowski, Skarbniczka, str. 43).
W regestrach miasta Krakowa zapisał pod r. 1587 Lonher: „P. Tomaszowi Sławek dałem pożyczkę z Skarbu publicznego grzywien 2 groszy 24, których on użył na zapłatę malarzowi Pawłowi czum Thurn, za odnowienie obrazów w Izbie Radzieckiej, które on swoim kosztem chciał mieć odnowione.“ (A. Grabowski, Mozaika w Bibl. Warsz. z r. 1855, IV, 59).
Okazuje się tedy, iż malarz ten Krakowski mylnie był przez nas wyczytany Tomtorn, i że raczej zwał się Czumthurn, Czumthorn, może Czumturn.
Wzmiankowany jest w aktach radzieckich lwowskich pod r. 1629, jako malarz tameczny z przedmieścia Halickiego. (Z notat P. Żegoty Pauli).
Urzędnik przy ekonomii rządowej we Lwowie, potem emeryt, bawił się rysowaniem okolic lwowskich. Widoki Lwowa zdejmował wielokrotnie, z szczególną dokładnością, które zrysowane na papierze, kolorami następnie podkładał. Był on rysownikiem z niezmierną cierpliwością pracującym. Umarł w Lwowie około r. 1840 w biednym stanie. Szkice jego dostały się po nim artyście malarskiemu lwowskiemu Maszkowskiemu.
Malarz krakowski, był starszym zgromadzenia malarzy krakowskich r. 1552, jak to poświadczają akta radzieckie tego miasta, księga 8-19 str. 778.
Szwedzki generał i senator; pełen zdolności człowiek, oddawał się szczególnie inżynieryi i nauce budownictwa wojennego, przytem był bardzo biegłym rysownikiem. Nieodstępny towarzysz wypraw wojennych Karola Gustawa, znajdował się w wojsku szwedzkiem w czasie całej wojny w Polsce przez tego króla ukończonej, r. 1655 rozpoczętej a pokojem Oliwskim r. 1660 ukończonej; pełnił on wówczas obowiązki generał-kwatermistrza wojska, będąc zaś naocznym świadkiem i współdziałaczem owoczesnych wydarzeń, zdejmował sam plany wojenne różnych kraju polskiego okolic, główniejszych bojowisk, rysunki miast, zamków i licznych scen tejże wojny. Z takowych jego rysunków wykonane sztychy, zdobią dzieło Samuela Bar. de Pufendorf, De rebus a Carolo Gustavo Sueciae Regegestis Norimbergae 1696 fol.; wszystkie zaś rzeczone rysunki Dahlberga podwójną dziś mają wartość, bo nietylko artystyczną lecz i historyczną, przedstawiając dokładne widoki z natury zdjęte celniejszych miast i zamków polskich w połowie 17-go wieku, tudzież wiele zdarzeń i scen wojennych z tamtej epoki. Z pomiędzy nich odznaczają się pięknością i historycznem zajęciem, prócz mappy król. polskiego, innej okolicy Gdańska, niemniej licznych planów okolic, zamków i miejsc obronnych, widoki następujące:
Posłuchanie dane przez Karola Gustawa Przyjemskiemu w obozie pod Kołem d. 16 sierpnia 1655 r. - Zamek Łowicki. - Zajęcie Warszawy przez Szwedów d. 30 sierpnia 1655 r. - Utarczka pod Tarnowem d. 23 września 1655 r.- Zdobycie przez Szwedów Krakowa d. 8 Października 1655 r. - Hołd Koniecpolskiego Karolowi Gustawowi pod Krakowem złożony d. 16 października 1655 r. - Hołd Potockiego pod Nowem-miastem d. 3 listopada 1655 r. - Zamek Świecki. - Wzięcie Torunia d. 26 listopada 1655 r. - Bitwa pod Sandomirzem d. 24 marca 1656 r. - Potyczka pod Sandomirzem z wojskiem litewskiem d. 25 marca 1656 r. Bitwa pod Gnieznem d. 27 kwietnia 1656 r. Widok Gdańska. - Trzy bitwy pod Warszawą d. 18, 19 i 20 lipca 1656 r. - Widok Iłży. - Oblężenie Rygi 1656 r. - Widok Piotrkowa. - Widok Janowca. - Widok Pińczowa. - Inny widok Pińczowa. - Widok Brześcia-Kujawskiego. - Spotkanie się Karola Gustawa z Rakoczym pod Czmielowem d. 7 kwietnia 1657 r.- Inne przyjęcie przez Karola Gustawa Rakoczego we wsi Modlibożyce d. 1 kwietnia 1657 r. - Widok Zawichostu, z przejściem wojsk nieprzyjacielskich przez most 1657 r. - Oblężenie Brześcia-Litewskiego 1657 r. - Widok Zakroczymia, z przejściem wojsk przez most roku 1657. - Widok Warszawy z za Wisły 1656 r. - Oblężenie zamku Złotowa (Fiatów) r. 1657.- Widok Pułtuska. - Widok Bydgoszczy. - Oblężenie Grudziąża 1656 r. - Widok Kruszwicy 1655 r.
Wszystkie niemal te sztychy noszą podpis rysownika, na główniejszych zaś wypisany jest całkowicie: Erich Jönson Dahlberg locumtenens supremi Castrorum metatoris ad vivum delineabit, takoż: General Quartier meister Lieut. ad vivum delineahit. Z wojny tej szwedzkiej przez Karola Gustawa w Polsce prowadzonej, która krajowi naszemu tyle zrządziła niepowrotnych klęsk, strat i spustoszeń, jedna tylko podobno na teraz korzystna pozostaje pamiątka, właśnie te współczesne z natury zdjęte chociaż nieprzyjacielską ręką krajowe widoki; szacowny i ciekawy pomnik do znajomości historyczno-geograficznej dawnej Polski. Ktoby dziś z dzieła Pufendorfa zebrał wszystkie owe ryciny z rysunków Dahlberga kraju naszego dotyczące się, i wydał je z stosownem objaśnieniem w polskim języku, przysłużyłby się zaiste pożyteczną pracą literaturze historycznej krajowej.
Dahlberg był w Szwecyi dyrektorem generalnym budowy twierdz, następnie za Karola XI gubernatorem Inflant i kanclerzem uniwersytetu dorpackiego, w końcu feldmarszałkiem i senatorem, nadto otrzymał tytuł hrabiego. Zszedł z tego świata r. 1703. Do znamienitego dzieła Suecia antiqua et hodierna, wygotował większą część rysunków, przedstawiających widoki szwedzkich zamków, miast, portów, i starożytności. (G. K. Nagler III, 246. Jest tu wyrażony rok urodzenia Dahlberga, 1675; ale to jest widoczna pomyłka).
Kalligraf i malarz na rękopismach za czasów Augusta II w Warszawie pracujący. Archiwum kupieckie miasta Warszawy dochowuje piękny przywilej Augusta 11 z dnia 28 czerwca 1700 r., potwierdzenie przywileju Bractwu Młodzianków kupieckich w Warszawie. Przywilej ten na pargaminie, pisany bardzo ozdobnie, przystrojony ładną obwódką i pięknemi głoskami początkowemi; rysunek dobry, w kolorach. Na dole podpis: M. Dagobert S. Inne jego prace, jak niemniej szczegóły żywota, pozostają do poszukiwania dalszego.
Z rodziców szlacheckiego stanu zrodzony r. 1780 w Kurlandyi, syn pułkownika wojsk saskich, chodził do szkół w Nitawie, a ztamtąd udał się do Wilna na naukę malarstwa pod Fr. Smuglewiczem i Rustemem. Uzyskawszy stopień magistra sztuk pięknych r. 1809, zostawał adjunktem przy katedrze malarstwa w uniwersytecie wileńskim do r. 1820. W tym czasie uległ nieszczęściu: był on w znajomości z niejakim Cezikiem, który okazał się być fałszerzem assygnat; przy przeglądzie papierów tegoż znalezione pismo Damela, spowodowało skazanie jego na wywiezienie na Syberyę, jakoż do Tobolska wywieziony został, gdzie przez dwa lata pozostawał. Tam malował wiele portretów, miejscowych wyższych urzędników i innych osób, a nadto obrazy kościelne do kościoła ewangelickiego w Tobolsku i XX. Bernardynów w Tomsku. Z Tobolska odbywał z własnej woli podróże po Syberyi, do Irkucka, Omska, Jenisejska; wszędzie zaś zapisywał dostrzeżenia swoje, i utrzymywał całej podróży i pobytu w Syberyi dziennik, dotąd niedrukowany, a wielu szczegółami mający być zajmującym. księgi rękopiśmienne tych notat znajdują się w posiadłości w połowie P. Jerzego Kobylińskiego w Mińsku, w drugiej u hr. Konstantego Tyszkiewicza w Łohojsku. Całkowity dziennik podróży Damela do Syberyi, jest w szacownych zbiorach tegoż hr. Tyszkiewicza. Przymioty osobiste Damela zjednały mu na tern wygnaniu życzliwość wielu możniejszych osób, a zwłaszcza ówczasowego wielkorządcy Syberyi Sperańskiego, który go szczególnie polubił: stosunek ten osładzał mu wielce pobyt na miejscu, przyczynił się do ułatwienia powrotu. II. 1822 ułaskawiony wrócił na Litwę, osiadł w Mińsku, i tutaj oprócz krótkiej w r. 1836 do Petersburga podróży, do końca życia pozostał. Pracował ciągle i wiele; a umierając okrom dobrego imienia i z dzieł sławy, wzorem niejednego znakomitego artysty żadnego zapasu nie pozostawił. R. 1810 d. 30 sierpnia uderzenie apopleksyi pozbawiło go nagle życia; pochowany w Kalwaryi cmentarzu mińskim, w kaplicy pod w. ołtarzem, gdzie nad grobem zamiast pomnika zamieszczono jedno z celniejszych dzieł jego, obraz Chrystusa modlącego się w ogrójcu.
Damel był człowiekiem światłym, posiadającym rozległe wiadomości i wielkie obczytanie; przymiotów duszy i serca znamienitych, słodki, łagodny, dobroczynny, dowcipny, wesoły, przez co życzliwość i powszechny szacunek zjednać sobie potrafił. Powiedziało się wyżej jak w czasie pobytu w Syberyi, zaskarbił sobie przyjaźń ówczesnego kraju tego wielkorządcy. Mąż ten znakomity, po powrocie już Damela do Mińska, nie przestawał obdarzać go listowną pamięcią; a gdy do wyższych dostojeństw do Petersburga powołany, przez Mińsk przejeżdżał, dzień cały w mieście tern zatrzymał się, żeby go przebyć w skromnej pracowni ulubionego artysty. Dzieła jego malarskie odznacza łatwość pomysłu, oryginalność, prostota i effekt w rzuceniu świateł; obdarzony wrodzonem uczuciem pięknego, umiał w ciągu prac swych postępować ku udoskonaleniu. Słabą jego stroną jest koloryt, a w początkowych zwłaszcza utworach pewna w wykonaniu niedbałość. Przy całem usposobieniu do swej sztuki, brakło mu widzenia wielkich jej wzorów, styczności z artystami, rozwinięcia wyobrażeń. Brak ten, potrzebę zwiedzenia krain sztukami słynących iw wzniosłe jej płody obfitujących, czuł sam dobrze; okoliczności były mu na przeszkodzie, a gdy już o wyjeżdzie choć w podeszlejszym wieku zamyślał, śmierć go zaskoczyła. Malował przedmioty religijne, zdarzenia historyczne, widoki i portretów wielką ilość. Żałować przychodzi, iż prace Damela znajdują się wszystkie jakby w ukryciu, w miejscach mało znanych i nieodwiedzanych; ztąd pochodzi że i malarz sam obcym niejako dla świata pozostał, i dotąd w miarę wartości swej oceniony nie jest. Celniejsze utworu jego obrazy są następujące:
1. Chrystus krzyż niosący. Dla kościoła ewangelickiego w Tobolsku.
2. N. Panna z dzieciątkiem Jezus. Dla kościoła XX. bernardynów w Tomsku.
3- 6. Zdjęcie z krzyża. - Złożenie do grobu Chrystusa P. - Zmartwychwstanie. - Wniebowstąpienie. Te cztery obrazy zrobione na żądanie gubernatora wojennego syberyjskiego w Tobolsku.
7. Cesarz Aleksander I. podpisujący w Wilnie amnestyę r. 1812. Obraz wielkiego rozmiaru, u senatora Gieczewicza.
8. Uwolnienie T. Kościuszki z niewoli przez cesarza Pawia. Figury naturalnej wielkości, naśladowanie ze znanego angielskiego sztychu. U marszałka rzeczyckiego Michała Rokickiego w Konstantynowie gub. mińskiej pow. rzeczyckim.
9-11. Spotkanie się Jana III z cesarzem Leopoldem pod Wiedniem. - Zgon ks. Józefa Poniatowskiego. - Zgon mistrza krzyżaków Ulricha von Jungingen w bitwie pod Grundwaldem. Trzy te obrazy są u P. Ant. Ratyńskiego w gub. mińskiej pow. ihumeńskim.
12. Złożenie Chrystusa Pana do grobu. Obraz wielkiego rozmiaru, z figurami więcej jak naturalnej wielkości, liczący się do najlepszych tworów malarza. Nabyty do Moskwy za rubli assyg. 3,000.
13. Czarniecki przebywa wpław Pilicę. U P. Aleks. Horwatta w gub. mińskiej pow. rzeczyckim.
14-21. Smierć Glińskiego w więzieniu. - Twardowski ukazuje Zygmuntowi Augustowi cień Barbary. - Chrzest Olgi. - Chrystus i Samarytanka; figury wielkości naturalnej. - Chrystus kuszony przez szatana na puszczy; figury wielkości naturalnej. - Agar na puszczy.- Ofiara Abrahama. - Napoleon śpiący w biwaku pod Austerlitz, naśladowanie. Powyższe obrazy znajdują się u marszałka Ignacego Bułhaka w Dobośni w bobrujskiem.
22. Zmartwychwstanie Pańskie. W kościele XX. bernardynów w Mińsku.
23. Chrystus modlący się w ogrójcu. Obraz rozmiaru dużego, celny utwór malarza, nad grobem jego umieszczony.
24-27. Męczeństwo S. Pelagii. - Marya Magdalena. pól postaci studium z natury. - Nadzieja, pół postaci studium z natury. Powrót malarza z Syberyi. - Cztery obrazy znajdujące się u pani Moniuszkowej w Tivoli koło Mińska.
28-41. Święty Leon papież i Atylla. - Obraz rodzinny pp. Osztorpów, mąż, zona i trzy córki; figury wielkości naturalnej. - Dwanaście Apostołów, studia z natury wzięte, upiększone, wielkości naturalnej w półciała; te wielkich zalet głowy litografował w Wilnie prof. Jakób Moszczyński. Obrazy powyższe znajdują się u marszałka guber. mińskiego Osztorpa w Dukorze pow. ihumeńskim.
42-45. Dzieciątko Jezus śpiące na krzyżu, wielkości naturalnej. - Aniołek z wieńcem w rączkach unoszący się w powietrzu. - Dwie głowy starców z natury. Obrazy te są w zbiorze lir. Konstantego Tyszkiewicza w Łohojsku gub. mińskiej pow. borysowskim. Nadto znajdują się tam jeszcze Damela, kilka głów żydów z natury i pierwsze pomysły kilku jego wielkich obrazów.
46-47. Zaparcie się Zbawiciela przez S. Piotra. Obraz rozmiaru wielkiego, figury wielkości naturalnej; u P. Jerzego Kobylińskiego w Mińsku. Tamże kilka głów starców z natury malowanych.
48-51. Zachód słońca w Tobolska, malowany z natury kilkakrotnie. Jest jeden w Krakowie u hr. P. Moszyńskiego, miary cali 36- 18; inny u p. Jerzego Kobylińskiego w Mińsku; trzeci u prof. Legatowicza w Mińsku; czwarty u hr. Günthera w Pobrowlanach.
52-54. Nocy w górach Uralskich, trzy obrazy w jednym rodzaju: są to widoki nocne okolic syberyjskich przy świetle księżyca, na głównym planie uszykowane tabory koczujących Kirgizów oświecone blaskiem rozłożonych ognisk. Obrazy wielkiego efektu. Jeden z nich u marszałka guber. Osztorpa, dwa u p. J. Kobylińskiego w Mińsku.
55-56. Dwie siostry Szczytówny, żyjąca i cień zmarłej. - Uwolnienie S. Pawła z więzów. Oba obrazy u księcia Lubeckiego w gub. mińskiej pow. pińskim.
57. Chrystus na krzyżu, dzieło ostatnie malarza, do najlepszych liczone. W kilku kościołach na Litwie znajdują się takoż jego obrazy. Portretów malował bardzo wiele z wielką łatwością, są one mnogo rozsiane po domach krainy w której żywot trawił. Chwalone są z podobieństwa, a do celniejszych należą Aleksandra Pocieja obożnego W. X. Lit. i jego żony Anny z Korzeniowskich, tudzież Stanisława Balińskiego tłómacza maksym Larochefoucault.
Do portretów dawniej malowanych w Wilnie należą, hr. Adama Gunthera, hr. Rudolfa Tyzenhauza, marszałka Jasińskiego, professorów uniwersytetu wileńskiego Dr. Józefa Franka ♰ dnia 16 grudnia 1842 r. w 72 r. życia (jest w Wilnie up. J. K. Wilczyńskiego), J. Rustema malarza, Malewskiego, X. Filipa Neryusza Golańskiego pijara ♰ 25 stycznia 1824 r. (jest u piszącego); ex-jezuity wierszopisa Szurłowskiego furtyana uniw. wileńskiego; młodej nadobnej dziewicy w postaci Cerery; własny portret malarza, w płaszczu i kapeluszu na głowie, o którym zapewne uczyniona wzmianka w Dzień, wileń. z r. 1820 11, 365. Na Syberyi malował takoż wiele portretów tamecznych znakomitszych urzędników i innych osób. Po powrocie do Mińska wykonał wizerunki: Giecewicza gubernatora cywilnego mińskiego. Nikanora biskupa kościoła prawosławnego, Lipskiego biskupa katolickiego mińskiego, p. Wincentego Wołodkowicza z żoną, p. Ottona Horwata z żoną, p. Daniela Horwata, p. Jerzego Kobylińskiego przyjaciela swego, generła Nagel, gubernatora cywil. mińskiego Suszków, prałata Moszczeńskiego, Dr. Jerzego Rejkowskiego, gubernatora wojennego mińskiego Strogonow), hr. Piusa Tyszkiewicza, hr. Konstantego Tyszkiewicza, P. Merło, i wielu innych. Jego kopia portretu Grassego Joachima Chreptowicza kanclerza W. Lit., w niczem od wybornego oryginału nie odbiega.
Do różnych uroczystości malował przezrocza; tak do danego balu przez hr. Paca dla cesarza Napoleona w Wilnie, dla loży wolnomularskiej w Mińsku, której był członkiem. Kilka z tych przezroczów przechowuje w zbiorach swych lir. Konstanty Tyszkiewicz w Łohojsku.
Damel był niepospolitym rysownikiem a do tego humorystą; w czasie pobytu w Syberyi obok spisywanych notat. zdejmował miejscowe rysunki. Posiada one w zbiorach swych hr. Konstanty Tyszkiewicz, niemniej różne sceny z odwrotu Francuzów w r. 1812, tudzież całą księgę scen potocznych z czasów nowszych, pełnych dowcipu a różnych osób podobieństwa przedstawiających. Liczne jego rysunki, pojedyncze figury i gruppy żołnierzy wojska francuzkiego, różne sceny wojenne z r. 1812 których był naocznym świadkiem, a umiał one tak ze strony tragicznej jak i komicznej wystawiać, poszukiwane są przez znawców. Są takowe w posiadaniu hr. Eustachego Tyszkiewicza, hr. Günthera, p. Jerzego Kobylińskiego, p. Hesse nauczyciela rysunków w Słucku. Pozostawił również Damel wiele szacownych szkiców i do wielkich obrazów pomysłów. Przed samym zgonem zamyślał o wielkim obrazie przejścia Napoleona przez Berezynę, lecz śmierć nie dopuściła jego wykonania.
Z robót jego akwarellą odznacza się scena odwrotu wojsk francuzkich r. 1812 na placu przy ratuszu w Wilnie, z niej staraniem J. K. Wilczyńskiego, wykonaną została litografia w Paryżu przez V. Adama i Bichebois do Album wileńskiego. Oryginał u p. Pisanki w Wilnie. Inna jego równie piękna akwarella, jako obraz tamtemu odpowiedni (pendant) wyobraża: wejście Francuzów do Wilna r. 1812.
(Wzmianka w tygod. wileń. z r. 1820 X, 149. Adama Szemesza wspomnienie w Athenaeum z r. 1842 II, 169 185)
Dunckerts pisany takoż Danckerss, Danckers i Dunckert przezwany de Ry, Hollender syn budowniczego Korneliusza Dancekrtsa de Ry, przyszedł na Świat w Amsterdamie 1605 r. jeżeli nie wcześniej. Jest sławnym portrecistą 17go wieku, a zarazem i biegłym budowniczym. Był nadwornym malarzem Zygmunta III i Władysława IV. Jego pędzla były wyborne portrety rodziny królewskiej i wielu ówczesnych panów, a nadto malował i kościelne obrazy. Umarł dnia 9 sierpnia 1661 r. w Rudnikach, z ran przez rozbójników mu zadanych. Jadąc bowiem z Wilna do Warszawy, napadnięty został w lesie przy miasteczku Rudniki przez dwóch żydów zbójców, którzy go obdarli i dziewięć ran śmiertelnych zadali, a tak we krwi broczącego zostawili. Znaleziony nazajutrz i przywieziony do Rudnik, konający, nakreślił jeszcze tak trafnie piórem rysy zbójców, ze ich w Wilnie na trzeci dzień po jego śmierci z rysunku tego poznano, którzy przyznawszy się do zbrodni, śmiercią ukarani zostali. Ciekawe szczegóły życia tego artysty wykrył Teodor Narbutt w rękopiśmiennej kronice niemieckiej: Cronica aus einen und anderen Croniken ausgezogen und alten geschichten ausgeschrieben. J. F. R. a 1697 die ult. Febr. Kronikarz ów powiada ze Danckerts zszedł z tego świata w 78 roku wieku, przeto data urodzenia jego byłaby o kilka lat wcześniejszą od wskazanej przez innych o nim piszących.
Z dzieł jego malarskich dotąd pozostających, szczególną zwraca uwagę w katedrze wileńskiej kaplica Ś. Kazimierza, z planu jego wzniesiona i malowaniami al-fresco przyozdobiona. W niej po prawej stronie ołtarza wyprowadzenie zwłok S. Kazimierza, w 7 łokciowym kwadracie; po stronie lewej tejże wielkości cud zdarzony po śmierci S. Kazimierza, wskrzeszenia dziewczynki Urszuli przed jego grobem; u góry nad ołtarzem w prawym rogu S. Kazimierz W obłokach wśród aniołów przyjmuje od nich krzyż lilami otoczony, w rogu lewym S. Kazimierz w obłokach pośród aniołów, z ust jego wychodzące słowa: „Orani die, die Mariae.” Dwa pierwsze z tych obrazów zamieszczone są J. K. Wilczyńskiego Album wileńskiem, litografowane w Paryżu na arkuszu wielkim przez Deroy, figury przez Grenier, z rysunku Karola Rypińskiego; nadto w temże dziele w formacie 8ki, obrazy oba sztychowane w Paryżu przez Antoniego Oleszczyńskiego. Prócz tych czterech malowań ściennych, były jeszcze u góry dwa w rogach przeciwnych nad chórem, tejże co poprzednie ręki, lecz czas je zupełnie zniszczył. Obrazy te ścienne w kaplicy Ś. Kazimierza odznaczają się zarówno bogatą kompozycyą, jak rysunkiem, wyrazem i kolorytem; obok tych zalet malarskich, wielką mają historyczną wartość, jako przechowujące całą starożytność epoki którą przedstawiają (Wizerunki i roztrząsania naukowe. Wilno 1838 I, 30). Wszakże malowania te, a mianowicie rogowe nad ołtarzem, przypisują niektórzy pędzlowi Delbene.
Z portretów Danckertsa sztychował kilka J. Falek: Macieja Łubieńskiego arcyb. gnieźnieńskiego prymasa, Mateteusza Łubieńskiego arcyb. gnieźń. i Stanisława Pstrokońskiego biskupa chełmińskiego. Portret Władysława IV sztychował r. 1646 Wilhelm Hondius; niemniej sztychował za nim J. Jode i inni. Wizerunek jak sądzono marszałka Kazanowskiego z podpisem z tyłu obrazu: „Petrus Dancorsie me fecit 1634” posiadał około r. 1792 rzeźbiarz nadworny króla Stan. Augusta Monaldi, po którym zakupiony przez jednego z obywateli wołyńskich (Kuryer warsz. z r. 1828 d. 28 lutego Nr. 57). Wyszukanie oryginalnych portretów Danckertsa, stałoby się ważnym nabytkiem sztuk i przeszłości krajowej.
Z dzieł jego architektonicznych odznacza się przytoczona kaplica Ś. Kazimierza przy katedrze wileńskiej; on takoż zbudował kościół Ś. Michała mniszek Ś. Franciszka w Wilnie, czy może budowę tego kościoła ukończył; zamek zaś warszawski pięknemi budowlami wewnątrz i zewnątrz, z zadowoleniem królewskiem przyozdobił. Do zasług jego w Polsce należy jeszcze wykrycie kopalni marmuru w górach tego kraju, i nauczenie wydobywania jego.
(Wiele o nim pisało, tak za granicą jak w Polsce: J. B. Descamps, La vie des peintres llamans, allemands et hollandais.... Paris 1754 II, 79. - M. C. F. Roland de Virloys, Dictionnaire d Architecture... Paris 17701. 465. - J. B. Fuessli 1779 fol. str. 191. - P. M. Gault de St. Germain, Guide des amateurs des tableaux Paris 1818 str. 61. - G. K Nagler III, 261. - Teodor Narbutt, wiadomość z rękopismu niemieckiego wykryta, Tygodnik wileński z r. 1817 III, 226-229. - K. W. Wójcicki, w Dzienniku warsz. z r. 1827 X, 276-7. Jan Gwal. Pawlikowski, w Czasop. lwowskiem z r. 1829 II, 105-6.- Michał Baliński, Opis. stat. Wilna 1835 str. 174 i 176, wzmianka.- J. I. Kraszewski, Wilno.... 1840 II, 217 i 272.- Artykuł bezimienny w Wizerunkach i roztrząsaniach naukowych, Wilno 1840 XIII 7i 23-26; XIV, 19-28).
Do wiadomości o malowaniach jemu przypisywanych w kaplicy S. Kazimierza katedry wileńskiej, przydać należy co następuje:
Antoni Tyszkiewicz biskup Żmudzki w życiorysie Ś. Kazimierza: Królewska droga do nieba... Warszawa 1752, 4° wspomina str. 110 o malowaniach kaplicy wileńskiej S. Kazimierza, iż „wyśmienitemu malarzowi za obrazy żywot y cudowne dzielą S. Królewien niby żywo wyrażające, tudzież y za inne ścian okrasy, włoskie sztuki, y kunszty do tejże kaplicy należące" dał biskup Smoleński Eustachy Kotowicz talarów bitych sześć set. Szkoda wielka, że zwykłą dawniejszych naszych pisarzy niedokładnością w przedmiotach sztuk pięknych, nie wyraził dostojny pasterz nazwiska owego tyle zachwalonego malarza, przez co usuniętąby może została wątpliwość co do tych malowań, między Danckertsem a Dell Bene dotąd istniejąca.
Szereg portretów jego pędzla, o których po większej części z wykonanych z nich sztychów dochowana jest wiadomość, mianowicie u C. H. de Heineken, Diet, des Artistes IV, 499:
1. Portret własny, który sztychował J. Meissens.
2. Ojca swego Korneliusza Danckerts, sztychował J. Jode.
3. Władysław IV król. Owal.
4. Władysław IV w wieku starszym. Owal. Sztychował J. Falck.
5. Inny Władysława IV, za nim sztychował J. Jode.
6. Inny Władysława IV, sztychował Wilhelm Hondius.
7. Jan Kazimierz król. Owal. Sztychował J. Sandrart.
8. Jan Kazimierz. Owal Sztychował J. Jode.
9. Jan Kazimierz król, na koniu. Sztychował Clement de Jonghe.
10. Ludwika Marya Gonzaga królowa. Owal. Sztychował Jode.
11. Karol Ferdynand, biskup Płocki, królewicz. Sztychował J. Falek.
12. Maciej Lubiński, Prymas. Sztychował J. Falek.
13. Jerzy Ossoliński, kanclerz W. Kor. Sztychował J. Falck.
14. Stanisław Pstrokoński biskup Chełmiński. Sztychował J. Falck.
15. Adam Kazanowski in Czasniki (mylnie u Heinekena in Czapsky), Marszałek Nadwor. Kor. Sztychował Falck.
16. Inny Adama Kazanowskiego Marszałka Nadw. z podpisem: Petrus Dancorsie me fecit 1634,“ przywiedziony poprzednio.
Krakowianin, syn organisty u Ś. Anny, uczeń Domi. Estreichera. Me mógł uczynić wielkich postępów, nie mając przewodnika ani wzorów, ani tez zasobów do szukania onych za granicą. Trudnił się dawaniem godzin rysunków w mieście; był zaś sam bardzo pracowitym i pilnym. Robił portrety, miniatury, rysunki i malowania ścienne. Przy końcu życia melancholia ogarnęła jego umysł; umarł w Krakowie r. 1844.
Z polecenia biskupa Woronicza zdejmował rysunki z malowań Stachowicza w pałacu biskupim, które miały być sztychowane: 5 wielkich arkuszy wykonał, lecz zamiar ów do skutku doprowadzony nie został. (Z zapisków P. Ambr. Grabowskiego).
W kościele w Gebułtowie w krakowskiem, obok w. ołtarza jest piękny obraz S. Idzi, Jana Danielskiego.
Dziad czyli stryj J. N. Danielskiego miał być takoż krakowskim malarzem, szczegóły życia jego nie są wiadome, ani też uzdolnienie. Być może że ten obraz w Gebułtowie nie jest Jana Nepomucena, tylko owego jego poprzednika.
Rodem Szwed z Nissen, katolik, sprowadzony był do Jasnej-Góry w Częstochowie, do malowania sklepień tak świątyni samej jak i kaplicy N. Panny, które właśnie po srogim pożarze r. 1690 nastąpionym, zupełnie odnowione zostały. Przez dwa lata r. 1694 i 1695 pracę tę Dankwart podejmował i ze sławą swojego pędzla dokonał (M. Baliński, pielgrzymka do Jasnej-Góry.... Warszawa 1846 str. 326, z akt prowincyi V, 593). Tenże Dankwart, w samym końcu 17go wieku, przyozdobił wielu robotami kościół Ś. Anny w Krakowie. Ludwik Kosicki (wiadomość historyczna o kościele S. Anny w Krakowie, w programmie popisów szkolnych liceum Ś. Anny r. 1833) przytacza te jego prace, znalazłszy one i nawet zapłatę za nie, wymienione w regestrze wydatków budowli kościoła rzeczonego, przez dyrektora fabryki X. Sebastyana Piskorskiego prowadzonym. Pisze zaś malarza to Danqaurt, to znowu Tanquart.
Te roboty Dankwarta w kościele S. Anny są powiększej części ścienne al-fresco, jako to:
W chórze mniejszym: nad oknem środkowem Bóg Ojciec, po stronach okna N. Panna i archanioł Gabryel. Za robotę w chórze mniejszym i kaplicy S. Krzyża, zapłacony zł. 1000.
Na sklepieniu nawy głównej, podzielonej na cztery części. Baranek Boży wpośród aniołów, 24 starców uwielbiają Najwyższą Istność, Serafiny śpiewające, Objawienie S. Jana w Pathos. Za te roboty, oraz w kopule i za tumbą S. Jana Kantego, otrzymał złotych 2000.
Na pilastrach dwanaście apostołów.
Nadto w innych miejscach świątyni: Znalezienie S. Krzyża. - Podwyższenie S. Krzyża przez cesarza Herakliusza. - S. Cecylia, pod organami.
Prócz tego w tymże kościele przypisywane są Dankwartowi i olejne niektóre obrazy:
S. Jan Chrzciciel, w kaplicy tego świętego, zapłacony talarów bitych 40. - S. Aleksy Rzymski. - S. Roch.
O pracach Dankwarta w kościele S. Anny wspomina takoż A. Grabowski, opis Krakowa wyd. 4-te 1844, str. 238. Atoli obecnie piękne te roboty znacznie przez czas ucierpiały i wyblakły.
Podług innego mniemania Dankwart pochodzićby miał z Nissy miasta szląskiego.
Urodzony w Hamburgu r. 1747, a wychowany w Kopenhadze, gdzie się uczył sztuki pod Preislerem i Piło, Wyborny malarz portretowy, którego dzieła odznaczają się zachwycającym podobieństwem, charaktery twarzy odbitnie wydające. Celował zwłaszcza w wizerunkach męzkich, a malował olejno i pastelami. Pracował po wielu krajach, w Danii, Rossyi, Hollandyi, Francyi i Niemczech. Podobnie pozostawał przed rokiem 1785 w służbie króla polskiego, a zatem Stanisława Augusta w Warszawie. Tegoż roku wyniósł się do Berlina, gdzie jako professor i członek akademii sztuk umarł r. 1810 w 63 roku życia. Niektóre jego portrety były sztychowane.
(G. H. de Heineken, Diet, des Artistes, IV. 510. - G.K. Nagler III, 273. - Hamburgisches Kunstler-Lexikon 1854, I. 40).
Malarz ścienny al-fresco architektur i widoków. Przyszedł na świat we wsi Turowice w ziemi czerskiej dnia 10 czerwca 1774 r.; początkowe nauki otrzymał w szkołach XX. Pijarów, następnie szukając sposobu do życia poświęcił się sztuce malarskiej, której uczył się naprzód pod Franciszkiem i Antonim Smuglewiczem, później zaś pod Plersehem, Brenną i Tombarim, przy których pracował obrawszy za główny przedmiot malarstwo ścienne. Hetman Ogiński powołał go na malarza nadwornego w Słonimie, gdzie szczególnie zatrudniony był malowaniem dekoracyj do zamkowego teatru. Po śmierci tego pana wezwany do Oliwy przez XX. cystersów, lat kilka tamże bawił. Ztąd powrócił do Warszawy i wiele pracował po prywatnych domach, w Tarchominie u hr. Mostowskiego, w domu hr. Sobolewskiego i innych. Malował nieco i olejno, krajobrazy i portrety. Umarł w Warszawie dnia 22 Czerwca 1838 r. Jest ojcem żyjącego warszawskiego artysty Bonawentury Dąbrowskiego.
W Lublinie w kościele XX. Bernardynów jest jego obraz miernego wykonania, wyobrażający S. Teklę, to jest zwłoki tej Świętej leżące. Na dole obrazu w pośrodku napis: S. Thecla, zaś z boku podpis malarza: Marcin Dąbrowski M. U. R. P. 1767.
Malarz Warszawski, o którym akta radzieckie miasta Starej Warszawy przechowały niektóre wiadomości. Występuje on tu wraz ze Stanisławem Żmudzkim, kwitując się wzajemnie za żywność i mieszkanie. Są to widocznie uczniowie Adama malarza, który ich testamentem r. 1596 wyzwolił, jak o tem powiedziane było przy tymże Adamie. Dedeński jako pictor, magister, daje się spostrzegać dopiero w r. 1606 i z małżeństwa jego z Agnieszką wdową po owym malarzu Adamie, tu zaś okazuje się tożsamość jego z uczniem czyli chłopcem tamtego Matysem. R. 1613 nabył część domu przy ulicy Freta. Akt rzeczonych Ks. 14, str. 396, 397; Ks. 16, str. 407; Ks. 17, str. 216.
Rodem z Neapolu, uczeń Piotra Berettini zwanego Cortona, sławnego malarza al-fresco; sprowadzony na Litwę przez Kazimierza Sapiehę wojew. wileńskiego i hetmana W. X. lit. Na jego dworze długie lata do śmierci przemieszkiwał i różne roboty wykonał, mianowicie zaś pałac na Antokolu malowaniami al-fresco wielkiej wartości przyozdobił. Między temi odznaczać się miała na suficie wielkiej sali uczta bogów. Malował takoż wnętrze kościoła S. Ignacego Jezuitów w Wilnie; niemniej i do innych kościołów na Litwie robił. Cztery obrazy olejne do wspaniałego kościoła ojców kamedułów w Pożajściu niedaleko Kowna, fundacyi Krzystofa Paca kanclerza W. X. lit. za panowania króla Jana Kazimierza, jego są dziełem, a tenże kościół przyozdobić miał i malowaniami ściennemi. Jemu równie przypisują niektórzy cztery obrazy ścienne w kaplicy S. Kazimierza przy katedrze wileńskiej znajdujące się. które pospolicie i słuszniej uważane są jako dzieła Piotra Danckertsa.
W malowaniu al-fresco bieglejszym miał być Dell Bene, aniżeli w obrazach olejnych.
(Wspominają o nim: Seb. Ciampi, Notizie.... 1830 str. 119 Tenże, Bibliografia critica II, 264 - 265. - J. I. Kraszewski, Wilno.... 1840 II, 217; 111, 320; IV, 373 - Wzmianka w Wizerunkach.... Wilno 1840 XIV, 28 - 29).
R. 1735 malował kościół w Opolu, a był wtedy z powodu swojej sztuki w wielkich względach u Jana Tarły Wojew. lubelskiego. (Z notat P. Żegoty Pauli).
Syn Franciszka i Anny z hrabiów Sierakowskich, urodził się r. 1780 w Rudzie pod Warszawą. Wychowaniem jogo kierowali stryjowie, oba prałaci katedry kujawskiej; zamiłowany w sztuce, kształcił się w niej naprzód pod Pinkem, później pod Voglem. Za xięstwa warszawskiego pracował w kancellaryi stryja swego Tadeusza Ministra Skarbu. Umarł około r. 1830.
Rysował najwięcej piórem, ale robił takóż akwarelle, miniatury, niemniej zostawił parę obrazków olejnych.
Różne jego akwarelle posiada W swym zbiorze p. Hipolit Skimborowicz: Skały Ojcowa r. 1812 d. 20 lutego, tudzież inne przedmioty wiejskie.
Obrazek jego olejny Krówka, jest u p. Grotthusa w Dziekanowic pod Hrubieszowem.
Kładł zwykle na robotach monogram, z dwóch głosek złączony i rok, jeszcze 1821.
Był namiętnym zbieraczem rycin, których ukształcił zbiór znamienity, w wypadkach r. 1831 rozproszony.
Rodem z Krakowa gdzie mieszkał, a następnie przeniósł się do Warszawy i tu umarł dnia 20 września 1830 r., w wieku życia 67. Malował olejno obrazy świętych i portrety; pędzel jego był bardzo płodny, ale równie mierny.
Z Krakowa przeniósł się na Ruś Czerwoną i ku końcowi wieku 18 przebywał dłuższy czas w Babicach niedaleko Dubiecka. Tutaj malował kościół parafialny, obrazy do pięciu ołtarzy i freski ściany zdobiące. Wspomina o nim Jan Królikowski malarz w rękopiśmiennym życiorysie swoim, gdyż lat dwa uczył się pod ten czas u Deresarza. Dodaje, iż był członkiem kongregacyi malarzy Krakowskich, a robił portrety bardzo podobne i pędzel miał gładki. Następnie udał się do Warszawy i tu umarł, jak o tem było powiedziano.
Znamienity malarz Francuzki, krajobrazów, zwierząt i portretów. Urodzony r. 1661 w Champigneul w Champanii, syn rolnika, doskonalił się w sztuce w Paryżu, w której do wyższego wzniósł się rzędu. Usposobiwszy się w dokładnym rysunku z modelów i antyków, przyjął w dalszym zawodzie za nieodstępną przewodniczkę naturę. Malował krajobrazy, a zwłaszcza polowania, zwierzęta, kwiaty, owoce, niemniej portrety. W obrazach jego pełno jest przyozdobień z kwiatów, owoców, zwierząt, płaskorzeźb, wazonów i t. p. upiększeń; figury w nich są zwykle podobnemi wizerunkami. Odznaczają się twory jego pilną nauką przyrodzenia, pięknym z onego wyborem, łatwym i wprawnym pędzlem, czystym smakiem, wielkiem urozmaiceniem, prawdą i siłą kolorytu, szczególną znajomością perspektywy. Dzieła też jego znalazły powszechne upodobanie, tak we Francyi jak zagranicą. W ostatnich latach wieku 17-go, F. Desportes szukając zwiększenia sławy a zapewne i zysków, przedsięwziął podróż do Polski, gdzie na dworze króla Jana III znalazł wiele zatrudnienia.
Malował tu portrety: króla Sobieskiego, królowy Maryi Kazimiry, kardynała Henryka de la Grange d'Arquien ojca królowej, a nadto książąt, księżniczek i wielu panów ówczesnych. Po dwuletnim pobycie u dworu polskiego, a po nastąpionej śmierci króla Jana III, Fr. Desportes powołany przez Ludwika XIV wrócił do Francyi. Tu r. 1699 przyjęły do akademii malarstwa i rzeźby, lubiony przez króla, opatrzony od niego pensyą i hojnie wynagradzany, pracował bardzo obficie, a twory jego przyozdobiły wiele pałaców zwłaszcza królewskich we Francyi. R. 1712 odbył krótką podróż do Anglii, gdzie prace jego były takoż bardzo poszukiwane. R. 1743 dnia 20 kwietnia zszedł z tego świata w Paryżu, licząc lat 82 wieku.
(Desallier d’Argenville, abrege de la vie des plus famcux peintres, Paris 1745-52, 4° II, 394.- X. Ludwik Moreri, le gr. Diet. histo. 1759 fol. IV, 128- 129.- Watelet et Levesque, Diet. des arts. Paris 1792 IV, 549-551.- (G. K. Nagler III, 367.)
O bytności jego w Polsce i wykonanych tu robotach, ciekawe szczegóły podaje życiorys jego skreślony przez syna, a czytany w Akademii sztuk paryzkiej d. 3 sierpnia 1748 r. Życiorys ten ogłoszony został r. 1854 w dziele: Mémoires inedits sur la vie et les ouvrages des Membres de l'Academie Royale de Peinture et de Sculpture II, 98-113. Wypisujemy ztąd dosłownie wiadomość o pobycie malarza na dworze króla Sobieskiego:
„W lat kilka po ożenieniu, widząc się bez zatrudnienia, powziął myśl udania się do Polski, dokąd wzywany był przez kilku przyjaciół krajów znających. Wyjechał więc tamże r. 1695, uzyskawszy od króla uwolnienie na lat dwa, z warunkiem pozostawienia we Francyi żony i dzieci.
Przybywszy do Warszawy, został przedstawiony królowi Sobieskiemu przez X. de Polignac ambassadora francuzkiego, później kardynała, któremu był juz przedtem znany. Król polski przyjął go łaskawie i wkrótce dał mu robić swój wizerunek, z którego bardzo był zadowolony.
Królowa, Francuzka rodem, jeszcze ładna choć już od młodości oddalać się poczynająca, powiedziała mu otwarcie, że dotąd żaden z jej portretów nie odpowiedział jej życzeniu; że uchodząc dawniej za piękną, pragnęłaby żeby jej wizerunek przypominać mógł czem była przedtem, zachowując przecie podobieństwo obecne. Malarz odpowiedział iż ma nadzieję, że mu się to uda, lecz że prosi o jedną łaskę, ażeby wizerunku nikt nie mógł widzieć, nawet królowa sama, dopóki zupełnie skończony nie będzie. Zgodziła się na to królowa; zrobiła więcej, dotrzymała słowa. Wiele niewiast, co ani królowe, ani xiężne, niewytrwałyby może w takiej względności. Owoż wedle umowy zostało dokonane dzieło i dopiero wtedy pokazane. Przypatrzywszy się mu rzekła królowa: „teraz przecie pochwalić się mogę, że raz w życiu odmalowaną zostałam." Dla większego też upewnienia na dal, przyłożyła z tyłu obrazu pieczęć swą i dodała ręką własną: Marya Kazimira królowa.
Niemniej podobały jej się portrety jej dzieci i ojca Markiza d’Arquien od niedawna kardynała, który kazał artyście powtórzyć swój wizerunek, dla posłania go Papieżowi. Portret ten, jako też kilka innych równoczesnych, zostały sztychowane w Polsce, lecz przez sztycharzów miernych albo złych, bo tam wtedy dobrych nie było.
Malował z kolei Wojewodów i Senatorów. Zapraszali artystę do swych stołów, polubiwszy go wielce; rzadkim przecie przy nich okazywał się gościem, w dnie tylko świąteczne, to tez mówili mu żartując, iż woli pozyskiwać ich szacunek i pieniądze, jak wychylać wybornego ich węgrzyna. Posuwał prace swe z powodzeniem, kiedy zaszła śmierć króla Sobieskiego. Wkrótce otrzymał rozkaz od Ludwika XIV do powrotu, opuścił przeto Polskę w końcu r. 1696 i wrócił do Paryża." Opuszczając dalszy ciąg jego żywotu przez syna opowiadanego, dodamy tylko, że wymieniając cudzoziemskich panów, dla których artysta wiele pracował, przywodzi hrabiego Tobiańskiego, zapewne w przekrzywionej nazwie jakiegoś Polaka.
Malarz Warszawski. Lustracya m. Starej Warszawy w r. 1754 przez J. J. Dawidsona Gminnego dokonana, wymienia go jako właściciela domu na jurydyce S. Trójcy od PP. Brygidek na rzecz miasta odebranej. (W głównem archiwum Król. Pol. ks. 940, str. 71).
Miniaturzysta z czasów panowania Stanisława Augusta. W zbiorach zakładu imienia Ossolińskich w Lwowie jest jego pędzla portret miniaturowy Arnolda Byszewskiego Generała, z którego sztych K. W. Kielisińskiego.
Dłuski trudnił się takoż sztycharstwem: jego roboty jest rycina portret xiężnej Izabelli Lubomirskiej Marszałkowej W. Kor., w zawoju, owal. X.
Zakonnik Pauliński w Częstochowie, urodzony r. 1731 zmarły r. 1784. Obok powołania kapłańskiego trudnił się sztuką malarską, którą przybytki Pańskie przyozdabiał. Na Jasnej Górze w Częstochowie odmalował cały refektarz i kaplicę S. Józefa. Podobnie malował kościół we Włodawie.
Powiedziano było, że malował kościół we Włodawie. Jest to kościół XX. Paulinów pod wezwaniem Ś. Ludwika króla Francuzkiego, którego sklepienie i ściany malowane są całe al-fresco. W głównej nawie Aniołowie podnoszący krzyż; na sklepieniu w prezbiteryum Apoteoza S. Ludwika, wyobrażonego w koronie i płaszczu królewskim, którego Aniołowie unoszą do Nieba; na ścianach bocznych prezbiteryum wyprawy wojenne króla Ludwika w Algierze. Malowania atoli w prezbiterym gorszego są pędzla od zdobiących cały kościół, i widocznie innej ręki. Jakoż utrzymuje się miejscowe podanie, iż zakonnik po wykonaniu malowań w kościele, zabrał się był do sklepienia w prezbiteryum, lecz spadłszy z rusztowania, zabił się; inny przeto, a mniej już biegły malarz, dokończył po nim rozpoczęte freski.
W grobach kościelnych w prostej trumnie, spoczywają dotąd zwłoki zakonnika malarza. Na trumnie blacha miedziana nosi grubo wyżłobiony napis: „R. F. Marcellus Dobrzeniewski Conversus Pictor obiit A. D. 1784 die 7 Augusti.“
Zwany takoż niekiedy Della, Bella, malarz nadworny królów Zygmunta III, Władysława IV i Jana Kazimierza, rodem z Belluno miasteczka rzpltej weneckiej. Był uczniem Antoniego Vassillacchi, przezwanego Aliense, któremu do niektórych robot dopomagał. Jeszcze w ojczyźnie bawiąc nabył Dolabella sławy z niepośledniej biegłości, zwłaszcza z obrazu do pałacu Dożów w Wenecyi w sali dei pregatti na suficie malowanego, cześć najświętszego Sakramentu wyobrażającego (Fuessli).
Zalecony ze zdolności miłośnikowi sztuki malarskiej Zygmuntowi III, przez niego sprowadzony do Krakowa około r. 1600, gdzie już na zawsze osiadł, i Polskę za drugą ojczyznę przyswoił. Dolabella jako do poczetu dworzan królewskich należący, nie był wpisany do cechu czyli bractwa malarskiego w Krakowie, i wcale w aktach cechu tego imienia jego nie widać; nie starał się on był takoż o uzyskanie prawa miejskiego. Dopiero gdy po śmierci żony Agnieszki Piotrkowczykowny, córki słynnego drukarza Jędrzeja Piotrkowczyka, zapozwany został przez jej siostrę o zwrot gerady czyli wyprawy, i sprawę w urzędzie radzieckim krakowskim na mocy wielkierza przegrał; udał się z appellacyą do króla Władysława IV, który wyrokiem (datum Varsaviae feria tertia post festum S. Annae proxima a. 1641) wydanym a spór rozstrzygającym, przywilej obywatelstwa krakow skiego Dolabelli nadał. Wyroków królewski ciekawe szczegóły co do osoby malarza przechowuje, przeto się tu w treści zamieszcza. „My (Władysław IV), wraz z przybocznymi radzcami naszymi, wysłuchawszy i dokładnie rozważywszy obustronne spory, obrony prawne oraz wnioski; mając przytem na względzie, że jakkolwiek oczywiście i wyraźnie z dawnych przywilejów, wielkierza i zwyczajów od niepamiętnych czasów przez najjaśń. Przodków naszych, równie jak i przez Nas, pierwszej stolicy naszej Krak. udzielonych i potwierdzonych okazuje się, że nikt pierwej do księgi (album) obywateli krak. przyjętym nie był, nie wykazawszy wprzód dostatecznie i prawnie swego rodowodu, i nie wykonawszy Nam z innym najjaśniej, królom polskim przysięgi wierności; z uwagi jednak na posługę, którą w swej sztuce malarskiej wspomniany Tom. Dolabella od 40 przeszło lat najjaśń. niegdyś ojcu i poprzednikowi naszemu równie jako i Nam, nie bez chwały i pilności czynił i czynić będzie, przytem za godną i słuszną rzecz oceniając, ażeby ten, który przez długi przeciąg czasu domowi naszemu królewskiemu chwalebny prac swych okazał dowód, niezwykłym i pospolitym obyczajem, wolności i swobody rzeczonego miasta Krakowa otrzymał i onych używał; przeto z zupełności władzy naszej królewskiej uznaliśmy, tegoż zacnego (egregium) T. Dolabellę jako dawnego i dobrze zasłużonego naszego sługę, w swej malarskiej sztuce Nam najlepiej poleconego, według wyżej wyrażonego naszego przywileju w przypuszczeniu do praw i swobód, których inni mieszczanie krak. używają; utrzymać, jakoż istotnie (bez żadnego napotem przywilejom, wielkierzowi i zwyczajom dawnym m. Krakowa, równie jak i innych miast naszych, ubliżenia) utrzymujemy go i żeby tychże praw i swobód wszystkich wolno używał, stanowimy.” (Wynalazł w rękopiśmie A. Grabowski).
Przez kilkudziesiąt letni przeciąg czasu zamieszkania w Krakowie, czynnym był Dolabella w zawodzie swej sztuki: malował wizerunki Zygmunta III i całej prawie królewskiej rodziny, wykonywał wielkie historyczne utwory, za co i łaskę króla i znakomitą odniósł nagrodę (Fuessli); obok tego wiele obrazów religijnych dla różnych kościołów odrabiał, zwłaszcza zaś w darze wdzięczności dla OO. Dominikanów krakowskich, przy których klasztorze mieszkał. Biegłość jego niepospolita w sztuce, rozsławiła jego imię, nie tylko w Polsce lecz i po obcych krajach, które po dziś dzień godnie cenionem być nie przestaje.
Dolabella trzymał dożywotnią dzierżawę, folwark Łęg, do XX. Cystersów w Mogile należący. Atoli w Krakowie w domu do konwentu OO. Dominikanów S. Trójcy należącym, około lat 50 przemieszkiwał. Umarł licząc blisko lat 80, dnia 27 stycznia 1650 r. w pomienionym kościele S. Trójcy w kaplicy P. Jezusa ukrzyżowanego pochowany.
Z licznych dzieł malarza tego czas niektóre dotąd uszanował, o innych lubo pewnie nie wszystkich dochowują się wspominki. Tak jedne jak i drugie dają się zebrać w następującym szeregu:
1. Pan Jezus ukrzyżowany, obraz na blasze srebrnej, 7 łokci wysoki a 4 szeroki, jest ww. ołtarzu kościoła katedralnego krakowskiego. Z niego mały sztych na stali Schulera.
2-3. Dwa wielkie obrazy na płótnie, 18 łokci wysokie 11 szerokie, z których jeden wyobraża Sąd ostateczny, drugi Gniew Boga na grzeszników, którego S. Franciszek i S. Antoni błagają. Na każdym z nich umieścił malarz swój portret u dołu w rogu, z podpisem: Pinxit Thomas Dolabella Venetus, Pictor S. R. M. A. D. 1613. Oba bogatej kompozycyi, dobrego kolorytu i niezłego rysunku, darowane przez artystę do kościoła S. Franciszka w Krakowie, znajdują się tamże w chórze przy w. ołtarzu. Ztąd przerys wizerunku malarza tutaj przyłączonego.
4. Processya kanonizacyi S. Jacka, na płótnie, z napisem: Thomas Dolabella Pictor Regius, pro defuncto Patre conjugis propriue Andreae Petricovii obtulit. Oretur pro eo. A. 1620. Wystawia Klemensa VIII papieża siedzącego na tronie, przed którym stoi poseł polski Stanisław Miński wojew. łęczycki; jest w kościele S. Trójcy OO. Dominikanów w Krakowie, w kaplicy P. Jezusa ukrzyżowanego.
5. Inny obraz na płótnie z napisem: Thomas Dolabella, Pictor Regius, divinissimo Hyacintho obtulit. A. 1620. Tamże w przyległej kaplicy S. Wincentego.
6-24. Obrazów 19 wystawiających zdarzenia z żywotów świętych zakonu dominikańskiego. Są w korytarzach klasztoru dominikańskiego w Krakowie, lubo to mają już być tylko kopie z oryginałów Dolabelli przez braciszka tego zakonu Kazimierza Cisowskiego wykonane (z księgi rękopiśmiennej konwentu).
25-26. Obraz wystawiający ewangeliczną historyę pięciu chlebów i ryb, inny: Gody w Kanie Galilejskiej; oba po łokci 8 wysokie, 10 szerokie. Są w refektarzu klasztoru rzeczonego dominikańskiego, pierwszy nad stołem przeora, drugi nad drzwiami (taż księga powiada).
27. Obrazy znajdujące się w kapitularzu tegoż klasztoru, takoż są wedle księgi konwentowej Dolabelli dziełem.
28. S. Xyst. i S. Krystyna męczennicy, obraz w kościele S. Barbary w Krakowie. (Rękopism X. Jana Wielewickiego Historici Diarii Domus Professae Cracov. Soc. Jesu, ab a. 1579 ad 1037.... 1637 T. 2 pod rokiem 1612).
29. S. Jan Kanty malowany do ołtarza kościoła S. Barbary w Krakowie. (Congregatio Sacra rituum, canonisat. S. Joannis Cantii. Crac. 1676 Fol. str. 102).
30. Wniebowzięcie N. Panny, obraz zrobiony dla kościoła S. Barbary Congregationis nobilium, za który zapłacono malarzowi 8 złotych węgierskich. Do oratoryum tego gromadzenia dostarczyć miał takoż obrazów. (Compendium historiae Congreg. nobilium per Nic. Zebrzydowski f'andatae. Crac. 1744 4° str. 32 i 39).
31-32. Wzięcie Smoleńska i Wjazd tryumfalny Hetmana Żółkiewskiego w czasie sejmu r. 1611, zdobiły zamek warszawski (Andreae Cellarii Reg. Poloniae.... descriptio. Amstel. 1659 str. 595). Utrzymuje J. U. Niemcewicz (Dzieje pano. Zygm. III, III, 24) ze ostatni z tych obrazów wierne zarysy osób przedstawiał, i ze oba dał August II cesarzowi Piotrowi W. za spotkaniem się w Warszawie. (O tych dwóch obrazach również Chr. Henr. Erndtel, Varsavia phisice illustrata, Dresdae 1730 str. 22).
33-34. Koronacya Zygmunta III, - Wzięcie pod Byczyną Maxymiliana X. Rakuskiego. Miały być takoż na zamku warszawskim (J. U. Niemcewicz, tamże II, 198).
35-37. Przyjazd królowej Cecylii Renaty. - Koronacya królowej Cecylii Renaty. - Obchód urodzin królewicza Zygmunta Kazimierza. (Icones... Dnae Coeciliae Renatae Reginae Poloniae.... quibus Thomas Dolabella Nenet. Pictor S. R. M. inventionem, M. vero Joan. Cynerski Rachtamovius.... lucem publicam carmine dedit. Crac. 1641. fol. kart 4. Są tu napisy wierszem pod te trzy obrazy).
38. N. Panna, obraz do noszenia do kościoła Żywieckiego. (X. Siarczyński wyczytał o tej pracy wiadomość w rękopiśmie Komonieckiego, Chronographia miasta Żywca, który pisze: „iż ubiory mieszczan i szlachty starą modą wyraził, jako przed tem chodzono po prostu, nieco z węgierska w delijkach z krótkiemi rękawami.” Obraz wieku Zygm. III. Lwów 1828 I, 100).
39. Portret Władysława IV, w stroju koronacyjnym (w zbiorze p Tomasza Zielińskiego).
40. Jedna z kaplic kościoła katedralnego wileńskiego kosztem króla Zygmunta III wspaniale przyozdobiona, zawierać miała obrazy Dolabelli (Wypis listów litewskich w Gazecie Warsz. z r. 1812, 72).
Przypisują mu piękny obraz Zdjęcie z krzyża, w kościele P. Maryi w Krakowie pod małym chórem na ścianie będący, lecz bezdowodnie.
Czas może i więcej dzieł Dolabelli wykryje. Dodać trzeba, ze obok tak znakomitych zatrudnień, w skromności i prostocie ówczesnej, nie lenił się malarz ten podejmowania prac podrzędnych dla swego ulubionego kościoła S. Trójcy. W rękopiśmie klasztornym przez A. Grabowskiego przytoczonym, zapisane jest pod r. 1615 „Tom. Dolabelli od złocenia tego ołtarza wielk. in toto zł. 4,556, a od złocenia Ciborium zł. 88 gr. 24.”
(O T. Dolabelli zebrał z wielkiem staraniem wiadomości Ambr. Grabowski: Kraków i jego okolice wyd. 4-te, Krak. 1844, przypis 44 str. 519-521; tudzież Starożytności kisi. poi. Krak. 1840 I, 414-424.- Mówią o nim równie: Fr. Siarczyński Obraz wieku Zygm. III Lwów 18281, 99- 100. Seb. Ciampi, Notizie.... Lucca 1830 str. 63- 64. - Tenże, Bibliogr. critica, Firenze 1839 II, 233-234.- W Przyjacielu Ludu z r. 1839 1, 193 i 206, żywot z powyższych źródeł spisany. Tamże r. 1840 I, 49 Wspomnienie. - J. R. J. R. Fuessli, Kunstler-Lexicon 1779 fol. str. 204.- G. K. Nagler III, 435, a oba ostatni zowią go Dolobella. - Podobnież nazywa go Lanzi: Histoire de la peinture en Italie traduite par M-me Armande Dieude 1824 111, 254, a mieni go dobrym malarzem praktycznym).
Do obrazów które dla konwentu XX. Dominikanów krakowskich wykonał, a które się tam znajdowały, przydać należy:
Do Nru 5. W kaplicy S. Jana Chrzciciela dawniej S. Wincentego Ferreryusza, w ołtarzu S. Jan chrzcący Zbawiciela; w tym obrazie malarz w postaci S. Jana wyobraził własny wizerunek. - Na ścianie tejże kaplicy wielki obraz Wjazd do Krakowa z Rzymu przybywającego S. Jacka, którego król, duchowieństwo i lud wita. Na obrazie tym jest napis ów, pod Nrem 5 przytoczony. (J. Mączyński, Pamiątka z Krakowa II, 276).
W kaplicy S. Jana Ewangelisty obraz znacznej wielkości: S. Stanisław wiodący zmarłego Piotrowina przed sąd Bolesława Śmiałego siedzącego na tronie. U spodu obrazu tego podpis: Tom. Dolabella pinxit. (A. Grabowski, Staroż. wiadomości o Krakowie. 1852, str. 266). Wiadomo że wszystkie obrazy w wnętrzu kościoła Dominikańskiego, spłonęły w srogim pożarze miasta w lipcu 1850 r. zdarzonym.
Do Nru 27. W kapitularzu klasztoru Dominikańskiego jeden z obrazów Dolabelli przedstawia Sąd ostateczny. (J. Mączyński 11, 297).
Do Nru 25-26. Obrazy w refektarzu klasztornym, do którego pożercze płomienie ognia zr. 1850 nie wdarły się, ocalały od zniszczenia. Prócz dwóch wielkich rozmiarów prac Dolabelli tamże będących, a przytoczonych, są tam cztery pomniejsze, zdarzenia z życia Chrystusa. Pana wyobrażające. Na jednym z nich wystawiającym Maryę Magdalenę nogi Zbawiciela obmywającą, u dołu nazwisko malarza czytać się wyraźnie daje. Obrazy te T. Dolabelli w konwencie Dominikańskim dochowane, powierzono do odczyszczenia i restauracji malarzowi krakowskiemu panu Józefowi Cholewiczowi; życzyć trzeba, żeby ta naprawa powiodła się sumiennie i z całem poszanowaniem, jakie się tworom znakomitych mistrzów należy. (A. Grabowski, Star. wiado. o Krakowie, 266).
Utrzymuje niespracowany w gorliwości swej badacz Ambr. Grabowski (tamże str. 266), że niegdyś w kościele S. Katarzyny OO. Augustyanów w Krakowie, w górnej części w. ołtarza, znajdował się obraz Tom. Dolabelli.
W Krakowie w domu hr. Arturowej Potockiej, jest wysokiej wartości wizerunek w całej postaci Stanisława Tyczyńskiego Wojewody Krak., ostatniego tego wielkiego domu potomka, zmarłego r. 1634. Portret ten uchodzi za dzieło Tom. Dolabelli, a był litografowany przez J. Brodowskiego.
W szacownym zbiorze p. Tom. Zielińskiego w Kielcach, jest bardzo piękny wizerunek Dominikana, o którym trzyma właściciel, iż jest portretem Fabiana Birkowskiego słynnego kaznodziei na dworze Władysława IV, nadto że to dzieło jest tworem pędzla Tomasza Dolabelli. Oba te twierdzenia potrzebują wszakże bliższych krytycznych sprawdzeń.
Wreszcie w Kielcach dla biskupa Krak. Jak. Zadzika malować miał T. Dolabella do pałacu tamecznego biskupiego „Konterfekt tranzakcyi moskiewskiej,“ jak to stary miejscowy inwentarz objawia. Obraz ten znajdował się jeszcze w kieleckim pałacu w pokoju pańskim roku 1668. (Z notat p. Żegoty Pauli).
Co do żywotu samego tego artysty, przydać jeszcze wypada, co o tem z świeższych wykryć wskazuje A. Grabowski, Staroż. wiado. o Krakowie, str. 266: iż T. Dolabella w postępie czasów a długiego swego zamieszkania w mieście Krakowie, wpisał się do zgromadzenia czyli cechu malarzów tego miasta. Wnosić to można z słów jednego członka na posiedzeniu cechowem w r. 1640 wyrzeczonych: „A pan Thomas Dolabella i nie bywa i nic nie dawa do cechu, a przecie mu nic nie mówią." Zamieszkiwał on jak się rzekło przez pół wieku prawie w kamienicy OO. Dominikanów na ulicy Stolarskiej; stał się też prawie od nich zależnym, a zawiadywał naprawą owego domu skupując wapno, o czem są zapisy w regestrach miejskich. Kamienicę tę długo jeszcze po śmierci jego, imieniem jego nazywano; w r. 1692 w spisie domów na których podatek zalegał, wyrażone jest: Lapidea dicta Dollabelae pictoris. Wszakże poprzednio stał w ulicy Szerokiej w domu Przybytkowskim, mianowicie r. 1607. W spisie mieszkań do podatku szos zwanym z tego roku, wyrażony jest jako tamże stojący, a opieką królewską zasłoniony, podatku tego niepłacący. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 33.)
W księdze rękopiśmiennej Necrografia, w archiwum klasztoru XX. Dominikanów krakowskich niegdyś będącej, która wraz z innemi r. 1850 spłonęła, znalazł X. Ludwik Łętowski zapiskę pozgonną T. Dolabelli, treści następującej: „Roku 1650 dnia 27 stycznia umarł Tomasz Dolabella, Włoch, Wenetczyk, malarz trzech królów: Zygmunta III, Władysława IV i Jana Kazimierza. Ten mieszkał lat 50 u Dominikanów w domku przerobionym z kościółka filialnego S. Tomasza; żył lat 80 i dał się pochować w kościele u Dominikanów przed ołtarzem zwanym Niedziela." (Katalog biskupów I,130-131).
Syn Tomasza, miał takoż dobrym być malarzem, zapewne od ojca nauczony. X. Siarczyński mówi o nim, iż „u dworu Władysława IV zostawał, iż rozkazu jego, bądź on bądź ojciec jego Tomasz, malował wizerunki familii Jagiellońskiej, które zdobiły pokój marmurowy w zamku warszawskim aż do Stanisława Augusta króla....” (O nim Fr. Siarczyński: Obraz wieku Zygm. III. Lwów 1828 I, 100. - A. Grabowski: Starożytności hist. polskie, Kraków 1840 I, 423).
Tego Stefana Dolabellę nie trzeba mięszać z innym artystą włoskim współczesnym, do czego podobieństwo nazwisk powodem być może. Stefan della Bella urodzony w FIorencyi r. 1610, tamże zmarły r. 1664, był synem tamecznego złotnika, biegły rysownik i sztycharz, całe życie prócz kilkoletniego pobytu w Paryżu, we Włoszech spędził. Wśród licznych jego robót sztycharskich, znajdują się wszakże niektóre Polski dotyczące, a w szczególności znane są ryciny poselstwa Jerzego Ossolińskiego do Rzymu w roku 1633 na sześciu półarkuszach jeden pas składających. Nadto rytował Tatarów i innych mieszkańców wschodu; własny portret w ubiorze jak piszą niemcy perskim, może raczej polskim; „ein stehender Polak mit dem Streithammer.” Z tego wszystkiego wnosićby można, że był w stosunkach z Polską; przecie, jak się wyraziło, jest to inny wcale artysta od naszego Stefana syna Tomasza. O życiu jego i pracach wielu pisało. ostatecznie i dokładnie G. K. Nagler I, 282- 385.
Córki T. Dolabelli, zrodzone z Agnieszki Piotrkowczykownej musiały u ojca uczyć się sztuki malarskiej i nią się zatrudniać. Albowiem wedle księgi rękopiśmiennej konwentu OO. Dominikanów S. Trójcy w Krakowie, ich malowaniem mają być znajdujące się na korytarzach górnych klasztoru, nad drzwiami cel, piękne obrazy w liczbie 7, wystawiające przemiany różne serca (schola cordis). Wiele zaś było tych córek Dolabelli malarek, nie dodaje rękopism. (A. Grabowski, Starożytności hist. poi. I, 421).
Malarz wyższego uzdolnienia, przyszedł na świat we Lwowie r. 1750. Udoskonalił się w sztuce w Wiedniu, poczem wrócił do rodzinnego miasta, któremu następnie prace swe poświęcał. Na wstępie zawodu użyty został do przyozdobienia kościoła metropolitalnego S. Jerzego, a dzieła jego tamże będące zastanawiają dotąd znawców. Są tam mianowicie obrazy wielkie: Archirej, Apostołowie po dwóch na jednym obrazie, S. Mikołaj, Matka Boska pół postaci, Chrystus Pan popiersie, kilku Proroków, i kilkanaście mniejszych obrazów z historyi świętej. Gdy cesarz Józef II będąc we Lwowie zwiedzał tę okazałą świątynię, zachwycony został malowaniami artysty, i obdarzył go kosztownym pierścieniem. Następnie malował obrazy do seminaryum ruskiego, do cerkwi S. Onufrego, do kościoła S. Piotra. W tym ostatnim kościele są jego dwa obrazy al-fresco we framugach zewnątrz, S. Piotr i S. Paweł, zaś na froncie kościoła był jego obraz, Chrystus oddający klucze S. Piotrowi, późniejszą restauracyą zepsuty. On takoż malował al-fresco klasztor Bazylianów w Poczajowie, gdzie są również w ołtarzach piękne jego obrazy olejne. Jego malowania zdobią jeszcze klasztor Dominikanów w Podkamieniu w okręgu złoczowskim, i kościół w Zołtańcach w okręgu żółkiewskim. U XX. Bernardynów we Lwowie na korytarzach jest jego pędzla sześć stacyj wielkich obrazów Mękę Pańską przedstawiających, śmiałem malowaniem zwracających uwagę. Robił nadto wiele portretów; między innemi X. Antoniego Angełłowicza metropolity halickiego, arcybiskupa grecko-unickiego lwowskiego, ♰ w Lwowie dnia 9 sierpnia 1814 r.
Ł. Doliński umarł we Lwowie r. 1830, 80-ty rok życia licząc. Usposobił wielu uczniów, z pomiędzy których odznacza się szczególnie Fr. Piątkiewicz.
Przytoczyliśmy prace tego malarza w cerkwi metropolitalnej lwowskiej S. Jerzego. Znawcze o nich a chlubne zdanie p. Felicyana Łobeskiego, przywieść tu sądzimy być rzeczą właściwą.
„Godnemi powyższego utworu (obrazu Fr. Smuglewicza w w. ołtarzu) obrazami są owe, która składają tak zwany Ikonostas czyli zestawienie obrazów, a to ich jeszcze w znaczeniu podwyższa, iż obok swych artystycznych zalet, są utworem ręki daleko skromniejszej sławy artysty, a tym jest Łukasz Doliński, malarz Lwowski..,. Jakoż rzeczywiście piękne są te obrazy, i o nich rzecby można, iż się artyście udały; ile nam bowiem jeszcze utworów tej ręki widzieć się zdarzyło, żaden niedorównywa zaletami w mowie będącym obrazom.
Głównem tu przedstawieniem jest w górze nad carskiemi wrotami umieszczony Spasytel czyli Chrystus błogosławiący. Prawdziwie to majestatyczny obraz. Widna ze artysta starał się w nim zachować i oddać ową cechę, którą tradycyjne obrazy ruskie posiadają. To się mu nie udało; ale za to utworzył obraz pełen oryginalności i niezwykłego silnego wrażenia. Chrystus przedstawiony w obłokach, siedzący majestatycznie na drewnianym snycerskim tronie. Na głowie jego mitra ruska, takież złote kapłańskie szaty, prawa ręka błogosławi. Do koła ulatują anioły. Jeden z nich krążący poniżej około stóp, wyciągnioną na dół ręką zdaje się poruczać w opiekę ziemię. Spokojność, majestatyczność i święta powaga żywo przemawiają z obrazu. Xięża opowiadają, iż podróżni i cudzoziemcy obraz ten zawsze z uznaniem wielkich jego zalet oglądają.
„Dalszemi utworami Dolińskiego w tym ołtarzu jest naprzód owa.... Matka Boża, a raczej Madona w włoskim stylu. Jest to obraz w kształcie wielkiego owalu, któremu odpowiada takiż sam drugi po drugiej stronie ołtarza, przedstawiający Chrystusa z roztwartą księgą. Oba przedstawiają figury wpół postaci, Madona z spuszczonemi na dół oczyma, w zaodzianiu na głowie, trzymająca w lewem ręku bukiet kwiatów, na kolanach na poduszce Chrystus dziecię. Chrystus oddany ściśle według przepisu, jest en face, z roztwartą Ewangelią i podniesioną ręką.
„Nareszcie wieniec tych obrazów do jednego ołtarza należących, zamyka dwunastu Apostołów i Patryarchowie starego zakonu, także utworu Łukasza Dolińskiego. S. Piotr, S. Paweł i dwaj Ewangeliści Jan i Marek, są każdy z osobna w owalnych obrazach i w pół postaciach, zaś Patryarchowie w podobnychże owalach, lecz po dwóch na jednym przedstawieni. Reszta zaś Apostołów wyobrażoną jest w całych figurach, w czterech pojedynczych obrazach po dwie figur na jednym. Wszystkie te obrazy jak i powyższe Dolińskiego, charakteryzuje naturalność, harmonia i bez jaskrawości moc kolorytu, piękne formy, oraz śmiałe, lekkie i przezroczyste użycie pędzla, które to zalety szczególniej w oczach każdego znawcy należne powinny znaleźć uznanie."
(Fel. Łobeski, Opis obrazów po kościołach lwowskich, w Dodatku do Gazety lwów, z roku 1853 Nr. 49 str. 194 -195).
Kalligraf i malarz na rękopismach i dyplomatach w Warszawie za czasów króla Stanisława Augusta pracujący. Archiwum kupieckie warszawskie dochowuje dwa przywileje potwierdzające Bractwo młodzianków kupieckich pod tytułem N. Panny Maryi Niepokalanego Poczęcia. Jeden z nich króla Stanisława Augusta z daty d. 29 czerwca 1766 r. na pargaminie, bardzo pięknie i z różnemi ozdobami sporządzony, niesie u dołu podpis: scripsit et pinxit Adalbertus J. J. N. Domański. Drugi Stanisława Młodziejowskiego biskupa poznańskiego, z dnia 12 marca 1769 r., przyozdobiony malowaniem miniaturowem wystawiającem N. Pannę Niepokalanego Poczęcia depczącą węża, i głoskami początkowemi pięknie kolorowanemi. Przywilej ten opatrzony takoż podpisami pinxit et scripsit Adalbertus Domański.
Pożądane jest zbadanie bliższej o tym artyście wiadomości.
Pracował w Krakowie w drugiej połowie wieku 18go. Tamże w posiadaniu prywatnem dochowują się dwa jego małe obrazy olejne:
Lot z córkami.
Samson i Dalila.
Pod jednym z tych obrazów podpisany malarz: D. A. Dombrowski S. P. pinxit Crac. 1770. (A. Grabowski, Mozajka w Biblio. Warsz. z r. 1855. IV, 60).
Pisany takoż Durajski, malarz i mieszczanin Krakowski. R. 1745 był mistrzem cechu malarskiego, i jako taki należał do reformy cechu a poddania go pod zarząd Uniwersytetu Jagiellońskiego; akt na ten koniec do Rektora podany, z innymi malarzami podpisał. R. 1747 wciągnięty w album Uniwersyteckie Gabryel Durajski. R. 1748 będąc Radcą czyli Konsyliarzem kongregacyi malarzy, należał do ułożenia dla niej nowych przepisów, pisany tu Durajski. (Ustawy cechu w końcu tego Tomu).
R. 1750 d. 6 Kwietnia obrany został Seniorem cechu malarskiego, jak to opowiada A. Radwański w dzienniku rękopiśmiennym, a pisze go takoż Durajski.
Zresztą nic się dziś o nim więcej nie wie.
Malarz niejakiego uzdolnienia w 18-ym wieku pracujący. Twory jego pędzla dochowały się w klasztorze Panien Klarysek w Starym Sączu. W chórze kościoła Zdarzenia z życia S. Kunegundy, niezłego wykonania, malowane r. 1778, Na korytarzach obrazy olejne: S. Mikołaj, S. Ludwik, S. Katarzyna. W stallach chóru 25 obrazków na drzewie klejowo malowanych, Zdarzenia z życia Chrystusa Pana wystawiających.
Biegły portrecista Gdański, zmarły tamże r. 1617 o którym przecie nic się dokładniejszego nie wie.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 208. - Za tamtym G. K. Nagler III. 474).
R. 1513 był starszym zgromadzenia malarskiego krakowskiego, co poświadczają akta radzieckie tego miasta księga A, 5.
Malarz Krakowski, w r. 1745 mistrz tamecznego cechu malarzy. W tem znaczeniu należał wtedy do reformy cechu i poddania go pod zarząd akademicki, akt też na ten cel do Rektora podany z innymi malarzami podpisał. (Ustawy cechu w końcu tego Tomu).
Innej o nim wiadomości dziś nie posiadamy wcale.
Malarz Krakowski, wspomniany w aktach miejskich tamecznych r. 1477. Joannes pictor dictus Drwal. - Anna Drwalowa kładzie areszt na wszelką pozostałość po mężu swoim, na zabezpieczenie wniosku swego czyli posagu (dotis suae) grzywien 60. (A. Grabowski Skarbniczka st. 175).
Sławnego Albrechta młodszy brat i uczeń, urodzony r. 1478. Do r. 1502 pozostawał w domu ojca imieniem Albrechta złotnika z professyi; po śmierci ojca w tym roku nastąpionej, a w 24-ym roku życia swego, poświęcił się dopiero podobno na dobre malarstwu. Wtedy przyjął go do siebie brat Albert, jak się to z własnych słów wielkiego Dürera objawia. Jan Dürer dostąpił takoż wyższej sławy w sztuce. Był nadwornym malarzem króla polskiego; utrzymują i z królów Kazimierza Jagiellończyka. Jana Olbrachta, Aleksandra i Zygmunta I. M. Wiszniewski (hist. lit. poi. Kraków 1843, V, 177) powiada o nim: „bawił podobno na dworze króla Jana Olbrachta i podobno malował ów ołtarz srebrny, o którym powiadają, ze go robił Zygmunt I, albo przynajmniej pomagał mu robić.” Nie zdaje się z dat żywota jego, żeby mógł znajdować się w Polsce przed czasami Zygmunta I, którego był nadwornym malarzem. Ze był w końcu życia swego malarzem nadwornym króla polskiego, wzmiankuje dorywczo Joh. Gabr. Doppelmayr (Historische Nachricht von den Nürnbergischen Mathematicis und Künstlern, Nurnberg 1730. Fol. str. 177); tudzież J. R. Fuessli, 1779 fol. str. 212. Niewątpliwy atoli dowód pobytu Jana Dürera w Krakowie i niektórych prac jego, dochowała księga rękopiśmienna wydatków na odnowienie zamku krakowskiego w roku 1529 przez Seweryna Bonera prowadzonych. Ważny ten rękopism in-folio znajduje się w archiwum Kommissyi Rządowej Skarbu Król. Polskiego, i nosi tytuł: Regestrum perceptarum pecuniarum Sacre M. regie a Generoso domino Severino Boner Zuppario Burgrabio Magnoque Procuratore Crac. Biecen. et Rapstinen. Capit. etc. Nobili Malchiero Czirzowsky Vice-procuratori eiusd. a die 9 Jarij Anni 1529 usque ad 31 Decebris Anni 1529, pro edificio Castri C. ad distribued. commissar, percepta. Na okładce voluminu: Regestrum ediflcioru. Castri Crac. 1529. Anni sexti G. D. S. B. W księdze tej wspomniany jest wielokrotnie Hans Direr pictor Regie Majestatis, który wtedy przyozdabiał malowaniem i złoceniem komnaty Kurzej Stopy Curza noga, Kurzanoga, mianowicie zaś złocił w niej rdze, zapewne sufitowe. Do tych robót kupowano dla malarza złoto i farby, najwięcej lazur i olej lniany. (J. D. Fiorillo, Geschichte der zeichnenden Künste, 1817 II., 362.- G. K. Nagler III. 553).
Córka budowniczego królewskiego Merliniego za czasów Stanisława Augusta, uczennica Grassego, malowała miniatury i rysowała kredami kolorowemi. Ku końcowi zeszłego wieku opuściła Warszawę i wyjechała do Drezna. P. Bonaw. Dąbrowski posiada wykonany przez nią kredami kolorowemi portret niewieści owalny, na ćwiartce papieru z podpisem: "C. Duchen Ano 1793.“
Malarz i mieszczanin Bydgoski, o którym niektóre wspomnienia dochowują się w aktach tego miasta ławniczych, acta scabinalia.
W tomie onych z lat 1598-1601 występuje on wielokrotnie, to zeznając być winnym rozmaite summy, to kwitujący z odbioru innych. Tamże D. Gliścienski Stephano Dunajewski pictori jus suum infundit; jest to cessya summy złotych 90 na domu Alberta Ligowskiego lokowanej, in personam famati Stephani Dunajewski Pictori civi Bidgostiensi.
Roku 1623 już nie żył, gdyż w tomie rzeczonych akt z tego roku występuje honesta Zophia olim Stephani Dunajewski pictoris conjunx.
Malarz krakowski miniaturowy rękopismów, około połowy 15-go wieku żyjący. Biblioteka katedralna krakowska posiada wielce szacowny rękopism pargaminowy, wielkości arkuszowej, obmyślony przez Jana Długosza, z wyobrażeniami i opisem 51 chorągwi w bitwie pod Grunwaldem r. 1410 na Krzyżakach zdobytych, a przez Władysława Jagiełłę roku następnego uroczyście z innemi wojennemi znakami w katedrze krakowskiej zawieszonych. Tytuł księgi Expliciunt banderia Pruthenorum .... na końcu per manus picłum Słanislai Durink de Cracovia A. 1448. (A. Grabowski, Opis. Krakowa 1836, wyd. 3-cie str. 336). Czas może o tym malarzu bliższą jaką wiadomość wykryje.
Nazwisko tego malarza na rękopiśmie z r. 1448 biblioteki katedralnej Krakowskiej, wyczytał jak tu jest wyrażono uczony Amb. Grabowski; podobnie czyta go archeolog Krakowski Józef Łepkowski. I nam nazwisko jego tak napisane zdawało się właściwe. Fossberg w przedruku kopii rzeczonego rękopismu z Książnicy Królewieckiej, pisze go Dyrink; dwaj inni archeologowie Krakowscy, Józef Jerzmanowski i Teofil Żebrowski twierdzą, iż tak to nazwisko na rękopiśmie oryginalnym wyczytają. Atoli że pierwotne wyczytanie Durink było właściwe, rozwiązuje stanowczo Prof. Józef Muczkowski, w wydanym przez siebie rękopiśmie pierwotnym Jana Długosza Banderia Prutenorum, Kraków 1851. Oto są słowa uczonego wydawcy:
„Na odwrotnej stronie ostatniej to jest 47 rękopismu karty, u dołu … napisano co następuje: Expliciunt banderia prvterorum per manus pieta Stanislai Durinc de Cracovia die veneris 29 Marcii 1448.
„Na tej ostatniej, jak i na poprzedzającej ją karcie, w czterech jej rogach pochodząca od gwoździ w okładce będących rdza wyżarła małe dziurki, a tak iw nazwisku Durink spodu głoski u dotknęła. Walenty Kainko, który ten rękopism dla wielu osób przerysowywał i przepisywał, tudzież Teofil Żebrawski (Bibl. Warsz. 1851 T. II, str. 167) to u, niewiadomo dla czego, za y poczytali, a tak Dyrink utworzyli. Że zmieniająca nazwę malarza głoska nie jest y ale u, że zatem bezzasadnie je zmieniono, przekonywa nas o tem ta okoliczność, iż kiedy z trzech piszących, których charaktery w tym rękopiśmie widzimy, nazwy chorągwi i ich przywódców wspominający albo długą kreskę kładł nad i, albo też, podobnie jak później dopisy czyniący, bez żadnego nad niem kreślił je znaku, to podpisujący pod chorągwiami ich rozmiary, wszędzie kładł nad niem kropkę lub bardzo krótką do kropki zbliżoną kreskę. Tenże w opisie rozmiaru chorągwi 53ciej w kilkokrotnie powtórzonych wyrazach ymago, bandery i Mauricy oba ramiona głoski y kropkami oznaczył. Kiedy więc ten sam pisarz, jak podobieństwo pisma i kolor atramentu przekonywa, i zawiązanie dzieła Expliciunt banderia i t. p. napisał, a w nazwie malarza żadnych kropek nie widać; wypada zatem, że nie y, leez u jest położone, i że Durink nie Dyrink, czytać należy" 1. c. str. 40.
Malarza tego Stanisława Durink wspominają akta grodzkie krakowskie, już pod rokiem 1426, a rodzina ta istniała w Krakowie jeszcze r. 1470, w którym Heinco During posiadał dom w ulicy Żydowskiej (A. Grabowski Skarbniczka str. 40).
Gdańszczanin, malował wprawnie portrety i przedmioty historyczne. Przebywał takoż w Kopenhadze, a w Danii umarł r. 1629.
(J. R. Fuesli 1779 fol. str. 212. - G. K. Nagler IV, 35).
Malował al-fresco r. 1753 kościół w Olszówce w krakowskiem; świadczy to napis nad chórem. Malowanie to dziś spłowiałe, a w części odnowieniem popsute.
Akta kościoła w Niedźwiedziu w państwie Poremba w krakowskiem, przechowują wspomnienie pod r. 1697, iż zakrystyę tego kościoła malował Jan Dymiński. Wiadomość tę wykrył P. J. Łepkowski. Więcej o tym malarzu nie wiadomo.
Malarz krakowski. Wspominają o nim pod rokiem 1536 akta radzieckie tego miasta, ks. 13 str. 128. R. 1538 był starszym cechu malarzy, tamże ks. Nr. 13. Również był nim r. 1543, ks. Nr. 5. 16 str. 175; jeszcze r. 1544, ks. 5, 16. str. 515 i r. 1546, ks. 6 - 17 str. 266. Być może że Dyonizy Stuba malarz krakowski, o którym będzie na swojem miejscu, jest tąż samą osobą.
Malarz i mieszczanin krakowski; wspominają o nim akta radzieckie tego miasta roku 1651.
Zwany takoż Wunderlich, malarz krakowski, o którym liczne wspomnienia przechowują akta radzieckie tego miasta, mianując go naprzemian Piotr Dziwak, Piotr Wunderlich, a niekiedy tylko po imieniu chrzestnem. Już r. 1532 wzmiankowany jest tamże pod nazwą niemiecką, księga A. 8 str. 516. R. 1534 był starszym zgromadzenia malarzy krakowskich, ks. 12 str. 310, i jest tu pisany Dziwak. R. 1535 wspominany z imienia tylko Piotr, ks. 12 str. 652, 668 ; niemniej Petrus Wunderlich, ks. 12 str. 697. R. 1536 Petrus pictor, ks. 13 str. 102, 129, 291; i Petrus Wunderlich, ks. 13 str. 523. R. 1537 malował obraz do kościoła Ś. Szczepana, o czem w aktach radzieckich ks. V. 13 str. 201 taki jest zapis: A. D-ni 1537 fer. 2-ap. D-nica Judica. Sped, D-nus Joannes Schilling Consilii nostri confrater, missus una cum sped, D-no Joanne Eichler consilii nostri Collega, ad conspiciendum fabricam iraaginis in templo d. Sfephani majoris arae in choro sitae, recognoverunt eandem imaginem a Petro pictore satis decenter ac probe esse formatam, ita tamen, quod nonnulla quae minutula esse videntur opus habent emendationem, nerape pes seu ipsum sedile, deinde simulacrum S. Mariae in medio, et duo globi qui sursum versus apponendi sunt. Praeterea fassi sunt, Petr um pictorem ultra conventionem pactae mercedis centum et viginti flor. eum recepisse a curatoribus seu tutoribus Ecclae S. Stephani, in melioramentum et sustentationem praedictae summae viginti duos flor. sub ea conditione, ut ea quae videtur illis esse non satis decore posita, ut supra expressum est, restau ret perficiatque. Ibidem personaliter astans Petrus pictor, fassus sibi plenariam solutionem esse exhibitam a praedict. provisoribus templi S-i Stephani pro labore suo quem impendit in memorata imagine efflngendam, promittens se ea quae necessaria fuerint, pro eorum placito expediturum, quittans cosdem provisores de perceptis centum quadraginta duobus flor. ac alios quoscunque sua interesse reputantes perpetue et in aevum. R. 1538 wspomniany jako starszy malarskiego cechu, Petrus. Ks. N. 13: podobnie r. 1542, ks. Nr. 4. 15 str. 620. R. 1545 jeszcze starszym cechu Petrus Wunderlich, ks. 6 - 17 str. 29. R. 1546 już nie żył, gdyż zapisana jest Anna Petri pictoris vidua, ks. 6 - 17 str. 344.
Pochodził on z Wrocławia, ar. 1528 przyjął prawo miejskie w Krakowie, przy czem dali zań poręczenie starsi cechu malarskiego. Petrus Wunderlich de Wratislavia pictor. Fidejusserunt Seniores. (Za księgą Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 42).
Pisał się początkowo Wunderlich., lecz osiadłszy w Krakowie nazwisko swoje spolszczył i zwał się Dziwak.
R. 1545 zamieszkiwał w kwartale Grodzkim, płacąc podatku stróżnego Vigiliae groszy trzy: Petrus pictor. (Z akt miejskich A. Grabowski Skarbniczka str. 43).
Jeszcze r. 1573 znajdujemy w tejże dzielnicy miasta, kwartale Grodzkim mieszkającego malarza Piotra (A. Grabowski w Biblio. Warsz. z r. 1854 I, 414). Być może, iż to jest jeszcze ten sam Piotr Dziwak, w wieku podeszłym.
Malarz krakowski, pod r. 1538 wzmiankują o nim akia radzieckie tego miasta, ks. Nr. 3. 14 str. 2.
Pracował w Krakowie w pierwszej połowie 17-go wieku. W kościele O. O. Augustyanów Ś. Katarzyny na Kazimierzu były zawieszone jego pędzla ośm obrazów wielkiego rozmiaru, dzieje żywota S. Augustyna przedstawiających. Na jednym z nich podpis tego malarza i rok 1636. Obrazy te znacznie czasem uszkodzone, naprawiać dał w ostatnich czasach dbały Przeor zgromadzenia. (A. Grabowski w Biblio. Warsz. z r. 1854 I, 415).
Morawczyk, sprowadzony do Lwowa przez XX. Jezuitów do pomalowania tamecznego ich kościoła. Musiał wszakże pierwej, według dawnych przywilejów miejskich, uzyskać mieszczaństwo lwowskie i przyjęcie do cechu malarzy, inaczej nie wolno mu było rozpoczynać roboty. Proces z tego powodu wytoczył się aż do króla Stanisława Augusta; ale Jezuici pomimo silnych zabiegów, nic wskórać nie mogli. Widać ze w końcu załatwiono sprawę, gdyż Ekstein zabrał się do dzieła, a sklepienie główne z znakomitym talentem odmalował. Atoli śmierć przerwała wykończenie ozdoby reszty świątyni. Pracę tę podjął syn artysty, wedle pomysłu ojca; lecz malowanie syna znacznie odbiega od doskonałości tamtego, co i w rysunku figur iw kolorycie jawnie się okazuje. Nie jest wiadomo co się stało dalej z młodym Eksteinem; zdaje się iż wrócił do swej ojczyzny. Malowania owe al-fresco na sklepieniu w kościele jezuickim przedstawiają: w środku Chrystus Pan oddający klucze S. Piotrowi; ku ołtarzowi wielkiemu S. Piotr między kalekami; nad ołtarzem cztery części świata figurami przedstawione; w górze Bóg ojciec w obłokach. Nad chórem: S. Piotr nauczający w kościele, po bokach SS. Jezuici. W kaplicach dzieje zakonu XX. Jezuitów w różnych cudach.
Przywiedziony w Tom. lym malarz Ekstein. który wraz z synem kościół Jezuicki we Lwowie malował, zowie się istotnie Jan Eckstein. Był on Morawczykiem z miasta Brunn, a sposobił się w sztuce w Rzymie na dziełach Caraccich, lubo później odstąpił od rodzaju tych mistrzów i utworzył sobie własny, jak twierdzą ze szkodą nie małą. Nagler mieni go bardzo miernym rysownikiem i kolorystą, może dla tego że w końcu życia wyniósł się na robotę do Polski. W Morawii dochowują się jego malowania al-fresco, a był w Briiiin nauczycielem malarza i sztycharza G. B. Goetz. (J. R. Fuesli 1779 str. 286; G.K. Nagler V, 259 artykuły Goetz). Xięża Jezuici sprowadzili go następnie do Lwowa, gdzie kościół ich malował al-fresco z wyższą zdolnością iw pośród tej pracy umarł w Lwowie.
Nazwiska tego Eckstein było w wieku 18ym kilku malarzy w Polsce, których tą jak się zdaje pisownią właściwie oznaczać należy; wyliczają się poniżej.
(G. K. Nagler IV, 70).
Malarz z miasta Brunn w Morawii, wykonał w Krakowie około roku 1759 bardzo piękne malowania al-fresco w kościele XX. Pijarów, w szczególności zaś w. ołtarz Przemienienie Pańskie ze wznoszącą się Przenajświętszą Trójcą, obraz całą ścianę zajmujący, tudzież sklepienie kościelne. To ostatnie malowanie przedstawia w górę wzbitą kolumnadę i gruppy ulatujące ku niebu; sztuczną perspektywą sprawia złudzenie, niezmiernej jakby wysokości kościoła samego. (Józef Mączyński Pamiątka z Krakowa 1845 II, 346-347). Pisze atoli Mączyński nazwisko tego malarza Egsztejn, lubo zdaje się mylnie.
A. Radwański w pamiętniku rękopiśmiennym opowiada, ze r. 1727 w Październiku zjawił się w Krakowie malarz Niemiec Frater Ekstein, któremu sam Radwański podtenczas młodzieniec przez XX. Pijarów na naukę do Niemiec oddany został. Wedle podania Radwańskiego malarz ten byłby wtedy chwilowo tylko do Krakowa przyjezdnym i na powrót do swego kraju odjechał. Mieni go zaś Księdzem, więc zapewne pijarem, bo był z nimi w stosunkach i prace im swoje za tą bytnością ukazywał. Byćby mogło ze to test tenże sam malarz kościoła XX. Pijarów Krakowskich, którego Mączyński mylnie czyta Franciszkiem zamiast Frater; takowe błędne tłumaczenie skróconego podpisu Fr. znaczącego Frater, a branego za Franciszek, natrafić się nam dało nie jednokrotnie. Zawsze ten malarz innym jest widocznie od poprzedniego Jana Ecksteina.
W Krasnem w powiecie Prasnyskim, kościół parafialny staraniem Błażeja Krasińskiego przekształcony i wewnątrz malowaniami al-fresco stacyi męki Pańskiej przyozdobiony, pędzla zdaniem Gawareckiego wybornego. Na jednej z tych stacyi podpisany malarz: Sebastyan Eckstein adornavit pictoris (sic) Anno 1747.“ (W. H. Gawarecki Pamięt. hist. Płocki 1830 II, 102).
Malarz nadworny Króla Jana III. Jedyną o nim dotąd wzmiankę przekazuje ciekawa książka X. Sadoka Barącza: Pamiętniki m. Żółkwi, Lwów 1852 str. 54. Dowiadujemy o się tam, iż w Żółkwi przy rozbieraniu ratusza w r. 1832, znaleziono puszkę blaszaną z aktem założenia tego gmachu r. 1687 na pargaminie spisanym. Między podpisami osób przytomnych jest jeden treści takowej: „Jako do Erektiey tegoż ratusza przy abrysie podanym przydałem też swój sentiment, tedy ad posteritatis memoriam podpisuję się ręką swoją, Józef Elewres malarz J. E. K. M“. Okazuje się ztąd, że około r. 1687 bawił on w Żółkwi na królewskim dworze; a kiedy był królewskim malarzem, musiał posiadać pewne w sztuce uzdolnienie. Przecie nateraz tak o nim samym, jak o jego pracach nic się zgoła nie wie.
Malarz Warszawski, około połowy wieku 18go pracujący. Lustracya Starej Warszawy r. 1754 przez J. J. Dawidsona Gminnego zdziałana, wskazuje mieszkanie tego malarza, w dworku kasztelanowej Inowrocławskiej przy ulicy Długiej „Pan Franciszek Enieberg malarz". (W głównem archiwum król. Polskiego ks. 940 str. 52).
W kościele XX. Reformatów Warszawskich, w ołtarzu bocznym w górze, jest niezły jego obraz S. Anna, na którym doczytać się daje podpis: „Franciscus Engelberch pinxit Anno 1756 d. 12 July Varsavie". Wątpić nie można że to jest ten sam co powyżej malarz, a zdaje się że pisownia ostatnia, jako własny jego podpis, jest prawdziwsza.
Niemiec rodem, nadworny malarz księcia Anhalt-Kothen, przybył do Lwowa r. 1823 i tu osiadł. Malował wiele iw rozmaitych rodzajach: obrazy kościelne, rodzajowe, widoki, portrety, a przytem dekoracye teatralne, pokoje i nawet wystawy sklepowe. Wiele robót jego jest we Lwowie, mają być takoż i w Wiedniu. Jego pędzla Chrystus oddający klucze S. Piotrowi jest w cerkwi metropolitalnej S. Jerzego we Lwowie (Galicya w obrazach, Lwów u Pillera 4° str. 29). Są jego obrazy takoż w zakładzie muzycznym tego miasta S. Cecylia, lecz miernych zalet. Na wystawie malarskiej we Lwowie r. 1837 były jego Nocleg zbójców i wnętrze kościoła kopia z Piotra Neuf (Gazeta poranna Warsz. z roku 1837 Nr. 109 za Gazetą Lwowską; tamże zwany jest Karolem). R. 1825 użyty był do restauracyi kosztem Stanów Gallicyjskich czterech kolossalnych obrazów kościół farny Żółkiewski zdobiących, za co hojnie wynagrodzony został. Atoli z niestosownego podklejenia, obrazy te okazują oznaki zbutwiałości, która szerząc się za czasem, zagraża zniszczeniem owym tyle szacownym dla sztuki i dziejów krajowych pomnikom.
J. Engerth umarł we Lwowie r. 1830 czy 1831.
(Wzmianka o nim Karola Milewskiego, Pamiętniki histo. krajowe, Warsz. 1848 str. 209).
Malarz, mieszczanin Leżajski, w początku XVlIgo wieku żyjący. Malował obraz Zwiastowania N. P. Maryi istniejący dotąd w kościele w Leżajsku, a poczytywany za cudowny. (Jan Bytomski, Theatrum Marianum in nemore Leżajscensi. Cracoviae 1642, fol.). Powiada to samo Piotr Hiacynt Pruszcz w dziełku morze łaski Bozkiej, wyd. z r. 1740 w Krakowie str. 28: „To tedy miejsce (kościół Bernardyński w Leżajsku r. 1606 zmurowany) gdy bardziej cudami słynąć poczęło, dla większej pobudki do nabożeństwa, Erazm malarz mieszczanin Leżajski a pobożny, Najś. Panny na pomoc wzywając, obraz Jej ten, który jest wielą wot ozdobiony, wymalował.....“
Malarz nadworny księcia Karola Radziwiłła wojewody wileńskiego, r. 1784. Jego roboty miał być w pałacu nieświezkim w sali wielkiej sufit al-fresco, o czem wspomina opis bytności króla Stanisława Augusta w Nieświeżu r. 1784 (Obraz Polaków i Polski w XVIII wieku.... Edw. Raczyńskiego, Poznań 1842 XVI, 41).
Urodzony w Morawii w mieście Iglau r. 1750, poświęcił malarstwu w ośmnastym roku życia, a wysłany przez rodziców do Włoch bawił tam lat dziesięć, ucząc się na przód niejaki czas w Wenecyi, później w Rzymie w akademii S. Łukasza, wreszcie w Neapolu. W czasie tego pobytu we Włoszech zaznajomił się z wielu Polakami, żył w przyjaźni z Fr. Smuglewiczem, Sierakowskim, poznał się w Rzymie z Hugonem Kołłątajem. Ten ostatni sprowadził Estreichera do Krakowa r. 1778, gdzie zamyślano o urządzeniu akademii sztuk. Powołany przez króla Stanisława Augusta do Warszawy, użyty został do malowania wizerunków rodzinnych królewskich i kopiowania obrazów na Zamku i w Łazienkach. Bawił w Warszawie do końca r. 1781, roku następnego wysłany do Krakowa na nauczyciela malarstwa w akademii tamecznej. Po upadku i podziale Polski, uzyskał od rządu austryackiego emeryturę, którą do końca życia pobierał. Umarł w Krakowie d. 12 Marca 1809 r.
Robił większe kompozycye biblijne i historyczne, tudzież portrety, a po śmierci jego około 60 różnych sztuk pozostało. Do celniejszych robót jego należą:
1. Chrystus siedzący między uczniami Łukaszem i Kleofasem w Emaus i chleb łamiący. Miara cali 64-42. Obraz przeznaczony do kościoła parafialnego sandeckiego.
2. S. Hieronim i S. Augustyn na puszczy, u którego stóp lew uśpiony. Miara cali 64-42. W kościele P. Maryi w Krakowie.
3-4. Matka Boska Niepokalanego Poczęcia. - S. Jan Nepomucen (u P. Kopffa w Krakowie).
5. Poseł perski okazuje ze wzgórza Leonidasowi przeważające po wierzchołkach gór rozpostarte wojska perskie (u syna malarza w Krakowie).
6. Aleksander W. słucha wyroczni wieszcza delfickiego (tamże).
Portrety:
7. X. Hugo Kołłątaj.
8. Stanisław August król.
9. Książę Michał Poniatowski. Prymas.
Estrejcher obok usposobienia w malarstwie, posiadał biegłość sztuki wcale rzadkiej w Europie wyrobów mozaiki chińskiej, której wyuczył się był w Rzymie od missyonarza chińskiego tamże na starość zamieszkałego. Roboty tego rodzaju mozolnej pracy, nader długiego czasu i rzadkiej cierpliwości wymagające, zależą na wykładaniu rysunków z różnych drobnych ułamków, które powlekane wybornym chińskim lakiem, przypiekane i szlifowane, kształcą w końcu bardzo ozdobne przedmioty, połyskiem i trwałością pokostu zastanawiające. W tym to rodzaju wykonywał Estreicher stoliki, filiżanki, dzbanki i inne pełne smaku i sztuki wyroby. Ofiarowany stolik królowi aw Łazienkach znajdujący się, zyskał był artyście chlubne podziękowanie i złoty medal merentibus.
W kraju rodzinnym zwał się podobno Oesterrcicher, lecz od czasu jak w Polsce osiadł Estreicherem się pisał.
(Życiorys jego w Biliotece warsz. z r. 1847 II, 644-648).
Malarz Warszawski, wymieniony w lustracyi m. Starej Warszawy zr. 1754 J. J. Dawidsona, jako mieszkający w kamienicy w Starem Mieście po czwartej stronie Rynku stojącej, a będącej własnością PP. Augustynowiczów, na teraz Nr. 66: „Jmc. Pan Exsten malarz". (W archiwum głównem Król. Polskiego ks. 940. str. 7). Więcej o tym malarzu nic się nie wie, a godne tu uwagi podobieństwo nazwy z Ecksteinami, którzy współcześnie w Polsce w różnych miejscowościach pracowali.
Malarz portretowy, zrodzony w Algerze, osiadły w Gdańsku w drugiej połowie 18go wieku. Robił kilkakrotnie portret W. X. Rossyjskiego Pawła, później Cesarza. Był talentu miernego, lecz portrety jego mają zaletę podobieństwa. Robił takoż pastelami, a robót jego wiele posiadał w Gdańsku generał Czapski.
(J. Bernoulli, Reisen, Leipzig 1779 I, 295 i 320).
Słynny sztycharz, przytem rysownik a podobno i malarz. Urodził się w Gdańsku r. 1629, tamże zmarły r. 1709. W młodym wieku przybył do Francyi i w Paryżu pracował u Chauveau, poczem udał się do Hollandyi, gdzie dłużej bawił i wiele sztychował, najpiękniejsze ryciny do sławnego dzieła Cabinet de Reynst wykonał. Z Amsterdamu wyjechał do Hamburga, i jakiś czas tu pracował. Następnie wrócił do ojczyzny, a kilka lat bawiąc portrety króla i pierwszych osób rytował. Był tez powołanym do dworów duńskiego i szwedzkiego, i tutaj królewskim rytownikiem mianowany. Ostatek życia strawił w Gdańsku.
O zawołanych jego sztychach nie jest tu miejsce mówić; wspomina się o nim jedynie, z powodu że był biegłym rysownikiem i może malarzem. Rysował z największą dokładnością ludzkie postacie i kilka rycin zrobił podług własnego pomysłu. Pawlikowski domyśla się, iż ryciny portretów na których Falk nie wyraził malarza, podług własnego robił rysunku. Na rycinach podpisywał się zwykle J. Falk Polonus.
(Wiadomość o J. Falku podali: G. Pawlikowski, Czasop. Lwowski 1829 II. 101-106. J.R . Fuessli 1779 fol. str. 226. Francois BruIIiot, Dictionnaire de Monogrammes.... Munich 1817, 4° str. 178 i 851 - 852. - G . K. Nagler IV. 226- 227).
Daty życia i różnego pobytu tego znakomitego artysty Gdańszczanina, co się na pracach swych z upodobaniem podpisywał Polakiem, wcale są wątpliwe i zaciemnione. Uczeni tegocześni Gdańscy i Królewieccy, z zwykłą niemiecką gruntownością starali się niepewności te rozjaśnić, a poszukiwania ich ustalają w części wiadomość o biegu żywota artysty.
Że przyszedł na świat w Gdańsku nie ulega zaprzeczeniu, a nazwiska tego znani są i inni Gdańszczanie. Ambr. Grabowski wyśledził wprawdzie, że i w Krakowie byli w wieku 16-ym osiedli mieszczanie Falckowie; atoli ztąd wnosić wcale nie można, żeby sam Jeremiasz z Krakowa pochodził, kiedy potemu żadnej nic posiadamy bliższej wskazówki, bieg zaś całego jego życia wykrywa iż w Krakowie nigdy nawet nie postał. Dowodzi to przecie, że rodzina Falcków z dawna w Polsce zagnieżdżoną już była, tak w Krakowie jak w Gdańsku osiadła; a nie przeszkadza bynajmniej że Gdańszczanin Falck Jeremiasz jest, jak się też pisze Polakiem, gdyż Gdańsk był miastem polskim wraz z całą tamtą krainą. Podawana data jego tamże urodzenia jakoby roku 1629, zupełnie okazuje się przecie błędną, z omyłki pióra czy druku zapewne pochodząca zamiast roku 1619; albowiem Falck w r. 1643 był już we Francyi odznaczającym się sztycharzem, przeto nie mógł być wtedy zaledwie czternastoletnim podrostkiem. Doskonalił się on w rytownictwie w Paryżu, gdzie już r. 1641 wprawnie sztychowa!. Następnie udał się do Niderlandów i tu znacznie jeszcze w znajomości sztuki postąpił; skąd do rodzinnego miasta Gdańska wrócił, znajdując w niem łatwość ważniejszych zatrudnień, obok zakładu słynnego drukarza i nakładcy Forstera, i przy napływie do tego miasta możnych panów polskich, którzy tam zaopatrywali się licznie w twory i wyroby sztuki, a wizerunki swe miejscowym artystom malować i sztychować polecali. R. 1647 pracował on już w Gdańsku. W kilku latach następnych, od r. 1649 do 1653, przenosił się naprzemian z Gdańska do Sztokholmu, gdzie na dworze królowej Krystyny doznawał niepospolitego wzięcia; w zdaniu tem o tych jego wędrówkach utwierdzają nas sztychowane przez niego z tamtej epoki portrety to w Sztokholmie, to w Gdańsku. R. 1654 był jeszcze czynny w Sztokholmie, a udał się stąd do Kopenhagi. Wojna Szwedzka z Polską od r. 1655 do 1660 trwająca, narażając srodze miasta ziemi pruskiej, stała się takoż kwitnącym sztukom w Gdańsku wielce przeciwną; była przeto i dla Falcka powodem, iż zaniechał do rodzinnego miasta powrotu, a udał się do Holandyi. W Amsterdamie wykonywa! on liczne sztychy z obrazów historycznych, zwłaszcza do publikacyi galleryi Gerarda Reynst, które już wiatach 1655-1658 przedsiębrał. R 1655 i 1656 był czasowo w Hamburgu, znane są bowiem sztychy jego z tej daty tu wykonane: Amazonische Heldinen r. 1655 i portret króla Duńskiego Fryderyka III r. 1656. Od r. 1658 atoli okazuje on się jako już osiedlony w Hamburgu i zdaje się ze do końca żywota w mieście tem zamieszkiwał. Ztąd to pozostając w blizkiem zachowaniu z astonomem Gdańskim Hewelke czyli Heweliuszem, pisywał do niego, przesyłał mu swoje sztychy i takowe do jego dzieł wykonywał. Trwało to w ciągu lat 1658 -1663, zkąd tez wniosek że Falek przez ten czas zamieszkiwał w Hamburgu; gdy zaś odtąd o nim i o pracach jego ustaje wiadomość, domyślać się wypada, iż pod tę porę tamże umarł Już w r. 1558 w liście do Heweliusza pisanym, użala się na wielkie bóle w prawem ramieniu, które mu ledwie pisać dozwalają. Ażeby po r. 1663 wrócić miał jeszcze do Gdańska i tutaj dopiero r. 1709 rozstał się z życiem, na to nie ma żadnego dowodu; owszem tak późnego zgonu twierdzenie niczem usprawiedliwić się nie da, tem mniej iż przeciąg lat przeszło 40 od ostatnich jego robot, przypuścić nie dozwala by z tak długiej czasu przestrzeni żadnych prac nie pozostawił, i w bezczynności w niej trzymał się.
Że r. 1668 już nie żył, wnosić stąd niebezzasadnie przychodzi , iż w tym roku wydana w Gdańsku Cometographia Heweliusza, nie posiada jego ryciny, lecz Lamberta Vischera z Amsterdamu, a zapewne byłby ją dla Heweliusza wykonał.
(Neue Preussische Provinzial-Blätter, Königsberg 1847: rozprawy W. Seidla, A. Hagena, J. Voigta III, 165-171 i 177; IV, 5-11. - A. Hagen życiorys w Kunstblatt z r. 1848, Nr. 16. - J. J. Kraszewski, życiorys za poprzednimi źródłami, w Athenaeum z r. 1850 II, 187-208. - A. Grabowski wzmianka w Biblio. Warszawskiej z roku 1852 II, 176-177).
Warszawianin, z czasów panowania króla Stanisława Augusta, robił portrety pastelami.
Malarz na szkle, vitreator, osiadły w Krakowie; był starszym cechu malarskiego tego miasta r. 1548. Akta radzieckie księga Nr. 7-18 str. 460.
Malarz Krakowski, który w r. 1573 mieszkał tamże w kwartale Grodzkim (A. Grabowski w Biblio. Warszawskiej z r. 1854 I, 414).
Malarz wileński z pierwszej połowy 17-go wieku, którego nazwisko i pochodzenie nie są wiadome. Akta kapituły wileńskiej pamięć jego i dobrych robót malarskich przechowały. Odnowiony po pożarze r. 1610 zdarzonym kościół katedralny wileński, malarz ten wewnątrz malowaniami przyozdobił, z wielkiem kapituły zadowoleniem, która nad wmówioną nagrodę 170 kóp groszy litewskich, jeszcze mu dodatkowo sto złotych kontentacyi wyliczyć kazała. Działo się zaś to roku 1616. Pictori Ferdinando, pro eleganti Ecclesiae Cathedralis Vilnensis ab intus pictura, a 1616 die 30 Septembr. f. 295. L polecenia kapituły tenże Ferdynand odmalował do ołtarza głównego obraz Zdjęcie z krzyża Zbawiciela, równie chwalony, za który 10 kóp groszy litewskich otrzymał, jak to opiewają dochowane regestra zawiadowcy kościelnej fabryki. W zburzeniu kościoła katedralnego wileńskiego za czasów Jana Kazimierza, wszystkie przytoczone malowania Ferdynanda takoż zostały zniszczone. (Wizerunki i roztrząsania naukowe, Wilno 18-12. XXIII., 92-93).
Malarz i budowniczy z Padwy, żyjący jak się domyśla Fuessli w początku 16-go wieku, pracował na dworze Polskim w Warszawie (zatem za Zygmunta I, a zdawałoby się że prędzej w Krakowie). Następnie przeniósł się do Wiednia, gdzie także u dworu Cesarskiego znalazł zatrudnienie. Był to jak się okazuje człowiek namiejętny, popędliwy a nienajlepszych obyczajów; ztąd też koniec jego żywota tragiczne sceny przedstawia. W Wiedniu zelżony przez zawistnego przeciwnika, zamordował go, za co na karę śmierci był skazany, lecz jedna z panien dworskich Cesarzowej, z którą miał zamiar żenić się, potrafiła uwolnić go od tej kary. Atoli Ferri był duchownego stanu, przeto celem uzyskania dyspensy od Papieża (?) puścił się do Rzymu. Tymczasem dojechawszy do rodzinnego miasta Padwy umarł tu, pochowany w kościele Ś. Łucyi. Wykonać miał wizerunek własny snycerskiej roboty w drzewie, odznaczającej się piękności dzieło (J. R-Fuessli 1779 fol. str. 234; opowiada przygody artysty, w części dość nieprawdopodobne).
Włoch rodem, celujący malarz krajobrazów, kształcił się pod kierunkiem La Croix. Z szczególną pilnością wuczał się on w rodzaj Claude Lorraina i Salvatora Rosa, a tak doskonale naśladować ich potrafił, ze kopie jego z tych dwóch mistrzów których wiele odrabiał, sami znawcy od oryginałów rozeznawać nie mogli. Robił takoż bardzo piękne gwasze. Ten artysta osiadły we Włoszech, w Rzymie prowadził handel sztuk pięknych; tamże dnia 9 Stycznia 1823 r. umarł. Tyle o nim G. K. Nagler (IV, 318). Otrzymał on był tytuł od króla Stan. Augusta nadwornego malarza, ztąd okazuje się, iż jakiś czas przebywał w Warszawie i prace malarskie lulaj podejmował. Z robót jego znane są w kraju naszym i tu zapewne wykonane:
W galleryi króla Stan. Augusta były: Krajobraz górzysty, z przodu woda, dwie niewiasty, mężczyzna u brzegu, przy wejściu do ja skin i dwóch mężczyzn; miara cali 30-40, cena w spisie czer. zło. 100. Inny krajobraz widok okolic Rzymu, oryginalny; miara cali 30-40, cena w spisie cz. zło. 60.
W Wiśniowcu u hr. Mniszcha jest jego widok wschodu słońca (Wizerunki i roztrząsania naukowe. Wilno 1836 III, 154).
Wschód słońca z widokiem portu Syrakuzy, tudzież wodospad w Tivoli, dwa krajobrazy w posiadaniu hr. Izabelli Sobolewskiej w Warszawie.
Malarz Krakowski, syn malarza Łukasza, roku 1497 przyjął prawo miejskie w Krakowie, przyczem jako tu zrodzony, wolny został od opłaty. Philippus pictor, filius Lucae pictoris, hic oriundus, nihil dedit. (Z akt miejskich, A. Grabowski Skarbniczka str. 41).
Malarz Bydgoski z końca 16-go wieku, o którym dochowuje się wiadomość w aktach ławniczych tego miasta, z przygody przezeń doznanej i skargi z tego powodu zaniesionej.
Philipi Pictoris attestacio. Actum in pretorio Bidgostiensi feria quinta post festum Lucie Virginis et Martini A. D. 1598. Zanosi skargę Filip malarz, iż go wracającego wieczorem do klasztoru napadli „minczarcziczi, kamieniarze" i inni, naprzód wymyślali mu „malier, malier“ a potem pokaleczyli. „Muliarczyk pchnął mnie dwa razy szpadą w łokiecz, odłożyłem mu sie mułtanem asz mu sie przepadła.“ Nie wie czem na siebie ściągnął ten napad, gdy nawet mularczykowi pożyczał kamieni do tarcia farb „y Owidiusz moij tham jeszcze maiją.“
W tejże księdze akt ławniczych poniżej znowu: Vulnera Philipi pictoris.
Phiol, Phyol, malarz krakowski, był starszym cechu malarskiego tego miasta r. 1544, jak to poświadczają akta radzieckie ks. Nr. 5. 16 str. 415 i 515. Pochodził zapewne z rodziny Świętopełka Fioła pierwszego drukarza krakowskiego.
Takoż malarz krakowski, syn Jana, r. 1566 wspominany jako chłopiec w kunszcie złotniczym (akta cechu złotniczego krakow.), r. 1597 już malarz. A. Grabowski Staroż. hist. poi. 1840 I, 456. R. 1609 wspominany jeszcze wraz z ojcem malarzem Janem w aktach radzieckich str. 316.
W księdze rękopiśmiennej czynności i wydatków rajców miasta Kazimierza przy Krakowie z lat 1387-1390, wynalazł A. Grabowski (Skarbniczka str. 38) wydatek na kupno obrazu do kościoła Bożego Ciała:
Pro ymagine dedimus Florniczero 2 capecia. To jest dwie kopy czyli 4 złote. Jest to więc malarz Krakowski, w drugiej połowie XIV wieku obrazy kościelne malujący.
Wiadomość o nim przekazał T. Koralewicz w księdze Additament do kroniki Zakonu Braci mn. Ś. Franciszka, w Warszawie 1722 fol. str. 138, gdzie pisze:
„W Konwencie Warszawskim OO. Reformatów, umarł powietrzem d. 18 Października r. 1661 brat Józef Fores malarz, nabożny, poszłuszny, pokorny i miłości ku chorym pełen. Ten z rodziców heretyków w Wilnie urodzony, do wiary ś. katolickiej nawrócony do zakonu wstąpił".
Prace jego malarskie wcale znane dziś nie są, a musiały być zapewne dla Reformackich kościołów, zwłaszcza dla Warszawskiego, gdzie przecież śladu jego robot natrafić nie mogliśmy.
(A. Grabowski Skarbniczka str. 44-45).
Malarz krakowski, o którym pod r. 1538 wzmiankują akta radzieckie tego miasta, ks. Nr. 3. 14 str. 65.
Malarz krakowski, pewno inny, wspomniany pod r. 1564 w regestrach przychodów i wydatków miasta Krakowa.
Malarz Krakowski, którego wspomnieliśmy pod r. 1564. Tento sam zapewne przyjął tutaj prawo miejskie r. 1554, a był urodzony w Krakowie, syn Wita z Radomia w Krakowie osiadłego. Franciscus Vitti pictoris fllius, itidem pictor, hic oriundus, de cujus honesta procreatione satis constat. Nihil dedit. Wstępnego nie dawał, jako z urodzenia miejscowy. (Z księgi Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 43).
R. 1559 Franciszek malarz, malował oba obwody Sukiennic, za co dostał złotych 15: utroque ambitu pannicidiorum. (Z akt miejskich, tamże str. 57).
R. 1558 Franciszek malarz syn Wita wyniósł skargę przed Rajcami miejskiemi na Szymona Czolkosch i Felixa szklarza starszych malarskich, o odmówienie mu chłopca, discipulum pictoreum Barthek nominatum, którego mu Rajcy zwrócić nakazali. (Z akt miejskich A. Grabowski w Biblio. Warsz. z r. 1854 I, 414).
R. 1573 w dzielnicy miasta zwanej kwartał Grodzki, mieszkał Franciszek malarz, zapewne ten sam. (Tamże).
Jest ten malarz widocznie inny od Franciszka z Wiślicy, który w Krakowie przyjął prawo miejskie r. 1575.
Malarz w Krakowie osiadły i pracujący, który r. 1607 mieszkał na Podelwiu, domie w ulicy Grodzkiej własności miasta. W spisie mieszczan do podatku szos zwanym, powiedziane jest o nim pod tym rokiem: „dal obrasz Królowi Imci, i jest wolen od szosu.“ (A. Grabowski Skarbniczka 1854 str. 32-33).
Był to zdaje się malarz nadworny Radziwiłłów w Nieświeżu, w połowie wieku 17-go pracujący. W inwentarzu zbioru obrazów zamku Nieświezkiego z r. 1658, niektóre portrety rodu Radziwiłłów oznaczone są: „Świeżego Franciszkowego malowania". (M. Baliński, Nieśwież … w K. Korwella Niezapominajkach na rok 1847 str 327). Z słów owych okazuje się, iż około tego czasu malarz Franciszek robił wizerunki rodu Radziwiłłów dla Nieświezkiego zamku.
Może ten sam co poprzedni, malarz krakowski, r. 1575 przyjął prawo miejskie krakowskie, jak to świadczą księgi archiwalne tego miasta (Wypisy z nich u pana A. Grabowskiego).
Urodził się w Wiedniu r. 1771, a r. 1789 zaczął uczęszczać do cesarskiej akademii malarstwa, w której po dziewięcioletniem gorliwem przykładaniu się tak do malarstwa jak do rytownictwa na miedzi, chlubne uzdolnienia od rektora onej Fügera otrzymał świadectwo. Następnie udał się do Londynu, gdzie dłuższy czas bawił, doskonaląc się jeszcze w sztuce pod kierunkiem słynnego podówczas w Londynie malarza Westa. Z Anglii wrócił do Wiednia, zkąd wyjechał do Polski w r. 1804, a tu znalazł naprzód zatrudnienie w domu księstwa Czartoryskich w Puławach, użyty przez księżnę do zdejmowania rysunków odznaczających się tej książęcej siedziby widoków. R. 1805 przybył do Warszawy. Zaraz na wstępie powierzył mu Z. Vogel sztychowanie do swej podróży malarskiej po Polsce. Odtąd nie opuścił Warszawy, trudniąc się wykładaniem sztuki rysunków w różnych prywatnych naukowych zakładach. o zwłaszcza zaś w konwikcie XX. Pijarów na Żoliborzu, w którym lat kilkanaście był professorem. Obok licznych sztychów, robił piękne widoki akwarellą. Zszedł z tego świata w Warszawie w sierpniu 1829 r.
Z prac jego malarskich odznaczają się:
Widok bitwy pod Lipskiem, farbami wodnemi.
Elekcya, Henryka Walezyusza pod Wolą, farbami wodnemi.
Wjazd uroczysty do Krakowa króla (zdaje się) Henryka Walezyusza, farbami wodnemi. Ten zajmujący obraz był wystawiony na sprzedaż w Warszawie w kantorze pp. Doeplera i Fausta.
Oswobodzenie Greków przez Flaminiusza, sepią.
Widok Syberyi, do podróży generała Kopcia.
Scena z raju utraconego Miltona, zawierająca kilkaset figur; ostatnie znakomitsze dzieło, które przed śmiercią ukończył.
Malarz Gdański, używany r. 1567 przez tameczne bractwo Ś. Reinolda (T. Rirsch, die Ober-Pfarrkirche von St. Marien in Danzig, 1843 I, 209).
Zakonnik S. Dominika. Całą wiadomość o nim przytacza A. Grabowski (Ojczyste Spominki 1845 I, 250), w tych kilku słowach w dziele Nowowiejskiego Phoenix redivivus.... str. 93 wyczytanych: Thomas Frydrychowicz, sua industria pictor insignis evasit, multasque imagines ad stuporem depinxit.
Dominikan w Krakowie. O nim podaje takoż krótką wiadomość Pruszcz, Klejnoty m. Krakowa wyd. z r. 1745 str. 68, gdzie wylicza sławniejszych Krakowskich Dominikanów:
„W. X. Tomasz Frydrychowicz, S. T. Doktor wielki moralista i kaznodzieja, jako drugi Tomasz jaśniał w konspekcie całego miasta Krakowa, który ex sua industria pictor, multas imagines depinxit mirabiliter“.
Obrazy te zapewne po większej części były przeznaczone do kościoła Dominikańskiego Krakowskiego.
Rodem Niemiec z Prus, odbył nauki z wielką pilnością i pożytkiem w akademii sztuk w Pradze; następnie zwiedził Rzym, gdzie już kilka pięknych dzieł wykonał. Za powrotem do Niemiec, znalazł opiekuna w księciu Antonim Radziwille w Poznaniu, w którem to mieście osiadł i był nauczycielem rysunku w szkole tamecznej rzemieślniczej. Kiedy hr. Edward Raczyński przedsięwziął podróż malowniczą do Turcyi, wziął z sobą Fuhrmanna, i jego to są rysunki sztychowane przy okazałym podróży tej opisie, wyszłym r. 1821. w zdejmowaniu owych widoków starał się zachowywać największą ścisłość i wierność, a na ten koniec nie szczędził usilności i trudu. Widok Odessy rysował podczas silnej burzy z okrętu: albowiem kiedy właśnie okręt na którym znajdował się hr. Raczyński z malarzem, wpłynąć miał do portu, zerwała się burza gwałtowna, a statek mocą wzburzonej wody odepchnięty został na szerokie morze. Korzystając z tej okoliczności malarz, kazał się uwiązać do masztu, iw tej postawie zdjął widok przedstawiającego się w odległości, miasta. R. 1821 na wystawie sztuk pięknych warszawskiej, widziano kilka prac L. Fuhrmanna. Zszedł z tego świata w Poznaniu 13 Lutego 1829 r., w 45 roku wieku. Skromność wrodzona malarza była powodem, iż za życia mniej się dał poznać i ocenić, aniżeli na to biegłość jego w sztuce zasługiwała. Dzieła jego odznaczają się rozważną kompozycyą i pięknym kolorytem. Celniejsze jego twory:
1. Objawienie na górze Tabor (w zbiorze hr. Raczyńskiego).
2. Wniebowstąpienie N. Panny, obraz ołtarzowy.
3. S. Jan na puszczy (u hr. Raczyńskiego).
4. S. Stanisław Kostka przyjmujący hostyę od anioła; w ołtarzu katedry poznańskiej. Obraz wielce ceniony.
5. S. Marcelli, wielki obraz ołtarzowy; widziany w Warszawie na wystawie.
6. S. Rodzina; takoż wystawiony w Warszawie.
7. Obraz familijny hrabiów Raczyńskich, uchodzący za najpiękniejsze malarza dzieło; widziany także w Warszawie.
8. Ignacy hr. Raczyński przedtem biskup poznański, arcybiskup gnieźnieński; ♰ 19 lutego 1823 r. w okolicy Tarnowa licząc lat wieku 82; portret wystawiony w Warszawie.
Prócz tego wykonał nie mało pięknych prac dla księcia Radziwiłła, i robił wiele portretów bardzo chwalonych.
(G. K. Nagler. IV, 530-2).
Gasc, patrzyć Anna Rozyna Liszewska.
Gault de Saint-Germain, patrzyć Rajecka.
W Krakowie w posiadaniu P. Lucyana Siemińskiego, znajdują się dwa małe portrety olejne, dobrego pędzla, oba miary cali 7-6, jako to: Młody malarz z paletrą i pędzlem w ręku, a sztalugą przed nim stojącą, w sukni niebieskiej, u rąk wystającemi mankietami; Niewiasta wieku podeszłego, w ubiorze mieszczańskim, w czapce na głowie galonem obszytej.
Na obu tych obrazkach z tyłu na blejtramach są napisy atramentem: „Gajewski malarz Polak. Żona Gajewskiego“. Ztąd wniosek, że te wizerunki jakoby małżonków' Gajewskich, są też tworami samego Gajewskiego malarza. Atoli napisy rzeczone nie są pewnie ręką samego malarza, dodane zdaje się później przez którego obrazków posiadacza; gdyż artysta byłby się podpisywał bez wątpienia nie na blejtramie, lecz na samem płótnie. Nadto widoczna jest mylność owych napisów, kiedy sam malarz na portrecie jest człowiekiem młodym, a jego mniemana żona staruszką, matką raczej jego być mogącą.
Ładne te dwa obrazki malowane być musiały w drugiej połowie 18go wieku; ale słaba wiarogodność napisów na blejtramach, pozostawia nas w wątpliwości co do samego owego malarza Gajewskiego. Wszakże ta nazwa zkądinąd wcale w dziedzinie sztuki znaną nie jest, ani w liczbie malarzy Krakowskich, ani w miejscowościach innych krajowych.
(A. Grabowski, Skarbniczka str. 45).
Może ta nazwa Gallus ma znaczyć pochodzenie, że był Francuzem. Wspomnienie o nim dochowuje przywilej Arcybiskupa Lwowskiego Jana Dymitra Solikowskiego, wydany we Lwowie d. 10 Lipca 1596, a ustanawiający w tem mieście bractwo malarzy katolickich. Powiada tu o nim Solikowski, że go do Lwowa sprowadził, a wylicza go między członkami czyli towarzyszami tegoż bractwa, których mianuje egregii. W uchwale rady miejskiej Lwowskiej z roku następnego 1597 d. 21 Stycznia, bractwo rzeczone malarzy katolickich urządzającej, przywiedziony jest takoż Jan Galus w liczbie pierwszych tego zgromadzenia magistrów, to jest towarzyszów.
Należeć musiał przeto do lepszych malarzów we Lwowie osiadłych w końcu 16-go wieku.
Malarz Krakowski z początków wieku 17-go, który nie należąc do zgromadzenia czyli cechu malarskiego, budził w członkach onego obawę przeszkadzania im w ich procederze. Ztąd r. 1611 zapozwany przed sąd radziecki, stanąwszy osobiście, obowiązał się piśmiennie, iż malarzom Krakowskim w pracach ich (in artificio ipsorum pictoreo), tak tu w Krakowie jako też na Kazimierzu i Klepaczu przeszkodą stawać, ani malarstwem trudnić się nie będzie, poddając się za niedotrzymanie przyrzeczenia karze grzywien 20tu. (Z akt miejskich, A. Grabowski, Skarbniczka str. 59).
Malarz Krakowski, który w mieście tem r. 1458 przyjął prawo miejskie. Petrus Garwol pictor. (Z akt miejskich, A. Grabowski, Skarbniczka str. 40).
Być może, iż malarz Krakowski Piotr, o którym kilka wspomnień przytaczamy, z drugiej połowy 15-go wieku, jest właśnie tym to Garwolem.
W Lwowie osiadły, gdzie r. 1834 był zastępcą nauczyciela rysunków przy Akademii. Malował miniatury i gwaszowe widoki miasta Lwowa, pożar klasztoru Franciszkańskiego w Lwowie d. 15 maja 1833 r. Również litografował różne widoki.
Umarł w Lwowie w ostatnich czasach.
Malarz Krakowski, o którym akta radzieckie tego miasta wzmiankują pod rokiem 1435. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 39).
Syn handlującego obrazami we Lwowie, malował sam na papierze i olejno, z mierną zaletą. Trudniąc się wraz z ojcem restaurowaniem starych obrazów, niemało dobrych napsuli. Następnie Karol Gerhard przystał do towarzystwa wędrujących aktorów niemieckich i z nimi Lwów opuściwszy, niewiadomo gdzie się podział.
Malarz lwowski z drugiej połowy 18-go wieku, uczeń Stan. Stroińskiego. Malował najwięcej dla kościołów. Umarł we Lwowie r. 1808.
W kościele Lwowskim Ś-tej Maryi Magdaleny jest jego obraz w ołtarzu bocznym z lewej strony: S. Jacek unoszący posąg N. Panny i puszkę z komunikantami; w głębi widać palący się Kijów. Obrazowi temu przyznaje zalety P. Felicyan Łobeski w opisie obrazów w kościołach Lwowskich. (W Dodatku do Gazety Lwow. z r. 1855 Nr. 12 str. 47).
Malarz pensyonowany przez króla Stanisława Augusta, na wstawienie się M. Bacciarellego (Wzmianka Fr, Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 Nr. 41). Bliższej o tym artyście wiadomości zasięgnąć nie udało się.
Urodzony r. 1747 w Neustadt pod Dreznem, akademii drezdeńskiej uczeń. R. 1787 przyjęty na królewskiego malarza teatralnego w Warszawie. Tu robił piękne dekoracye dla sceny, i okazał biegłość w malowaniach ściennych po pałacach. Obok tego robił krajobrazy olejno, a za podobną pracę wynagrodził go pewnego razu Stanisław August tytułem malarza nadwornego. Roboty jego odznaczały się przyjemnym kolorytem, harmonią i wybornym smakiem w architekturze. Wydarzenia krajowe znagliły go do opuszczenia Polski w r. 1794, zkąd wrócił do swej ojczyzny, gdzie w dalszych latach ciągle pracował olejno i al-fresco. Umarł r. 1814.
(Wzmianka w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 Nr. 33. - Podobna wzmianka w Ruskim Inwalidzie z r . 1819 Nr. 247. - G. K. Nagler V, 161).
O tym malarzu, dochowane dawne listy płac kassy teatralnej Warszawskiej, wskazują jeszcze bliższą niejaką wiadomość. Był on dekoratorem przy teatrze publicznym (jak wówczas zwano teatr na Krasińskim placu) od miesiąca Października 1787 r. do Grudnia 1790 r. pod antrepryzą Ryxa Starosty Piaseczyńskiego, a dyrekcyą Gaillard potem Guardasoni. Pobierał miesięcznie naprzód zł. 240. następnie zł. 400. O uzdolnieniu jego była już mowa. Pod tę porę grywano w teatrze publicznym po polsku, po francuzku, po włosku opery i balety.
Ten malarz przez pomyłkę umieszczony był w Tom. I, powtórnie jako Kizel; lecz go pod tą nazwą zupełnie wykreślić ze słownika należy, jak o tem ostrzegliśmy już w erracie przy Tomie II.
Malarz Krakowski. Przyszedł na świat r. 1785, a był professorem rysunków w szkole licealnej Krakowskiej Ś. Anny. Odnawiał wiele obrazów dla kościołów Krakowskich i Biblioteki Uniwersyteckiej; był zaś restauratorem dobrym. Umarł jako emeryt r. 1847.
Zdolny dekorator. Żył w zakonie Jezuitów w kollegium Ostrogskiem za czasów Augusta II i Augusta III. Miał wziętość po domach pańskich, używany do przyozdabiania pałaców i kościołów podczas różnych uroczystości. Tak malował dekoracye z różnemi emblematami do castrum doloris przy pogrzebie Ordynata Tomasza Zamojskiego w Zamościu r. 1726; przy pogrzebie Kazimierza Alexandra Pocieja Wojewody Witebskiego w Brześciu Litewskim roku 1729; przy pogrzebie Michała Serwacego Wiśniowieckiego Wojewody Wileńskiego w Wiśniowcu r. 1745.
Za nin sztychował w Augsburgu S. T. Sondeimayer wizerunek Adryana Miaskowskiego Jezuity r. 1723; niemniej Teodora Potockiego Arcy-biskupa Gnieźnieńskiego roku 1723. - Z jego rysunków sztychował takoż we Lwowie Jakób Labinger.
P. Giżycki trudnił się też i budownictwem: r. 1744 podług jego planu przebudowano Cerkiew w Poczajowie.
Umarł około r. 1753.
Rodem z Poznania, około r. 1762 na świat przyszedł. W młodości był kowalem, lecz już wtedy odzywała się w nim skłonność wrodzona do malarstwa, i zamiast roboty pilnować, węglem po ścianach kuźni rysował. Znalazłszy opiekuna, za jego staraniem wykształcił się na malarza, lubo wcale miernego. W początku wieku bieżącego podróżował, i w pismach czasowych niemieckich sztukom poświęconych bywały o nim wzmianki. R. 1800 na wystawie drezdeńskiej widziano jego portrety, z kolorytu, pięknej karnacyi i składnych draperyi chwalone. Około r. 1803 znajdował się w Paryżu, i zdejmował kopie z wielu obrazów tamecznego muzeum, między innemi sławnego S. Hieronima Correggia, Burzy morskiej Vernela i inne. Wróciwszy do Polski osiadł w Warszawie, robił wiele portretów, a nawet większych kompozycyj. Ulegał zgubnej w zawodzie sztuk wadzie, wysokiego o swej doskonałości zarozumienia, która nie w jednym artyście zaród istotnych zdolności stłumia iż drogi korzystnego postępu odwodzi, co tez właśnie do lepszego wykształcenia Gładysza było zapewne główną przeszkodą. Tak zaś był on o wartości prac swych uprzedzonym, iż mając po kilku stolicach Europy porozsyłane obrazy, wolał je z niemałym wydatkiem napowrót sprowadzać, jak niżej oznaczonej przez siebie ceny pozbywać. Umarł w Warszawie dnia 21 maja 1830 r. lat wieku 68 licząc, pochowany na cmętarzu ewangelickim.
Z robót jego jest w Warszawie w kościele XX. Bernardynów S. Cecylia (Ł . Gołębiowski, Opis Warsz. str. 90); tudzież S. Stanisław.
Na korytarzach klasztoru XX. Kapucynów wiele wizerunków zakonników. Tamże 4 obrazy wystawiające cudu Błogosławionego Anioła z Akry; niemniej kopia obrazu w Rzymie znajdującego się, Błogosławionego Anioła z Akry kapucyna, w wielkości naturalnej (Gazeta Warsz z r. 1827 Nr. 211 str. 2,124-2,125).
W Nowem Mieście nad Pilicą w kościele XX. Kapucynów takoż w ołtarzu Błogosławiony Anioł z Akry (Kuryer Warsz. z r. 1829 Nr. 243).
Kopernik, robiony z polecenia gimnazjum płockiego w roku 1810.
Na wystawie sztuk pięknych warszawskiej z r. 1821 byty jego dzieła:
Szymanowski Marcin artysta dramatyczny, tragik ♰ w Warszawie 13 Października 1830 r. w 56 roku życia.
Dmuszewska Konstancya z Pięknowskich, w roli królowej Jadwigi.
Widok Warszawy z Pragi.
Widok na Wisłę z Młocin.
Widok na Wisłę z wiatraku młocińskiego.
Z licznych jego portretów przytoczyć można następujące:
Cesarz Napoleon.
Książę Józef Poniatowski.
Jan Henryk Dąbrowski, generał jazdy, senator wojewoda ♰ w Winnej Górze dnia 6 Czerwca 1818 r.; z niego litografował L. Letronne 1822 r.
Franciszek Nakwaski, prefekt dep. warszawskiego, później senator kasztelan, f 11 kwietnia 1848 r. w Warszawie, w 77 roku wieku, pochowany w Kępie w Płockiem.
Jerzy Wilczewski, szambelan króla Stan. Augusta, zięć M. Bacciarellego. Portret ten należy do lepszych malarza.
Karol Wojda, prezydent m. Warszawy; na ratuszu warszawskim.
Marcelli Bacciarelli i jego żona, do grobowca ich w kościele Ś. Jana (Ł. Gołębiowski, str. 74), kopie.
Własny portret zrobił okazujący twarz trzykrotnie, jako malując) siebie malarz przed zwierciadłem. Jest rycony w Przyjacielu Ludu.
(O nim: Przyjaciel Ludu z r. 1839 rok 5-ty N. 34. - M. Sobieszczański w Dzienniku krajowym warsz. z r. 1843 N. 127-G. K. Nagler V. 226).
Budowniczy, przytem biegły rysownik; urodzony we Lwowie r. 1777, uczeń tutejszego malarza Bielawskiego. Około r. 1803 był w Guberniom Krakowskiem rządowym geometrą i budowniczym; przeniesiony potem do Lwowa, miał tu posadę adjunkta przy c. k. urzędzie budowniczym. Umarł w Lwowie we Wrześniu r. 1838.
R. 1803 jako budowniczy rządowy naprawiał bramy i baszty miasta Krakowa, a wtedy też one rysował. Są to piękne i ze smakiem wykonane widoki, odznaczające się nadto wybornem oddaniem architektur. W dalszych latach wysyłany ze Lwowa po kraju w czynnościach rządowych, rysował liczne widoki miejsc, tudzież ubiory czyli wszelkich stanów różnych tamecznych okolic postacie w strojach narodowych; rysunki zaś te farbami wodnemi podkładał. Wszystkie te rysunki trafnie szkicowane i w większej części bardzo pilnie wykończone, ładnie kolorowane, w ilości sztuk sto kilkadziesiąt, po śmierci artysty nabył do zbiorów swych Medyckich słynny lubownik Gwalbert Pawlikowski. Niektóre prace jego posiada równie p. Amb. Grabowski w Krakowie.
Głogowski malował takoż ze zdolnością miniatury na kości; nadto przy wszelkich uroczystościach rządowych we Lwowie, podawał pomysły do katafalków, bram tryumfalnych, robił przezrocza, a do wszystkich tego rodzaju robót niewyczerpaną wyobraźnię posiadał. Z przerzeczonych widoków Krakowskich, cztery sztychował K. W. Kielisiński r. 1841 i 1842, wyrażając na nich lata rysowania 1802 i 1808; acz może ten drugi rok mylnie jest położony, bo wtedy Głogowski był już we Lwowie.
O Jerzym Głogowskim wspomina A. Grabowski (dawne zabytki m. Krakowa 1850, str. 219), powiadając że zdejmował rysunki murów obronnych m. Krakowa w roku 1808, które godne są upowszechnienia sztychem; zdaje się przecie, że te rysunki są wcześniejszej daty, raczej z lat 1802, 1803.
Malarz portretowy, dekoracyj a przytem budowniczy.
Około r. 1787 bawił na dworze generała en chef Zorycza, zamożnego pana w mieście Szkłowie niedaleko Mohilewa. Tam malował portrety, obrazy kościelne i dekoracye do utrzymywanego z wielkim nakładem teatru przez Zorycza. Oprócz tego w czasie wyprawianych tamże okazałych uroczystości i zabaw, urządzał Głowacki illuminacye i malował przezrocza. Od r. 1794 do 1802 zostawał jako malarz nadworny przy arcybiskupie mohilewskim Stanisławie Siostrzeńczewiczu, w Mohilewie. Przez ten czas malował wiele kościołów i cerkwi, oraz obrazów do nich. Umarł r. 1811 w pow. rohaczewskim gub. mohilewskiej. Jest on ojcem Józefa Głowackiego żyjącego malarza dekoratora teatrów warszawskich.
Syn Błażeja mieszczanina krakowskiego, biegłego orgarmistrza, przyszedł na świat w Krakowie r. 1802. Odbył nauki szkolne w liceum S. Anny, poczem wstąpił do szkoły sztuk pięknych, w której otrzymał początki malarstwa od Józefa Peszki i Józefa Brodowskiego. Następnie udał się do Pragi Czeskiej i Wiednia, gdzie trzy lata bawił uzdolniając się w akademii tamecznej sztuk w malowaniu krajobrazów pod prof. Steinfeld. Wróciwszy do Krakowa został nauczycielem rysunków w liceum S. Anny, a przytem professorem nadzwyczajnym malarstwa w uniwersytecie Jagiellońskim. Rząd krakowski wysłał go następnie zagranicę, celem dalszego doskonalenia się w sztuce; bawił w Wiedniu, Monachium i we Włoszech, zwłaszcza w Rzymie gdzie lat dwa pozostawał. Po powrocie do Krakowa r. 1835, został napowrót professorem rysunków przy liceum S. Anny, tudzież w szkole technicznej. Odtąd ciągle zamieszkał w Krakowie, oddany zupełnie sztuce; wykonał wiele dzieł znakomitych, które mu chlubne imię w dziedzinie sztuk pozyskały. Natężenie pracy osłabiło jego zdrowie, zszedł tez przedwcześnie z tego świata, po dwutygodniowej chorobie; zmarł w Krakowie d. 28 Lipca 1847 r., lat 45 przeżywszy.
Jan Głowacki malował olejno obrazy świętych, pojedyncze głowy, portrety; lecz głównym jego przedmiotem w którym celował były krajobrazy i widoki. Corocznie w lecie puszczał się w okolice Krakowa, i czarowne miejsc łych widoki z zamiłowaniem na płótno przenosił. Obok malarskich zalet, prace te jego na odrębną u krajowców zasługują wdzięczność, a upowszechnienie onych sztychem, pożądanem byłoby przedsięwzięciem. Krajobrazy jego odznaczają się ścisłem naśladowaniem natury, szczególniej zaś w wydaniu widoków górnych i skalistych, pełne wdzięku i prawdy, jednają znawców najwyższe pochwały; są tez Wielce przez miłośników poszukiwane. Robił takoż niekiedy portrety miniaturowe i akwarellą, lubo z mniejszem powodzeniem. Na wystawach sztuk Berlińskiej r. 1838 i Warszawskiej 1841 i 1845, krajobrazy jego podobały się powszechnie.
Główniejsze krajobrazy J. Głowackiego:
1. Widok Magóry, skały w Tatrach.
2. Widok skał Bolechowieckich i Krakowa.
3. Zielony staw w Karpatach.
4. Morskie oko w Karpatach.
5. Widok góry Pysznej w Tatrach.
6. Widok Giewontu.
7. Dolina Ojcowska. - Na 1- 7 w zbiorze F. Tomasza Zielińskiego.
8. Morskie oko. Miara cali 44-30.
9. Widok z Piekar klasztoru Tynieckiego. Cali 24-19.
10. Widok z zamku krakowskiego na mogile Kościuszki. Cali 24-19.
11. Widok wejścia w dolinę kościelecką w Tatrach. Cali 18-21.
12. Widok wyjścia z doliny kościeleckiej. Cali 18-21.
13. Widok od źródła Dunajca czarnego w dolinie kościelskiej. Cali 18-21.
14. Spadek Dunajca białego w Zakopanem. Cali 19-22
15. Widok góry Pysznej w Tatrach. Cali 19-22½.
16. Widok części doliny kościeleckiej kominami zwanej. Cali 26-20 . Nra 8-16 u hr. Piotra Moszyńskiego w Krakowie.
17. Szczyt Łomnicki w Tatrach; cali 18- 2½. Własność P. Wincentego Karwickiego.
18. Widok z zamku krakowskiego na okolicę.
19. Widok z pod klasztoru Alwerni w Krakowie.
20. Widok Ojcowa.
21. Grodzisko w dolinie Ojców w r. 1831. - Nra. 20-21 u sen. Karola Soczyńskiego w Krakowie.
22. Widok skał w Ojcowie. Cali 26-20.
23. Widok doliny ojcowskiej. Cali 21-17.
24. Widok zamku Ojcowskiego od strony zachodniej. Cali 21-31.
25. Widok zamku ojcowskiego od strony wschodniej. Cali 21-31. - Nra 23-25 u piszącego.
26. Widok Ojcowa, z portretem w całej postaci i w małym miniaturowym rozmiarze księżnej Izy Sanguszkowej.
27. Szczyt Łomnicki w Tatrach. Cali 22-19.
28. Widok z kliniki krakowskiej na Kazimierz. Cali 18-22. W zbiorze P. Tom. Zielińskiego.
29. Widok skały Grodzisko z kaplicą S. Salomei. Cali 21-26.
30. Widok Tatrów. Cali 17-21.
31. Widok jeziora Hallstadt. Cali 12-15.
32. Widok okolicy Gmunden. Cali 13-16.
33. Widok dolin Promnika, z gruppą skał.
34. Brama skalna przeciw królewskiej groty w Ojcowie.
Inne jego obrazy:
1. Leda, postać wielkości naturalnej. Miara cali 44 36. Jest u P. Tom. Zielińskiego.
2. Dziewica w słodkich marzeniach. Cali 44-36. U Pana T. Zielińskiego.
3. S. Paweł, większe pół postaci z wzoru żywego. Cali 44-36. W zbiorze p. Tom. Zielińskiego.
4. Herkules Dupuis, większe półpostaci z natury. Cali 44-36. W zbiorze p. T. Zielińskiego.
5. Tyrolczyk, popiersie z natury. Cali 28-21.
6. Żyd, półpostaci z natury. Cali 23-18.
7. Pasterka włoska, z natury. Cali 23-18.
8. S. Paweł, popiersie z wzoru żywego. Cali 22-17.
9. Dziecko trzymające gruszkę, większe półpostaci z natury. Cali 22-17.
10. Greczynka, popiersie z natury. Cali 22-17.
11. Góral.
12-13. Dwie głowy, portrety. W zbiorach p. Tom. Zielińskiego.
14. Dziewczyna włoska, popiersie podług Ammerlinga.
15. Portret Torwaldsena rzeźbiarza, według Ammerlinga.
Prócz tego niektóre portrety olejne i miniaturowe, a małe wizerunki akwarellą:
Gen. Józefa barona Chłopickiego i Fr. Liszta fortepianisty.
Z jego rysunków umyślnie na ten cel z natury zdjętych, wydał r. 1836 księgarz krakowski D. E. Friedlein 24 widoków malowniczych miasta Krakowa, i jego okolic, wraz z onych opisami; litografowane w Paryżu u Engelmanna przez Jacottet et David.
(O Janie Głowackim, wzmianka dorywcza u G. K. Naglera 1837 V, 242. - Wzmianka nader pochlebna Atanazego hr. Raczyńskiego, De l’art moderne en Allemagne, Paris 1841 III. 532. - O niektórych jego robotach wspomnienie w Bilio. naukowego zakładu imienia Ossolińskich; Lwów 1847 I. 327-328).
Zrodzony r. 1720 w Berlinie, syn tamecznego sztycharza Karola, który go do sztuki sposobił; następnie zaś uczył się pod A. M. Hayd. Dostawszy się do służby króla polskiego, umarł w Warszawie r. 1759. Malował miniatury i na emalii.
(J. R. Fuessli 1779, fol. str. 285. - G. K.Nagler V. 253).
Dekorator teatralny Warszawski, o którym wskazują wiadomość dawne listy płac kassy teatralnej. Był on dekoratorem teatru Warszawskiego w pałacu Radziwiłłowskim od miesiąca Kwietnia 1776 r. do Marca 1779 r., pod antrepryzą Ryxa kamerdynera Królewskiego, a dyrekcyą naprzód Montbrun potem Gaillard aktorów francuzkich. Pobierał płacy miesięcznej zł. 200; jakie zaś były jego prace i uzdatnienie, wiadomem nie jest. W tej epoce grywano na tym teatrze sztuki wystawne po polsku, po francuzku i operę włoską, nadto balety; wtedyto wystawiono nowy balet Sąd Parysa z nadzwyczajną okazałością, tak ze same do niego ubiory, sprowadzone z Paryża kosztem lubownika i protektora teatru Xięcia Marcina Lubomirskiego , kosztowały przeszło 50,000 złotych. Wnosić wypada że w tym teatrze i dekoracye musiały być owemu przepychowi odpowiednie.
Syn Mikołaja, pochodził z miasta Grodziec, a był malarzem w Warszawie osiadłym. Przyjął on tu prawo miejskie roku 1547 feria quarta post festum S-ti Jacobi, przy czem stawili za nim porękę Maciej Pass mieszczanin i Wojciech Kapinos złotnik (Akta m. Starej Warszawy ks. 526 pod powyższą datą).
Urodzony w Krakowie w początku 18go wieku, był uczniem Szymona Czechowicza i nieźle się pod nim usposobił. W trzydziestym roku życia osiadł w Jędrzejowie, sprowadzony tamże przez XX. Cystersów. Malował portrety i obrazy kościelne, po największej części dla XX. Cystersów. Malując al-fresco kaplicę w katedrze sandomirskiej, spadł z rusztowania i na miejscu życie postradał. Liczył wtedy 60-ty rok żywota. Piękny jego obraz Zesłanie Ducha S. malowany w Jędrzejowie r. 1773, miara łokci 3¼-2, jest w galleryi p. Tomasza Zielińskiego.
W kościele w Czerny w krakowskiem, jest w ołtarzu jest obraz Ś. Teressa, noszący podpis: „Paulus Gołembiowski invenit et pinxit anno 1754 ultim. Mart.”. Mniema P. Józef Łepkowski, że w tymże kościele znajdujące się obrazy: Ś. Jan malowany na blasze, w kaplicy tylnej; Stacye na drzewie w korytarzach; Wizerunki Świętych Zakonu Karmelitańskiego; Wizerunki znakomitych Karmelitów Polaków, są pędzla tegoż samego malarza Pawła Gołembiowskiego.
Malarz krakowski, przyjął prawo miejskie krakowskie r. 1581, co zaświadczają księgi archiwalne miasta Krakowia (wyciągi z nich pana A. Grabowskiego).
Malarz krakowski. R. 1500 posiadał połowę kamienicy w ulicy Grodzkiej; na takową Baltazar Behm pisarz miejski zaciągnął imieniem jego dług flor. ungar. 100 in auro justi ponderis, aktem przed rajcami w tymże roku sporządzonym. R. 1512 posiadał zawsze tęż kamienicę przy ulicy Grodzkiej, akta radzieckie krako. ks. A, 5 str. 5. R. 1519 sprzedał ową połowę kamienicy, mediam domum suam in platea castrenti, ks. A. 5 str. 430. Wnosi Amb. Grabowski, Dawne zabytki m. Krakowa, 1850 str. 8-9, ze stosunków w jakich ten malarz pozostawał z Baltazarem Behmem, iż w sławnym rękopiśmie ustaw cechów m. Krakowa r. 1505 staraniem tegoż B. Behma sporządzonym, piękne miniaturowe malowania mogłyby być Jana Goraja. Wniosek ten atoli bliższego wymaga dochodzenia i dowodu.
R. 1489 przyjmuje prawo miejskie w Krakowie, a jako wtem mieście zrodzony wolny jest od opłaty: Johannes Gorajsky pictor jus habet, nihil dedit, quia hinc ortus.
W piśmie urzędowem z r. 1500 wymieniony jest Johannes Gorayczyk pictor. W pododnem piśmie z r. 1501 Joannes Goray pictor. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 41).
Widzieliśmy go jako posiadacza domu w latach 1500 do 1512. Wątpić nie można, że te wszystkie nazwy są jednejże osoby, gdyż podobne przekręcania nazwisk w owych czasach są rzeczą wcale pospolitą.
A. Grabowski znalazł w aktach wójtowskich na Garbarzach pod r. 1515 Johannes Goraycik Advocatus juratus extra muros Cracov. in Cerdonia; i powtórnie r. 1516 Joh. Geraycyk. Niewiadomo czy to jeszcze powyższy nasz malarz, czy kto inny jego imiennik (Tamże).
Jest to jakiś artysta krajowy za czasów króla Stanisława Augusta czynny, o którego istnieniu jedyną wskazówkę podaje inwentarz pozostałości po Xięciu Józefie Sapieże Krajczym Lit. r. 1792 sporządzony, kilka robot jego wyliczający. Tak w pałacu Wielickim w przedpokoju mieszkania Xięcia samego, nad drzwiami Krajobraz wystawiający różne zwierzęta. W skarbcu tamże, portret Xiężny Teofili z Xiążąt Jabłonowskich Sapieżyny Krajczyny Lit. wraz z synem Xięciem Alexandrem, pędzla Alexandra pewno tegoż Gore. W pałacu Szumskim, w kancellaryi Xięcia kopia krajobrazu Pilmanna przez Alexandra, takoż zapewne Gore. Okazuje się ztąd, iż ten malarz znajdował zatrudnienie w domu Xięstwa Sapiehów, którzy oboje w malarstwie zamiłowani, znaczną ilość kosztownych obrazów posiadali. Przecie o artyście tym zkąd inąd żadnej wiadomości osięgnąć się nie dało.
Malarz Krakowski, wspomniany w aktach cechowych tego miasta pod rokiem 1612.
R. 1520 przyjął on prawo miejskie w Krakowie, Stanislaus Grabowski pictor jus habet, dedit I flor., wstępnego(Z księgi Liber juris civilis inceptus A. 1493 A. Grabowski, Skarbniczka str. 42).
Znamienity malarz portretowy z drugiej połowy zeszłego wieku, Niemiec rodem. Robót jego dosyć było i jest dotąd w Polsce, niektóre portrety osób z tego kraju, co mniemać dozwala, iż malarz ten jakiś czas sam w Polsce przebywać musiał. Z tego więc powodu zamieszczony jest tutaj, oraz treściwa o życiu jego wiadomość. Przyszedł na świat r. 1730 w Winterthur, ojciec jego był konwisarzem i do tego rzemiosła syna przeznaczał, z trudnością więc przyszło mu oddawać się sztuce ku której czuł w sobie powołanie. W mieście rodzinnem w szkole tamecznej rysunkowej trzy lata się uczył, zkąd r. 1756 dostał się do Augsburga, a następnie do Anspach na pomocnika do malarza nadwornego Schneidera. Tu bawił półtora roku, a przez rok cały dawano mu kopiować codziennie portret króla pruskiego, i co dzień jeden taki portret wygotował. W wolnych chwilach zwiedzając w tamtejszym zamku obrazy malarzy Rigaud i Kupetzkiego, wuczał się w rodzaj i przejmował zaletami obu tych artystów. R. 1759 wrócił do Augsburga, gdzie za małą zapłatę piękne już głowy malował. Ztąd jeździł do Monachium, Ratyzbony, aż nakoniec został wezwany do Drezna na malarza nadwornego i członka akademii. Odtąd Drezno stało się jego głównem zamieszkaniem, zkąd tylko małe wycieczki robił, odmówiwszy r. 1788 zyskowne ofiary czynione mu z Berlina na malarza nadwornego tamtejszego dworu. Roku 1813 umarł w Dreźnie.
Głównym przedmiotem prac Graffa były olejne portrety; prócz tego robił niekiedy wielkie obrazy familijne i krajobrazy, nadto kopiował celne obrazy galleryi drezdeńskiej, w których to kopij wiele u niego dwór rossyjski zakupił. Miał on ten dobry zwyczaj, iż utrzymywał księgę wszystkich przez siebie podjętych robót, z zapisaniem nazwisk osób które malował i otrzymanej zapłaty: ze spisu tego okazuje się obrazów olejnych oryginalnych lub kopij sztuk 1655, małych rysowanych portretów 322, a nadto nieco krajobrazów. Powiada Nagler, iż za rysowane portreciki brał po 3 czer. złote, a za obrazy olejne 30 do 50 talarów. Głęboka rozwaga, nieprzerwana praca, umiejętny kierunek przyrodzonej zdolności, postawiły go na stopniu wyższego i powszechnie uznanego udoskonalenia: wstępował w ślady Van Dyka. Portrety jego mają szczególną zaletę trafnie do osób wybieranych postaw, wielkiego podobieństwa twarzy, z wydaniem w całej korzyści samego charakteru osób. Rysunek jego pewny, koloryt świeży i miły, pędzel śmiały, farby trwałe, w całości wystawienia siła i harmonia. Umiał unikać przysady i wymuszenia; mając zaś kogo malować, rad był poznać poprzednio osobę a niepostrzeżenie zbadać właściwe jej ruchy, stosowniejszą postawę, wyraz twarzy i ton kolorów onej nadać się mający. Wiele portretów jego przez celniejszych rytowników niemieckich sztychowane były, jako Mullera, Bausc, Lipsa i innych. Ku końcowi życia został członkiem akademii sztuk w Wiedniu iw Monachium.
Wnosić można, że idąc za przykładem wielu znakomitych portrecistów którzy w owych czasach do Polski się udawali, szukając tu powiększenia sławy i zasłużonych zysków, i on takoż Warszawę w drugiej połowie 18-go wieku nawiedził. Jest to przecie dotąd jedynie domysł, w którym dalsze dopiero dochodzenia utwierdzić może zdołają. Po spisach galleryjnych piszą go takoż Grajft, Graft, lubo mylnie, a nienależy go mięszać z innym wcale malarzem Krafft, o którym będzie w swem miejscu.
Z dzieł jego w Polsce znajdujących się, były w zbiorze króla Stanisława Augusta:
1. Księżna kurlandzka Dorota, w sukni czarnej. Miara cali 28½-23, cena w spisie cz. zło. 30. Z tego portretu sztychował J. F. Bausc 1793.
2. Chevalier de Saxe. Cali 63-47, cena cz. zł. 80.
3. Hr. Aloizy Brühl gen. artylleryi. Miara cali 33-28.
4. Hrabina Rzewuska z książąt Lubomirskich, hetmanowa w. kor. (w galleryi willanowskiej N. 484).
5. Fryderyka Bacciarelli urodzona Rychter, żona malarza i sama artystka. Miara cali 21 1/2- 25½. (U p. Hoppen w Radomiu). Z tego kopiował do grobowca Gładysz.
6. Kazimierz Plater Podkanclerzy w. lit. w całej postaci wielkości naturalnej, siedzący na krześle, przy nim piesek, (w Dawgieliszkach w gub. wileńskiej, u rodziny).
(Czytać o nim obszerniej, prócz innych, G. K. Nagler V, 319- 321. - Wzmianka i sąd A. hr. Raczyńskiego, Hist. de l’art moderne en Allemagne, Paris 1841 III, 197. - J. D. Fiorillo, 1818 III, 415-417).
Malarz przedmiotów historycznych i portretowy, wielkiej sławy zwłaszcza z portretów. Podług S. Ciampiego pochodzi z Turynu, zaś podług Naglera urodził się w Udine czy Wiedniu około r. 1708. Zdaje się że go król Stanisław August do Polski sprowadził, gdzie jakiś czas bawił, wiele pracował i wykonanemi robotami niepospolicie się odznaczył. Nagler powiada: ze znajdując się w Warszawie podczas powstania 1794 r., wystawiony był na wielkie niebezpieczeństwo, od którego przyjaźnią Kościuszki uwolniony został. Miał on wiele pracować i w Kijowie. Wszakże już r. 1800 został professorem akademii drezdeńskiej, a r. 1817 był w Rzymie dyrektorem saskich pensyonarzów. Atoli późniejszy bieg jego życia i zaszczyty których dostąpił, wychodzą z zakresu dziełu temu oznaczonego.
J. Grassi był w Wiedniu współzawodnikiem Fugera i Lampiego, a w Dreźnie A. Graffa. W portretach jego panuje podziwienia godna naturalność, koloryt świeżością i delikatnością zachwycający. Celował zwłaszcza w portretach kobiet, umiejąc im nadawać wdzięk niepospolity.
Prace J. Grassego w Polsce wykonane:
1. Książę Józef Poniatowski, owal. Był w galleryi króla Stan. Augusta. Miara cali 23-18½, cena w spisie cz. zło. 25.
2. Hrabina Manuzzi, pierwszych ślubów Strutyńska Starościna opeska, słynnej piękności swego czasu pani. Tamże, nabył później hr. Mniszech. Miara cali 37-28; cena w spisie cz. zło. 50.
3. Syn malarza jakiegoś w ubiorze hollenderskim. Tamże, miara cali 51-38, cena w spisie cz. zło. 80.
4. Księżna Jabłonowska kaszt, krakowska. Miara cali 36-24. W galleryi hr. Mniszcha w Wiszniowcu (opis tej galleryi w Wizerunkach i roztrząsaniach naukowych, Wilno 1836. III, 155).
5-8. Cztery odmienne portrety T. Kościuszki: jeden sztychowany przez Fryderyka John, inny od poprzedniego sztychowany przez tegoż, trzeci sztychowany przez G. Fiesingera z rysunku G. Tauberta, czwarty sztychowany w Warszawie przez Joz. Kappeller.
9-10. Dwa odmienne portrety księcia Józefa Poniatowskiego, z których jeden sztychował F. John, inny Jan Pichler w Wiedniu.
11. Józef książę Poniatowski, syn księcia Andrzeja, synowiec królewski; w mundurze hułanów austryackich, chustce czarnej, bez orderów, z wystawioną lewą ręką. Owal, miara cali 28½-23. U piszącego.
12. Józefa hr. Mostowska, sztychował w Wiedniu 1790 r. Pichler.
13. Książę Adam Czartoryski generał ziem podolskich, sztychował w Warszawie aqua tinta Kappeller 1792.
14. Księżniczka Zofia Czartoryska córka poprzedniego r. 1789, sztychował C. Pfeiffer.
15. Taż, inny portret, sztychował Pichler.
16. Zofia z książąt Czartoryskich hr. ordynatowa Zamojska, w całej postaci, wielkości naturalnej, f d. 28 lutego 1837 we Florencyi. W pałacu ordynackim w Warszawie,
17. Taż, wpół postaci, tamże.
18. Książę de Ligne.
19. Helena księżna Radziwiłłowa z hr. Przeździeckich wojew. wileńska, dama orderu S. Katarzyny i portretowa ♰ w Warszawie w kwietniu 1821 r. licząc lat 69 wieku, pochowana w Nieborowie. Owal. Głowa w puklach z przepaską dwurzędową perłową, bransoletka perłowa, dwa rzędy pereł na szyi, a na łańcuszku medalion; ubiór niby hiszpański, z wielką krezą. Sztychował Karol Groll w Londynie.
20. Tekla księżna Jabłonowska z Czapliców kasztelanowa krakowska; sztychował Karol Hermann Pfeiffer.
21. Fryderyk Józef hr. Moszyński, marszałek w. kor. ♰ r. 1794; sztychował K. H. Pfeiffer.
22. Stanisław Kostka Potocki generał artylleryi kor. Na ratuszu warszawskim.
23. Stanisław hr. Potocki, w młodym wieku. Owal. W galleryi willanowskiej Nr. 475.
24. Krystyna księżniczka Radziwiłłówna, córka wojew. wileńskiego. W galleryi Królikarni Nr. 479.
25. Książę Ogiński. Był w Wilnie (Dziennik wil. z r. 1820, II, 364).
26. Michał książę Ogiński hetman w. lit. U p. Tomasza Zielińskiego w Kielcach.
27-28. Księżna Ogińska z domu wojewodzianka Lasocka. - Michał Ogiński podskarbi lit. pisarz pamiętników, mąż poprzedniej. - Dwa te portrety są u księżnej w Brzezinach.
29. Jan Nepomucen hr. Małachowski, Prezes Trybunału kor. za Rzplitej; poseł do Drezna, marszałek nadworny za kstwa warsz., senator wojew. król. pol. ♰ w Warszawie d. 18 lutego 1822 r. Portret w młodym wieku. U hrabiego Wład. Małachowskiego w Nowem Mieście.
30. Stanisław Małachowski, marszałek sejmu czteroletniego, w całej postaci, wielkości naturalnej. Miara cali 92-70. U piszącego.
31. Izabella z Grabowskich hr. Sobolewska, wojewodzina.
32. Henryk hr. Zabielło.
33. Xiązę Adam Czartoryski, gen. ziem podolskich. Miara cali 9½-12. W zbiorze p. Hoppen w Radomiu.
34. Tadeusz hr. Matuszewic, minister skarbu, senator kasztelan, członek Tow. Przyjaciół Nauk.♰ w Bononii d. 31 października 1819 r. Miara cali 9½-11½. Tamże.
35. Joachim Chreptowicz, kanclerz w. w . ks. lit. W zbiorze hr. Ireneusza Chreptowicza w Szczorsach. Należy do najpiękniejszych prac malarza. Inny up. J. K. Wilczyńskiego w Wilnie.
36-38. Franciszka z Stawskich Horochowa. - Pani Tarnowska. - Pani Mierowa. - Trzy sławne w swoim czasie piękności: u pp. Skrzyńskich w Posadoweę w pow. hrubieszowskim.
39-43. W zbiorze obrazów pułk. bar. Kosińskiego, były portrety Grassego: hr. Siewers ambasador rossyjski u dworu polskiego. - Generał wojsk ross. Tałuzin. - Michał hr. Wielhorski generał. - Prot Potocki, w głębi widok morza po którem płynie okręt kupiecki, ten portret jest dziś w Willanowie. - Kunegunda hr. Ostrowska z Brzozowskich, wojewodzina, prezesowa senatu ♰ w Warszawie d. 27 Grudnia 1822 r. Ten portret nabyty był potem do Helenowa przez rodzinę hr. Ostrowskich.
44. Portret własny malarza. U piszącego. Miniatura J. Grassego przez Józefa Kosińskiego, takoż u piszącego.
45. Sybilla, piękny obraz. W zbiorze sędziego Fr. Hangla w Warszawie, obecnie u hr. Stanisława Łubieńskiego.
46. Kopia Magdaleny Batoniego, piękna. W zbiorze sędziego Hangla. Powszechnie pisany jest Grassi, przecie na obrazie przywiedzionym wyżej Sybilli, r. 1796 malowanym, podpisał się J. Grassy.
(O nim piszą Seb. Ciampi.Notizie.. Lucca str. 90, wzmianka. - M. Sobieszczański w Dzienniku krajowym warsz. z roku 1843 Nr. 125, gdzie twierdzi iż Grassi umarł w Kijowie. - G. K. Nagler. V., 339-340).
Powiedziane było za Naglerem, że Grassi znajdując się w Warszawie w roku 1794, wystawiony był na wielkie niebezpieczeństwo, od którego przyjaźnią Kościuszki uwolniony został. Wiadomość o tem zdarzeniu dochowała się w pamięci osób miejscowych, tak jak się je tutaj opowie. Podczas oblężenia Warszawy przez Prusaków w r. 1794, Grassi został Dziesiętnikiem czyli Podoficerem mającym pod swoją komendą 10 ludzi z gwardyi miejskiej. Razu jednego znajdował się z nimi na polu bitwy, a w śród żywego ognia narażony na niebezpieczeństwo życia. W tem stanowisku natrafił go nadjeżdżający Kościuszko; że był malarzowi osobiście wielce przyjaznym, umyślił wyprowadzić go z tak drażliwego a dla artysty mniej właściwego położenia. Wydał mu przeto pozorny rozkaz udania się z powrotem do miasta, gdzie też pod mocną eskortą wrócił. - Grassi pod tę porę mieszkał na Starem Mieście, a w porze ówczesnych zamięszań stracić miał całe prawie swe mienie, około pięć tysięcy czerw, zło. wynoszące.
Rzadkiej piękności pędzla jego portret Józefiny z Morsztynów Ossolińskiej, jest w posiadaniu wnuka hr. Karola Krasińskiego.
Portret Barbary z Bielińskich Kossowskiej (owal), mylnie przez nas poprzednio przyznany Lampiemu, jest pędzla Grassego, a znajduje się obecnie u piszącego.
