Vizualizate recent
Loghează-te pentru vedea lista loturilor
Preferate
Loghează-te pentru vedea lista loturilor
FERDYNAND BOL.
(Na płótnie, figury naturalnej wielkości , 9 stóp 3 cale szeroki, 7 stop 2 cale wysoki).
Kto dobrze pamięta włoskie Madonny i Familie Święte, mianowicie pędzla malarzy z ośmnastego stuf lecia, a nawet i z bieżącego; kto unosił się nad wyidealizowaniem ich, i jakby stereotypowem przedstawianiem, tego pewno nie zadowolnią, na pierwsze przynajmniej wejrzenie, utwory artystów holenderskich, z historyi świętej brane, a oparte na zbyt może ścisłem naśladowaniu natury. Rzućcie okiem na niniejszy pyszny obraz Ferdynanda Bola, wyobrażający Józefa i Maryę z Dziecięciem Jezus, odpoczywających w pustej okolicy, podczas ucieczki do Egiptu, a pojmiecie dokładniej myśl naszą. Postać świętego Józefa, który siedzi na kawale opoki, w połowie tylko widzialny, a tern bardziej postać Matki Maryi,— tu jak prawdziwa holenderska mieszczka wyobrażona,— zaledwie przypominać może podobne utwory pędzla, na tym przedmiocie osnowane. Pełna, żywa, prawdziwa jest tu natura, ale też nic więcej; jednakowoż dostateczne to może, bo chętnie odpieramy ową. sentymentalną mistyczność , która usiłuje wytworzyć z nas jakichś ludzi-bogów, gdy tymczasem boskość tkwi w człowieku, o ile nie jest naruszoną, i ściśle biorąc, wystarczyć może tak myśli jak przedstawieniu.
Święta Familia Ferdynanda Boi, byle się uważniej przypatrzyć, nieskończenie więcej nas wzrusza i zajmuje, niżeli mnóstwo obrazów włoskich malarzy, tej samej osnowy. Nawet Claude-Lorraina Ucieczka do Egiptu, pomimo głęboko pomyślanej, właściwej i malowniczej symboliczności, budzi w nas zimne wrażenie, w porównaniu z tern, jakie sprawia widok biednej, strudzonej żydówki Maryi, z niemowlęciem na kolanach. Właśnie co ustała pogoń Heroda, co rzeź niewiniątek nakazał w Betlehemie; tu może pierwsze odetchnienie ściganej rodziny, po szybkiej ucieczce od samego świtu. Marya w turbanie, oparła głowę na ręku, niezmiernie widać strudzona; łza perli się na rzęsach i zaciemnia blask czarnego oka, które pieczołowicie zwróciła na śpiącego synka. Józef rozmyśla nad szczególnym losem swoim, i nad środkami ujścia przed zawistnym wrogiem. Rozkiełznany osioł dysze jeszcze po szybkim biegu.
Cały obraz jest nadzwyczaj właściwy, trafny, a równie prawdą, życiem tchnący, jak oryginalny. W wielu względach czuć się tu daje całkowita swoboda i samowolność starego Rembrandta, mianowicie w traktowaniu draperyj i materyj, a wspaniały pędzel, urok tynt, szczególniej zaś niepospolita zręczność w układzie światło-cienia, wskazuje dowodnie, że widzimy przed sobą dzieło jednego z najlepszych uczni genialnego mistrza Rembrandta.
Boi urodził się koło 1610. r. w Dortrechcie, a umarł w Amsterdamie 1681. r. żywot jego prawie całkiem jest nieznany; jednakże utwory jego, cechujące się wielką prostotą i prawdą, liczą się do lepszych płodów holenderskiej szkoły. Potęgą fantazyi i pomysłu o wiele stał on niżej od swego nauczyciela, ale też nie popadał w jego dziwactwa i usterki. Styl jego daleki od idealnej wzniosłości, jest przecież bardzo czysty; przy wyrazistości postaci swoich, Boi tę ma zaletę, że nigdy zbytecznych figur nie kładzie, jak Rembrandt, i znakomitsi lub nieznakomici jego naśladowcy, ale w kilku wielkich rysach umie dostatecznie wyrażać myśl swoją.