Malarz i mieszczanin Warszawski. R. 1523 feria quarta post festum Assumpcionis Domini, pokwitował swego teścia Stanisława Spiczkę z wypłaty summy posagowej, jaką za zoną otrzymał. Akta m. Starej Warszawy, ks. 1 niefoliowana pod datą powyższą.
Grodzickiego generała artylleryi koronnej za czasów Władysława W., są dwa piękne obrazy w kościele po-jezuickim poznańskim, to jest S. Stanisław Kostka i S. Ignacy (J. Łukaszewicz, obraz histo. - staty. m. Poznania, 1838 II., 157). Grodzickich generałów artylleryi koronnych było dwóch braci, a nie jest wiadomo któryby z nich wydoskonaliwszy się w malarstwie, owe powyższe obrazy swoje kościołowi jezuickiemu poznańskiemu podtenczas wystawionemu ofiarował. W starszym z nich Pawle upatrzywszy wyższe zdolności Mikołaj Sieniawski podczaszy kor., wysłał go swoim kosztem na nauki do Belgii. Po powrocie, celujący w geometryi wojskowej, użyty przez króla Władysława IV. urządził zbrojownie w Krakowie, Warszawie i Lwowie. Śmiercią nagłą zszedł z tego świata. Brat młodszy Krzysztof takoż w sztuce wojennej doskonalił się w Belgii. Następnie wyszedł na kasztelana kamienieckiego i generała artylleryi. Zmarł w Gdańsku po krótkiej chorobie r. 1659, na rękach króla Jana Kazimierza. Oba bracia będąc na naukach w Belgii, gdzie sztuki, jak ją zwano, puszkarskiej uczyli się, musieli tamże sposobić się iw rysunku. Jeden z nich mógł nabyć większego upodobania do malarstwa, i w niem się wyżej uzdolnił, a płody pędzla swego ofiarował zakonowi, któremu zapewne oba bracia pierwotne wychowanie winni byli.
Wątpliwość co do dwóch braci Grodzickich generałów artylleryi koronnej, z których jeden piękne obrazy do kościoła Jezuickiego w Poznaniu malował, rozstrzyga się na stronę starszego, Pawła. Albowiem Grodzicki ów malarz amator, był generałem artylleryi kor. za panowania Władysława IV, owoż z dwóch braci, Paweł właśnie piastował tę godność za owego króla i r. 1645 umarł; brat zaś młodszy Krzysztof, został generałem artylleryi koronnej dopiero w r. 1652, zatem za rządów już Jana Kazimierza.
Artysta przejezdny w Warszawie z Rzymu w r. 1819. Na wystawie Warszawskiej z tego roku był jego krajobraz z natury zdjęty Widok Groty.
Malarz miniaturowy i pastellowy, przybył do Warszawy roku 1801.
Przyszedł na świat w Wiedniu d. 6 Maja 1738 r., a bardzo młodym wstąpił do zakonu Jezuitów. Po ukończonym nowicyacie, młodzieniec pełen zdolności poświęcił się rozlicznym naukom: uczył się wymowy, historyi, matematyki, fizyki, chemii, astronomii a nawet medycyny, której to ostatniej umiejętności został doktorem. Nadto kształcił się w sztuce malarskiej iw niej niepospolitego doszedł uzdolnienia. Tak nabytych wiadomości, został następnie sam w zakonie nauczycielem, w chwilach zaś od zatrudnień powołania swego wolnych, bawił się doświadczeniami fizycznemi i chemicznemi, rysował i malował tak przedmioty większego rozmiaru, jako tez miniatury. Po zniesieniu Towarzystwa Jezusowego r. 1773, Gruber miał sobie poleconą przez Cesarzowę Maryę Teressę dyrekcyę budowania okrętów w Tryeście, i wysuszania błot w Sklawonii i Węgrzech, w których to obowiązkach okazał wysoką zdolność i usposobienie. Atoli powziąwszy wiadomość iż zakon jezuicki zachowany i protegowany jest przez rząd rossyjski na Białejrusi, porzucił służbę austryacką i udał się do Potocka do tamecznych Jezuitów, gdzie długo mieszkał oddany naukom w których miał szczególne upodobanie. Biegłość jego w sztuce malarskiej nie małego tu nabyła rozwinięcia, a w kollegium połockiem pozostawił liczne pamiątki zamiłowania swego owej nadobnej sztuki. Cenione są zwłaszcza jego perspektywy, doskonałe oku złudzenie przynoszące. Wykonany między innemi na murach Collegium farbami wodnemi widok daleko rozciągającego korytarza, odznacza się taką znajomością perspektywy linearnej i powietrznej, iz patrzącym zupełne uwiedzenie sprawuje. Z jego rysunku Wnętrze kollegium połockiego sztychował G. A. Liebe r. 1785; a Dziedziniec tegoż kollegium G. G. Endner w Lipsku. - Powołany do Petersburga 1 Posyłany tam kilkakrotnie w interesach duchownych, potrafił zjednać sobie łaskę Cesarzowej Katarzyny II., Cesarzów Pawła i Aleksandra. R. 1802 obrany generałem zakonu swego, pełnił ten obowiązek przez pół trzecia roku i założył kilka missyj jezuickich w różnych stronach cesarstwa, dla potrzeby religijnej mieszkańców katolickich. Umarł w Petersburgu d. 26 Marca 1805 r.; ciało jego przewiezione do Potocka, obok zwłok poprzedników złożone zostało. - Chwalona była słodycz jego charakteru, pobożność, roztropność w postępowaniu, rozum i obszerne posiadane wiadomości. Obok uwagi na zwykłą OO. Jezuitów skłonność, powiększania nad miarę zalet i zdolności swych braci, przyznać należy iż Gruber wcale był niepospolitym człowiekiem. Znajomość jego sztuki malarskiej i wyższe w niej uzdatnienie, w zaletnej pamięci i odznaczeniu przechowane tu być powinny: nie tylko że sam wiele pięknych dzieł wykonał, lecz do tego w czasie długiego zamieszkania w Połocku, znajdował upodobanie w udzielaniu młodzieży początków rysunku i wiadomości malarstwa, a kilku uczniów usposobił. Tyle przeważnych przymiotów i zalet łączący, uchodził wszakże Gruber za przebiegłego intryganta.
(Żywot jego rozciągły jest w dziele: Ephemerides Russes par Spada. S. Petersbourg 1816).
O pobycie jego w Polsce, przydać należy kilka szczegółowych wiadomości, z współczesnych źródeł wyczerpanych.
Przybył on z Niemiec do Polski w roku 1784, jak się to okazuje z listu X. Augustyna Magnani w kollegium Połockiem profesora matematyki, pisanego z Potocka w Kwietniu 1784 r., w którym czyni tez wzmiankę o obszernych Grubera wiadomościach, acz mianuje go mylnie Józefem. „Exspectatur in dies P. Josephus Gruber, Germanus ex urbe Nauporto sue Lubiana, superiore in Carinthia, vir plane rarus; si quidem egregia cum indole et probata virtute, plurima conjungit ornamenta scientiarum et artium, quippe qui hydrostaticus et mechanicus egregius, publico officio, ac censu a Caesare jam honestatus, Italicae Gallicaeque linguae gnarus, nec non medicinae, chirurgiae, musicae, architectonices, picturae, artis delineandi adeo peritus, ut raro uno in homine tot merita conspirasse videas. Is tamen serio et verbis minime aequivocis scribit, se paratum venire ad pueros quodam in angulo docendos, atque ad insudandum in addiscendo idiomate Polonico “ (De rebus Jesuitaruni in Alba Russia. CG. v. Murr Journal zur Kunstgeschichte, Nurnberg 1784, XIII, 288).
W innym liście z Potocka pisanym przez ojca Mateusza Thein, d. 24 Września 1786 r. (v. Murr, I. c. XVII, 241), jest takoż wzmianka o X. Gabryelu Gruberze, ze jest w tamecznem Kollegium nauczycielem architektury i mechaniki, a robi wyborne rysunki gmachów Jezuickich Potockich, z których dwa są sztychowane na miedzi na arkuszu wielkim w Lipsku.
W temże jeszcze dziele (XVII, 246), w wykazie znamienitszych Jezuitów na Białej Rusi r. 1788 znajdujących się, wymieniony jest: P. Gabriel Gruber, professor Architecturae et Machanices.
W Gazecie Warszawskiej z r. 1803, X, Piasecki podając wiadomość o zakonie Jezuickim w Państwie Rossyjskiem, wspomina o X. Gruberze, iż kiedyż Austryi przejeżdzał na Ruś przez Warszawę, malował dla Stanisława Augusta obrazy, które króla tego znawcy zyskały upodo* banie. „Generałem (zakonu) jest obrany (r. 1802) po śmierci X. Franciszka Kareu, X. Gabryel Gruber, Austryak, mąż uczony, matematyk, mechanik i malarz nawet, gdyż przejeżdżając przez Warszawę na Ruś, malował obrazy dla króla ś p. Stanisława Augusta upodobane, a od Imperatora Pawła I za mechanikę otrzymał kosztowny prezent. “ (Gazeta Warszawska z r. 1803, Dodatek do Nru 57 st. 978).
Rysownik i malarz za czasów panowania Stanisława Augusta. Jego różne rysunki, a z tych niektóre kolorowane, znajdowały się w zbiorach królewskich. Dwa jego obrazki olejne, przedstawiające sceny mitologiczne nimf i kupidyna posiada w Warszawie p. Brzeziński. Na jednym z nich podpis: Antoninus Gruszecki O. S. B. M. pinx. R. P. 1779. - Inny małego rozmiaru obraz jego olejny, na tekturze miary cali 17-12, przedstawiający Wniebowzięcie Najś. Panny, bardzo effektowy w stylu włoskim, dobrą szkołę objawiający, nosi podpis: Antoninus Gruszecki O. S. B. M. pinc. 1793. (Widziałem go w Warszawie u p. Januarego Suchodolskiego).
Był to zakonnik Bazyliański w Supraślu, za czasów panowania Stanisława Augusta żyjący, w sztuce malarskiej biegły, którego król w przejeździe przez Supraśl poznał, zabrał go z sobą do Warszawy, gdzie następnie do galleryi królewskiej wiele miał malować. Ciekawą o nim wiadomość dochowuje przypisek na księdze rękopiśmiennej w zbiorze hr. Moszyńskiego w Krakowie znajdującej się, a przez niego r. 1842 w Dolsku na Wołyniu nabytej.
Jest to pargaminowy kodeks, zawierający 190 kart gotyckiemi głoskami zapisanych, między któremi jest 55 bardzo pięknych malowań do treści dzieła zastosowanych, przedstawiających różne miesięczne i pór roku zatrudnienia. Księga ta bowiem jest rodzajem kalendarza z modlitwami na cały rok, pisana w końcu 15-go wieku, a roku 1535 przez cenzurę duchowną poprawiona i potwierdzona, co dowodzą na karcie pierwszej dwa w języku hiszpańskim poświadczenia. Widać że ten rękopism od królów Hiszpańskich dostać się musiał do Polskich, w końcu zaś był własnością króla Stanisława Augusta. Jak z rąk jego wyszedł, opowiada dopisek na ostatniej karcie, który zarazem poucza o malarzu zakonniku Bazyliańskim Gruszeckim: „Stryj piszącego był Bazylianem w Supraślu, w Obwodzie Białostockim, posiadał kunszt malarski; ś. p. Stanisław August król Polski wracając z Grodna z sejmu, wstąpił odwiedzić cudowne miejsce w Supraślu, gdy odsłoniono obraz, postrzegł nizko na obrazie swój portret, pytał się kto ten portret malował? odpowiedział Biskup Wisłocki że zakonnik (gdyż on pod tę porę niedomagał) prosił Biskupa gdyby go przywołał, pytał się go król gdzie mię widziałeś? odpowiedział zakonnik że niewidziałem nigdy W. K. M., a jakże odmalował portret? odpowiedział zakonnik z trojaka odmalowałem. Zdziwiony król że tak trafnie portret jego był odmalowany, zażądał ażeby Biskup pozwolił mu jechać do Warszawy, jakoż i zabrał go z sobą, gdzie wiele sztuk gustownych odmalował do gabinetu. Król mu chciał hojnie płacić, ale zakonnik rzekł: nie kuś W.K.M. tą mamoną mnie, gdyż ja przysięgałem na ubóstwo. Odtąd król różnemi cackami mu wynagradzał a pryncypalnie tę książkę dał: a ten powodem kuzyństwa tę książkę między innemi mnie przysłał, gdyż piszący był tam na filozofii i teologii w r. 1791, 1792. X. Antoni Gruszecki były Kanonik Brzeski, Dziekan i Examinator Lidzki, Deputat Sądów Guberskich, Grodzińskich, Paroch Jałwieski.“
W Krakowie p. Karól Zbyszewski posiada mały obrazek tegoż artysty, wyobrażający Trzech Króli; miara łokieć 1-1½. Na tym obrazie jest takoż podpis: L. A. Gruszezki O. S. B. M. 1783 pinxit. Zdaje się że głoska L. jest początkową imienia drugiego, a raczej może źle wyczytane F, frater; A. Antonius; O. S. B. M. Ordinis Sancti Basilii Magni.
Inny jego obraz w Krakowie malowany olejno na kartonie, przytacza A. Grabowski, Skarbniczka str. 46: S-ta Maryd Magdalena pokutująca, u spodu podpis: A. Gruszecki Basili. pinxit 1751. Miara cali 15-11.
Również w Krakowie w Seminaryum XX. Missyonarzów na Stradomiu obraz Złotego Cielca, na górze postać Mojżesza, z podpisem: F. Antonius Ordinii s. Basilii magni, Professor Supraslie pinxit A. 1773. Miara cali 20-36. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 66).
Artysta bawiący jakiś czas w Warszawie około r. 1821, a malujący obrazy historyczne, rodzajowe, portrety i miniatury.
Na wystawie Warszawskiej z r. 1821 były jego prace:
1. Rodzina Święta.
2. Amorek z maską.
3. Xiążę Blücher Generał Pruski.
4. Portret miniaturowy.
Gregorius, Gierzick, Girzik, malarz krakowski, był starszym zgromadzenia malarzy krakowskiego r. 1519, jak to świadczą akta radzieckie tego miasta ks. A. 5 str. 419 i 420. Był to wszakże jakiś niespokojny człowiek, piszą bowiem o nim rzeczone akta pod r. 1520 (ks. A. 5 str. 540): Johannes Warchol et Stan. Lopszyczki fldejusserunt pro Irzick pictore, qui vulneraverat Stanislaum pictorera, ad statuendum eundem Irzick hic coram D-nis Consulibus, quia enim statuere non potuerunt veluti profugum; wskazany przeto na zabranie mu rzeczy i sprzedanie tychże na koszta leczenia Stanisława. - Malarz ów Grzegorz, Gregorius r. 1521 już nie żył, co świadczą akta radzieckie ks. A. 5 str. 603.
R. 1509 przyjął prawo miejskie Krakowskie, złożywszy dobre świadectwa i rodowód. „Gregorius pictor de Krzywe, habet jus civitatis. Ostendit literam bonam, dedit panesam novam pulchram (wstępnego), et habet literam genealogiae suae bonam.“ (Z księgi Liber juris civils inceptus a. 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 42).
Ten to sam pewno Gregorius okazuje się r. 1519 jako starszy cechu malarskiego Krakowskiego, a roku 1521 już nie żył, o którym było w Tom. I. Rozróżnić go trzeba od Współczesnego Irzika z Kromierzy.
Panna Guszkowska malarka pensyonowana przez króla Stanisława Augusta, na przełożenie M. Bacciarellego.
(O niej wzmianka Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do gazety korr. warsz. z r. 1819 Nr. 41).
Gdańszczanin; malował przedmioty historyczne z wprawą i pięknym naturalnym kolorytem.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 302).
Urodzony w Sączu czy w Krakowie r. 1753, tutaj zamieszkały i zmarły r. 1812, jeżeli nie w kilka lat później. Uczeń Molitora był wcale zdatnym malarzem; robił portrety olejno i podejmował malowania al-fresco, między innemi kościół w Jędrzejowie. Zmuszony walczyć z potrzebami utrzymania się, nie zdołał rozwinąć wrodzonych zdolności.
W Niepołomicach w kościele po obu stronach wielkiego ołtarza są jego dwa ogromnej wielkości obrazy olejne, na płótnie wykonane roku 1804: jeden z nich nie wykończony przedstawia Historyę dziesięciu tysięcy męczenników (w w. ołtarzu tego kościoła przechowują się w relikwiarzu koście 10 tysięcy męczenników); drugi obraz wyobraża Scenę założenia kościoła Niepołomickiego, z ówczesnemi historycznemi osobami. Pomysł i układ tych obrazów nie są bez zalet.
Jego pędzla wizerunki rodziny Konopków malowane r. 1784, znajdują się w Modlnicy w krakowskiem.
(Wzmianka o U. Gutowskim w kalendarzu domowym A. Gałęzowskiego na r. 1832, Warsz. str. 26).
Malarz Warszawski, wymieniony w lustracyi miasta Starej Warszawy z r. 1754 J. J. Dawidsona Gminnego, jako mieszkający w domu Józefa Putschera Ławnika przy ulicy Freta, obecnie Nr. 273. (W głównem archiwum Król. Pol. ks. 940 str. 48).
Malarz z pierwszej połowy 17go wieku, z monogrammu jedynie dziś znany, wysokiego wszakże uzdolnienia. W okazałym kościele XX. Kartuzów w Gidlach, są jego trzy duże obrazy pięknego wykonania, wyobrażające Znalezienie cudownej Matki Boskiej Gidelskiej. Odznaczają się te obrazy pięknemi ubiorami z początku 17go wieku, a na każdym znajduje się monogramm malarza A H pinxit, z dwóch złączonych głosek. Poszukiwania dalsze krajowego artyzmu, doprowadzą może za czasem do odkrycia nazwiska tego artysty i bliższych o nim wiadomości.
Rysownik, który za czasów Stanisława Augusta przebywać musiał w Warszawie. W gabinecie rycin uniwersytetu warszawskiego były jego rysunku różne portrety:
Michał książę Poniatowski, prymas, rysunek tuszem.
Księżna Poniatowska z Ustrzyckich, rysunek tuszem.
Hr. Unruh, rysunek tuszem.
Księżna Sułkowska, kolorami.
Anna z Scypionów Szaniawska, starościna małagoska.
Szydłowska, starościna mielnicka.
Rodził się we Lwowie, gdzie zamieszkał i umarł roku 1838. Malował piękne portrety miniaturowe, a przy schyłku życia wziął się do olejnego malowania z pewnym powodzeniem. Portretów jego większych nie wiele się znajduje. W kościele XX. Dominikanów we Lwowie jest jego pędzla S. Antoni Padewski z Chrystusem Panem, obraz nie bez zalet. - Haar trudnił się takoż nauczaniem młodzieży rysunków.
O jego obrazie w kościele Dominikańskim we Lwowie, powiada P. Felicyan Łobeski (Opis obrazów w kościołach Lwowskich, w Dodatku do Gazety Lwowskiej z r. 1852 Nr. 38): „... po prawej stronie w kaplicy S-ty Antoni Padewski. Obraz przedstawia okolicę skalistą, na obłoku siedzący Chrystus, dziecię wyciąga swe ręce, przed nim klęczy Ś-ty Antoni ze złożonemi na piersiach rękami; postać w naturalnej wielkości. Na ziemi książka i lilia. U spodu napis, po lewej stronie: Jo. Haar p. 1837, po prawej: Gewidmet von Anton Breiter, Lemberger Bürger.. ..W Chrystusie dziecięciu wiele wyrazu, w obrazie wielkie wykończenie , życzyć by należało obok tej techniki cokolwiek więcej natury. Szkoda wielka iż obraz tak niedawny, a już go siatka pokryła zupełnie,,. Okazuje się, iż Haar musiał mieć na imię Józef.
Malarz krakowski. Wzmiankują go akta radzieckie miasta Krakowa r. 1513. Nicolaus pictor, ks. A. 5 str. 69; takoż r. 1515 Niclos moler, A. 5 str. 223. Byt on synem malarza krakowskiego Marcina, a szwagrem Stanisława Stossa, syna Wita, to jest ze jego siostra była za Stanisławem Stoss. R. 1516 sprzedał temuż część domu posiadanego w ulicy Szerokiej, akta radzieckie ks. A. 5 str. 276. Atoli tegoż roku 1516 zszedł ze świata; spuścizna bowiem po nim została przez delegowanych od cechu oszacowaną „quod ipsi ad commissione Dorum taxaverunt bona omnia mobilia olim Nicolai Pictoris p. mortem suam relicta, ad valorem 14 flor. et non ultra…” Odebrał zaś one Błażej Rybak, z warunkiem spłacenia długów nieboszczyka.
Malarz Krakowski. Najdawniejszą o nim wiadomość dochowują akta Radzieckie miasta Lwowa, z których dowiadujemy się, iż r. 1476 czterech rajców Lwowskich ugodziło go do pomalowania i pozłocenia posągu Ś-tej Maryi Magdaleny dla kościoła parafialnego. „Miklasch Haberschak pictor de Cracovia pro depingenda et auro puro tabulato laboranda imagine sculpta S. Mariae Magdalenae ad ecclesiam parochialem, quam solus laborare debuit.“ Gdyby zaś podczas roboty chciał na czas krótki powrócić do Krakowa, stanęła ugoda, aby w Lwowie zostawił Wojciecha malarza swego pomocnika: "et relinquere debuit Albertum pictorem socium suum. (Z notat p. Żegoty Pauli).
Akta radzieckie miasta Krakowa wspominają go pod r. 1481 z imienia Nicolaus pictor, a r. 1483 już i z nazwiska Nicolaus Haberschrek pictor. Tegoż roku znajduje się tam zapis: „Niclos moler Holips eidam (co A. Grabowski tłumaczy zięć), resignavit jus civile per Vitum Snyczczer, fer. 6 p. Zophie" (A. Grabowski, Skarbniczka str. 40 i 175).
Przywiedliśmy (II, 42) malarza Krakowskiego z imienia Mikołaja, syna malarza Marcina, którzy oba mieli stosunk i pokrewieństwo z Stwoszami Witem i jego synem Stanisławem. Ten Mikołaj, Nicolaus, Niclos jak się rzekło umarł r. 1516. Jest on widocznie Mikołajem Haberschrek, obecnie przytoczonym.
R. 1649 był starszym zgromadzenia malarzy krakokowskiego, jak o tern świadczą akta radzieckie miasta Krakowa z tego roku. Zdaje się że sam był malarzem.
Malarz urodzony w Neusz, w Gdańsku osiadły, wpisał się d. 28 Czerwca 1614 r. w księgę mieszczan Gdańskich, a roku 1615 w Lipcu użyty był do restaurowania starych obrazów i snycerstw w kościele tamtejszym Panny Maryi. R.1616 podarował temuż kościołowi obraz olejny, zapewne swojej roboty, przedstawiający Chrystusa Pana na górze Oliwnej, który dotąd lubo w bardzo złym stanie przechowuje się tamże. Wiadomość tę o nim wykrył i wskazał T. Hirsch, die Ober-Pfarrkirche von St. Marien in Danzig 1843 I, 209 i 441, tudzież das Kloster Oliva, Danzig 1850, str. 35. Pisze go zaś raz Han, inny znowu Hahn.
Tegoż imienia i nazwiska co poprzedni, może syn jego, odznaczający się malarz historyczny w wieku 17-tym. Posiadał wielką płodność wyobraźni, koloryt przyjemny i ożywiony, w którym lubił effekta błyszczących świateł. Był on zdaje się osiadłym w Gdańsku, a w połowie 17-go wieku jakiś czas pracował dla Oliwskiego Kościoła. Uczony Prof. Teodor Hirsch odkrył w tymże kościele wielkich zalet jego ołtarzowy obraz, w ołtarzu Wszystkich Świętych umieszczony, r. 1653 malowany, a przedstawiający Matkę Boską koronowaną przez Boga Ojca, do których modlą się różne dostojne osoby, Królowie, Biskupi, i t. p. U spodu jest napis trudny już do odczytania, gdzie przecie widoczne są słowa: „Hermanno Han … Largitori.“ Obraz ten stawia artystę w rzędzie najcelniejszych współczesnych tamtych okolic malarzy. Prof. Hirsch zowie go tu Han Herman, lubo gdzie indziej pisze znowu Halin. O pochodzeniu jego przemilczają inni, mówiąc tylko o jego zdolności; był on atoli Gdańszczaninem.
(J. R. Fuessli 1779, fol. str. 304. - G. K. Nagler V, 506. - T. Hirsch, das Kloster Oliva, Danzig 1850, str. 35).
Przyszedł na świat w pierwszej połowie wieku 17-go, około r. 1632, a roku 1707 żył jeszcze licząc sobie podówczas lat 75 wieku. Jest on pisarzem dzieł kilku, z których niejaka wiadomość o samym autorze wyczerpać się daje. Mianuje on się w nich: na Wielkorządach Krakowskich iO ekonomiach Samborskich J. K. mści Oekonomem, Baronem i Sekretarzem Królewskim. W przygotowanem do druku, lecz w rękopiśmie pozostałem dziele rymotwórczem, Mercurius Polski z dobremi nowinami, wesołemi avizami wierszem opisany, roku 1702 fol. str. 258 (w Księgozbiorze Okręgu Nauk. Warszawskiego), na str. 141 umieszcza: „Nagrobek Authora samego na czas swój przyszły Jakubowi Kazimierzowi Haurowi Baronowi y Ekonomowi J. K. Mści.“
W tym nagrobku takie o sobie podaje szczegóły:
„Trzydzieści lat pracując na Oekonomyi, Tak na Wielkorządach iak y na Karboryi, Wieliczkiey, Bohenskiey potym na Kaiawskich Superintendencyą trzymałem Samborskich, Kommissarzem kilka lat w skarbowey usłudze Żywot moj był nie próżny urzędem dowodzę Więc y Oekonomuiąc przy nie małey włości Wielkim Domow Morsztynów w Senacie zacności..... “
Dalej o swem pochodzeniu i związkach rodzinnych:
„W doczesności zaś z Przodków z Kurlandyey ziemie: I w Prusiech z Woiewodztwa Chełmińskiego plemie, Matka z Gracu slachcionka z domu Petardowna: U Królówey Konstancy w dworze wychowana Pokrewność swych domowych, Dzianottow, Dzibonich, Pęczalskich y Czarnkowskich, Petardow, Walentynich Jest wiele innych we krwi złączeniem Vieyskich Slachty rodowitości także y Stadnickich …“
Wreszcie i wiek swój oznacza:
„Mnie lat siedmdziesiąt pięć z Boskiey opatrzności: W tysiąc siedmset siódmym roku, w swey czerstwości, Żyię ...“
J. K. Haur, obok zatrudnień służby rządowej, a prac literackich, zajmował się takoż sztuką malarską. Sam to o sobie powiada w dziele: Skład abo skarbiec znakomitych sekretów oekonomiey ziemiańskiey Kraków, 1693, fol. str. 357:,,A że o tey professiey (malarskiey) w tey tu części Księgi moiey z tego piszę powodu, y okazyey, gdyż na czas nie tylko piórem, ale y pęzlem zabawiam się ..." Z słów tych jego okazuje się, iż jak był pisarzem ksiąg, tak też i malowaniu się oddawał. Jak zaś dalece mógł być w sztuce biegły i jakie amatorskie dzieła wykonał, wiadomem na teraz wcale nie jest. Acz z próbek rysunkowych wykonanych piórem, które do przerzeczonego rękopiśmiennego dzieła Merkurius Polski przyłączył, nie wiele tuszyć można o wyższem jego w sztuce usposobieniu. Przytoczone dzieło Haura, Skład abo Skarbiec znakomitych sekretów, Kraków 1693 fol., obejmuje oddzielną księgę: ,,O malarskich Konsztach do malowania, rysowania, pisania, liminowania, y miniatur, także, o różnych pozłotach, farbach, wódkach, y o przednich pokostach.“ Są to atoli same praktyczne przepisy albo recepty czyli sekreta, zapełniające stronice dzieła 356-379. O sztuce samej, a zwłaszcza o dziełach malarskich i artystach w Polszczę, nic tu bynajmniej autor nie wspomina. Przecie nawiasowo rzuconą wzmianką, podaje on szczególnie ważną wiadomość, bo skąd inąd wcale dotąd nieznaną, i nigdzie indziej wyśledzić się niedającą, to jest, iż za króla Jana III była w Willanowie przez niego założona i dla młodzieży krajowej otwarta szkoła malarska. Nieodżałowaną jest szkodą, iż Haur przestoje na szczupłej tylko co do tego wzmiance, nie domieszcza żadnych bliższych szczegółów, nie wyraża ani kiedy ta szkoła była otworzoną, ani którzy artyści w niej uczyli, ani też wielu i którzy byli w niej uczniowie. Idąc jednak za tym śladem, przy dalszych dochodzeniach uzyska się może z czasem ważniejsze jakowe co do dziejów sztuk pięknych krajowych z owej epoki wiadomości. O to jest cały ów ustęp w dziele Haura o szkole malarskiej Willanowskiej przez króla Jana III założonej: „W wielkich miastach, iako to w Rzymie, w Paryżu, w Wenetiey, y W niderlandach, są na to szkoły abo Akademie fundowane, a gdy kto ma w tym konście swoię perfectią, za uznaniem pewnych Professorow, takiego czynią uprzywilejowanym tego kunsztu Kawalerem. - W Wilanowie pod Warszawą z fundaciey y z pobożności osobliwey Naiaśnieyszego Pana szczęśliwie nam panującego (Jana III), znaiduią się teraz takie pomienione szkoły, potrzebne, wygodne y chwalebne, zkąd dopiero tego kunsztu Malarskiego wynikaią w Polszczę, arcana, co to są sztylagi, proporcje, perspectywy, lanczawty, y dymensye figur różnych, y sztuka przedniey inwentiey, dawno tego potrzebowała Polska dla chwały Bożey y dla ułatwienia kunsztu y trudności, z cudzych kraiów zaciągając coraz takich Obrazów, iako też y Mistrzóww podobney potrzebie, gdy może być teraz iak w Domu swoia wygoda, oraz y na sławę swego Narodu, aby się swoyscy ludzie w tym konście ćwiczyli." str. 357.
Urzędnik izby obrachunkowej we Lwowie, rysownik amator. Dla rozrywki swej rysował ładnie na papierze i malował farbami wodnemi.
Malarz w okolicy Oliwy osiadły, malował roku 1747 obraz do kaplicy Ś. Jana Nepomucena Kościoła Oliwskiego, z obstalunku bractwa. Sądząc z tego dzieła, był to w sztuce mało biegły artysta. (T. Hirsch, das Kloster Oliwa 1850 str. 36).
Ob. Chodowiecka Zofia.
Malarz z Norymbergi, zmarły w Gdańsku 1634 roku, o którym zresztą nie ma wiadomości tak co do jego żywotu, jak co do zdolności i dzieł wykonanych.
(G. K. Nagler VI, 140. Jednak Doppelmayr zupełnie o nim przemilcza).
Żył i pracował w drugiej połowie 18 go wieku, najwięcej w Nieświeżu, na dworze Radziwiłłowskim i w Klasztorze Dominikańskim. Wiadomość o nim niejaką przekazał Ludwik Kondratowicz (Syrokomla) w dziełku: Wędrówki po moich niegdyś okolicach, Wilno 1854. Z tego źródła czerpiemy co do niego szczegóły następujące:
Gdzieby się kształcił w sztuce, nie jest wiadomo. W Nieświeżu był zdaje się jakiś czas na dworze Radziwiłłów i prace dla nich podejmował. Na starość został tercyarzem Zakonu Ś. Dominika w Nieświeżu, a Kościołowi tamecznemu wszystkie niemal ostatnie chwile życia poświęcał. Umarł w Nieświeżu jako 70 letni starzec, na początku wieku 19-go.
W zamku Nieświezkim w zbiorze obrazów jest jego pędzla Wizerunek króla Stanisława Augusta, Wędrówki str. 82; są tam i inne jego portrety, str. 83.
W kościele po-Jezuickim Nieświezkim w wielkim ołtarzu Wieczerza Pańska, podobno jego utworu, str. 89-90. Mówiąco kościele tego miasta Dominikańskim, dodaje Kondratowicz: „Wszystko co tu widzisz, freski z dziejów Zakonu na sklepieniach kościoła, obrazy ołtarzowe (dziś odnowione), obraz Ś. Jacka wiszący w kościele obok ambony, obrazy w popiersiach patronów zakonu zdobiące korytarze klasztorne i refektarz, wszystko to nosi cechę jego pędzla wygładzonego, poprawnego, a często natchnionego świętą energią i zapałem." Str. 94.
W miasteczku Stołpce na Litwie w kościele XX. Dominikanów, mają takoż być obrazy J. Heskiego. Powiada otem Kondratowicz: „Kilku świętych Zakonu Kaznodziejskiego, S. Antoni i Julian Biskup dający jałmużnę ubogiemu, zdają się stylem swojego wykonania zdradzać rękę Józefa Heskiego" str. 200.
W aktach radzieckich krakowskich wzmiankowany znajduje się pod r. 1443 malarz Mikołaj. Roku 1444 przystępuje do prawa miejskiego Niclas Hesse pictor.
(A. Grabowski, Skarbniczka str. 39). Zapewne jest to tenże sam malarz.
Malarz a mieszczanin Miński, żyjący w 16-tym wieku, który w Warszawie posiadał dom na Nowem Mieście. W roku 1591 już nie żył, albowiem w tymże roku Paweł Sobieraj składa w urzędzie Magistratu dziewięć kóp dla dzieci Hieronima, jako resztę należytości z szacunku domu na Nowem Mieście od tegoż malarza kupionego. Pieniądze te odebrała Zofia Młynarczanka z bratem swym Stanisławem Barnaczikiem, jako ciotka tychże dzieci. Akta m. Nowej Warszawy, ks. 5 str. 822.
Malarz z Elbląga, żyjący około r. 1640. Był to artysta wyższego rzędu, gdy obraz jego Wymordowanie dzieci znajdujący się w galeryi w Salzdahlum, długo za dzieło Tintoreta poczytywano. Szkoda że się o nim nic więcej nie wie.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 317. - G. K. Nagler VI, 188)
Pracował w Paryżu i Polsce, gdzie jego obrazy znalazły upodobanie. Zmarł około r. 1626.
(G. K. Nagler. VI., 191).
Synem jego był Loran czyli Wawrzyniec de la Hire takoż Hyre pisany, sławę mający malarz i rytownik, w Paryżu zrodzony r. 1606 i tamże zmarły r. 1656. Tego nie wiadomo na jakiej zasadzie Józef Brodowski (Pszczółka Krakowska zr. 1822.1,19) mieni być Polakiem: „Laurenty który pod imieniem de la Hire we Francyi osiadłszy, malował kompozycyą, trafnością pęzla, a w końcu robót nadzwyczajną celował wyrobionych cierpliwością." Znakiem jego były głoski L. H. (Francois Brulliot, Dictionnaire de Monograrames, Chifres, Lettres.... Munich 1817, 4, str. 211).
W pamiętnikach o życiu i pracach członków Akademii Paryzkiej sztuk pięknych, wydanych w Paryżu 1854 w Tom. I str. 104, zamieszczony jest żywot, skreślony współcześnie, Wawrzyńca de la Hire syna Stefana. Okazuje się ztąd jasno, że Wawrzyniec nigdy w Polsce nie był i do sztuki Polskiej w niczem nienależy. O jego ojcu Stefanie powiedziano jest tamże, iż w młodości poświęciwszy się malarstwu, udał się był do Polski, a odznaczył się tu pracami bardzo znakomitemi. W początkach 17go wieku wrócił do Francyi. (Laurent de la Hire par Guillet de Saint-Georges I. c.).
Starozakonny, przyszedł na świat w Kaliszu r. 1764, z ojca Nataniela chirurga. Czując w sobie powołanie do malarskiej sztuki, końcem doskonalenia się w niej udał się do Niemiec. Następnie osiadł w Gdańsku, gdzie malował portrety miniaturowe z niepospolitą zdolnością. R. 1804 wrócił do rodzinnego miasta Kalisza, a w mieście tem i okolicy tamtejszej zasłynął jako znamienity miniaturzysta. W późniejszym wieku malował takoż portrety olejne, atoli w nich mniej był szczęśliwy, te ostatnie jego prace, jeżeli nie tyle są zaletne z dokładności pędzla i właściwości kolorytu, odznaczają się przecie wielkiem podobieństwem osób, z tego też powodu cenione były po domach okolicy Kaliskiej. A. Hirschel umarł w Kaliszu w Październiku 1836 r., 72-go roku życia domierzywszy.
Niemiec rodem w Krakowie osiadły, malarz al-fresco, celował w kwiatach i arabeskach. Zmarł w największym niedostatku około r. 1812-1814.
Takoż Chodejowski pisany, malarz Krakowski. R. 1747 jako mistrz cechu malarskiego, należał do jego reformy i poddania pod zarząd Uniwersytetu; akt na ten cel do Rektora podany wraz z innymi malarzami podpisał.
R. 1747 wciągnięty został do album Uniwersyteckiego, pisany Chodejowski.
(Ustawy cechu w końcu tego Tomu).
Więcej o nim nic się dziś nie wie.
R. 1611 był starszym cechu malarskiego krakowskiego, jak to świadczą akta radzieckie tego miasta z owego roku. Zapewne był sam malarzem.
Urodzony w Sorau, w Gdańsku osiadły, artysta wielce w swoim czasie ceniony; robił z podobieństwa zalecone portrety i przedmioty historyczne. Malował w sposobie dawniejszej francuzkiej szkoły. Wedle twierdzenia J. R. Fuesslego, str. 430, uczył się on sztuki malarskiej w Warszawie u malarza nadwornego Mocka, lat ośm przy nim na nauce pozostając. Umarł w Gdańsku r. 1745, licząc lat 77.
Jego roboty są w kościele dominikańskim w Gdańsku (Bernoulli I, 153), niemniej po prywatnych domach gdańskich malowania ścienne.
Syn jego tego samego imienia, w podobnym rodzaju co ojciec pracujący i równie ceniony. Lat ośm pracował w Warszawie, a roku 1765 już był z powrotem w Gdańsku. Zmarł przed rokiem 1777.
Obraz na giełdzie gdańskiej znajdujący się Sprawiedliwość, zdaje się Hoffmanna ojca (Bernoulli I, 155).
Różne owoce, obraz, znajdował się w galleryi D. Schwarza w Gdańsku (J. Bernoulli I. 292).
(G. K. Nagler VI, 225. - Johann Bernoulli’s Reisen... in den Jahren 1777 und 1778. Leipzig 1779 1, 264-265. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 320).
Tego nazwiska i imion dwaj są znamienici malarze Gdańscy, ojciec i syn, o których powiedziano jest na swojem miejscu. Atoli zaszła tam ważna co do nich pomyłka. Powiedziane było, że ojciec uczył się przez lat 8 w Warszawie u malarza nadwornego Mocka, tudzież, że syn takoż w Warszawie lat 8 pracował. Jest to błąd, który sprostować wypada. Albowiem wedle słów Fuesslego, nie ojciec ale syn Hoffmann lat 8 w Warszawie u nadwornego malarza Mocka uczył się; przeto ojciec w Warszawie nie bawił iu Mocka uczyć się nie mógł, co zresztą z datami jego życia zupełnie się zgadza. Syn jego na owej nauce u Mocka w Warszawie zostawać musiał, dobrze przed rokiem 1740. bo w tymże roku Mock umarł.
Hoffmann ojciec malował w Gdańsku bardzo wiele sufitów, które dotąd zdobią tam znamienicie sale i pokoje. (J. C. Schultz, ueber alterlbumliche Gegenstände der bildenden Kunst in Danzig, 1841, str. 55).
Malarz i rysownik. Urodzony r. 1740 w Neustadt nad Aisch, przeznaczony do stanu naukowego, odbywał uniwersyteckie kursa, lecz potem poświęcił się sztuce. Stało się to w Erlangen, gdzie tez r. 179S został nauczycielem rysunków uniwersytetu. Podróżował po różnych miastach Niemiec, Polski i Rossyi, i we Włoszech bawił. Robił krajobrazy, portrety olejne i miniaturowe. Umarł r. 1812. Nie wiadomo jak długo, kiedy i gdzie w Polsce przebywał i ani tez jakie tu zostawił dzieła.
(O nim G. K. Nagler VI, 224).
Obraz Sprawiedliwości na Giełdzie Gdańskiej znajdujący się przypisywany jest malarzowi Gdańskiemu Janowi Benedyktowi Hoffmann, jak to w swojem miejscu powiedzieliśmy. Tym czasem w opisie Gdańska w Conversations-Lexicon der bildende Kunst J. A. Romberga tudzież Fr. Fabra 1846 II, 549, obraz rzeczony przyznawany jest Jerzemu Hofmann malarzowi jakoby Gdańskiemu około roku 1600 pracującemu. Byłby to więc odrębny nowy miasta tego artysta. Wszelako cale to podanie wymaga gruntowniejszego sprawdzenia. G. K. Nagler VI, 223, wspomina wprawdzie o Jerzym Hofmannie, lecz mówi tylko, że to był malarz historyczny, który miał około r. 1600 pracować, ale gdzie, niewiadomo. Żeby to był przeto malarz Gdański, potrzeba na to bliższego dowodu, zwłaszcza, iż obraz przytoczony w giełdzie Gdańskiej innemu tamecznemu artyście, jak się rzekło, przypisują.
Akta radzieckie miasta Starej Warszawy wzmiankują malarza Hoffmanna, wymieniając go w wykazie dłużników wedle rachunków kupieckich po Makinim Rajcy i Kupcu Warszawskim zmarłym roku 1758: akt rzeczonych Ks. 87, str. 51. Domyślaćby się można, że to jest Jan Benedykt Hoffmann Gdańszczanin, o którym powyżej, co w Warszawie lat 8 bawił na nauce u malarza królewskiego Mocka. Atoli, że Mock umarł roku 1740, więc pobyt Hoffmanna w Warszawie przypada na lata wcześniejsze; gdy zaś data rachunków Makiniego jest roku 1758, przeto być może, iż w nich wzmianka jest o wcale innym Warszawskim malarzu. Zresztą wiadomo jest, jak w Warszawie mnogie z dawna znajdowały się osoby nazwiska Hoffmann; nicby to więc nie było dziwnego, żeby jeden z takowych był tu w połowie 18-go wieku z powołania malarzem.
Malarz pochodzący z miasta Pniew (Pnyeff), w Warszawie osiadły. Roku 1523 feria quarta post festum S. Laurentii, przypuszczony został do używania prawa miejskiego w Warszawie, za zaręczeniem Konstantego malarza i Wencesława Stolarza (akta m. Str. Warszawy Ks. 526 niefoliowana pod tamtą datą). Tenże malarz w roku 1524 feria sexta post festum Trium Regum, wydał świadectwo Dyonizemu Schtynka de Kolberk, iż u niego sztuki malarskiej ucząc się, łata próby odbył, a cały ten czas sprawował się uczciwie i cnotliwie. (Akta rzeczone Ks. I. pod przytoczona datą).
Rysownik i sztycharz, syn Henryka Hondiusa młodszym zwanego, słynnego rytownika rodem z Londynu. Przyszedł na świat roku 1600 czy 1601 w Hadze i od ojca tamże pierwsze brał nauki. W Hollandyi jakiś czas pracował, następnie osiadł W Gdańsku, gdzie wiele i ze znamienitą sztuką rytował. Prace jego sztycharskie znane są z lat 1623-1652, a pod względem sztuki wielce cenione. Jego roboty jest takoż kilka pięknego wykonania mapp i planów krain lub miejscowości polskich; takowych opis w innem miejscu podaliśmy (patrzyć o nich w dziele Mappografia dawnej Polski, Warsz. 1846). Podpisywał się zaś na swych tworach: Guilielmus Hondius Hago Batavus sculpsit cum gratia et privilegio S. R. M. Poloniae et Sueciae, niemniej S. R. M. Poloniae et Sueciae Chalcographus privilegiatus.
Że byt biegłym rysownikiem, okazują to jego ryciny. Niektóre z nich wszakże wykonane są z własnego jego rysunku: tak między innemi wizerunek króla Jana Kazimierza r. 1648 dwa razy rycony; wizerunek królowej Eleonory. Plany przez niego sztychowane kopalni wielickich, na czterech arkuszach, przyozdobione są mnóztwem pięknych rysunków, a spodem każdego arkusza jest oddzielna rycina, różne roboty kopalniane przedstawiająca. Wszystko to zapewne z własnego W. Hondiusa pomysłu i narysowania wykonane.
(O nim Gw. Pawlikowski, w Czasop. Lwow. z r. 1829 U, 110-112. - G. K. Nagler VI. 282-283).
Zwał on się właściwie de Hondt, lecz obyczajem ówczesnym przeinaczy! nazwisko swoje na łacinę Hondius, i tak powszechnie był pisany. Datą jego urodzenia jest podobno dopiero rok 1602. W Gdańsku osiadł około roku 1636, a odtąd z pewnością już tu pracował. Do r. 1652 przebywał w Gdańsku, znane są sztychy jego z tego roku tutaj jeszcze wykonane; po tym roku wynieść, się miał do swej ojczyzny do Hollandyi, gdzie też umarł. Przywiedziony wizerunek jego Królowej Eleonory jest omyłką, gdyż ma być Ludwiki Maryi.
(Neue-Peussiche Provinzial-Blätter, Königsberg XXXVII: W. Seidel str. 163-164; A. Hagen str. 176-177).
Pisany takoż Hooge, znakomity sztycharz i rysownik, a nadto malarz, lubo pod tym względem mniej jest znany, gdy obrazów jego mało się znajduje. Pochodzenie tego artysty, a nawet daty urodzenia i śmierci, wcale są niewyjaśnione i niepewne. Miał być synem Piotra de Hooghe w Hollandyi r. 1643 zrodzonego, a wielką sławę malarską posiadającego; wszelako to pochodzenie Romana nie jest niewątpliwem. Podług jednych przyszedł na świat wr Handze r. 1620, podług innych r. 1638; śmierć jego kładą pod rokiem 1718, Fuessli zaś twierdzi iż żył jeszcze r. 1744, co także jest mylnem. Charakter nawet jego i moralność wystawiane są w bardzo dwuznacznem świetle, lubo i tu znajduje z innej strony obrońców. W młodości poświęcał się prawnictwu, a zdaniem innych sztuce lekarskiej; lecz następnie oddał się zupełnie sztukom nadobnym. R. 1662 przebywał w Paryżu; r. 1687- 1688 był w Hollandyi urzędnikiem sądowym, potem zaś dyrektorem kopalni; później wszedł w służbę króla angielskiego Wilhelma III; w końcu powrócił do Hollandyi i w Harlem osiadł. Roman de Hooghe był człowiekiem wielce naukowo wykształconym, bardzo obczytanym, a z owych obszernych nabytych wiadomości umiał czynić użytek w kompozycyach swoich. Odznaczają się one jeszcze bogactwem wyobraźni.
R. de Hooghe otrzymać miał szlachectwo od króla Jana III. r. 1675. Czyli kiedy bawił sam w Polsce, nie jest Wiadomo; to pewna, że wiele sztychów historycznych króla Sobieskiego i jego dzieł bohaterskich dotyczących się, wykonał. Z tych rycin znane są:
Portrety Jana III.
Sobieski na koniu, w głębi bitwa z Turkami, rycina zr. 1674 na arkuszu wielkim.
Koronacya Jana III. rycina z r. 1675 na arkuszu wielkim.
Sobieski pod Chocimem, rycina na arkuszu wielkim. Egzemplarz onej jest w zbiorach zakładu naukowego imienia Ossolińskich we Lwowie, nosi ty tu ł następujący: „Gemina delineatio intravallorum arcis Chotimensis labentisque fluvij Tyrae munimento expugnati Turcarum exercitus Clementi X. Pont. Max. ab ijs ipsis offertur manibus, quae paterna S. Sancts animatae liberalitatae, tam largiter e re torm entaria in adversos Christiani nominis hostes, m ortifera spergebant semina; ut optima exinde memorabilis in posteritatem victoria consurgeret messis, illad vero Polonia caperet experimentum, nunquam solidius suam contra barbaros constitisse fortunam, quam dum sacris illis niteretur globis.- Romanus de Hooghe fecit. - Sumptibus Francisci Cratae S. R. M. Poloniae Secretarij.“
Rycina cztero arkuszowa zr. 1685, rodzaj niby Apoteozy króla Jana III., fol. wielkie.
Nadto jego także są sztychy, dzieje oblężenia i oswobodzenia Wiednia r. 1683 w 11 arkuszach przedstawiające, a wykonane do dzieła: Acta Leopoldi r. 1683 w Amsterdamie u Mikołaja Vischera, przypisanego przez tegoż Leopoldowi I. cesarzowi i Janowi III. królowi.
Czyliby Roman de Hooghe przebywał sam czasowo na dworze króla Jana III.; czy dla tego monarchy prócz rycin, nie wykonał takoż jakowych obrazów historycznych, wizerunki i zwycięztwa jego wystawiających, w zupełnej pozostaje niewiadomości. Jak jedno tak drugie wnosićby można, kiedy artyście król Sobieski nobitacyę udzielił. Wszakże i co do roku nadania onej 1675, nasuwa się niejakie powątpiewanie; bo to zapewne później nastąpić mogło, po wykonanych na cześć króla znamienitych pracach.
(O R. de Hooghe obszerniejsza lubo takoż co do szczegółów życia pełna wątpliwości wiadomość, u G. K. Naglera VI, 292-294 ).
Obywatel i aptekarz miasta Radomia, posiadał gruntowną znajomość botaniki, niemniej wielkie zamiłowanie i znawstwo sztuki malarskiej, będąc sam malarzem amatorem. Naukowe usposobienie otrzyma! w szkole XX. Pijarów w Radomiu, poczem w uniwersytecie warszawskim; zamiłowanie zaś sztuki rozwinął na odbytych podróżach, a zwłaszcza pobytem w Dreźnie i Rzymie. W Radomiu gdzie zamieszkiwał, posiadał znaczny zbiór rycin i doborowych obrazów, między innemi wiele dzieł M. Bacciarellego. Malował sam obrazy kościelne, któremi różnych wyznań miejscowe przybytki Pańskie przyozdabiał. Tak do kościoła ewangelickiego w Radomiu wykonał obraz wielkości kolossalnej wyobrażający Chrzest Jezusa Chrystusa, z wielu figurami, miary łokci 9-6. Zszedł z tego świata w Radomiu d. 27 Grudnia 1849 r., licząc lat wieku 51.
(Wspomnienia o nim w Kuryerze Warszawskim z 1842 Nr. 10, i z r. 1850 Nr. 5 i Nr. 13).
Bazylian, malował Cerkiew w Supraślu. (Z notat p. Żegoty Pauli).
Przyszedł na świat d. 19 Stycznia 1722 r. w Szwajnicach miasteczku szląskiem, a imię jego chrzestne było Karol. Usposobiony w sztuce malarskiej, dążył zdaje się do Petersburga, celem szukania losu, gdy w drodze napadli go zbójcy blisko Zelwy. Okupiwszy życie pieniędzmi, uczynił ślub wstąpienia do zakonu, jaki mu się pierwszy nadarzy. Za przybyciem do Zelwy, znajdując w niej XX. Pijarów, wszedł do ich zgromadzenia, i wedle własnego żądania na braciszka suknią zakonu obleczony został d. 24 sierpnia 1748 r., przy czem imię Łukasza przybrał. W następnym miesiącu przesłano go na zwyczajną nowicyacką próbę do Lubieszowa: tam wznoszono właśnie okazałą świątynię, do której zamierzano z Wiednia sprowadzić biegłego malarza; przybycie zatem Hübla stało się bardzo poręczne. D. 1 stycznia 1751 r. odbył on tam uroczyste śluby i lat kilka następnych strawił na malowaniu obrazów olejnych, refektarz i korytarze lubieszowskiego kollegium zdobiących. Roku 1751 dnia 19 lipca dotknęło go nagłe pomięszanie zmysłów: zdarzenie to wielce przejęło wszystkich, użyto wszelkich środków lekarskich do powrócenia mu zdrowia. Lecz były one bezskutecznemu, aż przyłożenie do głowy chorego relikwii S. Józefa Kalasantego, uzdrowić go miało natychmiast, tak dalece ze odtąd chorobie tej więcej nie ulegał. R. 1755 powołany do Dąbrowicy, wykonał tu kilkanaście obrazów olejnych, tak świętych kościoła, jak wizerunki znakomitych Pijarów pierwiastkach zgromadzenia tego słynących. Z Dąbrowicy wyprawiono Hübla do Wiednia i Włoch, celem dalszego udoskonalenia się w sztuce: jak zamysł tak trafny zmieniony został, kiedy zaledwie do Krakowa dojechał. Zwrócono go do Wilna, gdzie w tę porę Dogiel wznosił mury kościoła pijarskiego, i Hübla do przyozdobienia go obrazami użyć postanowił. Rok jeden w Wilnie przemieszkał, a że budowa kościoła nie postępowała, wezwano go do Szczuczyna, i tutaj lat trzy pracował tak dla miejscowego kollegium pijarskiego. jak dla osób prywatnych. R. 1762 wrócił do Lubieszowa, gdy już był ukończony kościół tameczny; zajął się więc zaraz malowaniem całego jego wnętrza al-fresco. Lat trzy poświęcił tej pracy, która zdaniem znawców do znakomitych tego rodzaju policzoną być może. Szczególnie piękne ma być sklepienie treści objawień S. Jana, tudzież nad presbiteryum Anioł trzymający kadzielnicę. Następnie na zaproszenie podskarbiego Tyzenhauza udał się do Horodnicy pod Grodnem, i rok cały tamże zabawił. Po powrocie do Lubieszowa, wykonał znaczną liczbę obrazów, już w kollegium samem, już to u hr. Krasickiego w Kamieniu Koszyrskim, u księcia Radziwiłła w Czartorysku, u strażnika Pawła Ordy w Kuchockiej-Woli. Do końca życia pilnie malarstwem się trudnił; od lat kilku mocno na wodną puchlinę choremu, apoplexya śmierć przyśpieszyła, dnia 20 kwietnia 1793 r.
W pożyciu Hübel łączył najpiękniejsze przymioty: słodycz charakteru, skromność, pracowitość, wysokie nabożeństwo. Oblicza szlachetnego i znaczącego; odmalował swój własny portret bardzo podobny, na żądanie przełożonych. Pod nim zamieszczono napis: „Fri Lucae a S. Carlo Borromaeo Hübel Scholarum Piarum, viro vere religioso, et Pictori perquam exullenti, Collegium Neo-dolscense (Lubieszów ze wsi zamieniony w miasteczko, nazwany Nowym Dolskiem, pierwszą nazwę przecie zachował), in vim Srati animi 0b depictam eleganter suam ecclesiam hoc monumentom ponit, d. 7 Maji A° 1793. Obiit Neodolsci 20 Aprilis 1793. Aetatis 71, Religionis 45.” Prace jego malarskie i sposobność w sztuce, godne są rozpoznania bliższego i znawczego sądu; przyznają mu wiele oryginalności, styl poważny, w układzie figur naturalność i harmonię, w kolorycie trafność.
Obrazy Hübela w Lubieszowie u XX. Pijarów znajdujące się. W refektarzu:
1. S. Rodzina, podług Rafaela. Miara łokci 2¾-1¾.
2. S. Józef Kalasanty przyjmujący professyę nowicyusza Skomorowskiego. Łokci 2¾- 1¾.
3. S. Józef Oblubieniec z Dzieciątkiem Jezus. Łokci 2¾- 1¾.
4. S. Michał Archanioł zwyciężający złego ducha. Łokci 2¾-1¾.
5. S. Antoni z Padwy.
6. S. Hieronim.
7. S. Augustyn.
8. N. Matka bolesna.
9. S. Marya Magdalena.
10. S. Jan Ewangelista.
11. S. Piotr Apostoł.
W mieszkaniu prowincyalskiem i rektorskim:
12. S. Józef Kalasanty.
13. S. Franciszek Seraficki.
14. S. Elżbieta trzymająca na ręku S. Jana, przy którym baranek.
15. Jan III, król.
16. Stanisław August król.
Na korytarzach i innych miejscach:
17-18. S. Józef Kalasanty, dwa obrazy.
Wizerunki prowincyalów i wielu świątobliwością znakomitych Pijarów.
15 sztuk krajobrazów przedstawiających widoki okolic lub sceny z wiejskiego i pasterskiego życia.
S. Jan Ewangelista, u p. J. K. Wilczyńskiego w Wilnie, który posiada takoż niektóre szkice malarza.
(Wiadomość o Ł. Hubelu i jego malarskich pracach zebrał starannie i skreślił X. Antoni Moszyński rektor kollegium XX. Pijarów w Lubieszowie, Wizerunki i roztrząsania naukowe z r. 1839, Wilno VI, 36-51, zkąd w treści wyciąg powyższy wyjęty).
Malarz Warszawski, zapisany w lustracji miasta Starej Warszawy roku 1754 przez J. J. Dawidsona zdziałanej, jako mieszkaniec dworku szóstego OO. Jezuitów Koronnych przy ulicy Senatorskiej położonego: „tam Pan Mikołaj Jabłonowski malarz.“ (W głównem archiwum Król. Pol., Ks. 940, str 44).
Malarz Gdański, roku 1558 używany tamże do robót przez zamożne bractwo Ś. Reinolda. (T. Hirsch, die Ober-Pfarr-Kirche von St. Marien in Danzig 1843 I, 209).
Malarz i mieszczanin Czerski, w wieku 16-tym żyjący. Wiadomość o nim uboczną przechowały akta miasta Starej Warszawy radzieckie, Ks. 10, str. 275, z których okazuje się, iż syn tegoż malarza, Laurencyusz czyli Wawrzyniec, zakonnik Bernardyński, ustanowiony został pełnomocnikiem do odebrania pozostałego majątku po Mateuszu Marcellinie, malarzu i mieszczaninie Pułtuskimi. 1589 zmarłym.
Akta radzieckie Krakowskie wzmiankują pod rokiem 1451 malarza Jakóba, Jacobus pictor, i znowu pod rokiem 1452 Jacob moler. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 40).
Malarz krakowski, r. 1523 był starszym cechu malarskiego krakowskiego, co poświadczają akta radzieckie miasta Krakowa ks. A 5; był nim takoż r. 1530, ks. A. 8, str. 110.
Roku 1460 przyjął prawo miejskie w Krakowie malarz Jakób z Poznania: Jacobus pictor de Posznania, jus habet et literam. Debit I flor. (Za aktami radzieckiemi, A. Grabowski, Skarbniczka str. 40).
Roku 1503 jako towarzysz malarski przyjmuje prawo miejskie w Krakowie; rękojmię zań dają Marcin malarz i Jan calvus szklarz: Jacobus de Andrzejów socius pictorum. (Z księgi, Liber juris civilis inceptus Anno 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 41).
Malarz Krakowski, który w roku 1573 mieszkał w tem mieście w kwartale Grodzkim. (A. Grabowski, w Biblio. Warsz. z r. 1854 I, 414)
Malarz Warszawski. W taryfie domów z roku 1655, sporządzonej do opłaty Kontrybucyi Szwedom, przywiedziony jest na ulicy Dziekańskiej dziś Trębackiej pod liczbą 529 dom Jakuba malarza, który miał dać okupu zło. poi. ówczesnych 20. (Al. Wejnert, Starożytności Warszawy IV, 162).
Czech z pochodzenia, malarz przebywający czy zapewne osiadły w Krakowie za czasów Zygmunta I. W księdze rachunków prywatnych wydatków tego króla, w archiwum Komm. Rz. Skarbu znajdujących się (ks. XLV), zapisana jest pod r. 1518 wypłata: Jacobo pictori Bohemo qui depinxit R. M. imaginem fl. 10. Malował przeto wizerunek Zygmunta I, bezwątpienia z natury, a zatem w Krakowie. (J. T. L. w Biblio. Warsz. z r. 1856 IV, 628).
Akta radzieckie krakowskie wspominają pod r. 1338 malarza Jana, Hanco pictor, który w ulicy grodzkiej plac pewien posiadał (A. Grabowski, Ojczyste spominki, 1845 I, 248). Lecz z resztą pamięć jego ginie w odległej przeszłości.
Na Księdze rękopiśmiennej z Księżnicy Łysogórskiej z roku 1460, wyczytał J. Lelewel. (Bibliogr. Ksiąg dwoje, Wilno 1826 II, 89) podpis: „Joannes de Costan fidelis scriptor alias pictor vivorum imaginum.“ Był to więc malarz Kodexa czyli Księgi pargaminowe rękopiśmienne przyozdabiający, którego jedna z takowych prac z roku 1460 znajdowała się dochowana w bibliotece Benedyktyńskiej, na Łysej Górze.
Joannes de Nyssa, zakonnik Bożego Ciała, to jest zakonu Kanoników regularnych Lateranenses, malarz ukochany Kazimierza Jagiellończyka, słynny z swej sztuki w owym czasie. Malował obrazy kościelne do wielu świątyń, zwłaszcza zaś do kościoła Bożego Ciała w Krakowie.
O nim znajduje się wiadomość następująca w żywocie błogo. Stanisława Kazimierczyka przez X. Krzyszt. Łoniewskiego, w Krakowie u Łazarza 1617, 4° str. 6. „Więc też i on, królowi Kazimierzowi IV bardzo kochany i święty prawic lewita, Joannes de Nyssa zakonnik Bożego Ciała (Canonicus Lateranensis), przedni tamtych czasów w malarskim rzemieśle; którego i teraz ieszcze dziwney roboty kościół Bożego Ciała iest pełen, i insze kościoły odległe daią ie teraz w nowe oprawować złota: który też iak i twarz swoię z przykłady, tak i tego błog. Ojca Stanisława (Kazimierczyka) na tablicach zostawiwszy, przeniósł się w dzień 2 Kwietnia.... w one wieczne kraie.” (Przytacza A. Grabowski, Ojczyste spominki, 1845 I, 248).
Z wszystkich tego malarza prac, jedna tylko jest dziś znana, to jest w kościele Bożego Ciała w Krakowie w ołtarzu przy ścianie południowej obraz Wszystkich Świętych (A. Grabowski, Opis Krakowa.... wyd. 4-te, str. 273).
Malarz i mieszczanin Warszawski, de Wangrowo. Roku 1443 stanąwszy przed aktami Wójtowskiemi zeznał, iż winien jest Malkonowi dwie kopy, które zobowiązuje się oddać mu w dwóch ratach rocznych na Świętą Jadwigę; w razie uchybienia w terminie, kroki prawne przeciwko sobie czynić dopuszcza. Akta m. Str. Warszawy Ks. 523, str. 208.
Malarz krakowski z drugiej połowy 15-go wieku, zatrudniany przez króla Kazimierza Jagiellończyka. Wspomnienie o tym malarzu przechowują akta radzieckie krakowskie pod r: 1491 (księga akt A. 3 str. 285), iż był wówczas słuchany przez starszych zgromadzenia malarskiego z rachunków pieniędzy od króla Kazimierza Jagiellończyka na robotę wziętych „off konigliche arbeyt,” to jest złotych węgierskich 70. Grabowski Ambr. wnosi, iż to była robota około upiększenia pokojów zamkowych (Starożytności hist, polskie, Kraków 1840 I. 416); równie za malarza przyozdobień pokojowych uważa go M. Wiszniewski (Hist. Lite. V. 177). O stopniu sposobności jego w malarstwie nie posiadamy dotąd dowodu, a z nazwy Wielki żadnych wniosków co do zdatności w sztuce czynić niewypada.
Wszakże J. Mączyński (Pamiątka z Krakowa 1845 II., 101) mniema, choć bez żadnego pewniejszego dowodu, że tego malarza są obrazy w ołtarzach kaplicy pod tytułem Ś. Ducha i Krzyża w katedrze krakowskiej, a może tylko jak mówi sklepienie bogato malowane tejże kaplicy.
Pod tem imieniem znajdujemy w aktach radzieckich miasta Krakowa w drugiej połowie 15-go wieku, różne wspomnienia malarza, z imienia tylko Jan wyrażonego. Z tych atoli właśnie czasów znani nam są rozmaici malarze Krakowscy Jany: Jan Czesla, Jan ze Żmigrodu, Jan z Leszna, Jan Wielki, Jan z Nissy, Jan Drwal, Jan Goraj. W owych czasach malarze wymieniani są bardzo często w aktach urzędowych z samego tylko imienia; ten wypadek ma miejsce i z Janami. Niepodobna jest więc dokładnie ich rozróżnić, kiedy przy imieniu nie ma nazwiska lub miejsca pochodzenia, tak dalece, że przytoczenia tych Janów bez dodatku, mogą się tyczyć jednego czy drugiego, ale nie wiadomo którego. Wypisujemy tu różne o nich wspomnienia z drugiej połowy 15-go wieku, zostawiając chyba szczęśliwym odkryciom dalszym właściwe onych oznaczenie.
Roku 1461 Jan malarz, Jahannes pictor tide jussit pro Jacobo Goltsloer. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 40).
Roku 1463 Jan moler. Malarz Marcin testamentem pozostawia opiekunami wdowy swej dwóch malarzy Stanisława i Jana: dy erbarn Stanislaum moler und Jan moler. (Liber testamentorum, z której księgi A. Grabowski, tamże str. 40).
R. 1466 Janko malarz daje poręczenie za Jana Wielkiego malarza. (Tamże, str. 55).
R. 1472 przy akcie urzędowym wymieniony Janko der moler. (Tamże, str. 40).
R. 1481 w akcie urzędowym: Data est adcitatio Joanni parvo pictori, cum Barthol. pictore, pro tribus flor, cum XX gross. (Tamże, str. 175).
R. 1486 posiada dom w ulicy Szerokiej Jan malarz; wtedy obok niego kupił dom sąsiedni malarz Jan Wielki. (Tamże, str. 55).
Z powyższych przytoczeń okazuje się, że ten Jan malarz z imienia tylko nazywany, innym jest od malarza Jana Wielkiego.
R. 1450 zostaje mieszczaninem Krakowskim, Johannes pictor de Zmigrod. (Z akt miejskich, A. Grabowski, Skarbniczka str. 40).
Malarz i mieszczanin Radomski, o którym podają wiadomość akta miasta Starej Warszawy radzieckie, Ks. 26, str. 835: iż r. 1637 obrany został pełnomocnikiem przez trzy córki Tomasza złotnika Radomskiego, a swoje siostry stryjeczne, do odebrania spadku po ciotce ich Grecie Sobiegórskiej Adryanowej, takoż mieszczance Radomskiej.
Malarz Krakowski, który r. 1527 przyjął tamże prawo miejskie: Janko der moler. (Za Księgą, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A- Grabowski, Skarbniczka str. 42).
Malarz Krakowski, inny widocznie od poprzedniego. R. 1531 przyjął prawo miejskie: Joannes. (Za Księgą, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 42).
Malarz krakowski, byt starszym zgromadzenia malarzy krakowskiego r. 1521, tak go wzmiankują akta radzieckie tego miasta, ks. A. 5 str. 582, bez wyrażenia nazwiska, a współczesnych malarzy krakowskich imienia Jan było kilku. Wspominany podobnież tamże pod r. 1532, ks. A. 8.
Malarz Krakowski z pierwszej połowy wieku 16-go, którego już przytoczyliśmy (I, 205) pod latami 1521 i 1532. R. 1545 Jan pictor mieszkał w kwartale Grodzkim i płacił podatku stróźnego czyli vigiliae groszy 3. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 43).
R. 1552 Jan malarz malował i restaurował na zegarze wielkim obrazy pociągające dzwonki i wskazujące godziny za co dostał groszy 2. (Tamże, str. 56).
W tych to czasach właśnie widzimy takoż kilku malarzy Krakowskich Janów: Jan Słowakczy Szlobak, Jan ze Słomnik, Jan z Twardoszyna, Jan Łukassowicz, Jan Russach, Jan Burkat, Jan Krutilo; przeto rozróżnienie bezimiennych wielce jest utrudnione, jak się to ma i z Janami z wieku poprzedniego.
Malarz Krakowski, osiadły na przedmieściu Biskupiu, R. 1608 miał proces przed urzędem wójtowskim z cieślami, który wygrał, aw którym starsi cechu malarskiego zawezwani byli do udzielenia zdania swego. „Wyznali malarze, że takowe świece dobrze są zrobione przez pozwanego, tylko poprawić koronek na górze i innych rzeczy, któreby były potrzebne. Urząd wójtowski nakazał, by cieśle oddali pieniądze p. Janowi malarzowi flor. 3, a 40 groszy zostawili przy sobie aż poprawi takich świec.“ (Z akt Wójtowskich , A. Grabowski Mozaika w Biblio. Warsz. z r. 1855 IV, 63).
Zdaje się, że to szło o obraz przez cieślów obstalowany, zapewne do miejscowego kościoła, w którym niejakie poprawki malarzowi wyrokiem nakazane zostały.
R. 1453 przyjął prawo miejskie w Krakowie, Johannes pictor de Leszna. (Z akt miejskich, A. Grabowski, Skarbniczka str. 40).
R. 1510 przyjmuje prawo miejskie w Krakowie, składając dobre świadectwa. Jan pictor de Schlumnyky, habet jus et literam bonam, dedit 1. marcam, to jest wstępnego grzywnę. (Z Księgi, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 42).
Malarz krakowski; tak go wspominają akta radzieckie tego miasta pod r. 1538, ks. Nr. 3. 14 str. 65.
R. 1511 przyjął prawo miejskie w Krakowie. Przy uzyskaniu jego daje wstępnego dużą tarczę pozłacaną z wyobrażeniem Ś. Stanisława. Johannes pictor de Twardoshin jus habet, pro litera tide jusserunt Seniores artiflcii. Dedit unam panesam magnam cum Sto Stanislao, deauratam. (Za Księgą, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 42). Widzieliśmy go wspomnianego w aktach radzieckich Krakowskich pod rokiem 1538, a zwanego tam Janem de Twardossia.
Malarz na szkle, vitrearius, osiadły w Krakowie; był tamże starszym cechu malarskiego r. 1552 (akta radzieckie, ks. 8- 19 str. 778).
Rysownik, uczył się rysunku od r. 1807 do 1814 u Bacciarellego. Był jakiś czas kancellistą w Radzie Stanu księstwa warszawskiego, używany dla wzorowego pisma; następnie i do końca życia, był w liceum warszawskiem i w szkole XX. Pijarów nauczycielem rysunków i kalligrafii, oprócz tego dawał onych w mieście godziny prywatne. Są jego niektóre litografie, wydał takóż wzory kalligraficzne, nadto pisał wiersze ulotne. Umarł w Warszawie na suchoty d. 28 kwietnia 1823 r. licząc lat życia 35.
(Wzmianka o nim w Kuryerze Warsz. z r. 1823 N-ra 102-103. - Wspomnienie w Zbieracza umysłowych rozrywek, Kraków 1839 str. 38-40, lecz mylne co do zdarzeń życia).
Malarz krakowski, był starszym cechu malarskiego r. 1521: akta radzieckie, ks. A, 5 str. 582. W tychże aktach wspomniany jeszcze podr. 1525, ks. A, 5 str. 1095, zeznaje iż winien Annie szklarce zło. 14.
Rodem z Krakowa, tamże w połowie 18-go wieku pracujący. Miał być uczniem Łukasza Orłowskiego i malował obrazy kościelne. Dzieła jego znajdują się w Krakowie u Kapucynów, Reformatów, w Kalwaryi i innych miejscach. Zdaniem J. Brodowskiego „pokazuje styl wielkiego malarza w kompozycyi i kolorycie.” (Tegoż wzmianka w Pszczółce Krakowskiej z r. 1822 I, 19; lecz zdaje się przez pomyłkę przeinacza J. Brodowski nazwisko malarza, mieniąc go Mikołajem Janockim).
Malarz ten wedle wzmianki w kalendarzu A. Gałęzowskiego na r. 1832 Warsz. str. 26, był uczniem T. Konicza, a niemając innych wzorów prócz tego nauczyciela, niektóre prace w jego sposobie zostawił; jest zaś to prawdopodobniejsze, gdy Orłowski był jego rówiennikiem i prędzej pod Koniczem współuczniem.
K. W. Kielesiński sztychował r. 1838 za Józefem Brodowskim portret malarza Michała Janowskiego.
Że imię jego chrzestne było rzeczywiście Mikołaj, nie zaś Michał, dowodzi to jego własny podpis, dochowany w rządkiem dziełku wyszłem w Rzymie r. 1764 fol.: Sacra rituum congregatione ... Beatiflcationis et canonisationis Ven. Vincentii Kadłubek de Rosis. Z tego to dziełka dowiadujemy się, iż poświadczenie o dawności wizerunku Błogosławionego Biskupa będącego w Jędrzejowie, wydali r. 1762 dwaj malarze Krakowscy Łukasz Orłowski i Mikołaj Janowski. Ten zaś ostani podpisał: „Ego Nicolaus Janowski ita fldeliter deposui.” Str. 52-54. Okazuje się więc, że J. Brodowski pisał go właściwie Mikołaj, jak o tem mówiliśmy poprzednio.
Piękny jego obraz wielkich rozmiarów Marya Niepokalanego Poczęcia znajduje się w kościele we wsi Podegrodziu nad Starym Sączem, z Tyńca tu przybyły (z wiadomości udzielonej przez P. Józefa Łepkowskiego). Podobnie z Tyńca przeniesione znajdują się jego obrazy w klasztorze Benedyktynek w Staniątkach.
W katedrze Krakowskiej w kapicy Ś-go Wawrzyńca Skarszewskich jest w ołtarzu jego Narodzenie Pańskie.
W kaplicy N. Panny Różańcowej w kościele Dominiskim w Krakowie, są podobnież w ołtarzach jego obrazy.
R. 1768 d. 24 Stycznia X. Antoni Kszanowski Kollegiaty Ś. Floryana Proboszcz, Prokurator kanonizacyi Ś. Jana Kantego, zawarł ugodę z malarzami Krakowskimi Mikołajem Janowskim i Janem Najderferem, o ozdobienie dekoracyjne kościoła, kollegium i ulicy Ś-tej Anny, na uroczystość owej kanonizacji, a to za umówioną summę zł. 4600. (Z akt akademickich Rektorskich).
Synem jego był takoż Mikołaj Janowski, naprzód Franciszkanin, a po sekularyzacji Kanonik Krakowski, proboszcz u Ś. Mikołaja za murami, potem u Ś. Floryana na Kleparzu; doktor teologii i professor przy szkole głównej Krakowskiej. On to dał odnowić kaplicę Ś-go Wawrzyńca w Katedrze, gdzie jest obraz ojca jego. (X. Ludwik Łętowski, Katalog Biskupów III. 91-92).
Brat poprzedniego, takoż krakowski malarz, uczeń Molitora. Robił obrazy kościelne; pędzel jego śmiały lecz niepoprawny, bo robił z pośpiechem. W katedrze krakowskiej jest jego obraz Boże narodzenie, zaś na korytarzach OO. Franciszkanów Święci Patroni tego Zgromadzenia.
(Z notat J. Peszki u P. Ambrożego Grabowskiego. - Wzmianka w kalendarzu A. Gałęzowskiego na rok 1832 Warsz. str. 26).
Amator. Przyszedł na świat r. 1781 w Zarzeckiej Woli Pod Leżajskiem, z rodziców włościan, odbył nauki w Rzeszowie i w uniwersytecie lwowskim; r. 1807 wyświęcony na kapłana, został r. 1811 proboszczem w Wojutyczach, od r. 1814 w Przebyszówce, a w końcu od r. 1823 w Zaczerniu pod Rzeszowem, gdzie do r. 1844 pozostawał i tamże d. 5 Sierpnia tego roku umarł. Biegły muzyk, napisał kilka dzieł, zwłaszcza o muzyce. Obok tego miał zamiłowanie do malarstwa i kilka obrazów wykonał: w kościele Zaczerskim w ołtarzu jest jego wielki obraz Narodzenie Najś. Panny.
(Żywot X. Jarmusiewicza przez Kluczyckiego, w Bibliotece naukowego zakładu imienia Ossolińskich z r. 1847. 427-431 ).
Malarz Warszawski, którego wskazuje lustracya miasta Starej Warszawy r. 1754 przez J. J. Dawidsona dokonana jako mieszkającego w pałacu Krasińskich przy ulicy Długiej. (W Archiwum głównem Król. Pol. Ks. 940, str. 50).
Czech rodem, bawił w Warszawie za króla Stanisława Augusta. Malował bardzo pięknie al-fresco zwierzęta i owoce.
Warszawianin, malarz dekoracyj teatralnych i ozdób pokojowych al-fresco architektur i widoków. Należy do epoki panowania Stanisława Augusta. Przez niejaki czas bawił w Rzymie, w Warszawie miał pewną wziętość, później wyjechał na Wołyń i tam umarł.
W Warszawie ujeżdżalnia w pałacu Prymasowskim była ozdobiona pięknem jego malowaniem.
(Wzmianki o nim: W Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 N. 33 . - W Ruskim Inwalidzie z r. 1819 N. 247. - W kalendarzu domowym E. Gałęzowskiego na r. 1832 Warsz. str. 27).
Malarz Warszawski, uczeń Bacciarellego, zmarły około r. 1820, wiele zdolności objawiający, o którego żywocie z żalem nic się więcej wywiedzie nie udało.
Malował obrazy treści religijnej. Trzy jego dzieła tego rodzaju, małych rozmiarów, są w Warszawie w posiadaniu Pani Kossowskiej Krystyny: Sąd Piłata. - Ucieczka Matki Boskiej z Egiptu. - Pan Jezus na Krzyżu, owal. Wszystkie trzy pięknego wykonania.
Kilka jego rysunków, figur, wykonanych kredą, z podpisem: „Jaszczewski r. 1795,“ są w zbiorze piszącego.
Przyszedł na świat r. 1763 we wsi Jaszczółdach ziemi drohickiej; początkowe nauki otrzymał w szkołach pijarskich, następnie poświęcił się malarstwu, w którem doskonalił się pod Bacciarellim i Smuglewiczem. W dalszym czasie lat kilka podróżował, kształcąc wrodzony smak i zamiłowanie do sztuk pięknych. Wróciwszy do kraju swego umiał wkrótce dać się poznać z wytwornego smaku, używany tez został przez ówczesnych znakomitszych panów do przyozdobień ich słynnych siedlisk: zasięgano rad jego w urządzeniu Sofiówki, Arkadyi; układ wewnętrzny Sybilli i Gotyckiego Domku w Puławach własną jego ręką był wykonany. Znane powszechnie świetne festyny puławskie, pod jego sterem urządzane bywały: on do nich malował dekoracye, rysował kostumy, lat kilka na dworze księstwa Czartoryskich w Puławach przebywając. R. 1813 wezwany przez hr. Stanisława Potockiego do Willanowa, sporządził tamże rysunki do wielu wiejskich budowli, porządkował galleryę i urządził gabinet chiński, jedyny tego rodzaju zbiór w kraju naszym po dziś dzień w całej piękności i zasobności istniejący. Później ordynat hr. Stanisław Zamojski powierzył mu urządzenie wspaniałego appartamentu w pałacu ordynackim warszawskim.
W. Jaszczółd posiadał wielostronne w sztukach znajomości i usposobienie: był zarówno budowniczym, rzeźbiarzem, malarzem i wprawnym rysownikiem; odznaczał się pracowitością i smakiem wielce wykształconym. W malarstwie był biegłym dekoratorem, a są takoż niektóre jego prace olejne. W Kazimierzu u XX. Reformatów jest jego obraz S. Antoniego. Liczne jego studya i dzienniki w podróżach spisywane, z niemałą stratą dla sztuki, stały się r. 1814 pastwą płomieni. Umarł w Warszawie dnia 22 marca 1821 r. Synem jego jest znamienity żyjący budowniczy Franciszek Jaszczółd.
Malarz lwowski z końca 18-go wieku, uczeń Stani. Stroińskiego. Pracował wiele dla kościołów. Umarł we Lwowie r. 1818 czy 1819.
Zowią go niektórzy Jadźwińśkim, lecz mylnie. Malował w Lwowie wiele celnych portretów, biskupów, kanoników i innych. Przy schyłku życia zszedł z artysty, na zarabiającego już tylko na utrzymanie swą sztuką. W zbiorze Stanisława Wronowskiego w Lwowie były jego pędzla dwa wizerunki: Jana Klemensa Branickiego Hetmana, i Króla Jana III Sobieskiego.
Malarz w Warzszawie w pośrodku wieku 16-go osiadły, o którym niejakie wiadomości dochowują się w aktach miasta Starej Warszawy, a pisany jest w nich takoż Gentas.
R. 1537 toczy process z malarzem Wojciechem z Łomży o odmówienie mu chłopca.
R. 1538 występuje jako opiekun dzieci po Janie Piguł Rajcy Warszawskim.
R. 1541 pozwany był przed urząd radziecki przez Annę Figurzynę, aby zeznał czy siostrzenicę jej Dorotę żonę Wojciecha Sliczek widział gdzie w miejscach podejrzanych, lub o tem mówiących słyszał. Pozwany zeznał, iż tego ani widział, ani też od kogobądź słyszał. (Akta miasta Starej Warszawy Ks. 2, str. 217, 312).
R. 1544 był ustanowiony wraz z Piotrem Klechą pasamonikiem (cingulator) opiekunem Szpitala i kaplicy Świętej Trójcy w Warszawie. (Też akta Ks. 3, str. 19).
Tego roku 1544 wyrokiem sądu wójtowsko-ławniczego, feria sexta in die S ae Priscae zapadłego, zobowiązany został, aby 5 kamieni szkła, danych sobie od Andrzeja Połthoraka szklarza (vitreator) i Rajcy Warszawskiego, do huty na banie, tu do Warszawy toż szkło na Ś-ty Wojciech dostawił i właścicielowi zwrócił. (Też akta Ks. 532. str. 37).
Roku 1545 w akcie z daty feria secunda post Dominicam Ramis Palmarum, którym Wojciech Scholuba malarz przyjął prawo miejskie w Warszawie, tenże malarz Jan Jentas był mu poręczycielem wraz z Maciejem Wolf mieszczaninem. (Też akta Ks. 526 nieliczbowana, pod przywiedzioną datą).
R. 1564 już nie żył, albowiem w tym czasie syn po nim Baltazar sprzedał spadłą na niego część ojcowskiego majątku. (Też akta Ks. 533, str. 231).
Tak więc od roku 1537 do 1564 dochowane są o nim liczne wspomnienia; szkoda tylko, że pod względem sztuki zupełnie są milczące.
Malarz na szkle, osiadły w Krakowie, Jeorgius vitreator. Był starszym cechu malarskiego r. 1531: akta radzieckie miasta Krakowa ks. A 8. Takoż r. 1537, Georgius, ks. A 12, i jeszcze r. 1542, Georgius glaser, ks. N. 4. 15 str. 620.
Malarz krakowski, r. 1513 był starszym zgromadzenia malarskiego krakowskiego, jak to głoszą akta radzieckie tego miasta, ks. A. 5 str. 69. R. 1515 znowu obrany starszym rzeczonego cechu, tez akta ks. A, 5 str. 185, gdzie jeszcze wspomniany jest pod tymże rokiem A. 5 str. 223, niemniej pod r. 1516. Idąc za temże źródłem, okazuje się iż był starszym cechu takoż w r. 1517, ar. 1518 sprzedał dom przy ulicy mikołajewskiej posiadany, ks. A, 5 str. 362. Pozostawał starszym zgromadzenia malarzy roku 1519 księga A. 5 str. 419; podobnież roku 1520 księga A. 5. str. 540; i jeszcze r. 1522. R. 1543 wspominany jest jako już nie żyjący, ks. Nr. 5 .16 str. 161.
O malarzu tym i jednej jego malarskiej pracy przechowuje się jeszcze wzmianka w regestrach wydatków miasta Krakowa pod r. 1517: jako jemu wypłaconą została z kassy miasta reszta należności za obraz nad ławkami ławniczemi, w ilości grzywien 4. „Gegebn dem Joachim moler (Mahler) das rest vor dy toffel (obraz) ubir dem scheppenstule marc 4." Owe ławki czyli siedzenia ławników, tak jak i rajców miejskich, znajdowały się w kościele P. Maryi pod chórem przy wielkich drzwiach wchodowych (wiadomość udzielona przez p. Ambr. Grabowskiego).
O tym malarzu Krakowskim podaliśmy liczne wspomnienia z akt radzieckich tego miasta wyczerpane. Juz r. 1513 okazuje on się starszym tamecznego zgromadzenia czyli cechu malarzy, a wybór jego ponawiany był do roku 1522. Pod r. 1543 jest on tam wspomniany jako juz nie żyjący. Przywiedliśmy podobnie pracę jego malarską do kościoła P. Maryi.
Obecnie przychodzi nam przytoczyć inny jego malarski utwór, o którym wiadomość wyśledził A. Grabowski, (Skarbniczka, str. 42). Roku 1508 Machna (Marya) Xiężna Zatorska w testamencie, który czyniła w obecności Dra. Jana de Regulis Burmistrza (Prothoconsulis) i dwóch Rajców Krakowskich, mówi: „Joachimowi malarzowi należy się jeszcze 20 groszy dopłaty do odmalowanego obrazu, jak to Ojcom u Ś-tej Katarzyny wiadome jest.“ Obraz ten był niewątpliwie, dodaje Grabowski, dla kościoła XX. Augustyanów Ś-tej Katarzyny, do którego ta pani czyniła i inne fundacye.
Roku 1512 w księdze, Liber juris civilis inceptus A. 1493, tenże Joachim pictor poręcza za malarza Walentego z Biecza gdy przyjmował prawo miejskie. Tamże, r. 1522 Joachim moler daje zaręczenie za Janem Wilkowskim. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 42).
Posiadał on takoż dom w ulicy Grodzkiej narożny, gdy w aktach miejskich z r. 1551 znajduje się zapiska o tym domu: „quae olim Joachimi pictoris erat propria.“ (Tamże, str. 175).
Zapiski w Almanachu Stoefflera w Księgozbiorze Uniw. Jagiellońskiego przekazują datę śmierci tego malarza; Wyrażone jest tam, iż dnia 16 Stycznia 1526 r. nagle żyć przestał Joachim malarz i mieszczanin Krakowski.
W swojem miejscu przywodzimy malarza Joachima Libnan z Drezna, który w Krakowie r. 1494 złożywszy świadectwa dostateczne z Drezna, prawo miejskie przyjął. Mniemamy, że ten malarz mógłby być tymże samym Joachimem, co się w latach następnych do r. 1522, wielokrotnie w aktach radzieckich z imienia tylko pojawia, a r.,1526 śmiercią nagłą żywot w Krakowie kończy.
Malarz Gdański z pierwszej połowy 16-go wieku, używany tamże przez zamożne bractwo Świętego Reinolda. (T. Hirsch, die Ober-Pharrkirche von St. Marien in Danzig 1843. I, 209).
JOHN AUGUSTYN.
Malarz miniaturowy, sztycharz i medalier z Drezna, pracował na dworze pruskim i polskim. Malował miniaturowo Zygmunta III i całą jego rodzinę. Umarł w Hamburgu po r. 1678, licząc około 78 lat życia. Nie mnogie są jego sztychy. Uważa Pawlikowski, ze tego nazwiska bardzo wiele rodzin w polskich miastach znajduje się.
(J. Gw. Pawlikowski, w Czasopis. lwowskim 1829 11, 113. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 334 . - G. K. Nagler VI, 469).
Rzymianin, malarz i rysownik, uczeń Benefialego. Roku 1750 powołany został do Drezna na rysownika do dzieła gallery i Drezdeńskiej. Malował portrety, a posiadał szczególną zdolność do rysowania karykatur. Józef Canale i Maciej Oesterreich wiele za nim sztychowali. Roku 1756 udał się z dworem Augusta III do Warszawy, gdzie wiele portretów malował i tu umarł roku 1761. Obok sztuki malarskiej, trudnił się on wiele alchemią i chiromancyą.
(Nachrichten von verschiedenen Künstlern.... von Abraham Humbert und von J. M. Falben herausgegeben, Leipzig 1768. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 333. - G. K. Nagler VI, 455).
Malarz Bydgoski, o którym wspomnienie przekazują akta ławnicze tego miasta z r. 1598. Zresztą nic się o nim obecnie więcej nie wie.
Bawarczyk, który osiadł w Krakowie i r. 1536 przyjął tu prawo miejskie: Andris Jungholcz ex Bavaria de Monte-Sancto, pictor. (Z księgi, Liber juris civilis inceptus Anno 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 42).
Malarz Warszawski osiadły, w początku wieku 18-go żyjący. Posiadał kamienicę na Krzywem-Kole, którą wdowa po nim Katarzyna, wszedłszy w powtórne związki małżeńskie z Kazimierzem Żuchowskim, r. 1732 Tłoczkiewiczom sprzedała. Akta miasta Starej Warszawy radzieckie, Ks. 73, str. 79.
Francuz, malarz biegły dekoracyj teatralnych. Przyszedł na świat w Paryżu dnia 16 marca 1800 r. i tutaj uczył się malarstwa dekoracyjnego pod Daguerrem i Ciceri dekoratorami wielkiej opery paryzkiej, przy których w tymże teatrze ciągle sam pracował. R. 1821 sprowadzony z Paryża do Warszawy przez L. Osińskiego wówczas entreprenera i dyrektora teatru narodowego, przez lat kilka pobytu wykonał dekoracye następujące:
R. 1821 do opery Westalka, 5. - Do drammy Upiór, 1. - Do drammy Ofiara Abrahama, 9.
R. 1822 odmalował piękną zasłonę, czyli kortynę.
R. 1823 do opery Don Juan dekoracyę 1. Nadto malował dekoracye do małego teatru francuzkiego w pałacu saskim.
Dokoracye jego odznaczały się trafnem naśladowaniem natury, wielką fantazyą w utworach idealnych, wykończeniem w szczegółach; umiał też nadawać trwałość robotom swoim, tak że przy częstem nawet używaniu świeżości nie traciły.
Obok tego malował olejno piękne krajobrazy. Na wystawie warszawskiej sztuk pięknych z r. 1823 był jego Wchód do kaplicy gotyckiej potrójnem światłem oświecony: obraz ten wielce się był podobał (Pamięt. Warszawski z r. 1823, VI. N-er 11 z miesiąca listopada), i medalem srebrnym nagrodzony został.
R. 1824 Jutti opuścił Warszawę, wrócił do Paryża i odtąd pracował ciągle jako główny dekorator w teatrze tamecznym Rozmaitości. Umarł w Paryżu dnia 15 czerwca 1831 roku.
Roku 1506 przyjął prawo miejskie w Krakowie: Irzik de Kromierzisch pictor jus habet. (Za księgą Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 41). Może Irzik znaczy tyle co Grzegorz.
Mówiliśmy w Tom. I, o malarzu Krakowskim Grzegorzu z tego czasu. Zdaje się, że co się tam przytoczyło o któtniku Irzicku pictorze, to się nie owego Grzegorza dotycze, lecz właśnie obecnego Irzika z Kromierzyc.
Malarz portretowy, rodem z Litwy, osiadły w Warszawie; przez niejaki czas był nauczycielem rysunków w szkołach w Lublinie. Miernego usposobienia. Dnia 10 Lipca 1848 r. wypadłszy z okna z drugiego piętra w Warszawie, na miejscu życie postradał; liczył lat 44. Jego pędzla portret Jakuba Epstejna, jest w szpitalu starozakonnych w Warszawie (Kuryer Warsz. z r. 1835 Nr. 221), jako tego zakładu opiekuna i szczególnego dobrodzieja, zmarłego r. 1843.
Urodzony w Szląsku austryjackim r. 1788, dostał się w młodocianym wieku do klasztoru XX. Bernardynów w Kalwaryi zebrzydowskiej. Mając zamiłowanie wrodzone do malarstwa, zaczął od tego iż malował zakonnikom drzwi, okna i inne ozdoby. Szczególną usilnością i niezmordowaną pracą dostąpił pewnego w sztuce ukształcenia i stał się samoucznym malarzem. Dla klasztoru przy którym życie spędził i dla kilku innych kościołów, wykonał mnóztwo obrazów, niepospolitemi pomysłami a niepośledniem wykonauiem nacechowanemi. Żył w Kalwaryi i tamże umarł r. 1845; zwano go takoż Iżyckim.
Celniejsze jego obrazy:
W kościele XX. Bernardynów w Kalwaryi po obu stronach w. ołtarza, dwa ogromnego rozmiaru obrazy, malowane na płótnie. Obraz po stronie prawej przedstawia trzy sceny: Nabożeństwo w kościele kalwaryjskim, Władysław IV. otoczony licznym orszakiem składa dziękczynienie za zwycięztwo pod Chocimem; - Bitwa pod Chocimem; - Zaślubiny Władysława IV. z Cecylią Renatą. Obraz po stronie lewej wyobraża: odwiedziny Kalwaryi przez Cesarza Franciszka I. wraz z Cesarzową i orszakiem dworskim.
Po kapliczkach stacyjnych kalwaryjskich kilkadziesiąt obrazów mękę Pańską przedstawiających.
W Nowym Targu nad Czarnym Dunajcem w kościele w ołtarzach bocznych są jego niezłe obrazy: Przemienienie Pańskie, Ś. Walenty, malował je około r. 1830.
W Batrowie na Spiżu są jego kopie obrazów kalwaryjskich Leksyckiego.
Do Tarnowa dla biskupa malował większego rozmiaru Ukrzyżowanie Pańskie.
(Wiadomość o nim i jego pracach, udzielona uprzejmie przez P. Józefa Łepkowskiego).
We wsi Męcinie pod Nowym Sączem w kościele jest obraz olejny malowany na płótnie wysokich zalet, Rodzina Święta. Na obrazie tym umieszczony monogramm X. I. K. Uczony J. Łepkowski, który ten obraz wykrył, domyśla się ze malowany był w wieku 17-tym. Zostaje do zbadania, kto był ów monogrammem oznaczony malarz, zdaje się duchowny.
Malarz Krakowski, który r. 1540 przyjął tamże prawo miejskie: Mathias Kaczkowski pictor. (Za księgą, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 43).
Nauczyciel rysunków i miniaturzysta. Rodem bawarczyk z miasta Bamberg, odbył nauki szkolne i uniwersyteckie w Monachium, poczem w młodym wieku przybył do Warszawy za czasów panowania Stanisława Augusta. Uznany za biegłego i zdolnego geometrę, otrzymał patent na geometrę rządowego. Obok zatrudnień tego powołania, dawał godziny rysunków w Warszawie. W początku wieku bieżącego trzymał przez lat kilka w domu własnym na Nowym Swiecie Foksal zwanym, szkołę prywatną młodzieży; dawania zaś prywatnych godzin rysunków nie zaprzestawał. Sam malował miniatury i akwarellą widoki. Pałac Łazienkowski, posąg na moście Jana III i Arkadya, powszechnie były chwalone. Umarł w Warszawie dnia 10 kwietnia 1829 r. mając lat 78.
Zakonnik Bazylian, około r. 1771 w monasterze Złoczowskim zamieszkały i malujący.
Portret jego pędzla Mikołaja Potockiego Wojewody Bełzkiego Starosty Kaniowskiego, nabył przypadkowo w ostatnich czasach znany sztuki krajowej miłośnik Gwalbert Pawlikowski. Ten wizerunek do wysokiego zawieszenia w kościele malowany, odznacza się podobieństwem, dobrym rysunkiem i kolorytem. Z tyłu jego jest napis: „Mikołaj Potocki Wojewoda Bełzki Starosta Kaniowski fundator i dobrodziej najosobliwszy prowincyi Koronnej W. W. O. O. Bazylianów Kongregacji Ruskiej 1771, malował Jacek Kalinowicz mieszkający jako mnich w monastt. Złoczowskim.“
W galleryi króla Stanisława Augusta były jego roboty:
Dwa widoki Kazimierza; miara cali 20-40, cena w spisie czerw. zło. 6.
Dwa widoki Ujazdowa; miara cali 20-40, cena w spisie czer. zło. 6.
Dwa widoki góry Solca; miara cali 19-30, cena w spisie czer. zło. 8.
Więcej o tym artyście nie ma wiadomości.
Biegły budowniczy, warszawianin, kosztem króla Stanisława Augusta uczony. Z jego pomysłu i planu z pośród wielu innych przez króla zatwierdzonego, zbudowany został pałac łazienkowski. Zarazem był rysownikiem dobrym Wysłany przez króla do Grecyi, wykonał rysunki widoków i ubiorów z Archipelagu, które znajdowały się w zbiorach królewskich. W nich takóż był jego roboty piękny widok Konstantynopola z pałacu poselstwa polskiego, z natury zdjęty, przed którym różni Polacy chodzą. Ta praca farbami wodnemi wykonana, ofiarowana królowi r. 1779; miara cali 26-38, cena w spisie czerw. zło. 20. Kamsetzera rysunku są tez Sceny Warszawskie z r. 1794. Dla zasług publicznych otrzymał na sejmie r. 1790 nobilitacyę, a dosłużył się stopnia majora w inzynieryi. Umarł około r. 1795.
Był podobno rodem z Drezna, lecz w Warszawie z młodu osiadły, a kosztem króla Stanisława Augusta uczony, którego następnie został budowniczym nadwornym. Wysłany był za granicę przez tego króla dla doskonalenia się w sztuce, a zwiedził Niemcy, Francyę, Hollandyę, Wiochy, Grecyę i Azyę mniejszą. W Warszawie wykonał kilka znamienitych budowli, prócz Łazienek Królewskich, pałac Tyszkiewiczów i Krasińskich na Krakowskiem Przedmieściu.
Malarz i rytownik, urodzony w Imst w Tyrolu około roku 1760, zmarły r. 1806.
Syn malarza tegoż imienia, osierocony za młodu, początki sztuki otrzymał w kraju rodzinnym. R. 1782 udał się do Wiednia na akademią cesarską, w której wkrótce odznaczył się jako najzdatniejszy uczeń. Obok malowania olejnego, ćwiczył się w malarstwie miniaturowem i rytownictwie, w którem równie wielce się udoskonalił. R. 1787 powołany został pod korzystnemi warunkami do domu księstwa Jabłonowskich do Warszawy. W czasie tego pobytu robił wiele portretów olejnych i miniaturowych, bardzo chwalonych. Zaburzenia krajowe wywarły wpływ na spokojny pobyt jego: wziął się do broni i jako prosty żołnierz trudy całego oblężenia Warszawy przetrwał. Szczególniejszą miał cześć dla gen. Kościuszki, którego portret malował i sztychował. Po roku 1794 pozostawał jeszcze u książąt Jabłonowskich, chojności i szacunku domu tego doświadczając. Tymczasem wzięła go się nadzwyczajna za rodzinna ziemią tęschnota, dla której zaniechał dalszych z pobytu w Warszawie korzyści, iw końcu zeszłego wieku udał się na Wiedeń do Tyrolu. Następny bieg jego życia obcym stał się dla Polski: tyle tylko doda się tu o nim, iż do roku 1799, bawił w Tyrolu, odtąd w Wiedniu, a następnie w okolicy Gratzu, wielu pięknemi pracami ciągle się odznaczając.
(G. K. Nagler. VI. 528-530).
Malarz Krakowski. R. 1589 z polecenia rady miejskiej malował wersały do czterech przywilejów na przeszłym Sejmie Lubelskim otrzymanych, za co i za złoto dostał grzywien 4, groszy 26. (Z rachunków miejskich, A. Grabowski, Skarbniczka str. 57).
Syn adwokata wileńskiego, uczeń Rustema w szkole wileńskiej, w początkach zawodu okazał wiele zdolności w krajobrazach i scenach z życia prostego ludu, udawały mu się zwłaszcza sceny pospólstwa żydowskiego. Piękny jego obraz Pogrzebu żydowskiego jest w posiadaniu P. Zenona Zaleskiego w Wielonie na Żmudzi. Wysłany kosztem ojca do Francyi i Włoch na dalsze doskonalenie się, zdejmował tamże wiele kopij z celniejszych mistrzów, zwłaszcza z rodzaju któremu się sam poświęcał. Wiele takich kopij przesyłał z zagranicy ojcu. R. 1830 znajdował się w Rzymie, a obrazy jego tamże bardzo się podobały z wykończenia, pięknego kolorytu i umiejętności wiernego naśladowania natury: bawiący podtenczas w Rzymie Anglicy, chojnie roboty jego opłacali. Jego krajobraz na wystawie sztuk w Kapitolium tegoż roku, zjednał powszechne pochwały znawców (wzmianka w Gońcu Krakowskim z roku 1830 str. 404-405). Słabej będąc budowy ciałaiwątłego zdrowia, gdy właśnie wstępował na drogę wziętości i sławy, w kwiecie wieku, bo nie doszedłszy nawet 30-go roku żywota, świat ten opuścił w Rzymie.
Jego pędzla Matka Boska, obraz kościelny, jest w zbiorę P. Tom. Zielińskiego.
(Wzmianka o jego dziełach jako jeszcze ucznia, będących na wystawie wileńskiej r. 1822, w Dzienniku Wileńskim z r.1822 III, 112 przez Michała Czarnowskiego. - G. K. Nagler VI, 531).
Jan Kazimierz Wilczyński słynny wydawca Album Wileńskiego, świadek naoczny stopniowego doskonalenia się i prac tak w kraju jak za granicą Karczewskiego, skreślił piękny życiorys tego pełnego zdolności a przedwcześnie zgasłego artysty; z tak wiarogodnego źródła czerpać się dają wiadomości dodatkowe co do dat życia, postępów w sztuce i dzieł samych malarza.
Julian Karczewski przyszedł na świat w Oszmianie w Grudniu roku 1806, pobierał nauki w Wilnie w Gimnazyum a następnie w Uniwersytecie, gdzie słuchał kursu nauk ethico-politycznych; w sztuce malarskiej miał tam jak się rzekło nauczycielem Jana Rustema. Wrodzona jego zdolność wyniosła go wkrótce do znakomitego usposobienia, świadkiem czego były wyborne już z tej epoki jego utwory: Pogrzeb żydowski, Extra-poczta Rossyjska, Karczmy żydowskie, Popasy. R. 1824 jeździł do Petersburga, gdzie poznał się zA. Orłowskim, który oceniając jego przymioty i zdatność, obdarzył go swoją przyjaźnią i wstępy do tamecznych galleryi z uprzejmością ułatwiał. R. 1826 po ukończeniu nauk i otrzymaniu stopnia kandydata w oddziale prawnym, wyjechał kosztem rodziców za granicę dnia 15 Czerwca, celem kształcenia się dalszego w sztuce. Zabawiwszy nieco w Dreźnie, zwiedził Hollandyę i Belgię, a dnia 17 Października stanął w Paryżu. Tu bawił lat dwa, cały ciąg pobytu tego obracając na nieprzerwaną pracę, wpatrywanie się w dzieła mistrzów, zdejmowanie kopii w galeryi zwłaszcza Louvru, kształcenie się Wreszcie w pracowniach znakomitszych artystów, szczególnie zaś u sławnego wtedy malarza Barona Gros. Mało zbaczając od pierwotnie obranego robót rodzaju, poświęcił się teraz wyłączniej historycznemu przedstawieniu bitw. W czasie tej bytności swej w Paryżu uczynił dwie małe wycieczki, do Londynu i drugą do południowej Francyi. Przy niezmordowanej usilności, postępy jego jednały mu szacunek i poważanie najdoskonalszych znawców i artystów, jako Grosa i Horacego Verneta. Ten ostatni chwalił zwłaszcza koloryt jego, nazywał go kolorystą, a radząc więcej jeszcze studiować rysunek, przepowiadał przyszłość odznaczoną; z jego to namowy przedsięwziął udać się do Rzymu, gdzie w tymże czasie sam Vernet przeznaczony został na Dyrektora francuzkiej szkoły sztuk pięknych. Postępy jego w Paryżu wszelkie oczekiwania nawet przechodzące, nalegania znawców, nie mogły tu przecie pokonać wrodzonej młodzieńca skromności, który czując zawsze co mu jeszcze braknie, upatrując sam w pracach własnych wady, nie chciał dać żadnego obrazu na wystawę, przesyłał tylko roboty ojcu na jego usilne wezwania, z prośbą by ich nikt prócz Rustema nie oglądał. Zajmujące są też wielce wyjątki z listów jego pisywanych do ojca z Paryża, tak chlubnie dziś znamionując jego usposobienie umysłu, gorliwe poświęcanie się pracy, wysoką skromność, surowe siebie samego sądzenie; zalety tyle dla kształcących się artystów do osiągnienia wyższego w sztuce stanowiska niezbędne, a przydać trzeba nie często się w nich natrafiające. Tak pisze on do ojca dnia 2 Czerwca 1827 roku: „Maluję i rysuję ciągle i im się więcej uczę, tem więcej postrzegam, jak jest trudna sztuka malarstwa i jak wiele potrzeba pracować aby być malarzem, a przytem potrzeba talentu, bez którego i praca nie poradzi. W Wilnie nie słyszałem jak tylko pochwały dobrego Rustema i przyjaciół: zachęca to wprawdzie, ale nie uczy. Tutaj otoczony dobremi dziełami sztuki, widzę czasem od współpracujących wytknięcie mych wad, które może z niezbyt dobrego serca pochodzi i nie tak zachęca jak pochwały, jest jednak nierównie więcej od tamtych uczącem: nareszcie ginie miłość własna, która największą jest do doskonalenia się przeszkodą.“ W innym liście z dnia 18 Września 1827 wyraża: „Ja od przyjazdu z Anglii, ciągle jestem w Paryżu, maluję teraz w muzeum jeden piękny pejzaż z Ruisdala; dochodzę, jak ten wielki malarz natury, umiał ją tak dobrze przedstawiać. Szególniej koloryt jego jest trudny; kolory przezroczyste, od innych zaczynał, a na nich kończył, na tem więc największa trudność. "Żądającemu ojcu, aby mu co z robót swoich przysyłał, tak odpisuje d. 6 Listopada tegoż roku: „O robotach moich nic nie wspomniałem w liście ostatnim, a to dla tego, że postrzegłem w nich wad wiele i chciałem lepszego cóś zrobić dla przesłania ojcu; lecz ponieważ widzę że ojciec żąda koniecznie abym co przesłał, a zatem zrobię to nieochybnie. W Wilnie złe miałem wyobrażenie o malarstwie, peckałem niewiedząc jakiemi kolorami, całą zaletę zakładając na śmiałości pędzla i ciepłym a nienaturalnym kolorycie: śmiałość zaś pędzla wówczas jest dobrą, gdy się łączy z dobrem oddaniem natury; tej manierności długo się pozbyć nie mogłem, która mi nawet przeszkadzała do ocenienia dzieł mistrzów. Kopiując obrazy z Berghema, malowałem je w kolorycie fałszywym i omackiem: ale jak mówią, nie razem Kraków zbudowany, i szczególniej w malarstwie to się prawdzi, gdzie potrzeba dużo czasu, pracy i doświadczenia do doskonałości. Uwagi współpracujących i lepsze wpatrywanie się w dzieła dobrych mistrzów, przekonały mnie, że nie tak je widziałem jako potrzeba. Za powrotem z Anglii, robiłem studya cząstkowe z rozmaitych obrazów, które koniecznie przed malowaniem i komponowaniem obrazów są potrzebne; potem zacząłem kopiję obrazu Ruisdala, którą razy kilka przemalowywałem niemogąc dojść kolorytu; nakoniec zdawało się iż się do niego zbliżałem, ale nieszczęściem zamknięto muzeum i nie mogłem ukończyć. Ta więc jedyna była przyczyna, dla której mych robót dotąd nie przesłałem... W muzeum robią przygotowania do wystawy obrazów, którą na imieniny króla mają otworzyć i której ja niecierpliwie czekam: zamyślałem i ja sam co wystawić, ale postrzegłem że zawcześnie, odsyłam to do przyszłej, na którą z Włoch lub z kraju, jeżeli żyć będę i udoskonalę się, co przyszlę. Do muzeum tak się byłem przyzwyczaił, że gdy go zamknięto, doznałem niezmiernej nudy i to było jedną z przyczyn, iż przedsięwziąłem podróż do południowej Francyi; zawsze do niego tęsknię; i lubo Gallerya Luxemburgska jest otwartą, gdzie są dzieła francuzkich artystów, jednak nie lubię szkoły francuzkiej, wyjąwszy kilku jej malarzy. Nie ma tam Ruisdala, Berghema, Wouwermana, Rembrandta; nie ma tam Rafaela, Ticiana, Corregio i innych wielkich mistrzów szkoływłoskiej i hollenderskiej, których dzieła zdobią wspaniałe gallerye muzeum; jednak mają i Francuzi wielkich malarzy. Ja od powrotu mego maluję w domu, rysuję konie z natury i uczę się po włosku. Wkrótce jak i przeszłej zimy zacznę chodzić do Akademii, gdzie rysują wieczorami z natury; lekcye się dopiero otworzyły, myślę wstąpić do pracowni jakiego malarza dla malowania z natury."
Przy takiem już wyższem uzdolnieniu a żądzy do kształcenia się dalszego, wyjechał Karczewski z Paryża dnia 10 Września 1828 roku i przez Szwajcaryę puścił się ku Rzymowi, gdzie zamierzał szukać jeszcze wprawy, aby w końcu do rodzinnego kraju powrócił. We Florencyi zatrzymawszy się pięć tygodni, strawionych jak pisał na oglądaniu i zgłębianiu bogactw tamecznych galleryi, w początku roku 1829 stanął w Rzymie. Tu wkrótce mówi Wilczyński, jakby nowem natchniemiem i światłem opromieniony, wykonał dwa oryginalne obrazy, które po raz pierwszy ośmielił się oddać na wystawę, a które z żywym poklaskiem przyjęte były przez artystów i różnokrajowych znawców. Dopytywano się skwapliwie o imię artysty, starano się o nabycie jakiejkolwiek jego roboty; Anglicy zwłaszcza nie dawali mu już odpoczynku, trudniąc go żądaniami swemi. W ostatnich takoż listach pisywanych do ojca, widać było w malarzu większe zadowolnienie ze swych robót, powiada że dopiero odsłaniają się dla niego wszystkie tajemnice wielkiej sztuki, której życie poświęcił; poczuwał się na siłach i zamierzał malować na wystawę Paryzką i Petersburgską. Atoli śmierć zawczesna położyć miała kres tak wielkiej już zdolności, przerwać tyle niepłonne dla sztuki krajowej nadzieje. Rozwinięte nagle cierpienie piersiowe, złożyło go do grobu w Rzymie w Styczniu 1833 roku.
Julian Karczewski, jak to o nim wybornie biograf jego kreśli, był charakteru nadzwyczaj żywego, wyobraźni pełnej ognia, uczuć gwałtownych; mimo to jednak lubił więcej życie samotne, chętniej przestawał na małej liczbie przyjaciół, pojąć i ocenić umiejących piękną jego duszę. W towarzystwie był on łagodny i uprzejmie wesoły; w pożyciu domowem wzorowy, dla ojca syn wdzięczny, pełen uszanowania i przywiązania; jako artysta odznazał się tem zamiłowaniem udoskonalenia, tą gorącą chęcią dojścia do jak najwyższego stopnia, która cechuje przeznaczonych na mistrzów.
Prace jego po śmierci rozdane zostały powiększej części przez ojca przyjaciołom i znajomym. Dwa obrazy oryginalne wykonane w Paryżu Jan III pod Wiedniem i Turek na koniu, przeszły do zbioru Pana Adama Chreptowicza w Szczorsach.
Furman żydowski przed Karczmą Litewską, jest u piszącego.
(Jan Kazimierz Wilczyński, wspomnienie W Athenteum J. J. Kraszewskiego 1851,I, 116-124).
Malarz i serwitor J. K. Mści, pisany Karnerstoffer i Karnestefer, zamieszkały w Warszawie. Akta miejskie Warszawskie przechowały o nim niektóre wiadomości, lubo sztuki wcale nie dotyczące się.
Roku 1689 dnia 29 Grudnia, będąc malarzem, przyjął prawo cechu kupieckiego; przy zapisaniu się opłacił wstępnego na raz jeden zło. 24, a oprócz tego przyrzekł do skrzynki brackiej składać co rok po jednemu złotemu. Akta Zgromadzenia Kupieckiego Warszawskiego, Ks. 19, str. 33. Pisany zaś tu Karnestefer.
W roku 1698 wymieniony już jest jako malarz i serwitor J. K. Mści, a w tymże roku posiadał dom na Krakowskiem Przedmieściu. W tym roku jeszcze Kazimierz Kurzycki chirurg Warszawski umierając, uczynił go wykonawcą testamentu swego. Akta radzieckie miasta Starej Warszawy, Ks. 52, str. 139, 146, 191.
R. 1699 d. 24 Września na sessyi radzieckiej miejskiej uchwalono, że gdy pan Karnersztoffer malarz J. K. Mści mieszczanin Warszawski chce murować kamienicę na Krakowskiem Przedmieściu na tyle ku Koziej ulicy, a występuje z domem w ulicę, przeto nakazano mu za to zapłacić zło. pol. 45. Księga uchwał magistratu miasta Starej Warszawy III, str. 201, z Archiwum akt dawnych w Magistracie miejskim.
Malarz portretowy z pierwszej połowy XVII wieku, pracujący dla domu Zamojskich. Całą wiadomością o tym malarzu jest dochowany list jego do jednego z Zamojskich pisany, treści następującej:
„Jaśnie Wielmożny a mnie Mściwy Panie, a Dobrodzieiu moy.
Tak iakoś WM. moy Mści Pan roskazał, dać znać przez pisanie, com wymalował, podmalowałem dwa konterfety, które poczynam wyprawiać, Dziadka Jey Mści, y Pana Oyca. X. Konstantego ieszczem nie począł, ale wszystkie spodziewam się niedługo odprawić. A potem WM. moy Msc Pan i oskazesz co inszego. Stym się łasce WM. memu Mściwemu Panu y Dobrodzieiowi oddaię. w Zamościu d. 3 Neuemb.
WM. m° Mściwe° Pana
nayniższy sługa
Jan Kasiński. Malarz.
Jaśnie Wielmożnemu a mnie wielce Mściwemu Panu y Dobrodzieiowi, Je° Mści P. Woiewodzie Kiiowskiemu Staroście Knyszyńskiemu, Goniądzkiemu &”
List ten pisany był do Tomasza Zamojskiego, Jana i Zofii z Tarnowskich syna, urodzonego roku 1595, zmarłego r. 1638, który byt naprzód r. 1617 wojewodą podlaskim, a r. 1618 kijowskim, r. 1629 podkanclerzym kor. a r. 1633 kanclerzem w. kor. Pojął w małżeństwo Katarzynę księżniczkę Ostrogską, córkę Aleksandra wojewody wołyńskiego, zmarłego r. 1606; ten zaś był synem księcia Konstantyna Bazylego wojewody kijowskiego z Tarnowskiej kasztelanki krakowskiej. Zamojski Tomasz, mąż wielkich zasług w życiu publicznem, otrzymał był w młodości nader starowne wychowanie, był też wyższego światła człowiekiem, nauki wielce miłującym i na szerzenie światła w kraju znaczne nakłady czyniącym. Starał się on dobierać najzdatniejszych nauczycieli do akademii zamojskiej, a jak widać i o sztukach pięknych nie zapominał. List powyższy okazuje, że malarz Jan Kasiński wykonywał dla niego w Zamościu portrety rodzinne, między rokiem 1618 a 1633. Wspomniane w liście owym trzy wizerunki są ojca pani Zamojskiej Aleskandra księcia Ostrogskiego, jej dziadka księcia Konstantego Bazylego i stryja księcia Konstantego krojczego lit. Po wykończeniu onych, powiada malarz, iż się zajmie innemi, które mu polecone będą. Tak więc Kasińskiego pędzla są ówczesne portrety rodu ordynackiego Zamojskich i znakomitych panów z domem tym spokrewnionych. Być mole. iż dotąd prace owe przechowane znajdują się w majętnościach i główniejszych zamieszkaniach dostojnej rodziny; a może też niektóre z dawnych portretów w pałacu warszawskim Zamojskich dziś zgromadzonych, robotą są właśnie przytoczonego malarza.
(Pierwsza wiadomość o Janie Kasińskim zamieszczona Przez piszącego w Bibliotece Warszawskiej z r. 1847 III, 596-597).
Przyszedł na świat w Warszawie r. 1802, po odbyciu klass początkowych w szkole XX. Dominikanów, oddany przez ojca do handlu winnego. Jeszcze będąc w rodzicielskim domu, z wrodzonej skłonności do malarstwa dobiegał do pewnego malarza pokojowego, który mu udzielał pierwszych rysunku początków. Ta do sztuki ochota rozwijała się z wiekiem; dostrzegł onę kupiec u którego był umieszczony, i nie tylko że się temu pociągowi nie sprzeciwiał, lecz nawet przedstawiwszy młodzieńca znanemu miłośnikowi malarstwa hr. Józefowi Ossolińskiemu, uzyskał dlań pana tego opiekę. Jakoż Kasprzycki oddany do nauki Vilianiemu, sposobił się jakiś czas pod nim, a następnie kosztem hr. Ossolińskiego wysłany na wydział sztuk pięknych w uniwersytecie warszawskim. Atoli nie umiał długo korzystać z tej nad sobą opieki młody artysta; zniechęciwszy się ku Vilianiemu, porzucił dom hr. Ossolińskiego i dalsze nauki uniwersyteckie, a z jakimś Włochem malarzem pokojowym puścił się do Wilna, gdzie od r. 1821 do 1828 bawił. Następne wykształcenie w sztuce sam sobie był winien, a jeżeli w pierwszych latach zawodu w mierności pozostawał, potrafił z czasem przy pilności i pracy nad sobą, wynieść się do stopnia znamienitego artysty, jak to dowodzą ostatnie przez niego wykonane dzieła. Ta w ciągłem doskonaleniu się usilność, tern jest chlubniejszą dla niego, ze w dążeniu owem walczyć musiał nieraz z cierpkością położenia mniej dostatniego. Od powrotu z Wilna osiadł był w Warszawie, a między innymi wiele bywał zatrudniany przez hr. Aleksandra Potockiego, ztąd tez niemało robót Kasprzyckiego znajduje się w galleryi i zbiorach willanowskich. Dnia 27 maja 1849 r. rozstał się z życiem w Warszawie, cholerą dotknięty; pochowany na cmentarzu powązkowskim.
W. Kasprzycki malował krajobrazy, widoki okolic i miejskie, tudzież wnętrza. Prace jego z lat dawniejszych mniej są zaletne, w następnych widać wielki postęp, ostateczne zjednały mu powszechne znawców pochwały. Na wystawach sztuk pięknych warszawskich widywano liczne jego roboty, które dwukrotnie uzyskały nagrody: roku 1838 w medalu srebrnym mniejszym, ar. 1845 w większym.
Celniejsze obrazy W. Kasprzyckiego:
1. Zaślubienie królowej Jadwigi, kompilacya ze sztychu.
2. Wnętrze kościoła katedralnego w Londynie, ze sztychu.
3. Widok pałacu to Hiszpanii, ze sztychu.
4. Samotnik.
5. Widok sali wystawy sztuk pięknych w Warszawie roku 1828, z natury.
Nra 1-5 były widziane na wystawie r. 1828.
6. Widok pałacu w Natolinie. W galleryi willanowskiej Nr. 499.
7. Widok pałacu w Willanowie. W galleryi tejże Nr. 497.
8. Widok Gucina. W galleryi willanowskiej Nr. 502.
9. Widok cmentarza powązkowskiego przy zachodzie słońca.
10. Studium z natury. Nra 6-10 były na wystawie r. 1836.
11. Widok pomnika i mostu w Natolinie. W galleryi willanowskiej Nr. 500.
12. Widok pałacu Banku Polskiego.
Nra 11-12 z wystawy r. 1838.
13. Widok pałacu w Willanowie. W galleryi willanowskiej Nr. 498.
14. Widok Morysina. Tamże Nr. 501.
15. Wnętrze gabinetu hrabiny Karoliny Potockiej w Warszawie.
16. Inne wnętrze pokoju.
17-18. Dwa portrety z natury.
Nra 15-18 z wystawy r. 1841.
19. Wnętrze cerkwi w Woli.
20. Widok zewnętrzny cerkwi w Woli.
21. Widok zimowy Krakowskiego Przedmieścia i zjazdu ku Wiśle koło zamku. Obraz artysty celujący, nabyty do Petersburga za zło. pol. 3,000.
Nra 10-21 z wystawy r. 1845.
Prócz obrazów olejnych, Kasprzycki rysował wiele widoków z natury. Zbiór jego widoków powabnych miejsc Willanowa, Natolina, Gucina i Morysina, pięknie akwarellą wykonanych, znajduje się w zbiorach willanowskich. Takoż są jego niektóre prace gwaszowe, widoki miejsc i wnętrza pokoi. Wreszcie wykonał był kilka wielkich widoków do kosmoramy: spalenie Pragi, widok Pragi po spaleniu, Grotla Pozylippa pod Neapolem, kościół S. Piotra w Rzymie. W dwóch pierwszych sztucznem urządzeniem ognie i dymy były ruchome, co widokom tym nadawało wiele złudzenia, życia i prawdy.
(Wspomnienie o nim pozgonne w Kuryerze Warszawskim z r. 1849 Nr. 138 i 142).
Do tego co się o nim powiedziało przydać należy, iż posiadał nadzwyczajną zdolność robienia wybornych kopii. Tak z obrazu Schalkena zwanego Gherardo della Nolle, przedstawiającego Pracownię rzeźbiarską, w której dwaj chłopcy przypatrują się przy świetle lampy figurkom, a który to obraz był przedtem w galleryi Radzwiłłowskiej Nr. 100 spisu; zrobił dwie kopie zupełne złudzenie oryginału czyniące, iż je wprawniejsze nawet oko znawcy rozróżnić nie zdoła. Jedna z tych kopii malowana na drzewie; tak jak sam oryginał, znajduje się w zbiorze piszącego, miara cali 9½-7½.
Doświadczał się takoż niekiedy w portretach i przedmiotach rodzajowych: z pierwszych portret własny malarza jest w zbiorze P. Fran. Zielińskiego w Kielcach; z drugich są jego dwa obrazki przedstawiające Żniwiarki.
Malarz krakowski, syn Anny i Macieja Kazimirskich, wspomniany w aktach radzieckich tego miasta pod r. 1520, ks. A. 5. str. 487. R. 1530 był starszym cechu malarskiego, ks. A. 8. str. 110.
Syn Jana van Kessel starszego, słynnego malarza szkoły niderlandzkiej; przyszedł na świat w Antwerpii r. 1660, a pod ojcem usposabiał się w sztuce. Malował wybornie kwiaty, owoce, warzywa, ryby, ptaki i inne zwierzęta, czy to oddzielnie, czy w krajobrazach, w których się znamienicie odznaczają. Przebywał on na dworze Polskim króla Jana III, a w pracach jego musiał mieć wielkie upodobanie król Sobieski, gdy jego tworami cały jeden gabinet zapełnił. Z przypadku ognia spłonęła ta komnata i wszystkie w niej dzieła malarza; trzeba więc było artyście, czyniąc zadosyć królewskiemu życzeniu, nowemi dziełami poniszczone zastąpić. W tych liczbie znajdowały się kompozycye wielkie Cztery części świata, z niesłychaną mnogością charakterystycznych figur i zwierząt. Nagradzając lakowe prace, udzielił mu król Sobieski dyplom szlachectwa Polskiego. Przecie, przydaje o tem Nagler, nie okazał się Kessel nigdy u dworu, niezależność swą lubiący a na zdrowiu słabowity. Na wezwanie Wilhelma III podejmował roboty w pałacu książęcym w Breda, a mianowicie malował tam kilka sufitów. Śmierć zaskoczyła go roku 1696, nie wiadomo czyli w Polsce. Zdaje się, iż robót jego znajdować się musiało w kraju naszym wiele, a być może iż się dochowują dotąd, zwłaszcza w pałacach po królu Janie III pozostałych.
W galleryi Radziwiłłowskiej jest krajobraz von Kessla Nr. 262, lecz nie wiedzieć którego, gdy tego nazwiska i rodu było kilku biegłych malarzy. Wątpić nawet przychodzi , żeby rzeczony obraz był Ferdynanda.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 341. - J. D. Fiorillo, Geschichte der zeichnenden Kunst 1818. III, 53 i 281. - G. K. Nagler VI, 563. - A. Siret, Diet. hist. des Peintres 1848, str. 43).
W aktach kościoła w Lubieniu znajduje się zapiska, że kościół ten przed rokiem 1669 malował Mateusz Kędziorski. (Z udzielonej wiadomości przez pana J. Łepkowkiego). Nic więcej o tym malarzu na teraz nie wiemy.
Malarz, a zwłaszcza rysownik i rytownik bardzo znamienity. Przyszedł na świat po roku 1810 w Mieronicach w Woje. Krakowskiem, gdzie w dobrach Hr. Lanckorońskiego ojciec jego był ofilcyalistą. Początkowe nauki pobierał w szkole Pinczowskiej, poczem w Warszawie w latach 1829 i 1830 był uczniem Uniwersytetu na wydziale sztuk pięknych, ucząc się budownictwa. Oddziału tego uczniowie obowiązani były uczęszczać do szkoły Politechnicznej na godziny rysunku, które podtenczas wykładał Professor Jan Piwarski; pod nim przeto kształcił się w tej nauce młody Kielisiński. Poznany bliżej przez tego biegłego mistrza, stał się wkrótce ulubionym jego uczniem: „polubiłem go, słowa są własne Professora Piwarskiego, z pracowitości i chęci do rysunku, bywał u mnie w Gabinecie Rycin, bywał i w domu moim; chętnie mu udzielałem rad i wzorów w różnych rodzajach sztuki, a widząc jego cierpliwość w wykonywaniu rysunków piórem, zachęcałem i do rytownictwa.“ Z takowej nauczyciela życzliwości umiał korzystać pilny uczeń, a stawszy się niemal jego domownikiem, patrząc z blizka na jego prace, słuchając rad i nauk, nabywał gruntowniejszej znajomości sztuki iw technice onej wprawy. Odtąd też zawiązał się ów trwały nadal między dwoma artystami stosunek, ojcowskiego sprzyjania z jednej strony, poważania i wdzięczności z drugiej. Uczucia te dla swojego mistrza, niósł Kielisiński aż do zgonu; a kiedy opuściwszy bezpowrotnie Warszawę, znalazł się później rozdzielonym od niego na zawsze, nie przestawał listownie zdawać mu sprawę i z wszelkich życia kolei, i z postępów w sztuce, i z prac wykonywanych. Listy te przechowane troskliwie, stają się na teraz cennem źródłem do bliższej znajomości życia artysty, zaletnych usposobień jego umysłu i serca. - W roku 1831 służył wojskowo; wróciwszy do Warszawy, dostał się do domu Generała Kosseckiego, podówczas Dyrektora Głównego Komm. Rząd. Sprawiedliwości. Tu zostawał rok blisko, a jako pamiątkę dla Generała, wykonał szczegółnej piękności album numizmatyczne. Jest to książka w 4-ce pozdłużnej, nosząca tytuł: „Monety i Medale Polskie." Na 28-u stronnicach wyobrażone są sztuki złote, rysunek wykonany piórem i tuszem; numizmatu zrysowane są tu z dziwną dokładnością, podobieństwa tworzy uderzające, wszystko zaś ułożone z osobliwszym smakiem i przyozdobione godłami i przyborem do dziejów każdego panowania zastosowanemi. Dalej na 26-u stronicach są numizmatu srebne, z podobnąż ścisłością zrysowane, a otoczone kolorowanemi niby ramkami niewypowiedzianego smaku i ozdobności. Zgoła, album rzeczone jest tak pod względem sztuki, jak i krajowej numizmatyki prawdziwą ciekawością, zasługujące ze wszech miar na rozpowszechnienie sztychem. - R. 1832 wyjechał Kielisiński do Krakowa, gdzie lat parę bawił, pracując wiele, między innemi zdejmując widoki okolic, tudzież rysunki z starożytnych pieczęci woskowych przy dyplomatach domieszczanych, które wybornie a z nadzwyczajną wiernością zrysowywał. Był on też tutaj czynnie pomocnym panom Macewiczowi i Pawlikowskiemu, w kształceniu zamożnych zbiorów ich rycin polskich. - Wezwany przez słynnego sztuki krajowej miłośnika Gwalberta Pawlikowskiego, udał się następnie do niego do Medyki iw końcu roku 1834 już się tu znajdował. W ciągu kilko-letniego w Medyce pobytu, wielce stał się pomocnym do układu, utrzymywania, a zwłaszcza ciągłego i umiejętnego zwiększania znamienitych tamecznych naukowych zbiorów. Obok tego pracował nad sobą bezprzestannie, czy to nabywając czytaniem głębszych wiadomości historycznych, czy kształcąc się w sztuce samej wpatrywaniem się w rozliczne jej wzory zamożnego zbioru.
„W początkach, opowiada pan Pawlikowski, oddawał się najwięcej rysowaniu piórem monet i pieczęci, i taką w tym rodzaju osięgnął doskonałość, iż bez wątpienia nie prędko kto mu wyrówna. W pracach tych jego rysunek najdoskonalszy, do mikroskopicznych nawet szczegółów zupełnie zachowany; charakter rzeźby całkiem pojęty, znajdziesz w rysunku ducha i sposób ręki mincarża, odgadniesz kruszec, z którego medal był bity czy lany; w pieczęciach dostrzeżesz i miękkość wosku, i przez czas nadaną krągłość wystającej rzeźbie, itę nawet pleśń starości a poniewierki podziwiać będziesz.“ Widząc tę jego nadzwyczajną do robienia piórem zdatność, namówił go Pawlikowski, aby chciał spróbować cytowania na blasze za pomocą kwasu saletrzanego, do czego mu też oddał zaniechane własne narzędzia. Dał się do tej nowej roboty nakłonić, tem bardziej, że do niej otrzymał już był poprzednio niejakie od Piwarskiego skazówki, a wkrótce tak ją zamiłował i tyle sam się w niej uzdolnił, iż w parę lat kilkaset blach większych i mniejszych wyszło z pod jego igiełki, wszystkie bez poprzedniczego rysunku od razu na blasze robione. „Rytował na nich, mówi Pawlikowski, medale, pieczęcie, stroje, widoki z natury, sceny rodzajowe własnego utworu, kopie z rysunków Plerscha, Chodowieckiego, Norblina, Płońskiego i innych. Szybkość roboty jego była niedopojęcia, ztąd też i owe czasem uchybienia, zwłaszcza w rysunkach pomysłu własnego. Nie chciał on blach swoich powtórnie werniksem pokrywać, by je poprawić, a rzadko dał się namówić do użycia suchej igły, twierdząc iż robi tylko próby dla zabawy. Często też gdy mieszkając na wsi, nie mógł na zawołanie dostać blach nowych, zcierał najpiękniejsze swe ryciny, nieodciśnięte nawet jeszcze, a na ich miejscu robił nowe, które znowu podobny los spotykał. Oprócz tego rysował mnóstwo strojów współczesnych z natury, po różnych wędrując okolicach, niemniej dawnych z obrazów, portretów i pomników; wykonał znaczną ilość widoków, osobliwie starych budowli i rozwalin, a jako wykształcony w wielu naukach i wczytany w dzieje, wyszukiwał przedmioty archeologiczne i z całą je znajomością starożytności odrabił.“ Na takie cele puszczał się nie raz na wędrówki po różnych okolicach Gallicyi, w góry do Lwowa i Krakowa, o czem tez i w listach Piwarskiemu donosi. Tak w jednym z nich powiada: „W podróży mej teraźniejszej (r. 1835) uzbierałem kilka widoków zamków starych, jako to: Dobromila, Leska, Monasterca, Sanoka, Odrzykonia, Wiśnicza, Ogrodzieńca; niektóre z tych zamków są bardzo piękne. Jeżeli WPan zechce, poszlę ich rysunki, a w zamian będę prosił o Czersk i co tam łaska z Mazowieckich i Lubelskich." Próbował się też Kielisiński iw portretach czy z żywych osób, czy w kopiach z obrazów; atoli zdaniem Pawlikowskiego mniej był w nich szczęśliwy. Za to wielką okazał zdolność do satyrycznych przedstawień i karykatur. "Są one zgrabne, nierażące, a myśl niepotrzebuje komentarzy do odgadnienia; umiał on w nich rozwijać wiele dowcipu nieprzechodząc w poziomość.“ Taki sąd o nich podaje Pawlikowski. Że je robił tylko dla przyjaciół, poszły w rozsypkę, jeżeli po większej części nie zaginęły. W roku 1839 zmieniło się położenie Kielisińskiego; opuścił Medykę, a wezwany na bibliotekarza przez Hr. Tytusa Działyńskiego, wyjechał do niego naprzód do Oleszyc w Gallicyi, zkąd do Kórnika w Poznańskie i tu już do końca żywota pozostał. Poświęcał się on i tutaj gorliwie przyjętym obowiązkom, pracował wiele, oddając się z całym zapałem układowi zamożnego miejscowego księgozbioru, a przytem trudniąc się budownictwem. Nie ustawał też w rysowaniu i rytownictwie, każdą chwilę wolną z zamiłowaniem im niosąc. W roku 1848 tamże zawarł śluby małżeńskie, a pod dniem 8 Grudnia tego roku, tak to donosi swemu dawnemu mistrzowi a stałemu przyjacielowi Piwarskiemu: „Od dwóch tygodni jestem żonatym człowiekiem, proszę bardzo o krzyżyk; należy mi się błogosławieństwo od tak dawnego przyjaciela, a ja dbam o nie bardzo.“ Wkrótce potem nie żył już Kielisiński, sprzątnięty ze świata po dwudniowej zaledwie chorobie, rozwiniętej nagle z długoletniego cierpienia, na które mniej uważał i z owych zawichrzeń i niedoli ówczesnych najgłębiej go wzruszających. Zstąpił do grobu w początku roku 1849 w kwiecie wieku, bo czterdziestego roku życia niedomierzywszy.
Z prac po nim pozostałych, znaczna ilość rysunków piórem i ołówkiem, tudzież akwarelli, znajduje się w zbiorach PP. Gw. Pawlikowskiego w Medyce, Alexandra Batowskiego w Odnowie, Włodzimierza Hr. Dzieduszyckiego w Potużycy, niemniej Tytusa Hr. Działyńskiego w Kórniku; ten ostatni nabył onych od artysty samego na raz jeden za złotych 4000. Liczne dzieła jego sztycharskie zdobią już dziś wszystkie niemal krajowe tej sztuki zbiory, a litografował takoż bardzo dobrze z rysunków własnych. Na robotach swych zwykł był podpisywać się, lub oznaczać je cyfrą KWK, albo też monogrammem KIK.
Najsławniejsi tegocześni numizmatycy Vossberg i Kohne, uznawszy jego niezrównaną doskonałość w rysunku i rycinach monet i pieczęci, starali się za pośrednictwem pana Gw. Pawlikowskiego nakłonić go, do robienia do dzieł ich numizmatycznych rycin; lecz że już wtedy odjechał był z Medyki do Kórnika, zamiar ten do skutku nie doszedł. Sam Kielisiński zamyślał ku końcowi życia o ważnych kilku pracach dla literatury i sztuki krajowej. Roku 1842 tak o tem pisze do Piwarskiego: „Ciałbym tu wydać wiadomość o naszych dawnych i nowszych artystach, tudzież spis rycin stanowiących illustracyę dziejów naszych; myślę do tego dodać i oryginalne sztychy, jakiebym mógł zebrać naszych ziomków." Podobnie r. 1843 donosi mu: „chciałbym pod tytułem Starożytności Polskich, wydać zbiór różnych dawnych rzeźb, nagrobków, i t. p.“ Mówi jeszcze r. 1848 o zamiarze wydania dawnych krajowych strojów, z rysunków i starych obrazów zebranych, do których znaczny materyał już posiada. Szkoda, iż tych wszystkich przedsięwzięć do skutku doprowadzić nie zdołał. Wyszły z druku ,,Spis miedziorytów, litografii, rysunków, płyt miedzianych, przysobów potrzebnych dla malarzy i miedziorytników, z wolnej ręki do sprzedania, z polecenia L. Königha, w księgarni J. K. Żupańskiego w Poznaniu, Poznań czcionkami W. Deckiera i spółki r. 1849" 8-ka z str. 23, po polsku i niemiecku, obejmuje całą pozostałość artystyczną zmarłego.
Sława Kielisińskiego za życia jeszcze jego przeszła też i do wiadomości cudzoziemców, tak mało co zwykle o sztuce polskiej wiedzących i wiedzieć chcących. W słowniku J. A. Romberga i Fryd. Fabra, Conversations-Lexicon für bildende Kunst, Leipzig 1848. IV, 400 tak jest o nim wyrażono: „K. W. Kielisiński zaletnie znany z pełnych ducha rycin, sceny z życia ludu Polskiego, krajobrazy rodzajowe i charakterystyczne postacie mieszkańca przedstawiających.“ Bliższe badanie biegu życia tego artysty, wykrywa i ów w młodzieńcu zapał, w pomyślną przyszłość otuchę, różane marzenia; i dalszego żywota zbyt częste zawody, odczarowanie, tęschnoty: zwykła to kolej życia ludzkiego. Na szczęście jego był on wielceskromny, prostoduszny, prawy, nad wyraz pracowity; umiał też w pokorze znosić nieominione tego świata niedole i gorycze; dostąpił szacunku u współczesnych, sławy co go przeżyje. Nie poślednią jest to dla niego chlubą, że długoletnio bawiąc przy boku dwóch z światła znakomitych mężów, panów Gwalberta Pawlikowskiego i Tytusa Hr. Działyńskiego, zaskarbić sobie potrafił wysoki ich szacunek i przyjaźń, a żałość głęboką po zgonie.
(Życiorys powyższy skreślony jest głównie z notat uprzejmie udzielonych przez PP. Gwalberta Pawlikowskiego i Prof. Jana Piwarskiego, niemniej z listów do tego ostatniego przez artystę samego pisywanych).
Czy może Kielbasiński, malarz krakowski, kilkakrotnie w aktach radzieckich miasta tego wspominany. R. 1536 nabył od wykonawców testamentu Jana Behem ludwissarza, tormentorum regionum praefecti, to jest od Seweryna Bonera kaszt, Bieckiego i innych, ogród na końcu ulicy gancarskiej, ante porta senatoria leżący, wraz z domem i sadzawkami, za zł. 300 per med. sexagenam: akta radz. księga Nr. 13 str. 22. Wzmiankowany tamże pod r. 1538, księga Nr. 13 str. 514. R. 1539 był starszym cechu malarskiego, Alexius pictor, ks. Nr. 3. 14 str. 154, 173. Wspomniany jeszcze r. 1549, ks. Nr. 8-19 str. 30 i 214; niemniej roku 1550 Kiełbaszyński Alexius, ks. 8-19 str. 379.
Roku 1552 miał on proces przed rajcami o wycięcie wierzb rozgraniczających ogród Doroty Laczkowej od ogrodu jego na Garbarzach ante porta sutoria (która omyłką druku przezwana była u nas senatoria), oraz o rozrzucenie płotu i zabór trawy; co sobie poszkodowana na grzywien 150 oceniła. Lecz pozwany nie stanął, protestując przeciwko wyrokowi i przywodząc niewłaściwość sądu; poczem wyniósł appellacyę przed króla. (Z akt miejskich, A. Grabowski w Biblio. Warsz. z r. 1854 I, 413-414).
Malarz Krakowski, wspomniany w aktach cechowych tego miasta pod rokiem 1631. Może pisał się raczej Kiolbiewicz, a był r. 1638 starszym cechu.
Malarz Warszawski, roku 1754 mieszkający w pałacu Kicińskiego Najwyższego Pisarza Skarbowego, przy ulicy Długiej na teraz Nr. 590, jak to objawia lustracya miasta Starej Warszawy przez J. J. Dawidsona sporządzona (w archiwum głównem Kr. Pol. Ks. 940, str. 53).
Malarz Warszawski. Roku 1786 posiadał dworek przy ulicy Orlej Nr. 798. (Dziennik handlowy Warsz z r. 1786 Maj, str. 239). Więcej o nim nic się przecie nie wie.
Malarz krajobrazów, zmarły w ostatnich czasach w Wiedniu, gdzie dłużej przebywał. Nagler pisze go Kletzinski, a dodaje, że jako artysta zasługuje na zaszczytne wspomnienie, gdyż jego obrazy odznaczają się prawdą w naśladowania natury, wyborną perspektywą, i wielką wprawą techniczną. Zapewne pochodzenia Gallicyjskiego.
(G. K. Nagler VII, 61).
Malarz gdański, uczeń Seemanna starszego, wsławił się portretami, z których wiele jest sztychowanych, jako to króla Stanisława I. przez J. J. Haid. Bawił i pracował długo w Paryżu. Umarł r. 1744.
Syn jego starszy tegoż imienia Daniel Klein, równie jako portrecista wsławił się. Zdaje się że z ojcem wyjechał do Paryża i tamże pozostał. Malował między innemi Delfina Ludwika XVI i jego żonę, które to oba portrety sztychował Wille.
Młodszy syn Kleina nie opuszczał Gdańska, a był takoż portrecistą.
Córka Małgorzata robiła portrety miniaturowe.
Tej artystowskiej rodziny dzieła sztychowali Berningroth, Gaillard, P. van Gunst, S. Houbracken, N. Verkolje, A. B. Konig i inni.
(O nich Johann Bernoulli’s Reisen… in den Jahren 1777 und 1778. Leipzig 1779 I, 264 - J. R. Fuessli 1779 fol. stronica 343. - G. K. Nagler VII, 41).
Malarz i rysownik wprawny, w Lwowie osiadły. Robił piękne portrety olejne, a przytem restaurował biegle obrazy. Atoli lubo miał zdolność niepospolitą, mało pracował, zatrudniając się więcej kantorem loteryi który utrzymywał. Rejhan ojciec, tyle znamienity artysta, wiele miał w sztuce od niego skorzystać, a Laub Antoni był jego uczniem. Klimes umarł we Lwowie.
Malarz osiadły w Krakowie. Roku 1745 był cechu malarskiego mistrzem, a jako taki należał wtedy do reformy cechu i poddania go pod zarząd Uniwersytetu; akt na ten cel do Rektora wraz z innymi malarzami podpisał. (Utawy cechu w końcu tego tomu). Więcej atoli o nim nic się zgoła nie wie.
Żyjący w wieku 17-ym, malował w okolicach Krakowa, a zapewne i w temże mieście. We wsi Łososinie górnej nad Czchowem w kościele w wielkim ołtarzu jest jego nie zły obraz olejny na płótnie Zwiastowanie Matki Boskiej, z podpisem: Walenti Kleczkowski 1675. (Z notat J. Łepkowskiego).
R. 1671 był starszym cechu malarskiego krakowskiego Marcin Klossowski, jak to pod tym rokiem objawiają akta radzieckie tego miasta, zapewne Kłossowski. Zdaje się był sam malarzem.
Już w r. 1655 był starszym cechu malarskiego Krakowskiego, jako taki użyty do urzędowego oszacowania zbioru obrazów pozostałych po Rajcy Krako. Janie Ravioli. Na akcie tym dnia 15 Lutego r. 1655 podpisał się: Marcin Klossowski malarz Krako. (Akt radzieckich Ks. Nr. 40, str. 693). Podobnie r. 1671 d. 21 Czerwca taxował obrazy po Gerhardzie Priamim Rajcy Krako. pozostałe, i podpisał się na akcie jako starszy cechu malarskiego: Marcin Klossowski malarz. (Z akt rzeczonych, A. Grabowski, Skarbniczka str. 61-64). Nie ulega więc wątpliwości, że sam był malarzem.
Generał wojsk polskich, urodzony w Kurlandyi r. 1762, zmarły w Paryżu d. 10 Maja 1843 r., pochowany w Montmorency.
Równie jak T. Kościuszko miał generał Kniaziewicz zamiłowanie do sztuki malarskiej, szukał w niej w chwilach wolnych pocieszenia i rozrywki. Doskonalił się w niej będąc jeszcze w legionach we Włoszech. Początkowo robił miniatury, lecz z mniejszem powodzeniem; zaniechał je przeto i wziął się do krajobrazów, które wykonywał olejno, gwaszami lub akwarellą. Prace jego późniejsze znaczne pod względem sztuki okazują postępy.
Z jego portretów miniaturowych przytoczyć można Generała Ksawerego Kosseckiego, wówczas adjutanta generała Kniaziewicza. Kilka jego robót posiada księżna Aleksandra z Steckich Radziwiłłowa. Piszący do ozdób swego zbioru liczy krajobraz akwarellą ręki gen. Kniaziewicza.
Objęty księgą rachunków podskarbiego Jana Firleja w r. 1590, iw składzie dworu królewskiego wymieniony. Może tylko malarz ścienny pokojowy (Ł. Gołębiowski, Domy i Dwory 1830, str. 193).
Był to zdaje się malarz portretowy w Warszawie pracujący, średniego usposobienia.
Roku 1774 malował w Warszawie wizerunek Jakóba Hadziewicza Posła i Podsędka Wojew. Sandomirskiego, co poświadcza napis na tymże obrazie. Jest w posiadaniu Prof. Rafała Hadziewicza znamienitego artysy malarskiego w Warszawie.
Malarz nadworny Leszczyńskich w Wielkiej Polsce, w połowie XVII wieku.
Józef Łukaszewicz w uczonem dziele. Historya szkół w Koronie i w W. K. Lite. Poznań 1849 I, 384 powiada, że r. 1669 w szkole Braci Czeskich w Lesznie (nakładem Rafała Leszczyńskiego wojewody bełzkiego r. 1626 podniesionej) znajdował się Stanisław Kociński, syn malarza nadwornego Leszczyńskich. Tyle tylko o tym malarzu jest wiadomego.
Malarz historyczny a zwłaszcza portretowy, urodzony w Warszawie dnia 9 sierpnia 1793 r. Początki sztuki czerpał u Z. Vogla, będąc uczniem liceum warszawskiego. R. 1814 udał się na naukę do Wiednia do tamecznej akademii sztuk pięknych, i tamże pod sławnym Lampim pracował. Następnie zwiedził Rzym i Paryż, w celu dalszego doskonalenia się. R. 1818 wrócił do Polski i zajął się nauczycielstwem, naprzód w konwikcie XX. Pijarów, potem w liceum warszawskiem. R. 1824 wysłany przez rząd do Rzymu, dwa lata znowu tu bawił, i wykonał obraz Edypa, zyskując pochwały znamienitszych artystów. W ciągu tej bytności w Rzymie, został obrany członkiem akademii malarskiej S. Łukasza. Po powrocie do kraju, objął napowrót Posady nauczyciela liceum, którą do zamknięcia tej szkoły r. 1832 piastował. Wtedy z zamiłowania sztuki, założył w własnym domu szkołę malarstwa, zastępując brak ówczesny publicznej. Później był professorem w gimnazyum realnem, a nakoniec w nowej szkole malarstwa. Zszedł z tego świata w Warszawie dnia 6 kwietnia 1846 r. lat życia 53 licząc.
Z dzieł jego pędzla Edyp prowadzony przez Antygonę otrzymał pochwałę na wystawie sztuk pięknych r. 1828. Z wielu portretów które malował, kilka odznaczają się wyższemi zaletami, dwa z nich pierwsze nagrody wystaw sztuk w Warszawie uzyskały. W rzędzie jego portretów znajdują się:
Zygmunt Vogel, malarz (up. J. Korzeniowskiego).
Aleksander hr. Potocki, senator kasztelan, siedzący, odziany w futro, postać po kolana (w Willanowie).
Szczepan Hołowczyc arcybiskup prymas, malowany dla Towa. Warsz. Przyjaciół nauk.
Dr. Wahlbourg professor uniwer. warszawskiego.
X. Michał Symonowicz wizytator zgromadzenia XX. Missyonarzy, ♰ w Warszawie dnia 23 czerwca 1826 r. w wieku życia 51. Jest u XX. Missyonarzy warszawskich.
Marya Szymanowska z Wołowskich, fortepianistka, ♰ w Petersburgu na cholerę dnia 26 Lipca 1831 r. lat 42 wieku licząc; portret malowany w Rzymie.
Pan Evans.
Pani generałowa Siemiątkowska.
Antoni Waga professor, zoolog i botanik.
Antoni arcybiskup grecki.
Książę Feldmarszałek Paskiewicz Namiestnik Królestwa Polskiego.
Naj. Cesarz i Król Mikołaj I, kilkakrotnie.
Teofil Janikowski członek i kassyer Towa. Dobroczynności; portret przez współczłonków obstalowany iw sali posiedzeń towarzystwa umieszczony.
Inne jego obrazy:
Edyp prowadzony przez Antygonę.
Śmierć Pryama.
Perykles broniący Aspazyę.
Zaślubiny Jagiełły z Jadwigą.
Wzięcie Hagi Baszy w niewolę.
S. Jan Kanty. Chrystus i Faryzeusze, do Siedlec.
S. Aleksander, Antoni i Matka Boska, do Suwałk.
Święta Trójca figury kolossalne, do cerkwi warszawskiej Przy ulicy Długiej.
Zdjęcie z krzyża, do kościoła metropolitalnego S. Jana w Warszawie.
Chrystus błogosławiący dzieci, do Puław.
Czterej ewangeliści, do Brześcia Litewskiego. Malowania w cerkwi wolskiej. Takoż w cerkwi demblińskiej.
Obrazy do kościoła parafialnego w Goliszewie w kaliskiem (Gazeta Codzienna Warsz. z r. 1841 N. 265).
Przed r. 1830 Kokular udał się był w okolicę hrubieszowską, celem malowania portretów; ztąd tez w domach obywatelskich tej krainy natrafiać takowe można, lecz były w ogóle z pośpiechem i mniejszą dbałością wykonywane.
W Warszawie w połowie 16-go wieku żyjący malarz, który tu jakąś nieruchomość posiadał. Jedyną o nim wzmiankę dochowały akta miasta Nowej Warszawy, Ks. 3 str. 399, z których okazuje się, iż roku 1561 już nie żył. W roku tymże syn jego z Zofii Targowskiej, Krzysztof złotnik, zapisuje Janowi Giza Burmistrzowi Warszawskiemu dziesięć kóp groszy w półgroszkach na nieruchomości, jaka nań w spadku po rodzicach przypadła. Pieniądze zaś te winien był jeszcze jego ojciec, a poprzednio zapisane były na browarze, w akcie z położenia w mieście nie wymienionym.
Urodzony roku 1777 we wsi Pradta w Wojew. Krakowskiem, sposobił się w sztuce u Wojciecha Gutowskiego w Krakowie; następnie osiadł w mieście Pilicy, tutaj wiek cały strawił i r. 1846 umarł. Malował wiele przedmioty zwłaszcza religijne, olejno i farbami wodnemi na murze; atoli uzdolnienie jego w sztuce wcale było mierne.
Są jego Stacye męki Pańskiej w Pińczowie, Wieluniu i Gotonogu.
Święty Józef, obraz ołtarzowy w Cięgowicach.
W Pilicy w kościele XX. Reformatów na arkadzie czyli tęczy Chrystus Pan z Matką Boską i Świętym Józefem, poniżej Święty Dominik i S-ty Franciszek. Na facyacie Święci Patroni Polscy; Nawiedzenie S-tej Elżbiety; Najś. Imię Jezus.
W Pilicy takoż w kościele farnym, w kaplicy Świętego Michała gdzie jest obraz Stachowicza, ołtarz na murze.
Jest on ojcem Warszawskiego malarza Antoniego Kolasińskiego.
Malarz portretowy w połowie 18-go wieku żyjący, miernego uzdolnienia. Portret jego Tekli z Ratomskich Kościuszkowej, matki Tadeusza, jest u pana Stanisława Ratomskiego w Drohiczanach w Hrubieszowskiem. Z tyłu portretu czytać się daje choć znacznie już wytarty podpis malarza: „J. Kołtonowski pinxit ... 17 ... Xbris.“
Urodzony na Żmudzi r. 1765 odbył nauki w Wilnie, poczem przybył do Warszawy i poświęcił się malarstwu w szkole Fr. Smuglewicza. Malował wiele, szczególniej przedmiotów historycznych krajowych; lecz z mniejszem powodzeniem, zwłaszcza pod względem kolorytu. Od roku 1824 był po Villanim dyrektorem galleryi lir. Józela Ossolińskiego. Zszedł z tego świata w Warszawie r. 1844.
Główniejsze jego dzieła są:
1. Leszek Biały i Goworek.
2. Książę J. Poniatowski zwiedzający groby królewskie w Krakowie.
3. Śmierć Wirginii, miara łokci 2½-2.
4. Zwyczaje pogrobowe dawnych Litwinów.
5. Starzec, Nr. 3-5 były na wystawie warszawskiej z roku 1819.
6. Młodzieniec z orłem, obraz allegoryczny.
7. Portret dziecka, z natury.
8. Ostrzyżyny Mieczysława I.
9. Chrzanowski w Trębowli.
10. X. Ksawery Michał Bohusz, ex-jezuita prałat wileński, członek tow. przyj, nauk, ♰ w Warszawie dnia 4 Kwietnia 1820 r., licząc lat 74. Nra 6-10 były na wystawie warszawskiej z r. 1821.
11. Zgromadzenie starożytnych Polek.
12. Dymitr z Goraja napomina króIowę Jadwigę, wydrzeć się chcącą, do księcia Wilhelma.
13. Herkules duszący hydrę.
14. Kościuszko na koniu.
15. Sprzęt siana wieśniaków polskich. Nra 11-15 były na wystawie warszawskiej z r. 1823.
16. Aloizy Feliński, wierszopis, dyrektor gimnazyum krzemienieckiego, członek towarzyst. warsz. przyjaciół nauk, ♰ w Krzemieńcu d. 24 Lutego 1820 r. lat wieku 49 licząc. Jest u P. Jahołkowskiego w Warszawie.
Malarz historyczny przedmiotów religijnych, konie i zwany także Konik i Kończa, rodem byt z przedmieścia krakowskiego Klepacza części zwanej Biskupie; w młodym wieku przyjęty do posług kuchennych przy dworze biskupa krakowskiego Andrzeja Załuskiego, okazał wrodzoną zdolność do rysunku. Nie uszło to baczności Załuskiego, który wziąwszy go w opiekę, do szkół oddał i do uczenia się malarstwa zachęcił, a następnie swoim kosztem dla wydoskonalenia się do Włoch wyprawił. W Rzymie uczył się poi Karolem Marattim, wiele się u niego uzdolnił i sposobem jego przejął. Wróciwszy do ojczyzny, wybornemi tworami pędzla swego zdobił świątynie pańskie. Po śmierci Załuskiego r. 1758 nastąpionej, nie mogąc się znieść z innymi malarzami krakowskimi, opuścił kraj rodzinny i wyjechał do Rzymu. Sława jego doszła wkrótce do wiadomości króla hiszpańskiego, do którego dworu powołany został i tamże w późnej starości życia dokonał.
Na obrazie S. Wojciecha w katedrze krakowskiej będą cym, podpisał się malarz: „Tadeus Kuntze pinx. Rom. 1751" Dla czego się tak sam z niemiecka nazwał, nie jest wiadomo; może chciał ukryć gminne swe pochodzenie; to pewna ze pod tą nazwą znany jest w świecie, a J. R. Fuessli wspominająco nim (Allgem. Kunstler-Lexicon 1779 fol. str. 349) niemcem go być mieni. Wszakże, jak zauważa A. Grabowski, nazwiska tego Kunc i Kuntze byli z dawna w Krakowie mieszczanie. Akta miejskie od wieku 14-go przechowują ciągle wzmianki różnych krakowskich mieszczan nazwania tego: r. 1370 osiadłym był w Kazimierzu pod Krakowem Wojmund Kuncze; r. 1451 był rajcą krakowskim Kuncza Lang; r. 1471 rajcą Kuncza Stan.; r. 1551 Kuncz Sebastyan; w 1556 Stanisław Kuncz został mieszczaninem krakowskim; r. 1564 Piotr Kuncz miał dom przy ulicy szpitalnej. Widocznie więc rodzina ta, lubo może za czasów Kazimierza W. z Niemiec z osadnikami przybyła, zdawna okazuje się być zasiedloną w Krakowie. (Z notat udzielonych przez P. Amb. Grabowskiego). Data malowania wyżej przytoczonego obrazu, pozostawia wątpliwość co do czasu powtórnego wyjazdu artysty do Włoch.
Konicz należy do artystów wyższego rzędu: znawcy zachwalają w nim pewność rysunku, biegłość w zasadach kolorytu, miły układ kompozycyi.
Dzieła jego w Polsce znane:
W ołtarzach katedry krakowskiej Ś. Floryan, S. Wojciech malowany w Rzymie 1754 r. z którego mały sztych nakładem D. G. Friedlejna w Krakowie; Ś. Kazimierz, S. Kajetan, S. Józef, Ś. Jacek, Ś. Wacław.
W ołtarzach kościoła Nawrócenia Ś. Pawła XX. Missyonarzy w Krakowie mają być jego obrazy, a zwłaszcza Ś. Wincenty i Śmierć S. Józefa w ołtarzu bocznym (A. Grabowski str. 263). Na korytarzach klasztoru portret biskupa A. Załuskiego.
W kościele Ś. Stanisława na Skałce w Krakowie ww. ołtarzu S. Michał, który to kościół za biskupa A. Załuskiego r. 1740 był odnawiany (A. Grabowski str. 271).
W kościele XX. Bonifratrów na Kazimierzu dwa obrazy.
W klasztorze Panien Norbertanek na Zwierzyńcu, w chórze na piętrze S. Norbert.
Na korytarzach klasztoru XX. Franciszkanów w Krakowie Portret Stanisława Andrzeja Załuskiego kanclerza w. kor., potem biskupa krakowskiego, ♰ 17 Grudnia 1758 r.
W Warszawie w r w. ołtarzu kościoła PP. Wizytek piękny obraz Nawiedzenia N. Maryi Panny za dzieło jego poczytują doktórzy, lubo szłuszniej S. Czechowiczowi przypisać je należy.
W galleryi króla Stanisława Augusta były jego obrazy:
Morderstwo Ammona syna Dawida przez Absolona, który stoi rozkazując dwom zbójcom zabójstwo w pośród uczty. Malowany na miedzi; miara cali 6½- 8½, cena w spisie czer. zło. 12.
Młodzieniec poznający błędy rozpusty. Obraz oryginalny, miary cali 49-69, cena W spisie cz. zło. 25. Nabył go później P. Sumiński.
Fortuna, obraz oryginalny; miara cali 49-69, cena w spisie czer. zło. 25. Nabył także P. Sumiński.
Ucieczka do Egiptu: N. Panna sparta na ramieniu Ś. Józefa schodzi z góry, kilku aniołów, miara cali 38-28, cena w spisie cz. zł. 10.
Dwa jego obrazy allegoryczne posiadał budowniczy Jakób Kubicki. W Rzymie w kościele polskim Ś. Stanisława Jest podług Fuesslego jego historyczny obraz; co i Seb. Ciampi potwierdza. Miał on za granicą w Rzymie i Hiszpanii wiele prac szacownych pozostawić, lecz o nich dotąd nie ma wiadomości. Utrzymuje wszakże J. Brodowski (w Pszczółce Krako. z r. 1822 I,18), że w Rzymie w kilku kościołach są jego obrazy, i że malował pałac papiezki i pałac wiejski Castel Gandolfo.
(O malarzu tym Polaku pierwszą wiadomość ogłosił,z ustnej powieści M. Stachowicza, A. Grabowski: Opis Krakowa, wyd. 4-te z r. 1844 str. 498-9. - Pisze o nim J. Piwarski w Gazecie liter, warsz. z r. 1822 Nr. 42 str. 243. - Wspomina Seb. Ciampi, Viaggio... str. 152. - Wzmianka w Ruskim Inwalidzie z roku 1819 Nr. 247 mylną jest. - Wzmianka w Kuryerze krakowskim z r. 1835 Nr. 1).
Wójt miasta Żywca, pracowity tego miejsca kronikarz, który w rękopiśmiennem dotąd dziele dzieje Żywca od r. 1492 do 1730 doprowadził, a nadto Kronikę Rychwałdu, Dekanatu Żywieckiego i latopisiec Milówki z równą starannością skreślił. Przyszedł na świat w okolicy Żywieckiej około roku 1664, gdzie rodzina jego w stanie kapłańskim i mieszczańskim kwitła. Żył lat 70, z których 50 szczęśliwie w małżeństwie z Zofią Kalfasowiczówną spędził, zostawiwszy 9 dzieci, 50 wnuków i 10 prawnuków. Umarł roku 1734. Za miastem Żywcem stoi na cmentarzu mała kapliczka Przemienienia Pańskiego, którą Komoniecki fundował: w niej złożono kości jego. Na chórze kapliczki jest dotąd jego wizerunek.
A. Komoniecki, obok prac literackich, zajmował się takoż malarstwem, a obrazy jego znajdować się mają w kilku kościołach okolicy Żywieckiej. Wszakże stopień uzdolnienia jego w sztuce i prac owych zalety, wątpliwemi nam zostają.
Wiadomość o Andrzeju Komonieckim wyśledził Stanisław Krauss i wskazał w rozprawie: Latopis miasta Żywca, w Biblio. Warsz. z roku 1852 III, 51. Udokładnił ją jeszcze J. Łepkowski w Gazecie Warsz. z r. 1854 Nr. 275.
Syn poprzedniego Andrzeja, poświęcił się sztuce malarskiej. Już r. 1727 okazuje się on jako malarz. (J. Łepkowski, Gaz. Warsz. z r. 1854 Nr. 275). Następnie osiadł w Krakowie, przyjął prawo miejskie i wszedł do cechu malarskiego, którego został mistrzem. Roku 1745 w tem znaczeniu należał do reformy cechu i poddania go pod zwierschnictwo Uniwersytetu, a stosowny po temu akt do Rektora wraz z malarzami innymi podpisał. Roku 1748 był Radzcą czyli Konsyliarzem cechu, i uczestniczył w spisaniu dla cechu nowych artykułów. (Ustawy cechu w końcu tego tomu).
R. 1750 d. 6 Kwietnia obrany został ponownie Radzcą czyli Konsyliarzem cechu, co opowiada A. Radwański, w rękopiśmiennym dzienniku.
Dalszy bieg życia jego i uzdolnienie w sztuce, wcale znane nam nie są.
W kościele kollegilanym Panny Maryi w Kielcach są jego pędzla obrazy przedstawiające Świętych Polskich i czterech Doktorów Kościoła, zawieszone na filarach. Data onych nie jest wiadoma. (X. Walenty Michał Witkowski, opis tego kościoła w Pamiętniku Religijnym z roku 1845 IX, 197).
Malarz Warszawski, ob. Broda Konstanty.
Reformat, który w zaciszy klasztornej zabawiał się rysunkiem a może i malowaniem Znana jest mała wcale mierna rycina Joz. Erazma Belling w Wiedniu, z podpisem: „Prawdziwe wyobrażenie Pana Jezusa cudami słynącego w Dederkałach na Wołyniu w kościele OO. Reformatów." U spodu: F. Constantin. Reform, delin. Wnosić wypada, ze żył w klasztorze Reformackim w Dederkałach na Wołyniu około połowy 18-go wieku.
Jan Kopecki czyli raczej Kupecki, a jak go Niemcy piszą Kupetzky, przyszedł na świat roku 1666 w Węgrzech w Pössing. Ojciec jego był tkaczem, i syna do swego rzemiosła przeznaczał; lecz piętnastoletni młodzian uciekł od warsztatu, i puścił się w świat żebrząc na życie, dopóki się nie dostał w Lucernie do malarza Klaus. Wkrótce uczynił w sztuce niezmierne postępy, tak, ze o wiele mistrza swojego przeszedł. Ztąd udał się do Wiednia, potem do Wenecyi, w końcu do Rzymu, celem doskonalenia się dalszego. Głównym przedmiotem prac jego były portrety, z których znakomitej wziętości i sławy dostąpił. W Rzymie zatrudniał go wiele królewicz polski Aleksander Sobieski; między innemi robił portret króla Jana III. Po 22 letnim pobycie w Rzymie, na zaproszenie księcia Adama Lichtensteina, wyjechał do Wiednia. Wielce ceniony przez cesarzów Józefa I, Karola Vl i Piotra W., mnogie obstalunki od nich i różnych panów niemieckich otrzymywał, a mając niezwykłą łatwość, bo w jednym dniu do dziewięciu głów był w stanie odrobić, znaczne z prac swoich odnosił korzyści. Będąc gorliwym wyznawcą sekty Braci Czeskich, z tego zaś powodu prześladowany w Wiedniu, wyniósł się z rodziną do Norymbergi. Tutaj usiadłszy ciągle pracował, mnóstwo otrzymując coraz nowych obstalunków. Ku schyłkowi życia, doznał nieszczęścia w stracie syna Jana Chrystyana Fryderyka, młodzieńca 17 letniego, pełnego nadziei i już w malarstwie przy ojcu usposobionego. Ten cios tak mu był dotkliwym, iż od zmysłów niemal odchodził, a w lat kilka potem sam na podagrę umarł r. 1740, złożony w ziemię prawie kryjomo, bo jako brata czeskiego, nie chciało go duchowieństwo za członka kościoła uważać. Był przecie człowiekiem prawym, w ostatniej zaś woli, dla biednych i uczącej się niezamożnej młodzi, hojne zapisy poczynił. O życiu jego bardzo wielu pisało; między innymi Fuessli, Dlabacz, Jäck, a ostatecznie za tamtymi G. K. Nagler (Neues allgemeines Künstler-Lexicon, München 1839 VII, 214-216). Z powyższego treściwego zarysu jego żywota, okazuje się, iż rodem będąc węgier, ciągle we Włoszech Niemczech bawił i tamże pracował; iż w Polsce ani był urodzony, ani nigdy nawet czasowo nie przebywał: tyle tylko, że dla polskiego królewicza w Rzymie malował. Chęć przeto przywłaszczenia go sobie jako polaka, tak dalece byłaby nam niewłaściwą, jak jest dla Niemców śmiesznością wywodzenie, iż Kopernik był niemcem.
Pierwsza pani Klementyna Hofmanowa z Tańskich, w podróżach po Niemczech dla dzieci napisanych (Opis przejazdu przez Niemcy w listach, Lipsk 1844 str. 109-110), wspomniała że Kopecki jest polakiem w Korsuniu urodzonym. Powtórzył tę wiadomość pan S. w Przeglądzie Naukowym Warszawskim z r. 1845 II, 577, twierdząc za panią Hofmanową, że Jan Kopecki jest nasz współziomek, w Korsuniu, przedtem miasteczku dziś wsi nad rzeką Rosią leżącej, r. 1667 urodzony. Żałowac przychodzi, iż tak pani Hofmanowa jak pan S nie wskazali źródła, zkądby o tem pochodzeniu Kopeckiego dowiedzieli się, gdyż przezto wątpliwość co do malarza tej nazwy byłaby może od razu rozjaśnioną.
Atoli w galleryi króla Stanisława Augusta znajdował się bardzo pięknie wykonany portret, słynnego wówczas w Warszawie jubilera Dotlingera czy raczej Dinglingera (i w Dreźnie za Augustów byli tego nazwiska jubilerowie wielce sławni), przez malarza nazwiskiem Kopeckiego malowany. Przedstawiony jest w sukni ciemnej, futrem wyłożonej, i czapce futrzanej. Kiedy po elekcyi król Stanisław miał być koronowany, ów Dinglinger otrzymał polecenie zrobienia do tego obrzędu insygniów, braknące zaś elektowi klejnoty, własnemi na czas zastąpił. Król lubiący posiadać wizerunki osób bliżej mu znanych, lub którym był obowiązany, kazał odmalować portret jubilera, i takowy w galleryi swej zamieścił. Później przeszedł on na własność księcia Józefa Poniatowskiego, a w galleryi jego przez starego dworskiego bywał okazywany, jako dzieło krajowego malarza Kopeckiego, który mu był osobiście dobrze znany. Następnie portret ten nabyty został przez generała Ksawerego Kosseckiego, i obecnie w szacownym jego zbiorze obrazów znajduje się. W galleryi kasztelana Józefa lir. Ossolińskiego był inny przez tegoż artystę malowany portret, równie pięknie wykonany, jakiegoś rzeźnika z Pragi, z którym pozostawał malarz w stosunkach przyjaźni, i u niego nawet miał na Pradze mieszkanie. Ma na głowie dużą futrzaną czapkę, a z ogromnej fajki tytuń pali. Portret ten takoż nabyty został przez gen. Kosseckiego, i do celniejszych obrazów jego zbioru należy. Wiadomości powyższe w pamięci osób współczesnych przechowane, iz ust ich pochodzące, zdają się dowodzić, że w początkach już panowania Stanisława Augusta, był w Warszawie artysta wielce znamienity, nazwiskiem Kopecki. Że to nie mógł być ów węgier Jan Kopecki widoczną jest rzeczą, gdyż tamten roku 1666 zrodzony, w późnej starości, roku jeszcze 1740 zszedł był z tego świata. Musiał być więc inny, polak, może urodzony w Korsuniu, bo wszakże i rodzina imienia Kopeckich osiadłą jest w kraju naszym. Gdy tedy dwa jego dzieła w Warszawie dziś widzialne, niepośledniego odznaczają artystę: godną byłoby rzeczą wykrycie dalszych wiadomości o jego życiu, gdzie i pod kim tak się usposobił, co się z nim dalej stało, i jakie inne wykonywać mógł obrazy. To co o nim i o jego pracach dowiedzieć się zdołałem, z opowiadania jedynie współczesnych było wyczerpane; gruntowniejszych trzebaby jeszcze dowodów. Ogłaszając com wyśledził (Biblioteka Warsz. z r. 1847 II, 371-376 Wspomnienie o dwóch malarzach Kopeckich, jednym rodem węgrze, innym polaku), wynurzałem życzenie ażeby kto wiadomość tę uzupełnić zechciał; a tak dziedzina sztuk pięknych krajowych wzbogaconą zostałaby o jedno znakomite, lubo niewiadomo dla czego, w ukryciu dotąd zostające imię. Wszakże dalsze moje dochodzenia w tym względzie nic nowego pozyskać nie potrafiły. Przydać tu jeszcze nie od rzeczy będzie, z powodu wzmiankowanych insygniów koronacyjnych króla Stanisława Augusta, co o koronie powiada współczesny świadek biskup Adam Naruszewicz: „Król Imć panujący Stanisław August był ukoronowany koroną bolesławowską oryginalną, której wizerunek widzieć na obrazie Bolesława Chrobrego w pokoju marmurowym zamkowym, od rzeczonego króla Imci odnowionym, i obrazam i królów ozdobionym. Ażeby zaś ta korona była do wymiaru głów następców przydatna, sporządzić ją rozkazał tym sposobem, aby się ścieśniać i rozszerzać mogła. (Hist. Nar. Polskiego, wyd. Mostowskiego VII, 388; przypisek o koronach polskich).
Przyszedł na świat w Iglau w Morawii dnia 19 grudnia 1763 r. W młodym wieku sprowadzony został do Krakowa przez wuja swego malarza Estreichera Dominika, u którego w sztuce malarskiej uspasabiać się zaczął. Następnie udał się do Warszawy i wstąpił do pracowni M. Bacciarellego, pod okiem którego dłuższy czas się doskonalił. Król Stanisław August, umiejący zachęcać młodych artystów, widząc usilność Kopffa, udarował go medalem ze swem popiersiem. R. 1790 wrócił J. Kopff do Krakowa, a odtąd osiadłszy w tem mieście, trudnił się dawaniem prywatnych godzin rysunków malowania, a sam malował portrety olejne i miniatury na słoniowej kości, niemniej niekiedy obrazy przedmiotów historycznych; atoli w malarstwie miniaturowem największą okazał zdolność.
Celniejsze jego obrazy są: hołd trzech króli; obraz malowany w Warszawie r. 1789. - Koryolan z matką. - Sardanapal i Arbaces. - Elpinika. - Lede. - Od r. 1822 często przebywał w Galicyi, malując tamże portrety. Umarł w Krakowie po krótkiej chorobie dnia 25 kwietnia 1832 r.
W pracach swych był zawsze usilnym, a w sztuce wielce zamiłowanym. W życiu prywatnem łagodny, przyjacielski, uprzejmy; ztąd też lubiony i szanowany. Dwa razy wstępował w związki małżeńskie.
Wzmiankuje o nim Nagler VII, 142, zowiąc go Janem Wincentym; powiada zaś, ze przed przybyciem do Polski, przebywając po różnych miastach niemieckich, malował portrety i przedmioty historyczne. Lecz to jest wyraźnym błędem: gdyż Kopff dopiero w Krakowie zaczął uczyć się sztuki. Zresztą wiadomość o nim Naglera we wszystkiem jest niedokładna i mylna.
Malarz udzolniony z czasów króla Augusta II, W Bochni w kościele parafialnym w wielkim ołtarzu jest ładny jego obraz S. Mikołaj, z podpisem i rokiem 1719. W tymże kościele są i inne jego roboty, zdarzenia z żywota Sgo Stanisława.
Zapewne z rodziny lub może potomek poprzedniego. W Chrzanowie w Krakowskiem w kościele w wielkim ołtarzu jest jego obraz S. Mikołaj; w ołtarzu zaś bocznym S. Anna, obraz malowany r. 1825. Oba te dzieła są nie złej kompozycyi i wykonania. Jego portret olejny Józefa Bieżyńskiego, w stroju polskim i herbem Ślepowron, dobrze malowany, nosi napis: „Józef Bieżyński z Konegondy Święcickiej Sędzionki Piotrkowskiej urodzony. Dóbr Gór Mokrych, Suchych, Borowy, Grabowca, pomiędzy innemi dziedzic, Starosta Peryosławski w dniu 3 Grudnia R. P. 1817 malowany. "Podpis malarza z tyłu obrazu: „J. Kornecki Mai. w Kielcach 1817.“
J. Kornecki umarł około r. 1836.
Malarz z czasów panowania Stanisława Augusta.
Jego portret X. Stefana Łuskiny jezuity, spowiednika niegdyś króla Stanisława Leszczyńskiego, rektora kollegium warszawskiego, redaktora gazety Wiadomości Warszawskie, ♰ 1793 r. był w zbiorze króla Stanisława Augusta, miara cali 33-26, cena w spisie czerw. zło. 6.
Urodzony roku 1793 ze Stanisława posła Podolskiego, Sędziego Trybunałów Marszałkowskich i Józefyj z Wisłockich, pobierał nauki w Liceum Warsz., a w zamiłowaniu do sztuki uczył się rysunków od Zygmunta Vogla, tudzież malowania kwiatów od Franciszka Bruder. Wstąpiwszy w szeregi wojskowe, odbył wyprawę wojenną z r. 1812 przy bracie Generale Xawerym Kosseckim. Następnie poszedł do służby cywilnej w Radzie Stanu, mianowany Vice-Referendarzem. Umarł na suchoty r. 1819.
Malował akwarellą, powiększej części kwiaty.
Brat starszy poprzedniego, przyszedł na świat r. 1784. W młodych latach kończąc wychowanie w Dreźnie, nabył tu zamiłowania do malarstwa, w którem się niepoślednio uzdolnił. Za powrotem do Warszawy wszedł do wojska: w niem przechodząc stopnie, odbył z odznaczeniem wszystkie wojenne wyprawy od r. 1806 do 1814, a umarł roku 1825 Pułkownikiem Dowódzcą 4-go pułku strzelców konnych. Był kawalerem krzyża wojskowego Polskiego, Urzędnikiem Legii Honorowej Francuzkiej, kawalerem orderu Połączenia Hollenderskiego, tudzież Włoskiego Żelaznej Korony.
Rysował piórem i sepią z wykończeniem niepospolitem. Piękna tego rodzaju praca jego Venus z amorkiem, dochowuje się u rodziny.
Zostawił po sobie znaczny zbiór rycin i rysunków. Gdyby M. Kossecki poświęcił się był sztuce wyłącznie, twierdzić można że byłby wyszedł na znamienitego artystę.
Generał wojsk rzeczypospolitej polskiej i naczelnik roku 1794. Urodzony dnia 12 Lutego 1746 r, w Mereczowszczyźnie majętności rodzicielskiej, w wojew. brzesko-litewskiem, parafii Kossowskiej (jak świadczy autentyczna metryka), zmarły w Solurze w Szwajcaryi d. 15 Października 1817 i., pochowany w katedrze krakowskiej w grobach królewskich.
Jest to rzeczą wiadomą, że T. Kościuszko w samotnych życia chwilach oddawał się rozrywce tokarstwa i snycerstwa: różne tego rodzaju jego wyroby ze słoniowej kości i drzewa przechowywane są u wielu osób, jako cenne po znakomitym mężu pamiątki. W zbiorach puławskich były jego piękne wyroby ze słoniowej kości w niewoli wykonane. Na tabakierce przez niego wytoczonej, a generałowi Lipskiemu podarowanej, umieścił małą mozaikę własnego ułożenia. Lecz i sztuka malarska nie była mu obcą. Robił krajobrazy i widoki architektur, akwarellą: dwa takowe znajdują się w Warszawie w posiadaniu P. Ignacego Rzońcy, przedstawiające widoki budowli starożytnych i nowszych Rzymu; na jednym z nich jest podpis fecit Kościuszko, na drugim zaś T. Kościuszko fecit. Przytacza Eust. hr. Tyszkiewicz w listach o Szwecyi (Wilno 1846 II, 35), iż w czasie pobytu Kościuszki w Szwecyi r. 1797, zawarł był znajomość z pewnym obywatelem niedaleko Gothenburga, w którego domu często przebywając, odmalował na pamiątkę rodziny jego portrety, a te po dziś dzień są tamże z poszanowaniem zachowane i okazywane.
Będąc w Ameryce, bawił się robieniem portretów osób bliżej mu znajomych. Znany jego sztych popiersia Tomasza Jeffersona prezydenta Stanów Zjednoczonych, z podpisem: Thomas Jefferson a philosopher a patriotę and a Friend. Dessine par son ami Tadee Kościuszko, et grave par M. Sokolnicki. Z tegoż rysunku sztychował na stali Antoni Oleszczyński r. 1829.
Urodzony w Krakowie, w Warszawie zamieszkały, malował miniatury i robił je w znacznej ilości, które pod względem sztuki bardzo są wartości rozmaitej. Pochodziło to podobno ztąd; iż Kosiński zwykł był trzymać przy sobie młodych malarzy, których wiele dla siebie zatrudniał, dając im przygotowywać lub dokończać własne roboty. Tak byli przy nim A. Blank, J. Łukaszewicz, Wojniakowski. Król Stanisław August mianował był J. Kosińskiego malarzem swoim nadwornym, i obdarzył go medalem merentibus (Kuryer warsz. z r. 1821 Nr: 79).
Z jego miniatury Marcina Molskiego brygadyera, wierszopisa, ♰ w Warszawie 13 Kwietnia 1822 r. licząc lat 71 wieku, sztychował C. Gröll, Z innej Księcia Józefa Poniatowskiego gen. dywizyi, ministra wojny księstwa warszawskiego, sztychowali w Dreźnie 1809 r. J. Schumann i A. Riedel. W zbiorze miniatur J. Kosińskiego znajdujących się u piszącego, są między innemi portrety Józefa Grassego, Kazimierza Wojniakowskiego i samego malarza.
J. Kosiński umarł w Warszawie wdowcem d. 1 kwietnia 1821 r.; mając lat 68.
S. Ciapmi, bibliogr. critica 1839 II 258, powiada iż Kosiński zwiedzał Włochy.
Amator rysownik, brat Józefa, rodem z Krakowa. Ukończywszy nauki w tamecznej akademii, w młodym bardzo wieku wszedł do wojska polskiego; następnie służył jako oficer w legionach polskich we Włoszech, a potem znowu w wojsku polskiem w którem odbył wszystkie ówczesne wyprawy w Polsce, Prusach, Hiszpanii, Niemczech i Rossyi. W nich dosłużył się godności barona cesarstwa francuzkiego i stopnia pułkownika dowódcy pułku 16-go piechoty liniowej. Roku 1817 dla słabości zdrowia wyszedł z wojska i odtąd utrzymywał się z pensyi emerytalnej. Żył w stanie bezżennym, umarł w Warszawie d. 19 maja 1835 r., mając lat 59, pochowany na cmentarzu powązkowskim.
M. Kosiński bawił się rysowaniem ołówkiem i kredą portretów znajomych osób i przyjaciół, z których niektóre dawał do litografowania L. Letronnowi. Próbki jego zdolności widziano na wystawie sztuk warszawskiej z r. 1823.
Malarz krakowski, o którym pod r. 1651 wspominają akta radzieckie tego miasta.
O tym malarzu wspominają akta cechowe Krakowskie już pod rokiem 1634. Uczony archeolog J. Łepkowski wynalazł w księdze dokumentów wsi Spytkowic (ad Zator), iż około roku 1644 Łukasz z Bnina Opaliński Marszałek Nadworny dziedzic wsi rzeczonej, polecił Stanisławowi Kosteckiemu wykonanie malowań ściennych i do ołtarzów w kościele tejże wsi. Wnosić wypada, ze malarz ten musiał posiadać wyższą biegłość, kiedy przez tak zamożnego a światłego pana używany bywał.
Uczeń M. Bacciarellego, malował przedmioty historyczne i krajobrazy. W zbiorach uniwersytetu warszawskiego był jego rysunku czerwoną kredą portret Adama Stanisława Naruszewicza.
Ojciec jego pochodził z Litwy, a różnemi losu kolejami dostał się do Krakowa, gdzie się ożenił. Tutaj przyszedł na świat Łukasz dnia 17-go Października 1778 r. Oddany w młodocianych latach na naukę do pewnego drukarza kart, odbył następnie wędrówkę czeladniczą po Czechach i Niemczech. Wróciwszy do Krakowa, udał się r. 1799 do swojego wuja Kaspra Szybalskiego czyli Szybala Bernardyna w Piotrkowie, który go do malarstwa sposobił, a widząc w nim po temu zdolność i ochotę, oddal go do jakiegoś malarza w Krakowie. Przy nim uczył się znowu lat parę, poczem własną pilnością wykształcał się w przyjętym zawodzie. Ożeniwszy się wcześnie, obarczony liczną rodziną, pracować musiał ciężko na jej utrzymanie. W cierpkiej a nieprzerwanej walce z niedostatkiem, trudnem było mu oddawanie się swobodniejszej pracy, zdolności jego rozwinąć iw sztuce odznaczyć mogącej. Lat kilkanaście był dekoratorem Krakowskiego teatru; obok zaś podrzędnych robót pokojowych, które dla powszedniego chleba podejmować był zmuszony, malował nie bez zalety widoki i krajobrazy. Roku 1827 wykonał dla kosmoramy liczne widoki Krakowa i jego okolic. jako to: wezbranie Wisły r. 1813, zamek, rynek, plac Szczepański, rybaki nad Wisłą z widokiem Karpat, mogiłę Kościuszki, Ojców, Pieskową Skałę, kopalnie Wielickie w różnych jej wnętrza oddziałach i ciekawszych szczegółach. Stargawszy siły ciągłą i mozolną pracą, zakończył życie w Krakowie dnia 19-go Lipca 1845 roku.
Roku 1780 malował wewnątrz kościół w Brozie nie daleko Ryczywołu. (X. J. G. Broza w Pamiętniku Religij. zr. 1850 XIX, 391). Więcej o tym malarzu nic się nie wie.
Zwany szwedzkim, le Suedois, dla odróżnienia od innych tejże nazwy artystów. Malarz portretowy wyższego uzdolnienia, który w drugiej połowie XVIII wieku nabył sławy w Szwecyi. Był professorem akademii sztokholmskiej, a umarł tamże r. 1792. Że jakiś czas bawił w Warszawie na dworze króla Stanisława Augusta, nie może ulegać wątpliwości, kiedy pędzla jego tyle jest współczesnych osób tutejszego kraju wizerunków. Pisany bywa niekiedy Craffl i Craft, lubo mylnie. Nazwy tej Krafft jest wszakże kilku innych malarzy, z którymi tegoż mięszać nie wypada, jako też z Antonim Graff portrecistą niemieckim:
W galleryi króla Stan. Augusta były obrazy jego następujące, pewnie w Warszawie malowane.
1. Marya Teressa z hr. Kinskich księżna Poniatowska, księcia Andrzeja żona. Owal, miara cali 23-18, cena w spisie czer. zło. 25.
2. Izabella księżna Lubomirska z książąt Czartoryskich marszałkowa w. kor.; kopia z Roślina, owal. Miara cali 23-19, cena czer. zło. 50.
3. Taż sama, inny portret. Miara cali 23-19; cena czer. zło. 30.
4. Izabella księżna Czartoryska z Flemingów, w sukni dworskiej, miara cali 27-22, cena czer. zło. 50.
5. Pani Potocka z Ossolińskich, krajczyna w. kor.; owal. Miara cali 23-19, cena czer. zło. 30.
6. Ignacy hr. Krasicki, biskup warmiński. Miara cali 28-23, cena czer. zło. 50.
7. Tenże, owal. Miara cali 27-22, cena czer. zło. 25.
8. Pani Bielińska marszałkowa w. kor. Miara cali 29-25.
9. Konstanty Felicyan Szaniawski biskup krakowski. Miara cali 38-26.
10. Michał książę Poniatowski, biskup płocki, brat królewski. Miara cali 39-32, cena czer. zło. 40.
11. Antoni Albertrandi, malarz. Miara cali 13-11 cena czer. zło. 15.
12. Baron Früsch, portret oryginalny. Miara cali 31-26, cena czer. zło. 30.
13. Gustaw III król szwedzki. Miara cali 60-46, cena czer. zło. 150.
14. Tenże, kopia. Miara cali 32-23, cena czer. zło. 36.
15. Syn jego, książę następca tronu szwedzkiego; kopia. Miara cali 32-23, cena czer. zło. 36.
16. Portret jakiegoś niemca. Miara cali 24-28, cena czer. zło. 6.
17. Sylen trzymający koszyk z winogronami, w towarzystwie dwóch bachantek; kopia. Miara cali 69-48, cena czer. zło. 15.
18. Dziewczynka niosąca klatkę pod ramieniem. Miara cali 19 1/2-15, cena czer. zło. 10.
19. Judyth z głową Holofernesa w ręku, kopia. Miara cali 59-48, cena czer. zło. 50.
20. Prometeusz rozdzierany przez sępa. Miara cali 90-67, cena czer. zło. 60.
21. Koncert S. Cecylii z aniołami. Miara cali 43-54.
22. Portret żydówki Czajka. Miara cali 31-23. Był w pałacu kozienickim.
23. Portret żydówki Elia. Miara cali 31-23. Był w pałacu kozienickim.
24. Adam i Ewa, malowane na drzewie. Miara cali 26-20. Był takoż w mieszkaniu królewskiem w Kozienicach.
W zbiorze Ignacego hr. Krasickiego arcyb. gnieznieńskiego były jego pędzla obrazy następujące, jak to wyraża spis tego zbioru drukowany z r. 1845:
25. Stanisław August król, portret oryginalny, owal. Miara cali 23-20.
26. Tenże, po kolana. Miara cali 54-36.
27-34. Ośm obrazów oryginalnych, przedstawiających młodzieńców różnych narodów, owale równej wielkości, miary cali 19-16:
Młodzieniec z bębnem, który przedziurawił.
dtto w kapeluszu na głowie, a przed nim talerz z pokarmem.
dtto z głową obwiniętą chustką, przed nim czarka.
dtto z książką pod pachą, w ubiorze polskim.
dtto czytający.
dtto z głową spartą na ramieniu lewem.
dtto śpiący.
dtto rysujący.
(Wzmianka o nim u G. K. Naglera VII, 156).
Żył w Warszawie w drugiej połowie 18-go wieku. Malował scenę historyczną z roku 1794. Kopia takowej, tuszem na dużym arkuszu jest w Krakowie w posiadaniu P. Żegoty Pauli, a nosi podpis:,.Dedie au Conseil Supreme par son tres humble et tres obeissant serviteur Jean Kraus demeurant á la nouvelle ville chez Maybaum Nro 330.“
Gw. Pawlikowski (Czasopism Lwowski 1829 III, 104), wzmiankuje go jako rytownika pracującego w Warszawie przy końcu 18-go wieku.
R. 1486 przyjął prawo miejskie w Krakowie. Stencel Croker moler jus habet, et literam non indiguit. (Z akt miejskich, A. Grabowski, Skarbniczka str. 41).
Urodzony w Zamościu, tamże otrzymawszy pierwsze wy chowanie, przeniósł się następnie do Warszawy celem kształcenia się w zawodzie malarskim. Józef Głowacki i Antoni Sachetti byli jego w sztuce przewodnikami; pracowity, gorliwy, zamiłowany w sztuce, przytem człowiek skromny, spokojny i cichy, oddawał się z całym zapałem przyjętemu powołaniu, rozwinął też niepospolicie pilnością zdolność wrodzoną. Śmierć przedwczesna przerwała dalsze jego w sztuce postępy, gdy pozostałe po nim prace rokować dozwalały z ciągiem doskonalenia się artystę znamienitego. Umarł w Warszawie licząc lat 33 wieku, w dniu 8 stycznia 1850 r., pochowany na cmentarzu powązkowskim.
Malował olejno i al-fresco, kompozycye historyczne kościelne i portrety; atoli w malowaniu al-fresco więcej prac podejmował i większe okazał uzdolnienie. Z obrazów jego olejnych celniejsze są:
Pięć obrazów ołtarzowych do kościoła parafialnego w Bedlnie: Pan Jezus ukrzyżowany, S. Antoni Padewski, Opieka Ś. Józefa, SS. Floryan i Roch, Matka Boska z dzieciątkiem Jezus.
S. Jan Chrzciciel dla XX. Emerytów w Łowiczu.
Zwiastowanie.
S. Marcin biskup, malowany na blasze.
S. Tekla.
Nadto malował portrety.
W robotach al-fresco użyty był początkowo przez prof. Marcina Zaleskiego przy odnawianiu malowań ściennych X. Walentego Żebrowskiego w kościele XX. Bernardynów w Warszawie; następnie powierzone miał sobie przez XX. Missyonarzy warszawskich, u których zamieszkiwał, przyozdobienie korytarzy klasztornych, przedsionka zakrystyi i refektarza malowaniami ściennemi. Ta główna a zaletnie odznaczająca się praca malarza, mało co przed jego śmiercią ukończona, przedstawia na korytarzach, w piętnastu obrazach sufitowych, zdarzenie z życia i czyny S. Wincentego a Paulo założyciela zgromadzenia missyonarskiego, jako to: miłosierdzie Świętego od dziecinnego wieku, niewola jego w Tunecie, przyjęcie więzów z miłości bliźniego, nadanie, reguły zgromadzeniu Missyonarzy i sióstr Miłosierdzia, opowiadanie słowa Bożego na missyach, zakładanie seminaryów, rozesłanie kapłanów zgromadzenia, na missye zamorskie, opieka starców i niedołężnych, ochrona podrzuconych dziatek, zakładanie szpitali, opatrywanie rannych na pobojowiskach, w radzie królewskiej, zajadający, zgon S. Wincentego, uwielbiony w Niebie, cudotwórca w Niebie. W refektarzu cztery obrazy na suficie przedstawiające: Nakarmienie cudowne przez Chrystusa Pana pięciu tysięcy ludzi, przypowieść Chrystusa P. o szacie godowej, bogacz i łazarz, Magdalena na uczcie u Faryzeusza u nóg Chrystusa. W przedsionku zakrystyi trzy główne obrazy na suficie: Raj ziemski, Mojżesz na górze Sinai, rozesłanie Apostołów; w mniejszych medalionach Dziesięcioro przykazania Bożego; na ścianie zaś przy wchodzie do presbitoryum, na szaro, Wizerunek wielkości naturalnej Jana Gwalberta Perboar kapłana Missyonarza, urodzonego we Francyi r. 1802, który opowiadając wiarę Chrystusową w Chinach śmierć męczeńską d. 11 września 1840 r. poniósł. Nadto tamże wiele stosownych do miejscowości malowań na szaro, pod względem sztuki wysokich zalet.
(Wspomnienie o nim pozgonne w Kuryerze warsz. z roku 1850 Nr. 12).
Malarz i sztycharz, przyszedł na świat w Szczecinie r. 1733; początkową naukę otrzymał od Tomasza Kubera, później udał się do Drezna gdzie doskonalił się dalej pod Dietrichem i Hutinem. Roku 1756 miał przybyć do Polski, szukając tu zajęcia jako malarz portretów. Gw. Pawlikowski twierdzi, iż w malarstwie doszedł wysokiego stopnia doskonałości, a w Warszawie dużo pracował. Następnie bawił jakiś czas na Pomorzu, iw mieście rodzinnem Szczecinie malował wiele. W końcu około roku 1768 udał się do Berlina, gdzie został professorem rysunków w Akademii sztuk, i tutaj umarł r. 1791.
Malował olejno, akwarellą i pastelami portrety, krajobrazy, obrazy rodzajowe, sceny wojskowe; przytem sztychował nie mało.
Pisany bywa takoż Kriger.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 348. - G. K. Nagler VII, 183. - Gw. Pawlikowski, Czasop. Lwo. 1829. III, 104).
Malarz krakowski, wspominany często w aktach radzieckich tego miasta, gdzie nazwisko jego rozmaicie bywa pisane: Krulilo, Kruthilo, Krutile, Krutimol. Roku 1539 był starszym zgromadzenia malarzy, Jan Krutimol, ks. Nr. 3, 14, str. 140. Był nim również r. 1543, ks. Nr. V. 16 str. 175; i r. 1544, ks. V. 16 str. 515. Wspominany pod rokiem 1545, ks. Nr. 6-17. Tegoż roku malował obraz ołtarzowy do kościoła Ś. Marka, którego wartość sprawdzali starsi cechu malarskiego: A. D. 1545 fer. 4-ta intra Ost. Corp. Christ. Ad instantiam seniorum Fraternitatis S. Marci, debent seniores pictorum aestimare imaginem Altaris ad S. Marcum, par Joannem Krutilo pictorem factam, atque vicissim hic coram officio referre hujusmodi aestimationem. Akta radzieckie z tego roku, str. 72. Roku 1550 był jeszcze starszym cechu malarzy, ks. 8- 19 str. 230.
U nas pisano go Krieger, lecz jak zauważa Nagler, wielu niemieckich artystów tej nazwy pisani byli zarówno Krieger lub Krüger, a zdaniem jego ta ostatnia pisownia ma być właściwsza (VII, 174).
Fryd. Chryst. Kruger lub Krieger, przyszedł na świat r. 1774 w Zeucha pod Forsta; młodość spędził w niedostatku, a lubo zdawał się zrodzonym być dla sztuki, musiał przecie zacząć od krawiectwa. Został obywatelem swego miasta i majstrem, a dopiero wtedy mógł rozwinąć w sobie zaród zamiłowania sztuk pięknych. Porzucił więc rzemiosło, udał się do Drezna i tutaj od r. 1800 zaczął się doskonalić w malarstwie. W początkach robił pastelami, lecz później wziął się do robót olejnych. Czasy wojenne twarde były dla niego, musiał po różnych miastach szukać zarobku na swe utrzymanie. Wtedy to przybył i do Warszawy, gdzie już był r. 1815 a bawił do r. 1817, w którym do Saksonii odjechał. Zdaje się iż w Warszawie miał pewną wziętość: malował portrety i przedmioty historyczne, kościelne i świeckie, robiąc olejno, pastelami, tudzież miniatury. Jego obrazy zdobią kościół parafialny w Łękińsku po w. piotrkowskim (Kuryer warsz. z r. 1822 Nr. 70). Krüger został w Dreźnie professorem malarstwa i tu umarł r. 1832.
W czasie pobytu w Warszawie miał z sobą córkę a uczennicę swą, Linę Krüger, dotąd żyjącą, biegłą malarkę drezdeńską, która wraz z ojcem w tymże co i on rodzaju podejmowała tutaj malarskie prace.
(O nim G. K. Nagler VII, 180).
Ł. Gołębiowski (Opis Warszawy 1827 str. 95) powiada, że malował w Warszawie dla Kościoła Ś-go Krzyża obraz S go Rocha. Atoli o tym malarzu nic się więcej nie wie, a być nawet może, że Gołębiowski nazwę przekręcił, jak to w tem samem miejscu zrobił z nazwiskiem Eleutera.
Pod rokiem 1374 wzmiankują księgi radzieckie miasta Krakowa malarza mieszczanina krakowskiego Crislaw pictor, zdaje się Krzysztofa (A. Grabowski Ojczyste Spominki 1845 I, 248). Lecz więcej o nim nic nie dochowała przeszłość.
W zbiorze rysunków p. Teofila Żebrawskiego w Krakowie, znajdują się dwa rysunki, studya do obrazów kościelnych. Jeden przedstawia S. Trójcę, a podpisany: Kristoforo Silesio, drugi wyobraża chrzest Konstantyna cesarza, z podpisem: del Kristoforo de Cieszyn. Oba wykonane piórem i nieco kolorami podłożone, objawiają wielce usposobionego artystę. Miał on być uczniem Jana Chryzostoma Proszowskiego w Krakowie, zatem żył w 17-ym wieku. Może czas wykryje ważniejsze prace znamienitego malarza.
(Tygodnik Cieszyński z r. 1850 N. 3).
Roku 1526 przyjął prawo miejskie w Krakowie, przy czem dali poręczenie za nim starsi cechu malarskiego. ,,Christof de Lanckorona pictor jus habet. Pro litera fldejusserunt Seniores.“ (Za księgą Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 42).
Roku 1545 malarz Krzysztof, Cristaw pictor mieszkał w Kwartale Grodzkim, płacąc podatku stróżnego groszy 3. (Tamże, str. 43). Jest to zapewne ten sam malarz.
Kucharski ojciec był uczniem M. Bacciarallego. Syn za wstawieniem się Bacciarellego, kosztem króla Stanisława Augusta za granicę dla udoskonalenia się w sztuce wystany i pensyą opatrzony, uczynił tamże niepoślednie postępy.
Portret Michała hr. Wielhorskiego kuchmistrza w. lit., Kouarski pinxil, sztychował Macret.
W zbiorach królewskich były portrety Kucharskiego:
Księżna Czartoryska generałowa ziem podolskich, w sukni białej atłasowej, pastelami; miara cali 22-17, cena w spisie czerw. zło. 15.
Dwa portrety córek księstwa Czartoryskich; miara cali 16-12, cena w spisie obu czerw. zło. 40.
Portret własny malarza, rysunek; miara cali 6½ -6½ cena czer. zło. 5.
Były tamże i inne Kucharskiego rysunki.
Atoli dokładniejsze rozróżnienie tych dwóch malarzy ojca i syna, jak wiadomość o samychże onych imionach, bezowocnem były dotąd staraniem. S. Ciampi, Bibliogr. critica II, 258 powiada: że Kucharski (Kukarki!) zapewne syn, malarz historyczny i portretowy, doskonalił się w sztuce we Włoszech, a umarł w Paryżu.
W pałacu Wielickim Sapiehów, znajdował się w roku 1792 w pokoju bawialnym, pędzla Kucharskiego wizerunek Xięcia Józefa Sapiehy Krojczego Lit., dóbr rzeczonych właściciela, jak to wykazuje inwentarz miejscowy.
W Bruxelli w galleryi Xiążąt d’Arenbergów, w pałacu ich au petit Sablon, jest wielce ciekawy portret królowej Francuzkiej Maryi-Antoniny, malowany przez Kucharskiego syna w Paryżu, kiedy artysta jako gwardzista narodowy widywał królowę w więzieniu Tempie. Wizerunek ten małego rozmiaru, malowany na drzewie, bardzo gładkiego pędzla, przedstawia nieszczęśliwą monarchinię z zupełną wiernością a przerażającą prawdą, w okropnem położeniu w jakiem pod ten czas zostawała. Jest w sukni czarnej, na głowie czepek biały wcale biedny płócienny, po którym szalik czarny spadający na ramiona i w pasie związany; piersi okrywa prosta chustka biała płócienna, gładko założona, szpilką zwyczajną spięta. Wyraz twarzy spokojny, lecz cały ogrom nieszczęścia oddający; włosy i brwi zupełnie białe, jak wiadomo naraz w więzieniu posiwiałe.
Wizerunek ten w swoim czasie nabył od samego malarza w Paryżu Xiążę August d’Arenberg, i opatrzył go objaśniającym napisem, z tyłu obrazu do deski przylepionym. Napis ów jest brzmienia następującego:
Légende du tableau do Mr. Kocharski. Portrait de la Reine Marie Antoinette lorsqu’elle se trouvait au Temple, et tres ea-acternenl jusqu'a l'epingle mime quiferme son fichu, telle qu'elle etait habillée peu de temps avant qu’elle fut transférée du Temple a la Consiergerie.
Ce portrait etait point par Kocharski qui avait fait le portrait de cette malheureuse Princesse en 1780, il se trouvait comme garde nationale de service au Temple, y vit la Reine, la considera avec grande attention, et centre chez lui il s’occupa de la dessiner de memoire.
Il fut encore une seconde fois de service au Temple, examina de nouveau la Reine et de retour chez lui il acheva le portrait; je le tiens de Kocharski lui meme; je l’avais connu autre fois pour avoir etc peint par lui et il savait combien j’etais attache a la Reine.
Auguste Arenberg.
Ce tableau est original, il en a éte fait ensuite par Kocharski plusieurs copies et aussi par d’autres.
Okazuje się z powyższego objaśnienia, że Kucharski syn już przed rokiem 1780 znajdował się w Paryżu, a jako bieglejszy portrecista zażywał tam wyższej wziętości, kiedy w tymże roku malował wizerunek królowej Maryi Antoniny, i zapewne różnych znakomitych osób u dworu, jak między niemi Xięcia Augusta d’Arenberga. W chwilach najgorętszych rewolucyi Francuzkiej, bawiący w Paryżu, musiał należyć do gwardyi narodowej i pełnił służbę gwardzisty. Tak dwukrotnie znajdował się na służbie w więzieniu Temple, w którem trzymana była nieszczęśliwa królowa: widział ją tam, przypatrył się jej dobrze, a wracając do swego mieszkania, wykonał najwierniejszy jej portret, jaką wtedy była. Obraz oryginalny nabył od niego, znajomy dawniej i przezeń takoż malowany, Xiążę d’Arenberg. Z tego oryginału sam malarz wykonał kilka kopii, zdejmowali też podobne i malarze inni, dla wielkiej ciekawości obrazu licznym stronnikom królewskim pożądanego.
Piękny ów wizerunek Maryi Antoniny, w roku 1855 oddany na wystawę w celach dobroczynnych towarzystwa Ś. Wincentego a Paulo w Bruxelli, zwrócił uwagę znawców, obudził zajęcie, wspominały też o nim zaletnie dzienniki.
Zapiska Xięcia d’Arenberga wyraża malarza Kocharski, tak samo pisany jest w d’Arenbergow Bruxelskiej galleryi; atoli jest to prosta pomyłka pisowni cudzoziemców, gdyż nazwisko jego jest z pewnością Kucharski. O nim, jako też o jego ojcu, zbyt słabe tylko posiadamy wspomnienia. Byłoby do życzenia, ażeby bliżej o nich wiedzieć mogący, może pozostający krewni, udzielić chcieli co do żywotów i prac obu artystów wiadomości zasobniejszych.
W Krośnie na Rusi Czerwonej kościół Kapucynów malowany cały ozdobnie al-fresco przez mieszczanina Krośnieńskiego Andrzeja Kucharskiego. Żywot jego i nabycie uzdolnienia w sztuce, nie są wcale wiadome.
Malarz Warszawski z 16-go wieku. Jedyne wspomnienie o nim dochowało się w aktach miasta Starej Warszawy Ks. 526, a to że w r. 1598 już nie żył; albowiem w tym roku, feria secunda ante festum S-ti Francisci Confessoris, wdowa po nim Jadwiga z synem Pawłem przyjęli prawo miejskie.
Syn rzeczyw. radzcy stanu Tadeusza Kukiewicza, odbywał nauki w Wilnie, po których ukończeniu posłany do akademii sztuk pięknych petersburgskiej, rozwinął w niej niezwykłe do malarstwa zdolności, i zasłużonemi nagrodami uwieńczony został. Wróciwszy do Wilna zapadł na zdrowiu, a w Wekrach pod temże miastem przemieszkując, zgasi w wieku młodzieńczym r. 1842.
Piękny jego obraz widok karczmy żydowskiej w Werkach, ze sporemi figurami, znajduje się u pozostałej rodziny w Wilnie. Inny jego obraz, żydzi przemycający towary w okolicach Wilna, za który na wystawie petersburgskiej otrzymał medal, sztychowany przez Bichbois et Deroy. zamieścił w Album wileńskiem J. K. Wilczyński. Jego są litografie scen gminnych wileńskich w 6-ciu sztukach, wydane pod tytułem: Wilno r. 1840.
Malarz krakowski, Laurentius Kurcz; wspominają o nim pod r. 1578 akta radzieckie m. Krakowa, ks. A 9 str. 10.
Malarz i mieszczanin krakowski, pisany takoż Kurcz, może syn poprzedniego r. 1599 posiada! dom w tem mieście (regestra przychodów i wydatków miasta Krakowa). R. 1606 był starszym cechu malarskiego krakowskiego, o czem świadczą akta radzieckie m. Krakowa z tego roku; był nim takoż r. 1607, tez akta z tego roku str. 1129
Wspominany jest w nich jeszcze r. 1609, civiset pictor Cracov.; i r. 1610, jako starszy cechu.
Już roku 1573 wspominany jest w aktach miejskich Krakowskich, jako mieszkający w dzielnicy Kwartałem Grodzkim zwanej, Kasper Kurtz. (A. Grabowski w Biblio. Wam. z r. 1854.1, 414).
O niektórych pracach malarskich, podejmowanych z polecenia Rady miejskiej, dochowują wzmianki onej rachunki:
Roku 1593 wałował izbę radziecką, za co zapłatę w tym i następnym roku otrzymał.
Roku 1594 wypłacono mu od pozłocenia dwu bań na bronę floryanską i za dwa powietrzniki, grzywny 3 groszy 36. - Tegoż roku od pomalowania orła i pozłocenia nosa (dzioba) groszy 10.
Podobnie r. 1594 użyty był wraz z Janem Burstynem, do przyozdobienia malarskiego bramy trumfalnej i piramid, na wjazd króla Zygmunta III: „Malarzowi Kasprowi Kurczowi i Janowi Burstinowi, za farby i potrzeby do malowania tych czterech piramides, według ich ceduły grzywien 15 groszy 41. - Samym mistrzom nagrody za ich pracę grzywien 5. - Malarzowi Kasprowi od malowania herbu groszy 30."
(Z rzeczonych rachunków, A. Grabowski Skarbniczka str. 58 i 126).
W aktach jurydyki Biskupia, pod r. 1609 wspomniany jest „sławny pan Kasper malarz mieszczanin,“ jako pozywający o dług mieszczanina Biskupia. (A. Grabowski, Mozaika w Biblio. Warsz. z r. 1855. IV, 63).
R. 1610 jako starszy zgromadzenia malarzy, użyty był do szacunku ołtarza u zakonnic Ś-tej Agnieszki na Stradomiu, niemniej innych w mieście obrazów. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 61). Podpis własny który przy tem oszacowaniu położył, brzmi: Kasper Kurcz; zatem jest to właściwe jego nazwisko, i tak go też pisać wypada, nie zaś Kurc lub Kurtz, chociaż współcześnie nazwisko jego tak niekiedy przekręcano. To samo stosuje się i do Wawrzyńca Kurcza, o którym było w Tomie I, co może był ojcem, a przynajmniej krewnym Kaspra.
Przyszedł na świat w Warszawie dnia 25 kwietnia 1780 r. i troskliwością rodziców otrzymał starowne wychowanie. Odbył nauki szkolne w konwikcie XX. Pijarów w Warszawie, następnie zaś doskonalił się szczególnie w rysunkach. Wszedłszy do wojska, a r. 1808 będąc porucznikiem gwardyi nar., wezwany na professora topografii i rysunków w szkole artylleryi i inzynieryi, od r. 1809 przez lat kilka następnych na tej posadzie pozostawał. R. 1822 dnia 30 lipca śmierć go zaskoczyła, lat 42 życia liczącego; dla pięknych przymiotów duszy, powszechnie lubiony i szacowany.
Kurczyński był biegłym rysownikiem i malarzem widoków farbami wodnemi. Z robót jego tego rodzaju przytoczyć można:
Widok w Siedlcach kaplicy i grobu Aleksandry z książąt Czartoryskich Ogińskiej hetmanowej w. kor.
Widok amfiteatru to Łazienkach.
Wesele żydowskie, z wielu figurami.
Niewiasta opłakująca zmarłego więźnia.
Niektóre jego roboty były na warszawskiej wystawie sztuk pięknych roku 1819.
Malarz Krakowski, który roku 1601 malował kościół Ś-tej Anny, za co otrzymał od bractwa Ś-tej Anny zapłaty złotych 550. W tę płatnię wchodziło i pomalowanie nowego wielkiego ołtarza z drzewa wyrobionego. (Z akt miejskich, A. Grabowski Skarbniczka str. 43).
Malarz krakowski, którego akta radzieckie tego miasta wspominają wielokrotnie, pisząc go Quietanowski, Quiatanowski; wnosić można ze się zwał Kwiatonowski. R. 1532 pierwsza jest o nim wzmianka w rzeczonych aktach, ks. A. 8 str. 486; tegoż roku był starszym cechu malarskiego krakowskiego, Christophorus pictor, taż księga; wspominany Christoffer pictor pod tymże r. 1532 ks. A, 12 str. 64, 80, 95 i Christophorus Quietanowsky str. 98 i 106. R. 1537 Christophorus pictor, ks. 13 str. 243. R. 1540 starszym cechu malarskiego Christoph. Quiatanowski, ks. Nr. 3. 14 str. 64; był nim także r. 1544, ks. Nr. 5. 16 str. 415 i 515; i jeszcze r. 1548, ks. 7-8 str. 460.
R. 1543 miał on dom w ulicy Stolarskiej, jak to świadczą księgi archiwalne miasta Krakowa, gdzie jest pisany Christophor Quijatonowski (Wypisy z nich p. Ambr. Grabowskiego).
Malarz krajobrazów, bawił w Polsce i robił widoki. W gallery i willanowskiej są dwa jego dzieła:
Widok jeziora d'Agnano. Nr. 492.
Widok Olesina, letniego mieszkania hr. Potockiego Nr. 495.
Nie jest nam wiadomo czyli to jest Karol Labruzzi, malarz, rysownik i sztycharz około r. 1765 w Rzymie zrodzony, który po większej części robił krajobrazy historycznego kroju, dla żywego kolorytu w swoim czasie cenione; niemniej rysował on figury chwalone wielce i następnie sztychowane. O tym artyście pisze G. K. Nagler. VII, 226-227.
X. Stanisław Bużeński Dziekan i Officyał Warmiński Kanonik Gnieźnieński i Krakowski, w żywotach arcybiskupów Gnieźnieńskich wydanych w przekładzie Polskim w Wilnie 1852, w życiorysie dwunastego arcybiskupa Jana czyli Janika powiada (I, 70), iż w Łyskowicach znajduje się gallerya wizerunków wszystkich Arcy-biskupów Gnieźnieńskich z stosownemi napisami, że te obrazy odmalowane były za staraniem Arcybiskupa Jana Lipskiego przez malarza Ladyckiego. Klucz Łyskowicki należał do dóbr Arcybiskupstwa Gnieźnieńskiego. Że Prymas Jan Lipski umarł roku 1641, a na katedrze Gnieźnieńskiej dwa lata tylko siedział; zatem owe malowanie i życie samego Ladyckiego, około r. 1640 oznaczone być może.
Ten największej stawy w swoim czasie malarz historyczny i portretowy, bawił w Warszawie przez lat cztery, a z pobytu jego w Polsce wiele pięknych dzieł pozostało. Z tego więc powodu przy wymienieniu celniejszych, zamieszcza się takoż treściwa o życiu artysty wiadomość.
R. 1751 przyszedł na świat w Romeno niedaleko Trydentu. Uczył się naprzód u ojca Macieja, następnie w Salzburgu, a w młodzieńczym już wieku rozwinęły się w nim zarody geniuszu, tak iż wkrótce stanął na wysokim stopniu biegłości. W 20-ym roku życia ożenił się i wyjechał do Werony, gdzie większe jeszcze postępy uczynił, że wtedy już we Włoszech imię jego nabyło sławy. W dalszym czasie przenosił się do Trydentu, Werony, Insprucku, Klagenfurtu, i wszędzie licznemi robotami obrazów historycznych i portretów wsławiał się. R. 1783 przybył do Wiednia, gdzie chwała jego jeszcze większego blasku nabyła. Tu między wielu innemi robotami, wykonał dwa obrazy wystawiające rodzinę kr. Potockiego, które powszechny poklask ściągnęły. R. 1787 powołał go do Warszawy Stanisław August, a do r. 1791 bawił w Polsce, przyjęty przez króla z odznaczeniem i często w pracowni odwiedzany. Zaczął tu prace swoje od portretu królewskiego, który mu nie tylko monarsze wynagrodzenie pieniężne, lecz i wielkiej wartości tabakierę przyniósł. Wkrótce możni panowie ubiegali się O jego roboty: między innymi malował marszałka w. lit. biskupa krako. Sołtyka, hetmana Bronickiego w wielkości naturalnej. R. 1791 wyjechał do Rossyi, i już więcej do Polski nie wróciwszy, osiadł następnie w Wiedniu, gdzie z nieprzerwanem wzięciem bardzo wiele do późnych lat pracował, mnogich nagród i zasłużonych zaszczytów dostąpił. Zszedł z tego świata w temże mieście w początku r. 1830.
Lubo Lampi obrał sobie za główny przedmiot malowanie portretów, w których takiej doskonałości doszedł, iż w nich wskazany być może za wzór dobrego smaku; przecie iw historycznym zawodzie posiadał wiele zdolności. Pilnem studiowaniem z natury, wykształcił się sam na wielkiego mistrza. Portrety jego są czystą naturą, silne w wydaniu charakterów, wierne w kolorycie; nie dopatrzy w nich nic takiego, co się w sztuce manierą zowie. Draperye jego traktowane ze smakiem, w rozmaitych strojach osób zachowana stosowność.
Portrety jego wykonane w Polsce.
W galleryi króla Stan. Augusta były:
1-3. Stanisław August, w szlafroku zielonym. Miara cali 32-25, cena w spisie cz. zło. 60. Ten wizerunek powtarzać musiał malarz kilkakrotnie; jeden jest up. Tomasza Orsettego w Warszawie.
Ludwika z Klejstrów hr. Zybergowa, wojewodzina brzesko-litewska f w Warszawie dnia 1 listopada 1816 r. Cali 32-25, cena w spisie cz. zło. 50.
Niewiasta karmiąca dziecko. Cali 30-22, cena zło. 60.
4. Stanisław August król, inny portret od poprzedniego (J. G. Meusel I, 547).
5. Michał Jerzy Wandalin Mniszech, marszałek w. kor. ♰ dnia 15 marca 1806 r. U hr. Mniszcha w Wiszniowcu (Opis galleryi tamecznej w Wizerunkach.... Wilno 1836 III. 153). Może z niego lub innego tego Mniszcha portretu Lampiego, sztychował V. Kieninger.
6. Branicki hetman, wielkości naturalnej (ale niewiadomo który?).
7. Marszałek w. lit. (zapewne Ignacy Potocki).
8. Księżna Ogińska z Lasockich, w całej postaci wielkości naturalnej.
9. X. Kajetan Ignacy Sołtyk, biskup kijowski, potem krakowski (♰ 30 lipca 1787 r. w Kielcach); sztychowany przez F. Johna 1792 r.
10. X Kajetan Sołtyk, sekretarz duchowny w. kor.; po kolana, siedzi na krześle, pióro w ręku. Miara cali 32½-53. Dwukrotnie, u rodziny iw zbiorze p. K. Hoppen w Radomiu. Z tego sztychował F. John w Warszawie 1791.
11. Stanisław Sołtyk brat poprzedniego, w stroju hiszpańskim. Dwukrotnie, u rodziny i u p. Hoppen w Radomiu.
12. Karolina Sołtykowa z książąt Sapiehów, pierwszego ślubu Potocka ♰ w Chlewiskach dep. radomskim d. 18 czerwca 1814 r. licząc lat 54. Miara cali 25 1/2-33. U pana Hoppen w Radomiu.
13. Inny portret tejże, w czepku na głowie, w szalu ponsowym, jest w Plancie w sandomirskiem up. Ludwika Łempickiego.
14. Stanisław Małachowski, marszałek sejmu czteroletniego; kilkakrotnie, jeden z tych portretów jest u hr. Wincentego Krasińskiego w Warszawie. Sztychowany przez F. Johna z napisem: „przyjaciel ludu.”
15. Michał Ossowski, sztychował F. John.
16. Stanisław Szczęsny Potocki, wojewoda ruski, generał artylleryi kor. Był w Tulczynie.
17. Żona tegoż. Tamże.
18. Julia hrabianka Potocka, siostra Stanisława hr. Potockiego prezesa senatu i ministra. W galleryi wilanowskiej Nr. 488.
19. Niewiasta z psem, portret. Był w galleryi hr. Joz. Ossolińskiego w Warszawie.
20. hr. Walicki. Był w Wilnie (Dziennik Wil. z r. 1820 H, 362).
21. Czyż general, w stroju hiszpańskim. U pani Fontanna w Warszawie.
22. Ludwik Starzyński rotmistrz kawaleryi naród., w stroju hiszpańskim. U syna w Zaincach na Podolu pow. latyczowskim.
23. Barbara z Bielińskich Kossowska podskarbina kor. (owal). U p. Jahołkowskiego w Warszawie.
24. Stanisław hr. Ledóchowski. U córki gen. Albertów.
25. Aleksander hr. Potocki, w młodym wieku, włosy pudrowane. Owal. Jest w galleryi wilanowskiej.
Portret króla Stanisława Augusta sztychowany był dwukrotnie: przez F. Johna 1790 i przez J. Pichlera, zdaje się z innego portretu Lampiego.
(Wiadomość o nim obszerna u G. K. Naglera VII, 2 55- 257. - Wspomnienie o pobycie w Warszawie w J. G. Meusel, Teutsches Künstlerlexikon.... Zweite Ausgabe. Lemgo, 1808, 8° 547. - Atanazy hr. Raczyński, Historie de l'art modern en Allemagne. Paris 1839 II, 563).
Syn młodszy Jana Chrzciciela sławnego portrecisty, urodził się r. 1783 w Bolzano czyli Botzen w Tyrolu. Od lat najmłodszych okazywał wielki pociąg do sztuki, sposobił się też w niej gorliwie zarówno w domu pod kierunkiem ojca, jak uczęszczając do Akademii Wiedeńskiej pod Franciszkiem Casanovą. Jakoż w dalszych jego pracach malarskich odznaczają się odbitnie obu tamtych mistrzów style: w portretach i figurach Lampiego ojca, w krajobrazach Casanovy. Bawiąc przy ojcu w Wiedniu, z woli jego ożenił się bardzo młodym; lecz znalazłszy się ztąd w najnieszczęśliwszych stosunkach, postanowił żonę opuścić za co go wydziedziczył popędliwy i twardego charakteru ojciec. Porzucił przeto Wiedeń na zawsze, i puścił się na podróże po Niemczech i do Włoch, gdzie wszędzie wiele, pracując, doskonalił się jeszcze w sztuce. Roku 1815 czy 1816 przybył do Warszawy, a wkrótce tak sobie to miasto upodobał, iż tutaj osiąść stale zamierzył; odtąd też do końca życia, z małemi wyjątkami wycieczek do Niemiec i po Polsce, w Warszawie przemieszkał. Będąc bardzo pilnym iw robocie wytrwałym, mnóstwo prac tu podejmował, kompozycji wyższych historycznych, krajobrazów i portretów, w których miał wzięcie i wielką ich liczbę wykonał. W różnych latach zwiedzał on miasta Polskie, w każdem z nich pracując: Kraków (r. 1819), Lwów, Kalisz, Lublin, Wilno; przed rokiem 1836 bawił dłużej w Wrocławiu; r. 1840 jeździł znowu do Drezna, Monachium i Berlina, na której to przejażdżce rok blizko spędził. Zawsze jednak wracał do ulubionej Warszawy, w której główne miał zamieszkanie i stałą pracownię, to w rynku Starego Miasta, to w Pałacu Łubieńskich przy ulicy Królewskiej, to w końcu w ulicy Piwnej w domu Augustyanów. R. 1852 d. 22 Lipca umarł cholerą dotknięty, pochowany na cmentarzu Ewangelickim.
Fr. Lampi był w calem znaczeniu artystą z zamiłowania, kochał sztukę nad wszystko, w starości nawet przejęty ku niej młodzieńczym zapałem; ztąd, chociaż nie raz znajdował się w niedostatku, mało oględny na korzyści, pracował zawsze jakby dla sztuki samej, nie dla powszedniego chleba. Oddany w życiu calem z poświęceniem powołaniu swemu, dostąpił w niem niezaprzeczenie wyższego uzdolnienia: biegły w rysunku, w kolorycie i karnacyi świetny, zgrabny w układzie, pełen zapału i twórczości w kompozycjach, z wprawą i łatwością pędzlem władający. Pomimo tylu zalet, wyznać trzeba, iż wiele tworów jego przy bliższem w nie wpatrzeniu się, pozostawiają jakieś uczucie niezadowolenia. Przypisać to wypada głównej artysty wadzie, zbytecznemu uleganiu popędowi wyobraźni, idealizowaniu z ujmą wprawy, z zaniedbaniem śledzenia natury; co jeżeli już razi w wielu jego portretach, tem jest wydatniejsze w kompozycjach historycznych, a szczególnie w krajobrazach. Ograniczając się tu w własnem zdaniu, przytoczymy na jego poparcie, sąd znawczy znamienitego artysty Alexandra Lessera:
„Serdeczność Lampiego zjednała mu wielu przyjaciół, charakteru był wesołego, popędliwego, czasami lekkomyślnego, lecz serce miał dobre, był litościwy dla biednych, którym wsparcia hojną ręką udzielał. Namiętnie kochał sztukę i unosił się gdziekolwiek ją napotkał, bez względu na osobistość malarza, oceniał prace jego bezstronnie, bo Lampi miał duszę prawdziwie artystyczną, tak rzadką u pospolitych malarzy, dla tego i prace jego nie tak prędko pójdą w zapomnienie ...
„Prace Lampiego były w ogóle lubione. Portrety jego były układu idealnego, wykonane w manierze ojca, jednakże czasem idealizowane z uszczerbkiem prawdy i podobieństwa; krajobrazy zaś jego były pełne utworu poetycznego, lecz brakło w nich studium natury i Lampi bardziej należy do dawnej, niż do nowszej szkoły, bo nie postępował z pojęciami sztuki, która olbrzymim krokiem w Europie się rozwija, dla tego nie zadawalniał zawsze prawdziwych znawców. Nikt jednak odmówić nie może wielu jego dziełom zapału cechującego tylko prawdziwych artystów."
Twory Fr. Lampiego w największej części znajdują się dziś w Warszawie, po domach prywatnych, a zwłaszcza u przyjaciela malarza P. Heintze fabrykanta ram; niektóre z nich widywane bywały na Warszawskich wystawach sztuk pięknych, jak to r. 1838 i 1841. Podajemy tu wykaz co znamnienitszych, o ile się je widzieć udało:
1. Matka Boska z dzieciątkiem Jezus, obraz dużego rozmiaru, na wzór obrazu Rafała Mengsa. U pani Reschke w Warszawie.
2. S-ta Magdalena, z oświetleniem od lampy. Zakupiona przez Kunstverein Wrocławski.
3. Miłość macierzyńska.
4. Piotr W. na morzu podczas burzy, sam rudlem kierujący. Puszczony na loteryę i wygrany do Rossyi.
5. Chrystus błogosławiący dzieci; dużego rozmiaru, pomysłu oryginalnego, w kaplicy Kadetów w Brześciu Lit
6. Nimfa leśna przy świetle xiężyca; miara cali 30-24.
7. S. Piotr; wzrok ku Niebu wzniesiony, w ręce prawej klucz do serca przyciska, w lewej księga; miara cali 35-30. U pana Heintze.
8. S. Magdalena; popiersie z założonemi rękami, oczy w górę wzniesione łzy ronią; miara cali 32-26. U pana Heintze.
9. Pan Jezus w ogrójcu klęczy, Anioł podaje mu kielich; światło xiężyca. Miara cali 34-28. Tamże.
10. Najśw. Panna, Owal, miara cali 28-16. Tamże.
11. Ścięcie S-go Jana: w ciemnym sklepie oprawca ścina głowę klęczącego, drugi przyświeca pochodnią. Szkic olejny, miara cali 12-9. Tamże.
12. Nimfy dwie leśne pląsające w wodzie, Nimfa wodna je przestrasza; okolica leśna, w głębi pałac oświecony słońcem. Miara cali 45-36. Tamże.
13. Zbójcy w pośród skał zdobycz swą unoszący; światło xiężyca i pochodni. Miara cali 36-32. Tamże.
14. Zbójcy uprowadzający matkę z dzieckiem; okolica skalista, światło słoneczne. Miara cali 26-32. Tamże.
15. Pobojowisko. Miara cali 29-24. Tamże.
16. Wenus spoczywająca oświecona od lampy, Amorek podnosząc zasłonę przebudza ją; w głębi krajobraz przy świetle xiężyca. Miara cali 27-22. Tamże.
17. Wenus, takoż przy świetle lampy i xiężyca; miara cali 22-15. Tamże.
18. Wiara, w postaci Aniołka, w prawej ręce Krzyżyk, nad głową gwiazda; miara cali 27-22. Tamże.
19. Trzy Gracye i Amorek; postacie przyrodzonej wielkości. Obraz ostatni artysty, odznaczający się w karnacyi i oświetleniu, którego wyższe zalety określił znamienity artysta January Suchodolski, w artykule na ten cel podanym do Gazety Warsz. Miara cali 90-62. U pana Tytusa Sarneckiego w Warszawie.
Krajobrazy.
20. Morze wzburzone: bałwany miotają łodzią z żeglarzami; na skale stoi człowiek wyciągający tonącego; słońce przeziera przez chmury. W stylu Verneta, miara cali 89-62 ½. U pana Heintze.
21. Morze przy ustającej burzy; w pośród fal rozhukanych widać szczątki rozbitych statków i zatopionych ludzi; u brzegu dwóch tonących chwytają się skaty, trzej inni ludzie wyciągają na brzeg łódź zatonioną; słońce przebija się przez chmury. W stylu hollenderskim, miara cali 63-39. Tamże.
22. Widok morski podczas burzy: u brzegu pałac w części przez rozhukane bałwany zalany, przed nim kilka osób ratuje omdlałą z przestrachu niewiastę; dwie inne wskazują na palący się od piorunu okręt. Scena nocna, oświecona błyskawicą. Obraz bardzo effektowy, do najlepszych prac artysty należący; miara cali 50-37, Tamże.
23. Widok morza spokojnego podczas mgły, w głębi mnóstwo okrętów, u brzegu majtki zajęte około statków, dwóch Arabów spoczywa; z boku skały, ruiny. Miara cali 63-41. Tamże.
24. Widok morza po burzy, wśród bałwanów rozbite okręty z ludźmi, tonące osoby i szczątki ze statków; z przodu na skale stojący wyciąga drugiego z wody, poniżej siędząca osoba osusza zamoczone włosy; w głębi na brzegu różne budynki; słońce łamie się przez chmury. Miara cali 33-28. Tamże.
25. Okręt palący się na morzu; mnóstwo figur na okręcie szuka ratunku spuszczając się po linach na łódki. Oświetlenie xiężyca i płomieni. Miara cali 32-26. Tamże.
26. Burza morska; przez chmurne obłoki jasność przebija, część rozhukanej wody oświetlająca. W głębi okręt wysoko wzbity na falach, zapełniony osobami, z nich jedna wznosi ręce do Nieba. U brzegu na skale klęczy modląca się osoba, dwie inne drapią się z wody na skalę. Miara cali 28-26. Tamże.
27. Widok wzburzonego morza, w środku okręt oświetlony wschodem słońca. Miara cali 17-12. Tamże.
28. Podobny widok morski z oświetleniem zachodzącego słońca. Miara cali 17-12. Tamże.
29. Okolica nadwodna przy świetle xiężyca; rybacy łowią ryby. Miara cali 15-12. Tamże.
30. Widok morski podczas mgły, różne statki płyną lub lądują, do brzegu. Tamże.
31. Widok morza z szybującemi okrętami, słońce przeziera przez mgłę. Obrazek bardzo wykończony. Miara cali 18-13. Tamże.
32. Krajobraz fantazyjny: na prawo skały, wśród których kaplica, bliżej rozrzucone drzewa, pasąca się trzoda, z przodu posąg Matki Boskiej, przed którym klęczą wieśniacy, pasterz z doliny pędzi bydło; po stronie lewej to głębi morze z okrętami, bliżej wysepka, na niej ludzie, z przodu woda i skały. Oświetlenie wschodu słońca. Miara cali 51-41. Tamże.
33. Krajobraz fantazyjny: na lewo góry zarosłe drzewami, skała, wdali morze z przesuwającemi się okrętami, bliżej jeźdźcy poją konie; na prawo łąka, kilka drzew, rybacy łowią ryby, pasterz pędzi bydło. Oświetlenie słoneczne. Miara cali 53-41. Tamże.
34. Krajobraz fantazyjny: w głębi morze z okrętami, skały, na prawo ze skały wytryska woda, na kamieniu siedzi parę osób; na lewo most, w dolinie lasek, łąka, na murawie parę osób spoczywa; z przodu pasterz pędzi bydło, które jest głównym przedmiotem obrazu. Miara cali 60-41. Tamże.
35. Krajobraz Perski, ożywiony Persami na koniach lub siedzącymi. Miara cali 32½ -41. Tamże.
36. Krajobraz: na prawo arkada ze skały, na niej spoczywają osoby, pod nią woda, w której ludzie pływają; na lewo jeździec pławi konie. Miara cali 32½ -41. Tamże.
37. Krajobraz: w głębi woda, na prawo na wzgórzu zwaliska, w dolinie drzewa, woźnica z bryką wjeżdża pod górę, człowiek dźwiga na plecach worek; na lewo drzewa i siedzące osoby. Miara cali 43½-33. Tamże.
38. Krajobraz, uderzenie piorunu: wioska się pali, jeździec upada z koniem, niewiasty przelęknione. W rodzaju Casonovy, miara cali 24-26. Tamże.
39. Krajobraz w tonie szarym, zimnym: skały, drzewka, kilka figurek, bydło; z prawej strony odłamki zwalonych drzew. Miara cali 31-24½. Tamże.
40. Krajobraz: woda, rybaki łowią ryby, na prawo dom, w oddali skały. Miara cali 33-16. Tamże.
41. Krajobraz: na prawo drzewa, dalej góry; na lewo skały obrosłe drzewami, bydło. Miara cali 24-20. Tamże.
42. Słońce wschodzące jaskrawo z po za chmur, oświetla skały; w oddaleniu woda; z przodu dwóch jeźdźców na koniach. Szkic, miara cali 29-31. Tamże.
43. Xiężyc za chmurą oświetla bladawo okolice górzystą; na prawo pod skałą parę figur przy ogniu, na lewo kilka drzew. Miara cali 32½ -28. Tamże.
44. Krajobraz: z prawej strony góry, na nich trzoda; z lewej ze skały wytryska źródło; z przodu woźnica popędza konie u wozu, kilka innych figur. Miara cali 18-14. Tamże.
45. Zachód słońca jaskrawy, kilka drzew, skały. Miara cali 20-18. Tamże.
46. Wnętrze kuźni w porze nocnej: kowale pracują; kobieta z dzieckiem na ręku przypatruje się; oświetlenie od ognia i xiężyca. Miara cali 17-12. Tamże.
47. Kobiety kąpiące się. Miara cali 13-12½. Tamże.
48. Skały i drzew kilka; szkic w zimnym tonie. Miara cali 20-16. Tamże.
49. Konie w stajni wiejskiej, parobek zgarnia siano, chłopak bawi się z kozłem. Miara cali 11-9. U pana Jahołkowskiego w Warszawie.
50. Zwaliska, na przodzie konie pasące się, i kilku ludzi. Miara cali 11-9. Tamże.
51. Krajobraz: dwie terowy, owce, pasterz siedzący z psem. Miara cali 22-27. Tamże.
52. Krajobraz: bydło, owce, koźle, pasterz. Miara cal 22-27. Tamże.
53. Krajobraz: zamek na skale, i przodu woda, przez którą trzoda przechodzi poganiana przez pasterza jadącego na osiołku. W rodzaju Józefa Veneta; miara cali 12-18. Tamże.
54. Starożytny zamek, pomiędzy drzewami chaty, środkiem woda przez którą pasterze pędzą bydło; na przodzie na wzgórzu baranek i koźlątko. W rodzaju Józefa Veneta; miara cali 12-18. Tamże.
55. Widok nadmorski przy świetle xiężyca: latarnia morska, w oddaleniu okręt na morzu, na przodzie marynarze przyrządzają sobie wieczerzę. Miara cali 12-18. Tamże.
56. Morze wzburzone, po którem miotane statki; na nadbrzeżnej skale zamek; dwie osoby ratują się z wody, rybacy wyciągają łódź na brzeg. Miara cali 12-18. Tamże.
57. Krajobraz fantazyjny przy zachodzie słońca: zwaliska, skały z wodospadem. U piszącego.
Portrety.
58. Portret rodzinny Wielogłowskich, wykonany w Krakowie r. 1819, chwalony tamże wtedy (Gazeta Krak, z r. 1819, dodatek do Nr. 1, str. 12).
59. X. Beniamin Szymański, Kommissarz Generalny OO. Kapucynów. Zakupiony przez Ministra Sekretarza Stanu Ignacego Turkułła i darowany klasztorowi XX. Kapucynów Warszawskiemu; jest w celi X. Gwardyana. Zaleca się pięknością wykonania, a wielkiem podobieństwem.
60. Poezya: niewiasta siedząca na skale, lewą ręką trzyma lutnię wspartą na kolanie, prawą uderza w strony, wzrok zwrócony ku przyświecającej zorzy, szuka natchnienia. Twarz jest portretem. Miara cali 48-41. U pana Heintze.
61. Portret damy w ubiorze fantazyjnym, w prawej ręce róża, w lewej miniatura mężczyzny. Miara cali 42-32. Tamże.
62. Portret damy śpiącej; format okrągły, miara cali 32-27. Tamże.
63. Portret damy. Miara cali 26-22. Tamże.
64. Portret mężczyzny. Miara cali 26-22. Tamże.
65. Portret mężczyzny. Miara cali 33-26. Tamże.
66. Dianna powracająca z łowów z chartem; wielkości przyrodzonej po kolana. Jest to głowa portretowana. Tamże.
67. Głowa starca, z natury. Miara cali 20½-16. Tamże.
68. Głowa staruszki, z natury. Miara cali 20½-16. Tamże.
69. Głowa kobiety, malowana z gipsu. Miara cali 23-16. Tamże.
70. Głowa mężczyzny, takoż z gipsu malowana. Miara cali 23-16. Tamże.
Za powyższe dwa studia otrzymał artysta pochwałę na Akademii Wiedeńskiej.
71. Portret własny malarza. Miara cali 29-24. Tamże.
(O Fracinszku de Lampi pisali: Wzmianka w Kuryerze Warsz. z r. 1836 Nr. 107. - Tamże wzmianka pozgonna roku 1852 Nr. 193. - January Suchodolski, wspomnienie o obrazie trzech Gracyi, w Gazecie Warsz. z roku 1852 Nr. 109. - Alexander Lesser, życiorys w Dzienniku Warsz. z roku 1852 Nr. 317. - Wspomnienie w Gazecie Warsz. z roku 1854 Nr. 50. - G. K. Nagler XVII, 258; ale wcale mylnie).
Syn starszy sławnego portrecisty, jakiś czas bawił w Warszawie i różne prace podejmował. Urodzony w Trydencie 1775 r., z ojcem przybył do Wiednia i uczęszczał na akademię pod Maurerem i Fügerem, lecz w 19-tym roku żyda przeszedł pod naukę ojca. Bawił długo w Petersburgu, w końcu osiadł w Wiedniu, gdzie umarł r. 1837. Robił szczególnie portrety i inne obrazy, a dla znamienitych zalet powszechnie jest ceniony.
Z dzieł jego w Polsce wykonanych znajdują się w galleryi w Królikarni:
Dziewczyna śpiąca, Nr. 301; miara cali 27-22.
Dziewczynka drzymiąca na łóżku, Nr. 302; miara cali 27-22.
(G. K. Nagler. YII, 258. - A. hr. Raczyński, Hist, de l’art moderne II, 563).
Uczeń Schönbergera sławnego malarza widoków w Wiedniu, przybył z tego miasta do Lwowa r. 1810, przyjęty za malarza dekoracyj przy teatrze, a pracował przy nim do r. 1832. Osiadłszy we Lwowie, przebywał tu do końca życia, którego kres nastąpił r. 1844 gdy lat 65 wieku swego liczył. A. Lange posiadał osobliwą zdolność do malowania krajobrazów, mnzótwo ich tez wykonywał, które gęsto rozsiane są po domach galicyjskich. Widoki zwłaszcza gór i lasów udawały mu się ze szczególnem powodzeniem. Zdjął z natury wiele okolic kraju galicyjskiego. „Do chłodnych górskich, lesistych okolic, ożywionych grą wód spienionych, mogą jego widoki posłużyć jak oryginalne typy; i nie zaraz znajdzie się malarz, któryby tak sympatyzował z naturą naszego kraju, i tak głęboko pojął tajemnicę jej oddechu" (W. Pol).
Roboty Langa poszukiwane są dziś nie tylko w kraju, lecz i za granicą; najznaczniejsza atoli część jego obrazów znajduje się we Lwowie i po Galicyi, u osób prywatnych. Zalecają się one piękną kompozycyą, dobrym rysunkiem, iw niektórych zwłaszcza oko łudzącym kolorytem. Zarzucano mu niedostateczne kształcenie się według natury, malowanie więcej podług uczucia i własnej wyobraźni; ztąd przecie twory jego noszą cechę odrębnej oryginalności, a spokojnym i niewymuszonym kolorytem każdego zadawalniają. Figury w krajobrazach jego są słabsze. Na wystawie obrazów lwowskiej r. 1837 było jego siedm widoków, z których dwa okolic krakowskich.
Na wystawie sztuk we Lwowie r. 1847 był jego widok zamku Oleska. Widok Tyńca, miara cali 27-39, jest u piszącego.
R. 1824 wydane zostały we Lwowie przez J. Pillera ryciny widoków gallicyjskich z rysunków Langa.
Do zasług jego w kraju naszym i tę przydać należy, iż usposobił we Lwowie kilku biegłych uczniów.
Piszą go, tak jak i wielu innych tej nazwy artystów, zarówno Lang lub Lange; lubo ta ostatnia nazwa jest jego właściwą, i tak na obrazach podpisywał się.
(Wzmianka o nim w Bibliotece naukowego zakładu imienia Ossolińskich, Lwów 1847 I, 434-435; tudzież II, 221).
Urodzony i zamieszkały w Warszawie, malował miniatury i portrety akwarellą. Wiek jeszcze młody przy pilności, rokować mu dozwalały w sztuce postępy; kierowany szlachetnem serca uczuciem, składał szczupłe z prac swych korzyści, na utrzymanie w lata posuniętych a w niedostatku zostających rodziców. Atoli śmierć nagła i przypadkowa zaskoczyła go d. 24 lutego 1850 r., gdy zaledwie rok 24-ty żywota liczył: udawszy się z ramkami do brązownika, nalał sobie tamże w szklankę rozczynu kwasu pruskiego, mniemając ze to było piwo, którego napiwszy się nieco, pomimo lekarskiej pomocy, życie postradał.
(Wzmianka o nim pozgonna w Kuryerze Warsz. z roku 1850 Nr. 55).
Malarz Krakowski, do cechu malarskiego należący. Opowiada A. Radwański w dzienniku rękopiśmiennym, że roku 1750 dnia 6 Kwietnia na zgromadzeniu kongregacyi malarzy Krakowskich, obrany został Andrzej Langer Radzcą czyli Konsyliarzem cechu.
Żadnej atoli innej wiadomości o nim nie posiadamy.
Niemiec, bawił w Warszawie w przejeździć na początku 19-go wieku. Nie wiedziano przecie jakie tu prace mógł pozostawić.
R. 1651 był starszym cechu malarskiego krakowskiego, jak to świadczą akta radzieckie tego miasta z tegoż roku. Zapewne sam malarz.
Roku 1507 przyjął prawo miejskie w Krakowie, za rękojmią przez starszych zgromadzenia malarskiego zań daną. Michal Lantcz von Kylczingen pictor. (Z księgi, Liber juris civilis inceptus A.1493, A.Grabowski Skarbniczka str. 42).
Być może, iż jest jednym ze współczesnych Michałów malarzy Krakowskich, z imienia tylko gdzieindziej wspominanych.
Sprowadzony z Drezna przez Tadeusza Czackiego do Krzemieńca, bawił tu długie lata i do końca życia r. 1842 nastąpionego, gdy przeszło lat 60 wieku liczył. Dawał tamże prywatne godziny malowania farbami wodnemi kwiatów i owoców. Sam malował miniatury, a zwłaszcza nie bez zdolności kwiaty i owoce akwarellą i gwaszem. Jego siostrą była pani Friedrich, dobra malarka drezdeńska.
Był on uczniem Akademii Drezdeńskiej, a po 25-letnim pobycie w Krzemieńcu umarł tu d. 27 Marca 1842 roku. Odznaczał się w pożyciu jako człowiek cichy, spokojny, łagodny; pracowitości wzorowej, w powołaniu swem całkiem zatopiony; zjednał tez sobie za życia powszechny szacunek, żal po zgonie.
Malował niekiedy takoż olejno.
Z prac jego przytoczyć można:
1. Koszyk z owocami, olejno.
2-3. Krajobrazy, akwarellą.
4-5. Portrety młodych niewiast, akwarellą.
Powyższe roboty znajdują się w Kołkach w Pow. Staro-Konstantynowskim u pana Antoniego Kamieńskiego Kuratora honorowego Gimn. Kowieńskiego.
6. Portret dziewicy polskiej.
7. Portret dziewicy rossyjskiej.
8. Owoce.
9. Kwiaty.
10. Widok świątyni Sybilli w Puławach.
Nra 6-10 farbami wodnemi, są u pana Samuela Nowoszyckiego w Krzemieńcu.
11. Krajobraz: Wodospad wpośród skał, farbami wodnemi; u pana Jana Słowikowskiego w Równem.
Po jego śmierci pozostałe po nim roboty, akwarelle i gwasze, w ilości około sztuk 90, nabyte zostały w części przez Panią z Hr. Ledochowskich Dziembowskę w Krzemieńcu, w części przez Pana Henryka Steckiego. Było tam nieco figur w kopiach, lecz najwięcej kwiatów i owoców, w których tez malarz celował, odznaczając się w nich smakiem w układzie, przezroczystością i żywością kolorytu, naśladowaniem natury do złudzenia.
(Z notat udzielonych przez Prof. Adama Słowikowskiego).
Miał to być malarz historyczny, w Paryżu pracujący. Przywodzi go za Piganiolem J. R. Fuessli 1779 fol. str. 357: Lasky Andreas. Widocznie jest Polak; ale czyli to nazwisko przez cudzoziemców nie jest przekręcone, kiedy żył ten artysta, co i z jaką zaletą pracował, wszystko to jest niewiadome, dalszych dochodzeń potrzebujące.
O tym malarzu dochowała się wzmianka w aktach miasta Nowej Warszawy. Pisany jest tam de Laszivithi Laszie, a roku 1565 już nie żył, gdyż w tym roku córka jego Barbara zapisuje dom swój w Warszawie przy ulicy Ś-go Jerzego, stryjowi swemu Maciejowi Laskiemu. Dom ten następnie przeszedł na własność Szymona Perdy Rajcy Warszawskiego za summę 40 kóp groszy. (Akt rzeczonych Ks. 3, str. 921-927).
Urodzony we Lwowie i tamże zmarły r. 1842 w 54 r. wieku swego, malarz miniatur, miał tu wzięcie szczególniej do portretów żeńskich, które choć mniej podobnie ale pochlebnie wystawiał. Dawał takoż w mieście prywatne godziny rysunków po znakomitszych domach. Laub posiadał piękny zbiór obrazów różnych szkół, a łącząc znawstwo sztuki handlował z powodzeniem obrazami i rycinami.
Lorenz, malarz Gdański, używany do robót w kościele Panny Maryi roku 1530. (T. Hirsch, die Ober-Pfarrkirche von St. Marien in Danzig, 1843 I, 209).
Rodem z Wołynia, uczył się malarstwa naprzód w Krzemieńcu, potem w Wilnie, nakoniec w Petersburgu, gdzie W Akademii sztuk pięknych otrzymał stopień artysty. Z Petersburga sprowadzony przez Hrabiów Branickich do Białej cerkwi, strawił tu resztę żywota malując wiele, a mianowicie obrazy święte do dwunastu cerkwi w dobrach Branickich, tudzież znaczną ilość portretów. Umarł r. 1845 w Białej cerkwi.
Celniejsze jego obrazy:
1-2. Ś. Antoni Padewski. - S. Jan Nepomucen.
Oba do kościoła Białocerkiewskiego.
3. Chór Kapucynów, kopia.
4-6. Józef Rulikowski Radzca Stanu. - Honorata z Chojeckich Rulikowska, pierwsza tamtego żona. - Anna z Borejków Kulikowska, druga onego żona. Te trzy portrety znajdują się w Motowidłówce na Ukrainie.
Pani Lebrun znakomita artystka francuzka, wiele po obcych krajach podróżowała, wszędzie świetne pędzla swego utwory zostawiając; a tak bawiła jakiś czas w Polsce, w Warszawie na dworze króla Stanisława Augusta i w innych podobno miejscach. Robiła tu portrety możniejszych osób, i obrazy innych rodzajów. Z tego powodu zamieszczona jest tutaj, lubo dalsze życia jej szczegóły, jako krajowi naszemu zupełnie obce, pominięte być muszą. Tyle tylko o niej się powie, iż w Paryżu zrodzona r. 1755 czy 1758, w sztuce znalazła doradców w Józefie Vernet i Greuze, była zaś malarką historyczną, portretową i krajobrazową wielce sławną; żyła jeszcze r. 1828.
Z dzieł jej w Polsce wykonanych przytoczyć można:
Amorek klęczący z laurem w ręku; miara cali 43 33. W galleryi Królikarni Nr. 477.
Portret familijny księżnej Anieli Radziwiłłowej (owal) Tamie Nr. 525.
Portret Anny z Celnerów księżnej Sanguszkowej marszałkowej w. lit., później księżnej lotaryngskiej. W Wiśniowcu u hr. Mniszcha. (Wizerunki i roztrząsania naukowe. Wilno 1836. III, 157).
Synowiec księżnej marszałkowej Lubomirskiej w postaci amorka (książę Henryk). Ten piękny obraz był w Warszawie w pałacu księżnej Lubomirskiej (Voyage de deux Franęais en Allemagne, Danemarck, Suede, Russie et Pologne, fait en 1790-1792. Paris 1796 V, 55); a obecnie w Przeworsku.
Portret księcia Adama Czartoryskiego generała ziem podolskich. W pałacu Łańcuckim.
Portret jej Stanisława Augusta malowany w Petersburgu r. 1797, sztychowany tamże przez Ignacego S. Klaubera 1798 roku.
(O niej czytać obszerniej: G. K. Nagler II, 165- 166).
Jan Kollar w podróży do Włoch (po czesku w Peszcie 1843) utrzymuje: iż Szymona Lekowicza obrazy znajdują się w Rzymie w kościołach SS. Jana i Pawła, tudzież S. Stanisława, i że w nich szczególną uwagę zwracają głowy. G. K. Nagler (VII, 410) przytacza takoż pod tą nazwą malarza, mówiąc że Polak rodem który bawił we Włoszech, a obraz jego historyczny w kościele polskim w Rzymie wzmiankuje Titi. Przed Naglerem powiedział to J. R. Fuessli 1779 fol. str. 361, lecz Fuessli zowie go zarówno Lekowitz i Cekowitz. Widocznie wszyscy trzej są w błędzie, gdyż to jest tylko przekręcone nazwisko Szymona Czechowicza, którego obrazy w przywiedzionych kościołach rzymskich znajdują się.
Malował kościół w Lubieszowie za czasów Augusta III. (Z notat P. Żegoty Pauli).
Franciszkanin. Ambr. Grabowski (Ojczyste Spominki 1845 I, 250-251) taką o nim podaje wiadomość: „Zakonnik ten, trudniący się kunsztem malarskim, płodami pęzla swego upięknił klasztor tychże Ojców Chełmiński.
- X. Ludwik Miskę w rękopiśmie Sinoptica relatio Conventuum &., wspomina z pochwałą o dziele ręki jego, to jest stallach, mieszczących w sobie piękne malowania. „Przed wielkim ołtarzem jest chór dwoma rzędami stallach opatrzony, które 24 braci wygodnie objąć mogą. Te są wcale gładko zbudowane, kolorem srebrzystym pociągnione, i przytem ozdobione obrazami dziwnej rozmaitości, które malował O. Kazimierz Lesiowski, zakonnik nasz. Wyobrażają one od strony Ewangelii, dzieje żywota S. Franciszka, od strony Epistoły życie S. Antoniego z Padwy". - O czasie w którym ten ojciec żył, żadnej X. Miske nie uczynił wzmianki.”
R. 1651 był starszym zgromadzenia malarzów krakowskich, również r. 1652; jak to świadczą akta radzieckie m. Krakowa z lat tych. Zapewne sam malarz.
Rodem z Warszawy, syn Fryderyka pułkownika wojsk koronnych i Anny z Rudkowskich, zostawał w służbie dworskiej króla Stanisława Augusta, będąc naprzód paziem, potem kamerjunkrem, a w końcu szambelanem królewskim, mianowany dnia 16 czerwca 1787 r. Uczył się rysunku od M. Bacciarellego, i wyszedł na celującego miniaturzystę. Był lubiony przez marszałkostwa w. kor. Mniszchów, tak z powodu biegłości w malarstwie, jak dla posiadanego do muzyki, grając wprawnie na wioloncelli, a przeto często wtórząc hrabinie do fortepianu. W domu ich wiele przebywał, w stolicy jako tez na wsi. Posiadał w Warszawie kamienicę na rogu rynku Nowegomiasta i ulicy Zakroczymskiej pod Nr. 327, którą w raz z żoną Praxedą Szarejkow nabył r. 1799 od gener. Bronikowskiego. W końcu życia wyniósł się na wieś, do majątku swego ziemskiego Małe Kozery w pow. błońskim r. 1803 nabytego. Fryderyk de Lesseur uzyskał nobilitacyę na sejmie extraordynaryjnym warszawskim r. 1767 rozpoczętym a r. 1768 zakończonym (konst. tego sejmu str. 331); syn jego Wincenty otrzymał takoż nobilitacyę i nadanie herbu dnia 1 lutego 1781 r. Zszedł z tego świata w Warszawie dnia 31 maja 1813 r. licząc lat 68 wieku; zwłoki jego przewiezione do miasteczka Grodziska, na cmentarzu przy kościele tamecznym pogrzebione zostały.
Kiedy w r. 1787 w maju król Stan. August, w powrocie z podróży do Kaniowa odbytej, bawił dni kilka w Wiśniowcu u marszałkostwa w. kor. Mniszchów, zabawy tameczne urządzane były przez kamerjunkra Lesseura, a mianowicie wielka illuminacya i teatr amatorów, do którego piękne dekoracye sam wymalował (A Naruszewicz, Dziennik podróży królewskiej, wyd. warszawskie T. Mostowskiego 1805 str. 313-314). Lesseur malował bardzo wiele miniatur, a wszystkie noszą piętno znakomitego artysty. Żałować przychodzi, iż nie dobierał farb trwalszych, przez co wiele z jego robót mocno już dziś są zblakłe. On to zwykle malował miniatury królewskie do tabakier, medalionów i pierścieni, które król różnym osobom rozdawał. Roboty jego licznie natrafiać się dają w Warszawie, jest ich zapewne nie mało w Wiśniowcu. Pozostawił po sobie kosztowny zbiór własnych malowań miniaturowych, znakomitych osób współczesnych. Na wielu robotach swych podpisywał się W. de Lesseur z dodaniem roku.
Kilkanaście jego miniatur posiada teraźniejszy właściciel jego niegdyś domu w Warszawie, Sędzia Franciszek Hangel, w zbiorze nader szacownych obrazów różnych mistrzów.
W galleryi króla Stan. Augusta była jego miniatura: Samson po ucięciu włosów, miara cali 5½-7, cena w spisie czerw. zło. 60.
W galleryi Królikarni jest jego Stanisław August z Bacciarellego Nr. 558. Do pięknych jego robót policzyć można portrety: króla Stan. Augusta z portretu Bacciarellego allegorycznego z klepsydrą, inny z popiersiem Piusa VI takoż z Bacciarellego, Pani Sewerynowej Potockiej z książąt Sapiehów, pani Barbary z Bielińskich Kossowskiej, podskarbiny kor. (♰ w Warszawie 10 czerwca 1801 r.) Pani Witt następnie Szczęsnowej Potockiej, wreszcie pierwszej żony swej z Kaczkowskich przedtem baletniczki, miary cali 7½-5½ (u p. Jahołkowskiego w Warszawie).
Z jego miniatury księcia Antoniego Radziwiłła, w kapeluszu okrągłym, sztychował Karol Gröll w Londynie.
W Dzikowie w galleryi Jana hr. Tarnowskiego jest cały zbiór jego miniaturowych portretów osób znamienitszych płci obojej z czasów panowania Stan. Augusta (Rys życia Jana hr. Tarnowskiego Kajetana Koźmiana, w Przyjacielu Ludu r. 1842 I, 110).
Robił takoż małe portrety pastelami. Takowe dwa Michała Mniszcha marszałka w. kor. i jego żony Urszuli z Zamojskich, są w posiadaniu gen. Ksaw. Kosseckiego.
Portret W. Lesseura rysowany w miniaturze przez Tauberta, jest w zbiorach piszącego.
(Wzmianka o nim Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 N. 41 str. 108).
W liczbie mnogich jego miniatur, na nieszczęście rzadko w dobrym stanie dochowujących się, bo zwykle są już dziś zblakłe, przytoczy się jeszcze co piękniejszą w zbiorze naszym będącą, Pawła Tremona, starszego kuchmistrza króla Stan. Augusta. Z powodu tej miniatury, podamy ciekawą wiadomość, o niektórych obrazach z galleryi Królewskiej, i rozbitkach innych takoż jego zbiorów. Tremon miał dwóch synów: Pawła, który był Pułkownikiem w Legionach i zginął we Włoszech; tudzież Jana Pawła konserwatora gabinetu rycin króla, który z nim wyjechał do Petersburga i do śmierci króla przy nim bawił.
Otóż list Stan. Augusta własnoręczny, ale bez podpisu, do tegoż Jana Pawia Tremona w Petersburgu pisany: 26 Novembre / 7 Xbre 1797.
Vous ferez envelopper de lingę, le Christ mort de Luco Giordano, el le Rubens des Apotresavecle Poisson. Vous les ferez porter chez le Prince Bezborodko et Vous Lui direz de ma part, que quoiqu’il n’aye choisi hier que le Luco Giordano, mais j’ai remarque que le Rubens Lui plaisoit: qu’ainsi je le prie de les accepter tous les deux.
Vuos rendrez a Mr. Bergien la cassette avec sa clef, et Ini direz que j’ai moi meme une quantite de pierres gravees, et que dans peu je Lui renverrai aussi les estem pes qu’il m’a conflees hier.
Vous ordonnerez aI’homme qui fait les cadres, de n’enplus faire pour le Rubens, ni pour aucnm des grands seulement les petifs. Vous demanderez a Mr. Bergien ce qu’il fera pour faire oter mes Groupes (posągi) de la Douane et comment cela etait qu’il fallait payer 40 kopiks par jour a la Douane pour ces Groupes?
Do tego listu dołączoną jest kartka własnej takoż ręki królewskiej, obejmująca spis obrazów, między któremi owe dwa wyżej wzmiankowane, a podarowane Xięciu Bezborodko.
Hof.
L Abraham de Cigoli.
Le Christ mort de Luco Givodano.
Le Christ souffrant de Reinbrant (sic).
L’Andromedę de Titien.
L'Amour du Guide.
Le Poisson de Rubens.
L’Adoration des Mages de Paul Veronese.!
La Noce de Cana du meme. Le Soleil levant de Vernet.
La nuit du meme. La battaille de Wowermans (sic).
Le combat du Bourguignon. Deux forets de Mousseron (Moucheron).
Une chasse de.....
Deux portraits de Catherine II.
Christ bleu de Dietrich.
Christ en emaux de Dietrich.
Tentation de St. Antoine de Teniers.
David d’Elisabeta Cirano. Portrait a Cheval du Prince Frederic Henri d’Orange.
Cousert du Grand Sultan de Carl Van Lo.
Widocznie po wyjeżdzie do Petersburga, król z galleryi swej Warszawskiej, sprowadził był tamże owe obrazy, a dawszy je oglądać Xięciu Bezborodko, dwa wyżej wzmiankowane podarował mu.
Lesseur jeszcze roku 1810 był Radzcą Wojew. z Pow. Błońskiego.
Kościół S. Trójcy Panien Brygidek w Warszawie, zmurowany przez Andrzeja Leszczyńskiego arcybiskupa gnieźnieńskiego, w szczególnej zostawał opiece rodziny Leszczyńskich. W kościele tym ww. ołtarzu obraz S. Trójcy malowany był przez jedną z Leszczyńskich, która długi przeciąg czasu przy tym kościele mieszkała. O zaletach pędzla i innych robotach tej amatorki nie jest dochowana pamięć.
(Wiadomość o kościele PP. Brygidek ks. Fr. Ksaw. Kurowskiego, w Alleluja zr. 184-3, str. 69).
Malarz Lwowski z końca 16-go wieku. Wiadomość o nim wskazują ówczesne przywileje bractwa malarskiego tego miasta. Tak w przywileju Arcy-biskupa Lwowskiego Jana Dymitra Solikowskiego z daty w Lwowie d. 10 Lipca 1596 roku, ustanawiającym tamże bractwo malarzów Katolickich, wyliczony jest między tego bractwa członkami to jest towarzyszami, którzy w akcie tym tytułowani są egregii. Podobnie w uchwale Rady miejskiej Lwowskiej z dnia 21 Stycznia r. 1597, bractwo malarzy Katolickich urządzającej, przytoczony jest w liczbie pierwszych tego zgromadzenia magistrów czyli towarzyszów. Z tego wnosić wypada, iż musiał on być w rzędzie lepszych owoczesnych malarzy Lwowskich. Jednak prace jego znane dziś nie są.
Ob. Stanisław I Leszczyński, król polski książę Baru i Lotaryngii.
Francuz, wyborny rysownik, uczeń Davida, przybył z Paryża do Warszawy r. 1817, roku następnego otworzył salę rysunków dla płci pięknej, ar. 1819 litografię, z której wychodziły różne portrety wsławionych Polaków, obrazy świętych, widoki i nóty muzyczne. Obok tego r. 1819 założył salę rysunkową dla młodzieży męzkiej. R. 1821 przeniósłszy litografię do pałacu Krasińskich na krakowskiem przedmieściu, urządził tu znowu salę rysunków i malarstwa, celem udzielenia nauki rysowania figur, krajobrazów i kwiatów, oraz litografii; tę szkołę i przez lata następne utrzymywał.
R. 1829 wyjechał na Wiedeń do Paryża, zkąd znowu przeniósł się do Drezna, a następnie do Monachium: lecz po kilku latach wrócił do Paryża i tu otworzył zakład litograficzny. W nim między innemi wydawał w latach 1837 1 1838 mappy litografowane na płótnie, do użytku uczącej się młodzieży, pod sterem brata swego członka instytutu sporządzane. Roku 1842 samobójstwem życie zakończył w Paryżu.
L. Letronne był wielce uzdolnionym artystą i rysował bardzo piękne portrety, które wszędzie wielką wziętość otrzymywały. Z jego rysunku portret Stanisława hr. Potockiego ministra i prezesa senatu, sztychował w Warszawie 1819 roku Krethlow. Sam oryginalny rysunek jest w zbiorach willanowskich.
Malarz historyczny obrazów kościelnych 17-go wieku, niepośledniej biegłości, którego szczegóły życia mało są znane. Miał być rodem z Krakowa, gdzie dotąd rodzina lego nazwiska znajduje się; uczył się sztuki malarskiej we Włoszech, był żonatym a będąc bezdzietnym wstąpił do zakonu S. Franciszka XX. Bernardynów, żona zaś jego sukienkę zakonną tejże reguły w klasztorze S. Józefa w Krakowie przyjęła. Umarł w Grodnie r. 1668.
Obrazy F. Lexyckiego.
1-3. W kościele XX. Bernardynów na Stradomiu w Krakowie trzy są jego wielkie obrazy na płótnie malowane: Wieczerza Pańska w w. ołtarzu, obraz z trzech największych; Ukrzyżowanie i Zdjęcie z krzyża, w ołtarzach bocznych (A. Grabowski. Kraków.... str. 263).
4-7. W Kalwaryi Zebrzydowskiego w kaplicy Ukrzyżowania Pańskiego, znajdują się trzy jego wielkie dzieła mękę Chrystusa Pana wyobrażające, a z polecenia Jana Zebrzydowskiego miecznika kor. (r. 1641 zmarłego) malowane: Ukrzyżowanie, Podniesienie z krzyża i Skonanie na krzyżu Zbawiciela. Te trzy obrazy, mówi X. F. Siarczyński, tak się pewnemu przejezdnemu anglikowi podobały, iż za każdy z nich zakonnikom po 200 funtów szterlingów ofiarował (Obraz wieku Zygm. III Lwów 1828). A. Grabowski (wyd. 4-te str. 340) utrzymuje, iż nie trzy lecz cztery są w kaplicy przerzeczonej Lexyckiego obrazy; jakoż istotnie jest tam obraz czwarty tejże co poprzednie wielkości aw wykonaniu wielce do nich zbliżony, wyobraża Namaszczenie i niewątpliwie temu samemu malarzowi przypisany być może.
8. W kaplicy fundatorów tegoż kościoła kalwaryjskiego obraz S. Antoniego podanie klasztorne Lexyckiemu przyznaje.
9. W kościele S. Katarzyny w Krakowie, w górnej części w. ołtarza miał być takoż jego obraz.
10. Ścięcie S. Jana, obraz wielkiego rozmiaru, figur dwanaście. W szkole technicznej krakowskiej.
11. S. Katarzyna, w w. ołtarzu kościoła farnego w Nowymtargu w sandeckiem; lecz obraz ten był niekorzystnie odnawiany.
12. W Olesku niedaleko Brodów, w kościele XX. Kapucynów w ołtarzach bocznych mają być obrazy Lexyckiego.
13. W Poroninie w krakowskiem miał być obraz z jego podpisem S. Jan Kanty klęczący.
14. W kościele XX. Bernardynów we Lwowie w w. ołtarzu Zdjęcie z krzyża podług Wandyka, kopia wyborna Lexyckiego (Galicya w obrazach, Lwów u Pillera str. 13).
Zapewne musiał on i więcej płodów pędzla swego pozostawić, które czas i niewiadomość zniszczyły, a może gdzie nierozpoznane dotąd pozostają. Utrzymują iż malował dla kościołów bernardyńskich w Warszawie, Poznaniu, Kaliszu i Łęczycy. W Grodnie gdzie umarł, dochodzić prac jego równie należałoby.
Gorliwy starożytności krajowych badacz, A. Grabowski, Wyśledził szczęśliwym trafem r. 1829 wizerunek Lexyckiego, lubo dosyć już podniszczony, na płótnie olejno matowany, a w kościele XX. Bernardynów na Stradomiu w Krakowie, bez ram, gwoźdźmi do muru przybity. Z reszty napisu pod obrazem znajdującego się: Venerab. Serv. Dei P. Franciscus.... hujus Custodialis.... Leopoliensis ac Calvarien.... Cracoviae 6 Martii...., wypływa niewątpliwe przekonanie, że wizerunek ten jest Fr. Lexyckiego. Sam ów oryginalny portret złożył był A. Grabowski w szkole technicznej krakowskiej; lecz naganna niedbałość do reszty zniszczeć mu dozwoliła. Ze zdjętego rysunku przez Józefa Sonntaga, znajduje się mniej dokładna rycina w Przyjacielu Ludu z r. 1836 Nr. 23; tenże rysunek, przy porównaniu go z szczątkami portretu oryginalnego, służył do wykonania odbicia obok zamieszczonego.
Przydać tu jeszcze trzeba, że cechą prac Lexyckiego, jakby monogrammem jego, jest trupia głowa nad kościami na krzyż złożonemi, na wszystkich prawie jego obrazach zamieszczona. Po tym znaku może i więcej prac jego z czasem wykryć się uda.
(Wyśledzenie wiadomości o tym malarzu zawdzięczają dzieje sztuki krajowej gorliwości uczonego A. Grabowskiego, którą z ustnych podań i dzieł współczesnych wyczerpał, a kilkakrotnie ogłaszał: w Pamiętniku Warsz. z r. 1817 VIII, 352-355; - w Przyjacielu Ludu z r. 1836 I, 183-4; - Kraków i jego okolice 1844, wyd. 4te str. 523- 525. - X. Fr. Siarczyński, Obraz wieku Zygm. III. Lwów 1828 I, 275. - Za Grabowskim powtórzona wiadomość w Muzeum Domowem F. Dmochowskiego, Warsz. 1837 str. 113-114, gdzie i rycina znajduje się; - niemniej w roczniku religijnym Alleluja na r. 1841 Warsz).
Jakkolwiek odznaczające są twory pędzla tego zakonnika malarza, z żalem wyznać musimy, iż dotąd o szczegółach a nawet datach życia jego, wcale szczupłe i niedostateczne posiadamy wiadomości. Ciekawy do nich przyczynek oparty na wypisach z dawnego rękopismu, czerpiemy z notat życzliwie nam ustąpionych przez pana Żegotę Pauli. W księdze rękopiśmiennej: "Cathalogus praecipuorum benefactorum loci Przeworscensis ad S. Barbaram, renovatus per Fr. Januarium Mulecki Guardianum loci A. D. 1687,“ znajduje się takowej treści pod r. 1645 opowiadanie:
„Tenże admodum reverendus Pater Franciscus Przevorscensis ołtarz nowy wielki zrobić dal i pozłocić, do którego dał tablicę średnią (S-tej Barbary) wymalawać Xiędzu Franciszkowi malarzowi sławnemu naszemu zakonnemu bratu, który natenczas przy Xięciu Zasławskim w Dobnie mieszkał i jemu malował ex commissione Patrum provinciae nostrae, na której historyą S. Barbary kościoła tego patronki dał wymalować iw ten ołtarz nowy wprawił."
Nie można wątpić, iż ów Xiądz Franciszek malarz stawny brat naszego zakonu, nie kto inny jest, tylko Franciszek Lexycki. Okazuje się więc ztąd, że około r. 1645 z polecenia ojców zakonnych przebywał on w Dubnie u gięcia Zasławskiego i dla niego twory malarskie wykonywał, niemniej że w tymże roku malował do wielkiego ołtarza w kościele Bernardyńskim w Przeworsku obraz z życia S. Barbary.
Znamienity sztycharz Antoni Oleszczyński, wydał w Paryżu r. 1850 rycinę, z obrazu jakoby Lexyckiego, w Wilnie w kościele Ś. Michała Panien Bernardynek znajdującego się: S. Franciszek Seraficki.
W zbiorze pana Tomasza Zielińskiego w Kielcach, jest piękny obraz Zwiastowania N. Panny z gloryą Aniołów, który właściciel Lexyckiemu przypisuje.
W kościele Bernardyńskim na Stradomiu w Krakowie, na słupie po stronie lewej, zawieszony jest duży a wielce ciekawy obraz, wyobrażający Taniec Śmierci, za dzieło Lexyckiego poczytywany. Jest to znana allegorya, ale spolszczona, w której wszystkie rodu ludzkiego stany tanieć ów śmiertelny odbywają. Obraz ten zasługuje szczególnie na uwagę, z powodu wielości strojów wszech stanów z 17-go wieku, wiernie iż rożnem urozmaiceniem tu przedstawionych. Natrafiają się na nim aż dwie trupie głowy, zwłasza u góry z kościami na krzyż złożonemi, co jak już powiedzieliśmy, jest niejako Lexyckiego twory cechującym znakiem. Być przeto może, iż ten osobliwszy obraz istotnie jego jest dziełem.
Wierna onego kopia znajduje się w zbiorze piszącego. W nadziei, ze za czasem uzupełnią się wiadomości co do żywotu tego zakonnika malarza, powtórzyny tu szczegóły jakie są o nim dotąd znane.
Przyszedł na świat w Krakowie, gdzie znajduje się jeszcze tego nazwiska osiadła rodzina; wszakże data jego urodzenia, rodzice i pierwsza młodość nie są wiadome. Zdaje się, iż przyjąwszy zawód malarski, w Krakowie już początki sztuki od którego z tutejszych malarzy otrzymał. Później wyruszył do Włoch i tamże ukształcił się na artystę: w którem mieście włoskiem przebywał, jak długo, u którego mistrza się uczył, to wszystko znowu nieznane, jak niemniej kiedy do Krakowa wrócił. Wnosić wypada, że po tym powrocie musiał podejmować jakie malarskie prace; wtedy też ożenił się. W związku tym nie mając potomstwa, rozłączył się z żoną, i wstąpił do zakonu Bernardyńskiego w Krakowie, gdy żona jego podobnie sukienkę zakonną tejże reguły w klasztorze Ś. Józefa w Krakowie przywdziała. W którym zaś to roku nastąpiło, takoż wiadome nie jest.
Odtąd dopiero właściwie rozpoczyna się dla nas zawód jego malarski, a widzimy już zakonnika malarza pracującego
ciągle ku przyozdobieniu przybytków Bożych, zwłaszcza Bernardyńskich kościołów, w odznaczające się twory przedmiotów religijnych. Pierwszemi z nich były wielkie obrazy dla Krakowskiego Bernardyńskiego kościoła na Stradomiu. Gdy te dzieła zjednały mu już pewną sławę, zawezwany przeto został do Kalwaryi Zebrzydowskiej przez Jana Zebrzydowskiego Miecznika Kor., celem wykonania obrazów do nowo przezeń wzniesionej kaplicy Ukrzyżowania Pańskiego, Działo się to przed r. 1641, a w Kalwaryi wykonał najświetniejsze swoje utwory. po ukończeniu prac tych w Kalwaryi, zażądał go znowu do siebie inny Pan, Xiążę Zasławski w Dubnie; jakoż z polecenia ojców swych zakonnych, udał się tamże Lexycki i pewien czas na malarskiej pracy przebywał. R. 1645 Bernardyni Przeworscy sprowadzają go z Dubna, dla odmalowania głównego obrazu do wystawionego znowa wielkiego ołtarza. W tych też czasach zapewne malował i po innych miejscach Rusi Czerwonej, w Lwowie, Olesku. Dochowały się podania, iż Lexycki pracował podobnie dla różnych kościołów Bernandyńskich po Polsce: w Warszawie, Poznaniu, Kaliszu, Łęczycy. Kiedyby to nastąpiło, i jakie tam pozostawił dzieła, wiadome wcale nie jest. W końcu życia znajdował się w Grodnie, gdzie zapewne takoż pracował, a tu go śmierć zaskoczyła r. 1668.
Otóż wszystko co o nim obecnie wiemy, a co do odkrycia pozostaje.
Nie możemy tu wreszcie pominąć przywiedzenia o przytoczonym przez nas obrazie tego malarza w kościele Bernardyńskim we Lwowie, znawczego zdania pana Felicyana Łobeskiego (w Dodatku do Gazety Lwowskiej z r. 1853 Nr. 9, str. 35 - 36), który to obraz jest naśladowaniem z Rubensa. „Obraz wielkiego ołtarza, jest to ów po za ołtarzem na ścianie kościoła utwierdzony kolossalny obraz Ukrzyżowaniu, kopia według Rubensa przez Lexyckiego. Kompozycya tak znakomitego mistrza wykonana przez dość głośnego także w historyi krajowej sztuki malarza, czynią ten obraz wielce interesującym utworem. Wszakże jak rzeczono, jest to tylko kompozycya Rubensa, z techniką zaś i kolorytem Lexyckiego, który obok swej mocy nie jest wolen od pewnego ponurego klasztornego typu, jaki utwory tego malarza cechuje. Treść obrazu następująca: W górze trzy krzyże, na jednym w pośrodku Chrystus, po bokach dwaj złoczyńcę. Cały zresztą obraz zajmuje scena towarzysząca ukrzyżowaniu. Po prawej stronie żołdak z kopią otwiera właśnie bok Chrystusa, po lewej inny zamierza by Go ugodzić. Magdalena klęcząca pod krzyżem, pełna przestrachu i rozpaczy, wyciąga ręce aby powstrzymać razy śmiertelne, zaś nieco na boku Matka Boża i Ś-ty Jan w niemej stojący boleści. Na samym dole dwaj żołnierze losują o szaty Chrystusa. Lecz najwięcej duchem twórczości i myślą ożywiona jest górna część obrazu. Nad grzesznikiem po lewej stronie, pojawia się śmierć w kształcie kościotrupa, jako znak bojaźni przed śmiercią i złego sumienia; lecz dobroć nieba nie ma się nigdy kończyć, w tej samej chwili ukazuje się anioł nad nim, i skazuje ręką na zaćmione słońce, jakby tym znakiem widomym chciał przekonać, a oraz zmiękczyć zatwardziałe jego serce. Po prawej zaś stronie obrazu nawróconego grzesznika spuszcza się szatan, lecz tam znów inny anioł przybywa, by wziąć duszę jego w moc swoją. Tak jedne i te same przedmioty, pod ręką mistrza przybierają wyższe i rozleglejsze znaczenie."
Za czasów króla Stanisława Augusta przebywała w Warszawie pani Lhuillier francuzka, żona Lhuilliera matematyka bibliotekarza X. A. Czartoryskiego gene, ziem podolskich. Musiała posiadać talent malarski, gdyż w zbiorach królewskich była jej roboty miniatura Pani Krakowskiej; miara cali 3½-2¾, cena w spisie czerw. zło. 5.
Piszą ją też niekiedy Lullier, lubo błędnie. Dochowuje się o niej ciekawa wiadomość następująca. Urodzona w Paryżu, trudniła się tamże wróżeniem z kabały. Młody Stanisław Poniatowski odbywając podróże, bawił takoż pewien czas w Paryżu: wtedy wprowadzony został do kabalarki, która mu przepowiedziała, iż wkrótce zostanie królem Poniatowski przyjął to za żart, a z swej strony oświadczył pochlebnej wróżce, iż jak tylko będzie królem, powołają do swego królestwa. W parę lat po rzeczywistem wstąpieniu na tron Polski, przypomniał sobie król Stanisław August poczynioną obietnicę; posłał do Paryża zaufanego dworzanina, który przywiózł mu do Warszawy wierny rysunek mieszkania i umeblowania owej Pani Lhuillier. Następnie kazał król zakupić w Warszawie dom, (przy ulicy Krakowskie Przedmieście Nr. 371 narożny obok domu dziś Dra Malcza), takowy przerobić i urządzić w nim mieszkanie na sposób paryzkiego Pani Lhuillier. Potem zaprosił ją sarnę do Warszawy, a za przybyciem dom jej ów podarował i pensyę na przyzwoite utrzymywanie się wyznaczył. Odtąd w tejto własności do śmierci mieszkała , która ją zaskoczyła dnia 22 Grudnia 1802 roku w późnej starości, bo lat 86 liczącą; pochowana na cmentarzu powązkowskim.
Roku 1494 przyjął prawo miejskie w Krakowie, złożywszy dostateczne świadectwa z miasta Drezna. „Joachim Libnan von Dressn (zdaje się Drezno) pictor, jus habet, pro litera portanda fidejusserunt Martinus pictor et Mathias Sklars. Portavit literam sufficientem civitatis Dressen." (Za księgami radzieckiemi Krako., A. Grabowski Skarbniczka str. 41).
Jest to bardzo prawdopodobnie malarz Joachim, z imienia tylko wyrażony, o którym liczne wspomnienia podajemy.
Uczył się przy Mańkowskim w Warszawie, w drugiej połowie 18-go wieku, a malował al-fresco przedmioty historyczne. W kościele XX. Franciszkanów wykonał tym sposobem dzieje S. Franciszka.
Szczegóły biegu życia tego malarza wcale wykryć się nie dały, nie jest też wiadomo gdzie i kiedy na świat przyszedł, gdzie się uczył, kiedy i gdzie umarł. To pewna, że był malarzem zdolnym, zwłaszcza portrecistą, a w latach 1815-1817 przebywał w Krzemieńcu, znajdując tu wziętość i między współzawodnikami stanowisko odznaczone.
Z prac jego znanych, celują portrety następujące:
1. Ignacy Oldakowski Dr. Prawa, Professor w szkole Krzemienieckiej Prawa Rzymskiego,Polskiego i Litewskiego.
2. Aloizy Feliński.
3. Młoda dziewica, włosów płowych, oczu błękitnych ku Niebu wzniesionych, z rękami jak do modlitwy złożonemi. Ten portret do najpowabniejszych prac malarza należy.
4. Juliusz Słowacki w wieku dziecinnym, ze skrzydełkami amorka. Na papierze tła cielistego, kredą.
Może jak pisze I. J. Kraszewki Lgocki. Powiada o nim J. Peszka w notatach rękopiśmiennych o malarzach, ze był synem dworzanina Xięcia Sapiehy Posła w Szwecyi. Ten będąc z swym panem w Sztokholmie, ożenił się ze Szwedką i miał z nią syna, który potem malarzem został. Malował on obrazy w ruskim sposobie i osiadł w Moskwie, gdzie umarł r. 1805.
Budowniczy i malarz widoków akwarellą. Pochodzenie jego ojca, zdaje się cudzoziemskie, niewiadome; to pewna że sam rodem był z miasta Białegostoku, 1 ze jego matka była polką z domu Jakubicka, córka tamecznego mieszczanina. Odbył nauki w szkole XX. Jezuitów, następnie wysłany przez rodziców do Rzymu na naukę malarstwa i budownictwa. Po dostatecznem usposobieniu się wrócił do Polski, i stawiał po kraju wiele kościołów, pałaców i dworów wiejskich; szczególnie zaś w majętnościach X. Stanisława Poniatowskiego podskar. w. lit. Ku końcowi panowania Stanisława Augusta bawił w Warszawie i dostał pomięszania zmysłów; odtąd do śmierci miał tu stałe zamieszkanie, pędząc politowanie wzbudzające życie obłąkanego. Co ranek obchodził kościoły, przypatrując się z natężeniem ołtarzom i rozważając piękną onych architekturę; w południe odwiedzał traktyernie, a potem kawiarnie, gdzie przyjmował wdzięcznie poczęstowanie litościwych osób. Chodząc po ulicach często w obłąkaniu rozmawiał sam z sobą po włosku, wtedy znający go uliczniki wołali nań Bociek! czem do złości pobudzony gonił z kijem i karcił napastników. Xiążę St. Poniatowski wyznaczył mu był dożywotnią coroczną pensyę, w ilości zło. poi. 1800; dwa razy chodził piechoto do tego księcia do Rzymu, z użaleniem na nieregularne pobieranie lej płacy. Umarł na suchoty w Warszawie, lat 63 licząc, dnia 2 lutego 1822 r.
Walenty Sliwicki litografował bardzo podobny jego wizerunek w całej postaci roku 1821, z podpisem Pfuj! Pfuj!
Malował r. 1646 obrazy zdobiące u góry ściany kościoła katedralnego w Sandomierzu. Albertus Lipnicki Holobocius a Lipnik praepositus Sandom. canonicus et officialis generalis Cracoviensis adornavit a 1646. (Opis tego kościoła X. Melchiora Bulińskiego, w Pamiętniku religijno-moralnym z r. 1842. Warsz. II, 38).
Syn murgrabiego domu Nakwaskich w Warszawie, przyszedł na świat roku 1787, a w szkole XX. Pijarów początki nauk otrzymał. Następnie kształcił się w zawodzie malarskim pod Bacciarellim, i przy wrodzonej sposobności, niezwykłego uzdolnienia dostąpił. Będąc niezamożnym, trudnił się dla zarobku kopiowaniem i malowaniem obrazów świętych, tudzież portretów. Na nieszczęście wielką miał skłonność do trunków, a tak dalece powściągnąć się wtem nie umiał, że doszedł do rodzaju obłąkania, dla którego oddano go do szpitala Bonifratów. Tutaj poznał go Hr. Fryd. Skarbek, pod tenczas Prezes Rady głównej opiekuńczej zakładów dobroczynnych, sam sztuk pięknych niepospolity znawca i zwolennik: polecił tedy zaraz opatrzyć Lipskiego w wszelkie do malowania przyrządy, i zachęcił do swobodnego zabawiania się sztuką. Jakoż w szpitalu wykonywał artysta liczne portrety i studia z natury, wielką wprawą, siłą a podobieństwem odznaczone. Kilka z takowych zakupił Hr. Skarbek, między któremi celujące trzy głowy waryatów, zdjęte na miejscu z natury. Sprowadzony do mieszkania Hrabiego malował w te czasy wielki portret jego rodziny. Z robót również w szpitalu wykonanych, piękna głowa starca jest u piszącego.
Wyszedłszy od Bonifratrów, nie zaniechał przecie Lipski dawnego nałogu, popadł w suchoty, a złożony do szpitala Dzieciątka Jezus, w dni kilkanaście tamże umarł dnia 10 Marca 1854 r., lat życia 67 liczący, na cmentarzu Powązkowskim pochowany. Tak zmarnowaną została zdolność która rzec przychodzi z żalem, stonowisko w sztuce krajowej wyniosłe osiągnąć była powinna.
Przez jakiś czas około r. 1828 był on Nauczycielem rysunków w szkole Wojewódzkiej w Łukowie. Jako taki dał na wystawę sztuk pięknych Warszawską w roku 1828 obraz olejny własnego pomysłu: Chrystus przy studni z Samarytanką.
Gdańszczanin, żyjący w pierwszej połowie 17-go wieku, zmarły r. 1646. Malował przedmioty historyczne, z lekkością i dobrą szkołą. (J. R. Fuessli r. 1779 fol. str. 371. - G. K. Nagler VII, 561).
Piękny jego obraz wielkiego rozmiaru, Rodzina Chrystusa Pana, malowany r. 1764, jest w kościele w Morawicy w krakowskiem, umieszczony obok chóru. O tym malarzu, zapewne krakowskim, nic ma żadnej bliższej wiadomości.
Mówiliśmy o malarzu Krakowskim Lissowskim i pięknym jego obrazie z roku 1764. Owoż malarzem tym jest Krzysztof Lisowski, w Krakowie zamieszkały i do cechu malarskiego zaciągnięty. Jako mistrz onego r. 1745 należał do reformy cechu i poddania go pod zwierzchnictwo Uniwersytetu, a na ten koniec akt do Rektora podany wraz z innymi malarzami podpisał. Roku 1747 wciągnięty został do album Uniwersyteckiego. (Uchwały cechu w końcu tego Tomu). Roku 1750 dnia 6 Kwietnia obrany Radzcą czyli Konsyliarzem cechu malarskiego, o czem poucza A. Radwański w dzienniku rękopiśmiennym.
Obraz jego kościelny pięknie malowany r. 1764 przytoczyliśmy. Pożądaną tedy byłaby bliższa wiadomość o jego życiu i pracach innych.
Urodzony w Olesku na Rusi Czerwonej r. 1674, dostał się nie wiadomo jakim sposobem do Eosandra barona v. Göthe szweda rodem, wojskowego i budowniczego, który długo w pruskiej służbie zostawał i zamek berliński budował, a w końcu jako generał lejtnant w saskiej służbie umarł. Tenże upatrzywszy w młodzieńcu usposobienie do malarstwa, oddał go na naukę biegłemu malarzowi. Eosander znajdował się na dworze brandeburgskim już około r. 1692, i zdaje się że w tymże czasie Liszewski do Berlina przybył. Odtąd osiadł on w tem mieście i zjednał sobie sławę biegłego portrecisty. Robił portrety pojedyncze i familijne, w których szczególniej koloryt jest podziwiany. Kilka jego portretów sztychował Hayd; portret księcia Fryderyka Anhalt sztychował J. M. Bernigeroth, zaś portret księcia Fryderyka Hessen-Casselskiego Rosbuch. Umarł w Berlinie d. 6 stycznia 1750 r., będąc nadwornym malarzem króla pruskiego.
Jerzy Liszewski jest głową całej rodziny artystów, gdyż jego dwie córki, syn i dwie po tymże wnuczki, wszyscy sztuce malarskiej poświęcali się. Atoli chociaż z polskiego pochodzenia, urodzeni i żyjący w Niemczech, przestali oni być Polakami; zostało im tylko nazwisko pierwotną ojczyznę wykazujące, wszakże i to przez Niemców dziwnie przekręcane Lisiewski, Lisewski, Liscewsky, Lisiecewsky. Nikt z tej rodziny do Polski nie powrócił, która im się obcą zupełnie stała, a wszyscy biegli artyści, od Niemców za Niemców są głoszeni. Przez wzgląd na ich pierwotne pochodzenie przytaczają się tutaj.
(O Jerzym Liszewskim pisali: J. Piwarski w Gazecie lite. wars, z r. 1822, Nr. 42. - A. Grabowski, Spominki Ojczyste, Kraków 1845 I, 253-255. - Heinecke, Nachrichten von Künstlern und Kunst-Saclien, Leipzig 1768 I, 63. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 371. - J. D. Fiorillo 1818 III, 322. - G. K. Nagler VII, 559).
Córka starsza Jerzego, zrodzona d. 10 czerwca 1716 r. w Berlinie, przez ojca w sztuce doskonalona. W bardzo młodym wieku już malowała portrety, w 14-tym roku życia gdy znajdowała się z ojcem w Szczecinie, który ją wziął z sobą jako już mu w pracach pomocną, odmalowała księżnę Anhalt Zerbst, i odtąd posiadała szczególne względy lej pani aż do jej zgonu. Nie chcąc się z ojcem rozłączać odmówiła r. 1734 posadę w Dreźnie; atoli r. 1741 poszła za mąż za malarza Dawida Mathieu. R. 1755 owdowiała, a roku następnego udała się do Zerbst, powołana do malowania tamże do sali Salon des beautes zwanej, portretów słynnych wówczas z wdzięków niewiast, i przeszło 40 takowych wizerunków wykonała. R. 1760 wyszła powtórnie za mąż za assessora H. von Gasc. W 4 lata później wezwana do Brunszwiku, do malowania portretów rodziny książęcej. Po niejakim czasie zwiedziła Hollandyę, gdzie między innemi wykonała wielki portret familijny dla bogatego izraelity Synasso czy Suasse. R. 1769 została członkiem akademii sztuk drezdeńskiej. R. 1783 umarła.
Liszewska wykonała niezliczoną ilość portretów, a nadto robiła przedmioty z dziejów olejno i pastellami. Odznacza się szczególniej portret Opata Jerozolimy, obraz jej rodzinny, z r. 1758 i portret własny artystki w galleryi Salzdahlum znajdujący się.
Z jej portretów przytoczyć można jeszcze następujące:
Wielki Książę, Rossyjski Piotr.
Tegoż małżonka.
Cesarzowa Rossyjska w wielkości naturalnej, przy niej stoi paź pieska trzymający; z r. 1756.
Młody hr. von Dohna, w wielkości naturalnej, stojący przed kominem; z r. 1759.
Hr. von Wartensleben kommandor zakonu Ś. Jana, w wielkości naturalnej, z r. 1763. Znajduje się w sali pałacu kommendoryi tego zakonu w Berlinie, gdzie są portrety tejże artystki kilku innych kommandorów w wielkości naturalnej.
Obraz familijny Abrahama von Suasse w Hadze z roku 1767.
Księżna Brunszwicka, z r. 1768. Księżna Oranii, z r. 1768.
Książę Ferdynand Brunszwicki, dla loży wolno mularskiej w Brunszwiku z r. 1768.
Allegorya, dla owdowiałej elektorowej saskiej z r. 1769.
Monima, obraz historyczny z r. 1773.
Książę Ferdynand Brunszwicki, z r. 1773.
Ksieni z Ganderschiem, z r. 1773.
Z jej obrazów sztychowali J. Haid, J. E. Gerike, D. Chodowiecki i inni. Z małżeństwa z Dawidem Mathieu wydała na świat dwoje dzieci, syna i córkę, Henryka Fryderyka Leopolda Mathieu urodzonego r. 1750 i Rozynę Chrystyanę Ludwikę Mathieu urodzoną r. 1748, którzy oboje takoż sztuce malarskiej poświęceni, zaletnie w niej odznaczyli się.
(O niej patrzyć: Wspomnienie w Heinecke Nachrichten von Künstlern... Leipzig 1768 I, 63. II, 14. - Joh. Georg Meusel Teutsches Künstlerlexikon... Lemgo 1778 stro. 39-49. - J. R- Fuessli 1779 fol. str. 371. - J. D. Fiorillo 1818 III, 322-323. - G. K. Nagler VII, 559-560).
Siostra poprzedniej, przyszła na świat w Berlinie r. 1722, a przy ojcu sposobiła się w malarstwie. Równie i tej artystki dzieła zyskiwały upodobanie, naw et w Paryżu dokąd w r. 1766 udała się i gdzie już w roku następnym wianowaną została członkiem tamecznej akademii królewskiej malarstwa. Była również członkiem akademii berlińskiej. Poszła za mąż za niejakiego Therbuscha, i ztąd też zwaną jest takoż A. D. Therbusch. R. 1770 wróciła do Berlina i tu zmarła r. 1782. Piszą ją niekiedy choć mylnie Tersbuch i Terbouche.
Malowała portrety i przedmioty historyczne; wiele onych dla Fryderyka W. i dla dworu Rossyjskiego, między innemi piękny obraz w Paryżu malowany Jowisz i Antiopa.
Robót jej nie mało znajduje się dotąd w pałacach królewskich w Potsdamie i Sans-Souci: tutaj między innemi Dyanna i Wenus. Jeżdżąc po różnych miastach Niemiec, pozostawiła w nich wiele prac swoich, jako to w Stuttgardzie, Mannheim i i. W galleryi króla Stanisława Augusta był jej portret w całej postaci Fryderyka II. króla pruskiego; miara cali 97-62, cena w spisie czer. zł. 80.
(J. Piwarski w Gaz. lit. warsz. z r. 1822 str., 242. - Heinecke Nachrichten... I, 63. - Joh. Georg. Meusel, Teutsches Künstlerlexikon. Lemgo 1778 str. 142. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 371. - J. D. Fiorillo 1818 III, 324. - G. K. Nagler VII, 560).
Syn Jerzego, urodzony w Berlinie r. 1725, w sztuce doskonalony niewątpliwie przez swego ojca. W 27-ym roku życia wszedł do służby dworu Anhalt-Dessauskiego. Tutaj między innemi malował portret księcia Eugeniusza Anhalt na koniu, w galleryi drezdeńskiej przechowywany, (obecnie w składzie przy terasie brühlowskim). Powiadają, iż książę więcej czterdziestu razy na koniu przed malarzem stawał, i że koń z tego oszalał. Około r. 1768 robił wiele portretów w Dreźnie, r. 1772 udał się do Berlina, r. 1779 został malarzem nadwornym księcia Mecklenburg-Schwerinskiego, i na tej posadzie umarł w Ludwigslust dnia 11 Czerwca 1794 r., licząc rok 70-ty życia.
Nabył on wielkiej sławy jako malarz portretowy, i liczony był między pierwszych artystów w tym rodzaju. Robił chętnie i z powodzeniem oświecenie nocne. Z robót jego sztychowali D. Berger, B. Bause, J. M. Bernigeroth, C. F. Boetius, i inni. - Fiorillo wychwala z pomiędzy wielu widzianych jego portretów, wizerunek niejakiego Gol, wielkości przyrodzonej, w galleryi w Salzthalum znajdujący się.
(Wzmianka u J. G. Meusel Teutsches Künstlerlexikon. Lemgo 1778 str. 80. - Wspomnienie o zejściu u tegoż J. G. Meusel, Neues Museum für Küstler und Kunstliebhaber. Leipzig 1794. Stuck III, 379, gdzie mianuje go de Liszewsky. - J. D. Fiorilllo 1818 III, 324-325. - G. K. Nagler VII, 559, lecz mylnie zowie go Jerzym).
Córka starsza Krzysztofa, r. 1767 urodzona, malowała takoż z talentem portrety i obrazy rodzajowe, w których zwłaszcza wystawiała dziewczęta i niewiasty w różnych życia zatrudnieniach i zajęciach. Zmarła r. 1837, w 70-ym roku życia; w Ludwigslust i tamże jest pochowaną.
(G. K. Nagler VII, 560; lecz się myli mieniąc ją być córką Jerzego, którego była wnuką).
Córka wtóra Krzysztofa Fryderyka Reinholda, a wnuka Jerzego, urodzona w Dessau czy Berlinie d. 26 grudnia 1772 roku, uczyła się malarstwa od ojca, i za młodu już wielką zdolność zwłaszcza do portretów okazała. W roku 1792 przybyła z ojcem do Berlina i wykonała z wielką zaletą wiele portretów osób znakomitych, różne obrazy rodzajowe i pojedyncze figury, które to prace zjednały jej wtedy już dyplom na członka akademii berlińskiej sztuk pięknych. Portret jej ojca pod tę porę malowany a akademii sztuk ofiarowany, do najcelniejszych jej prac należy; w ogólności zaś portretów robiła najwięcej. Na wystawach berlińskich sztuk widywano zawsze płody pędzla tej artystki. W końcu życia osiadła w Wismarze, gdzie do późnej starości ciągle była czynną.
Do robót jego celniejszych liczą się:
Portret ojca wyżej przytoczony.
Poseł turecki w Berlinie r. 1797 bawiący.
Trzy obrazy z natury w ubiorach księstwa Mecklemburg-Schwerinskiego: Młoda dziewczyna czytająca; Dziewczyna robiąca pończochę; Dziewczyna trzymająca gołębia, w wielkości naturalnej po kolana. Równie z natury: Dziewczyna mecklemburgsha trzymająca kosz z dwoma gołębiami; młody wieśniak mecklemburgski z kogutem w koszu.
Dwa własne portrety artystki.
Liczne jej portrety znajdują się w Berlinie, Potsdamie i po innych miastach północnych Niemiec.
Sen. Karol Soczyński w Krakowie, posiada w darze od samej artystki otrzymany portret jej ojca przez nią czarnym tuszem wykonany; na nim zamieszczone podpisy właściwe nazwisko tej artystowskiej rodziny udowadniają: „Christoph Fried. Reinh. von Liszewski Hof Portrait-Maler in Ludwigslust in Mecklemburg Schwerin. - Pinxit Friderike von Liszewska."
(J. G. Meusel, Teutsches Künstlerlexikon oder Verzeichniss der jetztlebenden Teutschen Künstler Zweite umgearbeitete Ausgabe. Lemgo 1808, 8-vo I, 577-8. - J. D. Fiorillo 1818 III, 325. - G. K. Nagler VII, 560).
A. T. Chłędowski (w Pamiętniku lwowskim z r. 1817 VI, 182-183) utrzymuje: ze K. Liszka jest Wielkopolaninem, a będąc uczniem Michała Willmanna bawił z nim w Polsce; gdy zaś Willmann którego Chłędowski takoż chce mieć Polakiem, dla prześladowania braci swych wyznania augsburgskiego z Polski się wyniósł, pociągnął za sobą i ucznia swego, który odtąd Czechy i Saxonię płodami swej sztuki przyozdabiał. Pochodzenie to polskie Liszki potrzebowałoby poparcia pewnemi przekonywającemi dowodami, gdy wszyscy cudzoziemscy o nim pisarze wcale inny rodowód mu naznaczają. Że M. Willmann przebywał istotnie jakiś czas w Polsce, a Liszka był jego pasierbem i uczniem; przeto wnosić wolno, iż i ten ostatni Polskę pewien czas zamieszkiwał, chociaż ani o miejscu takowego pobytu, ani o żadnej pracy tu wykonanej, dotąd jakiejkolwiek dokładniejszej wiadomości powziąć się nie udało. Szczegóły życia jego z niemieckich pisarzy czerpane, są następujące:
Pochodzić on miał z rodziny szlachetnej morawskiej Lischka von Rottenwald; ojciec jego był austryjackim urzędnikiem w Wrocławiu, po którego śmierci matka wyszła powtórnie za mąż za malarza Michała Willmanna Ten kształcił w sztuce swej pasierba, który takie w niej uczynił postępy iż na sławnego artystę wyszedł, a w Szląsku i Czechach z dzieł swych niepoślednie imię sobie zjednał. Żywot jego malarski przypada na drugą połowę 17-go wieku, rok atoli śmierci jego nie jest wiadomy; roku 1697 żył jeszcze. W Czechach a zwłaszcza w Pradze, wiele znakomitych dzieł jego znajduje się: wykaz onych podaje Dlabacz. W galleryi drezdeńskiej jest piękny jego obraz wielkiego rozmiaru: Achillesa podającego Juliuszowi Cezarowi głowę Pompejusza, osoby w całych postaciach wielkości naturalnej.
Niemieccy pisarze piszą go: Liszka, Lisska i Lischka.
(J. D. Fiorillo 1818 III, 365 - G. K. Nagler VII, 563).
Malarz krakowski, Joannes Lithwinek pictor, wspomniany w aktach radzieckich krakowskich pod r. 1578, księga A. 9. str. 100.
Roku 1568 przyjął on prawo miejskie Krakowskie, jak o tem świadczą księgi miejskie radzieckie pod tymże rokiem: „Joannes pictor, Litwin de Wilno, commonstratis literis suae genealogiae, jus civitatis suscepit, juravit et dedit unam marcam.“ (Z akt rzeczonych, A. Grabowski Skarbniczka str. 43). Okazuje się ztąd, iż pochodził z Wilna, a jako Litwin przezwany w Krakowie został Litwinek
W rachunkach miasta Kazimierza przy Krakowie pod rokiem 1574 jest zapis: „Daliśmy od malowania proporca nowego Litwinkowi malarzowi z Krakowa flor. 9 groszy 2. (Tamże, str. 59).
Roku 1573 mieszkał w Kwartale Grodzkim, dzielnicy miasta tak zwanej. (A. Grabowski w Biblio. Warsz. z roku 1854 I, 414).
Jest ten malarz wspomniany takoż w aktach radzieckich miasta Starej Warszawy ks. 12, str. 2, 15; a to z przyczyny processu jaki roku 1591 prowadził przeciwko malarzowi Warszawskiemu Bartłomiejowi Ankiel czyli Angiel, o zło. 100 należnych mu za włócznie, pro hastis, który process wygrał, tak, że Ankiel skazany został na zapłacenie należytości i kar sądowych.
Może Litsinkiewicz, byt starszym zgromadzenia malarzy krakowskich r. 1610, co świadczą akta radzieckie z tego roku. Zdaje się ze był sam malarzem.
Malarz mieszczanin krakowski. R. 1616 miał kamienicę w ulicy Grodzkiej (regestra przychodów i wydatków miasta Krakowa).
Malarz dekorator i portretowy, uczeń akademii wileńskiej. R. 1814 przyjęty został jako drugi malarz do teatru naród, w Warszawie, za antrepryzy i dyrekcyi L. Osińskiego. Pracował w teatrze do r. 1818, w którym się oddalił. Jego roboty były dekoracye:
R. 1817 do dramy Prawo gościnności, 1. - Do opery Janek i Stefanek, 1. - Do komedyi Podróż z Berlina do Potsdamu, 1.
R. 1818 do tragedyi Cyd, 1.
Na wystawach sztuk pięknych warszawskich bywały jego roboty olejne: roku 1819 i 1821 portrety, mianowicie r. 1819 portret w całej postaci wielkości naturalnej artysty drammatycznego Ignacego Werowskiego w roli Cyda (♰ w Warszawie dnia 8 sierpnia 1841 r., licząc lat wieku 58), a r. 1823 Lirnik, obraz oryginalny.
Między innemi jego robotami przytoczyć można: Kuglarza żyda z kubkami, S. Cecylię do kościoła XX. Franciszkanów dość miernego wykonania, i własny portret który mu się szczególnie udał.
Zszedł z tego świata w biedzie.
Biegły rysownik i sztycharz, urodzony w Gdańsku około r. 1630, który przecie opuściwszy rodzinne miasto, cały bieg życia w obcych krajach spędził. Uczył się naprzód sztuki od Kryspina de Pass młodszego, potem od Henryka Hondiusa; bawił w Hollandyi, następnie w Anglii. W Londynie rysunki jego zyskały wziętość. W Oxforcie gdzie dłuższy czas przemieszkiwał, wydał dwa dzieła: Habitus Academicorum Oxonim a Doctore usque ad Servientem 1672, a na dziele tem pisze się artysta „Gedanensis Univ. Oxon. Chalcographus;“ drugie dzieło Oxonia illustrata 1675, z 44 rycinami. W Cambridge zdejmował on podobnież rysunki akademickich gmachów, które wyszły pod tytułem: Cambridgia illustrata. Prócz tego rytował wiele, zwłaszcza portretów, najwięcej podług własnych rysunków, które znachodzą się od r. 1653 do 1690. Umarł r. 1693 w Londynie.
(Gw. Pawlikowski, Czasop. Lwo. 1829 III, 105-107. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 373. - F. Brulliot, Diet, des monogr- Munich 1833. II, 76. - G. K. Nagler VIII, 7-8. W. Seidel, Nachrichten über Danziger Kupferstecher, w Neue Preussische Provinzial-Blätter, Königsberg 1847. III, 175-176).
Dobry rysownik i malarz pensyonowany przez króla Stanisława Augusta na przedstawienie M. Bacciarellego; podobno francuz rodem. W późniejszych czasach był przy księciu Józefie Poniatowskim i miał mieszkanie pod Blachą.
W zbiorze rysunków księżnej Aleksandry Radziwiłłowej jest piękny rysunek podpisany: F. A. A. Lormann ad viv. del. 1778 a Leshno. Ztąd okazuje się, że pod tę porę przebywał w Lesznie.
W zbiorach uniwersytetu warszawskiego były jego rysunku dwa portrety: Kościuszko na koniu i księżna Czartoryska Marya Teressa.
W galleryi króla Stanisława Augusta znajdował się jego pędzla portret Fryderyka II króla pruskiego, podług pani Terbusch; miary cali 60-46, ceniony w spisie na czerw, zło. 50.
Nadto były tam jego miniatury:
Dziewczyna trefiąca swoje włosy; miara cali 5-4, cena w spisie czer. zł. 10.
Werter i Lothen; miara cali 5-4, cena czerw. zło. 10.
Robił takoż Lormann akwarellą przedmioty rodzajowe, lak naprzykład: różne sceny teatralne dla dyrektora teatru Bogusławskiego.
Dwa portrety olejne Lormanna: arcybiskupa Podoskiego i jego brata wojewody mazowieckiego, są w posiadaniu p. Germana Hołowińskiego w Rychcie pod Kamieńcem Podolskim.
W Łazienkach królewskich jest jego portret Starościny Małagoskiej Szaniawskiej: mała postać siedząca w gaiku przy zdroju, w lewem ręku trzyma książkę, przy niej na wstędze niebieskiej uwiązany piesek. Obraz olejny na płótnie, Nr. 2,230.
Roku 1761 przebywał ten artysta w Gdańsku, i miał tamże mieszkanie przy ulicy Piekarskiej. Tegoż roku ogłosił prenumeratę wraz z Mateuszem Deisch, na wydawać się mające przez nich sztychem widoki miasta i okolic Gdańska. Kuryer Warszawski z r. 1761, dnia 20 Czerwca Nr. 25. Pisany zaś tu jest Fryderyk Antoni Lohrmann. R. 1773 bawił on jeszcze w Gdańsku, gdzie go zastał wtedy Chodowiecki miasto swe rodzinne zwiedzający i piękny jego postaci drobny rysunek zrobił. Lohrmann czy raczej Lorniann, gdy się tak sam podpisywał, nie był z pochodzenia Francuzem ale Niemcem.
Przyszedł na świat w Krakowie r. 1653, pochodząc z rodziny Lubienieckich słynnych w 17-ym wieku w Polsce aryanów. Ojcem jego był Stanisław Lubieniecki młodszym zwany, mąż wielkiej nauki, dzieł wielu pisarz, jeden z najznakomitszych socynianów, któremu z powodu prześladowania tej sekty w Polsce, wielu nieszczęść i zagranicznego do śmierci tułactwa doświadczyć przyszło. Matką zaś Bogdana była Zolla Brzeska, córka Pawła Brzeskiego, znamienitego rodu socyniana i sekty swej gorliwego opiekuna. Bogdan Lubieniecki był malarzem swego czasu zawołanym. W dziecinnym wieku opuścił z ojcem ojczyznę, a bawiąc w obcych krajach, malarstwu się oddał. Początkową rysunku naukę otrzymał od Juriana Stura w Hamburgu, następnie przyszedł w Amsterdamie pod sławnego Gerarda de Lairesse, później zaś podróżował do Włoch, wszędzie w sztuce wykształcić się usiłując. Wkrótce też dostąpił wielkiej wziętości. W. książę toskański, oceniając jego usposobienie i naukę, mianował go swoim podkomorzym; gdy zaś ten dwór opuścił, podjęty został przez elektora brandenburskiego, późniejszego króla pruskiego Fryderyka I, który go równie swoim szambelanem i dyrektorem galleryi w Berlinie mianował. Tę posadę piastował lat kilkanaście, lecz ją utracił przez gorliwość do sekty socyniańskiej: albowiem miewał częste z pastorami berlińskimi zatargi, i napisał w duchu sekty swej dziełko, które duchowieństwo tak dalece źle przyjęło, iż na onego wstawienie się książka publicznie przez kata spaloną, a sam Lubieniecki z posady dyrektora galleryi oddalony został. Wrócił przeto do Polski r. 1706, i pozostał już w niej do końca życia; żył zaś jeszcze r. 1729.
Malował przedmioty historyczne i krajobrazy, wszystkie szacowane i wielce cenione dzieła. W czasie długiego pobytu w Berlinie liczne tamże prace wykonał, których część większa pałace królewskie zdobi, i po prywatnych zbiorach tamże znajduje się. Prócz tego był biegłym rysownikiem i sztycharzem. Rysunki jego są tuszem chińskim robione; niektóre z nich były w gabinecie Paignon Dijonval, a na jednym z nich umieszczony rok 1729 dowodzi, iż wtedy żył jeszcze i pracował. Rycin sześć krajobrazów heroicznych w smaku malarskim wysztychował, które przez lubowników chciwie są poszukiwane. Nie możem wątpić, iż wiele szacownych dzieł w ciągu kilkonastoletniego w Polsce zamieszkania wykonał, które jeżeli w klęskach krajowych zniszczeniu nie uległy, lub uwięzione nie były, zatajone dotąd w niewiadomości zostają. Wykrycie onych szczęśliwem a pożądanem dla sztuki krajowej stałoby się zdarzeniem. Hr. Józef Sierakowski, wielki sztuk miłośnik, posiadał w Warszawie piękny bardzo B. Lubienieckiego obraz, wystawiający Alchimistę. Równie u hr. Tarnowskiego w Dzikowie znajdować się mają jego roboty. Na jego rycinach umieszczona jest cyfra T. D. L. In.
(Wiadomość o nim: A. T. Chłędowski w Pamiętniku lwowskim z r. 1817 VI, 181-185. - J. Piwarski w Gazecie lite. warsz. z r. 1822 Nr. 42 str. 241-2. - Gw. Pawlikowski w Czasop. lwowskim z r. 1829 III, 107-8 za Fuesslim. - J. B. Descamps, La vie des peintres flamands, allemands, et hollendois.... Paris 1753-60, 8° 111, 305-6. - Heinecke, Nachrichten über Künstlern... Leipzig 1768 I,64. - Fraęois Brulliot, Dictionnaire des Monogrammes.... Munich 1817 4° str. 302. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 379. - M. Huber Notices des Graveurs et Peintres 1787 str. 461. - G. K. Nagler VIII, 88-89. - O pochodzeniu zaś Bogdana: życie jego ojca Stanisława przez J. J. w Przyjacielu Ludu z r. 1844 N. 39 i 42).
Z portretu jego pędzla Piotra Schenka rzeźbiarza, znana jest rycina w owalu, z napisem u góry: Petrus Schenk Sculptor Amstelodamensis. U spodu cztero wiersz: Qui principum virorum …T. de Lubienietzki Eq. Polon, pinxit Berol. 1700. - David Hoogstratanus.
Młodszy brat Bogdana, a syn Stanisława i Zofii Brzeskiej, urodził się r. 1659 w Szczecinie, w czasie tułactwa tamże rodziców po wygnaniu z Polski aryanów. Był podobnie jak brat biegłym swego czasu malarzem. Szczegóły jego życia mało są znane; pisarze niemieccy nie mówią izby kiedykolwiek miał wrócić do Polski, co bliższego zbadania godną jest rzeczą. Zdaje się iż bawił ciągle w Amsterdamie, gdzie nawet w kościele reformowanym powołany był do zaszczytnych funkcyj. Nauczycielem jego był naprzód w Hamburgu Jurian Stur, potem zaś w Amsterdamie Adryan Bakker; wielką do sztuki zdatność mając, wkrótce zjednał sobie niepoślednią sławę. Malował przedmioty historyczne i portrety, z równem w obu rodzajach powodzeniem. W tworach jego widać dobry układ, siłę, pewność, staranność i przyjemny koloryt. Portrety jego sztychem upowszechnione zostały. Umrzeć miał w Amsterdamie r. 1729, zatem lat 70 przeżywszy.
W galleryi króla Stanisława Augusta był jego portret Arnoud van Haalen, miary cali 20-16; ceny w spisie czerw. zło. 40.
W galleryi królewskiej w Kopenhadze są jego dwa obrazy rodzajowe wielce zalecone: Hollender palący fajkę i Hiszpan zażywający tabakę.
W domku gotyckim w Puławach, znajdował się obraz pędzla Lubienieckiego, Bakałarz otoczony dziećmi, malowany na drzewie. Wspomina o tem Spis Domu Gotyckiego, przez jego założycielkę sporządzony; acz nie jest wiadomo, którego z dwóch braci Lubienieckich obraz ten był tworem.
(J. Piwarski w. Gaz. lit. warsz. z r. 1822 Nr. 42 str. 242. - Gw. Pawlikowski w Czasop. Iwow. z r. 1829 III. 108-9. - J. B. Descamps, La vie des peintres.... Paris 1753- 60 III, 305-6.- Heinecke, Nachrichten über Künstlern.... Leipzig 1768 I, 64.- J. R. Fuessli 1779 fol. str. 379.- Ludwig von Winckelmanns neues Malerlexikon, Augsburg 1796, str. 125. - G. K. Nagler VIII, 88. - A. hr. Raczyński, De l’art moderne en Allemagne, Paris 1841 III, 532. - Co zaś do pochodzenia: żywot jego ojca Stanisława przez J. J. w Przyjacielu Ludu z r. 1844 N. 39 i 42).
Córka Tadeusza Starosty Nowogrodzkiego i Barbary z Dembińskich Czackich, zaślubiona Eugeniuszowi Xięciu Lubomirskiemu, niosła żywe upodobanie do sztuk, a oddawała się malarstwu z szczególnem zajęciem i pracowitością. Baccelli i Larius byli jej w tej sztuce przewodnikami. Pozostał po niej znaczny zbiór rysunków i miniatur przez nią wykonanych. Portret jej malowała olejno Beata z Potockich Czacka, znajdujący się w pałacu Sieleckim Czackich na Wołyniu.
W Nowejgórze w Krakowskiem w kościele w wielkim ołtarzu jest piękny obraz Zesłanie Ducha S. na Apostołów; niesie u dołu napis: “Lucas p. p. 1646.“ Nie wiadomo czyli ten obraz był wykonany przez artystę w Polsce bawiącego, czy może sprowadzony z zagranicy. Zresztą o tym malarzu Lucas nic więcej powiedzieć nie możemy; wszakże ta nazwa znaną jest i odznaczoną w dziedzinie sztuki zagranicznej.
Biegły rysownik i sztycharz, urodzony w Amsterdamie między latami 1660 a 1670 z ojca Jana takoż zdolnego rysownika i rytownika, od którego w sztuce był nauczany. Ryciny Kaspra poszukiwane są. Długi czas i do śmierci bawić miał w Warszawie, zostawiwszy wiele robót historycznych do czasów króla Jana III, lubo to na bliższe sprawdzenie zasługuje.
(G. K. Nagler VIII, 139-140. - F. M. Sobieszczański w Dzienniku krajowym warsz. z r. 1843 Nr. 121, lecz go błędnie mieni Karolem).
Malarz i mieszczanin Warszawski, wymieniony w aktach dawnych wójtowsko-ławniczych, z przyczyny processu jaki miał r. 1734 z Janem Okinia i Adamem Cytelli szewcem, mieszczanami Warszawskimi, o rozmaite pretensye i obelgi nawzajem sobie czynione. Akta miasta Starej Warszawy wójtowskie, ks. 574, str. 412.
Mąż w gronie uczonych swego czasu wysoce położony; jako amator malował piękne miniatury. Pochodził z dawnego rodu przydomku de Zema, herbu Janina w Sandomierskiem osiadłego. Synem był Jerzego Antoniego pułkownika wojsk koronnych, a przyszedł na świat dnia 2 kwietnia 1760 w wójtostwie Małe-Łany, niedaleko Żarnowca, które ojciec za położone dla kraju zasługi od rządu miał sobie nadane. W dziecinnym wieku posłany na nauki do Gdańska, lat 3 tam pozostawał; w dwunastym roku życia oddano go do korpusu kadetów w Warszawie. Tu obok najświetniejszej młodzieży przykładał się szczególnie do matematyki; w wolnych zaś godzinach mając wielką do malarstwa skłonność uczył się rysunku, a następnie malarstwa. Kadetem jeszcze będąc złożył królowi Stanisławowi Augustowi w hołdzie widok Pieskowej Skały przez siebie wykonany. Ukończywszy nauki, dosłużył się stopnia Brygadyera korpusu szlacheckiego kadetów; roku zaś 1789 został w tymże korpusie professorem matematyki i miernictwa. W czasie wojny r. 179-4 powołany do służby polowej jako officer inżynieryi, dostał się do niewoli pruskiej, w twierdzy Nissie jeńcem osadzony. Blizko rok tam zostając, zyskał względy miejscowej władzy, ukształcenie i wyższe światło więźnia oceniającej. Utrzymywał się tamże z malowania miniatur, w czem znajdował nawet sposobność niesienia wsparcia współtowarzyszom swego losu. Po uwolnieniu podróżował po Niemczech, ar. 1796 osiadł w Krakowie, gdzie po wyjeździe do Wilna Jana Śniadeckiego, został w uniwersytecie jagiellońskim professorem astronomii i matematyki wyższej, tudzież dyrektorem tamecznego obserwatoryum. R. 1804 przeniósł się do Warszawy i był w nowo założonem liceum, naczelnej podówczas krajowej szkole, professorem matematyki i fizyki. R. 1810 wyjechał do Paryża, celem wyłącznego zajęcia się głębszemi w astronomii dochodzeniami. W chwilach wypoczynku oddawał się z zamiłowaniem oglądaniu arcydzieł sztuki malarskiej, a kopie onych dla własnej przyjemności zdejmował. Po dwuletnim pobycie w Paryżu, wrócił do Krakowa i objął na nowo katedrę astronomii w uniwersytecie. Dotknięty cierpieniami i popadłszy w chorobę, wyjechał do Warszawy; tu wkrótce umarł dnia 3 lipca 1825 r., pochowany na cmętarzu Powązkowskim.
J. Łęski jest pisarzem kilku dzieł matematycznych wysoce cenionych; jako astronom znakomite w świecie uczonym zajmował stanowisko. Był członkiem towarzystwa królewskiego przyjaciół nauk w Warszawie, a towarzystwa naukowego w Krakowie. W malarstwie, do którego miał zawsze osobliwe zamiłowanie, uzdolnił się był zwłaszcza w rodzaju miniaturowym. Napisał kilka o sztuce malarskiej rozpraw, które czytywał na posiedzeniach publicznych towarzystwa naukowego krakowskiego: jedna z nich o piękności w sztukach a szczególniej w malarstwie, jest drukowana w Rocznikach tegoż towarzystwa z roku 1817. W zbiorach króla Stanisława Augusta były jego roboty:
Portret Franklina, en camayeux. Miara cali 2¾-2 ¾, cena w spisie czer. zło. 5.
Generałowa Wittowa. Miara cali 2-1½, cena czerw, zło. 10.
Z jego rysunku i kompozycyi były r. 1814 wykonane ryciny przez Seb. Langer, P. Wyszkowskiego i S. R. Grünera, do Jacka Przybylskiego przekładu Iliiady i Odyssei.
(Krótka wiadomość o nim w Herbarzu polskim wydania J. N. Bobrowicza, Lipsk 1845 X, 278-9 w dodatku. - Wspomnienie zejścia w Monitorze warsz. z r. 1825 N. 85.- Nekrolog przez H. i A.... K.... w Gazecie warsz. z r. 1826, Nr. 201; tudzież w Gazecie polskiej warszawskiej z r. 1826 Nr. 12. Nekrolog przez prof. Karola Hube, czytany na posiedzeniu towarzystwa naukowego krakowskiego d. 14 grudnia 1829, umieszczony w Roczniku tegoż towarzystwa z r. 1831 XIV; 125-154).
Dominikanin, żyjący w wieku 18-tym. W Czortkowie w kościele Dominikańskim jest jego dosyć zaletny obraz olejny S. Mikołaj, r. 1786 malowany.
(Z notat P. Żegoty Pauli).
Przyszedł na świat w Czerniowcach roku 1816, gdzie jego ojciec był urzędnikiem sądowym. W dziecinnym wieku osierocony, dostał się do Lwowa roku 1828 i tu do szkół uczęszczał, w których początki rysunków otrzymał. Wrodzoną do sztuki skłonnością wiedziony, wstąpił do malarni Marcina Jabłońskiego i jako uczeń lat dwa w niej pracował, a te dwa lata nauki były dla niego jedyną i całą szkołą w malarskiej sztuki zawodzie. Odtąd rzec można doskonalił się sam, kierowany własnem uczuciem i niepospolitą wrodzoną zdolnością; nigdzie też nie wyruszył się z Lwowa, nie poznał innych wzorów i dzieł sztuki prócz Lwowskich. Za młodu ożeniony i ojcem rodziny zostawszy, przy szczupłych zasobach do niedostatku zbliżonych, szukać musiał po za obrębem sztuki ku utrzymaniu się środków i podstawy. Wszedł więc do urzędowania, a odtąd czas i siły choć z natury wątłe, dzielił z pilnością między obowiązki urzędnika i powołanie pełnego zapału artysty. Na lat kilka przed śmiercią, zapadł był ciężko na zdrowia, nie opuszczały go już zwolna trawiące cierpienia; mimo to nie ustawał w pracach, a ta właśnie jego życia epoka, była mu porą prawdziwego w sztuce postępu, tworów najpiękniejszych wyższemi zaletami odznaczonych. Roku 1855 dnia 25 Grudnia zgasł w Lwowie w sile wieku, bo zaledwie lat 40 życia liczący.
J. Łuczyński pracował bardzo wiele, doświadczał się w najrozmaitszych rodzajach, malując zarówno obrazy treści religijnej, historyczne, rodzajowe, krajobrazy i kwiaty; a pozostawił dzieł mniej więcej wykończonych około sztuk dwieście. "Gdy weźmiemy na uwagę, udziela nam o nim znawca i sam artysta pan Felicjan Łobeski, że Łuczyński żadnych ściślejszych i dłuższych studiów malarstwa nie przechodził, a nigdzie zagranicą nie był, to dziwić się należy, jak mógł tak wiele iw tym stopniu istotnych zalet, natworzyć. ”W wszystkich tych jego dziełach, mówi dalej, przebija dusza artysty, delikatność uczucia; odznacza je wielka lekkość w całej technice, koloryt zupełnie jemu właściwy i oryginalny, srebrzysty, powabny świeżością swą i uderzający. Atoli udawały mu się najlepiej krajobrazy, powyższemi zaletami nacechowane, a nad wszystko kwiaty, w których wsławionym nawet mistrzom dorównywał. Uważny i pilny postrzegacz przyrody, niósł on szczególne zamiłowanie do kwiatów, obstawiał się niemi i układając jaki obraz po godzinach wprzód się w nie wpatrywał. Przy tylu wrodzonych zdolnościach, przy takim do sztuki zapale a niezwykłej pracowitości, jakże mógł był wynieść się w sztuce wysoko, znajdując sposobność dłuższego i gruntowniejszego doskonalenia się za granicą, poznania celnych malarstwa wzorów. Brakło mu po temu środków własnych, nie miał szczęścia natrafić takiego coby mu dopomógł; zgon też jego przedwczesny, zdwojoną żałością przejmuje.
Łuczyński trudnił się nadto dawaniem godzin rysunków w mieście, w czerń mu przysługiwały cierpliwość i Wielka słodycz w obejściu.
Celniejsze jego obrazy:
1-3. W kościele Ś-go Antoniego na przedmieściu Łyczakowskiem we Lwowie, trzy obrazy Łuczyńskiego, „wielce skromnego a pracowitego artysty, który mieszkając w pobliżu tego przybytku, kościół parafii do której należy, od czasu do czasu utworami swej ręki na chwałę Bożą zasila." (Fel. Łobeski, opis obrazów po kościołach Lwowskich, w Dodatku do Gaz. Lwów, z r. 1855 Nr. 19 str. 75). - Przemienienie Pańskie naśladowane z rycin Rafaela. „Pan Łuczyński, dodaje F. Łobeski, nie był tak szczęśliwym, by mógł na własne oczy oglądać dzieło Rafaela, szedł więc tylko za własnem natchnieniem, a przenosząc się duchem przed obraz i czerpiąc w przedmiocie tak wzniosłym, stworzył własny i pięknych zalet koloryt. Postać przemienionego Chrystusa, oblewające ją do koła światło i cały ton obrazu świadczą o wyższem usposobieniu artysty." - Święta Trójca. - Cherubiny, „pięć główek aniołów tworzących jakby kwiatów wieniec, odznaczają się również nadobnością i oryginalnością kolorytu a temuż artyście właściwą."
4. Wiązka kwiatów, zbóż i owoców, wpośród których obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Dzieło naczelne artysty.
5. Ś-ta Rodzina, podług Rafaela.
6. Chrystus między Doktorami.
7. S-ty Ouufry.
8. S-ty Mateusz.
9. Greczynka.
10. Trzech Aniołów w obłokach.
11. Jadwiga i Jagiełło rozkrzewiający Wiarę S.
12. Ślub Ludwiki Maryi Królowej.
13. Sobotki. Jeden z pięknych tworów artysty.
14. Mnichy przy świetle lampy i xiężyca.
15. Kuźnia.
16. Okolica Skolego.
17. Krajobraz nocny.
18. Krajobraz zimowy.
19. Kilka obrazów Kwiatów i owoców.
(Z notat udzielonych przez rodzinę, tudzież pana Felixa Łobeskiego. - Wspomnienie pozgonne w Nowinach Lwowskich z r. 1856 Nr. 2, ale mało pouczające. - P. Łobeski w przytoczonym Dodatku do Gaz. Lwów, pisze artystę Łuszczyński; lecz to jest pomyłka, bo się zwał Łuczyński).
Rodem z Mińska, uczeń J. Rustema w Wilnie. Malował tutaj miniatury i był nauczycielem rysunków. Wysłany kosztem PP. Zybergów Platerów za granicę, udał się do Monachium, gdzie na akademii sztuk, a następnie pod malarzem portretów Bernardem, znaczne postępy uczynił, tak że sam piękne portrety olejno odrabiał. Zapadłszy na nerwową gorączkę, w szpitalu w Monachium kres życia znalazł roku 1842.
Malarz krakowski, był starszym zgromadzenia malarzy tego miasta r. 1534. Akta radzieckie ks. A. 12 str. 310.
Malarz Krakowski z drugiej połowy 15-go wieku. Jedyną o nim wzmiankę dochowały akta radzieckie tego miasta, przywodząc pod r. 1497 jego syna Filipa takoż malarza, który wtedy przyjmował prawo miejskie: Philippus pictor, fllius Lucae pictoris, hic oriundus. Okazuje się ztąd, że oba osiedli byli w Krakowie, a r. 1497 żył jeszcze Łukasz. (Z akt miejskich, A. Grabowski Skarbniczka str. 41).
W. H. Gawarecki w opisie ziemi wyszogrodzkiej powiada: że w Czerwińsku w kościele XX Kanoników regularnych Laterańskich znajduje się obraz N. Panny cudami od r. 1647 słynący. Obraz ten wedle zeznań wiekiem podeszłych ludzi, malowany jest przez Łukasza rodem z Łowicza, malarza, który robiąc koło innej kościelnej roboty, nim odjechał, zamknąwszy się w pokojach opatskich, na cześć Matki Boskiej wymalował obraz wielki na płótnie na tablicy przyklejonem. Obraz ten stał w skarbcu przez księży zachowany, a z gdy ołtarz wielki teraźniejszy z Krakowa sprowadzono, kapłani obraz rzeczony w ołtarz wstawili. R. 1647 zaczęły się objawiać cuda tego obrazu, które roku 1648 po wyznaczeniu do udowodnienia onych kommissyi co się o nich przeświadczyła, przez biskupa płockiego Karola Ferdynanda królewicza zatwierdzone zostały.
(W. H. Gawarecki, Pisma historyczne Warsz. 1824, stronica 117- 118).
ŁUKASZEWICZ JÓZAFAT IGNACY.
Pochodzący z szlacheckiego rodu herbu Łuk, przyszedł na świat w Litwie r. 1789. Utraciwszy ojca w dziecinnym wieku, oddany przez matkę na nauki do XX. Dominikanów w Wilnie; poświęcając się następnie malarstwu, wszedł roku 1812 do uniwersytetu wileńskiego, gdzie pod Rustemem sposobie się zaczął. Wkroczenie wojsk Napoleona do Wilna odciągnęło go chwilowo od przyjętego zawodu: zaciągnął się do pułku gwardyi dowództwa pułkownika Konopki. Atoli wkrótce w Niemczech dla słabości zdrowia, otrzymał uwolnienie i przybył do Warszawy, gdzie osiadł i do końca życia zamieszkiwał. Na wstępie dostał się tu do Józefa Kosińskiego, u którego do roku 1818 pracował, z początku jako jego uczeń, a później malując wiele na korzyść swojego mistrza. Roku 1817 lubo już nie tak młody, wstąpił do uniwersytetu warszawskiego na wydział malarski, szukając gruntowniejszego w sztuce udoskonalenia.
Na wystawie sztuk pięknych warszawskiej z r. 1819 okazał trzy obrazy: krajobraz Grota w Szwajcaryi Kuhstall, kopię Kapucyna z Rafaela Mengsa i widok cmętarza z Ruysdala. Pierwsze z tych dzieł uwieńczone zostało medalem złotym. Po tej zaraz wystawie, wezwany był J. Łukaszewicz przez W. K. Konstantego do malowania wojska polskiego, a uzyskawszy Wielkiego Księcia zadowolenie, został jego nadwornym malarzem i odtąd do roku 1830 ciągle dla niego pracował, odrabiając mnóstwo obrazów przedstawiających różnych stopni wojskowych wszelkiej broni, z wizerunkami wielu ówczesnych generałów i oficerów. Obrazy te zdobiły mieszkania W. Księcia tak w Warszawie jak w Petersburgu, po roku zaś 1831 wiele z nich z Warszawy przewieziono do galleryi obrazów petersburgskiej.
Na wystawie sztuk z r. 1821 jego kopia w miniaturze z Carlo Cignani otrzymała pochwałę.
Na wystawę zr. 1825 dal trzy obrazy: Rewia na placu musztry za Powązkami z r. 1824 przez Cesarza i króla Aleksandra I. odbyta, obraz wielkiego rozmiaru; Obóz wojsk połączonych pod Powązkami; portret z natury z krajobrazem. Obraz pierwszy uzyskał pochwałę wystawną.
W ciągu prac swoich dla W. K. Konstantego, zaszczycony był wysokiemi J. C. W. Cesarzewicza względami; a nadto otrzymał pierścień brylantowy od Cesarza i Króla Aleksandra I.
Po r. 1831 nie ustawał w pracach tak w Warszawie, jak jeżdżąc po różnych okolicach i malując wiele miniatur, portretów i krajobrazów.
Umarł w Warszawie śmiercią nagłą w własnym domu przy ulicy Elektoralnej Nr. 754 d. 3 Stycznia 1850 r.
J. Łukaszewicz, był malarzem bardzo pracowitym; mnogie jego obrazy wojskowe posiadają odrębną zaletę, przechowywania najwierniejszych zarysów ówczesnego wszelkiej broni wojska i wizerunków wielu różnych stopni oficerów. Miał on dobry zwyczaj utrzymywania w kształcie dziennika wykazu prac przez siebie podejmowanych, wyrażającego datę, przedmiot, osoby dla których malował i otrzymaną zapłatę. Spis ten prócz wszelkich obrazów dla W. K. Konstantego, obejmuje kilka obstalunków portretów dla księżnej Łowickiej i mnóstwo wizerunków osób zwłaszcza wojskowych. Z dzieł tych jego przytoczą się tu jeszcze: obraz Niepokalanego Poczęcia N. P. Maryi w kościele XX. Reformatów w Warszawie; Bitwa pod Raszynem r. 1809 a P. Ant. Babskiego w Warszawie, w którym to obrazie w późniejszych już czasach wykonanym, przedstawił wiernie wojsko różnej broni księstwa warszawskiego; portrety częścią olejne częścią miniaturowe: Cesarza, Aleksandra I., Cesarza Mikołaja I., W. K. Konstantego, Księżnej Łowickiej na koniu, Gen. Kurnatowskiego, Gen. Strasza, Gen. Cichockiego, Gen. Kuruty, Gen. Knorringa, Gen. Strandtmanna, Henryka hr. Zabiełły, pułkownika Radwana na koniu, pułko. Aksamitowskiego, generałowej Szembek, Maryi hr. Potockiej z Górskich generałowej i wojewodziny, pułko. artylleryi Szweryna, Władysława hr. Zamojskiego, pani Zofii Karpińskiej artystki dramatycznej. - W życiu prywatnem odznaczał się Łukaszewicz pięknemi przymiotami duszy; skromnością, cichością, a słodyczą charakteru.
(Wspomnienie o nim pozgonne w Kuryerze warszawskim z r. 1850 Nr. 6).
Malarz portretowy, w końcu wieku 18-go pracujący w Włocławku. Jedyną jego znaną obecnie pracą, jest wcale zaletnie wykonany portret olejny młodego pazia w ubiorze czerwonym, z obstrzyżonemi włosami. Jest to młodzieniec z rodziny Wodzińskich, u których się też portret dochowuje. Z tyłu podpisał się malarz: „Kazimierz Łukaszewicz w Włocławku 2/4 1791.“
Malarz na rękopismach i dyplomatach, tudzież Kaligraf, w Warszawie w pierwszej połowie wieku 18-go pracujący. Archiwum kupieckie m. Warszawy przechowuje przywilej Bractwa młodzianków kupczyków pod tytułem N. Panny Maryi Niepokalanego Poczęcia, potwierdzony r. 1720 przez Biskupa Poznańskiego Krzysztofa Antoniego Szembeka; przywilej ten na pargaminie, pisany bardzo ozdobnie, ma na stronnicy pierwszej malowanie miniaturowe, wystawiające N. Pannę Niepokalanego Poczęcia depczącą węża, podobneż ozdoby i początkowa litery. U dołu podpis: J. A. M. pinxit.
Nazwisko tego malarza wykryć się dotąd nie dało.
Malarz warszawski, o którym wzmiankują akta radzieckie miasta Starej Warszawy, ks. 72 str. 20, iż kwitował urząd radziecki miasta Star. Warszawy z odebranych rzeczy po śmierci stryjenki żony swej Katarzyny, w r. 1730 przez tenże urząd w sekwestr zajętych.
Roku 1491 był starszym zgromadzenia malarzy w Krakowie, i jako taki pod tymże rokiem wspomniany w księgach radzieckich miasta Krakowa A. 3 str. 285 (A. Grabowski, Starożytności hist. Polskie 1840 I, 416). Zresztą zamilcza o nim przeszłość.
Przywiedliśmy malarza Krakowskiego tego imienia, r. 1491 starszego zgromadzenia czyli cechu malarskiego w tem mieście.
Z akt radzieckich Krakowskich dowiadujemy się jeszcze, że roku 1489 Matis moler kupił dom w ulicy Szerokiej. (A. Grabowski Skarbniczka str. 41).
Mathis, Mathias, malarz krakowski. Wspominają go akta radzieckie miasta Krakowa pod r. 1534, ks. A.12 str. 326. R. 1541 był starszym cechu malarskiego, ks. Nr. 4-15 str. 341. R. 1549 wspomniany znowu tamże Mathias de Palka malarz krakowski, ks. Nr. 7-18 str. 746; zapewne ten sam Maciej. Pod r. 1540 przechowuje się w tychże aktach wyrok Rajców w przedmiocie obrazów czyli wizerunków malowanych przez Macieja: Mathias pictor debet ex decreto Dnorum nobil. Stanislao Gebolthowski, ab hinc ad quindenam absque ulla longiore mora omnino absolvere laborem imaginum, de quo scil. D. Stanislaus Geboltliowski cum eodem pictore Mathia convenit. Si vero ad praescriptum tempus non absolverit, extunc idem Mathias pictor arra 5 flor. ad laborem acceptam rursus restituere, el sumptus iinpensasque propter ejus negligentiam factas et susceptas refundere tenebitur. Ks. Nr. 4-15 str. 131.
Malarz warszawski z 16-go wieku. W rewizyi wojew. mazowieckiego z r. 1564, ks. 118 str. 73 (w archiwum Kommissyi Rządowej Przychodów i Skarbu), wspomniany jest malarz warszawski Maciej, jako posiadacz domu w ulicy Żydowskiej, libertowanego, to jest wolnego od płacenia podatków i niezostającego pod jurysdykcyą miejską.
Akta miasta Starej Warszawy wspominają tego samego zdaje się malarza Macieja, mianując go malarzem Xiążąt Mazowieckich (?), który w r. 1602 już nie żył, gdyż pod tymże rokiem występuje wdowa po nim Jadwiga, czyniąca przed aktami radzieckiemi rozmaite zeznania, a między innemi i sprzedaż domu posiadanego po mężu w Warszawie. Akt miasta Star. Warszawy ks. Nr. 15 str. 176 i Nr. 16 str. 330.
Do wzmianek dochowanych o Macieju malarzu i mieszczaninie Warszawskim, które zebrane podaliśmy już poprzednio, przypada jedna jeszcze z roku 1537. Pozwał on podtenczas Wojciecha z Łomży malarza, o odmówienie towarzysza (socium) i tym końcen zaniósł protest przed aktami miejskiemi. (Akta miasta Starej Warszawy ks. 351, pod powyższą datą). Widocznie przywiedzione wspomienia o malarzu Macieju, przestrzeń czasu od r. 1537 do 1602 obejmujące, nie mogą tyczyć się jednej i tej samej osoby; byli więc to zapewne dwaj lub więcej malarze z imienia tylko Maciej oznaczeni.
Pod tem imieniem akta Warszawskie wzmiankują kilkakrotnie malarza Warszawskiego, w ciągu wieku 16-go a w różnych latach. Odległość czasu domniemywać się każe, iż to nie jest zawsze jedna i taż sama osoba.
R. 1529 Piotr Pawłowicz zeznał przed urzędem, że Iwan Skoryna mieszczanin Wileński umierając w tym roku w Poznaniu oświadczył, iż winien jest długu groszy sto siedm w półgroszkaeh monetą litewską Maciejowi malarzowi mieszczaninowi Warszawskiemu. Akta m. starej Warszawy, Ks. 2 str. 18.
R. 1543 Maciej malarz pozwał Annę Migdałkę żonę Wacława stolarza o 30 groszy za pierścionek srebrny należnych, względem czego naznaczona jej przysięga; ale gdy nie stawiła się, skazana zaocznie do zapłaty w przeciągu dwóch tygodni. Akta m. star. Warszawy, Ks. 532 str. 29.
R. 1551 Maciej malarz i mieszczanin Warszawski zapozwał Katarzynę Wolfgangowę, iż nie chciała mu wydać narzędzi do sztuki jego należących, czyniąc to niby z powodu, ze Maciej ożenić się z nią obiecał, a tymczasem o dopełnieniu przyrzeczenia nie myślał. Urząd Radziecki postanowił: aby rzeczy przez Macieja do jej domu wniesione, wydane zostały; te zaś którychby się wspólnie, żyjąc jako małżonkowie, dorobili, aby podzielone zostały. Akta m. str. Warszawy, Ks. 3 str. 407-408.
Dwie wzmianki o malarzu Warszawskim Macieju przywiedzione były w miejscu właściwem; jedna z nich z roku 1564, inna sięga samego końca wieku 16-go. Widoczną jest więc, ze wszystkie te odkryte wspomnienia, nie mogą się dotyczeć tejże samej osoby.
Malarz Bydgoski, w pierwszej połowie 17-go wieku żyjący. Występuje kilkakrotnie w aktach ławniczych tego miasta, w księdze z r. 1623, a mianowicie: str. 26 Skalczanka per Mathiam pictorem quietatur. Stans personaliter Jud. Scabinali civitat. Bidgostiensi Mathias pictor incola Bidgost ...; podobnie str. 46 tenże Mathias pictor; i znowu str. 95-96 Mathias pictor et Skalczanka.
Biegły malarz i uczony archeolog, urodzony w Bolonii, przemieszkiwał na dworze Władysława IV króla od r. 1639, a wiele robót do królewskiego zamku i kościołów w Polsce miał wykonać.
(Wzmianka w Seb. Ciampiego Notizie.... str. 90; takoż Bibliogr. critica II, 249. - F. M. Sobieszczański, w Dzienniku Krajowym Warsz. z r. 1843 Nr. 115).
W kościele po-jezuickim a nateraz katedrze lubelskiej, malowania ścienne al-fresco, przedstawiające sceny z pisma świętego, wykonane były r. 1757 przez Józefa Majera (S. Z. Sierpiński, Obraz m. Lublina, 1839 str. 38), objawiają zdolność artysty. Tenże malarz przyozdobił malowaniami ściennemi kościół XX. Pijarów w Chełmie.
Malarz z początku 17-go wieku. W starożytnym kościółku drewnianym S. Marcina we wsi Witowie, w poblizkości Piotrkowa, dochowały się piękne prace tego artysty, obrazów 14 małego rozmiaru malowanych na drzewie, treści religijnej, z życia S. Norberta i innych zakonników. Na jednym z nich jest napis: Anno Domini 1622 pinxit Albertus Maliskiewicz. Inny z tych obrazów przedstawia Chrystusa Pana na krzyżu, do koła którego mnóstwo osób klęczących, Zygmunt III, jego synowie i dworzanie. Obraz ten dowodzący uzdolnienie malarza w sztuce, wielce jest ciekawym pod względem ówczesnych ubiorów. Obecnie jest on własnością p. Aleksandra Lessera malarza w Warszawie, który wszystkie owe Maliśkiewiczu prace w Witowie odkrył.
Uczeń Franciszka Brizio, zatem żyjący w początku 17-go wieku, miał przebywać w Polsce wedle podania S. Ciampiego Biblio. Critica II, 249. Byłoby to zapewne za czasów Zygmunta III; atoli Ciampi nic o nim więcej nie dodaje, a zkąd inąd takoż żadnej o tym malarzu wzmianki zasięgnąć obecnie nie można.
Rodem Florentczyk, osiadł w Krakowie, przyjął prawo miejskie i wstąpił do cechu tamecznego malarzy. R. 1745 jako cechu magister, a podobno już nawet senior, należał do onego reformy i poddania pod zwierzchność Uniwersytetu: akt na ten cel Rektorowi podany, wraz z innymi malarzami, pierwszy na czele podpisał.
R. 1747 wciągnięty do album Uniwersyteckiego, będący wówczas kongregacyi malarzy Seniorem.
R. 1748 Seniorem cechu, należał do układu nowych dlań artykułów czyli przepisów. (Ustawy cechu w końcu tego tomu).
R. 1750 d. 6 Kwietnia na wyborach kongregacyi, mianowany jej Radzcą czyli Konsyliarzem, jak to opowiada A. Radwański w dzienniku rękopiśmiennym.
Atoli prace jego malarskie i uzdolnienie w sztuce, jak niemniej bieg żywota, wcale dziś wiadome nie są.
Malarz z drugiej połowy 18-go wieku, znajomy w Warszawie z malowań arabesków, do czego był wielce używany. Jego piękne malowania al-fresco zdobią kościół w Sieciechowie. W Górze pod Nowym Dworem, niegdyś własności księcia Stanisława Poniatowskiego podskarbiego W. lit., który malarza tego lubił i często do robót używał, jest piękny salon klejową robotą przez niego malowany.
W zbiorach króla Stanisława Augusta był jego portret pastelami hetmanowej Branickiej z domu Engelhardt; miara cali 18-14, cena w spisie czerw. zło. 12.
(Wzmianka o nim: w Rozmaitościach do Gazety Korresp. Warsz. z r. 1819 Nr. 33. - W Ruskim Inwalidzie z r. 1819 Nr. 247. - W Kalendarzu domowym A. Gałęzowskiego na rok 1832, Warsz. str. 27).
Rodem Węgier, przyszedł na świat w Szokolyi r. 1673, z rodziców szlachty węgierskiej. Poświęciwszy się sztuce malarskiej, uczył się jej najprzód u A. Scheiza, potem zaś w Paryżu pod N. de Largilliere. Następnie wziął go w służbę książę Siedmiogrodu Fr. Rakoczy, co mu dało sposobność obejrzenia się w Hollandyi, dokąd był przez Rakoczego wysłany. Później udał się do Berlina, a ztąd do Drezna, gdzie r. 1713 uzyskał posadę nadwornego malarza. Po niejakim czasie stosunki w jakich się znajdował ze zbrodniarzem stanu Clement, znagliły go do ucieczki, i zdaje się iż wówczas udał się do Warszawy, gdzie do końca życia pozostał i tu licząc lat 68 umarł, co wypadłoby na rok 1741. Niektórzy utrzymują: ze po kilku latach wrócił do Drezna i tamże zszedł z tego świata dopiero w r. 1757, coby go 84-letnim starcem czyniło.
Manyoki malował portrety, które w swoim czasie bardzo były cenione, zwłaszcza dla jasnego i trwałego kolorytu. Przyznają mu ścisłe naśladowanie natury; lecz jego ciała mają pospolicie brzoskwiniową barwę. Wiele z jego portretów zostało przez rozmaitych biegłych sztycharzy ryconych, między innymi J. G. Bodenehra, Rosbacha, J. J. Hayda, Bernigerotha.
O pobycie jego w Warszawie nie ma wiadomości bliższych, sądzić o nim wszakże można z dzieł tu niewątpliwie wykonanych iw Polsce znajdujących się. Zwano go tu zwykle, zpolsczając nazwisko, Maniocki; M. Huber wzmiankując go, nazywa Manyocki (Notices des Graveurs et des Peintres 1787 str. 468), a Niemcy piszą go takoż Manyocky.
W galleryi króla Stanisława Augusta były jego portrety następujące:
1. August III, w całej postawie wielkości naturalnej, w zbroi i płaszczu aksamitnym błękitnym, podbitym gronostajami. Miara cali 79-45, cena w spisie czerw. zł. 80.
2. Szembek kanclerz, w wielkiej peruce, ubiorze bogatym, z orderem orła białego, wierzchem płaszcz aksamitny karmazynowy. Miara cali 29-22, cena czerw. zł. 30.
3-5. Trzy portrety Pań Polskich z czasów Augusta II. Miara cali 29-24, cena po czer. zło. 20 każdy.
6. Portret niewiasty wpół ciała, draperya czerwona. Miara cali 35-26, cena czer. zło. 20.
Z portretu jego Jana Fryderyka Sapiehy, kanclerza lit. ♰ 1752, sztychował Zuchi w Dreźnie.
Równie sztychował A. B. König w Berlinie jego portret Augusta II, a Zuchi w Dreźnie jego portret Augusta III.
W galleryi drezdeńskiej między innemi jego portretami, znajduje się Franciszka Bielińskiego marszałka W. kor. wojewody chełmińskiego.
(Wzmianka u Heinecke, Nachrichten von Künstlern..... Leipzig 1768 I, 64, który twierdzi: że z Berlina r. 1710 stosunki z Clement uchodzić znagliły go, i że się do Drezna wyniósł. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 394. - G. K. Nagler VIII, 284-285).
Włoch rodem, malarz architektur al-fresco i dekoracyi, przytem budowniczy. Był dekoratorem teatru warszawskiego od r. 1790 do r. 1794 za antrepryzy W. Bogusławskiego. Robił piękne dekoracje do komedyi Dowód wdzięczności narodu, do komedyi Powrót Posła, do drammy Kazimierz W., do tragedyi Lanassa, do komedyi Henryk VI na łowach, Szkoła obmowy i innych. R. 1791 powierzone mu zostało jako biegłemu budowniczemu zupełne przerobienie i powiększenie teatru przy Krasińskich placu, co nastąpiło pod dozorem Bogusławskiego a kosztem królewskim (W. Bogusławski, Dzieła.... Warszawa 1820 I, 72). R. 1796 wezwany Maraino do teatru lwowskiego przez W. Bogusławskiego, wystawił w sześciu tygodniach amfiteatr w ogrodzie Xiążąt Jabłonowskich (W. Bogusławski Dzieła IV, 98-108), i malował do niego różne dekoracye, między innemi do oper Agatka, Krakowiacy i Górale, do melodramm Iskahar, Amazonki. R. 1798 wymalował do teatru miejskiego dekoracyą do drammy Groby Werony (W. Bogusławski IV, 123), podług rysunku z natury zdjętego, która wielkiemu zjednała pochwały. Równie malował w tymże teatrze dekoracye do opery Drzewo Dyanny. Umarł w wieku podeszłym we Lwowie.
Malarz i mieszczanin pułtuski; umarł w r. 1589, a po jego śmierci do odebrania pozostałego spadku wyznaczony pełnomocnikiem niejaki Laurencyusz czyli Wawrzyniec zakonnik Bernardyński, a syn Jakóba malarza i mieszczanina Czerskiego. Akta m. Star. Warszawy radzieckie, ks. 10 str. 275.
Martinus pictor de Srzeda roku 1436 przyjął prawo miejskie w Krakowie. (Za aktami radzieckiemi Krakowskiemi, A. Grabowski Skarbniczka str. 39).
W latach następnych w tychże aktach okazuje się wielokrotnie malarz Marcin, z imienia tylko wyrażony; ale zdaje się. że to jest pewno tenże sam Marcin ze Środy. Albowiem zauważyliśmy niejednokrotnie, iż dodatek miejsca pochodzenia w aktach miasta Krakowa, wyrażony bywa zwykle tylko przy przyjęciu prawa miejskiego przez nowego przybysza, później zaś pisany bywa tylko z imienia bez tego dodatku, jako już osiadły Krakowianin.
Roku 1443 Marcin malarz jest starszym cechu malarskiego.
R. 1444 sprzedaje czwartą część domu w ulicy Szerokiej, przy domie Wojtka malarza, Mikołajowi Schramme.
Roku 1445 Merlin moler sprzedaje dom w ulicy Floryańskiej.
R. 1449 wzmiankowany w aktach Martius pictor.
R. 1463 Martinus pictor posiadacz domu, czyni przed Rajcami Krakowskimi testament, i zabezpiecza zonie na swej własności „vunfczig marg hellir for ire morgengobe, und bessere ich ir dy, mit czwenczik marg hellir;“ postanawia ją oraz dziedziczką całej po nim pozostałości, a da je jej za opiekunów dwóch malarzy Stawisława i Jana: „dy erbarn Stanislaum moler und Jan moler." (W księdze Liber testamentorum).
(A. Grabowski, Skarbniczka str. 39, 40 i 175).
Pod r. 1374 wspominają akta radzieckie miasta Krakowa malarza Marcina, Martinus pictor, mieszczanina krakowskiego (A. Grabowski, Ojczyste Spominki 1845 I, 248). Więcej o nim nic się nie wie.
Pod r. 1485 wzmiankują akta radzieckie krakowskie malarza Marcina: Merlin moler, który wraz z Witem Stoss i innymi, daje rękojmię Janowi Turzonowi kupcowi krakowskiemu za Bernardem Goldschlagerem. Ks. A, 3 str. 70. Sabb. ante Laurencii A. D. 1485 (A. Grabowski, Starożytności hist. Polskie, 18401, 442).
R. 1491 był w Krakowie Marcin malarz, pewnie tenże sam, starszym zgromadzenia malarzów, i jako taki pod tymże rokiem wspomniany w księgach radzieckich tego miasta A. 3 str. 285 (A. Grabowski, Starożytności hist. Polskie, Kraków 1840 I, 416). Też akta wspominają znowu pod r. 1514 mieszczanina i malarza krakowskiego Marcina, Ks. A. 5 str. 130. R. 1516 już nie żył, gdyż w tym roku akta radzieckie zapisują sprzedaż części domu w ulicy Szerokiej przez malarza Mikołaja, Niclos, syna malarza Marcina, Merlin, szwagrowi swemu Stanisławowi Stoss. Ks. A. 5 str. 276.
O tym malarzu Krakowskim już mówiliśmy, przywodząco nim spominki z akt radzieckich Krakowskich z lat 1485 do 1514; niemniej, że r. 1516 już nie żył. Dalsze o nim wiadomości, również z rzeczonych akt wyczerpane, przytaczamy obecnie.
R. 1485 Martinus moler kupuje dom w ulicy Szerokiej.
R. 1491 Merlin moler daje poręczenie: fidejussit pro litera portanda Stanislai Lapsiczky qui jus habet
R. 1494 podobnie fidejussit pro Joachimo Libnan von Dressn pictore, Martinus pictor.
R. 1499 Martinus pictor jest znowu poręczycielem za Krzysztofem Scharff cerulikiem J. K. Mci.
R. 1503 jeszcze daje poręczenie podobne Merten moler za Jakóbem z Andrzejewa towarzyszem malarskim.
(Za aktami radzieckiemi i księgą Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 39-41).
O malarzu tym wzmiankuje Andrzej Trzeciecki w epigrammacie, że odmalował wizerunek Joachima Cymmermanna.
Ad efligiem Joachimi Cimmermanni a Martino Bochensi pictam:
Hanc Cymermani qui claruit arte ut
Sanctae fuit nomen cui Joachime tuum.
Expressit faciem Martinas ut illius aevi
Tres ierant decades heptas et una super.
Ten Krakowski malarz wspomniany znajduje się w aktach tego miasta radzieckich pod r. 1552. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 175). Mniema Grabowski, że ten Marcin z Bochni jest może Marcinem Ostrowskim, o którym mówiliśmy na swojem miejscu; atoli zdania tego nie możemy dzielić. Wszakże co do Marcinów malarzy Krakowskich zachodzi także nie mała trudność w ich rozpoznaniu, gdy jedni z tejże epoki pisani są w aktach miejskich z imienia tylko, to znowu z wyrażeniem miejsca pochodzenia, to już z nazwiskiem samem. Tak mamy jeszcze Marcina Kazimirskiego w latach 1520-1530, Marcina Skarmyrskiego roku 1547.
Roku 1513 przyjął prawo miejskie w Krakowie, dając wstępnego dużą tarczę: „Martinus de Krasnystaf pictor. Pro jure civili dedit unam pawesam magnam.“ (Za księgą, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 42).
Malarz krakowski. Akta radzieckie tego miasta objawiają pod r. 1536, jako Martinus pictor miał proces przed rajcami miejskimi z rzeźbiarzem Zygmuntem o zabór farby lazurowej, ks. Nr. 13 str. 56. R. 1537 wspomniany w tejże księdze str. 268 może ten sam Martinim pictor, Magni Dni Joannis Spytek Regni Pol. Thesaurarii famulus. Zatem Podskarbi Spytek miał w nim swego domowego malarza. Zapis w tychże aktach radzieckich pod r. 1538 o Marcinie z Lublina malarzu krakowskim, wnosić nakazuje, że to jest ta sama osoba: Martinus pictor de Lublin promisit, ac coram nobis obligavit imaginem Stae Mariae Virginis Deipanae in tabula depicturum, Nobili Dno N. Skrzyneckij Magni Dni Thesaurarii Regni Poloniae nolavio, Plebano Brzesniczen. hinc ad festum S. Michaelis hujusmodi opus praeparare extra omnem ulteriorem delationem. Actum fer. 6ta post Annae. Ks. Nr. 13 str. 584. Przeto ów Marcin z Lublina malował obraz N. Maryi Panny dla sekretarza podskarbiego kor. - W kościele we wsi Łącko w krakowskiem są piękne starożytne obrazy w Bizanckim stylu na płótnie olejno malowane, a cechę wieku 16-go noszące: S. Mikołaj i S. Stanisław. Na jednym z tych obrazów jest napis: Martinus hanc me veste contexit.” Może to ów Marcin z Lublina, albo tez który z powyżej przywiedzionych.
Do tego malarza prawdopodobnie, odnoszą się jeszcze zapisy w księgach radzieckich Krakowskich:
Roku 1539 Martinus pictor był właścicielem domu w ulicy Szerokiej.
R. 1545 Martinus pictor mieszka w Kwartale Grodzkim i płaci podatek stróżny, vigiliae, groszy 3.
(A. Grabowski, Skarbniczka str. 43 i 175).
Meister Marcin, Merten malarz sprowadzony był z Pomorza do Gdańska, gdzie kosztem miasta w r. 1539 pewne roboty wykonywał. W przełożeniu do Xiecia Pomorskiego Barnima z dnia 8 Kwietnia 1539, pioszony on jest, ażeby dozwolił biegłemu malarzowi Mejster Merten po za czas wielkanocny w Gdańsku pozostać, dopóki niepokończy robót i malatur (contrafeihungen) dla miasta rozpoczętych. Mniema Hirsch, że te roboty były w części plany i rysunki do zamierzonego oszańcowania miasta, tudzież obrazy w stronie tylnej wielkiego ołtarza w kościele Panny Maryi, które zdarzenia z żywota Matki Boskiej wobrażały. (T. Hirsch, die Ober-Pfarrkirche von St. Marien in Danzig, 1843,1, 443-444).
Akta jurydyki Krakowskiej Biskupia, wzmiankują pod rokiem 1609 „uczciwego Marcina malarza z Biskupia", (A. Grabowski, Mozajka w Biblio. Warsz. z r. 1855. IV, 63).
Malarz historyczny 17-go wieku, Polak rodem w Tyrolu osiadły, tamie sławę swą biegłego artysty ustalił. Z ubogiego pochodzący stanu, domyślać się trzeba iż opiekuńczą ręką wsparty, zdatność wrodzoną do malarstwa rozwinął i wzniósł się do stopnia znakomitego artysty. Jakim sposobem i z jakiego powodu przybył do Tyrolu, nie jest wiadomo; lecz w kraju tym przeszło lat 30 przemieszkał, będąc nadwornym malarzem Arcyksięcia Leopolda, po śmierci zaś jego r. 1632 nastąpionej, przeszedł w służbę Xięcia biskupa i kardynała Karola von Madruz w Trydencie, aw miastach Innsbrucku, Hall, Trydencie i Brixen bardzo wiele nader pięknych malowań wykonał. Wyborny ten malarz umarł w Brixen, gdzie w kościele kollegiaty N. Panny pochowany; ale rok nastąpionej śmierci jego nie jest wiadomy. Umierając zostawił znaczny fundusz dla pragnącej nauki młodzi, pamiętny zapewne na własne w młodocianych latach ubóstwo, i trudności jakie w doskonaleniu się stawia niedostatek. Na dziełach swych podpisywał Martinus Teophilus Polonus, i ztąd Niemcy przezywają go Polack.
Obrazy jego mistrzowskie, przechowujące się po dziś dzień w wielkiej części w miastach tyrolskich:
1. Zaślubienie Maryi Panny, wielki obraz ww. ołtarzu kościoła Serwitów w Innsbrucku. Jest to malarza arcydzieło, podziwiane powszechnie dla wzniosłości kompozycji, gruppowania, doskonałości rysunku i kolorytu.
2. S. Felix z Cantalicio, w bocznym ołtarzu kościoła Kapucynów w Innsbrucku.
3. W klasztorze Franciszkańskim na teraz już zniesionym tegoż miasta, odmalował wybornie małą kaplicę obok tak zwanego książęcego chóru, gdzie są zwłaszcza zastanawiające dwa obrazy olejne na płótnie, dwa inne ścienne i mała kopuła.
4. Matka Boska z dzieciątkiem i S. Anna, w kościele szpitalnym S. Ducha w Innsbrucku; dzieło bardzo piękne.
5. Wniebowzięcie N. Maryi Panny, z dwoma świętymi biskupami, w katedrze trydentskiej nad zakrystyą.
6. Morderstwo dzieci w Betleem, w zakrystyi samej tego kościoła.
7-9. S. Krzysztof S. Dorota. - N. Panna, W ołtarzach tegoż kościoła. Wszystkie te obrazy w tym kościele są wyśmienite.
10. Wieczerza Szymona trędowatego, w kościele S. Magdaleny w Trydencie.
11-14. Matka Boska ze S. Klarą. - Niepokalane Poczęcie i dwa obrazy historyczne: Odpust Porciunkuli i Odpust S. Antoniego Padewskiego. Wszystkie w kościele S. Franciszka w Trydencie.
15-17. S. Augustyn z innymi Świętymi w ołtarzu wielkim; Niepokalane Poczęcie, N. Panna z dwoma Świętymi: w kościele S. Marka tegoż miasta.
18-19. Krzyż Święty ww. ołtarzu, Ukrzyżowanie P. Jezusa, w zakrystyi kościoła Kapucynów tego miasta.
20. N. Panna z dworna Świętymi zakonnikami Franciszkańskimi, w w. ołtarzu kościoła Franciszkanów tego miasta.
21. Narodzenie Maryi Panny, w Male w Sulzthal.
22. S. Wawrzyniec w Castion w wikaryacie Brentonico. Dzieło wyborne.
23. Trzej królowie składający ofiary Dzieciątku Jezus, w w. ołtarzu kościoła farnego w Brixen. Obraz bardzo piękny.
24-25. Zwiastowanie N. Panny. - S. Magdalena. Wyborne obrazy w kościele kollegiaty w Brixen.
Nadto w Muzeum miasta lnnsbrucka znajduje się twór jego pędzla, a wiele osób prywatnych posiada bardzo piękne jego malowania. W czasie zgorzenia ówczesnego mieszkania letniego arcyksiążąt w Innsbrucku, Ruhelust zwanego, poniósł nasz malarz wielką stratę, nadewszystko spłonieniem wielu pięknych swych malowideł.
(O tym malarzu: Tiroler Künstler Lexicon. - Tiroler Almanach von 1803. - Z tych zaś A. Grabowski w Dzienniku Warsz. z r. 1826. III, 269-272. - Wspomnienie przez P. K. w Zorzy Dzienniku, Warsz. 1843 str. 95-97, za Grabowskim. - G. K. Nagler XI, 457).
Malarz warszawski z początku 18-go wieku. Akta radzieckie miasta Starej Warszawy dochowują o nim wspomnienia: r. 1731 wdowa po nim Agnieszka składa do depozytu miasta Star. Warszawy złp. 500, ks. 72 str. 1106-1107; r. 1733 spadkobiercy po nim prowadzą proces o dom niegdyś do niego należący, przy ulicy Koziej położony, ks. 73 str. 378.
Rodem Francuz, bawił długo w Warszawie, w początkach już panowania Stanisława Augusta; atoli niewiadome są szczegóły jego życia i jak długo przebywał w Polsce, a nawet imię chrzestne. Robił piękne portrety małego rozmiaru pastelami, zwykle na pargaminie, odznaczające się wielkiem podobieństwem; wykonywał zaś ich bardzo wiele, tak ze zebranie onych przedstawiałoby dziś zarysy większej części znamienitszych tamtej epoki osób. Między innemi robił dla króla portrety uczonych, na obiady literackie czwartkowe przez Stan. Augusta zapraszanych. Nadto odrabiał pastelami i inne małe obrazy rodzajowe z figurami. Miał pracownię w blizkości Zamku w domu doktora Jana Dupont na ulicy Jezuickiej pod Nr. 70, a tamże odwiedzany bywał przez samego króla, prac artysty ciekawego.
Z licznych jego portretów przytoczyć można poniższe:
1. Stanisław August król, kilkakrotnie. Jeden z nich sztychowany w Gdańsku przez Matth. Deisch.
2. Młodziejowski Andrzej Stanisław, biskup poznański i warszawski, kanclerz W. kor. ♰ w Warszawie dnia 20 Marca 1780 r. Sztychowany w Dreźnie 1778 r. przez C. F. Stoelzel.
3. Poniatowski Stanisław Ciołek, kasztelan krakowski, ojciec króla.
4. Książę Kazimierz Poniatowski, podkomorzy W. kor. brat króla.
5. Książę Stanisław Poniatowski, podskarbi W. lit. generał lejtnant, synowiec króla.
6. Izabella Branicka z Poniatowskich, hetmanowa W. kor. kasztelanowa krakowska, siostra króla.
Nra 3-6 miary cali 11½-9, są u P. Jahołkowskiego w Warszawie.
W galleryi króla Stan. Augusta były jego roboty jak następuje, Nra 7-65:
7. X. Krasicki hr. Ignacy, biskup warmiński, polem książę arcybiskup gnieźnieński, ♰ d. 14 marca 1801 r. w Berlinie, pochowany w kościele katolickim Ś. Jadwigi, lecz r. 1829 przewieziony do Gniezna do kościoła metropolitalnego.
8. X. Naruszewicz Adam Stanisław, jezuita, biskup smoleński potem łucki, ♰ 6 lipca 1796 r. w Janowie w woje. podlaskiem.
9. X. Konarski Hieronim Stanisław, rektor konwiktu Pijarów, ♰ 3 sierpnia 1773 r. w 73 roku życia.
10. X. Wyrwicz Karol, jezuita, opat hebdowski, ♰ 20 grudnia 1793 r. licząc lat 76 wieku.
11. X. Gawroński Andrzej Rawa, jezuita, biskup krakowski, senator księstwa warsz. ♰ w Krakowie d. 7 kwietnia 1813 r. w 73 roku życia, pochowany w katedrze krakowskiej.
12. X. Strzelecki Wojciech.
13. X. Bohomolec Franciszek, jezuita, konsyliarz aktualny J. K. Mości, proboszcz pragski, ♰ 1790 r.
14. Trembecki Stanisław, szambelan, wierszopis, ♰ 12 grudnia 1812 r. w Tulczynie.
15. Chreptowicz Joachim hrabia, kanclerz W. W. X. lit. f d. 4 marca 1812 r. w Warszawie, w 84 roku życia.
16. Ogiński Tadeusz, wojewoda trocki.
17. Ogrodzki Jacek, sekretarz W. kor. szef kancellaryi królewskiej, ♰ 1780 r.
18. Czaplic Piotr Celestyn, łowczy W. kor.
Powyższe 12 portretów, Nra 7-18, litografował Karol Minter 1829 r.
19. X. Piramowicz Grzegorz, jezuita, proboszcz kurowski, potem międzyrzycki, ♰ 29 grudnia 1801 r. w Międzyrzycu, licząc lat 66 wieku, pochowany w Kurowie.
20. X. Portalupi Antoni, Teatyn ♰ r. 1791.
21. X. Śliwicki Piotr Jacek, missyonarz, wizytator zgromadzenia, spowiednik królewski, ♰ r. 1774.
22. A. Lachowski Sebastyan, jezuita, kaznodzieja nadworny królewski, proboszcz willanowski, f r. 1794 w Willanowie.
23. X. Nagurczewski Ignacy, jezuita, kapelan i professor korpusu kadetów, ♰ w Warszawie w lutym 1811 r. licząc lat 86 wieku.
24. X. Szembek Krzysztof Hilary, missyonarz, biskup płocki ♰ d. 5 września r. 1797 w Krakowie, licząc lat 74 wieku, pochowany w katedrze krakowskiej.
25. Zamojski Andrzej ordynat, kanclerz W. kor. ♰ w Zamościu d. 10 lutego 1792 r. w wieku lat 75. Nabył hr. Mniszech do Wiśniowca.
26. Książę Poniatowski Andrzej, generał en chef wojsk austryjackich, brat króla.
27. Mniszech Michał Wandalin hrabia, marszałek W. kor. ♰ 15 marca 1806 r. lat życia 58 licząc. Nabył hr. Mniszech.
28. Potocki Ignacy, pisarz W. X. lit. później marszałek nadworny W. X. lit. i marszałek W. W. X. lit. ♰ 30 sierpnia 1809 r. w Wiedniu, licząc lat 58 wieku, pochowany w Wilanowie. Nabył hr. Mniszech.
29. Sobolewski, szambelan.
30. Łojko Feliks, szambelan. Nabył hr. Mniszech.
31. Wojna, szambelan.
32. Ustrzycki.
33. Piwnicki Waleryan, miecznik ziem pruskich.
34. Jakubowski Wojciech, brygadyer wojsk francuzkich.
35. Księżna Sapieżyna.
36. Księżna Radziwiłłowa z książąt Lubomirskich, miecznikowa kor. Nabył hr. Mniszech.
37. Pani Kossowska, podskarbina kor.
38. Pani podkomorzyna Krzemieńska z Ledóchowskich. Nabył hr. Mniszech.
39. Starościna Opecka Strutyńska, słynnej piękności pani, drugich ślubów hrabina Manuzzi.
40. Sam malarz. Wszystkie powyższe portrety od Nru 7 do 40 miary cali 13-11, cenione w spisie galleryi królewskiej po czer. zło. 20.
41. Katarzyna Godzka z Humieckich, wojewodzina podlaska. Miara cali 25-20, cena w spisie czer. zło. 30.
42. Branicki W. hetman, w ubiorze polskim. Cali 24-18; czer. zło. 20.
43. Pani Wiltowa później Szczęsnowa Potocka, greczynka osobliwej piękności (owal). Cali 23-18; czer. zło. 20. Nabył hr. Mniszech.
44. Izabella księżna Czartoryska z Flemmingów, generałowa ziem podolskich. Cali 22-17, czer. zło. 20.
45. Księżna Poniatowska z hr. Kińskich. Cali 13-10; czer. zło. 20.
46. Taż (owal). Cali 18-12; czer. zło. 15.
47. Konstancya hr. Tyszkiewiczowa z Poniatowskich, marszałkowa W. lit. Cali 14-11½; czer. zło. 20. Nabył hr. Mniszech.
48. Księżna Sanguszko z książąt Sapiehów, wojewodzina wołyńska. Cali 14-11½; czer. zło. 20.
49. Księżna Sanguszko z książąt Sapiehów, (owal). Cali 18-12.
50. Pani Grabowska, generałowa. Cali 14-11 ½; czer. zło. 20.
51. Pani Kossowska, podskarbina kor. Cali 16-12; czer. zło. 20.
52. Pani Potocka, starościna błońska, gra na lirze. Cali 21½-17; czer. zło. 20.
53. Pani Lhuiller. Cali 14-11½; czer. zło. 20.
54. Pani Jabłonowska, pułkownikowa. Cali 16-13; czer. zło. 10.
55. Pani Gulay z domu Budachowicz. Cali 16-13; czer. zło. 10.
56. Pani Michelli. Cali 16-10; czer. zło. 10.
57. Lavaux. Cali 22-18; czer. zło. 15.
58. Pani Lavaux. Cali 22-18; czer. zło. 15.
59. Reyten Tadeusz, poseł nowogrodzki, ♰ 8 sierpnia 1780 r. licząc lat 38 wieku, pochowany w kościele Lachowickim. Cali 16-13; czer. zło. 16.
60. Michaelli adjutant. Cali 16-13; czer. zło 15.
61. Bertogliati budowniczy. Cali 16-13; czer. zło. 15.
62. Bielawski Józef, adjutant buławy W. W. X. lit. wierszopis ♰ 1809. W mundurze.
63. Reverdil Marek, bibliotekarz i czytelnik królewski. Cali 14 1/2-10; czer. zło. 10.
64. Pani Reverdil. Cali 14 1/2- 10; czer. zło. 10.
65. Niewiasta leżąca. Cali 22-17; czer. zło. 15.
66. Mokronoski Andrzej, wojewoda mazowiecki, generał lejtnant wojsk kor. ♰ 14 czerwca 1784 r. w Warszawie, licząc lat 71 wieku, pochowany w grobach kościoła kapucyńskiego.
67. X. Kołłątaj Hugo hr. Stumberg, kanonik kated. krakowski, referendarz lit., podkanclerzy kor., rektor akademii krakow., członek Tow. Warsz. Przyjaciół Nauk; ♰ w Warszawie 28 lutego 1812 r. w 62 roku życia, pochowany na Powązkach. W młodym wieku, w ubiorze duchownym czarnym (u P. Rzońcy w Warszawie).
68. Marya Wilczewska z Bacciarellich, córka malarza; portret robiony dla ojca r. 1782 (u rodziny w Warszawie).
W galleryi hr. Mniszcha w Wiśniowcu prócz wyżej przytoczonych, znajdują się:
69. Xiądz Franciszek Poniatowski, brat króla (wiadomość o tej galleryi w Wizerunkach Wilno 1836 III, 153).
70. Pelagija z Potockich Mniszchowa (Tamże III, 159).
71. Maryanna z Potockich Mniszchowa (Tamże III, 160).
72. Karaś, kasztelan (W celi gwardyana XX. Reformatów w Warszawie).
73. Stanisław August król (Był w galleryi Ign. hr. Krasickiego arcyb. gnieźnieńskiego).
74. Księżna Izabella Czartoryska z Flemmingów (w galleryi willanowskiej).
75. Hr. O. M. de Stackelberg ambassador rossyjski u dworu polskiego; z niego sztychował Rasp.
76. X. Józef Andrzej Załuski, biskup kijowski i czernichowski.
77. X. Andrzej Stanisław Załuski, biskup krakowski.
78. X. Gabryel Baudouin, missyonarz, założyciel szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie, ♰ 1768 d. 10 lutego.
(Wzmianka o nim Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 Nr. 41 str. 108).
Przydatek do malarza Marteau: Życiorysy do kilku wizerunków przez Marteau malowanych, z polecenia króla Stanisława Augusta przez Adama Naruszewicza napisane.
Król Stanisław August posiadając wizerunki uczonych na obiady literackie czwartkowe przez siebie zapraszanych, polecił był X. Naruszewiczowi, by mu osób tych biografie skreślił. Rękopism tych biografii znajdować się ma w księgozbiorze willanowskim, z dopiskami własnoręcznemi króla. Ciekawego tego rękopismu wyszukać w Willanowię nie udało mi się; atoli uzyskałem inny współczesny, ośm takowych żywotów obejmujący. Te same biografie były wprawdzie wydrukowane r. 1826 w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z tego roku w Nrach 29, 30, 31, 32, ale z wielką nieuwagą, bo z wielu błędami co do dat i nazwisk. Mniemałem ze zamieścić je tutaj nie od rzeczy będzie, zwłaszcza iż są w ścisłym związku z pracami malarza Marteau, historycznem niejako onych objaśnieniem. - O wizerunkach uczonych przez Marteau wykonanych, jakoteż o tych życiorysach przez Naruszewicza napisanych, wspomina P. Julian Bartosiewicz w znamienitym żywocie Adama Naruszewicza (Gazeta Warsz. z r. 1850 Nr. 129), szkoda tylko że mniej dokładnie: tak wyraża tam autor, iż wizerunki owe malował Marteau na płótnie, zatem olejno, że jaśniejące podobieństwem z płótna prawie mówiły. Tymczasem Marteau olejno wcale nie pracował, malował jak się rzekło pastellami, zwykle na pargaminie. - Oto są owe A. Naruszewicza życiorysy.
BIOGRAFICZNE OPISANIA
PRZEZ ADAMA NARUSZEWICZA PÓŹNIEJ BISKUPA ŁUCKIEGO, SPORZĄDZONE DLA STANISŁAWA AUGUSTA DO PORTRETÓW TYCH OSÓB, KTÓRE KRÓL IMC. ZWYKŁ BYŁ SPRASZAĆ DO SIEBIE NA CZWARTKOWE OBIADY I UCZONE PO NICH POSIEDZENIA.
ZBIÓR TYCH PORTRETÓW MALOWANY PRZEZ P. MARTEAU MALARZA, ZMAJDOWAŁ SIĘ W ZAMKU WARSZAWSKIM, W IZBIE POPRZEDZAJ CEJ POKÓJ KRÓLÓW MARMUROWY.
I.
POTOCKI.
Ignacy z Potoka Potocki herbu Pilawa, urodził się w roku 1751 dnia 28 lutego z Eustachego generała artylleryi litewskiej, i Maryanny Kąckiej Miecznikówny Koronnej herbu Brochwic. Drobniejsze lata przepędził w konwikcie warszawskim Pijarów. Posłany od rodziców do Włoch, piękne przymioty dowcipu i pamięci ozdobił wielorakim z różnych umiejętności pożytkiem. Prócz języka włoskiego, którego się tam należycie nauczył, umiejąc już w Polsce francuzki i łaciński, przywiózł do Ojczyzny obszerną znajomość starożytności rzymskich, filozofii, prawa narodów, architektury, owszem teologii i prawa kościelnego. Wiekowi jego w młodości dojrzałem u powierzył król z narodem po skasowaniu Jezuitów dozór edukacyi krajowej, policzywszy go między kommissarzów: a Kommissja Edukacyjna oddała staranie o bibliotece publicznej Załuskich, przekładając go razem nad Departamentem szkół lubelskich i nad zgromadzeniem ludzi uczonych wybranych do ułożenia ksiąg elementarnych. Wyznaczony potem kommissarzem w Kommissyi Mennicznej, a w r. 1778 obrany na sejmie Marszałkiem Rady Nieustającej, w roku zaś biegącym 1780 Konsyliarzem w tejże Radzie: we wszystkich tych urzędach zjednał pochwałę sobie, i tym co go wybrali. Gdy X. Nagurczewski wydawał mowy Demostenesa od siebie przełożone, Potocki na żądanie króla napisał wstęp do tego dzieła, w którym zebrawszy zwięźle historyę grecką, przysposabia czytelnika do łatwiejszego mów pomienionych zrozumienia. Ułożył i na piśmie podał Kommissyi Edukacyjnej sposób jakim młódź narodowa brać powinna należyte w szkołach wychowanie, które dzieło za prawidło edukacyi jest przyjęte. Wytłómaczył logikę napisaną po francuzku dla szkół naszych narodowych przez uczonego X. de Condillac, którego Potocki nakłonił do tej pracy. Mowa jego przy zdaniu marszałkowstwa Rady Nieustającej miana w Senacie przed Królem i Stanami, daje mu miejsce wysokie między krasomówcami. Król Stanisław August szacując przymioty i prace Potockiego, dał mu Pisarstwo W. L., dwa ordery, umieścił w posiedzeniu czwarlkowem, i obraz jego wymalować rozkazał. Żyje Potocki w małżeństwie z Elżbietą X. Lubomirską marszałkówną W. K. Liczy lat 28.
Pisano 1780. d. 26 9-bris.
II.
MNISZECH.
To opisanie poprawione miało być w oryginale własną ręka króla Stanisława Augusta). Michał z Wielkich Kończyc Mniszech, herbu Siempiór, syn drugi Jana Podkomorzego litewskiego i Katarzyny Zamojskiej Wojewodzanki Smoleńskiej herbu Jelita, urodził się r. 1748. W pierwszej młodości b ra ł w domu wychowanie, a gdy ojciec jego wyznaczony był Posłem do Osmana III Cesarza Tureckiego od Augusta III, jechał z nim do Carogrodu, sposobiąc wiek dziecinny do dalszych usług Rzeczypospolitej. Posłany potem na nauki wyższe do Szwajcaryi, lat kilka trawił pod dozorem uczonego Bertranda Szwajcara iz tymże Bertrandem zwiedził pożytecznie Szwajcaryę, Włochy, Francyę, Niemcy i Anglię, doskonaląc umysł pochopny z przyrodzenia do przyjęcia cnoty, mądrości i nauk rozmaitych. W tej podróży Mniszech przypatrując się z uwagą rządowi, mocy, obyczajom i dostatkom obcych narodów, napisał polityczny Dyariusz, który ma w rękopiśmie.
Za powrotem do Ojczyzny złączywszy się małżeństwem z Pelagią Potocką wojewodzanką kijowską, gdy w domowem pożyciu spokojne czasy pędzi, śmierć ukwapliwa wdowcem go w młodości uczyniła i syna jednego wkrótce wydarła. Wyjechał Mniszech do Warszawy, gdzie znalazł u Monarchy osobliwsze względy, a u obywatelów kochających szczerość, skromność, ludzkość, naukę i prace, zjednał sobie miłość i poszanowanie. Niepróżne w stolicy polskiej prowadząc życie, co mu zbywało czasu od spraw domowych, czytaniu ksiąg, usługom przyjacielskim i pisaniu poświęcał. Napisał: pożyteczny sposób, jakim Musaeum czyli zbiór rzeczy do fizyki i historyi naturalnej należących, może być od ludzi te nauki kochających porządnie ułożony. Podał do druku napisaną od siebie historyę Kazimierza Wielkiego i Dyssertacyę o guście w pisaniu i w czytaniu: także sposób, jakim w szkołach iw akademiach ma być prowadzona w różnych umiejętnościach młódź narodowa. Zdolność Mniszcha do oświecenia kraju naukami, a do porządnego onych utrzymywania, była powodem królowi, ze go na sejmie przed sześcią laty Kommissarzem w Kommissyi Edukacyjnej naznaczył. Rządzi Mniszech pilnie i mądrze Departamentem Szkół Podolskich i Wołyńskich. Pisma francuzkie tyczące się Kommissyi Edukacyjnej, które się często po Dziennikach czyli Journalach zagranicznych widzieć dają, są dziełem ręki jego i pióra w obcych językach biegłego. Uznał naród wysokie Mniszcha przymioty do władania interessami politycznemi w domu i zagranicą. Z tego powodu król Stanisław August pomieścił go naprzód w Kommissyi Skarbowej Koronnej, potem uczynił Sekretarzem Wielkim Litewskim po postąpieniu na Kasztelanią Trocką Andrzeja Ogińskiego, ozdobił orderem Orła białego, ozdobiwszy go pierwej orderem Ś. Stanisława: a gdy Jacek Ogrodzki Sekretarz W. Koronny i Szef Kanccllaryi Królewskiej życie skończył, tenże Król nad kancellaryą go swoją przełożył iw zamku pomieszkanie wyznaczył. Liczy Mniszech lat wieku swego 32.
Pisano 1780. 30 9-bra.
III
CZAPLIC.
Celestyn ze Szpanowa, Czaplic, herbu Kierdej, urodzony w r. 1723 dnia 6 kwietnia z Ignacego Podstolego Kijowskiego i Franciszki Piaskowskiej Cześnikowny Wołyńskiej herbu Junosza. Odprawił szkoły w Międzyrzeczu u Pijarów i w Ostrogu u Jezuitów. Dalsze lata swoje przepędzał w domu przyjacielskim Xięcia Lubomirskiego Starosty Kazimierskiego, biorąc w nim dopełnienie nauk do życia obywatelskiego potrzebnych. Począł wstępować stopniami na urzędy, zostawszy naprzód Podczaszym Kijowskim od r. 1746. Sądził potem z chwałą sprawiedliwości w grodzie Łuckim, jako Podstarosta przez lat kilkanaście. Odbywał po razy kilka urząd Deputacki w Trybunałach Koronnych, a posłował na różne sejmy razy ośm. Król panujący uczynił go Podkomorzym Łuckim, na którym urzędzie Czaplic obrany Marszałkiem Sejmowym w r. 1766, dał znakomite dowody pilności, wymowy, roztropności a miłości ku Panu i Ojczyźnie. Znajomy w narodzie charakter jego nieskażony, rzetelny, przy wiadomości praw ojczystych i zręczności władania umysłów, był powodem ze go obywatele do ustawicznych prawie ugód i kompromissów zażywali, zkąd urosło owo przysłowie: obaczym co na to Czaplic. Zasiadał w Radzie Nieustającej jako Konsyliarz pod laską Ignacego Potockiego Pisarza W. Litewskiego do r. 1780.
Zabawy publiczne nie były tak na przeszkodzie Czaplicowi, aby się naukami nie bawił, a układając sobie porządną z wybrańszych ksiąg bibliotekę, jak z czytania korzystał, tak pismami swojemi uczone publicum czasem dowcipnie ucieszył. Czytaliśmy kilkanaście sztuk wierszów jego w sposobie pisania lirycznym, pełnych smaku, wdzięku i harmonii poetyckiej. Ozdobiony Czaplic od króla pierścieniem szacownym, dwoma orderami i Łowiectwem W. Koronnem, jako zdolny i cnotliwy obywatel znalazł z wyboru tegoż Monarchy miejsce w Czwartkowem posiedzeniu jako literat. Żyje w małżeństwie z Anną Drzewiecką Podkom orzanką Krzemieniecką, z której ma dwie córki: jedna Xiężna Jabłonowska Wojewodzina Poznańska, druga w panieńskim jeszcze stanie.
Pisano 1780. d. 25 9bris.
IV.
GAWROŃSKI.
X. Andrzej Gawroński herbu Rawicz, urodził się r. 1740 dnia 30 listopada we wsi Lubuszu w Województwie Sandomirskiem w Powiecie Wiślickim leżącej, z ojca Jana, matki Elżbiety z Chronowskich. Prywatną w domu wziąwszy naprzód edukacyę, oddany potem do szkół publicznych sandomirskich, pięć lat tam zabawił. Trudniący mu przez cały rok ojciec w stępu do Jezuitów, zezwolił na koniec i odesłał go do nowicjatu krakowskiego w r. 1756. Dwa tam lata między nowicyuszami, a trzeci na retoryce przepędził, w Kaliszu trzechletnią odprawił filozofię, a w Poznaniu odliczywszy przez jeden rok grammatyki, dwa lata potem uczył się sam matematyki. Kosztem braci swoich wysłany z pozwoleniem starszych za granicę w r. 1765, bawił w Wiedniu lat trzy, w Obserwatoryum Cesarskiem pod sławnym astronomem X. Maxymilianem Heli. Pilnował tam prywatnie astronomii i zaczął razem uczyć się teologii w szkołach publicznych. Obserwacje jego w Wiedniu czynione, znajdują się drukowane w Efemerydach Astronomicznych X. Helia, do których kalkulacyi po wielkiej tez części przykładał się X. Gawroński. Po przepędzonych trzech latach w Wiedniu, wyjechał do Rzymu na ukończenie teologii, nie opuszczając jednak doskonalenia się w matematyce. W czasie półtorarocznego tam mieszkania, pokazała się w r. 1769 kometa, którą uproszony od professora na ów czas matematyki X. Asdepiego obserwował in Collegio Romano. Oświęciwszy się w Rzymie tegoż roku, powrócił do kraju swego w r. 1770, i zaraz uczył w Poznaniu Jezuitów matematyki, i miał sobie zdaną dyrekcyę obserwatoryi, które ze wcale niezdatnem znalazł do obserwacyi, znacznie je powiększył kosztem tak funduszowym, jako też i od przyjaciół Jezuitów wyproszonym, a po części lubo nie wielkiej i swoim własnym, przy dostarczeniu materyału przez rektora miejscowego. Długo się ta fabryka ciągnęła dla szczupłego na nią dochodu i dopiero w r. 1773 zakończona; a przez ten czas X. Gawroński przymuszony był czynić swoje obserwacye z izby na to wybranej kollegi swego X. Rogalińskiego, ile sposobność miejsca pozwoliła. Zniesienie zakonu Jezuickiego w roku 1773, kazało mu porzucić i urząd i stan ulubiony. Miał wprawdzie przyrzeczone sobie wystawienie Obserwatoryi w Ossolińskim zamku od Józefa Ossolińskiego Wojewody Podlaskiego, ale to skutku potem nie wzięło. Strawiwszy cztery blizko lata częścią w domu tegoż Wojewody, częścią u braci swoich, wzięty w r. 1777 na urząd Lektora od J. K. M. i policzony w Towarzystwo do ksiąg Elementarnych, przyjął na siebie tłomaczenie z francuzkiego na polskie książek matematycznych dla Szkół Narodowych i jednę z nich o arytmetyce, dwie o geometryi już podał do druku. W roku 1778, zapisał mu koadjutoryę Kanonii Krakowskiej X. Kasper Paszyc, krewny jego lubo daleki, a Xiązę Jmc. Poniatowski Biskup Płocki, Koadjutor Krakowski, konsens u Biskupa aktualnego wyrobił. W 1781 odebrał z łaskawych Rąk J. K. M. Prezentę na zawakowane Probostwo Sohaczewskie.
V.
SZEMBEK.
Krzysztof Hilary Szembek urodził się r. 1723 w Biały, dobrach nazwanych Czarnkowszczyzna, possessyi na ten czas swoich rodziców w Województwie Poznańskiem, Powiecie Wałęckim leżących, z ojca Antoniego Szembeka Kasztelana Nakielskiego, niegdyś Alexandra Kasztelana Wiślickiego syna, i z matki Franciszki Antoniego Iwańskiego Kasztelana Brzeskiego Kujawskiego z Heleny Gębicki córki. Na początkowe nauki posłany był do szkół Jezuickich do Wałcza miasteczka grodowego na pograniczu Brandeburskiem, ztamtąd potem do Poznania. Dokończył nauk pierwszych aż do retoryki, w Szkołach Gdańskich na Szotlancie. Od początkowej prawie młodości swojej nosząc strój duchowny, zabrał powoli wokacyę do stanu, który tenże oznaczał. Otrzymawszy zezwolenie Rodziców, był osadzony w Seminaryum XX. Missyonarzów u Sgo Krzyża w Warszawie, gdzie przez trzy lata ćwiczył się w wyższych naukach tak filozofii i teologii, jako i innych stanowi obranemu przyzwoitych. W tymże czasie otrzymał Kanonię Krakowską przez rezygnację od stryja swego Józefa Szembeka Chełmskiego a potem Płockiego Biskupa. Wyszedłszy z Seminaryum bawił przez rok u Krzysztofo Szembeka Prymasa dziada swego. Wysłany potem do Rzymu, gdzie in Academia Nobilium Ecclesiasticorum naprzeciw Minerwy bawił przez lal dwa, biorąc z prywatnych lekcyi więcej wiadomości W naukach do upodobania swego. Wyszedłszy ztamtąd dla wolniejszego poznania Rzymu, jako też zwiedzenia niektórych miast celniejszych włoskich, po trzech latach całej swojej podróży zagranicznej powrócił do Polski. Za rekommendacyą Kapituły Gnieźnieńskiej Prymas wspomniony konferował mu Kanonię wakującą tej Metropolii. W roku 1749 obrany Deputatem z Kapituły Krakowskiej na Trybunał Koronny, który że dla emulacyi możnych osób i dla processów zarzucanych obranym Koła Rycerskiego Deputatom nie doszedł, wysłany został od Prezydenta, et a Collegio Duchownych Deputatów przysięgłych przy Ziemstwie Sieradzkiem, do Króla Augusta 111 do Saxonii z doniesieniem tak smutnego przypadku i zaświadczeniem dopełnionego na Reassumpcyi a Collegio suo prawa. W roku potem 1754 został drugi raz Deputatem z tejże Kapituły, za Prezydencji Dolińskiego Suffragana Gnieźnieńskiego, a łaski Sapiehy Wojewody Smoleńskiego. Roku 1759 otrzymał Archidyakonię Kollegiaty Warszawskiej, później zaś potem Koadiutoryę Probostwa Płockiego, Xięstwa Sieluńskiego. R. 1765 obrany Prezydentem, pierwszy Trybunał prowincji Wielkopolskiej na początku panowania Stanisława Augusta otwierał. Po skończonej tej funkcyi rezygnował Kanonię Gnieźnieńską w ręce Łubieńskiego Prymasa. Biskup Chełmiński Bajer przez zadawnioną z nim przyjaźń nakłonił go lubo wzbraniającego się przez dwa lata, do przyjęcia Coadjutoryi tegoż Biskupstwa, którą potwierdził łaskawie N. Pan konsensem swoim r. 1767. Z tejże dobroczynnej ręki roku 1770 na publicznym szafunku, ozdobiony został orderem Ś. Stanisława. Gdy zaś nieszczęśliwy los kraju tego odłączył z Pruskiemi Województwy Dyecezyę Chełmińską od Polski, nie chcąc w czasie dzielić podległości swojej, rezygnował tęż Coadiutoryę Chełmińską r. 1773, przekładając sobie nad okazałość tytułu spokojne życie w własnej Ojczyźnie. Ofiarę tę nagrodził mu i zaszczęśliwił obranie jego dobroczynny Monarcha, danym konsensem na Coadjutoryę Płockiego Biskupstwa, na którą został przybrany przez łaskę Xięcia JMci Michała Poniatowskiego Biskupa Płockiego r. 1775.
Co się tycze prac jego pióra znaczniejszych, następujące liczy. W czasie bezkrólewia po Auguście III z zlecenia Xcia Łubieńskiego Prymasa, pisał Instrukcyę o Summach (tak zwanych) Neapolitańskich z Dokumentów ex Archivo Regni sobie kommunikowanych, dla Łubieńskiego Dziekana Gnieźnieńskiego w poselstwie do Dworu Neapolitańskiego wysłanego, celem osobnego traktowania o tę pretensyę Rzeczypospolitej po Królowej Zygmunta I małżonce. W roku potem 1776, gdy Rzeczpospolita uznała potrzebę zebrania praw krajowych in Codicem, i dzieło tej kollekcyi zdała przez Konstytucję na Jędrzeja Ordynata Zamojskiego byłego Kanclerza Koronnego, tenże JW. Zamojski przyzwał go sobie wraz z JW. Chreptowiczcm Podkanclerzym W. X. Litewskiego do pomocy, względem rozważania i sądzenia o robocie tych, którym kompilacyę tę częściami do spisania rozdał. Ułożył naprzód temuż JW. Ordynatowi podług myśli swojej prospekt ogólny i rozważony takowego zbioru i porobił do niego schemata zawierające gradacye praw. Polem teoryę i początki praw rozmaitych szczególniejszych napisał. Czynił poprawy tych które przychodziły do czytania od Redaktorów z tłómaczeniem się wszędzie z potrzeby poprawy. Nakoniec glossę obszerną na zbiór praw już wydrukowany napisał, i temuż J. Panu Ordynatowi oddał. Xiązę Biskup Warmiński Krasicki, ułożywszy na formę Morerego Dykcyonarz Polski alfabetyczny powszechnych wiadomości, obligował go przez dawną przyjaźń, ażeby uczynił korrektę rozsądną dzieła tego pożytecznego i żeby powpisywał artykuły, które tamże podał tylko zatytułowane. Podjął się tej pracy, i na kilkaset artykułów, częścią poprawił w błędach, częścią zreformował i powiększył, a najwięcej nowych tamże wpisał. Za otworzeniem przez przywilej J. K. M. Kompanii Olkuskiej i za rozpoczęciem usilniejszych robót mineralnych w górach tamecznych, tak że na innych miejscach a w szczególności pod Buskiem i Krzesławicami, gdy koniektury okazałe, podobieństwa i opinie rozsądnych ludzi, podały nadzieje sercu dobrego Króla, ze ten dar ziemi okaże mu Opatrzność na ubogacenie najsilniejszą potrzebą narodu, otwierając hojnie na ten koniec skarb swój N. Pan, wyznaczył go do liczby innych od siebie nominowanych, dla odbierania rapportów przychodzących od wszelkich takowych kopalni i do dawania o nich rezolucyi pod approbacyą J. K. M.
Nakoniec wdzięczny i wierny z przywiązaniem Królowi swemu, daleki od chciwości i ambicyi, ochotny do pracy, uspokojone życie prowadzi.
VI.
NAGURCZEWSKI.
Ignacy z Nagurk Nagurczewski herbu Ostoja, urodził się w powiecie Pińskim w r. 1725 dnia 12 Marca, z ojca Karola Regenta Ziemskiego Pińskiego i Joanny Hołownianki Ostrożeckiej Podsędkównej Pińskiej, herbu Hołownia. Po zakończonych w szkołach Pińskich naukach, wstąpił do zakonu Jezuitów w r. 1740 dnia 20 Sierpnia. W zakonie słuchał Retoryki w Słucku, Filozofii w Nowogrodku, Teologii w Warszawie. Uczył szkoły pomniejsze po różnych Kollegiach Jezuickich, a Retoryki w Łomzie, w Wilnie i w Warszawie przez trzy lata. Posłany do Collegium Nobillum Warszawskiego, uczył tam Retoryki przez lat ośm. Przeniesiony potem do Korpusu Kadetów na uczenie krassomówstwa i historyi Polskiej, przetrwał w tym urzędzie aż do zniesienia zakonu Jezuickiego. W przeciągu pomieszkania swojego u Kadetów, dawał lekcye w Zamku Xięciu Józefowi Poniatowskiemu, z rozkazu Króla. Mieszka X. Nagurczewski w pałacu Kazimierzowskim, mając od Króla pomieszkanie ze wsparciem do życia i potrzeby. Pracuje około tłomaczenia Homera, z którego już ksiąg kilkanaście wierszem wytłomaczył. Dał mu Król plebanię Brańską, a Xiążę Czartoryski Kanclerz W. L. plebanię w Radzyminie pod Warszawą, których obu ustąpił. Z tejże łask i Królewskiej ma kanonię Warszawską tytularną. Podał do druku 1° Eklogi albo Pasterki Wirgiliusza wierszem od siebie wytłumaczone. 2° Przełożył na polskie kilka mów Cycerona, to jest 4 przeciwko Katylinie, jednę za Markiem Marcellem. 3° Wytłumaczył także kilkanaście mów Demostenesa wydrukowanych w Warszawie r. 1775, do których Ignacy Potocki Pisarz W. L. wstęp napisał. 4° Ma wygotowany do druku przełożony od siebie Panegiryk Pliniusza młodszego do Trajana Cesarza. - X. Nagurczewski jest jednym z tych godnych Jezuitów, którzy do szkół swoich dobry gust w naukach wprowadzili. Język Polski wydoskonalenie swoje i należyte w tłomaczeniach używanie, wiele mu jest powinien. Liczy X. Nagurczewski lat wieku swego 55.
Pisano 1780, 30 9-bra.
VII.
MOKRONOSKI.
Andrzej Mokronoski herbu Bogoria, syn Chorążego Warszawskiego Franciszka Mokronoskiego, urodził się w r. 1713 dnia 25 Octobra, z matki Ewy Bromirskiej Podkomorzanki Wyszogrodzkiej. Po skończonych szkodach zaczął służyć w Gwardyi Pieszej Koronnej, pod Szefostwem naówczas Poniatowskiego, który Kasztelanem Krakowskim umarł. Ztamtąd wzięty był od Króla Augusta II do Grand Muszkieterów. Po śmierci Augusta II w służbie Króla Stanisława Leszczyńskiego był Majorem w Regimencie Dragonii. Po wyjściu z oblężenia Gdańskiego króla Stanisława, wysłany z expedycyami do Francyi w tamtem wojsku Wolonterem odprawił dwie kampanie, jednę pod Marszałkiem de Coigni, drugą pod Marszałkiem de Belleisle. Potem do Ojczyzny powrócił i ożenił się z Zofią z Hrabiów de Bunau Hołtybrynkówną wdową. A że go interesa do Berlina sprowadziły, Król Pruski ofiarował mu urząd Kuchmistrza Wielkiego. Za tę służbę podziękował, gdy Król Pruski wojnę rozpoczął przeciwko Augustowi III w Saxonii. Został potem Generał Lieutnantem w wojsku Polskiem, i Starostwo Ciechanowskie kupił. Generał Inspektorstwo Kawaleryi Koronnej wziął w roku 1752, które przedał Dąbskiemu Wojewodzicowi Brzeskiemu w r. 1779. Bywał Posłem, Kommissarzem Radomskim; przywiązanym zawsze przyjacielem Branickiego Kasztelana Krakowskiego i Hetmana W. Koronnego, aż do śmierci tegoż w r. 1771. Ten mu ustąpił Starostwa Janowskiego. Od Króla Stanisława Augusta w ziął Starostwo Tłomackie Anno 1768 po Eustachim Potockim, Generale Artylleryi Litewskiej. Był Marszałkiem sejmu Konfederacyjnego anno 1776. Orderem błękitnym publicznie w dzień kończącego się Sejmu w Izbie Senatorskiej ozdobiony. Kommissarzem Edukacyjnym został in anno 1776. Był jeszcze posłem na Sejmach 1778 i 1780. Wojewodą Mazowieckim został w roku 1781 po Mostowskim. W r. 1782 został Konsyliarzem Rady. Szczodry lubo nie bogaty, wesoły, sprawiedliwy, przyjemny i powszechnie w narodzie estymowany i kochany, tak ze najprzeciwniejszych partyi ludzie poufale na jego pośrednictwo często się zdawali, i miał ten zaszczyt, że w Piotrkowie 1749 r. na reassumpcyi Trybunału, a w Izbie Poselskiej w Warszawie in anno 1762, potem tamże na konwokacyi in 1764, gdy się poniechęceni obywatele do szabel porywali, wszystkie te trzy razy sam bez broni z gołemi rękami między obie strony wpadając, perswazyą do pohamowania broni nakłonił. Dzieci nie zostawił. W r. 1783 wyjechał do Francyi w miesiącu Maju w kompanii Elżbiety z XX. Poniatowskich Branickiej Kasz. Krak. siostry królewskiej, zkąd powróciwszy do Warszawy dnia 16 Października r. tegoż wkrótce zachorzał, i prawie przez całą zimę przeleżawszy, na wstępie wiosny lepiej się mieć począł. Trwało to polepszenie do środka miesiąca Czerwca r. 1784. Wyjeżdżał Mokronoski dla zabawy z przyjaciółmi, także na Sessye Radne i Ekonomiczne J. K. M. ponieważ był Kommissarzem Skarbu Królewskiego. Lecz gdy dnia 14 Czerwca w dzień poniedziałkowy jadł obiad wesoło, a po obiedzie wyjechał do pałacu pod blachą na sessyę Ekonomiczną, w pokoju Jana Kickiego Koniuszego Koronnego w przytomności innych Kollegówi Kancellaryi agitującą się, nagle tam słabieć około godziny VII wieczornej zaczął. Wszakże na proźbę kollegów udał się do domu na spoczynek, i o swojej jeszcze mocy wsiadł do karety. Lecz ledwo do pałacu Branickiego Hetmana gdzie miał stancyę przybył, i na wschody w stępować począł, tak mocno osłabiał, ze go musiano na górę na pół umarłego dźwigać. Położony i rozebrany, lubo lekarze używali różnych sposobów do jego otrzeźwienia, w kilkanaście minut umarł, około wpół do ósmej wieczornej, mając lat wieku swego 71, miesięcy siedm i dni 19. Ciało jego nazajutrz wieczorem w trumnie axamitnej karmazynowej galonowanej zaprowadzone na wozie do kościoła Kapucynów, i wieczorem w grobie złożone, a dnia 19 Czerwca były po nim exekwie tamże, w przytomności Królewskiej. Innych zaś dni następujących czyniła mu także obchód pogrzebowy R da Nieustająca jako dla Konsyliarza, i Kommissy a Edukacyjna w kościele Kollegiaty Ś. Jana, jako dla swego współ Kommissarza. Żal ciężki, który ze straty tego męża uczuł Król z familią swoją, tudzież całe miasto i naród, są najpewniejszym dowodem, iż to był zacny, zasłużony i od wszystkich ukochany obywatel.
VIII
XIĄŻĘ PONIATOWSKI.
Stanisław Xiążę Poniatowski, herbu Ciołek, urodził się w r. 1754 dnia 23 Listopada z Kazimierza najstarszego z braci Królewskich, Podkomorzego Koronnego, i Apollonii Ustrzyckiej Kasztelanki Przemyskiej, herbu Przestrzał. Uczył się naprzód w Konwikcie XX. Teatynów pod dozorem X. Portalupi włocha, który przed laty Królowi stryjowi jego w młodości lekcye retoryczne dawał. Oddany z konwiktu do erygowanej świeżo Szkoły Rycerskiej pod Najwyższą Zwierzchnością Królewską, brał tam nauki przez dwa roki, mając dozorcę anglika Linda uczonego człowieka, który był razem Dyrektorem nauk w tejże szkole. Wyprawił go potem ojciec z tymże dozorcą do cudzych krajów, gdzie Poniatowski, prócz szacunku u wszystkich panujących Monarchów urodzeniu swemu należytego, odniósł pochwałę z applikacyi, grzeczności i dobrych obyczajów. Wydoskonalał tam wzięte w Ojczyźnie stanowi swemu przyzwoite nauki, oraz umiejętność języków, któremi jak rodowitym gładko mówi. Za powrotem do Ojczyzny powierzone sobie prac urzędowych udziały, jako Kommissarz w Kommissyi Edukacyjnej, Generał Lieutnant i Szef pułków Królewskich, dopełnia roztropnie, pilnie i poważnie. Młody gospodarz, w dziedzictwie od ojca sobie wypuszczonem, urządza je, zdobi i pomnaża. Wspaniały bez zbytku, oszczędny bez chciwości, używa do posług samych Polaków, otwierając im pole do zasług i majątku. Jeździł po razy kilka do Petersburga w interessach publicznych, a w tym biegącym roku witał imperatorową Rossyjską w Połocku, zostawując zawsze szacunek osoby swojej, a pamięć grzecznej, poważnej i cnotliwej gościnności. Obdarzyła go ta Monarchini orderem Ś. Jędrzeja, mającego już oba królewskie. Miły w narodzie, jako dobry i kraj swój kochający obywatel, posłował na Sejmy dwa razy; teraz jednostajnemi prawie głosami obrany Konsyliarzem Rady Nieustającej, a większością głosów Marszałkiem tejże, czyni pewną nadzieję dalszych Ojczyźnie posług, a pomnożenia sobie sławy i miłości. Architektura z historyą naturalną i krajową, ze się być zdają w Poniatowskim najmilszą dla niego w części Literatury rozrywką, świadkiem są tego piękne budowle, i pilne staranie w pomnożeniu biblioteki pismami krajowemi, a gabinetu rzadkościami różnych ziemnych tworów i produktów. Liczy Xiążę Poniatowski rok życia swego 27.
Pisano 1780 d. 30 9-bris.
Powiedziano było o tym malarzu francuzie w Warszawie osiadłym, iż szczegóły życia jego, a nawet imię chrzestne, nie są wiadome. Niektóre ciekawe uzupełnienia wiadomości o jego żywocie przywodzi Adolf Siret, Dict. des Peintres 1848 str. 271. Powiada, iż imię jego chrzestne było Ludwik; że przyszedł na świat w Paryżu, a przeniósłszy się do Polski, był tu pensyonarzem królewskim, strawił w kraju tym żywot prawie cały; w bardzo zaś podeszłym wieku r. 1805 tutaj (niewątpliwie w Warszawie) umarł. Przydaje, iż wszyscy współcześni panowie Polscy dali mu się malować; że dla wielkiej ilości obstalunków jakiemi był obsypany, skłonił się do obioru rodzaju malowania pastelami, w którym świetniał siłą i lekkością.
Przechowuje się jeszcze w Warszawie o tym artyście wiadomość, iż pewien czas miał mieszkanie na Krakowskiem Przedmieściu pod Złotym Orłem naprzeciw kościoła Ś. Krzyża. Nosił się zawsze po francuzku, we fryzurze, w trzewikach a krótkich spodniach z pończochami białemi, nawet w zimie. Chodził często na objad do księcia Augusta Czartoryskiego Wojewody Ruskiego, do Pałacu na Krak. Przedmieściu dziś Potockich; a kiedy było na ulicy błoto lub śnieg, że nigdy jechać nie chciał, przeto dwaj hajducy księcia rozmiatali mu wtedy od mieszkania drogę do przejścia. Dziać się to musiało przed rokiem 1782, gdyż w roku tymże dnia 4 Kwietnia Książę Czartoryski August zszedł z tego świata w Warszawie. Zdaje się że przedtem miał Marteau owe mieszkanie na ulicy Jezuickiej, o którem wspomniane było poprzednio.
Że malarz ten Francuz rodem, w całym ciągu panowania Stanisława Augusta z portretów pastellowych tyle wsławiony, przybył do Polski jeszcze za rządów Augusta III i do jego dworu należał, okazuje się to z rewizyi Zamku Warszawskiego, po śmierci tego króla z polecenia Podskarbiego W. Kor. Wessla uskutecznionej. Tam widzimy, iż Marteau malarz miał nadane sobie mieszkanie w Zamku Warszawskim, które w czasie owej rewizyi tamże zajmował. Były to dwa pokoje na dole, z widokiem na taras. Oto są głowa rzeczonej rewizyi; „Dolne mieszkania Zamkowe ... Nr. 32 ... Izba jedna y gabinet. Okno jedno na Taras wychodzące. Piec biały polski. W tej Izbie mieszka Marteau malarz."
W zbiorze rycin p. Aleksandra Junoszy Borkowskiego (w Barańczycach w obwodzie Samborskim), znajduje się rycina, portret niewiasty, z podpisem: A. de Marycki Regis Pol. piet. pinx. et. sc. (Rozmaitości lwowskie z r. 1834 Nr. I str. 7). Z tego okazuje się, i z A. Marycki był malarzem nadwornym króla polskiego, a przy tem trudnił się rytownictwem. Nie wiadomo kiedy żył i którego króla był malarzem.
Marycki miał na imię Adam, a był jak się o nim rzekło malarzem nadwornym Augusta III i może jeszcze Augusta II; zdaje się iż około r. 1735-1736 przebywał i pracował w Dreźnie. Poucza nas o tych szczegółach, jedna z prac jego malarskich, nabyta w Dreźnie, a znajdująca się obecnie u Xięcia Sergiusza Goliczyna w Starej wsi w Podlaskiem. Jest to pięknie wykonany portret olejny w owalu młodej niewiasty w stroju bogatym, a włosach pudrowanych. Z tyłu obrazu na blejtramie napis tamtoczesny: „Adam Maricki pinxit 1735-1736.“ Jedyne to znane nam dzieło artysty, objawia wyższe jego w sztuce uzdolnienie; z żalem więc wyznać przychodzi, iż wszelkie żywotu jego szczegóły a podejmowane prace, zupełnie na teraz pozostają nam niewiadome.
Miał być malarzem na dworze króla Stanisława Leszczyńskiego w Lunewilu, gdzie zdejmował wizerunki Polaków czy to na dworze Leszczyńskiego bawiących, czyli go tamże odwiedzających. Takowych to jego portretów 150, posiadać ma w znamienitych zbiorach swych w Paryżu p. Cichocki; domyślać się trzeba ze to są rysunki lub ze są wykonane farbami wodnemi.
Zakonnik bernardyński z pierwszej połowy wieku 18-go. Malował al-fresco kościół XX. Bernardynów we Lwowie, z wielką pracowitością. Malowanie to jest piękne, w ozdobach nawet przesadzone: przedstawia na sklepieniu wielkiem wjazd do nieba Ś. Franciszka Serafickiego, jedzie na wozie tryumfalnym sześcioma końmi ciągniony, po bokach na obłokach siedzą ojcowie kościoła, apostołowie i różni święci; nad chórem Aniołowie z muzycznemi narzędziami; w prezbiterium S. Trójca ic glory i; w pobocznych kaplicach różni święci Bernardyni i ich cuda. Gorliwy miłośnik sztuki p. Marcin Jabłoński wykrył u góry owych malowań napis objaśniający, następującej treści: „Ten kościół zaczęty malować roku 1738, malował go X. Benedykt Mazurkiewicz. R. S. Bartnicki. P. J. Woliński, J. Sroczyński zakończyli 1740.” - W kościele tymże XX. Bernardynów jest takoż kilka odznaczających się obrazów olejnych pędzla X. Benedykta Mazurkiewicza.
Malarz elblągski, żyjący około r. 1645. Malował przedmioty historyczne. Jego obraz Morderstwo dzieci był w galleryi w Salzdahlum.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 412. - G. K. Nagler VIII, 566).
Malarz, zdaje się z Litwy pochodzący, który w drugiej połowie 18-go wieku pracował wiele dla księcia Józefa Sapiehy krajczego litewskiego. W pałacu wielickim, własności tego pana, jak to wykazuje inwentarz w r. 1792 sporządzony, znajdowały się prace tego artysty następujące:
W przedpokoju nad oknami krajobrazy dwa.
W pokoju sypialnym księżny krajobrazy dwa, nad drzwi.
W pokoju pierwszym mieszkania księcia zwierciadło nad kominem przyozdobione jego malowaniem.
Tamże obraz: Ceres bogini.
W sali górnej nad drzwiami krajobraz.
W innym tego księcia pałacu Szamborskim, w pokoju gościnnym dwa krajobrazy: Rybaki i Okręt rozbity.
O artyście tym nic się więcej wywiedzieć nie udało dotąd.
Malarz rodem z Antwerpii (Antorf), był w końcu 16-go wieku osiadłym w Krakowie i pisał się mieszczaninem krakowskim. Tu pojął w małżeństwo Barbarę wdowę po malarzu Pawle Tomtorn, takoż mieszczaninie krakowskim. R. 1598 wybierając się z Krakowa do swego kraju rodzinnego, napisał testament, mocą którego uczynił zapis tejże żonie swojej tysiąca czerwonych złotych, licząc każdy z nich po pięćdziesiąt sześć groszy polskich. Testament ów oryginalny znajduje się w archiwum miasta Krakowa, a w odpisie u p. Ambr. Grabowskiego. R. 1605 zaszła na malarza tego przed urząd rajców krakowskich skarga o życie bezobyczajne: „Albertus Kwaśniowski civis tellioque Cracov. sub juramento zeznawam, że lento pan Jakób Mertens maliarz po kilku dekretach pp. radziec krakowskich aby białych głów nierządnych w mieszkaniu tamtem, które od p. Franciszka Bizaldego trzymał, nie chował, nic na te dekreta nie uczynił, y owszem teraz jeszcze te białogłowe nierządne chowa w temże mieszkaniu. ”Drugi świadek Aleksander Wieczorek zeznał takoż pod przysięgą: „iż tento pan Jakób Mertens maliarz pierwej w piwnicy którą trzyma od p. Bizaldego wielki nierząd chował, białych głów pełno w niej miewał: teraz jeźli tam te białe głowy są, nie wiem.” Acz mogły to być modele do malowania z natury, wszelako Mertens nie byt w istocie wielce porządnym człowiekiem, gdyż r. 1606 siedział w więzieniu ratusznem, w sprawie z zgromadzeniem malarzów krakowskich, z wyroku rajców zapadłym, zkąd go malarz Fr. Śniadecki effidejussit, wyrabiając mu uwolnienie za zaręczeniem za nim, iż wyrokowi rajców zadosyć uczyni, pod obowiązkiem powrotu do kozy. (Z akt radzieckich m. Krakowa). Jakie zaś byłyby prace malarskie J. Mertensa w Krakowie i jakiej wartości, wiadomo nie jest; czas może one wykryje.
Malarz krakowski. R. 1513 kupił dom w ulicy Grodzkiej od Jakóba Glazera (może szklarza) z Dobschycz za zło. 270 po pół kopy, jak to świadczą akta radzieckie krakowskie, ks. A. 5 str. 72. Też akta wspominają malarza Michała pod r. 1514, str. 149, a pod r. 1517 jako starszego cechu malarskiego. Michał malarz krakowski wspominany jest znowu w rzeczonych aktach w późniejszych latach; acz mógłby to być tenże sam, czy może już inny. Wzmiankują go akta radzieckie r. 1532, ks. A. 12 str. 69, i znowu r. 1538, ks. Nr. 3-14 str. 2; zaś r. 1537 wspomniany jako malarz nadworny królewski: Michael Regiae maj. Pictor; ks. Nr. 13. R. 1540 już nie żył, ks. Nr. 4-15 str. 152.
Inny malarz krakowski, r. 1547 miał dom w ulicy Grodzkiej, jak to świadczą akta radzieckie tego miasta ks. 7-18 str. 134.
R. 1523 malarz Michał, Michel moler, przyjął prawo miejskie w Krakowie. (Z księgi, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabwski Skarbniczka str. 42).
Roku 1539 w aktach radzieckich Krakowskich wspomniany jest Michael pictor, jako właściciel domu w ulicy Szerokiej. (Tamże, str. 175).
Mówiliśmy na swojem miejscu (II, 40) o dwóch Michałach malarzach Krakowskich, wzmiankowanych w aktach miejskich w latach 1513-1517, i znowu w latach 1532-1537, z których ten ostatni był nawet malarzem Królewskim roku 1537, a r. 1540 już nie żył. Powyższe tu przytoczenia, odnoszą się widocznie do tego drugiego Michała. Wszakże wyznać trzeba, iż rozróżnienie obu jest dziś trudne i wątpliwe; to tylko pewne, iż są to dwa różni malarze. Dodamy, iż w Krakowie był w tamte takoż czasy jeszcze Michał Lanicz z Kitzingen, który r. 1507 prawo miejskie przyjął, i mógłby być pierwszym z owych dwóch Michałów.
Znakomity w Gdańsku w początkach 16-go wieku osiadły artysta, o którym poszukiwane starannie w źródłach miejscowych podania, przekazał gruntowny kościoła Gdańskiego Panny Maryi dziejopisarz Prof. Teodor Hirsch, lubo stronnym duchem niemczyzny przesiękły i w jej kierunku rzeczy przedstawiający. Ztamtąd zbliżeniem rozrzuconych wskazówek, czerpać się dała wiadomość następująca:
Majster Michał, Michael był szwabem z Augsburga, około r. 1510 osiadły już w Gdańsku, a pozyskał tu sobie wziętość i poważanie u przedniejszych obywaleli miasta, tak, że go roku 1518 odznaczone bractwo Ś-go Rajnolda do grona swojego przyjęło. Był to artysta niepospolicie uzdolniony, uczeń jak się domyśla Hirsch, Albrechta Durera i z nim w dalszych stosunkach pozostający, zarówno biegły malarz, snycerz i pozłotnik. Kiedy miasto Gdańsk zamierzyło przyozbobić główny swój kościół Panny Maryi okazałym ołtarzem wielkim, zawarło roku 1510 kontrakt z malarzem Michałem, który podjął się ten ołtarz dziełmi snycerctwa i malarstwa świetnie ozdobić, wszystkie farby, złoto, robotę i co tylko do tego wypadnie swoim kosztem dostarczyć, a cały ołtarz złożyć w całości, tylko żelazo dostarczy kościelny dozór. Za tę całą robotę otrzymać miał 2886 grzywien, która to summa w roku 1512 na jego żądanie o pięćset grzywien podwyższoną została. Jakoż zapisano o tem było w księdze kościelnej: „Kostet also dieses Mahlwerk mit samt dem Vergulden 3386 Mark und hat dieser Maier darilber gearbeitet bis anno 1512 urn den Dominikstag.‘‘ W regestrze zaś Xiędza Gerarda Komerer przy kościele Panny Maryi, wyrażone jest o tem: „że nowy obraz (Tafel) na wielkim ołtarzu kosztował 7000 grzywien i więcej, co zapisane nie było.“ (Bötticher str. 145). Z tegoż Böttichera str. 156 i zgodnego z nim Melmanna doczytać się można dalej: „1516 am Tage Gervasii e Protasio (19 Czerwca) ward das alte hohe Altar abgebrochen, und das neue, davon vorgemeldet, was es gekostet, widerum aufgerichtet ... 1517 am Montag nach Pauli Bekehrung (25 Stycznia) ward die schöne neue Tafel auf das hohe Altar in der Pfarrkirche überantwortet und gewahret von Meister Michael und ward eine Messe gesungen von der Himmelfahrt Maria. Die blinden Flügel (stałe szafiaste skrzydła) warden hernach gemacht.“ Z tego wszystkiego okazuje się, że cały ten wielki ołtarz z nowa wspaniale wystawiony, a z dzieł zarówno snycerskich jak malarskich i pozłot złożony, r. 1511 rozpoczęty, r. 1516 co do części malarskiej, zaś r. 1517 co do snycerstwa ukończony został; że robota snycerska, malarska i pozłotnicza kosztowała grzywien 3386, cały zaś ołtarz grzywien przeszło 7000. Wnosi Hirsch, że wydatki na równoczesne przyozdobienia tego ołtarza wielkiego, ponosiły pojedyncze miejskie rzemiosła i bractwa, a doczytał się w starożytnym rękopiśmie księgozbioru miejskiego str. 121, iż ogólny nakład na ten ołtarz obliczony był na 13,550 grzywien, szelągów 14. Takoż Bomach w Kronice powiada o ogromnych kosztach owego ołtarza, z powodu których napisano na malarza wiersze:
Meister Michael hot sieli reich gestolen
Daher er nu nicht mehr darf molen.
Ołtarz ten składał się z podwójnej szafy, mnogich snycerskich słupów, posągów Świętych i samej Matki Boskiej, tudzież malowań, wszystko przedmioty z Pisma Ś-go i życia Najśw. Maryi Panny przedstawiające. Opisuje one szczegółowo Prof. Hirsch, a dopatruje w nich wielkie wzorowanie się i podobieństwo do właśnie co podtenczas wyszłych drzeworytów i sztychów Alberta Durera, zkąd wnosi, że Michał musiał być uczniem Dürera, a zachował z nim i nadal bliższe stosunki.
Mniema takoż Prof. Hirsch, że w wykonaniu wspaniałego ołtarza w kaplicy Ś. Rajnolda, około tego czasu, bo r. 1516 wystawionego, miał podobnie udział Majster Michał, który roku 1518 do bractwa Ś-go Rajnolda przyjęty został.
Człowiek ten tak znakomity w sztuce, okazuje się w latach następnych jako niepoślednią odgrywający rolę w poczynającem się odszczepieństwie Gdańszczan od Katolickiego Kościoła. Skłaniając umysł ku przewrotnym nowościom, dopuszczał się na publicznych miejscach żartów z przykazów Kościoła, „w piątki i inne dnie postu dawał sobie gotować mięso, chwytał się innych złych przykładów i swawoli." Postępowanie to jego wpłynęło niebawem na bractwo Ś-go Rajnolda, którego jak się rzekło był członkiem, a w którem dla posiadanych bogactw i stosunków zagranicznych panowała wyższa swoboda i tryb nieuległego życia. Członkowie tego bractwa roku 1521 rozpoczęli jawnie przeciw Katolickiemu Kościołowi wystąpienie, publicznem z duchowieństwa szyderstwem; wzmagał się za każdym dniem wmieście duch odszczepieństwa, przez zlutrzonego Xięcia Pruskiego Alberta silnie podżegany. Nie tu jest miejsce dalszych spraw owych pasmo wytaczać; powiemy tylko, że w tych początkowych do luterskiego wyznania skłonnościach i poruchach, ważny musiał mieć udział nasz malarz Majster Michał, gdy w liście pasterskim Biskupa Kujawskiego roku 1523, wykazany jest w rzędzie głównych miasta Gdańska kacerzy, a z tego powodu wraz z innymi naczelnikami przez Radę miejską d. 19 Kwietnia napomniany został, roku zaś 1516 wcale z miasta, przy ogólnem ukaraniu kacerzy, na wygnanie go skazano. Przecie pomimo tych wypadków, wysoka jego w sztuce zdolność i wykonane znakomite dzieła, podniosły tak dalece jego wziętość i sławę, że mu zjednały względy możnych panów i króla samego. Znał go z blizka Szydłowiecki Krzysztof Kanclerz W. Kor., który z królem Zygmuntem I pod te czasy do Prus jeździł, a w przedmiotach sztuk rady artysty zasięgał: w liście do Xięcia Pruskiego Alberta pisanym dnia 9 Marca 1526 r. z Malborga, prosi tegoż ażeby mu pozwolił wziąć do siebie pewnego rzeźbiarza, o którego wielkiej biegłości powiadał mu Gdański malarz Michał. (Joh. Voigt, Ueber die Baumeister und einige Bildhauer in Preussen zur Zeit des Herzogs Albrecht, rozprawa w Neue Preuss. Prov. Blaetter Königsberg 1847. IV, 307). Biskup Krakowski (a zatem Piotr Tomicki) wstawił się za nim do Rady miejskiej, żeby do miasta mógł być powrócony, a gdy i sam król Zygmunt I podobne życzenie objawił, wolność powrotu wkrótce uzyskał. Roku 1527 pismem do Biskupa Krakowskiego, feria VI post Stanislai, Rada usprawiedliwiała się jeszcze, iż wezwaniu Biskupa zadosyć uczynić nie może, gdyż malarz między wichrzycielami był „non postremus dux et ante signatus,“ przyjęcie więc jego z powrotem do miasta stałoby się niebezpieczne. Atoli już dnia 10 Czerwca 1527 roku doniosła Rada królowi Zygmuntowi Ii Biskupowi Krakowskiemu, że stosując się do woli królewskiej, malarz zwrócony jest do używania prawa miejskiego „non sine occulta molestia multorum bonorum Civium, quibus ille ob plerasque patratas insolentias suas vehementer se exosum fecit.“ Ciekawą wzmiankę o tym malarzu i jego w onych odszczepeństwa poruchach czynnem działaniu, przechowała tamtoczesna pieśń luterska, w czterowierszu następującym:
Meister Michel war der allererste, der dies Spiel half fahen an, That hinten nach am allermeisten verrathen den gemeinen Mann, Er darf itzund nicht mehr mohlen, ist noch ins Raths verbund, Die Bürger auszuholen, und thun es dem Rathe kund.“
Jakie było dalsze życie i podejmowane prace tego wielce odznaczonego artysty, niknie zupełnie wiadomość w odleglejszej przeszłości.
(Dr. Theodor Hirsch, die Ober-Pfarrkirche von St. Marien in Danzig, 1843. I, 208, 262, 435, 442-451, dodaek str. 46. - J. A. Romberg und F. Faber Conv. Lexicon Leipzig. II, 542).
Był to zakonnik Reformat, około połowy 18-go wieku żyjący, a z imienia nam tylko wiadomy. Na małej rycinie Strachowskiego, wyobrażającej „Obraz Ś. Anny na Górze Chełm, od dawnych czasów łaskami wielorakiem słynącej,“ podpisany jest F. Michael Reform del. - Strachowsky sc. Vrat. X. Michał był tedy widocznie zakonnikiem w klasztorze Chełmskim XX. Reformatów, iw nim sztuką się zabawiał.
Malarz warszawski, o którym znajduje się wzmianka w aktach radzieckich miasta Star. Warszawy w r. 1758, ks. 87 str. 53: wymieniony w specyfikacyi dłużników wedle rachunków kupieckich po Makinim rajcy i kupcu warszawskim w r. 1758 zmarłym.
Jeden z najznamienitszych tegoczesnych Polskich malarzy, rozgłośnej europejskiej sławy, zgasły przedwcześnie d. 9 Czerwca r. 1855 w majętności swej Krzysztoforzyce pod Krakowem, licząc rok życia 54.
Z zacnego pochodzący Jasieńczyków szczepu, z rodziny której jakoby stałą cechą była prawość nieugięta i przedziwny rozsądek, czerpał od młodu w wzorach poprzedników zasady, które go w dalszym żywocie świetnie odznaczały. Uposażony od Opatrzności zdolnością niepospolitą, rozwinął pilną nauką tak różnostronne wiadomości, że trafiało się, iż ci co go z blizka nie znali, dzielili go w mniemaniu swem na kilka jakby osób, rozumiejąc że jest nie jeden i ten sam Michałowski, lecz że ich jest wielu, to wielki filolog, to odznaczony w górnictwie krajowem zwierzchnik, to znowu znakomity administrator, to wiejski gospodarz, wreszcie pierwszego rzędu malarz.
W Krakowie pobierał początkowe nauki szkolne i dalsze Uniwersyteckie. „Pamiętamy, tak o nim powiada Krakowski jego pozgonny biograf, jak ośmnastoletni młodzieniec ogorzałej twarzy, przenikliwych oczu, wysokiego czoła, zwracał ogólną uwagę. Odludny a zapamiętały w pracy, pełen ironii w dowcipie a zapału w duszy, pracował w filozofii i bibliofrafii polskiej, pod znakomitymi mistrzami swego czasu Szugtem, Münichem, Bandtkiem; młody, miał ustalone imię i powagę, wrażał nawet trwogę trafnością odpowiedzi i już wtenczas genialnego pędzla. Gorliwy ojciec wyprawił go po ukończeniu nauk akademickich do słynnej Göttyngi. Cztery lata znowu, poświęcił uporczywej pracy, której owocem rzadka biegłość w języku i literaturze greckiej, łacińskiej, angielskiej, hiszpańskiej, że pominiemy dostępniejsze: każdym językiem pisał poprawnie, mówił dokładnie, nawet w rozmaitych dyalektach. Z takim zapasem, do którego dodać należy biegłość w matematyce i naukach przyrodzonych, powraca do kraju.“
Przybywszy do Warszawy, umieszczony zostaje w Kommissyi Skarbu, przy boku ówczesnego Ministra Xięcia Lubeckiego. Ten odgadując od razu wysoką zdolność i przymioty Michałowskiego, a życząc wydział górniczy na nowo urządzić, na tegoż czele go postawił. „Orłem okiem odgaduje wady ludzi i organizacyi, żelazną energią kruszy wszystko, co mu stawia zapory ... pięć lat nie minęło, ale pięć lat prawie bezsennych, pięć lat krwawej pracy, Michałowski zostawia fabryki w stanie kwitnącym w jakim zastał je rok 1830; administracyę natchnioną jego duchem, to jest duchem pracy, porządku, poświęcenia dla dobra publicznego; szkołę górniczą i rozpoczęte olbrzymie fabryki ...“ Tak o tej epoce życia jego, wyraża się znowu jego biograf.
Wkrótce potem, opuściwszy służbę publiczną, zwrócił się znowu Michałowski z zapałem do nauk i sztuki. Roku 1832 udał się do Paryża, a tu lubo już poprzednio posiadał w malarstwie niepospolite uzdatnienie, zaczyna się właściwie dla niego zawód ten tak świetnie go odznaczający. Był podtenczas w Paryżu rysownik i malarz znakomity Charlet, w którego pracowni zgromadzali się młodzi artyści, znajdując tam do studiowania doborowe modele ludzkie i konne. Tam tedy oddał się Michałowski pracy skwapliwie, a gdy zaraz na wstępie uznał go Charlet mistrzem iz pierwszej wykonanej roboty takim go powitał, podwoiło to jeszcze jego gorliwość, tak że całe niemal dnie kształceniu się dalszemu poświęcał. Zdumiewał też wszystkich łatwością, szybkością a poprawnością, z jakiemi wykrywał swe studia; wkrótce sam Charlet oceniając wysoką jego znajomość anatomii konia i rysunku, w pracach własnych nie raz rady jego zasięgał. Niebawem zwrócił na siebie uwagę znawców i sztuki miłośników: genialne jego szkice zaczęły być poszukiwane, wnet je już przepłacano, a lubownicy zwłaszcza Angielscy rozrywali je po niesłychanych cenach; nie miał też odtąd spoczynku od nalegań rozprzedawaczy dzieł sztuki Paryzkich. Uznany za pierwszego malarza koni stawiony na równi z nieżyjącym już słynnym Gericault, posiadał wiele z nim podobieństwa: ten sam rodzaj, tenże śmiały i szeroki pędzel, takież znawstwo i zamiłowanie koni, konnej jazdy i wszelkich ciała ćwiczeń. Wiadomo, że tu przydamy, iż Gericault dosiadając rozhukanego ogiera, którego chciał uskromić, padłszy z nim razem, stał się sam zgonu swego przyczyną. Przedmioty które podówczas rabiał Michałowski, były powiększej części miejscowe Francuzkie, brane z natury: ciężkie normandzkie konie, ładowne wozy, zaprzęgi, dyliżanse i t. p. Największa część tych akwarelli została we Francyi lub przeszła do Anglii. Do tego życia artysty okresu, odnosi się takoż piękna próba wszechstronnej jego zdolności, w małym posągu Napoleona na koniu, odlanym następnie z bronzu, który pozyskał ogólną znawców pochwałę, a serdeczny poklask weteranów zachwyconych nadzwyczajnem podobieństwem ubóstwianego wodza.
Lat trzy spędzonych wśród ulubionej sobie sztuki i powodzenia, nie mogły stłumić w sercu Michałowskiego tęschnoty za rodzinnym krajem. Porzuca więc Paryż i wraca do Krakowa. Tu akwarelista dotąd, przechodzi do malarstwa olejnego i oddaje mu się głównie. W starym Wielopolskich pałacu, jedna z obszernych sal służyła mu za malarnię, a w krótkim czasie zapełniła się wybornemi studiami. Wzorów do nich dostarczał powiększej części piękny pułk huzarów austryjackich, stojący podówczas w Krakowie. Z tej też epoki pochodzi jeden z najpiękniejszych artysty utworów olejnych, myśl do większego obrazu, przedstawiający owych huzarów powracających z rewii: obraz ten oddany przez malarza z kilku innemi na sprzedaż w celach dobroczynnych, nabyty za wysoką cenę przez Hr. Piotra Moszyńskiego, do naczelnych zbioru jego ozdób należy.
Atoli to lubo tak czynne artystyczne życie w Krakowie, nie wystarczało jeszcze silnemu a wielostronnych zajęć łaknącemu umysłowi; polskiego szlachcica pociągała skłonność do wioski i roli. Posiadał Michałowski wieś jedną pod Krakowem Krzysztoforzyce, inną majętność w okolicy Przemyśla. W nich więc naprzemian osiada i gospodaruje dzielnie, przeplatając pracę powszednią i obowiązki ojca rodziny, sztuką i literaturą. Tak znowu schodziły mu lata w odosobnieniu, a lubo rozgłośnego już w kraju imienia i sławy, pozostaje mało znanym z osoby, dla szczupłej tylko liczby rzec można wybranych bliżej dostępny. W te to czasy zamyślał o tworach malarstwa na wielkie rozmiary: marzył o Sali Hetmanów, któraby przedstawiała wizerunki takowych konne w przyrodzonej wielkości; o Wyobrażeniu bitwy pod Sommo-Sierra. Do pomysłu pierwszego przygotowywał liczne studia, pozostające dziś cenną po nim spuścizną, wizerunki konne Hetmanów Chodkiewicza, Rewery Potockiego, Jabłonowskiego, Jana Klemensa Branickiego. Zamiar drugi nie doszedł takoż do zupełnego skutku; przecie wykończony koń siwy Cesarza, zalicza się do dzieł mistrza najcelniejszych.
Wpośród tych spokojnych zajęć myśliciela i artysty, nadszedł rok 1848 brzemienny w niebezpieczeństwa i trwogi. Na ich objaw, obudzą się Michałowski, występuje z odosobnienia, śpieszy do Krakowa. Posłuchajmy znowu co tu o jego działaniu opowiada naoczny świadek, Krakowski jego biograf. „W czasach tak trudnych, powagą swoją ze spokojem pośredniczy: otwiera zdanie zdrowe i poważne, a kiedy władza uważała potrzebę wzmocnienia porządku publicznego użyciem wspódziaiania wpływów miejscowych, staje z zaufaniem Rządu a poklaskiem obywateli na czele Rady Administracyjnej W. X. Krakowskiego. Trzy lata przewodniczył wśród stosunków nie łatwych: jak przewodniczył, dowodem zaszczyt którym go łaska sprawiedliwa Monarchy uczciła -wiedzą tutejsi mieszkańcy ... Pracowity, zawsze i dla każdego dostępny, zaniechał dla ogólnego dobra i rodziny i gospodarstwa i tyle mu drogiej sztuki; od rana do wieczora oddany usługom publicznym ... Pamiętamy wszyscy, że rok 1847 i 1848 zostawił spuścizną dla naszego miasta nowy rodzaj ludności, tak zwanych pauprów, która mniejsza iż zalegała ulice, ale gotowała na przyszłość pokolenie zbrodniarzy. Skarga była ogólna - pomocy nigdzie. Michałowski ulitował się tej większej jeszcze moralnie jak materyalnie nędzy. Poświęca całą swoją trzy tysiące złotych reńskich wynoszącą pensyę, pojmuje myśl wykształcenia parobków gospodarskich, podnosi zakład który całą niemal tę ludność ogarnął; oprócz funduszu, dodaje mu osobistą pieczę i nadzór. Urzędowanie jego skończyło się, ale nie skończyła opieka. Dotrwał do ostatniej chwili życia w przedsięwziętem dziele i tulił koło siebie, utrzymywał własnemi funduszami, nie raz pracą rąk swoich, przybrane sieroty; karcił, uczył pracy i bojaźni Pana Boga ...To była korona życia przepędzonego w pracy uporczywej, prawie nadludzkiej, która razem z wadą sercową zniszczyła żelazną konstytucyę “ Jakoż przed kilku laty utraciwszy dziecko, popadł odtąd w chorobę sercową, która ostatecznie przy nadmiarze trudów i pracy, do grobu go sprowadziła.
Z dzieł jego znanych w Warszawie, przytoczyć możemy:
Dyliżanse Francuzkie, dwie akwarelle sobie odpowiednie, własność Xiężny Alexandry Radziwiłłowej.
Woły Podolskie orzące, akwarella dużego rozmiaru, w posiadaniu Pani Giżyckiej. Przydać tu wypada, iż Michałowski nie tylko był wybornym malarzem koni, lecz i innych zwierząt, jako to psów, rogatego bydła.
Oszczędny w pochwały, a wysoki sztuki znawca, Hr. Atanazy Raczyński, wspomniał był o nim jeszcze dawniej krótko lecz nader pochlebnie: powiada iż akwarelle jego przedstawiają konie, zaprzęgi, wnętrza stajni i t. p. przedmioty, a mają europejską sławę. (Hist. de Part moderne en Allemagne Paris 1841. III, 531). Podobnie za Hr. Raczyńskim, wychwala go G. K. Nagler (IX, 241-242), mówiąc, iż w dojrzałym wieku poświęcił się sztuce, około roku 1833, a w niedługim czasie do wysokiej doskonałości postąpił, w malowaniu zwłaszcza zwierząt; długo bawił w Paryżu, gdzie jego akwarelle bardzo były pożądane i drogo płacone. Pisze go zaś Nagler Michailowski.
(Jego nekrolog w Czasie Krakowskim z roku 1855 Nr. 135).
Pochodził ze Lwowa, będąc synem Wojciecha i Reginy małżonków Mieszkowiczów przedmieszczan lwowskich. R. 1647 przyjął prawo miejskie w Warszawie, jak o tern świadczą akta miasta Star. Warszawy, księga Album Civium zwana, Nr. 517 str. 95. W tymże roku występuje w rzeczonych aktach jako malarz nadworny królewski, pictor Srae Rae Mttis) przeto króla Władysława IV; jako taki naznaczony jest wykonawcą testamentu Maryanny Czosnowskiej z Bolemowa, wdowie po Jakobie Świątku obywatelu z miasta Grodziec, z tego zaś tytułu miał wiele nieprzyjemności i naraził się na liczne processa, o czem przekonywają akta m. Star. Warsz. ks. 31 str. 129 i następ. Będąc malarzem królewskim, posiadać musiał pewne uzdolnienie, a wykonywać rozmaite prace. Przecie żadnego innego o nim i jego dziełach śladu, odszukać się nie udało.
Malarz krakowski ścienny al-fresco, z drugiej potowy 14-go wieku. W aktach radzieckich miasta Krakowa znajduje się umowa zr. 1397 z malarzem Mikołajem przed urzędem radzieckim zawarta, o malowanie trzech krzyżów sklepienia w kościele Panny Maryi, a to pod dosyć twardemi warunkami, między innemi i siedzenia wieży, na przypadek uczynionego zawodu. Za każdy zaś krzyż sklepienia otrzymać miał nagrody „XX marcas quartenses” (A. Grabowski, Starożytności hist. Polskie, Kraków 1840 I, 414 - 415 ).
Przywiedliśmy malarza Krakowskiego Mikołaja, który roku 1397 zobowiązał się malować trzy krzyże sklepienia w kościele Panny Maryi. Tenże sam zapewne Mikołaj był malarzem królewskim Władysława Jagiełły, gdyż w aktach katedralnych Krakowskich znajduje się list kapituły z roku 1403 na sprzedaż ogrodu na Stradomiu Mikołajowi malarzowi Królewskiemu. (X. Ludwik Łętowski, Katalog Biskupów 1852 I, 321). W innem miejscu powtarza to znowu X. Łętowski za aktami kapitulnemi, iż Mikołaj Poraj kanonik Krakowski "sprzedaje roku 1403 ogród na Stradomiu Mikołajowi malarzowi Królewskiemu. (Archiw. Kapit. fasc. XII).“ Jest to pierwsze wspomnienie, dodaje X. Łętowski, na malarza Królewskiego, i przypada pod Władysławem Jagiełło." III, 344.
MIKOŁAJ.
Nicolaus pictor, użyty r. 1529 w zaniku Niepołomickim do różnych przyozdobień pokojowych, za którą to robotę otrzymał czerw. zło. 6 groszy 32. (Księga rękopiśmienna rachunków Seweryna Bonera na odnowienie zamków królewskich z r. 1529, przywiedziona wyżej; patrzyć Jan Dürer).
Malarz Warszawski, który r. 1449 posiadał dom na Starem Mieście. Przechowały tę wiadomość akta m. starej Warszawy Ks. 525. str. 261: roku tegoż 1449 Tomasz Pisarz Warszawski przedając dom swój w rynku starego miasta położony, wymienia ze nieruchomość ta jego stoi w sąsiedztwie z jednej strony domu Macieja... z drugiej Mikołaja malarza.
X. Mikołaj Cysters Mogilski, malarz miniaturowy i ścienny, wiele ksiąg w tymże klasztorze zbobił malowaniem miniaturowem, szczególniej cantuales i nocturnales. Między r. 1460 a 1463 malował nowo tamże wzniesiony kościół ś. Bartłomieja, satis honest'*, jak o tem świadczy księga rękopiśmienna Żywotów Opatów Mogilskich. (Pod dwudziestym Opatem Piotrem z Biecza alias Irsberg).
Niclos moler von Kres, został mieszczaninem Krakowskim r. 1423. (Za aktami radzieckiemi miasta Krakowa A. Grabowski Skarbniczka str. 39).
Malarz ten Krakowski przywiedziony jest w aktach tego miasta radzieckich pod rokiem 1499. Nicolaus pictor de Sandomiria. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 41).
Też akta wzmiankują jeszcze pod rokiem 1481 malarza Krakowskiego Nicolaus pictor, (Tamże str. 185). Być może iż to jest tenże sam malarz.
Malarz Lwowski z drugiej połowy 17-go wieku. Jedyną jego dochowującą się pracą, jest obraz wielkiego rozmiaru, w dziedzińcu obok cerkwi Stauropegialnej czyli Wołoskiej znajdujący się; lubo więcej ciekawy jak zaletami sztuki zalecony. Obraz ten podzielony na dwa pola, wyobraża w górnem miasto Jeruzalem, część zaś dolna jest krajoobrazem i zarazem mappą ziemi Izraelskiej, zasianą górami i miastami, przerżniętą rzekami, podzieloną na pokolenia i napełnioną odpowiedniemi napisami. Środkiem obrazu napis: „Anno Domini 1696. Pamionka Pana Hadzi Kiriaka ekonoma Góry Synajskiej. Tomasz Milikowski pinxit.“ (Fel. Łobecki, Opis obrazów w kościołach Lwowskich, w Dodatku do Gazety Lwów, z r. 1854 Nr. 19, str. 76).
Malarz Warszawski za czasów króla Sobieskiego. Kiedy r. 1691 odbywało się w Warszawie z wielką uroczystością w esele Królewicza Jakóba z Jadwigą Księżną Neuburgską, miasto stara Warszawa z zebranych na ten cel funduszów poniosło znaczne wydatki ku zwiększeniu świetności obchodu. Wystawiono bramę tryumfalną na Krakowskiem Przedmieściu przed kościołem OO. Bernardynów, ozdobioną malowaniami. Takowe między innemi przedstawiały wizerunki: w pośrodku Cesarza Leopolda, po bokach spokrewnionych monarchów, Królów Rzymskiego, Portugalskiego, Polskiego, Hiszpańskiego, Książąt Parmy, oraz małżonek tychże, i matki Królewiczownej Kiężnej Neuburgskiej. Nadto wyobrażone były cztery części świata, Europa, Azya, Afryka i Ameryka wiezione przez Orły. Za robotę malarską do tej bramy, zgodzony był ogółowo malarz Jan Miliński na złotych 700. Wiadomość powyższa z akt miejskich wyczerpana, znajduje się w ciekawym opisie zaślubin Królewicza Jakóba Sobieskiego przez Aleksandra Wejnerta, w Bibl. Warsz. z r. 1851 IV, 152 i 156.
Gdańszczanin, wsławił się wnętrzami; mianowicie robił wnętrza świątyń i innych budowli ze ścisłą perspektywą, nadając tworom swym krój historyczny, które ożywiał licznemi figurami pilnie wykonanemi. Umarł r. 1655 czy 1656. Piszą go takoż Milzwith, lecz mylnie.
W kościele Ś. Katarzyny w Gdańsku u chóru małego organu jest jego obraz: Wejście Chrystusa Pana do Jerozolimy.
W galleryi D. Schwarza w Gdańsku znajdował się jego obraz: Wejście króla Stefana Batorego do Gdańska (J. Bernoulli I, 292).
(O nim: Johann Bernoulli’s Reisen.... in den Jahren 1777 und 1778. Leipzig 1779 I, 264. - Gotthilf Löschin, Danzig.... 1836 str. 99. - J. R. Fuessii 1779 fol. 428. G. K. Nagler IX, 300).
Rodem z Warszawy, syn tutejszego kupca i obywatela Augustyna Minasowicza, z Ormian w Polsce niegdyś osiadłych pochodzącego, pobierał początkowe nauki w kollegium XX. Pijarów, następnie poświęcając się malarstwu lat siedm uczęszczał na wydział sztuk pięknych Uniwersytetu Warszawskiego. Po ukończeniu nauk akademickich, wyjechał roku 1829 za granicę, końcem doskonalenia się w sztuce dalszego, w Paryżu i Rzymie. Powróciwszy do Warszawy r. 1835, stale tu odtąd zamieszkał, trudniąc się ciągle sztuką, malowaniem zwłaszcza portretów. Tegoż roku w miesiącu Sierpniu, ogłaszając w Kuryerze Warsz. Nr. 212 gotowość swą do przyjmowania obstalunków malarskich i dawania godzin rysunków, pisze się członkiem Towarzystwa przyjaciół sztuk pięknych w Paryżu, a miał wtedy pracownię na Krakowskiem Przedmieściu naprzeciw portyku Bernardyńskiego pod Nr. 443. Przez jakiś czas był nauczycielem rysunków w szkole obwodowej przy ulicy Muranów. Umarł w Warszawie dnia 3 Grudnia 1854 roku w wieku lat 57, pochowany na Powązkach. Zostawił po sobie zbiorek obrazów szkół różnych; nadto jako człowiek wysokiego wykształcenia i miłośnik piśmiennictwa, posiadał zasobny księgozbiór. Roku 1852 wydał zbiór własny wierszy, Śpiewy duchowne i inne poezye religijne z francuzkich poetów przez siebie wierszem przełożone. Był on rodzonym bratem Józefa Dyonizego, odznaczonego wierszopisa, a tłumacza Szyllera.
J. K. Minasowicz, malował jak się rzekło, najwięcej portretów, podobieństwem zalecających się; obok tego robił wiele kopii, tudzież kilka oryginalnych kompozycyi. Na wystawach Warszawskich bywały zawsze jego prace, tak w czacie kiedy był jeszcze Akademii uczniem, jaki później gdy już został artystą.
Celniejsze jego obrazy:
1. Wnętrze kościoła S. Jana w Warszawie w czasie obchodu żałobnego w dniu 7 Kwietnia 1826 roku. Obraz olejny okazany na wystawie z r. 1828.
2. Wnętrze kościoła S. Klemensa w Rzymie, z natury.
3. Wnętrze kościoła S. Agnieszki w Rzymie, z natury.
Oba powyższe obrazy były na wystawie Warszawskiej z roku 1841.
4. Mieszkanie artysty w Paryżu, to jest jego własne, w Paryżu wykonane. Było na wystawie Warsz. zr. 1836.
5. Najś. Panna Marya Szkaplerzna, w całej postaci, do kościoła w Krzemienicy.
6. S. Franciszek Seraficki, w pól postaci, przyrodzonej wielkości. Był na wystawie r. 1845. Obraz ten ofiarował artysta klasztorowi XX. Bernardynów w Warszawie, z warunkiem, ażeby go nad wejściem do klasztoru umieszczono, co też dokonanem zostało.
Portrety.
7. Pan Legier.
8. Pan Deneville.
9. Pan Prevot.
10. Portret własny malarza.
Te cztery wizerunki malowane były w Paryżu, następne zaś w Warszawie.
11. Zofia z Xiążąt Czartoryskich hr. Zamojska.
12. X. Bystrzycki Prowincjał XX. Pijarów.
13-14. Rodzice malarza.
15. Józef Dyonizy Minasowicz, wierszopis, brat malarza.
16. Naj. Cesarz i Król Mikołaj I, do sali posiedzeń Trybunału Cywilnego w Siedlcach; w całej postaci.
Nadto w Warszawie wykonał różne wizerunki osób prywatnych tak olejne jak akwarellą, z których kilka widziano na wystawach Warszawskich.
Kopie.
17. Bóg Ojciec, farbami wodnemi. Na wystawie z roku 1819.
18. Nawrócenie S. Pawła, z obrazu olejnego Montego, farbami wodnemi. Na wystawie z r. 1819.
19. Starcy z Rembrandta, akwarella.
20. Głowa starca, akwarella.
Obie te kopie były na wystawie zr. 1821.
21. Najś. Panna z dzieciątkiem Jezus z Mignarda, sepią. Na wystawie z r. 1823.
22. Najś. Panna z Annibala Caracci. Na wystawie z roku 1838. .
23. Najś. Panna z Panem Jezusem, z Guido Reni, farbami wodnemi.
(Wspomnienie o nim w Kuryerze Warsz. z roku 1854 Nr. 332).
Rodem był z miasta Szczecina, wychowanie otrzymał w Kopenhadze, a mając upodobanie do malarstwa, uczył go się tamże, i portrety olejne i miniaturowe odrabiał. Powróciwszy do Prus, na wezwanie króla Fryderyka Wilhelma III r. 1814 portret jego w całej postaci malował, któreto dzieło dotąd w ratuszu miasta Koblentz znajduje się. Roku 1822 przybył do Warszawy, i trudnił się jakiś czas malowaniem miniatur, ostatnią zaś którą wykonał, była Johanny z Grudzińskich księżnej Łowickiej (♰ w Petersburgu d. 29 listopada 1831 r.). Założywszy litografię, sam wiele rysował na kamieniu do odbicia obrazów świętych i wizerunków znakomitych Polaków. R. 1828 otworzył w własnym domu fabrykę wyrobów kruszcowych i lakierowanych, która piękne i pożyteczne przedmioty dostarcza, a wielu pracownikom zarobki i utrzymanie ułatwia. R. 1847 dnia 2 Lutego zszedł z tego świata w Warszawie ten wielu zasług w mieście obywatel, lat 67 życia licząc; pochowany na cmętarzu gminy ewangelicko-augsburgskiej.
Zdaje się że jego to wzmiankuje G. K. Nagler IX. 308, mówiąc: iż około r. 1812 w Berlinie pracował, robił zaś fam miniatury i płaskorzeźby z bursztynu i t. p.
Malarz historyczny i portretowy. Ze szkockiego pochodzenia, urodzony d. 8 stycznia 1700; ojciec jego do szlachty szkockiej należący, wyniósł się za wygnanym królem Jakóbem do Francyi. Syn czując powołanie do malarstwa, we Francyi początkową onego naukę otrzymał, i uzyskał złoty medal akademii paryskiej, poczem udał się na dalsze doskonalenie do Rzymu. Tutaj ozdobił go Papież orderem złotej ostrogi. W młodym jeszcze wieku będąc, namówiony przez księcia Jabłonowskiego, wyjechał z nim do Polski.
Początkowy jego pobyt w tym kraju odznaczył się różnemi awanturniczemi zdarzeniami, które niemal za tło powieściopisarzowi służyćby mogły. Było tam i złe w mniemaniu malarza obejście się z nim księcia, i długie więzienie, pojedynek i pokonanie aż dwóch przeciwników, wskutek zaś tego ukrywanie się po klasztorach, to u pań znakomitych. W końcu tego wszystkiego schronił się do Gdańska, gdzie długi czas bawił i wiele malował. W późniejszym czasie wziął go do siebie Branicki Jan Klemens hetman W. kor. a w domu jego i jego wdowy pozostał już do końca życia, malując dla nich wiele historycznych obrazów, któremi pałac w Warszawie i wiejski w Białymstoku przyozdobili. Umarł w bardzo podeszłym wieku w Białymstoku około r. 1785, jeżeli nie później.
Miał on być nauczycielem rysunku synów księcia Orleańskiego; a V. Green sztychował podług niego 1781 r. portret pani de Genlis. Lecz to się nie zdaje zgadzać z datami życia malarza.
W młodych latach był Mirys przystojnym i pełnym zapału człowiekiem, co właśnie mogło stać się mu powodem doświadczonych osobliwszych przygód; w wieku podeszłym był rzeźkim i pięknym staruszkiem, przyjemnej rozmowy, zawsze pilnie pracujący. W potocznem życiu bardzo był szczególnym, i różnych dziwactw dopuszczającym się. Tak między innemi zarzekł się jedzenia mięsa i potraw ciepłych; zażywając tabakę namiętnie, postanowił raz zaprzestać jej używania, co mu tak stało się przeciwnem, że aż zemdlał i do tabaki wrócić musiał. Chodził po kuchniach i zabierał w nich używane ścierki, które kazał zszywać i na nich obrazy malował, twierdząc że takie płótno do malowania najlepsze. W robotach Mirysa kompozycya jest dobra, wiele wyobraźni, rysunek poprawny, koloryt nieco zimny; talent jego wyższym był nad współczesne onego poznanie i cenienie.
Z robót jego kilka znajdowało się w galleryi króla Stanisława Augusta:
1. Chrystus Pan na krzyżu, obraz ołtarzowy. Miara cali 67-37, cena w spisie czer. zło. 25.
2. Niewiasta w ubiorze błękitnym z trzema dziećmi, z których jedno bawi się z kotem. Cali 56-50; cena czer. zło. 8.
3. Kopia z L. Jordansa Tarkwiniusz i Lukrecya. Cali 45-58; czer. zło. 20.
4. Portret własny malarza, rysunek. Cali 17½-14; czer. zło. 5.
W Białymstoku było jego wiele robót. Pokoje zamkowe zdobiły wielkie historyczne obrazy; w budynku pomarańczami, w pięciu dużych al-fresco obrazach, przedstawił obrzęd nadania Branickiemu orderu S. Ducha; w teatrze zamkowym odmalował olejno kortynę, bogatej kompozycyi z figur mitologicznych, wielce chwaloną (wspomina o niej nader zaletnie W. Bogusławski w Dziejach Teatru Nar. Dzieła IV, 201).
Do kościoła w Tykocinie, wystawionego przez hetmanowę Branickę, malował wielkie obrazy religijne.
Pracował on też bardzo wiele dla księcia Sapiehy Józefa Krajczego lit. tudzież jego żony Teofili z książąt Jabłonowskich. Inwentarz pozostałości po tym księciu r. 1792 sporządzony, obejmuje następujące Mirysa obrazy.
W pałacu wielickim:
W sieni nad drzwiami krajobraz.
W przedpokoju portret Augusta III; nad kominem w górze portrecik Mirysówny, owal, może córki malarza.
W pokoju pierwszym mieszkania księcia, portret księcia Sapiehy wojewody mścisławskiego, oryginał. Tamże:
Portret księcia Józefa Sapiehy krojczego lit. w dziecinnym wieku lat 7 mającego, krajobraz polowanie. Portret sam z dawniejszego oryginału zdjęty. W inwentarzu przerzeczonym malarz oznaczony jest Mirys Augustyn, lubo imię jego było Sylwester, być może ze dwóch imion.
W pokoju pobocznym mieszkania księcia, nad kominem i zwierciadłem w górze, portret księcia Józefa Sapiehy krojczego lit. pastellami.
W pałacu szumskim.
W pokoju bawialnym: Rodzina Chrystusa Pana, obraz dużego rozmiaru, oryginał, oznaczony Nr. 19. - N. Panna Bolesna, obraz oznaczony Nr. 18. - Apollo z Dyanną, oryginał. - Kleopatra, obraz wielkiego rozmiaru, Nr. 27. - Herkules, obraz wielkiego rozmiaru, Nr. 31.
W pokoju stołowym: Samarytanka z Panem Jezusem, Nr. 37. - Samarytanin z koniem siwym, ratujący człowieka napadniętego od rozbójników; obraz podługowaty, N. 39. - Laboturna; małego rozmiaru, Nr. 40.
Portret własny malował z upodobaniem wielokrotnie, czyniąc z niego upominki znajomym. Dwa takowe są u piszącego.
W galleryi Ignacego hr. Krasickiego arcyb. gnieźnieńskiego, znajdowały się obrazy jego następujące:
Cztery nad drzwi, wyobrażające zabawy dzieci; miara cali 32-44.
Stary i nowy Testament, miara cali 61-44.
Pasterka, miara cali 35-38.
Tragedya, cali 34½ -38.
Komedya, cali 36-40.
Muzyka, cali 35-39.
(O Mirysie wiadomość w J. Bernoulli’s Reisen.... Leipzig 1780 VI, 57-61. - Wzmianka w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 Nr. 33. - Podobna wzmianka w Ruskim Inwalidzie z r. 1819 Nr. 247. - G. K. Nagler IX, 314).
Do wiadomości o tym malarzu podanych przydać jeszcze trzeba, że roku 1788 otrzymał od króla Stanisława Augusta tytuł barona, z przelewem onego na wszelkich z prawego łoża potomków, a to dla okazanej biegłości w naukach i sztukach pięknych. Dyplom ten wydany w Warszawie d. 4 Czerwca 1788 r. z pieczęcią W. X. Litewskiego, znajduje się w archiwum głównem Król. Polskiego, Metryki W. X. Lit. Ks. 220 str. 373, którego wierny odpis zamieszcza się poniżej w całkowitości. Z dokumentu tego okazuje się, iż S. de Mirys żył jeszcze roku 1788. ze zaś rodził się roku 1700, zatem liczył podówczas lat żywota 88; nadto zdaje się z treści tego aktu, ze musiał być żonatym i mieć potomstwo. Jakoż miał podobno syna i córkę; lecz kto była jego żona, nie jest wiadomo. W dyplomie przywiedzionym pisany jest Miris, atoli zwykle pisany bywa Mirys.
Mówiliśmy, ze w Białymstoku u Hetmana J. Cl. Branickiego pokoje zamkowe przyozdobione były Mirysa wielkiemi historycznemu obrazami. Między temi był szereg obrazów przedstawiających Bitwy Alexandra Wielkiego. Był tamże piękny jego obraz: Hieronim Radziwiłł przebrany, uciekający z pewną białogłową.
W Dubiecku u Hr. Krasickich w kościele farnym, na ścianie zawieszony, pięknego wykonania a ciekawy obraz rodziny Krasickich: Anna z Starzechowskich Krasicka Kasztelanowa Chełmska otoczona calem potomstwem swojem, to jest pięciu synami: Ignacym (późniejszym biskupem Warmińskim, słynnym poetą), Antonim, Xawerym, Marcinem i Karolem; tudzież dwiema córkami: Maryanną (później Rościszewską) i Brygitlą (potem Starzewską, a drugiego ślubu Morską). Obraz ten znamienitej wartości malował Mirys, bawiąc w Dubiecku u Krasickich.
Portret jego Zuzanny Poltzowej, żony malarza nadwornego Daniela Poltza, jest u pana Maurycego Gąsiorowskiego w Warszawie.
Uczeń szkoły wileńskiej, wyjechał był do Rzymu dla dalszego sposobienia się. Gdy malował z natury widok w Subiaco w okolicach Rzymu, przez nieostrożność spadł ze skały w przepaść i życie postradał. Stało się to w lecie r. 1826. Tablica marmurowa z napisem w kościele po-Bazyliańskim Ś. Sergiusza w Rzymie, pamięć artysty i smutnego owego wypadku przechowuje. (Wspomnienie w Kuryerze Warsz. z r. 1826 Nr. 203, tudzież w Gazecie Korresp. Warsz. z r. 1826 Nr. 138 iw Gazecie Warsz. z r. 1826 Nr. 138).
Amatorka, malowała, rysowała i sztychowała kwiaty, około roku 1767. Niektóre jej roboty znajdują się w zbiorach pana Gwalberta Pawlikowskiego w Medyce.
(Wspomina o niej za Fuesslim G. K. Nagler IX, 328).
Pochodził z Saksonii, a był malarzem nadwornym obu Augustów królów polskich, elektorów saskich. R. 1731 otrzymał tytuł naczelnego malarza dworu. Przebywał dłuższy czas w Warszawie, co się już okazuje ze słów Fuesslego, który utrzymuje: iż u niego w Warszawie pozostawał na nauce przez lat ośm gdański malarz Jan Benedykt Hoffmann. Atoli o zupełnem jego zamieszkaniu aż do śmierci w Warszawie, bliższe dowody dochowują akta miasta Star. Warszawy. Jest on w nich pisany Mole Samuel Jan malarz J. K. M. uprzywilejowany, pictor Sae Rae Mttis privilegiatus. Już r. 1732 d. 15 maja przyjął był tutejsze prawo miejskie, ks. Album Civium Nr. 518 sir. 156. R. 1736 posiadał tu dom, a miał z tego powodu proces ze stolarzami, którzy go pozwali iż w domu swym pozwolił prowadzić rzemiosło stolarskie do cechu nie przypuszczonemu rzemieślnikowi: Akta m. Star. Warszawy ks. 75 str. 2326. Umarł tutaj r. 1740, jak to dowodzi akt urzędownie naznaczonej opieki nad pozostałą po nim wdową Barbarą de Sacres i trojgiem nieletnich dzieci: ks. 78 str. 77 i 264. Mock jako malarz nadworny królewski, musiał być w sztuce wyższego usposobienia; jako zaś długoletnio w Warszawie zamieszkały, podejmował tu zapewne rozmaite prace. Siadu przecie takowych natrafić się nie udało, tak że o nim pod względem sztuki nic wcale wyrzec dziś nie można.
(J. R. Fuessli 1779, fol. str. 430. - G. K. Nagler IX, 333.)
Portret tego malarza nadwornego Polskiego sztychował J. F. Mylius, takoż w Warszawie pracujący rytownik.
Nadany mu tytuł nadwornego malarza przez króla Augusta II w r. 1731, ponowił August III dyplomem z dnia 8 Sierpnia 1735 r. którym mianuje go pierwszym malarzem w Koronie i W. X. Litewskiem, a wyraża tamże, iż jest szlachcicem (Sygillaty 24, 94).
Piszą go takoż Miller, Moller i Müller, gdańszczanin, żył w latach 1580 1010 a zapewne i dłużej. Malarz ten wzorował się na wielkich mistrzach włoskich i hollenderskich, ztąd dzieła jego cechy i zalety tych różnych szkół wykrywają. Poprawność rysunku, piękność kolorytu, wyborny wyraz w postaw ach i twarzach mnogich figur jego utworów, głównemi są tego artysty zaletami. Umiał z szczególnym darem uosabniać moralne przywary i występki ludzkie, które na pierwsze wejrzenie zaraz się rozpoznać dają. Wszystkie te przymioty najświetniej objawiają się się w naczelnym jego obrazie Sądu ostatecznego, w którego rysunku i układzie upatrują znawcy wierne w utwory Rafaela wliczenie się.
Dzieła znane A. Möllera:
1. Sąd ostateczny r. 1601 odmalowany, w giełdzie gdańskiej znajdujący się. O tym obrazie dochowała się powieść, iż w nim malarz w postaci jednej przywary zrobił portret córki burmistrza miasta, właśnie o podobną niecnotę obwinianą. Na ukaranie tej satyryczności, zniewolony został artysta, by i siebie na obrazie między potępionymi do piekła idącymi wystawił, a poznać go można po trzymanej w ręku paletrze.
2. Obraz w kościele Panny Maryi w Gdańsku.
3-5. Trzy obrazy w sali dolnej ratusza gdańskiego kassę depozytową zawierającej, między łukami sklepień umieszczone: Świątynia Salomona, Znoszenie składki miejskiej na Długim rynku, Odniesienie składki miejskiej na Bleihof.
6. Występki otaczające tron Wenery, w głębi widać miasto Gdańsk. Obraz w prywatnem posiadaniu w Królewcu będący.
7. W kościele S. Mikołaja w Królewcu w ołtarzach są godne widzenia jego obrazy.
8. Rysunek ręczny, gdzie się sam wystawił na wesołych godach we wsi Ostrowice, i podpisał: ln Ostrowise 8 Junii nocte A. M.
9. Rysunek ręczny piękniejszy od poprzedzającego, wystawiający Świętego Denariusa jako rządcę świata. Znajduje się w prywatnem posiadaniu w Królewcu.
10. Szkic obrazu Sądu ostatecznego, który w wykonaniu samem uległ niektórym zmianom. W galleryi Kabrunskiej. Wreszcie z rysunków jego wykonane są sztychy przy dziele: Omnium statuum foemini sexus ornatus et usitali habitus Gedancnses, ad oculos positi et devulgati ab Antonio Moellero ibidem pictore. Anno salutis 1601.
(O A. Mölierze: J. Bernoulli Reisen.... in den Jahren 1777 und 1778 Leipzig 1779, 1, 55 i 264. - J. A. Fuessli, 1779 fol. str. 445.- Gotthilf Löschin Danzig.... 1836 str. 188-9 i 58. - G. K.. Nagler IX, 341 i 543).
O życiu i tworach tego wielce znakomitego malarza Gdańskiego, zebrał pilnie gruntowną i szczegółową wiadomość A. Hagen; kilku nowoczesnych tamtej krainy niemieckich badaczy, zajmowali się takoż jego pracami. Z podań takowych czerpać się dają uzupełnienia do zamieszczonego poprzednio życiorysu tego artysty.
Pomimo, że był w sztuce tak odznaczającym się mistrzem, dwom nad-Baltyckim grodom niepośledni zaszczyt przynoszącym, przecie za życia nie doznał on dostatecznego tamże ocenienia, zlekceważono jego wysoką zdolność i wykonanych dzieł niepospolite zalety; ztąd wynikło, iż i żywota jego szczegóły poszły w zapomnienie, tak dalece, że nawet lata jego urodzenia i zgonu wiadomemi dziś nie są. Powodem tego, jak to trafnie zauważa uczony Hagen, był wpływ niekorzystny na malarską sztukę reformacyi, która w krainach nią zarażonych wykluczając obrazy z kościołów, jak z domów wszelkie przedmioty katolickie, ścieśniła dziedzinę malarstwa do samych portretów i allegoryi, ściągnęła na malarzów mniejsze o nich wówczas dbanie. Podniesienie przeto sławy tyle odznaczonego artysty, stało się dopiero staraniem znawstwa i gorliwości nowszych czasów sztuki badaczy.
Möller Antoni przyszedł na świat w Królewcu około roku 1560, gdzie ojciec jego tegoż co on imienia zostawał felczerem i golibrodą nadwornym Xięcia Albrechta I. W młodości obumarł go ojciec, a matka roku 1577 wyszła w powtórne związki małżeńskie z innym felczerem Janem Węger, takoż w Królewcu osiadłym. Wkrótce opuścił Antoni ojczyma i dnia 22 Kwietnia 1578 roku poszedł na naukę do jakiegoś malarza, przy którym do r. 1585 pozostawał. Przy nim uczył się z wielką pilnością, a prace Alberta Dürera takie w nim wtedy zamiłowanie obudzały, iż wziąwszy się do przerysowania dokładnego jego drzeworytów, poświęcał tej robocie noce i każdą we dnie wolną godzinę. Ukończywszy ową u swojego mistrza naukę, udał się młody malarz do Gdańska, gdzie sztuki pod tę porę doznawały więcej sławy i opieki. Roku 1597 bawił jeszcze w tem mieście, jak to dowodzi dochowany z tego roku jego rysunek; po dłuższym zaś pobycie w Gdańsku wyjechał za granicę, naprzód zdaje się do Antwerpii, ztąd do Włoch a zwłaszcza do Wenecyi. Przed rokiem 1602 był już z powrotem w Gdańsku, gdy tę datę nosi naczelne tamże jego dzieło obraz Sądu ostatecznego. Odtąd zamieszkał w Gdańsku, zkąd prawdopodobnie udawał się niekiedy do rodzinnego miasta Królewca, i tutaj znamienitsze takoż dzieła wykonywał. Umarł w Gdańsku, lat wieku przeszło pięćdziesiąt domierzywszy: ostatnia jego znana robota z monogrammem jest z roku 1612, ostatnia zaś którą mu Hagen przypisuje z roku 1619; tyle tylko z dat owych wnioskować można z przybliżenia o czasie jego zgonu. Jest rzeczą dosyć zadziwiającą, że król Zygmunt III jako wielki sztuk a w szczególności malarstwa znawca i miłośnik, nie używał wcale tak znakomitego artysty, jakim był Möller, nie przyciągnął go na dwór swój, co tem łatwiej nastąpić mogło, że w Gdańsku za jego życia nieumiano ocenić sztukmistrza. Wnosić wypada, że Möller był lutrem, a Zygmunt III jak wiadomo odszczepieńców nie lubił.
A. Möller malował olejno na płótnie i drzewie, niemniej klejowo ściennie; najznakomiciej odznaczył się w kompozycjach historyczno-allegorycznych, malować miał takoż portrety, a pozostawił nie mało wysokiej wartości rysunków. Zwykle na swoich tworach umieszczał nomogramm z dwóch związanych głosek A. M. złożony, obok których rok; monogramm ten skreśla Fr. Brulliot, Dict. des Monogrammes, Munich 1832. I, 77, Nr. 592.
Uzupełnienia szeregu prac A. Möllera:
Sąd ostateczny w pomniku grobowym Anny Grunau, w kościele Panny Maryi w Gdańsku po za wielkim ołtarzem, obraz oznaczony rokiem 1595, a przypisywany malarzowi przez Schultza i Hagena.
Sąd ostateczny w giełdzie Gdańskiej, nie jest z roku 1601 jak było powiedziano: po stronie lewej nosi monogramm i rok 1602, po stronie zaś prawej „1603 Antoni Möller Fec." jako zapewne data ukończenia dzieła. Miara stóp 26-22. Najznakomitsze a sławę ustalające jego dzieło.
Trzeci jego Sąd ostateczny obraz ołtarzowy, w kościele zwanym Polskim w Królewcu. Ołtarz ten był szafiasty, mający wnętrze i dwa skrzydła czyli drzwi otwierające się; przeto i malowanie składało się z części środkowej i czterech bocznych po obu stronach skrzydeł ruchomych. Późniejsze odnawianie przyniosło temu dziełu niemały uszczerbek, obecnie zaś drzwi ołtarza przytwierdzone są stale do części wnętrznej, tak, że przedstawiają obraz w trzech oddziałach, to jest Niebo, Sąd ostateczny i Piekło, dwa zaś malowania na bokach odwrotnych skrzydeł oglądać można tylko od tyłu ołtarza samego. Na obrazie środkowym znajduje się monogramm malarza; miara jego stóp 3½-6, miara pobocznych stóp 1½-6. Całe dzieło niedomierza w zaletach obrazowi Gdańskiemu, objawia przecie wysoką zdolność artysty.
Czwarty jeszcze Sąd ostateczny jest jemu przypisywany, a jest to wielkiego rozmiaru obraz wcale dziś zniszczony i zaniedbany, w Królewcu w sali miejskiej sądowej w kącie tyłem do izby w poniewierce stojący.
W kassie depozytowej ratusza Gdańskiego były przedtem cztery jego obrazy; trzy z nich dochowane jak się o nich rzekło, czwartego szczęty już tylko pozostają.
W kościele Panny Maryi w Gdańsku jest jego piękny obraz, zawieszony na jednym ze słupów, malowany roku 1607, którego pomysłem przedstawienie uczynków miłości wypływającej z wiary.
Allegorya pod Nr. 6 przywiedziona, malowaną jest na drzewie, a była oglądana z zajęciem na wystawie w Królewcu w r. 1834.
Inna allegorya z monogrammem malarza i rokiem 1612 przedstawiająca Zbytek (luxuria), malowana na drzewie, średniej wielkości. Obraz ten restaurował J. Löschin.
Przypisują mu jeszcze malowania na pomniku grobowym Wernsdorffa (♰ 1606 r.) i jego żony (♰ 1619 r.) w kościele katedralnym w Królewcu, gdzie jest allegorya i dwa portrety owalne.
A. Möller za świadectwem dziennika Jerzego Schroedera (pod r. 1669), malować miał wiele pięknych portretów na drzewie; atoli prace te jego obecnie ukrywają się w nie wiadomości. Dwa powyższe wizerunki na drzewie, i inny w bibliotece miejskiej Królewieckiej wystawiającej Niewiastę „aetatis suae 31 Ao. 1608,“ malowany na płótnie są jedynemi portretami jemu przyznawanemi, lubo ogołocone z monogrammu, a przeto zdanie o nich na domyśle tylko oparte.
Hagen mniema, że malowania ścienne sklepienia w kościele zamkowym Królewieckim r. 1604 prawdopodobnie wykonane, dziełem są A. Möllera. Odznaczające się te malowania przedstawiają zdarzenia z dziejów starego i nowego Testamentu, a nadto postacie Apostołów, Świętych i inne allegoryczne Cnót, w których artysta góruje mistrzowsko.
Co do jego rysunków piórem i tuszem:
Rysunki jego z drzeworytów A. Durera posiadał roku 1794 Inżynier Sechter w Pradze: zbiór ten obejmował wiele sztuk wykonanych między latami 1579-1584, przedstawiających Zdarzenia z życia i męki Pańskiej, tudzież z Żywota Matki Boskiej, i t. p.
Rysunek tuszem biesiadowania na wsi w Ostrowicach pod Gdańskiem, ma podpis w rogu; „Ostrowise 1597 8 Junii nocte A. M.“
Rysunek satyryczny Świętego Denaryusa, o którym była takoż mowa, nosi cyfrę A. M. i rok 1606.
Przypisywany jest mu jeszcze dowcipny rysunek na arkuszu treści satyrycznej, na wybór któregoś z Rady miejskiej zapewne ułożony, a wyobrażający Ubóstwienie Osła z podpisem: „Begengnis der Abgotterei dieses stinkenden Esels.“ Przecie rysunek ten poparty nie jest cyfrą malarza.
(A. Hagen, Ueber die Künstler Anton Möller und Joachim Bering und ihre Arbeiten, w Neue Preussische Provinzial-Blätter, Konigsberg 1847. IV, 410 - 432; 455-458; 464 - 470. - Dr. Theodor Hirsch, Ueber den Handelsverkehr Danzigs … tamże IV, 226-227 i 239-241. J. C. Schultz, Ueber altertümliche Gegenstände der bildenden Kunst in Danzig 1841 str. 53-54).
Biegły portrecista, z włoskiego pochodzenia, gdyż jego ojciec był rodowitym włochem lecz w Niemczech osiadłym. Aleksander przyszedł na świat w Berlinie dnia 5 stycznia 1772 r., w Niemczech doskonalił się w sztuce, następnie puścił się na północ szukając losu. Przybył do Warszawy z Petersburga wr. 1817, lat kilka tu pozostał, a w czasie tego pobytu wiele portretów malował. R. 1822 wyniósł się do Drezna, i tamże śmiercią nagłą zszedł z tego świata dnia 20 stycznia r. 1831, tknięty apoplexyą.
Portrety przez niego w Warszawie wykonane:
Cesarz i król Aleksander I, wielokrotnie w różnych postawach malowany. Portrety te odznaczają się wielkiem podobieństwem i wykończeniem. Dla kommissyi wojew. kaliskiego w całej figurze; w popiersiu dla Xięcia Namiestnika Zajączka, dla Komm. Rządowej Wojny, dla Komin. Wojew. Mazowieckiego; jeden w galleryi willanowskiej Nr. 425.
Józef książę Zajączek, namiestnik król. polskiego gen. piechoty, senator wojewoda, ♰ w Warszawie dnia 28 lipca 1826 w 74 roku wieku swego, pochowany w Opatówku. Malowany dwa razy.
Maurycy hr. Hauke, generał artylleryi, senator wojewoda, ♰ w Warszawie d. 29 listopada 1830 r.
Zofia z Lafonlainów Hauke, żona generała.
Ignacy Blumer, generał brygady, ♰ w Warszawie d. 29 listopada 1830 r.
Maryanna z hr. Ceccopieri Blumer, żona generała.
Zofia z hr. Chodkiewiczów hr. Ossolińska.
Ludwik Kicki, ♰ pod Ostrołęką d. 26 maja r. 1831.
Zofia z Matuszewiców Kicka, ♰ w Warszawie d. 5 listopada 1822 r. przeżywszy lat 20 wieku.
Jakób Redel, general w artylleryi.
Barbara z Dąbrowskich Redel, żona generała.
Zuzanna z Redlów Wilczyńska, ochmistrzyni Instytutu wychowania panien; ♰ w Warszawie d. 3 listopada 1837 r. w 74 roku wieku.
Augustyn Gliński, radzca stanu, ♰ d. 17 marca 1828 r. w Warszawie.
Rajmund Rembieliński, radca stanu, prezes Komm. Woje. Mazowieckiego, ♰ w Łomży dnia 12 lutego 1841 r. licząc lat 66 wieku. Dwukrotnie malowany, w wielkości naturalnej i w małym rozmiarze, w owalu.
Tegoż żona Antonina z domu Weltz, w małym rozmiarze, w owalu.
Aleksander Rożniecki, generał jazdy. August hr. Potocki, w dziecinnym wieku; owal. (W Willanowie).
Książę Józef Poniatowski, miara cali 42-31 (u p. Jahołkowskiego w Warszawie.
Cesarz Napoleon (tamże).
Prócz tego wykonał w Warszawie wizerunki wielu jeszcze innych osób.
A. Molinari robił niekiedy takoż portrety miniaturowe; portret jego własny miniaturowy jest u piszącego.
Portret Molinarego, w małym formacie farbami wodnemi, malował A. Orłowski (jest u pułkownika Ignacego Wendorfa w Warszawie).
(Wzmianka u S. Ciampiego, Bibliogr. critica, II, 252).
R. 1757 dnia 2 stycznia przybył malarz ten z Pragi czeskiej do Krakowa, lecz wkrótce bo dnia 3 kwietnia tegoż roku umarł, pochowany przy kościele Wszystkich Świętych. (Z dziennika rękopis. Andrzeja Radwańskiego).
Malarz ów zwany takoż w Niemczech Müller, przyszedł był na świat r. 1702 w hrabstwie Westerburg pod Koblenz; kształcił się w sztuce w Bonn, Berlinie i Dreźnie, ar. 1734 osiadł w Pradze. Tutaj dostąpił wyższej sławy, robił olejno i al-fresco, obrazy historyczne kościelne, portrety, niemniej kwiaty, owoce, małe obrazy rodzajowe i krajobrazy. R. 1756 wyjechać miał do Wiednia, i tamże wedle Naglera roku następnego umarł; co jest mylne, gdy śmierć jego nastąpiła niewątpliwie w Krakowie.
(O nim G. K. Nagler IX, 370).
Krótki pobyt tego malarza w Krakowie i zejście jego w tem mieście, rozjaśnia nieco proces, który po jego śmierci toczył się tu między pozostałym synem a sługą nieboszczyka dom jego prowadzącą. Akta tego processu wyszukał niespracowany badacz A. Grabowski. Z nich okazuje się, że Molitor już w roku 1756 nie żył, gdyż we Wrześniu tego roku śledztwo względem jego pozostałości toczyło się. Przeto zdaje się, że Radwański zapisując, jak się rzekło, przybycie Molitora do Krakowa i zgon jego w r. 1757, pomylił się co do roku, i że to nastąpiło w r. 1756. Nadto z badań owych sądowych wychodzi wiadomość, że w Krakowie podejmował artysta prace dla OO. Karmelitów na Garbarzach, za co mu wypłacili czer. złotych 56; również, że tu malował portret Chorążyca Koronnego.
(A. Grabowski, Skarbniczka str. 46-49).
W kościele cysterskim w Mogile w ołtarzach bocznych są niezłego pędzla obrazy tego malarza: S. Józef, S. Bernard, S. Floryan i S. Benedykt. Świadczą to podpisy na tych obrazach artysty z datami lat 1761 i 1762. Wnosić wypada ze ten malarz przebywał w Krakowie.
W gmachu Seminaryum XX. Missyonarzy na Stradomiu w Krakowie jest jego obraz: S. Wincenty a Paulo, klęczący przed krucyfixem, nad nim w obłokach Aniołki, przed stołem siedzi Anioł; podpis: F. J. Molitor pinxit A: 1778. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 66). Ztąd i z tego co się o nim poprzednio mówiło okazuje się, że ten malarz długie ata w Krakowie przebywał i pracował.
Rodem z Czech, osiadł w Krakowie w połowie 18-go wieku i wiele tu pracował. Malował al-fresco i portrety olejne nie bez zdolności. R. 1778 był malarzem nadwornym biskupa krakowskiego; długi czas przebywał w domu margrabiów Myszkowskich Wielopolskich. Malował pięknie sklepienie kościoła S. Barbary w Krakowie: to malowanie ścienne wyobraża prace apostolskie zgromadzenia XX. Jezuitów (A. Grabowski, Kraków, wyd. 4-te str. 243). Jego portret i jego żony był w posiadaniu miłośnika sztuk M. Skotnickiego w Krakowie. Pozostawił dwóch synów takoż malarzy.
(O nim Notaty Józefa Peszki malarza u p. Ambr. Grabowskiego).
Powiedziane o nim było, że malował w Krakowie kościół Ś. Barbary. Akta Rektorskie Akademickie dochowują wiadomość, iż tę pracą wykonał r. 1765, a zajmował się nią miesięcy siedm. za którą zapłacono mu czerw, złotych 150.
Malarz krakowski z drugiej połowy 18-go wieku, średniej zdolności. Urodzony w Krakowie, w młodości był na dworze biskupów krakowskich, których staraniem usposobił się w sztuce. Malował obrazy do wielu kościołów w Krakowie, między innemi do kościoła XX. Dominikanów (J. Mączyński, Pamiątka z Krakowa 1845, II, 267). Zmarł w Krakowie ku końcowi 18-go wieku. Piękny jego obraz w stylu włoskim S. Anna pieszcząca dziecko Najśw. Pannę, malowany r. 1793, jest w galleryi p. Tomasza Zielińskiego.
(Wzmianka o nim w Kalendarzu domowym A. Gałęzowskiego na r. 1832. Warsz. str. 26).
W końcu 17-go wieku użyty był w Krakowie, wraz z Innocentym Montim może krewnym, do przyozdobienia malowaniami ściennemi nowo zbudowanego kościoła Ś. Anny. Ludwik Kosicki (Wiadomość histo. o kościele S. Anny w Krakowie, w programmacie popisów szkolnych Liceum S. Anny r. 1833), opierając się na regestrze wydatków budowli tej świątyni przez X. Sebastyana Piskorskiego dyrektora fabryki sporządzonym, przywodzi roboty al-fresco tamże wykonane przez Karola Monti.
Pod architrawem nad arkadami 12 Sybill trzymających proroctwa o Chrystusie; za tę robotę otrzymał malarz zło. 800.
Po bokach w. ołtarza Anioły i inne ozdoby, zapłacone zło. 100.
W kaplicy S. Jana Kantego dwa obrazy na ścianach bocznych: Ścięcie S. Jana z rozkazu Heroda na żądanie Herodyany, i S. Jan na puszczy opowiada przyjście Messyasza. Za nie otrzymał zło. 200.
W kaplicy S. Katarzyny na bocznych ścianach malowania wyobrażające historyę S. Piotra.
Roboty powyższe Karola Monti, lubo czasem spłowiałe, dochowują się po dziś dzień w rzeczonym kościele.
Malarz z Imola uczeń Car. Cignani, wielkiego talentu artysta, przebywał w Niemczech i Polsce w końcu 17-go wieku, a tu podobno resztę żywota strawił. Większego powodzenia doświadczył w tych krajach, aniżeli w własnej ojczyźnie: w Imola pozostawił kilka obrazów, gdzie jeszcze był w roku 1690. Seb. Ciampi (Notizie, str. 91) mówi, iż J. Monti malował w Krakowie roku 1713. Jego roboty rodzajowe w sposobie niderlandzkim, wielce były cenione (O nim G. K. Nagler IX, 428). Lauzi w przekładzie pani Arm. Dieude 1824. IV, 426 powiada o nim, iż był więcej poprawnym jak twórczym. W końcu 17-go wieku wykonał w Krakowie kilka obrazów do kościoła S. Anny. Przytacza one wraz z cenami Ludwik Kosicki (wiadomość hist. 0 kościele S. Anny w Krak. w programmacie popisów szkolnych Liceum S. Anny r. 1833), oparty na regestrze wydatków budowli tego kościoła przez X. Sebastyana Piskorskiego dyrektora fabryki prowadzonym. Obrazy te są jak następuje:
S. Józef, w ołtarzu tego świętego; obraz zapłacony złotych 333.
Całe malowanie w kaplicy S. Katarzyny. Na ścianie prawej: męczeństwo S. Katarzyny, na ścianie lewej: Przywitanie się S. Katarzyny z Chrystusem Panem.
S. Piotr, w ołtarzu kaplicy S. Piotra w okowach; obraz zapłacony złotych 400.
Malarz historyczny i portretowy, olejno i al-fresco, rodem z Pistoi, we Florencyi zamieszkały, gdzie się w sztuce doskonalił. W młodym wieku dostąpił już wziętości i sławy z prac swoich: oprócz robót olejnych historycznych i portretów, wykonał w mieście swem rodzinnem Pistoi piękny fresk zdobiący portyk tamecznej katedry; zaś we Florencyi otrzymał zaszczytne wezwanie do malowania jednego plafonu w pałacu Pitti, którem to dziełem wywyższył się do rzędu celniejszych współczesnych artystów. R. 1818 przybył do Polski, wywieziony z Florencyi przez p. Pawła Cieszkowskiego, celem przyozdobienia malowaniami wystawionego pałacu i kościoła w majętności jego Surhów w pow. krasnostawskim . Malarzowi do tego wyjazdu były powodem chęć podróżowania i poznania północy, żywa wyobraźnia, a przy tern nadzieja pomyślnego losu. Dwa lata bawił w Surhowie, gdzie malował al-fresco pięć pokoi w pałacu, tudzież trzy sufity; jeden z nich przedstawia w wielkim owalu Narodzenie Jowisza, z 16 osób złożony, a był litografowany do dzieła Seb. Ciampiego Di bellece Italiane in Polonia; inny wyobraża Zefira unoszącego Psyche. Do kościoła w Surhowie wykonał dwa wielkie obrazy olejne: S. Zofia i Nawrócenie S. Pawła (wzmianka o nich w Kuryerze Warsz. z r. 1821 Nr. 256). Obok tych prac zdejmował mnóstwo pięknych szkiców z miejscowych mieszkańców, grupy i pojedyncze postacie wieśniaków, ich ubiorów', żydów, dziadów, i t. p. Z album takowego w późniejszym czasie za powrotem do Florencyi, wykonywał różne litografie. W ciągu pobytu w Surhowie, zawieziony jednego lata przez p. Cieszkowskiego do Warszawy i przedstawiony ówczesnemu ministrowi oświecenia hr. Stanisławowi Potockiemu, umiał pozyskać jego względy, a pan ten sztuk znawca i mecenas wy znaczył artyście w własnym pałacu pracownię i dał obstalunek, portret Cesarza i Króla Aleksandra I w całej postaci dla Sądu Appellacyjnego. Za wykonanie tego wizerunku otrzymał malarz czerw. zło. 140. Jego roboty jest takoż jeden sufit al-fresco w mieszkaniu dolnem pałacu namiestnikowskiego. Miał sobie również ofiarowaną wielką robotę, malowanie wnętrza kopuły kościoła S. Aleksandra; zamyślał artysta wykonać fresk na tle złotem, lecz gdy za takowe dzieło zażądał summę 15 tysięcy czerwonych złotych, odstąpiono od całego zamiaru. Życzył też Monti zostać professorem malarstwa w uniwersytecie warszawskim, ale i w tem mu się nie powiodło, znajdując do zamiarów i przedsięwzięć swych przeszkodę w własnem usposobieniu, gdyż był charakteru żywego, wiele o sobie trzymający, a przeto nie uległy i wymagający. Kiedy tym sposobem nadzieje swe czy w otrzymaniu znacznej roboty czy posady, zawiedzione miał w Warszawie, wrócił na wieś do Surhowa, zkąd po wykończeniu prac podjętych wyjechał do Moskwy. W czasie pobytu swego w Polsce wykonał kilka portretów a przy umiarkowańszych żądaniach, mógł był znaczną ilość obstalunków uzyskać: ceną jego portretu zwyczajnego było czerw. zło. 50, a większego czer. zło. 100. Portrety pędzla jego są następujące:
Józef Cieszkowski, senator kasztelan, ♰ w Warszawie dnia 5 stycznia 1821 r. (up. Eustachego Dobieckiego' w Krakowskiem).
Jan Kanty hr. de Riviere Załuski, prezes Sądu Appellacyjnego.
Paweł Cieszkowski, poseł na sejmy; malarza w Polsce główny protektor.
Wincenty hr. Poletyło, portret z zwłok nieboszczyka zdjęty.
Będąc w Warszawie wystawił artysta swój wielki obraz Nawrócenie S. Panda w kościele pijarskim, do sądu publiczności. Na dziełach swoich podpisywał się Monti, Nicola Monti di Pistoja; na pracach zaś które mu się lepszemi wydawały, przydawał do podpisu głoskę E, od imienia dawnej swej ulubionej Eleonory.
W Moskwie miał robić nieco portretów i piękny obraz Madonny. Ztąd udał się do Petersburga; lecz i tu nie długo zabawiwszy, wrócił do Florencyi, zkąd już się więcej nie wydalał. Wykonana przez niego we Florencyi miniatura Augusta Cieszkowskiego znakomitego literata, jest w posiadaniu ojca p. Pawła Cieszkowskiego. Wspomina o nim G. K. Nagler IX, 429-430, jako o artyście wyższego rzędu we Florencyi zamieszkałym; lecz o podróżach jego do Polski i Rossyi wcale nic nie wie.
(S. Ciampi, Bibliogr. critica 1839, II, 252 i 270 - 274).
Malarz i sztycharz polak, około r. 1650 żyjący. Malował przedmioty historyczne i podobne! z niepoślednią zaletą sztychował. Rycin jego sztuk pięć przechowuje zbiór hr. Sternberga-Manderscheid. Na jednej z nich podpisał się: Mathias Morava Polaco Pictor inv. et fuil 1652. Stychy te wielką są rzadkością. (G. K. Nagler IX, 451).
Urodzony w Warszawie około r. 1760, biegły rysownik figur, kraojobrazów i przedmiotów rodzajowych, W sposobie A. Orłowskiego. Za panowania jeszcze Stan. Augusta był nauczycielem rysunków w szkole kadetów; później dawał w mieście prywatne godziny. Zszedł z tego świata nagle na wielką chorobę, w Warszawie przed rokiem 1805 (1802?).
Malarz drezdeński, uczeń A. M. Haida, a następnie L. Silvestra. Słynął jako biegły portrecista, także trzykrotnie musiał malować całą królewską rodzinę. Był tez królewskim Polsko-Saskim nadwornym malarzem. W Polsce malował wiele portretów osób znakomitszych, olejno i pastelami. Zresztą przemieszkiwał w Dreźnie. Zrodzony około r. 1718, 1723 czy 1730; zmarły r. 1796 czy 1797.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 446. - G. K. Nagler IX, 548).
Malarz z drugiej połowy 18-go wieku. Wzmianki o jego pracach w Krakowie, dochowują akta tameczne Akademickie Rektorskie.
Roku 1767 dnia 19 Marca X. Jan Duwall Przełożony Kollegiaty Wojnickiej zawarł umowę z malarzem Krakowskim Janem Najderferem o malowanie kollegiaty Wojnickiej, za summę złp. 1800.
Roku 1768 dnia 24 Stycznia X. Antoni Krząnowski kollegiaty Ś. Floryana Proboszcz, prokurator kanonizacyi Ś. Jana Kantego, uczynił ugodę z malarzami Krakowskimi Mikołajem Janowskim i Janem Najderferem, o przyozdobienie dekoracyjne na uroczystość tejże kanonizacyi kościoła, kollegium i ulicy Ś. Anny, za summę złp. 4600.
Mianowana takoż de Neugermain, bawiła w Warszawie za czasów panowania Stanisława Augusta. Miała wielki talent do kopiowania obrazów szkoły flamandzkiej.
W galleryi królewskiej były jej następujące roboty:
Portret Marszałka de Saxe w kirysie i płaszczu czerwonym, kopia z Latour. Miara cali 24-20; cena w spisie czer. zło. 15. Nabył później hr. Mniszech do Wiśniowca.
Kopia z Rembrandta popiersie młodzieńca w zawoju, w sukni karmazynowej aksamitnej obszytej sobolami. Miara cali 24-19; cena czer. zło. 20.
Dziecko bawiące się z tamburynem. Miara cali 17-16, cena czer. zło. 5.
Niewiasta leżąca, podług Bouchera. Miara cali 10-12, cena czerw. zło. 12.
Malarz z Wrocławia, wnuk i uczeń sławnego Michała Willmanna, następnie zaś przyszedł do Krzysztofa Liszki. Malował wiele bardzo obrazów al-fresco i niektóre takoż olejno, w Czechach, Szląsku iw Polsce. Trudnił się tez podobno i sztycharstwem. Umarł około r. 1750. Nagler prace jego ocenia mówiąc: iż jego kompozycya jest bogata, ale mało pomyślana, całość wykonana pośpiesznie; w kolorycie barwa błękitna panująca.
(O nim: G. K. Nagler X, 205).
Malarz portretowy, Niemiec rodem i zapewne z ojczyzny swej do Warszawy w końcu 18-go wieku przybyły, gdzie jak długo zabawiał i co się z nim dalej stało, wiadomem nie jest.
Znane są nam dwa jego portrety, w roku 1793 w Warszawie malowane:
Stanisław Stadnicki Chorąży Pilznieński. W mundurze Sandomirskim; owal. J. Niederman pinxit W. (arsaviae) 1793.
Anna z Popielów Stadnicka, żona poprzedniego. Owal. J. N. 1793.
Oba te portrety nie bez zalet, znajdują się obecnie w Warszawie, u syna tamtych Pawła Hr. Stadnickiego.
Jezuita, zmarły w Krakowie roku 1700. Był zdolnym rysownikiem i podobno malarzem. Z jego robót sztychował w Gdańsku r. 1692 Karol Scottus (do dzieła Hebdomada Sancta, Gedani 1692, 40), portrety Wojciecha Konstantego Brezy Wojewody Kaliskiego i jego żony Teressy Konstancyi z Opalińskich, tudzież wizerunki świętych.
R. 1745 przyszedł na świat we wsi Misy-faut-Yonne (Basse-Bourgogne);dostawszy się do Drezna, uczył się malarstwa pod tamecznym nadwornym malarzem Janem Casanova, a r. 1771 wielką nagrodę akademii otrzymał. Książę Adam Czartoryski gen. ziem podolskich sprowadził go do Polski na nauczyciela rysunków do dzieci swoich, w kraju zaś tym na długi czas osiadł i nader czynnym w sztuce się okazał. R. 1772 jak to dowodzi rycina jego z tego roku zgłoską W, był już w Warszawie, a zasługi jego zostały tu najzaszczytniej uznane, mnóstwo tez otrzymał obstalunków. Robił z wielkim talentem przedmioty historyczne, bitwy, obrazy rodzajowe, portrety. Obok prac licznie podejmowanych, założył w Warszawie szkołę malarską, z której wyszli celujący artyści jako to: M. Płoński, A. Orłowski, J. Rustem i inni. Król Stanisław August mianował go malarzem nadwornym, sejm zaś szlachectwo mu nadał.
R. 1804 opuścił Polskę i wrócił do Francyi, gdzie żył do r. 1830, ciągle lubo już więcej dla własnej przyjemności pracując; przybranej ojczyźnie zawsze pozostawał wdzięczny i przychylny. Zszedł z tego świata w Paryżu dnia 23 lutego 1830 r.
Zarazem trudnił się on i sztycharstwem: zbiór rycin przez niego wykonanych w rodzaju Rembrandta, wydany został w Paryżu zaraz po jego śmierci, i wielce jest ceniony. Obejmuje przedmioty biblijne, studia pojedynczych figur i głów z natury, krajobrazy, bitwy i inne. Jest tam dwa razy portret własny malarza. Wielka część arkuszy podpisana jest całem nazwiskiem artysty, na innych tylko N, na niektórych dodane W, oznaczające Warszawę.
Z jego takoż rysunków sztychował Debucourt w Paryżu r. 1817, na arkuszu małym, Zbiór rozmaitych strojów polskich, Costumes Polonais, sztuk 24. Roboty Norblina w Polsce.
W galleryi króla Stan. Augusta były:
1. Aleksander i Diogenes. Miara cali 13-16; cena w spisie czer. zło. 36.
2. Mały obrazek w rodzaju Vatteau. Cali 5¾ -7¾, cena czer. zło. 20.
3-4. Dwa obrazy w rodzaju Vatteau (owalne). Po cali 14-11; cena obu czer. zło. 100.
5. Jasełka Polskie, obraz na drzewie zaokrąglony u góry. Miara cali 12-9½, cena w spisie czer. zło. 30.
6. Niewiasta naga leżąca (owal). Na drzewie; cali 9½ -7½, cena czer. zło. 25.
7. Dama dająca jałmużnę. Na miedzi; cali 9-7, cena czer. zło. 25.
8. Kabalarka. Na miedzi; cali 9-7, cena czer. zło. 25.
9. Samobójstwo Strozzego w więzieniu, który na ścianie pisze wiersz Virgiliusza Exoriare etc. Miara cali 6 1/2-9, cena czer. zło 8.
10. Bitwa Jana Kazimierza. Miara cali 31-45.
11. Widok wodospadu w Łazienkach, gwaszami; miara cali 17-29, cena czer. zło. 100.
12. W Powązkach pałacyku księżny Izabelli Czartoryskiej był gabinet przyozdobiony malowaniami scen wiejskich, które r. 1779 podziwiał J. Bernoulli (Reisen Leipzig 1780 VI, 229). Były w Powązkach i inne roboty Norblina, jak to opawiada nader ciekawy rękopiśmienny opis domku gotyckiego w Puławach, przez jego założycielkę skreślony. Jedna z tych robót przeniesiona była do gotyckiego domku.
13. Sufit al-fresco w świątyni w Arkadyi pod Nieborowem: Jutrzenka prowadzi konie Apollina. Dzieło wielkiej piękności.
14. Tamże widoki z dawnych Powązek, al-fresco.
15. W Natolinie, w gabinecie, malowania ścienne na szaro.
16. Chrystus uzdrawiający niewiastę, na miedzi, w rodzaju Rembrandta. Miara cali 8-10. W gallery i radziwiłłowskiej N. 399.
17. Widok z ogrodu Arkadyi. Na drzewie, cali 4-6½. Tamże Nr. 500.
18. Widok wchodu do ogrodu. Miara cali 4 -6½. Tamże N. 502.
19. Widok Sybilli w Arkadyi. Miara cali 5-8. Tamże N. 555.
20. Widok wodospadu w Arkadyi. Miara cali 5-8. Tamże N. 556.
21. Widok Bielan w czasie jazdy w drugi dzień Zielonych Świątek, z portretami współczesnych osób. (Był u hr. Ożarowskiego szambelana).
22. Widok Łazienek od strony spadu wody, przyozdobiony ówczesnemi osobami. (Własność senatorowej Wyczechowskiej.)
23-24. W galleryi hr. Mniszcha w Wiszniowcu dwie roboty małego rozmiaru: Hiszpanka i Pasterka (Wizerunki… Wilno 1836 III, 154).
25. Portret Maćkiewicza dawnego domownika Puław, olejny (u p. Szacfajera zięcia malarza, w Warszawie).
26. Wnętrze bóżnicy żydowskiej (tamże).
27. Portret własny malarza, olejny (tamże).
Tamże są dwa miniaturowe portrety Norblina, jeden przez jego przyjaciela Jeauffroi, inny przez Józefa Kosińskiego; z pierwszego dołączona tu rycina.
Rysunków i szkiców Norblina znaczna ilość znajduje się po różnych krajowych zbiorach, które wiele pamiątek historycznych do panowania króla Stan. Augusta przedstawiają. Posiedzenie sejmowe z d. 3 maja 1791, rysunek wielkiego wykończenia, posiadał w czasie J. U. Niemcewicz (Voyage de deux Français en Allemagne… et Pologne fait en 1790-1792. Paris 1796 V, 70).
Norblin Jan Piotr jest ojcem żyjącego w Paryżu, a w Warszawie r. 1796 zrodzonego Sebastyana Ludwika Wilhelma.
(O nim: G. K. Nagler X, 266. - Fr. Brulliot, Diet. des Monogr. Munich 1832, 1833 I, 135, 257; II, 278, 282).
Po pamiętnym pożarze Krakowa w roku 1850, odkryty został wielce ciekawy obraz w konwencie Dominikańskim Ś. Trójcy będący. Jest on wielkiego rozmiaru a zdolnego pędzla, malowany na płótnie; przedstawia męczeństwo S. Wojciecha, kiedy kapłan przed Matki Boskiej wizerunkiem w modlitwie klęczy. Na samym Najś. Panny wizerunku znajduje się napis polski: Boga-rodzica, co dowodzi niewątpliwie, że obraz malowany był przez Polaka w Krakowie. U spodu podpisał się malarz: Ant. Nuce... P. 1649. J. 0.557 Korrespondent Krakowski w Gazecie Warsz. z roku 1852 Nr. 200 zdając sprawę z wykrycia tego obrazu, wyczytuje nazwisko malarza: Antonius Nuceni. Atoli głębszy badacz i rzeczy Krakowskich znawca Ambroży Grabowski mniema, że ten artysta zwał się Nuceryn czyli Orzeszko, która to zresztą nazwa nie obcą jest w piśmiennictwie Polskiem, a współcześnie jeden z tego rodu X. Sebastyn Nuceryn, był w roku 1632 Kaznodzieją katedr. Krako., oraz Cenzorem Ksiąg dyecezyalnym, tudzież Professorem Akademii; zmarły dnia 23 Września 1635 roku (A. Grabowski, Skarbniczka str. 49 - 50).
Urodzony w Warszawie d. 6 marca 1779, otrzymawszy wychowanie staranne, poświęcił się w młodocianym jeszcze wieku zawodowi wojskowemu. R. 1792 wstąpił do korpusu artylleryi, r. 1806 był kapitanem pułku 1-go piechoty, r. 1808 szefem szwadronu pułku 3-go ułanów, następnie pułku 11-go ułanów; r. 1809 został majorem 13-go pułku huzarów, r. 1813 pułkownikiem pułku krakusów; r. 1815 dowódcą pułku 4-go strzelców pieszych, w końcu tegoż roku od służby wojskowej uwolniony W czasie swego wojennego zawodu odbył wyprawy w latach 1794,1806,1807, 1809, 1812, 1813 i 1814, a ozdobiony został krzyżem kawalerskim wojskowym virtuti militari, officerskim legii honorowej, tudzież neapolitańskim. W następnych czasach wrócony do prywatnego życia, oddawał się Oborski, z zamiłowaniem sztuce malarskiej, w której otrzymał był w młodości nie złe początki. Będąc w zażyłości z Aleksandrem Orłowskim, tak w Warszawie jak później w czasie bytności swej w Petersburgu, a talent jego wielce ceniąc, niemało z bliższych z nim stosunków skorzystał, przejąwszy się znamienitego artysty tego rodzajem. Malarstwo było ulubioną dla Oborskiego rozrywką, pracował też wiele już olejno, więcej farbami wodnemi i suchemi: robił w małych rozmiarach przedmioty rodzajowe, krajobrazy, karykatury, naśladowania lub kopie z A. Orłowskiego.
Na wystawie sztuk warszawskiej z r. 1821 było jego kilka robót oryginalnych.
Na robotach swoich kładł Oborski monogramm z dwóch głosek A. O. złożony, podobnie jak to czynił Orłowski; lecz oko cokolwiek tylko wprawne, z łatwością rękę obu rozróżni.
Umarł A. Oborski w Lublinie r. 1841, długoletnią chorobą i niedostatkiem zgnębiony.
R. 1774 malował prezbiterium w kościele we wsi Brzoza, niedaleko Ryczywołu. (X. J. G. Brzoza, w Pamięt. Relig. z r. 1850 XIX, 391).
Urodzony w Poznaniu r. 1721 biednym chłopcem, czy rzeczywiście Oefele zowiący się, czy jak chcą drudzy Hewelskim lub też Piekarskim (?), wyniósł się nie wiadomo dla czego i jaką koleją z ojczyzny, a do niej więcej nie wrócił. Poświęciwszy się malarstwu, wielką pilnością i pracowitością dosięgną! wyższej biegłości i sławy. Ciągiem po za ojczyzną zamieszkaniem, stał się on wprawdzie dla Polski niejako obcym cudzoziemcem; jednak, jak się to niżej wykaże, nie zapominał pochodzenia swego i sam polakiem się pisał. Słusznie więc do artystów kraju naszego policzyć go wypada.
W Bawaryi w Landsberg otrzymał początki malarstwa od Szymona Majera, od niego dostał się do Augsburga do Gottfr. Bern, von Götz, a w końcu do J. A. Albrechta w Monachium. Następnie szukał u różnych bawarskich artystów zatrudnienia, póki tyle zasobu nie uzbierał, by miał za co do Włoch się puścić; a gdy tego dostąpił, udał się do Wenecyi, gdzie go Józef Nogari przyjął. Lat 6 uczył się pod nim, wzorując się na weneckiej szkoły naczelnych mistrzach. Dwa dalsze lata w taki sam sposób doskonalił się w Rzymie, aż w końcu wrócił do Monachium z nabytą biegłego artysty sław ą. Mianowany od Elektora Maxymiliana III malarzem nadwornym, po założeniu akademi sztuk w Monachium został professorem onej. Praca, pilność i skromność cechują dalsze jego życie: robił wiele obrazów kościelnych i portretów, które po wielu miejscach w Bawaryi znajdują się. Utwory jego pędzla mają wyraz w głowach, pojęcie pięknego, dobry rysunek i koloryt. R. 1797 zszedł z tego świata, na który jak w ubóstwie przyszedł tak też go i biednym opuścił, nic po sobie prócz dobrej sławy i ubogiej rodziny nie zostawiając.
Oefele rytował takoż na miedzi. Utrzymuje Nagler, iż znany pisarz Oefele był malarza stryjem (?). J. Brodowski wspominająco nim (Pszczółka Krako. z r. 1822 I, 19), mianuje go Hewelskim, nie wiadomo na jakiej zasadzie.
Że się nie odrzekł pochodzenia swego, dowodem jawnym jest portret przez niego malowany dwukrotnie r. 1773 Michała Suffczyńskiego kasztelana czerskiego. Jeden z tych znajduje się w domu państwa Suffczyńskich w Hostynnem pow. hrubieszowskim, drugi przed kilkoma laty był do nabycia w Ratysbonie, zakupiony do galleryi hr. Karola Gaimberg w Heidelbergu. Na obu z tyłu obrazu jest napis własnoręczny malarza następującej treści: Illumus Excellenmus Dominus Michael Rafael Gabriel Daniel Szeliga de Suffczyn Comes Suffczyński Castellanus Czerscensis, Palatinatus ac Dueatus Masoviae, Eques Aquilae Albae, Prefectus Exercitum Regni Poloniae, Dibultiensis Capitaneus. Qui natus die 27 Septbris 1718 anno, depictus in Monachio Bavariae per Fran. Ignatium Oefele Polonum Serenissimi Electoris Bavariae Pictorem aulicum primis Maij 1773 anno.
Z jego portretu Józefa hr. Miączyńskiego sztychował Göz.
Jego roboty S. Franciszek jest w Krakowie w zbiorze p. Soczyńskiego.
Portret Oefelego w 73 roku życia, znajduje się w Schleissheim. Portret jego własnej roboty bardzo pięknie wykonany, z paletrą i pędzlem w rękach malujący obraz, w wieku podeszłym, w dużych okularach na nosie a czapce polskiej na głowie, znajduje się w galleryi obrazów Pinacotheca w Monachium.
(Piszą o nim Joh. Georg. Meusel, Teutsches Künsllerlexikon, Lemgo 1778 str. 98-99. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 464-465. - Fr. Brulliot, Diet. des Monogr. Munich 18321, 50 i 258, wskazując monogramma którem i prace swe oznaczał. - G. K. Nagler X, 309).
Patrzyć Estreicher. Wspomina o nim Nagler X, 320 za Meusla Künstlerlexicon 1809, i powiada: że był synowcem tegoż imienia i nazwiska malarza morawczyka; atoli datę jego śmierci błędnie oznacza, a o zamieszkaniu w Polsce ledwo co wzmiankuje.
R. 1470 przyjął prawo miejskie w Krakowie: Stanislaus Oleszky pictor jus habet, pro litera portanda ad Michaelem fidejussi tPetir maler et Martians, dedit XXIV gros. (Z akt miejskich, A. Grabowski Skarbniczka str. 40).
Rodem ze Żmudzi, przyszedł na świat r. 1777 w parafii szydłowskiej, ze szlachetnych lecz ubogich rodziców. Ojciec jego był muzykiem, a mieszkał w miasteczku Radoszkowicach w powiecie mińskim; syn obierając malarski zawód, w r. 1800 był już w szkole głównej wileńskiej uczniem Fr. Smuglewicza. Odbywszy z chlubą naukę, za wsparciem lir. Aleksandra Chodkiewicza r. 1803 wyjechał za granicę do Drezna i Paryża, i tam doskonalił się pod malarzem Davidem. Za powrotem do kraju mieszkał na Wołyniu, gdzie się tez ożenił. R. 1810 udał się do Petersburga, a we dwa lata później w stolicy tej został członkiem akademii sztuk pięknych w oddziale historycznego malarstwa. W Petersburgu do śmierci pozostał, gdzie wiele prac wykonał, a d. 5 października 1830 r. umarł, pochowany na cmętarzu smoleńskim.
Robił obrazy historyczne i przedmiotów religijnych, po różnych w kraju świątyniach i prywatnych domach znajdujące się. Obdarzony umysłem wzniosłym, rzadkiemi przymiotami duszy i serca, wielce religijny, prawy, słodki, miłosierny; ztąd tez powszechnie lubiony i szacowany, a przy zgonie żałowany ogólnie. Pismo święte było dla niego przedmiotem najgłębszych i najmilszych rozmyślań, z niego czerpać umiał przepisy cnotliwego życia, wzniosłe pomysły artystycznego zawodu.
Celniejsze jego roboty:
1. Kopia Przemienienia Pańskiego Rafaela, zrobiona dla swego dobroczyńcy hr. Chodkiewicza, z tegoż galleryi zakupiona na sprzedaży publicznej za czer. zło. 60, znajduje się od r. 1824 w kościele XX. Franciszkanów w Warszawie (Ł. Gołębiowski, opis Warsz. 1827, str. 81). U spodu tego obrazu jest napis: „Obraz ten z Rafaela kopiował w Paryżu w r. 1804 Józef Oleszkiewicz litwin, należy do zbioru obrazów Alexandra lir. Chodkiewicza.”
2. Kopia z Davida: Achilles opłakujący śmierć Patrokla. Miara cali 87-69. U spodu napis: „Alexandro Comiti Chodkiewicz Maecenali optimo D. D. D. Joseph Oleszkiewicz faciebat Ano 1807. Obraz ten był w zbiorze p. Zacharkiewicza w Warszawie.
3. Pożegnanie hetmana Chodkiewicza z młodą małżonką księżniczką Aloizą Osfrogską, gdy się na wyprawę Chocimską wybierał. Obraz wielki wystawiony roku 1809-1810 w sali uniwersytetu wileńskiego (Wizerunki i roztrzą. naukowe, Wilno 1838 I, 83).
4. Opieka sierot, obraz oryginalny, w galleryi akademii sztuk pięknych petersburgskiej znajdujący się, a na uzyskanie stopnia akademika wykonany; wyobraża Niewiastę tulącą do siebie dzieci sieroty, w twarzy zaś niewiasty przechowane być mają zarysy wizerunku Cesarzowej Maryi Teodorówny. Obraz ten do najlepszych prac malarza liczony jest.
5-7. W kościele pijarskim S. Stanisława w Petersburgu są jego obrazy w ołtarzach bocznych: Najś. Panna z P. Jezusem. - Chrystus na krzyżu - i inny obraz jakiegoś Świętego.
8-11. Obraz Najś. Panny wyżej przytoczony powtarzał malarz kilkakrotnie w Petersburgu dla miejscowych miłośników; znajduje się tamże u p. Gaspra Żelwietra, u państwa Malewskich, u p. Daniłowicza, u p. Zienkowicza.
12. S. Zofia, up. Żelwietra.
13. Polowanie, tamże.
Oleszkiewicz malował tez wiele portretów: są one podobne, a kolorytu oku przyjemnego, ale zwykle mało w nich życia, sposób zaś wykonania manierowany. Główniejsze jego portrety są:
1. Księcia Adama Jerzego Czartoryskiego kuratora uniwersytetu wileńskiego, w wielkości naturalnej. W Wilnie w obserwatoryum astronomicznem.
2. Maryi z Wołowskich Szymanowskiej, fortepianistki; malowany w Petersburgu.
3. Portret familijny, rodziny generała Olchowskiego. U p. Zienkowicza w Petersburgu.
4. Hrabiego Platera, na Żmudzi.
5. Henryka hr. Rzewuskiego, słynnego powieści historycznych pisarza.
6. Gaspra Żelwietra; wystawiony bawiący się z psem.
7. Pani Gościniskiej z Jaroszewiczów.
8. Pani Kożuchowskiej.
9-13. Erazma Tyszyńskiego, jego żony Teressy, tejże teraz z córeczką, nadto dzieci tychże Emilii i Kazimierza Aleksandra, później znamienitego pisarza. Te portrety wielce zaletne, malowane były w Petersburgu w latach 1811-1815.
(O nim: Nekrolog przez F. M. w Tygodniku Petersburgskim z r.1830 str. 341, powtórzony w Powszechnym Dzienniku Krajowym Warsz. z r. 1830 Nr. 309).
Urodził się we wsi Androńców w powiecie kobrzyńskim. Od młodego wieku okazywał już wielką chęć i zdatność do rysunków; odbył nauki w Wilnie, następnie wszedł do wojska polskiego, i otrzymał stopień porucznika gwardyi litewskiej. Bywając często na służbie w zamku królewskim w Warszawie, zwrócił na siebie uwagę urzędników dworskich, którzy go zawsze rysującego widzieli. Gdy to doszło do wiadomości króla Stan. Augusta, oddał go król na naukę do Fr. Smuglewicza. U niego odbywszy szkołę, poruczony był następnie szambelanowi Lesseurowi, pod którym doskonalił się w malowaniu miniaturowem, i stał mu się wielką pomocą w malowaniu królewskich miniatur do medalionów, pierścieni i tabakier, które król zwykł był różnym osobom rozdawać.
R. 1793 otrzymawszy uwolnienie od służby wojskowej, przemieszkiwał w Wilnie, i tamże trudnił się malowaniem portretów i miniatur. R. 1814 wrócił do Warszawy i został mianowany naczelnikiem okrężnym powiatów łosickiego i bialskiego; później został podinspektorem dóbr i lasów narodowych, a nakoniec dozorcą miast w wojew. augustowskiem. Umarł w Płocku r. 1826, mając lat 68.
Jego miniatury i portrety robione zwykle akwarellą, zalecają się z trafnego podobieństwa osób. Z nich przytoczyć można następujące:
Tadeusz Kościuszko naczelnik siły zbrojnej.
Józef książę Poniatowski minister wojny księstwa warszawskiego
Jan Henryk Dąbrowski generał jazdy.
Józef Zajączek generał piechoty.
Cesarz i król Aleksander I.
Ludwik Osiński.
Kajetan Koźmian radca stanu.
Portret własny malarza.
Prócz tego wiele innych osób prywatnych.
R. 1823 na wystawie sztuk pięknych warszawskiej, było kilka jego miniatur.
Żył w połowie 18-go wieku na Czerwonej Rusi, a mianowicie we Lwowie. Malował portrety, zalecające się podobieństwem osób i prawdą w barwach. Dwa jego portrety malowane r. 1758, posiada we Lwowie p. Aleksander Batowski, dziada i babki tego uczonego męża. Roboty jego mają się takóż znajdować w Podhorcach.
Rysownik i malarz żyjący w Krakowie około r. 1730. Podług jego rysunków sztychował Henryk Czech różne allegorye i emblematu.
Urodzony we Lwowie r. 1806, w młodzieńczym wieku okazywał chęć i zdatność do sztuki malarskiej. Rodzice pragnąc go wykierować na biegłego artystę, wysłali go do Rzymu; bawił tam czas dłuższy, lecz wyjechawszy bez żadnego w sztuce przygotowania, zostawiony sobie samemu, młody, przystojny, oddał się więcej ponętom zmysłowości i uciechom życia, aniżeli pracy i mozołom do każdego naukowego uzdolnienia nieodzownym. Powrót jego do rodzinnego miejsca oczekiwany był z utęschnieniem przez rodziców i znajomych, którzy w nim pokładali wielkie nadzieje: wszakże rozczarowanie nastąpiło wkrótce, bo wrócił z mało wykształconym talentem, a tylko ze zniweczonem zdrowiem. Przywiózł był z sobą kilka niezłych kopii portretów i obrazów: zarzucono go z razu obstalunkami portretówi większych kompozycyi; lecz po pierwszych dziełach okazało się nizkie jego usposobienie. Wykonał dwa większe obrazy: Chrystus oddający klucze S. Piotrowi, dla seminaryum w Tarnowie, tudzież SS. Cyryli i Metodeusz, do Suczawy: oba wcale słabe dzieła. Niepowodzenie dalsze i choroba piersiowa, ukróciły bieg jego żywota, a umarł we Lwowie w Styczniu 1840 r. Tak zmarniała wyższa wrodzona zdolność, źle kierowana i nierozwinięta właściwą nauką: nowa przestroga dla młodzieży, trudnemu zawodowi sztuk poświęcać się zamierzającej.
Jego portret papieża Grzegorza XVI, w wielkości naturalnej, jest w pałacu arcybiskupa lwowskiego.
(Wzmianka o nim: w Rozmaitościach Lwowskich, powtórzona w Rozmaitościach do Gazety Warsz. z r. 1833 Nr. 45; tudzież w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1833 Nr. 91. - Wzmiaka w Kuryerze Warsz. z r. 1840 Nr. 23).
W szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie jest wielki obraz, na którym podpis: Pinxit Orłowski A. 1790 X-bris. Obraz ten przedstawia X. Piotra Boduina w całej postaci, z widokiem wszystkich zabudowań gmachu szpitalnego. U spodu obrazu napis: „Piotr Gabryel Bodue Francuz Kapłan Missyonarz w prawdziwem wyobrażeniu potomności tu się okazuje, on tego Szpitala na polach zakupionych całego muru ciągiem łokci 3039 a wysokości od gruntu łokci 18 w roku 1754 kwestą jest fundatorem. Chilzen Biskup Smoleń: kamień poświęcił i z Królewiczem Xawerym położył. Załuski Biskup Kijowski Kościół konsekrował w r. 1762 za panowania Augusta III, a tegoż Króla i Królowy szczodrobliwszą oraz znakomitych i wszelakich obywateli hojnością skończył r. 1757, i przywilej na Szpital Generalny pod imieniem Dzieciątko Jezus odebrał. Wieku swego lat 79 w roku 1768 żyć przestał, w czasie szczęśliwie panującego Stanisława Augusta, trzecią częścią potrzebę (teraz wynoszącą nad półtrzecia kroć tysięcy) litościwego wspomożyciela zawsze. Już w tym Domu teraz chorych ubogich i niewiniąt z obsługującymi osób 1000 umieszczonych, a niemowląt u mamek po wsiach 900 Opatrzność Boska wygadza i opłaca.”
O samym malarzu Orłowskim, nie ma żadnej innej wiadomości, a przytoczony obraz jego pod względem sztuki mało cenny.
Malarz i rysownik pierwszego rzędu, głośnej europejskiej sławy. Urodził się w Warszawie 1777 r. z ubogich rodziców; ojciec jego trzymał później dom zajezdny w Siedlcach, majętności hetmanowy Ogińskiej. Gdy razu jednego księstwo generalstwo Czartoryscy wybrali się byli w odwiedziny do Siedlec, przed udaniem się do pałacu Wstąpili dla przebrania się z podróży do oberży: w pokoju do którego weszła księżna, na ścianach i piecu było pełno węglem porobionych rysunków, które śmiałością zarysów uwagę księżnej zwróciły.
Spytała się więc przez kogo były wykonane, a gdy jej powiedziano że przez chłopczynę syna oberżysty, kazała go sobie przywołać, i zaraz uprosiła męża by go wziął w swoją opiekę. Książę wyprawił chłopca do Warszawy, i Norblinowi na naukę oddał. W tej szkole w krótkim czasie wielkie uczynił postępy. Zaszłe zdarzenia krajowe r. 1794 wzbudziły w młodzieńcu zapał do oręża; pomimo odradzań Norblina, który w wielkich jego do sztuki zdolnościach wyłączne do nich powołanie dla Orłowskiego upatrywał, porzucił pędzel i ołówek i zaciągnął się jako ochotnik w bratnie szeregi. Lecz nie długo wytrwał w tym zawodzie, raniony pod Zegrzem, z pod Łomży opuścił wojsko, a gdy wracając do Warszawy zaszedł do jakiejś gospody za rogatkami wolskiemi, upodobał sobie miejsce i w młodzieńczej o jutrze obojętności swobodnie się tam zabawiał. Po niejakim czasie doszło to do wiadomości Norblina, który za ulubionym uczniem pośpieszył i na powrót do swej szkoły odprowadził. Pamiątkę odszukania owego skreślił zaraz sam Orłowski w wesołym odrysie; takowy zaś jako życia artysty szczegół ciekawy, przechowuje dotąd w pięknym swym zbiorze obrazów miłośnik sztuki p. Jozef Koitkowski w Warszawie. Na tern kończy się zawód Orłowskiego wojenny, a mylne jest twierdzenie jakoby był oficerem w wojsku polskiem za panowania Stanisława Augusta; przekonać o tern wszakże może sama juz uwaga na wiek malarza, który W r. 1794 lat dopiero 17 liczył. Zbyteczną jest więc chęć podniesienia niejako sławy jego, przypisując mu pewne zasługi i odznaczenie się wojskowe; nie potrzebuje on przywłaszczanych zalet, nabyta przezeń w sztuce sława rozniosła imię jego zaszczytnie po całym niemal świecie, sława ta zasłużonym blaskiem świetnieje, obejść się bez pożyczanego może. - Po powrocie do szkoły Norblina, dłuższy czas jeszcze na nauce u niego pozostawał, pilnie się do sztuki przykładając; usilność ta, obok rzadkiej wrodzonej zdolności, uczyniły go zaraz na wstępie zawodu artystą niepospolitym. W ciągu przecie tej nauki u Norblina, porzucił go był raz jeszcze, a to pogniewawszy się na mistrza; od niego zaś uciekł do bawiących podówczas w Warszawie skoczków i hecarzy, towarzystwa niejakiego Chiarini. Nie długo wszakże trwała ta młodzieńcza fantazya, a za namową życzliwych mu osób wrócił znowu do nauczyciela swego. Wizerunek własny, jadącego na koniu przez miasto z bębnem przed sobą, jako ogłaszający hecę, wykonał sam Orłowski akwarellą, opuściwszy owe towarzystwo: ta jego robota, zabawnego szczegółu życia artysty pamiątka, jest w zbiorach piszącego. - W następnych latach książę Józef Poniatowski polubiwszy talent i wesoły humor młodego malarza, dawał mu dziennie dukata i wierzchowego konia do wolnego użytku, za co wieczorami pod Blachą bawił towarzystwo, odrabiając karykatury różnych w mieście znanych osób. Niektóre roboty jego znajdują się po dziś dzień w Jabłonnie; w pokoju w którym zwykle książę Józef sypiał. Pod tę takoż porę przebywał latem wraz z Płońskim w Nieborowie w domu księżnej wojewodziny wileńskiej, a wiele rysunków tamże pozostawił: te z nich co są rokiem oznaczone, noszą datę 1799. Znaczny zbiór jego rysunków w Warszawie wykonanych, po większej części scen z r. 1794, był u księżnej Aleksandrowej Sapieżyny. Wiele robót jego z tej epoki, scen potocznych życia ludu, wojskowych, widoków, głów i karykatur, natrafić można w Warszawie, po prywatnych rękach rozproszone. - P. Smokowski utrzymuje, ze w tych czasach Orłowski udał się był na Litwę, gdzie około lat dwa miał bawić, szukając z talentu swego korzyści, a od domu do domu przenosząc się; lecz ta wędrówka bezowocną być miała, a malarz wrócił do Warszawy. Nie chcemy przeczyć temu twierdzeniu, atoli wszelkie w tym względzie dochodzenia żadnego śladu bytności Orłowskiego na Litwie nie w skazały, dwuletni zaś tamże pobyt z datami życia jego mało się zgadza. I w Warszawie nie upatrywał pod tę porę Orłowski dostatecznego pola do rozwinięcia zdolności swojej, zwłaszcza tez dla osiągnienia z niej odpowiednich korzyści: umyślił przeto udać się do Petersburga, dokąd zabrał się z Fiettim Włochem prowadzącym handel rycinami, i r. 1802 na Gdańsk tamże wyjechał. Nagler twierdzi ze Orłowski w początkach pobytu w Petersburgu uczęszczał na akadamię sztuk pięknych, ze następnie odbył podróż do Francyi, Niemiec i Włoch. Ostatnie to twierdzenie mylne jest, gdyż Orłowski do tamtych krajów nigdy nie jeździł, a od przybycia do Petersburga z Rossyi wcale się więcej nie wydalił; robił tylko niektóre wycieczki z panem Naryszkinem do Moskwy i Niżnego Nowgorodu. To pewna ze zalecony przez hr. Stanisław a Potockiego wielkiemu księciu Konstantemu, umiał mu się wkrótce tak dalece podobać, iż go swoim nadwornym rysownikiem uczynił i mieszkanie mu w pałacu marmurowym nadał, w którem do końca życia pozostawał. Nie zawiodła go rachuba w obraniu Petersburga na stałe zamieszkanie: wkrótce nabył tu wielkiej wziętości, a sława jego tak wzrosła, iż posiadanie jego robót stało się niemal modą między możnymi panami tej stolicy. Przepłacano tez jego twory, i trzeba mu było całej pracowitości i owej nadzwyczajnej łatwości którą był obdarzony, ażeby nastarczyć żądaniom. Prace jego były nie przeliczone: robił olejno, choć niewiele iz mniejszem powodzeniem, atoli celował w robotach gwaszowych i akwarellą, w rysunkach piórem, kredą, ołówkiem, tuszem chińskim i sepią. Tak z niesłychaną łatwością i bujnością wyobraźni robił sceny historyczne, bitwy, figury igłowy pojedyncze, portrety i przedmioty rodzajowe: wojskowi, kozacy, baszkiery, ludzie z gminu, rozbójnicy, rycerze, starzy kontuszowi Polacy, konie, karykatury, wszystko to udawało mu się nad podziw pięknie, i jest pełne życia, prawdy, wyrazu i dowcipu. Umiał on z niewypowiedzianem szczęściem wydawać w śmiałych zarysach charaktery twarzy i postaci rozmaitych stanów, powołań i narodowości; schwytywał też na uczynku ludzkie ułomności, wady, śmieszności. Sceny jego wojskowe i wojenne odznaczają się niepospolicie, tworzył je z wielkim ogniem, a umiał w nich po mistrzowsku przedstawiać konie w każdej postawie i sił natężeniu. - Orłowski użyty był do robót w biórze topograficznym sztabu głównego cesarskiego, i mianowany członkiem akademii sztuk petersburgskiej. Umarł w temże mieście dnia 13 Marca 1832 r.
Był Orłowski wzrostu słusznego, budowy ciała atletycznej, zdrowia czerstwego zarówno na pracę natężoną jak na przydłuższe biesiadowanie wytrwałego, w rękach posiadał siłę nadzwyczajną. W towarzystwie wesoły, żartobliwy i dowcipny, lubiący uczty i biesiady, które stawały mu się niejako w pośród prac rozrywką i wypoczynkiem. Miał on też swoje różne szczególności i dziwactwa: tak lubił przestrajać się w ubiory wschodnich krajów, i chodził u siebie to jako pers, to jako czerkies, gruzyniec i tym podobnie. W wieku dojrzalszym trunek podniecał jego sposobność, a pod jego wpływem wykonywał najpiękniejsze rysunki. Zapraszany skwapliwie po pierwszych domach, skoro się nieco podochocił, zastawał zwykle przypadkowo niby rozłożone po stołach wszelkie rysunkowe potrzeby, wówczas sypały się z pod jego ręki śliczne, pełne zwłaszcza wesołości utwory. Osobliwszem upodobaniem Orłowskiego były starożytności krajowe; zebrał tez wielki i kosztowny gabinet wszelkich tego rodzaju ciekawości. Zbiór ten po jego śmierci zakupić miał za znaczną summę Wielki Książę Michał.
Obrazy olejne Orłowskiego prawie wszystkie znajdują się w Anglii, gdzie roboty jego chciwie były poszukiwane; pośrednikami otworzonego niejako niemi handlu z Londynem, byli w Petersburgu księgarz Rospini i sprzedający materyały malarskie Pluchart. - W galleryi petersburgskiej akademii sztuk, jest jego obraz olejny przechód taboru Kozaków przez okolicę leśną, które to dzieło zjednać mu miało tytuł członka honorowego tejże akademii. Hr. Edw. Raczyński w Rogalinie miał jego widok morski olejny, zdaniem hr. Atanazego Raczyńskiego małej wartości. - Roboty jego gwaszami, akwarellą i rozmaite rysunki niezliczonej są mnogości. Wiele z nich były litografowane, gdy i sam Orłowski różne rysunki na kamieniu wykonywał, które zaraz odbite i rozprzedane zostawały. Wszystkie prawie te litografie robót jego są z rodzaju komiczno-gminnego, atoli bardzo są słabą cząstką prac jego. Wiele celniejszych jego dzieł są w posiadłości Cesarskiej w Petersburgu; mnóstwo robót pozostaje w ręku różnych osób tak w Rossyi jak w Polsce, gdzie każdemu posiadaczowi czy galleryi czy mniejszego malarskiego zbiorku, nabycie jakowej Orłowskiego pracy najpożądańszą było i jest zdobyczą. Bogatsze takowe robót jego zbiory znajdują się w Warszawie u hr. Augusta Potockiego, u księżnej Aleksandry z Steckich Radziwiłłowej, u p. Józefa Koitkowskiego, u pułkownika Ignacego Wendorfa, u piszącego; w Rossyi zaś prócz wielu innych u pp. Valade, Hasheth, Bułharyna, Gaspra Żelwietra, który ostatni opiekował się osieroconemi dziećmi artysty. - Książę Vicencyi gen. Caulaincourt będąc ambassadorem cesarza Napoleona w Petersburgu, uczynił u Orłowskiego znaczny obstalunek rysunków przedstawiających ubiory i zwyczaje północnego ludu; zbiór ten wywiózł pewno z sobą do Paryża. Mnóstwo jego z pierwszej epoki robót, posiada w Paryżu syn warszawskiego malarza, professor i malarz Seb. Norblin.
Na robotach Orłowskiego rzadko natrafić można całkowity podpis; za to prawie zawsze monogramm z dwóch głosek A. O. w różne sposoby związanych. Monogramm ten zwykle rok przedziela.
W końcu nadmienić wypada, że Orłowski trudnił się niekiedy takoż rytownictwem na miedzi, a lubo bardzo mało sztychował, prace te jego wielką iw tym zawodzie zdolność objawiają. Kilka rycin jego są z lat 1812, 1813, z podpisem A. d'Orłowski.
Sztychy lub litografie z dzieł Orłowskiego:
Paul I Empereur de toutes les Hussies honore Kosciusko d'une visite dans sa prison. - Thos Gaugain sculpt London 1801.
Kosciusko et les Nobles Polonois obtiennent leur liberté par la générosité de I'Empereur Paul I. Thos Gaugain sculpt London 1801.
Matka broniąca dziecko przeciw orłowi alpejskiemu, l'aigle ravisseur; tudzież, weteran walczący z wilkiem który się rzucił na jego syna, le loup aflame, litograf, przez Hurlimanna. Dwa te wielkiego formatu rysunki, zdaniem A. hr. Raczyńskiego, mogłyby same ustalić sławę artysty.
Album Russe ou fantaisies d'après Alex. Orłowski par Lebsche, (Karol August, rodem z Polski); sztuk 12.
Inne Album ubiorów w r. 1828 przez tegoż wydane.
Album dédié à S. Al. Imp. Mgr. le Grand-Duc Michel, contenant 16 litogr. d'après les dessins originaux d'Orlowski, executes par Mr Drouilliere, peintre d' histoire, publié par F. St. Felix. St. Petersbourg 1823.
Pociągi furmańskie rossyjskie na wozach i saniach, arkuszy 4 sztychowane p. Korneliusza Suhr.
W podróży do Persyi Drouvilla r. 1820 wydanej, litografie są powiększej części z rysunków Orłowskiego.
K. Bachmatowicz zamierzał litografować zbiór rysunków Orłowskiego; kilka sztuk wyszło pod tytułem Orlosiady, w formacie arkusza małego.
Własny wizerunek wykonał wielokrotnie. Jeden z nich z roku 1820 litografowany w Petersburga z podpisem: natus Varsaviae 1777 aetatis 43 se ipsum fecit. Inny sztychował K. W. Kielisiński: Orłowski a son ami Oborski le 12 Sept. 1817 a St. Petersborg.
(Pisali o nim: Wspomnienie pozgonne w Gazecie Warszawskiej z r. 1832 Nr. 99 str. 883-4. - Tamże, życiorys r. 1832 Nr. 314 sir. 2760-1. - Atanazy hr. Raczyński: Histoire de l’art moderne en Allemagne, Paris 1841 III, 532 i 539, wspomnienie; lecz nie wiedzieć po co pisze go Orłowski i Orloffski.- Przyjaciel Ludu z r. 1842 N. 46.- Wincenty Smokowski, życiorys w Niezapominajkach K. Korwella z r. 1847 Warsz. str. 97-128; ale w wielu szczegółach dają się tu dostrzedz uchybienia. Tak między innemi przytacza rysunki Orłowskiego z wypadków księstwa warszawskiego, które jak twierdzi początkowemi były artysty pracami „młodą jeszcze i niewprawną ręką skreślone;” zapomniał, że za czasów księstwa warszawskiego Orłowski liczył czwarty dziesiątek wieku i posiadał już ustaloną z talentu sławę. - G. K. Nagler X, 376-377).
Malarz krakowski z połowy 18-go wieku, uczeń T. Konicza, w którego smaku innych wzorów nie mając, niektóre prace pozostawił. Obrazy jego znajdują się w Krakowie w kilku ołtarzach kościoła Panny Maryi; w kościele XX. Missyonarzów. S. Kazimierz; w kościele XX. Kapucynów przed kaplicą Loretańską dwa obrazy. W kościele w Lanckoronie w ołtarzu bocznym po lewej stronie jest jego obraz S. Sebastyana, pod zasłaniającym go jako zasuwa obrazem Stej Anny, z podpisem: „A. D. 1762. 27 Januarii Benedicts, pieta vero per Gene. Lucam Orłowski Cracoviae.” O malarzu tym krakowskim dochowują się niektóre wspomnienia, w nader rządkiem dziełku w Rzymie r. 1764 fol. wydanem: Sacra rituum Congregatione... Beatiflcationis et canonizationis Ven. Vincentii Kadłubek de Rosis... Roku 1762 Ł. Orłowski wezwany był do poświadczenia dawności wizerunku tego błogosławionego biskupa, w Jędrzejowie znajdującego się; na świadectwie podpisał się malarz szumnie: „Ego Lucas Orłowski primus inter Pictores Cracovienses, ila lideliter deponsui et depono.” W tejże książce powiedziano jest o nim str. 12: „Primus, peritus, ipse est vir in arte pictoria peritissimus et magister ac Congrcgationis Pictorum in urbe Cracoviensi senior pater.” R. 1750 jak to świadczy dziennik rękopiśmienny A. Radwańskiego, obrany był Ł. Ostrowski Vice-Seniorem zgromadzenia malarzy krakowskich; następnie zaś był tego cechu Seniorem, juz r. 1762 jak to dowodzi wyżej przywiedziony jego podpis.
(Wzmianka o nim w Kalendarzu domowym A. Gałęzowskiego na rok 1832, Warsz. str. 26).
W zakrystyi kościoła katedralnego Lwowskiego jest jego portret Maryanny z Ruszkowskich pierwszego ślubu Sierakowskiej Starościny Mszańskiej, powtórnego Drozdowskiej Chorążyny Zakroczymskiej. Na tym obrazie malarz podpisał się: „Lucas Orlowski pinxit Cracoviae A. D. 1747.“ Powiada pan Felicyan Łobeski (Opis, obrazów w kościołach Lwowskich, Dodatek do Gaz. Lwów, z r. 1852 Nr. 52 str. 208), iż w szacownym zbiorze portretów w zakrystyi kościoła katedralnego Lwowskiego znajdującym się, jest kilka takowych pędzla Orłowskiego z podpisem malarza; lecz szkoda, że ich nie wymienia.
J. Peszka w notatach rękopiśmiennych o malarzach, wspomina go z odznaczeniem, jako malarza historycznego, kościelnego i portretowego. Powiada, że kwitnął w Krakowie około roku 1765, a wiele miał czynności, będąc używany do wizerunków przez znaczniejszych obywateli.
Do biegu życia jego dodamy, że r. 1745 był magistrem cechu malarskiego Krakowskiego, a jako taki należał do reformy cechu i poddania go pod zwierzchnictwo Uniwersyteta i akt potemu Rektorowi złożony z innymi malarzami podpisał. (Ustawy cechu w końcu tego Tomu).
Kapitan Gwardyi Litewskiej za króla Stanisława Augusta, doskonały rysownik; naśladował bardzo zręcznie piórem sztychy, a malował takoż olejno.
W gabinecie rycin w Berlinie znajduje się pod szkłem zawieszony rysunek piórem, wykonany podług Guido Reni Kleopatry, z podpisem: „rysował Józef Orłowski Kapitan Wojska Polskiego, ofiarował 1772 Xięciu Adamowi Czartoryskiemu Generałowi Ziem Podolskich/' Rysunek ten naśladuje do złudzenia sztych z tego obrazu Roberta Strangego.
Tegoż artysty S. Andrzej malowany olejno roku 1786, znajduje się u pana Ciechomskiego w Gostyńskiem.
Malarz sprowadzony przez Zygmunta Augusta do Wilna. Nie wiadomo czy był artystą, czy może tylko ściany pokojowe malował.
(Rachunki Justa Ludwika Decyusza kassyera króla Zygm. Augusta z r. 1552-1562, w Pam. Warsz. F. Bentkowskiego 1815. II, 155).
Roku 1552 przyjął on prawo miejskie w Krakowie: Martinus Ostrowski pictor. (Za księgą, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski, Skarbniczka str. 43).
Okazuje się ztąd, że był osiadłym w Krakowie, i że ztąd król Zygmunt August jak się to o nim mówiło, zawezwał go do Wilna do prac malarskich. Ztąd też i wniosek iż pod ten czas należyć musiał do lepszych Krakowskich malarzy.
Urodzony w Starym Sączu r. 1817, kształcił się w sztuce w Krakowie i tu umarł r. 1847.
Jego roboty 12 małych stacyi zdobią kościół w Morawicy. Malował takoż olejno stacye męki Chrystusa Pana do kościoła w Raciborowicach w okolicy Krakowa; podobnie stacye do kościoła XX. Cystersów w Mogile. Tamże w kościele i na korytarzach jest jego 18 obrazów zdarzeń z życia, S. Bernarda, małej są atoli wartości.
Uczeń M. Bacciarellego, posiadał wielką zdatność do odnawiania i naprawy starych obrazów, a przytem robił portrety i kopie. Umarł w Warszawie około r. 1820.
Jego portret króla Stanisława Augusta jest up. Tomasza Zielińskiego.
Portret księcia Józefa Poniatowskiego naczelnego wodza wojska pol. za księstwa warsz., podług Bacciarellego, jest na ratuszu warszawskim.
(Wzmianka o nim F. Bacciarellego, w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 Nr. 40 str. 104).
Malował on ciągle i do śmierci w królewskiej malarni na Zamku. Umarł, jak świadczy sepultura u Śgo Jana, w Warszawie d. 21 Maja 1819 r., w wieku około lat 60.
Palloni pisany takoż Polloni rodem z Campi w florenckiem, r. 1637 urodzony, uczeń Bal. Franceschiniego Volterrano. R. 1674 udał się do Polski i Litwy, i wiele tu szacownych obrazów wykonał. We Włoszech nie wiele prac pozostawił; miał on sławę genialnego artysty. Zdaje się ze pracował dla Mikołaja Paca hetmana W. lit., a przynajmniej około r. 1677 portret jego malował. R. 1684 był w Warszawie. Umarł na Litwie r. 1700, czy może nieco później.
(O nim mówią: Lanzi, Hist, de la peinture en Italie, trad, par Armande. Dieude 1824 I, 357. - Seb. Ciampi, Noticie... str. 92; takoż Bibliogr. critica, II, 252-253. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 475. - G. K. Nagler X, 484).
W lustracyi miasta Starej Warszawy, sporządzonej r. 1754 przez Jerzego Józefa Dawidsona Gminnego, w archiwum głównem Król. Polskiego przy aktach dawnych miejskich znajdującej się, ks. 940 str. 23, wymieniony jest ten malarz, jako zamieszkały w domu przy ulicy Nowomiejskiej, dziś Nr. 161. Więcej nic się o nim nie wie.
Malarz Krakowski. Roku 1745 był magistrem cechu malarskiego tamtejszego, i należał jako taki do reformy kongregacyi a poddania jej pod zwierzchność Uniwersytecką; akt na ten koniec Rektorowi złożony wraz z innymi malarzami podpisał. (Ustawy cechu w końcu tego Tomu).
Więcej o jego życiu i uzdolnieniu w sztuce, a prac rodzaju, nic się obecnie nie wie.
Pochodził z Krosna, gdzie przebywał do śmierci roku 1820 nastąpionej, a dla kościoła OO. Kapucynów wiele malował. W ołtarzach są tam jego cztery obrazy: S. Franciszek Seraficki, S. Feliks, Ś. Antoni, Matka Boska Bolesna. Na chórze w kilku obrazach wyobraził Mękę Pańską. Takoż w refektarzu wykonał kilka obrazow na ścianach.
Córka Pułkownika i właściciela ziemskiego na Litwie Ignacego Parczewskiego i Salomei z Dziewońskich, przyszła na świat dnia 15 Września 1799 roku. Całe niemal życie strawiła w ustroni wiejskiej, poświęcając się wyłącznie rodzeństwu i uczynkom dobroczynnym. Wpośród wynikłych ztąd a wypełnianych gorliwie zajęć, jedyną dla niej rozrywką stała się sztuka malarska, do której czuła w sobie pociąg wrodzony. Nie wiemy kto kierował uzdolnieniem jej w sztuce, to pewna iż własną skłonnością i pracą dostąpiła wyższej wprawy. Malowała obrazy olejne treści religijnej i miniatury; atoli skromna artystka, pomimo dostatecznego usposobienia, nieśmiała odważyć się na utwory oryginalne, robiła więc same z przedniejszych mistrzów kopie i naśladowania. Prace te jej przecie odznaczają się gruntownemi zaletami: w miniaturach widać wielką cierpliwość, bardzo pilne szczegółów wykończenie, przejęcie się rodzajem oryginałów; w obrazach olejnych koloryt przyjemny, trafne oświetlenie, składność draperyi, zwłaszcza tez rozlane wszędzie uczucie, które kierującręką niewiasty, braknące jej nawet przymioty nagradza. Zamiłowana w cichem pożyciu iw gronie swojej rodziny, raz tylko jeden r. 1847 puściła się na małą po kraju podróż i odwiedziła Warszawę; lecz tu zapadłszy zaraz na zdrowiu kilka miesięcy pobytu ciężko przechorowaia. Odtąd ulegając częstym powrotom choroby płucowej, zmarła d. 20 Października 1852 roku, pochowana w kościele parafialnym w Niemenczynie.
Główniejsze pęzdla jej twory:
1. Przemienienie Pańskie, podług Rafaela. Obraz ten zostawał lat kilkanaście w kościele katedralnym Wileńskim, przeznaczony następnie do kościoła
w Niemenczynie.
2. Niepokalane poczęcie Najśw. Panny Maryi, do kościoła XX. Bernardynów w Kretyndze.
3. Matka Boska, do kościoła Żydomlańskiego.
4. Matka Boska Bolesna, kopia z niewiadomego malarza Włoskiego; miara cali 33-26. Obraz z prac artystki najwyżej ceniony.
5. Ukazanie się Chrystusa Pana Apostołom; naśladowanie z ryciny Rembrandta. Miara cali 17½-20½.
6. Uwolnienie z więzów S. Piotra przez Anioła; kopia z Pompeja Battoni. Miara cali 40-30.
7. Rozmowa Chrystusa z Nikodemem; miara cali 84-63. Ten obraz przeznaczony był do kościoła w Niemenczynie. (Wzmianka w Gazecie Warsz. z r. 1853 Nr. 6).
8. S. Romuald śpiący; miara cali 37½-37.
9. Głowa Chrystusa Pana.
10. Chrystus pomiędzy Faryzeuszami.
11. Matka Boska, naśladowanie ze szkoły włoskiej. Miara cali 23-17½ .
12. Sąd S. Pawła; miara cali 28-23.
13. Zofia Potocka, portret z Lampiego.
14. Marya Egipcjanka; miara cali 33½-26½.
15. Widok grobowca Greckiego.
Miniatury.
1. Chrystus Pan, podług Pelitota. Tę miniaturę ofiarowała roku 1827. Najjaś. Cesarzowi, za co otrzymała w darze fermuar brylantowy. (Kuryer Warsz. z roku 1827 Nr. 301).
2. Ludwik XIV.
3. Ludwik Xiążę Burgundzki.
4. Pani de la Valliere.
5. Pani de la Rochefoucauld.
6. Van Dyck malarz.
Powyższe miniatury naśladowane wszystkie za Pelilotem, ze zbioru niegdyś Walickiego w Wilnie.
7. Matka artystki.
8. Święta Rodzina, za Rafaelem.
9. Chrystus błogosławiący dziatki, za Overbeckem.
(Wzmianka w Gazecie Warsz. z roku 1852 Nr. 336. - Wspomnienie pozgonne A. P. i J. M., to jest Alexandra Parczewskiego i J. Moraczyńskiego artysty malarskiego odznaczonego, w dziełku: Mowy Pogrzebowe po ś. p. Róży Parczewskiej, Wilno 1854. - Wspomnienie Ludwika Kondratowicza w Gazecie Warsz. z r. 1854 Nr. 109).
Całą o nim wiadomością jest wspomnienie w inwentarzu po śmierci Jordana Kostrzemskiego ławnika miasta Star. Warszawy w r. 1752 spisanym, w którym wyrażono: iż tenże ławnik rzeczy po malarzu Piotrze Parysie pozostałe, w r. 1744 dnia 23 listopada spisane, zabrał. Akta miasta Starej Warszawy, ks. 84 str. 23. Atoli mimo usilnych poszukiwań, samego spisu owego wykryć się w aktach nie udało.
Dziełko: Exemplar vitae et mortis Hyacinthi Aug. Łopacki Cracoviae 1762 8° poucza nas, że ten malarz wykonał r. 1729 duży obraz olejny, przedstawiający Jacka Łopackiego Kanonika Krakowskiego umywającego nogi dwunastu dziadom w kościele Krakowskim Panny Maryi. Obraz ten malował on dla samego Łopackiego, który był Archiprezbiterem infułatem kościoła P. Maryi w Krakowie.
Kuryer Polski z r. 1740 w Nrze 208 przekazuje inną jeszcze o tym malarzu wiadomość, w ogłoszeniu następującem: „Paris Piotr, malarz dworu Xięcia Kasztelana Krakowskiego Wiśniowieckiego. Ma bardzo piękną galeryę, kilka set sztuk batalii, łowów, bydła, fruktów, mytologii, portretów. Wolno oglądać. Sprzedaje i mieszka w kamienicy ś. p. Drewnika kupca Warszawskiego. Na loteryę puści wsio (sic). Pokazywał je w Lublinie, Zamościu, Lwowie. Ma sztuk 300. Urządził 300 biletów po 1 dukacie. Każdy może przyjść i wyciągnąć." Szczegóły te ponowione są również w Nrze 302 Kuryera Polskiego z r. 1740.
Rodem z Wilna, uczeń M. Bacciarellego, zamieszkały w Warszawie. Robił obrazy kościelne, portrety z natury podobieństwem osób zalecające się, krajobrazy i kopie rozmaite. Przez lat kilkanaście był nauczycielem rysunków w szkole wojewódzkiej XX. Pijarów w Warszawie. Po śmierci Bacciarellego przez niejaki czas pozostawał przy dawnej malarni zamkowej, i trudnił się restauracją niektórych zamkowych obrazów. Zszedł z tego świata w Warszawie dnia 1 października 1844 r. mając lat 63.
Z robót jego znajdują się w refektarzu XX. Pijarów w Warszawie portrety zasłużonych Pijarów:
Szymona Bielskiego, ♰ w Warszawie dnia 4 stycznia 1826 r. licząc lat wieku 81.
Stefana Sawickiego prowincjała, ♰ d. 11 marca 1818 r. w 50 roku wieku.
Anastazego Pomoszkanta ♰ w Warszawie dnia 6 maja 1823 r. licząc lat 88 wieku.
Jakóba Ciastowskiego.
Pawła Radeckiego, tudzież
Pawła Kamionowskiego dyspozytora drukarni, przebywającego u Pijarów przez lat 60.
W kościele XX. Trynitarzy na Solcu w Warszawie, w ołtarzu bocznym Opatrzności, jest jego obraz malowany r. 1817 dla Bractwa Opatrzności przedtem przy kościółku Belwederskim będącego, po rozebraniu zaś tegoż tutaj przeniesiony, przedstawiający Opatrzność Boską nad biednymi i niemowlętami.
Rodem z miasteczka Piszczac w woje. podlaskich), oliw. bialskim, zamieszkała w Warszawie, malowała miniatury ze zdolnością. W zbiorach króla Stanisława Augusta były jej roboty miniaturowe:
Dwie niewiasty z obnażonemi piersiami. Miara cali 4-4; cena w spisie czerw. zło. 15.
Modlitwa poranna podług Greuze. Miara cali 3¾-3½, cena czerw. zło. 16.
Ku schyłkowi życia panna Paszkowska osiadła przy klasztorze S. Rocha, z własnych utrzymując się funduszów, a tamże zmarła dnia 6 lutego 1842 r. lat wieku 76 licząca. Była osobą bardzo nabożną, a miała szczególne upodobanie w przechadzce do ogrodu botanicznego, gdzie widzieć ją można było w ustroniu drzew cienistych, zawsze modlącą się staruszkę. Pozostały po niej niektóre portrety miniaturowe pięknie wykonane, między innemi T. Kościuszki kilkakrotnie, którego była krewną; tudzież X. Józefa Poniatowskiego. Nadto zostawiła wiele robót akwarellą, krajobrazów i innych.
Morawczyk rodem, wyznawca kościoła braci czeskich, w Polsce życie trawił i tu umarł. Został ministrem na synodzie owego wyznania Gołuchowskim r. 1595, sprawował obowiązki duchowne w Łagiewnikach wsi w woje. kaliskiem pod miasteczkiem Kłeckiem, później w Skokach miasteczku województwa poznańskiego, gdzie d. 20 listopada 1617 r. umarł. Został był konseniorem braci czeskich r. 1612. Józef Łukaszewicz podający o nim wiadomość (O kościołach braci czeskich w dawnej Wielkiej Polsce, Poznań 1835 str. 314), przydaje: iż ulubionem zatrudnieniem M. N. Paszkowskiego było malarstwo, w którem miał być bardzo biegłym; atoli zamilcza jakie i w jakim rodzaju były jego malarskie prace i czyli się gdzie dotąd dochowują.
Malarz ten użyty był r. 1587 do odnowienia Wizerunków królów polskich izbę pańską czyli radziecką na ratuszu krakowskim zdobiących. Wiadomość o tem przechowały regestra wydatków miasta Krakowa z tegoż roku:
„D. 30 May- Spct. Dom. Thoma Sławek mutuo dedi ex aerario publico (flor. 4, - quos dedit Pictori Paulo czum Thurn, a renovatione imaginum stubae Consularis, quas suis sumptibus renovatas esse voluit. Marc. 2 gros. 24." (Z notat uprzejmie przez p. Ambr. Grabowskiego udzielonych).
Ten sam zdaje się malarz Paweł malował r. 1587 pięć wizerunków królów z Jagiellońskiego rodu, za które zapłatę ze szkatuły królewskiej otrzymał. W aktach podskarbiowskich z r. 1587 wyrażone jest o tern: „Pictori Paulo ad rationem picturae Regum Jagiellonidorum N. 5, videlicet: Vladislai primi, Casimiri, Vladislai secundi, Joannis Alberti et Alexandri dat. in tellam fl. 7 gr. 15"
Zdaje się iż przemieszkiwał takoż w Warszawie, gdy akta radzieckie miasta Starej Warszawy z r. 1581 str. 61 przechowały pokwitowanie Pawła malarza krakowskiego przez Jana Kalińskiego, z pretensji za zranienie jakie chłopiec tego malarza Krzysztof z Mielca owemu Kalińskiemu był poczynił.
R. 1573 Paweł malarz mieszkał w Krakowie w Kwartale Grodzkim. (A. Grabowski w biblio. Warsz. z r. 1854 I, 414). Jest to pewno ów Paweł z Thurn, o którym mówiliśmy na swojem miejscu.
Roku 1424 przyjął prawo miejskie w Krakowie, okazawszy dowód pochodzenia swego z prawego łoża: Paul pictor de Kremsir habet jus et literam legitimi ortus sui. (Z akt radzieckich Krakowskich, A. Grabowski Skarbniczka str. 39).
Malarz żyjący na Litwie w połowie 18-go wieku. Jedyne jego dzieło dziś znane, a wyższe w sztuce uzdolnienie objawiające, jest obraz olejny małego rozmiaru malowany na blasze, przedstawiający Chrystusa Pana siedzącego w omdleniu u słupa po biczowaniu; miara cali 9-7. U spodu podpis: 1764 d. 9 Junii. Benedykt Pawłowski pinxit w Kodniu. A. Grabowski, któremu zawdzięcza się wykrycie tego obrazu i artysty Polaka, tak się o nim i jego dziele wyraża: „Zbawiciel w postawie siedzącej mocno ku ziemi pochylonej, wsparty jest o słup przy którym był męczony, ręka do tegoż przy krępowana. Cała postać oznacza zupełne omdlenie: głowę zwieszoną otacza świetna aureola, a cierpienie i łagodność rozlane są na boskiem obliczu Odkupiciela. Zgoła artysta malarz pięknie i umiejętnie rozwinął talent swój w tym małym utworze, a przecież z niego do znakomitszych dawnych mistrzów tworzącej się szkoły naszej policzonym być zasługuje. Wiadomość o nim i więcej prac jego, w Litwie poszukiwaćby potrzeba." (Skarbniczka str. 50).
Uczeń Pitschmanna, w którego rodzaju piękne portrety robił. W latach 1824 i 1825 przebywał w Wiedniu. Umarł nauczycielem rysunków przy gimnazyum w Równie.
Jego dobra kopia z Carlo Dolce Matki Bolesnej ze Zbawicielem w cierniowej koronie, jest w Krzemieńcu w zbiorze p Antoniego Kamieńskiego b. Kuratora gimnazyum rówieńskiego.
Przyszedł na świat we wsi Dederkały w okolicach Krzemieńca, a tu jak się rzekło uczył się pod Józefem Pitschmannem. Był adjunktem i następnie nauczycielem rysunku w szkole Łuckiej, w końcu w Gimnazyum Rowieńskim r. 1838. Na tej ostatniej posadzie umarł w Równie, z ciężkiej tęschnoty po śmierci zony z domu Szemiotównej, po której tez sam wkrótce zstąpił do grobu.
Malował wiele przedmiotów religijnych, w tych liczbie Pan Jezus w cierniowej koronie z rękami związanemi, w których trzcina. Robił takoż nie mało portretów olejnych. Z pomiędzy nich przytaczają się jako celniejsze:
1. Najjas. Cesarz i Król Alexander I.
2. Józef Xiążę Poniatowski, w burce na ramieniu spiętej, ręka sparta na rękojeści szabli.
3. Tadeusz Kościuszko, w ubiorze krakowskim.
Trzy powyższe obrazy, obstalowane były przez pana Pawła Jackowskiego Prof. i Bibliotekarza Liceum Krzemienieckiego, a cena tych prac miała być co do obrazu pierwszego rubli 400, dwóch zaś innych po rubli 300.
4. Józef Pitschmann malarz, w todze, hiszpańskim kapeluszu z piórem, a złotym medalem zawieszonym na szyi. Ten portret zaleca się wielkiem podobieństwem.
5. Jan Królikowski malarz, w mundurze. Jest u tegoż w Żytomierzu.
6. Józef Jakubowski nauczyciel rysunków.
7. Michał Sciborski Dr. Filozofii, Dyrektor Liceum Krzemienieckiego i szkół Wołyńskich; w mundurze.
8. Piotr Puchalski nauczyciel w Liceum Wołyńskiem; w mundurze. Jest u tegoż w Krzemieńcu.
9-10. Dwa portrety małżonków Piotrowskich Podkomorstwa, powtórzył sześć razy dla sześciu ich synów, u których na Wołyniu znajdują się.
11. Teodor Sobkiewicz, Deputat Krzemieniecki na sejm Czteroletni, Adwokat. W Żytomierzu u syna pana Józefa Sobkiewicza.
12. Dwie kopie portretu X. Janna Pawła Woronicza Bisk. Krako., a potem Prymasa Arcy-biskupa; znajdują się W zbiorze pana Ludw. Pawłowskiego w Małej-Moszczanicy w Pow. Dubieńskim.
13. Potret własny, w todze, z obnażoną szyją.
Wykonał nadto piękną kopię Darthuli Józefa Pitshmanna.
(Z notat udzielonych przez Prof. Adama Słowikowskiego z Żytomierza).
Uczeń w uniwersytecie wileńskim Fr. Smuglewicza. Mieszkał w Wilnie, i w początkach zawodu pracował najwięcej w rodzaju miniaturowym; olejne zaś roboty które wykonywał były takoż zdrobnionych rozmiarów, małe widoki, portreciki. Oddając się gorliwie i z zamiłowaniem mozolnym tego rodzaju pracom, nadwątlił zdrowie zwłaszcza zaś wzrok osłabił, co go skłoniło iz do olejnego malowania przeszedł i następnie wiele portretów malował. Był człowiekiem wesołym i dowcipnym, ztąd udawały mu się różne ulotne robotki i rysunki, i były poszukiwane. R. 1815 przeniósł się na wieś, na nauczyciela rysunku w domu prywatnym. R. 1817 tknięty paraliżem i przywieziony do Wilna, wkrótce życia dokonał.
(Wspomnienie W. Smokowskiego w Athenaeum z roku 1847 I, 159-160).
Rodem z Bolonii, uczył się; pod M. A. Franceschinini. Bawił długi czas w Polsce, gdzie miał wiele prac malarskich pozostawić, zwłaszcza kościelnych. Z podobnychże robót wsławił się takoż w mieście swem rodzinnem, w którem po powrocie z Polski osiadł. Umarł r. 1778 w 84 roku wieku swego.
(Lanzi, Histoire de la Peinture en Italie, traduite par Mme Armande Dieude 1824 IV, 416. - G. K Nagler XI, 47).
O tym malarzu Włoskim powiada J. R. Fuessli 1779 fol. str. 487, że w Polsce pracował około r. 1715; lecz ta data zdaje nam się być nieco za wczesną, gdy w r. 1778 dopiero umarł, licząc lat wieku 84.
W Lwowie w klasztorze XX. Bernardynów obok zakrystyi, jest jego obraz przedtem w niższej części wielkiego ołtarza będący i ztąd przeniesiony, przestawiający S. Jana z Dukli klęczącego przed pojawiającą się Boga Rodzicą. Wnosić wypada, że we Lwowie malarz zabawiał i tu obraz ten malował. Atoli co do jego wartości, przytoczymy znawcze o nim zdanie pana Felicyana Łobeskiego, z jego opisu obrazów po kościołach Lwowskich. (Dodatek do Gazety Lwów, z r. 1853 Nr. 12 str. 47): „Obraz ten szacowny więcej tylko dla swej treści, nie ma w sobie zresztą nic coby na imię Włoskiego malarza i ucznia tak znakomitego artysty zasługiwało.“ Z obrazu tego wydał litografię na arkusza M. Jabłoński we Lwowie z rysunku Aloizego Nigroni.
Franciszkan, malował po r. 1751 obrazy do kaplicy w tymże roku zbudowanej pod tytułem Przemienienia Pańskiego w Łagiewnikach, wsi przedtem woje. łęczyckiego. Obrazy te mają być dosyć piękne. (X. Jakób Piasecki, Kościół i klasztor XX. Franciszkanów w Łagiewnikach, w Pamiętniku Religijno-moralnym, Warszawa 1844 VII, 320).
Malarz z Kamieńca Podolskiego który około środka wieku 16go przebywał zdaje się w Krakowie i Warszawie. Wiadomość o nim dochowały akta m. starej Warszawy, Ks. 532 str. 66, jak nastąpuje: R. 1544 miał on sprawę z Wojciechem Kampinosem złotnikiem o zranienie, obelgi i inne krzywdy. Wojciech zaaresztował malarzowi rzeczy i dopominał się 21 złotych ówczesnych; lecz ponieważ sprawa toczyła się już o to w Krakowie, tam więc powtórnie odesłaną została.
Urodzony dnia 19 lutego 1767 r. w Krakowie z rodziców mieszczan tego miasta, otrzymał pierwsze początki rysunków od Dominika Estreichera. Zdolność młodzieńca zwróciła uwagę Hugona Kołłątaja, przez którego zachęcony udał się do Warszawy, i tam lat kilka pod Lampim i Fr. Smuglewiczem pracował. Wkrótce takie uczynił w malarstwie postępy, iż już w czasie czteroletniego sejmu z portretów wziętość sobie zjednał. Z tej to epoki są wizerunki jego na ratuszu warszawskim znajdujące się. Nieodstępny Franciszka Smuglewicza do śmierci jego towarzysz, gdy tenże na proffessora malarstwa do uniwersytetu wileńskiego powołanym został, za nim r. 1797 udał się do Wilna. W mieście tem lat kilka zamieszkał liczne podejmując roboty; ztąd zaś odbył kilka wyjazdów do Witebska, Mohilewa, Mińska, bawiąc i pracując po zamożnych domach tamtego kraju. R. 1800 wezwany wraz ze Smuglewiczem do Petersburga, gdzie w pałacu S. Michała pędzla jego znajdują się prace. R. 1807 po nastąpionej śmierci Smuglewicza, za namową brata rektora XX. Missyonarzy w Moskwie, udał się do tego miasta, i parę lat tamże przepędził. W tych to czasach Peszka nie samemi już tylko portretami trudnił się, lecz i wielkie kompozycje historyczne przedsiębrał. R. 1809 wrócił do Mińska, gdzie w domu przyjaciela p. Jerzego Kobylińskiego lat dwa przemieszkał; r. 1810 przeniósł się do Smiłowicz do p. Moniuszki, a w obu tych miejscach wiele obrazów wykonał i pozostawił. Był jakiś czas nadwornym malarzem księcia Dominika Radziwiłła w Nieświeżu, który oceniając zdolność artysty, hojnie podejmowane prace nagradzał. Po r. 1810 zdaje się iż wrócił do Wilna, otrzymawszy jeszcze r. 1809 od tamecznego uniwersytetu stopień magistra sztuk pięknych. Czyliby następnie udał się jeszcze do Moskwy, a wypadki wojenne r. 1812 zniewoliły go do opuszczenia tego miasta, czyli wprost z Wilna wyjechał do Krakowa; to pewna że r. 1813 po trzydziestoletniej nieobecności, wrócił do swego rodzinnego miasta. Tu r. 1815 został professorem malarstwa i rysunków w uniwersytecie Jagiellońskim, którą to posadę piastował do śmierci. Dnia 4 września 1831 r. zszedł z tego świata w 64 roku wieku, cholerą dotknięty.
Peszka obok zdolności malarskiej, posiada! umysł naukami wykształcony, i wielkie obczytanie w dziełach historycznych, zwłaszcza krajowych. Zamiłowanie (o rzeczy ojczystych było tez źródłem wielu prac które po sobie pozostawił, i które pamięci jego niepoślednią zaletę przechowują. Malował przedmioty historyczne, religijne, obrazy familijne i portrety; robił widoki z natury w Polsce i Rossyi akwarelą, liczne rysunki i szkice. W historycznych jego utworach wielka jest co do zalet malarskich różność; pod względem historycznym, te z nich co zdarzenia nowsze przedstawiają, wysoce cenić trzeba, tak dla podobieństw osób, jako ubiorów i wszelkich innych szczegółów.
Celniejsze obrazy Peszki:
1-4. Z pomysłów Fr. Smuglewicza, cztery wielkich rozmiarów obrazy z figurami wielkości blizko naturalnej: Postrzyżyny Mieczysława I. - Kruszenie bałwanów pogańskich z rozkazu Mieczysława I. - Bicie słupów granicznych przez Bolesława Chrobrego. - Wjazd do Kijowa Bolesława Chrobrego. Obrazy te malował artysta w Smiłowiczach w domu p. Moniuszki, a w obrazie pierwszym w obliczu młodego Mieczysława wyobraził twarz najmłodszego z synów p. Moniuszki, Aleksandra, znanego później z zamiłowania sztuk pięknych. Te cztery obrazy, zapłacone po czer. zło. 250, są własnością p. Osztorpa i zdobią okazałe jego mieszkanie w Duhorze.
5-8. Bolesław Krzywousty napadnięty od Pomorzan. - Śmierć Bolesława Krzywoustego. - Kącki podpalić chcący beczkę z prochem - Arystydes piszący wyrok wygnania na siebie samego, z pomysłu Fr. Smuglewicza. Te cztery obrazy takoż wykonane w Smiłowiczach, zapłacone po czer. zło. 100, są równie własnością p. Osztorpa w Duhorze.
9. Zdjęcie z krzyża, kopia. W kaplicy pałacowej w Duhorze.
10. Chrystus Pan przed Piłatem. U pana Konstantego Nowomiejskiego w Wilnie.
11-18. Floryan Szary Lelita, protoplasta rodu Zamojskich, ranny w bitwie za Bolesława Krzywoustego. Obraz małego rozmiaru. - Unia Litwy z Polską na zjeździć lubelskim. W małym rozmiarze. - Obrona Warszawy przeciw Szwedom za Jana Kazimierza: królowa własne konie zakładać każe do armat. W małym rozmiarze. - Przysięga rodziny Puławskich; większy, pięknie wykonany. - Aleksander Pociej Oboźny lit. składa na sejmie czteroletnim przywilej na starostwo, na cel powiększenia siły zbrojnej. Rozmiaru małego. - T. Kościuszko na rynku krakowskim r. 1794. - Wejście z wojskiem X. Józefa Poniatowskiego do Krakowa w r. 1809. - Parys i Helena; małego rozmiaru. - Powyższe obrazy, Nra 11-18 są własnością sędziego Aleksandra Guli w Warszawie.
19. Zdrada Zbigniewa.
20. Przyjęcie królowej Jadwigi przez posłów na granicy węgierskiej.
21. Władysław Jagiełło i posłowie Krzyżaccy przynoszący mu z najgrawaniem miecze. Obraz wielki.
22. Herkules prowadzi rycerzy; allegorya. Nra 21, 22 u prof. rysunków Bizańskiego w Krakowie.
23. Stefan Czarniecki oblężony w Krakowie przez Szwedów; u p. Louis kupca w Krakowie.
24. Małgorzata Zębocińska.
25. Zwycięztwo Sobieskiego pod Wiedniem; obraz Wielkiego rozmiaru, malowany dla p. Obuchowicza na Litwie.
26. Obraz allegoryczny: Napoleon pędzi na koniu, Nadzieja cucąc na wpół umarłą niewiastę, chce go wstrzymać i wskazuje na nią; lecz on mija obie.
27. Napoleon daje krzyż legii, honorowej Wilczkowi. U p. Wendy w Koszycach, który posiada inne takoż roboty Peszki, między niem i portret familijny.
28. Matka Boska Bolesna i S. Dominik, w kościele XX. Dominikanów w Krakowie w kaplicy S. Czesława fundacyi M. Filipowskiego.
29. Oddanie ustawy wolnemu miastu Krakowa przez Kommissarzy pełnomocnych trzech opiekuńczych Rządów d. 11 Września 1818 r. osoby portretowane. W szkole technicznej krakowskiej, obraz przeniesiony tu z sali posiedzeń Senatu.
30. Świątynia wśród Pól Elizejskich, obraz allegoryczny (Gazeta Krakowska z roku 1819 Dodatek do Nr. 33 str. 399).
31-31. Zaślubiny Mieczysława I z Dąbrówką, kompozycya z wielu figur, miara cali 66-46½. - Zbigniew poznany między jeńcami przez brata Bolesława Krzywoustego. Scena nocna przy świetle księżyca i pochodni; miara cali 60-45. - Kazimierz W. zawiera ugodę z Krzyżakami; miara cali 31-24. - Władysław Jagiełło przyjmuje hołd od Wołochów, miara cali 27-21. - Te cztery obrazy są w zbiorze p. Hoppen w Radomiu.
Portrety:
Na ratuszu warszawskim znajdują się:
1-11. Adam książę Czartoryski generał ziem podolskich ♰ 19 marca 1823 r. - Ignacy Wyssogota Zakrzewski, prezydent miasta ♰ w Żelechowie 27 lutego 1802 r. - Ignacy Potocki marszałek W. lit., marszałek rady nieustającej ♰ w Wiedniu 30 sierpnia 1809 r. - Kazimierz Nestor książę Sapieha generał artylleryi, marszałek sejmu konfederacyi litewskiej. - Stanisław Małachowski marszałek sejmu wielkiego konfederacji koronnej. - X. Hugo Kołłątaj podkanclerzy kor.- Antoni Małachowski wojewoda mazowiecki. - Hiacynt hr. Małachowski kanclerz W. kor ♰ w Bodzechowie d. 21 marca 1821 r. licząc lat 84 wieku. - Kublicki poseł inflantski rotmistrz kawaleryi naro: - Walenty Sobolewski starosta warszawski. - Maciej Sobolewski kasztelan warszawski.
12. lgnacy Wyssogota Zakrzewski, prezydent miasta Warszawy. Miara cali 17-12; u piszącego.
13. Małachowski generał wojsk Rzpltej; u p. Tomasza Zielińskiego.
14. Aleksandra z książąt Lubomirskich hr. Potocka, małżonka prezesa senatu ministra oświecenia ♰ w Wiedniu dnia 19 marca 1831 r. licząc lat 78, pochowana w Willanowie; miara cali 12-9, jest u p. Jahołkowskiego w Warszawie.
15-18. Wizerunki rodziny króla Stanisława Augusta, własność p. Mikołaja Malinowskiego w Wilnie. Tamże znajdują się: portret własny Peszki. - Dziecina bawiąca się z pieskiem, córeczka malarza, dzieło do najlepszych artysty liczone. - Książę Dominik Radziwiłł w 19-ym roku wieku.
19. Hieronim hr. Strzemień Strojnowski biskup wileński, rektor uniwersytetu wileńskiego, f dnia 5 sierpnia 1815 r. w Wilnie w 63 roku wieku. W obserwatoryum
astronomicznem wileńskiem (Jan Gw. Rudomina, Żywot hr. Strojnowskiego, Wilno 1839 str. 31).
20-24. Bawiąc w Mińsku malował wiele portretów, kitka robót jego posiada tamże p. Jerzy Kobyliński, mianowicie: Portret pani Mostowskiej w allegorycznej postaci. - Kilka głów starców z natury. - Portret własny malarza. - Kopia S. Józefa z Dzieciątkiem Jezus na ręku, z obrazu Czechowicza w katedrze mińskiej. - Narodzenie Jezusa Chrystusa z Correggia.
25. W Smiłowicach robił portrety licznej rodziny właściciela p. Moniuszki.
26. W Duchorze są jego portrety pp. Ostorpów.
27. Hetman W. lit. Szymon Korwin Kossakowski kaszt. witebski ♰ w Wilnie d. 25 kwietnia 1794 r.; w zbiorze hr. Konstantego Tyszkiewicza w Łohojsku, inny u pana J. K. Wilczyńskiego w Wilnie.
28. Józef Kazimierz Kossakowski biskup inflantski, brat hetmana, ♰ w Warszawie d. 9 maja 1794 r. U p. Wilczyńskiego w Wilnie.
29. Franciszek Smuglewicz malarz; w całej postaci, małego rozmiaru. U piszącego.
30-32. W pałacu biskupim krakowskim są jego trzy wizerunki wielkości naturalnej: cesarza Aleksandra I, cesarza Franciszka II i króla Fryderyka Wilhelma III.
33. Obraz familijny Dr. Markowskiego Józefa professora chemii i mineralogii w uniwersytecie Jagiellońskim, ♰ w Krakowie dnia 31 maja 1829 r. Jest w szkole technicznej krakowskiej.
Zwiedzająca w r. 1827 Kraków pani Klementyna z Tańskich Hofmannowa, oglądała pracownię Peszki, i pomysły jego historyczne do obrazów w 50 rysunkach troskliwie w swoich Rozrywkach dla dzieci (1827 VIII, 566-585) opisała. Peszka pozostawił sześćdziesiąt kilka z dziejów Polskich pomysłów wykończonych tuszem, i zbiór ubiorów i uzbrojeń dawnych Słowian i Polaków, zebranych ze starożytnych pomników lub z opisów dawnych pisarzy. Dwa te zbiory nabyte przez znanego sztuk pięknych miłośnika p. Gwalberta Pawlikowskiego, znajdują się u niego w Medyce; upowszechnienie zaś onych sztychem, byłoby zapewne pięknym dla sztuki i pamiątek przeszłości nabytkiem.
Wizerunek Peszki zdjęty z obrazu familijnego przez niego zrobionego, rycony został przy żywocie w Przyjacielu Ludu. Mylnie przez niektórych pisany jest. Peszko.
(Życie J. Peszki, skreślił W. K. w Przyjacielu Ludu z r. 1839, rok VI, Nr. 5. - Za nim M. Sobieszczański w Dzienniku Krajowym Warsz. z r. 1843, Nr. 127).
Do prac jego malarskich przybywa:
1. S. Teressa klęcząca w zachwyceniu; piękny obraz w wielkim ołtarzu kościoła Karmelitanek bosych na Wesołej w Krakowie.
2. Leszek Biały i Goworek, w Krakowie u pana Cypcera księgarza.
3. Portret wielkiego rozmiaru Pani Borch z dziećmi w ogrodzie, u Rzeczyw. Radzcy Stanu Jana Karnickiego w Warszawie.
Sposobił się do malarstwa w Rzymie, a następnie około r. 1730 był nadwornym malarzem królewicza Konstantego Sobieskiego w Żółkwi. Tamże u wnuka tegoż artysty pana Alex. Starzewskiego komornika granicznego, widzieć można jego roboty, a mianowicie obraz olejny niewielkiego rozmiaru Judyth. We Lwowie znajdować się mają po kościołach obrazy B. Petranowicza, z treści Pisma Ś.
Uczeń Bacciarellego, posiadał szczególniejszy talent do rysunku. Robił piękne kopie czarną kredą wizerunków królów Polskich Bacciarellego, w sali marmurowej na zamku warszawskim znajdujących się.
W galleryi króla Stanisława Augusta były jego roboty:
Dwa obrazy owalne kwiatów, podług Van huyssum. Miara cali 50 -35, cena w spisie czerw. zło. 20.
Portret Chmielnickiego. Miara cali 29-23½; cena czer. zło. 3.
Starzec z natury. Cali 30-24; cena czer. zło. 2.
Staruszka z natury. Cali 30-24; cena czer. zło. 2.
Krakowianin, pierwsze początki rysunku otrzymał od Jana Kopia malarza krakowskiego, następnie udał się do Wiednia na dalsze doskonalenie się w akademii sztuk pięknych, w której znalazł przewodnika w Fr. Stef. Fuggerze. Robił miniatury z wielkiem wypracowaniem i portrety olejne. Bawił lat kilka w Warszawie, jeszcze roku 1812, i dawał w mieście godziny prywatne rysunku i malowania. Umarł w niedostatku w Krakowie r. 1814.
Jego portret Gabryeli z Gutakowskich hr. Zabiełłowej, jest w Warszawie u rodziny.
Mylnie piszą go niektórzy Fajfer.
Rodem ze Lwowa, tamże zamieszkały, uczył się malarstwa pod Łukaszem Dolińskim, a usposobił się znamienicie. Malował portrety i popiersia świętych w małym rozmiarze. Roboty takowe jego natrafiać się dają we Lwowie. Zmarł w tem mieście r. 1812 w młodym wieku, wraz z żoną swoją, z przypadku zagorzenia przez zawczesne zatkanie pieca. Żałowany był powszechnie.
Malarz warszawski. On wyzłocił całkowicie wielki ołtarz kościoła Święto Krzyskiego snycerskiej roboty, i otrzymał za to zło. 10,500. (X. Symonowicza opis tego kościoła w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z roku 1825 Nr. 3). Z resztą nic się o tym malarzu nie wie, być może iż był tylko malarzem pokojowym.
Malarz Krakowski, wspomniany w aktach radzieckich tego miasta w roku 1553: Stanislaus Pyeczuncka pictor. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 175).
Malarz lwowski, Rusin obrządku grecko-unickiego, w początkach wieku 17-go pracujący. Po wystawieniu tamecznej cerkwi Stauropigiańskiej zwanej Wołoską, malował do niej obrazy, jak to za aktami miejskiemi opowiada pod rokiem 1630-1631 Dyonizy Zubrzycki, Kronika miasta Lwowa 1844 str. 272.
Warszawianin, uczeń Fr. Smuglewicza, malował portrety bardzo podobne, lubo pod względem sztuki bardzo mierne. Jeździł po kraju i po wsiach malował portrety, w czem znajdował utrzymanie.
Zdaje się polak, przebywał w Berlinie, gdzie malował portrety. W drugiej połowie 18-go wieku znajdował się w Królewcu, i malował pastellami. (Wzmianka u Joh. Geo. Meusel, Teutsches Künstlerlexikon, Lemgo 1778. sir. 104. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 757. - Wspomina takoż o nim pod r. 1778 jako w Królewcu bawiącym, J. Bernoulli Reisen... Leipzig 1779 III, 73).
Malarz i sztycharz z Lugdunu rodem, pierwsze nauki tamże otrzymał, a w Paryżu w sztuce się udoskonalił, w Anglii zaś wielką uzyskał wziętość. Robił krajobrazy, widoki wodne, obrazy rodzajowe i kwiaty, olejno i pastellami. Podług A. hr. Raczyńskiego Dictionnaire historicoartistique du Portugal.... Paris 1847, 8° str. 232, Pillement kilkakrotnie udawał się do Portugalii, gdzie robót olejnych i pastelowych wiele pozostawił; ostatni zaś raz przybył do tego kraju r. 1780, Lata ostatnie życia strawił we Francyi, a najwięcej w mieście rodzinnem Lugdunie, gdzie tez umarł r. 1808 licząc lat 80 (Fuessly, Siret), a podług innych żył jeszcze w r. 1809 w 90 roku wieku swego. Prace jego odznaczają się bardzo żywą wyobraźnią; lubił on połyskujące kolory, i ostre odbicia światła i cieniów, tak ze jego roboty często wyglądają jakby na scenie oświecone dekoracye. Obrazy te wówczas podobały się wielu w Anglii, a tak mówi Nagler wychodził na tem lepiej Pillement, aniżeli na tytule Królewsko Polskiego nadwornego malarza. Jakoż istotnie tytuł ten posiadał, bawiąc jakiś czas w Polsce u dworu króla Stanisława Augusta, dla którego mnogie roboty podejmował.
W galleryi królewskiej było jego dosyć robót, jako to:
1. krajobraz, miary cali 29-35; ceniony w spisie czer. zło. 35.
2. Inny krajobraz, miary cali 29-35; cena cz. zło. 25.
3. Krajobraz z wodospadem z lewej strony. Cali 24½-33; cena cz. zło. 20.
4. Krajobraz z wodospadem z prawej strony. Cali 24½-33; cena cz. zło: 20.
5-6. Dwa krajobrazy wodne. Miara po cali 16½-24; cena po czer. zło. 24.
7-8. Dwa duże obrazy do gabinetu królewskiego. Każdy cali 168-123.
9. Widok nadmorski z figurami (owal). Cali 33-53: cz. zło. 24.
10. Widok nadrzeczny z figurami (owal). Cali 33-53; cz. zło. 24.
11. Krajobraz z figurami u brzegu strumienia (owal). Cali 33-53; cz. zło. 24.
12. Obraz tamtemu odpowiedni (owal). Cali 33-53; czer. zło. 24.
13. Skały z wodospadem i zwierzęta (owal). Cali 41-29; cz. zł. 20.
14. Obraz odpowiedni (owal). Cali 41-29; cz. zło. 20.
15. Góra z przepaścią, figury i zwierzęta. Cali 43-62; cz. zło. 30.
16-17. Dwa krajobrazy gwaszami na papierze niebieskim. Cali 23½ -25½; cena cz. zło. 16.
Nadto odmalował szczególnie pięknie olejno gabinet chiński na zamku, w różne ozdoby, zwierzęta, drzewa i kwiaty; za którą to robotę otrzymał od króla St. Augusta ośmnaście tysięcy złotych. W późniejszych czasach malowanie to zniszczone zostało. Wreszcie w zbiorach królewskich były takoż jego rysunki krajobrazów.
Niektóre jego roboty natrafiają się i po innych tutejszo-krajowych zbiorach, zapewne w Polsce malowane.
W galleryi Królikarni dwa krajobrazy, oba po cali 27-38 (Nra 332 i 333, lecz malarz mylnie pisany Pillmann).
W galleryi Willanowskiej podobnie są dwa krajobrazy Nr. 168 i 173. W spisie także mylnie napisany Pillemann.
Cztery krajobrazy malowane gwaszami, miary cali 23-30, były w galleryi Ign. hr. Krasickiego arcyb. gnieźnieńskiego (Spis onej drukowany 1805 r.) W tymże zbiorze dwa krajobrazy górzyste, oba miary cali 53-46½. Nadto w tymże zbiorze trzy krajobrazy rysowane na papierze błękitnym, miary cali 28½- 33.
Dwa krajobrazy posiadał w Warszawie hr. Henryk Zabiełło.
Krajobraz morski, u p. Józefowicza w Warszawie.
W pałacu Wielickim księcia Sapiehy krajczego lit. jak to opiewa inwentarz pozostałości po nim r. 1792 sporządzony, znajdowały się dwa krajobrazy, w pokoju pierwszym mieszkania księcia: Okolica skalista, kobieta stojąca nad wodą w płaszczyku czerwonym, trzyma dziecię z tyłu. - Mgła, dwie osóbki męzkie.
Obrazy jego licznie sztychowane były, tak w Anglii jak we Francyi; sam także cokolwiek sztychował. Nazwisko jego rozmaicie bywa przekręcane, piszą go takoż Pilmant i Pillman.
(O nim: wzmianka Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 N. 41, str. 108. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 505. - G. K. Nagler XI, 308. - A. Siret, Dict. hist. des Peintres 1848 str. 271).
Syn znamienitego rzeźbiarza nadwornego króla Stanisława Augusta, z pomiędzy robót którego odznacza się posąg kolossalny króla Jana III na moście Łazienkowskim. Fr. Pink za wstawieniem się M. Bacciarellego wysiany kosztem króla Stan. Augusta do Rzymu i pensyą opatrzony, wykształci! się na biegłego malarza krajobrazów. Smak miał wyborny, styl wielki; przy dalszej pracy byłby zapewne wysoce postąpił, gdyby go zawcześnie, bo w kwiecie wieku śmierć nie zaskoczyła. Z jego robót przytoczyć można:
1. Polowanie na sarny w lesie. Miara cali 47-39; w galleryi Królikarni Nr. 534.
2-3. Dwa krajobrazy w galleryi Willanowskiej Nra 107 i 172.
Miał on brata, takoż zdolnego malarza al-fresco widoków.
(Wzmianka o nim w Rozmaitościach do Gazety Kon . Warsz. z r. 1819 N. 33. - Inna Fr. Bacciarellego tamże Nr. 40 str. 104. - Niemniej w Ruskim Inwalidzie z roku 1819 Nr. 247).
R. 1550 przyjął prawo miejskie w Krakowie: Alexius Pyorowski pictor. (Z księgi, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 43).
Malarz warszawski z pierwszej połowy 15-go wieku, kilkakrotnie W aktach miejskich warszawskich wspominany. Tak r. 1428 Stachna z mężem swym Wojciechem zeznają, iż są winni Piotrowi malarzowi 11 kop monety zwyczajnej. R. 1439 Piotr malarz bierze od Josmana żyda dom w zastaw, albowiem tenże żyd winien był malarzowi dziesięć kop za skórki bobrowe, pro pellibus castorinis. W r. 1453 Piotr malarz z żoną Dorotą zobowiązali się dostarczać pewną ilość drzewa do szpitala Ś. Ducha za bramą. Akta m. Starej Warszawy, ks. 525 str. 13; 106, 127; 365. R. 1459 Piotr malarz z siostrzeńcem swym Serafinem potwierdza dział majątkowy, w skutku którego na siostrzeńca 280 kóp ówczesnej monety przypadło. Też akta ks. 526, pod datą feria sexta post festum Sti Ambrosii. Lubo powyższe spominki są z różnych dat, zdaje się przecie ze jednejże osoby, imieniem Piotr, dotyczą się wszystkie.
Malarz warszawski z początku 16-go wieku, zwany Niemcem, Ahnanus. R. 1506 pod datą feria sexta post Dominicam Judica, akta m. Sta. Warszawy ks. 528 przechowują trzy protestacye przeciwko Piotrowi malarzowi niemcowi z Warszawy, Petrus pictor almanus de warschovia, a to o summy jakie był winien: Elżbieta Długoszowa o trzy kopy, Jan haftarz o dwie i pół kopy, Jan Mnich złotnik bez wyrażenia ilości. W tejże jeszcze księdze akt m. Starej Warszawy roku 1507 feria sexta post festum Sti Marci, wspomniany jest Piotr malarz, jako ławnik przysięgły scabinus juratus, delegowany do domu chorego mieszczanina dla przyjęcia od niego urzędowego zeznania.
Roku 1433 przyjął prawo miejskie w Krakowie, złożywszy dowód pochodzenia z prawego łoża: Petrus pictor de Topnicze habet jus et literam. (Za aktami radzieckiemi, A. Grabowski Skarbniczka str. 39).
Też akta wzmiankują pod r. 1445 malarza Piotra, jako nie stanął do sprawy na pozew Kolera pro demerito salario. (Tamże str. 40). Zdaje się, że to był Piotr z Topnicy.
Malarz Krakowski, o którym wzmiankują akta radzieckie tego miasta pod r. 1470. Pelir maler.
Roku 1477 okazuje się on tamże, jako właściciel domu w ulicy Grodzkiej.
Roku 1486 w tychże aktach wzmiankowany jest Stanislaus flilius Petri pictoris, hic oriundus.
(A. Grabowski, Skarbniczka str. 40-41).
W aktach Biskupów Krakowskich z r. 1479 (str. 147 f. r.) wspomniony jest Piotr malarz; zapewe ten sam.
Ten Piotr malarz Krakowski nie zdaje się być jedną osobą z poprzednim Piotrem z Topnicy, lecz już późniejszym.
Malarz w Lwowie osiadły, szlacheckiego urodzenia, żyjący w połowie wieku 18 go. Jedyną o nim wiadomość nabywamy wyłącznie z wyroku Trybunału Lubelskiego, który przeciwko decyzji Magistratu Lwowskiego, upoważnia Piotrowskiego, jako z pochodzenia swego szlacheckiego przed sądem wywiedzionego, do nabywania w mieście tem nieruchomości czyli kamienic. Wyrok rzeczony jest brzmienia następującego:
In causa nobilis Piotrowski ad Magistralom Leopoliensem. Quoniam circa decretum Civitatense 1765 nobilis Piotrowski picturae artifiiium Leopoli perflciens, acąuirenda bona in civitate Leopoliensi praetendens, testimonio tamen ex quibusnam sit oris statum sui non remonstrans, eodem decreto ut aut de statu sui doceat, aut super suscipiendo jure civitatis se declaret est injunctum; nobilis vero Piotrowski authenticis documentis suo in Judicio repositis, antiquatam ex antecessoribus sui nobilitatem deducit. Idcirco eundem Magistratum uti statum nobilitarem nobilis Piotrowski non quaestionantem, non nisi ex ratione testimonii ex quibus ipse nobilis Piotrowski oris Leopolim advenerat Magistratui non remonstrati, et perficientis pictorse artificium, remonstrare injungenti, non temere egisse adinvenit, et a praetensa per Generosum Piotrowski paenalitate eundem Magistratum liberum facit. Eumdem vero nobilem Piotrowski juxta leges Regni domos et lapideas nobilihus possidere permittentes, salvo jure civitatensi, possidendas et capescendas declarat. Actus vero quosvis statui nobilitari nobilis Piotrowski nocivos, Judicium cassat et per cives eliminandos declarat.
Leo Wereszczyński pro tunc Mareshalcus.
Malarz z pierwszej połowy 17-go wieku, polak mieszczanin bydgoski, może jak mniema A. Grabowski (Ojczyste Spominki 1845 I, 251) rodem był z Krakowa. Wyczytuje zaś w rękopiśmie X. Miske, Sinoptica relatio Conventuum.... Klasztor OO. Franciszkanów Chełmiński opisującym, taką o tym malarzu wiadomość: „Ołtarz wielki kamienny.... w którym daje się widzieć obraz Chrystusa P. z IV. Panną, udzielającą S. Franciszkowi odpust zupełny w kościele Portiunculi, kunsztownie malowany przez Jana Pipona mieszczanina bydgoskiego w r. 1630.”
Przywiedliśmy malarza i mieszczanina Bydgoskiego Jana Pipona, który r. 1630 malował do kościoła XX. Franciszkanów Chełmińskich obraz ołtarzowy. Współczesnym onemu, a zapewne blizkim krewnym, był Stanisław Pipan malarz i mieszczanin Bydgoski, tak w aktach ławniczych tego miasta wspomniany.
W księdze akt rzeczonych z r. 1623 str. 42: "Stanislaus pictor contra Joannem Kaczmarek protestatur. Actum Bidgostiae feria quarta ante Dominicam. Do urzędu i ksiąg ławniczych niniejszych miasta Bydgoszczy przyszedłszy oblicznie sławny Stanisław Pipan malarz, zdrowy na ciele i umyśle zeznał ...“ Idzie tu o cerograf na złotych 300.
W tejże księdze na str. 61: Stanislaus pictor Joanni Lippe obligat et inscribit. Tenże Stanislaus Pipan pictor civis Bidgostiensis przyznaje być winnym summam quinquaginta florenos bonesto Johanni Lippe in officina monetaria Bidgos. probatori.
Gdy nazwa malarza w aktach urzędowych musi być wiernie zapisana, ztąd wnosić wypada, że ta rodzina pisała się Pipan a nie Pipon.
Znamienity artysta, którego zwłaszcza portrety zasługiwały na pochwałę. Wydawca Herbarza Niesieckiego wywodzi go z przodków rodu szlachetnego herbu Krzyż srebrny; twierdzi ze jego dziad Ferdynand z Sobolewskiej był chorążym, zaś ojciec Jakób rotmistrzem wojsk rzeczypospolitej. Urodził się w Tryeście roku 1758, odebrał nauki w Wiedniu, a w akademii tamecznej ukształcił się w sztuce malarskiej pod przewodnictwem Fügera, Brandta i Lampiego. R. 1787, na konkursie publicznym z malarstwa historycznego otrzymał w nagrodę medal złoty, oraz patent na rzeczywistego tejże akademii członka. R. 1788 przybył na Wołyń do Korca, wezwany przez księcia Czartoryskiego stolnika. Ztamtąd wkrótce udał się do Warszawy, gdzie mieszkając do r. 1794 zajmował się wyłącznie malowaniem portretów. Za wykonany wizerunek króla Stanisława Augusta, obdarzony przez tego monarchę pierścieniem dyamentowym z cyfrą królewską. Z Warszawy wyjechał do Lwowa, i tam również malując portrety lat dwanaście przemieszkał. R. 1806 Tadeusz Czacki wezwał go na professora rysunków do gimnazyum Krzemienieckiego, a na tej posadzie pozostał do schyłku życia, poświęcając się z gorliwością przez ciąg lat 25 pożytkowi uczącej się pod nim młodzieży. Pitschman był założycielem w Krzemieńcu porządnej i systematycznej szkoły rysowania, a uczniom wyższe zdolności objawiającym udzielał z własnej chęci w pracowni swej początków malarstwa. Kilku z nich wyszło następnie na zdolnych artystów, postępy zaś, ochota i wdzięczność tak uspasabianych uczniów były dla mistrza najmilszą i jedyną nagrodą. R. 1812 otrzymał medal brązowy szlachcie samej w cesarstwie udzielany; następnie uzyskał znak nieskazitelnej 25-letniej służby, niemniej stopień radzcy honorowego. Zakończył życie w Krzemieńcu jako professor emeryt, d. 1 września r. 1834, mając lat 76. Wszedł był w śluby małżeńskie z Agnieszką de Baudouin.
Twory pędzla jego mają wielkie zalety, odznacza je klassyczne wypracowanie, koloryt bardzo przyjemny, a szczególnie w odzieniach czyli draperyach łudzący. Portretów około 500 wykonał olejno, które po wielu obywatelskich domach natrafiać można w Królestwie, Gallicyi, na Wołyniu i Ukrainie. Piszący posiada ich 7.
Z jego portretów Nestora Kazimierza księcia Sapiehy generała artylleryi W, księstwa lit. tudzież Sapiehy marszałka konfederacyi lit., sztychował Fryderyk John w Warszawie. Bo celniejszych jego portretów należą:
Cesarza Franciszka II i cesarzowej; oba w całej postaci i wielkości naturalnej, malowane dla arcybiskupa lwowskiego Kickiego.
Tadeusza Czackiego, w todze rzymskiej, wielkości naturalnej, ♰ w Dubnie dnia 8 lutego 1813 r. Jest u p. Michała Czackiego.
Adama Starzyńskiego wielki portret rodzinny.
Pauliny z Żukowskich baronowej Czechowiczowej ♰ 13 lutego 1837 r. w Warszawie licząc lat 47; słynnej w czasie piękności.
Józefa i Feliksa hr. Tarnowskich w młodzieńczym wieku. Są oba w Krasnobrodzie u lir. Feliksa Tarnowskiego, a należą do lepszych dzieł artysty. Tamże jest jego piękny portret Franciszki z Stawskich Horochowej. Inny tejże pani portret w całej postaci naturalnej wielkości jest w Posadowie w hrubieszowskiem przedtem jej majętności; lecz ten wizerunek nie wyrównywa innym malarza pracom.
Juliana Ursyna Niemcewicza.
X. Aloizego Osińskiego, infułata ołyckiego, nominata łuckiego (brata rodzonego Ludwika), ♰ w Ołyce w lecie 1842 r.
Dwa ostatnie wizerunki są w Krzemieńcu w zbiorze p. Antoniego Kamieńskiego b. Kuratora honoro. gimnazjum rówieńskiego.
Portret własny malarza, w kapeluszu na głowie; tudzież inny jego żony. Pierwszy wykonany w sile wieku i uzdolnienia, do najpiękniejszych jego prac należy.
Inny portret własny malarza przed samą śmiercią wykonany, ostatnie jego dzieło. Jest u syna Narcyza w Kupieczowie powiecie włodzimirskim.
Doświadczał się iw wyższych kompozycjach, między temi celniejsze:
Adam i Ewa w raju, obraz małego rozmiaru starannego wykończenia. Własność syna Aleksandra.
S. Konstanty i Helena.
Scena z pieśni Ossyana.
Matka Boska ze śpiącym Jezusem; małego rozmiaru.
Grający w karty, figur kilkanaście małego rozmiaru.
S. Tekla.
Niemniej robił krajobrazy. Jeden z nich wzmiankowany w Dzienniku wileńskim z r. 1820 II, 367.
(Herbarz Polski wydany przez J. N. Bobrowicza, Lipsk 1845 X, 347 w Dodatku. - G. K. Nagler XI, 395).
Ten zdolny, pracowity i wielce w kraju naszym zasłużony malarz, miał chwalebny zwyczaj utrzymywania spisu wszystkich prac przez siebie podejmowanych. Wykaz takowy, udzielony nam życzliwie przez Prof. Adama Słowikowskiego, przenosimy tu w całości.
W Korcu.
1. Obraz do Łucka; w czasie pożaru u XX. Trynitarzów podobno się spalił.
2-3. Walewski Wojewoda.
W Warszawie i Poznaniu od r. 1789 do 1794. (Z Warszawy udawał się artysta czasowo do Poznania celem malowania portretów).
4-7. Król Stanisław August. (Okazuje się, że czterokrotnie go malował).
8. Potocka Krajczyna.
9. Pani Duchéne.
10-11. Pani Schmith.
12-15. Przyłuskich rodzina (cztery wizerunki osób tego domu).
16. Czerski.
17-18. Sieniawski.
19. Chołoniewski Miecznik.
20-23. Borzęckich (portretów 4).
24-32. Grocholskich (portretów 9).
33 - 34. Potocka Podczaszyna.
35-36. Chołoniewski Starosta.
37. X. Poniatowski.
38. Xięiniczka Czartoryska Stolnikowna Kor.
39-40. X. Adam Czartoryski.
41-43. Grocholski Wojewoda (trzy rodzinne portrety).
44. Pani Liżeńska.
45. Pani Sawicka.
46. J. Baudouin de Courtenay, teść malarza.
47. Agnieszka Baudouin, żona malarza.
48. Anna Baudouin.
49-53. Chłapowskiemu Staroście (portretów 5).
54-58. Czarneckiemu Krojczemu (portretów 5).
59. Poniński Starosta.
W Lwowie od r. 1794 do 1806.
60. X. Sapieha.
61-64. Kossakowska Kaszt. Kamińska (4 portrety rodziny).
65. Ogiński General.
66-68. Dzieduszycki Waleryan.
69. Xiążę Poniński.
70. Worcel.
71. Miączyński.
72. Sierakowski.
73-75. Trembińska Ludwika z Rostworowskich, Podsędkowa Lubelska. (Jedna z nich u piszącego).
76. Dzierzbicki.
77-78. Potocka Podkomorzyna.
79. Morski Tadeusz. 80. Ustrzycka.
81-82. Tarnowska Rafalowa.
83. Kszucki.
84-85. Debolina.
86-87. Hoffman Generał.
88-90. Potocki Wojewoda.
91. Komorowski Józef.
92-94. Czackiej Podczaszynie.
95. Nessel.
96. Zabirzewska.
97. Brzostowska Kasztelanowa.
98-99. Komorowski Pułkownik.
100. Hr. Mniszkowa.
101. Lewicki.
102. Morska Kasztelanowa.
103. Dulska.
104. Gallenberg.
105-107. Potocka.
108-109. Rozwadowski.
110. Tomaszewski.
111-112. Konarski.
113. Tomkiewicz.
114. Mostowska.
115. Bogusławski (zapewne Wojciech sławny artysta dramatyczny).
116-117. Jabłonowski.
118. Spławski.
119-120. Worcel i jego żona.
121-122. Damięcka.
123. Xiążę Lubomirski.
124. Dzierzkowski.
125-126. Wyleżyński.
127. Krukowiecki (zapewne późniejszy Generał, bo pochodził z dawnej Rusi Czerwonej).
128. Pietruska.
129. Tarnowska Antoniowa.
130. Zielińska.
131. Dr. Mirowa.
132. Dulska Tomaszowa.
133-134. Skrzyński.
135-136. Xiążę Wirtemberg.
137. Janiszewski.
138. Zabirzewski.
139-141. Krasickich.
142-144. Łączyńska.
145. Hr. Mirona (drugi raz).
146-149. Horochowa Franciszka z Stawskich. (Portrety 4).
150. Różniecki.
151. Miączyńska z Pawszów.
152-154. Lanckorońskich.
155. Gołaszewska.
156. Korton.
157-160. Mir Wojewoda.
161. Grocholski Wojewoda.
162-166. Hr. Mniszech (5 portretów).
167-170. Rastawieckich. (Są u piszącego).
171. Dulska Madejowa.
172-177. Scipion. (6 sztuk).
178. Strzembosz.
179. Karwicki.
180-181 Debolina.
182. Łoś Wojewoda.
183. Oskierczyna.
184. Miechowita.
185-186. Kamińska Kasztelanowa.
187-190. Hrabiów Tarnowskich, (4 portrety).
191. Szydłowska.
192. Potocki Marszałek.
193-194. Strutyński Starosta.
195. Kicki Arcy-biskup Lwowski.
196. Cetner.
197. Worcel.
198. Daszkiewiczowa Marya z Rastawieckich, (powtórnego ślubu Cieszkowska, portret z córeczką, jest u piszącego).
199. Giżycka.
200-201. Witosławski.
202. Dzieduszycka.
203. Xiężna Lubomirska Woj. Kijo.
204. Małachowska.
205-208. Miączyńskich, (4 wizerunki).
209. Krosnowski.
210-211. Prekowa.
212. Chołoniewski Starosta.
213-214. Tarnowski Antoni.
215-216. Pietruski Szambelan.
217-218. Nochojowski.
219. Zaleski.
220-221. Potocki Adam, (Pułkownik za Xwa War).
222-223. Cesarz Franciszek II i Cesarzowa.
Wielkie.
224-225. Matkowska.
226. Boemowa.
227. Poletyło Kasztelan (ojciec).
228. Gajsruk Hrabia (urzędnik austryacki w Galicyi).
229. Szydłowski Kajetan.
230. Szumlański.
231-232. Gałkowski.
233. Podoski.
234-236. Chołoniewski Łowczy.
237-241. Dziekańskich (portretów 5).
242. Rusanowski.
243. Hurkowski Ludwik (major za Rzplitej).
244. Bruska.
245. Gromnicka.
246. Szymańczewska.
247-248. Baliński.
249-250. Spaust Doktor.
251. Broniewski.
252. Węgleńska.
253. Deboli.
254. Młocka.
255. Krasicki.
256-257. Rzeczycki.
258-259. Wydżga.
260. Dzierzbicka.
261-262. Swidziński.
263-264. Trojacki.
265. Dulska Dominikowa.
266-267. Urmenij Gubernator Galicyi.
268. Gajsruk.
269-270. Hr. Komorowski.
271-272. Grocholski Starosta.
273. Krystałowicz.
274. Horochowa Franciszka z Sławskich (piąty raz).
275. Dzierzbicki.
276. Swidziński syn.
277. Rastawiecka (babka piszącego, jest u niego).
278. Nowakowski.
279-283. Stadnickich (portretów 5).
284. Krasicki.
285-286. Deboli.
287-288. Filipowicz.
289. Grocholska Wojewodzina.
290. Czetwertyński Xiążę.
291. Suchodolska.
292. Chołoniewska.
293-294. Winzingerode Generał z żoną, (Generał broni Rossyjski, żona z Rostworowskich).
295. Krasicki Xawery.
296. Przełuski.
297. N. N. Dama Węgierska.
298. Prekowa.
299. Miączyński Starosta.
300. Borzęcki.
301-307. Miączyński (portetów 7).
308. Młocka Kasztelanowa.
309-310. Lubowidzka Generałowa.
311. Domska.
312. Karnicki Baron.
313. Tarnowska hr. Janówa.
314. Bilski Chorąży.
315. Kopestyński.
316. Siemianowska.
317-320. Hrabiów Suchodolskich, (4 wizerunki rodzinne).
321-322. Kurdwanowska Generałowa.
323-324. Grzymała (Wincenty później Senator Kasztelan).
325-326. Męciński Jan (właściciel Dukli, później Generał i Senator Wojewoda).
327. Wereszczyńska.
328. Sobańska.
329. Grocholska Starościna.
330-331. Hulewiczowa Podkomorzyna i jej córka.
332-333. Męciński Wincenty.
334-335. Węgleński.
336-337. Suffczyński. (Są to dwa wizerunki Jana Suffczyńskiego Generał Lejtnanta Wojsk Rzplitej i jego zony Elżbiety z Suchodolskich. Oba u pana Gaspra Suffczyńskiego wnuka w Hostynnem w Hrubieszowskiem).
338. Horecka.
339-340. Wydżga Podkomorzy.
341-344. Zbyszewskich (4 portrety)
345. Pani Pinni.
316. Andreola.
347. Olloff Doktor.
348. S. Tekla, obraz.
W Krzemieńcu od r. 1806 do 1834.
349. Starzyński Adam z rodziną, obraz wielki.
350. Dziekański.
351. Jan III Sobieski król.
352. N. Major Rossyjski.
353. N. Sowietnik.
354. Suchodolski Teofil.
355-356. Najjaś. Katarzyna II Imperatorowa. (Dwa razy).
357. Huszników Generał.
358. Strojnowski Biskup.
359. Karwowska.
360. Werterowa.
361-362. NN. Urzędnik w Radziwiłowie.
363. Panna Glazenap.
364. Cieciszowski Biskup.
365-366. Zbyszewski Jakób i jego żona.
367-368. Sarnecki marszałek i jego żona.
369-370. Sarnecki Kapitan i jego żona.
371. Sarnecki Chorąży.
372-374. Kopczyńska.
375-376. Lernet Doktor.
377. Dąbrowska.
378. Gronowska.
379. Wisłocki.
380. Najśw. Panna, obraz.
381-382. Bierzyński Podkomorzy.
383-385. Najjas. Cesarz Alexander I, (trzykrotnie).
386. Stecka Alexandra, obraz wielki.
387. Karszyna z Chojeckich.
388. Burzyńska.
389. Dobronrawów Strapczy.
390. Rakowska z córką.
391-394. Czacki Tadeusz, Starosta (portretów 4).
395-396. Theils Senator.
397-398. Dornischer.
399-400. Słowacki Euzebiusz.
401-402. Januszewski.
403. Gerlache Professor.
401. Majewski Doktor.
405-406. Drzewiecki Brygadyer.
407-408. Wyleżyński Wizytator i jego żona.
409. Walewski Adam.
410. Walewski Felix.
411-412. Komburlej Gubernator Wołyński.
413. Piniński Wincenty Podkomorzy Krzemieniecki.
414. Chodorowski Major.
415. Grabowski Protojerej.
416. Czechowiczowa Baronowa.
417. Czacki Tadeusz, Starosta, obraz wielki.
418. Plater Filip.
419. Grabowska Sowietnikowa.
420-423. Starzyński Maciej, (portretów 4).
424-426. Baworowskich z córką.
427. de Galles Antoni.
428. Jurkowski Antoni Prefekt Liceum Wołyńskiego; w mundurze edukacyjnym.
429. Jurkowska.
430-432. Gołyńska.
433. Rubaszkin Pułkownik.
434. Biliński Paweł.
435. Xiążę Sanguszko.
436-437. Najjuś. Cesarz Alexander i Najjaś. Cesarzowa.
438. Baworowski.
439. Grocholski Ludwik.
440-442. Panny Kozieradzkie.
443-444. Zaleski i jego żona.
445-448. Bucińskich (portrety 4).
449-451. Grabianczyna.
452. S-ta Tekla, obraz. (Jest u pana Lewanidów we wsi Kupieczowie na Wołyniu).
453. A. Osiński Aloizy.
454. Januszewski Jan.
455. Januszewski Teofil.
456. Żeromski Kapitan.
457-458. Skibicki Podkomorzy.
459. J. U. Niemcewicz.
460-461. Lewanidów Major i jego żona.
462. S-ty Konstanty i Helena, obraz.
463-464. Malczewska Marszałkowa.
465. Majewska Doktorowa.
466. Sciborski Dyrektor Gimnazjum Wołyńskiego.
467-468. Kropiński Ludwik Generał, poeta i jego żona.
469-470. Xiążę Radziwiłł i jego żona.
471-474. Gogel Generał (4 portrety).
475. Olizarowa Gustawowa.
476-478. Ungebauer Pułkownik i jego żona (3 portrety).
479. Jełowicka.
480. Olizarowa Gustawowa.
481. Besser Wilibald, Professor Liceum Wołyńskiego.
482. Nimfa śpiąca i Satyr, obraz.
483. Lewanidów Kapitan.
484. Adam i Ewa w raju, obraz.
485. Krajobraz przy księżycu.
486. S. Mikołaj, obraz.
487-488. Lewanidów Porucznik.
489. Lewicki Dyrektor Liceum Wołyń.
490. Modzelewska.
491. J. Zaleski.
492-494. Gadomska Podkomorzyna.
495. Milewiczówna.
496. Józef i żona Putifura, szkic.
497. Worcelowa.
498. N. Adjutant.
499. X. Czartoryski Generał.
500. X. Czartoryski Stolnik.
501. Komorowska.
502. Czosnowski.
503. Szlamowski.
504. Łachmanowicz.
505. Poletyło.
506. Zagórska z Lewanidowów.
507. Żółtowska z Lewanidoiców.
508. Matka Boska z Jezusem, obraz. (Jest u pana Lewanidów we wsi Kupieczowie na Wołyniu).
509. Swiejkowska Adamowa.
510. Ungebaurowa z dzieckiem.
511. Zieliński Kajetan.
512-513. Selin Major i jego żona.
514. Piatnicki Kassyer.
515. Gracze w karty, obraz. (Jest u pana Lewanidów we wsi Kupieczowie na Wołyniu).
516. Portret własny.
517. Portret żony malarza.
518. Darthula, z poematu Osyana. (Jest u pana Lewanidów we wsi Kupieczowie na Wołyniu).
Zasobny wykaz powyższy prac malarskich J. Pitschmanna, przez niego samego prowadzony, może dziś odrębne mieć zajęcie dla wielu krajowych rodzin, które tu znajdą wizerunki osób z blizka je dotyczących. Żałować tylko trzeba, że artysta pobieżnie i jak się zdaje dla własnej jedynie pamięci notujący osoby, nie wymieniał je dokładniej, tak, że co do wielu rozpoznanie onych właściwe z trudnością przychodzi. Jakkolwiek spis rzeczony tak wielką liczbę prac obejmuje, nie jest on przecie jeszcze zupełnym, a znane są zkądinąd obrazy i wizerunki J. Pitschmanna, które nim objęte nie były. Takowe jako dodatek wypisujemy, o ile się o nich wywiedzie udało.
519. Achilles nad zwłokami Patrokla, Tetis przynosząca mu zbroję. Obraz małego rozmiaru, niewykończony.
520. Chrystus błogosławi dzieci. Szkic olejny do obrazu, który malarz zamierzał wykonać na pamiątkę dla kościoła licealnego Krzemienieckiego.
521. Michał Dzierzek Pułkownik.
522. Helena z Swiejkowskich Dzierzkowa, żona poprzedniego. Oba te portrety są u syna pana Adama Dzierzka we wsi Sopówce na Podolu.
523. Euzebiusz Siemianowski, Pułkownik za Xtwa Warsz.
524. Laura z Siemianowskich Zabielska, córka poprzedniego. Oba te portrety są w Żytomierzu u pana Adama Niewiarowskiego.
525. Narcyz Pitschmann, syn malarza, w młodocianym wieku.
Wreszcie objaśnić wypada, iż przytoczone w T. II portrety Nestora Kazim. Xięcia Sapiehy, Generała artylleryi i Marszałka Konfederacji Lit., są jednej i tej samej osoby obie owe godności piastującej.
Szereg tak znamienity portretów tu przywiedzionych, jeżeli okazuje jawno, jak prace tego rodzaju naszego artysty, pożądane były wszędzie gdzie tylko przebywał, i jak go obstalunkami ciągle obsypywano; tak też udowadnia zarazem, że ta wziętość opartą być musiała na wyższej jego zdolności w sztuce, a szczęśliwym darze wybornego chwytania podobieństw. Jakoż J. Pitschmann należy bezsprzecznie do rzędu portrecistów celujących swojego czasu. Pozostaje on również dobrze zasłużym w pamięci krainy, którą ostatecznie zamieszkał, już jako gorliwy professor i wielu zdatnych dziś artystów główny w sztuce przewodnik, już wreszcie jako niepośledni smaku a zamiłowania sztuki tamże krzewiciel.
Malarz historyczny, portretowy i dekoracyjny, nadworny króla Stanisława Augusta. Rodem z Warszawy, syn rzeźbiarza Jana Jerzego i Małgorzaty z Fontannich Plerschów, przyszedł na świat r. 1732. W młodym wieku udał się do Niemiec na naukę malarstwa, i uczył się w Augsburgu u Gotfr. Bern. Goetza, a następnie w akademii wiedeńskiej. Jak długo za granicą przebywał, nie jest wiadomo; to pewna, ze wyższego uzdolnienia dostąpił. Po powrocie do ojczyzny, zamieszkał stale w Warszawie, wszedł w związki małżeńskie i owdowiał. R. 1788 posiadał dom przy ulicy Pokornej pod Nr. 2254 (Dziennik handlowy i ekonomiczny z marca 1788, Warsz. III, 225). Będąc człowiekiem bardzo prawym, poczciwym i dobrym, na starość oddał majątek krewnym, sam zaś osiadł w klasztorze XX. Bonifratrów, gdzie sobie mieszkanie najął i wprowadził się tam dnia 9 lutego 1813 r. Umarł tamże d. 23 sierpnia 1817 r. licząc lat 85.
Z robót jego przytoczyć można następujące:
Szereg wizerunków Królów Polskich dwukrotnie malowanych, z których jedne znajdowały się przedtem w sali posiedzeń Kommissyi Oświecenia (Ł. Gołębiowski, Opis Warsz. 1827 sir. 110), drugie zaś popiersia naturalnej wielkości od Mieczysława I do Fryderyka Augusta księcia warszawskiego w ilości sztuk 40, zakupione przez Jana hr. Mikorskiego są w pałacu jego w Słubicach.
W Łazienkach królewskich w sali balowej piękne arabeski na pilasfrach, i sufit w samej łazience.
W teatrze Pomarańczami w Łazienkach widownia, z naśladowaneni u góry lożami, z których strojne państwo wygląda, tudzież sufit odznaczający się.
Geniusze w liczbie 13 trzymające cyfrę królewską. Obraz z galleryi króla Stan. Augusta; miara cali 114-94, cena w spisie cz. zło. 80.
Cztery obrazy owalne przedmiotów chińskich, były w galleryi ks. Józefa Poniatowskiego. Miara cali 18½-14, cena w spisie cz. zło. 16.
W kościele XX. Pijarów warszawskich dwa są jego obrazy: S. Józef Kalasanty i Zstąpienie Ducha S. na apostołów, umieszczony w chórze.
W kościele Ś. Ducha po-Paulińskim jest inny jego obraz Zstąpienia Ducha S. na apostołów, w wielkim ołtarzu umieszczony. Kiedy bowiem XX. Paulini odnawiali swój kościół, wezwali Plerscha do odmalowania im głównego obrazu; lecz wystawiwszy ołtarz bez zniesienia się z malarzem, okazało się iż ołtarz do obrazu był za małym. Przeto malarz zrobił inny, a pierwotny oddał XX. Pijarom. (Udzielona wiadomości przez Ks. Fr. Xaw. Kurowskiego).
Portret X. Stanisława Konarskiego pijara (toż źródło).
W kościele OO. Bernardynów w Warszawie: N. Panna Anielska czyli Portiunculi, u góry w obłokach Jezus Chrystus, poniżej S. Franciszek z Assyzu klęczący odbiera od Matki Boskiej regułę zakonu z napisem: Indulgenlia Plenaria.
Chrystus Pan na krzyżu pomiędzy łotrami. Był w zbiorze sędziego Fr. Hangla.
Dwa małego rozmiaru obrazy wzięcia Kościuszki pod Maciejowicami.
Inny większy pięknego układu tejże treści wzięcia Kościuszki pod Maciejowicami, jest w zbiorach gen. Ksawerego Kosseckiego; miara cali 33-13.
Święta Rodzina, obraz małego rozmiaru pełen zalet; własność pani Krystyny Kossowskiej w Warszawie. Miara cali 15-11½.
Za czasów Stanisława Augusta malował do teatru warszawskiego dekoracye. W wystawionym roku 1786 małym teatrze Pomarańczami w Łazienkach królewskich, większa część prac malarskich tak co do ozdoby sali jako i dekoracyj na scenie, jego były roboty. Za księstwa warszawskiego od r. 1806 do 1809 zostawał dekoratorem przy teatrze warszawskim, do którego różne dekoracye wykonał. R. 1807 do widowiska danego w styczniu dla cesarza Napoleona, zrobił zachwalone przezrocze do okoliczności. (W. Bogusławski, dzieła IV, 191), z którego sztych J. Ligbera. R. 1808 wymalował piękną kortynę, wyobrażającą Olimp i tańcujące muzy, z napisem na ołtarzu „moribus et musis.” Tegoż roku w grudniu do widowiska danego dla króla saskiego a księcia warszawskiego, jego małżonki i córki, zrobił stosowne przezrocze. (W. Bogusławski IV, 203). Podobnież jego pomysłu i wykonania były przezrocza do widowiska danego dnia 21 grudnia 1809 r. na cześć powrotu zwycięzkiego wojska (Gazeta Korr. Warsz. z r. 1809 N. 102 str. 1584, i Dodatek do Nru 103 str. 1611); tudzież wystawione w pałacu Krasińskich od ogrodu w dniu 15 sierpnia 1811 r., w czasie obchodu uroczystości imienin cesarza Napoleona (Gazeta Korr. Warsz. z r. 1811 Dodatek do Nru 67 str. 1044).
Dla szpitala XX. Bonifratrów odmalował na pamiątkę piękny obraz Samarytana, na korytarzu nad wchodem na salę chorych znajdujący się. Tamże w zakrystyi są jego trzy portrety: Jakóba Fontanny dobrodzieja szpitala, Tobiasza Morsztyna jednego z fundatorów i własny staruszka malarza.
Na innym portrecie własnym a ofiarowanym Zygmuntowi Vogel malarzowi, napisał z tyłu obrazu: „Jan Plersch artysta nadworny Stanisława Augusta malowany wieku 77 r. 1809” Z tego portretu dołączona tu rycina.
Inny zupełnie do tamtego podobny własny portret Plerscha, z takimże napisem z tyłu obrazu, posiada pan Leonard Wasiutyński w Promnie.
Szkice jego wystawiające różne utarczki z Kozakami, posiada piszący. Szkic olejny do obrazu sufitowego, figury allegoryczne unoszące się w obłokach, jest w zbiorze pana Zenona Zaleskiego w Wielonie na Żmudzi.
(O Plerschu nikt prawie nie pisał; księga kontrolli szpitalnej Braci Miłosierdzia zawiera krótką o nim wiadomość. Jest wzmianka w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 Nr. 33, tudzież w Ruskim Inwalidzie z r. 1819 N. 247).
Do szeregu jego prac olejnych przydać jesze wypada :
1-2. Europa, niewiasta siędząca. - Afryka, niewiasta siedząca na lwie. Dwa te obrazy wielkiego rozmiaru, sobie odpowiednie, noszą podpis: Plersch inven. 1795. Znajdują się w zbiorach Gw. Pawlikowskiego, a były rytowane przez K. W. Kielisińskiego.
3. Tryumf czyli apoteoza S. Benedykta, szkic olejny wykończony do obrazu sufitowego; u piszącego.
4. Stanisław hr. Małachowski, Generał i Senator Wojewoda. U pana Tom. Zielińskiego w Kielcach.
5. Stanisław August Król, małego rozmiaru, bardzo pięknego wykonania. U piszącego.
Przywiedliśmy portret własny malarza, z którego wykonana do dzieła tego rycina, znajduje się on obecnie u piszącego; nadto w naszym takoż zbiorze jest inny exemplarz tego samego wizerunku w zupełnym tamtego powtórzeniu. Jest to więc trzeci wiadomy, całkiem tak samo wykonany czyli powtórzony przez malarza własny jego wizerunek.
W księdze rękopiśmiennej X. Bernarda Bocheńskiego Plebana w Krzeszowicach pod Krakowem, spisanej przezeń roku 1623, a obejmującej prawa, fundusze i przychody kościoła Krzeszowieckiego, wyczytał uczony A. Grabowski zapis następujący: „Robił ten ołtarz wielki malarz imieniem Wojciech Płomiński, młodzieniec: zaczął go robić (malować) d. 10 Martii, a skończył d. 14 7bris. Kosztował ten obraz flor. 227. “(A. Grabowski, Skarbniczka str. 51). Okazuje się ztąd, że W. Płomiński r. 1623 będąc wówczas młodzieńcem, malował obraz do wielkiego ołtarza kościoła Krzeszowieckiego. Wszakże o tym malarzu Krakowskim zkądinąd żadnej nie posiadamy wiadomości.
Sławny sztycharz, rysownik i malarz, artysta wyborny. Przyszedł na świat wedle udzielonej przez rodzinę wiadomości d. 15 stycznia 1782 r. z rodziców szlachetnego stanu Jana i Konstancyi Płońskich; ojciec jego posiadał kamienicę na Nowem Mieście pod Nr. 276 w Warszawie. W dziecinnym wieku okazał już szczególne do rysunku zamiłowanie, co skłoniło ojca iż go oddał na naukę do J. P. Norblena, pod którym z wielką pilnością lat kilka pracował. Norblin widząc w nim wyższe zdolności, namówił rodziców do wysłania młodzieńca za granicę, końcem dalszego wykształcenia się w sztuce, co też uczynili. Udał się naprzód do Danii, a w Kopenhadze widok celnych dzieł szkół tlamandzkiej i hollenderskiej rozwinął skłonność ku niem artysty, tak że się do nich w dalszych swych pracach stosował. Następnie wyjechał do Hollandyi, gdzie długi czas bawił, a w Amsterdamie r. 1802 zaczął rytować. Z Hollandyi przybył do Paryża: tu umiano wkrótce ocenić wysoką jego zdatność, i wezwano go do pracowania w tamecznem muzeum rycin, przy czem dziennie po dziesięć luidorów zarabiał. Lubo w Paryżu nie źle mu się powodziło, wszelako postanowił wrócić do ojczyzny, i wybrał się piechoto z tłomoczkiem na plecach i swemi blachami; ale że mu te były przyciężkie, wrócił do Paryża i sprzedał najpiękniejsze z nich za franków ośm, a tak ulżywszy sobie ciężaru, puścił się nanowo w podróż. W czasie pobytu za granicą był jednego lata u wód w Pirmoncie; tam odrabiając rysunki i portrety dla Anglików, dobrą za nie dostawał zapłatę. Nic były to wielkie zasoby, przecie chętnie z nich zasilał potrzebnych tamże znajdujących się rodaków.
R. 1810 wrócił do Warszawy i już się z niej więcej nie wydalał, wielce dla znakomitego talentu poszukiwany i lubiony. Pod tę porę zajmował się wiele Płoński robieniem portretów w małym formacie akwarellą.
Za nie brał stale po dukacie to jest złotych ośmnaście; gdy mu razu jednego zapłacono dukatem w złocie, zdał dwa złote i zatrzymania onych uporczywie odmówił. Dostawszy pomięszania zmysłów, wskutek zdaje się wrodzonego usposobienia, oddany do szpitala XX. Bonifratrów w dniu 26 października 1811 r., tutaj nie wyleczony umarł dnia 2 czerwca 1812 r., jak to księga kontrolli szpitalnej opiewa. W tejże księdze zapisany wiek jego lat 34, coby datę urodzenia o lat kilka wcześniejszą czyniło, od przytoczonej wyżej a przez rodzinę artysty wskazanej.
Prócz portretów, malował i rysował rozmaite przedmioty rodzajowe i podobneż rytował. Zbiór onych znaczny jest w posiadaniu dostojnego domu książąt Radziwiłłów: rysunki te oznaczone są latami 1795, 1796, 1798, 1799, i wszystkie wykonane były w Nieborowie. Albowiem kiedy Norblin podejmował tamże w tych czasach znaczne roboty, brał z sobą w lecie uczniów swoich, Rustema, A. Orłowskiego i Płońskiego; ten ostatni corocznie jeździł i po kilka miesięcy w opiekuńczym dla sztuk domu księżnej wojewodziny wileńskiej przebywał. O jego rycinach tyle tylko nadmieni się tutaj, i z w rodzaju Rembrandta wykonane, na równi z sztychami sławnego tego mistrza są cenione; prócz innych wyższych zalet, odznaczają się wielką znajomością rysunku. Pozostałe po nim blachy, chciwie w spekulacyi zakupiono do Paryża. Na swych robotach k ład ł czasem cały podpis, niekiedy tylko cyfrę MPf, mpf, MPłon: fecit 1796. - Związane MPf. 1799. - Pf. 1799 .V1P. związane.
(O nim pisali: Wzmianka J. Łęskiego w Rozprawie o piękności w sztukach, w Roczniku Towarzystwa Naukowego Krako. z roku 1817 I, 314. - Wzmianka J. Piwarskiego w Gazecie Liter. Warsz, z r. 1822 Nr. 42 str. 243-4. - Gw. Pawlikowski, Czasop. Lwowski z r. 1829 III, 115- 116.- Francois Brulliot Dictionnaire des Monogrammes.... Munich 1832 I, 256 i II 269, przywodzi kilka jego monogrammów, lecz o nim nic nie wie i zowie go Plonsky Maurice. - Joz. Heller, Praktisclies Handbuch für Kupferstichsammler, Leipzig 1848 str. 542, zowie go takoż Moritz. - G. K. Nagler XI, 415 pisząc go również Plonsky Moriz).
Zarzucono mi, iż do żywotu Płońskiego dołączywszy jego portret, nie wyraziłem z jakiego oryginału został zdjęty. Otóż objawiam, iż jest przeniesiony wiernie z własnego artysty wizerunku, tejże co rycina wielkości, na papierze wodnemi farbami przez niego malowanego, a będącego własnością siostry malarza, pani z Płońskich Pułkownikowej Kobylańskiej w Warszawie.
W Lwowie w archiwum kościoła katedralnego wynaleziono metrykę chrztu córki tego tamecznego malarza Teressy, którą r. 1681 trzymali do chrztu Poseł Rzeczypospolitej Weneckiej i Anna z Jabłonowskich Leszczyńska, matka króla Stanisława. Ztąd domysł, że ten malarz musiał posiadać pewne w sztuce odznaczenie; atoli o nim i jego pracach żadnej przeszłość nie przekazuje nam wiadomości. (Za Gazetą Lwowską, wzmianka w Kuryerze Warsz. z r. 1855 Nr. 72).
We wsi Chotów pod Wieluniem, w kościele parafialnym jest w wielkim ołtarzu obraz Bogarodzicy, na którym u dołu wyobraził się sam malarz wznoszący oczy ku Matce Bożej. Obraz ten nosi napis: „A. D. 1639 Paweł Podziemski pinxit.“ Ze ten obraz w późniejszych czasach odnowiony czyli przemalowany został przez nieudolnego bazgracza, ztąd też o wartości jego pierwotnej, a sposobności artysty, wnioskować zeń obecnie wcale nie można. Zkądinąd wcale nic się o nim zgoła nie wie. (Dziennik Warsz. z r. 1856 Nr. 56).
Kuryer Polski z roku 1732 Nr. 125 przekazuje o nim wspomnienie: iż Poisson malarz J. K. Mści, płaci pieczątek dwie S. Benona w loteryi Warszawskiej. Ztąd się okazuje, że ten artysta, zdawałoby się Francuz rodem, był nadwornym malarzem Augusta II, a przebywał w Warszawie. Nazwa ta jego znaną jest w sztuce obcokrajowej; o nim przecie samym, lubo malarzu królewskim, nic wcale zniskąd niewierny.
Malarz warszawski. Wspominają o nim akta miasta Starej Warszawy ks. 76 str. 504, iż użyty był do taksowania pozostałych obrazów, po śmierci r. 1737 zaszłej Macieja Podwysockiego mieszczanina i kupca warszawskiego.
Malarz warszawski. W r. 1739 wraz z żoną Zuzanną kupił dom przy ulicy Piwnej od Jana Linka perukarza; akta miasta Starej Warszawy radzieckie, ks.77 str. 1281. Tenże Polk w r. 1748 miał process z Błażejem Hozelwander o 17 złotych węgierskich: akta jak wyżej ks. 82 str. 240. Tenże pisany inaczej Polents Daniel posiadał r. 1754 dworek na Nowolipiu: lustracya m. St. Warszawy przez Jerzego Józefa Dawidsona gminnego z deputacyi prezydenta miasta szlachetnego Feliksa Dulfusa r. 1754 sporządzona, a w archiwum głównem król. polskiego przy aktach dawnych miejskich znajdująca się, akta m. St. Marsz. radzieckie, ks. 940 str. 72. „Dworek Imc. pana Daniela Polenca malarza Dyssy(denta).”
Był on malarzem nadwornym Augusta III króla Polskiego, przecie żadnej z prac jego malarskich przytoczyć nie możemy. Urodzony w Saxonii, długo przebywał w Warszawie, gdzie się ożenił i roku 1739 dom na ulicy Piwnej kupił, a roku 1754 posiadał takoż dworek na Nowolipiu. Żoną jego była Zuzanna urodzona Link, a córka ich takoż Zuzanna wyszła następnie za mąż za Dietricha; tych znowu córka poszła za mąż za Tomasza Gąsiorowskiego właściciela hotelu Angielskiego w Warszawie. Poltz w późniejszym wieku wrócił do Drezna i tam umarł.
Wizerunek D. E. Poltza, w płaszczu tabaczkowym z pelerynką, peruce pudrowanej, biegle wykonany przez Eckelta, jest u pana Maurycego Gąsiorowskiego w Warszawie. Tamże portret żony malarza Zuzanny Poltzowej, malowany przez Sylwestra Mirys.
W kościele S. Marka w Krakowie, na ścianie po lewej stronie od wejścia, zawieszony jest wielkich rozmiarów obraz Ukrzyżowanie Chrystusa Pana; figury wielkości blizko naturalnej. Na obrazie tym znajduje się podpis: Lucas Porhebius A. 1618 pinxerat. Domyślałby się można, ze Porębski, gdy w wieku owym uczeni Polacy lubili nazwiska swoje na łacińskie przerabiać, lub przynajmniej onym zakończenia łacińskie przydawać.
Że ten malarz Krakowski zwał się istotnie Porębskim, objaśnia to jego nagrobek, w Starowolskiego Monum. Crac. 1655 str. 211 zamieszczony, niektóre też z życia jego szczegóły wyświecający.
D. O. M.
Hospes, quisquis ades, requiescit in isto
Lucas Porenbius, Zeuxis Apellis amor.
Musarum cultor, cunctis virtute probatus,
Nam pia pauperibus munera distribuit.
Auxit terapio huic arte sua ornamenta decusque,
Splendorem altaris sacraque fama Dei.
Religiosorum Patrum venerandus amator,
Quod testari etiam funera post voluit.
Namque Habitu (muudum spernens) vestitus eorum,
In tumulum redijt, vivat in ara Dei.
Obijt Anno Domini 1637, ipso die SS. Omnium, aetatis sum 43.
Zophia Porenbiusova, Coniunx mcesta, Marito posuit.
A. Grabowski w Biblio. Warsz. z r. 1854 I, 416, daje tego nagrobku takie tłumaczenie:
„D. O. M. Przechodniu! w grobie tym spoczywa Łukasz Porenbius. Zeuxissa i Apellesa ulubieniec, czciciel muz, cnoty wszystkim dowiedzionej, ubogich dobroczyńca. Kościołowi temu sztuką swą przyczynił ozdoby, świetności ołtarzom i chwale Boga. Zakonnych 00. czciciel i miłośnik , o czem chciał aby i pozgonne było świadectwo, dla tego gardząc światem, w ich ubiorze zstąpił do grobu.
Zmarł r. 1637 wieku lat 43. Zofia Porenbiusowa żałosna małżonka mężowi położyła."
Przydaje A. Grabowski, że ten nagrobek znajdował się w dawnym kościele OO. Reformatów, na przedmieściu przed furtą Ś. Anny, z którego ci zakonnicy przenieśli się później do miasta do kościoła dzisiejszego r. 1644 budowanego. Kamień ów grobowy zapewne wtedy zaginął, gdyż go obecnie już nie ma.
Z powyższego nagrobku okazuje się, iż Łukasz Porębski pracował takoż do kościoła OO. Reformatów, gdzie jego obrazy zdobiły ołtarze; że był żonatym, a człowiekiem zacnym i dobroczynnym. Gdy w r. 1637 umierając liczył lat 43, przeto obraz jego, który przytoczyliśmy jako w kościele Ś-go Marka znajdujący się z wyrażeniem przy podpisie roku 1618, malował artysta w młodym wieku, licząc podtenczas lat życia 24.
Córka jedynaczka Jerzego Augusta Wandalina Mniszcha marszałka W. kor. i hrabianki Bruhl, żona Stanisława Szczęsnego Potockiego wojewody ruskiego; zmarła r. 1798. Dzieło jej pędzla w wyższym rodzaju, znajduje się w kościele XX. Pijarów w Warszawie, S. Filip Neryusz. Obraz wykonany pod okiem Antoniego Albertrandego, który zapewne w sztuce nauczycielem był tej pani.
Malarz krakowski. W kościele XX. Bernardynów w Kalwaryi Zebrzydowskiej w ołtarzu S. Anny pod obrazem głównym, jest mniejszy S. Tekla, miernej wartości; u spodu podpis: „Poziemski Wojciech pinxit Cracoviae a. 1768.”
O tym odznaczonym malarzu zakonniku Trynitarskim, wspomiał nieco J. I Kraszewski w Athenaeum z roku 1844 V, 35, dzieła jego malarskie w kościele XX. Trynitarzy w Łucku oglądający; a pisze go tu Prestl. Obszerniejszą o nim wiadomość przekazał bezimiennie Dziennik Warsz. z roku 1854 w Nrze 152, zkąd też szczegóły o jego życiu i pracach czerpiemy.
Urodził się on w Wiedniu r. 1737 i tutaj doskonalił się w sztuce malarskiej, zapewne w tamecznej Akademii. W młodym wieku, niewiadomemi losu kolejami, dostał się na Wołyń iw Beresteczku roku 1757 wstąpił do zakonu XX. Trynitarzów. Odtąd cały bieg życia w tamtych okolicach spędził, a oddany zarówno czci Bożej jak zamiłowaniu sztuki, przyozdabiał z gorliwością przybytki Pańskie pięknemi pędzla swego tworami. "W zakonie, powiada o nim bezimienny wzmiankowany pisarz, zupełnie się malarstwu z największą miłością poświęcał. Praca jego była tak wielka, że tylko miłość Boga taką pobudzać może. Podziwiano jego wytrwałość, poświęcenie się i odwagę z jaką narażając życie, sklepienia malował. Niemniej i oczy narażał, w najprzykrzejszych postawach ciała, zawsze był w niebezpieczeństwie. Miał czasów swoich wiele sławy w całym kraju Polskim, jako nieustępujący pierwszym naszym artystom." Umarł w Braiłowie r. 1799, a zwał się w zakonie Józefem od Śej Teressy.
Prace jego malarskie, które do celujących w tamte czasy w kraju zaliczyć należy, co główniejsze były jak następuje:
1. Cały kościół Trynitarski w Braiłowie malowany przezeń al-fresco ze złoceniami. Dodaje bezimienny o nim pisarz, że król Stanisław August zbaczał umyślnie do Braiłowa, aby mógł malarza zakonnika poznać i wielce go też zajął. „Był już wtedy starcem, białą zupełnie miał brodę, przy pracach malarskich ćwiczeń zakonnych nie opuszczał nigdy. “Jakoż w Dyaryuszu podróży królewskiej na Ukrainę r. 1787 przez X. Adama Naruszewicza spisanym, czytamy, iż d. 22 Maja król w Brahiłowie słuchał mszy w kościele XX. Trynitarzów, poczem oglądał kościół kosztem Wojewody Ruskiego dokończony, „i pięknemi malowaniami ozdobiony." (Wydanie Dufoura w Warszawie str. 168). Jednak Prechtl nie mógł być wtedy podeszłym starcem, gdyż lat 50 życia dopiero domierzył.
2. Katedra w Kamieńcu al-fresco, i dwa w niej obrazy S. Trójca i S. Jan Nepomucen.
3. Tamże kościół Trynitarski
4. Kościół Trynitarzy w Beresteczku cały, z kaplicami i 16 obrazów olejnych tamże.
5. W Łucku w katedrze dwa obrazy olejne S. Recess i S. Jan Nepomucen.
6. Tamże w kościele Trynitarskim 30 obrazów wielkich trzy łokciowych, na korytarzach górnym i dolnym. Obrazy te wyobrażają żywot S. Jana z Matty i Felixa de Valois. Obrazy te oglądał pan Kraszewski i takie o nich daje znawcze zdanie: „Obrazy te w większej części zasługują na uwagę artystów, niektóre są szczęśliwej kompozycji, wyrazu i kolorytu."
7. Przydaje J. I. Kraszewski, że Prechtl zostawił jeszcze prace swe i po innych kościołach Łucka, tudzież W kościołach okolicznych.
8. W kościele w Stanisławowie są jego twory.
9. Również w kościele w Tomaszowie.
10 Na Antokolu pod Wilnem jest jego kilka obrazów, lubo sam w Litwie nie był.
11. W Boremlu dobrach Czackich malował pałac.
Zakonnik Bazyliański, malarz niepośledni al-fresco. Roku 1744 w cerkwi Poczajowskiej malował w kopule cuda N. Panny Maryi. (Przesławna Góra Poczejowska, dawnością cudów Panny Bogarodzicy jaśniejąca, opisana. Poczajów 1807. 4°).
Malarka portretowa, rodem zdaje się Francuzka. Przybyła do Warszawy z Petersburga roku 1824, bawiła tu lat kilką i wykonała wiele portretów nie bez zalet, zwłaszcza podobieństwem odznaczonych.
Xiążę Drucki Lubecki Minister Skarbu, jest u pana Konst. Wolickiego w Warszawie.
de PREWO KAROL z ŁUBNIC.
Malował około r. 1710 dwanaście obrazów wystawiających dzieje męczeństwa pierwiastkowego kościoła, które zdobią ściany kościoła katedralnego sandomirskiego. Nakład na tę robotę łożył offlcyał X. Stefan Zuchowski. (Opis tego kościoła X. Melchiora Balińskiego, w Pamiętniku Religijno-Moralnym z r. 1842, Warsz. II, 38).
Malarz ten z początkiem wieku 18-go przebywał w Krakowie, a zoztawał na dworze Łukasza Opalińskiego.
W kaplicy niegdyś zamkowej na Tenczynie, znajdowały się jego dwa obrazy, później do kościoła w Krzeszowicach przeniesone: S. Marta i S. Jacek. Na jednym z nich był napis: „Hanc imaginem curavit lllustr. Magniflcus Lucas Opaliński, Neo-corcinensis Capitaneus, haeres arcis et Ecclesise istius (Kaplica Zamku Tenczyńskiego), per pictorem suum Carolum de Prevo, A. 1703 die 7 Julii."
Rycina tytułowa do dzieła X. Węgrzynowicza Syllabus Marianus, wykonana przez J. Tscherninga z rysunku K. de Prevo, jak na niej świadczy podpis: del. Carolus de Prevo.
(A. Grabowski, Skarbniczka str. 51).
Przytoczyliśmy poprzednio prace tego malarza w koście katedralnym Sandomirskim. Dodać tu nam należy, iż P. Wład. Wieczorkowski zwiedzając ten kościół, wyczytał mylnie nazwę artysty, a w zdaniu sprawy w Dziennku Warsz. pisze go Depreve, nadto mieni go być Włochem. Wszakże tak przekręcona nazwa przypadałaby raczej chyba Francuzowi.
Rodem z Grudziądza, kształcił się we Włoszech, i wszedł w służbę elektora Fryderyka Wilhelma w Berlinie. Malował w Oranienburgu i innych pałacach sufity, dziś podobno już popsute. R. 1096 był professorem w akademii berlińskiej, następnie rektorem. R. 1701 umarł. Zwany jest takoż Provener, lecz mylnie.
(J. B. Fuessli 1779 fol. str. 526. - G. K. Nagler XII, 80).
Malarz osiadły w Krakowie, r. 1599 zrodzony, był nadwornym malarzem króla Jana Kazimierza, który w liście polecającym do władzy miejskiej w Wrocławiu, a datowanym w Poznaniu d. 4 maja 1657 r. zowie go servitor et pictor noster incola Cracov. Dzieła jego albo czas poniszczył, albo dotąd wykryte nie są; przecież współcześni wspominają go z zaletą. Miał zwiedzić Włochy, co mówi Radymiński w rękopiśmie Akademii krako. pod tytułem Ara gratiarum, i mianuje go Inventor et pictor S. B. M. Magistrat krakowski wydał mu świadectwo tej treści: Significamus et attestamus Joan. Chr. Proszowski civem Crac., fuisse et ad praesens esse formalis pictor, et hujus artis optime gnarus et peritus. X. Grodziński (Ogród fiołkowy Karmel, r. 1673 str. 98) wzmiankując go, nazywa „w kunszcie malarskim sławnym mężem." Z takiego przez współczesnych ocenienia Proszowskiego, wnosić można, iż do bieglejszych malarzów należy. R. 1667 żył jeszcze i liczył sobie wówczas lat 68.
Wiadomość o J. Ch. Proszowskim wyśledził uczony a gorliwy przeszłości krajowej badacz Ambroży Grabowski (Ojczyste Spominki, Krak. 1845 I, 252).
S. Ciampi (Bibliogr. critica II, 259) powiada o nim, że był celem doskonalenia się w Rzymie i że tamże wykonał obraz S. Jana Kantego.
Z jego rysunków sztychował Jan Aleksander Gorczyn, między innemi popiersie Grzegorza Szymonowicza i Stanisława Temberskiego (Gw. Pawlikowski, Czasop. Lwow. z r. 1829 II, 109).
W dziele Hippika o koniach Krzysztofa Monwida Dorohostajskiego, Krak. Typis Academicis, fol. na str. 99 jest. rycina: „Symetrya albo proporcja y kształt konia w swoiey mierze przysloyney obserwacyey Pana Lorensa Paemierego, Kawalkatora Florentskiego, a od Jana Chryzostoma Proszowskiego, J. K. M. Pictora delineowana in superficie, y commentowana z przyczynieniem głowy ex antiquo.” Hippiki jest wydań kilka, bez roku i z kilku lat pierwszej połowy 17-go wieku; ryciny do tego dzieła jak się zdaje, są wedle rysunku Proszowskiego. Na wzmiankowanej rycinie konia jest monogramm złożony z liter CUP.
X. Fr. Siarczyński w obrazie wieku panowania Zygmunta III, Lwów 1828 II, 105 wspomina o J. G. Proszowskim, lecz niedokładnie i ciemno; powiada jakoby z jego rysunku r. i 620 sporządzonego, wykonał w Rzymie Dominik Barryer rycinę Kalwaryi Zebrzydowskiej.
Pędzla podobno Proszowskiego portret Jana Kazimierza znajduje się u p. Tom. Zielińskiego.
R. 1674 mieszkał Proszowski w rynku krakowskim w domu pod Baranami (z notat A. Grabowskiego).
Ciekawy rysunek wielkiej kompozycyi historycznej, wskrzeszenie Piotrowina, wykonany przez J. C. Proszowskiego, przywodzi uczony A. Grabowski: Dawne zabytki m. Krakowa 1850 str. 163. „Pomysł w wykonaniu tego rysunku piękny i pełen prawdy, układ poważny, z czego o artystycznej biegłości Proszowskiego, pochwalne zdanie wyprowadzić się daje. Format rysunku tego jest sporego arkusza, szerokości poziomej stóp dwie i pół, wysokości stopa jedna i cali pięć; u dołu własnoręczny podpis: J. Chrisos. Proszowski invenit et delineavit 1649.”
Z jego rysunku była sztychowana piękna karta tytułowa do dzieła: Gospodynią nieba y ziemie Najś. Panna Marya Matka Boża dwudziestą Kazań ... od X. Jacka Liberiusza ... sławiona. U spodu ryciny: Joan. Chris. Prossowski delin. - Dan. Tscherning sculp.
Równie z jego rysunku karta tytułowa do dzieła: Pars hiemalis concionum pro festivitatibus Christi, B. Virginis et Sanctorum auctore M. Simone Stanislao Makowski, Cracoviae in off. haeredum Fran. Cesarii 1666. U spodu: Joan Chrisost. Proszowski delineavit. Joan. Ale. Gorczxsyn c.
Takoż do panegiryku Jana Dziedzica Rosae Broscianae, rycina arkuszowa podpisana: Jo. Chri. Proszowski delin. Joan. Alex. Gorczyn Crac. caela.
Malarz krakowski, zapewne ojciec Jana Chryzostoma. Regestra przychodów i wydatków miasta Krakowa wzmiankują go kilkakrotnie: r. 1623 mieszkał na Podelwiu w ulicy Grodzkiej; tegoż roku miał mieszkanie w kamienicy miejskiej na Szerokiej ulicy, który to dom wtedy restaurował po zdarzonym ogniu. R. 1624 płacił dzierżawy za mieszkanie grzywien 30 (Z ksiąg archiwalnych m. Krakowa, wiadomość wyczerpana przez p. Ambr. Grabowskiego). Był on starszym zgromadzenia malarzy krakowskich, jak to świadczą miasta tego akta radzieckie: r. 1605, r. 1606 contubernii pictorum Cracov. moderni senior, str. 970, takoż r. 1610 i r. 1611. Wspomniany jeszcze jako starszy cechu malarskiego r. 1649, wnosić ztąd można że dożył podeszłego wieku.
W dziele X. Koralewicza: Additament do Kroniki zak. Ś-go Franciszka, Warsz. 1722 fol. str. 218, znajduje się o tym zakonniku malarzu wiadomość następująca: „O. Faustyn Proszevius, mąż głębokiej prostoty, niewinnego życia i wielkiego nabożeństwa, malarz sławny, chwalebny: Konwent całej prawie prowincyi pięknemi obrazami pracy rąk swoich przyozdobił. Umarł w konwencie Bieckim d. 19 Kwietnia r. 1715.“
Był to więc zakonnik Franciszkański, który w klasztorze w Bieczu w Wojew. Krakowskiem umarł. Może jest on synem Jana Chryzostoma Proszowskiego malarza nadwornego. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 51).
Malarz krakowski; wspominają go akta cechowe tego miasta pod rokiem 1634.
Był malarzem w służbie królewskiej Zygmunta III, a w r. 1621 dnia 8 stycznia otrzymał servitoratus pod zwykłą formą, z kancellaryi koronnej wydany. Nazwany w nim jest Stanislaus Puzel Borgonius, która to ostatnia nazwa zdaje się wskazywać jego pochodzenie. Akta metryki koronnej ks. 166 str. 425. Jest to zresztą jedyny dziś ślad wiadomości o nim.
Stanisława Ratkę czy Radka malarza z Poznania, sprowadził Zygmunt August do Wilna. Czyli to był artysta w sztuce, czy też tylko malując ściany pokojowe nie jest wiadomo. (Rachunki Justa Ludwika Deciusza kassyera Zygmunta Augusta od r. 1552 do r.1562, w Pamięt. Warsz. F. Bentkowskiego 1815 II, 155).
We wsi Czarnym Potoku nad Dunajcem w okolicy Starego Sącza, w kościele jest obraz większego rozmiaru malowany pięknie w sposobie bizantskim, wystawiający Wyjęcie z grobu Chrystusa Pana, malowany jak świadczy podpis r. 1595 „per Grecum Vincentium Radłowita". Zapewne był on obrządku greckiego i ztąd się Grekiem wyraził. Szkoda tylko, że ten obraz późniejszą niby restauracyą, srodze zeszpecony został. Odkrycie tego obrazu i artysty, zawdzięcza się gorliwemu badaczowi Józefowi Łepkowskiemu.
Cysters Sulejowski, zmarły w tymże klasztorze d. 26 Maja 1675 r. W opactwie Sulejowskiem w rękopiśmiennej księdze zmarłych, znajduje się on zapisany, z dodatkiem pictor egregius. (Wład. Wieczorkowski w Dzienniku Warsz. z r. 1853 Nr. 251). Zdawałoby się, że ten malarz wykonywać musiał prace malarskie dla swego Konwentu, się takowe w kościele Sulejowskim przechowywać powinny; wszakże prócz powyższej wzmianki, nic się o nim dziś więcej nie wie.
Urodził się dnia 20 listopada r. 1711 w Brały; w dziecinnym wieku oddany do XX. Pijarów do Krakowa, ich staraniem uczył się malarstwa, następnie zaś przez nich do Niemiec wysłany, celem dalszego sposobienia się w sztuce. R. 1731 wrócił do ojczyzny, a do roku 1749 mieszkał w miasteczku Jędrzejowie, gdzie miał własność nieruchomą i grunta. W Jędrzejowie malował obrazy świętych, ołtarze, chorągwie i t. p. podejmował się oraz malowania kościołów okolicznych: w Strzałkowie kościół r. 1745 i 1746, w Sobkowie kaplicę S. Anny r. 1747, w Dmeninie kościół 1747, w Kielcach zaś w pałacu Biskupów Krakowskich malowania ścienne r. 1747. Wezwany do podobnych malowań ściennych w Krakowie, przeniósł się tu na stałe mieszkanie r. 1749. W Krakowie malował wewnątrz wiele kościołów, jak o to: Panny Maryi i jego kaplice, w latach 1750, 1752, 1753, 1754; OO. Dominikanów a mianowicie kaplicę S. Jacka i całą część kościoła pod tą kaplicą, r. 1757, 1758 i 1759; XX. Franciszkanów sklepienie roku 1757, (X. Jakób Piasecki, Pamięt. Rel.-Moralny 1843, IV, 172), takoż w r. 1758 i 1759; S. Wojciecha r. 1758, kopułę r. 1759 (A. G. w Przyj. Ludu z r. 1837 N. 36); również i inne kościoły. W okolicy zaś Krakowa malował różnemi czasy kościół Kanoników regularnych w Mstowie r. 1755, kościół w Staniątkach r. 1759, w Zielonkach roku 1758, w Tyńcu r. 1754 i 1762. R. 1750 obrany notaryuszem czyli pisarzem kongregacji malarzów; zaś r. 1757 był tego zgromadzenia starszym czyli seniorem. Imię jego dojść musiało do wiadomości Augusta III, kiedy r. 1753 powołany został do Drezna do malowania w teatrze; lecz tu bardzo krótko zabawił, niedobrze przyjęty może przez jaką artystowską zawiść. R. 1762 żył jeszcze.
Radwański w swoim czasie był człowiekiem światłym i naukowo trudnić się lubiącym. Roboty jego al-fresco dosyć są chwalone i zaletne, obrazy olejne mniejszej od tamtych wartości. W kościele XX. Pijarów w Krakowie są jego trzy obrazy S. Pantaleon, S. Iwon i S. Kajetan (J. Mączyński, Pamiątka z Krakowa 1845 II, 347); lubo dla XX. Pijarów jak to jego pamiętnik opiewa daleko więcej malował, a między innemi: S. Stanisław, S. Floryan, sześć tajemnic męki Chrystusowej i więzienie w dolnym kościele, Władysław IV król polski, Prowincyał zgromadzenia, Pijarów portret, Lektor zgromadzenia portret, X. biskup Szaniawski, Markiewicz akademik portret, Tomasz od S. Antoniego ślepy i ranny, Jan Gorczyński portret, X. Aleksander Rudzki portret i inne. W kościółku Błogo. Bronisławy po bokach ołtarza są jego dwa wizerunki świętych z rodziny Błogo. Bronisławy, malowane r. 1760, niemniej antepedia do tejże kaplicy. (Dziennik malarza). W kościele w Młodzy: S. Józef, S. Elżbieta, S. Karol Boromeusz, S. Wawrzyniec, S. Piotr malowane r. 1747. Zostawił w rękopiśmie rodzaj dziennika czyli pamiętnika, który wyszukał Ambr. Grabowski, i z niego wiadomość o życiu i pracach malarza wyczerpał (Ojczyste Spominki 1845 I, 255-256). Dziennik ten ciekawy jest nietylko co do życia i prac Radwańskiego, lecz i do innych współczesnych o sztuce szczegółów; udzielony uprzejmie piszącemu w odpisie, przez p. A. Grabowskiego.
Zbiór pięknych Radwańskiego szkiców przedmiotów religijnych, z lat 1755 do 1762, posiada gen. Ksawery Kossecki. Z dat na nich zamieszczonych okazuje się pobyt malarza w r. 1755 w Mstowie, r. 1762 w marcu w Tyńcu, innych lat w Krakowie. Są tam jeszcze piękne rysunki posągów rzymskich, wykonane w styczniu 1758 r., być może kopie ze sztychów.
Malarz warszawski. W lustracyi m. Star. Warszawy Jerzego Dawidsona gminnego w r. 1754 sporządzonej, wymieniony jest jako mieszkający w kamienicy Jana Krasiewskiego przy ulicy Mostowej. W głównem archiwum Królestwa Polskiego akta dawne miejskie ks. 940 str. 54. W odpisie tejże lustracyi posiadanym przez Magiera, obecnie u p. Bayera, malarz ten pisany takoż Radziszewski Jan, i wymieniony jako posiadacz kamienicy na ulicy Dunaj.
Malował w Dubnie r. 1743 dwa małego rozmiaru portrety księcia Lubomirskiego i jego żony. Te dwa portrety ze zbioru p. Schacfajera przeszły do galleryi hr. Mniszcha w Wiśniowcu. W galleryi króla Stanisława Augusta był jego obraz: Obrzezanie Dzieciątka Jezus, miary cali 22-24; ceny w spisie czerw. zło. 8.
Jego zdaje się niektóre roboty, bo Jerzego Radziłowskiego (?), znajdują w Podhoreckim zamku u hr. L. Rzewuskiego.
Roku 1746 d. 1 Grudnia mianowany został malarzem nadwornym królewskim: officium Pictoris in aula regali; z wyrażeniem, że jest szlachcicem, nobilis. (Sygillaty 27, 43).
W ruskiej wsi Powroźnik pod miasteczkiem Muszyną przechował się ogromny obraz malowany klejowo na desce, bardzo mierny a dziś już mocno zniszczony, na wpół przełupany, wyobrażający Niebo i Sąd ostateczny. W sposobie malowania widać naśladowanie szkoły bizantyńskiej, co jest u Rusinów powszechne. Z napisu ruskiego na tym obrazie okazuje się, iż go malował Paweł Radyszski roku 1623 (Z notat P. Józefa Łepkowskiego).
Malarz Krakowski, posiadacz domu in platea lata, która to szeroka ulica jak trafnie zauważa A. Grabowski, była jakby ulicą malarzy, gdyż w niej najwięcej byli oni właścicielami domów lub mieszkańcami. P. Rainbogen kilkoma nawrotami obierany był starszym zgromadzenia malarskiego Krakowskiego : był nim w roku 1418, znowu r. 1423, r. 1425, r. 1427 i jeszcze r. 1433. (Za aktami miejskiemi radzieckiemi, A. Grabowski Skarbniczka str. 39).
Malarka portretów miniaturowych i pastellowych, za czasów króla Stan. Augusta, córka Józefa Rajeckiego malarza warszawskiego. Pierwszym jej nauczycielem i przewodnikiem w sztuce był w Warszawie malarz pastellowy Marteau, który ją potem namówił do wyjazdu do Paryża. Wysłana tamże została na wstawienie się M. Bacciarellego, kosztem królewskim i pensyą obdarzona. W Paryżu poszła za mąż za znamienitego artystę Gault de Saint Germain.
Przed odjazdem z Warszawy robiła już piękne portrety miniaturowe i pastellami. Znane są miniatury jej królewskie do tabakierek robione. W Paryżu jeszcze się udoskonaliła, i malowała tam wiele portretów w dobrym smaku; posiadała dar wybornego trafiania podobieństw, a przejęła się rodzajem Greuza. W późniejszym wieku ociemniała, a zmarła w Paryżu r. 1832. S. Ciampi (Bibliogr. critica II, 259), wzmiankuje o niej iż dla doskonalenia się w sztuce bawiła we Włoszech, lecz niewiadomo zkąd się o tem dowiedział.
W zbiorach króla Stan. Augusta znajdowały się jej roboty, tak przed za mąż pójściem jak potem wykonane. Z pierwszych:
Popiersie niewiasty, głowa wsparta na lewej ręce, podług Greuze. Miara cali 18- 15.
Młoda dziewczyna, podług Greuze. Miara cali 18 15; cena w spisie czer. zło. 8.
Chłopiec z kapeluszem na głowie, z natury. Miara cali 18-15; cena w spisie cz. zło. 4.
Pani Branicka z Poniatowskich, kaszt, krakowska: rysunek na papierze niebieskim. Miara cali 14-12; cena cz. zło. 4.
Księżna Sułkowska woje. smoleńska; rysunek, cali 14-12; cena cz. 4.
Księżniczka Anna Sapieżanka; rysunek, cali 14-12; cena cz. zło. 4.
Ksiądz Ruski; rysunek, cali 18- 13; cena cz. zło. 3.
Z drugich:
Cztery pory roku, wyobrażone przez niewiasty, pastellami. Miara cali 32-25; cena w spisie cz. zło. 30.
Flora trzymająca wieniec. Miara cali 26-21; cena cz. zło. 30.
W galleryi księcia Józefa Poniatowskiego był jej obraz pastellami wykonany: Niewiasta w pół ciała sparta na poduszce karmazynowej, w lewej ręce trzyma gołębia; miara cali 27-22; cena w spisie czer. zło. 18.
W zbiorach uniwersytetu warsz. był przez nią rysowany portret X. Franciszka Bohomolca jezuity, konsyliarza rzeczywistego króla Stan. Augusta, proboszcza pragskiego.
Z jej portretu Józefa Ossolińskiego kaszt, podlaskiego, sztychował Geyser.
Piękny jej portret miniaturowy króla Stanisława Anglista, jest w zbiorze piszącego.
(O niej wzmianka Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z roku 1819 N. 40, str. 104. Wzmianka w Kalendarzu domowym E. Gałęzowskiego na r. 1832, Warsz. str. 28).
Mąż Rajeckiej Piotr Maria Guult de Saint-Germain, w Paryżu r. 1754 urodzony, we Francyi osiadły i pracujący, zmarły około r. 1822, był sam takoż malarzem wielce czynnym, uczniem L. Durarmeau. Pozostawił znaczną liczbę obrazów przedmiotów historycznych, portretów i sztuk rodzajowych. Obok tego jest pisarzem wielu dzieł historycznych o sztuce i malarzach; nadto on pierwszy we Francyi wraz z Lachaux, trudnił się robieniem odlewów czyli pastów z kameów. Wątpić trzeba czyli kiedy odwiedził Polskę, lubo był pensyonowany przez króla Stanisława Augusta, i portret jego malował, a w galleryi królewskiej było kilka jego obrazów. (O nim: G. K. Nagler V, 47-48. - A. Siret, Dict. hist. des Peintres 1848 str. 264).
Malarz w Warszawie osiadły, którego roboty co do rodzaju i zalet znane nie są. Wspomina go lustracya miasta Starej Warszawy, przez Jerzego Józefa Dawidsona r. 1754 sporządzona, jako zamieszkałego w ulicy Krzywe Koło pod Nrem 198 (Archiwum główne, przy aktach dawnych miejskich, ks. 940 str. 28). Jest on ojcem poprzedniej artystki.
Jako robotę tego malarza przytoczymy wizerunek Józefa Salezego Ossolińskiego Wojewody Podlaskiego, sztychowany na arkuszu przez Geysera, na której to rycinie jest wyrażono: Rajecki delin.
Gdańszczanin, słynął ze sztuki swej w pierwszej połowie 17-go wieku. Sprawozdawca u Fuesslego, takoż gdański malarz Wessel, znajduje jego obraz Chrzest Jezusa Chrystusa w kościele, dominikańskim w Gdańsku, godnvm A. van Dycka. Ranisch umarł w Gdańsku v 1670.
(Wzmianka w J. Bernoulli's Reisen. Leipzig 1779 II, 228-9. - Gw. Pawlikowski w Czasop. Lwow. z r. 1830 I, 91-92. - G. K. Nagler XII, 291)
Malarz krajobrazów, bawił długi czas w Warszawie za panowania Stanisława Augusta i później; lecz szczegóły życia jego nie są wiadome. Nazwisko to w dziedzinie sztuk obce nie jest. Za czasów pruskich stał w pałacu prymasowskim i mnóstwo odrabiał krajobrazów. Później wyjechał do Paryża.
W galleryi Willanowskiej są jego następujące dzieła;
1. Widok zamku Gandolfo Nr. 117.
2. Widok wodospadu w Tivoli Nr. 118.
3. Inny widok wodospadu w Tivoli Nr. 386. Pięknego effektu.
4. Widok Marynek Puławskich Nr. 262. W galleryi Królikarni:
5. Widok z okolic Rzymu N. 417. Miara cali 29-38.
6. Widok wodospadu w Tivoli Nr. 421. Miara cali 25-34 .
W galleryi hr. Józefa Ossolińskiego kaszt, podlaskiego były takoż jego cztery krajobrazy, w spisie onej drukowanym r. 1832 pod liczbami 77, 157, 229, 230.
R. 1805 zrobił jednę dekoracyę dla teatru warszawskiego, do widowiska przez artystów na cześć swego antreprenera W. Bogusławskiego ułożonego. Lecz więcej onych podobno nie malował.
Około roku 1800 przebywał jakiś czas w Puławach na Xiążęcym dworze, i podejmował tam prace.
Cztery jego obrazy olejne, widoki morskie, są u pana Maurycego Gąsiorowskiego w Warszawie.
Dwa Krajobrazy okolic Włoskich, u Dr. Maurycego Wolffa w Warszawie.
Imię jego chrzestne było zdaje się Karol.
Malarz z Międzychodu, malował kapitularz i bibliotekę w klasztorze XX. Cystersów w Bledzewie w poznańskiem r. 1789 (X. Piotr Widawski opis kościoła i klasztoru XX. Cystersów w Bledzewie, w Przyjacielu Ludu z r. 1843 Nr. 7. I, 55).
Malarz krajobrazów z Chemnitz, uczył się około roku 1800 w Dreźnie u Klengla. W początkach robił wiele kopij z celniejszych w rodzaju przez siebie obranym malarzy. Następnie przedsięwziął podróże, celem zdejmowania studiów z natury, a wiele lat spędził w okolicach Krakowa, gdzie mnogie wykonywał rysunki i obrazy. Około r. 1825 znalazłszy tu opiekuńcze przyjęcie w domu hr. Ignacego Wielopolskiego, przesiadywał u niego w Pieskowej Skale i liczne widoki tameczne zdejmował; Sześć takowych ryconych na miedzi wydał w Dreźnie pod tytułem: Vues de la ville de Pieskowaskala dans le Royaume de Pologne dessinees d ’apres nature et gravees par Auguste Reichel. Przypisane są Ignacemu hr. Wielopolskiemu, wyszły zaś w Dreźnie u Morasch et Skerl.
(G. K. Nagler XII, 381-382).
Rysownik i malarz drezdeński, uczeń tamże Klengla. Malował krajobrazy, wykonane z uczuciem i prawdą. Podróżował w górach Karpackich, a r. 1825 zamierzał wydać szereg stadiów swoich. Zapewne był iw Krakowie.
(G. K. Nagler XII, 382).
Malarz z połowy 18-go wieku, którego obraz S. Stanisława biskupa pięknie malowany r. 1761, znajduje się ww. ołtarzu kościoła XX. Franciszkanów w Nowem Mieście Korczynie (Opis tego kościoła p. X. Jakóba Piaseckiego w Pamiętniku Religijno-Moralnym z r. 1813 Warsz. IV, 439). Tamże znajdują się jego malowania ścienne, tudzież innego malarza N. J. z rokiem 1761 (IV 437 -438). Malowania te al-fresco przedstawiają między innemi: Męczeństwo S. Stanisława biskupa, Wskrzeszenie Piotrowina, S. Kunegunda składająca koronę monarszą, a przyjmująca pasek S. Franciszka; Bolesław Wstydliwy podobnie składający koronę S-mu Franciszkanowi w zamian której odbiera pasek.
Pochodzący z ojca saksończyka, urodził się i wychował w Polsce. Początków sztuki uczył się w Warszawie. W czasie oblężenia Warszawy w r. 1794, wstąpił w szeregi wojskowe i do końca wojny w nich pozostawał. Następnie znalazł wiele zatrudnienia na dworze miłośnika sztuk księcia A. Czartoryskiego generała ziem podolskich, u którego niejaki czas bawił w Puławach. R. 1798 przybył do Lwowa, gdzie osiadł i do końca życia zamieszkał. R. 1822 w mieście tem zszedł z tego świata, lat 60 wieku przeżywszy.
J. Rejhan trudnił się najwięcej malowaniem portretów, które wykonywał z wielką zdolnością; odznaczają się one przyjemnym kolorytem, lekkim i śmiałym pędzlem. Roku 1800 wymalował cztery widoki wielkiego rozmiaru i obraz znacznej wielkości do kościoła dla Władysława Czarneckiego chorążego W. W. X. lit., który go namawiał podtenczas żeby się przeniósł do Rossyi; lecz nie dał się do tego nakłonić, gdy wziętość jego w Gallicyi w malarzy temi czasy nie obfitującej, coraz wzrastała. Większych utworów pędzla jego we Lwowie znajduje się trzy: w zborze ewangelickim Chrystus ukrzyżowany, u Ś. Anny takoż Chrystus na krzyżu i Narodzenia Chrystusa. Trzy te obrazy odznaczają się wyższemi zaletami układu i wykończenia. Obrazów jego mniejszych a zwłaszcza portretów, wiele jest w tem mieście w posiadaniu prywatnem. Podjął był tamże takoż przyozdobienie malowaniami ściennemi pałacu Cieleckich; przed kilkunastu laty podziwiano jeszcze robót onych smak niepospolity i kolorytu świeżość. W ostatnich atoli czasach pałac ten przeszedłszy na własność starozakonnego, stał się składem gorzałczanym, a tak i dzieło artysty uległo zniszczeniu.
Z mnogich portretów jego przytoczyć można: Wojciecha Bogusławskiego, dyrektora teatrów, sławnego aktora i wielu dzieł drammatycznych pisarza, ♰ w Warszawie dnia 23 lipca 1829 r. lat 75 wieku licząc.
Piękny portret mężczyzny w stroju polskim jest u. p. Tytusa Wojciechowskiego w Poturzynie w hrubieszowskiem.
Synem Józefa Rejhana a zarazem jego uczniem w sztuce, jest żyjący obecnie we Lwowie znamienity malarz Aloizy Rejhan.
(O J. Rejhanie wspomina G. K. Nagler XII, 380, a pisze go Reichan).
W pierwszej połowie wieku 18-go malował al-fresco w kościele jezuickim w Piotrkowie część arkadowania niższego. Portret jego tamże dochowuje się dotąd. (Opis tego kościoła przez X. J. Gackiego, w Programmie popisu uczniów szkoły XX. Pijarów w Piotrkowie. Warszawa 1830 str. 38).
Zdaje się iż to nazwisko malarza jest źle wyczytane, i że ma być Rejzner Jan o którym poniżej.
W Warszawie zamieszkały i osiadły, pozostawał w długoletniej służbie króla Jana III, a następnie jeszcze Augusta II. Łaskawość ku niemu króla Sobieskiego objawia się z udzielonego mu przywileju pod datą d. 28 lutego 1696 r.: w niem zowie go szlachetnym, Comes Aulae Lateranensis, Auratae Militiae Eques, a królewskim rzeczywistym malarzem i sługą. Z szczególnej łaski królewskiej ku niemu niesionej, nadaje mu część gruntu pod minami i wałem ogrodu zamkowego w Warszawie idąc ku Wiśle, przy gruncie do domu Błażeja Dutkiewicza zwanego Sliwiarz należącym, wszerz łokci 50, wzdłuż zaś od muru ogrodowego aż do koryta Wisły. Oto jest rzeczony przywilej w całości, w aktach metryki koronnej ks. 219 str. 149 znajdujący się:
Privilegiuin super Particulam fundi sub Muro Arcis Varsaviensis versus Vistulam jacentis Nobilibus Reyznerom conjugibus serviens.
Joannes Tertius Dei gratia Rex Poloniae etc. Significamus etc. Quia nos ex singulari gratia Nra qua ferimur erga nobilem Juannem Reyzner Coraitem Aulae Lateranensis et Auratae Mitiliae Equitem Pictorem et Servitorem Actualem Nostrum, consulendo ipsius commodilati particulam fundi sub muro vallum et hortum arcis Nostrae Varsaviensis versus iluvium Vistulam extructo sustentante, penes fundum et Domum Honesti Blasij Dotkiewicz Sliwiarz nuncupati sittam et jacentem quinquaginta Ulnas latitudinis et protensionis habentem, in longum vero incipiendo a muro eodem usque ad alven. fluvij Vistulae sese extendenlem, eodem Nobili Joanni Reyzner et Ceciliae Kromlafowna Conjugibus ipsorumque legitimis Successoribus dandum et donanduin esse duximus, prout quidem damns et donamus per prarsentes Nostras perpetuo et in aevum. Vigore cuius praesentis Donationis Nostrae, praememorati Nobiles Reyznerowie Conjuges, eandem particulam fundi supra descriptam, una cum suis Succesoribus, tenebunt habebunt et possidebunt, eodem que ad beneplacitum suum disponent et utifruentur. Promittentes pro Nobis et Serenis. Successovibus Nris, non esse Nos Serenissimosque Successores Nros, eosdem nobiles Reyznerowie Conjuges Successoresque ipsorum, a praenominato fundo per Nos praesentibus donato amoturos, nec cuipiam po testatem daturos eosdem Nobiles Reyznerowie amovendi, vel impediendi, verum circa eundem fundum niodo quo super donatum conservaturos. Juribus Nris Regnlibus Reipcae Ecclesiaeque Catholicae Romanae salvis manentibus. In quorum fidem etc. Datum Varsaviae Die 28 Mensis Februarii A. Dni 1696. Joannes Rex.
Wprowadzenie w posiadanie małżonków Rejznerów, nastąpiło aktem z dnia 3 marca 1696 r. Akta metr. kor. ks. 219 str. 148-149.
Jan Rejzner poślubił byt córkę budowniczego zamkowego Kaspra Kromlauffa, Cecylię. Ten Kromlauff otrzymał był od króla Jana Kazimierza plac na Małe starego zamku warszawskiego, na którym się pobudował i od następnych królów na tę posiadłość wraz z spadkobiercami uzyskiwał pierwotnego nadania potwierdzenia. Własność ta w skutek działów majątkowych, przeszła była r. 1696 do rąk Jana Rejznera i jego żony Cecylii Kromlauffowny, a utwierdzenie ich w takowem posiadaniu zapewnił im nowym przywilejem August II król, w dniu 5 lutego r. 1698 w Warszawie. W akcie rzeczonym wymienia go król takoż: „Szlachetnym, Aulae Lateranen. Comes, Auratae Militiae Eques, Piet or noster,” dalej mówi: „że gdy wierne i życzliwe usługi Rejznera przez lat dwadzieścia królowi Janowi III wiadome mu są,” przeto poprzednie przywileje na przerzeczony grunt z domem zatwierdza, „zachęcając onego do dalszych usług Naszych i wszelkich ozdób in arte pictorea.” Z szczególnej zaś łaski do tego gruntu albo domostwa dodaje gruntu przyległego wszerz łokci 8, wzdłuż według przywileju pierwszego łokci 36, tudzież: „wolne przejście tak na górze do ganku Naszego, kędy i teraz drzwi z tego budynku są. jakoteż na dole sklep przez który zdawna przejście.... przy samym murze wychodząc z bramy zamkowej, idącw zamek stary od kościoła Ś. Jana po lewej ręce.” Ciekawy ten przywilej z oryginału wiernie odpisany, zamieszcza się tu w całości:
Konfirmacya Przywilejów z Dekretu Kommissarskicgo na plac Kromlaffowski.
August II z Bożej Łaski Król Polski etc. Oznajmujemy etc. Produkowany Nam jest Przywiley ztwierdzenia dawnych praw y Przywileiów przez Nayiaśnieyszych Antecessorów Naszych, osobliwie Nayiaśnieyszego ś. p. Jana Trzeciego Króla Polskiego Antecessora Naszego ręką własną podpisany, na dom częścią murowany, częścią po rusku nawale Zamku Starego przez niegdy Kaspra Kromlaffa Stolarza i Budowniczego Zamku Warszawskiego, z Sławetną Sawiną Prenkieryn pierwszego Małżeństwa między Pałacem Królewicza Imci ś. p. Ferdynanda leżący wybudowany y Jego Sukcessorom Prawem dziedzicznem służący. A ze nietylko z Respektów Kaspra Kromlaffa iego de lumbis Sukcessorom Nayiasnieysi Antecessorowie Nasi przy przywileiach na ten grunt nadanych zachowali, lecz gdy po exdywizyi między Sukcessorami tegoż Kromlafla Dóbr, to domostwo Szlachetnemu Janowi Rejznerowi Autae Lateranen. Comiti et Auratae Militiae Equiti, Pielori nostro, y Cecylij Kromlaffownie przez Dekret Kommissarzów Naszych w R. 1696 między Sukcessorami ferowanym dostało się, Supplikowano Nam iest abyśmy pomienionego Szlachetnego Jana Rejznera którego usługi przez lat 20 u Nayiaśnieyszego ś. p. Jana Trzeciego Antecessora Naszego wierne y życzliwe wiadome Nam, nietylko przy tych przywileiach y Dekrecie na ten Grunt y Dom służące z wolnem murowaniem y budowaniem prawem dziedzicznem zachowali, ale też zachęcając onego do dalszych usług naszych i wszelkich ozdób in arie Pictorea, a do tegoż gruntu albo domostwa ex singulari gratia Nostra gruntu wszerz łokci ośm, wzdłuż według przywileiu pierwszego łokci trzydzieści sześć przyległego prawem dziedzicznem, tudzież wolne przejście tak na górze do ganku Naszego, kędy i teraz drzwi z tego budynku są, iako też na dole Sklep przez który z dawna przejście a collatione primaevi Privilegij Sławetnemu Kromlaffowi y iego Successoribus, aż do pomienionego Szlachetnego Rejznera i Cecylij Kromlaffowny Małżonków przy samym murze wychodząc z bramy Zamkowey byli, idąc w Zamek Stary od Kościoła Ś. Jana po lewey ręce konferować i zachować, prawa i Dekret powagą Naszą stwierdzić rozkazaliśmy, którego przywileiu stwierdzenia iest tenor taki:
Jan Trzeci z Bożey Łaski Król Polski Wielki Xiąże Litt, etc. Oznajmujemy etc. Iż Nayiaśnieyszy Król Imci ś. p. Jan Kazimierz, zawdzięczając wierne y życzliwe usługi Sławetnego Kaspra Kromloffa Stolarza y Budowniczego Zamku Warszawskiego, raczył mu y potomkom Jego Plac na Wale Starego Zamku Warszawskiego pusty, między Pałacem Nayiaśnieyszego Królewica Imci ś. p. Karola Ferdynanda leżący wszerz łokci dwadzieścia wzdłuż łokci trzydzieści y sześć w sobie mający, z wolnem na tymże placu według woli Jego budowaniem dać y konferować Przywileiem pod Datą w Warszawie dnia 23 Miesiąca Stycznia Roku Pańskiego 1651 co potem Król Imci ś. p. Michał Antecessor Nasz stwierdziłł approbowały przy tymże Placu pomienionego niegdy Kromloffa z Potomkami Jego zachował Przywileiem de Data w Warszawie Dnia 29 Miesiąca Marca Roku 1672. Taky my stosuiąc się do tychże pomienionych Nayiaśnieyszyeh Antecessorów Naszych Przywileiów, wzwyż mianowanego niegdy Kaspra Kromlaffa pozo stałą małżonkę wdowę Sybillę nazwaną i Potomków wszystkich oboiey płci tak pierwszego małżeństwa niegdy z Sławetną Sawiną Prenkieryn iako też i wtorego z tąż wzwyż mianowaną Sybillą od niego spłodzonych przy tymże placu zachować i to im prawo na tenże plac od Nayiaśnieyszych A ntecessorow Naszych nadane potwierdzić umyśliliśmy, iakoż zachowuiemy i potwierdzam y tym listem Naszym, który to pomieniony plac ze wszystkierai bu dynkami na nim postawionemi, przynależytościami przerzeczoney Sybilli Kromlatrowcy wdowie i wszystkim potom kom KromlalTowskim oboiey płci trzymać, onego zażywać, dać, przedać, darować, frymarczyć, wymienić, najmować, arendować, zastawić, i na inszy iakikolwiek swoy i Sukcessorów swoich pożytek zupeinem prawem obrocie wolno będzie. Więc jeżelibym Nam albo Nayiaśnieyszym Następcom Naszym, to mieysce potrzebne było, tedy pomienieni Sukcessorowie Kromlaffowscy, albo którzykolwiek natenczas będący Possessorowie, nie powinni będą z niego wprzódu stąpić, aż im Summa z Taxy Kommissarzów uznana tak za plac jako i za budynki od Nas albo Nayiaśnieyszych Następców Naszych dostatecznie odliczona i zapłacona będzie. Obiecuiemy też to po Nas y Nayiaśnieyszych Następcach Naszych, iż my pomienionych Sukcessorów niegdy Kaspra Kromlaffa y wszystkich possessorów którzybykolwiek tego prawa na tenże plac od nich nabyli i na nim mieszkali nie oddalemy, y nikomu władzy do oddalenia nie damy, ale im zupełnie i nienaruszenie prawa wiecznego dotrzymamy, i dochowamy, co y Nayiaśnieysi Następcy nasi uczynią. Wszelka iednak uczciwość i ochędostwo w tyra domu zachowane być ma. Na co dla lepszey wiary etc. Dan w Krakowie na Seymie szczęśliwey Koronacyi Naszey Roku Pańskiego 1676 Dnia 3 Marca. Jan Król.
My tedy August Wtóry z Bożey Łaski Król Polski skłoniwszy się na suplikę pomienionych Szlachetnych Jana Bejznera y Cecylii Kromlaffowey Małżonków w zwyż przerzeczony przywiley stwierdzenia wszystkich inszych Przywileiów przez Nayiaśnieyszych Antecessorów Naszych na plac na Wale Starego Zamku KrorolatFom Małżonkom y ich Sukcessorom nadanych, tudzież Dekret Kommissarski między temiz Sukcessorami w r. 1696 ferowany we wszystkich punktach Kondycjach obowiązkach Klauzulach y ich ligamentach approbować umyśliliśmy, także gruntu wszerz łokci ośma wzdłusz według przywileju pierwszego łokci 36 prawem dziedzicznem do tegoż gruntu i wolne prześcia tak na górze do ganku Naszego iakoteż i na dole Sklep dla przeyścia dać konferować y pozwolić, iakosz niniejszym listem Naszym powagą Królewską Naszą konfirmuiemy, approbuiemy, daiemy, konferujemy y pozwalamy, Szlachetnych Rejznerów y ich Sukcessorów oboiey płci przy pomienionych prawach Dekrecie wiecznemi czasy zachowujemy. Co y Nayiaśnieysi Następcy Nasi zachowaią. Na co dla lepszey wiary etc. Dan w Warszawie Dnia 5 Miesiąca Lutego Roku 1698. Augustus Rex.
Aktem z d. 12 lutego r. 1700 przerzeczeni Rejznerowie małżonkowie wprowadzeni zostali w posiadanie owego domu Kromlauffowski zwanego w starym zamku, in arce veteri, położonego. Akta metryki koronnej ks. 219 str. 269.
Z powyższych wiadomości o malarzu Janie Rejznerze okazuje się jasno, iż gdy był długoletnio obu królów rzeczywistym malarzem i sługą, a łaskami ich obdarzany, musiał tez być w sztuce swej wyższego uzdolnienia. Prace jego wprawdzie wcale na teraz znane nie są, jak niemniej istotne jego pochodzenie i inne daty żywota. Wszakże zdaje się iż przywiedziony powyżej malarz Jan Rejner tąż samą jest z nim osobą, którą podobno X. J. Gacki mniej dokładnie co do nazwiska oznaczył. Byłby więc on tedy użyty przez XX. Jezuitów do malowania ich kościoła w Piotrkowie, al-fresco, w części arkadowania niższego; a wizerunek jego tamie dochowuje się dotąd.
Rodem z Gdańska, przyszedł na świat r. 1634 czy 1643; w młodym wieku przybył do Włoch i pobudzony dziełmi J. Courtois Bourguignona, oddał się malarstwu bitew. Zawarłszy z tym mistrzem osobistą znajomość, zjednał jego nawet dla prac swych upodobanie. Później we Florencyi malował krajobrazy i architektury z figurami. Tego rodzaju wielki jego utwór posiadał kawaler A. F. Marmi we Florencyi: widok placu S. Marka w Wenecyi z przeszło 600 figurami, który to obraz wprawdzie wykonać miał Reschi podług rysunku Hiacynta Marini. Inny równie w figury bogaty jego obraz przedstawiający pałac Pitti we Florencyi, posiadał w mieście tem Dr. Viligiardi. Jego krajobrazy traktowane są zwykle w rodzaju Salvatora Rosa, a odznaczają się dobrym pomysłem i życiem; słabsze są zaś w rozkładzie cieni i światła. Wedle twierdzenia Orlandiego, artysta ten umarł około r. 1699, w 56 roku życia; podług innych data jego śmierci jest rok 1690.
Czyli Reschi tak na krój włoski przezwany nie był Reskim, a może Reszka?
(O nim: J. R. Fuessli 1779 fol. str. 544. - Lanzi, tłómaczony przez Armande Dieude 1824 I, 386-387. - Lud. v. Winckelmann, neues Mahlerlexikon, Augsburg 1796 str. 169. - G. K. Nagler XIII, 437. - A. Siret, Dict. hist. des Peintres 1848 str. 428).
Rhet syn Jerzego drukarza Gdańskiego, w mieście tem osiadły, rysownik zdatny a podobno i malarz, żyjący w połowie 17-go wieku.
Z jego rysunku sztychował w Gdańsku F. Allen postacie mieszczan Gdańskich, do dzieła: Joan. Botsaccii Hymenaeus Joan. Ernesti Schmieden et Adelgundae Hoffmanniae. Dantisci 1655. Fol.
Rodem z Turynu, w młodym wieku przybył do Warszawy r. 1818. Był dobrym restauratorem obrazów. Umarł w Warszawie dnia 13 stycznia 1820 r.
(S. Ciampi, Bibliogr. critica, 1839 II, 253).
Patrzyć Bacciarelli.
Malarz krajobrazów i zwłaszcza rysownik widoków, miejsc i budowli. Przyszedł na świat w Dreźnie 1780 r. gdzie uczył się sztuki pod professorem Zingg. Odznaczywszy się wcześnie w swoim zawodzie, powołany został roku 1806 na dwór księstwa Czartoryskich do Puław, celem uczenia rysunków młodej wychowanki księżnej panny Matuszewic; od roku zaś 1811 do 1816 bawił u księstwa w Galicyi w Sieniawie. W ciągu tego długiego pobytu w domu księstwa Czartoryskich wykonał wiele rysunków, tuszem i sepią, widoki różne Puław, słynnego tamecznego ogrodu i innych okolic. Księżna mając zamiar wydać celniejsze widoki Puław, poleciła Richterowi zdjęcie z natury rysunków w formacie arkuszowym: wiele onych było przygotowanych, a trzy z nich sztychowane w Dreźnie przez Karola Augusta Richter brata Józefa, to jest: Widok pałacu w Puławach z strony dziedzińca, Widok kościoła w Puławach i Widok Marynek Puławskich. Jego takoż są rysunki do dziełka księżnej Pielgrzym w Dobromilu. R. 1820 osiadł Richter w Warszawie, i zajął się dawaniem godzin rysunków w domach prywatnych, w czem mając wielki dar i cierpliwość nabył niemałej wziętości. Następnie był nauczycielem u XX. Pijarów na Żoliborzu, a w końcu w instytucie wychowania panien warszawskim.
Na wystawie sztuk pięknych warszawskiej z r. 1821 był jego oryginalny wielki rysunek sepią, złotym medalem uwieńczony. Na wystawie z r. 1823 krajobraz olejny Zachód słońca, na wystawie z r. 1828 takoż krajobraz oryginalny, a r. 1836 krajobraz olejny Domek w lesie.
Richter zasłużył sobie na imię biegłego w swoim zawodzie artysty. Zalety charakteru jednały mu powszechny szacunek; lecz w życiu doznać miał wiele przykrości i moralnych cierpień, które wszakże z stałością duszy znosić umiał. W d. 22 Maja 1837 r. zszedł z tego świata, w 57 roku wieku, pochowany na Powązkach. Portret J. Richtera wykonał trafnie i podobnie Bonawentura Dąbrowski. Niektórzy piszą go Rychter, i tak nawet nazwisko jest wyrażone jest na nagrobku.
(Wspomnienie o nim w Kuryerze Warsz. z d. 15 czerwca 1837 przez Jana Piwarskiego).
Malarz na ręko pismach i kalligraf, pijar. Ozdobny i pięknie malowany przywilej Bractwa Młodzianów Kupieckich w Warszawie, przez Michała Bartłomieja Tarłę biskupa poznańskiego d. 4 kwietnia 1715 r. wydany, podpisany jest u spodu: Rochus a S. Thoma: Aquin. scripsit. Na przywileju króla Augusta III z d. 14 listopada 1746 r. równie ozdobnie pisanym, podpisał się: scripsit P. Rochus Scholarum Piiarum (Archiwum kupieckie m. Warszawy). Z powyższych dowodów okazuje się, iż ksiądz Roch pijar zamieszkały w Warszawie za czasów królów Sasów, używany bywał do wzorzystego pisania i zdobienia malowaniami dyplomatów .
Rodem z Warszawy, po ukończeniu nauk w liceum warszawskiem, uczył się malarstwa u professora Antoniego Blanka. Robił portrety i kopie obrazów. Żył lat 38, umarł w Warszawie dnia 11 października 1835 r. (Wspomnienie o zgonie przez A. B(lanka) w Kuryerze Warsz. z r. 1835 Nr. 272).
Zamieszkały we Lwowie i posiadacz domu pod Nr. 507 3/4; r. 1812 żył jeszcze.
W katerze Ormiańskiej Lwowskiej jest jego obraz olejny Ś. Józef.
Miał on takoż malować al-fresco, między innemi kościół w Chodowicach.
Urodzony w Krakowie dnia 22 Maja 1794 roku, tamże pierwsze początki nauk i sztuki której się poświęcił otrzymał. Następnie udał się do Wiednia, gdzie pod Lampim lat kilka doskonalił się w malarstwie. Roku 1818 przybył do Warszawy, a odtąd stale tu zamieszkał, będąc ciągle nauczycielem rysunków w szkołach publicznych: naprzód w szkole Ewangelickiej, potem w Liceum, w Gimnazyum na Lesznie, i od r. 1849 w Instytucie Szlacheckim, którą to posadę do końca życia zajmował. Około r. 1839 odbył leszcze podróż za granicę w celu artystycznym, mianowicie do Paryża. (Kuryer Warsz. z r. 1839 Nr. 235).
Obok zatrudnień nauczycielskich, Romanowski pracował sam wiele; malował portrety, krajobrazy, obrazy Świętych, robił kopie.
Roku 1818 na wystawie sztuk pięknych Warszawskiej były jego rysunki:
Kopia Magdaleny Kaź. Woźniakowskiego, rysunek.
Narodzenie Wenery, rysunek ze sztychu.
Roku 1838 na podobnej wystawie: S. Stanisław, kopia, obraz wielki ołtarzowy.
Na wystawie z r. 1841:
Zdobycie przejścia przez Sommo-Sierra, kopia z H. Vernela.
Portret żeński, z natury.
Wykonał nadto:
Wizerunek Naj. Cesarza Mikołaja I w całej postaci; do sali sessyonalnej Magistratu miasta Warszawy.
Męczeństwo S. Felixa, obraz wielki ołtarzowy.
R 1846 wydał Romanowski dzieło ułożone dla użytku poczynającej szkołę rysunku młodzieży: Teorya pierwiastkowych zasad nauki rysunku, uważana z punktu widzenia artystycznego. Część I rysunek głów ludzkich w konturze, z 40-tu tablicami litogr., z objaśnieniem rysunku z gipsów i z natury, oraz cieniowania tychże. Fol. str. 32. Dzieło to uznane przez Władzę szkolną za pożyteczne, polecone zostało do użycia uczniom sposobiącym się do sztuki. Nadto na żądanie tejże Władzy, przełożone było na język francuzki przez L. Landie i roku 1847 wydane. Pracował jeszcze Romanowski nad ułożeniem drugiej dzieła części, lecz przedsięwzięcie to nastąpioną chorobą i śmiercią przerwane zostało.
Umarł w Warszawie dnia 18 Grudnia 1853 roku, lat wieku 60 domierzywszy.
Malarz Krakowski, do cechu tamecznego malarzy należący. Powiada A. Radwański w dzienniku rękopiśmiennym, że r. 1750 d. 6 Kwietnia na wyborach kongregacyi, obrany został jej Instygatorem. Więcej o nim nic wcale nie wiemy.
Miniaturzystra, szkoły Paryzkiej. Bawił w Warszawie lat kilka, już r. 1818. Na wystawie Warszawskiej z roku 1821 był jego portret miniaturowy. Dalszy obrót jego nie jest nam wiadomy.
Przyszedł na świat w Warszawie d. 25 marca 1781 r. a w latach młodocianych otrzyma! staranną instrukcyę elementarną. Od dziecinnego wieku okazywał wielką ochotę do rysunków; ukończywszy tez nauki, doskonalił się w rysunkach u M. Kajsera, a potem u miniaturzysty K. Bechona. Ojciec jego trzymał pensyę męzką, w niej Rouget dawał godziny matematyki, języka francuzkiego i rysunków. Po wejściu armii francuzkiej do Warszawy przy końcu r. 1806, zaciągnął się do wojska w grudniu tegoż r. w stopniu porucznika do sztabu W. księcia Bergu Murata. R. 1807 mianowany kapitanem w korpusie inżynierów wojsk Księstwa Warszawskiego; r. 1809 w tymże stopniu przeniesiony na pod-dyrektora do szkoły applikacyjnej inżynierów; r. 1812 został szefem batalionu w rzeczonym korpusie. Odbył kampanie r. 1806 i 1807 w Prusiech, w r. 1813 i 1814 w Niemczech, i znajdował się w oblężeniu twierdzy Magdeburga: ozdobiony krzyżem złotym polskim. R. 1815 umieszczony w korpusie Inżynierów w stopniu pod-pułkownika; w r. 1820 mianowany pułkownikiem w korpusie Weteranów i Inwalidów. R. 1835 uwolniony od służby z pensją. Umarł w Warszawie d. 24 maja 1847 r. licząc rok 67 wieku.
Malował jako amator miniatury i widoki akwarellą, a był rysownikiem wybornym. Nadto jest on pisarzem dwóch dzieł: Nauka Budownictwa praktycznego czyli doręcznik dla budujących, drukowany 1827; tudzież Budownictwo wiejskie czyli doręcznik dla gospodarzy, wyszły 1828. Jego kopia krajobrazu Jakuba Ruysdaela, wykonana sepią, jest w przechowaniu rodziny.
Malarz warszawski, który w r. 1754 mieszkał na Nowolipiu w domu Jana Daremskiego piwowara. Lustracya z tego roku Jerzego Józefa Dawidsona, w głównem archiwum Król. Polskiego w aktach dawnych miejskich znajdująca się, ks. 940 str. 73. Więcej nic się dziś o nim nie wie.
W Pradze Czeskiej w kościele metropolitalnym przy zamku na Hradszynie, w zakrystyi znajduje się jego 14 obrazów, wystawiających żywot S-go Jana Nepomucena. Miejscowi dozorcy kościelni mienią go być Polakiem, co się i z nazwy samej okazuje.
Malarz Lwowski z końca 16go wieku. Wiadomość o nim przechowały przywileje bractwa malarskiego tego miasta z owej epoki. W przywileju Arcybiskupa Lwowskiego Jana Dymitra Solikowskiego wydanym w Lwowie d. 10 Lipca 1596 r., ustanawiającym w mieście tem bractwo malarzy Katolickich, wyliczony jest ów malarz między członkami to jest towarzyszami tegoż bractwa, a którzy w akcie rzeczonym tytułowani są egregii. W uchwale Rady miejskiej Lwowskiej z d. 21 Stycznia 1597 r., bractwo malarzy katolickich urządzającej, przytoczony jest w liczbie pierwszych tego zgromadzenia magistrów czyli towarzyszy. Zdaje się więc, iż musiał do lepszych artystów ówczesnych Lwowskich należyć, lubo prace jego wcale dziś znane nie są.
Malarz Lwowski z końca 16go wieku. Dochowała się o nim wiadomość w przywilejach z owego czasu bractwa malarskiego tego miasta. Tak w przywileju Arcybiskupa Lwowskiego Jana Dymitra Solikowskiego, wydanym w Lwowie d. 10 Lipca 1596 r., ustanawiającym w mieście tern bractwo malarzy katolickich, wyliczony jest między członkami czyli towarzyszami owego bractwa; a tytułowani są tu egregii. W uchwale Rady miejskiej Lwowskiej z d. 21 Stycznia 1597 r., bractwo malarzy katolickich urządzającej, przywiedziony on jest w liczbie pierwszych tego zgromadzenia magistrów to jest towarzyszy. Zdawałoby się więc, ze do lepszych artystów ówczesnych Lwowskich należyć musiał; atoli prace jego zupełnie są dziś nie znane.
Malarz portretów z pierwszej potowy 16-go wieku. U. 1551 malował wizerunek króla Zygmunta Augusta, na co dowód znajduje się w aktach podskarbiowskich pod datą 17 marca 1551 r. Andreae Rul pictori Vratislaviensi, a depictioue imaginis S. R. M. datum in auro hungaricali aureoas 10.
J. Lelewel, bibliogr. ksiąg dwoje, Wilno 1826 II, 89 przywodzi rękopism z r. 1459, na którym wyczytał podpis: „Stanislaus Rusek de Bodzewo fllius carpentarii Polonita, reverendi magistri Thomae de Strzelcze minimus exornator famulus ac subiectus.” Z tego okazuje się, ze tenże Stanisław Rusek z Bodzewa był malarzem przyozdabiającym kodeksa czyli księgi rękopiśmienne, trzymany do podobnych robót przez Tomasza ze Strzelec.
Malarz krakowski. Byt starszym cechu malarskiego krakowskiego r. 153 3, co świadczą akta radzieckie tego miasta ks. A. 12 str. 134, niemniej str. 184, lecz tu przytoczony tylko Joannes, acz zapewne ten sam. Umarł r. 1535, ks. A. 12 str. 697, 699.
Biegły malarz portretowy, przyszedł na świat w Pera, części Konstantynopola przez Chrześcian zamieszkałej. W dziesiątym roku życia wzięty pod szczególną opiekę księcia A. Czartoryskiego generała ziem podolskich, i do Warszawy zawieziony, oddany tu został do szkół, w których z korzyścią w naukach a zwłaszcza wyzwolonych usposobił się. Idąc za własnem upodobaniem, poświęcił się następnie sztuce malarskiej, której początki w szkole Norblena otrzymał, później zaś znaczny przeciąg czasu w pracowni Bacciarellego pozostawał. R. 1798 powołany do uniwersytetu wileńskiego na adjunkta katedry malarstwa obok Fr. Smuglewicza, po którego śmierci roku 1807 postąpił na professora zwyczajnego malarstwa, i na tej posadzie do końca życia pozostał. Zszedł z tego świata w późnej starości r. 1835 r. Głównym przedmiotem prac Rustema były portrety, w których celował i które sławę jego ustaliły. W nich prócz największego podobieństwa twarzy, umiał jako niepospolity fizyogonomista, wydawać cały charakter, przelewać duszę przedstawianych osób. Udawało mu się to zwłaszcza, kiedy z chęcią robił jaki portret, kiedy malował osobę lubioną lub wysoce szacowaną. W wyższych i większych rozmiarów kompozycyach historycznych nie tyle był szczęśliwym, lubo się i w nich doświadczał, wykonał też kilka krajobrazów i malował miniatury. Małych robót gwaszam i, różnych rysunków i szkiców odrabiał bardzo wiele, w których wykrywa się niepośledni talent artysty, twórczość jego wyobraźni, Wliczenie się w mistrzowskie dzieła sztuki i starożytnych dziejów znajomość. W scenach nocnych, ogniem lub sztucznem światłem oświeconych, zjednywał szczególne pochwały znawców.
Jako professor, położył nie małe zasługi w podniesieniu szkoły malarskiej wileńskiej, do której studia z celnych antyków i żywego wzoru zaprowadził; sam zaś z całem wylaniem i cierpliwością oddawał się sposobieniu swych uczniów, długie im poświęcając godziny, nie tylko w szkole samej, lecz i w swojej pracowni, a nawet odwiedzając niektórych po ich prywatnych mieszkaniach, gdzie im niósł szczerą i otwartą naukę. W gorliwości zaś tej wytrwał do ostatka życia, pomimo podeszłego wieku i uzyskanej a spoczynku dozwalającej emerytury.
J. Rustem był człowiekiem światłym, wielce obczytanym, posiadał objęcie bystre, znajomość kilku języków; serca najlepszego, dla niedoli miłosierny. Lubiący towarzystwa, a w niech dowcipny i przyjemny, chętnie też dla tych przymiotów w wyższych społeczeństwach przyjmowany. Nosił zawsze na głowie krymkę czerwoną, pochodzenie jego wschodnie przypominającą.
Portrety przez J. Rustema wykonane:
1. Ignacy Tyzenhauz, podskarbi W. lit.
2. Rudolf Tyzenhauz, syn poprzedniego; w mundurze szefa szwadronu artyleryi konnej polskiej.
3. Antoni Górecki, poeta.
4. Michał Ogiński, podskarbi lit.; pisarz pamiętników.
5. Księżna Marya Radziwiłłowa z Wodzińskich, księcia Ludwika ordynata kleckiego zona, pierwszego ślubu Ksawerowa Walewska, ♰ d. 12 maja 1823 w Radziwilmontach na Litwie, licząc lat czterdzieści kilka wieku.
6. Józef Saunders anglik, professor sztycharstwa w uniwers. wileńskim.
7. Książę A. Czartoryski, Kurator.
8. Księżna Giedroyć.
9. Narcyz Olizar.
10. Pan Moniuszko.
11. Panna Weissenhoff.
12. Panna Chołoniewska.
13. Pani Sulistrowska Karolina z Przyuskich.
14. Pani Kublicka Ida z książąt Ogińskich, w całej figurze na koniu. Niewielkiego rozmiaru, lecz ma być bardzo zaletny. (W. Smokowski, Wizerunki.... 1838 IV, 130, lubo zataja istotne nazwisko tej damy).
15. Hr. Mostowska z książąt Radziwiłłów, z paletrą i pędzlem w ręku (Tamże IV, 117).
16. Józef Głowacki, malarz. U p. Tom. Zielińskiego.
17. Jan Sniadecki astronom, professor matematyki i astronomii wu ni w. krakowskim, potem rektor uniwersytetu wileńskiego, ♰ 21 listopada 1830 r. licząc lat 80 wieku w Jaszunach pow. wileńskim i tamże pochowany.
18. Jędrzej Sniadecki, chemik i doktor, ♰ dnia 11 maja
1838 r. w Wilnie w 70-ytu roku wieku, pochowany na cmentarzu wsi Horodnik w pow. Oszmiańskim. Portret nad wyraz piękny.
19. Pani Zofia Balińska z Sniadeckich.
20. Aleksander książę Sapieha, szambelan ces. Napoleona, W. miecznik W. księstwa warszawskiego, członek Tow. Warsz. Przyjaciół Nauk, ♰ w Dereczynie pod Zelwą d. 8 września 1812 r. w 39 roku wieku swego. U pana J. K. Wilczyńskiego w Wilnie.
21. Jan Nepomucen Kossakowski biskup wileński, członek Towa. Warsz. Przyjaciół Nauk, ♰ u wód w Baden pod Wiedniem dnia 10 Września 1808 w 53 roku wieku swego (Gazeta Kor. Warsz. z r. 1809, Dodatek do Nru I str. 11).
22. Jan Gwalbert Rudomina rzeczywisty radzca stanu, sztuk pięknych lubownik i niepośledni znawca, ♰ w Wilnie 1849 r. Portret ten do lepszych malarza należy.
23. X. Stanisław Bonifacy Jundziłł, professor hist o. naturalnej w uniwer. wileńskim, członek Tow. Warsz. Przyjaciół Nauk, ♰ w Wilnie dnia 27 kwietnia 1847 r., licząc lat 86 wieku; malowany r. 1822.
24. Sam Malarz kilkakrotnie. Jeden jest w zbiorze piszącego. Z wizerunku malowanego w r. 1813, sztychował r. 1814 G. Kisling.
Prócz tego wiele innych osób prywatnych.
Z miniatur przytoczyć można: księcia A. Czartoryskiego gener. ziem podolskich, i jego żony księżnej Izabelli z Flemingów Czartoryskiej. Obie up. Rzońcy w Warszawie.
Inne obrazy:
1. Głowa starca.
2. Głowa młodzieńca.
3. N. Panna.
4. Widok pałacu Korytowieckiego.
5. Inny krajobraz (Nra 1-5 przytoczone w Dzienniku Wileń. z r. 1820 II, 306).
6. Krajobraz burza na wodzie, bardzo chwalony (W. Smokowski, Wizerunki.... 1838 IV, 131).
7. Kapłan sędziwy pocieszający młodą dziewicę, obraz wielkich zalet (Tamże IV, 132).
8. Kąpiel Dyanny.
9. Syn marnotrawny.
10. Dyogenes pijący z dłoni wodę. Nra 8-10 Tamże, IV, 117).
11. S. Jan Kanty, figury wielkości prawie naturalnej. W Seminaryum przy kościele XX. Augustyanów w Wilnie. (Tamże IV, 109).
Różne jego małe rysunki wyszły litografowane w Wilnie przez C. Bachmatowicza, pod tytułem: Souvenir pittoresque des pelits ouvrages de J. Rustem; niemniej Przypomnienie Wilna 1837. Szkoda tylko że litografia mało zaletna. W. podeszłym juz wieku było zabawką Rustema zarysowywać karty, dorabiając do óczonych najrozmaitsze figury i sceny. Zbiór takich rysunków w ilości ośmdziesięciu, został w kształcie kart do gry sztychowany: Cartes burboeeillus par Rustem a Vilna. 80 Cartes de fantaisie, dess, par J. Rustem grat. par G. Kisling. Jedna z nich przedstawia samego malarza, w krymce czerwonej, owiniętego w szubę, w rozrywkach tych starego artysty, podziwiać przychodzi wesołość umysłu, giętkość i świeżość wyobraźni; ale poczęści żałować marnowania talentu na podobne igraszki.
(O J. Rustemie pisali: W. Smokowski, w Wizerunkach i roztrząsaniach naukowych Wilno 1838 IV, 91-137. - Tenże wzmianka w artykule: Wspomnienie o szkole malarskiej wileńskiej 1826-1829, w Athenaeum, Wilno 1844 VI, 211-215. - Adam Szemesz, wzmianka w Athenaeum, Wilno 1842 II, 171-2. - Wzmianka o jego robotach w Dzienniku Wileńskim z r. 1820 II, 360-367).
Malarz na Rusi Czerwonej osiadły, w połowie 18-go wieku pracujący. Z jego portretu Antoniego Wacława Betańskiego biskupa przemyskiego, sztychował we Lwowie r. 1785 Prixner.
Malarz ten przebywał takoż czasowo w Krakowie około r. 1783, a miał na imię Józef.
Portert jego Władysława Jagiełły z podpisem "Josephus Rybkiewicz pinxit Cracoviae 1783,“ znajdował się w Porycku własności niegdyś Tadeusza Czackiego.
W kościele Sieciechowskim niegdyś Opactwa Benedyktyńskiego, w wielkim ołtarzu jest obraz olejny przedstawiający dziesięć tysięcy męczenników, z podpisem: „pinxit Rylski An. 1769.“ O tym malarzu przecie nic się na teraz więcej nie wie.
Malarz Krakowski, roku 1745 mistrzem cechu malarzy będący. Jako taki należał w te czasy do reformy kongregacyi i poddania jej pod zwierzchność Uniwersytetu; akt na ten cel Rektorowi złożony wraz z innymi malarzami w roku rzeczonym podpisał. (Ustawy cechu w końcu tego Tomu). Nic więcej o nim wiadomem nie jest.
Malarz żyjący w Rawie Mazowieckiej, na dworze Wołuckich około r. 1628. Podług jego rysunku sztychowane są wizerunki rodziny Wołuckich tegoż roku.
Malarz krakowski. R. 1556 przyjął prawo miejskie krakowskie i okazał dowód urodzenia z prawego małżeństwa, tudzież wykonał przysięgę na prawo miejskie, przyczem wypłacił złoty 1. (Z ksiąg archiwalnych miasta Krakowa, wypisy p. Ambr. Grabowskiego).
Biegły malarz, który się zwłaszcza głowami wsławił. Umiał każde złożenie twarzy wyobrazić i często do śmiechu pobudzać. Niektóre głowy jego są najlepszemi karykaturami, a przytem całość pięknie traktowana, z wielką pilnością i pysznym kolorytem. Mówi Gw. Pawlikowski, iż tak wybornie twarze śmiejące się robił, ze patrzący na nie sami od śmiechu wstrzymać się nie mogą. Zarazem odrabiał z wielką biegłością małe figury.
Ten artysta udać się miał do Włoch r. 1695 i tam do śmierci pozostał, gdzie ślad jego zatraca się. Portret jego własny w galleryi florenckiej wysoce jest ceniony.
(O nim J. Gw. Pawlikowski, Czasop. Lwow. z r. 1829 II, 106. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 193. - J. D. Fiorillo 1818 III, 345. - G. K. Nagler III, 273).
Malarz nadworny, zdaje się Augusta II, w Warszawie zamieszkały, o którym niejaką wiadomość wskazują akta radzieckie miasta Starej Warszawy. R. 1720 kwituje spadkobierców stolarza Gronwalda ze zło. poi. 350, które mu należały po zonie Konstancyi Wituńskiej, jako reszta z większej summy złp. 3000 za sprzedaż domu na krakowskiem przedmieściu naprzeciwko Klarysek położonego, którato sprzedaż jeszcze w r. 1704 nastąpiła. Akta miasta Starej Warszawy radzieckie, ks. 55 str. 24 i ks. 60 str. 9. O tym malarzu nic się więcej dowiedzieć nie udało, a musiał być pewnego uzdolnienia i większe wykonywać prace, kiedy miał tytuł nadwornego.
Malarz Krakowski, który r. 1573 zamieszkiwał w dzielnicy Kwartałem Grodzkim zwanej. (A. Grabowski w Biblo. Warsz. z r. 1854. I, 414).
Malarz, wedle słów Andrzeja Chryzostoma Załuskiego, znamienity, pictor egregius; bawił jak się zdaje na dworze króla Sobieskiego i malował portrety. Opowiada tenże biskup Załuski pod rokiem 1696, a za nim Samuel Fryderyk Lauterbach, ze gdy po nastąpionej śmierci króla Jana III, królowa wdowa Mary a Kazimira była w zatargach z ambassadorem francuzkim, zażądała by jej zwrócił wizerunek swój, przedtem jemu podarowany, a przez sławnego malarza Samuela wykonany. Ambassador wymawiał się, iż obraz ten jest ozdobą i zaszczytem jego mieszkania; atoli królowa upatrzywszy porę nieobecności francuzkiego posła w domu, udała się tamże sama, kazała obraz zdjąć ze ściany i zabrała go z sobą. Oto są własne Załuskiego słowa:
„Pictor egregius.- Varsavia scribitur… Reginam legato Galliae pessime affectam esse, misisseque ad illum ut iconem suam manu Samuelis depictam, quam ipsi quondam dederat, incessanter ei restitueret, quod dum ille facere renuebat, ac se excusaret, quod scilicet maximo residentiae ejus esset honori et ornamenlo ilia suae Majestatis pictura. Dum Regina incerta animo Iiac illacque tluctuaret, ac de absentia ejus rescivisset, ipsa in domum ejus se contulit, ex pariete eandem jussit abstrahi, ubi cum a tergo raultae essent inventae scripturae, revideri eas jussit, discedo: videamus quod Legatus scribat Polonis cx responsis eorum: sed nihil ibi rep ertu m, praeter publica nova impressa et scripta; accepta proinde icone abijt et cam secuminRegiara portavit.” (List XXXII z daty 25 listopada 1796 r. Andreac Chrysostomi Załuski Episcopi Varmiensis, Supremi Regtii Pol. Cancellarii Epistolae historico-familiares. Brunsbergae 1711 fol. II, 181).
Powtarza to samo za Załuskim Samuel Fryderyk Lauterbach, Polnische Chronicke, Franckfurth und Leipzig 1727, 4to sir. 756:
„Es zerfiel auch die Kónigin mit dem Französischen Abgesimdten, demselben liatte sie ihr Contrefait geschencket, welches von deni beruffenen Künstler Samuel gemahlel worden, das foderte sie nun wieder von ihm. Als er sich aber entrchuldigte, wie dadurch sein Logenient hoch gezieret werde, dass er es nicht weglassen könne, so gab die Königin acht, wenn der Gesandte nicht da war, giengselbst bin, und liess es von der Wand abnehmen.” O malarzu owym Samuelu nie ma dotąd żadnej innej wiadomości; sama nawet ta jego nazwa jest poniekąd niepewną, bo ulega wątpliwości czyli to jest nazwisko czy może tylko imię chrzestne. Nic się tez nie wie kto on był, zkąd pochodził, gdzie przebywał i co pracował. Po dalszych przeto za tą skazówką dochodzeniach, oczekiwać wypada bliższego rzeczy wyśledzenia.
Rodem z Warszawy, amator. Miał od dzieciństwa wielkie zamiłowanie do malarstwa, któremu mimo inne powołanie życia, oddawał się z upodobaniem. Będąc na pensyi u M. Kajzera r. 1800, uczył się tu rysunków, później zaś doskonalił się w malowaniu miniatur u K. Bechona. R. 1804 wyjechał do Krzemieńca, gdzie w liceum dalsze pobierał nauki. Po powrocie do Warszawy zaciągnął się w r. 1800 do wojska, iw szedł jako prosty żołnierz do pułku artylleryi pieszej księstwa warszawskiego. Wkrótce postąpił na oficera, odbył ówczesne wojenne wyprawy; a roku 1813 wystąpił z wojska w stopniu kapitana artylleryi. W dalszym czasie osiadł w Krakowie, potem zaś na wsi w pow. piotrkowskim, gdzie po krótkiej chorobie umarł r. 1844. Malował akwarellą z natury widoki Łazienek, Królikarni, Czerniakowa, Willanowa i innych okolic warszawskich. Są tez jego miniatury osób bliżej mu znajomych i przyjaciół.
Hagedorn mieni go być synem i wnukiem malarzy gdańskich. Atoli Filip zdaje się być z tego rodu w sztuce najbieglejszym i za innych wartującym, gdy tamci z imienia nie są znani. H. Sauerland okazuje się jako portrecista; Filip takoż musiał często portrety robić, z których kilka jest sztychowanych. Lecz sławę swą ustalił jako malarz zwierząt i ptastwa. Długi czas bawił w Berlinie, w końcu przeniósł się do Wrocławia, gdzie też umarł r. 1750, w 73 roku życia. Podług Lud. Winckelmanna (noues Mahlerlexikon, Augsburg 179G str. 183) malował takoż portrety, urodzony r. 1677, zmarły w Wrocławiu r. 1754. Z jego obrazów sztychowali J. Oertl, J. Tscherning i inni.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 586. - G. K. Nagler XV, 37).
Malarz ksiąg pargaminowych rękopiśmiennych, z czasów panowania Zygmunta I, w Krakowie prawdopodobnie pracujący.
W Bibliotece Warsz. z r. 1856, IV, 623-629 pisarz bezimienny J. T. L. podał wielce zajmującą wiadomość udzieloną mu z Anglii, o dwóch książkach do nabożeństwa, zdobiących dziś zamożne tamtego kraju zbiory, z których jedna należała do królowej Bony, a druga do króla Zygmunta I.
Książka królowej Bony znajduje się w Oxfordzie w Bodlejańskiej księżnicy, a stanowi jeden z pierwszych klejnotów tego zkądinąd bogatego zbioru. Jest to książka formatu małej ćwiartki, pisana na pargaminie, zawierająca 14 malowideł poczynając od Zwiastowania Najś. Maryi Panny, do Zdjęcia Chrystusa z krzyża: wszędzie wyobrażony herb Sforza, a na jednym obrazku połączony z herbami Polski i Litwy. Książka ta czyli też jej malowania rozpoczęte były jeszcze w Lombardyi, przed zamąż pójściem Bony; skończone już w Polsce r. 1526, która to data wyrażona jest tam złotą cyfrą. „Malowidła, powiada sprawozdawca, są nadzwyczajnej piękności, szczególnie jedno przedstawiające Najś. Pannę z dziecięciem, w czerwonej szacie, z białą święte czoło okrywającą chustką. Nie znaleźliśmy nic podobnego ani w Cesarskiej bibliotece w Paryżu, ani w Rouen, gdzie jest tak bogata w średniowieczne malowidła biblioteka."
Książka króla Zygmunta Starego jest takoż formatu małej ćwiartki, a była mu ofiarowana bezimiennie, jak to wyraził w przedmowie piszący. Obejmuje cztery malowidła: „Pierwsze przedstawia S-go Hieronima w czerwonym kardynalskim płaszczu, piszącego Psałterz, ze lwem u nóg." Na drugiem malowidle Chrystus, ranami i strumieniami krwi pokryty, z kielichem Ś-tej Kommunii w ręku, zbliża się do klęczącego tuż Zygmunta. Król wystawiony jest z twarzą z boku widzianą, w czerwonej na futrze odzieży, a po sobolim kołnierzu spada mu złoty łańcuch. Inna podobizna króla jest na trzeciem malowidle: tu przedstawiony także w klęczącej postawie, ale z twarzą do patrzącego obróconą, z oczami wzniesionemi do Najś. Maryi Panny z dziecięciem, na półxiężycu stojącej. Czwartem i ostaniem malowidłem jest tarcza przez aniołów utrzymywana a napisem: Clipeus spiritualis. Wszystkie te malowidła, nieporównanej historycznej i artystycznej wartości, noszą u spodu herb Korony i Litwy." Książka rzeczona Zygmunta I była w dalszych czasach właśnością Zygmunta III, później przeszła do rodziny Sobieskich, od której do Stuartów, a ze spadku po kardynale York nabyta przez Xięcia Sussex, ostatecznie zaś przez zarząd Brytańskiego muzeum, w którem się obecnie znajduje.
„Kto był twórcą malowideł? czyni sobie sprawozdawca pytanie. - Tak w jednej jako i drugiej książce, powiada, u spodu niektórych położył malarz głoski S. C. a na jednej dodał F. to jest fecit; niewątpliwie zatem jeden i tenże malarz dla obudwu książek pracował. Dr. Wagner, w dziele Treasures of Art in great Britania III. 1854 wyznaje, iż niewiadomo mu kto był ten S. C., ale mniema iż malowidła są różnych rak robotą i w różnych wykonane miejscach. Ozdoby brzegów tchną według niego włoską szkołą, w charakterze figur widzi ścisłe naśladowanie Alberta Dürera, tak iż niektóre, a mianowicie Matkę Boską przedstawiające, są kopiami obrazów tego mistrza, gdy tym czasem inne zdradzają wpływ szkoły flamandzkiej. Wnosićby zatem wypadało, iż część wykonana była w Medyolanie, reszta zaś do Norymbergi na dokończenie posłana. Porównanie z innemi współczesnemi rękopisami, i ten zlewek wpływów niemieckiej i flamandzkiej szkoły, naprowadzają na myśl, iż malowidła robione w Norymberdze, są dziełem naówczas słynnej tam rodziny Glockendon. Pomijając mniej znaczące a dowolne przypuszczenia, zostaną dwa wnioski: że malarz był Niemcem, i że pracował w Niemczech. Ostrożniejszy krytyk Angielski w Gentleman’s Magazine for July 1845, nie wyrzekając zdania względem narodowości malarza i miejsca w którem pracował, ogranicza się wykazaniem powinowactwa między temi malowidłami, a szkołą niemiecką Alberta D′ürera. My powiedzmy raczej, iż kiedy nie ma żadnego dowodu zaprzeczającego polskość artysty, to znajdzie się nie jeden potwierdzający to: a najprzód malowidła (jeżeli nie wszystkie to część ich przynajmniej) musiały być robione w Krakowie, wizerunek bowiem króla przeznaczony dla króla, nie mógł go wystawiać jak wiernie, a to da się tylko z osoby wykonać. Zresztą herby Korony i Litwy, narodowy ubiór żołnierzy wówczesnej zbroi polskiej wystawionych, wszystko niezbitym jest dowodem przynajmniej tego, że malarzowi dobrze była znana Polska i jej zwyczaje, i co więcej, iż żył życiem Polski."
Takie jest co do malowideł tych twórcy, zdanie szanownego o owych książkach sprawozdawcy. Co do nas posuniemy domysły nieco dalej. A naprzód, że malarz nie mógł być którym z Norymbergskich Glockentonów, (wedle wniosku Dr. Wagnera), jest rzeczą zupełnie widoczną; bo głoska C. na obrazkach nie jest G, a nadto żaden artysta tamtoczesny w Norymberdze Glockenton, nie miał imienia na S. Być bardzo może, iż niektóre z obrazków książki królowej Bony, jako w Lombardyi jeszcze rozpoczętej, odrobione tamże były przez którego Włoskiego malarza; atoli inne, a zwłaszcza owe z wizerunkami króla Zygmunta Starego, z rycerzami Polskimi i herbami Państwa, jawne noszą cechy krajowego wykonania. Sztuka zdobienia ksiąg pargaminowych rękopiśmiennych malowaniami miniaturowemi, znamienicie w kraju naszym, zwłaszcza zaś w Krakowie kwitnęła; mamy onej w zabytkach dotrwałych świetne okazy, a niezaprzeczone dowody. Wnosić więc nam wypada, iż ten malarz S. C. był którymś ze Stanisławów krakowskich, o których z tamtych czasów liczne lubo urywkowe dochowują się wspomnienia.
Urodzony w Alkmaer r. 1616, był uczniem Salomona van Ravestein, tudzież Piotra Verbeck. Usposobiwszy się w sztuce, podróżował po Niemczech, Francyi i Anglii, gdzie wiele wykonał portretów. Bawił w Gdańsku r. 1637, a w Elblągu malował r. 1639 wizerunek króla polskiego, zapewne Władysława IV. W końcu powrócił do rodzinnego miasta i tamże umarł roku 1668, licząc lat wieku 52. Prócz portretów, malował widoki morskie, architektury i t. p. Prace jego odznaczają się wielką łatwością, stylem szerokim, kolorytem pięknym.
(Gault de Saint-Germain, Guide des amateurs des tableaux, pour les ecoles Allemande, Flaraande et Hollandoise Paris 1818, II, 77-78. - G. K. Nagler XV, 128. - A. Siret. Dict. hist. des Peintres 1848 str. 116).
Malarz gdański, żyjący w końcu 16-go wieku; posiadał tu wzięcie jako w sztuce swej biegły.
(X. Ludwik Moreri, Le grand Diction. Historique, Paris 1759 fol. II, 512).
Rodem z Gross Sehoenau niedaleko Züttau, malarz historyczny i portretowy. Przejeżdżał przez Warszawę do Petersburga za czasów panowania Stanisława Augusta, około r. 1780 i jakiś czas tu bawił. W ołtarzu kościoła ewangelickiego warszawskiego, jest jego piękny obraz: Pan Jezus na górze oliwnej rozmyślający przyszłą swą mękę wśród zasypiających uczniów. Wykonał go w czasie pobytu w Warszawie roku 1780 i otrzymał w nagrodę czerw. zło. 100. (Akta kościoła ewangelickiego warszawskiego. - L. Gołębiowski, Opisanie Warszawy 1827 str. 108). W pałacu puławskim był jego pędzla piękny portret króla Stanisława Augusta. Piszą go mylnie Schäffer lub Schiffer.
Malarz Krakowski, który jak się okazuje z akt radzieckich tego miasta, był w niem roku 1417 starszym cechu malarzy. (A. Grabowski Skarbniczka str. 39).
Malarz krakowski, wspominają go akta cechowe tego miasta pod rokiem 1602.
Duńczyk rodem, pracował około r. 1740 w Gdańsku. Robił portrety i sceny historyczne; w obu rodzajach zyskując ówczesne upodobanie. Berningeroth sztychował r. 1744 jego portret proboszcza Dan. Grandius. Umarł w kwiecie wieku r. 1746 w Gdańsku.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 593. - G. K. Nagler XV, 337).
Malarz r. 1727 będący w służbie dworu saskiego; następnie wyniósł się do Warszawy, gdzie już r. 1740 nie żył. Słynął zwłaszcza z robót lakierem wykonywanych.
(G. K. Nagler XV, 392).
Rysownik w Wilnie zamieszkały. R. 1666 podług jego rysunku sztychował w Wilnie brat jego Tomasz Schnops bramę tryumfalną z portretem Pawła Jana Sapiehy Wojewody Wileńskiego.
Syn Grzegorza, pochodził z Bnina. R. 1545 feria secunda post Dominicam Ramis Palmarum przyjął prawo miejskie w Warszawie jako malarz; poręczycielami byli Jan Jentas malarz i Maciej Wolf mieszczanin. Akia miasta Starej Warszawy ks. 526 nie liczbowana, pod datą jak wyżej.
Amator rysownik i sztycharz w Gdańsku zamieszkały, kawaler orderu S. Marka. Zatrudniał się sztuką około r. 1660-1670; sztychował wiele, a obok tego wykonywał rysunki z których inni rytownicy sztychowali. Znana jest jego rycina z nadpisem: „Emblematische Entwurfe sonderbaliren hohen veranderungen des polnischens Adlers von A. C. 1668 bis 1671 vorgestellt in Danzig durch Nathaniel Schroeder Rittern des heiligen Marci.” Ta rycina przedstawia wizerunki króla Michała i jego żony Eleonory.
(G. K. Nagler XVI, 24).
Biegły rysownik i budowniczy celujący z słynnej pod tym względem epoki panowania Stanisława Augusta, w którego służbie pozostawał jako intendent budowli królewskich w Warszawie. Przyszedł na świat w Toruniu dnia 18 lutego 1727 r.; ukończywszy tamże szkoły w r. 1743, przybył do Warszawy i uczył się tu u kapitana Deybel budownictwa tudzież nauk matematycznych. Dostąpiwszy wyższego uzdolnienia, uzyskał niemałą wziętość i dorobił się mienia. Konslytucyą sejmu extraordynaryjnego 1775 r. został nobilitowany (Vol. Leg. VIII str. 304). Z licznych budowli wystawionych przez niego w Toruniu i Warszawie, odznaczają się świetnie w tem ostatniem mieście facyaty kościoła Karmelitów na Krakowskiem Przedmieściu, tudzież pałacu Prymasowskiego, pałac Teppera bankiera; nadto kaplica w Skierniewicach. W niej pomnik prymasa Ostrowskiego wykonany przez rzeźbiarza Monaldi z pomysłu i rysunku Schroedera. Wygotował takoż niektóre rysunki do dzieła Vitraviusz Bawarski. Rok jego śmierci nie jest wiadomy.
(O nim wiadomość: Thornische wöchentliche Nachrichten und Anzeigen na rok 1762 str. 377. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 5 96. - G. K. Nagler XVI, 28. - F. M. Sobieszczański Wiadomości hist. o Sztukach... Warszawa 1850 II, 218-219, troskliwie zebrane szczegóły).
Gdańszczanin malarz, rysownik, niemniej sztycharz zwierząt zwłaszcza ptaków. Przez przekręcanie nazwisk mięszają go z Danielem Schultz portrecistą, i takoż zowią go Schultz; lecz na rycinie jednej podpisany jest D. Schültz. Żył około r. 1680 iw rodzaju swoim odznaczył się wyższą zdolnością i pilnem uważaniem natury.
Jego obraz swojskiego ptastwa, był w galleryi D. Schwarza w Gdańsku (J. Bernoulli Reisen... Leipzig 1779 I, 292). Trzy jego ryciny ptaków wielce są cenione.
(O nim wspomina G. K. Nagler XVI, 40 i 59-60. - Fr. Brulliot, Dict. des monogr. Munich 1832 I, 214 wskazuje jego monogram, ale mięsza go takoż z Schultzem Danielem).
Urodzony w Gdańsku, tamże zamieszkały i pracujący, biegły portrecista 17-go wieku. Piszą go Niemcy rozmaicie Schulz, Schulze, Schültz, atoli na rycinach współczesnych J. Falka wypisany jest Schultz. Z tego przeinaczania nazwiska pochodzi mięszanie go z innym artystą gdańskim podobnej nazwy, wyżej przytoczonym, a od niego młodszym. Daniel Jerzy Schultz pracował jakiś czas w Paryżu i Wrocławiu, lecz w mieście rodzinnem był osiadły, gdzie tez r. 1686 umarł.
Jego pędzla były na ratuszu gdańskim piękne portrety wielkości naturalnej trzech królów polskich: Jana Kazimierza, Michała Korybuta i Jana III (Johann Bernoulli's Reisen Leipzig 1779 I, 322); w księgozbiorze zaś gdańskim znajdował się jego roboty wielki portret astronoma Jana Heweliusza gdańszczanina (♰ 1687) w szlafroku, ręka wsparta na kuli niebieskiej (Bernoulli, Reisen.... I, 249).
Wielu biegłych rytowników sztychowali jego portrety. W. Hondius: Władysława IV r. 1637. - Jana Kazimierza dwa razy 1649 i 1650. - Królewicza Karola biskupa wrocławskiego. - Jana Radziwiłła 1652. - Andrzeja Leszczyńskiego biskupa chełmińskiego, podkanclerzego W. kor. r. 1652.
J. Falk: Achacego Przyłęckiego kasztelana oświęcimskiego r. 1652. - Łukasza hrabiego z Bnina Opalińskiego r. 1653. - Jerzego Lubomirskiego marszałka W. kor. r. 1653. - Bogusława księcia Radziwiłła r. 1654. - Bogusława hrabiego na Lesznie Leszczyńskiego, podkanclerzego lit. - Księcia Janusza Radziwiłła, wojew. wileńskiego hetmana W. lit.
Równie sztychowali zanim portrety P. Kilian i P. Lombard, mianowicie Radzców miasta Wrocławia.
(Gw. Pawlikowski w Czasop. Lwowskim z r. 1829 II, 105-106. - G. K. Nagler XVI, 59).
Inżynier i rysownik, żyjący w pierwszej połowie 18-go wieku w Gdańsku. Z jego rysunku sztychował G. P. Bosch Szturm Gdańska przez Rossyan i Sasów w r. 1734.
(G. K. Nagler XVI, 60).
O istnieniu tego malarza w Warszawie dochowują ślad akta m. Starej Warszawy radzieckie ks. 82 str. 118, w processie r. 1748 przez instygatora miejskiego wytoczonym pozostałej po nim wdowie Konkordyi, za niespisanie inwentarza. Okazuje się ztąd, ze około r. 1748 malarz ten umarł, więcej zaś nic dziś o nim wiadomego nie ma.
Rodem z Warszawy, uczeń Bacciarellego. X. Symonowicz w opisie kościoła S. Krzyża (Rozmaitości do Korres. Warsz. z r. 1825 Nr. 3), a za nim Ł. Gołębiowski (Opisanie Warszawy 1827 sir. 96), mianują go malarzem warszawskim, i przytaczają jego obrazy w kościele S. Krzyża w kaplicy P. Maryi: 1. Niepokalane Poczęcie, 2. Zwiastowanie, 3. Ofiarowanie, 4. Wniebowzięcie P. Maryi. Lecz oba zowią go Sejsto, co zapewne było pomyłką pisma u X. Symonowicza, a powtórzeniem onej u Ł. Gołębiowskiego.
W zbiorach króla Stanisława Augusta były następujące roboty Ścisły:
Krajobraz: figury i konie przez Norblina. Miara cali 37-62; cena w spisie czerw. zło. 26.
Niewiasta Flamandzka sprzedająca kapustę, podług Teniersa. Miara cali 33-48; cena w spisie czerw. zło. 6.
Kuchnia, w niej dwie osoby mężczyzna i niewiasta, w smaku flamandzkim. Cali 29-50; cena w spisie czerw, zło. 3.
(Wzmianka o nim Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korres. Warsz. z r. 1819 Nr. 40 str. 104).
Do wiadomości o tym malarzu przybywa, że się zwał Janem, że był bezżennym, i że umarł w Warszawie w wieku lat 75, pochowany na cmentarzu Ś-to Krzyskim dnia 8 Lipca 1804 r., jak o tem świadczy tamże będący kamień nadgrobny.
Wenecyanin, malarz dekorator. R 1803 za antrepryzy W. Bogusławskiego przybył z Włoch i przy teatrze warszawskim umieszczony został. Tego roku zaraz robił dekoracyi 5 do opery Telemak. R. 1804 do drammy Beniowski dekoracyi 2, do opery Lodoiska 4. R. 1805 do opery Raul czarnobrody 1. Tego roku wyjechał do Włoch. R. 1807 wróciwszy do Warszawy malował 3 dekoracje do opery Józef w Egipcie, a jednę do tragedyi Władysław pod Warną. R. 1809 powtórnie wyjechał do Włoch, zkąd powrócił r. 1810 i zrobił 2 dekoracje do opery Kamilla. R. 1811 malował do opery Kopciuszek dekoracji 3, do opery Sardzino 1. R. 1812 do opery Guliston 1, do opery Horacyusze i Kuracyusze 1. R. 1814 za antrepryzy L. Osińskiego do opery Jadwiga dekoracyi 4. R. 1815 do tragedyi Bolesław Śmiały 1, do opery Hilary 1. R. 1816 do tragedyi Ludgarda 1. R. 1817 do drammy Wielki Mogol Aurengazeb 1. Tegoż roku wyjechał do Wilna; zmarł w Odessie r. 1827. (Kuryer Warsz. z r. 1827 Nr. 234).
Posiadał on wielką szybkość w robocie, lecz dekoracje jego nie miały wyższych zalet, a niektóre nawet wcale były mierne.
Sebaldus pictor użyty był r. 1529 do różnych przyozdobień malarskich na zamku krakowskim, w czasie onego odnawiania w tymże roku. Robił wiele pozłot i malował farbami wiele pokojów. Kupowano mu do tych robót złoto. (Regestra Wydatków Seweryna Bonera r. 1529 na odnowę zamku krakowskiego, w rękopiśmie przytoczonym wyżej, patrzyć Durer Jan). Akta radzieckie miasta Krakowa wspominają r. 1525 Sebolta malarza krakowskiego, zeznającego iż winien Dorocie Linhartowej de Chaczyn (z Chęcin) zło. 4 gr. 24, jak się zdaje za wzięte od niej farby; ks. A. 5 str. 1095. Jest to zapewne ten sam malarz Sebaldus, Sebald czy Sebolt.
Mówiliśmy (II, 161) o malarzu Sebaldzie w Krakowie osiadłym i na zamku prace podejmującym, przywodząc o nim wspomnienia z lat 1525-1529. Roku 1519 Sebolt Singer z Norymbergi przyjął prawo miejskie w Krakowie: Sebolt Singer de Norymberga. Pro litera seniores pictores fidejusserunt. To jost, ze starsi zgromadzenia malarzy dali za niego poręczenie. (Za księgą, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 42). Jest to niewątpliwie ten sam Sebolt czyli Sebalt, który w roku 1519 osiadły w Krakowie, pracował tam w latach następnych.
Gdańszczanin rodem, malarz portretowy, około r. 1700 udał się do Anglii, i wiele tam portretów malował. Bawił długie lata w Londynie, w temże mieście podobno około r. 1730 umarł. Z jego portretów niektóre zostały sztychowane: W. Thomsona, przez J. Fabra, Attilio Ariosti muzyka przez Simona. J. Seemann jest szczepem całego pokolenia malarskiego. Opuściwszy ojczyznę niewiadomo dla jakiej przyczyny, za granicą sztukę malarską praktykował, lak sam jak i jego dwaj synowie i wnuki.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 602. - G. K. Nagler XVI, 205).
Starszy syn poprzedniego, pracował w Londynie, malował zaś najwięcej portrety. Umarł r. 1751.
Syna tegoż wspomina J. D. Fiorillo, mówiąc o ojcu, Geschichte der Kunst in England V, 552. O nim, o jego synie, bracie Enochu i tegoż synie Pawle, mówi A. Siret, Dict. hist. des Peintres 1848; zowie zaś ich Zeeman, a nic nie wie ze pochodzenie tej rodziny z Gdańska.
(G. K. Nagler XVI, 205).
Syn młodszy Izaaka, urodzony w Gdańsku r. 1694, przybył w młodych latach z ojcem do Londynu. Tu wiele dzieł wykonał, przeszedłszy w sztuce ojca; robił powiększej części portrety igłowy starców w pracowitym rodzaju sławnego B. Dennera. Umarł r. 1744. Wiele jego obrazów były sztychowane przez G. Bartscha, Berningerotha, S. Blesendorfa, Simona i innych. Portret własny malarza w 19 wieku życia malowany, sztychował J. Faber. Inny portret malarza przez niego samego robiony, znajduje się w galleryi drezdeńskiej (W spisie Fr. Matthaei 1837, Nr. 712), który sztychował J. G. Schmidt do dzieła tejże galleryi.
Syn Enocha Paweł był takoż malarzem.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 602. - G. K. Nagler XVI. 205).
Przyszedł na świat w Warszawie dnia 23 Października roku 1789, z Franciszka i Antoniny małżonków w mieście tem zamieszkałych, jak to opiewa księga metryk kościoła Ś. Krzyża XX. Missyonarzów, z której okazuje się takoż, iż do chrztu trzymany był przez X. Kajetana Sołtyka Kanonika Katedr. Krakowskiego Sekretarza Królewskiego wraz z Panią Bystrzanowską z Sołtyków. W akcie tym pisany jest jego ojciec Zaidlic, który podpisywać się miał Zajdlitz atoli syn malarz pisał się Sejdlitz, jak to również czyn obecnie jego rodzina w Warszawie, przeto tej ostatniej nazwiska pisowni trzymać się wypadało. Sejdlitz uczył się przez lat dwa rysunków pod Zygm. Voglem, potem wysłany przez rodziców r. 1803 do Drezna, lat sześć w tamecznej Akademii sztuk doskonalił się w malarstwie. Za powrotem do ojczyzny w roku 1809, bawił jakiś czas w Warszawie; lecz nie długo wyjechał na Wołyń, znajdując tu na wstępie miejsce w domu państwa Karwickich, w którym obok uczenia rysunków, zajmował się nie mało malowaniem portretów. Ztąd przeniósł się do Krzemieńca i lat z okładem dwadzieścia tam przebywał, do r. 1834. W końcu powrócił do rodzinnego miasta Warszawy, gdzie tez umarł r. 1845 w miesiącu Czercwu, pochowany na cmentarzu Powązkowskim. Tak w Krzemieńcu jak w Warszawie trudnił się on dawaniem prywatych godzin rysunku, a ze miał dar nauczania, zyskał tez wziętość po najpierwszych domach. Sam malował biegle krajobrazy i portrety, zwykle akwarellą, gwaszem lub pastellami, niekiedy olejno; robił takoż miniatury, celował zaś w malowaniu zwierząt. Dobry rysownik, posiadał znajomość sztuki, a znał doskonale anatomię.
Do piękniejszych jego robot należą:
1. Widok processyi w Krzemieńcu podczas Jubileuszu w r. 1326, tuszem na arkuszu wielkim. W pośród mnóstwa figur, rozpoznawano tu z łatwością podobieństwa osób.
2. Widok wsi Maliowiec na Podolu, tuszem na arkuszu wielkim. Za oba powyższe widoki ofiarowano artyście po czerw. złotych sto.
3. Widok Krzemieńca z gór otaczających, na arkuszu wielkim.
4. Widok gmachów Liceum Wołyńskiego w Krzemieńcu, przy świetle xiężyca.
5. Scena z poematu Waltera-Scota, Pani Jeziora, farbami wodnemi.
6. Scena z poematu Wallenrod, farbami wodnemi.
7-9. Wesele żydowskie. - Żyd fałszujący herbatę. - Żyd, Cygan i Markietan, którego dwaj poprzedni chcieli oszukać. Wszystkie trzy farbami wodnemi; u pana Hilarego Skąpskiego w Krzemieńcu.
10-12. Fryderyk IV. w obozie przy żołnierzu jedzący jajecznicę z rądelka, akwarella. - Belizaryusz wsparty na mieczu, akwarella. - Fernand Cortez, ołówkiem na kolorowym papierze. U pana Pawła Regulskiego Aptekarza w Krzemieńcu, u którego tamże artysta jakiś czas mieszkał.
13. Widok Czerniatyna i ogrodu z pasieką, na Podolu, dobra państwa Witosławskich; gwaszem. Dzieło do najlepszych malarza należące, tamże znajduje się.
14. Przekupka owoców około której studenci, akwarella; u pani Fr. Mianowskiej we wsi Suły w Pow. Żytomirskim.
15. Zając i inna zwierzyna, obraz olejny, był w Warszawie.
16. Portret akwarellą w całej postaci, małego rozmiaru, pana Mathiasa Rozena, w Warszawie.
17. Portret Krzysztofa Karwickiego Generała, na papierze kolorowym, ołówkiem; u pana Edwarda Kubańskiego we wsi Wielka-Moszczanica w Pow. Dubieńskim.
18. Miniatura Andrzeja Lubańskiego, u córki pani Fr. Mianowskiej we wsi Suły w Pow. Żytomirskim.
19. Kilka jego robót znajduje się w imionniku panny Olimpii Majewskiej, z podpisem malarza, które zostawił na pamiątkę iż w domu jej rodziców w Krzemieńcu niejeden rok przemieszkał.
20. Wykonał takoż akwarellą dla Generała Ludwika Krupińskiego rysunki do jego powieści Adolf i Julia.
21. W Krzemieńcu zebrał z natury zbiór szkiców mieszczan, okolicznych goralów i włościan; zbiór ten odznacza się wiernem a charakterystycznem oddaniem życia tameczoego mieszkańca, w jego zwyczajach, zabawach, i całem obejściu.
Eleuter nazywany takoż przez niektórych Elauter choć mylnie, był nadwornym malarzem króla Jana III. Nie są wiadome szczegóły jego życia, i gdzieby się w sztuce doskonalił. Z rysunku jego sztychowany r. 1692 przez Karola de la Haye w Warszawie portret króla Jana III na koniu, gdy sam malarz królowi oddawał, podpisał się na rycinie najniższym poddanym humill. subditus; ztąd wnosi J. G. Pawlikowski (Czasop. lwowski 1819 II, 109- 110), że gdy tego obcy nie robili, Eleuter w Polsce rodzić się musiał. J. Brodowski mieni go być polakiem (Pszczółka krakowska z r. 1822 I, 18). X. Ludwik Miskę w rękopiśmie Synoptica relatio Conventuum.... wspomina o nim jako o malarzu krakowskim, i że w tem mieście dłuższy czas przebywał (A. Grabowski, Ojczyste Spominki, Kraków 1845 I, 253). Należał zaś do stanu rycerskiego, ponieważ na rycinie wykonanej przez Karola de la Haye innego portretu króla Jana III przez Eleutera, a którą sztycharz królowej Maryi Kazimierze przypisał, wyrażone jest: Eques G. Eleuter pingebat.
Robił obrazy kościelne i portrety; z pierwszych znane są dotąd następujące:
1. S. Anna ww. ołtarzu kościoła S. Anny w Krakowie, obraz zapłacony malarzowi tynfów 1000 (Ludwik Kosicki, wiadomość historyczna o kościele S. Anny, w programmie popisów Liceum S. Anny.... Kraków 1833 str. 25.- A. Grabowski, Opis Krakowa wyd. 3-e 1836 str. 157. - P. H. Pruszcz, Klejnoty.... 1745 str. 205).
2. P. Jezus ukrzyżowany ww. ołtarzu kościoła S. Krzyża w Warszawie, zapłacony wówczas złotych 2,560; odnawiany przez A. Blanka (X. Symonowicz w opisie tego kościoła, Rozmaitości do Gazety Korr. Warsz. z r. 1825 Nr. 3, gdzie malarza zowie raz Elesither drugi Eleuther, i mieni go być malarzem warszawskim).
3-4. S. Roch, S. Sebastyan, w ołtarzu S. Rocha w tymże kościele (X. Symonowicz, a za nim Ł. Gołębiowski, Opis. Warsz. 1827 str. 95).
5. Kościół XX. Kapucynów w Warszawie po zbudowaniu, ozdobiony był obrazami jego. Te dziś umieszczone są w chórze po za w. ołtarzem (M. Baliński, fundacya XX. Kapucynów Warsz. w Alleluja z r. 1840 str. 158).
6-7. Roboty jego znajdować się miały w Jaworowie i Żołkwi. (M. Sobieszczański, Rozprawa w Dzienniku Krajowym Warsz. z r. 1843 N. 121, dodając ze Eleuter stale przy osobie Jana III zostawał).
8. W galleryi króla Stanisława Augusta był jego obraz Geniusze w liczbie jedenastu utrzymujące cyfrę księcia Lubomirskiego. Miara cali 114-94, cena w spisie czer. zł. 60.
9. We Lwowie w kościele OO. Franciszkanów miały być obrazy jego pędzla; lecz pożar który r. 1833 tę świątynię zniszczył i dzieła owe Eleutera pochłonął. Co do portretów: zdaje się, iż wielokrotnie malował króla Jana III; prócz dwóch powyżej przytoczonych a przez Karola de la Haye sztychowanych, znajdował się inny w galleryi króla Stanisława Augusta portret króla Sobieskiego wpół ciała, w zbroi i draperyi żółtej, miara cali 27-22, cena w spisie cz. zło. 10.
Portret jego Jana Stanisława hrabiego Zbąskiego biskupa warmińskiego, bogatem przyozdobieniem otoczony, sztychował takoż Kar. de la Haye w Warszawie.
Przy budowaniu kościoła S. Anny w Krakowie, dał abrys na kaplicę S. Jana Kantego, wedle życzenia akademii, za co otrzymał dwa czerwone złote (L. Kosicki str. 26).
Do wiadomości o Eluterze poprzednio podanych, przybywają jako uzupełnienie poniższe, z których się okazuje, iż znamienity ów malarz używał przydomku Semiginowski, a tak obie te nazwy jednę i tęż samą osobę oznaczają
R. 1688 d. 31 lipca otrzymał on przywilej Equitatus Auratus od króla Jana III, czego dowód przechowują akta metryki koronnej zwane Sigillata, ks. 14 str. 137. Następnie obdarzony sekretarstw em królewskiem, przybrał sobie do poprzedniego nazwiska przydomek Semiginowski; lak pisanym jest w r. 1701 w aktach ni. Starej Warszawy radzieckich ks. 55 str. 345, kiedy dwa jego domy na Aleksandryi i Wielopolu libertacyę otrzymały. Wszystkie te otrzymane zaszczyty dowodzą jawno, iż artysta ten wysoce był przez króla Jana III ceniony. Dochowuje się podanie w Żółkwi, jakoby tamże znajdowały się przedtem obrazy Semiginowskiego; są to więc nowe prace Eleutera, króla Sobieskiego nadwornego malarza.
W tomie I Słownika podaną była wiadomość o Jerzym Eleuterze i jego odznaczonych pracach malarskich. Dalsze dochodzenia przyniosły nowe o nim szczegóły, które tez w Tom. II zamieszczone zostały. Z akt urzędowych dało się wyczerpać, iż obok nazwiska Eleuter pisał się Semiginowskim, że r. 1688 otrzymał od Króla Jana III przywilej Equitatus auratus, a następnie sekretarstwo królewskie, że w Warszawie miał dwa domy w r. 1704. Obecnie możemy, udokładnić znacznie jego życiorys, oparci na wiadomościach podanych o jego rodzie i pochodzeniu w herbarzu J. N. Bobrowicza, tudzież na zapiskach pana Żegoty Pauli.
J. N. Bobrowicz w dopełnieniach do Niesieckiego w Tomie X, str. 398 herbarza, mieści rodowód Siemiginowskich herbu Sas, z dokumentów jak wyraża rodzinnych wyczerpany.
„Wieś Siemiginów w dawnem Województwie Ruskiem w dzisiejszej Galicyi położona, już od dawnych czasów jest gniazdem rodziny szlacheckiej Siemiginowskich herbu Sas.
„Pod Michałem Korybutem, Jerzy Sas z Siemiginowa, ziemianin Ruskiego Województwa, z powodu procesu nienawiść do Tatomira (?) mając, gdy tenże Tatomir człek burzliwego charakteru, najechał dwór Siemiginowskiego, i tam poniósł śmierć z ręki Jerzego; rodzina zabitego Tatomira wyrobiła banicyę na Siemiginowskiego, juz poprzednio z żoną i synem Jerzym ukrywającego się w lasach Niepołomickich, i z tytułu tej banicyi, oraz wygranego procesu, wieś Siemiginów w posiadłość swoją zagarnęła.
„Po śmierci Jerzego wdowa jego, która już tajemnie od Króla Jana III wiele łask doznawała, z dziecięciem pieszo udała się do króla podówczas w Krakowie będącego; stawiona przed Janem III oddała mu syna na imię Jerzego, sama zaś przytułek i śmierć spokojną w klasztorze panien Krakowskich (?) znalazła. Jerzy znany pod przybranem nazwiskiem Elleutera, okazując talent szczególny do malarstwa, z funduszu królewskiego do Rzymu na naukę posłany, tak się wydoskonalił w swej sztuce, że do celniejszych Włoskich należał, a Polsce pod owe czasy był pierwszym narodowym malarzem. Malował dużo obrazów do kościołów w Krakowie, w Warszawie i w Żółkwi. Zawdzięczając swojemu dobroczyńcy królowi, zawsze zostawał na jego dworze, nawet wojenne wyprawy podzielał, bitwy i położenia okolic malował; był także pod Wiedniem i Parkanami i obie bitwy odmalował. Król Jan III nagradzając zasługi uczynił go naprzód kawalerem złotym (Eques auratus), a później zaś przywilejem wydanym w Żółkwi dnia 7 Sierpnia 1687 (akta grodzkie Lwowskie Relat. roku 1710, księga 494, str. 677) dał mu wieś Łukę.“
Tu zwrócimy uwagę, że jak w Tomie II przytoczyliśmy. Equitatus auratus uzyskał dopiero d. 31 Lipca 1688 roku, zatem w rok po otrzymaniu wsi Łuka.
Dalej opowiada Bobrowicz, Jerzy Elleuter Siemiginowski zawierał dwukrotnie śluby małżeńskie: naprzód z Magdaleną Georgiewiczówną, z której miał syna Jana; powtóre z Teressą de Larożanka (to jest La Roche francuzką, jak twierdzi Żegota Pauli z orszaku niewieściego Królowej Maryi Kazimiry), z niej zaś zostawił czterech synów i dwie córki, jako to: 1. Bonifacego, 2. Jerzego Elleutra subdelegata Lwowskiego dziedzica Żelechowa (a rzecz szczególna że kiedy inni pisali się Siemiginowskimi, ten wyrażony jest pod nazwiskiem przez ojca przybranem Elleuter), 3. Michała, 4. Bonawenturę, 5. Maryannę zaślubioną Antoniemu Kościnskiemu i 6. Magdalenę Faruchowiczowę.
Idąc w ślad za Bobrowiczem, dowiadujemy się tam jeszcze o dalszem życiu naszego Jerzego Eleutera: „W początkach panowania Augusta II króla Polskiego piastował urząd Starosty Jabłowickiego, był kawalerem złotej ostrogi i Janiny (?), oraz Posłem na dworze Hiszpańskim. Wnet znalazł się otoczony od rodziny ojca swego, którzy pierwej ani ojcu, ani jemu żadnej pomocy nie dali, a nawet znać nie chcieli." Wymienia też Bobrowicz tę rodzinę jego: Pawła Siemiginowskiego, tegoż stryjecznego brata Piotra i synów Pawła Stefana de Dzięcioły Siemiginowskiego, Andrzeja , Stefana i Jerzego. Tym to synom Pawła a krewnym swoim, "Jerzy Elleuter r. 1701 (akta Lwowskie zapisowe, Protok. 266, str. 337) wydanym skryptem summę pieniężną darował."
W końcu przywodzi Bobrowicz wywód potomków naszego Jerzego, z syna jego pierworodnego Jana: „Syn jego Jan był najpierw dworzaninem królewicza Jakóba syna Jana III, od którego przywilej otrzymał na posiadanie do żywotnie dóbr Manajowa i Isypowice (akta Lwowskie zapisowe roku 1736, ks. 536, str. 3359).“ Świadczy podobnie X. Sadok Barącz w Pamiętnikach miasta Żółkwi, Lwów 1852, str. 71, opierając się na rękopiśmie z archiwum XX. Dominikanów Żółkiewskich, że kiedy roku 1728 został dziedzicem Żółkwi Jakób Sobieski królewicz, w składzie dworzan jego znajdował się jako koniuszy Jan Semiganowski. Tenże Jan syn malarza Jerzego, zostawił wedle Bobrowicza trzy córki i czterech synów, a z tych wyszło dalsze rozrodzenie się tego domu. Atoli iw tym wywodzie przytacza znowu herbarz obok Siemiginowskich, Tadeusza Elleutera syna Jana a wnuka Jerzego malarza, który w stanach Galicyjskich legitymował się. Tym sposobem, jak to już i wyżej widzieliśmy, zdawałoby się, iż w potomstwie naszego malarza, który dwóch nazwisk używał, dochowały się one podwójnie, gdy jedni pisali się Siemiginowskimi, inni Elleuterami.
Tak poucza nas o Jerzym Elleuterze Siemiginowskim i jego rodzie herbarz Bobrowicza. Uzupełnienie tych wiaodomości znajdujemy jeszcze w zapiskach pana Żegoty Pauli, lubo dodać trzeba nie poparte dowodami. Powiada on, że malarz Jerzy rodził się w Manajowie, a musiała to być takoż wieś jego ojca, którą później wnuk jego Jan a syn malarza, otrzymał znowu jak widzieliśmy w dożywotnie posiadanie. Mówi dalej, że roku 1687 uzyskał w darze od króla Sobieskiego dobra Łuka ar. 1688 equitatus auratus, że odtąd pieczętował się herbem Sas i pisał się Semiginowski; wreszcie, że umarł r. 1711. W zamku Żółkiewskim, podaje P. Pauli, dochowane są dotychczas dwa popiersia jego pędzla:
Stanisław Daniłowicz Starosta Korsuński.
Jakób Sobieski ojciec króla Jana III.
Nie możemy tu wszakże pominąć pozostającej nam wątpliwości, co do samego nazwiska rzeczonego malarza.
Bobrowicz pisze go Elleuter Siemiginowski. Przywiedliśmy dawniej jego własny podpis Eleuter, więc co do tej nazwy nie ulega przeczeniu, że tak pisaną być winna. Co zaś do drugiej, w aktach urzędowych w Tomie II przytoczonych czytaliśmy Semiginowski, tak samo pisze go pan Żegota Pauli; X. Barącz wyraża syna Jan Semiganowski. Być może, że się wszyscy mylimy, że Bobrowicz pisał właściwie Siemiginowski, zwłaszcza że jest w Gallicyi rzeczywiście wieś Siemiginów w obwodzie Stryjskim i rodzina Siemiginowskich. Zawsze wątpliwość wyrazić tu nam należało. - Dodamy jeszcze, że w rękopiśmiennym „Zbiorze nazwisk Szlachty Polskiej i Litewskiej" posiadanym niegdyś w Toruniu przez pana J. Jacobi, obecnie u pana Alexandra Lessera w Warszawie, a spisanym przez Konstantego Smuglewicza, jako annex do jego rysunków herbów, zapisana jest, nazwa: „Seminigowski w Rusi czerwonej, "zapewne mylne przekręcenie zamiast Semiginowski. - W rozbiorze dzieła A. Grabowskiego Skarbniczka, w Biblio. Warsz. z r. 1854, III zamieszczonym, obok różnych zdań dotyczących dziejów sztuki Polskiej, których wszakże w zupełności podzielać nie możemy, powiedziane jest równie o Eleuterze: „Malarz króla ulubiony, Siemiginowski, szlachcic, kryć się musi pod nazwiskiem Eleutera, żeby zgorszenia w stanie rycerskim nie wywołał." Zgorszenie to przecie nie polegałoby na tem, że szlachcic trudni się malarstwem, lecz wcale na czem innem; gdyż jego ojciec był jak się rzekło zabójcą a za to bannitą, przeto syn przez cześć dla głęboko w narodzie wkorzenionych uczuć religii i prawości, nie śmiał z razu występować pod nazwiskiem w opinii publicznej skalanem, sam niewinny wołał do czasu zasłaniać się nazwą przybraną.
W dziedzinie sztuki krajowej, występuje z nazwiska Eleuter, inny jeszcze artysta zakonnik Ś. Franciszka, sztycharstem trudniący się. Czyliby należał do rodu a zatem potomków Jerzego, nie wiemy. Małą jego rycinę wyobrażającą Ś. Szymona z Lipnicy posiadam; u spodu podpis: Se. Fr. Elevthe. Or. S. P. F. Obs. Po stronie drugiej trzy głoski C. L. S., może cyfra rysownika. G. Pawlikowski (Czasop Lwów. r. 1830 I, 98) przytacza sztycharza Reformata Krakowskiego Steimec Eleutherius, który podług własnego rysunku sztychował wizerunek Jana Gabryela Podowskiego roku 1768. Zapewne jest to tenże sam co powyżej.
G. K. Nagler (XVI, 274), przywodzi malarza Sensky, który w Berlinie uchodził za biegłego restauratora obrazów, zmarł zaś r. 1760. Domyślać się wypada ze to polak, najpodobniej Seński zwany, jeżeli nie inaczej. Wspomina go również Heinecke, jako żyjącego w Berlinie roku 1759 (Nachrichten von Künstlern und Kunst-Sachen, Leipzig 1768 I, 34).
Malarz warszawski, o którym lustracja miasta Starej Warszawy r. 1754 przez Jerzego Józefa Dawidsona gminnego sporządzona wspomina, iż wtedy mieszkał przy ulicy Mostowej w domu Antoniego Jakubowskiego krupiarza: archiwum główne Król. Polskiego, akta dawne miejskie, ks. 940 str. 57.
Malarz warszawski, o którym jedyną wiadomość przechowują akta m. Starej Warszawy radzieckie ks. 103 str. 11, iż spisywał urzędowy inwentarz pozostałych rzeczy po śmierci żony w r. 1776.
Malarz warszawski z drugiej połowy 16-go wieku. W r. 1541 miał sprawę z Mikołajem Pomian, o pozostały majątek po Agnieszce żonie swej a siostrzenicy Mikołaja: Paweł w czasie choroby żony zastawił był jej klejnoty w złocie, srebrze i perłach za 14 kóp groszy; aby się tą spuścizną podzielić, postanowiono zastawione rzeczy wspólnie wykupić. Akta miasta Starej Warszawy, ks. 2 str. 316. Tegoż jeszcze roku 1541 Paweł malarz miał inny process z rzeczonym Mikołajem Pomian: feriaquarta ante Penthecostes pozwał go o 15 kóp groszy w półgroszkach, jako szacunek ze sprzedaży gruntów i domu na przedmieściu bernardyńskiem w Warszawie. Akta miasta Starej Warszawy ks. 531 pod ową datą. R. 1544 Paweł Siekiera malarz kupił dom od spadkobierców po Piotrze szewcu, położony przy bramie bernardyńskiej, później krakowską zwanej. Akta miasta Starej Warszawy ks. 532 str. 58. W r. 1566 d. 27 października tenże malarz otrzymał od króla Zygmunta Augusta konsens na wybudowanie piekarni i młyna w Warszawie, którego używać i z niego korzyści ciągnąć mógł wtedy tylko, kiedy ze zbytniego wylewu wody młyny wiślane iść przestaną. Przywilej zaś ten służył mu na dożywocie. Akta metryki kor. ks. 101 str. 43.
Generał artyileryi, litwin z urodzenia, żyjący w pierwszej połowie wieku 17-go, był biegłym rysownikiem a jednym z pierwszych artylerzystów swego czasu. Uzdolnienie swe winien był opiece króla Władysława IV, który spostrzegłszy w nim sposobność do artyileryi, wysłał go na naukę sztuki wojennej do Hollandyi, gdzie się też znamienicie uksztaicił. Za powrotem do ojczyzny, dostąpił wyższych stopni wojskowych. Jest on pisarzem słynnego dzieła o artylleryi, w języku łacińskim wydanego, a następnie na niemiecki i francuzki przełożonego: Ars magna artilleriae studio et opera Casimiri Siemienomcz equitis Lithuani olim Artilleriae Regni Poloniae Propraefecti, Amstelodami apud Joannem Janssonium A. 1650, fol. Przekład niemiecki wyszedł w r. 1676. Do dzieła tego dołączonych jest wiele wybornych sztychów, z pomysłu i rysunku samego Siemienowicza wykonanych, jak to napis na rycinie tytułowej umieszczony objawia: Casimir. Siemienowicz invent, et delineavit. J. v. Meurs sculp.
Wkrótce po roku 1650 zszedł z tego świata Siemienowicz. W bibliotece liceum warszawskiego znajdowało się jego popiersie z biblioteki Załuskich tu przeniesione; na niem ma wstęgę orderową i gwiazdę, zaszczyt zapewne jakowyś zagraniczny.
(F. Bentkowski, hist. liter. polskiej, 1811 II, 361. G. K. Nagler XVI, 420; lecz pisze go mylnie Siemienowicz).
Radzca Stanu, członek towarzystwa warsz. przyjaciół nauk, wielki lubownik i niepospolity znawca sztuk pięknych. Posiadał znakomite pod tym względem zbiory, a sam dobrze rysował i sztychował. Na wystawie warszawskiej sztuk z r. 1819 były jego próby sztychów, rysunek oryginalny i kopia akwarellą.
Na wystawie z r. 1823 rysunek architektoniczny.
J. Sierakowski przyszedł na świat we wsi Opolu w woje. podlaskiem. Zawód publiczny zaczął w dyplomacyi i był za czasów króla Stanisława Augusta sekretarzem poselstwa u dworu szwedzkiego. Po rozbiorze kraju wiele podróżował: zwiedził Niemcy, Francyę, Anglię, Włochy, Hiszpanię, a na podróżach tych smak i znawstwo sztuk pięknych wielce w sobie ukształcił. W następnych czasach został radzcą stanu i członkiem kommissyi rządowej oświecenia publicznego. Testamentem zapisał towarzystwu przyjaciół nauk zbiory swoje obrazów, rycin, medali, antyków i innych osobliwości. Umarł w Warszawie dnia 28 maja 1831 r. dopełniwszy lat 66 wieku.
(O nim wspomnienie pośmiertne przez J. U. N. w Kuryerze Polskim z r. 1831 Nr. 524 ).
Biedny żydek, dostał się do XX. Missyonarzy warszawskich , którzy go wychowali, a gdy się chciał poświęcić malarstwu, na naukę do J. Grassego oddali. Pod nim w krótkim czasie znacznie postąpił, i nabył pewnej wziętości z portretów, zwłaszcza, kobiet. Złe skłonności były powodem jego zguby i straty może w czasie znakomitego artysty. Wysłany razu jednego przez swego mistrza po odebranie znaczniejszej summy, ztrwonił onę; nie śmiejąc już wrócić do Grassego błąkał się, aż w końcu zaszedłszy na Bielany odebrał sobie życie z wystrzału r. 1791.
Malarz Krakowski, w r. 1745 mistrzem cechu malarzy będący. Należał jako taki do odżywienia cechu i poddania go pod zwierzchność Uniwersytetu; akt w tym celu Rektorowi tegoż roku złożony, z innymi malarzami podpisał.
Roku 1747 wciągnięty w album Uniwersyteckie, jako artis liberalis pic toriae magister.
(Ustawy cechu w końcu tego Tomu).
Bieg jego dalszy życia, uzdolnienie w sztuce i prace, wcale nam są nieznane.
Francuz z pochodzenia, którego cała rodzina wielce była sztukom poświęcona i dobrze im zasłużona; albowiem jego dziad, ojciec, bracia, siostra i synowcy, byli wszyscy mniej więcej biegli malarze lub rytownicy. Ludwik syn Izraela rysownika i sztycharza, przyszedł na świat w Paryż ur. 1675; usposobił się znamienicie pod C. le Brunem i Bon Boulogne, poczem udał się do Rzymu gdzie Miele korzystał od C. Maratti, a za jego wpływem odtąd wyłącznie włoskiej manierze hołdował. Za powrotem do Paryża został professorem w tamecznej akademii. R. 1725 powołany do Drezna na malarza nadwornego, lat 30 na dworze obu królów Augustów pozostawał, bardzo od nich ceniony i zaszczytami obdarzany. W ciągu tego czasu wykonywał liczne prace częścią w Dreźnie częścią w Warszawie, tak al-fresco jak olejno, a między temi portrety królewskie i wielu znakomitszych osób. W pracach tych Silvestra miała mieć tez udział zona jego Marya Katarzyna Herautt. W Warszawie urządzenie wewnętrzne i przyozdobienie pałacu saskiego, powierzone było Silvestrowi przez króla. R. 1741 Agust III podniósł go do stanu szlacheckiego, i rozszerzył ten zaszczyt nawet do jego starszego brata a takoż malarza w Paryżu osiadłego Karola Franciszka. Pod koniec życia wrócił Ludwik Silvestre do Paryża, gdzie został dyrektorem akademii sztuk, i roku 1760 umarł. Piszą go niektórzy Sylvestre.
Pomijając liczne jego dzieła w obcych krajach wykonane, przytoczą się znane u nas, które zapewne w czasach zjazdów do Warszawy malował.
W galleryi króla Stanisława Augusta były jego portrety:
Księcia Michała Czartoryskiego kanclerza W. litewsk., w wielkiej peruce i płaszczu aksamitnym błękitnym. Miara cali 28-22; cena w spisie czerw. zło. 20.
Księcia Czartoryskiego wojewody ruskiego, w zbroi. Miara cali 30-23; cena w spisie czerw. zło 20.
Księcia Sułkowskiego, w pół ciała, w sukni aksamitnej karmazynowej złotem haftowanej i zbroi. Miara cali 30-24; cena czerw. zło. 25.
Piszący posiada dwa jego portrety wielkości naturalnej w całej postaci: Augusta III w zbroi i płaszczu szafirowym w złote palmy haftowanym podbitym gronostajami, na stole godła królewskie i elektorskie; miara cali 69-108.
Portret tamtemu odpowiedni (pendant), tejże miary, królowej Maryi Józefiny, w sukni dworskiej, dekoracjach i płaszczu królewskim do poprzedniego podobnym, a na stole godła monarsze.
Nadto jest u piszącego portret jego króla Augusta II, wpół ciała, w zbroi.
W zbiorze p. Zacharkiewicza w Warszawie były cztery wielkie obrazy Lud. Silvestra, pochodzące z saskiego pałacu, a po jego rozebraniu nabyte, równej miary po cali 72 - 84, jako to:
1. Otello i Dezdemona.
2. Ostatni z Anglo-Sasów.
3-4. Dwie sceny serajowe.
Z jego portretu królowej Maryi Józefiny sztychował W Paryżu r. 1750 J. Daulle: „peint par Louis de Silvestre premier peintre du roi de Pologne Electeur de Saxe a Dresde 1737.”
(O nim G. K. Nagler XVI, 412-413. - A. Siret, Diet. hist. des Peintres 1848 str. 248).
Malarz krakowski, był starszym cechu malarskiego tego miasta roku 1547, jak to świadczą akta radzieckie miasta Krakowa z tego roku, Ks. Nr. 6-17.
Roku 1540 przyjął prawo miejskie w Krakowie: Dominicus Skorka pictor. (Z księgi, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 43).
Rodem z Warszawy, miłośnik sztuk, doskonalił się w malarstwie około ro ku 1800 pod Grassim w Dreźnie. Współczesne pisma czasowe wychwalały jego olejne obrazy. Zamieszkały był w Krakowie, zmarł zaś w młodym wieku, bo zaledwie rok 33 życia licząc, we Florencyi dnia 25 kwietnia 1808 r. Wspaniały grobowiec z marmuru karraryjskiego, przez Stefana Ricci we Florencyi wykonany, wystawiła ku jego pamiątce żona w krakowskiej katedrze, tudzież zupełnie podobny we Florencyi w kościele S. Krzyża. (G. K. Nagler XVI, 478).
Wspominają go akta radzieckie Lwowskie pod rokiem 1615: pictor incola Zaslaviensis, który się ożenił z Elżbietą Boguszowną, córką malarza Pawła Bogusza Ormianina w mieście tem osiadłego.
Malarz z Krakowa, który r. 1765 pracował dla Kollegiaty w Kielcach.
Ród jego pochodził ze Żmudzi, przyszedł zaś na świat r. 1709. Gdzie i pod kim sposobił się w sztuce nie jest wiadomo, został wszakże nadwornym malarzem króla Augusta III. Ożeniony z siostrzenicą Szymona Czechowicza, razem z nim w r. 1750 mieszkał w Warszawie w rynku Starego Miasta w kamienicy pod Nr. 59 Tomasza Czempińskiego pisarza. (Ł. Gołębiowski, Opis Warsz. 1827 str. 175); w tymże domu stali oba jeszcze w r. 1754, jak to dowodzi lustracya miasta Starej Warszawy przez Jerzego Józefa Dawidsona gminnego w tymże roku dokonana, w głównem archiwum Król.
Polskiego przy aktach dawnych miejskich znajdująca się, ks. 940 str. 6. Okazuje się więc, ze tam było ich trwałe długoletnie zamieszkanie. Był on malarzem dekoracyjnym i portretowym, aw Dreźnie mają znajdować się dwa jego portrety nie bez zalet Augusta III w stroju koronacyjnym i jego małżonki. Talent Ł. Smuglewicza całem był jego mieniem, a to źródło nie mogło być dostateczne do utrzymania się z liczną rodziną i dania przyzwoitego wychowania dziesięciorgu dzieciom. Atoli znalazł dobroczyńcę w prymasie Ostrowskim, którego hojność przyniosła mu wsparcie i ochroniła od niedoli. Umarł w Warszawie d. 26 października 1780 r. licząc lat 71, pochowany w grobach kościoła XX. Reformatów.
(Wspominają o nim: X. Filip Neryusz Golański w głosie pochwalnym Franciszka Smuglewicza, w Pamiętniku Warsz. z r. 1809 II, 195. - F. Kondratowicz wzmianka w Światowidzie, Wars. 1837, I, 108. - M. Sobieszczański w Dzienniku Krajowym Warsz. z r. 1843 N. 121).
W dwóch zakrystyach kościoła metropolitalnego Warszawskiego, są jego malowania ścienne na suchem wapnie wykonane, przedstawiające zdarzenia z życia S. Jana Chrzciciela. Malował je r. 1766. (F. M. Sobieszczański, kościół Ś. Jana w Warszawie, w Kalendarzu Strąbskiego str. 23).
Posiadamy ciekawą rycinę z rysunku Ł. Smuglewicza, za czasów jeszcze Augusta III wykonaną. Jest to beatyfikacya S. Władysława z Gielniowa Bernardyna, na dużym podwójnym arkuszu. Papież Benedykt XIV uwieńcza świętego; geniusz sławy z trąbą w ustach, trzyma w ręku wstęgę z napisem: „Beatus Ladislaus de Gielniów Ordinis Seraphici PP. Bernardinorum Majoris Poloniae a SSmo. Benedicto XIV Ano 1750 beatificatus; nunc ab eodem SSmo Anno 1753 inter principales Patronos Regni Polonia; et Magni Ducatus Lithvaniae cooptatus.‘‘ U spodu dwa przypisania, temuż Papieżowi Benedyktowi XIV i królowi Augustowi III. „Ł. Szmuglewicz (sic.) del. F. Marstaller sc. direx. Vars.“
Józef Peszka uczeń Fr. Szmuglewicz i nieodstępny jego towarzysz, w rękopiśmiennych wiadomościach o malarzach Polskich, powiada, że Łukasz Smuglewicz miał 6 synów i córkę pannę. Synów tych wymienia podług ich starszeństwa: Antoni, Franciszek, Lucyan, Filip takoż malarz, Konstanty i Wincenty, który został Xiędzem i był Kanonikiem. Słownik zamieścił wiadomości o Antonim, Franciszku, Lucyanie i Konstantym, którym jest widocznie przywiedziony przez nas C. Smuglewicz. O Filipie żadnej dotąd bliższej nie posiadamy wiadomości.
Syn z kolei piąty Łukasza malarza, sam jak ojciec i starsi bracia malarz. W drugim dziesiątku bieżącego stulecia przybył on z Warszawy do Torunia, gdzie w jednej ze szkół publicznych objął posadę nauczyciela rysunków. Wkrótce atoli porzucił ją, a trudnił się dawaniem prywatnych godzin. W początkach pobytu w Toruniu malował widoki olejno; lecz uległszy przypadkowej utracie lewego oka, zaniechać musiał prac większych. Odtąd też zabarwiał się tylko malowaniem drobniejszych rzeczy, jako to małych Patronów SS., których przyjaciołom rozdawał, dołączając do tego zwykle wierszyki własnego utworu. Z prac takowych dochowują się w prywatnej rodzinie w Toruniu SS. Leonard, Mateusz, Barbara, z podpisami artysty.
R. 1817 wykończył pracowitą książkę herbów Polskich kolorowanych. Książka ta w 8-ce, z 197 stronnic złożona, a cała zapełniona starannie farbami wodnemi wykonanemi herbami, nosi tytuł następujący: „Zbiór różnych herbów Polskich iw Wielkim Xięstwie Litewskim (sic), tak starożytnych, jako i zagranicznych niektórych z familiami w tychże krajach krwi związkiem połączonych, tudzież indygenatem obdarzonych, lub później dla zasług w ojczyźnie nobilitowanych, z różnych autorów, a najszczególniej z Niesieckiego S. J. Kapłana kilkunastoletnią pracą zaszczyconego dzieła wyrysowany i opisany przez K. S. w Toruniu 1817.“ Dalej idzie przedmowa, w której powiada Smuglewicz, że lat 15 nad tem dziełem pracował; potem przypisanie: „Wielnożnemu Jmość Panu Jakobiemu osobliwszemu dobrodziejowi swojemu ofiaruje K. S.“ Wszystkie następne stronnice zapełnione są pilnie i pięknie odrobionemi herbami. W końcu spis onych alfabetyczny. Do tej książki należy druga w 4-ce, ze 145 kart złożona, pod tytułem: „Zbiór nazwisk Szlachty Polskiej i Litewskiej tak familiów dotąd wiadomych z ich herbów, posiadłości lub miejsc zamieszkania, jako i obcych związkiem krwi z niemi połączonych, jako też i tych, których tylko herby lub siedlisko miejsca jest znajome, tudzież do indygenatu przypuszczonych, i nobilitowanych, aż do ostatniego panowania ś. p. króla Polskiego Stanisława Augusta, których osobne wyszczególnienie na końcu, z różnych autorów wypisane. W Toruniu 1833.“ Jest to pracowicie zebrany spis wszystkich Polskich rodzin herbowych; w końcu dzieła dopisek autora do czytelnika, podpisany K. S.
Oba te ciekawe rękopisma znajdują się obecnie w posiadaniu p. Alexandra Lessera w Warszawie.
Z daty księgi drugiej wnosić wypada, że Konstanty Smuglewicz, ciągle w Toruniu zamieszkały, żył tam jeszcze w roku 1833. Umarł w mieście tem, zdaje się nie długo potem.
Jeden z synów Łukasza, wedle podania J. Peszki jak to wyraziliśmy wyżej, takoż malarz. Atoli bieg jego życia i prace wcale nam znane nie są.
Syn malarza Łukasza i Reginy z Olesińskich, siostrzenicy sławnego malarza Szymona Czechowicza, urodził się w Warszawie dnia 6 października 1745 r. Troskliwością ojca otrzymał staranne wychowanie: w szkołach publicznych, w klassie poetyką zwanej, liczył między nauczycielami Adama Naruszewicza. Z rodu artystów pochodzący, uczuł w sobie wcześnie do malarstwa powołanie, a siedmnastoletni młodzieniec ucząc się pod Czechowiczem dał już zdatności dowody. R. 1763 wysłał go ojciec własnym kosztem na naukę do Rzymu, gdzie wkrótce przeszedł rodzicielskie nadzieje. W drugim zaraz roku pobytu uzyskał akademicką pierwszą nagrodę, kiedy między konkursującymi współzawodnikami znajdował się tyle słynny później francuzki malarz David; odgłos takowych postępów doszedłszy do Stanisława Augusta, zjednał malarzowi królewskie zachęcenie i dary. Znaczny przeciąg czasu przepędził w Rzymie i innych miastach włoskich, doskonaląc się w pośród sztuki wielkich wzorów i napływu celujących artystów. Uczniem zaś był Rafała Mengsa, którego stał się przyjacielem i pomocnikiem. W początkach trudnił się najwięcej rysunkami ze starożytnych wzorów i celniejszych budowli: tak mozolną pracą zdjął rysunki rzadkiej piękności malowań i arabesków łaźni Tytusa w Rzymie, które w 60 tablicach na arkuszu wielkim sztychowane zostały w Rzymie przez Carloniego, a tym sposobem zabytek ów starożytnej sztuki po raz pierwszy rozpowszechniły; dzieło powyższe nosi tytuł: Vestigia delle Terme di Tito e loro interne pitture. Franc. Smugliewicz (sic) Pit. Polacco disegno ... Marco Carloni Romano incise. Równie z rysunku jego odbity jest przez G. Ottaviani sławny fresk starożytny znany pod nazwą wesela Aldobrandskiego. Niemniej zdjął celniejsze widoki Rzymu i Tivoli, robione tuszem, odznaczające się wykończeniem, dokładną perspektywą i architekturą; zbiór ten in 8° maj. podarowany bratu, dostał się następnie w posiadanie hr. Tarnowskiego w Dzikowie. Nadto wykonał dwie wielkie księgi kompozycji oryginalnych, mających za przedmiot Pismo święte, dokładnością rysunku i obfitością pomysłów celujące, przez Prota Potockiego nabyte. Wreszcie odrabiał mnóstwo wielkich zalet rysunków z dziejów starożytności. Nastęnie wziął się do malowania olejnego kompozycyi historycznych. Wykonywane we Włoszech prace zyskiwały mu poklask publiczny, a rodacy i cudzoziemcy ubiegali się o jego dzieła. Kilka z nich nadesłanych do Warszawy, z zwykłą hojnością zakupił do swej galleryi król Stanisław August.
W czasie tego pobytu Smuglewicza w Rzymie, kilku panów angielskich podziwiając jego talent, ofiarowało mu korzystne w swoim kraju miejsce; lecz nie przyjął tych ofiar, pragnąc krajowi własnemu poświęcić zdolności. Jakoż około r. 1785 powrócił do ojczyzny, wzywany przez króla sztuk opiekuna. Za przybyciem do Warszawy zajął się zaraz z polecenia króla, wykonaniem obrazów do kościoła XX. Bazylianów. Wkrótce potem otrzymał zaproszenie do Wilna od biskupa księcia Massalskiego, gdzie dane mu obstalunki wielkich obrazów historycznych i kościelnych, tak przez księcia biskupa jako i inne osoby, z wielką zaletą uskutecznił. Rok blizko tam zabawiwszy wrócił do Warszawy, odtąd w niej do upadku kraju pozostał, i wykonywał liczne w wyższym rodzaju dzieła. Do tej epoki należy zamiar wydania obrazów dziejów Polski, naprzód w dwustu potem już tylko w stu rycinach, które to przedsięwzięcie napotykając wiele trudności, a między temi dla braku biegłych miejscowych sztycharzy, w dziewięciu sztychach rozpoczęte, ze stratą sztuki krajowej zaniechane być nadal musiało. Pod tę takoż porę otworzył był Smuglewicz prywatną szkołę przy ulicy Święto Krzyskiej, w której kilku zdolnych ukształciło się uczniów.
R. 1797 wezwany został do akademii wileńskiej na professora malarstwa, i na tej posadzie do końca życia pozostał. R. 1800 otrzymał nagły rozkaz jechania do Petersburga, gdzie mu Cesarz Paweł poruczył malowania w zamku Ś. Michała. Atoli podjęte tamże prace pomimo łożoną usilność, na niekorzyść obróciły się malarzowi: albowiem wilgoć murów w których wykonał roboty, zaledwie wykończone wprędce poniweczyła; spełzły kolory, niknął stopniami wyraz i cała dzieł sztuka, tak jak i wszystkie inne kosztownego gmachu ozdoby, który wkrótce jako do zamieszkania ludzkiego nie zdolny zupełnie opuszczony został. Tak niewinne prac nieudanie się, zamiast podnieść artysty sławę, pochop jeszcze dało zawiści do zarzucania mu niezdatności, winę miejsca brakowi talentu przypisując. Powrócił Smuglewicz do Wilna, gdzie w czasie całego swego zamieszkania liczne wykonywał dzieła, a r. 1807 dnia 18 września zszedł z tego świata, w 62 roku życia.
Fr. Smuglewicz lubo zaiste do rzędu najpierwszych mistrzów sztuki podwyższonym być nie może, zajmuje w niej przecie znamienity stopień. Dzieła jego znamionuje przejęcie się włoskiej szkoły wzorami, wielka siła twórcza, bogata kompozycja, zręczność w grupowaniu, szczęśliwie pomyślane postawy i wyrazy twarzy, ogólny ton oko łudzący, znajomość dziejów powszechnych i kraju własnego. Twory jego lat młodszych wyższe okazują zalety, pod koniec życiu cierpieniami nękanego, talent jego coraz się po chwał i upadać zaczął. Zarzucają mu znawcy zaniedbanie rysunku w częściach nagich, ciężkość draperyi, zwykłe nieradzenie się natury, częsty brak wykończenia; wady w późniejszych pracach silniej się okazujące. Jako malarz polski odrębną ma zaletę i zasługę, w wielu tworach z dziejów ojczystych czerpanych, jako teź zarysach tutejszego ludu. W pełnieniu obowiązków professora nie mało położył zasługi: poświęcał się cały usposobieniu w szkole jego będącej młodzieży, dopomagał jej szczerze, a przymiotem wyższym zdolnościom właściwym, rad udzielał wiadomości wszystkim co się po nie do niego udawali. Jego takoż wpływowi i usilnościom winna jest tamta kraina, zaszczepienie smaku do malarstwa i rozwinięcie znajomości sztuki. W życiu prywatnem człowiek światły, obczytany, charakteru prawnego, przywiązany do kraju i rodziny. Mało o zyski dbający, jak za granicą bawiąc odmówił korzystne wezwania panów angielskich, którzy go do swego kraju zamawiali, tak po powrocie obracał na wsparcie rodziny i ubogich dochody z robót otrzymywane. Nie dorobił się też bogactw, pracując w zaciszu; w tych nawet miastach w których przebywał, więcej, jak to mówi jego biograf, z zdolności szacowany, aniżeli znany z twarzy.
Wielość robót F. Smuglewicza i rozproszenie onych, trudnem czynią już objęcie ich w wykaz dokładny. Co się o nich wypowiedzieć dało, spis poniższy przedstawi:
Dzieła wykonane w Rzymie:
1. Czas odkrywający prawdę. Była to pierwsza praca którą z Rzymu do kraju swego nadesłał, i którą przed królem i rodakami pochwalić się pragnął. Że prawda była nagą, ojciec nie śmiał tak obrazu królowi przedstawić; okrył więc nagość prawdy niezgrabną szatą i obraz zeszpecił. Miara cali 73-54; cena w spisie galleryi królewskiej czerw. zło. 60.
2-4. Sokrates naucza uczniów w więzieniu; miara cali 81-63; cena w spisie czerw. zło. 100. - Priam opuszcza z rodziną Troję. - Cicero odkrywa grób Archimedesa; miara cali 32-51; cena w spisie czerw. zło. 80. Te trzy obrazy z Rzymu nadesłane, zakupił król St. August (F. Kondratowicz w Światowidzie 1837 I, 110).
5. Zgon Annibala. Posiadał hr. Ignacy Potocki w Warszawie, obraz podziwiany przez Bernoulliego roku 1778 (Reisen.... Leipzig 1780 VI, 173).
6. S. Fulgenty (Golański, str. 19).
7. SS. Augustyn i Hieronim, w postaciach naturalnych. Obraz ten wystawiony był na loteryę w Krakowie r. 1822, i ceniony przeszło 100 cz. zło. (Krakus z r. 1822 Nr. 99).
8-9. Dwa małe obrazy rodzajowe, wystawiające sceny ludu krajów południowych, na jednym pijących, na drugim grających w karty; miary cali 14-17. U piszącego.
Obrazy w Warszawie:
10-12. Uśpienie N. Panny otoczonej Apostołami. - Cudowne przerażenie Cesarza Walensa na widok S. Bazylego Arcybiskupa Cezarejskiego. - S. Onufry znaleziony na puszczy przez S. Pafnucego. Wszystkie trzy wielkich rozmiarów w ołtarzach kościoła XX. Bazylianów (Ł. Gołębiowski, Opisanie Warsz. 1827, str. 88-89).
13- 15. S. Wawrzyniec. - S. Jan od krzyża. - S. Eliasz. W kościele Karmelitów bosych na Krakowskiem Przedmieściu (Ł. Gołębiowski, str. 92).
16. S. Agata, w kościele Augustyanów, (Tenże, str. 77).
17-18. S. Tobiasz w kościele po-Paulińskim na ulicy Freta, w ołtarzu bocznym lewym (W. Smokowski w Athenaeum 1847 I, 183).- Tamże Anioł stróż prowadzący niewinną duszę do Niebios; obraz bardzo przyjemny, przeniesiony tu z kościoła Panien Bernardynek i Smuglewiczowi przyznawany.
19. Jezus nauczający lud. Dzieło wielce chwalone.
20. Męka Pańska.
21. Sąd ostateczny, obraz pięknem wykończeniem trudnych postaw odznaczający się.
22. Wygnanie Agary.
23. Zgon Epaminondasa.
24. Zgon Lukrecyi.
25. S. Jan Nepomucen.
26. Neron wysyła matkę na śmierć.
27. Aleksander okrywa swym płaszczem Daryusza.
28. Charon przewozi niewiastę przez Styx.
29. Wieśniaczka z synem.
30. Żydzi w lesie.
31. Wieśniacy litewscy. Nra 19-31 przytoczone przez Fr. Kondratowicza (Światowid 1837 I, 113).
32. Ofiara starożytna. Miara cali 55 - 66; cena w spisie galleryi królewskiej czerw. zło. 50.
33. Popilius Rzymianin czyni różczką okrąg około Anlioeha. Miara cali 48-48; cena w spisie cz. zło. 100.
34. Brutus skazujący synów na śmierć. Cali 48-48; cena w spisie cz. zło. 100.
35. Ofiara Ifigenii. Cali 48-48, cena cz. zło. 100.
36. Śmierć Dydony. Cali 48-48; cena cz. zło. 100.
37. Judyta trzymająca głowę Holofernesa. Cali 55½-47; cena cz. zło. 130.
38. Wieśniacy i dzieci polskie. Cali 23-18; cena cz. zło. 8. Nra 33- 38 znajdowały się w galleryi króla Stan. Augusta.
39. Krakowiacy siedzący w karczmie przy świecy; dwóch mężczyzn, trzy niewiasty. Obraz z galleryi króla Stan. Augusta, nabyty ze zbioru X. Józefa Poniatowskiego przez p. Jahołkowskiego w Warszawie. Miara cali 17-23; cena w spisie cz. zło. 3.
40. Portret, króla Stani. Augusta, popiersie. Był przedtem w Łazienkach.
41. S. Hilary, popiersie. U pani Chopin w Warszawie.
42. Zatwierdzenie nadanej ustawy włościanom w Pawłowie r. 1709 przez Paula Ksawerego Brzostowskiego kanonika wileńskiego referendarza W. X. lit. Obraz malowany r. 1795. Miara cali 33-22. Z tyłu obrazu znajduje się taki ciekawy napis: „Historya Pawłowa. - W roku 1767 miesiąca Lipca 24 objęcie w possessyą dziedziczną Pawła Xawerego Brzostowskiego Referendarza W. X. Lit. Kawalera orderów Polskich. W roku 1709 dnia 10 Marca umowa między włościanami i dziedzicem. W roku 1774 wdzięczność od włościan okazana i tym końcem marmur w kaplicy Pawłowskiej jest złożony, na którym miał być napis, którego wyrycie dziedzic dalszemu czasów i zostawił. W r. 1788 fundusz jest uczyniony z summy 30,000 złp. na utrzymanie dla włościan felczera i dyrektora. W. r. 1791 miesiąca Września 4 potwierdzenie ustawy z nadaniem wolności w artykułach: 1° Powinność chrześciańska, 2° Urzędy, 3° Sprawiedliwość, 4° Ostrzeżenie w sądach, 5° Milicya ziemiańska, 6° Szkoła i lekarz, 7° Należność od włościan, 8° Zabezpieczenie. W roku 1794 dowód tego wszystkiego w wierności ku krajowi i dziedzicowi jawnie okazany.” O wsi Pawłowie, niedaleko Wilna, i owych księdza Brzostowskiego dla swych włościan dobrodziejstwach, wspomina Michał Baliński w Starożytnej Polsce III, 215.
43. Przysięga T. Kościuszki na rynku Krakowskim r. 1794. Osoby są tu portretowane, a między innemi generałowie Kościuszko, Madaliński, Wodzicki, X. Sierakowski kustosz katedry krako., Linowski czytający rotę przysięgi i sam malarz. Miara cali 41-49. Własność generała Ksawerego Kosseckiego.
44-4. Widok Krzeszowic, ożywiony trzema figurami; jedna z nich przechadzający się X. Brzeziński paulin. - Widok przechadzki w Krzeszowicach, żydzi siedzący. - Wieśniacy Lubelscy idący. - Rodzina wieśniaka Lubelskiego, który wpośród niej siedzi i czesze syna. Te cztery obrazy były własnością X. Hugona Kołłątaja w Warszawie; W spisie różnych kosztowności przez niego posiadanych a na sprzedaż wystawionych, pod datą 16 czerwca 1795 sporządzonym, obrazy te cenione są po czerw. zł. 15. Obrazy po kraju w różnych miejscach znajdujące się.
48-59. Dwanaście Apostołów, popiersia. W kościele parafialnym we wsi Regnów w pow. Rawskim.
60-69. Malarstwo, Rzeźbiarstwo i Budownictwo podają sobie ręce w postaci trzech niewiast. Allegorya, małego rozmiaru. - Cesarz Tytus daje prawa Rzymowi. Obraz wielki. - Estera i Assuerus. - Kupido grożący - Cztery obrazki sobie odpowiednie: Amorki z godłami planet. - S. Jan na puszczy, miara cali 24-18½. - S. Hieronim, malowany r. 1781, miara cali 25-26. - Powyższe obrazy są w galleryi p. Tomasza Zielińskiego nateraz w Kielcach.
70-71. Herkules na drodze rozstajnej między rozsądkiem a uciechą. Miara cali 69-67. - Wyjazd roku 1767 X. biskupa Kajetana Sołtyka: przy pochodni wsadzają kapłana do karety. Tuszem na papierze, kompozycya piękna, śmiało wykonana. Miara cali 18-21. W zbiorze p. Hoppen w Radomiu.
72-73. Powrót biskupa Kajetana Sołtyka. - Wjazd do Warszawy tegoż biskupa Sołtyka. Oba te obrazy obstalował był X. Michał Sołtyk referendarz W. kor. (Herbarz Niesieckiego, wydania J. N. Bobrowicza VIII, 461).
74-80. W kościele Ś. Krzyża na Łysej Górze przy klasztorze XX. Benedyktynów w ołtarzach obrazów 7. W ołtarzu wielkim S. Trójca; miara łokci 9½-5¾. - W ołtarzach bocznych: Emeryk syn Stefana króla węgierskiego, któremu anioł z obłoków wskazuje miejsce gdzie ma wystawić klasztor.- Helena matka Konstantyna czyniąca próbę cudowności Krzyża S. na schorzałej osobie. - S. Józef. - S. Scholastyka i S. Benedykt. - Zgon S. Benedykta. - Zwiastowanie N. Panny. Te 6 obrazów są równej miary po łokci 6¾-4¾. Obrazy owe Łysogórskie przez wilgoć wielce poniszczone zostały, a ich odnowieniem miał się zajmować A. Blank, lecz mu śmierć tego nie dopuściła, później podjął się naprawy Aleks. Kokular (O tych obrazach wspomnienie Klementyny z Tańskich Hofmanowej, w Rozrywkach dla dzieci z r. 1828 X, 274- 275; tudzież K. W. Wójcickiego w opisie samego kościoła S. Krzyskiego, w Starych Gawędach 1840 III, 315).
81-82. W Miechowie w kościele XX. Bożego Grobu dwa obrazy: S. Józef i S. Agata (W. Smokowski w Athenaeum 1847 I, 182), czyli też S. Anna (Przyjaciel Ludu z r. 1838 N. 48), gdzie twierdzenie że i w innych ołtarzach tego kościoła są obrazy Smuglewicza.
83-85. Trzy duże obrazy do ołtarzów kościoła w Krzyżanowicach w krakowskiem, wzniesionego z ciosu przez Hugona Kołłątaja. Wystawiają Stworzenie człowieka. - Odkupienie. - i Uwielbienie (Jan Śniadecki, Żywot literacki H. Kołłątaja, wyd. M. Balińskiego, Warsz. 1837 II, 75). Ostatni z tych obrazów odznacza się szczególną pięknością, a wyobrażeni są w nim sami polscy święci i święte.
86. W Trzemesznie w kościele po Kakonikach Regularnych: S. Augustyn; należy do lepszych dzieł malarza (E. Raczyński Wspom. W. Polski II, 378). Opat Michał Kosmowski który wspaniały gmach gotycki rozebrał i nowy kościół wystawił, sprowadził był tamże Smuglewicza do przyozdobienia świątyni malowaniami ściennemi, a te po dziś dzień istnieją. (Wiadomość udzielona przez p. Józefa Łukaszewicza). Mają tara być wszakże i inne olejne jego obrazy (Pamiętnik Religijny 1847 XII, 36).
87-90. W Dobrzycy w pow. krotoszyńskim w pałacu dziedzica cztery obrazy: Pożegnanie Hektora z Andromaką. - Powrót Regulusa do Kartaginy. - Estera omdlewająca. - Rebeka odbiera podarunki od Abrahama. (Fr. Kondratowicz w Światowidzie, Warsz. 1837 I,113).
91. Chrystus Pan umierający na krzyżu. Wysokość około 3 łokci; obraz bardzo piękny. W Nacpolsku w płockiem u pp. Dembowskich.
92. Obrazy kościelne w Wyszkowie, obstalowane przez starostę Droickiego Ossolińskiego.
93-94. Bitwa z Tatarami pod dowództwem hetmana Potockiego. - Wjazd posła Potockiego do Stambułu. Dwa te obrazy obstalowane przez któregoś Potockiego, wzięte do dóbr w Gallicyi.
Obrazy w Wilnie znajdujące się lub tamże wykonane.
95-113. W katedrze: Dwanaście Apostołów, każdy na jednym z dwunastu filarów środkowych, po łokci 6-2¾. - Melchizedech ofiarujący Abrahamowi chleb i wino; z prawej strony w. ołtarza. - Rozmnożenie pięciu chlebów i nakarmienie ludu na puszczy; z lewej strony w. ołtarza. Oba te obrazy kompozycyi bogatej. - Męczeństwo S. Stanisława biskupa, w ołtarzu Wikaryuszowskim, łokci 7½-4¾. - Walka z namiętnościami i Zwycięztwo nad niemi; dwa obrazy w kaplicy S. Kazimierza w rogach nad chórem. - S. Jan Nepomucen przed królem czeskim Wacławem; łokci 6½-4½, w kaplicy tego świętego. Z tego obrazu sztych wykonany przez Antoniego Oleszczyńskiego w Paryżu, jest w album wileńskiem J. K. Wilczyńskiego. - S. Piotr w okowach, w kaplicy lego świętego (M. Baliński, Opis Wilna 1835 str. 164-179).
114. W kaplicy Towarzystwa Dobroczynności przy ulicy Wileńskiej: Chrystus ukrzyżowany, u stóp krzyża N. Panna, S. Marla, S. Jan Ewangelista i S. Marya Magdalena. Obraz ten przy schyłku życia i w schorzałem zdrowiu malował artysta, w darze dla katedry wileńskiej, ulega tez wielu zarzutom co do rysunku, pośpiechu i zaniedbania w robocie. R. 1837 obraz ten z katedry do rzeczonej kaplicy przeniesiony został.
115-116. W kościele Ś. Piotra Kanoników Regularnych Laterańskich na Antokolu: Pożegnanie S. Piotra ze S. Pawłem, w ołtarzu głównym. Obraz wspaniałego układu do naczelnych prac malarza liczony. Na nieszczęście obraz ten przez nieświadomość, przy oczyszczaniu z pyłu, w kilku miejscach został rozdarty; starannie jest przecie przez Januszewicza zrestaurowany. (Wizerunki i roztrząsania naukowe, Wilno 1838 I, 76. W. Smokowski w Athenaeum 1847 I, 182). - S. Michał archanioł depcący szatana: w ołtarzu bocznym lewym. Obraz ten mniej jest zaletny.
117-119. W kościele Pana Jezusa XX. Trynitarzy na Antokolu: Święta Trójca wielbiona przez fundatorów zakonu Trtynitarskiego. - S. Kajetan cudownie rozmnażający chleby w refektarzu XX. Teatynów, których był założycielem. Obraz celujący (Tygodnik Wileń. z r. 1820 X, 150; lecz błędnie tu obraz ten oznaczony jako wystawiający S. Ignacego z Jezuitami). - Strącenie S. Jana Nepomucena z mostu do rzeki Mołdawy. Obraz równie odznaczający się.
120-126. W kościele przed tern XX. Bazylianów, obecnie cerkwi greckiej pod tytułem SS. Trójcy: Zbawiciel świata, Salvator mundi. Obraz ten wielce ucierpiał na nierozważnem odnawianiu twarzy. - SS. Apostołowie Piotr i Paweł. - S. Onufry znaleziony na puszczy przez Pafnucego zakonnika. Dzieło wysoce cenione. (Tygodnik Wileński z r. 1820 X, 150). - S. Bazyli piszący ustawy zakonu, w stroju arcybiskupim wschodnim. - S. Mikołaj biskup mireński wskrzeszający troje dzieci, w podobnymże stroju. - S. Makryna założycielka zakonu mniszek Bazylianek.
127. Zaślubienie N. Panny; obraz odznaczający się (X. Golański, Pamiątka str. 19).
128. Chrystus Pan na krzyżu (X. Golański tamże str. 19).
129. Zgon Chodkiewicza pod Chocimem; dzieło odznaczające się (X. Golański, str. 20).
130. Chrystus Pan zamieniający serce z błogosławionym Michałem de sanctis, trynitarzem. Obraz ten znajdował się w ołtarzu kościoła P. Jezusa XX. Trynitarzy na Antokolu, lecz bez treści i nagości figur nie zdawał się być dosyć stosownym do miejsca, przeto usunięty i nabyty został przez p. Kazimierza Wilczyńskiego.
131. S. Augustyn nadaje prawa swemu zakonowi.
132. Wniebowzięcie Matki Boskiej.
133. Samson lwa rozdziera.
134. Cnota obywatelska w postaci rycerza uwieńczonego bluszczem, otoczonego ogniem.
135. Rodzina księcia Massalskiego. - Nra 131-135 wykonane w czasie pierwszej bytności malarza w Wilnie (F. Kondratowicz I, 112 ) .
136. Ofiara Westalki. Obraz do naczelnych prac Smuglewicza należący, malowany dla domu książąt Massalskich, znajdował się w pałacu Werki pod Wilnem. Osoba główna wzięta z postaci Heleny Apolonii księżnej de Ligne z domu Massalskiej. (F. Kondratowicz w Światowidzie I, 113).
137. Aryadna podająca kłębek nici Tezeuszowi. Obraz wykonany za pierwszą bytnością w Wilnie, dla Anny Mostowskiej z książąt Radziwiłłów.
138-139. Dwa obrazy z życia Tadeusza Burzyńskiego posła do Anglii kasztelana smoleńskiego, wówczas takoż malowane.
140-144. W bibliotece publicznej akademickiej wileńskiej są jego następujące prace: na suficie Świątynia sławy do której zmierzają lub już weszli sławni kraju Polskiego mężowie, a tych Minerwa uwieńcza. - Geniusz sławy głoszący dobrze zasłużonych naukom. - Praca i pilność gotują uczonym wieńce. - Tarcza mądrości zasłania poświęcających się naukom. - Nad wchodem: obraz mały allegoryczny (X. Golański Pamiątka., st. 23). Kompozycye znamienite.
145. Zgon generała Jakóba Jasińskiego d. 4 listopada r. 1794. Obraz wielkich zalet.
146. Generał J. Jasiński, wsparty na mieczu depce nogą trupią głowę, godło pogardy śmierci. Obraz allegoryczny średniej wielkości, jest u marszałka Jasińskiego w Wilnie.
147. Jowisz w postaci byka unosi Europę. Obraz niewielki, dany W hołdzie przyjaźni i wdzięczności za pomoc lekarską Jędrzejowi Śniadeckiemu. Obecnie własność prof. A. F. Adamowicza.
148. Agrypina odnosząca na ojczystą ziemię popioły męża Germanika. Obraz ogromnego rozmiaru, bogatej i umiejętnej kompozycyi, przeszło 40 osób przedstawiający, lecz nie zupełnie ukończony. Obraz ten po śmierci malarza, ceniony 700 czerw, zło., wystawiony był w Wilnie na sprzedaż, jak to donosi Dodatek do Gazety Kuryera Litewskiego z r. 1825 N. 118; nie sprzedany, zostawał u prof. Michała Józefowicza,
149. Mojżesz poświęca Aarona i jego synów na kapłaństwo; przedmiot wzięty z księgi Exodus, ap. XXIX. Miara łokci 2-1½. Obraz ofiarowany przez malarza X. Aleksandrowi Toczyłowskiemu biskupowi belineńskiemu officyałowi wileńskiemu; w spadku przeszedł w ręce p. Władysława Wańkowicza.
150. W Petersburgu z rozkazu N. Cesarza Pawła I robił malowania w zamku S. Michała, które wilgoć ścian popsuła. W kaplicy zamkowej wystawił w wielkim obrazie S. Michała archanioła przed którym wpadają w piekło szatani (X. Golański Pamiątka.... str. 25). W salach zamkowych między wielu innemi jego robotami był Kurcyusz rzucający się w przepaść, i Herkules między cnotą a występkiem.
151. W kościele S. Stanisława w Petersburgu: S. Stanisław biskup otoczony kapitułą napomina króla Bolesława Śmiałego. Obraz ten pięknego wykonania, za pierwszą w Wilnie bytnością malarza zrobiony był dla katedry wileńskiej; lecz następnie zastąpiony przez niego innym, ten zaś kapituła ofiarowała arcybiskupowi metropolicie Stanisławowi Bohusz-Siestrzeńcewiczowi fundatorowi kościoła petersburgskiego S. Stanisława. (F. Kondratowicz w Światowidzie I, 112. - Wizerunki i roztrząsania naukowe, Wilno 1841 XXII, 186-7).
152-151. Akt rozgraniczenia Litwy od księstwa Mazowieckiego r. 1358. - Sessya Trybunału Lubelskiego pod laską Kajetana Olizara stolnika kor. w przytomności króla Stanisława Augusta. Miarą łokci 7-6. Osoby historyczne są tu nadzwyczaj podobne. - P. Jezus na krzyżu, wielkości naturalnej. Dwa pierwsze obrazy w pałacu Korosteszowskim hr. Olizara, ostatni nąjlepszy w kościele tamecznym (Alex. Przezdziecki. Podole, Wołyń.... 1841 II, 122).
155-159. Szymon Troczanin pielgrzym, popiersie. - Głowa starca Włocha. Oba te obrazy malowane w Rzymie. - Portret kasztelanowej z Ogińskich Ogińskiej. - S. Jan Jałmużnik. - S. Stanisław napominający Bolesława Śmiałego; zmniejszona kopia będącego obrazu w kościele S. Stanisława w Petersburgu. Wszystkie w Dobrowlanach u hr. Adama Günthera (Aleks. Przezdziecki w Athenaeum z r. 1842 II, 192). - Portret księżnej Lubomirskiej marszałkowej, z pamięci lecz wybornie malowany; takoż u p. Günthera (Julian Heppen, Zorza.... 1844 str. 8).
160-164. Obraz familijny rodziny Prozorów: medalion z popiersiem Prozora wojew. smoleńskiego trzymany przez jego synowę, syn Karol, Oboźny wieńczy go, dokoła osoby tej rodziny. Miara łokci 2½ 1¾. - Kornelia matka Grachow matronie z Kapui popisującej się klejnotami, przedstawia dwóch synów jako swoje klejnoty. Postacie wielkości naturalnej, których twarze są portretami rodziny Prozorów. Miara łokci 5-4. - Nadto dwa obrazy z dziejów rzymskich. U p. Władysława Prozora w Ostroladowicach w pow. rzeczyskim.
165-166. Portret X. Mikołaja Tyszkiewicza, kanonika kate. wileńskiego. Miara łokci 1½-1¼. - Arystydes piszący wyrok wygnania na siebie, na fekturze tuszem, starannie wykonany, o 29 figurach. Miara cali 16½-21. U hr. Konstantego Tyszkiewicza w zbiorze obrazów w Łohojsku. Inny pomysł do obrazu tejże treści, tuszem wykonany, w zbiorze szkoły technicznej krakowskiej.
167. Sessya sejmu czteroletniego d. 3 maja 1791 r. osoby portretowane i podobne, mianowicie król Stanisław August, Stanisław Małachowski, Ignacy Potocki, Hugo Kołłątaj i inni. Na Wołyniu w posiadaniu prywatnem.
168. Rozesłanie SS. Apostołów. Obraz ogromnego rozmiaru, odznaczający się. W Iłłhucie w kościele XX. Missyonarzów (W. Smokowski, w Athenaeum z r. 1847 I, 182).
169-170. Zaślubienie N. Panny. W Lixnie nad Dźwiną u hr. Zybergów Platerów. Mozę ten sam obraz co pod Nrem 127. - Tamże w kaplicy przy pałacu Zmartwychwstanie Pańskie (W. Smokowski w Athenaeum z r. 1817 I, 182).
171. Strącenie z mostu Pragskiego S. Jana Nepomucena. Figury wielkości naturalnej. W kościele parafialnym w Machnówce w gub. kijowskiej; przedtem Prota Potockiego, dziś p. Mazarakiego.
172-174. Powitanie cesarza Leopolda z królem Janem III po oswobodzeniu Wiednia. - Czyn bohaterski Chrzanowskiej przy obronie Trembowli. - Uroczyste przyjęcie hetmana Żółkiewskiego przez króla Zygmunta III po zwycięztwie. U p. Edwarda Starzyńskiego w Zaincach na Podolu.
175. Anioł prowadzący duszę do nieba. W Wielkiej Brzostowicy w gub. grodzieńskiej, w kościele parafialnym w ołtarzu bocznym. Miara łokci 5-2½. Restaurowaniem zepsuty (Gazeta Codzienna Warsz. z r. 1847 N. 108).
176. Kilka obrazów w kościele Kamedułów w Wigrach (Kuryer Warsz. z r. 1841 Nr. 284 str. 1347).
177. We Lwowie w cerkwi metropolitalnej S. Jerzego ww. ołtarzu Chrystus nauczający lud (Gallicya w obrazach, Lwów u Pillera 4° str. 29).
178. Bitwa Aleksandra Wielkiego, obraz widziany na wystawie malarskiej we Lwowie r. 1837.
179-180. Dwa obrazy przedstawiające przyjęcie Posłów Perskich, tudzież Marokańskich; w zbiorze obrazów p. Dąbskiego w Wolicy Barytowej w obw. Złoczowskim.
181. Portret własny malarza. Okrągły, miara cali 15-15. U piszącego. Z niego dołączona rycina. Portretów własnych zdaje się wykonał malarz więcej.
182. Akta ziemstwa warszawskiego, w głównem archiwum Królestwa Polskiego ks. 35 str. 453, przechowują wyrok zapadły roku 1795 pomiędzy Fr. Smuglewiczem a księciem Giedroyciem biskupem żmudzkim, który malarzowi zapłacić wzbraniał się czerwonych złotych 50 za portret mu przynależnych.
Kuryer Warszawski (r. 1841 Nr. 148) głosi, że znajdujący się w kościele XX. Reformatów w Warszawie obraz zawieszony na lewej ścianie w framudze drugiej, przedstawiający Nadanie przez Zygmunta III przywileju XX. Reformatom, jest pędzla Smuglewicza; lecz to jest mylne, bo ten obraz malował włoch uczeń Annibala Vinci, a Smuglewicz go tylko odnawiał za rządów króla Stanisława Augusta.
Obok tylu poważnych dzieł malarskich, Fr. Smuglewicz zdejmował różne widoki krajowe, których wiele posiadał kanclerz Joachim Chreptowicz. Między innemi wykonał zwłaszcza wiele widoków cząstkowych miasta Wilno: kilka takowych w zbiorach kanclerza Chreptowicza przyłączą X. Golański; dwa inne tuszem wielkości półarkuszowej znajdują się w zbiorach hr. Konst. Tyszkiewicza w Łohojsku; 21 sztuk odmiennych tuszem na półarkuszach, posiada w Wilnie p. Jan Jaszczołd, a te widoki w liczbie zdaje się 24 zrobione były dla ks. Adama Czartoryskiego generała ziem podolskich marszałka trybunału głównego W. księstwa litewskiego, w czasie pierwszego Smuglewicza w Wilnie pobytu (Opis onych w Wizerunkach i roztrząs. naukowych, Wilno 1843 XXIV, 269-283). Z tych rysunków jeden, kościół S. Anny w Wilnie, sztychował Z. Vogel roku 1807 i zamieścił w swojej podróży malarskiej. Do przedsięwziętego w r. 1788 dzieła Obrazów historyi Polskiej w stu rycinach, przygotował wiele rysunków; dziewięć z nich w sztychu na miedzi wydane zostały w wielkości arkuszowej, a mianowicie:
1. Miecislaus I dum Sacro interest, detonsa coma a caecitale liberatur. - Franc. Smuglewicz inv. et delin. Varsaviae. - Aug. Campanella sculp. Romae.
2. Miecislaus I Idola confringi per totum Regnum lege publica jubet. - F. Smuglewicz inv. et delin. Varsaviae. - Hier. Carattoni sculp. Romae.
3. Vigmanus viclus morlaliterque culneralus, resislit alijs gladtum, nisi soli Victori deponit.- Franciscus Smuglewicz invenit et delineavit Varsaviae. - E. G. Krüger sculpsit Dresde.
4. Boleslaus Chrobry in confluxu Salae et Albis fluminum metus Regni sui designal. - Franciscus Smuglewicz inv. et del. Varsaviae. - C. G. Rasp sculp. Dresde.
5. Boleslaus Chrobry urbem Kijoviam capit vibrato in Portam auream acinaceac Russiam vectigalem facil - Franciscus Smuglewicz in. et del. Varsaviae. - C. G. Rasp sculp. Dresde.
6. Miecislaus II Pomeranos rebelles plecit, regnoque tributarios reddit. - Franc. Smuglewicz inv. et del. Varsaviae.- Aug. Campanella sculp. Romae.
7. Casimirus I regni sui coronas a Caesare Henrico II reposcit. - Franc. Smuglewicz inv. et del. - J. Ligber sculps.
8. A. Boleslao II libertati suae regnoque paterno Albertus Bohemiae reslitulus. - Fr. Smuglewicz del. Varsaviae. - F. John sculpsit Varsaviae 1791.
9. Boleslaus II dictus Audax in Alba Regia Hungariae Belarn Principem diadomate exornat. - Franciscus Smuglewicz inv. et del. - C. F. Stoelzel sc. Dresdae 1791
Blachy tych dziewięciu rycin nabył w następnych czasach Izydor Weiss w Wilnie, i nowe onych odbicie r. 1820 uskutecznił. Inne zaś wykończone rysunki kompozycyi historycznych do tego przedsięwzięcia, natrafiać dają się jeszcze po różnych rękach rozproszone.
Wiele Fr. Smuglewicza rysunków znajdowało się w zbiorze króla Stanisława Augusta, który następnie dla uniwersytetu warszawskiego nabyty został (Ł. Gołębiowski, Opis Warsz. 1827 str. 89). Rysunki wykonane w Rzymie przytoczone są wyżej. Szkiców pozostało po nim takoż bardzo wiele, po różnych zbiorach przechowywane. J. I. Kraszewski objęte jedną księgą opisał (Athenaeum z roku 1841 IV, 168-176). Sztuk przeszło sto takowych posiada piszący, w części po prof. A. Kokularze nabyte. Zbiór onych znajdował się takoż w gabinecie rycin i rysunków liceum krzemienieckiego, który do uniwersytetu kijowskiego później przewieziony został (wiadomość udzielona przez p. Adama Słowikowskiego). Dla artysty polskiego wszystkie te F. Smuglewicza rysunki i szkice wielkiej są wartości, i bliższego onych poznania godne.
Niektórzy, a między innymi Ł. Gołębiowski, E. Raczyński i J. Heppen, przeinaczają nazwisko tego malarza, pisząc go Szmuglewiczem; lecz mylnie, bo się rzeczywiście Smuglewiczem nazywał i podpisywał.
(Pisma o F. Smuglewiczu: Pamiątka Tomasza Husarzewskiego.... i Franciszka Smuglewicza.... w głosie professora Gdańskiego na publ. posiedzeniu uniwersytetu.... 1808, w Wilnie, z osobliwą nową pisownią. - Wiadomość o życiu i dziełach Fr. Smuglewicza z mowy pochwalnej X. Filipa Neryusza Golańskiego, w Pamiętniku Warsz. L. Osińskiego z r. 1809 II, 194-204. - Wzmianka bezimienna w Tygodniku Wileń. z r. 1820 X, 148-150. - Wspomnienie w Kalendarzu domowym A. Gałęzowskiego, Warszawa 1832 str. 27. - F(ranciszek) K(ondratowicz) żywot w Światowidzie. Warsz. 1837 1, 106-115. - Wzmianka nader niepochlebna Atanazego hr. Raczyńskiego, De Fart moderne en Allemagne. Paris 1841, 4° III, 532. - Adam Szemesz w Athenaeum zr. 1842 II, 171. - Julian Heppen, wspomnienie w Zorzy Dzienniku Warsz. 1814 str. 6-9. W. Smokowski w Athenaeum na rok 1847 I, 179-180. - G. K. Nagler XVI, 536; tudzież XVIII, 74 gdzie go pisze Szmeighewicz. - S. Ciampi Bibliogr. critica II, 259 wzmiankuje o nim i o jego bracie; lecz błędną o obu posiadał wiadomość. Co zaś do prac wykonanych w Petersburgu, obrona przeciw Kotzebuemu W Pam. Warsz. Dmochowskiego z r. 1802, numer lipcowy str. 102-103).
Dalszy ciąg jego obrazów.
We wsi Ropie w obw. Jasielskim, należącej do rodziny Siemińskich, jest zbiór piętnastu jego historycznych obrazów, olejno na płótnie malowanych, sceny z dziejów ojczystych przedstawiająch.
1. Zgon, bohaterski Adama z Stawczyna Siemińskiego w bitwie Sobieskiego pod Wiedniem.
2. Hetman Żółkiewski stawia jeńców przed Zygmuntem III.
3. Przysięga Kościuszki w Krakowie.
Trzy te obrazy malowane około r. 1796 z obstalunku Wilhelma Siemińskiego Starosty Bieckiego, są miary cali 48-84.
4. Bolesław I Chrobry znaczy słupami granice państwa.
5. Kazimierz l wraca do kraju.
6. Bolesław II Śmiały zdobywa Kijów.
7. Władysław Herman wyprawia na wojnę syna z Sieciechem.
8. Bolesław III Krzywousty zawiera z Cesarzem pokój w Bambergu.
9. Kazimierz II Sprawiedliwy zawiera z królem Węgierskim przymierze.
10. Leszek Biały nie chce korony z utratą przyjaźni Goworka.
11. Kazimierz W. podczas głodu otwiera ludowi swoje szpichlerze. (Kompozycja bardzo znamienita).
12. Krzyżacy składują broń Władysławowi Jagielle pod Grunwaldem.
13. Zgon Władysława Warneńczyka.
14. Stefan Czarniecki puszcza się wpław z jazdą przez cieśninę morską, śpiesząc na pomoc Duńczykom.
15. Chrzanowska wstrzymuje poddanie się Trębowli.
Te ostatnie obrazy w liczbie 12, stanowi widocznie pomysły do przedsięwziętego przez F. Smuglewicza dzieła obrazów historyi Polskiej w stu rycinach. Pod względem ocenienia zalet powyższych obrazów, takie o nich daje zdanie J. Łepkowski, który Ropę w podróży swej archeologicznej zwiedzał (Listy w Gazecie Warsz. z roku 1852. List VI, Nr. 294): "... zaleca (je) koloryt świetny, fakta pojęte właściwie, wybór chwil i staranne wykończenie z ustrzeżeniem się anachronizmów. Najlepsze jednak są te, gdzie natura przedmiotu niewymagała wiele ruchu w czynnikach faktu, gdzie powaga stanowczego wypadku wstrzymała niejako działającego na dłuższy czas w obrazowej postaci, gdzie nie wiele wchodzi osób do czynu.“
16. W Krakowie u pana Xaw. Masłowskiego S. Szymon, z podpisem malarza.
17-18. Tamże u pana Jana Kantego Krzyżanowskiego dwa portety: Ignacy Wyssygota Zakrzewski Prezydent miasta Warszawy i Jelski.
19. W miasteczku Stołpce na Litwie, w kościele XX. Dominikanów w ołtarzu bocznym, S, Michał Archanioł w walce z szatanem. Obraz podarowany przez Czartoryskich, niegdyś tutaj dziedziców. (Wład. Syrokomla, Wędrówki po moich niegdyś okolicach 1854 str. 200).
20. W Krzemieńcu portret X. Hugona Kołłątaja Podkanclerzego Lit., w odzieniu czarnem duchownem. Takowy podarował sam Kołłątaj, opuszczając Krzemieniec, przyjacielowi swemu Antoniemu Jackowskiemu Prefektowi Liceum Wołyńskiego. (Z notat Prof. A. Słowikowskiego).
21-22. W galleryi Michała Ogińskiego Hetmana W. X. Lit. znajdowały się dwa jego dzieła: Obraz ołtarzowy, w spisie dokładniej nieoznaczony i Święta rodzina obraz sufitowy. (Spis obrazów po Hetmanie pozostałych, w oryginale u Hr. Alex. Przezdzieckiego znajdujący się).
23-24. W zamku Wiśniowieckim do niedawna Mniszchów, są jego dwa obrazy: Trzej Królowie. - Roxolana.
Co do trzech jego obrazów w Krzyżanowicach w Krakowskiem, o których mówiliśmy, X. Ludwik Łętowski (Katalog Biskupów III, 150) prostuje podanie J. Śniadeckiego, jakoby Kołłątaj w Krzyżanowicach kościół nowy z kamienia zbudował. Owszem powiada, iż stary murowany popsuł i niedokończył; organy dał za wielkim ołtarzem po lutersku, a zamiast ambony postawił krzesło nieco wyniesione. Dalej mówi X. Łętowski: „Co zaś trzy obrazy, w trzech pozostałych ołtarzach, te są Smuglewicza, a na wielkim jest Stworzenie świata,“ i łaje malarzowi, że wyobraził obok Adama i Ewy, konie, woły, świnie, kury, psy i kota.
Z pomysłu i rysunku Fr. Smuglewicza, jest rycina przedtytułowa do dzieła o budownictwie "Vignolego; rycina ta ma podpis: „Fran. Smuglewicz Polonus inv. et del. Carolus Antonini sculp.“
O przytoczonym przez nas obrazie Fr. Smuglewicza w cerkwi metropolitalnej Ś. Jerzego we Lwowie, w wielkim ołtarzu umieszczonym, nie możemy pominąć tu światłego sądu pana Felicyana Łobeskiego. (Opis obrazów w kościołach Lwowskich, w Dodatku do Gazety Lwów, z r. 1853 Nr. 49. str. 194); „W właściwym ołtarzu jest ów wspomniony obraz Smuglewicza przedstawiający Chrystusa lud nauczającego, przysłany przez Kasztelanowę Kossakowską z Wilna, gdzie jak wiadomo Smuglewicz jako professor przebywał. Obraz ten jest kolossalnego rozmiaru, tak bowiem Chrystus jako i większa część postaci lud składających, są w naturalnej wielkości. Chrystus wyobrażony siedzący na ułamku skały, w blado różowej szacie, a druga błękitna piękną draperyą na kolanach rozpostarta. Wyraz twarzy i postaci surowy. Lewa ręka spoczywa spokojnie, prawa wzniesiono do góry, towarzysząc tym ruchem słowom nauczania; lecz ostre muszą być zarazem te słowa, skazuje to u ręki silnie grożący palec. To tez lud słucha skruszony i korny, wyobrażony na przodzie obrazu piękną grupą starców, niewiast z dziećmi i dziewic. W oddali widna gorąca południowa, lecz pusta i skalista judejska okolica, gdzie na horyzoncie zręcznem użyciem perspektywy, między cieśninami skał, lud się układa w nieprzejrzane rzesze. Dość jest wspomnieć imię artysty, by dać wyobrażenie o znakomitych zaletach, jakie niniejszy obraz posiada. Zaleca go przedewszystkiem owa właściwa Smuglewiczowi oryginalność kompozycyi, oraz styl zbliżony już wiele do owego, który wielkim nazywamy.“
Syn Łukasza, brat starszy Franciszka, malarzów. Byt takoż artystą zaleconym, mającym wziętość jako malarz dekoracyi teatralnych, figur i ozdób pokojowych al-fresco. Malował on dekoracye do wszystkich niemal ówczesnych teatrów krajowych, które wielce były cenione i odznaczały się zwłaszcza w architekturach.
Dla teatru warszawskiego za antrepryzy Wojciecha Bogusławskiego malował dekoracye następujące:
R. 1793 do opery Axur król Ormus (W. Bogusławski Dzieła, Warsz. 1820 I, 75) dekoracyi 6.
Do opery Rzecz rzadka, cosa rara, dekoracye.
Do opery Krakowiacy i Górale dekoracyi 2.
R. 1799 do drammy Groby Werony 1. (W. Bogusławski, Dzieła IV, 146 ). - Do melodrammy Sidnej i Zumma 1.
R. 1800 do melodrammy Iskahar, 3. - Do drammy Klara z Hoheneichen, 1 (W. Bogusławski IV, 146).
R. 1801 do tragedyi Essex, 2. - Do melodrammy Amazonki, 4.
R. 1802 do opery Flet czarnoksięzki, 5 (W. Bogusławski IV, 164). - Do opery Przerwana ofiara, 6 (W. Bogusławski IV, 170). Dekoracye do tych dwóch sztuk bardzo były chwalone.
R. 1803 do opery Telemak, 3.
R. 1804 do opery Woziwoda Paryzki, 3.
Po roku 1804 nie robił już nic dla teatru warszawskiego. Długi czas dekoracje jego były ozdobą tego teatru, aż je czas i niedozór zniszczyły.
R. 1796 na wezwanie W. Bogusławskiego udał się był A. Smuglewicz z Warszawy do Lwowa, i w tamecznym miejskim teatrze zajął się odnawianiem i przerabianiem wszystkich dekoracji. Prace te jego po otwarciu teatru, zjednały mu największe pochwały znawców i powszechny poklask publiczności (W. Bogusławski, Dzieła IV, 108-112.
Podobnie r. 1801 do wystawionego teatru w Kaliszu przez W. Bogusławskiego, zrobił kilka nowych dekoracji (W. Bogusławski IV, 161).
Przy końcu r. 1804 udał się do Wilna, gdzie dla teatru wiele takoż dekoracyi malował. Mianowicie do oper Flet czarnoksięzki, Axur król Ormus, Święto Braminów Słońca i innych.
Z robót jego ściennych jest wnętrze wielkiej pomarańczami w Łazienkach. Także jego malowania al-fresco zdobią pałac w Dobrzycy w pow. krotoszyńskim (Przyjaciel Ludu z r. 1835 N. 46 i E. Raczyński Wspomnienia W. Polski II, 282. Lecz zowią go błędnie Józefem, jeżeli istotnie nie był to inny jeszcze malarz z tej arystowskiej rodziny).
Zszedł z tego świata w Wilnie r. 1810. (Wzmianka w Kalendarzu domowym A. Gałęzowskiego na r. 1832. Warsz. str. 27. - Wzmianka Juliana Heppen w Zorzy Dzienniku Warszawskim 1844 str. 9).
Może syn Łukasza, a zatem brat Franciszka i Antoniego malarzy. Jedyna wiadomość jaka się o nim wyśledzić udała, jest jak się zdaje kopia bardzo ciekawego starożytnego obrazu Toruńskiego, fundacyę kościoła i klasztoru tamecznego Dominikańskiego wystawiającego, a farbami wodnemi przez C. Smuglewicza r. 1818 wykonana. Ta kopia wprawną rękę objawiająca, odszukana przez warszawskiego znamienitego malarza Aleksandra Lessera, i obecnie w je go posiadaniu będąca, przedstawia Mistrza Krzyżackiego Hanno i biskupa Chełmińskiego Heidenrica; trzymających przywilej rozwinięty fundacyi klasztoru dominikańskiego w Toruniu, pod którym widok kościoła samego. Na pargaminie jest wypisany cały przywilej w treści następującej:
"Frater Anno Hospitalis Sauctae Mariae Theutonum Hierosolim: Magister. Universis ad quos praesens scriptum pervenerit salutem et aeternae beatitudinis inerementum. Recognosiimus tenore praesentium, quod Nos de consensu Fratrum Nostrorum contulimus praedilectis Nobis in Christo Fratribus Praedicatorum Aream, quae ad Nos pertinebat in Parochia Thorunensi prout in Literis super eo confectis pleuius continetur; Verum cum timendum sit, quod Prutheni loca minus munita possint destruere, damus licentiam Fratribus praedictis, ut ad Civitatem praedictam se transferant, ad locum quem eis Cives assignare voluerint ita tamen ut juxta Castrum Nostrum non aediticent, ne postmodum Nobis impedimenlum ex eorum aediflciis valeat generari. Datt. Thorunii Anno Domini MCCLXIV (1264). Pridie Idus Februarii. Copia ex Odginali.” Pod wizerunkiem Mistrza jest napis: „Serenissinnts Princeps Frater Anno Magister Crucigerorum, Fundator Couventus Thorunensis Ordinis Praedicatorum.” Pod wizerunkiem biskupa napis: „Frater Heidenricus Episcopus Culmensis Ordinis Praedicatorum.” Wreszcie u spodu obrazu napis: „Elligiem repraesentantem principiafundationis Templi et Conventus Thoruncnsis PP. Ordinis Praedicatorum in memoriam consecrat A° 1818 C. Smuglewicz.”
Syn Łukasza a brat Franciszka i Antoniego, sposobił się zapewne pod okiem ojca, a wyszedł jak bracia na zdolnego artystę. Po r. 1791 wywieziony z Warszawy do Łańcuta przez marszałkowę W. kor. Izabellę księżnę Lubomirskę, pracował tu niemało ku przyozdobieniu tamecznego pałacu. Między innemi malował al-fresco łazienkę, gdzie na suficie w postaci Kupidyna wyobraził małego księcia Henryka Lubomirskiego z wielkiem rysów podobieństwem; niemniej jego roboty jest al-fresco sufit jednej z sal pałacowych. W kościele dominikańskim w Łańcucie obrazy ołtarzowe jego są roboty. Podobnie w nowo podówczas zmurowanym kościele we wsi Zaczerniu niedaleko Rzeszowa własności hr. Ignacego Morskiego, wszystkie obrazy jego są dziełem. Prócz tego obrazy jego znajdują się i po innych okolicznych kościołach. Ciekawą a jedyną o nim wiadomość przekazał w rękopiśmiennym własnym życiorysie Jan Królikowski, takoż malarz i sztuki tej w szkołach publicznych nauczyciel, Lucyana Smuglewicza uczeń, u którego w Łańcucie lat dwa na nauce pozostawał. Dodaje tenże jeszcze o nim, „iż umiał dobrze matematykę, architekturę, inżynieryę, botanikę, znał język francuzki i włoski; rysował kwiaty z natury, a najwięcej z natury robił.”
Malarz i mieszczanin krakowski z początku 17-go wieku. Wzmiankują o nim akta radzieckie miasta Krakowa pod r. 1606, pisząc go Szniadecki; roku zaś 1608 był starszym cechu malarzy; akta radzieckie z tego roku sir. 36. A. Grabowski przywodzi wykrytą o nim wzmiankę w uchwałach zgromadzenia malarskiego krakowskiego pod rokiem 1608 (Starożytności hist. Polskie, Kraków 1840 I, 419). Czas może co więcej o nim i jego pracach objawi.
Z szlachetnego rodu pochodzący, syn majętnego obywatela, przyszedł na świat w Wiczułkach pod Warszawą około r. 1784. W rodzicielskim domu otrzymał staranne wychowanie, i był człowiekiem wielce światłym i ukształconym. Sztuka malarska stała się jego zamiłowaniem, do której mając dar wrodzony, sam się w niej doskonalił i wyższego usposobienia dostąpił. Był wybornym rysownikiem i malarzem akwarellą krajobrazów', zwierząt i karykatur, które mu się bardzo udawały. Wyniósłszy się na wieś w' lubelskie, oddał się samotności i trunkowi; tamże przedwcześnie życie zakończył. R. 1823 żył jeszcze.
Na robotach jego często znajduje się cały podpis, niekiedy monogramm S.
Z jego rysunków są ryciny Dietricha przy dziele barona de Brincken: Memoire descriptif sur la foretde Białowieża, Varsovie 1828, 4°; podobnie z jego rysunków ryciny do Witowskiego Pustelnika z Krako. Przedmieścia.
Odznaczony ten rysownik, osiadłszy ku schyłkowi życia na wsi, zakończył żywot w początku roku 1837 we wsi Bukowie w Lubelskiem, pochowany w grobie rodzinnym w Czułczycach, Starostwie niegdyś ojca jego. Przy złożeniu zwłok w kościele Czułczyckim, Hr. Józef Scipio, w płynącej z serca przemowie, tak się o nim wyraził: „Widzieliśmy w ś. p. Jakóbie Sokołowskim szlachetny ród, dostatek, naukę i wziętość. Pamięć wasza zachowała to, ile jego uprzejmość, słodycz charakteru, oraz wyższe ukształcenie jakie posiadał, czyniły go miłym i wziętym w towarzystwie, z jaką roskoszą witały go progi gościnne naszego obywatelstwa, z jakim szacunkiem przyjmowały go na łono swoje sztuki piękne, których był czcicielem, i nauka której się oddawał. Ale w ostatnich życia chwilach, przyszedł na niego ucisk, niedola i udręczenie; musiał ciernistą przebywać drogę, walczyć z nieszczęściem, które zdawało się przytłaczać go swera brzemieniem." Mówca robi tu podobno zwrot do miłości niewzajemnej, która stała się pierwszym powodem odsunięcia się Sokołowskiego od świata, a smutnych ztąd dla niego następstw, gdy nawet dwukrotnie życie sobie odebrać usiłował.
J. Sokołowski trudnił się takoż niekiedy litografią, przy pierwszych jej w Warszawie doświadczeniach z Alexandrem Hr. Chodkiewiczem; niemniej rytownictwem. Tak jest jego wiele rycin autorów Warszawskich, w rolach zwłaszcza sztuk oryginalnych miejscowych, jako to: Zdanowicza,Wolskiego, Dmuszewskiego, pani Dmuszewskiej, z podpisem lub monogrammem i wyrażeniem: del. et sculp., fecit lub tylko sc.
Z jego prób litograficznych są różne zwierzęta, psy, krowy, mianowicie z roku 1819. Takoż arkuszowa litografia: Le mercredi des cendres, ou parti des traineaux a Villanow l’an 1821.
Do wydania grobowców królów w katedrze Krakowskiej, wykonał kilka rysunków; takoż pomysł do pomnika dla Xięcia Józefa Poniatowskiego.
Znaczną ilość jego akwareli, po większej części portrecików osób współczesnych Warszawskich, posiadał Hr. Józef Krasiński, zostający z artystą w stosunkach przyjaźni; obecnie u syna Adama Hr. Krasińskiego. Atoli największy zbiór prac jego wszelkiego rodzaju, przeszło 200 sztuk wynoszący, zgromadził pan Hipolit Skimborowicz, artysty powinowaty. Tu między innemi są portrety: Alexandra Orłowskiego na koniu, f. 818 de memoire; Józefa Czekierskiego Doktora, f. 818 jadącego dorożką do kliniki z widokiem ulicy Jezuickiej; Józefa Hr. Krasińskiego Kasztelana; Paganiniego; Dra Walburga; Maryanny z Swidzińskich Lanckorońskiej Kaszt. Połanieckiej, w 88 roku życia, z pończoszką w ręku; dwa portreciki własne malarza, jeden czarną kredą z podpisem moi par moi, drugi karykatura piórem w roli Szewca, w której występował w widowisku na korzyść Tow. Dobroczynności; J. U. Niemcewicz; nadto wiele osób innych. Nie mało takoż robót Sokołowskiego jest u rodziny Pułkownika Wiktora Romana, krewnego artysty; cokolwiek u piszącego.
(Maxymilian Roman, wiadomość o J. Sokołowskim w Gazecie Warsz. z r. 1854 Nr. 328 i 329).
Malarz warszawski, sprawił do kościoła S. Krzyża figurę P. Jezusa Ukrzyżowanego za zło. 510. Zdaje się w 18-ym wieku. Wspomina o teru X. Symonowicz w opisie kościoła XX. Missyonarzy w Warszawie (Rozmaitości do Gazety Korresp. Warsz. z r. 1825 N. 3). Co to był za malarz, nie jest wiadomo.
Pochodził z Drezna, gdzie w końcu samym wieku 18-go uczył się u Klassa. R. 1805 wyjechał do Wiednia, a potem przybył do Warszawy i jakiś czas tu przebywał. Później przeniósł się do Krakowa, został tamże r. 1825 professorem rysunków przy liceum S. Barbary, iw mieście tern umarł dnia 1 lutego 1834 r. w 48 r. wieku swego. Mylnie utrzymuje Nagler, że przed śmiercią w Wiedniu napowrót osiadł. Był to artysta zdolny i wiele pracujący. Robił portrety olejne i zwłaszcza miniatury; są jego krajobrazy, zwierzęta, obrazki rodzajowe; rysował tuszem, sepią, robił akwarelle; nadto wiele litografował.
Jego roboty portret X Sierakowkiego kanonika katedr. krakowskiego, znajduje się w zbiorze szkoły technicznej krakowskiej.
W Warszawie malował olejno portrety p. Ignacego Schulca emeryta, i jego żony.
W pałacu Łańcuckim jest jego kopia portretu Stanisława Rewery Potockiego hetmana W. kor. z oryginału w zamku Baranowskim znajdującego się.
Wizerunek tego artysty jest przez niego samego litografowany r. 1826.
(G. K. Nagler XVII, 73).
Malarz i nader biegły sztycharz, przyszedł na świat w Harlem około r. 1580, czy prawdopodobniej w Antwerpii r. 1590 jakto twierdzi Siret, i był uczniem P. Rubensa. Kiedy już świetne dał dowody wielkiej do malarstwa zdolności, nakłoniony został przez Rubensa do poświęcenia się rytownictwu. W niem wysokiej dostąpił sławy, tak że liczne jego roboty chciwie przez znawców są poszukiwane; ukształcił też kilku dobrych uczniów. Lecz z drugiej strony sztuka malarska straciła na tern artystę, który byłby najwyżej w niej wyniósł się. Mimo to malował on biegle, choć dzieła jego malarskie dzisiaj wcale prawie już znane nie są, gdyż z rycin najwięcej jest ceniony. Descamps I, 395 utrzymuje, iż na dworach berlińskim i warszawskim malował portrety i przedmioty historyczne, i że z nich w obu miejscach wielkiej nabył sławy. Również twierdzi J. D. Fiorillo, Geschichte der zeichnenden Künste 1818 III, 38, idąc w tem za podaniem Schreveli dziejopisarza miasta Harlem, że P. Soutman był malarzem nadwornym króla polskiego. Nagler temu nie przeczy, lubo prac jego malarskich nie zna. Że w Polsce bawił i malował, twierdzi takoż Stanisław hr. Potocki (Rękopism o sztuce w księgozbiorze Willanowskim). Być to musiało za czasów Zygmunta III, a prędzej juz za Władysława IV; atoli okoliczności pobytu jego w Polsce, prace malarskie tu wykonane, jak sam czas bytności, wiadomemi dziś nie są. Równie nie jest wiadomą data jego śmierci: roku 1650 żył jeszcze, gdyż po ten rok znane są jego sztychy. Siret oznacza rok jego zejścia 1653. Okazała rycina wizerunku króla Władysława IV, niesie podpis: P. Soutman pinxit effigiavit et excud.- J. Snijderhoef sculpsit. Na tej rycinie król nazwany jest Vladislaus VI.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 620 .- G. K. Nagler XVII, 97-102. - A. Siret, Dict. hist. des Peintres 1848 str. 18 ).
Że ten królewski malarz był już nim na dworze Zygmunta III, dowodzi to okazała rycina wizerunku tego króla w stroju koronacyjnym, w ramie bogatej z liści i owoców, z podpisem na dole: P. Soutman pinxit effigiavit et exsudit. J. Suijderhöf scnlpsit. Cum privit. S. Cae. M. Widocznie tedy Soutman malował portret Zygmunta III, z którego niniejsza rycina.
Malarz dekoracji z Reggio, wszedł w służbę króla Augusta II r. 1726, i wiele miał pracować w Warszawie. Przedtem czynnym był w Rzymie, gdzie go papież Benedykt XIII mianował Cavaliere aurato i Conte del sacro Palazzo. Umarł w Warszawie 1730 r.
(G. K. Nagler XVII, 112. - A. Siret. Dict. des Peintres 1848 str. 442, a zowie go Spagiasi).
Malarz Krakowski z pierwszej połowy 15-go wieku, o którym w aktach radzieckich tego miasta dochowały się niejakie wspomnienia.
Roku 1426 Jorge Speckfleisch pictor, imieniem X. Mik. Heinczkona Kanonika, jako prokuratora kapituły Krakowskiej, sprzedaje dom do niej należący retro S. Petrum, czyli gdzie dziś ulica Ś. Józefa, Janowi Obil płatnerzowi, dem helmsmede. Okazuje się ztąd, że posiadał u kanoników pewien szacunek i zaufanie, kiedy mu kierunek swych interesów powierzali.
Roku 1429 widzimy go starszym cechu malarskiego Krakowskiego; i również r. 1431. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 39).
Jedyna jego robota znana dotąd, jest niewielki obraz S. Anny, w posiadaniu p. W. K. Wójcickiego w Warszawie. Na nim z tyłu podpisał się malarz: X. Rom. Spinele. K. Strze., zapewne kanonik. Mozę czas więcej tworów jego pędzla i szczegóły życia wykryje.
Pracował w Gdańsku i malował dobre historyczne obrazy. Umarł r. 1614.
(J. R. Fuessli, 1779 fol. sir. 624. - G. K. Nagler XVII, 173).
Był on zarówno biegłym malarzem jak snycerzem, a w obu sztukach w Gdańsku zaletnie się odznaczył. Pochodził z miasta Baireuth, lecz w Gdańsku wiek swój strawił: r. 1593 pracował już w Oliwie, r. 1605 dnia 5 Lutego wpisał się w Gdańsku w księgę mieszczan, w latach 1604 i 1605 restaurował w kościele Panny Maryi obrazy i snycerstwa, po r. 1615 znowu czynny w Oliwie. Przechowuje się tu dotąd obraz jego Ukrzyżowanie Chrystusa Pana, malowany r. 1593, tudzież ołtarz wielki Ś. Trójcy snycerskiej roboty o wielu figurach, z nakładu Rafała Kossa w latach 1604 - 1606 przez artystę okazale wykonany.
(T. Hirsch, die Ober Pfarkirche von St. Marien in Danzig 1843 1 209 i 441; a zwłaszcza Das Kloster Oliva, Danzig 1850 str. 33. Pisze go raz Wolff Sporer, a zwykle Wolff Spoerer).
Biegły malarz historyczny gdański, w połowie drugiej 17-go wieku, malował dla kościołów tego miasta. W kościele Oliwskim jest piękny jego obraz ołtarzowy, o wielu małych postaciach dobrze grupowanych. Zmarł r. 1695 jako członek rady miejskiej gdańskiej.
(J. R. Fuessli, 1779 fol. str. 625. - G. K. Nagler XVII, 183).
W kościele Oliwskim obraz jego, o którym było wspomniane, znajduje się w nawie bocznej północnej w ołtarzu Ś. Szczepana, malowany na miedzi, a przedstawia Ukamienowanie S. Szczepana. U spodu podpis A. B. Sprengel. Utrzymuje T. Hirsch (Das Kloster von Oliva, str. 35), że ten obraz malował r. 1649; lecz ta data zdaje się mylna, zawczesna.
Malarz lwowski, który kończył malowanie al-fresco kościoła tamecznego XX. Bernardynów r. 1740, jak to objawia napis w tymże kościele.
Krakowianin, tameczny malarz.
Roku 1745 był on mistrzem cechu malarskiego, i w tem znaczeniu należał do reformy kongregacyi, a poddania jej pod zwierzchnictwo Uniwersytetu. Akt na ten cel Rektorowi złożony, wraz z innymi malarzami podpisał.
R. 1747 wciągnięty w album Uniwersyteckie, jako artis liberalis pictoriae Magister. Roku 1748 był cechu Vice-Instygatorem, i należał do układu nowych dla cechu przepisów.
(W końcu tego Tomu Ustawy cechu).
Więcej o nim nie posiadamy żadnej wiadomości, domyślać się nam tylko przychodzi, iż był z tejże samej rodziny co Michał, słynny Krakowski malarz, może stryj jego.
Syn obywatela i drukarza krakowskiego Stanisława Stachowicza J. K. M. Typografa i Bibliopoli (1754-1793), w rynku kamienicę posiadającego; ośmnasty z rzędu ojca potomek, urodził się dnia 14 sierpnia 1768 r. W sklepie piwnicznym złożona matka wydała go na świat; bo w tej właśnie chwili oblężone miasto zatrwożone było przypuszczonym szturmem, i w tejże chwili w obronie grodu chlubną śmierć odnosili czterej starsi bracia nowonarodzonego. Jeszcze roku nie dożył, kiedy przez niedozór spadłszy ze stołu, tak się w głowę uderzył iż mu się spłaszczyła, i głos utracił. W piątym roku inny przypadek wyleczył go z tego kalectwa, gdyż bawiąc się nożem przebił sobie dłoń lewą na wylot, a boleść krzyk z piersi wycisnęła. Jednak pozostało mu stępienie pamięci, które go dłużej nie opuszczało. Podrastającemu chłopcu pragnąc ojciec przyszłość zapewnić, zamyślał sposobić go do jakiego rzemiosła; lecz gdy w nim dostrzegł szczególną do malarstwa skłonność, oddał do malarza Molitora, a następnie do Kazimierza Mołodzińskiego u którego lat siedm się uczył. Wkrótce tak się jego wrodzony talent rozwinął, że gdy podtenczas (około r. 1785) wracający z Włoch F. Smuglewicz roboty jego widział, ocenił zaraz niepospolitą młodzieńca zdolność, i namawiał go usilnie do udania się do Warszawy, gdzie mu los i świetną przyszłość wskazywał. Atoli nie poszedł za tą radą Stachowicz, a późniejsze namowy i zaproszenia, równie bezskutecznemi były. Pozostał w Krakowie, przytrzymany stosunkami domowemi i poświęceniem się dla rodziny. Odtąd nie miał w sztuce przewodnika ni mistrza, nie szukał widzenia wielkich jej wzorów, nie wyruszył się z Krakowa: oddał się wyłącznie własnemu uczuciu i natchnieniu, które na utwory pędzla rozlewały wysoką poezyę i uroczą im barwę rodzimą nadawały. Ale bez wahania się wyrzec tu należy, iż to zaniechanie artystycznego udoskonalenia, z największą nastąpiło stratą dla ojczystej sztuki. Obdarzony wielką twórczością pomysłów, niezmierną łatwością w robocie, przejęty miłością ojczystego kraju, hołdujący świętnej jego przeszłości obeznany z życiem prostego ludu, bystry dostrzegacz jego zwyczajów, zabaw, uczuć, cnót i nałogów; jakże wielkich dzieł mógł się stać twórcą, gdyby wyższe usposobienie uzdolniło go było jako artystę.
Istniał w nim żywioł do stania się znakomitym mistrzem, mogącym sztukę krajową wysoce podnieść i rozsławić; brakło tylko przynależnego, a niepoślednim przymiotom odpowiedniego usposobienia.
Pierwsze prace Stachowicza były po większej części obrazy kościelne, przedmioty z dziejów starożytnych i biblijne. Wypadki r. 1794 obudziły w nim nowy zapał, i odtąd wziął się skwapliwie do przedmiotów krajowych, scen współczesnych, zdarzeń przeszłości i życia ludu, a tak został prawdziwie narodowym malarzem. Pamiętne są jego obrazy z czasów Kościuszkowskich i księstwa warszawskiego. W chwilach te dwie epoki przedzielających, pracował dla wielu kościołów w Krakowie, Kielcach, Przemyślu, Jarosławiu i innych miast; nie zaniechał i przedmiotów z dziejów krajowych, a dwa jego obrazy Bitwa pod Hundsfeld i Bitwa pod Byczyną do celniejszych jego dzieł należą. R. 1816 kiedy ówczesny biskup krakowski Jan Woronicz odnawiał pałac biskupi, użył Stachowicza do ozdobienia komnat szeregiem obrazów' przedstawiających dzieje krajowe, widoki miejsc i zwyczaje ludu. Z pilnością, zapałem i dziwną obfitością wyobraźni, podjął tę robotę malarz, pomysły poety przelewając w obrazy, którą to ogromną pracę w niespełna czternastu miesiącach ukończ)ł. Szkoda ze wzniosły zamiar nie znalazł przy wykonaniu, obok najlepszych chęci, więcej w mecenasie smaku, wyższej świadomości sztuki w artyście.
Następnie użyty został Stachowicz do przyozdobienia malowaniami ściennemi sali Jagiellońskiej Uniwersytetu krakowskiego, co nastąpiło staraniem i nakładem X. Sebastyana hr. Sierakowskiego, rektora uniwersytetu tegoż. Tu prócz stosownych do miejsca wielu ozdób i licznych portretów' wsławionych w bycie akademii mężów, wykonał jedenaście wielkich obrazów, pasmo świetnych zdarzeń z dziejów samej akademii wyobrażających. Dzieło to całe bez niczyjej pomocy uskutecznił sam Stachowicz, i ukończył je r. 1821. W niem podziwiać przychodzi wielką malarza łatwość, niewyczerpaną wyobraźni płodność, i to zamiłowanie przedmiotu które się w każdym szczególe przebija. Praca ta zostaje szacownym przeszłości pomnikiem, mimo historycznych usterków i niedostateczności sztuki.
W podobnym rodzaju malowań, podejmował Stachowicz takoż roboty, po wielu siedliskach wiejskich możniejszych osób w okolicy Krakowa. Nie ustawał też w malowaniu obrazów olejnych, a w ostatnich chwilach życia zaniechawszy już malowania ściennego, wiele wykonywał jeszcze obrazów religijnych, scen z życia ludu i zdarzeń historycznych krajowych. - R. 1817 został proffessorem rysunku w liceum S. Barbary; był też obrany członkiem Towarzystwa Naukowego Krakowskiego. R. 1835 dnia 26 marca zszedł z tego świata, licząc lat 57. Mieszkanie jego w Krakowie było przy ulicy Grodzkiej Nr. 199, a w końcu r. 1824 na tejże ulicy Nr. 89. W późniejszych latach odwiedził raz tylko Warszawę, lecz krótkim był tu jego pobyt.
Z tego co się o nim powiedziało dotąd okazuje się, ze Stachowicz był malarzem przedmiotów religijnych, historycznych i tak zwanych obrazów rodzajowych; z nich wiele wykonywa! olejno na płótnie, więcej al-fresco na ścianach. Z całej duszy rodzinne miasto i ziemię miłujący, z życiem i zwyczajami ludu obznajomiony, rad przedstawiał ulubione miejsca i mieszkańca w wszelkiem jego obejściu, zwyczajach, zatrudnieniach i zabawach, a wybornie cały jego charakter wydawał. Pierwszym był tez tego rodzaju polskim malarzem, iz tego powodu zasłużył sobie na szczególną wziętość i sławę. Że nie miał sposobności, czy mniej dbał, o nabycie wyższych w sztuce uzdolnień, szkodą jest istotną dla wielkiej jego przyrodzonej zdatności, a stratą rzeczywistą dla krajowej sztuki, która byłaby w nim zyskała artystę, obok pierwszych w tym rodzaju europejskich stanąć mogącego. W życiu prywatnem był to człowiek prawy, prosty, bogobojny; nosił się zawsze po polsku; małomówiący, zwykle w myślach zatopiony.
Obrazy M. Stachowicza:
1. Uwięzienie S. Piotra. Z podpisem: Michael Stachowicz pinxit Cracoviae A. D. 1789; miara cali 54½-29. Jest u piszącego.
2. Grób ojczyzny.
3. Kościuszko w Krakowie 1794 r., scena na rynku. Jest w pałacu biskupim krakowskim, kilkakrotnie powtórzony zwłaszcza akwarellą i w różnych rękach znajdujący się.
4. Bitwa Racławicka. Takoż powtarzana.
5. Uroczystość w Krakowie po bitwie Racławickiej. U p. Tom. Zielińskiego.
6-7. Obozy Polskie ówczesne; w dwóch częściach.
8. Wjazd biskupa Sołtyka na księstwo siewierskie.
9. Wywiezienie biskupa Sołtyka.
10-14. Męczennicy Sandomirscy. - S. Katarzyna. - S. Erazm biskup.- S. Zofia.- Zdjęcie z krzyża. U XX. Dominikanów w Krakowie.
15. S. Helena, u XX. Franciszkanów w Krakowie.
16-17. Opatrzność Boska. - Chrystus złożony w grobie. W kościele S. Barbary w Krakowie.
18. S. Anna, w kościele S. Mikołaja w Krakowie.
19-22. SS. Piotr i Paweł. - S. Antoni.- S. Mikołaj.- S. Magdalena. U XX. Karmelitów na Piasku w Krakowie.
23. Matka Boska Loretańska, u OO. Kapucynów w Krakowie.
24-27. Wniebowzięcie N. Panny, ww. ołtarzu kościoła Kamedułów na Bielanach (A. Grabowski, Opis Krakowa wyd. 3-cie str. 219). Po tylnej zaś stronie tego ołtarza Ukrzyżowanie. W tymże kościele N. Panna z dzieciątkiem. - Mojżesz na puszczy, malowanie al-fresco za w. ołtarzem.
28. Bitwa pod Hundsfeldem. Posiadał X. Sołtyk.
29. Bitwa pod Byczyną. Tamże.
30. Wejście do Warszawy księcia Józefa Poniatowskiego z wojskiem r. 1809.
31. Odzyskanie Krakowa przez wojska Księstwa Warszawskiego pod księciem J. Poniatowskim. W pałacu biskupa krakowskiego; ten obraz równie powtarzany był kilkakrotnie akwarellą, jeden z nich w Nowem mieście u hr. Wład. Małachowskiego.
32. Widok wylewu Wisły r. 1813.
33. Wizya w obłokach świętych Polaków. W pałacu biskupim krakowskim.
34. Malowania ścienne al-fresco w pałacu biskupów krakowskich, wykonane r. 1816-1817, w kilku pokojach dzieje Polski, widoki miejsc i zwyczaje ludu przedstawiające. Tam w pośród natłoku kompozycyi historycznych i portretów, zwracają na siebie uwagę sceny życia krakowskiego ludu: Targ zbożowy na Kleparzu, Spław wiślany na Kazimierzu, Sobotka świąteczna, Kanonik Zwierzyniecki, Obchód strzelców krakowskich, Kopalnie marmuru w Dembniku, Kopalnie soli w Wieliczce, Kopalnie w Olkuszu, siarki w Sworzowicach, żelaza na Siewierzu, węgla w Jaworznie, Miedzianej góry. Opis szczegółowy całej tej roboty, znajduje się w A. Grabowskiego Opisie Krakowa, wyd. 1 1822, str. 145-171. Około r. 1830 było zamierzone w Krakowie wydanie: „Gabinetu historycznego Pałacu Biskupów Krakowskich.” to jest rycin wszelkich malowań tam znajdujących się, wraz z onych opisami. Zamysł ten, ze stratą dla literatury i sztuki krajowej, nie przyszedł do skutku dla braku funduszów. Obecnie wznowiony został przez artystę lwowskiego malarza Marcina Jabłońskiego, który tamże wydaje w litografii obrazy Stachowicza z pałacu biskupów krakowskich zrysowane przez Teofila Żychowicza.
35-41. Stacye na cmentarzu XX. Reformatów w Krakowie, obrazy po 4 łokcie wysokie, r. 1816 olejno malowane (A. Grabowski Opis Krak. wyd. 3-cie 1836 str. 168). W kościele zaś XX. Reformatów: S. Katarzyna. - S. Trójca. - Boże Narodzenie. - Trzej Królowie. - S. Antoni. - S. Franciszek. - Nadto kilka obrazów na korytarzach.
42-49. Stacye podobne powyższym u XX. Reformatów w Pilicy. Tamże w samym kościele XX. Reformatów ww. ołtarza obok Chrystusa snycerskiej roboty z drzewa, malowane na drzewie Matka Boska, S. Jan i S. Magdalena. - Na drzwiach wchodowych do chóru figury klęczące: S. Mikołaj reformat i S. Paschal. - W ołtarzu bocznym S. Antoni z Padwy. - W ołtarzu bocznym w górze Zaślubienie N. Maryi Panny. - Na korytarzach dwa mniejsze obrazy: Boże Narodzenie i Trzej Królowie. - Tamże w Pilicy w kościele farnym w kaplicy S. Michał w całej postaci, wielkości naturalnej.
50-51. Stacye w Wieliczce. - Tamże w kościele Ukrzyżowanie.
52. Malowania ścienne w sali Jagiellońskiej. Prócz wielu ozdób i godeł miejscu odpowiednich, są tu mnogie portrety mężów w dziejach akademii wsławionych; lecz naczelnie odznaczają się 11 wielkich obrazów, główniejsze zdarzenia akademii wystawiające, a wedle opisów onych historycznych prof. Józefa Sołtykowicza wykonane:
1) Zaprowadzenie uroczyste akademii na przedmieściu Bawół r. 1304, w imieniu Kazimierza IV., przez arcybiskupa Jarosława Bogoryę Skotnickiego.
2) Przeniesienie akademii z przedmieścia Bawół do miasta. Wyjście processyi.
3) Uroczyste przeprowadzenie akademii r. 1400 przez Władysława Jagiełłę do gmachu nowego w mieście. Na tym obrazie jest wystawionych rozmaitych osób 1006.
4) Vittelion czyli Twardowski czyniący doświadczenia na górze Lasota przy mogile Krakusa.
5) Władysław Jagiełło oddaje Hektorowi przywilej erekcyjny Uniwersytetu.
6) Otwarcie katedry prawa kanonicznego przez Piotra Wysz z Radolina biskupa krako. w obecności Władysława Jagiełły, który herb akademii nadaje.
7) Delegacya stanu rycerskiego z sejmu r. 1575 do Uniwersytetu względem wyboru króla.
8) Anna Jagiellonka r. 1584 czyn i dar akademii noszonego przez siebie łańcucha złotego ze swym wizerunkiem.
9) Audyencya Rektora Jana Nejmanowicza u Zygmunta III. Kompozycya odznaczająca się.
10) Skład Akademicki odmawia przysięgi Pawłowi Wirtz r. 1656.
11) Rabunek biblioteki Akademickiej przez Szwedów r. 1656.
Przy obrazie trzecim umieścił malarz swój własny portret z napisem: Michael Stachowicz Prof. Art. Piet. Auctor hujus operis. Obszerny opis wszystkich malowań w Sali Jagiellońskiej, znajduje się w Pszczółce Krakowskiej z r. 1821 III, 160-175 i 181-190.
53. Malowania ścienne W domu X. suffragana Olechowskiego, wystawiające różne sceny pożycia krakowskich wieśniaków (Wspomina E. Schugt, str. 75). 54. Malowania ścienne w Zaciszu pod Krakowem, własności Wówczas X. Sebastyana Sierakowskiego. (Tamże).
55. Podobne malowania w Niegoszowicach uX. Sołtyka. (Tamże).
56. Podobne malowania w Rząsce w pałacu w okolicach Krakowa: widoki Krakowa, sceny z życia ludu tamecznego. Szkoda ze czas twory te wielce już uszkodził.
57. W klasztorze Mogilskim, nad czterema drzwiami mieszkania przeora, malowania al-fresco na szaro. Wanda odrzuca rękę Rytogara. - Rzuca się w Wisłę. Dobycie ciała jej z rzeki. - Pogrzeb. Malowania te pełne są śmiesznych anachronizmów. - W kościółku drewnianym Mogilskim są takoż roboty Stachowicza.
58-60. Chrystus Pan pomiędzy doktorami, wielki obraz w kościele P. Maryi w Krakowie (A. Grabowski, Opis Krakowa wyd. 4 te str. 194). Tamże: S. Floryan. - Matka Boska łaskawa, zewnątrz kościoła.
61. Wesele Krakowskie, kilkakrotnie. Jedno miary cali 36-25 u hr. Piotra Moszyńskiego w Krakowie.
62. Wyżynek.
63. Założenie mogiły Kościuszki r. 1820.
64. Przemienienie Pańskie, w bocznej kaplicy kościoła P. Maryi w Kielcach. (Opis tego kościoła przez X. W, M. Witkowskiego w Pamięt. Religijno-Moralnym z r. 1845. Warsz. IX, 197).
65. S. Stanisław, do kościoła w miasteczku Chrzanowie.
66-68. W kościele parafialnym w miasteczku Jangrot fundacyi biskupa Woronicza, ww. ołtarzu Wniebowzięcie N. Maryi Panny. - W ołtarzu bocznym na prawo Chrystus rozmnażający chleb. - W ołtarzu przeciwległym Chrystus na krzyżu.
69. W Bendzinie w kościele parafialnym ww. ołtarzu S. Trójca.
70. W Porembie pod Krakowem w kościele w ołtarzu bocznym S. Wawrzyniec, malowany r. 1824.
71-74. Cztery obrazy z życia T. Kościuszki, ostatnie dzieła w chorobie już robione.
75-76. We wsi Tęgoborzy pod Zbyszycami w kościele dwa małe obrazy Matka Boska, S. Józef.
77. W Czchowie w kościele mały obraz S. Katarzyna.
78. Niektóre roboty w kościele wsi ruskiej Brunary nad Grybowem.
Wreszcie malował bardzo wiele tak olejno jak ściennie w różnych czasach i po różnych miejscach, a roboty te częścią już uszkodzone zostały, częścią dotąd są do widzenia. Dla kapituły kieleckiej 24 obrazów, w Bochni, Jarosławiu, Przemyślu; w Rożnowie, Tęgoborzu, Gnojniku, Nawojowej, Lusławicy; w okolicach Krakowa w Kościelnikach, Rubieszycach, Rząsce.
Oprócz tego w r. 1814 zdjął rysunki pomników grobowych królów polskich w katedrze krakowskiej, tudzież wnętrze katedry i kaplicy Zygmuntowskiej. Podług tych jego rysunków sztychowane zostało dzieło: Monumenta Regum Poloniae Cracoviensia, Varsaviae 1822 i lat następnych, wydane staraniem i kosztem ówczesnej Kommissyi Rządowej Oświecenia. (Wiadomość i zdanie o tem dziele przez J. Piwarskiego w Gazecie Lite. Warsz. z r. 1822 Nr. 2; tudzież w Pszczółce Krakowskiej z r. 1822 I, 24-28). Wiele innych rysunków odrabiał, które w rozmaitem są dziś posiadaniu. Niektóre jego prace zostały sztychowane i litografowane, które do różnych wychodzących książek dołączano. Sztychował po nim pięknie Sebastyan Langier w Wiedniu, między innemi portret Jacka Przybylskiego r. 1811 z obrazu olejnego, ai sam Stachowicz doświadczał się niekiedy w rytownictwie i litografii. Zbiór jego rysunków i sztychów, jako też rycin z jego rysunków wykonanych, posiada w Krakowie p. Ambroży Grabowski.
(Pisali o nim: Paweł Czajkowski, Pochwała czytana 1827 r. zamieszczona w Rocznikach Tow. Naukowego Krak. z r. 1827 XII, 238-280. - Gw. Pawlikowski w Czasop. Lwow. z r. 1830 I, 97-8. - Wzmianka Klementyny Tańskiej w Rozrywkach dla dzieci 1827 VIII, 510-511. - Wzmianka w Kalendarzu domowym A. Gałęzowskiego na r. 1832, Warsz. str. 26. - Przyjaciel Ludu z r. 1839 N. 15 za Czajkowskim, z dołączeniem portretu malarza. - Józef Kremer, Listy z Krakowa 1843 I, 303-301. - M. Sobieszczański w Dzienniku Krajowym Warsz. z r. 1843,127 - E. Schugt, żywot w Dwutygodniku W. Kurowskiego w Krakowie 1845 II, 67-80. - G. K. Nagler, krótka wzmianka, ale zupełnie błędna, XVII, 197).
Dalszy ciąg jego obrazów.
1-2. Najś. Panna dająca różaniec S. Dominikowi i S. Katarzynie. - S. Katarzyna. - Oba w Krakowie w kościele PP. Dominikanek Najś. Maryi Śnieżnej na Grodku; pierwszy na zasuwie ołtarza wielkiego, drugi w ołtarzu bocznym. (J. Mączyński, Pamiątka z Krakowa 1845 II, 369).
3. S. Jan Kanty. U pana Loefflera w Suchej w Gallicyi.
4-5. S. Floryan. obraz kościelny, owal, z podpisem: Michael Stachowicz inv. et pinx. 15 Mai 1805. - S. Jacek trzymający w ręku posąg Najś. Panny, z podpisem: Michael Stachowicz inv. et pinx. 1 Mai 1805. - Oba w zbiorze pana Tom. Zielińskiego w Kielcach.
6. Kommunia S-go Onufrego; miara cali 18-12, z podpisem: M. Stachowicz 1797 roku. Jest w Warszawie u pana Bonaw. Dąbrowskiego.
Malarz warszawski z pierwszej połowy 17-go wieku, wspominany w aktach radzieckich m. Starej Warszawy Stancowski vel Stanczewski, raz takoż pisany Staniszewski. Okazuje się on w rzeczonych aktach w r. 1630; niedługo jednak potem musiał umrzeć, bo już w r. 1638 występują po nim spadkobiercy z pierwszego i drugiego małżeństwa, spierając się i kłócąc o pozostały majątek lub takowym dzieląc się. Z pierwszej żony Zofii Przyborowskiej po zostawił trzy córki Agnieszkę, Dorotę i Zuzannę, tudzież dwóch synów Pawła i Tomasza; z drugiej zony Anny Białoklęckiej jedną tylko córkę Ewę. Pozostały po nim majątek przeszedł w skutek różnych tranzakcyi na córkę Agnieszkę, zonę Jana Włodzimierza złotnika, a w r. 1648 już wdowę, który następnie darowała na rzecz szpitala Panny Maryi w Warszawie; lecz zmuszona naleganiem pozostałego rodzeństwa, darowiznę tę odwołała. Akta m. St. Warszawy radzieckie ks. 24 str. 304; ks. 26 str. 896. 1048; ks. 27 str. 13; ks. 31 str. 405.
Malarz warszawski. W r. 1589 już nie żył, w tym albowiem roku córka jego Anna, żona Andrzeja Pretficz, ustępuje części domu przy ulicy Freta, bratu Adamowi takoż malarzowi. Akta m. Nowej Warszawy, ks. 5 str. 712-713.
Malarz warszawski, syn Stanisława poprzednio wymienionego. R. 1580 kupił ogród na Nowem Mieście od Wojciecha Longa szewca; ten ogród r. 1584 sprzedał Elżbiecie Nadarzyńskiej. R. 1589 jak to powiedziano wyżej, nabył od siostry Anny część domu przy ulicy Freta. Akta m. Nowej Warszawy ks. 5 str. 108, 315, 712, 713.
Malarz warszawski syn Stanisława a brat Adama. Roku 1578 pożyczył pięć kóp zwykłej w kraju monety, z summy będącej uposażeniem szpitala S. Ducha, którą to summę na części domu swego przy ulicy Freta zabezpieczył. Wymieniony jest przy akcie zr. 1589 jako brat Anny córki Stanisława Stańczyka, był więc jego synem. Akta m. Nowej Warszawy ks. 5 str. 60, 712, 713.
Malarz krakowski. Wspominają o nim akta radzieckie tego miasta pod rokiem 1520, ks. A, 5 str. 540, jako ów Stanisław malarz przez innego malarza Irzick (Grzegorza) skaleczonym został, w skutek czego rzeczy temuż zabrane i sprzedane były, na leczenie poranionego.
Stanislaus pictor, złocił 42 róż w Kurzej stopie, „Curzanoga” na zamku krakowskim r. 1529, za którą to robotę otrzymał czerw. zło. 15 gr. 6. (Rachunki odnowy zamku krakowskiego z r. 1529 w rękopiśmie, przytoczone wyżej patrzyć Durer Jan). Może jest on tym samym malarzem, co przywiedziony powyżej; acz zwrócić tu trzeba uwagę, iż owocześnie było kilku malarzy krakowskich z imienia Stanisławów.
Przywiedliśmy dwóch malarzy z imienia tylko pisanych Stanisławów, w pierwszej połowie 16-go wieku w Krakowie osiadłych, r. 1520 i 1529.
R. 1545 było dwóch aż Stanisławów malarzy zamieszkałych w Kwartale Grodzkim, którzy oba płacili podatek stróżny po groszy 3. Oba pisani Stanislaus pictor. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 43).
W tymże czasie Stanisławów malarzy Krakowskich, z nazwiska już lub miejsca pochodzenia wyrażonych, znamy wielu, jako to: Stanisław z Połańca 1506-1513, Stan, z Krosna 1515, Stan. Grabowski 1520, Teplar 1526-1541, Swach 1525-1539, Szczyrba 1529-1546, Stawińczyk 1541, Chebda 1540-1549, Pieczunka 1553. Do których z nich powyższe wzmianki Stanisławów z imienia tylko nazwanych należą, niepodobna jest rozstrzygnąć.
Akta radzieckie Krakowskie w wieku 15-tym wzmiankują kilkakrotnie malarza tamecznego Stanisława, z imienia tylko wyrażonego.
R. 1436 w aktach radzieckich miasta Kazimierza przy Krakowie, wymieniony jest: „Stanislaus fllius olim Nicolai moler de Cracovia. (A. Grabowski Skarbniczka str. 39).
R. 1449 Stanislaus pictor antiquus. (Tamże str. 175).
R. 1463 Stanislaus malarz wyznaczony testamentem malarza Marcina, na opiekuna jego wdowy, wraz z innym malarzem Janem: dy erbarn Stanislaum moler und Jan moler. (Za księgą Liber testamentorum, tamże str. 40).
Roku 1468 Stanislaus pictor fidejussit pro Johanne de Chanczina, dedit XIV Scotos. (Tamże str. 40).
Roku 1476 Stenczil moler posiada dom w ulicy Szerokiej. (Tamże).
Roku 1486 przywiedziony Stanislaus pictor antiquus. (Tamże str. 41).
Akta Rektorskie Uniw. Jagiellońskiego przywodzą podobnie pod rokiem 1470 (str. 32 i 36) malarza Stanisława, który wtedy wniósł przed sąd Rektorski skargę na ucznia Marka z Koszyc (Cassovia), nie chcącego oddać mu pożyczonej książki: De vita Antichristi cum XV signis.
Że te Stanisławy nie są jedną osobą, ale raczej dwoma lub więcej, to jest widoczne; jednak rozróżnienie onych staje się obecnie niepodobnem. Znani są w tym wieku z nazwisk Krakowscy malarze Stanisławy: Durink 1448, Oleski 1470, Bniak 1486, Kroker 1486.
Księgozbiór Uniwersytetu Krakowskiego posiada wielce szacowną Księgę rękopiśmienną pargaminową, uchwał i przywilejów miasta Krakowa cechom miejskim nadanych. O tej Księdze mieliśmy juz sposobność mówić I, 291; sporządził ją zaś Balcer Bem Pisarz miejski pod tytułem: Codex picturatus Balthasaris Bemii anno 1505. Continens privilegia et plebiscita urbis Cracoviae. Przy główniejszych cechach znajduje się tu 26 obrazków miniaturowych, cechy w ich zatrudnieniach przedstawiających. Ktoby owe malowania wykonał, nie było dotąd wiadomo, a uczony badacz Ambr. Grabowski domyślał się, że mogły być dziełem Jana Goraja malarza, w pewnych stosunkach z Bemem zostającego. Atoli bliższe rozpatrzenie się w rzeczonych malowao niach, naprowadza do wcale innego rzeczy rozumienia. Ze obrazki te nie są jednej ręki, widocznem jest na pierwszy rzut oka, gdyż pod względem piękności wykonania a przeto zdolności artysty, różnią się znacznie jedne od drugich. Ztąd też wniosek, że odrobione były nie już przez jednego, ale przez kilku z osobna malarzy. Owoż wyśledzone na nich różne podpisy i znaki, utwierdzają w tem przekonaniu. Tak na obrazku Ludwisarzy na dwóch wyobrażonych dzwonach , czytać się daje wyraźnie, na dzwonie jednym Stanislaus de Cracovia, na drugim Stanislaus. A zatem ów obrazek niewątpliwie dziełem jest tego Krakowskiego malarza. Współczesnych w mieście tem malarzy Stanisławów, widzimy kilku; niepodobna przeto oznaczyć, który z nich jest tymże Stanisławem z Krakowa. Na innych obrazkach, widzieć się dają takoż podpisy i znaki, ale nie tyle już dokładne, mniej też jasno artystę wykazujące. Znaki te przytoczymy, zostawiając dalszym odkryciom, właściwe onych wyświecenie. L. I. Z. - AVMON … u spodu żółtego odzienia błazna. - MASMANN. na tarczach. - A.M.M.A.M.H.A.V. - D. M. M. A. C. na sukni jednej z osób. - S. A. M. w ramach obrazku u spodu, na trzonku brzytwy Mz AA MON, a po bokach na słupach fioletowych u góry S. - Te wszystkie cyfry, lubo dziś dla nas wcale ciemne, pouczają wszakże, iż kilku malarzy trudniło się illuminacyą Księgi Baltazara Bema.
Obrazki przerzeczone, wykonane są mniej więcej bardzo starannie, z wielkiem urozmaiceniem; łączą w sobie i tę wartość, że przedstawiają wierne przerysy ówczesnych ubiorów, rozlicznych sprzętów, budowli, sklepów, kramów, mieszkańca w różnych zajęciach, zgoła życia domowego obraz wybitny. Wymieniamy je tu wszystkie, wedle ich po sobie następstwa:
1. Herb miasta Krakowa. 2. Kupcy. 3. Kramarze. 4. Kuśnierze. 5. Piekarze. 6. Krawcy. 7. Rymarze. 8. Złotnicy. 9. Procarze czyli Łuczniki. 10. Kapelusznicy. 11. Kołodzieje. 12. Malarze. 13. Gancarze. 14. Garbarze. 15. Miecznicy. 16. Orgarmistrze. 17. Szewcy. 18. Grotarze i Siodlarze. 19. Ludwisarze (Dzwoniarze) i Konwisarze. 20. Iglarze. 21. Szkoła strzelecka 22. Konowały. 23. Mydlarze. 24. Rękawicznicy. 25. Bednarze. 26. Cyruliki.
Wielka ciekawość tych w Księdze Bema obrazków, była powodem, iż do wielu księgozbiorów dano robić onych przerysy; takowe znajdują się w zbiorach Gw. Pawlikowskiego w Medyce, Tytusa Hr. Działyńskiego w Kurniku, Pułk. Klemensowskiego w Warszawie, Ed. Rastawieckiego w Dołhobyczowie, również u kilku innych zbieraczy.
Rękopismowi z obrazkami miniaturowemi Bema, współczesnym jest inny z czasów takoż panowania Alexandra (r. 1501-1506), pysznemi malowaniami w Krakowie również wykonanemi, przyozdobiony. Jest nim Pontyfikat pergaminowy z opisem koronacyi króla Alexandra. Ma ten rękopism trzy części, a ostatnia najpiękniejsza: Tertia pars de quibusdam Solennitatibus et Ecclesiastitis officiis, odnosząca się wyraźnie do obrzędów Kościoła Polskiego, jako to Benedictiones in diebus Sanctorum Adalberti et Stanislai martyrum Poloniae patronorum, et in Anniversario dedicationis Sanctae matris Ecclesiae Cracoviensis. Księgę tę bogacą prześliczne malowania miniaturowe, między któremi na stron. 36 i 37 obrzęd koronacyjny króla Alexandra, wielce ciekawy widokiem wnętrza kościoła katedralnego i ubiorami tamecznemi. Ten rękopism był pierwotnie własnością Erazma Ciołka Kanonika Krakowskiego, potem Biskupa Płockiego, współczesnego królowi Alexandrowi, zmarłego r. 1522 w Rzymie, męża uczonego a Ksiąg gorliwego zbieracza. W następstwie czasów dostała się Księga do biblioteki Załuskich, i była onej najokazalszą ozdobą. Janocki opisał ją pilnie: Specimen codicum mss. bibl. Zalusc. n. XXVI str. 5-17. Dalej przeszedł rękopism do Księgozbioru Tadeusza Czackiego, po nim zaś do Puławskiego, liczbą 1212 oznaczony; znał go tam dobrze Łukasz Gołębiowski, a jeszcze roku 1830 oglądał go X. Ludwik Łętowski i podziwiał malowania w nim cudne (Katalog Biskupów II, 140). Obecnie zdobi on zasobny księgozbiór Tytusa Hr. Działyńskiego w Korniku. Nie odrzeczy było wspomnić tu o tej Księdze i jej malowaniach, współczesnych obrazkom Stanisława z Krakowa i innych w Księdze Bema. Malowania te Pontyflkału, pod względem sztuki od obrazków rękopismu Bema wyższe, odrabiał takoż bez wątpienia Krakowski artysta, lubo nazwisko jego zupełnie zatajone pozostaje. Zawsze życzyć należy, ażeby wszystkie owe ciekawe malowania, tak z Księgi Bema, jak z Pontyfikatu Ciołka, w wiernem wydaniu rozpowszechnione zostały.
Zapewne z Bochni, osiadły w Krakowie, był obrany starszym cechu malarskiego krakowskiego r. 1602, jak to świadczą akta radzieckie z tego roku ks. Nr. 21-32. Był sam zapewne malarzem. Rzeczone akta wspominają go jeszcze roku 1603, str. 416 i r. 1604, ar. 1609 znowu jako starszego cechu malarzów.
Ten malarz w Krakowie osiadły, zamieszczony był w Słowniku jako Stanisław Bocheńszyk czyli pochodzący z Bochni; atoli zdaje się iż Bocheńczyk jest jego istotne nazwisko. Dodać należy, że w aktach cechowych miasta Krakowa wspomniany jest jeszcze pod r. 1625. R. 1610 jako starszy zgromadzenia malarzów, użyty był do oszacowania ołtarza w kościele zakonnic S. Agnieszki na Stradomiu, niemniej innych w mieście obrazów. (A. Grabowski Skarbniczka str. 61).
Malarz krakowski, o którym wspominają akta radzieckie tego miasta r. 1515, ks. A, 5 str. 183.
Malarz krakowski, wzmiankowany w aktach radzieckich m. Krakowa pod rokiem 1513, ks. A. 5 str. 69.
R. 1506 przyjął prawo miejskie w Krakowie, ręczyli za nim starsi zgromadzenia malarzy: Stanislaus de Polanyecz pictor. (Za księgą, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 41).
Przywiedliśmy go poprzednio pod nazwą de Polanyer w r. 1513.
Stanislaus de Pulthowsko malarz w Warszawie zdaje się osiadły. R. 1561 miał tu sprawę z Andrzejem Dudek mieszczaninem warszawskim o połowę domu, którą po Marcinie łaziebniku (balneator) otrzymał; sprawę tę w jego imieniu popierali pełnomocnicy Franciszek Gryszka i Marcin Karthownik. Akta m. Nowej Warszawy, ks. 3 str. 550, 551.
Zakonnik Karmelita w połowie 17-go wieku żyjący, znamienity malarz miniaturowy ksiąg rękopiśmiennych pargaminowych. W Krakowie w konwencie 00. Karmelitów na Piasku znajduje się ogromna takowa Księga, bo pięć ćwierci łokcia wysokości trzymająca, której tytuł: Graduale de Dominicis, juxta ritum Missalis beat. Dei Genitricis semper Virginis Marte de Monte Carmelo, ad omnipotentis Dei gloriam nec non ejusdem Virginis, Carmeliticse honorem, totiusque curiae coelestis jubilationem, jussa superiorum elaboratom et conscriptum. A. D. 1644 per P. F. Stanislaum Stolcensem Exercislam. Kart po jednej stronie liczbowanych 278.
Tę księgę i ozdoby jej malarskie opisuje A. Grabowski jak następuje: „Kięga ta z grubego pargaminu, oprawna jest w deski, ubezpieczone po krajach iw narożnikach mosiądzem. Każdą jej stronicę opasują coraz to inne floresy, arabeski i ornamenta, wskazując bogatą w pomylsły wyobraźnię pisarza i razem malarza. Prócz wielkich początkowych liter malowanych, prawie każda trzecia lub czwarta stronnica ma piękną, w żywych kolorach stosowną do śpiewu miniaturę, około pięciu calów wysokości. Niektóre z tych są bardzo piękne, inne mniej pilnie wypracowane: może już mniej biegłego pomocnika ręki; ale całość wykazuje niepospolitą biegłość w malarstwie tego zakonnika.
„Owe miniatury odnoszą się do nabożeństwa i uroczystości kościelnych, np. Narodzenia Pańskiego, Św. Trzech Królów, męki Jezusa Chrystusa, ukrzyżowania, złożenia w grobie, Zmartwychwstania, Wniebowstąpienia, i t. d. Jest tam także jeden obrazek z dziejów naszych: Bolesław Śmiały zabija S. Stanisława. Nie brakuje i takich, w których OO. Karmelici i Święci tego zakonu figurują. Rzeczywiście praca to nie mała, która lat kilka czasu spotrzebować mogła: bo nie licząc mnogich miniatur, równie wielkiej liczby liter wielkich, samo obmalowanie kwiatami naokoło stronnic 556, oraz tytułu pracowicie kolorami odrobionego, o wielkości tego przedsięwzięcia daje świadectwo."
Kto był ten zakonnik Karmelicki Ojciec Stanisław Stolcensis Exorcista? pewnie jak to mniema Grabowski Polak, a prawdopodobie Krakowianin, który w pokorze klasztornego żywota na rozkaz starszych, tak odznaczoną pracę wykonywał; wcale dziś wiadomem nie jest, gdy zacisze klasztoru jak jego samego, tak i wiadomość o jego nazwisku i życiu, w zatajeniu pokryło.
(A. Grabowski w Bibl. Warsz. z r. 1854 I, 416-417).
Król Polski, książę Baru i Lotaryngii. Urodzony we Lwowie dnia 20 października r. 1677, z Rafała wojewody kaliskiego, następnie poznańskiego i łęczyckiego, w końcu generała wielko-polskiego i podskarbiego W. kor., tudzież Anny z Jabłonowskich hetmanowej W kor. i kasztelanki krakowskiej. Naprzód podczaszy kor. starosta odolaniecki; następnie wojewoda poznański. Obrany przez stronnictwo i pod wpływem króla szwedzkiego Karola XII królem polskim na zjeździe pod Warszawą dnia 12 lipca 1704 r. koronowany w Warszawie dnia 4 października 1705; ustąpił z tronu polskiego r. 1709. R. 1733 po śmierci Augusta II obrany powtórnie Królem Polskim pod Wolą d. 12 września; r. 1734 przed przewagą stronnictwa Augusta III uchodzić musiał z Polski. Traktatem wiedeńskim z r. 1735 otrzymał w dożywotne posiadanie księstwa Baru i Lotaryngii, z zachowaniem tytułu króla polskiego. Dnia 27 stycznia 1736 r. zrzekł się uroczyście polskiej korony. W Lotaryngii panował do końca życia, którego kres nastąpił w Luneville dnia 23 lutego 1766 p., dla światłych a ojcowskich rządów, niemniej dla osobistych przymiotów rozumu i serca powszechnie w onej krainie czczony i żałowany.
Pan ten w młodości otrzymał był wychowanie najstarowniejsze, a zamiłowanie sztuk pięknych pominięte w niem nie było. Zamieszcza go G. K. Nagler w Panteonie artystów (XVII, 217), powiadając iż bardzo pięknie pastellami malował, i ze obrazy jego roboty w Nancy okazywano. W pewnym domu w woje. podlaskiem znajdował się r. 1827 obraz Zbawiciela pastellami przez niego malowany (Kuryer Warsz. z r. 1827 Nr. 251). Jest to Głowa Chrystusa Pana, Ecce homo, malowana pięknie pastellami na papierze. Z tyłu obrazu znajduje się napis: „Obraz własną ręką Króla JEsci Polskiego Stanisława I-go malowany, y ofiarowany przez Xiężnę JEść Jabłonowskę Bratu swemu rodzonemu Panu Staroście Czechryńskiemu y Suneyskiemu 1740 A°”. Cenna ta pamiątka zatrudnień malarskich światłego Króla, przechowuje się w zbiorze Księcia Jeremiasza Woronieckiego w Haszlewie w Pedlaskiem.
Inny jego obraz olejny, posiada p. Ludwik Górski w Sierdyni w pow. siedleckim; jest to portret Antoniego hr. z Tęczy na Ossolińskiego starosty sulejowskiego. Wystawia młodzieńca w bogatym stroju francuzkim, głowa pudrowana z harbejtlem, kapelusz z piórem pod lewem ramieniem, płaszcz szkarłatny zarzucony na ramię prawe. Z tyłu obrazu jest napis: „Antoni hr. z Tęczyna Ossoliński Starosta Sulejowski. - Stanisław Leszczyński Król Polski malował go w Lunewillu R. P. 1746.” Portret wcale gładkiego pędzla. Gdyby losy odmienne pozostawiły były tego króla przy zarządzie Polski, ileż światłe jego panowanie, obok innych przeważnych korzyści, i dla rozwinięcia się sztuk w kraju nie rokowałoby powodzenia.
Zgon Stanisława Leszczyńskiego spowodowany był przypadkiem: gdy się zbliżył do kominka zajęły się jego suknie, nie było nikogo w komnacie, w przyległym przed pokoju blacharz pałacowy nazwiskiem Mikołaj Krantz naprawiał właśnie fontannę, a na okrzyk króla przybiegł na jego ratunek, pogasił gorejące na nim szaty, i zanim zeszła się służba wraz z swym pomocnikiem zaniósł go na łozę. Po ośmnastodniowych cierpieniach skończył życie Stanisław, a zwłoki jego złożone zostały w grobie kościoła Najśw. Panny de Bonsecours, przez tegoż króla wstawionego. Powszechnie zjednana miłość mieszkańców rządzonego przez siebie księstwa, pamięć jego cnót i dla kraju tego położonych zasług, nadany mu przydomek filozofa dobroczynnego, nie zdołały przecie zapewnić jego popiołom pokoju i uszanowania. W chwilach wyuzdanego szału rewolucyjnego, kiedy wszelkie zasady prawości, godziwości i religii zdeptane zostały, niecni zagorzalcy napadli i na grób Stanisława, a wyrwawszy zeń ciało, obdarte i obnażone porzucili z pogardą, pokrywszy je nieco ziemią dla Większej niepoznaki. Nie dosyć było na tej zniewadze, po wtórnym napadem wznowiono pastwienie się nad zwłokami króla, a ręka zbrodnicza odcięła mu głowę i jako zdobycz z grobu uniosła. Znajdował się tam przecie człowiek, który lubo z powołania nizki, z uczucia i serca wielce był szlachetny; ten przejęty czcią dla pamięci Stanisława, bolał nad znieważeniem zwłok wielbionego przed tern księcia, postanowił więc odszukać je i uszanować. Zacny ten człowiek był właśnie tenże sam blacharz Krantz, co w wypadku zapalenia się sukien na królu, pierwszy mu pomoc przynosił. Gorliwem jego staraniem odszukane zwłoki, przy współdziałaniu władzy, miejskiej i duchownej w jednę zebrane trumnę, na nowo w kościele przyzwoicie złożono. W blizko pół wieku po zejściu Leszczyńskiego, część wojska polskiego wracająca z Francyi do ojczystej ziemi, przewodzona przez generała dywizji Michała Sokolnickiego, znalazła się w przechodzie w mieście Nancy. Waleczny hufiec zapragnął oddać hołd uszanowania pamięci króla swych przodków, w uroczystem nabożeństwie żałobnem przy jego grobie. Żądaniu temu zadosyć uczyniły z całą uprzejmością władze miejscowe francuzkie, a obchód pogrzebny odbył się z należną okazałością w dniu 11 czerwca 1814 r. Przy tej okoliczności gen. Sokolnicki, przejęty światłem życzeniem dowodnego wyśledzenia zwłok króla Stanisława, otworzył na ten cel ścisłe dochodzenie i ściągnął wszelkie z miejscowych mieszkańców a zdarzeń tych naocznych widzów, zeznania i urzędowe świadectwa. Część popiołów złożona w urnę, ofiarowaną została generałowi, następnie przez niego do kościoła katedralnego poznańskiego na trwałe przechowanie uroczyście w d. 5 sierpnia r. 1814 oddana.
Szczegóły powyższe o zgonie króla Stanisława Leszczyńskiego mniej pewnie znane są powszechności, zasługują na wiadomość w ogólnych przeszłości naszej pamiętnikach. Zamieszczenie ich tutaj, przy wspomnieniu o główniejszych zdarzeniach życia króla sztuk zwolennika, nie zdawało się być niewłaściwem. Zdanie sprawy z obchodu pogrzebnego w Nancy w r. 1814 odbytego, tudzież wszelkie zebrane urzędowe dowody co do zwłok króla Stanisława Leszczyńskiego, ogłoszone były w Gazecie Warszawskiej z r. 1814; mianowicie zaś dowody rzeczone znajdują się w numerach 83 i 84 z dnia 15 i 18 października. Z nich pozwalamy sobie przytoczyć tu jeszcze najciekawsze opowiadanie Mikołaja Krantza blacharza:
„Będąc nadwornym podblacharzem i rurmistrzem ś. p. Króla Stanisława Leszczyńskiego, naprawiałem właśnie fontannę w przedpokoju w tę samą chwilę, gdy ten dobry książę w pobocznym siedząc pokoju przy kominku, zajął się nieszczęśliwym przypadkiem od ognia. Słysząc króla wołającego pomocy, pobiegłem natychmiast onemu na ratunek, a znajdując się właśnie najbliżej onegoż, przebyłem najpierwszy; pogasiłem szaty na nim jeszcze się żarzące i sam z moim pomocnikiem zaniosłem go na łoże. Po 18-stodniowem cierpieniu, skończył życie ten dobroczynny monarcha dnia 23 Stycznia 1766 roku (pomyłka może pisma, bo 23 lutego).
„Tegoż dnia zaraz zawołano mnie do dworu, dla wyłożenia ołowiem trumny dębowej, w której ciało złożonem być miało. Byłem nawet osobiście przytomnym exenteracyi, i własną ręką zalewałem ołowiem naczynia do tego sporządzone, w które włożono serce i wnętrzności. Ciało zaś jego położone w trumnie, wystawione było przez dni kilka w sali Gwardyi, zkąd z wielką wspaniałością przeniesiono je do kościoła Najśw. Panny de Bonsecours, założonego przez Stanisława.
„Serce złożono w framudze, którą naumyślnie do tego w grobie wykuto, ciało zaś postawiono w trumnie na macach, zanim grobowiec który mnie polecono zrobić, wygotowałem Na koniec wygotowawszy grobowiec, postawiłem go w grobie na środku między grobowcami królowej polskiej, księcia i księżnej Ossolińskich. Wejście zaś do grobu zamurowano.
„Później po śmierci królowej francuzkiej na jej żądanie aby jej serce w grobie ojca złożonem było, użyto mnie znowu do tej czynności; postawiłem je w framudze naprzeciw tej, gdzie serce króla jej ojca stało, i napowrót wejście zamurowano w mniemaniu, że to już po raz ostatni.
„Lecz podczas rewolucyi, gdy nawet umarłym pokoju nie dano, naszły szalone i zapalone głowy na grób Stanisława. Obnażono go, równie jak i inne ciała w tymże grobie się znajdujące, ze wszystkiego co się na nim znajdować mogło, ciało zaś bez najmniejszego poszanowania rzucono na pastwę robakom, i dla większej niepoznaki pokryto nieco ziemią.
„Nie mając dokładnej wiadomości o tem co się stało z ciałem Stanisława, nie żałowałem przez 10 lat żadnych trudów, i chętnie wystawiałem się na pociski moich prześladowców, abym tylko mógł wynaleźć miejsce, gdzie się znajdują zwłoki tego czcigodnego księcia. Znalazłem je nakoniec, i o tem odkryciu zawiadomiłem natychmiast pana burmistrza miasta Nancy, dotąd jeszcze na tym urzędzie zostającego, który wzbraniając się zrazu zadosyć uczynić mojemu żądaniu, posłał w końcu za mną swego adjunkta, dla lepszego się przekonania, na miejsce przezemnie w skazane. Lecz niestety! co za scenę hańbiącą i zawstydzającą ludzkość, przy wstępie moim do grobu spostrzegłem. Mimo bowiem, iż wychodząc pierwszym razem z grobu znalezione ciało dla niepoznaki deskami przykryłem, wyśledzili je jednakowoż zbrodniarze, i pastwili się nad ciałem dobroczyńcy kraju. Jeden zaś szczególnie potwór, dotąd jeszcze oddychający, nie wiem przez jaką wściekłość odciął łopatą głowę ulubionego pana w mojej przytomności, i wziął ją z sobą. Nie mogłem przenieść na sobie takowego oburzającego czynu, a mimo że z razu większej sile oprzeć się nie byłem w stanie, udałem się jednakowoż później z panem adjunktem do domu tej poczwary, i wydarliśmy z rąk jego zbrodniczych ten tak drogi łup; a za dzielną pomocą pani de Bourgogne, biskupa Nancejskiego, prefekta de la Meurthe, burmistrza Nancejskiego i wielu innych osób, złożono wszystkie szczątki Stanisława w jedną trumnę, a ja sam w przytomności adjunkta wzmiankowanego, i mojego syna, złożyłem je w miejscu do tego przeznaczonem.
„Praca moja i trudy zupełnie nagrodzone zostały....
„Takim sposobem nabyłem palec i część żąłądka, które panu generałowi podarować się ośmieliłem .”
Mówiąc o zdolności malarskiej króla Stanisława Leszczyńskiego, przydać tu należy ze i jego córka królowa francuzka Marya, małżonka Ludwika XV, szczególniejsze miała upodobanie do malarstwa, lubo w niem niewiele była usposobioną. Był malarz nadworny, który robił pierwszy obrazu zarys, a w ciągu roboty poprawiał, ona zaś obok niego malowała lub farby nakładała, i wiele ją to bawiło. Jedna z takowych prac królowej Maryi przechowuje się dotąd w Trianon wielkim, pałacu królewskim pod Paryżem: wyobraża scenę z życia gospodarskiego, a opatrzony datą 1753 i podpisem królowej. Znany jest jeszcze inny jej obraz: N. Panna podług Vien; z tego obrazu królowej Maryi sztychował Franęois r. 1759.
Marya Leszczyńska córka Stanisława I Katarzyny z Opalińskich kasztelanki poznańskiej, przyszła na świat d. 23 czerwca 1703 r. w Buszkowie majętności ojca; zaślubiona Ludwikowi XV królowi francuzkiemu w Fontainebleau d. 5 września 1725 r., zmarła dnia 24 czerwca 1768 r.
Malarz z czasów panowania Stanisława Augusta; z jakiejby szkoły wyszedł nie jest wiadomo, trudnił się zaś malowaniem po kościołach olejno i al-fresco. W Wieluniu po pogorzeli kościoła XX- Pijarów r. 1794, przy odnowieniu onego, przyozdobił tenże kościół malowaniami ściennemi, które zwłaszcza w architekturach odznaczają się. Prócz tego robił dla tego kościoła obrazy olejne. W kościele Częstochowskim na Jasnej Górze są takoż jego roboty.
Żyjący w drugiej połowie 18-go stulecia na Rusi Czerwonej. Jego zaletny obraz dochował się u XX. Dominikanów Żółkiewskich; wyobraża deskę, na której przylepione są różne przedmioty. (X. Sadok Barącz, Pamiątki miasta Żółkwi, Lwów 1852 str. 99).
We wsi Jodłowniku w okolicy Szczyrzyca w Sandeckiem, kościół tameczny ozdobił malowaniem klejowem r. 1764 Staszowski malarz. Objaśnia to napis za ołtarzem wielkim umieszczony. Atoli malowania te wcale są liche. (Z notat J. Łepkowskiego).
Malarz krakowski, którego wspominają akta radzieckie tego miasta pod r. 1544, a pisany tam jest Stani. Stawińczik, ks. Nr. 5, 16 str. 698.
Malarz krakowski, o którym jedyną wzmiankę wyszukał Ambr. Grabowski w aktach zgromadzenia malarzów krakowskich, w uchwale zapadłej d. 19 czerwca 1594 r., którą jest mu wzbroniono nauczania w sztuce malarskiej jakiegoś zakonnika od S. Franciszka. Uchwała ta jest brzmienia następującego:
„Jest nakazanie Cechu wszystkiego P. Janowi Stawinodze, iż nie ma przy sobie bawić i uczyć rzemiosła malarskiego Zakonnika od S. Franciszka, którego na ten czas począł uczyć bez wiadomości Panów starszych i Cechu wszystkiego, co jest przeciw prawu i przywilejom cechowym.... A gdzieby się śmiał ważyć tego żeby go uczył, albo tez i w klasztorze, gdzieby był przeświadczon żeby mu miał ukazować dłużej; tedy będzie powinien dać wedle uznania i dekretu do Cechu trzy kamienie wosku, a Panom na Ratusz (Rajcom) dziesięć grzywien.” (A. Grabowski, Ojczyste spominki, Kraków 1845 I, 250).
W rachunkach miejskich Krakowskich pod rokiem 1594 zapisany jest wydatek: Janowi Stawinodze malarzowi, który wierzch i inne rzeczy na wadze miejskiej malował, dano od roboty flor. 35. O robocie takowej malarza dodaje A. Grabowski: „Ta zapewne jego praca dotrwała, acz słotami i przez czas nadniszczona, do początków obecnego stulecia, i ja takową pamiętam. W rynku Krak, w pobliżu kościółka Ś. Wojciecha stał murowany gmach zwany Smatruż, w którym była waga miejska. U góry tej budowy były płytkie wydrążenia czyli framugi, aw tych znajdowały się malowane w całej postawie, stojące wyobrażenia Daryusza, Xerxesa, Scypiona, także Samsona z lwem, i t. d., które figury z rozebraniem budowy tej zniknęły." (Skarbniczka str. 58).
Rodem z Gdańska, wyborny malarz historyczny i portretowy, należący do celniejszych artystów swego czasu. Zszedł z tego świata w Gdańsku r. 1697. Niektórzy piszą go Steche.
Główniejsze znane jego roboty:
W giełdzie gdańskiej: Walka Horacyuszów i Kuracyuszów (G. Löschin, Danzig.... 1836, str. 186). - Piękny obraz Matki Boskiej z dzieciątkiem Jezus (G. Loschin 191; Bernoulli I, 155; F. Faber II, 549 ). - Równie piękny Chrystus (G. Löshin, 191; Bernoulli I,155; i F. Faber II, 549).- Rzymianin (G. Löschin str. 186). - Z jego rysunków są dwa kobierce jedwabiem tkane, przechowywane takoż w giełdzie gdańskiej; sztychował one Maciej Deisch gdańszczanin i wyobrażają jeden Ustanowienie sędziów przez króla Jozafata; drugi Biasa płaczącego przy wydaniu wyroku śmierci (G. Löschin, str. 182; J. Bernoulli I, 266).
U S. Katarzyny w Gdańsku jest jego piękny obraz (Bernoulli 1, 234).
Bitwa, w galleryi D. Schwarza w Gdańsku (Bernoulli I, 292).
W katedrze gdańskiej, w kaplicy przy wchodzie, piękne malowania al-fresco zdaniem Bernoulliego (I, 152) jego mają być roboty.
Wicie jego obrazów znajduje się w klasztorze Oliwskim, w kościele w Pepplinie i po możniejszych domach gdańskich.
Z jego portretów sztychowało wielu biegłych rytowników, a mianowicie: G. Edelink, E. Hainzeimann, Blooteling, P. von Gunst, J. Saal, L. Vischer i inni. Ten ostatni Lambert Visscher sztychował jego malowania portret Jana Heweliusza astronoma gdańskiego. Karol de la Haye sztychował z niego portrety na stępujące: Schmidt Joli. Gabr. Medicinac Doctor. - Buthnerus Fridericus Professor ord. Mathem. nad. 1622. - Ehler Carolus Consul Gedan. natus 1646 ♰ 1686. - Engel Michael ad SS. Trinitatis et S. Annae in patria ecclesiastes Teuto-Pol., natus 1646 ♰ 1688.
Z jego rysunków sztychowane są ryciny przez J. Saala do dzieła Jana Heweliusza Machina Coelest.es pars prima Gedani 1673; są one nader ciekawe "i wielokrotnie wizerunek sławnego astronoma jak niemniej widoki miasta Gdańska przedstawiają. Również z jego rysunków są ryciny Karola de la Haye do dzieł tegoż J. Heweliusza: Firmamentum Sobiescianum sive Uranographia, Gedani 1690 fol. (ryciny oznaczone rokiem 1587); Prodramus astronomiae, Gedani 1690 fol.
(Pisali o nim: J. R. Fuessli, 1779 fol. str. 627.- Johann Bernoulli’s Reisen.... in den Jahren 1777 und 1778, Leipzig 1779 I, 274. - Gw. Pawlikowski, wiadomość o rytownikach polskich w Czasopiśmie naukowem Lwowskiem 1830 I, 93. - G. K. Nagler XVII, 233 i zowie go Stech, a tak jest podpisany takoż na rycinach w dziełach Heweliusza).
W kościele Oliwskim w wielkim ołtarzu jest jego znamienity obraz, z podpisem malarza, wystawiający Zakonników modlących się przed klasztorem. (T. Hirsch, das Kloster Oliva, Danzig 1850 str. 36).
Z jego portretu Krzysztofa Godwalda Lekarza miejskiego Gdańskiego (ur. 1636 ♰ 1710) rytował G. Edelinck.
Z jego takoż rysunków J. Saal sztychował Kwiaty do dzieła: Jacobi Braynii Gedanensis Jcones exoticarum plantarum, Gedani 1678.
W zbiorze piszącego znajduje się znamienitej piękności wizerunek malowany na drzewie, nabyty w Gdańsku, a powszechnie tamże Stechowi przypisywany, wielkie podobieństwo mający do rysów twarzy astronoma Heweliusza. Atoli na portrecie samym jest napis: „Christia, Krause Anno 1675 Mors.“ Że ten napis nie wyraża malarza twórcy dzieła, rzeczą jest widoczną, gdyż tej nazwy nie ma wcale znanego malarza Gdańskiego, a w każdym razie nie pisałby sam daty swej śmierci. Wnoszą tedy niektórzy, a zapewne słusznie, że ten portret wyobraża Chrystyana Krause jakiegoś Gdańszczanina, zmarłego roku 1675, który mógł być podobnym do Heweliusza.
Córka Michała Czackiego Podczaszego W. Kor. i Beaty z Potockich odznaczonej amatorki artystki, zaślubiona Ludwikowi Steckiemu, Prezesowi Wołyńskiego Głównego Sądu Izby Cywilnej; odznaczała się wielkiem zamiłowaniem i wprawą w sztuce malarskiej. Uczyła się rysunków, tudzież malarstwa w Krzemieńcu od Baccellego i Lariusa; następnie bawiąc z mężem w Żytomierzu, zasięgała rad Jana Królikowskiego. Rysowała i malowała różne przedmioty z natury, robiła takoż portrety akwarellą i olejno, z których przytoczyć można:
Ludwika Kropińskiego Generała, akwarellą
Henryka Steckiego w dziecinnym wieku, syna swego, tuszem.
Tadeusza Czackiego, olejno.
Portret jej olejny wykonała matka, Beata z Potockich Czacka, znajdujący się w Sielcu na Wołyniu.
Powiada Józef Brodowski (w Pszczółce Krakowskiej z r. 1822 I, 19): „Stefanowski pod imieniem Pustelnika, w Toskanii znany, którego portret w galleryi florenckiej, między malarzami sławnymi znajduje się.” Zkądby tę wiadomość wyczerpali na czem byłaby uzasadnioną, niewiadomo.
Malarz i budowniczy z Melano, pracujący w 17-ym wieku. W oratorio Madonna del Castello w Melano jest jego obraz. Ostatnie lata życia strawił w Polsce, a wsławił się tu jako budowniczy. Miał takoż sztychować.
(G. K. Nagler XVII, 310).
Niemiec, bawił w Warszawie w przejeździć w początku 19-go wieku. Prace jego atoli tu wykonane, nie są nam wiadome.
Malarz Krakowski, cechu tamecznego malarzy w roku 1748 Pisarz czyli Notarius. Widzimy go takim przy nadaniu w tymże roku nowych przepisów dla Kongregacyi. (Ustawy cechu w końcu tego Tomu). Więcej nic się o nim nie wie.
Rodem z Wołynia, kosztem któregoś z tamecznych panów wysłany na naukę do Wiednia, udoskonalił się tu w sztuce. Żył ciągle następnie w Gallicyi w Rzeszowskiem, gdzie tez umarł w Rzeczycy koło Rozwadowa r. 1839, licząc lat wieku 45. Był biegłym malarzem portretów; z pomiędzy wielu innych odznaczają się rodziny Lubomirskich w Rozwadowie, Mniszków, a zwłaszcza kanonika Tomiczka w Przemyślu. W Rozwadowie w kościele 00. Kapucynów jest jego piękny obraz Zwiastowanie N. Panny wielkiego rozmiaru. Równie w Krasnem koło Rzeszowa w kościele Wniebowzięcie Panny Maryi.
Zdolny malarz kwiatów, olejno i akwarellą. Był w Krakowie, zkąd udał się do Warszawy; bawił tu około roku 1828, a następnie wyjechał do Petersburga.
Malarz krakowski, przyjął prawo miejskie krakowskie r. 1566, jak to dowodzą księgi archiwalne m. Krakowa. (Z notat p. Ambr. Grabowskiego).
Snycerz, rzeźbiarz, a przytem malarz i rytownik z końca 15-go wieku, który tworami swemi wyniósł się do rzędu celujących w sztuce mistrzów. Dzieła jego malarskie wprawdzie zupełnie zostają nieznane dzisiaj, są tylko o nich czynione wspominki, a z wielkiej jego biegłości snycerskiej i rzeźbiarskiej wnosić należy, iż będąc takoż malarzem nie mógł być i w tej sztuce poślednim. Sław ę jego ustaliły prace snycerskie, może traf szczęśliwy wykryje w czasie jakie malarskie jego roboty; że zaśmiał być i malarzem, przeto życiorys jego powinien znajdować tu miejsce.
Bieg życia Wita Stoss rozdziela się na dwa odrębne okresy: w pierwszym mieszkał i pracował w Polsce, a był istotnie tutejszym narodowym kunsztmistrzem; w drugim wyniosłszy się do Niemiec, tamże osiedlony, odrzekł się swej ojczyzny i całą zdolność obcemu krajowi poświęcił. Koleje jakich doświadczał tak w kraju rodzinnym jak w obcym, zobaczmy w bliższym szczegółów życia poglądzie.
Przyszedł on na świat w Krakowie r. 1447 z rodziców może pochodzenia niemieckiego, lecz w mieście tem osiadłych. Do lat 53 życia zamieszkał w Krakowie, był tu ożeniony i miał potomstwo, a posiadał własność nieruchomą dom w ulicy Poselskiej (r. 1481). Będąc powołania snycerzem i rzeźbiarzem, podejmował prace w mieście, liczne wykonywał dla króla Kazimierza Jagiellończyka roboty, wedle zaś twierdzenia Fuesslego i prace malarskie; obok tego przyjmował mnogie obstalunki na zewnątrz, do miast zwłaszcza węgierskiego pogranicza. Jak w całem paśmie życia tak iw tym onego okresie, równie pracowity jak uzdolniony, uskuteczniał mnóstwo przeważnych w sztuce robót, których część dziś jeszcze podziwem jest miłośników i znawców, inna czasem już zapewne zniszczona, lub w zatajeniu niewiadomości pozostająca, umiejętnego odszukania i na jaw wydostania oczekuje. Znakomite a potąd istniejące jego dzieło, jest wielki ołtarz szafiasty snycerskiej roboty w kościele Panny Maryi, zaśnięcie N. Panny w obec Apostołów w postaciach naturalnej wielkości przedstawiający, roku 1477 przez niego rozpoczęty, a który dopiero w roku 1489 ukończony został. Już roku 1484 był starszym cechu czyli zgromadzenia miejskiego malarzów, do którego wtedy snycerze iw innych sztukach pracujący należeli; w latach 1489, 1191 i 1495 księgi akt miejskich radzieckich w tern samem znaczeniu znowu go wybranym i potwierdzonym wzmiankują. R. 1484 radzcy miejscy w nagrodę za pilność i sztukę przy wykonywaniu wielkiego ołtarza Panny Maryi, uwolnili go nazawsze od płacenia podatków i danin miejskich. R. 1486 wybierając się do wyjazdu na dłuższy czas do miasta Norymbergi, ustanowił opiekuna dla zostawianej żony i dzieci. Zdaje się iż odgłos sławy biegłości jego w sztuce rozległ się już był po Niemczech, i doszedł zwłaszcza do Norymbergi, miasta podówczas wielce pod względem sztuk odznaczającego się. Zarząd tameczny kościelny S. Sebalda, zamierzał wystawić wspaniały pomnik do przyjęcia zwłok tego świętego, w kościele owym na cześć jego zbudowanym. Ku temu więc celowi zapewne powołany został Wit Stoss z Krakowa: to pewna, ze r. 1488 rysunek wielkiego rozmiaru do rzeczonego pomnika wygotował i złożył, lubo wykonanie projektu dla kosztowności do skutku nie przyszło. R. 1489 byt już z powrotem w Krakowie, a dowód niewątpliwy bytności je go tamże w roku 1490 jest dochowany. R. 1492 wykonał okazały pomnik grobowy króla Kazimierza Jagiellończyka, z porfiru czerwonego nakrapianego wyrobiony, w katedrze dotąd znajdujący się. R. 1495 ro bił siedzenia czyli stalla do kościoła Panny Maryi, za które złotych 150 zapłaty odebrał. Z tym rokiem, w owej wcale odległej przeszłości, nikną ślady pobytu jego w Krakowie. Z dzieł jego rzeźbiarskich i snycerskich które odnoszą się do tego życia artysty okresu, przypisuje mu uczony A. Grabowski:
Płaskorzeźbę z kamienia na cmentarzu przy kościele Panny Maryi, wyobrażającą Chrystusa w Ogrójcu.
Płaskorzeźby na drzewie w kościele S. Floryana na Kleparzu, z ołtarza niegdyś S. Scholastyki pochodzące, z których jedna przedstawia hisloryę S. Jana Chrzciciela, druga S. Jana Ewangelisty.
Dwa ołtarze drewniane w kaplicy S. Krzyża w katedrze znajdujące się, w kształcie szafy zrobione, na których obok figur i licznych ozdób rzeźby, złoconych i kolorowanych, wyrobione są herby Polski, Litwy i Austryi, tudzież rok 1467.
Przyznają mu takoż grobowiec Piotrowi z Bniua Moszyńskiemu biskupowi kujawskiemu w katedrze w Włocławku z marmuru czerwonego wyrobiony, a staraniem Kallimacha r. 1493 wystawiony.
W kościele w Rudawie w krakowskiem odkrył w ostatnich czasach p. Józef Łepkowski szczęty ołtarza snycerskiej roboty w drzewie, który zdaje się być dziełem tegoż artysty. Wystawia Chrystusa P. na krzyżu, po obu zaś stronach dwie gruppy osób, z których S. Stanisław przedstawia Chrystusowi pokutą z grzechu obmytego Bolesława. Głowa Chrystusa znamienitej jest piękności. Nadto są tam wypukło-rzeźby, które przedtem jak o drzwi szafiastego ołtarza służyć musiały; wyobrażają te rzeźby zdarzenia z życia Chrystusa Pana, a jedna jest wiernem powtórzeniem płaskorzeźby na kamieniu krakowskiej Chrystusa w Ogrójcu.
Wreszcie do tej epoki odnoszą się szacowne dzieła w kilku kościołach na pograniczu Węgier w Karpatach znajdujące się, a które sami Niemieccy pisarze nowocześni Witowi Stoss przypisują, jako to:
W Lewoczy miasteczku hrabstwa Spiskiego, w kościele S. Jakóba ołtarz wielki snycerskiej roboty i inne drzeworzeźby i malowania, jak niemniej pomniki grobowe zamożnej rodziny polsko-węgierskiej Turzonów, od której mógł łatwo Stoss otrzymywać obstalunki, gdy zostawał w bezpośrednich stosunkach z Janem Turzo bogatym mieszczaninem krakowskim, a który budowy sławnego ołtarza u Panny Maryi dozorował.
W kościelnejwsi, Kirchdorf, miasteczku o milę od Lewoczy w kościele S. Marcina wspaniałe ołtarze snycerskiej sztuki.
W Bardgowie miasteczku górnych Węgier w kościele S. Idziego ołtarz e bogatego wyrobu snycerskiego.
Niemniej w Bystrzycy w komitecie Orawskim, miasteczku niegdyś do rodziny Turzonów należącem, w kościele parafialnym ołtarz przedstawiający Chrzest Chrystusa.
Tyle wiadomego co do dzieł W. Stossa w Polsce wykonywanych; dodajmy ze wykrycie wiadomości o nim i o jego pracach, gorliwym dochodzeniom uczonego A. Grabowskiego zawdzięczają sztuki krajowej dzieje. Życzyć należy żeby krytyczne dzieł artysty dalsze śledzenie, domysły mniej więcej uzasadnione co do samego ich twórcy, w dowodniejsze przeświadczenia zamienić zdołały; przyczem zarzucone i w poniewierce niewiadomości leżące może prace wielkiego mistrza, odszukane i na korzyść ogólną sztuki, podziw znawców, a chwałę krajową przywrócone będą.
Po roku 1495 powziął Wit Stoss jak się zdaje zamysł powtórnego wyjazdu do Norymbergi, czy to powodowany nowemi ztamtąd zawezwaniami, czy może szukając obszerniejszego pola dla okazania swej sztuki, a ztąd zwiększenia sławy i zysków. Lat przeszło 50 życia liczący, po utracie podobno zony, opuścił więc kraj ojczysty i własną rodzinę, wyjechał do Niemiec i r. 1500 w Norymberdze osiadł, a tu zaczyna się drugi odrębny okres artystycznego jego żywota.
Opuszczenie to ziemi ojczystej nie na dobre mu wyszło zaraz na wstępie, a początki zamieszkania jego w zagranicznem mieście odznaczały się smutnem naderzdarzeniem. Stoss strawił był potąd część większą życia swego jako człowiek nieskazitelny i cnotliwy, w mieście swem rodzinnem Krakowie posiadał powszechny szacunek, z wysokiej zaś sztuki swojej dla przybytków Bożych najwięcej poświęconej, pozyskał wziętość i sławę nie tylko w kraju lecz i rozszerzona daleko po za jego granicami; w pożyciu domowem miał być bardzo umiarkowanym, a nawet wina wcale nieużywającym. Atoli zaledwie osiedlił się w cudzoziemskim grodzie, gdy go skazano za dopuszczenie się jakiegoś fałszowania listów, i r. 1503 piętnowany został, a przysięgać musiał ze się przez całe życie z miasta Norymbergi nie wydali. Z najżywszem podziwieniem czytać przychodzi w spółczesnych źródłach dowody tej przygody. Kronika Norymbergska z r. 1503 wierszem pisana, tak to zdarzenie opiewa:
Ein Bedelhauer (Bildhauer) Veit Stoss hiess
Viel falscher Brief er schreiben liess,
Dadurch viel Güter thät erzwacken
Der wurd’ gebrennet durch die Backen.
Dwa inne rękopisma ówczesne, to samo zdarzenie opowiadają: Erichtag vor St. Barbara hat der Veit Stoss, einen Bild Schnitzer, falscher Brief halber, durch beede Backen gebrannt, und schwören lassen, sein Lebtag nicht aus der Stadt zu kommenn.” Księga przestępstw miasta Norymbergi podobnie się wyraża: „Anno 1503 am St. Barbaratag wurde Veit Stoss, ein Künstlicher Bildhauer, wegen falscher Briefe durch die Backen gebrannt.” Rodzaj przestępstwa Stossa nie jest dostatecznie wyjaśniony; czyli zaś w karze na nim wymierzonej nie można upatrywać jakowej przeciw cudzoziemskiemu artyście zawiści, wyższością swą znacznie najzdatniejszych miejscowych kunsztmistrzów przechodzącego, czyli nie szukano w tern pozoru zatrzymania sobie nazawsze jego zdolności: oddać to dziś należy bezstronnego sądu rozbiorowi. Wszakże złoczyńcę przybysza z obcego kraju naturalniej było wygnać z miasta, znaglając go do przysięgi ze do niego nigdy nie powróci, jak wymuszać na nim przysięgę, ze właśnie póki żyć będzie miasta tego nie opuści. Jakkolwiekbądź potem smutnem zdarzeniu, znajdujemy znowu W. Stossa tym samym pracowitym i genialnym artystą, którego dzieła chciwie są w Niemczech poszukiwane, a którego sława coraz się bardziej i rozlegle szerzy. Z pracowni jego w Norymberdze wychodziły najrozmaitsze wyroby snycerskie na drzewie, które rozchodziły się po całym świecie; z nich wiele dziś jeszcze jest znanych, więcej pewnie zniszczeniu czasu uległy. Z dzieł jego w samej Norymberdze istniejących, pisarze niemieccy wyliczają następujące:
W kościele P. Maryi wielki ołtarz r. 1504 wykonany, który w późniejszych czasach w rozsypkę popadł, a tylko z niego pozostaje posąg N. Panny z dzieciątkiem Jezus drzewo-rzeźbiony i pomalowany, w bocznej łodzi kościoła na stronie północnej umieszczony.
W kościele S. Salwatora ołtarz.
W kościele S. Wawrzyńca słynne arcy-dzieło tak zwane Wieniec różany czyli Pozdrowienie anielskie, r. 1518 wykonane. Jest to wyrób snycerski w drzewie, wolno wiszący w powietrzu: przedstawia ogromny wieniec różany 13 stóp wysoki 11 szeroki, wśród którego kolorami barwione dwie wielkie (postacie Maryi Panny i zwiastującego anioła, otoczone ulatującemi aniołkami; prócz tego wiele szczegółowych ozdób, figur małych i płaskorzeźb. Odrys tego dzieła w sztychu, lubo wcale niekorzystny, widzieć można przy dziele Doppelmayra.
W kościele S. Sebalda ww. ołtarzu Chrystus na krzyżu, przy czem dwa posągi N. Panny i S. Jana; dzieło z r. 1526, jedno z najznakomitszych artysty,
W kaplicy cesarskiej na zaniku: koronacja N. Panny, wypukło-rzeźba z drzewa.
W kościele S. Krzyża na przedmieściu S. Jana: ołtarz snycerskiej roboty.
W zbiorze szkoły sztuk: N. Panna z dzieciątkiem Jezus.
Dla izby radnej ratusza miejskiego wyrobił wielki świecznik czyli kandelabr w kształcie smoka o trzech głowach i dwóch ogonach.
Wreszcie w posiadaniu prywatnem dochowały się różne jego wypukło-rzeźby. Tak między innemi, w zbiorze Derscbau mała wypukło-rzeżba w drzewie, wyobrażająca zdarzenie z życia króla Salomona. Panował pod te czasy w Portugalii monarcha światły, sztuki nadobne wielce miłujący, którym w państwie swojem największy dał popęd, nie szczędząc na ten koniec znacznych wykładów: był nim król Emanuel (ur. 1469 ♰ 1521), a do niego jako do sztuk lubownika i znawcy doszła sława W. Stossa, tak że posiadania prac jego zapragnął. Dla niego więc prócz innych, wykonał artysta robotę snycerską dwa posągi z drzewa wielkości naturalnej Adama i Ewy, malowane kolorami, których wyrobienie tak było wyborne, iż je na wejrzenie za osoby żywe brano, co im do życia mowy tylko brakło. Przy odpakowaniu onych zdumiał się król znawca. Nie możemy w tem miejscu pominąć uwagi, iż hr. Anastazy Raczyński tak umiejętnie i gruntownie pomniki sztuk cudzoziemskie badający, o istnieniu Wita Stoss przypadkową tylko powziął wiadomość. (Les arts en Portugal, Paris 1846 str. 520). Lubo urodzony na polskiej ziemi, dostatecznie on zasłużył się Niemcom, ażeby choć przez to godnym stać się względu hr. Raczyńskiego; a szkoda i z kiedy w artystycznej po Portugalii podróży, nie zapominał kaszy polskiej (I. c. str. 377), nie chciał dołożyć starania ku wyszukaniu i zdjęciu rysunku z którego może dochowanego tamże mistrzowskiego dzieła artysty rodaka.
Roboty snycerskie W. Stossa znajdują się po wielu innych miastach niemieckich:
W Bamberg w kościele farnym N. Panny, ołtarz boczny, z posągami wielkości naturalnej przedstawiający Uwielbienie pasterzy. Skrzydła szafiaste tego ołtarza bogatej rzeźby, Narodzenie N. Panny, Zwiastowanie, Nawiedzenie i Ofiarowanie wystawiające, w drzewie w całej i pół wyniosłości rznięte, zawieszone są dziś na ścianach wewnętrznych kościoła. Dzieło to oznaczone jest r. 1523.
W Szwabach ołtarz w kształcie szafy rzadkiej piękności, w środku posągi N. Panny i S. Anny, której pierwsza Dzieciątko Jezus podaje, przytem SS. Józef i Joachim. Te figury są pozłotą i malowaniem przyozdobione. Na wewnętrznej stronie skrzydeł dziesięć płaskorzeźb snycerskich o wielu głowach; na stronie zaś zewnętrznej skrzydeł dwa obrazy olejne S. Anna i S. Joachim. Dwa skrzydła nieporuszone przedstawiają jeszcze postacie dwóch świętych.
W Bothweil w kościele posąg Jezusa Chrystusa.
W Heilborn w kościele klasztornym Chrystus Pan na krzyżu.
W Pomorskich miastach Anclum wielki ołtarz w kościele P. Maryi, i podobny w Kolbergu, jemu są przyznawane.
Przypisują mu jeszcze dwa posągi S. Pawła i N. Panny z dzieciątkiem Jezus, która S. Katarzynie pierścionek podaje.
Celował on w wyrabianiu krucyfiksów w drzewie z wielką sztuką rzezanych, a które tak wielkie jak małe na liczne obstalunki wykonywał. Nadto odrabiał w drzewie rzeźbą wypukłą mappy, tak że na nich odznaczał wzgórza, doliny, rzeki, miasta i lasy.
Tyle o robotach jego snycerskich, przez które szczególnie pozyskał sobie w Niemczech imię znakomitego artysty. Z tego co się wyżej przytoczyło okazuje się, iż trudnił się takoż sztuką malarską, a wyroby swe snycerskie często i nader zdolnie kolorami zdobił. Że był malarzem i biegłym rysownikiem, powtarzają to wszyscy niemal o nim piszący. Rysunek przez niego wykonany r. 1488 w wielkim rozmiarze, bo 5 stóp wysoki, projektu do grobowca dla zwłok S. Sebalda w kościele temu świętemu w Norymberdze poświęconym, przypominający w pomyśle pomnik później przez niego dla Kazimierza Jagiellończyka wykonany, dochowuje się w zbiorach professora i budowniczego Karola Heideloffa. Na rysunku tym znajduje się obok roku monogramm W. Stossa.
Wreszcie trudnić się tez miał szlycharstwem, a rycin jemu przypisywanych przytacza Nagler sztuk 11.
W. Stoss w podeszłej starości skutkiem wieku ociemniał; że wiadomość o pracach jego z rokiem 1526 ustaje, przeto mniemają iż po tym roku ślepotą dotknięty został Data jego śmierci nie była pewną, utrzymywano iż umarł w szpitalu w Szwabach r. 1542, a zatem wiek cały blizko życia domierzywszy. Atoli nowsze wykrycia p. A. Grabowskiego datę jego zejścia ustaląją: podług J. Hellera i R. v. Rettberg zszedł z tego świata w Norymberdze w jesieni r. 1533, a ta data zgadza się z znalezionemi w aktach radzieckich krakowskich pismami urzędowemi, dotyczącemi się sporu o jego zapis testamentowy, już r. 1534 toczonego. Zwłoki jego pochowane są na cmentarzu S. Jana w Norymberdze, tam gdzie spoczywa Albert Durer i wielu innych znamienitych artystów.
Nazwisko swoje wyrył na pomniku grobowym króla Kazimierza Jagiellończyka : EIT STVOS 1492 i u góry monogramm. W księgach współczesnych akt radzieckich miasta Krakowa wspominany wielokrotnie, lecz zawsze z imienia tylko chrzestnego i powołania wymieniony: Vit der Snilzer, Vit der Bildersnitczer, Meyster Vilus der Snylczer, Vitus Snicczer, Mgr. Vitus, Mgr. Veil der Snyczer. Na rycinach jemu przypisywanych znajdują się monogramma nieco różne, przecie do tamtego zbliżone, a cyfrą artysty opatrzone F. S. takoż.
Że te różne sposoby pisania Eit, Veit, Vilus, Fit, Filus to samo znaczą, wątpić wcale nie można. Wszakże w archiwum miasta Norymbergi znajdować się ma dokument z podpisem i monogrammem Stossa, gdzie się wypisał Fil Stoss. Powszechnie a zwłaszcza Niemcy piszą go Stoss, lubo właściwiej mienićby go wypadało Stvos czy może Stuos, wedle własnego podpisu, albo tez w brzmieniu polskiem Stosz lub Stwosz; wszakże zwracać tu należy uwagę na niestałość ówczesnej pisowni w nazwiskach samych. Inny monogramm zgłoski M przypisywać chcą takoż W. Stossowi, lecz zasady w tem krytycznej nie ma podobno żadnej; bywa on różnie narysowany, między innemi w następujących zarysach:
W stosunkach swoich rodzinnych W. Stoss ma takoż życie na dwa oddzielne rozpadające okresy, z których pierwszy jest polskim drugi niemieckim. W Krakowie wszedł był w związki małżeńskie, pierwsza ta jego żona była niewątpliwie krakowianką, lecz imię jej i pochodzenie nie są wiadome. Z niej miał kilkoro potomstwa, a gdy następnie zapewne zostawszy wdowcem wyjechał sam do Niemiec, dzieci jego pozostały wszystkie w Krakowie i nadal osiadłymi tu obywatelami byli. Z nich syn jeden imieniem Stanisław był takoż snycerzem, pod okiem ojca wyuczony; mieszkał w Krakowie i kamienice tutaj posiadał: r. 1516 i 1519 nabył dom na ulicy Szerokiej, roku zaś 1516 dom posiadany w ulicy Grodzkiej przy kościele S. Piotra sprzedał. Roku 1515, 1516, 1522,1524 i 1527 okazuje się w aktach radzieckich miejskich jako starszy cechu malarskiego. Akta owe radzieckie mianują go Stanislaus Sthos der Schnitzer, Stenczel Schnyczer, Stenczel Schtoss Schniczer. Po r. 1527 wyjechał on do Norymbergi, przez ojca zapewne powołany, gdzie mu w robotach pomagał, a przed nim jeszcze zszedł z tego świata tamże w Norymberdze. R. 1530 występuje już w aktach radzieckich krakowskich Magdalena wdowa po Stanisławie Stoss, ks. A. 8 str. 98. Akta rzeczone wymieniają i inne osoby tejże rodziny, jako to Mateusz Stosz brat Wita r. 1482, Albertus Stos z r. 1514, żona jego Catharina Woitkowa Stoszowa r. 1515; Martinus Stosz frater germ. Stanislai Stosz r. 1541. Z tego szczególnem nakręceniem robi G. K. Nagler syna Wita a malarza, rzeźbiarza i jak mówi może sztycharza; powodem zaś do tego zdania jest mu dopiero co przywiedziona wzmianka w aktach radzieckich, a nadto ów nieszczęśliwy monogramm zgłoski M Witowi Stoss koniecznie przyznawany, który Nagler woli na lego Marcina przekazać. - Wyniósłszy się do Norymbergi, po roku 1500 będąc już wcale podżyłym bo lat pięćdziesiąt z okładem Uczącym, zawarł Wit powtórny małżeński związek, i pojął za żonę Barbarę Herzin. Z niej znowu kilku miał synów: trzech onych Veil to jest Wit, Filip i Krzysztof byli uczniami kaligrafii czyli wzorzystego pisania sławnego Jana Neudorffer w Norymberdze, później zaś weszli do kancellaryi cesarskiej, w której za cesarzów Karola V, Ferdynanda Ii Maksymiliana II pracowali, a dla swej biegłości nobilitowanymi zostali. (Doppelmayr, str. 201 przypisek f).
Wizerunek W. Stossa nie jest dziś wcale znany; zamieszczony przy dziele Murra nie wiadomo zkąd zdjęty, nie ma też żadnej autentyczności. W bawarskiej Ruhmeshalle w Monachium, z polecenia króla Ludwika I, ustawiono popiersie marmurowe W. Stossa przez Schallera wyrobione; lecz i to z wyobraźni i domysłu więcej było wykonane.
(Źródła wiadomości o Wicie Stoss: Ambroży Graboski: Starożytności hist. Polskie, Kraków 1840 1, 437-448. - Tenże, Kraków i jego okolice, wyd. 3-cie 1836 str. 88, 127-128, 350-353. - Tenże, Ogrojec płaskorzeźba... w J. Łepkowskiego Starożytności i Pomniki Krakowa, Krak. 1847 str. 17-32. - Tenże, Dawne zabytki miasta Krakowa, Kraków 1850 str. 156-161. - Tenże, w Bibl. Warsz. z r. 1850 IV, 364-368. - Przyjaciel Ludu z roku 1836 N. 32 za A. Grabowskim, gdzie portret V. Stossa rysowany przez K. K. z dzieła Murra wyjęty. - W pisarzach obcych rozliczne są o nim, mniej więcej obszerne i dowodne wspomnienia; celniejsze z nich przytaczają się tu: Joachim von Sandrart Teutsche Academie der Bau-Bild-und Mahlerey-Kunstler, 1675, 1679 II, 232. - Johann Gabriel Doppelmayr, historische Nachricht von den Nürnbergischen Mathematicis und Künstlern, Nürnberg 1730, fol. str. 191-192. - C. G. Murr, Journal zur Kunstgeschichte und Literatur, Nürnberg. 1776 II, 51-52. - J. R. Fuessli, Allg. Künstler-Lexikon 1779 str. 631-632. - J. D. Fiorillo Geschichte der Zeichnenden Kunste in Deutschland. Hannover 1815 I, 259-260. - Franęois Brulliot, Dictionnaire des Monogrammes, Munich 1833, II, 400. - Adam v. Bartsch, Le Peintre graveur, Vienne VI, 66. - Joseph Heller, Monogrammen Lexikon, Bamberg 1831, 8° str. 138 i 256. - Tenże, Praktisches Handbuch fur Kupferstichsammler. Leipzig 1849 str. 707 i 877. - Schorn’sche Kunstblatt 1837 Nr. 100. - Dr. Rudolf Marggraff, Kaiser Maximilian I, und Albrecht Dürer in Nürnberg. Nürnberg 1840 str. 52-54. - Dr. Franz Kugler, Handbuch der Kunstgeschichte, Stuttgart 1842, str. 773-774. - Conversations-Lexicon für bildende Künste, Leipzig 1843 II, 55. - Dr. G. F. Waagen, Kunstwerke und Kunstler in Deutschland, Leipzig 1843 tom 1-szy. - R. v. Rettberg, Nürnberger Briefe zur Geschichte der Kunst, Hannover 1846. - Tegoż Uerbersichtstafel zur Geschichte der Kunst von Nürnberg, Hannover 1845, fol. - Dr. G. K. Nagler 1847 XVII, 423-431),
Malarz warszawski, którego wymienia lustracya miasta Star. Warszawy J. J. Dawidsona w r. 1754 sporządzona, jako mieszkańca domu Machcińskiego szewca przy ulicy Dunaj: w głównem archiwum Król. Polskiego, akta dawne miejskie, ks. 940 str. 21.
Malarz z Wrocławia, uzyskał tytuł malarza nadwornego cesarskiego. Około r. 1642 przybył do Polski, wszedł w służbę króla Władysława IV i pracował dla niego mianowicie w Elblągu. Napisał dzieło o sztuce malarskiej, lecz czyli było kiedy drukiem ogłoszone, nie jest wiadomo. Równie prace jego w Polsce wykonane, jako onych zalety, znane nie są.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 633 - G. K. Nagler XVII, 489).
Wspomnienie o jednej jego pracy malarskiej, w Krakowie niedgyś będącej i tu może wykonanej, dochowało się w testamencie Jana Pernusa Rajcy Krakowskiego z r. 1672: „Obraz S. Jana Kantego na blasze malowany od zacnego magistra Strobla.“ (Z księgi Archiwum Krako. Nr. 1194 od str. 260, A. Grabowski Skarbniczka str. 67).
Urodzony we Lwowie około r. 1725, z szlecheckiej rodziny pochodzący, doskonalił się w sztuce malarskiej w Rzymie, i dostąpił wyższego usposobienia. Po powrocie do rodzinnego miasta, użyty był przez arcybiskupa Wacława Hieronima Sierakowskiego do ozdoby katedry lwowskiej malowaniami al-fresco, co z wielkiem zadowoleniem arcybiskupa wykonał. Malowania te wnętrza kościoła i kaplic uskuteczniał w ciągu lat dwóch, to jest r. 1771 i 1772, a wedle kontraktu z kanonikami metropolitalnymi zawartego pod d. 10 lutego 1771 r. datowanego w pałacu arcybiskupim Dunajewskim i przez arcybiskupa Sierakowskiego zatwierdzonego, warowano malarzowi za te roboty zapłaty zło. poi. 13,000, tudzież przez oba lata pracy ordynaryę na rok żyta półmiarków 12, pszenicy półmiarków 10, krup hreczanych półm. 6, jęczmiennych półm. 4, jagieł półm. 4, grochu półm. 4, siemienia półm. 1, wieprzów karmnych 2, masła fasek 2, sera dzieżek 2, wołu jednego. Podejmował się zaś malarz rzeczoną umową: „malować drugą część kościoła podobnie jak pierwsza jest odmalowana suto, z imaginacyą jak najlepszą. Co się powinno rozciągać przez środek kościoła i przez dwa przysionki między wieżami, którędy processya zwykła przechodzić. Tudzież podejmuje się malować kaplic dziewięć, to jest dwie pod nowemi chórami sztuką lekką z geniuszami lub insygniami akkomodując do świętych na których honor wspomnione kaplice będą. Kaplicę JO. Xiężny Imci Wojewodziny Bracławskiej podobnie jak jest malowana kaplica Xiążąt Wiśniowieckich. Dwie kaplice poboczne Radziecką i Literacką podobnie jak w środku kościoła. Kampianowską i Dziadowską tylko po gzyms; Milczycką i drugą naprzeciw przy wieżach sztuką lekką. Niżeli zaś Imci Pan Stroiński przystąpi do malowania, ma się starać o projektowanie mianowicie z Wielmożnymi Ichmość Xiężą Archidyakonem i Otficyałem Lwowskimi, dla skonkludowania immaginacyi do przyszłego malowania.” Z powyższego kontraktu okazuje się że Sta. Stroiński poprzednio przed rokiem 1771 odmalował już był część jedną katedry, to jest presbiterium. Malowania te jego al-fresco dochowujące się dotąd w katedrze lwowskiej, przedstawiają zdarzenia z życia Matki Boskiej; główniejsze obrazy na sklepieniu: Zwiastowanie czyli Pozdrowienie Anielskie, Nawiedzenie S. Elżbiety, Narodzenie Pana Jezusa, odwiedziny Trzech Króli. Obrazy drobniejsze wszystkie takoż z życia Panny Maryi. W jednej z kaplic na sklepieniu Wszyscy Święci; w innych zaś stosowne obrazy do świętych w ołtarzach znajdujących się. Stan. Stroiński malował równie we Lwowie al-fresco klasztor Bernardynek; praca ta bardzo była zaletna, zwłaszcza zwracały uwagę wielkie obrazy na ścianach al-fresco wykonane. Atoli klasztor ten i kościół w nowszych czasach obrócony został na magazyn tabaczny i kanceliarye urzędu cłowego. Wiele innych kościołów zdobią takoż roboty Stan. Stroińskiego. Wykształcił on kilku zdolnych uczniów, którzy prace swe najwięcej przybytkom Bożym poświęcali, jako to: Jaźwiński Józef, Gertner Tomasz, a zwłaszcza Chojnicki Józef. St. Stroiński zszedł z tego świata r. 1799; pisał się Sekretarzem J. K. Mści.
G. K. Nagler XVII, 490 przywodzi malarza lwowskiego Stroińskiego Jana; lecz żaden ze Stroińskich nie był tego imienia, błędną więc o nim miał wiadomość Nagler. Co zaś o tym Janie mówi, stosuje się do Stanisława.
Malowania ścienne w kościele Lwowskim Panny Maryi Śnieżnej przypisaliśmy poprzednio mylnie malarzowi Lwowskiemu Marcinowi Stroińskiemu. Wykonał je albowiem brat jego starszy, znamienity malarz Lwowski Stanisław w latach 1750 i 1751. Wyobrażają te freski głównie na sklepieniu zdarzenia z żywota Najśw. Maryi Panny i Jej Wniebowzięcie; pod chórem S. Cecylia grająca, a obok nad drzwiami kościoła napis:
„Przypatrz się Stroińskiego ręce Stanisława
Rzec musisz niech takowych wieków głosi sława
Pięknie zaczął malować, skończył bez nagany,
Ten mu puntk od widzących honoru przyznany.
Zaczął roku 1750 skończył roku 1751.“
Malowania te uskutecznił St. Stroiński kosztem proboszcza X. Franciszka Duralskiego.
W ostatnich czasach P. Felicyan Łobeski przedsięwziął wielce zaletną, a umiejętnie i pilnie dokonaną pracę, opisów obrazów w kościołach miasta Lwowa znajdujących się, ogłosił je zaś w Dodatku Tygodniowym do Gazety Lwowskiej. Życzyć należy, żeby ta odznaczona praca oddzielnie razem wydaną została. Mówiąco malowaniach ściennych St. Stroińskiego w kościele Panny Maryi Śnieżnej, powiada iż tenże Stanisław Stroiński był ojcem drugiego jakoby Stanisława, który malował freski kościoła katedralnego, i Marcina. Twierdzenie to jest błędne, niczem niepoparte, gdyż ów Stanisław jest tymże samym artystą, co oba rzeczone kościoły malował; urodzony w r. 1725, zatem wiatach 1750 i 1751 mogący już być uzdolnionym artystą, którego właśnie dokonanych dzieł sława, zachęcić musiała Arcy-biskupa Sierakowskiego, do użycia go ku przyozdobieniu katedralnego kościoła.
Co zaś do samych prac Stroińskiego w obu przerzeczonych kościołach, trafny o nich sąd P. Łobeskiego przytoczyć będzie tu z korzyścią. A naprzód co do dawniejszych fresków w kościele Panny Maryi Śnieżnej:
„Freski te są to architektoniczne i inne deseniowe ozdoby, w połączeniu z większemi i miejszemi właściwemi obrazami, które odznaczają się piękną i śmiałą kompozycją, i po większej części dobrym rysunkiem. Głównie, coby im zarzucić można, jest nie dość czysty i jakiś szarawy koloryt. Wiele zaś do ujęcia ich zaletom przyczynia się także i to, że już bardzo spłowiałe i niszczeją, tak iż niektóre pomniejsze obrazy zaledwie są do rozpoznania, co zapewne nie tak samego sposobu malowania, jak raczej złego przyrządzenia pokładu pod farby jest skutkiem." Dodatek Nr. 32 z r. 1852 str. 127.
O daleko późniejszych malowaniach w kościele katedralnym, pomijając już poszczególny ich opis, tak się znowu wyraża:
„... należy ... oddać całą słuszność zaletom, jakie też freski w istocie posiadają. Gdy rozważymy, jak trudnem było zadanie, zapełnić tak obszerny a zwłaszcza gotycki gmach odpowiedniemi obrazami i ozdobami, połączyć wszystkie z architektury wypływające rozdzielania ile możności w jedną harmonijną całość, nie można jak tylko rzeczywiste przyznać im zalety. Cały bowiem ogół czyni jak najprzyjemniejsze i wspaniałe wrażenie, a nieodzowne uchybienie stylu (gotyckiego) łatwo daje zapomnieć; właściwe zaś obrazy, a mianowicie owe któremi ozdobione sklepienie, tak pod względem kompozycji, jako też głównie dla zawartych w nich myśli, świadczą o odpowiednich zdolnościach i wyższem usposobieniu malarza. Szczególniej obrazy zdobiące część sklepienia w prezbiteryum, dla swej symboliki i wyrażonych przez nią myśli, na szczególną zasługują uwagę.“ Dodatek Nr. 49 z r . 1852 str. 196.
St. Stroiński był posiadaczem w Lwowie dwóch domów na przedmieściu Żółkiewskiem pod Nr. 538 i 539, obecnie własności Hr. Miera.
Malarz lwowski z wieku 18-go, brat młodszy Stanisława; kształcił się w Rzymie wraz z bratem, lecz nie dostąpił stopnia uzdolnienia tamtego. Przecie wiele pięknych dzieł po sobie pozostawił. Malował we Lwowie dwa kościoły al-fresco, S. Marcina i Panny Maryi Śnieżnej. W różnych miejscach pracował wspólnie z bratem. Umarł we Lwowie r. 1800.
Syn Stanisława, malarz lwowski, sposobił się równie jak ojciec w sztuce malarskiej w Rzymie. Za powrotem do Lwowa wykonał obraz Wniebowzięcia Matki Boskiej do w. ołtarza katedry lwowskiej; lecz tego obrazu i szczątka już nie ma, gdyż prędko od wilgoci zbutwiał i zniszczał. Jest we Lwowie jego obraz S. Kazimierza, wyższą zdolność objawiający. Umarł Antoni Stroiński w młodym wieku.
Inwentarz pozostałości księcia Sapiechy krajczego lit. r. 1792 sporządzony, przywodzi w pałacu wielickim dwa obrazy księdza Stroińskiego, to jest w pokoju pierwszym mieszkania księcia Judyta głowę Holofernesa trzymająca, a w kancellaryi księcia obraz inny niewyrażony, w pace Ten ksiądz Stroiński jest zdaje się inną osobą od trzech poprzednich Stroińskich, może z tejże samej rodziny malarzy lwowskich, o którym nic się więcej dowiedzieć nie udało.
Sławny ten dziejopis Litwy, pisarz wielu dzieł innych i rymotwórca, posiadał takoż pewne usposobienie w sztuce malarskiej. Nie tu byłoby miejsce podawać obszerniejszą wiadomość o jego żywocie, który innemu naukowemu zawodowi wyłącznie był poświęcony. Skreślili go wszakże szczegółowo uczeni biografowie zwłaszcza: X. Hieronim Juszyński w Dykcyonarzu Poetów Polskich, Kraków 1820. II, 213-118 lubo mało zasadzie; W. A. Maciejowski w Tygodniku Lit. Poznańskim z r. 1840, str. 44; wreszcie wybornie Mikołaj Malinowski przy wydanej przez siebie Kronice Stryjkowskiego, w Warszawie 1846 roku. Tutaj więc powiemy tylko, co się malarstwa Stryjkowskiego dotyczę.
Przyszedł on na świat w Strykowie r. 1547, a w młodych latach udawszy się na Litwę, służył tu wojskowo i wtedy zaraz rozpoczął skrzętne nabywanie wiadomości zdarzeń, archeologii i języka tamtej krainy, mając już umyśli dzieje Wielkiego Xięstwa opisać. Wtedy takoż wydoskonalił się w miernictwie i rysunku, w którym powiada Malinowski na jego własnych opierając się słowach, „biegłość do wysokiego stopnia musiał posunąć, kiedy nie wątpił że zdejmowane przezeń widoki z przyrodzenia, farbą i złotem ozdobione, wyżywićby go w potrzebie mogły.” (str. 4). Wróciwszy następnie do Polski, zapalony żądzą podróżowania, korzystał z wyprawy w poselstwie do Carogrodu Andrzeja Taranowskiego, i przyjęty do jego orszaku puścił się z nim do Turcyi r. 1574. Tu bawił rok blizko, zwiedzając wszystkie miejsca wspomnieniami zwłaszcza dziejowemi naznaczone, a gdy Taranowski odprawy od Sułtana doczekać się nie mógł i już rozmaite wieści wysłania ich za morze niepokoić towarzyszów Stryjkowskim go zaczęły, „on jeden tylko mówi Malinowski, nie lękał się i owszem zdawał się do wygnania wzdychać, bo to dałoby mu sposobność zwiedzenia Azyl, o niedostatek się też nie troszczył spodziewając się rysowaniem wyżywić." (str. 11). Zobaczmy co sam o tem, w opowiadaniu rymowem przygód swych podróżnych głosi:
Tam nas za Pontskie morze wieść, zasłać groziła,
Zkąd się w mych towarzyszach myśl bardzo trwożyła,
Jam był temu zasię rad, na sławę wzgląd mając,
Iż więcej świata zwiedzę, więźniem na czas trwając,
Oni mówili czem się pożywim w więzieniu,
Jam zaś miał pewną żywność w swem młodem ćwiczeniu,
Bo świat zwiedzić chęć mając, (a iż skarb, klejnoty,
Złodziej kradnie, krom nauk świętych, rzemiosł, cnoty)
Nawykłem był rissować figur z przyrodzenia,
llluminując złotem, farbą, jak z ćwiczenia,
Tymem się myślił żywić, bo to w Turczech płaci
(Str. XVII, Wyd. M. Malinowskiego).
Z słów Stryjkowskiego okazuje się wcale jasno, że w młodości doskonalił się w malowaniu postaci z natury, kolorami i złotem w rodzaju Bizantskim. Zbyt niedokładny i błędny jego biograf Juszyński, przydaje też jakoby wtedy „zwiedził część Azyi, zrysował wiele starożytnych pamiątek i ciekawości, których opisanie wierszem wydał," (str. 214-215). Podobnie przeinacza istotę rzeczy Maciejowski, mówiąc: „Biegły w kunsztownych pracach, które już wówczas popłacały u Turków, miał z nich pewne utrzymanie, rysując różne postaci, i takowe złotem i kolorami ozdabiając."
Powróciwszy do kraju, dalszy bieg życia poświęcił historycznym pracom, a o biegłości jego w malarstwie nie ma już więcej wspomnienia. Wątłej ciała budowy, doznawszy od lat młodocianych kilkakrotnych w życiu przypadków, znękany żelazną pracą, nie mógł on rokować sobie dłuższego zawodu; w młodym też wieku świat opuścił, a lubo data jego śmierci wiadomą nie jest, zdaje się że to nastąpiło wkrótce po roku 1582.
Malarz krakowski, posiadał r. 1542 nieruchomość na Kawiorach przy Łobzowie, z której do ratusza płacił rocznie groszy 36. R. 1551 miał dom własny w ulicy Grodzkiej. Jest jeszcze wzmiankowany pod r. 1557 jako właściciel domu. (Z ksiąg archiwalnych miasta Krakowa, wypisy przez p. Ambr. Grabowskiego poczynione). Byćby mogło, ze malarz ów Dyonizy Stuba jest tąż samą osobą z przywiedzionym wyżej malarzem krakowskim z imienia tylko pisanym Dyonizym (I, 155). Zdanie to podziela p. Ambr. Grabowski, Dawne zabytki m. Krakowa, Kraków 1850, str. 162. Akta radzieckie krakowskie wymieniają pod r. 1543. Nr. 5-16, Dyonizego owego malarzem nadwornym królewskim, pictor Regius. Atoli o jego pracach malarskich nic nie podaje przeszłość.
Malarz ten Krakowski, który w aktach miejskich radzieckich częstokroć zwany jest tylko z imienia, nie był urodzeniem Krakowianinem, ale tu osiadł i r. 1534 prawo miejskie przyjął. (Za księgą, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 42). Z lat następnych przytoczyliśmy różne o nim dochowane wspomnienia. Od roku 1538 był starszym cechu malarzów i przez lata następne; r. 1543 zwany jest już malarzem nadwornym Królewskim. Roku 1542 posiadał nieruchomość na Kawiorach, a r. 1551 dom w ulicy Grodzkiej. Z akt radzieckich Krakowskich czerpiemy jeszcze o nim wiadomości dalsze:
Roku 1545 płacił podatku rurnego (od wodociągu) groszy 2, a stróżnego (vigilia?) groszy 3, Dionisi pictor.
Roku 1559 trzymał od miasta basztę czyli więżę przy kościele Ś. Anny, z której płacił rocznie złotych 2, Dionisi pictor. Ze był posiadaczem domu, nie wiadomo na jaki użytek basztę najmował, niepotrzebując w niej mieszkać, co jak trafnie zauważa Grabowski, czynili tylko ludzie ubożsi, wyrobnicy.
Był on żonatym, ar. 1542 żona jego jest pisaną: hohesta Agnes providi Dionisi pictoris consors legitima, jako sprzedająca połowę domu w ulicy Grodzkiej Józefowi Fox złotnikowi, za złotych 700, którą to połowę domu przyznaną sobie miała jure propinquitatis przez sąd Komissarski wyższego prawa Magdeburskiego sześciu miast.
Ku schyłkowi życia, zapewne po śmierci żony, w podeszłym już będąc wieku, został D. Stuba Xiędzem. Jako taki okazuje on się r. 1565 w Księdze Prothocullum actor. Consularium Crac., gdzie zapisano jest: „.A. D. 1565 fer. 2 ante Magd. Spect. Dnus Dionisius pictor Sacerdos, per Andream portulanum abscessit hortum suum, inter Andr. Majer et Joan. Frol in Kaviori seu cemeterio Judeorum, honesto Josepho Proszowski gladiator civi Crac. genero suo, quietans de satisfactione.“ Zatem ustąpił ogród swój na Kawiorach. - Tegoż jeszcze roku jest drugi podobny zapis: „Fer. 6 postr. Francisci honor. Dionisius pictor Presbiter per Andr. portulanum stubae Consularis quietavit Stanisl. Piłeczki serrificem de flor, centum per mediam sexag.‘‘
Jeszcze r. 1571 znajdujemy opłaty podatków z nieruchomości na Kawiorach przez niego pozbytej pod jego imieniem: „A. D. 1571 area Dionisi pictoris in Caviori solvit marcam unam. - Area altera Dionisi pictoris solvit gross 20.“
Z tym rokiem niknie o nim wiadomość.
(A. Grabowski Skarbniczka str. 52, w Biblio. Warsz. z r. 1854 I, 413).
Malarz osiadły w Krakowie, który tamże roku 1557 kupił dom z ogrodem na Kawiorach, obok domu Jana Burkat malarza: Mathias Styrzon pictor. (Za aktami radzieckiemi Kraków., A. Grabowski Skarbniczka str. 175).
Był starszym cechu malarskiego krakowskiego r. 1652 jak to świadczą akta radzieckie tego miasta z tegoż roku.
Malarz krakowski, o którym wzmiankują akta cechowe tego miasta pod rokiem 1633.
Malarz znamienitej wyższości, niemiec zdaje się z urodzenia, piszący się mieszczaninem czyli obywatelem miasta Norymbergi; w początku wieku 16-go musiał przebywać jakiś czas jeżeli nie był zupełnie osiadły w Krakowie, co dowodzą liczne obrazy jego w mieście tem po dziś dzień świątynie Pańskie przyozdabiające, a które zapewne w samymże Krakowie wykonywał. Dzieł tych jego musiało tu być pewnie i więcej, czasem lub przygodami poniszczone; obecnie znajdują się jeszcze następujące:
W kościele S. Floryana na Kleparzu, na filarach bocznych, 4 obrazy zdarzenia z żywota S. Jana w oleju. Powiada J. Łepkowski, ze przedtem było w tym kościele obrazów tych 6, dwa przeto w ostatnich czasach znikły. O obrazach owych tak się wyraża Józef Kremer, Listy z Krakowa 1843 I, 183: „Połączona w nich rzewna prostota Starej szkoły niemieckiej z powabem czarodziejskim Włochów. Jeden z nich wystawia chwilę męczeństwa S. Jana w oleju: wszak myśl niby pospolita, przedmiot nie estetyczny, ale zważ co z niego uczynił mistrz. Ta cała scena ułożeniem uszlachetniona, uzacniona: S. Jan duchem w niebie utkwiony, a nadziemska piękność wylana na całą postać jego.” Na dwóch z obrazów przerzeczonych jest podpis: „Johannes Polonus;” ale jak to zauważa pan J. Łepkowski, pismo nie nosi żadnej współczesnej cechy, gdy przeciwnie podobieństwo pędzla, układu, draperyi, samych twarzy figur, odnoszą te dzieła do innych tego samego mistrza, które niewątpliwym podpisem opatrzone, pracy jego niezaprzeczonym są utworem.
W kościele Panny Maryi w skarbcu, na drzwiach szafek 11 obrazów przedstawiających zdarzenia z życia S. Katarzyny, z podpisem: „Hanc dive Virginis Catherinae historiam Johannes Sues Norimbergen. civis faciebat anno Dni 1515 K l.”
W tymże kościele w kaplicy S. Jana Chrzciciela dawniej Bonerowską zwanej S. Jan apostoł. Na tym obrazie jest napis: „Hanc divi Johannis Apostoli historiam Johannes Sues civis Norimberg. complevit 1516 K l.” Obrazu tego rycinę zamieścił p. J. Łepkowski w dziele swem Starożytne pomniki Krakowa.
Dołączone do napisów na przytoczonych obrazach końcowe niby monogrammata, naprowadzają p. Łepkowskiego na domniemanie, że to są może dzieła Jana Kulenbacha Norymbergskiego znamienitego artysty; acz wnioskowanie podobne dostatecznej zasady nie ma, a napisy same udowadniają istotnego obrazów tych malarza. Dziwną jest rzeczą, iż pisarze niemieccy o malarskiej sztuce, nie wiedzą nic o Janie Suesie; nie wspomina o nim wcale Doppelmayr, lubo troskliwie wszelkich artystów norymbergskich śledzący; zamilczają o nim i późniejsi. Może w tem upatrywaćby można dowód, iż J. Sues zamieszkiwał ciągle Kraków i tu tylko pracował, a tak Niemcy o nim i o jego tworach mogli nie mieć wiadomości, przeto też o nim milczą. Wyższość jego uzdolnienia w sztuce, zasługuje na starowne bliższych wiadomości o nim i jego dziełach dochodzenie.
(Józef Łepkowski, Starożytne pomniki Krakowa str. 106-112).
Uczony A. Grabowski będąc w Norymberdze uzyskał wiadomość od Prof. Karola Heideloffa, że Jan Sues był synem krawca Konrada Sues czyli Süss w Norymberdze, że roku 1474 był członkiem Rady tego miasta. Następnie przeniósł się do Krakowa i tu jakiś czas jeżeli nie resztę życia zamieszkiwał, zdobiąc Świątynie Pańskie pięknemi swemi twory. Jak mniema Grabowski, mógł go do Krakowa zachęcić Witt Stwosz. (A. Grabowski Skarbniczka str. 52-53).
Czech rodem, który wszakże całe życie w Polsce strawił i przeto stał się polakiem; snycerz a przytem malarz. Przyszedł na świat r. 1668, a w 18-ym roku życia oblókł sukienkę S. Franciszka. Uczył się malarstwa przez lat trzy u Eleutera w Krakowie, i malował al-fresco wiele kościołów, klasztorów, kaplic i pałaców. Wszystko zaś co pracą swą zarobił, to wydał na naprawę i ozdobę klasztoru franciszkańskiego w Poznaniu. W mnogich robotach snycerskich po kościołach dopomagał Adam starszemu bratu swemu, takóz franciszkanowi Antoniemu Swach. R. 1735 żył jeszcze. Taką wiadomość o nim przechował X. Ludwik Miskę w rękopiśmie Synoptica relatio Conventuum, którą wypisał i ogłosił Ambr. Grabowski (Ojczyste Spominki, Kraków 1845 I, 253). - Piękne roboty obu braci Swachów, snycerskie i malarskie, znajdują się potąd w kościele franciszkańskim w Poznaniu (X. Jakób Piasecki Opis kościoła Franciszkanów w Krakowie, w Pamiętniku Religijno-moralnym, Warsz. 1843 IV, 173, gdzie obu tych braci zakonników a zarazem artystów nazywa Szwach). - Braciszek Adam Swach przyozdobił pięknemi malowaniami al-fresco całe wnętrze kościoła Jezuickiego a nateraz parafialnego krasnostawskiego. Malowania te wyobrażają cuda i życie apostolskie S. Franciszka Ksawerego w pośród Indyan. Zwracają zaś tu szczególniej uwagę: w presbiteryum po stronie lewej S. Franciszek Ksawery przenoszący cudownie na swych ramionach przez wodę Indyanina; po stronie prawej Atlas dźwigający nad głową kulę ziemską; w kopule na arkadach 4 Doktorowie kościoła; w szczycie kopuły zbiór aniołów; w nawie kościoła na ścianie po stronie prawej S. Franciszek Ksawery przybyły z Portugalczykami do Indyi, ofiaruje królowi pogańskiemu siedzącemu na tronie obraz Matki Boskiej, w celu nawrócenia go do katolickiej wiary. Przy tej ostatniej koropozycyi znajduje się dokładny podpis malarza:
Exignuro quisquis Species ignosce laborem Hoc ego dum pinxi crede minor fueram
Fr. Adamus Swach ord. S. Fr: Minorum Conventualium. A. Dni 1723.
Z żalem wyrazić tu przychodzi, ze przed kilku laty okazały kościół krasnostawski uległ znacznemu uszkodzeniu , przez zapadnięcie się kopuły; dziś jest wprawdzie odnowiony, ale malowania ścienne kopuły zginęły.
Tenże braciszek zakonny Adam Swach ozdobił malowaniami kaplicę Męki Pańskiej w kościele franciszkańskim w Pyzdrach (X. J. Piasecki, Pamiętnik Relig. V, 132). Kościół w Lendzie niegdyś XX. Cystersów, nateraz OO. Kapucynów, pracą jego cały przyozdobiony jest malowaniami al-fresco. Takoż w Jarosławiu w klasztorze OO. Kapucynów, korytarze malowane są przez niego al-fresco.
Starszy brat Adama, Antoni Swach, rodem z Czech, podobnie długoletniem zamieszkaniem w Polsce tutejszokrajowcem został. Urodził się on około r. 1656, przez lat 34 zostawał braciszkiem u XX. Franciszkanów, a umarł w sierpniu 1709 r. licząc lat 53 wieku. Był biegłym snycerzem, a nadto trudnił się szfycharstwem; prace jego rytownicze przywodzi Gw. Pawlikowski, Czasop. Lwowski 1830 I, 100. O robotach jego powiada przytoczony X. Miske w rękopiśmie, przy opisaniu klasztoru OO. Franciszkanów w Poznaniu: „On wiele obrazków i genealogiczne drzewa rytował, i tem sobie łaskę u wielu wyjednał. Ołtarz piękny B. V. Mariae, stalla przed wielkim ołtarzem S. Antoniego robił, jak dawniej podobnemiż stallami przyozdobił konwent krakowski, a tak przez pracę i pobożność zakonowi służył.” (A. Grabowski I. c. I, 253). X. J. Piasecki W miejscu wyżej przytoczonem, utrzymuje iż dziełem Antoniego Swacha czyli jak go zowie Szwacha, są owe stalla w kościele XX. Franciszkanów krakowskich przy w. ołtarzu znajdujące się. Stalla te do osobliwości sztuk nadobnych liczone, najpiękniejsze w całej Polsce, bogatej roboty snycerskiej i wysadzane perłową macicą w hebanie, mieszczą piękne malowania olejne na blasze miedzianej, po jednej stronie dzieje życia S. Franciszka, a po drugiej S. Antoniego wystawiające. Zdawałoby się ze słów X. J. Piaseckiego, iż i te malarskie twory są dziełmi Antoniego Swacha. Atoli tego przypuszczenia przyjąć nie można, zostawiając artystę do dalszych może w tym względzie odkryć, przy sławie tylko robót snycerskich i sztycharskich. Józef Mączyński w Pamiątce z Krakowa II, 307-308 poczytuje owego Szwacha za snycerza, przypisując mu robotę snycerską stallów franciszkańskich; o obrazach zaś w nich umieszczonych twierdzi, że nie są dziełem jednego artysty, gdyż wykazują różność pędzla. Przewżny w tym względzie sędzia Ambroży Grabowski, powiada takoż (Kraków i jego okolice, Wyd. 4-te 1844 w przy pisku 45, str. 522), idąc za rękopismem X. Miske, iż ojciec Antoni Szwach miał owe stalle robić, lecz to stosuje tylko do snycerskiej roboty. W innem wszakże miejscu (Ojczyste spominki I, 252- 253), gdzie mówi o życiu i pracach obu braci Swachów, co do całego dzieła stallów franciszkańskich objawia wątpliwość: „Tu się myli X. Miske, gdyż owe szczególnej piękności stalla w Krakowie, jeszcze roku 1612 wystawione były, jak pisze X. Kazimierz Biernacki Speculum minorura etc. Cracov. A. 1688 in 4-to pag. 281.” Trzebaż dodać ze owe wspaniale stalla, wraz z tylu innemi najszacowniejszemi sztuk i przeszłości pomnikami, znikły ogniem strawione, w pamiętnym roku 1850 pożarze miasta Krakowa.
W Studzianny w Opoczyńskiem, w kościele XX. Filipinów, okazałe malowania al-fresco są dziełem tego zakonnika malarza. W kopule nad środkową nawą wznoszącej się; Bóg Ojciec otoczony gloryą Aniołów, kompozycya bardzo odznaczająca się. Podobnie sklepienia kaplic bocznych, są przez niego malowane. W jednej z tych kaplic nad gzymsem czytać się daje napis następujący:
Frater ADaMVs sWaCh hoC pinXIt.
Napis ten mieści w sobie rok 1726.
Mówiliśmy, że Adam Swach niósł szczególną cześć i zamiłowanie do kościoła Franciszkańskiego w Poznaniu, ku ozdobie którego co tylko gdzie zarobił wykładał, a nadto sam malował pięknie jego ściany. Po lewej stronie organów, umieścił on tam własny wizerunek z podpisem: Fr. Adam Swach 1702. (Alex. Lesser, wzmianka w Kronice Warsz. z r. 1856 Nr. 254).
Malarz krakowski, o którym pod r. 1525 wzmianka jest następująca w aktach radzieckich tego miasta, ks. A. 5 str. 1036: „A. D. 1525 Sabb. ante Zophie. Stanislaus Swyach pictor recognovit se teneri veri justi et pprii debiti marcas quinque et gros. duodecim Dorotę Dzazyna de Chaczyny (z Chęcin) pro lazurio ab ea cmpto, et item Hor. quatuor cum medio, quos solvere se submiserat pro Andris Socio pictorum, solvere promisit ad Vitti… instans sine ulteriori dilatione a termine… quandoq. sola circa acta.” W Chęcinach była kopalnia lazuru, jak to twierdzi A. Grabowski: Dawne zabytki miasta Krakowa 1850 str. 166. W rzeczonych aktach radzieckich wspomniany jest jeszcze Stan. Swianch pictor roku 1535, ks. A. 12 str. 689.
W aktach radzieckich Krakowskich jest on jeszcze wspomniany r. 1539. Stanislaus Szwyanch pictor dłużny Felixie Goldschlagerowej złotych 5, pro auro et argento. (A. Grabowski Skarbniczka str. 175).
Malarz w mieście Sandeczu osiadły i tamże ławnik w początku 17-go wieku. Jedyna o nim wiadomość dochowała się z sądu Komissarskiego z roku 1615, w sprawie między Stanisławem nob. Wirzbientka haeres in Przeszowa, a pozwaną przezeń Reginą Gężanką, niegdy sławetnego Szymona Świątkowskiego malarza ławnika Sandeckiego pozoslałą wdową. (A. Grabowski, w Biblio. Warsz. z roku 1854 I, 414).
Stan. Szczirba pictor użyty był r. 1529 do malowania w komnatach zamku krakowskiego, gdy podtenczas zamek ów odnawiano (Rachunki Seweryna Bonera w rękopiśmie, przytoczone wyżej, patrzyć Durer Jan). O malarzu tym krakowskim liczne wspomnienia dochowują miasta tego akta radzieckie, gdzie pisany Sczirba i Szczirba. R. 1526 był starszym cechu malarskiego, ks. A. 5 str. 1156. Przytoczony pod r. 1531, ks. A. str. 412. Dalej pod r. 1532, jako: „se obligavit Dno Leonardo Fogelwader cum omnibus necessariis preparaturum et elaboraturum centum viginti tria scuta manalia (tarcze) alias pawieść (zapewne pawęż) videlicet sexaginta ad proxim. festum Bartholomei, et sexaginta tria ad purifica. Mariae moxsubsecutus.” Ks. A. 8 str. 557, data zaś tego zapisu Fer. 3 in crastin. divis Apostolo. a. 1532. R. 1533 był starszym zgromadzenia malarskiego, ks. A. 12 str. 101, 145, 240, 280, 307. Wspominany pod r. 1535, ks. 12 str. 652, 668. R. 1536 był takoż starszym cechu malarzów, ks. A. 12 str. 703. R. 1537 uchwałą rajców miejskich został skazany: „Stan. Sczirba pictor tenetur Rndo. Domino Rosnowski in quindena quatuor tlor. ad Iaborem acceptos ex decreto nostro restituere etpersolvere: quandoquidem Epitaphium ita sicuti promiserat, ad deflnitum tempus non confecerit.” Ks. A. 12 str. 742. R. 1540 był starszym cechu malarskiego, ks. Nr. 3 .14 str. 64. Tegoż roku zapozwany przed urząd radziecki: „A. D. 1540 ad querelam Jacobi de Borowa contra Stunishnim Sczirba pictorem. occasione vescillorum ad aedem sacram ejusdem oppidi Borowa de czamleto rubel colons parandorum, ad quorum laboremsibiquatuor florenos arrae jam dederat: Domini Cons, decreverunt, quod idem Stanislaus Sczirba suo condictamini satisfacere debeat ab bine ad quindenam; cui si non satisfacerit, ex tunc flor. 4 quos ad laborem recepit, reponere rursus lenebitur sine omni ulteriori mora ac dilatione.” Ks. 4.15. R. 1544 był jeszcze starszym zgromadzenia malarskiego, ks. V, 16 str. 515; był nim jeszcze r. 1546, ks. 6. 17 str. 266. Tu nikną dalsze ślady jego żywota.
Malarz krakowski, którego wzmiankują akta cechowe tego miasta pod rokiem 1608.
Malarz warszawski. R. 1730 szacował obrazy po śmierci Andrzeja Barańskiego mieszczanina Star. Warszawy: akta m. Starej Warzawy radzieckie, ks. 72 str. 574.
Malarz warszawski. Wymieniony jest jako dłużnik trzech tynfów w spisie inwentarza po Macieju Podwysockim kupcu i mieszczaninie warszawskim w r. 1737 zmarłym. Akta m. Starej Warszawy ks. 76 str. 513. Mozę jest to jedna osoba z poprzednim.
Może Słowak, malarz w Krakowie osiadły. R. 1524 był starszym cechu malarskiego w tem mieście, jak świadczą akta radzieckie ks. A. 5. Był nim takoż r. 1526, ks. A. 5, str. 1156, gdzie pisany Jan Słowach.
Malarz Lwowski z końca 16-go wieku. Wiadomość o nim przechowała się w przywilejach owoczesnych bractwu malarskiemu tego miasta nadanych. Tak w przywileju Arcybiskupa Lwowskiego Jana Dymitra Solikowskiego z daty w Lwowie d. 10 Lipca 1596 r., ustanawiającym tamże bractwo malarzy Katolickich, wyliczony on jest między członkami to jest towarzyszami tego bractwa, tytułowanych w akcie owym egregii. Podobnie w uchwale Rady miejskiej Lwowskiej z d. 21 Stycznia 1597 r., bractwo malarzy katolickich urządzającej, przytoczony jest w liczbie pierwszych tego zgromadzenia magistrów czyli towarzyszów. Z tego wnosić wypada, iż musiał malarz ten do lepszych ówczesnych Lwowskich należyć, chociaż roboty jego zupełnie dziś są nie znane.
Na niektórych wizerunkach znakomitych Polaków, w Zamku Nieświezkim Radziwiłłów przechowywanych, wykrył pan Ludwik Kondratowicz mieniący się Syrokomla, podpis tego malarza, z pierwszych lat 17-go wieku. (Wędrówki po moich niegdyś okolicach, Wilno 1854, str. 83). Był on więc zapewne malarzem nadwornym tamecznego zamożnego domu; atoli nic więcej o nim wykryć się dotąd nie dało.
W korytarzach otaczających kościół XX. Bernardynów w Kalwaryi Zebrzydowskiej, znajduje się czternaście obrazów na płótnie malowanych, a za szkłem trzymanych, niepośledniej pod względem sztuki wartości. Wyobrażają one stacye Męki Pańskiej. Na stacyi 14-ej u spodu jest podpis: “a Gasparo Szybal Polaco O. S. P. Francisci de Ob. L.” Korytarze te, jak okazuje napis nad wchodem zewnętrznym, są zbudowane przez Józefa Czartoryskiego r. 1747, a zatem i stacye owe zdają się odnosić do pierwszej połowy 18-go wieku. O tym malarzu Kasprze Szybal, polaku rodem, bernardynie, nic się dotąd więcej nie wie.
(Wiadomość udzielona przez p. Józefa Łepkowskiego).
Malarz krakowski. Akta radzieckie tego miasta wspominają pod r. 1578 Samuela syna Szymona malarza; ks. A. 9, str. 100.
Akta radzieckie miasta Krakowa wzmiankują malarza tamecznego Szymona pod r. 1449: Simon pictor. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 175).
X. Starowolski (Monumenta, Cracoviae 1655 str. 65) przywodzi napis nagrobny w kościele Krakowskim Wszystkich Świętych, treści następującej:
Hanc tabulam uxori cum posteritate sibique
Pictorum erexit charus in arte Simon.
Christiadam ut Deo vovit mortis memor ultima rerum (est)
Linea mors, post hanc vitam beata venit. And. Tri.
Pomnik ten zdaje się jest z 17-go wieku, a zostaje dziś jedyną pamiątką owego, jako wyraża miłego w sztuce malarzów Szymona. Być atoli może, iż to jest ten sam Krakowski malarz, o którym wzmiankowane było za aktami radzieckiemi pod r. 1578 (II, 253). Wszakże Szymon ów w roku przerzeczonym już nie żył, bo jest tam właściwie mowa o jego synu Samuelu, olim Simonis pictoris filius. (A. Grabowski Skarbniczka str. 43). W takim razie i pomnik byłby z końca wieku 16-go. Może też ten Szymon jest jedną osobą z malarzem Krakowskim Szymonem Chmielem.
W kościele Kanoników regularnych w Trzemesznie są malowania jego ścienne, przedstawiające zdarzenia z życia S. Wojciecha. (Al. Przezdziecki w opisie kościoła tego w Gazecie Codziennej Warsz. z r. 1855 Nr. 138). O tym malarzu żadnej innej wiadomości nie posiadamy.
Biegły rysownik i podobno malarz 17-go wieku, o którym z wielką pochwałą mówi J. Piwarski, żałując ze o tym artyście nigdzie bliższej wiadomości znaleźć nie można: „Pokazuje się, iż równie musiał być dobrym malarzem, bo pewność rysunku i harmonia sztychu odpowiadająca kolorytowi obrazu w przedmiocie historycznym, jasno tego dowodzi.” W Rzymie sztychował z obrazów ściennych L. Baldego, a na jednej z tych rycin jest umieszczona data 29 listopada 1662. Domyśla się J. Piwarski, ze G .Szymonowicz sposobił się pod Baldim lub Marattim, do którego rycin oryginalnych sposób Szymonowicza wiele ma podobieństwa. Z pomysłów jego sztychował w Krakowie Aleksander Gorczyn (J. Piwarski w Gazecie Liter. Warsz. z r. 1822 Nr. 42 str. 212-243).
Znany jest zeszyt sztychów G. Szymonowicza za Łaz. Baldim, z 6 arkuszy złożony, wielkiej kompozycyi mitologicznej sufitowej; ryciny te przypisał G. Szymonowicz księciu Liwiuszowi Odescalchi, pod datą: Roma 29 Nouembre 1682.
G. K. Nagler XVIII, 74 przytacza G. Szymonowicza jako malarza i rytownika polaka; lecz mylnie życie jego do wieku 18-go odnosi. Przywodzi go Brulliot, Diet. des Monogr. Munich 1834 III, 65; przyznając się do zupełnej co do osoby artysty niewiadomości. Wizerunek jego sztychował A. Gorczyn z rysunku J. Ch. Proszowskiego.
Pochodził on z dawnej rodziny Lwowskiej Ormiańskiej, może z tej samej, z której między innymi odznacza się niepospolicie Szymon Szymonowicz wierszopis Simonidesem zwany. X. Barącz (Żywoty Ormian str. 411) pisze go Jerzym, a powiada, iż był malarzem króla Jana Sobieskiego, że mieszkał we Lwowie, „którego król dnia 20 Sierpnia 1675 roku uwolnił' od wszelkich jurysdykcji i kontrybucyi miejskich. Offi. Consul, fasc. 12 et 13 ab anno 1675 ad 1679 liczba 133.“ Wiadomo, ze ten odznaczony artysta bawił takoż wiele w Rzymie, gdzie się pewnie w sztuce wydoskonalił; musiał więc dzielić pobyt, między Rzymem a rodzinnem miastem Lwowem.
R. 1524 feria sexta post festum Trium Regum, otrzymał świadectwo Dyonizy Schtynka de Kolberk (z Kołobrzega czyli Kolberga), od malarza Warszawskiego Hoffnala Macieja, jako u tegoż sztuki malarskiej ucząc się, lata próby odbył, a przez cały ów czas sprawował się uczciwie i cnotliwie, jak przyzwoitemu młodzieńcowi przystoi. Akta m. Starej Warszawy Ks. I, pod przytoczoną datą.
Malarz Lwowski w drugiej połowie wieku 16go i zapewnie dłużej żyjący; był malarzem nadwornym króla Zygmunta III, a starszym bractwa malarzy katolickich we Lwowie. Wiadomość o nim dochowały przywileje cechu czyli bractwa malarzy Lwowskich. W przywileju wydanym przez Arcybiskupa Lwowskiego Jana Dymitra Solikowskiego d. 21 Stycznia 1596 r. dla tegoż zgromadzenia malarzy Lwowskich, jest on przywiedziony jako nobilis, Sacrae Regiae Mtis Pictor, a bractwa malarzy katolickich promotor et archimagister. Podobnie w drugim przywileju tegoż Arcybiskupa Solikowskiego z d. 10 Lipca 1596 r., bractwo malarzy katolickich w Lwowie urządzającym, wspomniany jest on znowu jako „nobilis, vir eruditus, Sacrae Regiae Mtis pictor privilegiatus’', a bractwa tego starszy praefectus. W uchwale Rady miejskiej Lwowskiej z d. 21 Stycznia 1597 r., przepisującej urządzenie bractwa malarzy katolickich, wymieniony jest podobnie: „nobilis ac fam atus, Sacrae Regiae Mtis pictor privilegiatus, civis Leopoliensis” . Tąż uchwałą Rada miejska na przełożenie współczłonków czyli magistrów bractwa, zamianowała Jana Szwankowskiego starszym, to jest praefectum et moderatorem ejus collegii na lat siedm, a to na ten tylko raz jeden, po upływie których to lat zostawia Rada dalsze wybory po dwóch starszych bractwu samemu., Z tego wszystkiego wnioskować wypada, ze Jan Szwankowski malarz uprzywilejowany JKMści, starszy bractwa malarskiego Lwowskiego, a mieszczanin tego miasta, musiał posiadać wyższe usposobienie w sztuce. Prace jego wcale przecie znane nie są, a odszukanie onych dla samych sztuki krajowej dziejów, byłoby wielce pożądane.
Córka Waleryana Strojnowskiego Senatora i Alexandry Tarnowskiej, przyszła na świat na Wołyniu r. 1782, a pod okiem światłego ojca otrzymała wychowanie najstaranniejsze, w sztukach pięknych takoż, mianowicie zaś w malarstwie doskonalona. W młodych latach dozgonny węzeł połączył ją z Janem Felixem Tarnowskim późniejszym Senatorem Kasztelanem, głębokiej nauki mężem, w badaniach zwłaszcza historycznych i bibliograficznych odznaczonym; związek ten podawał jej też sposobność dalszego kształcenia umysłu, nabywania wiadomości rozlicznych i gruntownych. W lat kilka po ich pobraniu się, gdy Hr. Strojnowskiemu nakazane zostało dla zdrowia powietrze Włoskie, wybrali się z nim takoż Państwo Tarnowscy, pragnąc chorego pielęgnować sami w podróży. Senator Strojnowski był to człowiek uczony, niosący dla sztuk nadobnych żywą skłonność i upodobanie, przytem ogromnego mienia posiadacz; zięć jego i córka dzielili z nim polubienie sztuki, łączyli do tego jeszcze wysokie on ej znawstwo. Ztąd pobyt we Włoszech stał się im powodem do przeważnych pod względem sztuk nabytków, w których nie tyle już własną przyjemność mieli na celu, jak życzenie ubogacenia rodzinnego kraju w drogocenne artystyczne dzieła, przyczynienia się okazem znakomitych tworów do wzrostu znajomości i zamiłowania sztuki. Wtedy to więc zgromadzony został przez nich znakomity zbiór obrazów, rysunków ręki pierwszych mistrzów, rycin, wspaniałych posągów, etrusków i starożytności wydobytych zwłaszcza z Herculanum i Pompei. Wyładowany tak szacownemi nabytkami okręt, przenieść miał te skarby ku rodzinnej ziemi; atoli działo się to w czasie wojen Anglii z Napoleonem, a wyprawiony okręt stał się łupem Angielskiego rządu. Napróżno za proźbą Strojnowskiego, czynione były w tym względzie z Gabinetu Petersburskiego przełożenia, że własności prywatne nie powinny były podpadać zaborom politycznym. Po wielu dyplomatycznych korrespondencyach, Anglia ofiarowała dwa tysiące czerwonych złotych wynagrodzenia, jakie wszakże odrzucone zostało przez pokrzywdzonych właścicieli. Strata była wielką i niepowetowaną: żałuje dotąd rodzina posągu marmurowego wielkości naturalnej Hetmana Tarnowskiego, którego podobieństwo zdjęte było z oryginalnego portetu. Niektóre przecie z tych starożytnych kosztowności dostały się w końcu do Horochowa, dóbr na Wołyniu Hr. Strojnowskiego córce następnie odstąpionych, zkąd ostatecznie staraniem jej przewiezione były do rodzinnego Tarnowskich gniazda Dzikowa, włączone do nagromadzonych tamże znakomitych nauk i sztuk zbiorów. Posąg jedynie Perseusza dłóta Canovy, za pięć tysięcy czerwonych złotych nabyty, dla ciężkości swej w Horochowie pozostał.
Bieg życia dalszy trawiła Hr. Tarnowska na przemian pomiędzy Warszawą, Horochowem a Dzikowem, z wyjątkiem lat dwóch spędzonych w Paryżu, celem ukończenia tam wychowania najstarszego syna. Ku schyłkowi dni swoich osiadła była w Dzikowie, gdzie utraciwszy męża, sama zstąpiła do grobu dnia 23 Listopada 1849 roku. Wyniosłe cnoty w źródle głębokiej pobożności czerpane, odznaczały najokazalej pasmo żywota tej dostojnej Pani; rzadkiemi serca i duszy przymioty, stała się ona prawdziwym a powszechnie wielbionym wzorem czcigodnej polskiej matrony. Jako osoba wysokiego wykształcenia umysłowego, w chwilach wolnych kreśliła dzienniki całego życia w kilkunastu tomach, opisy podróży we Włoszech i Francyi: rękopisma te utajone dotąd w zaciszu domowem, mogłyby rzucić światło na ważniejsze różnych epok zdarzenia i ludzi. Zamiłowana w sztukach pięknych, niepospolite onych znawstwo posiadająca, sama doświadczała się w malarstwie w rodzaju portretów miniaturowych. W czasie pobytu w Paryżu doskonaliła się takoż w malowaniu miniaturowem i złoceniu na pargaminie, chąc w tem dogodzić mężowi restaurowaniem średniowiecznych rękopismów, malowidły tego rodzaju zdobnych. W galleryi Dzikowskiej wiele miniatur jej pędzla znajduje się przechowanych.
Wizerunek Waleryi Hr. Tarnowskiej malowała inna amatorka Beata z Potockich Hr. Czacka.
(Życiorys w Gazecie Krakowskiej Czas z r. 1852, Nr. 248 i 249).
Malarz i rysownik biegły, urodzony w Berlinie roku 1754. Podług Fuesslego zwał on się właściwie Tauber, był synem takoż malarza, a na pierwiastkowych robotach swoich dla odróżnienia od ojca, podpisywał Tauber filius. Wszelako znany jest powszechnie pod nazwiskiem Taubert. Z Berlina celem udoskonalenia dalszego udał się do Drezna, i tu w galleryi robił kopie, między innemi Danai Titiana, Magdaleny Battoniego, Amora Mengsa. Następnie wyjechał do Warszawy, gdzie bawić miał od r. 1785 do 1794 iz robót swych wielką wziętość pozyskał. Malował zaś tu portrety pastellami, przedmioty historyczne i rodzajowe olejno. Z Warszawy udał się do Wiednia a potem do Berlina, gdzie roku 1801 został przełożonym malarstwa w królewskiej fabryce porcellany. Malowania jego własne na porcellanie były podówczas wysoce cenione. W dalszym czasie pracował wiele, robiąc portrety miniaturowe, pastellami i olejne, przedmioty historyczne i allegoryczne, niemniej rodzajowe. Obok tego robił nie mało sepią, tuszem i akwarellą. Niektóre jego obrazy olejne i akwarelle treści żartobliwej, odznaczały się dowcipem. Tak na wystawie sztuk berlińskiej zr. 1836 widziano jego akwarellę: porwanie Sabinek w Krähwinkel. Część robót swych oddał r. 1838 do zbiorów akademickich. Taubert był członkiem akademii sztuk w Berlinie, a przez całe lat 50 nim pozostawał. Zszedł z tego świata r. 1839.
Z prac jego w Polsce wykonanych znane są piękne rysunki i pastelle; z olejnych robót nic przecie widzieć się nam nie zdarzyło.
W zbiorach króla Stanisława Augusta były jego roboty:
Kopia Amora Mengsa pastellami. Miara cali 18-15, cena w spisie czerw. zło. 12.
Portret pastellami hr. Sewerynowej Potockiej. Miara cali 13-10, cena czerw. zło. 8.
Medalion króla Stanisława Augusta niesiony przez Geniusze do świątyni nieśmiertelności. Rysunek. Miara cali 19½-15½; cena czerw. zło. 5.
Magdalena Corregia, rysunek bistrem. Miara cali 11-16½; cena czerw. zło. 10.
W galleryi Radziwiłłowskiej znajdują się następujące jego prace:
Kopia Amora Mengsa, pastellami. Nr. 204. Ta kopia zdaniem A. Blanka tak jest wierna, iż porównana z oryginałem trudną byłaby do rozróżnienia.
Portret księcia Karola Radziwiłła w młodym wieku, pastellami Nr. 535.
Portret dziecka w zawoju niebieskim bawiącego się arlekinem, pastellami. Nr. 547.
Portret dziecka w dojrzalszym wieku, pastellami. Nr. 548.
Z jego kompozycyi i rysunku scena ogłoszenia ustawy z dnia 3 maja 1791 r. w sali sejmowej, jest sztych J. F. Bołta.
Portret pastellami króla Stanisława Augusta wykonać miał kilkakrotnie.
Jego rysunku miniatura W. de Lesseura malarza, jest u piszącego.
Pułkownik Kosiński Michał posiadał jego roboty dwa portrety pastellami: Józefa Kosińskiego malarza i tegoż żony.
Jego kopię Amora Mengsa pastellami, posiada takoż pani kasztelanowa Rembielińska w Warszawie.
(O nim: G. K. Nagler XVIII, 135-136).
Włoch, bawił We Lwowie i pracował dla arcybiskupa lwowskiego Wacława Hieronima Sierakowskiego r. 1771 iw latach zapewne następnych. Malował między innemi Wniebowzięcie, N. Panny na zasuwę do wielkiego ołtarza katedry lwowskiej; również malował Eremitorium we Lwowie, i pałac arcybiskupi w Dunajowie. Szczątki tych malowań przechowują się dotąd na ścianach tego pałacu, ale nie objawiają wyższych zdolności artysty.
Malarz krakowski. Wspominają go akta radzieckie tego miasta pod r. 1530, pisząc Theplar, Templar, Teplar; ks. A. 8 str. 131 i 392. Byt starszym cechu malarskiego krakowskiego r. 1531; taż księga. Wspomniany tamże jeszcze r. 1532, A. 8 str. 41 i 68. R. 1537 był również starszym cechu malarzy, a pisany Tepler Stan. A. 12. Był starszym cechu jeszcze r. 1541, ks. Nr. 4. 15 str. 325, 334.
Już roku 1526 przyjął on prawo miejskie w Krakowie, a jako pochodzący z miasta tego, od opłaty wstępnego uwolniony został: Stanislaus Teplar pictor de Cracovia, nihil dedit. (Z księgi, Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 42).
Widzieliśmy go w latach następnych do r. 1541.
R. 1553 juz nie żył, gdyż w tym roku syn jego Simon Teplarowicz olim Stan. Teplar fllius, sprzedaje czwartą część domu i drugiej czwartej połowę, odziedziczone po rodzicach w ulicy Szerokiej, Marcinowi Szadkowi konwisarzowi za złotych 100. (Z akt miejskich, A. Grabowski w Biblio, warsz. z r. 1854 I, 414).
Patrzyć Liszewska Anna Dorota.
W gallery i Paryzkiej Louvru, w szkole Francuzkej, umieszczony jest obraz tej artystki, liczbą 576 oznaczony, przedstawiający: Mężczyznę oświeconego od woskowej świecy, a trzymającego kieliszek z winem, postać po kolana, wielkości przyrodzonej.
W spisie rzeczonej galleryi przez Konserwatora onej Fryderyka Villot, Paryż 1855 str. 369, mówi tenże, iż z powodu przywiedzionego obrazu, przyjętą została do Akademii Paryzkiej, jako malarka rodzajowa, d. 28 Lutego 1767. Datę jej urodzenia kładzie na rok 1728, a to na zasadzie regestrów Akademickich, które przy dacie jej śmierci zapisują, iż wtedy miała lat 54 wieku. Atoli data jej urodzenia przez nas przywiedziona, rok 1722, jest pewniejszą. Powiada dalej Villot, iż Pani Therbusch była nadworną malarką Króla Pruskiego, Elektora Palatyna, nadto członkiem Akademii Bolońskiej. R. 1772 malowała portret Fryderyka II króla Pruskiego, zapewne ten który był w galleryi Stanisława Augusta. Zmarła w Berlinie r. 1782 w miesiącu Listopadzie.
Obraz jej przytoczony wyżej, jest sztychowany w Musee Napoleon.
Pracował około r. 1660 w Gdańsku, malując portrety. Kilka z nich jest sztychowanych: Teologa J. Maukisch przez C. Romstedta r. 1668, Wine. Fabriciusa przez H. Bary, Dra Wawrzyńca Eichstädt przez Bensheimera.
(G. K. Nagler XVIII, 334).
Malarz gdański, sławę tamże posiadający. Malował obrazy ołtarzowe i sufity, niemniej portrety. Umarł roku 1737 w 65 roku życia.
(J. R. Fuessli, 1779 fol. str. 649. - G. K. Nagler XVIII, 451).
Rodem hollender, osiadł w Gdańsku około r. 1640, i malował tu zwykle portrety, jakoteż głowy starców w rodzaju Rembrandta. Z tych ostatnich wiele poszło do Hollandyi, gdzie były wielce cenione i uchodzą za dzieła Rembrandta. Za nim sztychował Jeremiasz Falk wizerunek astronoma Jana Heweliusza, do jego dzieła Selenographia sive Lunae descriptio, Geduni 1647 fol. Tamże znajduje się sztychowany przez Falka wizerunek samego malarza Thesenhusena; lecz rytownik na podpisie tak dziwnie oznaczył początkową głoskę T. nazwiska malarza, ze jak powiada Nagler, wzięta była za J. Ztąd w dziele owem mylnie nazwany jest Helmich a Iwenhusen.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 649. - Ludwik v. Winckelmann, neues Mahlerlexicon, Augsburg 1796, str. 203. - G. K. Nagler XVIII, 454).
Andrzej Radwański w rękopiśmiennym dzienniku opowiada, ze r. 1756 d. 11 października zjechał do Krakowa Laurentius Tiliani de Vecelli wenecyanin z Wiednia, uczeń tamecznej akademii sztuk, malarz miniatur, sprowadzony przez księcia Radziwiłła do Biały, celem uczenia rysunków w szkole tamże istniejącej. Dodaje Radwański, ze miał kontrakt od księcia na lat 8, z oznaczeniem rocznej płacy czerwonych złotych 150, przy czem stół, opał i mieszkanie.
G. K. Nagler XVIII, 530 przywodzi zdaje się tego samego malarza Titian de Vecellio Lorenzo, i powiada o nim iż był rysownikiem i malarzem, proffessorem w akademii sztuk w Wiedniu; czynny około r. 1730-1765. Znane są jego pędzla portrety. Atoli pobyt jego w Polsce nie jest wcale wiadomy Naglerowi.
Przyszedł na świat dnia 5 Kwietnia 1814, w Kolbajowicacb, wiosce w Gallicyi w Cyrkule Samborskim położonej, własnością ojca jego będącej, który też wtedy w Cyrkule rzeczonym był urzędnikiem. Oddany za młodu przez rodziców do Lwowa na nauki szkolne, odbył je tu, a następnie i kursa wyższe akademickie, filozofii i prawa. Mając pociąg do sztuki, zaczął się w niej uspasabiać w Lwowie, uczęszczając do kilku znamienitszych tamtejszych malarzy. R. 1838 wyjechał do Francyi, gdzie doskonalił się dalej w malarstwie; od roku 1844 osiadłszy w Bordeaux, lat kilka tu bawił, i został tamże z powodzeniem nauczycielem rysunków. R. 1848 wrócił do Lwowa, a już się ztąd do końca życia nie wyruszył. Malował portrety i krajobrazy olejne, atoli okazał większą zdolność do miniatur. Trudnił się przecież głównie dawaniem godzin rysunków, wedle własnej metody, którą dostąpił w Lwowie wielkiej wziętości i nie mało zdolnych uczniów ukształcił. Wykład teoryi swej uczenia przygotował był do druku, lecz zgon przed wczesny przerwał ostatecznie dzieła wykończenie. Umarł w Lwowie na tyfus dnia 25 Kwietnia 1856.
Titz zajmował się takoż nieco litografowaniem. Tak wydał r. 1853 portrety dwóch braci Kątskich muzyków z trafnem podobieństwem, pięć ładnych widoków okolic Truskawca r. 1854 i niektóre inne.
Porucznik inżynierów w wojsku Księstwa Warszawskiego. Malował jako amator piękne widoki nocne i pożary. Umarł około r. 1814.
Rodem z lubelskiego, był uczniem Fr. Smuglewicza a potem M. Bacciarellego, którzy upatrzywszy w nim zdolność, wyjednali u króla Stan. Augusta, iż go kosztem swoim na udoskonalenie się do Rzymu wyprawił. Po powrocie pracował w malarni królewskiej, przytem zaś robił portrety. Należy on do lepszych artystów polskich owego czasu, usiłował naśladować rodzaj Bacciarellego, a z wszystkich kopii portretów tego malarza króla Stanisława Augusta, najlepsze są przez Tokarskiego wykonane. Będąc dozorcą galleryi królewskiej obrazów, pobierał od króla pensyę, i z niej jakoteż z malowania portretów utrzymywał się wraz z rodziną. Mieszkał w własnym domu na Starem Mieście Nr. 60. Później będąc słabym przeniósł się do starszego syna do Łazienek królewskich, których ten przez lat kilka był murgrabią. Tamże zszedł z tego świata M. Tokarski d. 25 maja 1807 r. licząc lat 60.
Obrazy, celniejsze kopie i portrety M. Tokarskiego:
W galleryi królewskiej były jego kopie: S. Jerzy, Coreggia z galleryi drezdeńskiej; miara cali 115-76½, cena w spisie cz. zło. 200. - Chrystus lżony przez żydów, Rembrandta; miara cali 79-50½, cena w spisie cz. zło. 100. - Architektura, posąg Laocoona, wiele osób, z Roberta; cali 49-70, cena cz. zło. 60. - Portret Barona de Stackelberg ambassadora; cali 42-25, cena cz. zło 12.
Podług pomysłu Bacciarellego wykonał w wielkim rozmiarze obraz allegoryczny Sen króla Stanisława Augusta. Obraz ten jest w posiadłości p. Bonawentury Nowakowskiego w Warszawie, u którego są jeszcze Tokarskiego dwa obrazy owoców, i dwie sceny wiejskie w rodzaju flamandzkim.
W galleryi hr. Mniszcha w Wiśniowcu jest jego obraz oryginalny Scena z Eneidy; miara cali 36-60. Tamże kopia z Pawła Veronese Wesela w Kanie Galilejskiej; miara cali 36-24 (Opis tej galleryi w Wizerunkach i roztrząsaniach naukowych, Wilno 1836 III, 154 i 159).
Ignacy Potocki, w pałacu Potockich w Warszawie, (Ł. Gołębiowski Opis Warsz. 1827 str. 168), obecnie w Willanowie.
Michał książę Poniatowski, biskup płocki (u pana T. Zielińskiego).
Adam Naruszewicz, biskup smoleński (Tamże).
Cypryan Nakwaski, starosta wyszogrodzki, szambelan, poseł łęczycki za Rzpltej, prezes rady depart. warszawskiej księstwa warszawskiego, ♰ dnia 30 października 1827 r. w 83 roku życia.
Piękne dwie kopie z portretów z Angeliki Kaufmann, Teressy z Grabowskich hr. Gutakowskiej i Aleksandry z Grabowskich hr. Krasickiej, są w Warszawie w domu hr. Gutakowskiej na Grzybowie.
(Wzmianka Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korresp. Warsz. z roku 1819 Nr. 41 str. 108. - Wzmianka w Kalendarzu domowym E. Gałęzowskiego na r. 1832 Warsz. str. 27. - G. K. Nagler XVIII, 542; wzmianka dorywcza a mylna).
Malarz Krakowski Thomas pictor, który jak się okazuje z akt miejskich radzieckich, był starszym tamecznego zgromadzenia czyli cechu malarzy r. 1413 i 1415. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 38 i 39).
Malarz Krakowski, który zarazem był i mincarzem. Roku 1545 mieszkał w Kwartale Grodzkim, płacac podatku stróżnego groszy 3. (A. Grabowski, Skarbniczka str. 43).
W tejże miasta dzielnicy Kwartale Grodzkim, mieszka jeszcze r. 1573 Thomas malarz pauper. (A. Grabowski w Biblio. Warsz. z r. 1854 I, 414). Może ten sam.
Kapłan z klasztoru Brzeskiego, dominikan; malarz miniaturowy w księgach rękopiśmiennych z początku 16-go wieku.
W kościele OO. Dominikanów w Krakowie znajdowały się do ostatniego pożaru wielkie księgi pargaminowe, kancyonały czyli psałterze, pisane w początku 16-go wieku, w których kolorowane głoski początkowe przystrojone wytwornie i z wielkiem urozmaiceniem, a rozłożone na dnie złocistych obrazków, stosownych do tajemnic które antyfony głoszą. Księgi te pisane i malowaniami owemi przyozdobione były przez tamecznych zakonników, a między nimi szczególniej przez Tomasza z klasztoru Brzeskiego kapłana, (Za klasztornym rękopismem Pręzyny, Józef Mączyński Pamiątka z Krakowa 1845 II, 273).
Włoch, malarz biegły ściennych ozdób i arabesków al-fresco. Przybył z Rzymu do Polski za czasów panowania Stan. Augusta, wraz z Brenną. Jego roboty ścienne były w pałacu Stanisława hr. Potockiego na Krakowskiem Przedmieściu.
Malarz portretowy i przedmiotów historycznych, rodem z Międzyrzecza na Wołyniu. Uczył się początkowo malarstwa miniaturowego u W. Lesseura szambelana króla Stan. Augusta; lecz rodzaj ten wkrótce zarzucił, i przeszedł do szkoły Fr. Smuglewicza, z którym potem jeździł do Berlina, Wiednia i Rzymu, gdzie się w sztuce doskonalił. Za powrotem do ojczyzny osiadł w Warszawie. Nie był bez zdolności, portrety jego odznaczają się podobieństwem i wykończeniem, a robiąc ich wiele, znajdował w tern źródło niemałych dochodów, utrzymanie się z rodziną zapewniających. Umarł w Warszawie wdowcem r. 1812 czy 1813; przeżywszy lat 46.
Jego portrety X. Górskiego pijara potem biskupa, tudzież X. Samuela Wysockiego, znajdują się w refektarzu konwentu XX. Pijarów w Warszawie.
Portret familijny, w zbiorze p. Tom. Zielińskiego.
Popiersie Napoleona wielkości naturalnej, z podpisem: M. Topolski fecit 1807; u p. Tańskiego w Dojazdowie w okolicach Krakowa.
Wizerunek Gugenmusa pułkownika artylleryi, kommendanta twierdzy Modlina, malowany r. 1810.
Portret mężczyzny w mundurze i kapeluszu, z podpisem: Topolski fecit Varsaviae 1802, z tyłu zaś obrazu: Joh. Friedrych Carl von Walfradt gem, d. 2 Aprilis 1803; miara cali 26-22. Jest u p. Michała Gajewskiego rytownika w Warszawie.
(Wzmianka o nim w Kalendarzu E. Gałęzowskiego na rok 1832, Warsz. str. 27).
Powiada o nim Fr. Siarczyński (Obraz wieku panów. Zygmun. III. Lwów 1828 II, 267-270 ), że posiadał sztukę malowania i rycenia. Urodzony w Poznaniu r. 1558, w Rzymie ukończył wychowanie, a tamże lat 25 bawił. Doznawał szczególnej opieki i łask kardynała Hozyusza, któremu w różnych podróżach towarzyszył, będąc przezeń używany do pióra, W Rzymie zaś zaszczycony względami dwóch papieżów Grzegorza XIII i Klemensa VIII. Nadto był on sekretarzem dwóch królów Stefana Batorego i Zygmunta III. Długim pobytem w Rzymie zupełnie na Włocha się przerobił; przecie wrócił do ojczyzny roku 1594 i zostawszy kanonikiem warmińskim, w Frauenburgu osiadł, gdzie do końca życia obowiązkom stanu swego i naukom poświęcał się. Był człowiekiem uczonym a w sztukach pięknych biegłym, w których bawiąc długo we Włoszech mógł się łatwiej zaprawić. Dzieło jego Theatrum virtutum, Romae 1588, 4° składa się ze 100 rycin rzniętych na miedzi, które zdaniem Siarczyńskiego roboty Tretera samego być muszą. Jakieby zaś prace amatorskie malarskie podejmował, mało jest wiadomo. Zdaje się że z Włoch odbywał on niekiedy podróże do Polski, przynajmniej r. 1586 był tutaj, co się okazuje z listu na jego ręce pisanego w tymże roku d. 3 lutego z Krakowa, przez X. Tomasza Płazę do biskupa Marcina Kromera. W tym liście wspomina X. Płaza różne przez Tretera posiadane własnej roboty portrety królów polskich, niemniej życzenie Tretera odmalowania portretu Kromera, który temu X. Płazie dać przyobiecał: "... chce (Treter) WMCi ochędożnie wymalować Mnie tez obiecał przynieść effigiem WMCi, a iż nie jest zamożysty na tę daleką drogę, nie racz go WMC przepomnieć jakim upominkiem. Nadgrodzi się to WMCi ręczę za to, będzie pracował około obrazów do historyi, do której chcemy i króla Stefana (wizerunek) przyłączyć." (Listy rozmaite do Kromera, z rękopismów biskupa Albertrandego w Dzienniku Wileńskim z r. 1817 VI, 370-372). Umarł T. Treter r. 1611, czy może nieco później.
Przyszedł na świat w Poznaniu roku zdaje się jeszcze 1550 a nie 1558 jak to powiedziane było, z ojca Jakóba i matki Agnieszki Rożanowskiej. W Rzymie Papież Grzegorz XIII z domu Buon Campagno przypuścił go do herbu rodu swojego; Papież zaś Klemens VIII mianował Kanonikiem Rzymskim. Po powrocie do Polski roku 1594 zostawszy Kanonikiem Warmińskim, otrzymał takoż od Arcybiskupa Ołomunieckiego Gueryna przyjaciela swego Kanonię Ołomuniecką. „Pochylony wiekiem i pracą, w Frauenburgu osiadł, gdzie czas i siły swoje pobożności, dobrym uczynkom , obowiązkom swym i naukom poświęcił. Znał dobrze języki, Łaciński, Grecki, Włoski, Francuzki i Niemiecki; te nietylko dobrze rozumiał, ale i pisał niemi. Miał umiejętność i muzyki, którą, znużony pracą naukową, umysł codziennie rozrywać lubił. Znał sztukę malowania i rycin, i więcej jak miernie ją wykonywał, ile z robót jego które czas ochronił sądzić można ... Nie tylko zaś z nauk, ale i z cnoty był mąż znakomity. Powolny wyższym, przyjaciołom uprzejmy, wszystkim usłużny, dla ubogich miłosierny i jak ojciec od nich kochany. Wzrost jego był wyższy nad średni, postać przystojna, twarz przyjemna, czoło otwarte, oko żywe, mowa łatwa, dowcip bystry, pamięć wielka i trwała, pojęcie prędkie, obyczaje łagodne i skromne." Taki obraz jego osoby, przymiotów i uzdolnień, skreśla wymownie X. Fr. Siarczyński. (Obraz wieku Zygm. III. 1828. II, str. 267).
Z prac jego malarskich dochowały się jeszcze dwie następujące:
Złożenie Chrystusa do grobu, na blasze miedzianej obraz olejny, r. 1609 darowany przez Tretera Achacemu Lauterwaltowi Proboszczowi Olsztyńskiemu. Znajduje się dotąd w kościele parafialnym w Olsztynie. (Z notat pana Żegoty Pauli).
Obraz nadgrobny dla matki swej Agnieszki Rożanowskiej (♰ 1600 r.) w kościele Frauenburgskim na ścianie. (Z tychże notat).
Z jego rysunku jest rycina Jan Pannis, znana pod nazwą Orła Tretera, z wizerunkami na skrzydłach i piersiach 44 Xiążąt i Królów Polskich, a podpisem: Tho Treteri inv. Joannes Pannis Bruxellensis excudit 1617.
Wiadomość o tym malarzu krakowskim wyśledził i ogłosił uczony Ambroży Grabowski. Podpisywał się sam Tricius, i tak jest wyrażony w aktach, A. Grabowski pisze go Triciusz; zdaje się atoli, iż obyczajem ówczesnym przekształcił na łacinę nazwisko rodowe polskie Trzycki. Co do samego jego imienia chrzestnego, wymieniany bywa Aleksandrem, to znowu Janem; ztąd rodzi się wątpliwość czyli to jedna osoba, czy może dwóch oddzielnych malarzy Triciusów, jeden Aleksander drugi Jan. Jednak dochowane o nim wiadomości, skłaniają przechylać się raczej do zdania, ze to jest jedna i ta sama osoba dwóch imion, niejednostajnie i naprzemian onemi oznaczana: przywiedzione poniżej szczegóły łatwo to objaśnią, zwłaszcza zaś wypis z lustracyi żup wielickich mówiący o Aleksandrze i dwa przywileje króla Jana III wydane Janowi, z których się okazuje widocznie, że w nich mowa o jednym a tym samym malarzu.
Tricius czyli Trzycki pochodzić musiał z miasta Krakowa, a przynajmniej był w niem osiadły. W młodych latach poświęcając się malarstwu podróżował i pod biegłymi mistrzami doskonalił się: mianowicie w Paryżu u Mikołaja Poussina, w Antwerpii u Jakóba Jordaensa, wreszcie w Gdańsku u Weinera. Powróciwszy do Krakowa stale w nim zamieszkiwał, będąc zaś mieszczaninem krakowskim posiadał tu kamienicę w ulicy Floryańskiej r. 1661, co w aktach miejskich w spisie domów rzeczonego roku wykrył p. Ambr. Grabowski; wyrażony jest tu z imienia Jan. Był on malarzem zamkowym krakowskim, w służbie królów Jana Kazimierza, Michała, Jana III i Augusta II, już roku 1657 a jeszcze r. 1698. W czasie wojny szwedzkiej za Jana Kazimierza odznaczył się wiernemi usługami temu królowi, z niebezpieczeństwem zdrowia własnego. Uzyskał tez od tego króla r. 1657 przywilej na coroczną pensyę w żupach wielickich, którą mu następni królowie potwierdzali. W lustracyi żup wielickich za Augusta II przywiedzione jest: „Aleksander Tricius malarz zamkowy krakowski, produkował przed kommissyą r. 1698 przywileje Królów Polskich Jana Kazimierza z r. 1657, Michała z r. 1669, Jana III z r. 1685, Augusta II na koronacyi r. 1697 dany, iż mu złotych 200 pensyi w żupach wielickich annuatim należy, któremu taż Komissya jako in actuali officio usługi J. K. Mci zostającemu przyznała.” (A. Grabowski, Starożytności hist. Pol. 1840 I, 417). - R. 1675 okazał rajcom krakowskim przywilej królewski, uwalniający go od płacenia podatków; wyrażony zaś tu jest z imienia Aleksander. - R. 1681 król Jan III oceniając jego zasługi i zdolność w sztuce, wydał mu przywilej przybierający go na nowo w liczbę sług i malarzy królewskich, a potwierdzający mu przywileje poprzednio w różnych czasach otrzymane. Przywilej rzeczony, w aktach metryki koronnej w Warszawie w oryginale znajdujący się, dotąd nigdzie nie ogłoszony, zamieszcza się tu w wiernym z łacińskiego przekładzie:
Jan Trzeci z Bożej łaski Król Polski i t. d.
Oznajmujemy.... Królewski Nasz Majestat powinien za stracony uważać ten dzień, w którym żadnej łaski poddanym swoim nie wyświadczy. Że zaś niepospolite zasługi szlachetnego Jana Triciusa, malarza i sługi Naszego rzeczywistego, Najjaśniejszym Przodkom Naszym i Nam Samym okazane, zalecają; a także gdy w posiadaniu i sztuce swojej malarskiej osobliwszą i widoczną dał poznać biegłość, więc takową uznając, onego obecnym listem Naszym do Królewskiej łaski przypuszczamy, i jak Poprzednicy Nasi, tak i My w liczbę istotnych i rzeczywistych sług i malarzy Naszych, na nowo przybrać i przyjąć umyśliliśmy, jakoż przyjmujemy i przybieramy niniejszym przywilejem Naszym, dając onemu zupełną moc używania wszelkich praw i wolności, jakich rzeczywiści słudzy Nasi z przepisów prawa i przyjętego zwyczaju używają i takowemi cieszą się, a oraz i przywileje temuż szlachetnemu Triciusoivi od Najjaśniejszych Przodków Naszych udzielone, jako to: pierwszy od Najjaśniejszego Jana Kazimierza w roku 1657 d. 26 Września, drugi od Michała króla dnia 4 Listopada 1669 w Krakowie wydany; a także i reskrypta jeden z daty w Warszawie dnia 1 Maja 1659 roku, drugi podobnież w Warszawie dnia 12 Lipca 1673 roku dla niego udzielone; również i wyrok w Krakowie na sądach zwanych kaptur w Piątek po Niedzieli Oculi najbliższy (dnia 2 Marca) r. 1674 na rzecz wspomnionego szlachetnego Triciusa zapadły; we wszystkich ich punktach, warunkach i artykułach przyjmujemy, potwierdzamy i umacniamy. Co wszystkim komu należy, szczególnie Jaśnie Wielmożnym Marszałkom, a mianowicie też Magistratowi Miasta Naszego Krakowa, jako też i cechowi Malarzy krakowskich do wiadomości podajemy, napominając i żądając aby rzeczonego szlachetnego Triciusa, jako rzeczywistego sługę i malarza Naszego, w Zamku Królewskim rzeczywiście dzieła malarskie wykonywającego, a do cechu nienależącego, względem przywilejów i reskryptów Najjaśniejszych Poprzedników Naszych wyżej wspomnianych, i względem wolności onemu dozwolonych, jako też i względem Naszego obecnego przywileju, nienaruszenie zachowali, i podobne zachowanie od wszystkich przestrzegali, a na mocy wspomnionego dekretu do żadnych opłat czyto prywatnych czy cechowych pociągać nie śmieli, dla łaski Naszej. Na wiarę czego przywilej obecny ręką Naszą podpisany i t. d.
Dan w Warszawie dnia 9 Czerwca 1681 r. panowania Naszego ósmego roku.
Jan Król (miejsce pieczęci większe) Krzysztof Taranowski Kanonik Warsz. J. K. M. Sekretarz.
W akcie powyższym jako też i w następnym, nazywa Król Jan III malarza Janem.
R. 1684 król Sobieski w nagrodę wiernych usług, a oceniając wysoką świadomość w sztuce malarskiej, powierzył mu dozór czyli klucznikostwo pokojowe od ozdobniejszych komnat zamku krakowskiego, w których są obrazy, polecając mu onych doglądanie a przez czas uszkodzonych restaurowanie; nadto przy tych pokojach wyznaczył malarzowi na zamku mieszkanie. Przywilej ten jest brzmienia następującego:
Jan III z Bożej łaski Król Polski &
Oznajmujemy tym listem naszym wszem wobec i każdemu z osobna, komu o tem wiedzieć należy... Za rekomendacją i doświadczeniem wysokiej nauki w kunszcie malarskim ślachetn. Jana Triciusa malarza naszego, który długiem ćwiczeniem u stawnych w umiejętności malarskiej autorów, osobliwie w Paryżu u Pousina, w Antwerpiej u Jordana, w Gdańsku u Weinera perfectiej w tymże kunszcie malarskim doszedł, więc i z respektu naszego na wierne usługi jego, jako najjaśniejszym Antecessorom naszym, mianowicie Janowi Kazimierzowi podczas wojny szwedzkiej z niebezpieczeństwem zdrowia, tak i nam samym czynione; w nagrodę onych umyśliliśmy tegoż ślachetnego Triciusa nie tylko przy pensyach dwóch z Wielkorządów Krak. i zup naszych wielickich, przywilejem naszym nadanych i reskryptem osobliwym deklarowanych, dożywotnie zachować, ale też klucznikostwo pokojowe od samych pokojów naszych ozdobniejszych, w których są obrazy w zamku krakowskim, onemu conferować, i mieszkania przy tychże pokojach dla restauratiej sztuk ma larskich dawnością nadpsowałych pozwolić, jakoż dajemy i pozwalamy tym listem naszym: z tą jednak powinnością, aby w tychże pokojach naszych wszystkich obrazów sztuk malarskich ochędostwa doglądał, i gdzie potrzeba restaurował, kosztem przez urodz. Wielkorządcę naszego obmyślonym.... Wolno mu też będzie, gdy koło tychże pokojów naszych, do których osobne klucze ma mieć, będzie nie zatrudniony, tamże kunsztem swoim o pożywienie swoje starać się. Co wiadomości urodz. Wielkorządzców naszych i Administratorów żup wielickich przywodząc, mieć chcemy aby pomienionemu słudze naszemu, pensye obydwie bez żadnej odwłoki wydawali, i w conferowanem klucznikostwie także mieszkanie na zamku naszym krakowskim przeszkody nie czynili, zachowując go dożywotnie przy tej łasce naszej. Na co dla lepszej wiary, przy podpisie ręki naszej, pieczęć naszą pokojową przycisnąć rozkazaliśmy.
Dan w Krakowie d. 26 Lipca r. p. 1684, panowania naszego 10 roku. Jan Król. X.
Adam Sarnowski Proboszcz Łęczycki, Pisarz pokojowy.
(Akt Krako. księga Nr. 1272 str. 21).
Z powyższych dwóch dokumentów wnosić należy, że Tricius do bieglejszych malarzy należał. Jakie zaś były jego celniejsze malarskie dzieła, pozostaje to do wyśledzenia przy starannych dochodzeniach dalszych. Obecnie wiadome są tylko pędzla jego niektóre portrety.
1. R. 1676 uchwalili rajcy krakowscy wypłatę złp. 30 ślachetnemu Triciuszowi malarzowi, za odmalowanie wizerunku Króla Imci, a zatem Jana III. Akta radzieckie ks. A. 10 z lat 1672-1689. Wnosi A. Grabowski, ze ten wizerunek przeznaczony był do poczetu królów polskich w izbie radzieckiej.
Na amfiteatrze kollegium Nowodworskiego dochowują się jego pędzla portrety, sztuk 6, jadnostajnej miary cali 105-54, jako to:
2. Władysław Jagiełło, w całej postaci, w koronie, w prawej ręce jabłko królewskie, w lewej berło, w zbroi, okryty płaszczem. U góry orzeł polski z pogonią na piersiach. U spodu napis: Jan Tricius pinxit Cracoviae.
3. Jadwiga królowa w profilu, w koronie i z berłem, na szacie lilie andegaweńskie, u góry herb tejże rodziny. Wielkość i pędzel jak poprzedzający.
4. Jan III w całej postaci, w prawej ręce berło, lewą utrzymuje przy boku szablę. Korona i berło leżą obok. U góry orzeł polski z tarczą Sobieskich na piersiach. Podpis: Jan Tricius pinxit Cracoviae A. 1677.
5. Piotr Tylicki biskup krakowski. Osoba stojąca, herb Lubicz. Podpis: Jan Tricius pinxit Cracoviae A. 1677.
6. Jerzy Lubomirski marszałek W. Kor., w całej postaci. Podpis: Jan Tricius pinxit Cracoviae A. 1078.
7. Stanisław Warszycki kasztelan krakowski, z herbem Habdank. Niewątpliwie tej samej ręki, co wskazuje zegarek umieszczony jak i na poprzednich.
(Wiadomość o nim: Ambr. Grabowski, Dawne zabytki miasta Krakowa 1850 str. 163-165).
Powiedziane było o tym malarzu nadwornym, iż w czasie wojny szwedzkiej za Jana Kazimierza odznaczył się wiernemi usługami temu królowi, z niebezpieczeństwem zdrowia własnego, za co też niebawem dożywotnią pensyą wynagrodzony został. Jakieby zaś to były owe usługi jego, wyświeca poszczególnie urzędowe pisma, gorliwością niespracowanego A. Grabowskiego w akatach miejskich Krakowskich w księdze Nr. 42 str. 1044 odkryte, treści następującej:
„Mikołaj z Przeremba Przerembski, Tuszyński Starosta, Dworzanin J. K. Mści, na ten czas Komissarz Generalny wojska Cesarza Jmci, daje tę attestacyę moją, iż jako po wszystkie czasy pod irruptią szwedzką w Państwa Koronne, tak szczególnie podczas opanowania Krakowa przez tego nieprzyjaciela, Pan Jan Triciusz malarz mieszczanin Krak., stateczną cnotę i wierność swoją przeciwko Panu swemu i Rzplitej w każdej okaziej wyświadczoną zawsze mając, i ze mną między inszemi przy boku J. K. Mci Panu m. mił. zostającym, zawsze poufałą korrespondentią, zawsze listy sekretne, i pewne o postępkach nieprzyjacielskich i fortelach ich dawał wiadomości i przestrogi pewne: co częstokroć dostawało się wiedzie i samemu Królowi Jmci, i częstokroć J. K. Mość łaską swoją zapewniać go kazał, jako i podtenczas kiedy z odwagą, niejakiego Pana Lubnickiego z przestrogami aż do Częstochowy wyprawił, i do obozów różne dawał przez różne osoby wiadomości i listy J. K. Mci opowiadał, wszelakiej ostrożności zażywając dla przysługi J. K. Mci ... Tedy aby ta cnota jego inszym przykładna, na każdym placu wpadających się okazyach wiadoma była, i ta przysługa jego przygodną mu być mogła, jako jest wierny sługa J. K. Mci i Rzplitej; ... tę mu daję attestacyę moją. - Działo się w obozie pod Krakowem, po odebraniu Krakowa z rąk nieprzyjacielskich, die 10 Septembris A. 1657. - Mik. Przerembski. L. S.“
Triciusz późnego dożył wieku, gdyż żył jeszcze a w pracach malarskich nie ustawał, r. 1692. W pensyonarzu Wielkorządów Krakowskich pod tymże rokiem zapisane jest: „Triciuszowi malarzowi ratione poprawowania obrazów zamkowych flor. 200. (A. Grabowski, Staroż. widomo. o Krakowie 1852, str. 286-287).
Twierdzi tenże A. Grabowski w innem miejscu (Biblio. Warsz. z r. 1854. I, 416), że Triciusz był niezawodnie Krakowianinem, z przodków oddawna tu osiadłych pochodzący, co uzasadnia na tem, iż w Krakowie znana była zdawna ta rodzina, r. 1569 Krysztof Treciusz.
Urodzony w Norymberdze r. 1583, z Jana Troschla w temże mieście osiadłego, który z wyrobów nader sztucznych zegarów słonecznych czyli kompasów sławę sobie w Niemczech zjednał Jeden lakowy misternie wykonany kompas dostał się był królowi polskiemu Zygmuntowi III (Doppelmayr str. 295). Jakób poświęcając się sztuce malarskiej. uczył się jej naprzód r. 1598 u norymbergskiego malarza Jana Juvenell, następnie u Aleksego Lindnera; później udoskonalił się w podróżach i pewnej biegłości dostąpił. Wezwany do dworu polskiego, został malarzem nadwornym króla Zygmunta III, i odtąd ciągle w Polsce zamieszkał, malując tu portrety i przedmioty historyczne. Umarł w Krakowie r. 1624.
K. W. Kielisiński sztychował r. 1838 wizerunek Jana Troschla, z podpisem P. Troschel f., jest ten portret w stroju polskim, atoli co do autentyczności jego poręczenia nie ma żadnego, a widocznie napis Jan jest zmylony miasto Jakób. - Jakóba Troschla znane są dwa wizerunki rycone:
Jakób Troschel, Geborn in Nürnberg 1583, starb in Cracau A° 1624. P. Troschel fec. 8° Z tej ryciny zdaje się powtórzył Kielisiński.
Jakób Troschel, Pictor Reg. Poll. aetat. 32 A° 1624. (Dwie daty z sobą niezgodne).
(O nim pisali: Johann Gabriel Doppelmayr, Historische Nachrichtvon den Nürnbergischen Mathematicis und Künstlern, Nurnberg 1730 fol. str. 216. - Za nim J. R. Fuessli 1779 fol. str. 661. - G. K. Nagler XIX, 121).
W Opactwie Sulejowskiem, w Księdze metryki pośmiertnej, wyczytał pan Władysław Wieczorkowski (Dziennik z roku 1853, Nr. 251) braciszka Cysterskiego malarza Piotra Turczyk; atoli data jego zejścia dwa razy ma tam być zapisana i podwójna, a co gorsza bez roku. „Czytamy tam naprzód, że brat Piotr Turczyk malarz umarł dnia 15 Maja, a w dalszym ciągu czytamy znowu, że brat Piotr Turczyk malarz umarł dnia 9 Listopada.“ Zresztą jako o epoce jego życia, tak też o jego uzdolnieniu w sztuce i pracach, nic więcej w Sulejowie nie wykrył P. Wieczorkowski.
Malarz na szkle z pierwszej połowy 14-go wieku, w Poznaniu osiadły, jedyny tego rodzaju artysta polski w średnich wiekach, którego imię przeszłość zachowała. R. 1327 Jan biskup Poznański nadał temuż Tyczkonowi szklarzowi, Thiczconi vitratori, młyn na rzece Cybinie, pod warunkiem, ażeby okna kościoła katedralnego Poznańskiego w czem wypadnie naprawiał lub przerabiał. Przywilej ten znajduje się w kodeksie dyplomatycznym W. Polski, wydanym przez E. Raczyńskiego, Poznań 1840 str. 101-102, Nr. 88. W dalszej osnowie tego aktu jest nadto mowa o oknach zupełnie nowych, jakich wykonanie od Tyczkom wymagane byćby mogło. Nie ulega zaś to żadnej wątpliwości, iż tam nie szło o proste szklenie, lecz o malowanie na szkle i podobnych okien kościelnych w całości utrzymywanie.
Rysownik i budowniczy, a podobno i malarz, żyjący w drugiej połowie 17-go wieku, bawił na dworze księcia Stanisława Lubomirskiego Marszałka W. kor. Powiada o nim P. II. Pruszcz, Klejnoty stołecz. miasta Krakowa, Kraków 1745, 4to str. 185, że bawiący u dworu marszałka W. kor. księcia Lubomirskiego, był zawołanym w malarskiej sztuce iw architekturze zaleconym; dodaje nadto Pruszcz, ze Tyllmann był szlachetnego urodzenia.
On do budowy kościoła Ś. Anny w Krakowie, r. 1689 rozpoczętej, podał rysunek (Ludwik Kosicki, Wiadomość historyczna o kościele Ś. Anny, w programmie popisów Liceum Ś. Anny 1833 str. 16. - A. Grabowski, Opis Krakowa wyd. 4te 1844, str. 236).
R. 1693 tenże Tyllmann użyty został przez kommissyę brukową Warszawską do przemiaru ulic tego miasta, którą to czynność w 28 ulicach przedmieściowych uskutecznił. (F. M. Sobieszczański, Rys hist. statyst. M. Warszawy, w Bibliotece Warsz z r. 1848 I. 506).
Polak z pochodzenia, we Francyi osiadły i pracujący, gdzie zjednał sobie sławę i był professorem w akademii sztuk pięknych paryzkiej. Francuzi przyznają, iż był rodowitym Polakiem; lecz Niemcy, a mianowicie Fuessli i za nim Nagler, pragną zrobić z niego Francuza i na ten koniec piszą go Ubelesqui albo Ubielesqui.
W Paryzkim Magasin Pittoresque na r. 1850 Nr. 39, w artykule: „Estampe de 1699, representant la premiere exposition de peinture au Louvre," gdzie przytoczeni są znamienitsi artyści, których obrazy widziane były na tej wystawie, pomiędzy innymi, przywiedziony jest: „Le Polonais Alexandre Ubeleski" str. 306. W temże piśmie z roku 1850 Nr. 28, znajduje się inna jeszcze wzmianka o tym malarzu: powiedziano tam jest, że w almanach royal na rok 1713, wskazane są mieszkania w Paryżu sławniejszych artystów i dygnitarzy akademii królewskiej sztuk; między nimi: „le peintre Alexandre Ubeleski, rue Aubryle-Boucher, a la ville de Lyon,“ str. 218. Nie ma wątpliwości, co już i same nazwisko widocznie objawia, że to był Polak, atoli o pochodzeniu jego nie dała się odkryć bliższa wiadomość.
Urodzić się on miał w Paryżu r. 1649, jak wskazują pisarze niemieccy, o czem wszakże wątpić nam wolno, a uczył się pod Karolem Le Brun. Następnie wyjechał do Rzymu na doskonalenie się dalsze, i tutaj r. 1668 został członkiem akademii ś. Łukasza. Po powrocie do Francyi malował obrazy treści historycznej dla króla, niemniej do wielu paryzkich kościołów. Umarł professorem paryzkiej akademii sztuk r. 1717, w 68 roku życia. Był on we Francyi więcej znany pod imieniem chrzestnem aniżeli rodowem, gdy go zwykle mianowano Alxandre Alexandras.
Z robót jego dochowują się w Paryżu:
1. W refektarzu przy kościele des Petits-peres, wielki obraz Dysputa S. Augustyna z Donatystami.
2. W kościele katedralnym w kaplicy S. Augustyna Chrystus Pan wyleczający chorych, obraz malowany roku 1692. Z niego sztych przez Tardieu. Z jego obrazów znane są sztychy:
3. S. Grzegorz otoczony aniołami, z których jeden trzyma książkę, inny kałamarz. A. Alexand. del B. Farjat sc.
4. S. Parcel klęczący z księgą. Alexandre pinx. Dossier sculp. Marlette exc.
5. S. Hieronim Presbiter. Alexandre pinx. J. Marlette exc.
6. S. Tomasz z Akwinu, sztychowany przez J. Marlette.
7. Merkury odnoszący z rozkazu Jowisza małego Bachusa na wychowanie Nimfom. Alexandre inv. et pinx F. Poilly sculp
8. Święty każący na puszczy.
9. Poezya, niewiasta w wieńcu laurowym, otoczona czterema geniuszami. Alexandre inv. et pinx. Owal.
10-11. R. 1686 wykonał dwa obrazy mające być powtórzone wrękodzielni gobelinów, a przedstawiające gry i tańce Nimf i Satyrom na cześć Wenery wykonywane (Memoires inedita sur la vie et les ouvrages des membres de PAcademie Royale, Paris 1854, I, 56).
12. Do kościoła Paryzkiego Saint-Germain l’Auxerrois wykonał obraz Zstąpienie Ducha Świętego, który wystawiano w ołtarzu w czasie Świąt Zielonych. (Tez pamiętniki II, 67).
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 673. - C. H. de Heineken, Diet, des Artistes, Leipzig 1778 I, 137. - G. K. Nagler XIX, 183-184. - Adolphe Siret, Diet. hist. des peintres, Bruxelles 1848, str. 244).
Żyjący w Gdańsku w pierwszej połowie 17 wieku, malował tamże rozmaite przedmioty; atoli jego obrazy rodzajowe i przedmioty martwe, zwłaszcza naczynia kuchenne, są najlepsze. Szczegóły jego żywota nie są wiadome; Siret podaje rok jego urodzenia 1616, a pisze go Ulenbrok Rombaut von.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 695. - Ludwik v. Winckelmann, neues Mahlerlexikon, Augsburg 1796 str. 218. Oba piszą go Ulenbork. - G. K. Nagler XIX, 217 - A Siret, diet. hist. des Peintres 1848 str. 210).
Włoch z miasta Werony, w Krakowie w początku wieku 17 osiadły, a przynajmniej przebywający. Obrazy jego znajdują się w ołtarzach bocznych kościoła Bożego Ciała w Krakowie (A. Grabowski, Kraków wyd. 4, str. 273. tudzież wzmianka w J. Łepkowskiego Starożytności i Pomniki Krakowa, 1847, str. 109), jako to: S. Karol Boromeusz. - S. Kazimierz Królewicz, z podpisem Astolphus Vagiolis Veronensis inventor fecit opus 1617. - Rodzina Święta. - Ecce Romo. - Święty Tadeusz.
Francuz rodem z miasta Rouen, a jak twierdzą Nagler i Siret z Paryża, przyszedł na świat r. 1763. Miał być naprzód aktorem, potem oddał się sztuce malarskiej, u której doskonalił się pod Józefem Vernetem i uzdolnił się na biegłego malarza krajobrazów i widoków morskich. Następnie wiele podróżował, bawiąc we Włoszech, w Szwecyi i w Petersburgu: tutaj kilka jego obrazów nabyte zostały do galleryi cesarskiej, między innemi pożar Moskwy, widok zamku królewskiego w Stockholmie, krajobraz z Kirgizami i Kałmukami, nadto kilka wielkich widoków włoskich. R. 1814 przybył z Petersburga do Warszawy, a przy otworzeniu wydziału sztuk pięknych w Uniwersytecie Warszawskim, otrzymał posadę professora malarstwa; atoli nie długo ją piastował (od roku 1817 do 1820), gdy pod nim uczniowie nie wiele postępów czynili, a na jego miejsce przyszedł Antoni Brodowski. W czasie pobytu w Warszawie wykonał znaczną ilość pięknych krajobrazów; trzy takowe olejne polowanie w lesie, wodospad i widok Neapolu przy zachodzie słońca, znajdują się w gabinecie szkoły sztuk pięknych warszawskiej. Jego wielki obraz olejny wjazd do Warszawy Cesarza i Króla Aleksandra I d. 12 listopada 1815 r.; przechowany jest na Ratuszu warszawskim. Robił on takoż widoki gwaszem, które udawały mu się znamienicie i są bardzo effektowe. Cztery podobne dosyć dużego rozmiaru, a pięknego wykonania, są w posiadaniu P. J. Roztworowskiego w Warszawie, jako to: widok Karpatów, Krakowskie przedmieście od posągu Zygmunta III, widok zimowy; Łazienki królewskie; ogród Frascati. Trzy ostatnie z tych widoków, ożywione wielu figurami i portretami Takoż w Warszawie p. Michał Lefevre posiadał ośm widoków tego malarza, znamienitych zalet Widok morski wyspy S. Heleny, przybycie okrętu Bellerophon z cesarzem Napoleonem, widok wyspy S. Heleny, wylądowanie cesarza Napoleona; widok Wezuwiuszu wybuchającego; widok morski, okręt tonący podczas burzy, dwa krajobrazy, widoki włoskie; widok morski w czasie burzy, rozbicie statku; krajobraz. Pierwsze sześć z tych krajobrazów są wykonane gwaszem, dwa ostatnie olejne Podobnież w Warszawie Gen. Alphonse posiada dwa krajobrazy olejne Varenna: Burza w okolicy górzystej; wodospad. Nadto w czasie pobytu w Warszawie, malował on dekoracye widoków do ówczesnego teatru francuzkiego w tero mieście. Ozdobiony został orderem S. Stanisława. Roku 1832 opuścił Warszawę i powrócił do rodzinnego miasta, gdzie niedługo roku 1834 w nędzy w szpitalu tamecznym życie zakończył.
(G. K. Nagler XIX, 441-442. - A. Siret, Diet. hist. des peintres 1848, str. 267).
Urodzony w Szafuzie w Szwajcaryi r. 1650, poświęciwszy się malarstwu, bawił lat dziesięć we Włoszech, a zwłaszcza w Wenecyi. Ztąd wywiózł go do Polski któryś xiążę Radziwiłł, gdzie w ciągu dwuletniego pobytu wiele robót wykonał. Następnie wrócił do swej ojczyzny i tutaj zszedł z tego świata r. 1717. Veith był malarzem znakomitego talentu: malował portrety, tudzież przedmioty historyczne biblijne i mitologiczne; w nich odznacza się smak piękny szkoły weneckiej. Pozostawił tez rysunki, zwykle wykonane piórem, niemniej tuszem, bistrem i czerwoną kredą. Niektóre jego roboty były sztychowane. Jakieby prace wykonał w Polsce i czyli się gdzie dochowują dotąd? zostaje do dochodzenia.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 676. - G. K. Nagler XX, 5-6).
Officer artylleryi francuzkiej z armii Kondeusza, po rozwiązaniu której przybył do Polski i osiadł tu, bawiąc naprzód na Wołyniu, potem w Warszawie. Malował portrety miniaturowe z wyższą zdolnością. Później wyjechał był w Lubelskie do hr. Jana Suchodolskiego, znawcy i lubownika sztuk pięknych, posiadacza znacznego zbioru obrazów w Dorohusku, który jakiś czas zatrudniał go.
Miniaturę Ludwika Vesus wykonał r. 1812 Karol Brunelly, jest u piszącego.
Malarz Krakowski. Pod rokiem 1534 jest o nim taki zapis w aktach radzieckich tego miasta, Ks. A. 12: Antonins Vidt pictor, coram nobis se obligavit, se ab bine in decursu unius anni suscepturum contubernium artis pictoriae: praeterea artificii specimen seu experimentnm alias stukij se editurum, denique ipsi contubernio seu fraternitati pictorum secundum illorum leges et institute in omnibus satisfacturum esse, semotis omnis tergiversationibus et excusationibus quibuscunque.
Zatem zobowiązał się w ciągu roku wejść do cechu malarskiego krakowskiego i odbyć próby. Uderzające jest podobieństwo jego nazwy z Antonim Wiedt malarzem Gdańskim r. 1558 tamże zmarłym, tak dalece, że sądzićby można, iż Krakowski Vidt. przeniósł się następnie do Gdańska i jest tą samą osobą rozmaicie tylko pisaną.
Malarz z 17 wieku, który zdaje się pracował w Krakowie. Albowiem w gmachu seminaryum księży Missyonarzów na Stradomiu, znajdują się dwa obrazy jego pędzla: Najśw. Panna bolesna z podpisem C. Vient. A. 1660. Eece homo, obraz jakby tamtemu odpowiedni, ale bez podpisu. Oba miary cali 27-20. (A. Grabowski Skarbniczka str. 66).
Malarz miernych zdolności, rodem z Medyolanu; uczył się pod Pompejuszem Batonim, lecz się nie wiele usposobił wyniósłszy się na robotę do Neapolu. Ztąd wyjechał do Polski za namową podróżującego podówczas we Włoszech Waleryana Strojnowskiego podkomorzego Buskiego, który go do siebie sprowadził i różne prace malarskie w pałacu swym w Horochowie poruczył. Następnie wezwany został do Wilna przez księcia Massalskiego biskupa wileńskiego. Z jego polecenia malował obrazy do katedry wileńskiej, nadto robił obrazy do kilku kościołów na Wołyniu, portrety i kopie oryginałów galleryi Drezdeńskiej. Z tych prac zebrał sobie był pewien zasób, ale w nastąpionych zamięszaniach krajowych roku 1794 pozbawiony go został, a życie nawet artysty miało być w niebezpieczeństwie. Po zaszłym zgonie biskupa Massalskiego, przeniósł się Villani do Warszawy, ztąd zaś do Drezna; lecz w roku 1808 wrócił znowu do Warszawy i dostał się do hrabiego Józefa Ossolińskiego kasztelana Podlaskiego na dozorcę jego galleryi, od r. 1814 dla publiczności otwartej. Przy tej posadzie pozostawał do śmierci, która nastąpiła dnia 7 marca roku 1824, w 73 roku wieku malarza, a po trzydziestu leciech pobytu jego w Polsce.
Koloryt jego dobry, ale rysunek najczęściej niepoprawny i formy niekształtne; w wielkiej ilości jego robot, niektóre staranniej wykonane nie źle się wydają i są effektowe. Prócz obrazów oryginalnych, robił wiele kopii, zwłaszcza z obrazów galleryi Drezdeńskiej.
Katedra Wileńska posiada Villaniego 16 obrazów, umieszczonych pod gzymsem między pilastrami; miary każdy po łokci 4½-4. Po stronie prawej świątyni przedmioty ze Starego Zakonu: 1. Stworzenie Adama i Ewy, 2. Zabójstwo Kaima, 3. Ofiara Izaaka, 4. Sen Jakóba, 5. Józef w więzieniu, 6. Mojżesz na górze Sinai odbierający przykazania, 7. Zwycięztwo Jozuego, 8. Sąd Salomona. Po stronie lewej przedmioty z Zakonu nowego: 9. Zwiastowanie Panny Maryi, 10. Narodzenie P. Jezusa, 11. Okrucieństwo Heroda, 12. Pokłon trzech królów, 13. Ucieczka Maryi P. do Egiptu, 14. Chrzest Chrystusa w Jordanie, 15. Włożenie do grobu Chrystusa, 16. Zesłanie Ducha S. (M. Baliński, Opis stat. miasta Wilna 1835, str. 163).
W katedrze Łuckiej na Wołyniu jest jego Magdalena pokutująca; w katedrze Żytomierskiej Narodzenie Chrystusa Pana. Są takoż jego roboty w kościele księży Bazylianów w Poczajowie.
W pałacu w Horochowie na Wołyniu obrazy historyczne, sceny z Illiady i z Eneidy.
W galleryi hr. Józefa Ossolińskiego były jego: Chrystus przywiązany do słupa, Głowa starca i niektóre kopie.
Na wystawie sztuk pięknych warszawskiej r. 1819 widziano jego trzy obrazy: Chrystus przed sądem Kaifasza, miary cali 72-60; Ecce homo, miary cali 72-60; Jowisz, miary cali 42-28. Lecz obrazy te nie zjednały wielkiego upodobania.
(Pisał o nim Sab. Ciampi, Notizie str. 93-94; takoż Bibliogr. critica 1839 II, 253-254).
Z ubogiego urodzenia, przyszedł na świat roku 1764 w Wołczynie, majętności należącej do księcia Michała Czartoryskiego Kanclerza W. K. Lit., w którego domu ojciec jego w obowiązku zostawał. W szóstym już roku życia postradał ojca, poznał sieroctwo i biedę. Matka osiadła z nim w Warszawie, utrzymując się z małej dożywotniej pensyi, jaką jej opiekuńczy dom księstwa Czartoryskich wyznaczył. Zamiast zabaw dziecinnemu wiekowi właściwych, szukał już wtedy młody Vogel usposobienia od znajomych matki a równie biednych cudzoziemców. Wkrótce posiadanie kilku języków i dostateczne nad wiek nabycie elementarnych nauk, zwróciły uwagę pułkownika inżynierów Dejbla, który wziął Vogla do siebie, i poznawszy w nim niezwykłe zdolności, uczył geometryi, architektury cywilnej, wojskowej i sytuacyi. Szczególna zdolność i ochota do budownictwa, zjednały mu opiekę Naxa, budowniczego królewskiego w Kielcach, który go w 14 roku przyjął i przez dwa lata w budownictwie i geometryi praktycznej doskonalił. Wróciwszy do Warszawy, udał się szesnasto letni młodzieniec do protekcji znakomitego sztuk miłośnika i znawcy Stanisława hr. Potockiego, a za jego pomocą wszedł do królewskiej malarni. Tu oddając się nauce z całą gorliwością, przedłużał prace po za zwykłe uczenia się godziny. Zdarzyło się, że król Stanisław August wszedł raz niespodzianie do malarni, i zastawszy samego tylko Vogla pracującego, wypytał się o jego imię i szczegóły życia, a pochwaliwszy pilność, naznaczył mu pensyę miesięczną po pięć czerwonych złotych, ten jedynie kładąc obowiązek, żeby się dalej doskonalił i dobrze sprawował.
Była to dla młodego artysty stanowcza w życiu chwila, gdyż odtąd przestał troszczyć się przyszłością, a podwoił usiłowań aby się stać łaski monarszej godnym. Stało się to przed podróżą królewską do Kaniowa r. 1787. Po powrocie do Warszawy nie zapomniał Stanisław August o Voglu, a zobaczywszy jego postępy w rysunku, polecił mu odbyć podróż malarską w Krakowskie, dla zdjęcia widoków ciekawszych miejsc tamtych okolic. Zlecenie to dopełnił chlubnie, i wykonał z natury widoki Krzeszowic, Tęczyna, Alwerni, Lipowca, Olkusza, Rabsztyna, Pieskowej Skały, Ojcowa, Czerny, Łobzowa, Częstochowy; praca zaś ta zyskała mu tytuł Rysownika Gabinetowego. W następnych latach odbywał podobneż podróże nad Wisłą od jej początku do ujścia, robił rysunki jej brzegów i zajmujących miejsc okolicznych; bez przerwy pracował dla króla. R. 1790, za zezwoleniem Stanisława Augusta, zaciągnął się Vogel do wojska do artylleryi konnej i do zgonu ojczyzny w bratnich szeregach wytrwał.
Po upadku Polski wrócił do artystowskiego życia. Biegłość jego rysownicza powszechnie oceniona, przy zdobiących umysł i serce zaletach, skromność, wesołość uprzyjemniąca towarzystwa, zjednały mu względność i wzięcie u najznakomitszych osób w kraju: książę generał Czartoryski, Krasicki książę biskup Warmiński, marszałek St. Małachowski, Ignacy i Stanisław Potoccy, Aleksander książę Sapieha, chętnie go w domach swych posiadali. Był też długoletnim domownikiem generała Wincentego hr. Krasińskiego, który po jego zejściu, cześć ostatnią pamięci artysty oddał, w pochwale na posiedzeniu publicznem Towarzystwa Przyjaciół Nauk czytanej, w pałacu zaś tegoż w Warszawie, miał nawet Vogel stale udzielane mieszkanie. Do tej epoki życia artysty należą wykonane przez niego widoki Puław, Demblina, Kocka, Willanowa, Łańcuta, Siemiatycz, Arkadyi.
W r. 1804 powołany na nauczyciela rysunków w Liceum warszawskiem, r. 1805 przybrany za Członka Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk, r. 1807 mianowany professorem budownictwa w szkole applikacyjnej Artylleryi i Inżynieryi, tudzież w Korpusie Kadetów. Jak zaś przedtem tak i teraz nie przestawał odbywać po kraju malarskich podróży, w celu zdejmowania widoków znakomitszych miejsc i budowli. Z prac tych przedsięwziął w r. 1806 wydanie dzieła: „Zbiór widoków sławniejszych pamiątek narodowych, jako to: zwalisk zamków, świątyń, nadgrobków, starożytnych budowli i miejsc pamiętnych w Polsce, z natury rysowany ......... w Warszawie w drukarni przy Nowolipiu Nr. 646. fol. maj.“ Do wykonania sztychów użył Jana Freja, a było w jego zamiarze przydać do rycin opisy i objaśnienia. Sztychów tych wyszło sztuk 20, lecz na nich przerwało się ukończenie dzieła. R. 1810 posyłany przez księcia Józefa Poniatowskiego, podtenczas wodza naczelnego wojsk polskich, do zdjęcia planu attaku i obrony Zamościa, i odrysowania zamku Krasnostawskiego, z pochwałą wodza wykonał te prace. Podobnie r. 1812 zdejmował położenie twierdzy Modlina. R. 1817 mianowany professorem rysunku i wykładu perspektywy i optyki, w wydziale sztuk pięknych Uniwersytetu warszawskiego. W tych czasach złożył był Cesarzowi i Królowi Aleksandrowi I ogólny widok Warszawy, co mu zadowolenie monarsze i dar pierścienia brylantowego zjednało. R. 1818 w nagrodę wieloletniej i gorliwej służby, otrzymał order S. Stanisława. Roku 1826 d. 20 kwietnia umarł w Warszawie po długo trwałej chorobie, pochowany na cmentarzu ewangelickim.
Architektury były głównym przedmiotem robót Vogla, w nich szczególnie celował, i zwykle one kolorami wodnemi akwarellą z natury wykonywał. Prócz zdejmowanych widoków po kraju, mieszkając w Warszawie, zebrał w obrazach piękniejsze jej położenia i okazałe gmachy. Twory te jego rozproszone są dziś w rożnem posiadaniu prywatnem: wiele ich ma słynny pisarz, Radca Stanu Józef Korzeniowski; Referendarz Stanu Stanisław Kossecki; p. Bayer w Warszawie sztuk przeszło 20; tudzież piszący. W galleryi hr. Mniszcha w Wiśniowcu jest jego aż 120 widoków Warszawy (opis tej galleryi w Wizerunkach i roztrząsaniach naukowych, Wilno 1836, III, 159). Na wystawach sztuk pięknych warszawskich zr. 1818 i 1821 były jego niektóre roboty.
Talent Vogla odznaczał się jeszcze niepospolicie przy uroczystych obchodach żałobnych, po zejściu znakomitych w kraju mężów: z jego rysunków i pod jego kierunkiem urządzane były katafalki do grobowych obchodów po księciu Józefie Poniatowskim r. 1813, generałach: Janie Henryku Dąbrowskim r. 1818, Stanisławie Mokronoskim roku 1821, ministrze Stan. hr. Potockim r. 1821, księciu generale A. Czartoryskim roku 1823. Wspaniałe onych kształty i odpowiednia dostojności osób okazałość, zjednały zdolnościom i smakowi artysty pochwały powszechne. Z jego takoż pomysłu był wystawiony katafalk, do nabożeństwa za duszę Aloizego Felińskiego, w kościele PP. Wizytek w Warszawie r. 1821 odprawionego. Wszystkie powyższe katafalki zostały litografowane przez Vogla samego; zaś katafalk księcia Józefa Poniatowskiego, sztychował W. F. Schlotterbeck za rysunkiem Jana Freya. Niemniej on dostarczył rysunek do grobowca wystawionego roku 1825 w katedrze płockiej, na złożenie odszukanych tamże zwłok Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. Z jego również pomysłu i rysunku urządzony był r. 1815 okazały katafalk w kościele Kapucynów w Warszawie, na obchod grobowy po Annie z Korzeniowskich hr. Pociejowej, żonie Aleksandra hr. Pocieja Obożnego Litewskiego.
Portret Zygmunta Vogla wielce podobny, malował Aleksander Kokular, a jest u Radzcy Stanu Józefa Korzeniowskiego; z niego dołączona tu rycina.
(O nim: Wincenty hr. Krasiński, Pochwala czytana na posiedzeniu Tow. Warsz. Przyjaciół Nauk d. 4 grudnia 1827 r., w Rocznikach Towarzystwa XX, 173-178. - Jest też jego autobiografia rękopiśmienna z daty dnia 1 września 1823 r. - G. K. Nagler XX, 499; ale podaje zupełnie błędną wiadomość).
Słynny malarz architektur, przy tem budowniczy. Dał on w sztuce początek odrębnemu rodzajowi malarstwa, to jest architekturom ożywionym historycznemi scenami, w których przecie architektura sama głównym jest przedmiotem, a podrzędnym figury i sceny historyczne. Przed teru malarze traktowali architekturę odwrotnie, była dla nich w obrazach treści historycznej czy religijnej jedynie przydatkiem, przyozdobieniem; on zaś stworzył samodzielny rodzaj malarstwa architektur i perspektyw.
De Vries przyszedł na świat r. 1527 w Leeuwarden we Fryzyi, uczył się sztuki u podrzędnych artystów, sam przeto rzec można był swoim mistrzem; wszakże z czasem dosięgnął tak wielkiej w obranym rodzaju biegłości, że twory jego sprawiały niewypowiedziane złudzenie, widzę brali malowanie jego niekiedy za rzeczywistość, czyniono nawet o to zakłady wystawiając w nich znaczne summy. Data tych jego prac rozpoczyna się około r. 1570, a rozsiał je po licznych miejscach, bo całe życie spędził na wędrówkach, nie zagrzewając miejsca nigdzie, ciągle przenosząc się z miasta do miasta. Tak bawił w Mechlinie, roku 1569 i 1570 w Antwerpii, następnie w Akwizgranie, Leodyum, znowu w Antwerpii, potem w Bruxelli, gdzie go miasto mianowało swoim budowniczym. Po roku 1586 wyjechał do Frankfurtu, zkąd do Brunświku, a tu do roku 1589 bawił. Później był w Wolfenbuttel, znowu w Brunświku, około roku 1591 w Hamburgu, gdzie wiele znakomitych tworów wykonał. W kościele S. Piotra na jednej z wielkich kompozycyj wyobraził drzwi na wpół rozwarte, przez które otwiera się widok na schody. Drzwi te złudzić miały oko któregoś polskiego wojewody, tak że o kilka tysięcy złotych założył się, iż drzwi nie były malowane lecz prawdziwe. Podobnież wyobraził tamże palącą się w górze lampę, która tak była zwodniczą, że i o nią takoż przegrywano zakłady. Z Hamburga udał się do Gdańska, jakiś czas tu zabawił i odznaczające się dzieła wykonał. Nastąpiło to w ciągu ostatniego dziesiątka 16go wieku. Tutaj malował do giełdy Orfeusza wpośród zwierząt i bogatem przyozdobieniem architektur, a na ratuszu ośm obrazów wyobrażających w perspektywach różne cnoty: Sprawiedliwość naprzeciw niesprawiedliwości, mądrą Budę, Bojaźń Boga w nowożytnej Świątyni, Zgodę, Wolność, Stałość, Sąd zdrowy, w obrazie ósmym najbogatszym wystawił arkadę ze schodami, pies jest symbolem. Wierności, którą wiążą Niezgoda, Bunt, Zdrada, Zawiść i inne występki. O tych jego obrazach wykrył professor J. C. Schultz ciekawą w dawnym rękopiśmie wiadomość: „Hans Fredem anti de Vries, een Schilderer von Leenwarden, hat in Danzig im Junkerhofe über der Schoppenbank gemalet, den Orpheum, nebst vielen gepaareten Thieren, weil da ein Trinkplatz ist an welhem man Friede halten muss, und die trunkenen Bestien in keine Wege fechten kónnen. Und ist dieser Maier allhier in Stadtdiensten gewesen. In den neuen Rathsstube sind audi acht Slficke Perspection von ihm zu linden, zur Regierung sich fügende: 1) Justitia und Injustitia, 2) Concilium, 3) Pietas in einem modernen Tempel, 4) Concordia, 5) Libertas, 6) Constanzia, 7) das Urtheil, 8) ein Stück das man des Sommers in den Schornstein setzet, mit einem Perspectiv von einem Bogen, darin sitzet auf der Treppen de Rheden und ein Hund der Treu. Diese halten darinnen gefangen: Discordiam, Seditionem, Frauditionem, Calumniam, Falsam, Invidiam, und alles andere Uebel.” W Gdańsku takoż w posiadaniu prywatnem, jest jeszcze obraz tego artysty, z architekturą bardzo przypominającą ową w obrazie Orfeusza, z podpisem i rokiem 1596. Z Gdańska wrócił do Hamburga, zkąd wyjechał do Pragi, zaszczycony tu wielu obstalunkarui cesarza Rudolfa II. Wrócił następnie znowu do Hamburga, poczem był w Amsterdamie, w Hadze, znów w Hamburgu, w końcu w Antwerpii. Tutaj miał on zakończyć tak czynne a ruchliwe życie doczesne; ale jak to zasadnie dowodzi Nagler, żył jeszcze po za rok 1604 lat 77 wówczas licząc; po tym więc dopiero roku w późnej starości umarł.
Świetne jego malarskie prace, po rozlicznych miastach wykonywane, nie tu było miejsce przytaczać; jedynie malowania gdańskie, jako właściwie nas obchodzące, wykazaliśmy starannie, o ile co do nich dochowała się wiadomość. Rysunków robił też bardzo wiele, a z nich wydawał mnogie sztychy architektur, perspektyw, ozdób pokojowych, zakładów ogrodowych i przyozdobień onych monumentalnych, wzorów do grobowców i nawet pokojowych sprzętów czyli mebli. W sztychach tych na szczególny wzgląd zasługuje dążność jego usilna do ustalenia perspektywy w sztuce; odbija się też w nich całe owej epoki bogactwo budownictwa, gdy zwykle zwracał się do stylu odrodzenia; rysunki zaś te jego wywarły wielki wpływ na owoczesną sztukę i różnych przemysłów wyroby.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 701. - J. D. Fiorillo, Geschichte der zeichnenden Künste, Hannover 1817. II, 485 i 515. - G. K. Nagler XXI, 12-17 za C. van Mander. - J. C. Schultz, Ueber altertümliche Gegenstaende der bildenden Kunst in Danzig, 1841 str. 54, a pisze go Fredemann podobnie jak niektórzy inni. - Hamburgisches Künstler-Lexikon, 1854 str. 278-279).
Malarz Hollenderski, sławny z widoków wodnych, przyszedł na świat w Harlem 1566 r. XV młodości zatrudniał go ojciec malowaniem na naczyniach glinianych; lecz gdy mu się ta robota sprzykrzyła, puścił się w świat na podróże. Naprzód udał się do Hiszpanii, zkąd do Włoch, a w Rzymie przyjęty został do dworu kardynała Medyceusza. Tutaj doskonalił się w sztuce pod Pawłem Brill i poczynił wielkie postępy. Z Rzymu przeniósł się do Wenecyi, a malował widoki morskie okolic tamecznych. Następnie zwiedzał Sabaudyę, Francyę i Niemcy. Miał on w Gdańsku stryja Fryderyka Henrichsen Vroom, biegłego rzeźbiarza, budowniczego i geometrę, który był w Gdańsku intendentem budowli miejskich. Do niego więc z Niemiec przybył i jakiś czas bawił, ucząc się od stryja geometry! i perspektywy. Dla księży Jezuitów malował tu obraz ołtarzowy. Z Gdańska wrócił do Harlem. Zebrawszy obrazy swe, puścił się był do Hiszpanii, chcąc je lam sprzedać; lecz okręt na którym płynął napadnięty burzą morską, rozbity został na brzegach Portugalii. Zabawiwszy cokolwiek w Lizbonie i Setuval, wrócił do Hollandyi, a wykonywane tu liczne prace, wielką mu sławę zjednały. Bawił też i pracował jakiś czas w Anglii. Umarł w Harlem r. 1640, pozostawiając znaczny majątek. Dla pobytu w Gdańsku u stryja i podejmowanych tamże robót, przytoczyć go wypadało; chociaż zresztą żywot jego żadnego z Polską związku niema.
(X. Ludwik Moreri. Le grand diction, histor., wydanie z r. 1759, fol. X, 723, zu Vasarim i van Mander. - J. R. Fuessli 1779, fol. str. 701-702- - A. Siret, Diet. hist. des Peintres 1848 str. 96. - G. K. Nagler XXI, 19-22).
W konwencie Dominikańskim S. Trójcy w Krakowie, po straszliwem onego zgorzeniu w r. 1850, znalazł się obraz niepośledniej wartości, przedtem w zapomnieniu tamże ukrywający się. Obraz ten przedstawia męczeństwo S. Piotra Dominikana z towarzyszem, malowany na drzewie, na tle złocistem, miary cali 48-29. U spodu na sukni świętego: Fr. Venceslaus Oswietimen: A. D. 1599.
Brat ów Oświęcimski Wacław, jest więc malarzem zakonnikiem Dominikańskim, których konwent był także w Oświęcimiu. Pracować on musiał w zaciszu klasztornem ku przyozdobieniu kościołów zakonu swojego; atoli bieg jego życia zupełnie jest dziś nieznany, a przytoczony tu jego obraz, jedyną po nim zostaje na teraz pamiątką. Obraz ten w czasie ognia nieco uszkodzony, odnowił zdolny artysta Józef Cholewicz.
(Wzmianka w korrespondencyi z Krakowa w Gazecie Warsz. z r. 1852 Nr. 200. - A. Grabowski Skarbniczka str. 53).
Wszakże uczony Grabowski wyśledził jeszcze inny obraz w Krakowie, w seminaryum księży Missyonarzów na Stradomiu, który jak się domyśla, temuż malarzowi mógłby być przypisany. Jest to Zdjęcie z krzyża: zwłoki Chrystusa P. otaczają Najśw. Panna i święci Jan Chrzciciel, Jan Jałmużnik, i Jan Ewangelista, na dole klęczy kanonik, przed którym herb Wieniawa. W podpisie nazwisko Sucranus, a tak się podpisywali mężowie rodem z Oświęcimia. Obraz malowany na drzewie, miara cali 54-51.
(A. Grabowski Skarbniczka, str. 66).
Dodamy, że ten kanonik z herbem Wieniawa jest zapewne wyobrażony Jan Sacranus herbu tegoż Wieniawa, kanonik Krakowski, kilkakrotnie rektor akademii krakowskiej między latami 1493 i 1512, sławny teolog na dworach Jana Olbrachta, Alexandra i Zygmunta I, zmarły r. 1527 d. 15 listopada. Jeżeli malarz rodem z Oświęcimia malował ten obraz, chciał może przechować w nim pamięć i zarysy sławnego ziomka swego Oświęcimskiego, owego Jana Sacranusa. Atoli prawdopodobnie myli się w tem Grabowski, a obraz przywiedziony dawniejszym jest, temu kanonikowi współczesny, który, zapewne on sam w pobożności dał malować i ofiarując go do jakiego kościoła, wyobrazić się nań kazał klęczącym.
Rodem Polak, Warszawianin, uczeń Bacciarellego, za jego wstawieniem się wysłany przez króla Stanisława Augusta do Włoch i Niemiec dla doskonalenia się w malarstwie, i pensyą opatrzony. Robił dla tego króla wiele pięknych kopii z celnych obrazów, tak we Włoszech jak w Dreźnie. Wedle Naglera miał wiele studyować w Dreźnie, a r. 1792 był we Włoszech; atoli wiadomo, że w Rzymie pracował już w r. 1784. Po powrocie do kraju przebywał w Warszawie, i podejmował oryginalne wyższe kompozycye. Był nadto biegłym rytownikiem. Pisany jest w Gazecie Warsz. z r. 1795 w dodatku do Nru 32, tudzież w Korrespondencie krajowym i zagranicznym z r. 1795 w dodatku do Nru 31 Malarzem J. K. Mci, professorem niegdyś akademii florenckiej, członkiem różnych akademii zagranicznych. Szczegóły te, jako i inne jego żywota, zasługują na bliższe wyśledzenie. Zapewne umarł w Warszawie, gdzie od powrotu z zagranicy zamieszkiwał ciągle.
Zdaje się, że właściwa pisownia nazwiska jego jest Wall, albowiem tak na niektórych tworach jego widzimy go podpisanego; wszakże piszą go takoż Wahl, Wal i Vall, lubo mylnie.
W galleryi króla Stanisława było bardzo wiele jego robót. Z dzieł oryginalnych:
1. Sybilla; miara cali 52-30, cena w spisie czerw, zł. 12.
2. Głowa starca, z natury; miara cali 32-24; cena w spisie cz. zł. 8.
3. Starzec czytający książkę; miara cali 31-26; cena cz. zł. 8.
4. Malarstwo składające ofiarę królowi panu swemu; miara cali 46 - 34; cena cz. zł. 15.
5. Portret hrabiny Denhoff z hr. Bielińskich; miara cali 35-29; cena cz. zł. 8.
Kopie:
6. S. Jan, podług P. Battoniego; cali 42-68; cena cz. zł. 15.
7. Trzy Sztuki, podług tegoż; cali 39 - 29; cena cz. zł. 10.
8. N. Panna, podług Kar. Maratli; cali 39-31; cena cz. zł. 4.
9. Czystość Józefa, podług C. Cignani; cali 38- 37.
10. Bachus z Guido; cali 30-24.
11. Głowa, podług Van Dycka; cali 16-12.
12. Inna Głowa, podług tegoż; cali 16-12. 13. Koncert W. Sułtana, podług Karola Van Loo; cali 36-55.
14. Loth z córkami, kopia; cali 75-54.
15. Bachantka leżąca w znak; cali 73-105; cena cz. zł. 25.
16. Magdalena z Battoniego; cali 47-74, cena czer. zło. 20.
17-18. Dwa portrety mężczyzn, w pół ciała, podług Van Dycha; cali 28-25.
19. Geniusz sławy, podług Annibala Carrache; cali 75-50; cena cz. zł. 20.
20. Dawid trzyma głowę Goliatha, podług Dom. Feti; cali 75-50: cena cz. zł. 20.
21. S. Piotr, podług Vollerano; cali 32-26.
22. Portret Rubensa, podług niego samego; cali 31-24; cena cz. zł. 8.
23. Portret mężczyzny, z obiema rękami, podług szkoły weneckiej; cali 33-27; cena cz. zł. 8.
24. Mężczyzna po kolana, podług Rembrandta; cali 52-42.
25. Herodyada, podług Ticiana-, cali 43-33,
26. Venus, podług tegoż; cali 46-67; cena cz. zł. 15.
27. Psyche opuszczona przez Miłość; cali 52-42; cena cz. zł. 20.
28. Dawid i Erie; cali 52-42.
29. Westalka ubrana biało; cali 53-41, cena czerw, zło. 8.
30. Westalka ubrana czarno; cali 41-30; cena czerw, zło. 8.
31. Widzenie się S. Piotra z S. Pawiem w więzieniu, podług Guido; cali 55-48½; cena cz. zł. 30.
32. Judyth trzymająca głowę Holofernesa, podług Leonello Spada; cali 32-26; cena cz. zł. 12.
33. S. Piotr plączący, podług Spagnoletto; cali 33-27; cena cz. zł. 10.
34. Głowa młodzieńca, podług Cavedoni; cali 34-20; cena cz. zł. 8
35. Głowa proroka Izajasza, podług Guercino; cali 34½-29, cena cz. zł. 10.
36. Sybilla, podług tegoż; cali 34½-29; cena czer. zło. 10.
37. S. Franciszek w rozmyślaniu, podług Chierini; cali 46-36; cena cz. zł. 10.
38. Pół postaci w czarnym stroju z wielką kryzą, podług Van Dycka; cali 30-36; cena cz. zł. 8.
39. Judyth po ścięciu głowy Holofernesowi, podług Guido; cali 101-68; cena cz. zł. 30.
40. Lukrecya przebijająca się, podług tegoż; cali 101-68; cena cz. zł. 15.
41. Dydona przebijająca się po ucieczce Eneasza, podług Guercino; cali 128-144; cena cz. zł. 80.
42-43. Wenus Medycejska i Apollo; rysunki z dwóch posągów bistrem; cali 39-24 1/2; cena cz. zł. 16.
44. Rysunek bistrem posągu starożytnego, ze zbioru Drezdeńskiego; cali 62-41; cena cz. zł. 10.
45. Rysunek posągu Hore, z dziedzińca pałacu Farnese; cali 58-30; cena cz. zł. f2.
46. Do oryginalnych robót Walla należy obraz w wielkim ołtarzu kościoła Powązkowskiego znajdujący się, a wyobrażający S. Karola Boromeusza w obłokach, wielkości prawie naturalnej; u spodu obrazu zdarzenie króla Stanisława Augusta z Kuźnią, który przed nim klęczy, w oddaleniu uchodzą Konfederaci, po nad królem unoszą się dwaj opiekuńczy aniołowie. Obraz ten pięknie wykonany, obstalował książę prymas Michał Poniatowski i do kościoła rzeczonego r 1793 ofiarował (Correspondent krajowy y zagraniczny Warsz. z r 1793, dodatek do Nru. 90). Albowiem ów kościółek założony był r. 1792 pod wezwaniem S. Karola Boromeusza, w dzień zaś tego świętego, to jest dnia 4 listopada, w r. 1771, po uwiezieniu nocnem króla przez Konfederatów, nastąpiło jego ochronienie przez Kuźmę, w miejscu od Powązek nieodległem. Związek takowy dat, miejsc i zdarzenia, stał się powodem do umyślnego obstalunku i ofiary.
47-49. Podobnie na obstalunek wojewodziny połockiej Sosnowskiej, malował Wall do kościółka w Sosnowicach trzy obrazy, jako to: do w. ołtarza S. Trójca, do ołtarzów bocznych N. Panna Różańcowa i S. Józef. Obrazy te przed odesłaniem na miejsce, wystawione były do oglądu publiczności w Warszawie r. 1795 w pałacu Bielińskich. Donosząca o tein Gazeta Warsz. z r. 1795 w dodatku do Nru 32, przydaje: ”Te trzy sztuki dla przewybornego swojego pędzla, i publiczności ukontentowanie nie małe, i kunszt-mistrzowi szacunek wielki u amatorów i konnesserów nie bezpodziwienia sprawiły."
(Ta sama wiadomość umieszczona w Korrespondencie Warszawskim y Zagranicznym z r. 1795, Warsz. Dodatek do Nru 31).
50-51. W zbiorze obrazów arcyb. gnieźnieńskiego Ignacego hr. Krasickiego znajdowały się dwa jego obrazy: Wynalazek rysunków na drzewie, w rodzaju francuzkim, miara cali 18-14; Endymion śpiący z Amorem, miara cali 17½-14, ładny obraz oryginalny.
52. Popiersie starca z dużą siwą brodą, wyższych zalet dzieło w rodzaju Rembrandta, z podpisem: „Josephus Wall, fecit Romae 1784,“ jest u p. Józefa Kleczkowskiego adwokata w Warszawie.
53-54. Dwa szkice olejne na papierze, pomysły zdaje się do obrazów: Miłość macierzyńska i Sprawiedliwość, znajdują się u p. Maurycego Gąsiorowskiego w Warszawie.
55. Tamże Samobójstwo Katona, popiersie naturalnej wielkości, kopia.
Do obchodu żałobnego w kościele S. Krzyzkim w d. 4 października 1794 odbytego, na cześć poległych w Warszawie podczas oblężenia miasta w dniach 26 i 28 sierpnia tegoż roku, „postawiony rycerski nadgrobek wynalazkiem i przysługą bezpłatną obyw. Walla wspaniały sprawował widok.“ (Gazeta Rządowa z r. 1794 Nr, 96; niemniej opis podobny w Korrespondencie narodowym y zagranicznym zr. 1794 w dodatku do Nru 79). Zdobiły ten katafalk posągi Finka i malowania Wojniakowskiego.
Nagler przytacza jedną jego rycinę z r. 1780, podpisaną J. Wall fec.
(O J. Wallu wzmianka Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korresp. Warsz. z roku 1819 Nr. 40, str. 104, i Nr. 41 str. 108. - G. K. Nagler XXI, str. 101, wzmianka pobieżna).
Malarz Krakowski, był starszym cechu malarskiego r. 1648, co poświadczają akta radzieckie krakowskie z tego roku. Posiadał on kamienicę na psim rynku. R. 1648 jako starszy bractwa malarzów, użyty był do urzędowego szacunku obrazów, przy czem podpisał się Jan Weygelt.
(Z akt miejskich A. Grabowski Skarbniczka str. 61).
Może Wysz, malarz Krakowski, był starszym zgromadzenia malarzów krakowskich r. 1541, jak to dowodzą akta radzieckie tego miasta Ks. Nr. 4-15 str. 325-334. Był nim takoż r. 1545, Ks. 6-17 str. 29. Wzmiankowany tamże pod rokiem 1546, Ks. 6-17 str. 349. Roku 1550 jeszcze starszy cechu malarskiego, Ks. 8-19 str. 230.
Malarz Warszawski z czasów Stanisława Augusta, uczeń Norblina. Jego obraz Pocieszenia N. Panny w wielkim ołtarzu kościoła XX. Augustyanów w Warszawie (Ł. Gołębiowski, Opisanie Warszawy 1827 str. 77), nie jest bez zalet. Robił takoż portrety.
R. 1512 przyjmuje prawo miejskie w Krakowie i składa przysięgę, okazawszy dobre świadectwo z Biecza. "Valentinus de Byecz pictor jus civitatis habet, juvavit. Joachim pictor et Stanislaus fldejusserunt pro una pawesa (tarcza), quod datums est civitatis pro jure civili. Literam bonam de Biecz osteadit.“ (Z księgi Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 42).
Rodem z Warszawy, w młodocianym już wieku okazał wielkie uzdatnienie w malarstwie. Kształcił się pod kierunkiem Jana Regulskiego słynnego rzeźbiarza na kamieniu twardym (♰ 1807), który gdy w początku bieżącego wieku z Berlina do Warszawy wrócił, a tu zajmował się takoż sprzedażą obrazów, zatrudniał wiele Waliszewskiego. Robił on dla Regulskiego różne kopie i z niepoślednią zdolnością restaurował obrazy. Zszedł z tego świata w Warszawie d. 10 sierpnia 1809 r., mając zaledwie lat 28 wieku.
Z jego robót dwie kopie znajdują się w kościele księży Reformatów w Warszawie: Bóg Ojciec, obraz mniejszy w w. ołtarzu, w górze nad obrazem głównym umieszczony. S. Magdalena pokutująca przy grobie Chrystusa Pana, kopia z Titiana; w ołtarzu bocznym pierwszym od wchodu po stronie lewej.
Uczony J. Łepkowski W Kronice wsi Jeleśni spisanej przez X. Niemczyka, wyśledził wiadomość, iż w kościele Jelesińskim ołtarz S. Józefa malował r. 1718 Józef Franciszek Waniek z Cieszyna.
Przyszedł na świat r. 1799 w rodzicielskiej majętności Kałużycy, w gub. Mińskiej pow. Ihumeńskim położonej. Oddany na nauki do szkoły XX. Jezuitów w Połocku, tu już czując w sobie do malarstwa szczególną skłonność, pierwsze w niem początki otrzymał. Po ukończeniu gimnazyum, mając lat 16 udał się do Uniwersytetu wileńskiego, gdzie pod Rustemem lat 6z celującą uczył się zaletą. R. 1826 kosztem Uniwersytetu tegoż, wysłany do Akademii sztuk pięknych petersburgskiej, lat 4 w niej doskonalił się jeszcze, i złotym medalem nagrodzony został.
Powróciwszy do zagrody domowej, oddany zupełnie sztuce, robił portrety, allegorye i większe kompozycje. Miał on pod tę porę równocześnie dwie pracownie, jednę na wsi w Slepiance, drugą w sąsiedniem mieście Mińsku. Początkowo trudnił się takoż malowaniem miniatur, lecz wkrótce od r. 1830 zaniechał onych, a ostatni portret miniaturowy który wykonał, był hr. Sergiusza Strogonowa malowany w Mińsku 1830 r. Utwory jego pędzla są częstokroć naśladowaniem dzieł celujących mistrzów, zwłaszcza Rafaela, który był dla niego szczególnego uwielbienia bezprzestannym przedmiotem. Atoli umysł jego ulegał wielkiemu pociągowi do mistycyzmu, który taką górę wziął nad nim, iż r 1839 opuścił dom i rodzinę, i wyjechał za granicę. Bawił naprzód w Dreźnie, gdzie zapatrując się na celne tamecznej galleryi dzieła, z podwojonym zapałem poświęcał się malarstwu. Następnie udał się do Monachium, gdzie w r. 1840 pracował, a w końcu do Paryża. Tutaj mistycyzm coraz więcej umysł jego zagarniający, zawrócił mu zupełnie głowę i stłumił dalsze jego postępy. Przy namiejętnem sztuki swej zamiłowaniu i pracy usilnej, zwątliwszy zupełnie zdrowie, wkrótce r. 1842 d. 12 maja w Paryżu zakończył przedwcześnie życie, pochowany na cmętatrzu Mont-Martre.
Był on artystą wyższych zdolności, posiadając sztuki pojęcie i czucie, mógł był wynieść się w niej znamienicie, gdyby nie ów smutny zawrót umysłu, a zbytnia o sobie zarozumiałość, postępowi zwykle szkodliwa. W pożyciu zarozumiałość ta i cierpkość, czyniły go mniej przyjemnym.
Główniejsze jego prace:
N. Panna z dzieciątkiem, obraz wielkiego rozmiaru, figury wielkości naturalnej; podług sztychu Madonny rybaków Rafaela.
Napoleon grzejący się przy ognisku przed bitwą, wielkości naturalnej.
Święta rodzina, ze sztychu obrazu Rafaela malowana dwukrotnie. Jeden z tych obrazów jest własnością p. Alexandra Moniuszki, drugi p. Wincentego Hornowskiego.
Rozbójnik leżący, ze sztychu Salvatora Rosa; jest u p. Kolendy.
Widok Wilna, wielki krajobraz. (W. Smokowski w Athenaeum z r. 1847 1, 162).
Głowa Chrystusa Pana.
Portret familijny, jest w Warszawie u sędziego Alexandra Gutt.
Wnętrze pracowni malarza, obraz małego rozmiaru, przedstawia malującego artystę, jego ojca i żonę z dzieckiem. Własność p. Czesława Moniuszki.
Obraz rodziny malarza wzorowany z Rafaela Świętej rodziny, rozmiaru małego, lecz wielce chwalony. U pana Jerzego Kobylińskiego w Mińsku.
Apoteoza Napoleona, figury wielkości naturalnej.
N. Panna Ostrobramska, złożona w kościele S. Seweryna w Paryżu.
Prócz tego Wańkowicz robił kilka kopii: Pokłon trzech króli z Tintoretta, obraz wielkiego rozmiaru; Śmierć S. Benedykta z Czechowicza; S. Katarzyna z tegoż.
Portrety:
Antoni Górecki poeta, szwagier malarza; osoba siedząca wielkości naturalnej.
Adam Mićkiewicz sparty na skale, malowany w Petersburgu. U p. Alexandra Moniuszki w Smiłowicach. Z niego jest litografia paryzka.
Marya z Wołowskich Szymanowska, pierwsza fortepianistka dworu Petersburgskiego, malowana w Petersburgu. U p. Wilczyńskiego w Wilnie.
Lipiński Karol, artysta muzyczny; trzyma w rękach skrzypce i smyczek, nad głową unosi się postać napowietrzna sławy wieniec znosząca. Jeden z najcelniejszych portretów malarza. Sergiusz hr. Strogonow, malowany w Mińsku 1831 r. U. p. Al. Moniuszki w Smiłowiczach.
Staruszek litewski, stary szlachcic (Soplica). W galleryi tegoż p. Al. Moniuszki. Sztych onego przez G. Lüderitz rozsławił po Europie imię Wankowicza.
W Wilnie w domu marszałka Słonimskiego Wojciecha Pusłowskiego (♰ 1833) znajdował Wankowicz jakiś czas zatrudnienie i wykonał jego portret w całej postaci, tudzież jego żony Józefy z xiążąt Druckich Lubeckich (r. 1830 w Karlsbadzie) takoż w całej postaci, a nadto portrety trzech synów marszałka.
Portret własny malarza, jest w Wilnie up. J. K. Wilczyńskiego; z niego litografia do album wileńskiego.
(Wzmianka o jego obrazach na wystawie wileńskiej w r. 1822, w Dzienniku Wileń. z r. 1822 III, 109 przez Michała Czarnowskiego. - Żywot jego skreślił W. Smokowski, zamieszczony w Athenaeum z r. 1845 VI, str. 121-170, i w Album Warszawskiem K. W. Wójcickiego 1845 str. 156-176, gdzie dołączony drzeworyt, ma być portretem malarza. - G. K. Nagler XXI, 115 wzmianka, a mylnie kładzie rok jego śmierci 1845).
Miernych zdolności malarz, który mieszkał w Krakowie przy końcu XVIII wieku i tutaj żywota dokonał. Malował do kościołów obrazy święte, i podobne rysunki robił, z których sztychował J. Masiewski na Zwierzyńcu mieszkający, jakoto S. Barbarę, S. Jana na puszczy i inne.
Rodem z Gdańska, w początku 17 wieku żyjący. Zdaje się iż w sztuce usposabiał się we Włoszech; to pewna że wyszedł na bardzo biegłego portrecistę, a wizerunki jego pędzla należą do najpiękniejszych dzieł tego rodzaju, z wystawności i kolorytu. W Gdańsku nabył wielkiej sławy, ztąd też został nadwornym malarzem królewskim; był nim już w roku 1635, a zatem u króla Władysława IV. Przechowały o nim wspomnienie akta radzieckie miasta Starej Warszawy ks. 26 str. 409, z których okazuje się, iż r. 1635 jako malarz królewski, pictor Sacrae Reginae Majestatis, ustanowił pełnomocnika do czynności za siebie Edwarda Ridigera patrycyusza gdańskiego, a mianowicie upoważnia go do odbioru wyznaczonej mu rocznej i do śmierci pensyi zł. poi. 600 ze skarbu królewskiego pobierać się mianej. Wnosić ztąd wypada, że dla króla polskiego musiał podejmować prace w Warszawie. W Gdańsku malował wiele portretów; z tych jeden Daniela Dilgera teologa gdańszczanina sztychował r. 1648 Jeremiasz Falk, 8. Wagener pinx. Wspomina o tym malarzu Gw. Pawlikowski (Czasop. Lwowski 1829 11, 105-106), pisząc go Wagner Salomon. Nagler mówi, że go zwano Wegener, Wagener, takoż Wegner. Zdaje się przecie, że pisownia w aktach radzieckich warszawskich, jako z aktu urzędowego, jest najwłaściwsza; tak więc i tu pisany jest Wegner, a tak go też pisał Fuessli. Słusznie utrzymuje Pawlikowski, że tego malarza nie należy brać za jedno z Salomonem z Gdańska, gdyż ten, jak się na swojem miejscu rzekło, żył później, i jest inną wcale osobą.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 707. - G. K. Nagler XXI, str. 213).
Wiedeńczyk, uczeń Fügera, malarz wyższego uzdolnienia. W Wiedniu pracował jakiś czas w fabryce cesarskiej porcellany, jako pierwszy malarz. Następnie wyniósł się do Lwowa, gdzie roku 1812 przybył, a w Gallicyi do końca życia pozostał. Malował portrety olejne i miniaturowe, wybornego wykończenia. Umarł przedwcześnie w Brodach r. 1824, przywiedziony do wielkiego niedostatku, gdyż przy schyłku żywota popadł był w nałóg pijaństwa, co mu i życie ukróciło. Kupiec pewien Grek w Brodach, jego przyjaciel a talentu wielbiciel, sprawił mu pogrzeb i położył na grobie kamień z napisem gołego nazwiska: Weichselbaurn.
Z robót jego przytoczyć można piękny portret olejny Józefa hr. Komorowskiego.
Portret dziewczynki z różą w ręku (u p. Koszewskiego).
(G. K. Nagler XXI. 220 wzmianka co do żywota błędna).
Niemiec z urodzenia, przybył z Drezna do Warszawy. Robił wprawnie krajobrazy akwarellą, zwykle niebieskawym kolorem. Bawił jakiś czas w, Puławach wiatach 1807 i 1808. gdzie wiele robót zostawił. W Warszawie zamieszkał dłużej, lecz nie są wiadome dalsze życia jego szczegóły.
Malarz Gdański z wieku 17. Wspomina go zaletnie przywilej króla Jana III wydany malarzowi Janowi Triciusowi, przywiedziony pod tymże malarzem, którego nauczycielem w sztuce malarskiej był ów Weiner.
Wolski Mikołaj marszałek W. Kor. za Zygmunta III, pan zamożny, umysłu wielce ukształconego, sztuk pięknych znawca i miłośnik, między innemi budowlami fundował znacznym nakładem klasztor z kościołem OO. Kamedułów na Bielanach pod Krakowem. Tamże zachowany jest testament jego: w nim wspomina xiędza malarza, P. Venantium, który trudnił się ozdobą kościoła Bielańskiego, a równie w podobnym celu wezwany został przez Jana Tęczyńskiego wojew. krakowskiego do Rytwian, gdzie tenże OO. Kamedułów także był osadził. W kościele Bielańskim znajduje się wizerunek założyciela, owego Mikołaja Wolskiego z Podhajec, współwychowanka dwóch cesarzów Rudolfa i Macieja, naprzód nadwornego, potem W. Kor. marszałka, posła wielokrotnie do zagranicznych dworów; cesarza Rudolfa podczaszego nadwornego, zmarłego w Przemyślu d. 9 marca 1630 r. gdy lat wieku 75 domierzył, a pochowanego w kościele Bielańskim; wizerunek ten w naturalnej wielkości pięknie jest wykonany, a są tam i dwa szkice samej tylko głowy, z natury zapewne zdjęte. O portrecie tym i szkicach owych jest domniemanie, iż są dziełem pędzla ojca Wenantego. Że musiał być wyższego w sztuce uzdolnienia, dowodzi samo to już użycie jego przez Wolskiego, do przyozdobienia świątyni staraniem swem wzniesionej. Pozostaje więc do zbadania, czyli i jakie jego dzieła znajdować się dziś jeszcze mogą w Bielańskim kościele iw Rytwianach.
(Wspomnienie w Przyjacielu Ludu z r. 1841 Nr. 49. II, 387. - J. Mączyński Pamiątka z Krakowa 1845. III, 214-216).
Niemiec rodem z Kassel, uczęszczał na akademię w Dreźnie r. 1803, a lat kilka w mieście tem bawił. W roku 1810 udał się do Warszawy, gdzie wiele portretów malował. Zdaje się, że później wyniósł się do miasta rodzinnego Kassel; tu otrzymywał takoż obstalunki portretów, lecz malował prócz tego przedmioty historyczne i obrazy rodzajowe. Jak długo bawił w Warszawie i jakie poszczególnie zostawił tu prace, wyśledzić nie udało się.
(G. K. Nagler. XXI, 281-282).
Malarz Gdański czy tamecznej okolicy, który w Grudniu 1749 r. malował obrazy do Oliwskiego kościoła; atoli prace jego niższego są w sztuce znaczenia.
(T. Hirsch, das Kloster Oliva, Danzig 1850, str. 36).
Przyszła na świat w Gdańsku r. 1688, z ojca Andrzeja Haid, który był biegłym złotnikiem w Berlinie. Zawód w sztuce malarskiej rozpocząć jniała od krajobrazów pastellami; atoli później oddała się wyłącznie miniaturom iw nich nabyła sławy. R. 1702 poszła za mąż w Augsburgu za Krzysztofa Józefa Wernera, który od roku 1728 był malarzem nadwornym elektora saskiego a króla polskiego w Dreźnie. W Berlinie malowała wiele portretów, z nich są sztychy Buscha, Goebla i innych. R. 1721 powołana do Drezna na malarkę nadworną, osiadła tu i z prac swoich za czasem dostąpiła wielkiej wziętości. W Dreźnie tez umarła r. 1753, czy nieco później. Prócz licznych miniatur, wykonywała tamże wyborne rysunki do dzieła Le Plat, Recueil des marbres antiques de Dresde. W Polsce zdaje się nigdy nie przebywała, z powodu więc tylko urodzenia jej w Gdańsku, w poczet artystów polskich zamieścić ją przychodzi.
Portret A. M. Wernerowy urodzonej Haid malarki nadwornej, sztychował Haid.
Nagler zowie ją raz Maryanną, później poprawiając się Anną Maryą.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 308. - G. K. Nagler V, 511 i XXI, 300).
Rysownik i malarz Szląski; uczył się sztuki w Wrocławiu, po czem odbywał podróże po całej prawie Europie. Rysował mnóstwo widoków, które wychodziły u nakładców Augsburskich Engelbrechta, Probsta i innych, przez różnych sztycharzów rytowane. Między niemi 12 widoków Ratyzbony, 40 różnych miejscowości szląskich, 80 widoków miast szląskich, parę takoż widoków Norymbergi Wydał podobnie topografię kościelną Szląska, ze 164 widokami własnego rycenia, w IV tomach fol., Wrocław 1748-1752. Nadto wydał dzieło: Plantaria S. Bernardi widoki klasztorów zakonu Cystersów na Szląsku, 16 tablic fol. Jest też jego widok Lipska przez niego sztychowany, lubo wcale poślednio, bardzo wielkie folio poprzeczne J. B. Probst exc.
Podobny widok miasta Warszawy z jego rysunku, odszukał w ostatnich czasach uczony badacz dziejów tegoż miasta p. Alexander Wajnert. Przedstawia ta rycina widok miasta z za Wisły od strony Pragi, na arkuszu wielkim poprzecznym; u spodu podpis: F. B. Werner de lineavit-Cum gratia et privilegio Sacrae Caesareae Majestatis Georg Balthasar Probst haeres Jeremii Wolffy exculpsit A. V. Ta wielce ciekawa rycina, wydana w Augsburgu u Jerzego Baltazara Probsta, zięcia i spadkobiercy sławnego tamecznego nakładcy Jeremiasza Wolffa, wyszła po roku 1724, a może nawet po r. 1730, gdyż sam J. Wolff umarł wedle jednych r. 1724, zaś wedle innych żył jeszcze roku 1730. Rycina ta nosi nadto u spodu liczbę 81, coby dowodziło, iż należeć miała do jakiegoś wielkiego zbioru czyli dzieła widoków miast europejskich. Okazuje się z niej, iż Werner w czasie wędrówek po Europie, zawadzić musiał io Warszawę, a na miejscu widok miasta tego zrysował, który następnie w Augsburgu wydał.
Werner miał tytuł król, pruskiego Scenografa i Reduktora. Umarł w Wrocławiu, w podeszłym bardzo wieku, r. 1778.
(G. K. Nagler, XXI, 103).
Pochodził on z rodziny wielce artystycznej, gdyż jego przodkowie w kilku pokoleniach byli malarzami: pradziad Szwajcar w Bern osiadły, dziad Józef słynny malarz na dworze Ludwika XIV i kilku niemieckich, ojciec Krzysztof Józef malarz nadworny Saski, tudzież matka urodzona Haid Gdańszczanka, podobnie odznaczona artystka a nadworna malarka w Dreźnie. Krzysztof Józef, pospolicie Józefem tylko zwany, od rodziców zapewne otrzymał usposobienie w sztuce; został on takoż nadwornym malarzem w Dreźnie r. 1740, następnie zaś przeniósł się do Polski iw Warszawie w połowie 18 wieku osiadł, używając i tutaj tytułu malarza nadwornego królewskiego. Lustracya miasta starej Warszawy przez J. J. Dawidsona gminnego r. 1754 sporządzona, wskazuje go jako malarza J. K. Mci, mieszkającego w domu Jakóba Szubalskiego pisarza skarbowego przy ulicy Nowomiejskiej, na teraz Gołębiej Nr. 172 (w Archiwum głównem król. poi. ks. 940 str. 25).
Jego portret króla Stanisława Augusta, w całej postaci w stroju koronacyjnym, wielkości naturalnej, znajduje się na ratuszu warszawskim (Wspomina też o tem Ł. Gołębiowski, Opis Warsz. 1827 str. 159). Z tyłu obrazu jest podpis malarza własnoręczny: „Peint par Christophe Joseph Werner a Varsovie 1764.“
Nagler utrzymuje, iż malował portrety miniaturowe; atoli pracował też olejno, jak to wyżej przytoczony wizerunek dowodzi. Umrzeć miał wedle Naglera około r. 1765 niewątpliwie w Warszawie.
(J. R. Fuessli 1779 fol. str. 709. - G. K. Nagler XXI, 302).
Biegły malarz 18 wieku, w Gdańsku urodzony; uczył się u Jana Benedykta Hoffmanna takoż Gdańszczanina. Użyty był następnie do robot w Prusach w dobrach hrabiego von Dolina, tudzież hr. von Fink, który go zalecił malarzowi Pesne w Berlinie, a przy nim lat kilka pozostał, wiele z jego portretów kopiując. Ztąd wrócił do rodzinnego miasta, gdzie nadal osiadł i odtąd trudnił się najwięcej robieniem portretów, olejno i pastelami, a te ostatnie szczególniej mu się udawały. Posiadał wielki dar schwycenia podobieństwa osób, choćby tylko chwilowo widzianych. Za nim sztychowali J. J. Haid, J. Houbracken, Beringeroth, W. F. Kraft, M. Deisch i inni. R. 1777 żył jeszcze licząc wówczas około lat 70, a wedle Naglera umarł r. 1780.
Wessel miał uzbierać piękny dobór obrazów, które od niego zakupił Ignacy hr. Krasicki xiążę biskup Warmiński i królowi Stan. Augustowi podarował. On takoż dostarczył wiadomości o malarzach gdańskich Fuesslemu w r. 1765 te w dodatku do jego słownika oznaczone są MS (Manuscript); podobnych wiadomości udzielił Bernoulliemu w roku 1777.
Jego portret wielkości naturalnej króla Augusta III, znajduje się na ratuszu gdańskim. (J. Bernoulli I, 322).
Portret Macieja Deisch sztycharza gdańskiego, z którego tenże wykonał rycinę.
Portret malarza tego sztychował w Gdańsku Maciej Deisch.
(Piszą o nim: Jan Bernoulli, Reisen durch Brandenburg, Pommern, Preussen, Curland, Russland und Pohlen in den Jahren 1777 und 1778. Leipzig 1779 I, 259-263 i 265. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 709. - G. K. Nagler XXI, 315).
Powiada Nagler XXI, 315, że to był malarz z Kopenhagi, który po śmierci imiennika Wessla Jakóba, zatem po r. 1780, osiadł w Gdańsku, a którego portret hrabiego Denhofa, Bernoulli w podróżach swych wychwala. Lecz w tem zachodzi jakaś sprzeczność, gdyż Bernoulli podróżował w latach 1777 i 1778, opis zaś tych podróży wyszedł r. 1779, przeto przed datą wyżej wskazaną.
Malarz w Warszawie jak się zdaje około połowy 18 wieku pracujący. Jedyną o nim wiadomość wykrywa oryginalny jego list i wywód sprawy toczonej, bez wyrażenia daty i miejsca, własnoręcznie atoli skreślony. Pismo to odszukał uczony warszawski archeolog p. Lisowski i uprzejmie piszącemu udzielił. Z niego okazuje się, iż podpisany Z. von Wessel de Rau urodził się w Polsce z rodziców cudzoziemców, zapewne niemców; w młodości służył wojskowo i dostąpił officerskiego stopnia; w dalszym biegu żywota wziąwszy uwolnienie z wojska, poświęcił się malarstwu i tem na utrzymanie życia pracował. Był żonatym, a mieszkał jakiś czas na Pradze w dworku Petrykowskiego przy klasztorze OO. Bernardynów i PP. Bernardynek położonym, następnie przeniósł się do Warszawy. Ugodzony przez definitora i gwardyana zakonu pragskiego ojca Błoskiego, podjął się malowania stacyi do klasztoru w Górze, a jak sam się w przywiedzionem piśmie wyraża: „częścią na chwałę Pana Boga, częścią że ojcom nie tak pilno, powoli zimową porą zrobię, jedna sztuka po zł. 20, a wielkości półczwarta łokcia i na swojem płótnie." Z stacyi z tych ukończył pięć i takowe xiężom oddał. Malował takoż portrety. Na Pradze miał przykrości i zwady z xiężmi, spowodowane przez niejakiego Samborskiego, którego do posług malarskich używał; z tej przyczyny miał nawet proses, który do napisania przerzeczonego listu i wywodu skarg swych stał mu się pobudką. Pismo to z kształtu liter i pisowni, odnosi się do połowy 18 wieku.
J. R. Fuessli 1779 str. 709 powiada o nim krótko, że był malarzem i że z jego portretu Bazylego xięcia Mułtan wykonał sztych Wilhelm Hondius. G. K. Nagler XXI, 333 powtórzył za Fuesslim wiadomość, z małym jedynie dodatkiem, iż się ten artysta dal poznać z portretów.
W Wilnie w posiadaniu p. Wincentego Dmochowskiego malarza znalazł się rysunek z podpisem Ab. Westerfeldta i rokiem 1653, wyobrażający scenę z wojen kozacko-polskich z tamtej epoki. P. Kraszewski uzyskawszy kopię tego rysunku, dał o tem wiadomość w jednym z listów do Gazety Warsz. (z r. 1853 Nr. 166), a podnosi zarówno wartość rysunku artystyczną, jako też ciekawość pod względem wierności ubiorów i charakterów figur. Okazuje się przeto, że ten malarz wykonywał nie tylko portrety, lecz i kompozycye historyczne, nadto że widocznie przebywał w Polsce, kiedy tak wiernie sceny tamtoczesnych wojen zdejmował, a nadto że za nim równocześnie sztychował gdański rytownik Hondius. „Z rysunku teraz odkrytego widać, zauważa trafnie Kraszewski, że Westerfeldt kręcił się w tym czasie po Mołdawii, Ukrainie i Polsce.... Westerfeldt musiał to poddanie się zamku jakiegoś przez kozaków zajętego, naszkicować do obrazu, któren zamierzył malować, który się może kiedyś odszuka?“ Zresztą rycina przerzeczona xięcia Mułtańskiego Bazylego jest z r. 1650, a nosi podpis: Basilius princeps Moldaviae. Abraham von Westerfeldt pinx. Vilb. Hondius sculp.
Reformat, gwardyan a następnie prowincjał swego konwentu, pisarz ksiąg duchownych, zabawiał się takoż malarstwem, snycerstwem i nieco rytownictwem. Wiadomość o nim przekazał X. Flor. Jaroszewicz w dziele Matka świętych Polska str. 377, gdzie opowiada: Urodził się O. Antoni w Krakowie z przezacnych i majętnych rodziców, ale i chrześcijańską pobożnością sławnych, którzy synów swoich w bojaźni Bożej i wszelkiej obyczajów uczciwości wychowywali, a z nich najstarszy O. Antoni w cnocie i nauce im przodkował. W r. 1675 wstąpił do zakonu OO. Reformatów, w którym zakonne godności jako gwardyana sprawował. R. 1710 na kapitule prowincjałskiej w Bieczu odprawionej, powtórnie był obrany prowincjałem. Jako mąż naukowy, zakonników filozofii i teologii nauczał, i kilka dzieł kazań iw przedmiotach religii tak w polskim, jak w łacińskim języku wydał. Co mu od modlitwy i nauk czasu zbywało, na pożyteczną rozrywkę przeznaczał, albo co z matematyki rysując, jako to kompasy, obrysy ołtarzów, grobów pańskich, albo malując, albo wyrzynając. Dla tego po klasztorach w których mieszkał, jego roboty krucyfiksów, obrazów różnych, kwiatów pięknych, na kształt włoskiego malowania, kapliczek ogrodowych, bardzo jest wiele: tak dalece, że za rzecz podziwienia godną sądzić trzeba, jak mu wystarczało sił i czasu, przy powinnościach zakonnych doskonale odprawionych, do tak wiele czynienia i pisania. Do męki Jezusowej wielkie miał nabożeństwo, dla którego aby skuteczniej wzbudzał, zwykł był wyrabiać z nabożnem wyrażeniem krucyfixa to z drzewa, to z kości i one rozdawać. W klasztorach zaś z gipsu też same czynił po gankach, refektarzach i ogrodowych framugach, i relikwiarze drewniane robił. Umarł r. 1721 w r. Krakowie, a pogrzeb jego ozdobiła prześw. kapituła z sufraganem swoim i całem duchowieństwem, oraz całe to miasto stołeczne."
Do dzieł swych sam wykonywał rysunki; tak na tytule rytowanym do księgi Alphabetum immae. conceptions S. Mariae, wyrażone jest: Invenit, delin. Author operis. J. Tschernig sculp. Brigae. Przy innem jego dziele: Melodye S. Kazimierza, jest jego rycina, obrazek tego świętego z podpisem: Inv. del. scul. F. A. W. R. Author operis; wszakże sztych bardzo mierny.
W Krakowie na korytarzu dolnym klasztoru 00. Reformatów jest wizerunek w postaci stojącej X. Antoniego Węgrzynowicza.
(A. Grabowski, Skarbniczka str. 54-55).
Litwin rodem, w 14 wieku żyjący. Kiedy Władysław Jagiełło przyjąwszy wiarę chrześcijańską, Litwę do niej nawracał, między nowo ochrzczonymi znajdował się malarz Wężyk, wówczas zawołany, który przy chrzcie świętym imię Jakóba przybrał. Tenże na dworze królewskim w Krakowie około lat dziesięciu bawił, wiele obrazów malował, wizerunki królewskie i różne zdarzenia wystawiające. R. 1392 na częstem malowaniu wzrok utracił, ofiarował się przeto Matce Boskiej częstochowskiej i widzenie odzyskał. Wdzięcznością przejęty gdy z pielgrzymki wrócił, postanowił obraz Matki Najświętszej z pamięci odmalować; przyrządza więc cyprysową tablicę i do pracy się bierze, lecz podobieństwa przypomnieć nie może. Dwakroć do Częstochowy powraca i zawsze napróżno: aliści z trzeciej już pielgrzymki przybyły, zastoje w domu obraz na tablicy swej niewidomą ręką z zupełnem podobieństwem zdziałany. To niebieskie malowidło złożył w cerkwi greckiej w Sokalu, które jest słynnym do niedawna w tamecznym kościele OO. Bernardynów cudownym Matki Boskiej obrazem. Sam Wężyk osiadł w temże miasteczku Sokalu, i w niem do końca życia pozostawał. Taką o tym malarzu i cudownym obrazie wiadomość, przechowało z odległych czasów gminne podanie, w księdze zdarzeń klasztoru OO. Bernardynów Sokalskich zapisane, a przez różnych pisarzy późniejszych podobnie powtórzone.
(Wyjątek z rękopismu Jana Ostroroga wojew. poznańskiego, w Pielgrzymie zm. maja 1844, Warsz. - P. H. Pruszcz, Morze łaski boskiej... wyd. 2 w Krakowie 1740, 4° str. 23, gdzie twierdzi, że ociemniały Wężyk roku 1394 ślub do obrazu Matki Boskiej częstochowskiej uczynił. - X. Antoni Nieszporkiewicz, odrobiny z stołu królewskiego, Jasno-Góra częstochowska 1757 str. 40. - Fr. Rzepnicki, Vitae Praesulum Poloniae... Posna. 1763. III, 116-119. - E. Rastawiecki, Cudowny obraz Najśw. Maryi Panny w Sokalu , w Niezapominajkach K. Korwella na rok 1844, str. 205).
Malarz Warszawski, wymieniony w lustracyi m. starej Warszawy z r. 1754 przez J. J. Dawidsona sporządzonej, jako mieszkaniec Baszty Miejskiej przy ulicy Rycerskiej: w aktach dawnych miejskich, w archiwum głównem Król. Pol. Ks. 940 str. 19.
Malarz osiadły w Gdańsku, a z okolicy nadreńskiej pochodzący, zmarły w Gdańsku d. 21 stycznia 1558 r. licząc lat 58 wieku. Nazwisko tego artysty, portret jego i herb, w początku jeszcze 18 wieku widzieć było można na jego nagrobku w kościele Panny Maryi w Gdańsku, przy słupie północnym organowym umieszczonym. Nagrobku tego dochowuje się dziś tylko dokładny opis, jak następuje: W pośrodku nazwiska herb, pod hełmem tarcza mająca w jednej części pół lwa, w drugiej białe i czarne kwadraty; niżej wiersz Ezajasza VII, 14; w środku odmalowana N. Panna z dzieciątkiem Jezus i inne różne osoby; dalej słowa S. Pawła do Galatan, 4; pod temi wizerunek Wiedta, wreszcie wiersze
Antoni Wiedt ward ich genannt,
Am Reinstrom ist mein Vaterlandt,
Kunstreich in Molen acht man mich,
Mein Kunst gerumbt ward weit und fern
Von König, Fürsten und grossen Herren.
Daraus entstand mir gross Gelück;
Man spürt an mir kein arge Tück.
Mein Trost auf Gott stellt ich allein,
Nachdem die Schrift uns lehret fein,
Wer Gott mit Ernst vertrauen kann,
Der bleibt ein unvertorben Mann.
Er sterbe, lebe oder sei todt,
Verlossen wird er nicht von Gott;
Darumb ich frölich und getrost,
Auf Christum hoff, der mich erlost,
Bekenne den mit Herz und Mund,
Biss mich ereilt meine letzte Stund, Darin ich beschloss mein Leben zwar,
Als man czalt acht und funfczig Jar,
Mein Leib allhie begraben leitt,
Die Seel hat Gott in Ewigkeit.
Obiit die 21 Januarii 1558.
Powyższą wiadomość o Antonim Wiedt podał uczony kościoła gdańskiego Panny Maryi dziejopisarz Dr. Teodor Hirsch 1843 I, 204-205. Niepodobna niezauważyć wielkiego podobieństwa nazwy tego gdańskiego malarza Antoniego Wiedt, z innym Krakowskim w aktach radzieckich tego miasta Antoni Vidt pisanym. Ten jak się to o nim mówiło, r. 1534 zobowiązał się w ciągu roku wejść do cechu malarskiego krakowskiego i złożyć próby, a mógł tu przybyć z nadreńskiego kraju. Mógł on później przenieść się z Krakowa do Gdańska, gdzie zjednał sobie sławę i licząc lat 58 życia umarł r. 1558. Wspomnienie w nadrobku króla ceniącego jego zdolności, odnosi się zapewne do króla polskiego Zygmunta I, lub Zygmunta Augusta.
WIELKI JAN.
Akta radzieckie krakowskie przekazują inne jeszcze o tym przywiedzionym już przez nas poprzednio Krakowskim malarzu wspomnienia, niektóre szczegóły co do jego żywota objaśniające.
R. 1466 przystępuje on do prawa miejskiego, opłacając wstępnego groszy 24. Za listem jego dobrego pochodzenia ręczyli Janko malarz i Marcinku złotnik.
R. 1478 żona jego Katarzyna upełnomocnia go przed urzędem rajców, do podniesienia spadku po jej ojcu.
R. 1479 Wyelki Jan resignavit jus civile.
R. 1483 Wyelki Jan malarz z żoną Katarzyną zeznają solidarnie w urzędzie radzieckim, że teściowi swemu Jerzemu dłużnymi są złotych węgierskich 25.
R. 1486 Wyelki Jan pictor z żoną Katarzyną kupują dom w ulicy Szerokiej od Marcina Bełzy, pomiędzy domami Jana malarza i Jana Tigil.
(A. Grabowski Skarbniczka str. 55). T
en malarz, jak w innem miejscu powiada o nim A. Grabowski, podlegał słabości robienia a niepłacenia długów, którego też wierzyciele ciągłemi do sądu pozwami trapili. W księdze acta controversiarum officii advocatialis Cracov. Nr. 1-124 zaczynającej się r. 1449, znajduje się w połowie tego wieku XV wspomniane imię Jana Wyelgi lubo bez przydatku pictor, jako dłużnika złotych sześciu Janowi Slepkogil Advocato jurato Crac. (wójtowi), wskazując mu w razie uchybienia terminu wypłaty bezpieczeństwo na ogrodzie: extunc ortum suum sibi in eis obligat. Niżej cokolwiek Joannes pictor uznaje się być dłużnym złot. 2 Mikołajowi Kiełbasie. W księdze aktów wójtowskich z roku 1476 imię Jana Wielki jako dłużnika bardzo często występuje z dodatkiem pictor, a niekiedy bez tego, którego wierzyciele ciągle pozywają. (A. Grabowski w Bibl. Warsz. z r. 1854 I, 412-413).
Rodzina Wielki była Krakowską, która w XVI wieku jeszcze w tem mieście istniała: tak r. 1538 Andris Wyelky był właścicielem domu w ulicy Żydowskiej (tamże).
Rodem z Krakowa, malarz tameczny. R. 1502 przyjął prawo miejskie, dając wstępnego pawezam magnam, to jest dużą tarczę. Joannes Wielowski pictor. (Z akt radzieckich m. Krakowa, A. Grabowski Skarbniczka str. 41).
Malarz i mieszczanin Krakowski, jak to pod r. 1603 wspominają akta radzieckie tego miasta, Ks. Nr. 21-32 i 22-33.
Dominikan, S. teologii bakałarz, malarz miniaturowy w księgach rękopiśmiennych z początku 16 wieku. W kościele OO. Dominikanów w Krakowie znajdowały się do ostatniego pożaru ogromne księgi pargaminowe, kancyonały czyli graduały pisane w końcu 15 czy początku 16 wieku, w których kolorowane głoski początkowe przystrojone wytwornie i z wielkiem urozmaiceniem, a rozłożone na dnie złocistych obrazków, stosownych do tajemnic co je antyfony głoszą. Księgi te pisane i malowaniami owemi przyozdobione były przez tamecznych zakonników, a szczególniej przez Wiktoryna S. T. bakalarza. (Za klasztornym rękopismem Pręzyny, Józef Mączyński Pamiątka z Krakowa 1845. II, 273). O. Seweryn Roxolarus w dziele Vita S. Hyacinthi Romae 1594 podobnie o nim mówi na str. 72: że darował klasztorowi Dominikańskiemu w Krakowie 12 tomów graduałów i antyfonarzy, które sam misternemmalowidłami przyozdobił. „Hic duodecim Tomos Gradualium et Antiphonarium Cantus choralis magnae quantitatis, manu sua descripsit et picturis delineavit, Convenluique Cracoviensi dicavit."
Umarł Wiktoryn w konwencie w Bochni. (A. Grabowski w Bibl. Warsz. z r. 1854. I, 418).
Sławny ten malarz, w swoim czasie Apllesem Szląskim przezywany, urodził się w Królewcu r. 1630, a pierwsze skazówki sztuki malarskiej otrzymał od ojca Piotra, który był sam takoż malarzem. Już w młodocianym wieku objawił on niepospolitą wrodzoną zdatność, atoli udając się następnie do Amsterdamu na dalsze doskonalenie, wyniósł się za czasem na odznaczonego mistrza. W studyach swych zwracał on się szczególnie ku hollenderskiej szkole, z której kopiował wiele obrazów i mnóstwo z niej wykonywał rysunków; zwłaszcza tez był naśladowcą pilnym rodzaju Rembrandta i Rubensa, których obu dzieła kopiował tak wybornie, iż kopie te jego za oryginały łatwo Wzięte być mogły i nawet za takowe dotąd uchodzą. Później podróżował po Niemczech, przebywał dłużej w Pradze, potem we Wrocławiu, w obu zaś tych miastach nie mało znakomitych dzieł wykonał. Roku 1660 pracował w Berlinie, a elektor Fryderyk Wilhelm który wiele obrazów jego zakupił, mianował go malarzem nadwornym w Królewcu. A. T. Chłędowski pragnąc z Willmana zrobić koniecznie Polaka, utrzymuje iż poprzedzony sławą jaką sobie w Hollandyi i Niemczech zjednał, wrócił do ojczyzny, w której różne obrazy malował; lecz zniechęcony prześladowaniem swych braci wyznania augsburskiego, wyniósł się za Jana Kazimierza do Szląska. Twierdzenie to wszakże zupełnie jest mylne, gdy przeciwnie Willmann bawiąc w Królewcu, sam za wpływem Jezuity Wolfa wyznania luterskiego odstąpił i na łono kościoła katolickiego przeszedł. Wprawdzie opuścił on potem Królewiec i wyniósł się do Szląska, lecz i tu zaraz na wstępie osiadł w konwencie Cystersów w Leubus, iw schronieniu klasztornem lat kilka spędził, a jak chcą niektórzy zakonnikiem nawet został; chociaż to prawdopodobnem nie jest, gdyż w dalszym czasie zawarł on śluby małżeńskie z wdową po urzędniku austryjackim w Wrocławiu Liszka. Odtąd osiadł Willman w nabytej majętności ziemskiej na Szląsku w okolicy Leubus, gdzie lat 40 jeszcze przeżył w pracach swych nie ustając, ar. 1706 d. 26 sierpnia umarł w Leubus. W tymto ostatnim okresie życia jego, wnosić trzeba że z sąsiedniego Szląska robił wycieczki do Polski i może tu nawet dłużej bawił; nie ulega bowiem wątpliwości, że jakiś czas w Polsce przebywał i prace malarskie w niej podejmował. Zgadzają się na to wszakże ogólnie sami niemieccy pisarze, a zdaje się że mu tu towarzyszył uczeń jego i pasierb, biegły takoż malarz, Jan Krzysztof Liszka jak to na swojem miejscu o nim powiedziane było.
Willmann należy niezaprzeczenie do bardzo znakomitych artystów i słusznie poczytywano go za jednego z najlepszych swojego czasu malarzy. Jakoż była to niepospolita zdolność, płodność wyobraźni rzadka, technik mało w sztuce równych sobie znajdujący. Przecie mimo tych zalet, zarzucają mu iż w mnogich kompozycjach korzystał często z obcych pomysłów, do czego mu służył zapas własnych rysunków i kopii; niemniej, iż obok obrazów pilnie wykończonych, bywały też szkicowane tylko, zwłaszcza te za które mu płacono z góry, gdyż wtedy brał się do roboty niedbale i jakby z przymusu. Malował on olejno i alfresco, nadto trudnił się niekiedy sztycharstwem, w którem odznaczał się takoż świetnie w rodzaju Rembrandta, lubo sztychy jego do rzadkości dziś należą. Twory jego malarskie nadzwyczaj były mnogie, do 1600 dzieł wynoszące, a są one po dziś dzień wszędzie wielce cenione i poszukiwane. Wiele z nich było i jest dotąd w Czechach, w Pradze zwłaszcza, jako też iw Berlinie; natrafić je można po zasobnych galleryach, Drezdeńska liczy onych kilka. Atoli najwięcej i najpiękniejsze dzieła wykonał w Szląsku, które po kościołach tamecznych przechowują się: twierdzi Büsching (deutsches Museum herausgegeben von Friedr. Schlegel 1812. II, 46) iż w Szląsku znajduje się około tysiąca prac jego malarskich, częścią olejnych, częścią al-fresco. Jakieby twory iw których miejscach wykonał i pozostawił w Polsce, godnem jest dochodzenia przez tutejszokrajowych sztuki zwolenników; wszakże usilne poszukiwania nasze w tym względzie, bezowocnemi dotąd były.
Portret własny sam sztychował, który nosi rok 1675.
(Pisali o nim: A. T. Chłędowski w Pamiętniku Lwowskim z roku 1817. VI, 182. -Heineken, Nachrichten von Künstlern, Leipzig 1768. I. 93. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 713. - Abrege de la vie des peintres dont les tableaux composent la galerie de Dresde, Dresde 1782, str. 260. - J. D. Fiorillo, Geschichte der zeichnenden Künste 1818. III, 158. - Fr. Brulliot, Diet, des Monogr. Munich 1834. III, 133. - A. Siret, Diet. hist, des Peintres 1848, str. 210. - Dlabacz, III, 374-382. - G. K. Nagler XXI, 510-513).
Malarz Krakowski. R. 1480 malarz Wincenty zakupił dom od aptekarza Macieja, który był przedtem własnością Stoxa, domus ex opposito plateae Canonicorum quae olim fuit Stox (Stoss? Akta ławnicze Nr. 1474).
Akta radzieckie krakowskie wspominają kilkakrotnie malarza tego imienia: pod r. 1481 Vincentius pictor, i roku 1499 jako dającego poręczenie (A. Grabowski Skarbniczka str. 40 i 41). I znowu r. 1514, jako malarza i mieszczanina krakowskiego, Vincentius, Ks. A. 5 str. 130, takoż pod rokiem 1515 Winzenz moler, Ks. A. 5 str. 223. R. 1516 został starszym zgromadzenia malarzy, Winzez moler, Ks. A. 5 str. 243. Przywiedziony tamże pod r. 1518 jako starszy cechu malarskiego, Ks. A. 5 str. 368 i 555; również jeszcze pod rokiem 1523 Vincenti moler.
Jest to zapewne wszystko jedna i ta sama osoba.
W Hamburgu zrodzony r. 1767 czy 1772, dwunastoletniem chłopięciem będąc uchodził już za wprawnego portrecistę. Wykonany wizerunek kredą xięcia York pozyskał mu pensyę od króla angielskiego, która go postawiła w możności uczenia się malarstwa olejnego pod Oeserem i A. Grafem. Usposobiony w sztuce, podróżował wiele po Niemczech, Czechach, Polsce i Włoszech, malując mnóstwo portretów miniaturowych. W końcu osiadł w Dreźnie i pod Grassim oddał się jeszcze wyższej w malarstwie nauce. Obrazy jego historyczne i krajobrazy podobały się we Francyi; w Paryżu kopiował z Dawida wielki jego obraz przejścia Napoleona przez górę S. Bernarda, która to kopia dostała się do Hamburga. Później podróżował znowu po północnych Niemczech, odrabiając bardzo wiele portretów, gdyż znajdowały one wszędzie osobliwsze wzięcie. Umiał on bowiem w parę godzin schwycić zupełne podobieństwo twarzy, a krasił obrazy swoje wielkim effektem w draperyach i szczegółach. Wszelako obok tych zalet, W wielu jego pracach przebija się robota na zarobek.
Kiedy, jak długo i gdzie bawił w Polsce, jakie tu wykonał dzieła? niewiadomo jest dziś zupełnie. Zdaje się iż to były portrety miniaturowe.
(G. K. Nagler XXI, 532).
Malarz Lwowski z początku 18 wieku. Wzmiankę o nim wyśledził J. I. Kraszewski, (Listy do Gazety Warsz. r. 1853 Nr. 170), z dekretu w Lwowie wydanego. Jest on tam pisany sławetny. Wszakże dotąd innej o nim wiadomości nie posiadamy.
Roku 1527 przyjął prawo miejskie w Krakowie, przy czem dawał za niego poręczenie Stanisław Stwosz rzeźbiarz, syn Wita. “Vittus pictor de Radom jus habet, pro literam fide jussit Stanislaus Schniczer.“ (Za księgą Liber juris civilis inceptus A. 1493, A. Grabowski Skarbniczka str. 42).
On to zapewne okazuje się w r. 1545, jako zamieszkały w kwartale Grodzkim i płacący podatku stróżnego groszy 3: Vitek pictor. (Tamże str. 43).
Roku 1547 był starszym cechu malarskiego Vittus, co świadczą akta radzieckie krakowskie pod tym rokiem Ks. 6-17. Zapewne ten sam malarz.
Miał syna takoż malarza Franciszka, który r. 1554 za życia jeszcze zdaje się ojca, przyjął prawo miejskie, jak o term na swojem miejscu.
W inwentarzu zbioru obrazów zamku Nieświeżskiego z r. 1658 wyczytał Władysław Syrokomla czyli właściwiej Kondratowicz (Wędrówki po moich niegdyś okolicach, Wilno 1854 str. 83), ze tamże niektóre portrety oznaczone są nazwiskiem Wilanowskiego. Domyśla się, że ten malarz jest jedną osobą z Franciszkiem, z imienia tylko w tymże inwentarzu wyrażonym, a o którym na swojem miejscu mówiliśmy. Pozostaje ten prosty domysł do dalszego uzasadnienia. Zawsze okazuje się, że malarz Wilanowski poświęcał swoje prace dla Radziwiłłów w Nieświeżu około połowy 17 wieku.
Malarz Gdański żyjący około r. 1686. Malował z wielką pilnością przedmioty historyczne i portrety w rodzaju Alberta Durera. Piszą go Wit albo Witt. (J. R. Fuessli 1779 fol. sir. 714. - G. K. Nagler XXI, 558).
Z rachunków przychodów i wydatków króla Władysłasława Jagiełły prowadzonych w latach 1393 i 1394 przez podskarbiego Hinczka, a niedawno z gorliwości Alexandra hr. Przezdzieckiego wykrytych, pouczamy się, że w r. 1393 król Jagiełło sprowadził był do Krakowa malarzy ruskich, którym poruczył przyozdobienie kościoła Swięto-Krzyzkiego na Łysej-Górze, tudzież sypialni swojej na Krakowskim zamku. Na ich czele był niejaki Władycz, Władycze, a przez lat dwa około powierzonych im prac bawili. Musieli też wielce być królowi mili i pożądani, kiedy opatrywał wykwintnie potrzeby ich życia i do samego odjazdu miał o nich staranie. Wykonywali oni naprzód roboty w kościele na Łysej-Górze w r. 1393 i części roku 1394, w tym zaś roku pracowali podobnież w Krakowie na zamku w sypialni królewskiej, poczem tego jeszcze roku do swego kraju odjechali. Oto są poszczególne w owych rachunkach zapisy, malarza Władycza i jego towarzyszów dotyczące się:
R. 1393 zakupiono dla malarzy na Łysej-Górze pracujących beczkę wina czerwonego, inną białego: „Item. Pro duabus barillis vini rubei et albi pictoribus pingentibus in Lisecz ad mandatum literale D. R. sex marcas.“
Tegoż roku posyłano tamże do Liszca do kościoła Sw. Krzyża dla robót malarskich farby i złoto, płacono utrzymanie w gospodzie malarzy. „Item. Pro rubrica missa cum auro ad Sanctam Crucem in Lisecz XX scot. - Item. Pro auro percusso vid(elicet) dieto Klepane slotto ad ecclesiam Sancte Crucis in Lisecz dato et misso summa II, marc: - Item. Pro coloribus divers! generis propter indigentias pictorum ad ecclesiam in Lissecz emptis et pro expensis per eosdem pictores factis in hospitio XVI marc.“
R. 1394 wysyłano dla malarzy w kościele Św. Krzyskim na Łysej-Górze robiącym figi, migdały, ryż, rodzynki i cynamon. „Item. Pro fleubus, amigdalis, rijszijo, rosinis et cinamonio pictoribus ad Sanctam Crucem Lissecz. II marc.“
Płacono za utrzymanie w gospodzie Rusinów z malarzami przybyłych. „Item. Pro exemptione de hospitio ruthenorum qui cum dictis pictoribus venebant, ad vocem D(omini) R(egis) in Niepolomicze factam IX gr.“
Dla malarzy w Liszcu posyłano wino: „Item. Facta ratione cum cauponibus pro vino...“ w różne miejsca, a między innemi „in Lissecz pro pictoribus..”
Kupowano dla nich farby i naczynia, do prac już malarskich w sypialni króla na zamku Krakowskim i jeszcze u Św. Krzyża. „Item. Pro 4 talentis cynobrii ad depingendum dormitorium D. Regis in castro Cracoviensi 1 Sexag. - Item. Pro vasis scilicet oleis et in quibus colores varii per pictores ruthenicos servantur 1 scot. XIV den. - Item. Fer. 4p. diem Assumptionis per II talent, cinobrii ad depingendum dormitorium D. Regis in Castro Cracoviensi III fer. - Item. Pro IV libris cynobrii ad depingendam Ecclesiam Sancte Crucis in Lissecz rei d. libr. p. fl. I marc.“
Po S. Michale tegoż roku 1394, zatem już w jesieni, opłacono koszta utrzymania wr gospodzie Władycza z innymi malarzami ruskimi, kupiono dla nich 11 koni i 11 futer czyli szub, pokryto wreszcie koszta powrotu onych do swego kraju. “Item. Fer. 3 ipso die S. Michael. Arcbangeli. Pro exemcione de hospicio Wladicze cum aliis pictoribus Ruthenicis VI marc. Ill IT. - Item. Pro 11 equis (konie) datis ad mandatum D. Regis Rathenis pictoribus, dormitorii in Castro Cracoviensi V marc. - Item. Pro 11 pelliciis (futra, szuby) eisdem pictoribus 11 marc. - Item. Pro expensis eisdem cum reversi sunt ad proprium II marc.“
(Porównać z naszym artykułem w Bibl Warsz z roku 1852 111, 555-561: Sztuki piękne za Władysława Jagiełły).
Malarz Krakowski. Wspominają go akta cechowe tego miasta pod r. 1647. R. 1650 był starszym cechu malarskiego tamecznego, o czem świadczą akta radzieckie krakowskie z owego roku.
Malarz Krakowski, pisany takoż Wodzca i Wotka. Roku 1515 obrany był starszym cechu malarskiego tego miasta, jak świadczą akta radzieckie Ks. A. 5 str. 183. Przywiedziony tamże jeszcze r. 1518 jako starszy cechu malarzy, Ks. A. 5 str. 368 i 555. R. 1519 posiadał dom w ulicy Szerokiej, Ks. A. 5 str. 431.
R. 1533 okazuje się znowu jako starszy malarskiego zgromadzenia, a pisany Jakób Wodzca. Ks. A. 12 str. 101.
R. 1548 już nie żył, gdyż wtedy Wodczyna, wdowa po malarzu Jakóbie Wothka, zeznawała przed aktami dług (A. Grabowski w Bibl. Warsz. z r. 1854. I. 413). Może jest on jedną takoż osobą z przywiedzionym z imienia tylko Jakóbem malarzem Krakowskim w latach 1523 i 1530.
Malarz Krakowski z pierwszej połowy 17 wieku, może jaki potomek tamecznego malarza Jakóba Wody czyli Wodzcy. Z rachunków miejskich taką o nim podaje wiadomość A. Grabowski, Skarbniczka str. 58:
„R. 1630 malarz Wodka, którego raz piszą Jan drugi raz Stanisław, podjął znaczną robotę malarską w Ratuszu, do której urządzono mu kobylice czyli rusztowanie, i wypłacono mu na rachunek tej roboty złot. 100. - Pozłacał wskazówki do zegaru a może i tarczę godzinową, gdyż do tego wybrano złota i srebra od Goldschlagera za zł. 219 gr. 20.-Temuż jeszcze dopłacono do roboty indexów zegara ratusznego zł. 31 gr. 20. - Malarzowi Wodce co farbował ośm okien na wieżę kościoła Panny Maryi, z pokostem od każdego okna gr. 15.“
Warszawianin, malował obrazy świętych i portrety. W kościele XX. Trynitarzów na Solcu w Warszawie jest jego wielki obraz: N. Panna z dzieciątkiem Jezus, przy nich S. Józef, S. Joachim i S. Anna, osoby w całej postaci, malowany r. 1813. Umarł w Warszawie d. 31 grudnia 1814 r, licząc lat 70 wieku.
Malarz Krakowski z połowy wieku XV, tak w aktach tamecznych radzieckich pisany, co wszakże nie jest bynajmniej nazwiskiem, ale zdrobnieniem imienia Wojciech. Akta rzeczone przekazały o nim wiadomości następujące:
R. 1443 Wojtko malarz kupuje dom w ulicy Szerokiej od Harttliba Parchwicz.
R. 1445 Wojtko pictor zawiera ugodę odług z zięciem swym Mik. Rymer.
Tegoż roku Olbrecht moler jest starszym cechu malarskiego.
R. 1448 Wojtko malarz jest podobnie starszym zgromadzenia malarskiego. (Za aktami miejskiemi radzieckiemi, A. Grabowski Skarbniczka str. 39 i 40).
Albertus, malarz Krakowski. Smutne wspomnienie o nim dochowali pod r. 1462 Długosz, Bielski i Wapowski, opowiadając jak wówczas za należenie do publicznego gwałtu i morderstwa, śmiercią w Krakowie wraz z współdziałaczami był ukarany. Roku albowiem poprzedniego 1461 zaszło było w mieście Krakowie srogie zamieszanie, w skutku którego Andrzej Tęczyński mąż rycerski zawołany, przez pospólstwo sprośnie zamordowany został. Powodem do tego stała się zwada, jaką miał tenże Tęczyński z płatnerzem niejakim Klimuntem czy Klemensem, o niedokonaną na czas robotę zbroi: podburzeni przeciw Tęczyńskiemu różni ludzie miejscy, rzemieślnicy i pospólstwo, rzucili się za nim, a schronionego do kościoła Franciszkańskiego, wywlekli gwałtem z zakrystyi i okrutnie zamęczyli. Za ten czyn, wyrokiem króla Kazimierza Jagiellończyka, winniejsi na zamku królewskim pod wieżą Tęczyńską zwaną, wd. 15 stycznia 1462 r. ścięci zostali; między tymiż znajdował się pewien malarz Wojciech, Albertus. Cale to zdarzenie opisują obszernie Jan Długosz, wyd. Lipskie II, 268-270 i 282-284; Marcin Bielski Kronika Polska, wyd. Warszawskie A. Gałęzowskiego 1830 XV, 104-105 i 109-110; tudzież Bernard Wapowski Dzieje Kor. polskiej i W. X. Lit., wyd. w przekładzie M. Malinowskiego, Wilno 1848, III, 411-428. O malarzu owym Wojciechu nic zgoła więcej wyśledzić się dotąd nie udało, a nie zdaje się żeby to była jedna osoba z malarzem Wojtkiem, Olbrechtem, o którym powyżej.
Malarz Krakowski z drugiej połowy XV wieku, który r. 1476 znajdował się w Lwowie z malarzem Mikołajem Haberschrak, będąc jego towarzyszem czyli pomocnikiem.
Gdy tenże Haberschrak zawarł był ugodę z rajcami miejskimi o malowanie i złocenie posągu S. Magdaleny do kościoła parafialnego, warowali sobie rajcy, iż gdyby w ciągu roboty miał się oddalić czasowo do Krakowa, pozostawi w swojem miejscu Wojciecha malarza towarzysza swego: „et relinquere debuit Albertum pictorem socium suum.“
(Akta radzieckie lwowskie, w notatach P. Z. Pauli).
O malarzu tym i mieszczaninie łomżyńskim, dowiadujemy się z akt miejskich warszawskich, z powodu processów jakie miał tutaj z dwoma malarzami warszawskimi. R. 1537 miał on sprawę z Janem Jentas malarzem warszawskim, o odmówienie temuż chłopca i ściągnienie go do siebie; wyrokiem feria quarta in octava Assumptionis Mariae, został skazany na karę 6 kóp w półgroszkach i powrócenie chłopca. Równocześnie pozwał go w podobnejże sprawie Maciej malarz i mieszczanin warszawski, o odmówienie towarzysza (socium), o czem poucza pod tąż datą protest Macieja. (Akta m. starej Warszawy Ks. 531, pod przytoczoną datą).
Malarz historyczny i portretowy. Przyszedł na świat w Krakowie z rodziców ubogich; X. Sebastyan hr. Sierakowski kustosz kapituły krakowskiej wziąwszy go w opiekę, polecił Bacciarellemu i do szkoły jego przy zapewnieniu małego funduszu na utrzymanie oddał. Obdarzony od natury rzadką zdolnością, znaczne uczynił postępy i wkrótce przez własną sposobność wyszedł na znakomitego artystę. Dzieła jego odznaczają się żywą wyobraźnią, bogatą kompozycyą, rozumieniem i uczuciem sztuki, śmiałością a zarazem przyjemnością pędzla. Zarzucić mu nie raz przychodzi brak wykończenia i niedbałość. Był (o człowiek nader żywych namiętności, które nie otrzymawszy dobrego kierunku, niehamowane rozwagą, w złe go skłonności wprowadziły i do zguby przywiodły. Oddawał się rozpuście i trunkom, przez co popadł w choroby i niedostatek, a w kwiecie wieku umarł w nędzy. Tak zmarnował wielkie zdolności, któremi dostąpić mógł szczytnego w sztuce wyniesienia. Licząc zaledwie lat 40 rozstał się z życiem nagle d. 20 stycznia 1812 r., tknięty apoplexyą, gdy zziębnięty wstąpił był do sklepu na Starem mieście dla ogrzania się. Był on rozwodnikiem, stał na Starem Mieście; w niedostatku którego często doświadczał, opiekował się nim i zatrudniał malarz J. Kosiński.
Roboty jego trudne już są dziś do wyszukania, rozpierzchłe po rozmaitych miejscach; przytoczyć z nich można co następuje:
1. Jawnogrzesznica, wymiaru naturalnego, obraz wielkich zalet, obstalowany przez kanclerza J. Chreptowicza.
2. Sessya Sejmu czteroletniego w dniu 3 maja 1791 r. Obraz bogatego układu, wielkiego urozmaicenia i życia; osoby portretowane i bardzo podobne, między innemi król, dwaj marszałkowie sejmowi, biskup Krakowski Felix Turski, hetman Branicki Xawery, Małachowski Hiacynt kanclerz, szewc Kiliński, Bacciarelli malarz, Gagatkiewicz doktor, Suchorzewski poseł zemdlony którego z pośrodka izby wynoszą. Miara cali 73-50 (Jest u hr. Władysława Małachowskiego w Nowem mieście).
3. Widok lasku Łazienkowskiego, gdzie widać posąg Tankreda i Kloryndy. Miara cali 19½-5. Był w zbiorze X. J. Poniatowskiego; cena w spisie czer. zł. 8.
4. Chrystus Pan na krzyżu, obraz wielkich rozmiarów.
5. S. Anna z Matką Boską i dziecięciem z książką w ręku, obraz wielkiego rozmiaru.
6. Rodzina Święta, Matka Boska z dzieciątkiem Jezus na ręku, S. Józef i S. Joachim, wielkiego rozmiaru.
7. S. Rozalia z wieńcem białym na głowie, wielkości naturalnej.
8. Kościuszko w szańcu przy armacie.
9. Nadzieja, piękny obraz zrobiony podobno na szyld do korzennego sklepu. Dziewica w całej postaci klęcząca wznosi modły ku gwiezdzie, przyświecającej skołatanemu okrętowi wśród nocy na burzliwem morzu. Przy dziewicy duża kotwica, znamię sklepowe. Jest u piszącego.
10. S. Magdalena, w galleryi wilanowskiej Nr. 267, obraz przyjemny.
11. Obraz familijny rodziny Dzierzbickich (na Wołyniu).
12. Widok Rozkorzy obecnie zwanej Ursynów (up. Tom. Zielińskiego).
13. Obraz familijny rodziny Gąsiorowskich, w krajobrazie.
14. Niektóre jego prace znajdowały się w Łazienkach królewskich.
15. Również malował obrazy kościelne na Litwie, dokąd na ten cel powołany umyślnie jeździł.
Portrety:
1. Stanisław August król, naśladowanie z Bacciarellego. Portret królewski malował wielokrotnie.
2. Stanisław Sołtyk, senator kasztelan.
3. Tegoż żona Karolina z xiążąt Sapiehów.
4-5. Alexander hrabia Pociej oboźny W. X. Lit. i jego żona Anna z Korzeniowskich (♰ w Warszawie dnia 12 maja 1815 r., licząc lat 35 wieku).
6. Jan Plersch malarz.
7. Xiążę Sapieha, w sukni szkarłatnej białem futrem obłożonej; miara cali 22-27 (u p. Hoppen w Radomiu).
8-9. Maciej Sobolewski, kasztelan Warszawski. - Walenty hr. Sobolewski, kopia z Angieliki Kaufmann (oba w domu hr. Gutakowskiej w Warszawie).
10. Franciszek Raszkowski, major gwardyi Mirowskiej (u pani Fontanna w Warszawie).
11. Tadeusz Kościuszko. Miara cali 20-16 (u piszącego). Wizerunek Kościuszki równie jak króla Stan. Augusta malował kilkanaście razy, które to oba łatwiej mu się rozchodziły.
12-13. Józef Chrystyan Karoli jubiler ♰ 3 marca 1835 i jego żona (u syna w Warszawie).
14-16. Trzy portrety w zbiorze gen. Xaw. Kosseckiego, osób do jego rodziny należących.
17. Michał baron Kosiński pułkownik (u p. T. Zielińskiego).
18. Oborski Kazimierz, oficer wojska polskiego.
19-21. Trzy portrety obstalowane ze składki kadetów szkoły artylleryi i inżynierów r. 1809 iw tejże szkole umieszczone: Cesarz Napoleon, i podpisem: „Dał nam ojczyznę, uczmy się jej bronić." Fryderyk August król Saski xiążę Warszawski, w mundurze polskim, z podpisem; „Fryderyk August król Saski, pierwszy xiążę Warszawski, potwierdził i uposażył tę szkołę." - Xiążę Józef Poniatowski jako naczelny wódz wojsk xięstwa warszawskiego, mappę kraju w ręku trzymający, z podpisem: ,,Pierwszemu założycielowi swemu wdzięczna szkoła." (Gazeta Korresp. Warsz. z r. 1809 Nr. 99 str. 1531-2).
22. Król Saski xiążę Warszawski wielkości naturalnej w całej postaci, do Sądu Appellacyjnego w Warszawie.
23. Hr. Potocka, wizerunek widziany na wystawie malarstwa we Lwowie r. 1837.
21-25. Sebastyan Kossowski, obywatel i kupiec Warszawski, tudzież jego żona Krystyna.
26. Żona artysty, miara cali 17-21 1/2 (u piszącego).
27-28. Tomasz Gąsiorowski, tudzież jego żona; dwa małe portrety owalne, (u syna p. Maurycego Gąsiorowskiego w Warszawie).
29. Popiersie mężczyzny (u p. Leona Glucksberga w Warszawie).
30. Portret własny malarza. Na drzewie, owal, miara cali 27-23 (u piszącego).
R. 1794 do urządzonego w kościele S. Krzyzkim katafalku przez Walla, na obchód żałobny w d. 4 października odbyty ku czci poległych w Warszawie w dniach 26 i 28 sierpnia tegoż roku, Wojniakowski malował podstawę obwodową, allegoryę z wielu figur złożoną przedstawiającą. (Gazeta Rządowa z r. 1794 Nr. 96).
Z jego rysunku sztychował w Warszawie Jan Ligber Transparent malowania J. Plerscha ze sztuki Andronieda, ułożonej i granej roku 1807 dla cesarza Napoleona w Warszawie.
R. 1811 d. 15 sierpnia w czasie obchodu uroczystości imienin cesarza Napoleona, jego pomysłu i wykonania piękne przezrocze wystawione było przed szkołą Artylleryi i Inżynierów. (Gazeta Koresp. Warsz. z r. 1811, dodatek do Nr. 67 str. 1045).
Wojniakowski malował takoż niekiedy pastellami, ale rzadko. Między innemi portret Maryi Teressy hr. Tyszkiewiczowej z xiążąt Poniatowskich, siostry księcia Józefa, w bogatym zawoju na głowie (u piszącego).
Portret miniaturowy K. Wojniakowskiego przez Józefa Kosińskiego jest w zbiorze piszącego.
(O Kazim. Woźniakowskim nikt dokładniej nie pisał. Wzmiankowali o nim: Rozmaitości do Gazety Korr. Warsz. z r. 1819 Nr. 33. - Ruski Inwalid z r. 1819 Nr. 247. - Kalendarz E. Gałęzowskiego na r. 1832, Warsz. str. 27.- W. Smokowski w Dzwonie, Warsz. 1846. II, 132; lecz samo nawet nazwisko malarza przeinacza, zowiąc go Wojakowskim).
Wojtkowic czy też Wojtowic, a najprędzej Wojtowicz malarz Krakowski. Akta cechowe tego miasta wspominają pod rokiem 1627 malarza Sebastyana Wojtowicza, zaś pod r. 1651 wzmiankowany jest w aktach radzieckich Sebastyan Wojtkowic.
Malarz i geometra Lwowski, za czasów króla Zygmunta III tamże pracujący. Pochodził on zapewne z rodziny odznaczonej mieszczan Lwowskich, z których Melchior konsul miasta r. 1632 zmarły; o której to rodzinie wspomina dwukrotnie B. Zimorowicz Hist. miasta Lwowa 1835 str. 351 i 360-361. "Sławna tu jest Wolfowiczów familia, która swój ma ze Szląska początek, Z którą wiele z najpierwszych familii albo przez pokrewieństwo, albo przez opiekę są połączone.“ Co do samego Józefa malarza i mierniczego miejskiego, pamięć jego dochowały owoczesne przywileje bractwa malarskiego, tudzież akta radzieckie tego miasta. W przywileju arcybiskupa lwowskiego Jana Dymitra Solikowskiego, z daty w Lwowie dnia 10 lipca 1596 r., ustanawiającym bractwo malarzy katolickich, wyliczony jest pomiędzy jego członkami to jest towarzyszami, których akt tytułuje egregii. Podobnie w uchwale rady miejskiej lwowskiej z d. 21 stycznia r. 1597, bractwo malarzy katolickich urządzającej, przytoczony jest tenże w liczbie pierwszych zgromadzenia owego magistrów czyli towarzyszów. W obu wszakże powyższych aktach pisany jest Wolphowicz. Wnosić można, że musiał wtedy do lepszych ówczesnych Lwowskich malarzów należyć.
R. 1598 malował on obraz na drzewie P. Maryi siedzącej na tronie, z klęczącemi poniżej osobami rodziny Domagaliczów, któryto obraz przeznaczony był na nagrobek dla Katarzyny Domagaliczowny panny, a Wolfowicza wnuki i zawieszony zamiast nagrobka w kaplicy fundacyi Domagaliczów na cmętarzu kościoła katedralnego zbudowanej. Obraz ten zasłynął za czasem cudami, ztąd r. 1765 przeniesiony został przez arcyb. lwowskiego Wacława Hieronima Sierakowskiego do wielkiego ołtarza katedry, roku zaś 1776 koroną z Rzymu od papieża przysłaną uwieńczony, przy czem na obrazie klęczące u dołu postacie jako świeckie zniszczono. (X. Chodynicki Hist. m. Lwowa 1829 str. 367-368; D. Zubrzycki Kronika m. Lwowa 1844 str. 289-290; X. Sadok Barącz Pamiętnik dziejów Pol. 1855 str. 282).
Wedle akt radzieckich Lwowskich, Józef Wolfowicz pełnił urząd geometry miejskiego aż do r. 1624, w którym o umarł (z notaty p. Żegoty Pauli).
P. J. Malarz Lwowski, który r. 1740 dokończał malowanie tamecznego kościoła XX. Bernardynów al-fresco, dzieło X. Benedykta Mazurkiewicza, jak to opiewa napis w tymże kościele.
Piękny jego obrazek rodzajowy flamandzkiej szkoły, wykryty został w ostatnich czasach w Wiedniu i do Lwowa przesłany; do Wiednia zaś dostał się był z Węgier, z galleryi któregoś tamecznego magnata. Przedstawia jakby na desce przylepiony obraz, na którym wyobrażeni są trzej nadzy chłopcy bawiący się w pośród łanu dojrzałego zboża, w głębi krajobraz; lekkie na niebie obłoki. U spodu znajduje się podpis: „pinxit Carolus Wołucki A. D. 1781 in Olijsso." Układ i koloryt tego utworu zaleca się wdziękiem, znamienując ze wszech miar biegłego artystę. Dochowało się nadto o malarzu tym podanie, iż przemieszkiwać miał w Hiszpanii i tamże jako słynny portrecista był głośny. Wiadomość powyższą o obrazku i malarzu ogłosił Dziennik literacki Lwowski z r. 1852 Nr. 24, za nim Czas Krakowski Nr. 135, z których powtórzyły to dzienniki Warszawskie mniej więcej wiernie czy mylnie: Gazeta Warsz. z r. 1852 Nr. 166, Dziennik Warsz. r. 1852 Nr. 162, Kuryer Warsz. r. 1852 Nr. 171. O rzeczonym artyście nie posiadamy obecnie zkąd inąd jakiegobądź wspomnienia, za wskazówką więc takową pozostaje do poszukiwania bieg cały jego żywota, gdzie się w sztuce sposobił, gdzie przebywał i pracował, niemniej jakie a zapewne zaletne dzieła wykonał. Wszakże w Nrze 152 Czasu Krakowskiego z r. 1852, jest niejako odwołanie czyli zaprzeczenie podanej poprzednio o tym malarzu i Wysokiem jego uzdolnieniu wiadomości: Korrespondent podróżujący mniema, że obrazek ów do Lwowa nabyty jest raczej kopią z obrazu czy znanej ryciny podług Luca Giordano, który podobne przedmioty malował. Z drugiej znowu strony przeciwko powyższym zarzutom ozwał się w Lwowie p. F. Łobeski w Dzienniku Lite, z r. 1852 Nr. 31, pierwotnie o malarzu i jego obrazie podane wiadomości popierający.
Tak więc rzecz cała jak się rzekło, dalszych wymaga badań, które wykryciem bliższych żywota szczegółów a prac artysty, wiadomość o nim dopiero ustalić zdołają.
Nie od rzeczy będzie przypomnić tu, że ród Woluckich herbu Rawicz jest w Polsce starożytny i znamienicie od XIV już wieku odznaczony. Abraham przy Kazimierzu W.; Jakób mąż rycerski za Jagiełły; Jędrzej poeta laureatus za króla Stefana; brat jego Paweł biskup Kamieniecki, Łucki, a w końcu Kujawski, pasterz wzorowy. Również bracia tamtych Stanisław kaszt. Halicki, podkomorzy Kor.; Filip wojewoda Rawski; Sebastyan kaszt. Małagorski; Teodor burgrabia zamku krak. roku 1778. Być może że nasz malarz Karol z tego takoż dobrze zasłużonego rodu pochodzi
Malarz portretowy olejno i miniaturowo. Przybył z Wiednia do Lwowa i zalecał się publiczności tamtejszej roku 1819 przez gazety.
W księdze Acta Consuliaria Civitatis Casimiriensis przy Krakowie, obejmującej zapisy czynności i wydatków rajców z lat 1387-1390, znajduje się zapłata za kupiony obraz do kościoła Bożego-ciała:
Pro ymagine dedimus Kuncze Worst, capete: co znaczy kopę czyli złotych dwa.
Te dwie dość ciemne nazwy krakowskiego malarza obrazów kościelnych, z drugiej połowy XIV wieku, nie trafiają się dotąd nigdzie indziej.
(A. Grabowski Skarbniczka str. 38).
Obaczyć Buczkowski.
Malarz na Litwie osiadły, o którym jedyne dziś dochowujące się wspomnienie, piętnem zbrodni pamięć jego zaczernia. Roku 1667 jako uczestnik zabójstwa X. Macieja Kiejsza dziekana i podproboszcza grodzieńskiego, zostawał w okowach, a prosił o uwolnienie z więzienia. Kapituła odpowiedziała d. 17 czerwca rzeczonego roku, że go uwolni, ale za poręką. (W rękopismach po X. Aloizym Osińskim pozostałych: Żywot Alexandra Sapiehy 21 biskupa wileńskiego).
Malarz w Wielkiej Polsce pracujący w wieku 17ym. W kaplicach Kalwaryi OO. Reformatów w Pakości są niektóre jego obrazy, miernej przecie wartości (Stanisław Niemir w Tygod. Liter. Pozn. z r. 1841 str. 355, artykuł o Pakości).
Obacz Dziwak Piotr.
Znakomity sztuk znawca i zwolennik, sam malarz amator. Przyszedł na świat w Warszawie r. 1785, z Józefa Zabiełły hetmana W. Litew. i Maryanny z Sobolewskich. W młodości służył wojskowo, wstąpiwszy w szeregi roku 1809; tegoż roku został porucznikiem w sztabie głównym, a r. 1812 tamże kapitanem i zaraz podpułkownikiem. W roku następnym w październiku otrzymał uwolnienie i opuścił stan wojskowy. Roku 1815 mianowany szambelanem, następnie r. 1819 koniuszym dworu polskiego. Ozdobiony krzyżem polskim wojskowym złotym roku 1809, orderem maltańskim, francuzkim legii honorowej, wreszcie S. Stanisława I klassy. W późniejszym wieku prowadził życie ustronne, cale oddane pobożności, wylaniu prawdziwie chrześciańskiemu dla biednych, cnotom które go do wyższej świętobliwości podniosły. Jedynem jego światowem zamiłowaniem i rozrywką były sztuki piękne, których posiadał znajomość gruntowną, tak w części historycznej, jak niemniej w technice malarstwa. Sam takoż zabawiał się malowaniem olejnem w kilku rodzajach, a prace te jego odznaczały się wprawą i sposobnością mniej pospolittą. Zaciszna jego pracownia, w pośród nieuniknionych trosk doczesnego żywota, stawała mu się najmilszem schronieniem; był też to rzadki na dzisiejsze czasy a niewypowiedzianego uroku przybytek, bo znajdowałeś w nim obok usobionej chrześciańskiej świętości, słodycz, dobroć i życzliwą względność, uprzejme wysokiej ogłady obejście, zapas głębokich wiadomości, doświadczenia i światła. Zgromadzali się tam bliżsi tylko znajomi, krewni, dawni towarzysze broni, wzorowe kapłany, artyści i lubownicy sztuki: bywał tam przyjacielem a częstym gościem Antoni Brodowski, January Suchodolski; młodzież malarska znajdowała tu pomoc, poradę i zachętę. I my takoż wielokrotnie szukaliśmy tutaj zasiłków rozległego znawstwa sztuki; uniósłszy ztąd mnogie wzbogacenia wiadomości, hołdując wysokiej cnocie, życzyliśmy w nieudolnym choć zarysie przechować miłych chwil i błogich wrażeń wspomnienie. Nie tu byłoby właściwe miejsce rozobszerniać się nad tem świętobliwem życiem, nad gorliwem wykonywaniem praktyk chrześcianina, nad tem i chojnej dłoni biednym codziennemi dary; przestać o tem wypada, bo tutaj człowiek sztuki wyłącznie się przedstawia. - Po długich i dotkliwych cierpieniach, licząc lat 64 wieku, zszedł z tego świata Henryk hr. Zabiełło w Warszawie d. 17 stycznia 1850 r.; piękna dusza, tak na tym już padole ziemskim do niebios zbliżona, wzniosła się tam po zasłużoną nagrodę, wzór świętości okazały a żal powszechny pozostawiając po sobie. Zwłoki jego złożone są w grobach kościoła dolnego S. Krzyża w Warszawie, którego szczególnym był dobrodziejem.
Zabiełło malował wnętrza ożywione figurami, wojskowych i jeźdźców w ruchach wojennych, obrazy rodzajowe; prace jego na wystawach warszawskich oglądane były z zajęciem. Do celniejszych jego tworów policzają się:
Na wystawie z r. 1819.
1. Biwak żołnierzy polskich w korytarzach klasztoru
Na wystawie z r. 1821.
2. Dwa Araby na koniach.
3. Dwa huzary flankierujący.
4. Jazda z kilku pułków wojska polskiego.
5. Piechota na przednich czatach, w oddaleniu wedeta i patrol idący.
Na wystawie r. 1823.
6. Chór Kapucynów w Rzymie, kopia z Campanellego. Obraz ten wielkie na wystawie znalazł powodzenie.
7. Dowódzca chorągwi hussarskiej w pogoni za nieprzyjacielem. Szczegóły uzbrojenia i ubioru są tu bardzo wiernie i starannie oddane.
8. Facyata kościoła metropolitalnego warszawskiego.
Na wystawie r. 1825.
9. Kartuzy idący do chóru na pacierze. Obraz oryginalny wyższych zalet.
10. S. Filomena w więzieniu modląca się do objawienia N. Panny. Obraz ten ofiarował do kościoła S. Krzyża, gdzie jego staraniem zaprowadzony został odpust na dzień uroczystości S. Filomeny męczenniczki, przywilejem uzyskanym od papieża Grzegorza XVI z d. 21 listopada 1837 roku. Obraz ten litografowany w małym rozmiarze kosztem hr. Zabiełły przez W. Ullricha w dwóchset exemplarzach, rozdawany był bezpłatnie; sztychował go też A. Dietrich.
11. Wołoch upatrujący konia w tabunie. Z tego litografia A. Dietricha.
12. Krakowiak z dwoma końmi. W zbiorze T. Zielińskiego w Kielcach. Portret Henryka hr. Zabiełły malowali: Józef Grassi, Antoni Brodowski, Antoni Wysocki i w końcu Sikorski.
(Wspomnienie pozgonne w Kuryerze Warsz. z dnia 18 stycznia 1850 r. Nr. 17).
Malarz i mieszczanin Lwowski z drugiej połowy 17 wieku. Miał on stosunki rodzinne w Warszawie, gdzie też sam przebywał. Wykazują to, będące zarazem jedyną o nim wskazówką, akta m. Starej Warszawy, w których Ks. 561 str. 515 znajduje się jego protestacya przeciwko Kirkorowi Łazarowiczowi obywatelowi warszawskiemu a szwagrowi swemu o to, iż tenże Łazarowicz zaprosiwszy Zachnowicza do domu na wieczerzę, naprzód wszczął spór o posag żonie należny, a następnie słowy i czynem go zobelżył.
Barącz w żywotach Ormian zowie go Krzysztofem Awedykiem, i powiada że był starszym prawa Ormiańskiego we Lwowie, że się trnduił kupiectwem, „a wolne chwile jakie mu od zatrudnień publicznych i domowych zbywały, poświęcał malarstwu." (Za księgą Inducta jud. civ. Arm. ab a. 1651 ad 1652 XVII, 323 w Tab. mag. Lwów.). Podczas oblężenia Lwowa przez kozactwo, należał do poselstwa od miasta do Bogdana Chmielnickiego w Październiku roku 1648. W r. 1655 kiedy Chmielnicki po raz drugi Lwów oblegał, znawu kilkakrotnie wysyłany był do obozu nieprzyjacielskiego, celem otrzymania korzystnego z nim dla miasta układu, co mu się też pomyślnie udało. W Listopadzie tegoż roku król Jan Kazimierz pisał do Zachnowicza, aby z Lubowieckim Stolnikiem i Posłem królewskim jechał do Czechryna, względem ułożenia pokoju z Chmielnickim. Więcej o jego żywocie nie wie X. Barącz, świetną oddaje mu wszakże pochwałę w tych słowach: „Był to mąż pełen odwagi i poświęcenia się szlachetnego dla dobra pospolitego, każdej chwili gotów nie tylko majątek swój poświęcić, ale nawet życie własne położyć dla całości swych współbraci." Prace jego wszakże malarskie nie znane są wcale X. Barączowi, jakoż przemilcza o nich zupełnie.
(X. Sadok Barącz, Żywoty Ormian str. 393-395).
Żył i pracował w Krakowskiem w początku 18 wieku. W kościele w Skrzydlnie w Krakowskiem w bocznym ołtarzu, znajduje się obraz S. Józef piastujący dzieciątko Jezus, u dołu zaś podpis: „pinxit A. D. 1718 die 26 septembris Martynus Zając.“
Jego obraz Objawienie S. Antoniego Padewskiego, malowany roku 1804, jest w kościele XX. Reformatów w Warszawie, umieszczony nad głównemi drzwiami. (Kuryer Warsz. z r. 1841 Nr. 148). Inne prace jego, jako też bieg życia, nie są nam wiadome.
Krakowianin, uczeń Michała Stachowicza, malował w rodzaju swojego mistrza. W Modlnicy pod Krakowem w domu p. Tadeusza Konopki, są jego roboty al-fresco: Sobotka przy księżycu, konik zwierzyniecki, chłopcy puszczający orła Poniatowski nad Eislerą, Kościuszko przed wojskiem. Tamże znajdują się takoż jego olejne krajobrazy: widok Pieskowej Skały malowany roku 1824, widok Ojcowa malowany r. 1825.
W Kalwaryi Zebrzydowskiej na korytarzach drugiego piętra klasztoru XX. Bernardynów, zawieszony wielki obraz półkolisty, przedstawiający 89 wizerunków generałów Bernardyńskich, wcale zaletnie wykonanych; każdy z tych portretów miary cali 8-6. Na tym obrazie u spodu po prawej stronie podpis: „Johannes Zamojski pinxit Cracov. a. d. 1819.“
W Płazie pod Krakowem w mieszkaniu proboszcza jest jego mały obrazek, widok morski: Okręt pod skałą, z tyłu którego napis „Jan Zamojski malował 1821 r.
W kościele Góry S. Jana, poniżej Szczyrzyca w Sandeckiem, w ołtarzu bocznym, zamieszczony obraz jego olejny Wniebowzięcie Matki Boskiej, malowany r. 1826.
J. Zamojski zszedł z tego świata zdaje się w Krakowie, między rokiem 1830 a 1835.
W kościele XX. Franciszkanów w Krakowie, w ołtarzu Matki Boskiej Bolesnej, jest obraz S. Jan Kanty z podpisem pismem gockiem: Stan. Zamoiski pinxerat 1678 r. Obraz olejny nieszczególnego pędzla.
Malarz Krakowski, o którym tyle tylko dziś wiemy, iż r. 1562 przyjął tamże prawo miejskie, jak świadczą księgi archivum miejskiego krakowskiego. (Z notat udzielonych przez p. Ambr. Grabowskiego).
Rodem z Poznania, przyszedł na świat około r. 1776. Oddawszy się w młodości zawodowi malarskiemu, wykształcił się na artystę w podróżach na ten cel odbytych do Francyi, Włoch i Anglii. Robił portrety olejno i pastellami, malował przedmioty historyczne i krajobrazy. Zresztą pochodził z rodu malarzów, gdyż jego ojciec i bracia trudnili się takoż tą sztuką, lubo z podrzędną zdolnością. Zdarzenia czasowe wpłynęły na zmianę jego życia i powołania; r. 1808 wszedł do wojska, w stopniu podoficera do pierwszego pułku artylleryi i wyruszył do Hiszpanii, a od tej pory zdaje się iż zaniechał artystycznych zatrudnień. Po powrocie do ojczyzny, wystąpił z wojska i osiadł gdzieś na wsi w królestwie.
Niemcy przekręcają jego podpis na Seiffert.
W kościele parafialnym w Wyskoci pod Kościanem, znajdują się jego roboty.
(G. K. Nagler XVI, 218).
X. Piotr Widawski w opisie kościoła i klasztoru XX. Cystersów w Obrze w Poznańskiem (Przyja. Ludu z r. 1814 Nr. 28, I, 222) powiada, że przy ołtarzu ś. Bernarda znajduje się tamże wizerunek Ludwiki z Tworzyańskich Gurowskiej kasztelanowej przemętskiej starościny kolskiej,♰ 12 września 1779 r. w 43 roku życia, malowany r. 1766 przez Zeyfrieda. Musiał to być malarz Poznański.
Malarz miniatur za Stanisława Augusta, rodem z Warszawy iw niej pracujący.
W zbiorach królewskich znajdowały się następujące jego roboty miniaturowe:
1. Młodzieniec w kapeluszu na głowie, pół postaci; miara cali 4-4, cena czer. zł. 15.
2. Niewiasta siedząca, pół postaci podług Gerarda Dow; miara cali 4-4, cena cz. zł. 20.
3. Młodzieniec trzymający snop; miara cali 3-2¾, cena cz. zł. 18.
4. Dziecko trzymające wieniec z kwiatów; cali 3-2¾, cena cz. zł. 18.
5. Prządka, podług Gerarda Dow; cali 6-5, cena cz. zł. 16.
6. Praczka z dzieckiem; cali 6-5, cena cz. zł. 15.
7. Vertumn i Pomona, podług Rigaud; cali 6-5, cena cz. zł. 10.
8. Niewiasta śpiąca trzyma psa na uwięzi; cali 5½-4½, cena cz. zł. 20.
Roboty miniaturowe Zeiga oglądał r. 1779 J. Bernoulli w Powązkach u xiężnej Czartoryjskiej generałowej ziem podolskich, tudzież na zamku warszawskim, które wychwala dodając, iż podtenczas poznał i artystę samego.
Syn Zeiga za wstawieniem się M. Bacciarellego, kosztem króla wysłany był na naukę za granicę i opatrzony pensyą. Co do biegu życia obu, a nawet prac i uzdolnienia syna, pomimo usilnych starań, nie udało się nam nic więcej wyśledzić.
(Wzmianka Fr. Bacciarellego w Rozmaitościach do Gazety Korr. Warsz. z roku 1819 Nr. 40 str. 104 i Nr. 41 str. 108. - Wzmianka J. Bernouliego Reisen.... Leipzig 1780. VI, 229 i 263).
Lwowianin, malarz i sztycharz wielce uzdolniony, który tak w kraju jako też w Paryżu gdzie długie lata przebywał, uzyskał w czasie z prac swoich niepośledniej wziętości i sławy. Pomimo to atoli pamięć jego dochowała się bardzo słabo, po większej części w mylnych napomknieniach. Dziwnym jakiemś zbiegiem nieprzyjaznych okoliczności, dzieła jego malarskie zaginęły zupełnie czy w niewiadomości gdzieś zalegają, a sztychy przezeń wykonane, jeżeli nie zatracone, stały się przecie dziś wielką rzadkością. Co większa, gdy sam podpisywał się rozmaicie, to właściwem nazwiskiem, to znowu w tłumaczeniu onego na języki obce, gdy nadto podpisy jego wyczytywano nieraz błędnie; poszło ztąd, że pisarze cudzoziemscy, a za nimi w prostych wypisach krajowi, potworzyli z niego kilku jakby odrębnych artystów, o życiu jego nic prawie nie wiedząc. Zbadanie akt miejskich lwowskich i dotrwałych prac jego sztycharskich, ułatwiły zebranie niejakich co do niego wiadomości pewniejszych, jakkolwiek przyznajemy nie są one dotąd wcale dostatnie i zaspakajające, po nich przecie uzupełnienia łatwiejszemi może będą.
Jan Ziarnko, urodził się we Lwowie w drugiej połowie wieku 16, z ojca Marcina stolarza (mensator) i matki Anny. Był on najstarszym z swego rodzeństwa, a miał jeszcze dwóch braci: Marcina takoż malarza we Lwowie ciągle zamieszkałego, i Józefa który został xiędzem wstąpiwszy do zakonu Dominikanów: świadczy o tem wszystkiem dział majątkowy po śmierci ojca zdziałany, a w aktach radzieckich lwowskich znajdujący się, o którym mówić będziemy jeszcze poniżej. Już ku końcowi 16 wieku Jan wzróść musiał we Lwowie na znakomitszego artystę, jak się to wykrywa z przywilejów bractwa malarskiego tego miasta z owej epoki. Tak w przywileju arcybiskupa lwowskiego Jana Dymitra Solikowskiego, z daty w Lwowie d. 10 lipca 1596 r., ustanawiającym tamże bractwo malarzy katolickich, wyliczony jest Jan Ziarnko między tegoż bractwa członkami to jest towarzyszami, który w akcie tym tytułowani są egregii. Podobnie wymieniony jest on w potwierdzeniu powyższego przywileju przez króla Zygmunta III, dyplomem z daty w Warszawie d. 10 stycznia 1597 r. Nadto w uchwale rady miejskiej lwowskiej z d. 21 stycznia 1597 r. bractwo owe malarzy katolickich lwowskich urządzającej, przytoczony jest on w liczbie pierwszych tego zgromadzenia magistrów czyli towarzyszów, a pisany tu Jan Ziarnkowicz. Tak samo wyraża go dyplom króla Zygmunta III z daty w Warszawie d. 10 marca 1597 r., powyższą ustawę zatwierdzający.
Z tego wszystkiego okazuje się dowodnie, że Jan Ziarnko czyli zwany może niekiedy Ziarnkowicz, był w Lwowie w latach 1596 i 1597 artystą osiadłym i odznaczonym, cechu tamecznego malarskiego magistrem.
Wkrótce potem postanowił Jan wydalić się z kraju za granicę, celem dalszego kształcenia się w sztuce. Jakoż przed rokiem 1600 wyjechał do Włoch dla wydoskonalenia się w malarstwie, jak o tem znowu poucza przerzeczony dział majątkowy po śmierci jego ojca roku 1600 spisany, a w aktach radzieckich lwowskich znajdujący się. W dokumencie tym stoi, iż Jan artificii pictorii socius in Italia commorans, zatem r. 1600 bawił już we Włoszech, nadto wyrażony jest tamże jako z trzech synów zmarłego ojca najstarszy. Pobyt przecie J. Ziarnka we Włoszech nie był wcale długim, w tymże bowiem już roku 1600 udał się do Paryża, gdzie przeszło lat 20 przesiedział, iw pracach zarówno malarskich jak sztycharskich niepospolicie się odznaczał. Dzieła jego malarskie jak mówiliśmy poszły dziś w zatracenie i niewiadomo czyli gdzie jeszcze się znajdują. To tylko pewna, że malował portrety i przedmioty dziejowe sobie współczesne. Z rycin z obrazów jego wykonanych, wiadome są dwa jego portrety:
Leon XI papież, sztychowany r. 1604 przez J. van der Heyden z podpisem: Jac. van der heyden fecit - Joa. Ziarnko Polo, deline.
Ludwik xiążę Orleański, malowany r. 1622, sztychowany przez Mellana, z podpisem J. le Grain Polo. pinx.
Ryciny J. Ziarnka wielką stały się dziś rzadkością; kilka z nich znanych zostają zarazem wskazówką co do dat żywota artysty, przytaczają się więc tu wszystkie:
1. Postać jakiegoś zwierzęcia z herbu, z podpisem: Fa,mato Domino Nigerio Perfumatorio et Cubiculario regio amico suo singulari ... Joannes Ziarnko Polon, dicat Anno 1601 (w zbiorze p. Ciechowskiego w Paryżu).
2. Caroussel a la place royale a Paris 1612. Na arkuszu wielkim.
3. Ordre et séance des Etats généraux tenus a Paris en 1614, Joannes Ziarnko Polon, fec. Na arkuszu wielkim.
4. Lit de Parade de la Reine Marguerite de Valois en 1615. Arkusz podłużny. Królowa na katafalku.
5. Plan de l’Assemblee des Notables a Rouen en 1617, Joannes Ziarnko Polonus fec. Na arkuszu wielkim. Osoby mają tu być portretowane.
6. Le Couronnement du Roy Louis XI. Arkusz wielki.
7. Ludwik XII na koniu otoczony osobami allegorycznemi i godłami 39 miast przezeń zdobytych. R. 1623, z podpisem J. a Grano fecit.
8. Chłop polski który zbłąkanemu królowi Bolesławowi śmiałemu w puszczy Niepołomskiej daje rzepę. Na arkuszu. Ze znanej powieści w kronikarzach.
9. Pourtrait de la ville de la Rochelle avec ses forteresses, comme elle est a present. A Paris chez Jean Le Clerc 1621. - J. Ziarnko Leopol. - Do koła drukowany rys historyczny miasta i opis budynków podług liczb. - Miara cali 10 linii 3 wszerz, cali 14 linii 9 wzwyż. (W zbiorze Gw. Pawlikowskiego).
10-15. Sceny biblijne starego i nowego zakonu, sześć rycin, miara cali 7 l. 1 szerokości, cali 4 l. ½ wysokości, z podpisem lub monogrammem Ziarnka, (w zbiorze Gw. Pawlikowskiego). Zdaje się że to są te same ryciny, które później roku 1656 powtórzone zostały w dziele: Les peintures sacrees sur la bible pur le R. père Antoine Gerard de la compagnie de Jesu, w Paryżuu Sommerville. Jest tu rycin 26 podobnego rylca, ale na sześciu tylko jest podpis lub monogramm Ziarnka, inne nie mają żadnego podpisu sztycharza. To dzieło wyszło widocznie po śmierci już Ziarnka, jako przebicie jego pierwotnych rycin.
16. Cztery żywioły wystawione w sposób allegoryczny. - Ziarnko f. - Miara c. 4 l. 1 szero., c. 2 I. 7 wysokości. (W zbiorze Gw. Pawlikowskiego).
17-40. Figurae Libri Apocalypsis beati Joannis Apostoli. - Chez Jean le Clerc rue St. Jean de Latran a la Salemandre. - J. Ziarnko inuen. Halbeeck f. - Zbiór 24 rycin przedstawiających rozmaite widzenia S. Jana.
Jan Ziarnko podpisywał się na swoich tworach rozmaicie: Pol. Ziarnko, Ziarnko Polonus, Ziarnko Leopolen., albo też tłómacząc nazwisko swe na języki obce J. a Grano lub le Grain Polo; niekiedy kładł tylko monogramm z swoich głosek J. Z. splecionych. Najczęściej zaś podpisywał się tak drobno, iż zaledwie przez szkło powiększające nazwisko jego dostrzedz można. Ztąd poszło, iż nazwę jego najdziwniej przekręcano, a porobiono nawet z niego kilku jakby odrębnych artystów, choć te wszystkie rozmaite podpisy jedną tylko i tę samę osobę stanowią. Tak więc pisano go odrębnie: J.Agrano, Jakob Ziarncko, Jakób Zaunko, Jan Ziarko, Jan Zianko czyli Ziarnko, Jan Ziarnko.
Jak długo żył i gdzie umarł, nie jest to na teraz wcale wiadomo. Przemilczyć nam nie wypada, iż Gw. Pawlikowski w toczonej z nami korrespondencyi artystycznej, niedawno przed zgonem udzielał zdania, iż Ziarnko ostatecznie wrócił był do Lwowa, a ztąd jeszcze wykonywane blachy przesyłał do Paryża wydawcy swemu Janowi le Clerc le jeune, który je tamże odbijał. Nagler przy zakończeniu ogromnej pracy dwudziesto dwu tomowego słownika artystów, objawiając swą niepewność co do nazw Zianko, Ziarnko, Ziarnko, tak się zarazem tłumaczy z niedostatności podanych przez siebie wspomnień o artystach polskich:
Ueber die polnischen Kunstler sind die Quellen höchst ungenügend, und der edle Verfasser des neuen polnischen Künstler-Lexikons mochte daher in Warschau den Schleier viel leichter lüften können, als wir in München (XXII, 321). Nie ulega to zaprzeczeniu, ze jeżeli przedtem cudzoziemscy pisarze Lexikonów artystycznych mało co i częstokroć błędnie o sztuce polskiej wzmiankowali, wina ztąd spadać musiała wyłącznie na literaturę naszą własną, w której rzecz o sztuce z szczególniejszem z lekceważeniem zupełnie zaniedbywaną bywała. Łatwiej wszakże było, jak to wyraża trafnie Nagler, badać żywoty i prace artystów polskich w Warszawie i po kraju, aniżeli w Monachium czy innem którem zagranicznym mieście.
Rzuconą nam przez Naglera w tym względzie rękawicę podejmujemy skwapliwie, a stanie się to w przyszłości najsłodszą dla nas za podjęte starania nagrodą, jeżeli w dalszych cudzoziemskich słownikach artystów czy wykładach dziejowych sztuki, znajdziemy w należytem ocenieniu artystów kraju naszego, do czego badania obecne niejakiem może ułatwieniem się staną.
(J. G. Pawlikowski w Czasop. Lwów, z roku 1829 II, 123 i z r. 1830 III, 104-105. - J. Piwarski Gazeta Lite. Warsz. z r. 1822 Nr. 42, str. 242. - H. S. (Henryk Szmit) wspomnienie w Dzienniku Liter. Lwowskim z r. 1853 Nr. 8. - J. R. Fuessli 1779 fol. str. 724. - G. K. Nagler, XXII, 269 i 321).
Młodszy brat poprzedniego, takoż malarz w Lwowie zrodzony i osiadły.
Niektóre wspomnienia o nim dochowały akta radzieckie lwowskie, jak następuje:
R. 1600 „Martinus Ziarnko artificii pictorii socius“ robi dział majątku ojcowskiego.
R. 1609 „Martinas Ziarnko pictor et Anna uxor“ posiadali kamienicę Ziarnkowska dictam, w ulicy Szewskiej, pomiędzy kamienicami pisarza miejskiego i Jana Moskiewicza.
R. 1611 Marcin Ziarnko malarz sławny i Anna zona jego sprzedają rzeczoną kamienicę Jakóbowi Kasprowiczowi i Annie Ziarnkownie (Liber resignationum ab anno 1600 ad 1620 str. 762, zkąd wypis X. Sadoka Barącza, Pamiętnik dziejów polskich, Lwów 1855 str. 21). Atoli X. Barącz mięsza tego Marcina Ziarnko malarza z jego ojcem podobnie Marcinem stolarzem, mówiąc że miał syna Józefa Ziarnko Dominikana i professora teologii we Lwowie roku 1611; gdyż Józef był bratem Marcina malarza, a synem Marcina stolarza, jak to powiedzieliśmy wyżej.
Panna, malarka amatorka. Przyszła na świat w Krzemieńcu d. 19 sierpnia 1824 r., a mając szczególną skłonność do malarskiej sztuki, sposobiła się w niej pod okiem troskliwych rodziców, naprzód w Krzemieńcu samym do lat 16 wieku pod Janem Bogumiłem Lariusem, potem przez trzyletni pobyt we Lwowie, w końcu w Warszawie za kierunkiem i radami biegłych tutejszych artystów i znawców. W r. 1844 rodzice jej osiedli w Warszawie, z którymi tu przybyła i do końca żywota zamieszkała; grassująca w tem mieście cholera w roku 1849, sprzątnęła ją młodą ze świata w dniu 24 czerwca, gdy właśnie rodzice wybierali się z nią do Rzymu. Pochowana jest na cmentarzu Powąskowskim, gdzie ma z czułości rodzicielskiej pomnik wzniesiony.
A. Zielińska posiadała zdolność wrodzoną niepospolitą, którą zamiłowaniem sztuki i pilnością znacznie rozwinąć zdołała. Sposobiła się w początkach w malowaniu kwiatów, lecz następnie wzięła się do figur, i doszła do wyższej wprawy w studyach, zwłaszcza głów z natury i w portretach. Na wystawie warszawskiej z roku 1844 widziano z upodobaniem niektóre jej roboty.
Z prac jej celniejszych odznaczały się:
Portret pułk. Paszkowskiego.
Portret ojca i inny matki.
Starzec, studium z natury.
Żyd z siwą brodą, z natury.
Czerkies.
Kilka obrazów kwiatów, warzyw, owoców, zwierzyny i ptaków.
Portret własny.
Najpiękniejsze przymioty zdobiły jej duszę i serce: skromna, słodyczą domowe pożycie umilająca, dobra, na cierpienia bliźniego czuła, a łzę boleści lekką kobiety ręką koić i ocierać sposobna; umysłu wielce wykształconego, jak w malarstwie tak i w muzyce niepoślednio biegła, cichą pracą szczęśliwa. Zgon jej tak zawczesny, o ile wzbudził żal głęboki w tych wszystkich co ją bliżej znać i oceniać mogli, stał się tez zarazem stratą niemałą dla krajowej sztuki, w której okazana już zdatność, świetne nadal rokowała nadzieje.
Urodził się w Krakowie r. 1819 z ubogich rodziców. Pierwiastkowe ukształcenie i początki sztuki której życie poświęcił, pobierał w Liceum S. Barbary, gdzie pierwszym jego nauczycielem rysunku był professor Józef Sonntag, następnie przeszedł do Liceum S. Anny. R. 1835 wstąpił do szkoły malarskiej, w której miał za przewodników professorów Józefa Brodowskiego i Jana Bizańskiego; od roku zaś 1840 kształcił się ostatecznie pod professorem Wojciechem Sztattlerem, pod którym ukończył zawód akademiczny nauki malarstwa. Malował już wtedy ze zdolnością portrety, widoki i kopie ze sławniejszych mistrzów. Do tej epoki odnosi się piękny jego karton kompozycji historycznej Sceny w grobie, gdzie przy świetle pochodni S. Stanisław wskrzesza Piotrowina. R. 1843 wyjechał do Warszawy, a znalazł tu tyle powodzenia, zwłaszcza w wykonywaniu wielu portretów, iż z prac swych nabył możności wybrania się do Rzymu. Wróciwszy do Krakowa, puścił się ztąd o własnym funduszu w lipcu r. 1845, do sztuk naczelnej stolicy. Tam zaraz na wstępie oddał się z całym zapałem owemu pojmowaniu zamiłowanej sztuki, jakie wpatrzenie się w arcy-dzieła właściwie obudzą i gruntownie na dalszy zawód ustala. Atoli biedny młodzian, zanurzony w tak czysto duchowe życie, nie zważa! że niebawem miało mu na potrzeby potocznego nie starczyć; znalazł się też wkrótce w niedostatku, musiał pracować dla zarobku, nie zdołał uchronić się od nędzy. Za każdym dniem bladła dla niego ta urocza a zbyt często zwodnicza młodociana gwiazda nadziei, gasły mu przy cierpkiej rzeczywistości biedy, ułudne blaski świetnej przyszłości. Popadł więc w tęschnotę, zażalił za ojczystą ziemią; z upadkiem ducha, nastąpiła i niemoc ciała. Wprędce w kwiecie wieku, bo zaledwie lat 27 żywota liczący, zgasł w Rzymie d. 18 lutego 1846 r., a w tak przedwczesnym zgonie znikły też dla rodzinnej sztuki wielce uzdolnionego artysty nadzieje.
Ostatnie jego prace były kopie z kilku obrazów Titiana i Danai Corregia, dla hr. Bronisława Działyńskiego wykonane.
Z robót jego wiele przechowuje się w okolicach Krakowa: Kościuszko w obłokach, tudzież 6 portretów familijnych u p. Rom. Konopki we wsi Tomasze wice.
Widok rynku krakowskiego od strony kościółka S. Wojciecha, u p. Tad. Konopki w Modlnicy.
Różne portrety u p. Stanisława Konopki w Mogilanach i u p. Xawerego Konopki w Rzeszowskiem.
Portret Jana Zielińskiego był litografowany w Krakowie r. 1847 przez Balickiego, staraniem p. Stan. Konopki, który pamięć artysty w wydaniu pośmiertnem jego wizerunku uczcić zapragnął, Z tej ryciny jest drzeworyt, zamieszczony przy życiorysie w Przyjacielu Ludu.
(J. Jerzmanowski, życiorys w Przyjacielu Ludu z roku 1849. I, 113-115).
Pułkownik wojsk polskich za xięstwa warszawskiego, później radzca stanu, prezes Izby Obrachunkowej, kontroler generalny i członek Rady Administracyjnej, kawaler wielu orderów; malował krajobrazy jako amator. Przyszedł na świat d. 17 lipca 1781 r. we wsi Kowalewie w wojew. Płockiem, powiecie Mławskim; otrzymawszy pierwsze nauki u XX. Benedyktynów w Pułtusku, udał się roku 1801 do uniwersytetu frankfurtskiego. Następnie zwiedził Niemcy, Szwajcaryę, Szwecyę i Danię, po powrocie zaś do ojczyzny osiadł na wsi. R. 1807 przy organizacyi nowych władz krajowych, mianowany konsyliarzem Dyrekcyi Sprawiedliwości; lecz zapragnąwszy służyć w wojsku, tegoż roku d. 4 maja otrzymał nominacyę na pułkownika strzelców pieszych, r. 1808 d. 1 sierpnia przeniesiony na dowódzcę pułku 6 piechoty, następnie przeznaczony na kommendanta placu miasta Krakowa, r. 1810 dnia 15 listopada na własne żądanie uwolniony od służby wojskowej w stopniu pułkownika. Wracając do służby cywilnej, został mianowany r. 1816 prezesem Kommissyi Województwa Augustowskiego, r. 1821 radzcą stanu dyrektorem generalnym w Kommissyi Rządów. Wyznań Religijnych i Oświecenia, w końcu roku 1826 prezesem Najw. Izby Obrachunkowej. W ciągu tego publicznego zawodu ozdobiony krzyżem wojskowym polskim kawalerskim, S. Stanisława I kl., S. Anny I kl. i S. Włodzimierza kl. II. Zszedł z tego świata w Warszawie roku 1835 d. 23 sierpnia. Trzykrotnie wchodził w związki małżeńskie.
Malował nie bez zdolności krajobrazy i widoki z natury, olejno i akwarellą, miasta i okolice Szwecyi, Szwajcaryi i inne. Na wystawie sztuk pięknych warszawskiej z roku 1819 były jego dwa widoki Sztokholmu i natury zdjęte; na wystawie z r. 1821 cztery krajobrazy: las, okolica w Szwecyi przy zachodzie słońca, dolina Chamounis, krajobraz w nocy przy świetle księżyca.
Malarz Krakowski, zgromadzenia malarzy w r. 1745 magister. Jako taki należał do reformy cechu, a poddania jego pod zwierzchność uniwersytetu; akt na ten koniec w rzeczonym roku rektorowi złożony, z innymi malarzami podpisał (Ustawy cechu w końcu tego tomu).
Więcej wszakże o nim nic się dziś nie wie.
Urodzony w Warszawie r. 1781, od lat najmłodszych poświęcił się sztuce malarskiej. Początki rysunku otrzymał od Kotarskiego, następnie uczęszczał do malarni królewskiej, w której pod Bacciarellim czynił wielkie postępy i wprawnym rysownikiem z niej wyszedł. Pod te czasy wsławiał się w Warszawie Alexander Orłowski; rodzaj jego podobał się wielce Zielińskiemu, zawiązał z nim przeto bliższe stosunki, a wkrótce tak się przejął tworów jego sposobem, iż rysunki jego brane bywały za Orłowskiego. Powołany przez ówczesnego dyrektora teatru Bogusławskiego, do malowania dekoracyi, wykonywał takowe z powodzeniem. W tę też porę i później malował kilka okazałych do uroczystości publicznych przezroczów. R. 1811 polecone mu zostało rysowanie ubiorów wojska polskiego dla króla saskiego xięcia warszawskiego; wykonał to dzieło starannie wodnemi farbami w trzydziestu obrazkach, a praca ta pozyskała mu tytuł nadwornego królewskiego malarza.
Wielostronna zdolność Zielińskiego odznaczała się takoż w malowaniach ściennych. Tak przyozdobił dom wiejski ministra Badeniego, wykonał wielką kompozycyę w sali Ratusza warszawskiego, malował niektóre sale na zamku warszawskim, piękne figury na szaro w domu Lessla od Saskiego ogrodu, kaplicę grecką na Podwalu, i t. p.
Cenił go bardzo Alexander hr. Chodkiewicz, dla którego robił mnóstwo wybornych rysunków, i próby świeżo wtedy nastałej, a przez hr. Chodkiewicza doświadczanej litografii.
Wykonał takoż kilka obrazów olejnych, kompozycji wyższych treści religijnej.
Do końca życia pracował, niosąc do sztuki swojej stałe zamiłowanie. Zachowywał też w pamięci pełno szczegółów o artystach sobie współczesnych i ich pracach, od epoki jeszcze tyle dla sztuk przyjaznych rządów Stanisława Augusta. Udział życzliwy wielu z tych wiadomości, zawdzięcza z niemałą korzyścią obecne dzieło.
Umarł Zieliński w Warszawie, d. 6 czerwca 1853 r., licząc lat wieku 72.
Proboszcz in monte S. Margarethae, w Raciborowicach pod Krakowem, malarz miniaturowy ksiąg rękopiśmiennych z drugiej połowy XV wieku. Świadczą o tem zakończenia dwóch ksiąg podobnych z lat 1471 i 1493 dochowanych, jedna w księgozbiorze kapituły krakowskiej, a druga w księgozbiorze katedralnym gnieźnieńskim.
Malarz Krakowski, o którym wspominają akta radzieckie tego miasta pod r. 1652.
A. Radwański w dzienniku rękopiśmiennym powiada, że malarz ten zjechał do Krakowa z Drezna d. 21 marca 1752 r.
Był on bratem znamienitego sztycharza Wawrzyńca (Lorenzo) w Dreźnie osiadłego. Nagler XXII, 343 mówi o nim, że był budowniczym teatralnym i malarzem dekoracyi w Dreźnie, i że umarł w Rossyi. Fuessli str. 729 podobnie o nim powiada, iż był malarzem perspektyw i że na dworze rossyjskim pracował. Zdaje się więc że opuściwszy Drezno, szukał zajęcia i szczęścia naprzód w Polsce, zkąd potem udał się do Rossyi i tutaj resztę żywota spędził.
Urodzony w Saxonii r. 1733, był tamże budowniczym nadwornym Augusta III króla polskiego a elektora saskiego. Już za tego panowania przeniósł się z Drezna do Polski i osiadł w Warszawie, a posiadał tu nawet dom z ogrodem przy ulicy Królewskiej Nr. 1069. Prócz innych budowli, wsławił się wystawieniem kościoła ewangelickiego, r. 1781 ukończonego. Gdy plan i kierunek lej roboty wykonał bezpłatnie, a nadto do owej budowli summą czerwonych złotych tysiąc w pomoc przyszedł; przeto król Stanisław August wraz z współwyznawcami Zuga, wynagradzając mu takowe poświęcenia, wybić na cześć jego dali medal, który mu uroczyście r. 1781 doręczony został. Był on zarazem biegłym ogrodnikiem planistą, a r. 1784 wygotował ciekawy opis ogrodów warszawskich. Obok tych wiadomości, Zug malował takoż akwarellą widoki i architektury. Roku jeszcze 1768 konstytucją sejmu extraordynaryjnego warszawskiego, zaszczycony był szlachectwem polskiem (Vol. Leg. VII, 804). Umarł w Warszawie d. 11 sierpnia 1807 mając lat wieku 74, pochowany na cmentarzu ewangelickim. W zbiorach Towarzystwa Przyjaciół Nauk znajdował się złożony tamże w darze r. 1827 przez miłośnika pamiątek krajowych p. Grzegorza Jahołkowskiego, obraz Zuga wodnemi farbami, przedstawiający bramę tryumfalną zbudowaną przed ratuszem, na Starem Mieście Stanisławowi Augustowi królowi, nazajutrz po jego koronacyi, to jest d. 26 listopada 1764 r., w którym miasto hołd wierności królowi składało. Brama ta, oprócz trofeów wojskowych i innych ozdób architektonicznych w stylu gotyckim, upiększoną była tarczami herbownemi 34 województw, królestwo polskie wówczas składających.
P. Beyer posiada w Warszawie projekt do kościoła ewangelickiego sepią cieniowany, wielkości arkuszowej, z podpisem własnoręcznym: „Haupt Ansicht des 5 teu Entwurfs,“ u spodu cyfry S. G. Z. Nadto u tegoż sztuk lubownika jest inny rysunek rzeczonego kościoła, jako projekt czwarty.
W zbiorze p. Ambr. Grabowskiego w Krakowie, znajduje się ciekawy ręki Zuga rysunek kolorowany: Plan scenographique d'Ossolin. S. G. Zugk Architecte de la Cour de Saxe inv. et delin. 1767.
Malarz Warszawski. R. 1754 miał mieszkanie w domu doktora Kostrzewskiego przy ulicy Nowowiejskiej, obecnie Gołębia Nr. 157; okazuje się to z lustracyi J. J. Dawidsona, w aktach dawnych miejskich w archiwum głównem król, polskiego ks. 940 str. 25. Jest on tu wymieniony z przydomkiem Chińczyk: „Pan Stanisław Zwierzyniecki Chińczyk, malarz.”
Malarz Krakowski. Wspominają o nim akta cechowe tego miasta pod rokiem 1605. R. 1609 był starszym zgromadzenia malarzów krakowskich, na co dowód w aktach radzieckich. (A. Grabowski, Staro, wiado. o Krakowie 1852, str. 273).
Syn Jana króla szwedzkiego i Katarzyny Jagiellonki córki Zygmunta I, urodzony na zamku Grypsholmskim d. 20 czerwca 1566 r., obrany królem polskim d. 19 sierpnia 1587 roku, tegoż roku dnia 27 grudnia koronowany w Krakowie, d. 1 marca 1594 r. koronowany w Upsalu na króla szwedzkiego, zmarły na zamku warszawskim d. 30 kwietnia 1632 r., pochowany w Krakowie w kościele katedralnym.
Poświęcone karty pamięci artystów krajowych, uświetnić tu powtórnie przychodzi przywiedzeniem królewskiego imienia. Zygmunt III król polski niepoślednim był sztuk Pięknych zwolennikiem, w których i sam doświadczać się lubił. W zamiłowaniu swojem malarstwa, sprowadzał z Włoch obrazy i niemi mieszkania swe i świątynie okazale zdobił. Dostarczali mu one bawiący w Rzymie Polacy, jako to X. Andrzej Batory, X. Stanisław Reszka i znany w dziejach naszych X. Antoni Possevin Jezuita (A. Grabowski, Starożytności hist. polskie 1840. I, 417). Jak dalece Zygmunt III lubił malarską sztukę, wykrywają to dochowane listy X. Bernarda Jezuity (zapewne Gołyńskiego) przy królu bawiącego, do X. S. Reszki przebywającego W Rzymie pisane, a które A. Grabowski ogłosił (Starożytności hist. polskie 1840 I, 426). W jednym z nich z dnia 12 lipca 1588 r. tak się wyraża: „Obrazów król Jmć czeka 2 wielką radością: dziwna rzecz jako się w nich kocha kiedy co cudzego ma. Si erit aliquid singulare, podziękujemy bardzo. "W tychże listach o odbiorze obrazów dla króla nadsyłanych kilkakrotne są wspomnienia. Za czasem w przygodach krajowych rozproszyły się wszystkie te cenne Zygmuntowe sztuk zasoby; jak dalece atoli w nabytkach owych przewodniczył smak czysty i wysokie znawstwo, niezaprzeczonym tego dowodem jest dotrwały w Warszawie w kościele metropolitalnym S. Jana obraz w. ołtarza, przez króla Zygmunta III dlań umyślnie z Włoch obstalowany. Mistrzowskie to dzieło Palma giovine Wenecyanina, roku 1807 przez francuzów do galleryi w Louvrze wraz z kilku innemi uwiezione, po roku 1815 wszakże odzyskane, naczelną dotąd wspaniałej świątyni ozdobę stanowi. Umiał niemniej król Zygmunt otaczać się i w kraju zdolnymi malarzami, już cudzoziemcami, już też i krajowymi: jego to staraniem sprowadzeni do Polski znamienici artyści Tomasz Dolabella z Wenecyi, Jakób Troschel z Norymbergi i Piotr Danckerts de Ry Hollender, osiedlili się w kraju, zostawszy nadwornymi króla malarzami. Wszakże i sam Zygmunt III próbował się w malarskiej sztuce. Przytacza J. U. Niemcewicz (Dzieje Panowania Zygm. III. III, 562) w dawnym rękopiśmie wyczytane świadectwo, że król ten „dla odpoczynku w sprawach ważnych, i uniknienia razem próżniactwa, lubił się bawić malarstwem i złotnictwem." Dodaje, że obraz malowania jego posiadał w galleryi swej hr. Alexander Chodkiewicz. Inna tego rodzaju króla Zygmunta III praca znajdowała się w galleryi Düsseldorfskiej, a wraz z nią przeszła na własność króla bawarskiego Ludwika I, i w zbiorze zamku Schleissheim umieszczona zostaje. Jest to obraz nie wielki olejno malowany na płycie marmurowym szarym, przedstawiający dwóch Jezuitów, w oddaleniu kościół S. Piotra, aw obłokach Dzieciątko Jezus z Aniołkami. Obraz ten podarował był król Zygmunt III córce, za Palatyna Renu wydanej; z tyłu zaś onego napisy i pieczęcie dochowane, zatwierdzają pochodzenie i autentyczność ciekawej pamiątki. Współczesny króla Zygmunta naoczny i bliski jego żywota świadek, Stanisław Albrycht Radziwiłł kanclerz W. X. Lit. w pozostawionych nader ważnych i zajmujących pamiętnikach, kreśląc początki panowania tego króla, następującą zapisał anekdotę: „Król chociaż młody, więcej do pokoju niż do wojny był skłonnym, nawet iw myśli niczem marsowem nie chciał się zatrudniać. Słyszałem że razu jednego, gdy mu arcybiskup i kanclerz o wojnie coś donosili, notował cóś sobie w pugilaresie. Sądzili oni iż niespokojnym był o los wojny, aż król który był dobrym malarzem, złotnikiem i tokarzem, pokazał im odmalowaną małą sowę.“ (Rys panowania Zygmunta III z rękopismu X. Stan. Albrychta Radziwiłła kanclerza W. X. Lit. z łacińskiego przełożył Edward Kotłubaj; w Athenaeum z r. 1848, Wilno III, 8). Inny współczesny świadek, nuncyusz papiezki kardynał Valenti, w rękopiśmiennym opisie Polski i osób dworu królewskiego r. 1603, powiada o samym Zygmuncie III, że takim był nieprzyjacielem próżnowania, iż w chwilach od ważniejszych zatrudnień wolnych, oddaje się z upodobaniem malarstwu, a przywodzi jedną z udatnych prac króla r. 1602 wykonaną, Wizerunek S. Katarzyny z Sienny, nadto zabawia się tokarstwem i złotnictwem, wyrabiając swe wizerunki i inne przedmioty, które potem zwykł rozdawać. Oto są słowa własne kardynała Valenti: “Tanio inimico dell’ozio, che quando vaca da negozii gravi, s’occupa in varii essercizii virtuosi di pitture massime spirituali, una delle quali die fece di sua mano, fu il ritratto di S. Catherina di Siena l’anno passato; come di lavorare al torno e per medaglie d’oro, con l’effigie sua e altre cose, che poi suol donare.“ (Z rękopismu księżnicy imienia Ossolińskich wypisał nam łaskawie uczony Alexander Batowski. - W Wiszniewskiego hist. lit. pol. VIII, 27 z rękopismu innego).
O robotach złotniczych i rzeźbiarskich króla Zygmunta III, wspomina takóź Fr. Siarczyński (Obraz wieku Zygmunta III. Lwów 1828. II, 325), opisując żywot Franciszka Mniszka kaszt, sandeckiego, o którym powiada, iż dostał był od króla ręką jego wyrobiony łańcuch złoty, z wizerunkiem królewskim na drogim kamieniu takoż przez niego wyrytym. Dodaje X. Siarczyński, że podobne łańcuchy i inne znakomite osoby otrzymywały, i że to uważać można za początek u nas późniejszych orderów. Gdzieindziej (Obraz wieku pano. Zygm. III. rozdział IX w Bibliotece. Warsz. z r. 1847 zamieszczony, II, 18), powtarza X. Fr. Siarczyński, iż król Zygmunt III trafnie wizerunek swój na kamieniach drogich wyrzynać umiał, którą to robotą osoby znakomite obdarowywał; ze złota zaś zręcznie łańcuchy, drobne ozdoby i kwiaty odrabiał. W złotniczej robocie tak był biegły, iż z pomocą Reduta Wenecyanina nadwornego złotnika, odrabiał własną ręką wiele sprzętów kościelnych, jako monstrancyi, kielichów, lamp i świeczników, któremi kilka kościołów obdarzył (tamże II, 7). Potwierdzają to słowa J. U. Niemcewicza, który powiada (Dzieje pano. Zygm. III. III, 563), iż ręki Zygmunta III złote i srebrne poświęcone naczynia, znajdują się dotąd po różnych miejscach w Polsce i w kościele katedralnym warszawskim. Również zaświadcza to prócz wyżej przytoczonego kardynała Valentego, takóż współczesny Jan Lipski referendarz koronny w panegiryku: Oratio funebris D. Sigismundi III et Constantiae Reginae, Crac. apud Andr. Petricovium 1633, 4° str. 32, gdzie wychwalając przymioty obojga królestwa, w te słowa się wyraża o Zygmuncie: „Zamilczę o tych dziełach jego, które same o sobie mówią, a wspomnę o apparatach do sprawowania obrzędów ściętych, kielichach, lichtarzach, lampach i innych sprzętach, które wielkim fundował nakładem, i które pobożny monarcha nie przestając na tem, ze złoto na cześć Bożą poświęcił, jeszcze własnemi rękami je malował, rzeźbił i sztychował (pinxisset, caelasset, sculpsisset) godnym królów spoczynkiem i pędzlem (digno Regibus olio ac penicillo).“ (A. Grabowski, Ojczyste Spominki, Kraków 1845 I, 249- 450). Prócz kościoła metropolitalnego warszawskiego, w którym oglądać można roboty złotnicze pobożnego króla artysty, dochowały się takowe i po innych świątyniach krajowych. Tak u OO. Reformatów warszawskich jest po dziś dzień puszka srebrna do kommunikantów, ofiarowana kościołowi temu przez Zygmunta III, a rąk jego własnych dzieło. Ma ona kształt kielicha z przykrywą w wyobrażeniu korony, w środku której postać Zbawiciela. U spodu jest wyryty napis: „Sigismundus III Rex Polonie (sic) fundator hujus Cntus (Cenventus) hanc pixidem propria manu fabricavit et Ecclesie (sic) PP. Reformatorom S. Antony (sic) donavit.“ Podobnie w katedrze przemyskiej znajduje się złota monstrancya z kłosami, pięknego wyrobienia, własnoręcznie przez króla Zygmunta III wykonana (Gazeta Krakowska z r. 1830 Nr. 117 str. 474). W Orszy u XX. Jezuitów była takoż jego roboty monstrancya, jak to przywodzi A. Naruszewicz w hist. Jana Karola Chodkiewicza, wyd. T. Mostowskiego z r. 1805 I, 388. Do kościoła S. Krzyża na Łysej-Górze przesiał król przez Władysława syna swego w r. 1611 trzy posągi srebrne znakomite, odlewane, jego też dziełem będące. (F. M. Sobieszczański, wycieczka archeologiczna w Bibliotece Warsz. z roku 1852, I, 93).
W reszcie Zygmunt III wielce takoż lubił muzykę; trzymał kapelę, muzyków i śpiewaków odznaczonych, tak włoskich jako krajowców, a sam na klawicymbale grywał.
Pominąć tu jeszcze nie należy wzmianki, że gdy przed rokoszem Zebrzydowskiego niechętni i nienawistni królowi, rozsiewali po kraju rozmaite nań nieprzyjazne wieści, zarzucono mu takoż między innemi zamiłowanie jego do sztuk, że z Włoch sprowadzał muzyków i malarzów, z którymi poufale nad powagę niby majestatu obcował.
Niektórzy pisarze, na zasadzie jakoby dawnego podania, wzmiankują że król Zygmunt I zabawiał się takoż złotnictwem i malarstwem. Tak utrzymują, iż dary jego złotnicze do kościoła Jasno-Górskiego, jego ręki miały być wyrobem. Józef Brodowski malarz krakowski twierdzi, że, „Zygmunt I malował olejno, którego obraz własnoręczny zachowują w gabinecie cesarskim w Wiedniu" (Pszczółka Krak. X, 17). Atoli nie popiera tego żadnym dowodem, a wszystkim tym powieściom braknie oparcia dziejowego. Są też one zapewne zupełnie mylne, pochodzące zdaje się z pomięszania króla Zygmunta I z wnukiem Zygmuntem III, sztuk pięknych jak widzieliśmy wielkim lubownikiem i w nich się sam doświadczającym.
Braciszek zakonu OO. Bernardynów prowincyi Wielkopolskiej. Malował al-fresco wnętrza kościołów swego zgromadzenia, nie bez pewnych zalet. Mianowicie zaś w Warszawie r. 1753 cały kościół, a na sklepieniu zdarzenia z życia S. Anny. Podobnie potem przyozdobił kościoły w Warce, Wschowie, Kaliszu i Ostrołęce. Zszedł z tego świata w Kaliszu d. 15 maja 1765 r
Wzmianka o nim u Ł. Gołębiowskiego Opis Warsz. 1827, str. 90).
Malarz Warszawski, wspomniany w aktach m. Starej Warszawy radzieckich Ks. 14 str. 396 i 397, gdzie występuje jako socius artis pictoriae wraz z Mathiasem Dedeńskim, kwitując się wzajemnie z pretensyi za żywność i mieszkanie, wspólnie prowadzone. Są to oba uczniowie malarza warszawskiego Adama, który ich umierając w testamencie r. 1596, jako chłopców przy sobie pracujących uwolnił, to jest wyzwolił.
Malarz miniaturowy wielkiej zdolności, około r. 1840 zmarły przedwcześnie, bo zaledwie lat 30 liczący. Był uczniem wileńskiego gimnazyum, a potem uniwersytetu. Z niezamożnej rodziny pochodził, wielkie miał przeto do zwalczenia trudności w doskonaleniu się w sztuce którą zamiłował; pełen przymiotów i cnot domowych. Praca usilna zwątliła jego zdrowie i o suchoty przyprawiła, a tak przerwany został bieg życia, piękne dla sztuk nadzieje rokujący. (Wspomnienie W. Smokowskiego w Athenaeum, Wilno 1843. V, 181-183).
Urodzony w Krakowie r. 1816, po odbytych naukach licealnych, słuchał w Uniwersytecie Jagielońskim przez lat pięć nauk filozoficznych i prawnych. Następnie oddał się malarstwu i uczęszczał do szkoły malarskiej pod kierunkiem professora W. K. Sztatlera. Zapragnąwszy widzieć Rzym, puścił się w tę podróż; lecz słabe zdrowie i brak niezbędnych funduszów, wstrzymały go w Wiedniu. Pobyt w tem mieście był dla niego tylko cierpką walką z niedostatkiem, cierpieniami duszy i ciała, tak dalece, że go za obłąkanego poczytywano. W galleryi tamecznej obrazów trawił dnie cale, w wzorach sztuki swej, a marzeniach własnych zatopiony. R. 1848 wrócił do Krakowa, gdzie w szpitalu klinicznym dnia 28 stycznia 1849 r. kres życia znalazł. Pisał wiersze, a niektóre z nich ogłoszone były drukiem. Rysownik wprawny, mnogie kompozycye przedmiotów religijnych wykonywał biegle ołówkiem. Malował olejno portrety. Twory jego pędzla rozproszyły się po Wiedniu, Krakowie i Poznaniu. (Wiadomość o nim J. Łepkowskiego, Listy z Krakowa III w Przeglądzie Pozn. z roku 1849 IX, 772-775. - W Czasie Krakowskim z roku 1852 Nr. 137 List prof. Wojciecha Statlera).